Moc i plaga Reiki






Strona ramki







 
Moc i plaga
Reiki
 
Leszek Żądło
 
Moc Reiki jest prawdziwa. Plaga Reiki wynika z jej
pożądania i braku etyki wśród ludzi, którzy ją wykorzystują.
Wokół Reiki narosło wiele mitów im nieporozumień. Jedni
uważają, że nie ma lepszej metody uzdrawiania, a inni się z niej wyśmiewają.
Wreszcie są i tacy, którzy straszą Reiki jako groźną satanistyczną sektą.
W sumie metoda jest prosta i skuteczna. Reiki znaczy -
energia życia. Jest ona miłością. A uzdrawianie miłością było znane we
wszystkich kulturach i zawsze przynosiło dobre efekty. Z kolei czynienie z tego
faktu czegoś niezwykłego, to zwykłe nieporozumienie.
Zabrałem się za napisanie tego artykułu, ponieważ od lat
obracam się w środowisku, w którym spotykam wielu mistrzów Reiki i innych
uzdrowicieli. Znam i szanuję kilku mistrzów, którzy zasiewali Reiki w Polsce i
takich, którzy zostali nowo wyświęceni. Znam też wielu aktywnych uzdrowicieli
posługujących się różnymi metodami. W tym Reiki.
Ten artykuł to nie atak na Reiki. Ale uznałem, że
powinienem zabrać głos, bo czym innym jest moc, czym innym plaga.
Łudzenie się mocą doprowadziło do istnej plagi w zakresie
uzdrowicielskich usług. 2 lata temu mieliśmy w Polsce 50 tysięcy
zarejestrowanych uzdrowicieli, z czego większość stanowili absolwenci kursów
Reiki. Dziś sytuacja na pewno jest już inna. Przybyło mistrzów, kursantów i
uzdrowicieli. W miejsce Reiki tradycyjnego - wg dr Usui, pojawiło się kilka
innych linii przekazu, które też mają swych mistrzów i adeptów. A ponadto między
mistrzami doszło do schizm i walki na poziomie energetycznym. Na poziomie
kontaktów bezpośrednich panuje bowiem nadal zasada wyrażania miłości dla
wszelkich stworzeń. Oficjalnie nikt nikogo nie krytykuje, nie podważa autorytetu
i... okazuje miłość na lewo i prawo. Bo przecież Reiki to miłość.
Jednak w zaciszu swych mieszkań i wśród zaufanych
zwolenników zaczyna się dziać coś zgoła innego. Tam zaczyna się dzielić świat na
swoich i cudzych. Na swoich - oczywiście jedynych uczciwych i cudzych - oszustów
czy uzurpatorów.
Tradycja dr Usui mówi, że uczeń może zostać inicjowany
tylko przez uprawnionego mistrza - nauczyciela. Uprawnionym do inicjowania
mistrzów w tym wariancie jest tylko Wielki Mistrz i Nauczyciel Reiki. A ten
powinien się charakteryzować nie tylko mocą uzdrawiania, czy inicjowania, ale
również wysoką etyką i wysokim poziomem rozwoju duchowego.
Tradycja Reiki australijskiego odrzuca mistrzów, a liczy na
samoinicjacje. Między nimi są różne inne opcje.
Ktoś, kto przechodził przez inicjacje Reiki, dobrze wie, że
samoinicjacje są możliwe. Chodzi tu raczej o inicjacje bez pośrednictwa żyjącego
mistrza. Opiekunowie duchowi czasami udzielają dodatkowych inicjacji, znaków i
kluczy. Zazwyczaj dzieje się tak, kiedy dana osoba była uzdrowicielem w
poprzednich wcieleniach. I dla mnie to jest wystarczające tłumaczenie, ponieważ
umiejętności z poprzednich wcieleń odnawiają się nam, gdy medytujemy, albo gdy
bardzo nam na czymś zależy. Powiedzmy, że korzystamy wtedy ze zgromadzonej
zasługi karmicznej. Ja sam dzięki temu przypomniałem sobie pewne metody
uzdrowicielskie, gdy były  mi bardzo potrzebne. Ale najlepiej przypomniałem
sobie zasady rządzące kuchnią chińską. Nie wyciągnąłem z tego jednak wniosku, że
skoro Bóg mnie wybrał i obdarzył takim talentem, to już nic nie muszę robić,
tylko otwierać restaurację chińską - najlepiej w stolicy!. A do podobnych
wniosków dochodzą często ludzie, którym ujawniło się co nieco z uzdrawiającej
mocy. 
