Plutarch z Cheronei Żywoty sławnych mężów


BIBLIOTEKA NARODOWA
Seria Ii

PLUTARCH Z CHERONEI

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

PRZEŁOŻYŁ
MIECZYSŁAW BROŻEK Adiunkt Uniw. Jagiell.

WSTĘPEM OPATRZYŁ TADEUSZ SINKO
Zakład im. Osollińskich
Wydanie trzecie Wrocław 1953 r.

Pierwsze wydanie Kraków 1921 r.

WSTĘP

Grecja w I wieku n. e. Wolność Grecji ogłoszona
uroczyście w r. 196 przez' zwycięskich w dru-
giej wojnie macedońskiej Rzymian skończyła się
w pół wieku później (146) na ruinach Koryntu,
głównego miasta w Związku Achajskim, ostatniej
ostoi niepodległości greckiej. Ze spadku po tym
Związku nie utworzyli Rzymianie na razie osobnej
prowincji, lecz jako Achaję wraz z resztą Grecji
oddali pod zarząd namiestnika nowej od r. 148
prowincji, Macedonii. Na Peloponezie zostawili nie-
podległość i dawny ustrój Sparcie, a 18 nadbrzeż-
nych miast lakońskich zorganizowali w samodzielny
związek. Inne miasta Peloponezu i reszty Grecji za-
chowały wprawdzie oficjalnie wolność, a raczej lo-
kalną autonomię, ale poddane były kontroli namiest-
nika macedońskiego, o ile nie zostały uznane za nie-
zależnych sprzymierzeńców narodu rzymskiego. Do
takich cwitates liherae et foederatae należały prócz
Sparty Ateny (z należącymi do nich wyspami), do
liberae w Beocji Tanagra, Tespie, Plateje, w Focydzie

Y\f GRECJA W I WIEKU PRZED N. E.

Delfy, Abae, Elateja, w Lokrydzie Amfissa. Były to
po zburzeniu Koryntu największe (przeciętnie 10-
tysięczne) miasta opustoszałej i wyludnionej Grecji.
Zachowały one ustrój ojczysty, przeważnie umiarko-
wanie demokratyczny, oparty od czasów macedoń-
skich na warstwach posiadających ziemię, zachowały
niewolników i czynszowe nieruchomości w mieście
i nie okazywały tendencyj rozwojowych, nie rosły, '\-
lecz raczej malały, kurczyły się z powodu wylud-
nienia.

Już w połowie II w. przed n. e. historyk Polibiusz
zanotował, że za jego czasów Grecy unikają mał-
żeństw i potomstwa, co wpływa na zmniejszenie się
liczby obywateli, choć ani wielkie wojny, ani zarazy
nie nawiedziły kraju. Ale i te plagi przyszły, przede
wszystkim wielka wojna w związku z wystąpieniem
przeciw Rzymianom króla Paflagonii Mitrydatesa,
który w r. 88 wezwał do zrzucenia jarzma rzym-
skiego najpierw Greków w Azji Mn. i na wyspach,
potem i na kontynencie, dokąd wyprawił armię pod
wodzą Archealosa. Poparli go Spartanie, Achajowie,
Beoci a przede wszystkim Ateńczycy. Przeciw nim
zwrócił się najpierw przybywający do Grecji na
wiosnę roku 87 z trzydziestotysięczną armią Sulla,
obiegł Ateny i po kilkumiesięcznym oblężeniu zdo-
był szturmem wygłodniałe miasto (l marca 86). Tyl-
ko dla sławy dawnych Aten darowano życie niedo-'
bitkom i uszanowano zabytkową architekturę (jedy-
nie port Pireus został gruntownie zburzony); inne
skarby sztuki i nauki (bibliotekę Arystotelesa i Teo-




WYLUDNIENIE GRECJI W I WIEKU N. E.

V

frasta) posłał Sulla do Rzymu. Klęska Archealosa
pod Cheroneą, a drugiego wodza przysłanego przez
Mitrydatesa z nowym wojskiem pod Orchomenos
(w jesieni 86) pogrzebała też ostatnie nadzieje wy-
zwolenia Greków.

Dwudziestoletnia wojna domowa w Rzymie roz-
strzygnęła się po trzykroć na ziemiach greckich:

Farsalus w Tesalii (czerwiec 48, Cezar bije Pompę--
]usza), Filippi w Macedonii (41, Antoniusz i Oktawian
pokonują morderców Cezara, Brutusa i Kasjusza),
Akcjum w Akarnanii nad zatoką Ambracyjską (2
września 31 r., Oktawian zwycięża Antoniusza), to
trzy główne stacje niszczenia Grecji przez przemarsze
wojsk, kwaterunki, kontrybucje. Zniszczenie i wy-
ludnienie kraju było takie, że według świadectwa
Plutarcha (De defectu oraculorum 8) odnoszącego się
do końca I w. n. e. cała Grecja nie mogłaby spośród
zamożniejszych obywateli (niby z drugiej klasy ma-
jątkowej Klistenesa w Atenach) wystawić 3.000 cięż-
kozbrojnych, choć niegdyś sama Megara, najmniejsze
z państw greckich, takiego kontyngentu dostarczyła
do bitwy pod Platejami (r. 479). Pireus był za Augusta
małą wioską z kilku domami, odwiedzaną przez tu-
rystów z powodu starych fresków w opuszczonych
świątyniach, a Teby, jak i inne stare miasta w Beocji
(z wyjątkiem Tanagry i Tespiów), dużymi wsiami.
Charakterystyczny dla wielu małych miast prowin-
cjonalnych ok. r. 100 n. e. jest chyba taki obrazek
z Eubei (należącej częściowo do Aten), w Mowie
eubeyskiej (OT, 7) Diona z Prusy: "Przed bramami

VI KOLONIE RZYMSKIE

miasta grunta zdziczałe, zarosłe; w murach place
przeważnie zasiane lub zamienione na pastwiska.
W gimnazjum miejskim się orze, na rynku pasie
się bydło". Pauzaniasza Przewodnik po Helladzie,
napisany pod koniec panowania M. Aurelego, jest
głównie przewodnikiem po ruinach dawnej świet-
ności. Tak nędznie wyglądała Grecja pod koniec
,,złotego wieku" ludzkości, sławionego ok. r. 154'
przez sofistę Eliusza Arystydesa (Pochwała Rzymu,
or. 26 K) jako skutek pokoju Augustowego (Pax
Augusta).

To, co na tym cmentarzysku greckim dźwigało się
z ruin, było przeważnie dziełem Rzymian. Cezar za-
łożył w r. 46 jako kolonię rzymską nowy Korynt
(colonza laus lulia Corinthus), Oktawian w r. 30
\ w pobliżu Akcjum kolonię rzymską Nikopolis,
a w północno-zachodniej Achai port Patraj (colonia
Julia Aroe Patrensis). Patraj zastąpiły Nauplię .i zu-
pełnie zaniedbany port Argos. Te trzy kolonie rzym-
skie zhellenizowały się bardzo'szybko i rozwijały się
gwałtownie, bogacąc kupców i bankierów nie tylko
rzymskich ale i greckich i zatrudniając prócz nie-
wolników bardzo wielu wolnych rzemieślników i wy-
-robników. August otaczał opieką całą Achaję (jak
nazwano usamodzielnioną prowincję obejmującą Pe-
loponez i Grecję środkową), zwłaszcza Ateny, a dla
stworzenia pozorów jedności prowincji, rozbitej na
autonomiczne miasta i miasteczka, zorganizował na
nowo starą Amfiktionię delficką. Włączywszy do niej

ACHAJA

VII

Epir i Macedonię, przyznał wpływ na zarząd mająt-
ków świątyni Apollona i dozór nad kultem wraz
z igrzyskami pytyjskimi (bo do tego ograniczała się
władza amfiktionów) prócz Delf i jeżyków Ateń-
czykom i Nikopolitanom.

Ożywienie dawnych igrzysk ogólnogreckich
(w Olimpii, Delfach, Nemei i na Istmie) czy lokal-
nych (np. podczas Panatenajów) i nowych (np. Pan-
helleniów wprowadzonych przez Hadriana w Ate-
nach) i popieranie ich przez cesarzy (pierwszym
rzymskim zwycięzcą olimpijskim za Augusta był
młody Tyberiusz, późniejszy cesarz) nie było wpraw-
dzie specjalnością grecką, bo rozciągało się na całe
imperium, ale w Grecji stanowiło główną troskę
autonomicznych rządów, chociaż rozpowszechnienie
sportu nie łączyło się teraz z pielęgnowaniem kul-
tury fizycznej u przyszłych żołnierzy. Prowincja
Achaja, która posiadała najwięcej atletów i bokse-
rów, dostarczała najmniej żołnierzy do armii rzym-
skiej; nie uwzględniano jej prawie przy rekrutacji
bądź z powodu lichej kondycji fizycznej chłopów
greckich, bądź z powodu niechęci do elementu grec-
kiego w armii. Dostęp do cywilnej służby państwo-
wej utrudniała Grekom nieznajomość łaciny i niechęć
do jej uczenia się; urzędowe kariery wyzwoleńców
greckich na dworze cesarza Klaudiusza stanowią wy-
jątek, a rozporządzenie Klaudiusza, by Grekom nie
rozumiejącym łaciny odebrać obywatelstwo, było
pomysłem dziwaka, nie mającym praktycznego zna-
czenia w państwie dwujęzycznym. Wybrykiem Ne-

RZĄDY RZYMSKIE

rona było ogłoszenie przez niego w r. 66 w Koryncie
podczas igrzysk istmijskich niepodległości całej
Grecji, zwolnionej od panowania rzymskiego, re-
prezentowanego przez namiestnika, i od podatków
na równi z Italikami. Proklamacja ta wywołała
w rozmaitych stronach rozruchy i bijatyki, póki już
po kilku miesiącach Wespazjan nie przywrócił daw-
nego ustroju prowincjonalnego, oświadczając przy
tym, że Grecy oduczyli się życia w wolności.

Przekonał się był o tym już August, który widział
się zmuszonym zakazać Radzie ateńskiej bezwstyd-
nego handlowania prawem obywatelstwa tudzież
pomnikami i dyplomami honorowymi dla rozmaitych
bogatych ,,dobroczyńców". Pustki w kasie rządowej
łatano nawet sprzedawaniem części ,,państwa" ateń-
skiego, mianowicie drobnych wysp, między innymi
Salaminy. Odkupił ją od prywatnego nabywcy Juliusz
Nikanor i oddał Ateńczykom, którzy za to nazwali go
w dekrecie dziękczynnym ,,nowym Temistoklesem"
(jako że ten odniósł niegdyś sławne zwycięstwo pod
Salaminą), a ponieważ pisywał jakieś wiersze, doda-
no mu przydomek ,,nowego Homera". Nie brakło też
w ówczesnych Atenach rozruchów głodnego ludu,
a urzędnik, który z ramienia Senatu rzymskiego za-
rządzał całą Achają, nie umiał im zapobiec. Dlatego
świetny administrator, jakim był Tyberiusz, wziął
Macedonię i Achaję pod zarząd cesarski, ale cesarz
Klaudiusz przywrócił dawną administrację prowincji
senatorskiej. Była ona bardzo liberalna i tolerowała
łączenie się'drobnych miast w związki. Słyszymy np.




WZROST SAMOPOCZUCIA GREKÓW IX

o związku Beotów obejmującym także małe miejsco-
wości na północ od Beocji i wyspę Eubeję. Znaczenie
ich było głównie kultowe, jak dawniej w nabożeń-
stwach rodowych i gminnych.

W niejednym miasteczku prowincjonalnym, które
z powodu ubóstwa nie mogło sobie pozwolić na zbytki
wielkomiejskie, zachowały się staroświeckie obyczaje.
Do miast prowincjonalnych należały i ówczesne
Ateny. Oto jak satyryk Lucjan (Lukianos) z syryj-
skich Samosat porównywa (w Nigrinusie) życie
w Rzymie z życiem w Atenach: tam krępujące przy-
jęcia, uciążliwa wygoda wśród tłumów służby, smut-.
ne następstwa rozpusty, męki ambicji, wszystko
w nadmiarze pełnym niepokoju; tu (w Atenach)
wdzięk ubóstwa, swoboda rozmowy przyjacielskiej,
wolny czas na rozkosze umysłowe, możliwość życia
spokojnego i radosnego. "Jak byś mógł pyta Grek
przyjaciela z prowincji opuścić światło słońca,
Helladę, i jej szczęście i swobodę zamienić na ten
tłok wielkomiejski?" Najlepsi Hellenowie nie chcieli
się zamieniać z Rzymianami. Było to wynikiem
wzmożonego samopoczucia Greków i ich zapatrzenia
się w przeszłość.

*

II

Wzrost poczucia narodowego Greków i ich ucieczka
w wielką przeszłość. Co Horacy (Epist. II l) zwięźle
wyraził w wierszu o zwyciężonej Grecji, która wzięła
w niewolę nieokrzesanego zwycięzcę, to. obszernie




X GRECKIE POCZUCIE WYŻSZOŚCI

powtarzają autorzy greccy od końca I w. n. e., akcen-
tując "lepszość" greckiej natury w porównaniu z resz-
tą ludów państwa, a także z Rzymianami. Helleno- ''
wie uważają się za właściwych twórców kultury ,
światowej, która w ręku Rzymian zwyrodniała w na-
rzędzie rozkoszy i rozpusty. Nowopitagorejski kazno- ;

dzieją, Apolloniusz z Tyan (w Kappadocji), wierzył,
że proklamowanie wolności Grecji przez Nerona
(w r, 66) odrodzi starogreckie charaktery i gniewał
się na cofnięcie edyktu Nerona przez Wespazjana. ;

Na Greków w Jonit i Lidii oburzał się o to, że przyj-
mują rzymskie, barbarzyńskie imiona, a raz, zapo-
minając o głoszonej przez siebie filantropii, zawołał:

"Nie godzi się, aby jako barbarzyńcy doznawali na-
szych względów". Dion z Prusy cieszył się, że nawet
na kresach świata greckiego, nad Morzem Czarnym,
znajduje grecką kulturę i grecki obyczaj, a w mowie
38 upomniał mieszkańców Nikodemii (w Bitynii),
by nie dawali Rzymianom widowiska i powodu do
radości ze swoich niezgod i sporów. Wspomnieliśmy
już, że Lucjan (Nigrmus, 31) umieszcza pochwałę
skromnych Aten na tle zepsucia Rzymian. Ton po-
czucia wyższości nad Rzymianami utrzymuje się aż
do w. IV, do Libaniosa i Juliana Apostaty, którzy
wszędzie sławią greckość (hellenizm), a rzymskoś6-

ignorują lub wprost odrzucają.

Do wzrostu greckiego poczucia narodowego za An-

toninów przyczyniło się złudzenie (podtrzymywane
przez cesarzy rzymskich), że ówczesna Hellada jest
dalszym ciągiem dawnej. Wszak życie miało ze-

2ŁUDZEN1A GREKÓW

wnętrznię dawny wygląd. W małych gminach auto-
nomicznych funkcjonowały urzędy i sądy pod sta-
rymi nazwami i wśród starych formalności. Mimo
mnóstwa rabunków popełnianych przez Rzymian na
rzeźbach i obrazach greckich, jeszcze bardzo wiele
dzieł sztuki z epoki klasycznej zdobiło rynki, portyki
i świątynie. W tysiącach miejscowości greckich utrzy-
mywały się stare kulty, w niektórych na nowo prze- i
mawiały wyrocznie. Nowym blaskiem zajaśniały
igrzyska, tak wskrzeszone, jak nowo zakładane przez
cesarzy i miasta. Istniały też jeszcze kierowane przez
Ateńczyków prastare misteria eleuzyńskie, przyjmo-
wały cesarzy do grona wtajemniczonych i rywa-
lizowały skutecznie z wchodzącymi w modę misteria-
mi orientalnymi. Jeszcze na rynku, w gimnazjum,
w teatrze życie greckich mężów miało ten charakter
publiczny, który je odróżnia od późniejszego bizan-

tynizmu.

Oddając się złudzeniu, że żyją w dalszym ciągu

starej Hellady, Grecy nie widzieli, czy nie chcieli
widzieć, że stare instytucje i zwyczaje są tylko pom-
nikami i przeżytkami niepowrotnej wielkiej prze-
szłości i utrzymują się nie własną siłą, lecz przywią-
zaniem i przyzwyczajeniem wnuków niezdolnych już
do znalezienia nowych ideałów i nowych form życia
i sztuki. Zamiast wychowywać i kształcić nowe poko-
lenie do życia współczesnego i przyszłości, zachowali
Grecy w szkołach system retoryczny z końca republi-
ki rzymskiej i początków cesarstwa, kiedy to szkolny-
mi deklamacjami ogłuszano się i ogłupiano w nowej







, g^ ^1^-$^

g-l^o^i^S

S^;;|^^|



-"A.feH11 ^,1 a 1 nS 8 a.iri C 5 ^'y y w ,
S-3 3 S S'^n ^ " P -^ gl?-;-lI^H
^ S te ^ % .?i a^l^
.a rt 5? a ^ ^,'" ^ ^?"t.! ^> >, ^ ^-< 8- rt ^ ^ i
i r- 0 - '^ '^ ^ ^ ^ ^-Ł< 'S ro 0 -M
'" "^ ^ s -a
^ iS e
^^^ż
^ ^ ^ -s
^ ^ ^ .1
a a ^ l
s. ^ ^ '
1,^ s ^ ^ 1-M^'

ilIliiIIimisNIi

^^-'p^taDfi'^^ ^^C;^"^Sd^&-^N

8^S|ts|^Hsn^U

- l lii ^ l s l|i3 ^t r; s | ^

^.|iisJ ^|H^ ^.|&^ ^

ll^-lilstiii^lltl^i..

^^asi^oS-sl.Si^lalg:^?,^^

it.i 11^ s; 1111-1 i 11; ^ "g"n-o

ll-lsiH^St^sl&a^-l-s.ll&^i

Hilil^^ll^Pri^lll

l^iiiH^illllIlii^^6.

XVI WALKA ZE STYLEM A2JANSKIM

m. i. czytamy, że niewykształcone i pozbawione sma-
ku prowincje azjatyckie, jak Karia, Frygia i Myzja,
wydały styl jakby "zatłuszczony, odpowiedni do ich
grubych uszów", którego nigdy nie aprobowali są-
siedni Rodyjczycy, tym mniej Grecy, zwłaszcza

.Ateńczycy. Tej Asiatica dictio przeciwstawia on język
i styl Demostenesa i Eschinesa, jedynie godnych na-
śladowania; natomiast występuje przeciw jednostron-
nym naśladowcom prostego, bezozdobnego stylu Li-
zjasza, jako rzekomo prawdziwie attyekiego, i zwal-
cza tych rzymskich "attyków". Walkę z ,,azjatami'"
prowadził dalej (od połowy I w. przed n. e.) w Rzymie
(po grecku) w pismach retorycznych Cecyliusz z Kale
Akte (na Sycylii) a trochę później autor dzieł histo-
rycznych, retorycznych i estetycznych, żyjący w Rzy-
mie Dionizjusz z Halikarnasu (w Karii). Rozstrzyg-
nęła się ona na korzyść attycystów już pod koniec
panowania Augusta w ten sposób, że w języku obo-
wiązuje stary (tj. sprzed kojne) dialekt attycki, styl
zaś tylko u surowych attycystów wzoruje się na
periodach Demostenesa i Isokratesa, gdy inni z azja-
nistami rozbijają period na drobne, skaczące zdańka,
które recytują na pół śpiewnie.

Stylu tego uczyła się młodzież u retorów, których
szkoły poprzedzone elementarną nauką u gramatyka
stały się jedynymi zakładami średniego i wyższego
wykształcenia. Uważając się za jedynych nauczycieli
mądrości (sophia) nazywali się owi retorowie mędr-
cateSi^sophistai), mianem, które od czasów Sokratesa

.'i-'Platona miało pogardliwe znaczenie handlującego

SOFIŚCI XVII

wiedzą mędrka (takie też znaczenie ma u Plutarcha
i Diona z Prusy), ale w opinii publicznej było tytułem
"najdostojniejszym i powszechną czcią otaczanym".
Deklamacje ówczesnych sofistów zastępowały przed-
stawienia teatralne, a historyczne ich tematy z wiel-
kiej przeszłości helleńskiej odpowiadały owemu zapa-
trzeniu się w przeszłość i odwróceniu od współczes-
ności, o której poprzednio wspomnieliśmy. Wpraw-
dzie Plutarch, zmarły ok. r. 130 n. e., nie doczekał
się
JUŻ na j bujniejszego rozkwitu sofistyki za Antoninów,
ale za młodu sam jeździł po świecie z mowami po-
pisowymi, póki nie wzgardził poczynającą się sofi-
styką i nie został filozofem. Od młodości zaś po-
dzielał sofistyczne zapatrzenie się w przeszłość ma-
jącą być wzorem dla teraźniejszości, a właściwie
będącą ucieczką przed nią, jak to zwykle bywa u klas
/"zstępujących".

IV

Życie i pisma Plutarcha. Ojczyzną Plutarcha była
Beocja, której wilgotnemu i mglistemu powietrzu
starożytni przypisywali pewną ociężałość a nawet
tępotę mieszkańców. W rzeczywistości byli to ludzie
trzeźwi i praktyczni, a ten ich charakter zaznaczył
się już w pierwszym poecie beockim, Hezj odzie (ok.
700 przed n. e.), sławiącym pracę i pobożność.
Dopiero we dwa wieki po Hezjodzie wyda^^Beon^^.S./''
drugą sławę literacką. Był nią wszechgreĆH^I^a
arystokratyczny, Pindar z Teb, częściej przez j




BiM. Nur. Ser. TT, Nr S (PIntarch: %3fe(0aflŁycłl
łączowa







XVIII z.^^ -_

sławionych niż inne miasta greckie; trzecią stał się

dopiero po przeszło półtysiącleciu prozaik Plutarch.

"Urodził się on za panowania cesarza Klaudiusza
(ok. r. 50) w zachodnim zakątku Beocji, blisko wą-
wozów prowadzących do Delf, w miasteczku Chero-
nei, sławnym z nieszczęśliwych dla wolności grec-
kie] bitew z r. 338 i 86. *Jego zamożna rodzina pro-
wincjonalna (opowiada o członkach jej trzech gene-
racyj dosyć dużo) mieszkająca w Cheronei, a posia-
dająca w pobliżu posiadłość ziemską uprawianą przez
niewolników, odznaczała się wielką kulturalnością,
a Plutarch przez całe życie pamiętał mądre rozmowy
dziadka i ojca wśród grona światłych sąsiadów. Do-
rastającego młodzieńca wysłała rodzina na wyższe
studia do niedalekich Aten, gdzie głównym jego
mistrzem był nieznany bliżej Ammonios, pochodzący
podobno z Aleksandrii, filozof eklektyczny z prze- ;

wagą platonizmu. Nie ograniczał się on widocznie do
sali wykładowej,' skoro Ateńczycy obdarzyli go swo-
im obywatelstwem, wybrali na niewojskową władzę
stratega, a po trzykroć na urząd archonta. Jemu to
zawdzięczał Plutarch swój eklektyzm, zabarwiony
, zrazu sceptycznymi tradycjami Akademii, z prze-
wagą platonizmu, co mu pozwalało uważać się za
platonika na równi z takimi platonikami II w. n. e.,
^. jak Gajus, Albinus, Apulejusz, Maksymus z Tyru.
Może także pociąg do praktycznej polityki i czynnego
w niej .udziału obudził w nim przykład Ammoniosa.
1^, Wreg|Scie musiał ten filozof być znawcą
starożytności
^ delfickich i kultu Apollona, skoro w r. 66 zwiedza-
^^-\







XIX

MŁODOŚĆ

jącego Delfy cesarza Nerona on właśnie z polecenia
amfiktionów oprowadzał po tamtejszych zabytkach.
Na ową uroczystość towarzyszył mu młody Plutarch
(miał wtedy ok. 16 lat), który potem przez całe życie
utrzymywał przyjazne stosunki z kapłanami i ka-
płankami delfickimi. Po kilku latach studiów, głów-
nie filozoficznych w Atenach, wyjechał na dalszą
naukę do Aleksandrii, gdzie jednak nie zatrzymał
się dłużej. Może ciągnęła go do Aten chęć dalszego
kształcenia się w wymowie. W każdym razie przez
całe życie zaglądał z Cheronei do Aten, by korzystać
,z. ich bibliotek, podówczas (według świadectwa Eliu-
sza Arystydesa) najbogatszych na świecie. Podczas
jednego pobytu, chyba już po trzydziestce, otrzymał
prawo obywatelstwa ateńskiego w gminie leontyj-

skiej.

Nim jednak osiadł na stałe w Cheronei i ożenił się

w 30 roku życia z Timokseną, odbył kilkuletnią pod- -
róż po świecie jako wędrowny mówca popisowy, nie
sofista, bo tym zawodem i tytułem gardził, lecz fi-
lozof. Do tycn młodzieńczych deklamacyj zaliczamy ,
pochwałę Ateńczyków (Czy Ateńczycy byli slawniej-
si w wojnie, czy w naukach i sztukach) i pochwałę
Aleksandra W. (O szczęściu czy dzielności Aleksan-.
drą). Pochwała Rzymian (O szczęściu Rzymian) oka-
zuje już tyle znajomości historii rzymskiej, że mu-
siała być wypowiedziana po dłuższym pobycie w Rzy-
mie. Zresztą deklamacje na tematy historyczne na-
leżały u niego do wyjątków. Częściej deklamował

na tematy niby fizykalne, np- Co jest pożyteczniejsze:

2*

XX PLUTABCH W RZYMIE

woda czy ogień?, a najczęściej na tematy moralne.
W tym zakresie można odróżnić szereg deklamacyj
a raczej kazań (diatryb) młodzieńczych (np. Które
cierpienia są gorsze: duszy czy ciała?, O cnocie i nie-
prawości, O zawiści i nienawiści) od pisemnych porad
"lekarza dusz", jak: O wścibskości, O gadatliwości,
O zbytniej nieśmiałości, O zabobonności.

Kilka z nich dedykował dostojnym przyjacio-
. łom rzymskim, pozyskanym w Rzymie, dokąd go
wysłali Cheronejczycy w poselstwie do cesarza We-
spazjana. W stolicy świata deklamował publicznie
na tematy historyczne, przyrodnicze, filozoficzne
i moralne i pozawierał znajomości i przyjaźnie z wie-
loma wybitnymi osobistościami interesującymi się
filozofią i literaturą, z którymi później prowadził
korespondencję. Zetknął się tam także z odradzają-
cym się od I w. przed n. e. nowopitagoreizmem i tę
nowinkę propagował potem w zakresie wegetaria-
nizmu w Cheronei w czterech utworach, pisanych
po 50 roku życia (O mięsożerstwie, O przebiegłości
zwierząt, O tym, że zwierzęta mają rozum, O miłości
potomstwa u zwierząt). Głównie jednak interesowała
go historia rzymska, a przede wszystkim instytucje
rzymskie. Dla ich poznania musiał sięgnąć do źródeł
pisanych po łacinie i w tym celu nauczył się tyle ła-
ciny, że mógł korzystać z rzymskich historyków, jak
Warron, Korneliusz Nepos i Liwiusz; ale Cyceron
a tym. bardziej poeci rzymscy byli dlań niedostępni.

"Wielkie imię Romy, napełniające sławą cały
świat" znalazło potężny oddźwięk w duszy Plutarcha.

XXI

NAUCZYCIEL I URZĘDNIK

Uległ on jego czarowi, jak poprzednio Polibiusz,
Dionizjusz z Halikarnasu, Strabon i inni pisarze grec-
cy. Gdy się zastanawiał nad tym, co doprowadziło
Rzym do światowej potęgi, znalazł tajemnicę jego
powodzenia w "cnocie rzymskiej" (uirtus Romana),
ale i w opatrzności boskiej, która chciała zapewnić
światu pokój i szczęście. Tego właśnie pokoju rzym-
skiego (paa; Romana) był on najgorętszym chwalcą.
Dobrowolne oddanie się Rzymian greckiej kulturze
słodziło mu stratę politycznej niepodległości Hellady.
Przytaczając sąd jakiegoś Rzymianina, że ostatnim
Hellenem był Filopojmen (Philop. l), nie podzielał
tego sądu, a za to powtarzał za Filopojmenem (tam-
że 17), że nie jest rzeczą patrioty greckiego przy-
spieszać koniec Grecji. On sam, jako szczery patriota
grecki, nie chciał wierzyć w możliwość tego końca
i na równi z innymi patriotami, jak Apoloniusz
z Tyan, pracował nad moralnym i religijnym odro-
dzeniem swej ojczyzny.

Pracę tę zaczął od własnej rodziny, kształcąc synów
w filozofii, i od miasta rodzinnego. Porzuciwszy ka-
rierę wędrownego kaznodziei, osiadł na stałe w Che-
ronei i poświęcił jej swą mądrość, nie tylko jako
nauczyciel, lecz także jako urzędnik powiedzieli-
byśmy miejski, magistracki. "Śmieją się ze mnie
przybysze, kiedy widzą, że zajmuję się porządkiem
w ulicach, lecz przychodzi mi w pomoc powiedzenie
Antystenesa [cynika], który komuś dziwiącemu się,
że sam niesie z targowicy solone ryby, rzekł: dla
. ciebie. Otóż i ja, gdy mi wyrzucają, że stoję przy

XXII WYKŁADY I PISMA

odmierzaniu cegieł, przy zwożeniu kamieni i wapna,
odpowiadam: Nie dla siebie w tym gospodaruję, lecz
dla ojczyzny". W uznaniu tej pracy społecznej współ-
obywatele wybrali go naczelnikiem Rady miejskiej
(z tytułem archonta).

Dla wykształcenia dorastających synów zorganizo-
wał u siebie rodzaj akademii, otwartej także dla in-
nych młodzieńców z Beoeji i z dalszych stron. Czytał
z nimi i objaśniał pisma Platona, odpowiadał na py-
tania w najrozmaitszych sprawach naukowych (cza-
sami i rolniczych, ale tylko w zakresie botaniki)
i etycznych, a przede wszystkim wykładał. Niektóre
z tych wykładów opracowywał literacko i wydawał.

Tu należą pisma pedagogiczne (np. Jak
trzeba korzystać z wykładów, Jak młodzieniec powi-
nien czytać poetów, rzecz O wychowaniu dzieci nie
pochodzi od niego), krytyczne (np. O Homerze,
znane tylko z fragmentów, O zlośliwości Herodota,
Porównanie Arystofanesa z Menandrem), e g z e g e-
t y c z n e (np. O stworzeniu duszy w Timajosie)
i polemiki z epikurejczykami i stoikami. By
swym uczniom dać wykształcenie nie tylko literackie
i filozoficzne, lecz także retoryczne, wskrzesił Plu-
tarch po 50 roku życia swe deklamacje popisowe
i prócz czterech pisemek nowopitagorejskich skom-
ponował szereg dialogów, poniekąd nowelistycznych,
jak Uczta siedmiu mędrców, Dajmonion Sokratesa,
encyklopedyczne Rozmowy biesiadne. Nie zapominał
też o życiu rodzinnym, pisząc w formie listu do zna-
jomych młodożeńców Rady małżeńskie, do żony po

XXIII

PISMA PYTYJSKłS
stracie córeczki Pocieszenie żony (wcześniejsze jest
Pocieszenie Apoloniuszo po stracie synka), a dla
swych uczniów dialog O miłości i pięć Opowieści mi-
losnych. Kapłance delfickiej Klei dedykował opowia-
danie p1f.: Cnoty niewiast. Zachowało się też kilka
fragmentów z jego traktatu O tym, że i kobietę trzeba
kształcić.

Służąc ludziom kwapił się i do służby bożej. Gdy
w podeszłym wieku pisał o udziale starców w życiu
publicznym, wspomniał, że już od kilku pytiad służy
Apollonowi, niewątpliwie jako dochodzący (z Che-
ronei) kapłan. Dożywotni urząd kapłański otrzymał,
według napisów delfickich (u Pomtowa Fasti Delphi-
ci, 1889), ok. r. 95 i piastował go jeszcze w r. 120.
Z tym kapłaństwem łączą się jego dialogi pytyjskie
(Dlaczego Pytia nie mówi wierszami, O zamilknieniu
wyroczni, O napisie delfickim El) i mistyczne dialogi
starcze (O twarzy na tarczy księżyca, O późno kara-
nych przez bóstwo, O Izydzie i Ozyrysie). Przypusz-
cza się, że nowy rozkwit wyroczni delfickiej, pod-
upadłej w ostatnich dziesiątkach lat, za Trą Jana, na-
stąpił dzięki jego wpływowi i współpracy, ale donie-
sienie tzw. Księgi Suda (dawniej Suidasa), jakoby
Trajan obdarzył go tytułem viri consularis, kontro"
lującym namiestnika Achai (u Suid. błędnie "Ilirii"),
według innych urzędem prokuratora Achai, lub le-
genda, że Plutarch napisał List do Trojona o wycho-
waniu księcia (zachowany po łacinie) są bezpodstaw-
ne. Umarł najprawdopodobniej ok. r. 130.

T^k na wątek żywota Plutarcha 'nanizaliśmy

XXIV

PISMA HISTORYCZNE

wzmianki o wielu jego pismach spośród 83 zacho-
wanych utworów, zwanych Moraliami, choć niektóre
odnoszą się także do teologii, literatury, muzyki, po-
lityki i fizyki. Przyjrzyjmy się teraz drugiej części
jego utworów, należących do historii.

Czego Plutarch szukał w historii? Pisząc rozprawy
mające na celu leczenie namiętności czy słabości
ludzkich, polecał Plutarch przypominać sobie, jak
w podobnych sytuacjach zachowywali się wielcy
mężowie przeszłości; radził nawet czytelnikom, by

i każdy obrał sobie spomiędzy nich wzór, niby patro-
na, i zadawał sobie pytanie, co by na każdy nasz
postępek powiedział ten nasz duchowy opiekun. Do
tej rady stosował się sam od pierwszej młodości i dla-
tego dzieła historyczne czytywał przede wszystkim
że względu na zawartą w nich naukę moralną: do
czego prowadzą namiętności? do czego wiodą cnoty?
Wynotowywał też z nich mnóstwo przykładów, aneg-
dot i dowcipnych powiedzeń (tzw. apophthegmata),
którymi krasił swe Moralia. Zachowały się nawet
wśród jego puścizny trzy zbiory takich anegdot jako
Apoftegmaty królów i wodzów, Apoftegmaty lakoń-

, skie i Apo-ftegmaty Lakonek. Nie pochodzą one jed-
nak bezpośrednio spod jego ręki, lecz są wyciągiem

"z jego pism historycznych.

Zywotopisarstwo. W tendencji moralizatorskiej za-
brał się też Plutarch wcześnie do pisania biograf ij;

najpierw postaci związanych z Beocją, jak mityczny
bohater Herakles, poeci Hezjod i Pindar, filozof cy-
niczny Krates, wódz tebański Epaminondas, a dalej

XXV

POCZĄTKOWE BIOGRAFIE

legendarny król Messeńczyków Aristomenes i boha-
ter termopilski Leonidas. Wszystkie te dzieła zagi-'
nęły. Zachował się tylko żywot naczelnika Związku
Achajskiego Arata, napisany dla jego potomka Poli-
kratesa niby jako wzór do naśladowania, ale bez
przemilczenia jegp wad. Zresztą kręta polityka Arata
jest w jego przedstawieniu (mimo korzystania z pa-
miętników Arata) niezrozumiała, psychologia nie-
jasna, a przejście od roli nauczyciela demokratów do
roli nauczyciela królów niewytłumaczone. Łatwiej
sobie radzi ze zmianą postępowania u tyranów, jak
Lizjades z Megalopolis i Filip z Macedonii, przyj-
mując w ich początkowej fazie ,,dobroci" masko-
wanie się, udawanie, a w późniejszej zmianie na złe
objawienie się właściwej natury. To, co uważa się
za psychologiczną manierę Tacyta, tu znajduje za-
stosowanie, lecz tylko jako schemat, bez Tacytowej
analizy. Brakowi jednolitej postawy wobec bohatera
towarzyszy brak wyraźnej kompozycji utworu, który
świadczy lepiej o bezstronności autora i jego kryty-
cyzmie, niż o zmyśle historycznym i wnikliwości psy-
chologicznej.

Żywot Arata jest ze względu na wybór materiału
raczej pismem polityczno-moralnym niż biograficzno-
historycznym. Toteż za pierwszą próbę historyczną
możemy uważać Żywot Artakserksesa, króla Persów,
którego sam temat nie był ani dla autora, ani dla czy-
telników aktualny, a ujęcie jego ogranicza się do stre-
szczenia części Anabazy Ksenofonta i uzupełnienia jej
w pewnych szczegółach relacjami Ktezjasza i Dinona,

XXVI ŻYWOT ARTAKSERKSESA

przytoczonymi, mimo że się nie zgadzają, bez oceny
ich wartości. Szczegółowy opis dworskich intryg
i okrucieństw przeplata autor banalnymi refleksjami
i sentencjami. Doszedłszy do rozstrzygającej bitwy
pod Kunaksą (rozdz. 8) zaznacza, że nie będzie jej
opisywał, bo Ksenofont uczynił to już w sposób nie-
prześcigniony, stawiając ją prawie przed oczyma czy-
telników, nie, jak się odbyła, lecz jak się odbywa,
tak że czytelnicy biorą w niej udział, jakby byli
naocznymi świadkami. Otóż takiej "naoczności"
(en-drgeia) jest dużo i w Plutarchowych epizodach,
świadczących o jego zdolności do przedstawiania rea-
listycznego. Choć więc żywot Artakserksesa był tylko
literackim eksperymentem, zrobionym na lichym
przedmiocie (in anima viii), zaprawił Plutarcha w ży-
wotopisarstwie.

Do pisania historii znalazł pobudkę w jej ówczes-
nym "warsztacie", w Rzymie. Tu powziął zamiar na-
pisania dla Greków historii rzymskiej, a raczej mo-
nografij cesarzy od Augusta do Witeliusza. Zacho-
wały się tylko dwie ostatnie: Galba i Otho. Nie są to
jednak właściwe biografie, lecz raczej historyczne
zapiski (łiypo-mnemata), szkice stylistycznie dość
pretensjonalne, treściowo wytrzymujące porównanie
' z przedstawieniem tychże wypadków w dwóch po-
czątkowych księgach Historii Tacyta. Zgodność (idąca
aż do słów) Plutarchowego przedstawienia dziejów
roku 96 z Tacytem, tłumaczy się dziś nie, jak dawniej,
wypisywaniem (aż do frazesów) ze wspólnego źród-
ła, co by z Tacyta czyniło kompilatora bez ambicyj

XXVII

PLUTABCH A TACYT

stylistycznych, lecz tym, że Plutarch korzystał z Ta-
cyta, którego Historie zaczęły wychodzić od r. 104.
Może w towarzystwie jego przyjaciela Mestriusa
Florusa, z którym zwiedzał pobojowisko pod Bedria-
cum (z r. 69), znajdował się i młodszy o jakie 10 lat
Tacyt. Ten był przyjacielem Pliniusza Młodszego,
który bronił jakiejś sprawy Aristiiii, żony brata Plu-
tarchowego Tymona, a więc widocznie znał rodzinę
Plutarcha a przede wszystkim chyba jego samego.
Wob^ec tego zetknięcie się Tacyta z Plutarchem
w Rzymie (może za Domicjana) jest prawdopodobne.
Plutarch jednak powołuje się przy opisie bitwy pod
Bedriacum na świadectwo Mestriusa, tudzież retora
Juliusza i Kluwiusza Rufusa, obu współczesnych wy-
padkom i może naocznych ich świadków. Mógł więc
osobiście zebrać od nich informacje i materiały. Tymi /
samymi materiałami rozporządzał Tacyt. Obaj opra-
cowali je ze stanowiska kół senatorskich.

