Od autora


Od autora
Celem tej pracy jest przedstawienie wykształconemu czytelnikowi historii Anglii nie wedle zwykłych schematów i syntez, niosących z sobą niebezpieczeństwo szablonów myślowych i powierzchowności, lecz procesów istotnych dla tego narodu i państwa, niepowtarzalnych i jedynych, które wespół z geografią i klimatem urobiły Anglików tak jak ich znamy. O to "znamy" właśnie chodzi, gdyż nie ma poznania innego jak przez historię (także własnej przeszłości i siebie na co dzień), a ogólniki podające wszystko gotowe, tak że samemu już myśleć nie trzeba, na pewno do tego nie prowadzą. Gorzej, gdy w takich syntezach znikają jeszcze ludzie i historia wyłania się jako bezosobowy niemal proces, w którym działają siły jakby od ludzi niezależne, jak gdyby ich samych w ogóle w tych procesach nie było.
Lytton Strachey, nieprześcigniony twórca współczesnej biografii politycznej uważa, że "człowiek jest zbyt ważny sam w sobie, aby ludzi można traktować jako zwykłe manifestacje przeszłości. Ludzie mają bowiem wartość niezależną od wszelkich procesów czasu, wartość, która jest wieczna i którą musi się odczuć ze względu na nią samą". Rozumiemy to dobrze w wypadku postaci najlepiej znanych, jak Sokrates, Cezar, Karol Wielki, Dante, czy Lenin, ale już znacznie mniej w przypadku innych, "mniejszych", z których jednakże historia też się przecież składa. Każdy człowiek jest częścią historii, choć nie każdy ma w niej ten sam udział. Toteż w prezentacji procesów istotnych w dziejach Anglii - politycznych, gospodarczych i społecznych - chodzi tutaj nie tylko o pokazanie ich cech odrębnych, własnych, ale i ludzi co je kształtowali, sami się przy tym zmieniając.
To co własne, istotne, przejawia się na co dzień w nastawieniach wewnętrznych do spraw wielkich i małych. Suma tych nastawień w człowieku to w dużym stopniu on sam, historycznie, choćby o tym nie wiedział. Gdy weźmiemy np. stosunek Polaka do wojska lub do wykształcenia, a stosunek Anglika do tych samych spraw, zobaczymy - jeśli potrafimy to dostrzec - olbrzymią różnicę. To są właśnie owe zasadnicze kulturowe treści w nastawieniach wewnętrznych, które uformowała historia. ' Jest ich znacznie więcej, a w ich poznaniu i rozumieniu winna właśnie pomagać historiografia.
Sprawa jest o tyle ważna, że Polacy po wielkim zwycięstwie w najstraszliwszej z wojen, w swoim odrodzeniu powojennym stali się na-
10
rodem i państwem nowoczesnym, jednym z przodujących tak pod względem ustroju, jak osiągnięć materialnych. Dojrzewanie kulturalne zależy jednak od różnych procesów, a jednym z jego przejawów jest znajomość innych krajów i kultur - nie ta powierzchowna, syntetyczna i szablonowa, lecz solidna, pewna siebie i głęboka. Otóż nasza polska niepewność siebie w tym zakresie, mimo tych olbrzymich osiągnięć materialnych i społecznych, przejawia się dość charakterystycznie w jednym z naszych nastawień wewnętrznych: do tego co o nas myślą obcy, i do nich samych. Nieważne, co my myślimy o nich (bo to wymaga wiedzy!), tylko właśnie co oni o nas. Zauważalne jest to w prasie, radio i telewizji, przejawia się także w literaturze, i łączy się w sposób nieprzyjemny ze stosunkiem jakby zależności od tego co obce, "dewizowe", "wartościowsze". Jest takich przykładów więcej. Tu wystarczy zwrócić uwagę, jeśli chodzi o znajomość Anglii, na poczucie obcości, niemal egzotyki, z jakim podchodzi się u nas na co dzień do aktualnych spraw tego kraju, już nie mówiąc o jego przeszłości. Obecne jest to również w literaturze przekładowej, w opanowaniu języka (odzwiercielającego realia życia i obyczajowość) i przyswajaniu go tłumaczeniami tak, żeby nie tracił swego ducha, lecz był i dobrą polszczyzną.