Wielu inicjowanych w Reiki wierzy w szczególną siłę znaków.
Siła znaków umożliwia wprowadzanie uzdrawiającej energii tam, gdzie innymi
metodami jest to niemożliwe. Ułatwia kontakt z Wyższym ja i korzystanie z
intuicji. Ale dysponowanie znakami nie zwalnia uzdrowicieli z konieczności
poszerzania horyzontów, samokształcenia i rozwoju duchowego. Moc znaków nie jest
tak wielka, by rozwiązać wszystkie problemy zdrowotne czy psychiczne. Znaki
działają na tej samej zasadzie, co promieniowania kształtów - osłabiając lub
wzmacniając pewne procesy bądź oddziaływania. Znaki nie mogą zastąpić
świadomości i oczyszczania umysłu.
Kto bliżej poznał świat ludzi Reiki, może dostać
pomieszania z poplątaniem, kiedy patrzy na reklamy w gazetach. Pomimo zasady
powszechnej miłości, a także głoszenia, że Reiki jest tylko jedna, sugerują one
wyraźnie: "nasze Reiki są lepsze!"
Pół biedy, kiedy na to dają się nabrać klienci zawiedzeni
tym, że jeden uzdrowiciel Reiki im nie pomógł. Ale często wierzą w to również
Mistrzowie i wyszkoleni przez nich adepci. I to już przestaje być śmieszne. W
takiej sytuacji miłość schodzi na plan dalszy. Na pierwszy wysuwa się zasada
walki z konkurencją. Przepraszam, w świecie zdominowanym przez powszechne
głoszenie miłości nie mówi się o konkurencji. Tak przyziemnymi intencjami może
się kierować ktoś podły, "zwyczajny", ale nie istoty darzące wszystkich
miłością! W "tym" światku chodzi o cele szlachetne - o ochronę ofiar przed ich
prześladowcami, przed fałszywymi mistrzami i innymi szkodnikami - oszustami. W
takiej intencji już "wolno" rzucać klątwy, manipulować znakami, uzdrawiać
niepokornych. Za tym zdaje się przemawiać cała tradycja chrześcijaństwa i
buddyzmu! Bo wiadomo, "jeśli ktoś nie zgadza się z mistrzem, lub pozostaje z nim
w konflikcie, to na pewno to on jest chory! Trzeba go uzdrowić. Mistrz nie musi
pytać o zgodę. On  ma taką intuicję, że mu wolno robić wszystko". No i...
czasami nadzieje się na kogoś, kto nie toleruje jego wybryków. Wtedy najpierw
cierpi (i nie wie za co, bo przecież chciał tak dobrze!). Potem może nawet
stracić moc jako "pokutę" za jej sprzeniewierzanie.  A bywają poważne powody, by
tak się stało.
Niektórzy z mistrzów posuwają się do manipulowania uczniami
dla własnych korzyści. Przejawia się to w różny sposób. Przede wszystkim
nieświadomi uczniowie mogą zasilać swą energią swego mistrza, albo pomagać mu w
czynieniu niegodziwości. Ale taka sytuacja świadczy o tym, że mistrz nie dorósł
do swej roli, a ponadto zamknął mu się kanał przepływu Reiki. 
Mało kto rozumie, że jeżeli jesteśmy otwarci na miłość i z
miłością działamy, to tym samym nie możemy jednocześnie rzucać klątw czy
szkodzić innym. Owszem, bywają takie przypadki, kiedy miłość szkodzi tym, do
których została wysłana. To osoby, które boją się miłości, które świadomie i
celowo się na nią zamknęły mając o niej jak najgorsze wyobrażenia. To również
istoty z destruktywnej linii rozwoju ewolucyjnego. Kiedy np. miłością obdarzymy
demona, on musi zostać unicestwiony - pozornie szkodzimy mu.
Ale Reiki
i miłość mogą pociągnąć za sobą fatalne skutki nie
tylko
wtedy, gdy wyślemy ją pod niewłaściwym adresem.
Pomyśl, komu chciałbyś wysłać miłość? Pewnie pragniesz, by
ta osoba obdarzyła cię podobnym uczuciem?