Żywoty równolegle. Po monografiach Galby, Otho-
na i (zaginionej) Witeliusza zabrał się Plutarch ok.
r. 105 do pisania żywotów równoległych i napisał
23 pary w 23 księgach, które opracowywał i wydawał
nie w tym porządku, uwzględniającym następstwo
chronologiczne bohaterów, w jakim są po części prze-
kazane w rękopisach lub w jakim się je wydaje po-
cząwszy od editio princeps Aldina (z r. 1509), lecz
bez uwzględnienia chronologii: tak np. para (Tezeusz
i Romulus), otwierająca bohaterski korowód, pisana
była na samym końcu, dwudziesta para (Demostenes
i Cyceron), zajmująca dziś dwudzieste miejsce, wy-

XXVIII ŻYWOTY RÓWNOLEGŁE

dana była na piątym miejscu. Wszystkie składają się
na historię Grecji i Rzymu od czasów mitycznych,
od Tezeusza i Romulusa, do końca obu republik, tj-
do ostatniego wodza Związku Achajskiego, Filopoj-
mena i do mordercy Cezara, Brutusa.

Dobieranie par jest po części naturalne, jak mi-
tycznych bohaterów Aten i Rzymu (Tezeusz i Romu-
lus), pierwszych prawodawców (Likurg i Numa) naj-
większych wodzów (Aleksander W. i Cezar), najwięk-
szych mówców, którzy byli zarazem wpływowymi
politykami (Demostenes i Cyceron), reformatorów
społecznych (Agis z Kleomenesem i Grakchowie)
po części sztuczne, jak: dzieci szczęścia (Tymoleon
i Emiliusz Paulus); mężowie, których fala losu wy-
niosła w górę i rzuciła znów w otchłań (Alcybźades
i Koriolan; Pyrrus i Mariusz), lub którzy mimo oso-
bistej tęgości skończyli w sposób tragiczny (Eumenes
i Sertoriusz). Godnym odpowiednikiem Peryklesa,
jako dobroczyńcy współobywateli, od których musiał
znosić wiele przykrości, wydał mu się Fabiusz Kunk-
tator, ale już ta para jest nie bardzo dobrze dobrana.
a cóż dopiero inne, nie wymienione. Jakby dla uza-
sadnienia doboru par i uwydatnienia podobieństw,
ale i różnic zestawionych bohaterów, kończy Plutarch
ich żywoty syntetycznymi charakterystykami porów-
nawczymi (synkriseis), których brak przy czterech
parach (Temistokles i Kamillus, Pyrrus i Mariusz,
Aleksander W. i Cezar, Focjon i Katon Młodszy).
Pominięcie synkriseis przy ostatnio wymienionej pa-
rze usprawiedliwia tym, że charaktery Greka i Rzy-




MANIERA ŻYWOTÓW RÓWNOLEGŁYCH XXIX



mianina były nie tylko podobne, ale jednakie; Alek-
sandra W. zaś nie porównał szczegółowo z Cezarem
prawdopodobnie dlatego, że nie chciał pierwszego
nazwać największym wojownikiem świata, bo na tym
punkcie Rzymianie byli drażliwi, a znów on sam, jak
inni Grecy za cesarstwa, był przekonany nie tylko
o równorzędności bohaterów dawnej Grecji z boha-
terami starorzymskimi, ale o wyższości Greków.

Zaznaczenie tych epilogów jako osobnych synkri- -
seis nie pochodzi od Plutarcha, ale autentyczność sa-
mych charakterystyk porównawczych nie ulega żad-
nej wątpliwości. Były one przede wszystkim w po-
chwałach szkolnym rekwizytem retorycznym, który
Plutarch z rodzajem manii stosował od młodzień-
czych deklamacji do wszystkiego. Przykłady podaliś-
my w tytułach rozmaitych Moraliów. Toteż nie ma
powodu powoływania się na to, że już stoik Pozy-
doniusz napisał Porównanie Homera z Aratem (poetą
astronomicznym), Cecyliusz Porównanie Demostene-
sa z Cyceronem i Eschinesem, a Korneliusz Nepos
w De illustribus viris zestawiał sławnych Rzymian
nie tylko z odpowiednimi Grekami, ale nawet z "za-
granicznymi" wielkościami, "aby przez porównanie
jednych i drugich łatwiej można było ocenić, którzy
mężowie byli więksi". Plutarch nie potrzebował tu
żadnych wzorów; szedł za własną, niejako przyro-
dzoną manierą, i licząc się z położeniem, które go
uczyniło pośrednikiem między Grecją i Rzymem, sam
zdobył się na pomysł żywotów równoległych.

BIOGRAFISTYKA A HISTORIA

Różnica między biografią a historią. Plutarch miai
pełną świadomość tej różnicy. We wstępie (rozdz. 13)
do Żywota Aleksandra W. (który ze względu na pro-
gramowość musi należeć do najwcześniejszych) czy-
tamy: "Zabierając się w tej księdze do opisania życia
Aleksandra i Cezara, który obalił Pompejusza, nie
chcę wobec obfitości czynów robić innej wstępnej
uwagi niż tę, że proszę czytelników o wyrozumiałość,
jeżeli nie opowiadam szczegółowo wszystkich zda-
rzeń, ani nawet żadnego z najgłośniejszych, lecz
przeważną ich część szybko przebiegam. Ani bowiem
nie piszę historii, lecz biografie, ani cnota i prze-
wrotność nie objawiają się bynajmniej w najsław-
niejszych czynach, lecz nieraz drobny postępek, jedno
słowo i jakiś żart lepiej dają poznać charakter niż
bitwy z dziesiątkami tysięcy trupów, największe szyki
bojowe i oblężenia miast. Jak więc malarze starają
się odtworzyć podobieństwo twarzy i rysów z oka,
w którym się objawia charakter, a o resztę części
portretowanego niewiele się troszczą, tak mnie na-
leży pozwolić na to, bym bardziej zagłębiał się
w szczegóły odbijające duszę i za pomocą nich two-
rzył obraz każdego żywota, a innym pozostawił wiel-
kości i walki". Owymi szczegółami odzwierciedlają-
cymi duszę są, według niego, przede wszystkim pew-
ne odezwania się bohaterów. Dlatego w żywocie Ka-
tona Starszego (rozdz. 7) zaznacza, że "bardziej z mo-
wy niż z twarzy, jak inni wolą, dochodzi się do po-
znania charakteru" i przytacza apoftegmaty, któ-
rymi sypał nieraz w Moraliach dla poparcia wywo-

XXXI

SPOSOB TRAKTOWANIA BIOGRAFII

dów etycznych. Pozostawienie innym "wielkości i bi-
tew" idzie u Plutarcha tak daleko, że np. z biografii
Arystydesa czy Eumenesa nie poznajemy wcale ów-
czesnej historii, a historię czasów Pompejusza i Ce-
zara możemy zestawić dopiero z biografij obu tych
mężów.

Nie pisząc historii, Plutarch wybiera historyczne
czyny dla zilustrowania charakterów, a nie dba o ich
pragmatyczny związek; wplata za to do żywotów dużo
spraw , "prywatnych", bez znaczenia historycznego,
ale przydatnych do charakterystyki. Pragnie zaś
charakteryzować nie tylko ludzi cnotliwych, którzy
by mogli służyć za wzór dla potomnych, ale także
ludzi występnych, jak Demetriusz Poliorcetes lub
Antoniusz a nawet Krassus, byleby to były natury
zdolne do olbrzymich porywów i miały piętno tra-
gicznej wielkości. Takie charaktery mają być przy-
kładami odstraszającymi; natomiast żywoty dobrych
.mają służyć za zwierciadło, w którym by się mogli
przejrzeć czytelnicy, aby się upodobnić w cnotach
do swych obrazów (Timol. l). W ten sposób biografie
stają się dalszym ciągiem Moraliów.

Życiem prywatnym bohaterów zajmuje się Plu-
tarch .szczegółowo nie dlatego, by ich ukazać "w pan-
toflach" (czy w podomce, zwanej do niedawna "szlaf-
rokiem"), lecz by nim objaśnić ich życie publiczne,
polityczne. Toteż biografij wielkich mężów Plutarcha
nie można porównywać np. z pewnymi historiami
Napoleona, pisanymi z punktu widzenia jego kamer-
dynera. Bohaterzy Plutarcha, mimo ludzkich słabości,




XXXII

WARTOŚĆ HISTORYCZNA

SCHEMAT BIOGRAFII

XXXIII

'zawsze zostają wielkimi, on ich nie "odbrązowuje",
lecz ukazuje w bohaterach ludzi wielkich.

Nie będąc dziełami ściśle historycznymi biografie
Plutarcha należą przecież do historii,.'do której (przy
podanych dopiero co zastrzeżeniach) zalicza je sam,
autor, zaznaczając tylko ich różnicę od historyj-
szczegółowych (tj. monografii historycznych, Fab.
Max. 16) i historii pragmatycznej (Gal ba, 2). Do od-'
mówienia mu tytułu historyka nie wystarcza mora-
lizująca tendencja jego biografij, skoro tej samej ten-
dencji hołdowali i inni historycy starożytni, zwłasz-
cza późniejsi, nawet Sallustiusz i Tacyt, a Plutarch
nie należy bynajmniej do "kaznodziei moralności",
jak Diodor i inni, lecz zamiast sam moralizować,
każe mówić czynom. Nie chce on tu bowiem, jak
w Moraliach, przemawiać do sumienia i zaostrzać
poczucie obowiązków, lecz pragnie budzić entuzjazm,
co mu się udaje tym łatwiej, że jego bohaterzy są
rzeczywistymi ludźmi, mającymi obok wielkich cnót
także wady, a nie ,,schematycznymi cnotliwcami na
szczudłach", jak ich nazwał pewien historyk nie-
miecki.

Schemat biografii i ich źródła. Jak bohaterzy Plu-
tarcha nie są schematami cnót i występków, tak ich
biografie nie trzymają się schematów tradycyjnych.
Fryderyk Leo (Die griechisch-rómische Biographie
nach ihrer litterarischen Form, 1911) odróżnił dwie
główne formy biografii starożytnej, gramatycz-
ną i perypatetyczną, i biografiom Plutarcha
przypisał tę drugą, posługującą się schematem; po-

chodzenie, wygląd, przyrodzony charakter, sposób
życia, wychowanie, powiedzonka, rodzina, ostatnie
wypadki z życia. Sam jednak przyznał, że wymie-
nionych rubryk nie spotykamy w żadnej biografii
w komplecie ani w tym samym porządku, a odstępstw
od schematu jest tyle, że nie podobna mówić o zad- '.
nym obowiązującym i krępującym schemacie. Mimo
to pogląd Lea długo uchodził za prawdziwy, póki
młody uczony rumuński Barbu w swej paryskiej
tezie doktorskiej (Les procedes de la peinture des
caracteres et la verite historique dans les biographies
de P Lut., 1934) nie wykazał jego iluzoryczności i po
dokładnej analizie wszystkich partyj historycznych
i anegdotycznych nie stwierdził, że biograf opowia-
dający zdarzenia według posiadanych źródeł porząd-
kował je według rozsądku i natury rzeczy; nie po-
trzebował więc trzymać się schematu perypatetycz-
nego czy tworzyć nowego.

Przypatrując się źródłom'! autorom wymienionym
przez Plutarcha, zauważył Barbu, że cytaty z nich
zgadzają się z charakterem dzieł perypatetyków i at-
tydografów (tj. lokalnych historyków Aten). Imiona
niefilozoficznych uczniów Arystotelesa pojawiają się,
gdy chodzi o sceny z życia prywatnego wielkich oso-
bistości politycznych, zwłaszcza w rubrykach o ich
pochodzeniu i charakterze oraz o ich śmierci; na
attydografów powołuje się przy szczegółach archeolo-
gicznych i mitach, a więc najczęściej w biografiach
mitycznych Tezeusza i Likurga; za historykami idzie
przy sprawach politycznych, zwłaszcza strategicznych

Bibl. Nar. Ser. II, Nr 8 (Plutarch; Żywoty sławnych
mężów) 3

POWSTANIE SPARTAKA

(sławne bitwy). Z cytatów widać, że na ogół sięgał
do źródeł pierwszorzędnych, w kwestiach spornych
wydawał własny sąd na podstawie prawdopodobień-
stwa, w ocenie zaś polityki przedstawionych osób nie
liczył się z powagą źródła pierwszorzędnego, lecz
szukał innych dowodów na poparcie własnej oceny,

kierowanej czasem osobistą sympatią lub antypatią
'do danej osobistości.

Powstanie Spartaka w oświetleniu Plutarcha. Przy-
toczymy jeden przykład jego bezstronności a zarazem
uznania dla wielkości nawet tam, gdzie opinia rzym-
ska nie pochwalała wyrażenia tego uznania. Przy-
kład pochodzi z Żywota Krassusa (rozdz. 811), a do-
tyczy powstania Spartaka z r. 73 przed
n. e. Florus (II c. 8), epitomator1 Liwiusza, nie
wie, jak nazwać tę wojnę, w której niewolnicy byli
żołnierzami a gladiatorzy wodzami, przy czym bun-
towników nazywa "ludźmi drugiego gatunku" i "naj-
niższej rangi" (secundum hominum genus, infimae
sortis homines), a o pierwszych zbiegach, szukają-
cych schronienia na Wezuwiuszu, pisze: "na pierwszą
siedzibę spodobała im się góra Wezuwiusz, jak dzi-
kim zwierzętom (velut beluis)". Awans społeczny
Spartaka przedstawia w słowach: "Z najemnika trac-
kiego żołnierz, z żołnierza dezerter, z dezertera roz-
bójnik, potem dzięki sile gladiator". Dopiero przy
ostatniej walce powstańców stwierdza, że "zrobiwszy
wypad ponieśli śmierć godną mężów, bo jak się na-
leżało, gdy wodzem był gladiator, walczono bez par-
donu, a sam Spartak, potykając się bardzo dzielnie
* historyk, autor krótkich wyciągów z ksiąg Liwiusza.

CHARAKTERYSTYKA SPARTAKA XXXV

w pierwszym szeregu, niby imperator został zabity".
Nie inaczej oświetlony jest ten bunt we fragmentach
Historyj Sallustiusza (III frg. 91 i 96) i Wojnach do-
mowych Appiana (I 116120).

Inaczej Plutarch, którego relację obszernie stresz-
czamy, gdyż Żywota Krassusa nie ma w naszym wy-
borze, a epizod spartakowski bywa dziś często wspo-
minany jako główne źródło najlepszych wiadomości
o Spartaku, o którym Lenin powiedział, że był "jed-
nym z najwybitniejszych bohaterów jednego z naj-
większych powstań niewolników" 1. Pisząc na po-
czątku rozdz. 8 o gladiatorach w kapuańskiej szkole
niejakiego Lentulusa, Plutarch dodaje, że ci Gala-
towie i Trący,; którzy musieli walczyć na arenie, "nie
byli to ludzie na to skazywani dla jakichś łotrostw,
lecz przez niesprawiedliwość nabywcy". Gdy Krassus
po pierwszej zwycięskiej bitwie oglądał 12.300 zabi-
tych powstańców, znalazł tylko dwóch z ranami na
plecach; wszyscy inni padli walcząc na miejscu w sze-
regach (11,3). A teraz charakterystyka Spartaka
(8,2): Wśród trzech wodzów wybranych przez po-
wstańców "pierwszym był Spartak, Trak ze szczepu
koczowników, mąż mający nie tylko wielki zamiar
[to znaczy phrónema mega\, czy wzniosły sposób
myślenia i siłę, ale także rozum [lub inteligencję],.
i łagodnością wyższy nad los [gladiatora] i bardziej
grecki [tj. cywilizowany] niż jego ród [barbarzyń-
ski]. Gdy go po raz pierwszy przyprowadzono na

1 Por. A. W. M i s z u l i n, Spartakowskoje
wosstanije, 1936.

3*

XXXVI

WALKI SPABTAKA

Sprzedaż do Rzymu, śniło mu się, że wąż oplótł jego
głowę, a niewiasta [czy żona?] z jego szczepu [która
razem z nim przebywała i razem uciekła potem],
obdarzona darem wieszczym i wtajemniczona
w obrzędy dionizyjskie, wytłumaczyła, że to jest
zapowiedź wielkiej i groźnej potęgi, która się dla
niego skończy nieszczęśliwie".

W dalszym ciągu Plutarch opowiada o tym, jak
72 sprzysiężonych gladiatorów uciekło z koszar, nie
mając innej broni prócz porwanych z kuchni nożów
i rożnów; jak ze spotkanego w drodze transportu broni
wiezionej dla gladiatorów zabrali pierwsze oręże i za-
jęli pierwsze miejsce warowne i jak prawdziwą broń
zdobyli na pościgu z Kapui, odrzucili oręż gladiator -
ski, pokonali wysłanego przeciw nim z 3 tysiącami
żołnierzy pretora i zostali otoczeni na Wezuwiuszu,
skąd po zamaskowanych drabinach spuścili się z nie-
strzeżonej strony, zdobyli obóz oblegających i zmu-
sili ich do ucieczki. Łączą się z nimi teraz okoliczni
pasterze i chłopi, zostają uzbrojeni w zdobytą na
Rzymianach broń lub użyci na zwiadowców. Łatwo
uporali się i z drugim pretorem, i z jego podkomend-
nymi. W tych walkach Spartakus zdobył konia wodza
rzymskiego i pojmał jego liktorów i teraz "był już
wielki i groźny", ale mimo to liczył się z rzeczywi-
stością i nie spodziewając się pokonać potęgi Rzy-
mian (t j. zdobyć Rzymu i władzy), skierował swe
wojsko (liczyło ono według późniejszych źródeł do
100 tysięcy żołnierzy) ku Alpom w zamiarze prze-
bycia ich i dostania się do ojczyzny, którą dla jed-

XXXVII

OBAWY SENATU

nych była bliższa Galia, dla drugich daleka Tracja>
Ale inni (tzn. dwaj współwodzowie ze swymi cel-
tyckimi i germańskimi drużynami), wzmocnieni już-
mnogością powstańców i snujący wielkie zamiary'
(mega phronountes), nie posłuchali go, lecz napadali
na miejscowości italskie i niszczyli je.

Wtedy dopiero senat już nie tylko zaniepokoił się
niegodnym i haniebnym powstaniem (ocena senatu),
lecz poczuł strach przed niebezpieczeństwem i wypra-
wił obu konsulów (z r. 72), oczywiście z legionami, jak
"na jedną z najtrudniejszych i największych wojen".
Jeden z konsulów zaskoczył Germanów, którzy odłą-
czyli się od Spartaka, i wyciął ich w pień, drugi
wielką siłą otoczył Spartaka, lecz ten pobił jego
podkomendnych i zabrał im tabory. W drodze ku
Alpom zastąpił mu drogę namiestnik Galii Nadpadań-
skiej, lecz zwyciężony, poniósłszy wielkie straty,
uciekł. Na wiadomość o tym rozgniewany senat roz-
kazał konsulom siedzieć cicho (tj. pozbawił ich do-
wództwa w tej wojnie), a wodzem mianował Kras-
susa. Ten zajął stanowisko na granicy Picenum, aby
tam zagrodzić drogę Spartakowi, a legata Mumiusza
wyprawił z dwoma legionami, by prowadził walkę
podjazdową na tyłach maszerującego Spartaka, lecz
nie wdawał się w żadną bitwę. Mumiusz nie po-
słuchał, bitwę stoczył i przegrał. Niedobitków, którzy
porzuciwszy w ucieczce broń przybyli do obozu,
Krassus kazał zdziesiątkować. Plutarch krytykuje ten
dawno zarzucony rodzaj kary, nazywając ją hanieb-
ną, a nadto taką, przy której wykonywaniu na oczach

XXXVIII

PROBLEM NIEWOLNICTWA

wojska dzieje się wiele rzeczy budzących grozę
i przygnębienie.

Jest to jedyna uczuciowa reakcja autora przy do-
tychczasowym opisie wojny spartakijskiej. O postę-
powaniu zbuntowanych mas niewolniczych i chłop-
skich milczy; notuje tylko spokojnie (ale z wewnętrz-
nym zadowoleniem) jedno po drugim zwycięstwo od-
noszone przez Spartaka, jedną po drugiej klęskę
Rzymian, aż do podjęcia ofensywy przez Krassusa.
Spartak cofał się przed nim aż do cieśniny mesyń-
skiej i porozumiał się ze spotkanymi tam korsarzami
cylickimi co do przewiezienia 2 tysięcy wojska na
Sycylię, gdzie zamierzał rozdmuchać na nowo po-
wstanie niewolników ugaszone niedawno (w r. 101)
po 3-letnim panowaniu "króla" Salwiusza i Athe-
niona. Gdy korsarze otrzymawszy naprzód zapłatę
uciekli, Spartak wycofał się na półwysep regiński,
gdzie go od dalszego lądu odciął Krassus za pomocą
głębokiego rowu i silnego muru. Spartak z początku
nie dbał o te roboty i lekceważył je, ale gdy mu
w obozie zabrakło żywności, kazał zasypać w ciem-
nej nocy zimowej część rowu i z trzecią częścią woj-
ska wydostał się na zewnątrz. Krassus liczył się
przez chwilę z tym, że Spartak mógłby ruszyć na
Rzym, ale uspokoił się, gdy spostrzegł, że duża część
wojska opuściła zwycięskiego dotąd wodza powstań-
ców i rozbiła osobny obóz nad jeziorem w Lukanii.
Na tę grupę uderzył wódz rzymski i odepchnął ją
od jeziora, ale nie udało mu się jej zniszczyć, gdyż
nagłe pojawienie się Spartaka zahamowało pościg.

XXXIX

ROZBICIE SPARTAKA

Tu (rozdz. 11, 3) Plutarch wtrąca uwagę, że Krassus
już przedtem pisał do senatu, by na tę wojnę z nie-
wolnikami przysłano Lukullusa z Tracji (gdzie to-
czyła się wojna mitry datę j ska) i Pompejusza z Hisz-
panii (gdzie tłumił powstanie Sertoriusza), ale teraz
postanowił sam ją rozstrzygnąć i dokończyć, by
triumf nie przypadł któremu z tamtych. Więc zdecy-
dował się najpierw załatwić się z owymi secesjonista-
mi w Lukanii i wyprawił przeciw nim sześć tysięcy
wojska, które w tajemnicy przed nieprzyjacielem
zajęło wzgórze dominujące nad obozem secesjonistów.
Gdy jakieś dwie kobiety uwiadomiły o tym powstań-
ców i ci zagrozili Rzymianom na wzgórzu, Krassus
pośpieszył im z główną siłą na pomoc. Stoczono bit-
wę "najgwałtowniejszą ze wszystkich" (dotychcza-
sowych w tym powstaniu). O męstwie 12 tysięcy po-
ległych powstańców wspomnieliśmy poprzednio. O sa-
mym Spartaku pisze Plutarch (22, 6): "Po klęsce tej
grupy Spartak cofnął się ze swoimi ku górom Pete-
lińskim. Trop w trop szli za nim dwaj podkomendni
Krassusa. Gdy Spartak zwrócił się nagle przeciw
nim, powstał wśród Rzymian wielki popłoch, tak że
z trudem uratowali się ucieczką, unosząc z sobą ran-
nego kwestora. To powodzenie zgubiło Spartaka, gdyż
zbiegowie [zasilający jego szeregi] wzbili się w pychę,
tak że nie chcieli już unikać bitwy i nie słuchając
dowódców, w marszu otoczyli ich z bronią w ręku
i zmusili do tego, by ich z powrotem prowadzili przez
Lukanię przeciw Rzymianom. Tego tylko chciał Kras-
sus, któremu doniesiono o zbliżaniu się Pompejusza;

XL , SIŁA POWSTAŃCÓW

ten bowiem zdaniem opinii w Rzymie miał stoczyć
rozstrzygającą bitwę i zakończyć tę wojnę. "Dążąc
do spiesznego rozstrzygnięcia Krassus zajął stano- '-
wisko 'naprzeciwko nieprzyjaciół i kazał kopać rów.
Ku pracującym przy tym żołnierzom doskakiwali
niewolnicy i wszczynali walkę. Gdy jednym i drugim
przybywało coraz więcej posiłków, Spartak ujrzał się
zmuszonym do wyprowadzenia całego wojska na bo-
jowy front. Jako wodzowi przyprowadzono konia,
ale on dobył miecza i przebił go mówiąc, że w ra-
zie zwycięstwa będzie miał wiele pięknych koni nie-
przyjaciół, w wypadku zaś klęski nie potrzebuje żad-
nego. Potem przepychając się przez gęste szyki i rany
szukał starcia z Krassusem, ale go nie dosięgną!,
a zabił tylko dwóch oficerów, którzy się.z nim starli.
Gdy wreszcie jego najbliżsi uciekli, on sam nie ustę-
pując walczył z otaczającym go tłumem, aż został
rozsiekany". Niedobitków spartakowskich wyciął
w pień przybywający z Hiszpanii Pompejusz i jemu
przyznano wielki zaszczyt odbycia triumfu na ryd-
wanie, gdy Krassus musiał się zadowolić tylko pieszą
tzw. opatio, a i o tym odznaczeniu mówiono, że spot-
kało go "niezaszczytnie i niezasłużenie", boć to była

tylko wojna z niewolnikami.

Tyle Plutarch o najgroźniejszym dla imperium
rzymskiego powstaniu niewolniczym, o jakim wiemy
z czasów starożytnych. O sile powstańców najlepiej
świadczy ich kilkuletnie powodzenie w wojnie z ar-
miami rzymskimi. Jeżeli mimo to powstańcy ulegli
przewadze wojsk rządowych, to klęska ich tłumaczy

ANTAGONIZMY SPOŁECZNE XLI

się nie tylko tym, że zapanowała wśród nich nie-
zgoda i niesurbordynacja podwładnych wobec wo-
dzów. Zasadniczym powodem upadku była niedojrza-
łość samej koncepcji Spartakusa oraz brak porozu-
mienia z niewolnikami w samym Rzymie i proleta-
riatem stolicy. Sprzeczności bowiem społeczne istnie-
jące w Rzymie nie doszły jeszcze do tego stadium
napięcia, by mogły rozsadzić istniejący ustrój spo-
łeczny, oparty na niewolnictwie.

Ani tego celu, ani trwałego wyzwolenia niewol-
ników Italii Spartakus nie osiągnął, ale jego czyn
wstrząsnął Italią i zostawiając w duszach niewolni-
ków niestłumione zarzewie, stanowił dla właścicieli

niewolników groźne memento.

Te cztery długie rozdziały, stanowiące ósmą część

Żywota Krassusa, nabierają heroicznego blasku na
tle ponurej biografii pogromcy Spartaka. Zaczyna się
ona od plotki o uwiedzeniu przez Krassusa westalki
i złośliwej uwagi, że w procesie o tę zbrodnię sąd go
uwolnił dawszy mu wiarę, iż zabiegał wprawdzie
o jej względy, ale tylko dlatego, by tanio kupić od
niej jakąś posiadłość ziemską. Bo żądza bogactw
(philoploutia) była jedyną namiętnością tego czło-
wieka, który stał się największym bogaczem w Rzy-
mie dzięki publicznym nieszczęściom, pożarom i woj-
nie. Podczas proskrypcji sullańskich doszedł do roz-
ległych posiadłości ziemskich, kupując za bezcen lub
otrzymując za darmo majątki ofiar dyktatora. Po
każdym pożarze w Rzymie wykupywał tanio spalone
domy i sąsiednie rudery i równał je z ziemią, tak że




ALi v

W związku z przedstawieniem powstania Spartaka
przez Plutarcha poruszymy krótko jeszcze jedną
. kwestię, ważną dla pojmowania jego biografij w ogó-
le. Jest to kwestia roli jednostki w histo-
rii. Plechanow, którego rozprawę pod takim samym
tytułem wydała po polsku "Książka i Wiedza" (War-
szawa 1949), zwalcza pospolite twierdzenie, że dzieje
ludzkości to właściwie historia wielkich ludzi, i do-
wodzi, że każda, a więc i wielka jednostka, jest
tworem warunków społecznych, a rola wielkiej
jednostki polega na tym, że widzi ona dalej i sięga
głębiej aniżeli jej współcześni, gdyż właśnie dzię-
ki jej genialności odbijają się w niej najwyraź-
niej warunki i potrzeby jej epoki2. Na podstawie
znajomości warunków i odczucia potrzeb określa ona
cel działania i obmyta środki prowadzące do celu,
a wezwawszy do rozpoczęcia akcji, oddaje jej wszyst-
kie swe zdolności i siły. Wielkość celu, stanowiącego
przedmiot pragnień tych, którzy widzą w nim swego
reprezentanta i wodza, i zdolność do osiągnięcia go,
jest tytułem wielkości bohatera. Spartak uznał chwi-
lę, w której Rzymianie wysłali na ciężką wojnę z Mi-
trydatesem na Wschodzie i z Sertoriuszem na Za-
chodzie najlepsze swe armie pod najlepszymi wo-
dzami, a w Italii byli rozdarci walkami klasowymi,
za odpowiednią do powstania celem wyprowadzenia
"z domu niewoli" za Alpy swych towarzyszy gladia-

!s Adam S c h a f f, Pogadanki o materializmie
histon/cz-
nym, wyd. "Książka i Wiedza" 1948, s. 34.

XLV

J6DNOSTKA W HISTORII

torów przy pomocy niejako pospolitego ruszenia nie-
wolników i wydziedziczonych chłopów. Dążąc do za-
mierzonego celu dotarł wśród zwycięskich walk z po-
łudniowej Italii do stóp Alp, ale dalej posunąć się
nie zdołał wskutek secesji współdowódców, którzy
ulegając naciskowi elementów italskich nie chcieli
opuścić Italii i wśród akcji odwetowej na posiada-
jących myśleli raczej o marszu na Rzym. Spartak
sądził, że obalenie rządu rzymskiego przechodzi siły
powstańców, ale śpiesząc na pomoc zagrożonym przez
nowe wojska rzymskie secesjonistom, musiał powró- -
cić na południe z zamiarem przeprawienia się na
Sycylię, gdzie nie tak dawno drugie powstanie nie-
wolników oddało im na trzy lata panowanie, a choć
zostało krwawo stłumione, zostawiło materiał do po-
nownego wybuchu, byleby się znalazł odpowiedni
wódz. Gdy nawet przeprawa na Sycylię nie udała
się wskutek zdrady najętych już przewożników-
korsarzy, Spartak zginął w walce jak bohater. Plu-
tarch, który przedstawił, szczegółowo jego krytyczne
położenie na progu Sycylii, nie uważał za potrzebne
'przypisywać jego katastrofy wrogiemu losowi, choć
przy wielu innych wielkościach ten właśnie czynnik
nazywa przyczyną niepowodzenia. Ginąc w walce,-,''
z losem jego bohaterzy zachowują swą wielkość, ,?

a historia toczy się nadal popychana, nie tworzona
przez nowych wielkich ludzi, póki i oni nie ulegną'

losowi, ustępując nowym zwycięzcom..

Problem znaczenia jednostki czy masy w historii
wojen Grecy rozstrzygnęli po zwycięstwie pęd Pla-




Ai.Vl JEDNOSTKA A MASA

tejami (379 r.) na korzyść mas. Gdy bowiem zwy-
cięski wódz w tej bitwie, Pauzaniasz, kazał na brą-
zowej kolumnie, ofiarowanej ze zdobyczy perskiej do
Delf Apollonowi, wyryć tylko swoje imię jako ofia-
rodawcy, kontyngenty składające jego armię zapro-
testowały i spowodowały zatarcie jego dedykacji
i zastąpienie jej nazwami wszystkich państw grec-
kich biorących udział w tej bitwie. Podobnie odczu-
wał rolę jednostki i masy Katon Starszy, który
w swym dziele historycznym przypisywał wszystkie
zwycięstwa całemu narodowi rzymskiemu, a imiona
zwycięskich wodzów przemilczał. Stanowisko klaso-
we zajął w tej sprawie historyk wojny peloponeskiej,
Tucydydes. Patrzy on na narody jako na całość, bo
uważa je za narzędzia potrzebne wybitnym jednost-
kom (jak Temistokles, Perykles, Alcybiades) do urze-
czywistnienia pewnych planów politycznych, ale te
plany (np. plan wojny peloponeskiej Peryklesa lub
plan wyprawy sycylijskiej Alcybiadesa) są wyrazem
sił działających od dawna w społeczeństwie. Jednost-
ka wyraża więc aspiracje epoki (tj. masy), formułuje
je i porywa do ich wykonania lud; ale ten lud zna-
lazłszy się bez przewodnika daje się unosić namięt-
nościom, podniecanym przez samolubnych demago-
gów, i błądzi. Pokazało się to po śmierci Peryklesa
i po ucieczce Alcybiadesa. Ostatecznie więc jest Tu-
cydydes zwolennikiem reprezentatywnych jednostek,
co zgadza się z jego aspiracjami oligarchicznymi.

Plutarch jako człowiek i pisarz. Główną cechą
charakteru Plutarcha była miłość człowieka, filan-

CHARAKTER PLUTARCHA XLVII

tropią, odpowiadająca poniekąd rzymskiej (Cycero-
nowej) humanitas (ludzkość), ale będąca także idea-
łem kultury umysłu i serca.'Nie jest to rzeczą przy-
padku, że u niego spotykamy po raz pierwszy wyraz
syn-anthropein (niby "żyć w spójni z wszystkimi
ludźmi"), użyty w ustępie zawierającym jakby port-
ret własny (Praec. ger. reip. 31); "Mąż prawy nie jest
samolubny ani przykry, a mąż roztropny nie jest od-
ludkiem i nie chodzi z gorzkim dla współobywateli
obliczem, lecz najpierw łatwo pozwala zbliżać się
do siebie i rozmawiać z sobą, dom ma zawsze otwarty
jak gościnny port dla wszystkich potrzebujących po-
mocy, a troskliwość swoją i ludzkość okazuje nie
tylko przez czynną pomoc, lecz także współbolejąc
z nieszczęśliwymi i współciesząc się ze szczęśliwymi.
Nigdzie nikomu nie zawadza, ani w łaźni przez gro-
madę służby, ani w teatrze przez zajmowanie miejsc,
ani w zbytku i wydatkach budzących zazdrość, lecz
w ubraniu, sposobie życia, chowaniu dzieci, służbie
domowej żony jest równy innym i równomierny
z nimi, jak gdyby chciał żyć na równi z ludem
(homo-demein) i żyć w spójni z wszystkimi ludźmi
(syn-anthropein)". Arystoteles znał wyraz syn-
anthropeuo (żyję z ludźmi, między ludźmi) i używał
go także w odniesieniu do zwierząt domowych. Plu-
tarch, który szukał wszędzie pośredniości, czuł po-
trzebę nowego wyrazu, aż doszedł do takiego, który
oznacza niewyróżnianie się niczym zewnętrznym od
drugich. Była to rozsądna zasada umiejętności życia
prowincjonalnego notabla, zasada nie oportunistycz-

XLVIII STOSUNEK DO NIEWOLNIKÓW

na, lecz szczera u człowieka, który nie czując się
orłem, nie chciał się wysoko wznosić ponad drugich,
lecz wolał być "przeciętnym" piechurem między po-
dobnymi piechurami. Takiego człowieka wszyscy
lubią, bo i on wszystkich lubi jako prawdziwy filan-
trop. A to lubienie przechodzi w miłość wobec żony
i dzieci, w przyjaźń w stosunku do towarzyszów zgod-
nych z nim w zapatrywaniach, uczuciach i dążeniach.
Żaden ze starożytnych autorów nie napisał tylu
mądrych i pięknych rzeczy o miłości rodzinnej
i o przyjaźni, co Plutarch.

W tym pojmowaniu "filantropii" uderza nas brak
jakiejkolwiek wzmianki o stosunku jego do nie-
wolników. Jest to tym dziwniejsze, że w różnych
pismach zwracał uwagę na położenie helotów w Spar-
cie, na traktowanie niewolników przez starych Rzy-
mian, krytykował starego Katona, doskonalącego
eksploatację niewolników, interesował się pewnymi
obrzędami, właściwymi niewolnikom, i z pewnością
był dla nich dobrym panem. Widocznie jednak po-
dzielał zdanie Arystotelesa i i., że niewolnik pocho-
dzenia barbarzyńskiego jest raczej żywym, mówią--
cym składnikiem inwentarza na równi z inwenta-
rzem czworonożnym (a był wielkim przyjacielem
zwierząt) i nie stawiał go na równi z ludźmi wolnymi
i wykształconymi. Ta ograniczoność jego filantropii,
jak zresztą i cała romantyka rozmiłowana w wielkie]
przeszłości i szukająca w niej schronienia przed
współczesną rzeczywistością, tkwi w chylącej się do
upadku formacji niewolniczej i dąży raczej do jej

XLIX

PĘD DO NAUCZANIA

zachowania niż do emancypacji niewolnika i znie-
sienia niewolnictwa. Stąd pochodzą duże styczności
ideologii Plutarcha (jak i współczesnego mu filozofa
Seneki) z ideologią wczesnego chrześcijaństwa wy-
rastającego z podobnych warunków ekonomicznych
i społecznych.

Tak w wymienionych, jak w innych Moraliach,
korzystał Plutarch z własnych obserwacji i doświad-
czeń, ale jakby Uważał je za niewystarczające, po-
popierał je cudzymi doświadczeniami i sformułowa-
niami, zaczerpniętymi z książek. Plutarch czy-
tał powiedzielibyśmy "z ołówkiem w ręku" i pil-
nie notował, co, jak sądził, może mu się przydać
do nauczania drugich. Bo prócz pragnienia przyswo-
jenia sobie ogólnego wykształcenia przez dość grun-
towne poznanie wszystkich nauk wyzwolonych miał
od młodości do późnej starości pęd do nauczania, do
doskonalenia drugich, nie tylko młodzieży, ale i do-
rosłych, zarówno żywym głosem jak pismami. Ale
ani jego wszechstronna wiedza nie przechodziła w po-
pisową "polimatię" (wszechstronność wiedzy), ani
pociąg do pióra w grafomanię.

Do doskonalenia siebie i drugich uważał za nieod-
zowną pobożność i dla jej zgłębienia prowadził
studia powiedzielibyśmy teologiczne. W prak-
tyce oparł swą pobożność na misteriach, w które się
wtajemniczył wraz ze swoją żoną, a wobec pokus
racjonalistycznych powoływał się na ,,wiarę ojców",
na tradycje ojczyste i na dogmaty Platona. Epikurej-
czyków, zwalczających wiarę, w opatrzność boską

BiM. Nar. Ser. II, Nr 3 (Plutarch: Żywoty sławnych
mężów) 4







LII POTOMNOŚĆ O P3-.UTAE.CHU

wielkości Grecji i filozof religii, a historyk tego
koła,
Eunapios, uważa biografie "boskiego Plutarcha" za,
najpiękniejsze z jego pism, ba, wszystkie jego pisma
wydają mu się jedną wielką biografią samego autora,
Nie mniejsza była jego popularność u ostatnich Rży-.
mian, którzy wznieśli mu pomnik za to, że ich mę-
żów postawił obok największych z Hellenów. Dono-
szący o tym poeta VI w. n. e. Agathias dodaje: "Ale
do twego żywota napisać równoległy nawet ty byś
sam nie potrafił, bo się równy tobie nikt nie na-
stręczy".

Powinowactwo religijnego, nawet teologicznego
umysłu Plutarcha z duchem chrześcijaństwa spra-
wiło, że pisarze kościelni dość wcześnie umieszczali
jego dzieła w swych bibliotekach podręcznych i nie
wahali się swych kazań i nauk zasilać z jego rozpraw
moralnych. Podobieństwo jego etyki do chrześcijań-
skiej wydawało się Bizantyjczykom tak wielkie, że
metropolita Jan Mauropus (z XI w.) prosi Boga
w jednym epigramie o zbawienie duszy Plutarcha.
który zawinił jedynie mimowolną nieznajomością
ewangelii. Średniowieczny Zachód znał tylko (wspom-
niany powyżej przy żywocie Plutarcha) łaciński
list do Trajana o wychowaniu księcia, ale to
był apokryf, tj. podrobione na imię Plutarcha pi-
semko, ważne o tyle, że posłużyło za wzór później-
szych "Zwierciadeł książąt".