Nie ulega chyba wątpliwości, że jednym z zadań dziejopisarstwa w naszych czasach jest przyswajanie przeszłości innych narodów w taki sposób, aby można zrozumieć to, co w niej istotne i co stworzyło tych ludzi takimi, jakimi byli i są. Nie można tego zrobić w jednej książce. Każdy historyk, na szczęście, patrzy na przeszłość nie tak samo i ma inny zasób wiedzy; toteż im bogatsza literatura w danym zakresie, tym lepiej. Nie można żyć przeszłością, lecz przeszłość musi być w nas żywa! Jeżeli choć w części to zadanie udało mi się spełnić, książka niniejsza swoją rolę może odegrać.
Drugi problem - konstrukcji tematycznej i z tym połączonej selekcji w tak długim okresie, obejmującym prawie pół tysiąca lat, można rozwiązać w różny sposób, żaden na skutek tego w pełni nie zadowalający. Przyjąłem metodę prof. Paresa, który w przedmowie do swej pracy War and Trade in ihe West Indies 1739-17631 pisze: "Czytelnik nie znajdzie tu historii opowiedzianej prosto od początku do końca. Z drugiej strony, nie znajdzie też analizy tematu za tematem, bez zwracania uwagi na sekwensy czasu. Aby rzecz dobrze zobaczyć ze wszystkich stron, historyk musi połączyć różne metody. Raz należy opisać system polityczny, ekonomiczny lub strategiczny, jak się właśnie przedstawiał, drugi raz przebieg kampanii wojennej bądź układy jako całość samą w sobie. Aby przekazać jak najpełniej wielkie ruchy historii, takie jak wojna lub szereg wojen jedna za drugą, trzeba zająć się nie tylko dyplomacją, ale prawem i polityką partyjną. Historyk musi więc zmieniać metody. Niektórych z tych spraw, jak dyplomacja, nie można przedstawić inaczej jak narra-
" i ' ' 11
cją: dla innych, jak prawo i historia gospodarcza, narracja byłaby zupełnie nieodpowiednia. Ruch musi więc iść na przemian ze statyką: raz nasza historia idzie wprzód, raz zatrzymuje się w takim punkcie, skąd wszystko dokoła można obejrzeć spokojnie".
Do tego można dodać słowa prof. Butterfielda w History and Human Relations*, z jego rozważań nad metodyką prezentowania historii społecznej: "Może dopiero ostatnio zaczynamy pojmować, iż ta historia to nie coś bezkształtnego, jak panoramiczne opisy dawnych historyków, i nie jedynie szereg stojących obrazów, ale opowieść o nieustannie rozwijającym się i zmieniającym układzie rzeczy. I być może tylko wysoki kunszt literacki zdoła rozwiązać problem zobrazowania tego ruchu, który odbywa się równocześnie w wielu wymiarach, tak że będziemy widzieli szerokie tło przeszłości już w ruchu nieustannym". Słowa te można chyba zastosować z powodzeniem do historiografii w ogóle. Chciałbym też dodać, iż zawsze pomagały mi uwagi Arystotelesa i Micheleta, że "autorytet jest tyle wart, ile argument przezeń przytoczony", i że "respekt zabija historię".