A teraz pomyśl o kimś, kto cię zranił, skrzywdził. Spróbuj
mu posłać miłość.
Wykonaj to teraz, zanim zaczniesz czytać dalej!
Przypatrz się temu, co mu wysyłasz.
Czy chciałbyś, żeby ktoś wysyłał ci taką miłość?
Pierwszą zasadą tak dla lekarza, jak i dla uzdrowiciela,
jest: "przede wszystkim nie szkodzić!"
Teraz wyobraź sobie, że po inicjacjach w I i II st. Reiki
dwie dziewczyny zaczęły uzdrawiać wszystko i wszystkich dokoła. Energia
inicjacyjna otworzyła im kanały świadomości tak, że miały wrażenie, iż są
oświecone, a wszyscy wokół cierpiący. Postanowiły uzdrowić cierpiących energią,
która im dała tak wiele szczęścia. I zaczęły wykonywać Reiki "turystyczne".
Wchodziły do pomieszczeń, gdzie znajdowali się ludzie, podnosiły ręce i
wypromieniowywały na wszystkich "uzdrawiającą" energię. Tylko nie mogły pojąć,
dlaczego ci głupcy przed nimi uciekają i krzyczą, żeby przestały "syfić".
Przecież one czuły czystą miłość i miały klucze do uzdrawiającej energii Reiki!

Nic dziwnego, że tak zachowują się osoby zaraz po
inicjacjach Reiki. Większość mistrzów tłumaczy, że po inicjacji następuje
21-dniowy okres oczyszczenia, kiedy nie wolno uzdrawiać innych, a trzeba się
oczyścić. No ale kiedy ktoś właśnie ma pewność, że się oświecił, to mistrz mu
najwyżej może naskoczyć - oj, w oczach oświeconego adepta, biedny i nieświadomy
z niego pajac.
Wielu mistrzów - uzdrowicieli bez uprawnień Mistrza
Nauczyciela dokonuje inicjacji tylko dla kasy. Niektórzy z nich nie mają pojęcia
o tym, co robią i nie przeprowadzają nawet kursów przygotowawczych. Bywa, że
inicjują w reiki osoby opętane przez duchy i twierdzą, że to je powinno uzdrowić
raz na zawsze. Niektórzy nawet nie wiedzą, o oczyszczaniu, które dokonuje się
przez 21 dni po inicjacji. A zdarzają się w tym czasie różne przeżycia. Od
pogorszenia samopoczucia, które dla ludzi świadomych jest dowodem na
uzdrawianie, ale przeraża tych, którzy tego nie wiedzą, aż po szczególne
objawienia i przekazy rzekomo pochodzące od istot pozaziemskich.
Trzeba wiedzieć, że w okresie 21 dni po inicjacji umysł się
oczyszcza, a wszelkie objawienia i przekazy z tego okresu są zupełnie bez
wartości. Jeśli ktoś się do nich przywiąże, albo im zaufa, powinien się liczyć z
poważnymi konsekwencjami w swoim życiu i w swych działaniach. Chodzi o to, że
nie warto się kierować fantazją czy urojeniami. A pokusa bywa silna!
Takie stany wiążą się z faktem, że po inicjacjach wiele
osób wchodzi w stan regresywny i przypomina sobie ważne fragmenty inicjacji i
misji zakodowanych w poprzednich wcieleniach. Czasami są to tylko wspomnienia z
narkotycznych odjazdów, którym umysł przypisuje wyjątkowe - boskie - znaczenie.
Świrowanie może trwać więcej nić 21 dni. Bywa, że nie pojawia się po inicjacji I
st., ale dopiero po II lub III stopniu. I wtedy jest traktowane nie jako
oczyszczenie, a jako objawienie prawdy! To naprawdę niebezpieczny etap.
Pewien człowiek po przejściu inicjacji czuł to, co czuje
większość adeptów. Zwrócił się do swego mistrza z prośbą o pomoc, a wtedy
dowiedział się, że po inicjacji nie ma prawa czuć jakichkolwiek negatywnych
emocji! Więc niech nie zawraca głowy. Podobnie spławiło go kilku innych
mistrzów.