Wychowawca Europy. Wychowawcą Europy stał
się Plutarch od czasów Odrodzenia najpierw przez
przypisywany mu w rękopisach Moraliów (gdzie stoi

WYCHOWAWCA EUROPY LIII

na pierwszym miejscu) traktat O wychowaniu dzieci.
Spopularyzowany w całej Europie przez łaciński prze-
kład Guarina z Werony (ok. 1410), był ten traktat
(obok pedagogicznego dzieła Kwintyliana) wzorem
i dla kardynała Eneasza Sylwiusza Piccolom i-
n i e g o'(jako papież był to Pius II), gdy ten w r.
1450
pisał dla Władysława Jagiellończyka, króla czeskie-
go i węgierskiego, swój Tractatus de liberis educan-
dis (o wychowaniu dzieci), i dla naszego Erazma
Glicznera jako autora Książek o wychowaniu
dzieci (1558). To pierwsze polskie naśladownictwo
dziełka Pseudo-Plutarcha zostało poprzedzone rok
moralnych: Pożytek z nieprzyjaźni i Przyjaciela od
pochlebcę jako rozeznać (wyd. w Krakowie u Scharf-
fenberga). Z zachęty Jana Zamoyskiego wszystkie
Moralia przełożył na język polski młodszy brat Jana,
Mikołaj Kochanowski, ale nie doczekał się
wydania, a rękopis (foliant o 474 stronach) przecho-
wywany przed drugą wojną światową w Warszawie
w Bibliotece Zamoyskich zaginął, nie wyzyskany na-
wet pod względem językowym (polska terminologia
filozoficzna). Drukarze wydawali, a szlachta czytała
tylko rzeczy drobne, jak Wzór pań mężnych przero-
biony przez Jana Kochanowskiego z Plu-
tarchowego zbiorku pt. Cnoty niewiast lub Bieniasza
B u d n e g o Krótkich, a węzłowatych powieści... ksiąg
czworo (1595). zaczerpniętych przeważnie zPlutarcho-
wyeh Apophthegmata. Takich zbiorów było w Euro-
pie XVI w. -dużo. iż nich głównie czerpali starożytne

W POLSCE I FRANCJI

przykłady i dowcipne powiedzenia nasi moraliści, nie
wyłączając Mikołaja Reja. Ponieważ poza tym niewie-
le ich interesowało w historii starożytnej, Żywotami
Plutarcha niewiele się już zajmowali. Annibal Karta-
ginski i Scipio Afrykański w przekładzie Jeremiasza
Woynowskiego (1593) nie są parą Plutarchową,
lecz opierają się na tekście łacińskim, sfabrykowanym
przez humanistę Donata Acciajoli. Dopiero na po-
czątku w. XVII (1613) wyszło w Krakowie tłuma-
czenie pierwszej pary Plutarcha pt. Theseus Athe-
nieński i Numa Rzymski, dwaj królowie wielcy,
przez ks. J. Januszowskiego. W tym samym
czasie ukazał się w Dobromilu przekład trzech roz-
prawek moralnych (dwóch tych samych, jakie wy-
dano już w r. 1557, i trzeciej O mnóstwie przyjaciół)
pod wspólnym tytułem O przyjaźniach i przyjacio-
łach. Tłumaczem był Andrzej Maczuski.

We Francji XVII i XVIII w. Plutarch wszedł do
literatury narodowej dzięki genialnemu przekładowi
francuskiemu Żywotów przez biskupa Jakuba
A m y o t a (1559). Ma on dla języka i literatury fran-
cuskiej takie samo znaczenie jak Biblia Lutra dla
Niemców. Mniejsze wrażenie wywarł Amyotowy
przekład Moraliów (1572). Do spopularyzowania myśli
Plutarcha przyczynili się walnie tacy jego miłośnicy,
jak R a b e l a i s (Gargantua i Pantagruel, od 1552)
i Montaigne (Essais, 1580). W wieku Ludwika
XIV wykształcona publiczność już tak była spoufa-
' łona z bohaterami Plutarcha, że wielcy tragicy fran-
cuscy (np. Corneille? Agesilas, Sertorius i R a-

w ANGLII LV

c i n e: Mithridate) mogli ich brać za przedmiot
swych utworów. Czytywały go też damy. Sławna
pani de S e v i g n e uczyła swego syna sylabizować
na francuskim Plutarchu, aw Moliera Uczonych
białogłowach ojciec Belizy rozkazuje jej popalić
wszystkich klasyków z wyjątkiem grubego Plutarcha,

bo ten dobry jest do prasowania rabatów.

W Anglii wiek heroiczny przypada na czasy kró-
lowej Elżbiety. Jej to dedykuje N o r t h pierwsze
angielskie tłumaczenie Żywotów (z r. 1579), doko-
nane z francuskiego Amyota. Jeszcze za jej życia
.Szekspir pisze swe dramaty rzymskie (Koriolan,
Juliusz Cezar, Antoniusz i Kleopatra) na podstawie
lektury Northa. Walka z losem, stanowiąca treść wy-
mienionych biografii, równie silne znalazła u niego
echo, jak wiele scen i mów Plutarcha. Czym North
dla Szekspira, tym dla filozofa Bakona z Weru-
lamu był Holland jako tłumacz na język an-
gielski Moraliów (1603). Essays Bakona zależne są
zarówno od Montaigne'a jak od Plutarcha. Zbiorowy
przekład Żywotów z greckiego ukazał się dopiero
pod koniec XVII w. Do tego przekładu Życie Plu-
tarcha napisał poeta Dryden, który też z niego
zaczerpnął treść do tragedii o "rewolucyjnym" królu
spartańskim Kleomenesie.

Plutarchowymi obrońcami wolności i "tyranobój-
cami" zachwycał się wiek XVIII na długo przed
wielką rewolucją francuską. Żywoty ich czytywano
przede wszystkim w wolnej Szwajcarii, gdzie znany
pedagog Pestalozzi napisał na podstawie Plu-

'-VI W ROSJI I POLSCE

tarcha tragedię pt. Agis (1765), a obywatel genewski
J. J. Rousseau rozczytywał się w nim od 6 roku
życia i w ósmym umiał go na pamięć. Jako obrońcę
wolności ceniła też Plutarcha sławna podczas rewo-
lucji francuskiej pani R o l a n d, o której współ-
cześni zanotowali, że idąc w Wielki Tydzień do koś-
cioła brała zamiast modlitewnika małego Płutarcha.
Był to nowy przekład jego Żywotów, dokonany przez
męża sławnej filołogini Anny Dacier, Tanakwila
F a b r e ' a (1761). Lekturę Plutarcha wprowadzono
do szkół wojskowych. W ten sposób poznał go młody
Bonaparte i pod wpływem jego lektury marzył, by
zostać Aleksandrem Wielkim. Pomysł wyprawy do
Egiptu i Syrii począł się w jego głowie nie bez przy-
kładu wielkiego Macedończyka. Gdy Napoleon upadł,
"jak Temistokles siadł przy ognisku narodu angiel-
skiego". ' '

W Rosji wychowawcą wnuków Katarzyny II był
Szwajcar La Harpe, który swój ideał ujrzał
w Plutarchowym tyranobójcy Tymoleonie i nie tylko
napisał jego żywot, ale naśladował go w polityce,
uwalniając swój kanton (Vaud) od tyranii Berna.

Tymoleona obrał sobie za wzór także polski boha-
ter, Tadeusz Kościuszko, poznawszy jego żywot
najpierw z czytywanego w warszawskiej szkole ka-
detów Korneliusza Neposa, potem z przekładu Plu-
tarcha. Jako bojownika o wolność Polski i Ameryki
nazywano Kościuszkę "Nowym Tymoleonem".
Q przełomie, jaki się dokonał w życiu Józefa Wy-
bickiego, twórcy naszego hymnu narodowego,

WPŁYW NA J. WYBICKIEGO LVII

opowiada on sam w Pamiętnikach: Wybrany w 20
roku życia posłem na sejm, przybył Wybicki w r.
1767 do Warszawy i w wolnych chwilach zaglądał
do Biblioteki Załuskich. Jej dyrektor ks. Wulfers.
zauważywszy w rozmowie jego wrażliwość na wy-
padki narodowe, zapytał go, czy czytał żywoty wiel-
kich ludzi, a dowiedziawszy się, że czytał tylko ży-
woty świętych, "uśmiechnął się na to, mówiąc: To
czytanie było dobre w swym czasie, lecz teraz trzeba
oswoić się jako gorliwemu Polakowi w różnych wie-
kach i w różnych narodach". To powiedziawszy "dał
mi (pisze Wybicki) dzieło Plutarcha i przyrzekł, że
je wraz ze mną czytać i rozbierać będzie. Po kilku-
dziesięciu lekcjach łez wstrzymać nie mogłem, iż mi
cnoty tak wielkich ludzi aż dotąd tajne były. Wy-
prosiłem sobie na nocne czytanie, co się przez dzień
nie odczytało, i już odtąd nie żyłem, tylko z Arysty-
desem, Sokratesem3, Fabrycjuszem itd. Niech
wspomnienie to złoży hołd wdzięczności na grobie
księdza Wulfersą. Dzieło z jego rąk otrzymane rzu-
ciło pierwsze nasienie prawdziwej moralności i cnoty
obywatelskiej w duszę moją. Z tych wielkich wzo-
rów pewne sobie w życiu prywatnym i publicznym
założywsz}-' prawidła, nigdy aż dotąd od nich nie od-
biegłem".

Takich ludzi, którzy się z Plutarcha uczyli cnoty
obywatelskiej, było u nas na schyłku Rzeczypospo-

3 Plutarch nie napisał wprawdzie żywota Sokratesa, ale
tuęra% o nim wspomina, np. w żywocie AJcybiadęsa,

: Ij Ip^ i ^ N11 f ś ^ g i

0 ^ L? ff O T3 A- -g 11 > J? -5 .r W (L; 3
.3. M ^
O) d, ?-i R (u -^ k-< " ,.- N t> 'T? N

^^^^.^^sg-g^^^^"

NS''-NS^ ^^-'^'^^S^tLr -
yi 11 _(8 CJ e s- N -'' ^ ni C !' C;
+-> ii; W

'N O aa N
CB G 0

& ^ ST

^i^j.^jl

^^^g.jg^.^jif^r"""

^ ^ ^ ^ ^ ^ j ż
^ ^^^j^^2^

bu^^jh.fi^

^ a-^l .^S&^^e-0 - &Sż^

Sale-ff^CB-r-lONGr-l^.^-"'

ł.ri^ljpi^^ipilflir^i1.

t-Miffjijljgj.-rtj^j.sl^^is
'r jfe s ^'".fsż I ^M j s5& if ?s.s ś3g

^^.^ir.iii^itj^jJj

j ż 'J ^ .^ g, S o. - ;q ^

^ g 'ż .S? ^ -S S ff ż ^ S L
^ Q 6 S a; ^ 5 S, o 'N -(B

ż."^^ż^^^^:ss.s "
^^?s-^3^?|g^^-s

|ż^p^I^^.fż-s;J^g^

.^^ f^^j^.^^l^ff^g ^

^^s^ ^ż^.-^^^^^^.6;

0,0., , o ^ ^--^^ ^g a.^ż^^--i

^^ f 11^1

^ ^^ ^imWfrJftii^-^

.g ż ^ .1 ^ ^ - a % ff 's ^ ^ g:;

^ l 6 " g ż y o -s .^ ż s ^ ^
^JF^

LA PRZEKŁAD J. KRASICKIEGO

odpowiedział. Lepszej do znajomości świata nie wi-
dział [...], to jest do poznania ludzi". '

Wszystkie Życia sławnych mężów tłumaczył łata-
mi książę poetów stanisławowskich, Ignacy K r a-
s i c k i, ale ukazały się one dopiero w pierwszym
zbiorowym wydaniu jego dzieł (w Warszawie, 1804).
Właściwie nie jest to przekład ani parafraza, lecz
częścią streszczenie, częścią spolszczenie francuskie-
go przekładu Fabre'a. Ten brak pietyzmu wobec
dzieła Cheronejczyka okupuje tylko piękna polszczyz-
na stanisławowska. Jakby dla nadrobienia tego, co
z Płutacha obciął, napisał Krasicki 9 nowych par
żywotów, porównując np. Cyrusa z Markiem Aure-
lim, Hannibala ze Scypionem Afrykańskim, Epami-
nondasa ze Scypionem Afrykańskim Młodszym itd.
Widać w nich, że na Plutarchowych zestawieniach
(synkriseis), umieszczonych na końcu wielu par, za-
ostrzył sobie wzrok na charakterystyczne zalety
i wady jednostek . i nauczył się je syntetyzować.
Osiem przedruków wydania pierwszego w łatach
18191845 (które ukazały się w Wilnie, Wrocławiu,
Warszawie, Paryżu, Lipsku i Berlinie) dowodzi ich
popularności w kraju i na emigracji.

W Wilnie przejął się Plutarchem Adam Mickie-
wicz, który w r. 1819 pisał na jego osnowie wier-
szowaną tragedię pt. Demostenes. Utwór ten, nie
skończony, zaginął. Również w Wilnie, ze skrótu Kra-,
sickiego (wydanego tam powtórnie w r. 1819/2(,)) po-
znał Życia zacnych mężów Juliusz Słowacki,
a dopiero później czytywał "prawdziwego" Plutarchą




LXI

WPŁYW NA POETÓW

(W przekładzie francuskim), którego przeciwstawia
tamtemu w liście do matki (z 2 lutego 1844), zachę-
cając ją do odczytania Życia Koriolana. Dziewięć lat
przedtem pisał ze Szwajcarii do matki (5 lutego
1835): "Bije 12 w nocy. Zawsze się lękam odczy-
tywać rano nocą napisanego listu. W nocy nieraz
zdolny bym był zginąć jak Agis, król spartański".
Tego "rewolucyjnego" króla uczynił w r. 1844 boha-
terem tragedii pt. Agesilaos, dramatyzując dość wier-
nie tok opowiadania Plutarchowego, z dodatkiem mi-
stycznych przeczuć i wniebowzięć.

Słowacki nie był jedynym poetą europejskim, który
przed r. 1848, rokiem zrywów wolnościowych i wy-
ładowania się nienawiści przeciwtyrańskiej, wzru-
szał się do łez Plutarchem. Henryk Heine opo-
wiada, że w młodości płakał czytając historię takich
bohaterów wolności, jak Kleomenes (spadkobierca
tronu i ideologii Agisa) i dodaje, że gdy jako chło-
piec czytał Plutarchą (a czytywał go i w dojrzałym
wieku co wieczór w łóżku), chciał nagle wyskoczyć,
wsiąść do ekstrapoczty i zaraz zostać wielkim mę-
żem...

Do głosów poetów romantycznych warto dołączyć
wyznanie amerykańskiego filozofa Emersona
(sławił go Mickiewicz w Kursach literatur słowiań-
skich): "Nie możemy czytać Plutarchą, by nie czuć,
że nasza krew przy tym prędzej płynie w żyłach".
Do tego zdania nawiązuje francuski uczony Karol
L e v e q u e w zakończeniu pięknego artykułu pt.
Pogański lekarz dusz (1867), dodając od siebie: "Nie

i-All PRZEKŁADY OBCE

możemy czytać P-lutarcha, by nie szukać około siebie
sposobności do spełnienia jakiegoś czynu męskiego
i szlachetnego. Ta specjalna elektryczność, która pły-r
nie z duszy Plutarcha do naszej poprzez wieki, jest
zbawienna dla społeczeństw starzejących się. I nie-
raz czuje się to wstrząśnienie czytając biografie,
ale dopiero studiując główne traktaty moralne po-
znaje się jego prawdziwe źródło".

Te entuzjastyczne sądy o Żywotach sławnych mę-
żów Plutarcha nie odnoszą się oczywiście do wszyst-
kich par. Od czasów Odrodzenia każda epoka obda-
rzała swoją sympatią innych jego bohaterów, ale to
pociągało za sobą chęć poznania i reszty. Zaspokajały
ją coraz to nowe przekłady. We Francji
największą popularnością cieszył się przekład T a 1-
b o t a (Vies, Hachette 4 vol., 1865). Niemcy prze-
drukowali w taniej "Reclams Universal Bibliothek"
przekład Kaitwassera z r. 1799, a w popularnej
"Kroners Bibliothek" wydali w latach 1933 i n. nowy
przekład W. A x a jako Griechische Heldenieben.
'W Rosji carskiej czytano Plutarcha Sravnitielnyje
żiznieopisanija w przekładzie W. Aleksjejewa
(9 tomów, 18931895); w Związku Radzieckim wy-
dano Izbrannyje biografii w zbiorowym przekładzie
pod redakcją i z przedmową S. J. Łurje (1941),
a osobno Sjertorij w przekładzie W. Aleksjejewa.
Najwięcej zajmowano się Spartakiem, do którego ,||
głównym źródłem jest Plutarchów Żywot Krassusa.
W Polsce przełożył wszystkie Żywoty znany tłu-
macz Szekspira Leon U l r i c h (18221885), ale ten

LXTH

NOWSZE POLSKIE PRZEKŁADY

przekład został w rękopisie i gdzieś zaginął. Ukazały
się za to trzy żywoty (Solon, Demostenes, Cycerou)
w przekładzie filologa Kazimierza Kaszewskie-
g o (1880), a dwa żywoty (Focjon i Katon Starszy) pió-
ra filologa A. Bronikowskiego (1884). Te częś-
ciowe przekłady miały zbyt małe nakłady, by wpły-
nąć na spopularyzowanie Plutarcha. Trzeba było po-
przestać na zrewidowanym przekładzie Gdańskiego,
a w opuszczonych przez niego żywotach na Krasic-
kim, jak to uczyniła po pierwszej wojnie światowej
,,Biblioteka Narodowa" (Seria II nr 3). Nowy prze-
kład, pióra filologa M. B r o ż k a, z nowym Wstępem
ukazuje się obecnie. Wobec marności ,,bohatera" nie
podano żywota Krassusa, a za to streszczono z niego
obszernie rozdziały o Spartaku, o którym piękną po-
wieść historyczną, pośrednio na podstawie Plutarcha,
napisała Halina Rudnicka pt. Uczniowie Spar'
taka (Nasza Księgarnia, Warszawa 1951, "Biblioteka
Harcerza").

Wybór niniejszy obejmuje sześć żywotów Greków,
i pięć Rzymian, w tym cztery pary (Perykles i Fa-
biusz Maksymus, Aleksander Wielki i Cezar, Agis
z Kleomenesem, Tyberiusz i Gajusz Grakchowie).
Nie tylko dwie, na końcu wymienione pary przed-
stawiają rewolucjonistów "odgórnych", właściwie re-
formatorów; także żywot Mariusza, tego z wiejskiego
ekwity konsula siedmiokrotnego, ma charakter re-
wolucyjny, a dwaj najwięksi wodzowie starożytni,
Aleksander Wielki i Cezar, jako twórcy nowego po-
rządku rzeczy w całym podówczas znanym świecie,

LXIV ZASADY WYBORU

są nie tylko wojownikami ale i znakomitymi admi-
nistratorami. Działalność Temistoklesa jako twórcy
potęgi morskiej Aten, która ocaliła Grecję od jarzma
perskiego, i działalność Peryklesa, doprowadzającego
państwo ateńskie do szczytu potęgi a demokrację do
pełnego rozwoju politycznego i kulturalnego, dają
nam poznać pięćdziesiąt lat historii ateńskiej. Żywot
Tymoleona, który walczył za wolność ziomków i ob-
cych Sycylijczyków, został przyjęty do wyboru ze
względu na Kościuszkę, który go obrał za swój wzór;

a żywot Fabiusza Maksyma jako przykład staro-
rzymskiej cnoty, wytrwałości i patriotyzmu.

Ze względu na objętość książki skrócono nieco
żywot Aleksandra Wielkiego i (bardzo niewiele) ży-
wot Cezara.

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

I. TEMISTOKLES*

Życie jego przypada na czas od powstania jońskiego
(w r. 500494) i wojen perskich do rozkwitu demokracji
ateńskiej za Peryklesa. Urodził się bowiem w 514 r., zmarł
w 459 r. przed n. e. Potomek nieznacznej dotąd rodziny szla-
checkiej był już w r. 493/2 archontem, brał udział w bitwie pod
Maratonem jako jeden z 10 strategów, a po śmierci Miicjadesa
(489) stanął na czele stronnictwa demokratycznego przeciw
przywódcy arystokratów Arystydesowi, którego się pozbył
w r. 483 powodując jego wygnanie na podstawie sądu skorup-
kowego. Przewidział on, że Maraton nie zażegnał na długo
niebezpieczeństwa perskiego i uznał, że ziemiańskie dotąd
Ateny powinny się do jego odparcia przygotować na morzu.
Niedawne niepowodzenie w wojnie z dorycką, rządzoną przez
arystokratów Eginą, ułatwiło mu przeprowadzenie uchwały,
by dochody z państwowych kopalni srebra w Laurion (patrz
przyp. 12) przeznaczyć na budowę okrętów wojennych i roz-
budowę nowego portu w Pireusie. Do wioseł na flocie powołał
bezrolnych thetów, przez co ta czwarta klasą wolnej biedoty
otrzymała wraz z obowiązkiem bronienia ojczyzny pewne

* Ponieważ Plutarch nie pisał historii pragmatycznej, tylko
biografie ilustrowane najważniejszymi czynami swych wiel"
Klch ^ężow, zwłaszcza wojennymi, uznaliśmy za stosowne
dodać tu ściśle historyczne ustępy uwydatniające przynależ-
ność klasową i okoliczności społeczne ich' działania, jako
^tęp do lektury każdego żywota. -

4 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

uprawnienia polityczne. Owocem jego polityki morskiej było
zwycięstwo floty greckiej pod Salaminą, poprzedzone dobro-
wolną ewakuacją całej niewalczącej ludności Attyki na Sa-
laminę i Peloponez, żołnierzy na okręty. Bogata w fortele,
odysejska natura Temistoklesa ukazała się w skłonieniu
Kserksesa (za pomocą potajemnie przesłanego listu) do sto-
czenia bitwy w cieśninie salamińskiej, a potem (za pomoce
ostrzeżenia przed zamierzonym zburzeniem mostów na Hel-
lesponcie) do szybkiej ucieczki z resztkami floty do Azji.
Fortel pomógł mu także do przeprowadzenia wbrew woli
Spartan budowy murów dokoła Aten i ufortyfikowania Pi-
reusu. Ale opinia, że jest "zdolny do wszystkiego" (pan-urgos)
zgubiła go, gdy Spartanie, na podstawie znalezionego listu,
oskarżyli go o porozumienie ze "zdrajcą stanu", zwycięzcą
spod Platei, królem Pauzaniaszem, i nie zadawalając się tym,
że go Ateńczycy sądem skorupkowym skazali na wygnanie
(ok. r. 472), ścigali jeszcze wygnańca poza Atenami. Powo-
łując się na przysługę oddaną Kserksesowi (choć owo ta-
jemne ostrzeżenie przedsięwziął był w interesie Greków),
szukał schronienia u króla perskiego, zyskał jego opiekę
i dochody z kilku miast greckich. Umarł w Magnezji w r. 459,
z piętnem zdrajcy Grecji, które jednak wnet przykryła nie-
zagasła sława zwycięzcy spod Salaminy. Podobny los zgo-
tował sobie potem Alcybiades, równie jak on genialny przed-
stawiciel ateńskiego skrajnego indywidualizmu. Ta genial-
ność nie poparta wykształceniem w sztuce wojennej czy
w wymowie tak uderzyła największego historyka greckiego,
Tucydydesa, że poświęcił jej, wbrew swojemu zwyczajowi,
osobny ekskurs (I 138), w którym czytamy m. i.: "Wystar-
czało mu króciutkie zastanowienie się do najlepszego osą-
dzenia bieżących spraw, a i dalszy rozwój wypadków obli-
czał przeważnie z wielką bystrością. Co miał pod ręką, to
umiał dobrze przedstawić, a nie opuszczał go trafny sąd
i w sprawach, na których się nie znał, także i w tym, co
jeszcze kryła przyszłość, przewidywał świetnie, co będzie
lepsze lub gorsze. Krótko mówiąc: przez przyrodzoną siłę

TEMISTOKLES 5

umysłu i momentalne skupienie myśli zdolny był do impro-
wizowania odpowiadających potrzebom postanowień".

Żywot Temistoklesa zestawił Plutarch w parę z opuszczo-
nym tu żywotem dyktatora rzymskiego Kamillusa, który
po najeździe Galów na środkową Italię i zdobyciu przez
nich Rzymu (w r. 390), przyczynił się (według legendarnej
tradycji) do ich wypędzenia, tudzież odbudowy i ufortyfi-
kowania stolicy.

l. Urodzenie Temistoklesa niewiele blasku wno-
siło mu do sławy. Ojciec jego, Neokles, nie zaliczał
się do zbyt znakomitych ludzi w Atenach, a pocho-
dził z gminy Frear, należącej do obwodu Leontis1.
Po matce zaś miał Temistokles w sobie krew obcą,
jak o tym mówi epigram:

Ja Abrotonon z rodu Traczynka, lecz moja chwała,
łżem wielkiego Temistoklesa Helladzie dała.

Faniasz2 jednak wymienia jako matkę Temistokle-
sa nie Traczynkę Abrotonon, lecz Euterpę z Karii,
a Neantes3 podaje nawet miejsce jej urodzenia
w Karii, mianowicie Halikarnas.

Tacy mieszańcy chodzili w Atenach do gimnazjo-
nu4 Heraklesa w Kynosarges, które leżało poza mu-

' Miejsce starego podziału rodowego na szczepy (fyle},
bractwa (fratrie) i rody zajął od czasów demokratycznej re-
formy Klistenesa (508) terytorialny podział na gminy (dewy),
łączone w obwody, zwane dawnym imieniem fyl. Fyl było 10,
a od r. 306 dwanaście.

2 Faniasz Fanias z wyspy Lesbos, uczeń Arystotelesa.

8 Neantes z Cyzyku (gr. Kydzykos) retor i historyk
z III w. przed n. e., pisał m. in. Żywoty sławnych mężów.

4 Ateny miały trzy państwowe lokale dla ćwiczeń fizycz-
nych (gimnazja) dorastającej młodzieży: Akademię (w pn.
zach. stronie miasta), Lykejon (Liceum) i Kynosarges (we
wschodniej stronie).

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

rami miasta; bo Herakles także jako urodzony z matki
śmiertelniczki nie był wśród bogów czystej ich
krwi synem. Wtedy to Temistokles. próbował namó-
wić kilku dobrze urodzonych chłopców, żeby poszli
z nim do Kynosarges i tam razem z innymi brali
udział w ćwiczeniach. I to mu się udało. A zrobił to,
' jak się zdaje, rozmyślnie, aby usunąć różnicę po-
między mieszańcami a dobrze urodzonymi.

Nie ma natomiast wątpliwości co do jego pokre-
wieństwa z rodem Lykomidów5; bo gdy kaplica
w gminie Flyów, będąca wspólną własnością tej ro-
dziny, została przez Persów spalona, on sam odbu-
dował ją i ozdobił malowidłami. Tak przynajmniej
pisze Symonides6.

2. Już jako chłopiec miał w sobie według zgod-
nego świadectwa źródeł dużo zapału i wrodzonej
bystrości rozumu. Już wtenczas też okazywał chęć do
wielkich czynów i kariery politycznej. W chwilach
wypoczynku bowiem i w godzinach wolnych od nauki
nie bawił się i nie tracił czasu jak inni chłopcy, lecz
nieraz widziano go, jak nad czymś rozmyślał w sku-
pieniu i układał sobie jakieś mowy. Były to zaś oskar-
żenia albo obrony na temat któregoś z rówieśników.
Toteż i nauczyciel często mawiał do niego: "Nie bę-
dziesz ty, chłopcze, niczym małym, lecz staniesz się
człowiekiem naprawdę wielkim albo dobrym, albo
złym".

Bo i w nauce nie okazywał wiele pilności i ochoty
do tych wszystkich dyscyplin, które mają na celu
dobre wychowanie lub służą tylko przyjemności

5 Lykomidzi stara rodzina szlachecka, wywodząca ród
od mitycznych królów.

6 Symotiżdes z Keos (wyspa naprzeciw attyckiego przylądka
Sunion) żył w latach 556468, sławił w pieśniach i epigra-
mach bohaterów wojen perskich.

TEMISTOKLES 7

i ogładzie towarzyskiej. Natomiast widać było, że to
wszystko, co dotyczyło rozumnego postępowania
i uczyło czynnego życia, traktował nad wiek poważ-
nie, idąc w tym jakby za głosem natury. Dlatego też
później, gdy w towarzystwie ludzi z tzw. dobrym
wychowaniem i ogólnym wykształceniem próbowano
mu brak tegoż w niemiły sposób wytknąć, musiał
się bronić przed nimi dość hardo, mówiąc: "Na lirze
co prawda grać nie umiem, nie umiem się obchodzić
z instrumentem strunowym, ale za to wziąwszy
w swe ręce ster państwa małego i bez sławy, umia-
łem je doprowadzić do chwały i wielkości".

Stezymbrotos7 twierdzi, że Temistokles słuchał
wykładów Anaksagorasa8 i studiował pod kierun-
kiem fizyka Melissosa9. Ale to się chronologicznie
nie całkiem zgadza. Bo z tym Melissosem walczył
przecież znacznie młodszy od Temistoklesa Perykles,
kiedy oblegał Samos, i Peryklesa także łączyły przy-
jazne stosunki właśnie z Anaksagorasem. Raczej więc
należałoby się przyłączyć do zdania tych, którzy po-
dają, że Temistokles wzorował się na Mnezyfilosie
z gminy Frear. Ten zaś Mnezyfilos nie był ani reto-
rem, ani żadnym z owych filozofów, zwanych fizyka-
mi, lecz zajmował się nauczaniem tzw. mądrości,
czyli po prostu sprawności obywatelskiej i rozum-
nego postępowania w pracy dla państwa. Podtrzy-

7 Stezymbrotos z wyspy Thasos współczesny Temistokle-
sowi, autor pisma politycznego o Temistoklesie, Tucydydesie
starszym i Peryklesie. Miało ono charakter anegdotycznego
pamiętnika, pisanego ze stanowiska tzw. "lakonofilów", tj.
przyjaciół Sparty, jak Cymon.

8 Anafcsagoms (500428) filozof joński (z Klazomenaj
w Azji Mn.) żyjący w Atenach jako nauczyciel i przyjaciel
Peryklesa.

9 Melissos z Samos filozof ("fizyk") eleacki a zarazem
wódz powstania Samijczyków przeciw Ateńczykom i ich
pogromca na morzu w r. 441.

g ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

mywał zatem tradycję tej jakby specjalnej nauki,
będącej spadkiem jeszcze po Solonie. Dopiero póź-
niejsi połączyli ją ze sztuczkami praktyki sądowo-
adwokackiej i odsunąwszy się od czynnego życia po-
litycznego, nauczali samej tylko sprawności w sło-
wie. I ci nazywali się sofistami. A do tego Mnezyfi-
losa przyłączył się Temistokles, kiedy już sam brał
udział w życiu państwowym.

Przy pierwszych jednak swoich wystąpieniach
w młodym wieku okazał się bardzo nierówny i nie-
ustatkowany, dając się ponosić popędom samej na-
tury. Ta zaś przy braku odpowiedniego doświad-
czenia i wychowania powodowała u niego wielką
zmienność w postępowaniu, popadającą z jednej
skrajności w drugą, często raczej gorszą. Sam też
później mówił otwarcie, że z najbardziej dzikich
źrebiąt robią się najlepsze konie, ale muszą być od-
powiednio wychowane i wytresowane.

Niektórzy przyczepiają do tego jeszcze całe opo-
wiadania o wydziedziczeniu go przez ojca, o samo-
bójstwie matki, zrozpaczonej z powodu tego pohań-
bienia syna, ale to już są tylko wymysły. Inni znowu
piszą coś wręcz przeciwnego, mianowicie że ojciec
starał się go odciągnąć od spraw publicznych, że po-
kazywał mu porzucone na wybrzeżu stare triery10,
o które nikt się nie troszczył, i mówił, że taki sam
los czeka najczęściej przywódców ludu, kiedy się
staną już niepotrzebni.

3. W istocie wcześnie, jak widać, jeszcze w wieku
młodzieńczym, sprawy publiczne porwały Temisto-
klesa w swój nurt. Zwłaszcza zaś opanowała go nie-
zwykła żądza sławy i dla niej to, pragnąc zdobyć
zaraz na początku swej kariery kierownicze stano-

10 triery okręty zbudowane na trzy rzędy wioseł.

TpMISTOKLES 9

wiska, miał odwagę narażać się na nieprzychylność
ze strony ludzi wpływowych w państwie i zajmują-
cych w nim naczelne miejsca. Największym zaś prze-
ciwnikiem jego na każdym kroku był syn Lizymacha
Arystydes. Zresztą ta wzajemna niechęć między nimi
miała podobno zupełnie dziecinne podłoże: po prostu
kochał jeden i drugi pięknego Stezyleosa z Keos.
Tak przynajmniej opowiada filozof Aryston11. I z te-
go powodu trwali w niezgodzie także w sprawach
publicznych. Ale właściwie to tę niezgodę pomiędzy
nimi pogłębiała przede wszystkim różnica ich spo-
sobu życia i ich charakterów. Arystydes był człowie-
kiem z usposobienia łagodnym i bardzo zacnym
w życiu. Sprawom publicznym poświęcał się nie dla
popularności i sławy osobistej, lecz dla dobra ogółu,
dla jego bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Z tych to
względów czuł się też często zmuszony występować
przeciw poczynaniom Temistoklesa i powstrzymywać
wzrost jego wpływów, gdy skłaniał lud do wielu no-
wych przedsięwzięć i starał się z jego pomocą prze-
prowadzać wielkie a ryzykowne zmiany.

Dręczyła bowiem Temistoklesa tak wielka żądza
sławy, tak bardzo pragnął wielkich czynów dla za-
spokojenia swych ambicji, że już w młodych latach,
jak opowiadają, kiedy po bitwie z Persami pod Ma-
ratonem na ustach wszystkich było .imię głównego
w tej bitwie dowódcy, Milej adesa, nieraz jak było
widać zamyślał się, nie mógł spać w nocy, odma-
wiał sobie udziału w zwykłych biesiadach. A gdy się
dziwiono tej nagłej zmianie w jego sposobie życia
i pytano go o jej przyczynę, mówił wprost, że spać
mu nie daje zwycięstwo Milej adesa.

11 Aryston z 'Keos perypatetyk z III w., pisał popularne
traktaty etyczne, m. in. zbiór aforyzmów o miłości, skarb-
nicę materiału z tej dziedziny dla późniejszych.

10

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

Na ogół bowiem panowało przekonanie, że klęska
Persów pod Maratonem to koniec wojny, gdy tym-
czasem Temistokles widział w niej dopiero początek
większych zmagań z wrogiem, do których i sam pil-
nie się sposobił dla dobra całej Hellady, i państwo'
swoje przygotowywał, przewidując już naprzód całą
przyszłość.

4.. Najpierw więc zwrócił uwagę na dochody z ko-
palń srebra w Laurion12, które w Atenach według

12 Laurion góra w Attyce, niedaleko przylądka Sunj.on,
zawierająca pokłady srebronośnej rudy ołowianej, którą się
do dziś eksploatuje. Już przed wojnami perskimi były ko-
palnie w Laurion własnością państwową, eksploatowaną we
własnym zarządzie przy pomocy niewolników. Od IV w. pod*
dzierżawiano działki terenów kopalnianych osobom prywat-
nym, które zatrudniały tysiące niewolników i szybko docho-
dziły do wielkich majątków. Na wierze w niewyczerpalność
kopalni oparł w połowie IV w. historyk Ksenofont projekt
(wyłożony w piśmie O dochodach) powrotu do gospodarki
uspołecznionej. Państwo miało ogłosić dobrowolną pożyczkę
państwową, w której wysokość udziału zależała od majątku
"subskrybentów". Za uzyskaną sumę miało zakupić trzy razy
tyle niewolników, ile było wolnych obywateli i zatrudnić
ich w rozbudowanych kopalniach. Cały dochód byłby podzie-
lony na trzy części: jedna byłaby przeznaczona na utrzyma-
nie niewolników i inne koszty eksploatacji; drugą obraca-
łoby państwo na inwestycje, budując okręty, doki, gimnazja,
łaźnie, i na fundusz wojskowy i wojenny; trzecią wypłaca-
łoby "subskrybentom" jako procent od ich udziałów. Jak
w Sparcie na utrzymanie wolnych obywateli pracowali nie-
wolnicy państwowi (heloci) na domenach państwowych, przy-
dzielonych tylko obywatelom na ich utrzymanie; by ci bez
pracy mogli oddawać się wyłącznie ćwiczeniom wojskowym
i stanowić pogotowie wojenne, tak według projektu Kseno-
fonta wolni Ateńczycy mieli żyć z pracy niewolników za-
trudnionych w kopalniach Laurion i jak Spartanie ćwiczyć
się nieustannie w sztuce wojennej. Fantastyczność tego pro-
jektu nie liczyła się nie tylko z ograniczoną wydajnością
kopalni, ale także z psychologią niewolników pracujących

TBMISTOKŁES

11

utartego zwyczaju rozdzielano pomiędzy obywateli.
I tylko on zdobył się na tę odwagę, aby wystąpić
przed ludem z wnioskiem o zaniechanie rozdziału
tych pieniędzy, mówiąc, że należy wybudować za nie
raczej triery na wojnę z Eginą13. Osiągała zaś ta
wojna podówczas w Grecji swój punkt szczytowy,
przy czym Egineci panowali właśnie na morzu dzięki
liczebności swej floty. Dlatego też dość łatwo udało
się Temistoklesowi przekonać lud do swego projektu.
Nie straszył ich Dariuszem ani Persami, bo ci byli
w tej chwili daleko i nie budzili większej obawy,
że znów się zjawią. Natomiast wykorzystał we właś-
ciwym momencie gniew i ambicję swych rodaków
przeciw Eginetom i w ten sposób skłonił ich do prze-
prowadzenia zbrojeń. Wystawiono bowiem za owe
dochody sto trier, i tych to okrętów użyto potem do
akcji przeciw Kserksesowi.

Od owej też chwili kierował zwolna zaintereso-
wania obywateli ku morzu i nakłaniał ich do żeglugi,
a uzasadniał to tym, że Ateny, o ile na lądzie nie
sprostają nawet równym sobie państwom, o tyle
z pomocą floty zdołają i obcego wroga odeprzeć,

w najbardziej niehigienicznych warunkach pod ziemią, źle
karmionych i okrutnie karanych. Toteż projekt nie został
urzeczywistniony. Kopalnie coraz mniej wydajne przynosiły
coraz mniejsze dochody prywatnym dzierżawcom, a nieludzki
sposób obchodzenia się z niewolnikami doprowadził w I w.'
przed n. e. do buntu. Sprzysiężeni niewolnicy wyszli uzb.ro-.
jeni z łona ziemi, wzięli szturmem Laurion, spustoszyli po-
bliskie miasteczko i do tego stopnia zniszczyli całe wybrzeże
morskie Attyki, że nie zdołało się więcej podnieść, i mu-
siano przestać eksploatować kopalnie w Laurion. "Taki był
koniec chciwości i taki koniec tyranii" konkluduje (za
de Pauwem) Stefan Pawlicki.

13 Egina dorycka wyspa w Zatoce Sarońskiej, wyprze-
dziła Ateny jako potęga morska i współzawodniczyła z nimi
w handlu, póki w r. 456 nie utraciła na ich rzecz niepod-
ległości.

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

i panować nad całą Helladą. Tak więc z ludzi, którzy
dotychczas byli tylko hoplitami, porobił jak mówił
Platon14 żeglarzy i marynarzy, ściągając tym na
siebie zarzut, że "Temistokles wytrącił hoplitom z rę-
ki miecz i tarczę, a zepchnął lud ateński na ławy
okrętowe i do wioseł". Dokonał zaś tego wszystkie-
go według świadectwa Stezymbrotosa wbrew
sprzeciwom Miicjadesa. Zresztą czy naruszył przez to
charakter i porządek ustrojowy, czy też nie, nad tym
można by się jeszcze zastanawiać głębiej. Ale to,
że ocalenie Grecji przyszło wówczas od morza i że
państwo ateńskie zostało znowu postawione na nogi
właśnie dzięki owym trierom, potwierdziły liczne
inne fakty, potwierdził też sam Kserkses. Bo chociaż
lądowe jego siły były jeszcze zupełnie nienaruszone,
uciekł bezpośrednio po klęsce na morzu, nie czując
się już po niej zdolnym do dalszej skutecznej-walki.
A jeżeli Mardoniusza pozostawił jeszcze z armią na
lądzie, zrobił to moim zdaniem raczej z zamia-
rem powstrzymania Greków od pościgu niż z roz-
kazem dalszego ich podboju.