Na koniec pozostaje jeszcze jedna sprawa, która po tych dÅ‚ugoletnich studiach nad historiÄ… Anglii wyÅ‚ania siÄ™ z natarczywÄ… oczywistoÅ›ciÄ…. Jest to sprawa stara jak Å›wiat w dziejach naszej cywilizacji, a mianowicie zależność miÄ™dzy siÅ‚Ä… a odpowiedzialnoÅ›ciÄ…. Do koÅ„ca II wojny Å›wiatowej wojna byÅ‚a elementem polityki, przyjÄ™tym powszechnie i miÄ™dzynarodowo uznanym, i nasze dzieje, od Pax Romana, sÄ… melancholijnym odbiciem tych stosunków; rzec można, byliÅ›my do niedawna na poziomie jaskiniowców, tyle że rozporzÄ…dzajÄ…cych broniÄ… coraz bardziej niszczÄ…cÄ… i w koÅ„cu atomowÄ…, moralnie gotowych w każdej chwili mordować drugich ludzi i niszczyć caÅ‚e narody dla korzyÅ›ci wÅ‚asnych. Nie mamy czym siÄ™ chlubić, tÄ… historiÄ… czÅ‚owieka w Europie czy gdzie indziej (choć ta pierwsza jest nam naturalnie bliższa). Pokój byÅ‚ zawsze celem wojen, czy to prowadzonych przez Rzym, czy przez Karola Wielkiego, czy ÅšwiÄ™te Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Lecz mimo postÄ™pu technicznego (uÅ‚atwiajÄ…cego współpracÄ™ nad utrzymaniem pokoju, chociażby w Europie już przed I wojnÄ… Å›wiatowÄ…), rozbieżnoÅ›ci narodowe, wynikajÄ…ce z wÅ‚asnych ambicji, uprzedzeÅ„, celów, tradycji i chÄ™ci dominacji pozostaÅ‚y tak wielkie, że zamiast współpracy i pokoju Szczytniejszym •celem byÅ‚a nadal wojna. Kultura chrzeÅ›cijaÅ„ska nie okazaÅ‚a siÄ™ elementem trwale Å‚Ä…czÄ…cym narody europejskie celami nadrzÄ™dnymi, takimi jak pokój powszechny. PotÄ™ga materialna i moralna prawie nigdy nie szÅ‚y z sobÄ… w parze, aż siÄ™ rozeszÅ‚y ostatecznie w Niemczech hitlerowskich, w tym dziedzicu historycznym ÅšwiÄ™tego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego.
W XIX w., po wojnach napoleońskich, największym państwem na świecie aż do II wojny światowej była Wielka Brytania. Zdawała sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na niej spoczywa, lecz w dość ograni-
12
czonym zakresie, gdyż Pax Britannica rozciągał się tylko na jej własne imperium (w którym wciąż trwały wojny!). Od spraw Europy oddzielała ją iluzoryczna równowaga sił, polegająca na tym, by żadna grupa państw nie mogła jej zagrozić, a w znacznie mniejszym stopniu na równowadze sił między nimi. Lekcja, jaką dała W. Brytanii I wojna światowa, poszła na marne. Przekonaliśmy się o tym i my, na własnej skórze, boleśnie. 29 lipca 1941 r. Ernest Bevin, w ruchu robotniczym Anglii między wojnami postać chyba największa (i późniejszy minister spraw zagranicznych), rzekł w Izbie Gmin: "Jeśli mnie ktoś zapyta, kto ponosi odpowiedzialność za politykę brytyjską prowadzącą do wojny, wyznam jako człpwiek z Labour szczerze: My wszyscy. Odmawialiśmy absolutnie spojrzenia faktom prosto w oczy. Gdy szło o uzbrojenie lub dopełnienie uzbrojenia naszego narodu, narodu, który ma wrodzone umiłowanie pokoju, odmawialiśmy uznania, że ten problem istnieje i że sytuacja jest krytyczna".
Patrząc wstecz, moglibyśmy znaleźć więcej podobnych sytuacji w historii Anglii; doszlibyśmy też do niedotrzymania gwarancji dla Belgii w I wojnie światowej, i do odstąpienia niejednego sojusznika - jak czytelnik się dowie na przykładzie Holandii, Austrii, Szwecji, Prus czy Katalonii, nie mówiąc o nas samych. Toteż ta wielka siła bez odpowiedzialności pozostawia w historii wrażenie czczości i próżności, bo po co dążyć per fas et nejas do siły i wreszcie ją posiąść, skoro ta potęga nie potrafi przeciwstawić się skutecznie i zapobiec wedle swych możliwości największemu złu na świecie, jakim jest wojna?
Dla nas nasze stosunki wojenne z sojusznikiem brytyjskim, w którego obronie żołnierz polski walczył na morzach, w powietrzu i na lądzie, skończyły się tak, jak się zaczęły. We wrześniu 1939 nie dostaliśmy, mimo sojuszu, żadnej pomocy w naszej samotnej walce z Niemcami, po wojnie Churchill nie wspomniał ani słowem w swoich pamiętnikach choćby o roli naszych lotników w Bitwie o Anglię. A o całej wielkiej armii podziemnej, największej w Europie, tej co przyszła Anglii i z tak życiodajną pomocą jak skuteczne ostrzeżenie przed rakietami V, premier brytyjski mówił tylko jako o "naszych polskich agentach". Takie elementy historii też kształtują nastawienia wewnętrzne, po obu stronach.