Wielu mistrzów nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak
mocno potrafi "wywalić" z podświadomości po inicjacjach. Bywają zszokowani
wieściami o tym, co się wówczas dzieje i potrafią tylko poradzić, żeby być
cierpliwym, bo to przejdzie po 21 dniach. A jeśli nie przechodzi? Znam takich,
co świrowali jeszcze pół roku po inicjacjach i nie wiedzieli, kogo prosić o
pomoc (no bo wmówiono im, że nic nie może się równać z Reiki!). Znam też i
takich, którzy w międzyczasie przez niecierpliwą rodzinę zostali umieszczeni w
klinice psychiatrycznej.
Aby uniknąć takich nieprzewidzianych efektów, mistrzowie
Reiki powinni zrobić zrzutkę i utworzyć ośrodek, w którym taki świrujący adept
inicjacji mógłby uzyskać wszechstronną pomoc terapeutyczną. Od chromoterapii
(napromieniowanie kolorem indygo w celu uspokojenia), po regresing, by pomóc mu
oczyścić umysł z wzorców destrukcji i autodestrukcji.  Środki na to na pewno by
się znalazły. Jeżeli inicjacja I stopnia kosztuje od 150, do 1500 zł, to część
można by przeznaczyć na stworzenie takiego ośrodka i na zatrudnienie w nim
kompetentnych specjalistów. Ale czy to są wystarczające argumenty, by zmniejszyć
dolegliwości inicjowanych w pewnych przypadkach?
Krzywdę można wyrządzić w inny sposób: inicjuje się na
mistrzów, osoby zupełnie nie przygotowane, którym potrzebne są tylko dyplomy dla
satysfakcji. Za taką inicjację (minimum 4.000 zł) powinno się zapłacić
pieniędzmi uzyskanymi z uzdrawiania. Ale ... mało który mistrz oprze się pokusie
zarobienia takiej kasy za 3 dni pracy lekkiej i przyjemnej!  Znam też przypadek
wyświęcenia na mistrza Reiki osoby, która takie metody uznawała za kompletne
bzdury, ale została mistrzem - nauczycielem, bo z tego jest niezła kasa.
Dostrzegam jednak, że od tego czasu uczyniła postępy w swym duchowym rozwoju.

Sama inicjacja Reiki może się okazać bardzo korzystna. Na
pewno nie jest szkodliwa. Inicjacja to "przetkanie" kanałów dla uzdrawiającej
energii. To również nadanie kluczy (znaków) Reiki. Szkodliwość inicjacji Reiki
ujawnić się może w nielicznych wypadkach:
-         
kiedy mistrz jest na niższym poziomie rozwoju niż inicjowany, wówczas
adept może przejąć jako obowiązujący model boskiej energii to, co otrzymał od
mistrza,
-         
kiedy między mistrzem a inicjowanym jest silny związek karmiczny, mogą
się odnowić zupełnie inne inicjacje i ich wzorce energetyczne, które poważnie
zaburzą przepływ Reiki,
-         
kiedy inicjowany używał narkotyków, a nie przeszedł jeszcze detoksykacji.
Wówczas odnawiają mu się wszystkie wzorce naćpania, wszystkie objawienia i
świruje,
-         
kiedy inicjowany jest opętany, albo jest istotą z inwolucyjnej linii
rozwoju. "Intuicja" czyli misja inicjowania za kasę, potrafi zmusić mistrza, by
inicjować wszystkich, którzy mu się nawiną,
-         
no i wreszcie kiedy na mistrza inicjuje się osobę, która do tego nie
dojrzała psychicznie, moralnie i duchowo. A takich nie brakuje!
Przypominam jeszcze raz, że najważniejsza jest zasada nie
szkodzenia innym i sobie.
Dziś ludzie boją się oskarżać uzdrowicieli, którzy im
zaszkodzili. Boją się ich mocy i niewidzialnej zemsty. Przede wszystkim ich
klątw. Jeśli ktoś się nie boi, to najczęściej jest opętany, albo nieświadomy
możliwości, jakimi dysponuje osoba, która mocy używa. Sytuacja wydaje się więc
patowa. Jednak na uzdrowiciela, który świadomie wyrządza krzywdę, też przyjdzie
czas. A dzieje się tak, ponieważ liczni przewodnicy duchowi dbają, by ludziom
nie działa się krzywda. I nie tylko dlatego. Inny powód jest "prozaiczny" -
chodzi o prawo karmy, które mówi: "co zasiałeś, to i zbierać będziesz".