5. Temistokles dbał także gorliwie o sprawy pie-
niężne. Robił to zaś podobno dlatego, że chciał po-
kazać swą hojność. Urządzał więc częste przyjęcia
z okazji składania ofiar, przyjmował gości zagra-
nicznych wspaniałymi bankietami, i na to wszystko
potrzebował znacznych sum pieniężnych. Inni jed-
nak zarzucają mu coś wręcz przeciwnego, mianowicie
skąpstwo i drobnostkowość, i twierdzą, że nawet te
dary w jedzeniu, które mu znajomi z okazji składa-
nych ofiar przysyłali do domu, sprzedawał. Kiedyś

14 Arystokrata Platon gani (w 4 księdze Praw i gdzie in-
dziej) tych polityków ateńskich, którzy oderwali obywateli
od uprawy roli i wsadzili na okręty.

TEMISTOKLBS

13

zaś mia? prosić hodowcę koni, Dyfilidesa, aby mu
odstąpił źrebaka; a gdy ten mu odmówił, groził mu
Temistokles, że dom jego zamieni niebawem w "drew-
nianego konia", dając mu w tych zagadkowych sło-
wach do poznania, że napędzi na niego skargi ze
.strony krewnych i kary sądowe, spowodowane przez
domowników.

Wszystkich jednak przewyższał żądzą sławy i po-
pularności. Tak np. kiedy jeszcze był młodym i nie-
znanym człowiekiem, prosił podobno usilnie muzyka
, Epiklesa z Hermiony15, którego w Atenach bardzo
ceniono, aby swą szkołę prowadził w jego domu.
Chodziło mu zaś o to, aby jak najwięcej ludzi od-
wiedzało jego dom i składało wizyty jemu samemu.
Wybrał się także na igrzyska do Olimpii, aby tam
rywalizować z Cymonem w wystawności uczt, w prze-
pychu namiotów16 i innych wspaniałych urządzeń.
Ale tym się Grekom nie przypodobał. "Cymon17 jest
młody mówiono i pochodzi z bogatego i znako-
mitego domu, można więc ten przepych u niego wy-
tłumaczyć. Ten jednak jeszcze się niczym nie wy-
różnił i robi to wszystko ponad swój stan i swoje
możliwości, narażając się tylko na nazwę pyszałka".

Przepych także przyniósł Temistoklesowi zwy-
cięstwo jako choregowi18, finansującemu przedsta-

16 Hermione miasto na Peloponezie, w Argolidzie.

18 Namioty przywozili z sobą na igrzyska olimpijskie za-
możni ludzie, by móc mieszkać wygodniej niż tłumy groma-
dzące się tam wtedy ze wszystkich miejsc zamieszkałych
przez Greków.

17 Cymon (gr. Kimon) syn Miicjadesa, bogaty arysto-
krata, sprzyjający Spartanom, po wygnaniu Temistoklesa
pierwszy mąż stanu w Atenach. Jako strateg wyswobodził
spod jarzma perskiego Greków na wybrzeżu trackim i w Azji
Mn., zadał Persom klęskę nad Eurymedontem (468), a jesz-
cze w r. 449 pobił ich flotę pod Cyprem.

" Choregiem, niby przywódcą chóru (w tragedii i komedii),

14 ŻYWOTY SŁAWNYCH MI^
wienie tragediowe. Już w tym czasie bowiem przed-
stawienia te cieszyły się wielkim powodzeniem i po-
pularnością. A na tablicy, ufundowanej na pamiątkę
tego zwycięstwa, umieścił napis: "Choregiem był
Temistokles z Frear, autorem tragedii Frynichos19,
archontem AdeJmantos" 20.

Zresztą przypodobać się chciał przede wszystkim
ogółowi ludu. Znał każdego obywatela po imieniu,
a w sporach pomiędzy obywatelami umiał się okazać
sprawiedliwym rozjemcą. Kiedy już był na stano-
wisku stratega, prosił go raz Symonides z Keos o coś
wykraczającego poza prawo; i wtedy miał mu po-
wiedzieć: "Jak ty nie byłbyś dobrym poetą, gdybyś
tworzył pieśni niezgodne z zasadami muzyki, tak i ja
nie byłbym porządnym urzędnikiem, gdybym dla
własnej przyjemności nie trzymał się prawa". Innym
razem znowu powiedział złośliwie do tegoż Symoni-
desa: "Nie masz, człowieku, rozumu, jeżeli szydzisz
z obywateli tak wielkiego miasta jak Korynt, a rów-
nocześnie dajesz siebie portretować, choć jesteś taki
brzydki". Wzrost wpływów Temistoklesa i jego po-
pularności u ludu przyniósł mu też ostatecznie zwy-
cięstwo nad Arystydesem, którego przez sąd skorup-
kowy usunął na wygnanie.

6. Kiedy zaś Pers ruszał już na nową wyprawę
przeciw Helladzie i Ateńczycy zastanawiali się nad

nazywał się obywatel, który w imieniu swej fyli ponosił
koszty i trudy zebrania, wyćwiczenia i ubrania chóru, w ogóle
wystawienia tragedii czy komedii, w drodze tzw. leitwgiz,
t j. świadczenia na rzecz państwa. W razie zwycięstwa nad
choregami konkurujących sztuk teatralnych przyznawano mu
nagrodę wymienianą na pierwszym miejscu sprawozdania
z przedstawienia.

19 Frynichos trochę starszy od Ajschylosa tragediopisarz
ateński.

^tj- w r. 477.

TKMISTOKLES

15

wyborem głównego dowódcy sił zbrojnych na tę nad-
chodzącą wojnę, wtedy jak piszą wszyscy do-
browolnie rezygnowali z chęci ubiegania się o to
stanowisko, przerażeni ogromem niebezpieczeństwa.
Tylko Epikides, syn Eufemidesa, polityk porywający
ludzi swą wymową, ale przy tym człowiek niezde-
cydowany i zbyt ulega jacy, pokusie pieniądza, sięgał
po tę władzę. Już też wydawało się, że przejdzie
przez głosowanie, gdy Temistokles bojąc się, żeby
wszystkiego nie zaprzepaścił, gdyby dowództwo mia-
ło wpaść w ręce tego Epikidesa, złotem podobno
okupił niewczesną jego ambicję.

Jako rzecz godną pochwały wspominają też postą-
pienie Temistoklesa z owym, znającym oba języki
członkiem poselstwa, które przybyło do Grecji od
króla perskiego z żądaniem "ziemi i wody" 21. Cho-
ciaż bowiem był on tłumaczem, skazał go na mocy
wyroku publicznego na śmierć za to, że odważył się
użyć języka greckiego do tłumaczenia żądań wroga.
Tak samo z uznaniem mówią o tym, co zrobił z Art-
miosem z Zelei22. Ten bowiem za sprawą Temisto-
klesa został publicznie skazany na utratę czci wraz
z dziećmi i potomkami za to, że przywiózł z sobą do
Grecji od Persów złoto.

Największą jednak zasługą Temistoklesa było
uspokojenie wewnętrznych tarć między Grekami i do-
prowadzenie państw helleńskich do wzajemnego po-
rozumienia. Przekonał je bowiem, że wszelkie nie-
przy jaźnie i porachunki należy wobec grożącej wojny
z zewnątrz odłożyć na później. Przy tym zaś współ-
pracował z nim najwięcej niejaki Chejleos z Arkadii.

21 Według Herodota (7, 133) Kserkses nie wyprawił takiego
poselstwa do Aten, ponieważ posłowie wyprawieni przez jego
ojca, Dariusza, zostali przez Ateńczyków zabici.

Zelejo, miasto w M. Azji, w Troadzie, na północnej
stronie pasma Idy.

B">1. N ar. Ser, II, Nr 3 (Plutarch: Żywoty sławnych mężów) fi

^g ŻYWOTY SŁAWNYCH .MĘŻÓW

7. Przejąwszy naczelną władzę, pragnął przede
wszystkim wsadzić obywateli na okręty i zachęcić
ich do opuszczenia granic państwa i stawienia nie-
przyjacielowi czoła na morzu jak najdalej od Hellady.
Ale projekt ten przeważna część ogółu przyjęła ze
sprzeciwem. Wobec tego wyruszył ze znaczną armią
razem ze Spartanami do doliny Tempe23 w Tesalii,
aby bronić tego kraju przed najazdem barbarzyń-
skim. Tesalia bowiem jak się zdawało nie skła-
niała się jeszcze ku Persom.

Niebawem jednak musieli się wszyscy stamtąd wy-
cofać bez rezultatu. A gdy Tesalowie przeszli na
stronę króla-najeźdźcy, wszystko aż po Beocję połą-
czyło się z Persami. Wtedy zaś i Ateńczycy skłon-
niejsi już byli przyjąć plan Temistoklesa i przenieść
walkę na morze.

Wysłali go więc z częścią okrętów ku przylądkowi
Artemizjon24 celem zabezpieczenia przed wrogiem
tamtejszej cieśniny. Tam zaś ogół Greków chciał od-
dać główne dowództwo w ręce Spartan i Eurybia-
desa, gdy tymczasem Ateńczycy, mający więcej okrę-
tów niż wszyscy inni Grecy razem, nie chcieli poddać
się rozkazom innego dowództwa. Widząc więc mo-
gące stąd wyniknąć niebezpieczeństwo, Temistokles
sam zrzekł się dowództwa na rzecz Eurybiadesa,
a Ateńczyków uspokajał prośbami i obietnicami, że
jeżeli okażą się w tej wojnie dzielnymi bojownikami,
to Grecy sami potem oddadzą się dobrowolnie pod
ich opiekę i przewodnictwo. Takim postępowaniem
zdobył sobie opinię najbardziej zasłużonego około
ocalenia Hellady w tej wojnie, a przede wszystkim

Ateńczyków doprowadził do sławy ludzi, którzy

\

28 dolino Tempe między górami Ossą i Olimpem; środ-
kiem jej płynie Penejos.
84 na północno-wschodnim wybrzeżu Eubei.

TEMISTOKLES

17

męstwem pokonali wrogów, a roztropnością sprzy-
mierzeńców.

Po pewnym czasie flota perska pojawiła się koło
portu Afetaj25. Eurybiadesa przeraziła wtedy już ta
ilość okrętów nieprzyjacielskich, które widział na
przedzie; a jak się dowiadywał, dwieście dalszych
okrętów płynęło jeszcze okrążającym go kołem
wzdłuż wyspy Skiatos26. Powziął więc plan, aby się
stamtąd czym prędzej wycofać do wnętrza Grecji,
dotrzeć do Peloponezu i zbliżającym się okrętom nie-
przyjacielskim przeciwstawić wojska lądowe. Nie
wierzył bowiem w jakąkolwiek możliwość stawiania
skutecznego oporu siłom królewskim na morzu.

Wtedy jednak mieszkańcy wyspy Eubei bali się,
że ich Grecy opuszczą, i przeprowadzili z Temisto-
klesem tajne rozmowy, a zarazem przysłali do niego
niejakiego Pelagonta ze znaczną sumą pieniężną. Tę
to sumę odebrał Temistokles, jak opowiada Hero-
dot27, i przekazał ją Eurybiadesowi i. jego najbliż-
szym z otoczenia.

Spośród własnych zaś obywateli trudności mu ro-
bił Architeles, który był dowódcą tzw. świętej trie-
ry28, a nie miał funduszów na utrzymanie załogi
i również naglił do tego, aby stamtąd odpłynąć. Ale
Temistokles spowodował wśród jego ludzi jeszcze
większe przeciw niemu rozgoryczenie, tak że nawet

25 u wejścia do Zatoki Magnezyjskiej.
28 Skiatos wysepka na pn. od Artemizjon, gdzie stała
flota Greków.

27 Herodot (8, 5) przedstawia to trochę inaczej. Według
niego Temistokles otrzymał 30 talentów; z tego dał 5 talen-
tów Eurybiadesowi, 3 dowódcy Koryntian Adejmanto-
sowi, a resztę zatrzymał dla siebie.

28 Świętą trierą nazywano okręt, na którym Ateńczycy
wyprawiali co rok uroczystą procesję na święto Apollona
na wyspę Delos.

B*

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

zbiegli się i rozdrapali mu całą kolację. To zajście
odebrało Architelesowi wszelką ochotę i bardzo go
przygnębiło. A wtedy Temistokles posłał mu
w skrzynce chleb i mięso do jedzenia, podkładając
równocześnie pod to talent srebra, i polecił mu to
zaraz zjeść, a jutro zatroszczyć się o załogę okrętu.
Groził mu zaś przy tym, że jeżeli tego nie wykona,
zrobi na niego doniesienie do współobywateli, że
posiada pobrane od wroga pieniądze. Te szczegóły
pochodzą od Faniasza z Lesbos.

8. Stoczone wówczas w tamtych cieśninach bitwy
z okrętami floty królewskiej niewiele przyczyniły się
do rozstrzygnięcia całości sytuacji, ale dały Grekom
bardzo dużo korzystnego doświadczenia. Bo stanęli
w obliczu niebezpieczeństwa w konkretnych opera-
cjach wojennych i przekonali się, że ani mnóstwo
okrętów, ani przepych i blask ich znaków, ani też
chełpliwe okrzyki czy śpiewy barbarzyńskie nie
przedstawiają niczego groźnego dla ludzi, którzy ma-
ją odwagę mierzyć się wręcz z nieprzyjacielem i bić
się z nim z bliska; trzeba na to wszystko nie zważać,
tylko atakować ludzi przeciwnika, zewrzeć się z nimi
i stoczyć bój rozstrzygający. Doskonale uchwycił to
Pindar29, mówiąc o bitwie pod Artemizjon:

Tam to synowie Aten onej chwili
Pod świetną wolność fundament rzucili!

Bo rzeczywiście początkiem zwycięstwa jest od-
waga.

Samo zaś Artemizjon to przylądek u północ-
nych wybrzeży wyspy Eubei, ciągnących się powyżej

'"'PuldO.r najsławniejszy poeta liryczny (chóralny), żył

522^448, opiewał głównie sportowych zwycięzców z arysto-
kracji.

TEMISTOKLES 19

miejscowości Hestiaja. Prosto zaś naprzeciw niego
leży miasto Olidzon30, w kraju, gdzie niegdyś pano-
wał Filoktetes31. Na przylądku tym stoi nieduża
świątynia Artemidy z przydomkiem Proseoa, tj.
Wschodnia; dokoła niej rosły drzewa i stały w krąg
ustawione słupy z białego kamienia, który przy po-
tarciu ręką daje szafranowy zapach i kolor. Na jed-
nym zaś z tych słupów był napis w wierszach elegij-
nych takiej treści:

Ludów rozlicznych plemiona, z ziem azjatyckich przybyłe,

Aten synowie waleczni gdy na głębinie tych wód
W bitwie zwycięskiej odparli, perską złamawszy tu siłę.

W cześć Artemidy przeczystej wotum to złożył ich lud.

Pokazują też jeszcze na tym wybrzeżu miejsce wśród
licznych pagórków piaszczystych, gdzie z głębi wy-'
łania się czarny pył, jakby spopielony w ogniu; tutaj
więc najwidoczniej spalono wówczas szczątki poła-
manych okrętów i ciała poległych.

&> Ale gdy do Artemizjon doszła wiadomość o tym,
co się stało pod Termopilami, i dowiedziano się, że
Leonidas poległ, a Kserkses opanował na lądzie wą-
wozy, zaczęto się cofać z flotą ku lądowi. Ateńczycy

30 Olidzon starodawne miasto w Tesalii, wspomniane
już przez Homera (II. 2, 717).

31 Filoktetes uczestnik wyprawy pod Troję. Gdy w drodze
na Wschód flota grecka zatrzymała się na wyspie Lesbos,
F. wszedłszy w zakazany okręg świątynny został ukąszony
przez żmiję. Powstała stąd ropiejąca, niezamykająca się rana
wydawała taki odór, że wojsko nie chcąc go zabrać z sobą,
zostawiło go na pustkowiu wyspy, z łukiem Heraklesa, służą-
cym mu do polowania i utrzymania się przy nędznym życiu. ,
Ale bez niego i łuku Heraklesa Troja nie mogła być zdobyta.

Więc po 10 latach sprowadzono go pod nie zdobyte jeszcze
miasto Priama.

. . - -** UISiWW

płynęli jako tylna straż, dumni ze swego męstwa
i dokonanych czynów.

Temistokles zaś, płynąc wzdłuż wybrzeży, wszędzie
tam, gdzie widział jaki port albo zatokę, w których
nieprzyjaciel musiał się zatrzymać, kazał na kamie-
niach, leżących na miejscu albo umyślnie przez niego
ustawianych w miejscach postojów floty i koło przy-
brzeżnych studni, ryć widoczne z daleka napisy.
Wzywały one Jonów, aby przechodzili według moż-
ności od nieprzyjaciela do Greków, walczących prze-
cież w obronie ich macierzystej ziemi i ich wolności;

a gdyby się, tego robić nie dało, żeby przynajmniej
niszczyli nieprzyjaciela w czasie walk i prowadzili
w jego szeregach działalność wywrotową. A robił to
Temistokles z tą myślą, że albo uda mu się oderwać |
Jonów od Persów, albo przynajmniej rzuci na nich j

podejrzenie i przez to wywoła w szeregach nieprzy- |
jacielskich niepokój.

Tymczasem Kserkses szedł naprzód przez Dorydę
i wtargnął już do kraju Fokis, paląc w nim wszystkie
miasta, a nikt z Greków ich nie bronił. Ateńczycy
prosili, aby wyjść z wojskami naprzeciw nieprzyja-
ciela do Beocji i osłonić przed nim Attykę, podobnie
jak sami osłaniali innych na morzu pod Artemizjon.
Ale nikt nie usłuchał ich próśb. Wszyscy myśleli
tylko o Peloponezie i tam, za Istmosem, gromadzili

całe swe siły obronne, zamierzając nawet zamknąć
się na przesmyku od morza do morza.

Ateńczycy uważając to za zdradę popadli w gniew,
ale równocześnie ogarnął ich w tym opuszczeniu tak-
że lęk i przygnębienie. Nie czuli się bowiem sami na
siłach walczyć z tylu dziesiątkami tysięcy wojsk nie-
przyjacielskich. Nie pozostawało im więc w tej chwili
nic innego, jak tylko opuścić miasto i przenieść się ;

na okręty. Ale o tym większość nie chciała nawet ,|
słyszeć, mówiąc, że nie potrzebują zwycięstwa i nie _||

TEMISTOKLES

21

*

wierzą w możliwość ocalenia, jeżeli bogów świątynie
i ojców mogiły porzucą.

10. Wtedy to Temistokles, widząc, że ludzkim ro-
zumem tłumu przekonać nie zdoła, użył na niego jak
poeci w teatrze sztucznej machiny32 boskich znaków
i wróżb. Jako znak z nieba upozorował historię ze
świętym wężem33; właśnie w tych dniach zniknął
on tajemniczo ze swego legowiska, a ofiarni cy, którzy
mu podawali codzienne pożywienie, znajdując je nie-
tknięte wnet rozgłosili to wśród ludu. Temistokles
zaś nadał temu odpowiednią interpretację tłumacząc,
że to bogini opuściła miasto i sama w ten sposób
wskazuje Ateńczykom drogę ku morzu.

Podobnie starał się wpłynąć na przekonania ludu
tłumaczeniem znanej odpowiedzi wyroczni delfic-
kiej34, mówiąc, że "mur drewniany" nie oznacza
w niej niczego innego jak tylko okręty; to zaś, że
Apollo nazwał Salaminę ,,boską", a nie np. ,,okropną"
ani ,,zgubną", objaśniał jako znak czekającego tam
Hellenów wielkiego szczęścia. I gdy to jego tłuma-
czenie znalazło wśród ludu ogólne uznanie, postawił
wniosek, aby miasto oddać łasce bogini Ateny, "Opie-
kunki Ateńczyków", a wszyscy zdolni do broni aby
szli na okręty; dzieci zaś, żony i służbę miał każdy
zabezpieczyć, jak tylko mógł.

. /

32 W greckich tragediach ukazują się nieraz pod koniec

akcji bogowie na specjalnym przyrządzie nad sceną, zwanym
machina.

33 Na Akropoli ateńskiej czczono świętego węża, wcielenie
bóstwa ziemnego.

34 Wyrocznia zachowana u Herodota (7, 141) zapowiada,
że gdy cała kraina Kekropsa (tj. Ateny) zostanie zdobyta,
Zeus da Atenie (opiekunce miasta.) mur drewniany, który nie
zostanie zniszczony i obroni Ateny i ich lud. Wyrocznia

kończy się słowami: ,,0 boska Salamino, wygubisz ty dzieci
kobiet".

32 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

Wniosek został przyjęty i uchwalony. Przeważna
część Ateńczyków ewakuowała swoich rodziców i żo-
ny do miasta Troidzen35. Tam przez miejscowych
obywateli zostali ci uchodźcy przyjęci bardzo życz-
liwie; przeprowadzono bowiem uchwałę, mianowicie
na wniosek Nikagorasa, przyznającą ewakuowanym
utrzymanie na koszt publiczny i każdemu przydzie-
lono po dwa obole, a dzieciom pozwolono wszędzie
zbierać owoce; nadto nauczycielom ich wyrównywano
pobory z własnych funduszów.

Ale w Atenach nie było w skarbie publicznym
żadnej gotówki. Wobec tego sami areopagici36 uchwa-
lili z własnych funduszów żołd w wysokości ośmiu
drachm37 dla każdego żołnierza, biorącego udział
w tej wojnie, i w ten sposób najbardziej się przy-
czynili do skompletowania załóg na trierach. Tak
pisze Arystoteles. Natomiast Klejdemos i tutaj do-
patruje się zręcznej gry Temistoklesa. Opowiada
mianowicie, że kiedy Ateńczycy ciągnęli już w dół
do portu Pireus, zgubiła się głowa Gorgony38 z po-
sągu Ateny; Temistokles więc pod pozorem jej po-
szukiwania miał przeprowadzić wszędzie szczegóło-
wą rewizję, której rezultatem było odnalezienie wiel-
kiej ilości pieniędzy, ukrytych wśród rupieci. Wy-
dobyto je stamtąd i w ten sposób uzyskano dosta-
teczne fundusze na opłacanie żołdu załogom okręto-
wym.

Kiedy zaś miasto przenosiło się na morze, widok

ten budził w jednych litość, w innych podziw dla

36 w pd.-wschodnim kącie Argolidy.

38 areopagici członkowie starej Rady ze Wzgórza Aresa, -
wpływowej instytucji politycznej.

31 drachma odpowiadająca wartości l złotego (w złocie)
była 6-tysięczną częścią talentu, setną częścią miny, a miała

6 oboli.
38 - s;dobiła ona tarczę lub pancerz Ateny.



TEMISTOKLES

23

męstwa tych ludzi, którzy wysyłali rodziny w obce
strony, a sami, nie zważając na ich jęki, łzy i wy-
razy uczuć, płynęli ku Salaminie. Niemniej jednak
nie można się było powstrzymać od łez na myśl, że
tylu ludzi z powodu starości musi pozostać na miej-
scu. Nawet oswojone zwierzęta domowe budziły li-
tość i wzruszenie, gdy z rykiem, wyciem i oznakami
przywiązania biegły za swymi żywicielami. Między
innymi opowiadają, że pies ojca Peryklesowego,
Ksanfyposa, nie mogąc znieść rozłąki ze swym pa-
nem, wskoczył do morza i tak płynął koło triery, -
aż wreszcie dotarł do Salaminy, ale tam zaraz zginął
z wyczerpania. Jego to. grobem ma być pokazywany '
tam do dziś dnia tzw. Psi Pomnik.

11. Ale wróćmy do wielkich czynów Temistoklesa.
Otóż zauważył on tam, że obywatele żałują Arysty-
desa39, a równocześnie boją się, by w rozgoryczeniu
nie przyłączył się do wroga i nie ściągnął katastrofy
na całą Helladę. Jeszcze przecież przed tą wojną po-
szedł właśnie za sprawą Temistoklesa przez ostracyzm
na wygnanie. Temistokles postawił więc wniosek,
pozwalający wszystkim, przebywającym czasowo na
wygnaniu, wrócić do swoich i wespół z innymi oby-
watelami czynem i słowem służyć sprawie Hellady.

Główne dowództwo nad flotą spoczywało wówczas
ze względu na powagę Sparty w rękach Eurybia-
desa. Nie czuł on się jednak na siłach, by stawić
czoło niebezpieczeństwu; zamierzał więc podnieść

s9 Arystydes, głowa stronnictwa arystokratycznego, prze-
bywał podówczas (od r. 482) na wygnaniu, na które skazał
go "sąd skorupkowy". Był to tzw. ostracyzm, gdyż podczas
głosowania na rozbitych skorupach naczyń (ostrakon)
wypisywano imię tego z obywateli; który wyrósłszy nazbyt
przed innych zagrażał zasadom demokratycznego ustroju

i musiał opuścić kraj.

24 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

kotwice i popłynąć ku przesmykowi Istmos, gdzie
też zgromadził lądowe wojska peloponeskie. Przeciw
temu planowi jednak zabrał głos Temistokles, przy

czym miała się między nimi wywiązać taka pamięt-
na rozmowa:

Eurybiades mianowicie odezwał się wtedy40 do
niego: "Temistoklesie, kto przy zawodach przed-
wcześnie wysuwa się naprzód, ten dostaje cięgi".

Na to Temistokles: "Tak, ale też kto zostaje w tyle,
nie zdobywa wieńca zwycięstwa".

Kiedy zaś Eurybiades podniósł laskę jakby go rze-
czywiście chciał uderzyć, Temistokles rzekł: "Uderz,
a potem słuchaj, co powiem".

Na to Eurybiades, zaskoczony opanowaniem Temi-
stoklesa, pozwolił mu mówić, i Temistokles starał się
przekonać go do swego planu. A gdy ktoś inny ode-
zwał się i powiedział: "Nie dobrześ się wybrał, stra-
ciwszy ojczyznę, do ludzi, którzy ją mają, z radą,
aby ją opuścili", Temistokles zwrócił do niego słowa
i rzekł: "To prawda, ty nędzniku, że domów nie ma-
- my i opuściliśmy mury ojczyste, nie chcąc znosić
niewoli dla rzeczy martwych! Mimo to jednak mamy
dzisiaj miasto największe ze wszystkich w Helladzie:

mamy dwieście trier! Stoją one teraz przy was, go-
towe nieść pomoc tym, którzy jej pragną. Jeżeli
jednak odejdziecie od nas i po raz drugi nas zdra-
dzicie, to niedługo dowie się każdy w Helladzie, że

Ateńczycy mają już wolną ojczyznę i kraj nie gorszy
od tego, który opuścili41.

40 Według Herodota (8, 59) tak mówił Adejmantos, do-
wódca eskadry korynckiej. Ale tenże Herodot (8, 61) przypi-
suje Adejmantosowi nazwanie Temistoklesa "człowiekiem bez

ojczyzny"; więc pierwsze odezwanie się należy do Eurybia-
desa.

41 Herodot (8, 62) podaje, że Ateńczycy zamierzali przesied-
lić się do lukańskiego miasta Siris w dolnej Italii, przy ujściu
rel?i Siris.

TEMISTOKLES

25

Te- słowa Temistoklesa dały Eurybiadesowi dużo
do myślenia i obudziły w nim obawę, żeby Ateńczy-
cy nie chcieli stamtąd odpłynąć i zostawić ich sa-
mych. A gdy 'jeszcze jeden z mieszkańców miasta
Eretrii próbował mówić coś przeciw Temistoklesowi,
odpowiedział mu: "Jak to? I wy macie też coś do
mówienia o wojnie? Wy, którzy przecież jak te mątwy
macie wprawdzie miecze, ale nie macie serc!"

12. Niektórzy jeszcze podają, że gdy Temistokles
stojąc na górnym pokładzie okrętu mówił na temat
tych spraw, zauważono nagle, jak sowa, lecąc nad
okrętami od prawej strony, siadała na szczytach ich
maaztów. To zaś miało najbardziej przyczynić się
do przyjęcia jego planu. I już Grecy byli zdecydo-
wani na bitwę na morzu.

Tymczasem jednak flota nieprzyjacielska zbliżała
się ku Attyce do portu Faleron i zasłoniła sobą zu-
pełnie okoliczne wybrzeża. Sam król na czele wojska
lądowego zeszedł w dół nad morze i pokazał się na
tle połączonych wszystkich swych sił zbrojnych.
Wtedy to wypadły Grekom z pamięci przekonywające
słowa Temistoklesa i znowu ci, co byli z Peloponezu,
zaczęli oglądać się ku przesmykowi Istmos, nie chcąc
nawet słuchać, gdy ktoś mówił co innego. Postano-
wiono więc zaczekać do nocy i odpłynąć i już ster-
nikom wydano co do drogi odpowiednie rozkazy.

Ale Temistokles nie mógł już tego znosić spokoj-
nie, że Grecy rezygnują z naturalnej pomocy, jaką
im dawało miejsce, gdzie stali, i tamtejsze cieśniny,
a chcą się rozproszyć po miastach. Postanowił więc
użyć podstępu i w tym celu uknuł sobie cały ów plan
z Sykinosem. Sykinos mianowicie był z pochodzenia
Persem, a do Grecji dostał się jako jeniec wojenny;

Temistoklesowi jednak był wiernie oddany i pełnił
obowiązki wychowawcy jego dzieci. Jego to Temi-

2g ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

stokles wysłał teraz potajemnie do króla perskiego
i kazał mu powiedzieć co następuje: "Główny do-
wódca ateński, Temistokles, przechodzi na stronę
króla i donosi mu czym prędzej, że Hellenowie za-
mierzają uciekać; dlatego radzi mu, aby im nie po-
zwolił się wymknąć, ale żeby w chwili, gdy tracą
głowy z powodu braku łączności z wojskami lądowy-
mi, zaatakował ich i zniszczył całą ich siłę morską".

Wiadomość tę przyjął Kserkses z radością, biorąc
ją za szczerą prawdę, i natychmiast wydał rozkaz do
kapitanów okrętów, aby inne okręty obsadzić z całym
spokojem załogami, a z dwustu odpłynąć zaraz na
pełne morze, zamknąć nimi dokoła wielką cieśninę
i otoczyć wyspy tak, żeby żaden człowiek ze strony
nieprzyjaciela nie mógł się stamtąd wymknąć.

Pierwszym z Greków, który zauważył, co się dzie-
je, był właśnie syn Lizymacha, Arystydes. Udał się
więc do kwatery Temistoklesa, choć nie był jego
przyjacielem i nawet, jak już powiedzieliśmy, przez
niego został skazany sądem skorupkowym na wy-
gnanie; a gdy Temistokles wyszedł do niego, oznajmił
mu: ,,Jesteśmy otoczeni". Temistokles znał szlachetną
rzetelność Arystydesa i wyrażając mu teraz swą ra-
dość z tej jego wizyty, opowiedział mu całą historię
z Sykinosem. Równocześnie wezwał go, żeby jako
taki, do którego Grecy mają bardzo dużo zaufania,
starał się z nimi porozmawiać i razem z nim zachęcić
ich do stoczenia bitwy morskiej w tamtejszych cieś-
ninach.

Arystydes uznał słuszność planu Temistoklesa, udał
się osobiście do dowódców i kapitanów poszczegól-
nych okrętów, zachęcając ich gorąco do bitwy na
miejscu. Mimo to nie chciano wierzyć w słuszność
jego słów. Dopiero gdy zjawił się tam jeden z okrę-
tów wyspy Tenos42, który pod dowództwem Pana j -

42 Tenos jedna z Cyklad,

TEMISTOKLES

27

tiosa przeszedł ze strony perskiej do Greków, i za-
meldował o zamknięciu Greków przez nieprzyja-
ciela, zdobyto się pod naciskiem konieczności na od-
wagę i postanowiono wyjść niebezpieczeństwu na-
przeciw.

13. Z brzaskiem dnia Kserkses zajął miejsce na
wzniesieniu, aby móc obserwować swą flotę i jej
ruchy. Miejscem tym była, według Fanodemosa43,
wyniosłość nad świątynią Heraklesa, tam gdzie At-
tykę od wyspy dzieli tylko wąska cieśnina. Natomiast
według Akestodorosa44 znajdowało się ono na gra-
nicy Attyki i Megarydy, powyżej tzw. Rogów45. Tam
kazał sobie król ustawić złoty tron, dokoła niego zaś
stał cały zastęp pisarzy, których zadaniem było opi-
sywać dokładnie cały przebieg bitwy.

Temistokles zabierał się właśnie do składania ofia-
ry przy okręcie głównego dowództwa, gdy przypro-
wadzono do niego trzech jeńców; mieli oni bardzo
piękne rysy twarzy i bardzo bogaty strój, wspaniale
zdobiony złotem. Byli to, jak mówiono, synowie
siostry królewskiej, Sandaki, i Artayktesa. Spojrzał
na nich będący przy ofierze wieszczek Eufrantydes
i w tym momencie ogień ofiarny buchnął wielkim
jasnym płomieniem, a równocześnie z prawej strony
usłyszano kichnięcie, co również było znakiem wró-
zebnym. Eufrantydes ujął Temistoklesa za prawą rę-
kę i kazał mu tych młodych ludzi złożyć na ofiarę,
mianowicie wszystkich razem przy odpowiedniej
modlitwie zabić na cześć Dionizosa-Surowożercy46.

48 Fa'n.odemos nieznany nam bliżej autor jakiejś dużej

historii Attyki.

44 nieznany skądinąd historyk.

45 Rogami (Kerata) zwano skaliste wybrzeże między attycisą

Eleuzis a Megarą.

46 Po grecku Omestes lub Omophagos. Przy ofiarach na

jego cześć zjadano na surowo wnętrzności zabitych kozłów.

28 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

Twierdził przy tym, że w ten sposób zapewnią, sobie
Grecy ocalenie i zwycięstwo.

Usłyszawszy te straszne słowa tak okropnej wróż-
by, Temistokles stał bez ruchu. Ale ogół, jak to
zwykle bywa wśród wielkich zmagań i w ciężkim
położeniu, oczekuje ratunku raczej od niedostępnych
dla rozumu cudów niż od rozsądnego działania; pod-
niósł więc jednogłośną wspólną modlitwę do tego
boga, podprowadził jeńców do ołtarza i wymusił do-
konanie z nich ofiary zgodnie z poleceniem wieszczka.
Tak pisze Faniasz z Lesbos, uczony i dobrze obez-
nany z literaturą historyczną.

14. Liczbę okrętów perskich podaje poeta Ajschy-
los47, który, jak gdyby na pewno o tym wiedział,
pisze w tragedii pt. Persowie:

Kserkses wiem dobrze miał tysiąc okrętów.
A tych, co dumne były z swej zwinności,
Dwieście i siedem miał. Taka ich liczba...

Natomiast attyckich okrętów było tylko sto osiem-
dziesiąt48. Na każdym zaś z nich znajdowało się za-
ledwie osiemnastu ludzi do walki z pokładu: miano-
wicie czterech łuczników-strzelców i reszta ciężko-
zbrojnych.

Ale Temistokles wypatrzył, jak widać, niemniej
właściwy moment do stoczenia bitwy jak i korzystne
dla Greków miejsce. Baczył bowiem na to, aby nie
^wcześniej obrócić swe triery przodami do okrętów

47 Ajschylos brał udział w bitwie pod Maratonem, a wpro-
wadzając do swej historycznej (wyjątkowo) tragedii pt.
Ptersowie, wystawionej w r. 472 opowiadanie o bitwie pod
Salaminą, daje jej wspaniały opis.

48 Hęrodot (8, 82) podaje, że cała flota grecka liczyła
380 okrętów, z tego (według rozdz. 61) Ateńczycy dostarczyli

TEMISTOKLES




29

nieprzyjacielskich i rozpocząć walkę, aż przyjdzie go-
dzina, w której zawsze wzmaga się wiatr od morza
i pędzi przez cieśninę wysoką falę. Greckie okręty
bowiem były płaskie i dość niskie, i dlatego im ten
wiatr i wysoka fala tak bardzo nie przeszkadzały
w manewrowaniu. Perskie zaś miały bardzo wysta-
jące w górę rufy i wysoko położone pokłady,
i w ogóle były bardzo ciężkie. Toteż uderzająca fala
ciągle zmieniała ich kierunek i ustawiała je bokiem
do okrętów greckich; te natomiast atakowały szybko
i baczną zwracały uwagę na Temistoklesa jako tego,
który najlepiej przewidywał celowość ruchów floty,
ale też był głównym przedmiotem natarcia ze strony
perskiego dowódcy floty, Ariamenesa. Był to człowiek
bardzo dzielny, najwpływowszy i najlepszy z braci

królewskich.

Teraz więc atakował Ariamenes Temistoklesa z wy-
sokiego swego okrętu, strzelając do niego z łuku
i miotając pociski niczym z murów twierdzy. Z grec-
kiej zaś strony mierzyli w Ariamenesa płynący na
jednym okręcie Amejnias z Dekelei49 i Sokles Pe-
li jeżyk. Kiedy więc okręty ich uderzyły w siebie
dziobami i zwarły się, sczepione spiżowymi oku-
ciami, Ariamenes zaczął schodzić na ich trierę. Wtedy
jednak oni zaatakowali go włóczniami i strącili do
morza. Zwłoki jego, pływające po morzu razem z róż-
nymi odłamkami okrętów, rozpoznała królowa Arte-
mizja50 i kazała je odwieźć do Kserksesa.

200 okrętów obsadzonych przez własnych obywateli. Według
Persów (w. 337) ogólna liczba okrętów wynosiła 310.

49 Amejnias z attyckiej gminy Dekeleja był bratem Ajschy-
losa i utracił w tej bitwie rękę (Hęrodot 8, 84).

50 Artemizjo, królowa Halikarnasu w Kani (Azja Mn.)
przybyła na pomoc Persom z 5 najlepszymi z całej floty
okrętami. O jej odwadze i mądrości opowiada Hęrodot (8, 87).

30 2-ywOTY SŁAWNYCH MĄZOW

15. W czasie tych walk błysnął, jak opowiadają,
od strony Eleuzis51 jasny snop światła, a tamtejszą
. równinę triazyjską zaległ wielki gwar i krzyk, do-
chodzący aż do morza, jakby mnóstwo ludzi naraz
szło w procesji na cześć Bakchusa. Znad tłumów
zaś, wznoszących okrzyki, widać było podnoszącą się
zwolna od ziemi chmurę, która opadając z powrotem
w dół, osiadła na trierach. Inni znowu mieli wraże-
nie, że widzą zjawy w postaci uzbrojonych ludzi,
wznoszących w górę od wyspy Eginy ręce i osłania-
jących greckie triery. Przypuszczano, że byli to po-
tomkowie Ajakosa52, których przed tą bitwą wzy-
wano w modlitwach na pomoc.

Pierwszym, który zdobył okręt perski, był do-
wódca triery, Ateńczyk Lykomedes; zerwał on z nie-
go oznaki i ofiarował je ubranemu w laurowy wie-
niec Apollonowi z Flya. Zresztą flota grecka, dorów-
nując liczebnie nieprzyjacielowi, który w cieśninie
mógł występować przeciw niej tylko partiami i przy
tym sobie wzajemnie przeszkadzał, starała się go zmu-
sić do ucieczki. Persowie jednak stawiali opór do
samego wieczora, aż wreszcie Grecy odnieśli, jak
mówi Symonides, piękne i głośne na cały świat zwy-
cięstwo, nad które nigdy nic wspanialszego nie osiąg-
nęli na morzu ani Grecy, ani inne narody. Męstwem
i bohaterskim zapałem przyczynili się do niego wspól-

51 Eleuzis nadmorskie miasteczko w Attyce ze świątynią
Demetry i Kory, w których kulcie odbywały się sławne
misteria eleuzyńskie. Szóstego dnia dorocznej uroczystości
niesiono z Aten posąg lakchosa (syna Demetry i Zeusa)

przez równinę triazyjską do Eleusis wśród procesji i wo-
łania: lakchos, lakchos!