Dzisiaj, gdy udział ZSRR po wygranej wojnie z Niemcami stworzył we współpracy międzynarodowej nową rzeczywistość historyczną, w której siła nakłada bezpośrednią odpowiedzialność za utrzymanie pokoju, cała nasza dotychczasowa historia wydaje się jak gdyby przebrzmiałą już - oby naprawdę! - epoką wojen. Być może w świetle tej nowej rzeczywistości, o umocnienie której trwa i będzie trwała stale niezłomna walka - a jej wielkimi etapami już Poczdam, Helsinki i wycofanie się USA z Wietnamu - przyjdzie przewartościować i przepisać tę całą his-
13
torię epoki wojen, która dla ludzi żyjących w następnym millennium będzie się wydawała chyba jednym wielkim barbarzyństwem, zrodzonym wokół cywilizacji religijnych.
Co do dalszej lektury i źródeł (dla zainteresowanych), jest w czym wybierać. Ze standardowych historii Anglii bogaty materiał zawiera jednotomowa, acz bardzo obszerna A History of England Keitha Feilinga8, choć brak w niej wigoru intelektualnego i odczucia, że historia to wielki ludzki dramat; a jak większość historyków brytyjskich - i jego cechuje duża bezkrytyczneść wobec własnej przeszłości. 10-tomowa historia Anglii do czasów najnowszych w wydawnictwie Longmansa oraz 15-tomo-wa oksfordzka niejednokrotnie się uzupełniają; Cambridge wydaje standardową historię imperium. Mnóstwo znakomitych monografii dostarcza potrzebnych tematów i szczegółów, ujmując nieraz te same problemy w nowym świetle: a wśród niezliczonych biografii i pamiętników niektóre są prawdziwymi osiągnięciami artystycznymi - tak wiedza została połączona dobrze z kunsztem literackim.
Obie wyżej wymienione wielotomowe historie zawierają wyczerpującą bibliografię; "Annual Bulletin of Historical Literaturę" i "Annual Bulletin of History", wydawane przez Historical Association, przynoszą spisy nowych pozycji, a Blackwell, O.U.P., C.U.P. i Royal Historical So-ciety m.in. prowadzą szczegółową bibliografię źródeł historycznych i literatury. Także Historical Manuscripts Commission oraz National Register of Archiyes służą zainteresowanym szczegółowymi informacjami; HMSO publikuje katalog swych wydawnictw oficjalnych. W 1975 r. ukazał się nowy kwartalnik "New History", omawiający publikacje historyczne i zbliżone. Skrócenie okresu tajności dokumentów państwowych z 50 lat do 30, głównie z zakresu polityki zagranicznej, pozwoliło na wykorzystanie tego materiału tutaj (wiele bowiem zbiorów już opublikowano). Trzeba też 'zwrócić uwagę na wysoki poziom recenzji z książek historycznych i zbliżonych, zamieszczanych w wielkich dziennikach angielskich i tygodnikach, dzięki czemu ta lektura oprócz korzyści daje i przyjemność.
Na koniec pozostaje mi tylko miły obowiązek podziękowania autorowi "Przedmowy" za życzliwe słowa, a p. Bolesławowi Wiłkojciowi za .bezinteresowne zrobienie map*. '
1 Richard P a r e s, War and Trade in the West Indies 1739-1763, London 1963.
2 Herbert Butterfield, History and Human Relations, London 1951.
3 Keith Feiling, A History of England, Macmillan, London 1950. * Informacja od Wydawcy: Skorowidze sporzÄ…dziÅ‚a Aurelia Podgórska przy aktywnym udziale Autora. . •" , .



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
od AUTORA ganialne!!!
Od autora
rozdział 48 Od autora
od autora
od autora
prymasi polscy od 1918 r
Filozofia religii cwiczenia dokladne notatki z zajec (2012 2013) [od Agi]
Korzeń mniszka lekarskiego skuteczniejszy od chemioterapii
07 GIMP od podstaw, cz 4 Przekształcenia
Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14
S WKO AUTORA PRZEK?U DO
Skarga do sądu administracyjnego droga odwoławcza od decyzji podatkowych ebook demo
Sztuka czarno bialej fotografii Od inspiracji do obrazu

więcej podobnych podstron