Nadciąga katastrofa kto uratuje Tuska


Nadciąga katastrofa - kto uratuje Tuska?
Zaczyna się jazda bez trzymanki po równi pochyłej. Jak wiadomo, jazda to niebezpieczna,
bowiem z każdym ruchem odbywa się coraz szybciej. Wreszcie człowiek leci na łeb, na
szyję i nie jest już w stanie tego spadku powstrzymać. Niezbyt to przyjemna perspektywa,
prawda? Na naszej scenie politycznej tej nieprzyjemności doznaje Platforma Obywatelska.
Niewątpliwie świat wiruje już w oczach jej przywódców. Wielu "życzliwych" przygląda się
temu z niekłamaną satysfakcją, podrzucając dodatkowe kłody pod nogi (pozdrowienia dla
prof. Balcerowicza i marszałka Schetyny). Ja jednak satysfakcji nie czuję, widzę bowiem
jawiące się na horyzoncie niebezpieczeństwa. Zresztą sam nie przyjmę jeszcze zakładu, że
jest to już zjazd na samo dno - pisze specjalnie dla Wirtualnej Polski publicysta Wiesław
Dębski.
Niemniej sytuacja jest poważna, czego dowodzi ostatni sondaż przygotowany dla
Wirtualnej Polski. Warto go porównać z badaniem styczniowym. Otrzymane przez PO
obecnie 34% poparcia to aż o 9 punktów procentowych mniej niż w badaniu z 21 stycznia. I
to nie wszystkie złe wiadomości. Notowania spadają też premierowi Donaldowi Tuskowi i
jego gabinetowi. Szefa rządu dobrze ocenia obecnie 35% badanych - o 8 punktów
procentowych mniej niż przed miesiącem. Rząd zaś bardzo zbliżył się do kiepskich notowań
rządu Marka Belki sprzed prawie 6 lat, kiedy to szef opozycji wzywał ówczesnego premiera
do honorowego ustąpienia, ponieważ jego gabinet zle oceniało 80% Polaków. Spójrzmy
więc jak daleko jest Tusk od Belki. Dzisiejszy rząd otrzymał w ostatnich notowaniach żółtą
(a może nawet już pomarańczową) kartkę - 73% Polaków ocenia jego pracę zle a 26%
dobrze. Tu także złe wskazania rosną, dobre spadają. Nie ma problemu, panie premierze?
Oczywiście, że jest! I trzeba coś z tym zrobić. Nie wolno uciekać przed szeroką
publicznością, chowając się w Sopocie, lub w zaciszu rządowych gabinetów.
Polacy czują się w pewnym sensie osieroceni. Zewsząd słyszą o nadchodzącej katastrofie,
nieudolności rządu oraz innych plagach. I nikt nie chce im na te niepokoje odpowiedzieć.
Premier - wiadomo - nie lubi telewizji, więc nie pokaże się nam i nie powie jak sprawy
naprawdę stoją. Prezydent ma swoje problemy a i za premierem chyba specjalnie nie
przepada - więc na własne bary problemów formacji rządzącej nie chce brać. Próżna to
jednak absencja głowy państwa - Polacy to dostrzegają i w sondażu WP dali Bronisławowi
Komorowskiemu po rączkach, obdarzając go o 4 punkty procentowe mniejszym poparciem
(46% ocen pozytywnych, wobec 50% przed miesiącem, wzrosły też oceny negatywne - z 17
do 23%).
Wobec tak znaczących absencji próbuje Polaków wyciągać z depresji minister Michał Boni.
We wtorek rozmawiał z szefostwem OPZZ o zmianach w OFE - warto w ten głos się
wsłuchać, bo wśród związkowych propozycji jest sporo całkiem sensownych. Ja jestem z
Janem Guzem w sprawie podniesienia poziomu progresji podatkowej, opodatkowania diet
parlamentarzystów i samorządowców, podniesienia składki rentowej (ale nie tylko w części
płaconej przez pracodawcę, lecz w całości - progresywnie, oczywiście), zniesienia limitu
zarobków powyżej którego najbogatsi nie płacą składek na ubezpieczenia społeczne,
likwidacji Funduszu Kościelnego i w paru jeszcze punktach.
To nie są propozycje, które należałoby zlekceważyć. Stara to prawda, że lepiej rozmawiać,
niż rzucać w siebie petardami. Jeżeli rząd zechce konsultacje ze związkami (i pracodawcami
także) potraktować poważnie, to debata toczyć się będzie w Centrum Dialogu Społecznego,
1
jeśli zaś chce swoich rozmówców zbyć byle czym, to debata przeniesie się na ulice. A to jest
wariant najgorszy, choć przecież możliwy. I panowie "ekonomiści" powinni rząd w kwestii
dialogu społecznego wesprzeć, bo inaczej ludzie w końcu przyjdą i pod ich domy, by
powiedzieć, co o nich i o rządzących myślą. Kto nie wierzy, niech rzuci okiem na Północną
Afrykę. Tam mamy przedsmak tego, co nas czeka, gdy zlekceważymy sytuację ludzi
najuboższych. I zechcemy ich kosztem przezwyciężać skutki kryzysu gospodarczego,
którego są oni - w przeciwieństwie do wielu "ekonomistów" - wyłącznie ofiarami.
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski
(wp.pl)
2011-02-25 (13:04)
2


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kto nie chce poznać tajemnicy Smoleńska Nasz Dziennik
Regis Ed Kto odziedziczył gabinet Einsteina
kto wie
Afera taśmowa Konferencja Donalda Tuska
Katastrofa Smolenska WIELKIE OSZUSTWO(1)
Kto ma moc nad plagami w 21 wieku ver 2
Aldiss Brian W Kto zastąpił człowieka
BÓG WIE KTO
Egzamin kataster Grupa 2
Kto mi zapłaci za łzy Lombard
Jak odprawić spowiedź generalną Kto nie może otrzymać rozgrzeszenia

więcej podobnych podstron