52 Ajakos syn Zeusa, dawny król Eginy, był po śmierci
jednym z trzech sędziów w Hadesie. Jego potomkowie to
Ajakidzi. Najsławniejszymi z nich byli: Peleus, ojciec Achil-
lesa. Achilles, Telamon i syn jego Ajas.

31

nie wszyscy walczący, ale mądry plan i energiczne
jego przeprowadzenie było zasługą samego Temisto-
klesa.

16. Po tej bitwie morskiej Kserkses, nie tracąc
ducha mimo niepowodzenia, zabierał się do przepro-
wadzenia lądowych swych wojsk przeciw Grekom
poprzez nasypy na Salaminę i w tym celu wydał
rozkaz sypania wału przez cieśninę. Wtedy zaś Te-
mistokles, chcąc wybadać myśli Arystydesa, wystąpił
dla próby z takim planem, żeby popłynąć do cieśni-
ny Hellespontu i tam przerwać połączenie pomiędzy
Azją a Europą, dodając te słowa: .,,...żebyśmy w ten
sposób Azję zajęli w Europie".

Ale Arystydes nie był z takiego pomysłu zadowo-
lony i mówił: "Dotychczas walczymy z królem, od-
danym zbytkowi i przyjemności; jeżeli jednak za-
mkniemy go w Helladzie i w ten sposób w sytuacji
bez wyjścia postawimy człowieka, rozporządzające-
go tak olbrzymią armią, nie będzie on już wtedy
siedział sobie pod złotym baldachimem i spokojnie
przyglądał się bitwie, ale w obliczu bezpośredniego
niebezpieczeństwa śmiało odważy się na wszystko,
wszystkim będzie osobiście zawiadywał, aby napra-
wić swe zaniedbania, i skuteczniej niż dotychczas
będzie układał plany, gdy sytuacja stanie się dla
mego kwestią życia lub śmierci. Nie należy zatem,
lemistoklesie, zrywać istniejącego na Hellesponcie
pomostu, ale przeciwnie: powinniśmy, gdyby się da-
10, zbudować jeszcze jeden taki pomost na tej cieś-
ninie i człowieka tego czym prędzej wyrzucić z Euro-

i~ J

Na to Temistokles: "Wobec tego, jeżeli ten plan
uznajemy za najlepszy, czas zastanowić się nad nim
1 ^zyscy powinniśmy dążyć wszelkimi siłami do te-
go, aby się ten człowiek jak najprędzej oddalił z Hel-

Bibi, Nar. Ber. II, Nr 8 (Plutarch: Żywoty alawnyeh nuMw) 7

ŻYWOTY'SŁAWNYCH: MĘŻÓW

lady". Kiedy zaś przyznano mu słuszność, posłał
któregoś z eunuchów królewskich, którego znaleziono
wśród pojmanych jeńców, mianowicie niejakiego
Arnakesa, do Kserksesa i kazał mu donieść, co na-
stępuje: ,,Hellenowie postanowili po tym zwycięst-
wie na morzu popłynąć do Hellespontu i tam prze-
rwać połączenie między Europą i Azją. Temistokles
więc w życzliwej trosce o króla radzi mu udać się
czym prędzej do swego morza i przejść na drugi
kontynent, a on tymczasem będzie się starał prze-
dłużać wśród Greków narady i w ten sposób spo-
wodować zwłokę w pościgu".

Wiadomość ta tak przeraziła Kserksesa, że zarzą-
dził natychmiastowy odmarsz wojsk na północ.

Najlepszą zaś próbą przezorności Temistoklesa
i Arystydesa okazała się niebawem bitwa z Mardo-
niuszem pod Platejami, gdzie losy Grecji rozstrzy-
gały się wśród najwyższego niebezpieczeństwa, jak-
kolwiek walczono tam tylko z niewielką częścią
wszystkich sił zbrojnych Kserksesa.

17. Spośród miast najbardziej według Herodo-
ta'""'3 odznaczyła się w tym wszystkim Egina; na-
tomiast indywidualnie, mimo niechęci i zazdrości,
na ogół wszyscy przyznali palmę pierwszeństwa Te-

mistoklesowi.

Kiedy bowiem wodzowie wrócili na Istmos i tam
głosowali w tej sprawie przy ołtarzu54, każdy po-
dawszy jako pierwszego co do męstwa siebie, na dru-
gim miejscu wymieniał Temistoklesa. Lacedemoń-
czycy zaś zaprosili go nawet do Sparty, gdzie Eury-
biadesowi dali pierwszą nagrodę za dzielność, a Te-

53 Herodot (8, 122) donosi, że sam Apollon przyznał Egine-
tom pierwszeństwo w bitwie pod Salaminą.
64 Był to ołtarz Posejdona.

TEMISTOKLES

33

mistoklesowi też pierwszą w postaci wieńca oliwko-
wego za mądrość. Poza tym podarowali mu najpięk-
niejszy wóz, jaki był w mieście, a straż honorowa,
złożona z trzystu młodych ludzi, odprowadziła go aż

do granicy kraju.

Na najbliższych zaś igrzyskach olimpijskich, gdy
Temistokles pojawił się na stadionie, publiczność nie
zwracając uwagi na zawodników cały dzień wpatrzo-
na była tylko w niego i tylko jego pokazywała goś-
ciom z innych stron. Sama też podziwiała go i głośno
oklaskiwała, tak że nawet on sam, pełen radości,
miał się wyrazić do swych przyjaciół, że tam zebrał
owoce swych trudów dla dobra Hellady,

18. Z natury bowiem był Temistokles bardzo wraż-
liwy na wszystkie zaszczyty, jak to łatwo można
wywnioskować z zachowanych o nim wspomnień.
Tak np., kiedy został mianowany admirałem pań-
stwowej floty ateńskiej, nie załatwiał osobno żadnej
sprawy ani prywatnej, ani publicznej, ale wszystko,
co było do załatwienia, odkładał na dzień przed sa-
mym odpłynięciem. W ten sposób, załatwiając wiele
spraw naraz i przyjmując wizyty rozmaitych ludzi,
chciał pokazać swą wielkość i swą niezwykłą waż-
ność.

Pewnego razu, patrząc na wyrzucone na brzeg
morski zwłoki ludzkie, spostrzegł na nich złote bran-
solety i naszyjniki; sam przeszedł koło nich obojęt-
nie, ale pokazując je towarzyszącemu mu przyja-
cielowi, rzekł: "Zabierz to sobie. Ty przecież nie

jesteś Temistoklesem".

Do pewnego zaś pięknego młodego człowieka, nie-
jakiego Antyfatesa, który dawniej był dla niego nie-
przystępny, później jednak z powodu sławy bardzo

mu nadskakiwał, powiedział: "Późno, co prawda, mój

7

34

2TWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

młodzieniaszku, ale przecież obaj doszliśmy razem
do rozumu".

O Ateńczykach mówił, że nie mają dla niego ani
prawdziwej czci, ani podziwu, ale obchodzą się z nim
jak z platanem: gdy przyjdzie burza i niebezpieczeń-
stwo, kryją się pod nim; jeśli zaś wszędzie dokoła
jest piękna pogoda, skubią go i szarpią.

Pewien Grek z wyspy Seryfos55 powiedział mu
przy jakiejś okazji, że sławę swą zawdzięcza nie so-
bie, lecz tylko swojemu państwu. Na to zaś Temi-
stokles: "Masz zupełną rację; bo ani ja jako oby-
watel Seryfos nie byłbym sławnym, ani ty jako
Ateńczyk".

Gdy któryś inny ze strategów, którego spotkało
uznanie za jakiś korzystny dla państwa czyn, prze-
chwalał się tym zuchwale przed Temistoklesem i jego
zasługom przeciwstawiał swoje jako równe im wiel-
kością, Temistokles odrzekł: "Sprzeczał się raz drugi
dzień świąt z pierwszym, głównym dniem świątecz-
nym, i mówił, że główne święto pełne jest kłopotli-
wych obowiązków i zajęć, gdy tymczasem w drugi
dzień świąt każdy ma czas na odpoczynek i spokoj-
nie może korzystać przy zabawie z przygotowanych
rzeczy. Na to zaś odpowiedział główny dzień świą-
teczny: To prawda. Ale gdyby mnie nie było,
nie byłoby też ciebie. Otóż tak samo, ciągnął Te-
mistokles dalej, gdyby mnie wówczas nie było, gdzie
byście wy wszyscy dzisiaj byli?"

Miał też Temistokles syna, który wszystko wymu-
szał na matce, a przez matkę na nim samym. O tym
to synu mówił, że jest on najwpływowszym czło-
wiekiem w całej Helladzie; bo Hellenowie podpo-
rządkowują się Ateńczykom, Ateńczycy jemu, on zaś
matce tego chłopca, a matka chłopcu.

1'6 Seryfos mała, bez znaczenia wysepka wśród Cyklad.

TEMISTOKLES

35

Chciał także we wszystkim być oryginalnym, i raz
sprzedając wiejską posiadłość kazał woźnemu między
innymi zapowiedzieć, że sąsiad tej posiadłości jest

także zacnym człowiekiem.

O rękę jego córki ubiegało się dwóch ludzi, jeden
skromny, drugi bogaty, i Temistokles wybrał pierw-
szego mówiąc: "Wolę człowieka bez majątku niż ma-
jątek bez człowieka".

To są najbardziej charakterystyczne jego powie-
dzenia.

19. Po tamtych zaś wypadkach, o których wyżej
pisałem, Temistokles przystąpił natychmiast do od-
budowy miasta i wznoszenia murów obronnych.
Sprzeciwiali się budowie tych murów spartańscy efo-
rowie56, ale podobno przekupił ich złotem. Tak pisze
historyk Teopompos57. Inni natomiast podają prze-
ważnie, że zrobił to podstępem. Udał się mianowicie
w tej sprawie do Sparty w charakterze i z tytułem
posła. I kiedy go Spartanie interpelowali w kwestii
budowy tych murów, a specjalny wysłannik Eginy,
niejaki Poliarchos, zjawił się tam również w tej spra-
wie jako jego oskarżyciel, Temistokles zaprzeczył
tym zarzutom i kazał wysłać do Aten komisję dla
zbadania sprawy na miejscu. W ten'sposób zaś zy-
skał tylko przez te pertraktacje więcej czasu na bu-
dowę murów, a poza tym postarał się o to, że człon-
ków tej komisji zatrzymano jako zakładników, gwa-
rantujących jego bezpieczeństwo w Sparcie. I tak się
też stało.-Bo Spartanie, choć dowiedzieli się całej
prawdy, w niczym nie naruszyli jego osoby, lecz nie

116 eforowis najwyżsi urzędnicy w Sparcie, kontrolowali

nawet króla.

" Teopompos z wyspy Chzos historyk dziejów greckich
od r. 410394 i dziejów macedońskiego króla Filipa. Żył
w IV w. przed n. e.

okazując mu nawet swego niezadowolenia, bezpiecz-
nie odesłali go z powrotem.

Następnie przeprowadził rozbudowę Piręusu, wi-
dząc dogodność naturalnego położenia tego portu,
i w ogóle całe miasto związał ściślej z morzem, pro-
wadząc swego rodzaju politykę przeciwną dążeniom
dawnych władców ateńskich. Ci bowiem, jak piszą,
trudzili się, żeby zainteresowania obywateli odwró-
cić od morza i przyzwyczaić ich do życia na roli
z dala od żeglugi; w tym też celu rozpowszechniali
owo opowiadanie o tym, jak to Atena prowadząc
z Posejdonem spór o Ateny zwyciężyła, pokazawszy
sędziom drzewo oliwkowe. Sam zaś Temistokles nie
przylepił jak się wyraża Arystofanes58 Piręusu
do Aten, lecz miasto przyłączył do portu i kraj po-
wiązał z morzem. Przez to zaś tylko wzmocnił siłę
demokracji przeciw arystokratom i dodał jej dużo
pewności siebie, gdy cała jej siła przeszła do wiośla-
rzy, marynarzy i sterników.

To także było w późniejszych czasach powodem, dla
którego trzydziestu owych tyranów59 mównicę na
Pnyksie60, zwróconą w stronę morza, ustawiło fron-
tem do lądu. Zdawali sobie oni sprawę, że panowa-
nie na morzu jest źródłem sił demokracji, gdy tym-
czasem rządom oligarchicznym łatwiej poddają się
chłopi na roli.

20. Ale Temistokles obmyślił jeszcze inne, dalej
idące plany ugruntowania potęgi Aten na morzu.

58 w komedii z r. 424 pt. Rycerze (w. 815).

59 Tak nazwano 30 oligarchów, którym pogromca Aten,
admirał (nauarch) floty spartańskiej, Lizander, poruczył
w r. 402 rządy w Atenach po zniesieniu ustroju demokra-
tycznego.

60 Na wzgórzu Pnyks w pobliżu Akropolis odbywały się
zgromadzenia ludowe. .

TEMISTOKLES

37

Mianowicie flota helleńska, po ustąpieniu Kserksesa,
zawinęła do portu Pagazaj61 i tam zimowała. Wy-
stąpił więc na jednym ze zgromadzeń ludowych
w Atenach z oświadczeniem, że ma pewien projekt,
bardzo korzystny dla Ateńczyków i zbawienny, ale
nie może go zdradzać publicznie. Wówczas kazano
mu przedstawić go tylko Arystydesowi z tym, że je-
żeli Arystydes uzna go za dobry, może go Temistokles
wykonać. Opowiedział więc Arystydesowi, że pro-
jektuje spalenie całej owej floty helleńskiej. Arysty-
des zaś poszedł z tym na zgromadzenie ludowe
i oświadczył, że rzeczywiście nie ma nic korzystniej-
szego dla Aten nad to, co zamyśla zrobić Temistokles,
ale też nic bardziej niesprawiedliwego. Ateńczycy
zatem usłyszawszy to, kazali mu powziętego planu
zaniechać.

Na posiedzeniu amfiktionów Lacedemończycy po-
stawili wniosek, żeby usunąć z Amfiktionii62 te
wszystkie miasta, które nie walczyły przeciw Persom
po stronie Greków. Wtedy jednak Temistokles oba-
wiając się, że po usunięciu Tesalii, Argiwów i nawet
Teb Lacedemończycy uzyskają w Radzie Związkor
wej przewagę i większość głosów, tak że będą mogli
przeprowadzać wszystko według własnych interesów,
wystąpił z mową w obronie wymienionych państw
i zmienił zdanie członków Rady. Wykazał mianowi-
cie, że w wojnie brało udział tylko 31 miast-państw,
w tej liczbie zaś większość miast drobnych; byłoby
więc mówił rzeczą przykrą, gdyby po usunięciu
z Amfiktionii znacznej części Hellady cała Rada

61 Pagazaj port tesalskiego miasta Fere, w Zatoce Pa-
gazajskiej.

62 Amfiktionią delficką nazywano związek państw grec-
kich, zawiązany dla obrony i utrzymania świątyni Apollona
w Delfach i pod. Termopilami.

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘżóW

Związkowa popadła w zależność od woli dwu czy
trzech największych państw.

Tymi zaś słowami bardzo sobie zraził Lacedemoń-
czyków, którzy też zaraz zaczęli szczególnie wyróż-
niać i faworyzować Cymona, budząc w nim Temisto-
klesowego przeciwnika w Atenach.

21. Niebawem zresztą stał się Temistokles czło-
wiekiem niemile widzianym również w państwach
sprzymierzonych z Atenami63, ponieważ objeżdżał
^^y^y l domagał się od tamtejszych miast świadczeń
pieniężnych. Oto, co powiedział mieszkańcom wyspy
Andros64, żądając od nich pieniędzy, i co sam, jak
Herodot65 twierdzi, od nich usłyszał: mianowicie
oświadczył im wtedy, że przybywa do nich z dwo-
ma bóstwami, z Radą i Siłą, a oni mu na to odpo-
wiedzieli, że i u nich mieszkają dwa wielkie bóstwa,

Nędza i Niedostatek, i one to zabraniają im dawać
mu pieniądze.

Z jeszcze większą goryczą wypowiada się w jed-
nym ze swych utworów przeciw Temistoklesowi
poeta Tymokreont z Rodos, wyrzucając mu, że innym
dla pieniędzy ułatwiał powrót z wygnania, a jego,

swego przyjaciela, dla tych samych pieniędzy zdra-
dził. Oto słowa66 tego poety:

Ty Pauzaniasza 87 uwielbiaj, a ty Ksantyposa M,
Leotychidę ty chwal, a ja pod niebiosa

88 Mowa o członkach morskiego Związku Delficko-attyc-

kiego, założonego w r. 478/7 celem prowadzenia dalszej wojny
z Persami.

114 Andros jedna z Cyklad.

M w ks. 8, rozdz. 111 i n.

88 ujęte w metra liryczne, jako przeznaczone do śpiewu.

" Pausaniasz król spartański, zwycięzca spod Platei
(479).

<8 Ksantyp ojciec Peryklesa, dowodził flotą ateńską pod
Mykale (480), obok króla spartańskiego Leotychidesa,

TEMISTOKLES

39

Arystydesa wychwalę!

Jeden on z boskich Aten wyszedł szlachetny, nikt więcej.

Bo Temistokles to oszust, zdrajca i zuchwalec,

Znienawidzony przez Latonę!

Tymokreonta, swego przyjaciela,

Na ojczystego Ijałysos 6B łono

Nie przywrócił.

Większą dla niego miał brudny pieniądz wartość:

Wziął trzy talenty srebra i wyniósł się z nimi.

Jednym powrotu z wygnania bezprawnie udzielał,

Innym za srebro odbierał ojczyznę i życie.

Potem szyderczo

Ludzi na Istmie zimną strawą sycił.

A oni jedząc, w duchu mu życzyli,

Zęby jutrzejszej nie doczekał chwili.

O wiele zaś złośliwiej i zuchwałej rzucał ten poeta
bluźnierstwa na Temistoklesa po jego skazaniu na
wygnanie. Wtedy to ułożył na niego tę piosenkę,
która się zaczyna od słów:

Muzo, ty moją tę pieśń
Wszędzie wśród Hellenów nieś.,
Bo jest godna takiej chwały...

Ten Tymokreont został jak opowiadają za-
sądzony na wygnanie jako podejrzany o sympatyzo-
wanie z Persami. I Temistokles także przyczynił się
swym głosem do jego wygnania. Kiedy więc Temi-
stokles popadł również w to samo podejrzenie, taką
do tego robił aluzję:

Nie tylko więc Tymokreont przyjaźni się z Medem 7",

Lecz także inni są łotrami.

Więc w lisiej skórze byłem nie ja jeden,

Więcej jest lisów razem z nami...

w Ijalysos miasto na wyspie Bodos.
70 Medarni nazywali Grecy Persów, a wojny perskie
medyjskimi.

^ s^m N (", A o ..". .,

o S w o g '0 >5 w^, s" u fe. , ,

' 11^ l^jMj8'!5^^"-.- ssss i . ^,
' l1!! ś ^

jĄja^ISŁsłi^iI-r-^J-Ii iii: l s|lr

i IM? i S

.^.J^r^S^gaJs^ljjjl^Ilsj.t l .\^

_ g ^^g-ys.g.y.sgg.-a ^.s? ^^^s^gi^a^o -S ; ^ g^g"

K -^^-l^fc^^5G^(B3>,NNC?c8a33>> sG^^S.^ylg^s s' Q' w6

^ fgf.?s|jI^&s3-j|-|~s|sg.g!g?s-eli? .st glts
' f. ^1

a Y

- a- "-s e ^Slsij^gj.^.^ 'alll.sf
^_^^^^^ 0-1-9 ^S/""1'ejj

.PM^i..-' s"

L^^-ti l^lslli0.

ż
s

ls i a j s; 5 g i !^ r s ?g ais ^i ż j y ż S ^.s :|
s-gsg-s^&ss s:ż!'!ss:s"'żSSig'S!i.^ys,S&a1is.v1l

- ^^ ^W^l^jljlp

- -,.. wiCi^UW

więc zaraz przeciwko niem wielki krzyk, a równo-
cześnie w Atenach wystąpi: ze skargą na niego za-
wistni obywatele. Poniewa zaś sam nie mógł się
bronić na miejscu, bronił si listownie, wykorzystu-
jąc do tego celu przede wzystkim dawniejsze za-
rzuty: "Wrogowie moi jsał między innymi do
ogółu obywateli w Atenaci oczerniając mnie
przed wami mówią, że jesten człowiekiem, który
zawsze pragnie tylko rządzi, a z natury swej nie
chce nikomu podlegać. Jakżeizatem mógłbym kiedy-
kolwiek pomyśleć o tym, żey dobrowolnie podda-
wać siebie i całą Helladę podpanowanie barbarzyń-
ców i wrogów naszych?" Niemniej jednak lud, l
podburzony przez oskarżyciel; wysłał ludzi z rożka- |

żem aresztowania go i dopowadzenia przed sąd |
ogólnogrecki. a

24. Temistokles jednak pr:ewidział to na czas
i przeniósł się do Korcyry74, mającej wobec niego
zobowiązania za dawniejszą p-zysługę. Mianowicie
będąc raz sędzią rozjemczym w zatargu Korcyry
z Koryntem73, rozstrzygnął tei spór między nimi
w ten sposób, że Korynt mis. zapłacić Korcyrze

dwadzieścia talentów, a Leukda76, skolonizowana
przez jednych i drugich, miała y równej mierze na-
leżeć do obu spierających się s<-on.

Z Korcyry uciekał dalej, do Ipiru, i tutaj czując
za sobą pościg Ateńczyków i Spartan, rzucił się
w objęcia bardzo ryzykownej i niepewnej nadziei:

" Korcyra (gr. Korkyre)' najwięlsza z Wysp Jońskich,
w pobliżu Epiru, dziś Korfu.

75 Koryntianie byli założycielami kolinii na Korcyrze i roś-
cili sobie do niej pretensje jako metroRlia.

78 Leukada dziś Santa Maura, niasto na półwyspie

(tejże nazwy), który po przekopaniu przesmyku stał się
wyspa.

-^

TEMTSTOKLBS 43

/

schronił ^ d Admetosa. Był to król Molosów77;

który nie^yś, zwróciwszy się do Aten z jakąś prośbą,
doznał tai wielkiego poniżenia właśnie od Temisto-
klesa, bę^cego wówczas u szczytu swego politycz-
nego znacenia. Toteż teraz nie mógł się spodziewać
od tego k^la niczego innego prócz gniewu i zemsty.
Ale w tejytuacji groźniejsza dla Temistoklesa była
świeża niftawiść współobywateli niż przedawniony
gniew obcgo króla. Zdając się więc na jego łaskę,
stanął przd nim jako błagalnik, robiąc to w pewien
niezwykły nieznany gdzie indziej sposób; wziął bo-
wiem na rce jego syna w wieku dziecięcym i upadł
przed ołfózem domowym. To bowiem uchodziło
u Molosówza najwyższy wyraz prośby i niemal je-
dyny, któż" nie pozwalał niczego proszącemu od-
mówić. Ni(?tórzy podają tutaj, że to żona Admetosa,
Ftija, poucyła Temistoklesa o tym sposobie błaga-
nia i samapostawiła dziecko obok niego przy ołta-
rzu. Inni 2owu piszą, że Admetos, aby usankcjo-
nować obowiązkiem religijnym swą odmowę wyda-
nia go pośc?owi, sam był reżyserem i współaktorem
tego aktu legalnego.

Tam też, do Epiru, Epikrates z attyckiej gminy
Acharna j78 odstawił Temistoklesowi żonę i dzieci,
które potaj("nie z Aten uprowadził. Za to zaś póź-
niej został i sprawą Cymona postawiony przed sąd
i skazany n, śmierć. Tak pisze Stezymbrotos79. Ale
dalej jakoś upomniał o tym, co pisał, albo też Temi-
stoklesowi kzał zapomnieć o swej rodzinie; bo opo- .
wiada, że Tmistokles popłynął stamtąd na Sycylię
i tam prosiłkróla Hierona o rękę jego córki, obie-

" Molasowe szczep iliryjski w pn.-wschodnim Epirze.
' Była to niliczniejsza gmina Attyki, zamieszkała przez
wojowniczych węglarzy (wypalaczy węgla drzewnego).
' wspomrany w przypisie 7.

44 ŻYWOTA SŁAWNYCH MĘŻÓW

-eując mu za to oddać pod jego panowanie całą Hel-
ladę. I dopiero gdy Hieron odrzucił tę propozycję,
miał się Temistokles udać do Azji.

To wszystko jednak musiało mieć jakiś inny prze-
bieg.

25. Bo znowu Teofrast80 w swej rozprawie O wła-
dzy królewskiej opowiada, że Hieron wysłał do Olim-
pii na igrzyska konie, mające brać udział w wyści-
gach, i ustawił tam bogaty i wspaniale wyposażony
namiot, i że wtedy właśnie Temistokles doradzał i
Hellenom, aby rozszarpali namiot tego tyrana, a ko- |
niom jego nie pozwolili stawać do wyścigów.

Natomiast Tucydydes81 znów twierdzi, że Temi-
stokles udał się następnie dalej, nad Morze Egejskie,
i wypłynął na nie z Pydny82 na okręcie, gdzie nikt
z obecnych nie wiedział, kim on jest; i dopiero gdy ;

burza zaczęła znosić okręt w kierunku wyspy Naksos,
którą wówczas właśnie Ateńczycy oblegali, pod wpły-
wem grożącego mu niebezpieczeństwa ujawnił się
przed właścicielem okrętu i sternikiem. Następnie
prośbami i groźbami zmusił ich do ominięcia tej
wyspy i płynięcia w kierunku Azji. Groził im mia-
nowicie tym, że ich oskarży przed Ateńczykami
i będzie twierdził kłamliwie, iż dali się przekupić

i wzięli go na okręt wiedząc dobrze od samego po-
czątku, kim jest.

Z majątku Temistoklesa dużą część zdołali zdobyć
w swe ręce drogą nielegalną jego przyjaciele i do-
starczyli mu jej do Azji. Resztę, o której wiedziano
i którą skonfiskowano na rzecz skarbu państwa,

80 Teofrast uczeń Arystotelesa, autor wielu pism przy-
rodniczych, etycznych, estetycznych i in.
" w ks. l, rozdz. 137.

82 Pydna miasto w tej części Macedonii, która się na-
zywała Pierią.

TEMISTOKLES

45

Teopomp oblicza na sto talentów, Teofrast zaś na
osiemdziesiąt, podczas gdy w chwili rozpoczynania
kariery politycznej majątek jego ogółem przedsta-
wiał wartość niecałych trzech talentów.

26. Wylądowawszy w porcie Kyme83, zauważył
Temistokles, że wybrzeża pilnują liczne posterunki
czatujące tylko na to, aby go złapać. Byli to przede
wszystkim ludzie Ergotelesa i Pytodorosa. Bo takim,
którzy każdą okazję gotowi są wykorzystać dla wzbo-
gacenia się, czaty te mogły się sowicie opłacić, po-
nieważ król perski wyznaczył 200 talentów nagrody
za pojmanie Temistoklesa. Umknął więc do eolskiego
miasteczka Ajgaj84, gdzie go nikt nie znał oprócz
Nikogenesa, z którym łączyły go więzy gościnności.
Nikogenes był najbogatszym w Eolii człowiekiem
i jako taki posiadał wiele znajomości z perskimi po-
tentatami. U niego ukrywał się Temistokles przez kil-
ka dni, aż zdarzyło się, że po biesiadzie urządzonej
z okazji składania jakichś ofiar wychowawca dzieci
Nikogenesa, niejaki Olbios, straciwszy świadomość
uległ boskiemu natchnieniu i głośno wypowiedział
ten wiersz: .;

.S.Ł.fl-.i ,

Oddaj głos nocy, zwycięstwo i rada w jej mocy!

A gdy potem Temistokles położył się spać, śniło mu
się, że widzi węża, jak się wije w górę dokoła jego
ciała aż do samej szyi. Kiedy zaś dotknął jego twarzy,
nagle zamienił się w orła, który roztoczył nad nim
skrzydła, a następnie porwał go w górę i uniósł gdzieś
daleko. Potem pojawiła się przed nim złota laska
herolda i na niej postawił go orzeł zupełnie bez-

M Kyme jedno z najstarszych miast greckich w Bolidzie,
w Azji Mn.

84 -Ajgaj miasteczko w Bolidzie małoazjatyckiej.

46

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW.

piecznie, a równocześnie opuścił go ten nieprawdo-
podobny strach i niepokój.

Nikogenes starał się teraz wysłać go dalej i w tym
celu wymyślił taki sprytny sposób: wiadomo, że prze-
ważna część ludów niegreckich, a zwłaszcza Perso-
wie, jest z natury niezwykle, po prostu chorobliwie
zazdrosna o kobiety. Nie tylko bowiem prawowite
swe żony chronią bardzo starannie, żeby ich nikt -'
obcy nie zobaczył, ale nawet nabyte niewolnice ^
i zwykłe konkubiny. Kobiety więc żyją u nich za- '
mknięte w domu, a gdy się wybierają w podróż,
jadą na wozach pod osłaniającymi je dokoła namio-
tami. Otóż taki właśnie wóz sporządzono i dla Temi-
stoklesa. Wsunął się przeto pod namiot i pojechał
dalej; ludzie zaś wiozący go wszystkim spotykanym
po drodze i pytającym, kogo tam wiozą, odpowiadali,

że wiozą Greczynkę z Jonit dla któregoś z królew-
skich dworzan.

27. Według tego, co pisze Tucydydes86 i Charon
7. Lampsakos86, Kserkses już wtedy nie żył i Temi-
stokles został przyjęty przez jego syna87. Natomiast
Eforos, Dejnon, Klejtarchos, Heraklejdes88 i wielu
innych podają, że przybył do samego Kserksesa.
Chronologicznie, jak się zdaje, bliższe prawdy są

wiadomości Tucydydesa; jakkolwiek i u niego nie
wszystko zgadza się bez reszty.

85 w ks. l, rozdz. 137.

w Charon z Lampsaku (w Troadzie) współczesny Temi-
stoklesowi autor Historii perskiej.

87 Artakserksesa I, który panował od r. 464.

88 Eforos z Kyme uczeń Izokratesa z IV w., autor reto-
rycznej Historii powszechnej. Dejnon z Kolofonu, także
z IVw; napisał Historię perską, a syn jego Klejtarchos
sensacyjne historię Aleksandra W., któremu towarzyszył
w wyprawie na Persję. Heraklejdes z Kyme, z IV w., był
autorem współczesnej Historii perskiej.

TBMISTOKLBS 47

Faktem jest, że Temistokles, stanąwszy w obliczu
niebezpieczeństwa, udał się najpierw do kanclerza
królewskiego i oświadczył: "Jestem Hellenem. Pragnę
być przyjęty przez króla w bardzo ważnych spra-
wach, które mają doniosłe znaczenie przede wszyst-
kim dla niego samego".

Na to kanclerz Artabanos: "Mój przybyszu! Co
kraj to obyczaj: każdy co innego uważa za dobre.
Ale jedno wszyscy uznają za dobre, a to przestrzegać
u siebie porządku i szanować własny obyczaj. Wy
podobno najbardziej cenicie wolność i równość. My
natomiast spośród wielu bardzo pięknych praw za
najpiękniejsze uważamy to, które nakazuje czcić
króla i padać przed nim na kolana jako przed
odbiciem wszystko zachowującego boga. Jeżeli więc
zgodzisz się na nasz zwyczaj i padniesz przed kró-
lem na kolana, będziesz mógł i przed obliczem
jego stanąć i rozmawiać z nim; jeżeli jednak
nie masz zamiaru tego uczynić, musisz korzystać
z pośrednictwa innych. Królowi bowiem ojczysty
'nasz zwyczaj nie pozwala słuchać nikogo, kto mu
nie odda na kolanach pokłonu".

Temistokles wysłuchał tych słów i odrzekł: "Arta-
banosie! Ja właśnie przybyłem w tym celu, aby po-
mnożyć sławę i potęgę waszego króla. Toteż i sam
chętnie zastosuję się do waszych obyczajów, skoro.
tak się podoba wsławiającemu Persów bogu, i in-
nych więcej niż dotychczas dzięki mnie będzie przed
królem padało na twarz. Dlatego niech ten wasz
zwyczaj nie będzie żadną przeszkodą dla tych słów,
które sam jemu chcę oznajmić". "Czyjeż więc
przybycie zapytał Artabanos mam zameldować
przed królem? Nie wyglądasz mi bowiem, sądząc
7 twej przezorności, na zwykłego człowieka".

A Temistokles: "Tego nikt nie może wiedzieć, Arta-
banosie, pierwej niż król".

.BIbl. Nar. Ser. II, Nr 3 (Plutareh: Żywoty sławnych mężów) 8

48

ŻYWOTA SŁAWNYCH MĘŻÓW

Tak opisuje to wszystko Faniasz89. A Eratoste-
nes90 w swych księgach O bogactwie dodaje jeszcze,
że ów kanclerz miał u siebie jedną Greczynkę z Ere-

trii91 i ta umożliwiła Temistoklesowi spotkanie z nim
i tę rozmowę.

28. Kiedy więc został zaprowadzony przed króla,
oddał mu należyty pokłon i stał w milczeniu. Król
kazał tłumaczowi zapytać go, kim jest. Tłumacz speł-
nił rozkaz króla, a wtedy Temistokles odpowiedział:

"Jam jest Temistokles Ateńczyk. Stoję przed tobą,
królu, jako wygnaniec, ścigany przez Hellenów. Wie-
le przeze mnie szkód doznali Persowie, ale jeszcze
więcej korzyści przez to, żem powstrzymywał pościg
za nimi; bo kiedym Helladę wybawił z niebezpie-
czeństwa, ocaliwszy kraj własny, mogłem i wam wy-
świadczyć niemałą przysługę. W obecnym więc po-
łożeniu moim muszę się godzić na wszystko i przy-
szedłem tu gotów albo przyjąć od ciebie łaskę i prze-
baczenie, albo przebłagać twój gniew, jeżeli jeszcze
pamiętasz o wyrządzonych ci szkodach. Ale ty weźmij
lepiej mych wrogów na świadków moich dobro-
dziejstw względem Persów i użyj teraz mojego nie-
szczęścia raczej na pokazanie swej wspaniałomyśl-
nej łaskawości niż na zaspokojenie gniewu. Jeżeli

mi przebaczysz, ocalisz błagającego; jeżeli zaś nie,
to zgubisz we mnie wroga Hellenów".

W dalszym ciągu Temistokles, dla nadania swym
słowom charakteru boskich wyroków, opowiedział
królowi dokładnie owo senne widzenie, które miał
w domu Nikogenesa. ^Nadto dodał tu jeszcze prze-

8" Patrz przypis 2.

sa Eratostenes z Cyreny wielki geograf, gramatyk l fi-
lozof aleksandryjski z III w. przed n. e.

81 Eretria miasto na wyspie Eubei.

TEMISTOKLES 49

powiędnie otrzymaną od Zeusa z Dodony92, nakazu-
jącą mu "dać się do "równoimiennego" temu bogu.
Zrozumiałem to tak mówił Temistokles że wy-
rocznia wysyła mnie właśnie do ciebie: obaj bowiem
macie imię wielkich królów".

F'ers wysłuchał tego wszystkiego, ale Temistokle-
sowi samemu nie dał żadnej odpowiedzi, jakkolwiek
był pełen podziwu dla jego rozumu i odwagi. Przed
przyjaciółmi tylko chwalił swoje szczęście i wśród
największego zadowolenia modlił się do boga Ary-
mana93, aby zawsze wrogom zsyłał takie myśli, iżby
najdzielniejszych swych obywateli wypędzali spo-
śród siebie na wygnanie. Następnie złożył ofiary
i natychmiast rozpoczął wielkie ucztowanie, a w nocy
podobno trzy razy przez sen krzyknął radośnie:

"Mam Temistoklesa Ateńczyka".

29. Następnego zaś dnia o świcie zwołał przyjaciół
i przedstawił im swego gościa. A oni usłyszawszy
imię Temistoklesa, gdy się pojawił, przyjęli go z obu-
rzeniem i głośno mu złorzeczyli. Nie pozwalało to
Temistoklesowi spodziewać się wiele dobrego dla sie-
bie. Król usiadł i zrobiła się cisza. Temistokles zaś
idąc przed niego i mijając jednego z wysokich ofice-
rów królewskich, Roksanesa, usłyszał jeszcze za sobą
szeptem rzucone przez tegoż westchnienie: "Zmienny

ty wężu helleński, boski duch króla tutaj cię przy-
prowadził".

Ale gdy przyszedł przed oczy samego króla i znowu
oddał mu korny pokłon, król przyjął go życzliwie
i przemówiwszy do niego rzekł: "Już jestem ci wi-

92 Dodana w Epirze, ze świątynią Zeusa i starodawną
wyrocznią.

83 Persowie wierzyli według nauki Zoroastra w dwóch bo-
gów: dobrego Ormazda (Ormuzda, Ahuramazdę) i złego
Arymana.

fl

^ y^' s

Ss. r-, o n>

P.^TOa?;,

-' ft) ~ -

^ż-ż ^N^^.-- ^ ".", -.

--9?^^.^^og^^g5^;^g

1'^g-S

żff^ S-2.

N %,_. i?

. ~ .N ro t- N . -U^O N " rf L. ro-' S; g G."^^ S.^^S ^'S'ż.ż

^'^^II^o^gil^l^^0^^^^

^^S^^S.^^cS^03^?^^;^^^^^"

^ 8.ż d ^ C "-P, N sj 5f-<< 5 N.g- ^B' -SS^te-O^S S

^^^^^s.s^^^'1^^?-^.^^^^-^'

'-ya?D-

S.33S^
0' c c g 5-

i8^^

o^N

^ ^. B s "

< ^ ?? s".^ S.nifoiiO^'7"---

^is^

~. re y <->

01 ca a (u

<-- o N

B ;? S ^ 2-
I^S5!
^o -^ 5

r s. s aoq o\ % ^ ę g. a o. g "- o s o ^ o' s' L" y y ^.

^^S^SSSi^gi^^^s.0^3^-
^o -^ S S-S-S ZS.^^^S ^3^S^^^r,ż^.^

^!sW;^: ^^4^^ 1^^:^.^^

!p^^
:^S^o^I|bI-5^yg|Sgg-^

jsrS-gfr^I^s-3^^!^^^^

^ .^ ^& ^ ^-^ ^ Sż ^J S S- ^S' o ^' S'-f o.