Wielu mistrzów Reiki, a za nimi rzesza inicjowanych przez
nich adeptów, nie ma pojęcia o prawie karmy, o radiestezji, o szkodliwych
promieniowaniach. Wielu jest zadufanych w sobie i zaślepionych wizją
wszech-możliwości Reiki, którą uważają za uniwersalne lekarstwo na wszystkie
przypadłości. Wielu z nich przestrzega, żeby - broń Boże - nie łączyć Reiki z
innymi metodami. To są przejawy zaślepienia i zwykłej fantazji, która niczym nie
jest poparta. Takie nastawienie musi prowadzić do niekorzystnych efektów,
chociaż wiele z nich jest OK.
Prawdziwą plagą wśród uzdrowicieli jest poczucie niskiej
wartości własnej, z powodu którego dowartościowują się pomagając innym (dla
podświadomości jeszcze słabszym i biedniejszym) i brak prosperującej
świadomości, co objawia się lękiem o utratę pacjentów, czyli dochodów. Te
postawy wikłają uzdrowicieli w zupełnie bezsensowne poczynania w rodzaju:
deprecjonowania osiągnięć innych, podejmowania się niewykonalnych zadań,
straszenia klientów itp.
Bywa też, że mistrzowie, zamiast korzystać z kosmicznego
źródła Reiki, zaczynają dokonywać aktów wampiryzmu na swych pacjentach. I z nich
ciągną energię do uzdrawiania innych.
Wieści ze "szczytów" są niewątpliwie ciekawe, a czasem i
bulwersujące. Ale częściej spotykamy uzdrowicieli, którzy nie są mistrzami. A
oni są często jeszcze bardziej zaślepieni wiarą we wszechmoc Reiki i symboli, w
które zostali inicjowani. Często też uznają się za wybranych przez Boga, bo
wydaje im się, że nikt poza nimi nigdy nie doświadczył tego, co oni doświadczyli
podczas inicjacji i zaraz po niej.
Podstawowe błędy:
-         
adepci I stopnia zaczynają uzdrawiać, bo przecież tylko o to im chodziło,
żeby mieć dyplom jako podkładkę do zarejestrowania działalności gospodarczej.

-         
uzdrowiciel zapomina pytać uzdrawianego o zgodę i nawet nie próbuje z nim
współpracować - co powoduje opór uzdrawianego, albo nawet ataki agresji przeciw
uzdrowicielowi.
-         
uzdrowiciel wysyła "uzdrawiającą" energię nie będąc świadomym, co tak
naprawdę wysyła. W ten sposób może zaszkodzić komuś, kogo postanowił uzdrowić z
nieczystymi intencjami. Albo dostaje zwrot tego, co wysłał i wpada w panikę, bo
czuje, że "ktoś" go atakuje.
-         
uzdrowiciel chce narzucić uzdrawianemu zmianę zachowania i stosunku do
niego, co jest zwykłą manipulacją.
-         
uzdrowiciel wierzy we wszechmoc symboli Reiki i nie dopuszcza innych
metod.
-         
adept porywa się na uzdrawianie bardziej zaawansowanych od niego w Reiki
(spotkałem przypadki, kiedy to złośliwy mistrz, już właściwie pozbawiony mocy
uzdrowicielskiej - z zamkniętym kanałem, skłaniał naiwnych adeptów, by mu robili
zabiegi, a potem wykorzystywał ich energię do uzdrawiania innych).
-         
adept poznawszy kilka symboli Reiki zaczyna robić egzorcyzmy, co naraża
go na atak ze świata astralnego, a nawet na opętanie.
Każdy - nie tylko absolwent kursów reiki - powinien
wiedzieć, że:
-         
nie ma żadnej uniwersalnej metody uzdrawiania,
-         
efekt stosowania reiki zależy nie od tego, że przez kogoś w ogóle płynie,
ale od jego otwartości, czystości intencji i przepustowości. Zależy też od
doświadczenia i indywidualnych zdolności zwanych mocami urzeczywistnienia,
-         
chcąc uzdrawiać i być mistrzem, trzeba pracować nad sobą - nad
oczyszczaniem podświadomości, podnoszeniem samooceny, rozwijaniem świadomości,
akceptacją intuicji i tego, co ona podpowiada.