^ W K>
W O G- ł--' tr

^.g^

na i^o

O

^agg-
Ęg-S"?^

^J^ż

&3 .^s-r

o c ^o;t

^^^
o^l^

S ^^.ff.^ S-^-g,^'." S ż^ ^^s- ^^^

, % S. '- - N ,

l ._ (H M- (D

3 .o '- t^ o -'

- , _ 1.3. SO ", -

as a &;

-S y ^s . S 3 o B

aas^a^?;

" g ^^4^^

S|')7Sć?:' ^r
0 ż 5 ^ ^ S- A

i-. < a- aa o

5; ST^< y^"< 3,5 s 7y'^N a^o "S-N o ^-j-'0
S^^^^^-^S^N^CrS SS-ró^y^.-P-;

-^^^jj^r^^feri



^.^f^^- c0 0 % - Co
^^tla ^^js-2->-. ^ ^ 03
^ .'i>" ^5 ^. ż^
Q- B ., ^-a* fl> S o.^y aff oa?
L s-'- 'o^
S S t-, i? S-a -o >^ l
o o a 's-u l
ż 0<ż -'-L
y '?^ s,-3 ^. ^
- d (D n> l 'ż ^^ żS-
f i c t
s. ^ a S. /
i s^' ^^
^ .^ II/



^^1^4^0^1l.3.fl3(-''-'"'Nl"^Sg-Sg^^^-^^0;^!j^.N^?^o 5.t< B ^T) ? Q.^ w- o ^ p. S S S .?n)<^ K-t-fO g -'<;?^żg^.^ż^^. "'^"'^^^ ^o^ c: ^S-
a^^^^S^^0' S- 0 B? N. '-- n) L?,& B-& "?rro - ^ S.
^gS^ S-^^Si.
-0'^-S: S^S^ "^'^^a "-.^^'S. arS .e^^ N o 0 n>^.y^^ ^.aso^g%a SON^10 -"6
s^s^
0 i 9

l^i^^a'2

s o a. ?5-'g ?r ^ o a'^0'-0'

'^pef^g^^s-

^if^^S^g^ggg.^

^N.-g^^^-g-^^^.S?^

^ 'T SJ tr ctu o '' "s ^< ?r' N- a.'-:

g.o.o^o o,a.N " &!,-( M -i. <; p' re
s^fT ao^oaai-i^-Sa.o-ffl^&t3

o-JpSo^I.as^^Ig-g

N^a On-^-G-BOrt-^B1'0'

j&s^gdFp.sB&g-Jh

5 B M' " ro N- S cS 0 w B. o- ni S- "; o
c. ro M (B < 5 ,. B ^ N 5 B o M

"" G. N s; ^ n-i 2-<5 2.i=1 ^W S w S ^-

^hK^<^
ww^i-is.-:

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

30. Zdarzyło się raz, że Temistokles odbywał pod-
róż nad morze w sprawach związanych z Helladą.
I wtedy satrapa perski z Górnej Frygii, Epiksyes,
zorganizował na niego zasadzkę. Od dawna trzymał

w pogotowiu Pizydów98, którzy mieli Temistoklesa
, napaść i zabić w czasie noclegu w miejscowości Leon-
tokefalon, tj. Lwia Głowa. Tymczasem już podczas
południowej drzemki pokazała mu się we śnie, jak

opowiadają, Matka Bogów" i rzekła: "Temistoklesie, |
omiń głowę lwa, byś nie wpadł na niego. A ja za to ^

żądam od ciebie twej córki, Mnezyptolemy, na moją ]
służebnicę". <<

Przerażony tym Temistokles przede wszystkim po-
modlił się do bogini, zjechał z głównej drogi na bocz-
ną i tak omijając ową miejscowość, na nocleg za-
trzymał się gdzie indziej, gdy noc już zapadła. Przy-
padkiem zaś jedno ze zwierząt, niosących płótna na- J
młotowe, wpadło do rzeki i służba Temistoklesa mu- ||
siała te zamokłe płótna rozwiesić, aby się wysuszyły. H
I wtedy nadbiegli tam ze sztyletami owi Pizydzi, ale ^
nie rozpoznając dobrze przy świetle księżyca rozpię- '
tych płócien i sądząc, że to namiot Temistoklesa, 1|
myśleli, że tam go najlepiej w czasie snu napadną. ^
Podeszli więc bliżej i podnieśli płótno, lecz w tej j

chwili napadli właśnie na nich ludzie Temistoklesa |
i wszystkich pojmali.

W ten sposób uszedł Temistokles niebezpieczeństwa
i nie wychodząc z podziwu dla objawienia, jakie mu
zesłała bogini, wybudował jej w Magnezji świątynię

68 Pizydowie mieszkańcy górzystej Pizydii w Azji Mn.,
ludzie bardzo wojowniczy.

99 Matka Bogów Kybele, przez Greków utożsamiana
z Reą, była wschodnią boginią czczoną zwłaszcza we Frygil.

Zwierzęciem jej poświęconym był lew, a para lwów ciągnęła
Jej rydwan,

53

pod wezwaniem Dindymene100, a córkę swą Mnezyp-
tolemę ustanowił tam jej kapłanką.

31. Gdy przybył do Sardes101, mając wolny czas
zwiedzał świątynie i oglądał ich przepych z niezli-
czoną ilością złożonych tam wotów. Między innymi
zauważył wtedy w świątyni Matki Bogów wysoki na
dwa łokcie miedziany posąg tzw. hydrofory, tj. dziew-
czyny noszącej wodę, który sam niegdyś poświęcił
tej bogini. Ufundował go mianowicie w tym czasie,
gdy był naczelnym kierownikiem gospodarki wodnej
w Atenach, za pieniądze uzyskane z opłat karnych,
nakładanych na ludzi, którzy zostali przyłapani na

podbieraniu wody ze studni publicznych i odprowa-
dzaniu jej gdzie indziej.

Zobaczywszy zaś ten posąg, zwrócił się do satrapy
perskiego w Lidii z prośbą, aby mu go pozwolił ode-
słać z powrotem do Aten. Dlaczego to zrobił, nie
wiadomo; może mu się żal zrobiło tego posągu, że
znajduje się tam jakby w niewoli, a może chciał po-
kazać Ateńczykom, jakim on cieszy się poważaniem
i wpływem u króla perskiego. Ale satrapa zareagował
na to oburzeniem i groźbą, że doniesie o tym samemu
królowi. Temistokles przeraził się tym zachowaniem
satrapy i ratował sytuację przez bogate podarunki,

składane kobietom jego haremu, łagodząc w ten spo-
sób i gniew samego satrapy. '

Odtąd zaś był już ostrożniejszy i bał się niena-
wiści i zazdrości Persów. Nie jeździł więc już po
Azji, pisze Teopompos102, lecz zamieszkał na stałe
w Magnezji, żyjąc tam w dostatku z otrzymywanych

11)0 od góry Dindymos przy frygijskim mieście Pessy-
nuncie, gdzie była główna jej świątynia,

101 Sardes stolica Lidii.
">s Patrz przyp, 57.

.->v

wielkich darów i doznając czci, równj najznakomit-
szym Persom. Tak przeżył długi czas^ pełnym spo-
koju, ponieważ król perski, pochłoręty wewnętrz-
nymi sprawami państwa, niewiele u^g; mógł w tym
czasie poświęcać sprawom helleńskir

Wreszcie jednak w Egipcie wybucha powstanie10^
organizowane z pomocą Ateńczyków triery helleń-
skie zaczęły już podpływać aż do Cy^y ^ Cylicji104.
Głównym zaś dowódcą sił greckich ^3 morzu był
wtedy Cymon. To wszystko zmusiło l^g ^y wystą-
pienia przeciw Hellenom i powstrzymania wzrostu
ich sił przeciw Persji. Zaczęto więc hiagać wolska.
dowódcy rozjeżdżali się do wyznaczonych punktów,
szły na wszystkie strony królewskie i^kazy między
innymi do Temistoklesa, wzywając go^o zajęcia się

sprawą helleńską i urzeczywistnienia swoich obiet-
nic.

Ale Temistokles nie czuł w sobie gnL^u do swych
ateńskich współobywateli ani też nii' imponowało
mu już zaszczytne stanowisko i tak ryggła władza
w tej wojnie. Może także samo przed^gwzięcie nie
budziło w nim widoków powodzenia {50 Hellada
miała wówczas doskonałych strategów; a Cymonowi
wyjątkowo pomyślnie udawały się helL^skie poczy-
nania. Najbardziej jednak wpływało n,' niego uczu-
cie zawstydzenia wobec dawnych chwalonych swych
czynów i zwycięstw. Postanowił więc topg^e chwały
życie chwalebnie także zakończyć. Zbywszy uro-
czystą ofiarę na cześć bogów, zaprosił d^ siebie przy-
jaciół, pożegnał się z nimi i napił się ~. według po-
wszechnego opowiadania krwi wołiiios ^le nie-

ips ciągnące się od r. ok. 487.


w Grecy uważali ją przesądnie za silną tr^j^p




TEMISTOKLES

55

które źródła podają, że była to przygotowana jakaś
szybko działająca trucizna.

Umarł w Magnezji przeżywszy sześćdziesiąt pięć
lat108 wypełnionych przeważnie działalnością na sta-
nowiskach politycznych i strategicznych. Król zaś
dowiedziawszy się o jego śmierci, o jej przyczynach
i sposobie, jeszcze większy dla niego czuł podobno
podziw i cześć, a rodzinę jego i przyjaciół traktował
z niezmienną życzliwością.

32. Żoną Temistoklesa była Archippe, córka Li-
zandra z gminy Alopeke. Z niej pozostało po nim
trzech synów: Archeptolis, Polieuktos i Kleofantos.
Tego ostatniego wspomina też Platon jako doskona-
łego jeźdźca, zresztą jednak człowieka zupełnie prze-
ciętnego. Starszymi od nich byli: Neokles, który jesz-
cze jako mały chłopiec umarł, ugryziony przez konia;

i Diokles, którego przybrał za swego syna dziadek
Lizander. Córek miał Temistokles kilka: Mnezypto-
lema, urodzona z drugiej jego żony, wyszła za mąż
za wspomnianego brata przyrodniego, Archeptoli-
sa107, Italia za Pantojdesa z Chios, a Sybaris za Ni-
komedesa z -Aten. Nikomachę zaś otrzymał za żonę
od jej braci, już po śmierci Temistoklesa, jego brata-
nek Frazykles. Jeździł po nią do Magnezji. U niego
też wychowywała się Azja, najmłodsza ze wszystkich
dzieci Temistoklesa.

Wspaniały grobowiec Temistoklesa wznosi się na
agorze w Magnezji. O szczątkach jego wspomina Ań-
dokides108 w swej mowie Do towarzyszy. Opowiada
tam mianowicie, że Ateńczycy zdołali je potajemnie

w r. 459.

107 Porównaj koniec rozdz. 30. Sprzeczność relacji tłumaczy
się różnorodnością źródeł Plutarcha.

108 Andofcides mówca ateński z 2 połowy V w., oligarcha
wplątany w proces hermokopidów, tj. winnych zburzenia
posągów Hermesą, tzw. herm, w r; 415 przed n. e.

, wykraść i że rozrzucili je na cztery wiatry. Ale wia-
domość ta nie zasługuje na wiarę. Świadomym tym
kłamstwem chciał on bowiem podburzyć oligarchis-
tów przeciw ludowi. Podobnie jeżeli Filarchos109
w swym dziele historycznym wprowadza jakiegoś
Neoklesa i Demopolisa jako synów Temistoklesa, zu-
pełnie nieoczekiwanie jak gdyby jakiegoś deus ex
machina w utworze tragediowym, robi to tylko dla
wywołania wrażeń i wzruszeń dramatycznych. Każdy
też od razu pozna, że to fikcja. Poza tym periegeta
Diodor110 w księgach O grobowcach mówi, opiera-
jąc się jednak raczej na przypuszczeniach niż na
prawdziwych danych, że w okolicy portu Pireus
wysuwa się w morze naprzeciw góry Alkimosa pas
w kształcie zgiętego łokcia; po opłynięciu zaś jego
wjeżdża się na spokojne morze i tam na dużej prze-
strzeni ciągnie się płaskie wybrzeże, a na nim stoi
coś w rodzaju ołtarza, który ma być grobowcem Te-
mistoklesa. Na potwierdzenie tej wiadomości przy-
tacza Diodor słowa Platona, komediopisarza111:

A twój grobowiec, na pięknym stojący tu placu,
Ze wszystkich stron witać będzie podróżnych i statki:

Odpływać będą i wpływać, on wszystkich zobaczy,
Pójdą okręty w zawody, on będzie ich świadkiem.

Potomkowie Temistoklesa doznawali w Magnezji
aż do naszych czasów pewnych tradycyjnych wyróż-
nień. Doznawał ich i mój przyjaciel, Temistokles
z Aten, który był moim kolegą studiów u filozofa
Ammoniosa112.

109 Filarchos historyk z III w.

110 periegeta (niby przewodnik geograficzny i topo-
graficzny) Diodor bliżej nieznany, różny od historyka
Diodora z Sycylii.

ln Był to przedstawiciel tzw. starej komedii attyckiej,
współzawodniczył z Arystofanesem.

112 Ammonios ateński nauczyciel młodego Plutarcha, był
eklektycznym akademikiem,


II. PERYKLES

Perykles (ur. wnet po 500, zmarł w jesieni 429) przez matkę
blisko spokrewniony z Alkmeonidą Klistenesem, arystokra-
tycznym organizatorem demokracji ateńskiej (z r. 508/7), był
synem zwycięzcy spod Mykale, Ksantypa, skazanego w r. 484
przez ostracyzm na wygnanie, a należał do tych bogatych
arystokratów, którzy z przekonania przyjęli program demo-
kratyczny za swój i poświęcili wszystkie swe zdolności jego
urzeczywistnieniu. Uczciwy jak jego przeciwnik polityczny
Arystydes, choć nie tak bogaty (przez ożenek) jak i drugi
przeciwnik Cymon (Kimon), wstąpił na arenę polityczną
w r. 462 przy boku radykalnego demokraty Efialtesa, który
wystąpił przeciw ostoi konserwatystów, areopagowi (składa-
jącemu się z byłych archontów, przedstawicieli dwóch naj-
wyższych klas majątkowych, urzędujących dożywotnio, a więc
nieodpowiedzialnie) i odebrał mu kontrolę całej administracji
państwowej i wszelkie sądownictwo oprócz procesów w spra-
wach o przelew krwi i w sprawach religijnych kultów.
Sprzeciwiającego się tej reformie Cymona posłał lud w r. 461
na wygnanie (przez ostracyzm), a gdy wnet potem Efialtes
został zamordowany jak przypuszczano, za sprawą arysto-
kratów Perykles sam przeprowadzał dalsze reformy de-
mokratyczne, oddając ustawodawstwo, wybór urzędników
i kontrolę nad nimi i kierownictwo całą polityką wszystkim
wolnym obywatelom zwoływanym cztery razy na miesiąc
na Zgromadzenie (ekkiesia) na wzgórze Pnyks. Organem

58 ŻYWOTY SŁAWACH MĘŻÓW

administracyjnym Zgromadzeni była wybierana przezeń co-
rocznie Rada Pięciuset (bule), \ore} dziesiąta część urzędo-
wała na zmianę przez jeden yesiąc w roku (byli to tak
zwani prytanowie) pod kierunkom wylosowanego na każdy
.dzień przewodniczącego. Sądownictwo powierzono wyzna-
czanym losem sędziom przysięgą ^ liczbie 6 tysięcy (były
to tzw. heliaia) rozdzielonym l-gem na poszczególne trybu-
nały. Aby w tych rządach i sąd^h mógł brać osobisty udział
każdy pełny obywatel, zrodzony;; wolnego Ateńczyka i wol-
nej Atenki, choćby najbiedniejsi perykles wprowadził rzą-
dowe diety dla eklezjastów, buntów i heliastów (przedtem
wszystkie urzędy były bezpłatn;) aby każdy obywatel, ży-
jący w mieście czy na wsi z cqziennej pracy rąk, mógł ją
opuścić i urzędować przez cały dzień; systemu reprezenta-
tywnego starożytność nie znała. Dopuszczenie do archontatu
tzw. zeugitów (tj. trzeciej k^y majątkowej) dopełniło
wszechwładztwa ludowego.

Uważając przedstawienia te&i.aine na równi z takimi
oficjalnymi uroczystościami, Jakpanatenaje, Wielkie i Małe
Dionizje, Lenaje i in., nie tylkc ^ sposobność odpoczynku
po pracy, lecz także za walny ś^dek umysłowego, estetycz-
nego i moralnego kształcenia obywateli, Perykles opłacał
obywatelom z kasy rządowej ws'ęp do teatru. Ta państwowa
opieka nad kulturą i sztuką wrażała się również w ozda-
bianiu stolicy arcydziełami archfektury (np. Partenon, Pro-
pyle^e, Odeon) i plastyki (rzeźb:, pidiasza, freski Polignota,
obrazy Zeuksisa, Parrasjosa, Tim^esa), jakich dotąd nie wi-
działa Grecja. Toteż dla ich oglądania zjeżdżano się do Aten
ze wszystkich stron Grecji. Robo,y publiczne dawały zarobek

tysiącom rękodzielników i zatru^ienie bezrobotnym bieda-
kom.

Ogromnych sum potrzebnych "a diety urzędnicze i na
inwestycje państwowe dostarczaj prócz podatków, nie tyl-
ko dochody z opłat i ceł handlowych (pireus był ogromnym
portem dla handlu importowego , tranzytowego), ale przede
wszystkim opłaty Związku Deli^o-ateńskiego, który pr?e%

59

przeniesienie w r. 454 skarbu związkowego z Delos do Aten
przemienił się w ateńskie państwo związkowe. Samodzielni
dotąd związkowcy stawali się w nim poddanymi Aten, a ich
miasta-państwa traktowane były i wyzyskiwane jako ko-
lonie, co wkrótce dało powód do buntów przeciw zwierzch-
nictwu ateńskiemu i przyczyniło się do upadku nie tylko
Związku, ale i samych Aten.

Mniej szczęśliwy był Perykles w polityce zagranicznej,
dążącej do rozszerzenia hegemonii ateńskiej także na Grecję
środkową i część Peloponezu. Antyspartańskie przymierze
Aten z Argos i Tesalią, do którego przyłączyła się Megara,
uwikłało Ateny w wojnę z Koryntem i Eginą, a wnet potem
i z Tebami wspomaganymi przez Spartę. Wprawdzie klęskę
pod Tanagrą (457) powetowali sobie Ateńczycy zwycięstwem
pod Ojnophyta (457) i osiągnęli wtedy, jako przywódcy
antyspartańskiej ligi lądowej, szczyt potęgi politycznej, ale
nieudana pomoc dana przedtem zbuntowanym przeciw Per-
som Egipcjanom naraziła ich na tyle strat w ludziach i okrę-
tach, że w r. 450 zawarli ze Spartą zawieszenie broni na pięć
lat. Gdy po ponownym podjęciu kroków wojenych przeciw
Tebom ponieśli w r. 447 klęskę pod Koronę j ą, a w rok potem
doczekali się buntu Eubei i Megary, której na pomoc przy-
była armia spartańska i dotarła już do Eleuzis uporawszy
się z Eubeą, zawarli w r. 446/5 ze Spartą pokój na lat 30.
Kilka lat przedtem Cymon, który wrócił z wygnania w r. 457
i przedsięwziął w r. 449 wyprawę na Cypr celem wypędzenia
stamtąd Persów, umarł wskutek ran odniesionych przy oblę-
żeniu cypryjskiego Kitionu. Po jego śmierci ateńska flota
odniosła wprawdzie zwycięstwo nad perską pod cypryjską
Salaminą, ale Cypr pozostał przy Persji w tzw. pokoju
Kalliasa (449), stwierdzającym wolność od panowania per-
skiego wszystkich miast-państw greckich w Azji Mn. i na
wyspach egejskich.

Po śmierci Cymona arystokraci przeciwstawili Peryklesowi
jako swego przywódcę Tucydydesa, syna Melezjasza, ale ten
musiał pójść na wygnanie w r. 442 i odtąd Perykles wybie-

rany przez 15 lat z rzędu do kolegium 10 strategów (był to
urząd ważniejszy od archontatu), sam kierował losami Aten.
Zawiedziony w dążeniu do politycznej przewagi Aten na
lądzie, próbował uzyskać dla nich przodownictwo kulturalne
za pomocą wykształcenia obywateli i popierania sztuki, i to
uczyniło z Aten szkołę Hellady. Nie udały mu się natomiast
pewne przedsięwzięcia propagandowe wszechgreckie. Zapro-
sił mianowicie wszystkie miasta-państwa greckie z Europy
i Azji Mn. do Aten na kongres, który miał obradować nad
odbudowaniem świątyń zburzonych przez Persów, wykona-
niem ślubów złożonych wobec bogów i zabezpieczeniem po-
koju na morzu pod hegemonią Aten. Wskutek odmowy
udziału Spartan i ich sprzymierzeńców kongres się nie od-
był. Mniejszym przedsięwzięciem było zaproszenie wszystkich
Greków do założenia pod przewodnictwem Aten ogólnogrec-
kiej kolonii Turioj w dolnej Italii obok ruin Sybaris. Miasto
zbudowane według planów Metana zaludniło się wkrótce,
ale zwierzchność Ateńczyków nad nim upadła pod naporem
Lukanów, Syrakuzan i Bruttiów.

Długoletnia rywalizacja o hegemonię w całej Grecji to-
cząca się między demokratycznymi Atenami i oligarchiczną
Spartą doprowadziła wreszcie w r. 431 do wybuchu wojny
zwanej peloponeską. Polityka Peryklesa przygotowała do niej
Ateny przez rozwinięcie wszystkich sił zdemokratyzowanego
społeczeństwa i zebranie dużego skarbu wojennego. Gdy
Spartanie w drugiej połowie maja 431 wpadli do Attyki,
zastali ją ewakuowaną przez mieszkańców, których Perykles
ściągnął między wielkie mury, łączące stolicę z Pireusem,
i nie dopuszczał do wycieczki celem obrony gospodarstw.
Było to wynikiem jego planu strategicznego, polegającego
na tym, by unikać rozstrzygającej bitwy na lądzie, póki nie
uda się gdzieś zaskoczyć nieprzyjaciela, a tymczasem działać
tylko na morzu, pustoszyć wybrzeża nieprzyjacielskie, urzą-
dzać na nich stałe punkty wypadu. Była to więc wojna na
przetrzymanie. Nie rozumieli jej Ateńczycy i dlatego gdy
pierwszy rok nie przyniósł wybitniejszych sukcesów, nie

PERYKLES 61

wybrali już Peryklesa na stratega, wytoczyli mu proces
i skazali na wysoką grzywnę. Tak ataki, zwracane dotąd
przeciw najbliższemu otoczeniu "Olimpijczyka", przeciw
Anaksagorasowi, Fidiaszowi, Aspazji, skupiły się na Pery-
klesie i obaliły go. Nie na długo, w następnym roku wybrano
go ponownie strategiem. Za późno, gdyż był to rok wielkiej
zarazy, która zabrała i Peryklesa.

Tucydydes w wielkiej mowie Peryklesa (II 3546), wypo-
wiedzianej na grobie Ateńczyków poległych w pierwszym r.
wojny, włożył w jego usta pochwałę demokracji ateńskiej,
a przez to samo pochwałę jej przewodnika. Wspominając po-
tem o jego śmierci, charakteryzuje jego politykę i strategię
w następujący sposób (II 65, 6 i n.): "Skoro umarł, jeszcze
lepiej poznano jego przewidywania wojenne. Głosił bowiem,
że o ile będą siedzieć spokojnie [na lądzie], skupiać uwagę
na flocie i nie powiększać podbojami stanu posiadania i nie
narażać przez to na niebezpieczeństwo państwa, odniosą
w wojnie zwycięstwo. Oni jednak [po jego śmierci] postępo-
wali we wszystkim wprost przeciwnie i przedsiębrali rozmaite
akcje polityczne, które, jak się zdawało, nie zostają w związ-
ku z wojną, a służą tylko ambicji i zyskom jednostek, przez
co szkodzą i samym Ateńczykom, i ich sprzymierzeńcom,
akcje te w razie powodzenia przysparzały jednostkom zna-
czenia i korzyści, w razie niepowodzenia wychodziły na
szkodę państwa w prowadzeniu wojny. Przyczyną było to,
że on, silny przez swą godność, rozum i powszechnie uzna-
waną nieprzekupność, trzymał swobodnie lud w szrankach
i nie tyle był przez niego prowadzony, ile sam go prowadził,
ponieważ nie doszedł do władzy za pomocą nielegalnych
środków i nie musiał przemawiać dla przypodobania się
słuchaczom, lecz przy swoim znaczeniu mógł im się także
namiętnie sprzeciwiać. Ile razy więc spostrzegł, że nie w porę
oddają się zuchwale zbytniej ufności, przytłumiał ją mowami
i budził trwogę; gdy zaś bezpodstawnie się trwożyli, przy-
wracał im znowu otuchę".

Z nazwy była to więc demokracja (władztwo ludu), w rze-

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

czywistości zaś rządy naczelnika ("pierwszego męża"). Ale
czy ten mąż nie był wcieleniem największych zalet Ateń-
czyków V w. i nie spełniał ich dążeń dyktowanych rozwo-
jem stosunków społecznych i politycznych pytamy
arystokratycznego historyka, pogodzonego wprawdzie z de- -
mokracją (byle umiarkowaną), ale przeceniającego znaczenie
jednostki w historii.

Pery kiesa zestawił Plutarch w parę z Fabiuszem Maksy- ,
mem, którego żywot podajemy tutaj na 7 miejscu, j

1. Zdarzyło się raz, że w Rzymie bawili jacyś bo-
gaci obcokrajowcy, którzy w fałdach swych szat no-
sili młode pieski i małpki, całowali je i pieścili. Wi-
dział to podobno Cezar (August) i zapytał ich: "Czy
u was kobiety nie rodzą dzieci?" dając w ten
sposób prawdziwie godną władcy naukę tym, którzy-
wrodzoną nam skłonność do czułej miłości, należną
ludziom, marnują w przywiązaniu do zwierząt.

Otóż tak samo umysł nasz ma naturalną skłon-
ność do uczenia się i poznawania rzeczy i nie bez
słuszności na naganę zasługują wszyscy ci, którzy tę
skłonność trwonią na słuchanie i oglądanie rzeczy,
zupełnie niegodnych naszej uwagi, a równocześnie
nie dbają o poznawanie rzeczy prawdziwie pięknych
i pożytecznych. Zmysły bowiem mogą się zachowy-
wać wobec doznawanych wrażeń tylko biernie i mu- |
szą spostrzegać każde zjawisko jednakowo, bez
względu na to, czy jest ono pożyteczne, czy też nie.
Inaczej natomiast ma się rzecz z ludzkim rozumem:

każdy, kto tylko chce z niego dobrze korzystać, ma,
tę naturalną zdolność, że uwagę swą może zawsze
i dowolnie w bardzo łatwy sposób zwracać ku okre-
ślonym rzeczom albo ją od nich odwracać. Trzeba-
zatem dążyć zawsze do tego, co najlepsze, aby nie
tylko spostrzegać, ale przez spostrzeganie także się
udoskonalać. Bo jak dla oka pożyteczne są te barwy,

PERYKLES 63

które swą powabną świeżością budzą w nas przy-
jemne wrażenia i zarazem wzmacniają nasz wzrok,
tak też powinniśmy i umysł nasz zwracać ku roz-
ważaniu takich zjawisk, które sprawiając nam przy-
jemność, równocześnie ten umysł zwracają ku temu,
co dla człowieka jest właściwym jego dobrem.i

Dotyczy to zaś przede wszystkim rozważania czy-
nów dzielnych ludzi. Budzą one u wszystkich, którzy
je poznają, pewnego rodzaju chęć współzawodnictwa
z nimi i dążność do ich naśladowania. W innych wy-
padkach bowiem za naszym podziwem dla dzieła
nie idzie od razu zapał do dokonywania takich sa-
mych dzieł. Często nawet bywa wręcz przeciwnie:

radość nam sprawia dzieło, ale nie pragniemy tym
samym być jego twórcą. Tak się ma rzecz np. z won-
nościami i purpurami: znajdujemy w nich wiele
przyjemności, ale na samych wytwórców wonności
i na farbiarzy purpur patrzymy jak na niewolników
i ludzi niższej klasy1. Toteż słusznie filozof Antyste-
nes2 powiedział o niejakim Ismeniaszu, kiedy usły-
szał, że jest to doskonały klarnecista: ,,Tak, ale czło-
wiekiem on jest lichym; inaczej bowiem nie byłby
tak doskonałym grajkiem" 3. Podobnie król Filip

ł Cały ten ustęp jest charakterystyczny dla Greków epoki
klasycznej i późniejszych (skoro zawarte w nim myśli po-
dziela Plutarch). Gardzili oni pracą fizyczną jako zniekształ-
cającą ciało i zabierającą czas potrzebny do kształcenia umy-
słu i dlatego uważali ją za niegodną wolnego obywatela,
a naturalną dla niewolnika. Jednak i w greckim, i rzymskim
społeczeństwie formacji niewolniczej wolny chłop, rzemieślnik
i kupiec czy handlarz stanowił podporę rządów demokra-
tycznych, a tylko w zacofanej Sparcie wolnemu obywatelowi
nie wolno się było zajmować rzemiosłem i handlem.

2 Awtystenes filozof z IV w. n. e., uczeń Sokratesa i so-
fistów, założyciel szkoły filozoficznej w ateńskim gimnazjum
Kynosarges. Uważają go za pierwszego cynika, choć dopiero
Diogenesowi i Kratesowi należy się ta nazwa.

' Biegłość w grze na klarnecie i obranie jej za zawód

Bibl. Nar. Ser. II, Nr 3 (Plutarch: Żywoty sławnych msżów) 9




ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘ20W

słysząc, jak syn4 jego przy jakiejś biesiadzie grał
bardzo pięknie i po mistrzowsku na lutni, odezwał
się do niego: "Nie wstydzisz się tak pięknie grać
na tym. instrumencie?" I miał słuszność. Bo wy-
starczy, jeżeli władca będzie miał czas na samo
bierne słuchanie muzyki. On już i tak oddaje Muzom
dużo hołdu, jeżeli w tego rodzaju występach i popi-
sach bierze udział jako widz lub słuchacz.

.^ ^^Xt- f l^. ,-'',' ;.--k. .^

2. Kto sam zajmuje się pracami niższego rzędu, ten
zużywa swój trud na rzeczy mniejszej wagi i tym
samym dowodzi swej bierności wobec tego wszyst-
kiego, co prawdziwie szlachetne. Toteż żaden czło-
wiek młody i z natury pełen pięknych przymiotów
umysłu, patrząc na posąg Zeusa w Pizie5 czy Hery
w Argos, nie pragnął zostać Fidiaszem6 czy też Po-
likletem7, a zachwycając się poematami Anakreon-
ta8, Filetasa9 czy Archilocha30, nie marzył o tym,

wydawały się Ateńczykowi dowodem niskiego, nieobywatel-
skiego sposobu myślenia. "Płatny grajek" był także w oczach
dawnej szlachty polskiej (która również gardziła rzemiosłem
i handlem) osobą spoza "towarzystwa".

4 późniejszy Aleksander Wielki.

6 Piza tu stara stolica elidzkiej krainy Pizatis, gdzie
leżała też sławna z igrzysk Olimpia. Posąg Zeusa ze złota
i kości słoniowej zdobił jego świątynię w Olimpii.

6 Fidiasz najsławniejszy rzeźbiarz ateński z V w. przed
n. e. Stworzył prócz Zeusa olimpijskiego Atenę Parthenos

(Dziewiczą), Atenę Promachos (Prowadzącą do boju) i wiele
innych dzieł.

7 Poliklet współzawodnik Fidiasza rodem z Sikionu
w pn.-wschodnim Peloponezie. Prócz kolosalnego posągu Hery
z Argos słynął jego Doryphoros (Młodzieniec 2 włócznią).

8 Anakreon z Teos (na półwyspie Mimos w Azji Mn.)
joński poeta liryczny z VI w. przed n. e.

9 Filetas z Kos gramatyk i poeta aleksandryjski z IV w.

1(1 Archiloch z Paros twórca greckiej liryki osobistej
z VII w.

PERYKLES

65

aby zostać takim jak oni poetą. Jakkolwiek bowiem
. samo dzieło sprawia nam przyjemność przez swoje
piękno i wdzięk, twórca jego niekoniecznie jednak
budzi w nas tym samym chęć do pójścia w jego śla-
dy. Stąd to mało pożyteczną też jest rzeczą zajmo-
wanie się tym wszystkim, co nie budzi w nas za-
pału do współzawodnictwa i naśladowania, co nie
budzi w nas tego wewnętrznego popędu i tej prze-
możnej żądzy dorównania poznawanym wzorom.

Otóż czyny dzielności i męstwa tak właśnie bez-
pośrednio nas usposabiają, że jednocześnie podzi-
wiamy dzieła i zarazem czujemy w sobie chęć do-
równania wielkości ich twórców. W dobrach, jakie
nam daje los, cenimy sobie ich posiadanie i użycie;

w tych zaś, które pochodzą z męstwa, cenimy czyny.
Tamte chcemy nabywać od innych, te zaś pragniemy
raczej sami innym wyświadczać. To bowiem, co szla-
chetne, pociąga nas ku sobie, pobudza nas do dzia-
łania i narzuca nam natychmiast zapał do czynu.
Kształtuje więc ono duchowe skłonności w człowieku
nie dopiero drogą naśladowania przez niego pozna-
wanych dzieł, ale już przez samo ich poznawanie
wywołuje w nim odpowiednie dążności.

Oto powody, dla których i ja postanowiłem konty-
nuować to pisanie życiorysów, zamykając w tym
dziesiątym woluminie życiorys Peryklesa i Fabiusza
Maksymusa, tego, który walczył z Hannibalem. Obu
tych mężów łączy mianowicie podobieństwo wielu
dodatnich rysów charakteru, przede wszystkim zaś
ich łagodność i sprawiedliwość. Umieli oni także obaj
znosić cierpliwie niewdzięczność swego ludu i swych
współtowarzyszy władzy, oddając przez to każdy
swojej ojczyźnie wiele zbawiennych usług. Zresztą
0 tym, czy osiągnąłem zamierzony cel, czytelnik sam
będzie mógł wydać sąd na podstawie tego, co na-
Pisałem.

66 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

3. Perykles urodził się w gminie Cholargeus, na-
leżącej do obwodu Akamantis. Pochodzenie jego ze |
strony obojga rodziców było znakomite. Ojcem jego |
bowiem był Ksantypos, ten , który pobił wodzów |
króla perskiego na morzu koło przylądka Mykale11. |
Żoną Ksantyposa była Agarysta, wnuczka Klejste-
nesa, który wypędził z Aten Pizystratydów12 i w ten
sposób mężnie tyranię obalił; poza tym nadał Ateń-
czykom odpowiednie ustawy i zaprowadził ustrój,
w którym wszystkie elementy społeczne miały udział

w formie, najlepiej zapewniającej państwu we-
wnętrzną zgodę i pomyślność. ;\

Agarysta miała raz sen, że urodziła lwa, i w kilka
dni później wydała na świat Pery kiesa13. Było to'
dziecko normalnej budowy fizycznej poza tym, że
miało głowę wydłużoną i niewspółmiernie dużą. Dla-'
tego to na wszystkich prawie podobiznach Perykles
przedstawiony jest z hełmem na głowie, ponieważ
artyści nie chcieli, jak się zdaje, narażać go na
śmieszność. Natomiast poeci ateńscy nazywali go |
wprost schinokefalosem czyli cebulogłowcem. Bo ce-
bulę morską nazywają także czasem schinos. Spośród

komediopisarzy mówi o nim Kratynos14 w komedii
Chironowie:

Waśń buntownicza i Kronos stary
Zeszli się w parę

I największego zrodzili "tyrana",
A "głowozbiorcy" mu nazwa przez bogów nadana,

" Mykale w Azji Mn. w pn. stronie Zatoki Milezyjskiej.
Tu flota ateńska pod Ksantypem pobiła Persów w r. 479,

podobno w tym samym dniu, w którym Pauzaniasz l Ary-
stydes odnieśli zwycięstwo pod Platejami.
12 w r. 508/7.

*' wnet po r. 500. .

14 Kratynos genialny przedstawiciel starej komedii at-
tyckiej, podejmującej przeważnie współczesne tematy poli-
tyczne z wprowadzeniem na scenę samych polityków.

67

Tak samo w komedii Nemezys robi do niego aluzję;

przyjdź, o Zeusie wielkogłowy, opiekunie gościnności!

Inny komediopisarz, Teleklejdes15, mówi, że Pery-
kles czasem siedzi w rządzie z głową ciężką bezradny
wobec nawału spraw, a czasem na osobności wy-
daje straszny łoskot ze swej jedenastołokciowej gło-
wy. Eupolis16 zaś w komedii Demy wprowadza scenę
z wywołanymi z podziemia przywódcami ludu, de-
magogami, w której wypytuje się o każdego z nich,
a gdy na końcu usłyszał imię Peryklesa; zapytał:

Coś to za głowę przywiódł tu z podziemia?

4. Nauczycielem Peryklesa w muzyce był we-
dług informacji przeważnej części źródeł muzyk
Damon (imię to należy wymawiać podobno z krótką
pierwszą jego zgłoską). Natomiast Arystoteles17 ja-
ko jego nauczyciela muzyki wymienia Pytoklejdesa.
Ów Damon był, jak się zdaje, jednym z tęgich so-,
fistów18, a tytuł muzyka służył mu tylko za maskę,
pod którą ukrywał przed ogółem swą sofistyczną
zręczność. Dla Peryklesa był on jak gdyby instruk-
torem i mistrzem przyszłego szermierza na arenie.

18 Teleklejdes
medii.

podrzędniejszy przedstawicie] starej ko-

16 Eupolis godny Arystofanesa współzawodnik, poległ
młodo na polu chwały w r. 411. W Demach, wystawionych
w r. 412, występowały jako chór uosobione gminy attyckie.
Była to komedia fantastyczna, rozgrywająca się w Hadesie.

17 Arystoteles genialny filozof ateński (384322), pisał
także dzieło o muzykach.

18 sofiści "mędrcy", byli popularyzatorami nauki i filo-
zofii jońskiej, występowali jako płatni nauczyciele mądrości
i "cnoty" (tj. sprawności), przyczynili się do podniesienia

oświaty w Grecji, a równocześnie podkopali tradycyjną re-
ligijność i obyczajność.

B^B-O^^.S5'^

3 3 j:;s- sr ^^'w g i

ro ^i^l^ ż-'ż s ^ ż' 13

^^g-SS.g^S^y^g^R
''^^j""'?^-^53^^^?^

l^^sWj-2-^^^'^

3'Tf.iu^ ^A-

II! J / m |Fi I- żi ^ il^ 1^ s gp.ts | g j.f: ."

r^ ^isj.^^is-j-pg ^^r&^gsjsi^i i?

. !l r^ji^i^^jfj-il- j

Iffl rf
!I S l

?|^ ż-5 s^gi-'^^^ ^^"^^^oyaiy^^A^ ss ^
Jiż-i sr^j^aS^S^-jS-sr^g^^^Rg.^^-oS g- .g

ga- fc ^oo^-BreoS-o GK-cri^^S 'i-rif-siSuJ-'-1^ N3

"n)^^ ri'"?1^ O-tŁ.fflĄ Q.t3^Bff'N ''^'^'^-NiTl 3

^, ''Is^s^laf.s-g s^.s^^.a^e^g^-ggl Se

55) ^or|^^tt-s;NK;&!o>;'Jcr MG.9' o '-^K^s^^w^s'^^ y
?'""(>. So<"-5.5p'- "M, >= ^-^^'y-SyfSwsKi^S. oi?^' y-S

% ^^^^I^I^felJ^ ^

^ s^^s^-ri^o^ ^^^i^^^^.^.^g if

^?/ S-^&S:S-&o-i:SE -^gSg^-agNgg-S^^^f ^fg
- ' ^fBaa^yfD S'^ g ^ N " prM-.B-2 oS-

a '^ ^^^^^g^^^J p

7Q ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

Toteż gdy raz na agorze napadł na niego jakiś
złośliwy i bezwstydny błazen z obelżywymi słowa-
mi, Perykles słuchał tych wyzwisk cierpliwie i w mil-
czeniu przez cały dzień, załatwiając do końca jakieś
ważne sprawy bieżące. Wieczorem zaś chciał odejść
spokojnie do domu, ale tamten nie przestawał iść
za nim i obrzucać go wszelkiego rodzaju obelgami.
Przyszedłszy wreszcie przed dom, ponieważ było już
ciemno, zawołał od drzwi jednego ze służących, ka-
zał mu wziąć zapaloną pochodnię i odprowadzić te-
go człowieka do domu.

Natomiast poeta łon24 mówi, że Perykles trakto-
wał ludzi jak poddanych i z pewną wyższością i że
we wzniosłych jego mowach było dużo osobistej du-
my i wynoszenia się nad innych. Za to u Cymona
chwali ten poeta taktowność we współżyciu z innymi,
uprzejmość i dużą ogładę. Ale tego, co łon mówi, nie
potrzebujemy brać pod uwagę; jego zdaniem bowiem
każda cnota, podobnie jak każde przedstawienie tra-
gediowe, powinna mieć także swą część satyrową25.
A tym wszystkim, którzy dostojność Peryklesa na- j
zywali w niewłaściwy sposób zarozumiałością i za- j
bieganiem o sławę, Zenon radził, aby i oni zabiegali '
o taką samą sławę; chciał zaś przez to powiedzieć,
że już samo przybieranie zewnętrznych cech dostoj-
ności wywołuje w podświadomości ludzkiej dążność
i przyzwyczajenie do szlachetności umysłu.

24 łon z wyspy Chios (ok. 490422) przebywał długo
w Atenach Peryklesowych. Wystawiał tu swoje tragedie,
a na podstawie obserwacji wielkich mężów ówczesnych

(np. Cymona, Temistoklesa, Peryklesa, Ajschylosa, Sofoklesa)

napisał rodzaj wspomnień z Aten. O Peryklesie wyrażał się
nieprzychylnie.

80 Do konkursu teatralnego w Atenach poeci zgłaszali
po 3 tragedie (trylogia) i po jednym dramacie satyrowym,
czyli razem cztery utwory (tetralogia).

PEKYKLES

71

6. Ale nie tylko te korzyści wyniósł Perykles z tej
zażyłej znajomości z Anaksagorasem; nauczył się od
niego także patrzeć krytycznie na zabobon i ten lęk,
jakiemu ulegają ludzie, którzy nie znając przyczyn
zjawisk niebieskich stoją wobec nich jak wobec ja-
kichś niezwykłych cudów: pełni więc wewnętrznego
niepokoju drżą bez przerwy przed mocą bogów jedy-
nie z powodu nieświadomości rzeczy. Nauka o przy-
rodzie uwalnia człowieka od tego wszystkiego i za-
miast chorobliwego lęku i zabobonu daje nam spo-
kojną i pełną najlepszych nadziei bogobojność.

Opowiadają, że pewnego razu przyniesiono Pery-
klesowi z jego posiadłości głowę barana o jednym
rogu. Wtedy to wieszczek Lampon zobaczywszy je-
den silny róg, wyrastający ze środka czoła, miał po-
wiedzieć, że siła, podzielona wówczas w państwie
na dwie partie, Temistoklesa i Peryklesa, przejdzie
niebawem na jednego, mianowicie na tego, u którego
ten znak cudowny się pojawił. Anaksagoras zaś po-
kazał po rozcięciu czaszki barana, że mózg nie wy-
pełniał w niej zwykłego miejsca, lecz w postaci koń-
czastej w formie jajka odsunięty był od obydwu
stron czaszki i umiejscowiony w środku, właśnie
w miejscu nasady tego rogu. I wówczas to wszyscy
obecni bardzo podziwiali Anaksagorasa, ale w nie-
długi czas potem znowu Lampona, mianowicie kiedy
nastąpił upadek Temistoklesa i cały wpływ na wszyst-
kie sprawy państwa przeszedł w ręce Peryklesa.

Ja jednak nie widzę przeszkody, dlaczego by tłu-
maczenie jednego i drugiego, tj. uczonego i wieszcz-
ka, nie miało być trafne, skoro ten pięknie wyjaśnił
przyczynę zjawiska, a tamten jego znaczenie. Zada-
niem jednego bowiem było zbadać, skąd się to zja-
wisko wzięło i jakie jest jego naturalne podłoże,
drugi zaś miał przepowiedzieć jego cel i znaczenie.
Kto zaś rzeczowe stwierdzenie przyczyny zjawiska

72

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

uważa za przekreślenie jego znaczenia symboliczne- _
go, ten zapomina o tym, że razem z unieważnianiem |
znaków boskich odbiera znaczenie symbolów również j
urządzeniom ludzkim, takim jak np. dźwięki meta- ''
lewych talerzy, ognie pochodni lub cień rzucany
przez zegary słoneczne. Każda z tych rzeczy powstała
z określonej przyczyny i ma swe określone urządze-
nie, a jednak każda jest symbolem, który coś oznacza.
Ale to należy już do innej dziedziny rozważań.

7. W młodości swojej wystrzegał się Perykles prze-
zornie wszelkiego bliższego zetknięcia z ludem, a to
dlatego, że zewnętrznym swym wyglądem żywo
przypominał Ateńczykom "tyrana" 2e Pizystrata. To
samo wrażenie podobieństwa z tamtym robił jego
przyjemny głos, jego ruchliwy i szybki w rozmowie
Język, tak że storych Ateńczyków to podobieństwo
uderzało wprost niepokojąco. Do tego dochodziła je-
go majętność, znakomite urodzenie i bardzo wpły-
wowi przyjaciele, a wszystko to razem dawało mu
dostateczne powody do obawy przed ostracyzmem2 7.
Sprawami politycznymi zatem w ogóle się nie zaj-
mował i tylko jako żołnierz pokazywał swą dzielność
i nieustraszoną odwagę w niebezpieczeństwie.

Ale kiedy Arystydes umarł, Temistokles poszedł
na wygnanie, a Cymona operacje wojenne trzymały
przeważnie z dala od Hellady, wtedy dopiero zaczął
Perykles udzielać się ludowi i wbrew swym wrodzo-
nym przekonaniom, bynajmniej nie demokratycznym,
wybrał stronę ubogich mas zamiast nielicznej grupy
bogaczy. Bał się najwidoczniej, żeby nie popaść w po-

26 tyran oznaczał pierwotnie tylko władcę nielegalnego,
uzurpatora, ale ta nazwa nie dyskwalifikowała go moralnie,

o ile działał dla dobra ludu, z którego pomocą obalił rządy
oligarchiczne, jak Pizystrat w Atenach.

-'7 ostracyzm sąd skorupkowy, patrz przyp. 19.

PERYKLES

73

de j rżenie o zamiary jedynowładcze, a widział, że na
stronnictwie arystokratycznym opiera się już Cymon
i cieszy się u wszystkiej szlachty nadzwyczajnym
wzięciem. Wobec tego przerzucił się na stronę ludu,
aby sobie w ten sposób zapewnić osobiste bezpie-
czeństwo a równocześnie przeciw Cymonowi zdobyć
odpowiednią siłę.

Od tej też chwili zmienił zupełnie cały swój sposób
życia. Na mieście nie pokazywał się gdzie indziej,
jak tylko na drodze wiodącej na agorę i do budynku
Rady Miejskiej. Przestał przyjmować zaproszenia
na biesiady i odsunął się od wszelkich tego rodzaju
rozrywek i przyjemności towarzyskich, tak że przez
cały czas długoletniej swej działalności politycznej
nie był na przyjęciu u żadnego ze znajomych z wy-
jątkiem Euryptolemosa, swego krewnego, z okazji
jego ślubu; ale i tam wstał od stołu i opuścił towa-
rzystwo zaraz po rozpoczęciu libacji28. Takie bowiem
wesołe okazje i zabawy łatwo biorą górę nad wszelką
powagą, a zwłaszcza trudno jest w bliższym współ-
życiu z ludźmi utrzymać swą celowo udawaną do-
stojność. Tylko prawdziwa cnota tym pełniejszy ma
blask, w im pełniejszym występuje świetle i ludzie
prawdziwie szlachetni niczym tak nie zyskują sobie
czci u tych, których trzymają z dala od siebie, jak,

u swych najbliższych przez codzienne z nimi współ-
życie.

Perykles zaś starając się uniknąć spoufalenia z lu-
dem a zarazem nie chcąc mu się nastręczać do prze-
sytu, występował przed nim tylko w dłuższych od-
stępach czasu. Nie zabierał głosu w każdej sprawie
i nie zawsze chodził na tłumne zgromadzenia ludo-'

libgc.jffl ofiara wylewana na cześć bogów (spondai)
na końcu uczty przy stole; potem zaczynała się pijatyka
i żarty. Perykles odchodził zaraz po owej ofierze.

--....*>-a MĘŻÓW

we. Sam siebie rezerwował, niby jak tę trierę sala-
mińską29, jak mówi Krytolaos80, do wielkich spraw
i okazji, a inne załatwiał przez wysyłanych na ze-
brania przyjaciół, odpowiednich mówców i swoich
zwolenników. Do nich podobno należał też ów Efial-
tes, który złamał polityczny wpływ Rady na Areopa-
gu31 i w ten sposób dał Ateńczykom jak to określa
filozof Platon82 napić się obficie oszałamiającego
wina wolności. Przez nią zaś lud jak ten koń nie-
okiełznany tak się rozzuchwalił, że według słów
komediopisarzy nie pozwolił sobie więcej założyć

uzdy, ale zaraz zaczął gryźć Eubeję i skakać po
wszystkich wyspach.

8. Do opisanej wyżej formy życia i górności uspo-
sobienia dostrajał Perykles także styl swoich prze-
mówień, jakby jakiś instrument muzyczny; napinał
zaś na nim struny dość często na nutę Anaksago-
rasa, to znaczy, że swą wymowę krasił dużą przy-
mieszką nauk przyrodniczych. Istotnie bowiem, łą-
cząc w sobie jak mówi boski Platon33 wziętą
z tej nauki wzniosłość myśli i wszechstronną dążność
do doskonałości z wrodzonymi darami ducha i wcią-
gając z owej nauki wszystko, co w niej było poży-
teczne, do swej sztuki wymowy, jako mówca znacz-
nie wszystkich innych przewyższał.

28 Wysyłano ją tylko raz na rok z uroczystą procesją na
wyspę Delos.

3(1 Krytolaos kierownik szkoły perypatetycznej (założonej
przez Arystotelesa), w połowie II w. przed n. e. Brał on
w r. 156 udział w poselstwie ateńskim do Rzymu wraz z aka-
demikiem Karneadesem i stoikiem Diogenesem.

- 31 W r. 462/1 Cymon próbował spowodować cofnięcie tej

reformy, ale na próżno. Wnet potem (461) Efialtes został za-
mordowany.

32 w 8 księdze O państwie. '
311 w dialogu pt. Fajdros.

t5

To także przyniosło mu podobno ów przydomek
Olimpijski; jakkolwiek niektórzy sądzą, że przy-
domek ten otrzymał w związku z zasługami około
przyozdobienia Aten pięknymi budowlami, a inni
przypuszczają, że jest on wyrazem jego wielkiego
znaczenia, jakie miał w państwie w pokoju i w czasie
wojny. Nie jest też wykluczone, że sławę tę przy-
niosły mu liczne jego przymioty osobiste. Utwory
komediowe ówczesnych poetów, które wspominają
go nieraz poważnie i w żarcie, kierując w niego
ostrze swych słów, podają wyraźnie, że przydomek
ów nadano mu przede wszystkim za jego wymowę.
Czytamy w nich34 bowiem, że Perykles przema-
wiając przed ludem, grzmi i błyska, a w języku swym
nosi strasznego siłę piorunu.

Wspominają też pewne dowcipne powiedzenie Tu-
cydydesa, syna Melesjasza30, o tej potędze słowa Pe-
ryklesa. Ten Tucydydes był jednym ze stronnictwa
arystokratów w Atenach i przez długi czas występo-
wał jako polityczny przeciwnik Peryklesa. Pewnego
razu zapytał go król spartański, Archidamos, który
z nich jest lepszym zapaśnikiem: on czy Perykles.
Na to Tucydydes miał powiedzieć: "Chociaż nawet
powalę go na obie łopatki, on twierdzi, że nie upadł,
i w ten sposób zwycięża, wmawiając to samo prze-
konanie w naocznych świadków sytuacji". Bo rze-
czywiście Perykles był w swych przemówieniach
nadzwyczaj staranny i przezorny. Już na mównicę
wchodził, a jeszcze się modlił do bogów, żeby mu
z ust nie wypadło ani jedno słowo, którego by nie
chciał powiedzieć i które by nie służyło jak najlepiej
sprawie, będącej na porządku obrad.

M np. w Arystofanesa Achamach, w. 530.

*5 Należy -go odróżnić od hiatoryka, który był synwa
Oloroaa.

7g ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

Z pisanych rzeczy pozostały po Peryklesie jedynie
projekty ustaw.

Z powiedzeń zaś jego, godnych zapamiętania, no-
tują źródła stosunkowo niewiele. Jednym z nich by-
ło: "Wyspa Egina36 jest jak ropna zasłona na oku
naszego portu Pireusu. Musimy ją usunąć". Kiedy
indziej powiedział: "Zdaje mi się, że widzę już, jak
Wojna wali do nas od Peloponezu". Innym razem
znowu, gdy poeta Sofokles piastował wraz z nim
urząd stratega37 i płynęli gdzieś razem na okręcie,
Sofokles chwalił przed nim jakiegoś pięknego chłop-
ca; a wtedy Perykles zauważył: "Drogi Sofoklesie,
strateg musi mieć czyste nie tylko ręce, ale i oczy".
Stezymbrotos38 wreszcie opowiada, że w mowie po-
chwalnej na cześć poległych na Samos39, wygłoszo-
nej oficjalnie przed ludem40, Perykles powiedział:

"Stali się oni nieśmiertelnymi jak bogowie! Niebianie
bowiem są dla nas niewidzialni i tylko z czci, jaką
ich darzymy, i z błogosławieństw, jakimi nas darzą,
poznajemy ich nieśmiertelność; a to samo przypada
w udziale również bohaterom, poległym za ojczyznę".

9. Historyk Tucydydes41 pisze, że rządy Peryklesa
były pewnego rodzaju rządami arystokratycznymi;
demokratyczne były one według niego tylko z nazwy,
w rzeczywistości jednak było to panowanie najwy-
bitniejszej jednostki. Wielu innych zaś zauważa, że

s6 Egina posiadająca silną flotę przez swe położenie ryglo-
wała niejako ateński port Pireus i hamowała jego rozwój.

a? w r. 441.

38 Stezymbrotos z Tazos, współczesny Peryklesowi autor
broszury politycznej.

39 w r. 439.

40 W Atenach, jako tzw. "mowa nagrobna" (epitaphios
logos), wygłoszona przez wybranego przez lud obywatela.

41 w swej Historii wojny peloponeskiej, ks. 2, rozdz. 65.

PERYKLES 77

Perykles pierwszy nakłonił lud do podziału gruntów
na ziemiach zdobytych, do pobierania zwrotu kosztów
wstępu na przedstawienia w teatrze i wynagrodzeń
za służbę dla państwa. W ten sposób zaś jak pi-
szą skromny dotychczas i pracowity lud na skutek
takiej polityki właśnie w tych czasach uległ demo-
ralizacji, nauczył się zbytku i rozrzutności, bezkar-
ności i zuchwalstwa. Warto więc przyczynę tych
przemian rozpatrzeć na samych faktach.

Na początku swej działalności politycznej Perykles,
chcąc się przeciwstawić jak powiedziałem
wpływowi Cymona42, przyłączył się do partii demo-
kratycznej. Nie miał jednak tak wielkich bogactw
i dochodów, aby sobie móc pozwolić jak tamten na
wspieranie ubogich i codzienne fundowanie obiadów
dla każdego potrzebującego Ateńczyka, aby przy-
odziewać starców albo usuwać ogrodzenia w posiad-
łościach, jak to u siebie robił Cymon, celem uprzy-
stępnienia płodów ziemi każdemu do woli. Tymi to
demokratycznymi chwytami Cymon bił Peryklesa,
który wobec tego musiał się uciec do podobnego sza-
fowania pieniądzem publicznym, a to za radą nieja-
> kiego Damonidesa z miejscowości Oja43, jak podaje
Arystoteles.

I rzeczywiście w krótkim czasie kupił sobie cały
lud za opłacany mu wstęp do teatru44 i udział w są-
dach, jak również za inne świadczenia na jego rzecz
i honoraria. Tego zaś ludu użył przeciw Radzie na

42 Cymon (Kimon) syn zwycięzcy spod Maratonu, Miicja-
desa, stał na czele stronnictwa arystokratycznego, sprzyja-
jącego Sparcie.

43 Oja nieokreślona bliżej gmina w Attyce.

44 Zamiast wydawania bezpłatnych biletów państwo wy-
płacało obywatelom pieniądze na opłacanie wstępu do teatru.
Było to tzw. theorikon ("widowiskowe").

f 6 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

Areopagu. Sam do niej nigdy nie należał45, ponieważ
nigdy nie piastował stanowiska archonta, tesmotety,
arcykapłana czy polemarcha46; te zaś urzędy od daw-
na zdobywało się tylko przez losowanie, a kto się
z nich należycie wywiązał, przechodził do Areopagu.
Skoro więc Perykles zyskał sobie w stronnictwie
demokratycznym dostateczną siłę, zaraz podważył
znaczenie Areopagu, odbierając mu z pomocą Efial-
tesa wpływ i decyzję w wielu sprawach sądowych47,
a Cymona pod zarzutem filolakonizmu i niechęci do
rządów ludowych usunął przez ostracyzm na wy-
gnanie. Nie pomogło Cymonowi bogactwo ani uro-
dzenie, w którym nie ustępował nikomu, nie po-
mogły odniesione wspaniałe zwycięstwa nad Persa-
mi48, przez które przysporzył miastu pełno pieniędzy
i łupów, jak o tym pisałem w jego życiorysie. Tak

wielką siłą był dla Peryklesa pozostający pod jego
wpływem lud.

10. Czas trwania wygnania przez ostracyzm okre-
ślony był ustawowo na dziesięć lat. W ciągu tych
właśnie lat wygnania Cymona Lacedemończycy
wpadli ze znacznymi siłami na teren Tanagry49.
Przeciwko nim wyruszyli więc natychmiast Ateńczy-

45 Należeli do niego tylko byli wyżsi urzędnicy w dalszym
ciągu wymieniani co rok.

48 Z 9 archontów, wybieranych co rok losem przez cały
lud, przewodniczący nazywał się: archon eponymos, gdyż jego
Imieniem oznaczano rok kalendarzowy: "Za archonta N. N.";

archon basileus (król) czuwał nad kultem; polemarch spra-
wował sądownictwo nad "nieobywatelami" mieszkającymi

W Attyce; sześciu tesmotetów czuwało nad prawami, sądow-
nictwem i pokrewnymi sprawami.
47 Zob. przypis 31.

46 np. nad Eurymedontem w r. 467. Wygnany został
W r. 461.

48 Tanagra miasto-w Beocji, przy drodze wiodącej z Aten
do Aulis.

PBRYKLES 79

cy. I wtedy także Cymon wrócił z wygnania i stanął
pod bronią w szeregach ludzi pochodzących z tego
samego obwodu co on, aby przez ten wspólny udział
w niebezpieczeństwie swych rodaków czynem oczyś-
cić się z zarzutu lakonofilstwa. Ale i teraz zmówili
się przeciw niemu najbliżsi stronnicy Peryklesa
i zmusili go jako wygnańca do opuszczenia wojsk
ateńskich. Tym bardziej więc Perykles właśnie w tej
bitwie walczył z największym bohaterstwem i nie
szczędząc swojego życia, wszystkich przyćmił bla-
skiem niezwykłego męstwa.

Zresztą w tej okazji zginęli także wszyscy co do
jednego przyjaciele Cymona, których Perykles wraz
z nim obciążał winą sympatii prolakońskich.

Niebawem jednak Ateńczycy zaczęli żałować Cy-
mona i odczuwać jego brak. Na razie bowiem po-
nieśli porażkę na granicach Attyki, a równocześnie
na wiosnę najbliższego roku spodziewać się musieli
dalszej ciężkiej wojny. Zauważył to Perykles i nie
zwlekając długo nie tylko ustąpił woli ogółu, ale
nawet sam ułożył wniosek o odwołanie Cymona z wy-
gnania. Ten zaś wróciwszy do ojczyzny50, doprowa-
dził do zawarcia pokoju między obu państwami. Bo
Lac,edemończycy jak Peryklesa i innych przywódców
demokratycznych nienawidzili, tak do samego Cymo-
na byli usposobieni bardzo życzliwie.

Niektórzy podają, że Perykles postawił wniosek
o powrót Cymona z wygnania dopiero wtedy, gdy
zawarł z nim tajną umowę za pośrednictwem siostry
Cymona, Elpiniki. Według tej umowy Cymon miał
na czele floty złożonej z dwustu okrętów wypłynąć
na morze i działać jako strateg na zewnątrz, odbija-
jąc kraje będące pod władzą króla perskiego, Pery-
klesowi zaś miał zostawić całe rządy w stolicy.

Bibl. Nar. Sr. II, Nr 3 (Plutarch: Żywoty łlawnych m^tó-w)

10

Ta El -^CB M^OW

^^^S-B^

sSSaAaSZs.i-aSi

ss^srs^^^^^
y^^r^te ^'K

?F ^d ^^^^a% J

.^s5"^^^ -1

^'^^^s^^




- ~'-*-^tdQ

^SS^^o^^^l1

^%?^fi^^e)..^

"a niciiZra^i1?1"6"^ bowiemS1'3' słabił i'6-
więc wysun^^y^tedaw^ Dl, nzeczy "l3"

^X^;;J8^n3'Iuc^e^?^

s^s^^^^^^

^^?% ^s8^^1

k, co firdUZ1'01"^'-- fawaS6 maleźć ra-

^.n; S^ ^%^5^^:

Me POZ^TS li0. róTOoSagr51" ^Prowadźt

^^^i^s.A,1^-^

"ystofa.cję^"'''", jak dot^h"^ '"^m

^"i %?'^ K'^^^^
w t sposS-b nc^? '' k* Si7, T^ "l-chtę
PWiednfeg'^-f^ ^^r^ mte^

^m?^?"^^^^^^^ od-
^^-S^^^^^

^a^^^s??^

mzmie pańs^ yyesa' Posunęła+n" dwu ^dzi
^^ rozł3" wowynl tak głębin wclęcie w orpa-

1 parti^^^ ^ de^^^^^^ rko-
---^___c2n^mmejszościową ą' ^'^"wą,

^^^S-r'

82 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘ20W

To skłoniło Peryklesa właśnie w tym czasie do
popuszczenia ludowi lejców i do prowadzenia poli-
tyki, obliczonej przede wszystkim na przypodobanie
. się Jemu. Starał się zatem, aby w stolicy były sSie
Jakieś uroczyste widowiska albo publiczne biesiady
czy tez pochody i procesje, i zajmował obywateli
P^knymi i kształcącymi rozrywkami. Na morze zaś i
wysyłał co roku sześćdziesiąt trier, na których duża '
część obywateli pełniła służbę przez osiem miesięcy
znajdując utrzymanie na żołdzie a zarazem nabiera-
Jąc doświadczenia i odbywając praktykę w mary-

HdiCG. ~

Poza tym wysłał też tysiąc obywateli jako osadni-

Ły^T chersonez5s' Pięciuset na wys^ę
a os 6' dwustu Pięćdziesięciu na wyspę Andros
tysiąc do Tracji na osiedlenie w kraju Bizaltów^

nS^ZTJ^T1 d0 ztalii' gdzie odbudowano
miasto Sybans^ , nadano mu nazwę Turioj. Wszyst-
ko to zaś miało na celu uwolnienie miasta od rozle-

tłumu"?0 ' z ^^ ^y""^" niespokojnego
tłumu a zarazem ulżenie niedostatkowi ludu Przv

tym chciał także Perykles przez tę akcję SeS
wśród miast związkowych narzucić im l^l SS
po prostu załogami ateńskimi, mającymi zapobieeaĆ
ewentualnym próbom buntów i rozruchów

^J^?0^ zaś P^^S0 wyglądu i ozdoby przy-
sparzały Atenom wznoszone w tym mieście wspa-

'^ST^T8"7 trackim' nad ^"espontem.

najJS ^Sód ^^^S^^^S
druga najbardziej północna między nimi cyMad'

.aliozSSeT^SSir011- brze8i strymonu- ok^

PERYKLES

83

niałe budowle publiczne. One to budziły za granicą
najwyższy podziw, a dzisiaj także są dla Hellady
jedynym świadectwem tego, że głośna jej potęga
i dawna świetność nie były tylko wymysłem.

One też wśród wszystkich dzieł polityki Peryklesa
były przedmiotem największej zawiści i ataków ze
strony jego przeciwników. Oczerniali go na zgroma-
dzeniach ludowych i krzyczeli, że lud ateński stracił
swe dobre imię i hańbą się okrył już przez to samo,
że skarbiec, będący wspólną własnością Hellenów,
zabrał z wyspy Delos59 do siebie. A tę wymówkę;

którą się dotychczas jeszcze najlepiej zasłaniał przed
zarzutami i skargami innych, mówiąc, że zabrał tę
kasę stamtąd z obawy przed Persami i strzeże jej
w bezpiecznym miejscu, tę wymówkę krzyczeli
przekreślił teraz Perykles. I nic dziwnego, że Hellada
odczuła to jako wielką zniewagę i akt jawnej tyranii,
widząc, jak te fundusze, które Ateńczycy wycisnęli
z niej pod przymusem na cele wojennej obrony, te-
raz obracają na przybranie swego miasta w złoto
i ozdoby i stroją swą stolicę w kosztowne posągi
i drogocenne świątynie niczym jakąś próżną kobietę
w ozdoby z drogich kamieni.

Perykles natomiast tłumaczył ludowi, że Ateńczy-
cy nie mają obowiązku zdawać sprawy miastom
związkowym z rozchodowania funduszów kasy z'wiąz-
kowej; walczą .przecież w ich obronie i zapewniają
im bezpieczeństwo od Persów, nie żądając od tych
miast oprócz świadczeń pieniężnych ani jednego ko-
nia więcej, ani okrętu, ani żołnierza. A pieniądze
te mówił nie należą już do wpłacających, lecz
do tych, którzy je odbierają, jeżeli tylko ci ze swej

s' Na Delos był pierwotnie skarb Związku Delijsko-ateń-
skiego, póki go nie przeniesiono do Aten i nie oddano do
wyłącznej dyspozycji Zgromadzenia Ludowego w Atenach.

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW




strony wywiązują się należycie z zaciągniętych za nie
zobowiązań. Skoro zaś Ateny są dostatecznie zaopa-
trzone w potrzebny do obrony sprzęt wojenny, dalsze
zasoby pieniężne powinni obracać na takie rzeczy,
które po wykonaniu zapewniają ich państwu nie-
śmiertelną sławę, a w czasie samego wykonywania
są obfitym źródłem dobrobytu; otwiera się bowiem
przy nich praca dla wszelkiego rodzaju zawodów, ;

powstają różne zapotrzebowania, ożywia się każde
rzemiosło, każda ręka znajduje przy nich zajęcie,
i w ogóle niemal całe miasto ma w tym wszystkim

swe źródła dochodów, rosnąc w przepych i zarazem
znajdując w tym chleb.

Młodszym bowiem i silnym ludziom korzystanie
z publicznych dóbr państwa umożliwiały wyprawy
wojenne. Perykles więc pragnął, aby i ludność nie
objęta obowiązkiem służby wojskowej, trudniąca się
rzemiosłem, nie była pozbawiona udziału w tych do-
chodach, ale też żeby nie korzystała z nich bez pra-
cy i wkładu swych sił. Dlatego to narzucał ludowi
do realizacji projekty robót, zakrojonych na olbrzy-
mią skalę i zapewniających pracę wszelkiego rodzaju
rzemieślnikom na długi okres czasu. W ten sposób
na równi z tymi, co służyli w marynarce wojennej, ,
w załogach wojskowych po miastach i w akcji polo- ,
wej, mieli i ci, co siedzieli w mieście, otrzymać moż- l
ność udziału i korzystania z pomocy państwowej.

Do tych robót trzeba było materiału: kamienia,
spiżu, kości słoniowej, złota, hebanu, cyprysu; trzeba
było rzemieślników, którzy by to wszystko przyspo-
sobili i obrobili, a więc cieśli, rzeźbiarzy, obrabiaczy
spiżu, kamieniarzy, farbiarzy, złotników, obrabiaczy
kości słoniowej, malarzy, hafciarzy, rytowników. Po-
za tym trzeba było ludzi do transportu budulca,
przedsiębiorców handlu zamorskiego, żeglarzy i ster-
ników, na morzu, a na lądzie chłopów z wozami,

PERYKLES gg

koniarzy, woźniców, powroźników, wytwórców lin,
rymarzy, brukarzy, górników. Każdy zaś mistrz, jak
wódz w wojsku, miał pod sobą cały zastęp robotni-
ków nie mających fachowego wykształcenia, będą-
, cych jednak przy tych wszystkich robotach podsta-
wową siłą wykonawczą. Jednym słowem, każdy czło-
wiek, obojętna rzecz jakiego wieku i pochodzenia,

otrzymywał możność pełnego korzystania z obfitości
bogactwa.

13. Powstawały więc budowle zdumiewające swą
wielkością, niedościgłe w swej sztuce i piękności.
Mistrzowie rzemiosła starali się wzajemnie przewyż-
szać, a samo wykonanie robót prześcignąć bogactwem
pomysłów i artyzmu. Ale przy tym wszystkim naj-
bardziej zadziwiała szybkość, z jaką te dzieła sztuki
powstawały; przypuszczano bowiem, że każde z nich
będzie wymagało do ukończenia czasu co najmniej
kilku pokoleń i pracy ludzi wszelkiego wieku, a tym-
czasem wszystkie one zostały doprowadzone do końca
w ciągu tych jednych rządów Peryklesowych.

Pewnego razu chwalił się podobno malarz Aga-
tarchos60 szybkością i łatwością, z jaką maluje ży-
we stworzenia, na co mu Zeuksys61 odpowiedział:

"A moja duma w tym, że pracuję bardzo powoli".
Bo wprawa i szybkość w twórczości nie zapewnia
jeszcze dziełu trwałości i doskonałości jego piękna.
Dopiero czas, włożony w twórczy trud, zwraca nam
tę jakby pożyczkę z olbrzymim zyskiem w postaci
trwałej wartości stworzonego dzieła. Tym bardziej
więc podziw w nas budzą dzieła Peryklesa, że w tak

Agatarchos z Samos sławny malarz dekoracji teatral-
nych.

dziej znanych malarzy greckich W końcu V W. i poczĄtku
IV W,

krótkim czasie stworzone zostały na tak długie wieki; |
Pod względem artystycznym bowiem każde z nich,|
otrzymało już wówczas rysy wiekowej dostojności, |
a równocześnie w każdym do dziś dnia tkwi jakaś
niespożyta siła świeżości i czegoś wiecznie nowego.
Kwitnie w nich jakaś nieprzemijająca młodość
i wszystkie zachowują nienaruszone przez czas swe i
piękno zewnętrzne, jak gdyby we wszystkie tchnięto




powiew wieczystej wiosny i nigdy nie starzejącą się
duszę. ' -

Całością zaś tych robót kierował i nad każdą z nich
czuwał z polecenia Peryklesa Fidiasz, jakkolwiek
przy poszczególnych budowlach nie brakło także in-
nych wielkich budowniczych i artystów. I tak nad
Partenonem62, mającym pierwotnie sto stóp długoś-
ci, pracowali68 Kallikrates i Iktinos. Świątynię mi-
steriów w Eleuzis64 zaczął budować Korojbos; po-
stawił on dolne kolumny na fundamentach i powią-
zał je z architrawem. Po jego śmierci Metagenes
z gminy Ksypete wykonał fryz i górny rząd kolumn. |"
A wreszcie Ksenokles z gminy Cholargos wybudował |
dach z oknem nad przybytkiem samego bóstwa, l

Budowę tzw. Długiego Muru65 objął Kallikrates.
Sokrates mówi66, że sam był świadkiem, jak Perykles

B2 Partenonem nazywała się świątynia Ateny Parthenos
(Dziewicy) na Akropolis, zbudowana na miejscu spalonej

przez Persów świątyni zwanej Hekafom-pedon = Stustopowa.
Partenon był znacznie większy.

63 od r. 447 do 434.

' Były to sławne misteria w ramach kultu Demetry
i Kory, bogiń rolnictwa i plonów.

85 Jest to mur południowy, zwany także Środkowym, po-
nieważ z jednej strony obejmował go mur północny lub
Zewnętrzny, a z drugiej mur Faleryjski. Mur północny i po-
łudniowy łączyły Ateny z portem pirejskim; ukończono je
W r. 457.

S" - w platońskim dialogu Gorgiasa,,

PERYKLES

87

występował z wnioskiem w sprawie tego właśnie
muru. Kratynos87 zaś szydzi w jednej ze swych ko-
medii z powolności prac przy jego budowie, mówiąc:

...od dawna Perykles
W słowach go stawia, a praca się naprzód nie rusza!

Odejon68, posiadające wewnątrz całe rzędy miejsc
siedzących i szeregi kolumn a dach spadający dokoła
z jednego wierzchołka, ma być zrobione na wzór
namiotu króla perskiego69. I ta budowla powstała
pod okiem Peryklesa. Toteż i na jej temat czytamy

u Kratynosa w komedii Traczynki takie złośliwe
słowa-

Oto nadchodzi Zeus cebulogłowy,

Niosąc na czaszce swej całe Odejon,

Rad, że przed sądem uszedł skorupkowym...

W tym czasie również po raz pierwszy przeprowadził
żądny chwały Perykles ustanowienie konkursów mu-
zycznych na Panatenajach70 i jako członek sądu kon-
kursowego sam wyznaczył porządek, w jakim mieli
występować klarneciści, śpiewacy i cytrzyści. I jak
wówczas tak i później konkursy muzyczne odbywały
się zawsze w Ode j oni e.

Propyleje, tj. bramy i wejścia na Akropol, zostały
wykonane w przeciągu pięciu lat71 pod kierownic-
twem budowniczego Mnezyklesa. Przy ich budowie

87 Kratynos starszy od Arystofanesa znakomity przed-
stawiciel (rozkwit talentu ok. r. 450) starej komedii attyckiej.
Napadał często na Peryklesa.

88 OdeTon sala koncertowa zbudowana u stóp Akropoli
w r. 446.

89 Kserksesa, którego namiot znalazł się wśród łupów
wojennych po bitwie pod Salaminą.

70 Obchodzono je corocznie w miesiącu heffatomba^on (li-
piecsierpień).

71 od r. 437 do 432/1, .

88

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

zdarzył się cud, który był dla ludzi dowodem, że bo-
gini [Atena] nie patrzy obojętnie na te prace, ale
sama bierze w nich udział i razem z innymi pragnie
je doprowadzić do końca. Otóż jeden z najdzielniej-
szych i najbardziej gorliwych rzemieślników'potknął
się na budowie i spadł ze znacznej wysokości w dół.
Leżał doznawszy ciężkich obrażeń cielesnych i już
lekarze orzekli, że stan jego jest beznadziejny. Wte-
dy to zmartwionemu tym wypadkiem Peryklesowi
ukazała się we śnie Atena i wskazała mu lekarstwo
dla owego człowieka. Perykles rzeczywiście zastoso-
wał je bezzwłocznie i w krótkim czasie bez trudu
przywrócił tamtemu zdrowie, a na pamiątkę tego
kazał ustawić na Akropolu spiżowy posąg Ateny
Uzdrowicielki koło owego ołtarza, który podobno stał
tam już od dawna.

Fidiasz zaś wykonał posąg tej bogini ze złota72,
jak o tym świadczy napis na podstawie posągu, wy-
mieniający imię Fidiasza jako jego twórcy. Zresztą
na jego barkach spoczywał prawie wszystek trud
przy tych robotach i on kierował pracami wszystkich
rzemieślników i artystów jako najbliższy zaufany
Pery kiesa.

To zaś na jednego ściągnęło zawiść, na drugiego
oszczerstwa i plotki. Zaczęto bowiem opowiadać, że
Fidiasz przyjmował u siebie dla Pery kiesa wolno
urodzone Greczynki, przychodzące do jego pracowni.
Plotki te podchwytywali komicy i obrzucali Pery-
klesa mnóstwem zuchwałych a złośliwych dowcipów.
Wykorzystywali też do tego celu zarówno jego zna-
jomość z żoną Menipposa, jego przyjaciela i pod-
stratega, jak i przyjaźń z niejakim Pyrylampesem,
hodowcą ptaków, któremu zarzucano, że kobietom,

72 Właściwie na drewnianym zrębie były szaty z blaszek
złotych, a odsłonięte części ciała z płytek kości słoniowej,




PEBYKLES

Z którymi Perykles chciał mieć bliższe stosunki, po-
syłał w podarunku pawie.
Ale komediopisarze to przecież zawodowi satyrycy

i obelżywe szyderstwa, miotane pod adresem każdego
co znakomitszego obywatela, rzucają ciągle na ofiarę
zawiści tłumów jakby jakiemuś złemu demono-
wi. I w żadnym wypadku nie powinno nas to dzi-
wić, tym bardziej że nawet taki Stezymbrotos z Ta-
zos nie wstydził się opublikować przeciw Peryklesowi
bajki o strasznej zbrodni, jakiej się miał dopuścić

wobec żony własnego syna!

Tak to trudne jest w ogóle i po prostu nieosiągal-
ne dojście do prawdy historycznej. Dla tych bowiem,
co później żyją, już sam czas jest wielką przeszkodą
w dociekaniu prawdy i poznawaniu minionej rzeczy-
wistości, a do tego także współcześni świadkowie
opisywanych faktów wypaczają i przekręcają prawdę
z jednej strony przez zazdrość i nieżyczliwość, z dru-
giej zaś przez chęć przypodobania się i pochlebstwo.

14. A tymczasem mówcy ze stronnictwa owego
Tucydydesa nie przestawali krzyczeć przeciw Pery-
klesowi i zarzucać mu trwonienie pieniądza i marno-
wanie dochodów publicznych. Wobec tego Perykles
zwrócił się raz do ogółu zebranych na Zgromadzeniu
Ludowym z zapytaniem, czy lud uważa, że te wszyst-
kie wydatki są rzeczywiście za duże, Otrzymawszy
zaś odpowiedź, że aż nadto przebierają miarę, od-
rzekł: ,,Jeżeli tak, to pozwólcie, że ja sam je pokryję,
ale też na budowlach każę wymienić w napisach je-
dynie moje imię". Po tych słowach Peryklesa lud
^y to z podziwu dla jego wspaniałomyślności, czy
tez ze szlachetnej zazdrości o sławę, jaką dawały te
dzieła sztuki, zaczął krzyczeć i kazał mu wszystkie
koszty pokrywać ze skarbu publicznego i łożyć na
wszystko bez jakichkolwiek ograniczeń,

90 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW
Y

Ostatecznie zaś musiało dojść między nim a Tucy-
dydesem do rozprawy, którą miał rozstrzygnąć sąd
skorupkowy. Zwyciężył Perykles i Tucydydesa posłał
na wygnanie73, a tym samym spowodował też upadek
partii swych przeciwników.

15. W ten sposób zatem tarcia stronnictw zupełnie
ustały, w państwie zaś nastąpiła zgoda i jedność.
Nadszedł więc czas, kiedy Perykles przejął w swe
ręce całe Ateny i wszystkie sprawy, które zależały
od Ateńczyków. Przejął dochody państwowe, wojsko,
flotę, wyspy, morze, nadto znaczny wpływ na spra-
wy zarówno w krajach helleńskich jak i poza nimi.
A naczelne to stanowisko w państwie zabezpieczył
sobie jeszcze i oparł na posłuszeństwie podbitych

ludów, na przyjaźni z królami i przymierzach, za-
wieranych z różnymi książętami.

Odtąd jednak Perykles nie był już tym samym
człowiekiem, co dawniej. Nie był tak powolny wobec
ludu, jak dotychczas, nie ulegał mu tak łatwo i nie
poddawał się woli ogółu zależnie od tego, skąd dmu-
chał wiatr. Zaprzestał więc owej mało sprężystej
i w niektórych wypadkach zbyt miękkiej polityki
w rodzaju zwykłego demagoga, jakby jakiejś ponęt-
nej i niemęskiej muzyki, a zaczął napinać struny na
melodię rządów arystokraty i nawet samowładcy.
I drogą tej polityki szedł prosto i nieugięcie ku naj-
wyższemu dobru ogółu. W wielu wypadkach lud,
przekonany jego pouczeniami, kroczył za nim dobro-
wolnie i chętnie, ale nieraz mu się także opierał.
Wtedy zaś Perykles musiał go brać jakby za uzdę
i siłą prowadzić do tego, co lepsze.

W tym wszystkim też podobny był do lekarza, któ-
ry wobec skomplikowanej i długotrwałej choroby

PERYKLKS 91

zależnie od wymagań chwili raz stosuje środki nie-
szkodliwe i dla chorego przyjemne, raz znowu bo-
lesne i gorzkie, ale dla chorego zbawienne.

Rzecz zrozumiała bowiem, że w tłumie, mającym
tak olbrzymią władzę, z samej natury zakorzeniają
się wszelkiego rodzaju namiętności. Perykles zaś był
jedynym człowiekiem, który miał naturalny dar
umiejętnego kierowania nimi w każdej potrzebie.
A tym jakby sterem, którym się do tego celu naj-
częściej posługiwał, były przede wszystkim nadzieja
i strach. Z góry więc przewidywał i powściągał zbyt
śmiałe zapędy tłumu, a gdy ogół upadał na duchu,
pocieszał go i dodawał mu odwagi. W ten zaś sposób
najlepiej dowodził słuszności słów Platona74, okre-
ślającego wymowę jako psychagogię, tj. sztukę prze-
wodniczenia duszom, której najistotniejsze zadanie
polega na właściwym postępowaniu ze spokojnymi
nastrojami jak i z gwałtownymi namiętnościami ludz-
kimi. Są one bowiem jakby dźwiękami i strunami
duszy, wymagającymi bardzo zręcznych uderzeń
i chwytów.