-         
warto nabierać wprawy w uzdrawianiu,
-         
należy oczyścić sobie intencje do uzdrawianych. Nigdy nie uzdrawiamy
osoby, do której czujemy żal czy pretensje i która nam czegoś nie przebaczyła,
-         
konieczna jest współpraca z pacjentem. Musi on nie tylko wyrazić zgodę na
uzdrowienie, ale musi też mieć wizję lepszego życia po uzdrowieniu!
-         
reiki na odległość wolno wykonywać tylko za zgodą uzdrawianej osoby i we
współpracy z nią,
-         
nie jesteś jedynym na świecie uzdrowicielem. Daj szansę innym, którzy
mieszkają bliżej twego pacjenta, bo bezpośredni kontakt z uzdrowicielem jest
bardzo ważny psychicznie,
-         
nie daj się wciągnąć w uzdrawianie (zasilanie energią) "wampirów"
energetycznych!
-         
do wykonywania egzorcyzmów trzeba być przygotowanym psychicznie i
posiadać wiedzę o świecie zmarłych, a nie tylko klucze Reiki (przy okazji: taki
klucz posiada tylko Wielki Mistrz),
-         
nie wolno czynić krzywdy innym, nawet jeśli wydaje się to
"usprawiedliwione",
-         
poważnie wątpię w to, że doskonałym przekaźnikiem Reiki może być osoba
paląca tytoń, pijąca alkohol, czy ćpająca. A to dlatego, że akurat te energie
nie mają nic wspólnego z miłością. Tym niemniej widzę, że ludzie palący też mają
pozytywne efekty uzdrawiania,
-         
zapewnienia mistrzów o tym, że za pomocą reiki można oczyścić karmę, też
wydają mi się na wyrost. Nie znam ani jednego przypadku, by dokonało się to
przed upływem wielu lat. A tym, co się zmienia natychmiast, są pewne wzorce
energetyczne - również z poprzednich wcieleń.
Miłość znaczy życzliwość i akceptacja, znaczy
jednakowe traktowanie siebie i innych. Ponadto miłość to miłe, przyjemne uczucie
w sercu. To spokój serca i umysłu. Jeśli tego nie czujesz, to na pewno nie
uzdrawiasz miłością.
Moc miłości - moc Reiki, jest potężna. Ale efekty zależą
zarówno od otwartości (przepustowości) tego, kto uzdrawia, jak i od otwartości
na uzdrowienie tego, kto je przyjmuje.  Dlatego cuda są możliwe, ale nie
zdarzają się codziennie.
Przepustowość z kolei nie jest efektem zainicjowania w
Reiki, lecz wynika z doświadczenia, a także z tego, że tylko nieliczni dysponują
mocą materializacji przedmiotów, która sprawia, że dokonują się zmiany w ciele
fizycznym.
Inicjacje Reiki mogą wiele pomóc w przyśpieszeniu rozwoju
zdolności i mocy uzdrowicielskich, ale nie mogą ich zastąpić. Cudowne
uzdrowienia zdarzają się rzadko i niewielu. Ale jednak są możliwe. Aby takimi
były, potrzeba jest nie tylko Reiki, ale i wiara uzdrowiciela, i jego
przepustowość.
A co zostaje dla innych?
Otóż Reiki to wspaniała metoda uzdrawiania, która powinna
być przede wszystkim praktykowana w rodzinie. Może ona pogłębić więzi, poprawić
zdrowie i samopoczucie. Pomaga też wyrazić zainteresowanie osobą, wobec której
jest stosowana bezpośrednio.
A czegóż więcej potrzeba większości z nas do szczęścia?
Podziękowania za współpracę i inspiracje dla Wielkiego
Mistrza i Nauczyciela Reiki - Zbigniewa Ulatowskiego.



Friko.pl - Darmowe serwery WWWFriko_stopka.style.display = 'none';

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kalu Rinpocze Natura, moc i pożytek mantr
Moc w obwodzie RLC przy wymuszeniu sinusoidalnym
Moc
Odkryj moc swojego umyslu fragment
Kto ma moc nad plagami w 21 wieku ver 2
adam bytof moc autohipnozy www przeklej pl
odkryj moc swojego umyslu
Kundalini Reiki Manual
Modlitewnik Przebaczenie ma moc Najważniejsze działy
moc myśli
Twórcza moc myślenia Kurt Topperwein
IMARA REIKI

więcej podobnych podstron