Ale nie sama tylko potęga wymowy była przy-
czyną tej powagi, jaką się cieszył Perykles. Obok niej
bowiem grała tu rolę jak mówi historyk Tucydy-
des75 nieskazitelność życia tego człowieka i jego
uczciwość. Powszechnie przecież było wiadomo, że
przekupstwo nie ma do niego żadnego dostępu, że
jest on wyższy ponad moc pieniądza. Z wielkich Aten
uczynił miasto największe i najbogatsze, wielkością
władzy przewyższał wielu królów i samowładców,
z których kilku nawet przy synach [.,.."....]76 w te-

M w dialogu pt. Fdjdros.
" w ks. 2, rozdz. 65.
.ł* Tu luka w tekście oryginału.

92' ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

stamencie wyznaczyło, a jednak swojego majątku,

który odziedziczył po ojcu, ani o jedną drachmę nie
powiększył.

16. Istotę władzy Peryklesa we właściwym świetle
przedstawia historyk Tucydydes. Natomiast to, co
o niej mówią komediopisarze, jest zwykłą złośli-
wością. Nazywają zaś oni jego przyjaciół nowymi
Pizystratydami77, a jemu samemu każą przysięgać,
że nie ma zamiaru zostać ,,tyranem", i zauważają,
że to jego wybijanie się ponad poziom ogółu nie od-
powiada demokracji i ciąży nad nią zbyt dotkliwie.

Komediopisarz Teleklejdes mówi, że Ateńczycy od-
dali Peryklesowi:

Dochód ze Związku Miast i same miasta,

by jedne wiązał, rozwiązywał inne,
tu mur z kamienia by w górę wyrastał,

a tam by walił się w gruz i ruinę;

przymierza, wojsko i władzę, i pokój,

bogactwo, szczęście swe wszystko mu dali...

I taką władzę piastował on nie przez chwilę, która
by tego dorywczo wymagała, ani przez jakiś krótki
czas dojścia do władzy i chwilowego rozkwitu jego
polityki, ale przez całe czterdzieści lat przodował
w państwie, i to wśród takich polityków, jak Efialtes,
Leokrates, Myronides, Cymon, Tolmides, Tucydy-
des! 78 A po upadku tego ostatniego i usunięciu go
z państwa przez ostracyzm, rządził nieprzerwanie
sam co najmniej przez piętnaście lat, piastując w cią-
gu całego tego czasu urząd stratega, który poza tym
można było piastować tylko przez jeden rok. Mimo

77 z aluzją do straży przybocznej, którą Pizystrat uzyskał
u ludu niby dla bezpieczeństwa osobistego, a użył na opano-
wanie Akropolis i najwyższej władzy.

78 Znakomici i wpływowi politycy współcześni Peryklesowi.

PEHYKLEŚ

93

tak rozległej władzy umiał jednak zachować zupełną
wstrzemięźliwość wobec pieniądza publicznego.

Nie znaczy to oczywiście, że Perykles nie miał dla
spraw pieniężnych żadnego zainteresowania. Posiadał
bowiem odziedziczony po ojcu i prawnie nabyty ma-
jątek i nie miał zamiaru tracić go przez swoją nie-
dbałość. Lecz nie chciał także, aby mu sprawiał zbyt
wiele kłopotu i zabierał dużo czasu przy tylu zaję-
ciach publicznych. Rządził więc nim, jak umiał naj-
łatwiej i na j ekonomicznie j; corocznie mianowicie
sprzedawał z niego wszystkie plony hurtem, a po-
tem wszystkie artykuły, potrzebne do codziennego
życia, kupował na rynku.

Ten sposób gospodarowania jednak nie podobał się
Jego synom, gdy dorośli, a tak samo kobietom wy-
dawał sią Perykles za mało szczodry. Toteż skarżyły
się na takie codzienne wyznaczanie im ściśle odmie-
rzonej kwoty na wydatki, nie pozwalające im na
żadną wystawność, jakby to przystało na wielki i za-
sobny dom. Wszystkie rozchody i wszystkie dochody
były ujmowane w dokładne liczby i miary.

Całą zaś tę dokładność w gospodarstwie zapewniał
mu jeden człowiek ze służby domowej, imieniem
Euangelos. Nie wiadomo, czy tę umiejętność posia-
dał z urodzenia, czy też nauczył się jej od Peryklesa,
ale faktem jest, że jako zarządca majątku nie miał
sobie równego.

Te zainteresowania Peryklesa były oczywiście od-
chyleniem od nauki jego mistrza Anaksagorasa, któ-
ry przecież jako natchniony i czujący swą wyższość
nad tym wszystkim; prawdziwy myśliciel, opuścił
był swój dom a nieuprawioną posiadłość trzodom
zostawił na pastwiska. Ale nie te same są warunki
życia teoretyzującego filozofa i człowieka czynnego
w polityce. Pierwszy bowiem obraca się w sferze
ideałów samym tylko rozumem, który nie potrzebuje

.... ^n MĘŻÓW

żadnego narzędzia, nie potrzebuje do tego z zewnątrz
żadnych środków materialnych. Drugi natomiast,
którego cała działalność związana jest ściśle z kon-
kretnymi sprawami i potrzebami ludzkimi, musi mieć
nie tylko to, co dla niego samego jest niezbędne, ale
także musi posiadać bogactwo na cele szlachetne, tak

jak je posiadał Perykles, niosący pomoc wielu ubo-
gim ludziom.

Opowiadają przecież, że sam Anaksagoras, gdy
Perykles był zupełnie pochłonięty sprawami pań-
stwowymi i nie miał czasu zatroskać się o niego,
okrył się płaszczem i tak leżał, aby swe stare już
życie zakończyć głodem. Dowiedział się o tym przy-
padkiem Perykles i zmartwiony pobiegł natychmiast ;

do niego, prosząc go i błagając, aby tego nie robił, |
płacząc nie tyle nad nim, ile raczej nad samym sobą l
na myśl, że miałby stracić takiego doradcę w spra-
wach rządzenia państwem. I wtedy to Anaksagoras,
uchyliwszy płaszcza miał powiedzieć; "Peryklesie.

kto potrzebuje światła, musi do lampy dolewać oli-
wy".

17. Z czasem Lacedemończycy zaczęli zazdrościć
Ateńczykom wzrostu ich potęgi. Wtedy jednak Pe-
rykles jeszcze bardziej chciał podnieść wśród ogółu
poczucie wielkości i gotowości do wielkich czynów.
Wystąpił więc z wnioskiem, aby wszystkich Helle-
nów ze wszystkich stron Europy i Azji zarówno
z wielkich jak i z małych miast wezwać do przy-
słania poselstw na wspólne narady do Aten. Przed-
miotem tych narad miała być odbudowa zniszczo-
nych przez Persów świątyń greckich, a nadto nie
wykonane po ów czas ofiary, przyczeczone bogom
na intencję Hellady w czasie walk z tym najeźdźcą,
i wreszcie miano obradować nad sposobami zapew-
nienia każdemu bezpieczeństwa w żegludze na morzu
i ogólnego pokoju,

PEBYKLES 95

W tym celu wybrano też komitet, złożony z dwu-
dziestu ludzi, którzy przekroczyli pięćdziesiąty rok
życia. Pięciu z nich wysłano do mieszkających w Azji
Jonów i Dorów, do mieszkańców wysp od Lesbos
aż po Rodos, z poleceniem zaproszenia ich na ten
kongres. Pięciu innych zaś objechało greckie miej-
scowości nad Hellespontem i w Tracji aż po Bizan-
cjum. Dalszych pięciu wyprawiono do Beocji, Focydy
i na Peloponez, skąd przez Lokrydę udali się do są-
siednich krajów na kontynencie aż po Akarnanię
i Ambrację. Pozostali wreszcie udali się wzdłuż
Eubei do kraju Ojtajów, dalej przez Zatokę Maliacką
do Achajów w kraju Ftiotis i do Tesalów, nakłania-
jąc ich do przyjazdu na kongres i do wzięcia udziału

w jego obradach dla powszechnego pokoju i współ-
pracy wszystkich Hellenów.

Całe to przedsięwzięcie spełzło jednak na niczym
i miasta na kongres nie przybyły. Przeszkodzili temu
wszystkiemu Lacedemończycy i tam też, na Pelopo-
nezie, najpierw cały ten projekt spotkał się ze sprze-
ciwem. Ja zaś wspominam tu o tym wszystkim, aby

uwydatnić wielkość umysłu i daleko idących planów
Peryklesa.

18. W czasie wypraw wojennych zdobywał sobie
Perykles najwięcej sławy przez przezorność. Bitwy
bez potrzeby sam nigdy nie rozpoczynał, jeżeli nie
był pewny jej wyniku i bezpieczności. Nigdy też nie
starał się dorównać takim, którzy przebierali miarę
i tylko dlatego, że im wspaniałe szczęście sprzyjało,
stali się przedmiotem podziwu jako wielcy wodzowie.
Nie szedł więc w ich ślady, a do swych podkomend-
nych także zawsze mówił, że o ile to od niego bę-
dzie zależeć, pozostaną ,, nieśmiertelnymi" przez cały
czas79.

78 tj. on nie narazi ich na przedwczesną śmierć na
placu boju.

Bibl. Nar. Ser. II, Nr 3 (Plutarch: Żywoty stawnych mężów). 11

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW




Pewnego razu syn Tołmajosa, Tolmides, dumny ,|
ze swych poprzednich zwycięstw, zaszczytów i wy-||
różnień za czyny wojenne, zaczął przygotowywać^
w zupełnie nieodpowiedniej chwili napad na Beocję.a
Namówił więc co najdzielniejszych ludzi w młodym |j
wieku, żądnych sławy, aby się zgłaszali na ochotnika J
do tej wyprawy i w ten sposób oprócz innych wojsk a
zwerbował kompanię, złożoną z tysiąca łudzi. Widząc TJ
to Perykles, starał się go powstrzymać od tych za- ^
miarów i odwoływał się w tej sprawie do ludu, mó- J
wiać: ,,Jeżeli Tolmides nie chce słuchać Peryklesa, i
'w takim razie niech zaczeka na najmądrzejszego
doradcę, jakim jest odpowiedni czas, a na pewno nie

zbłądzi". W danej chwili jednak słowa te nie znalazły
u ogółu większego posłuchu. Lecz już w kilka dni
później doszła do Aten wiadomość, że Tolmides zgi-
nął, poniósłszy klęskę w bitwie pod Koroneją80,
i wraz z nim zginęło wielu dzielnych obywateli. I to J|
dopiero zyskało Peryklesowi u wszystkich miłość |H

i sławę człowieka prawdziwie mądrego i całym ser- J^l
cem oddanego sprawie obywateli. i|^B

19. Z wojennych jego wypraw z największym za-
dowoleniem przyjęta została wyprawa na półwysep
Chersonez81, szczególnie zbawienna dla tamtejszych
mieszkańców helleńskich. Nie tylko bowiem zasilił
Perykles tamtejsze miasta tysiącem nowych, dziel-
nych osadników ateńskich, ale również zamknął
przesmyk do tego półwyspu od morza do morza za-
łożeniem przeszkód i wałów obronnych. Odgrodził
więc Chersonez od ciągłych napaści ze strony rozla-
nych dokoła niego Traków i uwolnił go od ciężkich
i nieustannych walk, na które bez przerwy narażona

sa w r. 447.
81 zdaje się w r. 444.

PERYKLES 97

była ludność tego kraju, zmieszana z sąsiednimi bar-
barzyńcami. Z tego też powodu kraj ten pełen był
zawsze wewnętrznego i pogranicznego rozboju.

Najwięcej zaś podziwu i rozgłosu za granicą zdobyć
sobie Perykles, kiedy ze stuokrętową flotą pływał
koło Peloponezu, począwszy od portu Pegaj w Mega-
rydzie. Nie tylko bowiem złupił wielką część nad-
brzeża peloponeskiego, jak przed nim już Tolmides,
ale zapuścił się także dalej w głąb lądu z oddziałami
wojsk okrętowych, zmuszając miejscową ludność
w wielu wypadkach do schronienia się za mury mia-
sta z obawy przed jego najściem. Sykiończycy82 sta-
wili mu opór w Nemei i podjęli z nim nawet bitwę,
ale ich pobił zupełnie, tak że na placu boju postawił
nawet pomnik zwycięstwa.

Następnie ze sprzymierzonej Achai8''1 zabrał jeszcze
dalsze wojska na okręty i przeprawił się z flotą na
przeciwległy ląd. Tam przepłynąwszy koło ujścia
rzeki Acheloos84, napadł na kraj Akarnanii, zamknął
w murach mieszkańców miasta Ojniadaj85, niszcząc
i pustosząc jego okolicę. Po tym wszystkim zaś wrócił
do kraju, dawszy się poznać nieprzyjacielowi jako
groźny dla niego przeciwnik, własnym zaś obywate-
lom jako przedsiębiorczy wódz, zapewniający im zu-
pełne bezpieczeństwo; nikogo bowiem z ludzi, bio-
rących udział w tej wyprawie, nie spotkało nawet
przypadkowe nieszczęście.

82 Sikion był stolicą małej krainy Sikionii nad Zatoką

Koryncką. Nemea sławna z igrzysk na cześć Zeusa leżała już
w Argolidzie. '

83 Achaja na pn. Peloponezie, na zachód Od Sikionii.

84 Acheloos w Akarnanii, na granicy Etoiii (Grecja środ-
kowa) jedna z największych rzek Grecji.

85 Ojniadaj główne miasto Akarnanii, niedaleko ujścia
Acheloosu.




100 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

czyły same fakty. Najpierw bowiem oderwały się
od Związku Ateńskiego miasta wyspy Eubei. Zaraz
więc przeprawił się tam z wojskiem, gdy wtem na-
deszła do niego wiadomość, że mieszkańcy Megarydy
chwycili za broń i że wojska nieprzyjacielskie pod
wodzą króla spartańskiego Plejstonaksa91 stanęły na |
granicy Attyki. Czym prędzej więc wrócił Perykles |
z Eubei z powodu wojny grożącej samej Attyce.
Ale nie odważył się przyjąć wezwania do bitwy
w otwartym polu ze względu na wielkość i jakość
siły przeciwnika. Dowiedział się natomiast, że Plej-
stonaks jest jeszcze zupełnie młodym człowiekiem
i korzysta przede wszystkim z rad KIeandrydesa,
którego mu do boku przydali eforowie jako stróża
i doradcę, a to ze względu na jego młodzieńczy wiek.
Jego więc starał się potajemnie przekupić złotem, co
mu się bardzo łatwo udało. W ten sposób więc skło-
nił króla do wyprowadzenia wojsk peloponeskich
z granic Attyki.

Lecz gdy te wojska stamtąd się cofnęły i rozeszły.4
się po swoich miastach, niezadowoleni z tego Lace-|
demończycy skazali króla na karę pieniężną. Ponie-H
waż jednak król nie był w możności zapłacić tak wy- |
sokiej sumy, musiał ze Sparty uchodzić. Również |
Kleandrydes usunął się na obczyznę, aby uniknąć 1
wyroku grożącego mu śmiercią. ''

Ten Kleandrydes to był właśnie ojciec .Gylipposa,
tego, który później zadał Ateńczykom klęskę na Sy-
cylii. Zresztą chciwość na pieniądze była, jak się
okazuje, rodzinną ich chorobą, którą natura obcią-
żyła również Gylipposa. I on bowiem został przyła-
pany na hańbiących nadużyciach i usunięty ze Sparty,
Pisałem o tym w życiorysie Lizandra.

81 Plejstonaks był synem zdrajcy Pauzanias

23. Perykles składając sprawozdanie z wydatków,
związanych z tą okazją, wymienił między innymi po-
zycję dziesięciu talentów z ogólnym tytułem "na po-
trzeby"92. I lud przyjął to do wiadomości nie żądając
bliższych wyjaśnień w tej sprawie. Niektórzy zaś
podają do nich należy też filozof Teofrast93 że
rok rocznie szło do Sparty od Peryklesa dziesięć ta-
lentów na świadczenia grzecznościowe wobec tam-
tejszych ludzi, stojących u szczytu władzy. W ten
sposób chciał Perykles odwlec wojnę i kupić od nich
nie pokój, lecz czas na spokojne przygotowanie się
do przyszłej szczęśliwszej wojny.

Zaraz więc zwrócił się znowu przeciw zbuntowa-
nym, przepłynął na Eubeję z pięćdziesięciu okrętami
i pięciu tysiącami hoplitów i przywrócił tamtejsze
miasta do posłuszeństwa. Z miasta Chalkis94 wypę--
dził tzw. hippobotów, czyli "rycerzy", którzy byli
najbogatszymi i najwpływowszymi ludźmi tego mia-
sta. Mieszkańców miasta Hestiaja95 i jego okolicy
wszystkich wysiedlił, a na ich miejsce osadził Ateń-
czyków. Dlatego zaś obszedł się z nimi tak surowo,
że oni wziąwszy do niewoli jeden z okrętów ateńskich

wymordowali wszystkich znajdujących się na nim
ludzi.

24. Po tych wypadkach, gdy istniał już układ poko-
jowy96 między Atenami i Spartą zawarty na trzy-

82 Sławne określenie użycia tajnego funduszu dyspozy-
cyjnego na przekupywanie nieprzyjaciół: eis to deon.
13 Teofrast (ok. 372287) uczeń, przyjaciel i następca

Arystotelesa, autor wielu dzieł przyrodniczych, lekarskich,
etycznych i in.

M Chalkis obok Eretrii najznaczniejsze miasto-państwo
na Eubei. Wyprawa na Eubeję odbyła się w r. 444.
88 Hestiaja miasto w pn. części Eubei.
86 W zimie 446/5.

109 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

dzieści lat, Perykles przeprowadził97 uchwałę o zbroj-
nej wyprawie na Samos podając za powód wystąpie-
nia przeciw tej wyspie niestosowanie się tamtejszych
mieszkańców do poleceń ateńskich, nakazujących im
zaprzestać wojny z Miletem.

Ale ponieważ panuje opinia, jakoby tę wyprawę
przeciw Samijczykom podjął dla zaspokojenia życzeń
Aspazji, nie od rzeczy będzie zastanowić się właśnie
na tym miejscu nad rolą tej kobiety w życiu Aten.
Miała ona bowiem jakąś niezwykłą zdolność i umiejęt-
ność przymuszania do swojej woli nawet przodują- '
cych polityków, stając się równocześnie przedmiotem
wielu żywych zainteresowań ze strony filozofów.

Otóż według zgodnego świadectwa źródeł Aspazja
była rodem z Miletu a ojcem jej był Aksjochos. Za
wzór obrała sobie podobno Targelię, jedną z jońskich
kobiet dawniejszych czasów, i za jej przykładem sta-
rała się wywierać wpływ na najwybitniejszych ludzi
swych czasów. Bo i Targelia była bardzo piękną ko-
bietą i obok wdzięku odznaczała się niepospolitą by-
strością umysłu. Utrzymywała bliską znajomość
z bardzo wielu ludźmi ze świata helleńskiego,
a wszystkich, którzy się do niej zbliżyli, pozyskiwała
dla króla perskiego. Ponieważ zaś byli to ludzie naj-
znakomitsi i najwpływowsi, przez nich więc rzuciła
pierwsze nasiona perskiej orientacji politycznej

w ich miastach.

Perykles zaś jak opowiadają cenił Aspazję
dla jej swoistego rozumu i zmysłu politycznego.
Chodził do niej przecież sam Sokrates ze swymi ucz-
niami, do niej przyprowadzali swoje żony jej przy-
jaciele, jakkolwiek nie zajmowała się ona niczym
pięknym ani szczególnie poważnym, lecz utrzymy-

7 _ w r. 440.

PERYKLES

103

wała dom dziewcząt-kurtyzan. Według Ajschinesa98
np. Lizykles, zwykły handlarz owiec, człowiek bardzo
niskiego pochodzenia, wybił się na przodujące stano-
wisko w Atenach po śmierci Peryklesa tylko dzięki
współżyciu z Aspazja. "U Platona zaś w dialogu Me-
neksenos, mimo żartobliwego tonu, w jakim napisany
jest jego wstęp; znajduje się tyle prawdy historycz-
nej, że ta kobieta miała sławę zdolnego mówcy i że
tylu Ateńczyków szukało jej towarzystwa właśnie

dla jej wymowy.

Ale Peryklesa, jak się zdaje, łączyły z nią stosunki

raczej natury miłosnej. Miał wprawdzie żonę, z którą
był nawet spokrewniony. Była ona przedtem żoną
Hipponikosa, z którego urodziła Kalliasa, nazywanego
,,bogatym". W małżeństwie zaś z Peryklesem urodziła
synów Ksantyposa i Paralosa. Potem jednak współ-
życie ich się popsuło i Perykles odstąpił swą żonę
za jej zgodą komuś innemu, a sam wziął Aspazję.

Kochał ją zaś tak bardzo, że jak piszą wy-
chodząc z domu na agorę i wracając stamtąd do domu
codziennie żegnał się z nią i witał pocałunkiem.
Utwory komediowe nazywają Aspazję nową Om-
falą" i Dejanirą100, i nawet Herą. Natomiast Kra-
tynos nazwał ją po prostu zalotnicą, mówiąc:

Z nierządu mu się rodzi Hera [Aspazja"),
Psiooka zalotnicą...

98 Ajschines (Eschines) z gminy Sfettos uczeń Sokratesa,
autor siedmiu dialogów filozoficznych; jeden z nich miał tytuł

Aspazja.

99 Omfalo była królową Lidów. Na skutek pewne] wyroczni

Herakles musiał u niej przez 3 lata służyć, przy czym tak go

"obłaskawiła", że zasiadał do kądzieli.
w Dejanirą była ostatnią żoną Heraklesa. Chcąc odzyskać

jego miłość, zagrożoną przez młodą brankę, posłała mu szatę
nasyconą krwią centaura, który jej to zalecił jako skuteczny

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

Jak się zdaje, miał Perykles z niej także syna nie-
ślubnego i Eupolis w -komedii Demy wkłada mu
w usta takie pytanie:

A żyje mój nieślubny syn?
Na to zaś odpowiada mu Myronides:

Już dawno by mężczyzną był,
Gdyby nie strach przed jakimś złem od dziewki tej...

Imię tej Aspazji stało się podobno tak sławne
i znane, że nawet ów Cyrus101, który walczył z kró-
lem perskim o panowanie nad Persją, imię Aspazji
nadał najbardziej lubianej ze swych nałożnic, która
właściwie nazywała się Milto. Pochodziła zaś z mia-
sta Fokaja102, a była córką Hermotymosa. A gdy

Cyrus padł w bitwie, dostała się królowi i wywierała
na niego bardzo duży wpływ.

Tyle sobie przy okazji przypomniałem w tym
miejscu i uważam, że ze względów czysto ludzkich
nie należało tego tutaj pominąć i przemilczeć.

25. Otóż zarzucają Peryklesowi, że tę wojnę z Sa-
mi j czy karni przeprowadził przede wszystkim ze
względu na Milet, za którym wstawiała się u niego
Aspazja. Samos bowiem prowadziło wówczas wojnę

lubczyk. Szata (sławna ,,paląca koszula Dejaniry") okazała
się zgubna, bo gdy ją Herakles włożył na siebie, przywarła
do ciała i sprawiła mu tak straszny ból, że tylko dobrowolna
śmierć na stosie uwolniła go od tego cierpienia.

101 Cyrus Młodszy syn Dariusza II, otrzymał od umiera-
jącego ojca w zarząd jako satrapa Azję Mn. podległą bratu
jego Artakserksesowi II, jako królowi całej Persji. By zająć
jego miejsce, Cyrus z pomocą greckich najemników podniósł
bunt i pokonał brata pod Kunaksą (401), ale sam w tej

bitwie zginął. Uczestnik wyprawy Cyrusa, Ksenofont, opisał
ją pięknie w Anabazie Cyrusa.

192 Pokaja miasto greckie w Jonii w Azji Mn.




PERYKLĘS

z Miletem o miasto Priene103 i szala zwycięstwa
chyliła się na jego stronę. Toteż Samijczycy nie
chcieli usłuchać wezwania Aten, aby wojny zaprze-
stać, a sprawiedliwości szukać drogą układów w Ate-
nach. Popłynął więc Perykles w tamte strony, roz-
wiązał istniejące na Samos rządy oligarchiczne i wziął
pięćdziesięciu najznakomitszych tamtejszych obywa-
teli i tyleż dzieci jako zakładników, których odesłał
na wyspę Lemnos.

Każdy z tych zakładników podobno dawał mu za
siebie tytułem okupu po jednym talencie, a ci, którzy
chcieli, żeby usunąć rządy demokratyczne na Samos,
stawiali mu nawet wiele innych propozycji. Do tego
jeszcze Pers, niejaki Pissutnes, miał jakieś powody
życzliwości dla Samijczyków i ujmując się za nimi
posłał Peryklesowi 10.000 złotych. Ale Perykles żad-
nych pieniędzy nie przyjął, lecz jak postanowił, tak
też z Sami jeżykami postąpił. Ustanowił więc na Sa-
mos rządy demokratyczne i odpłynął do Aten.

Ale Samijczycy natychmiast znowu odpadli od
związku z Atenami, ponieważ Pissutnes uwolnił im
potajemnie owych zakładników i w różny sposób
pomagał im w przygotowaniach wojennych. Zno-
wu104 zatem Perykles popłynął na Samos, ponieważ
mieszkańcy tamtejsi nie chcieli się uspokoić i pod-
dać posłuszeństwu, ale zdecydowanie dążyli do ode-
brania Ateńczykom hegemonii na morzu. Przyszło
tam do zaciętej bitwy morskiej koło wyspy, zwanej
Tragia103. Perykles odniósł w niej wspaniałe zwy-
cięstwo, mając czterdzieści cztery okręty przeciw
siedemdziesięciu nieprzyjacielskim, wśród których
było dwadzieścia transportowców z wojskiem.

103 Priene miasto jońskie w Karii.

1M w r. 440.

1M w pobliżu Samos.

JOg ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

26. Po tym zwycięstwie Perykles, ścigając wroga,
opanował równocześnie jego port i zaczął oblegać
miasto Samos, z którego jednak robiono jeszcze
ciągle silne wypady i nawet ośmielano się walczyć
na zewnątrz murów. Tymczasem z Aten nadpłynęła \
tam z wojskiem druga, jeszcze większa flota i Samij- j
czycy zostali ze wszystkich stron zamknięci w mu- -
rach. Perykles zaś wziąwszy sześćdziesiąt trier po-
płynął na pełne morze na spotkanie floty fenickiej,
która jak podaje większa część źródeł śpie-
szyła z pomocą wyspie Samos, a z którą chciał się
rozprawić jak najdalej od tej wyspy. Natomiast Ste-
zymbrotos pisze, że Perykles popłynął wtedy w kie-
runku Cypru. Ale to jest mało prawdopodobne.

Tak czy owak zresztą, kalkulacja Peryklesa była
chybiona. Obroną Samos kierował w tej wojnie czło-
wiek znany z wykształcenia filozoficznego, Melissos,
syn Itagenesa. Otóż z chwilą, kiedy Perykles od-
płynął, Melissos wskazując mieszkańcom Samos na
ograniczoną liczbę pozostałych pod ich miastem okrę-
tów ateńskich i na brak doświadczenia ich dowód-
ców, nakłonił ich do zaatakowania Ateńczyków. Przy-
szło więc do bitwy, w której zwyciężyli Samij czycy,
wzięli do niewoli bardzo wielu nieprzyjaciół, znisz-
czyli wiele okrętów ateńskich i opanowawszy morze
zaopatrzyli się we wszystkie materiały potrzebne do
prowadzenia wojny, których dotychczas nie mieli.
Według wiadomości podanej przez Arystotelesa, Me- |
lissos pobił także już przedtem samego Peryklesa. ]

Sami j czycy wypalili wtedy jeńcom ateńskim na
czołach znak sowy, odpłacając się Ateńczykom za to,
że i oni napiętnowali ich ludzi znakiem tzw. samajny.
Samajną zaś nazywano wówczas rodzaj okrętu z przo-
dem zadartym do góry, podobnym do ryja świńskie-
go, i z szerokim, wybrzuszonym kadłubem. Cechą
takiego okrętu była i pojemność wielka, i duża szyb-

PERYKLES 107

kość. A sama nazwa samajny pochodziła od wyspy
Samos, gdzie po raz pierwszy pojawiły się tego ro-
dzaju okręty, budowane tam z polecenia samowładcy
Polikratesa106. O tych właśnie stygmatach mówi
podobno Arystofanes w tych zagadkowych słowach:

Jak wieloznaczny107 jest lud Samijczyków!

27. Na wiadomość o niepowodzeniach ateńskiego
wojska Perykles natychmiast pośpieszył im czym
prędzej z pomocą. Do rozprawy z nim stanął Melis-
sos, ale Perykles pokonał go, zmusił wrogów do
ucieczki i zamknął ich w murach miasta, chcąc je
zdobyć i zwyciężyć raczej kosztem pieniędzy i cza-
su niż kosztem krwi i niebezpieczeństwa swych oby-
wateli. Ateńczycy jednak zniecierpliwieni tym zwle-
kaniem pragnęli koniecznie nowej bitwy i trudno
było ich od tego powstrzymać. Wobec tego Perykles
podzielił całe wojsko na osiem jednostek i kazał im
losować: która jednostka wylosowała biały groch, ta
mogła w danym dniu spoczywać i pokrzepiać swe
siły, podczas gdy reszta walczyła. I jeżeli o ludziach,
którzy z jakiejś okazji wesoło się bawią, mówi się,
że mają dzisiaj ,,biały dzień", to to wyrażenie ma
pochodzić podobno od tego właśnie białego grochu.

Eforos108 donosi, że w1 tej bitwie użył też Perykles

\w Polikrates głośny tyran na Samos w drugiej połowie
VII w. Na jego dworze przebywali greccy poeci: Anakreont
i łbykos. Zbudował wielki wodociąg z długim tunelem w ska-
le i wiele innych monumentalnych budowli. Zginął za sprawą
perskiego satrapy z Sardes.

"" wieloznaczny aluzja do nowego znaku, którym nie-
jako wzbogacili swój alfabet; w alfabecie tym litery są zna-
kami dźwięków.

108 Eforos z Kyme (w Azji Mn.) autor wielkiej historii
powszechnej od tzw. Powrotu Heraklidów (1084) do r. 340.
Żył w IV w. przed n. e.




ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

108

PERYKLES

109

machin wojennych w obecności konstruktora Arte-
mona, zachwycony tym nowym jego wynalazkiem.
Pisze też, że ten Artemon był kulawy i do robót
nie cierpiących zwłoki kazał się nosić w lektyce.
To zaś miało mu zyskać przydomek Peryforetosa,
czyli Obnoszonego. Zaprzecza temu jednak
Heraklejdes z Pontu309, opierając się na utworach.
Anakreonta110, w których wymieniony jest właśnie.
Peryforetos Artemon na kilka pokoleń przed wojną'
samijską i wypadkami owych czasów. Ten to Arte
mon miał prowadzić bujne życie, ale był człowie-
kiem chorobliwie tchórzliwym i tak się wszystkiego
bał, że przeważnie z domu się nie ruszał. W domu
zaś dwaj służący stale trzymali nad jego głową spi-
żową tarczę, żeby coś nie spadło na niego z góry.
A ile razy był zmuszony wyjść z domu, kazał się
zawsze nosić w lektyce, wiszącej nisko nad samą
ziemią, i stąd właśnie miał otrzymać przydomek Pe-
ryforetosa.

28. W dziewiątym miesiącu oblężenia Sami j czy cy
skapitulowali. Perykles zburzył mury ich miasta,
odebrał im flotę i nałożył na nich bardzo wysoką
karę pieniężną. Część wyznaczonej sumy Samijczycy
wypłacili mu natychmiast, z reszty zaś mieli się wy-
wiązać w wyznaczonym terminie, a jako gwarancję
tego musieli dać Peryklesowi zakładników.

108 Heraklejdes z Fontu uczeń Platona i Arystotelesa,
założył ok. 339 r. własną szkołę w Heraklei pontyjskiej.
Sławne były jego dialogi na tematy etyczne, fizyczne i astro- .
nomiczne. Głosił, że słońce stoi nieruchomo, a ziemia i inne
planety koło niego krążą, był więc prekursorem systemu he-
liocentrycznego, poprzednikiem Arystarcha z Samos i Ko-
pernika.

" Anakreón.t z Teos wytworny liryk joński z VI w.,
piszący w stylu zwanym "nadobnym".

Durys111 z Samos dodaje tu jeszcze całą tragedię
i oskarża Ateńczyków i Peryklesa o nieludzkie okru-
cieństwa. Ale ani Tucydydes, ani Eforos, ani Ary-
stoteles nic o tym nie wspominają. Zresztą jest to
rzeczą zupełnie nieprawdopodobną, że Perykles prze-
wiózł samijskich dowódców okrętowych i ich załogę
do Miletu i że tam na rynku kazał ich przywiązać
do krzyży na dziesięć dni. Kiedy zaś już byli całkiem
wyczerpani, miano ich z jego polecenia tłuc kijami
po głowie i zabić, a potem zwłoki ich porzucić na
ziemi nie pogrzebane.

Durys ma w ogóle zwyczaj nawet tam, gdzie nie
kieruje się żadnymi osobistymi uczuciami, gwałcić
prawdę historyczną. Tym bardziej więc w tym wy-
padku wyolbrzymił nieszczęścia swej ojczyzny, aby
tym samym przyczynić złej sławy Ateńczykom.

Po zawojowaniu Samos Perykles powrócił do Aten.
Tutaj urządził wspaniały pogrzeb poległych w tej
wojnie i wygłosił według zwyczaju nad ich grobem
przemówienie, którym wzbudził dla siebie nadzwy-
czajny podziw. Kiedy zstępował z mównicy, kobiety
podawały mu rękę, wieńczyły go i zdobiły wstążka-
mi jakby jakiegoś zwycięskiego zapaśnika. Tylko
Elpinika112 podeszła do niego z takimi słowami:

,,Zaiste godne to wszystko podziwu i tych wieńców,
Peryklesie, za to, żeś nam zgubił tylu dzielnych oby-
wateli, i to nie w wojnie z Fenicją ani z Persją, jak
mój brat Cymon, lecz przy przywracaniu do porząd-
ku miasta, związanego z nami węzłami przymierza
i krwi". Ale Peryklesa te słowa zupełnie nie zmie-

111 Durys z Samos uczeń Teofrasta, po r. 301 tyran Sa-
mos, napisał historię grecką od r. 370281.

112 siostra sławnego Cymona.







ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘ20W

szały. Uśmiechnął się podobno do Elpiniki i zacytował
jej z przekąsem te słowa Archilocha113:

Nie namaszczałabyś się wonnościami, skoroś taka stara...

Z tego zwycięstwa na Samos był Perykles jak
pisze łon114 nadzwyczaj dumny, mówiąc, że Aga-
memnon dziesięć lat zdobywał miasto barbarzyńskie,
a on w ciągu dziewięciu miesięcy zdobył czołowe
i najpotężniejsze miasto jońskie! I trzeba przyznać,
że ta duma u niego nie była pozbawiona podstaw;

bo rzeczywiście wojna ta niosła z sobą dużo niebez-
pieczeństwa, niepewności i ryzyka, skoro przecież,
według świadectwa Tucydydesa118, niewiele brako-
wało do tego, żeby Sami j czy cy odebrali Atenom pa-
nowanie na morzu.

29. Po tych wypadkach116, gdy już zbliżała się
do Aten burzliwa fala wojny peloponeskiej, Perykles
nakłonił lud do wysłania pomocy Korcyrze117, pro-
wadzącej wojnę z Koryntem. Chciał przez to pozy-
skać jeszcze dla Aten tę wyspę o znacznej sile mor-
skiej przed niechybnym wybuchem wojny z ludami
Peloponezu. Kiedy zaś lud ateński uchwalił na zgro-
madzeniu tę pomoc dla Korcyry, wysłał tam Lacede-
moniosa, syna Cymonowego, i jakby chciał zakpić
z niego, przydzielił mu na ten cel tylko dziesięć okrę-
tów. Bo dom Cymona zdradzał dużo sympatii do
Sparty. Można zaś było się spodziewać, że Lacede-

113 Archiloch najdawniejszy liryk i jambograf paszk-
wilista z połowy w. VII.

114 łon współczesny Peryklesowi, przybył do Aten
ż Wyspy Chios. Pisał tragedie wystawiane w Atenach i ja-
kieś pamiętniki o swoim pobycie w Atenach Temistoklesa,
Cymona i Peryklesa.

115 ^ kg, g, rozdz. 76.

ne w pięć lat po zdobyciu Samos; tj. w r. 434.

117 dziś Kortu na morzu Jóńskim.

PEBYKLEB

111

monios z taką flotą niczego wielkiego nie dokona
i wcale w tej wyprawie nie zabłyśnie. I właśnie aby
go tym łatwiej posądzić o porozumienie ze Spartą,
dał mu Perykles tak mało tych okrętów i kazał mu
płynąć pod Korcyrę, choć sam Lacedemonios nie
miał do tego żadnej ochoty.

Perykles w ogóle starał się na każdym kroku dom
Cymona pognębić; bo nawet imiona członków tego
domu nie były prawdziwie ateńskie, a poza tym była
to rodzina napływowa, w Atenach obca. Jeden z sy-
nów Cymona nazywał się więc Lacedemonios, drugi
Tessalos, a trzeci Elejos. Matka zaś wszystkich trzech
pochodziła podobno z Arkadii.

Zresztą z powodu tych dziesięciu okrętów naraził
się Perykles tylko na słowa ostrej krytyki. Stanowiły
one bowiem istotnie za małą pomoc w stosunku do
rzeczywistej potrzeby Korcyry. Tym samym dał też
swym wrogom niemałą okazję do oczerniających go
napaści i zarzutów. Wysłał więc na Korcyrę drugą,
większą flotę, która jednak przybyła na miejsce już
po stoczeniu bitwy.

Oburzony tym Korynt wystąpił wobec tego w Spar-
cie z oskarżeniem Ateńczyków. Do niego zaś przy-
łączyli się także mieszkańcy Megary obwiniający
Ateny o to, że zabroniły im dostępu do wszystkich
rynków i portów, pozostających w rękach Ateńczy-
ków, i naruszyły przez to międzynarodowe prawa
i oparte na przysięgach umowy między Hellenami.
Tak samo obywatele wyspy Eginy uważając, że cier-
pią ze strony Ateńczyków krzywdę i przemoc, skar-
żyli się na to w Sparcie potajemnie, ponieważ bali
się Aten i nie śmieli tego robić otwarcie.

W tym samym czasie wybuchło także powstanie
w mieście Potydaja118, założonym przez Korynt,

"a Potydaja w Tracji na przesmyku półwyspu Pallene.
Bibl. Nar. Ser. II, Nr 3 (Plutarch; Żywoty sławnych mężów) 12




ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

a pozostającym pod panowaniem Aten. I oblężenie
tego miasta jeszcze bardziej przyśpieszyło nadciąga-
jącą już burzę wojenną. Ale oto przybyły do Aten
poselstwa i król spartański Archidamos starał się
także wiele skarg napływających do Sparty załatwić
ugodowo i sprzymierzeńców ułagodzić. Zdawało się
więc, że Ateńczycy mimo wszystko unikną tej wojny,
jeżeli tylko cofną owo postanowienie dotyczące sto-
sunków z Megarą i pogodzą się z tym miastem drogą
wzajemnego porozumienia. Ale Perykles sprzeciwił
się tej propozycji i z żądzy zwycięstwa zachęcał swój
naród do dalszego trwania w niezgodzie z Megarą.
To zaś jest tą najważniejszą przyczyną, dla której
on sam jeden ponosi winę tej wojny.

30. Opowiadają, że gdy w tej sprawie przybyło
do Aten poselstwo ze Sparty, Perykles zasłaniał się
jakąś ustawą zabraniającą zdejmowania tablicy, na
której napisana była uchwała ludu; wtedy jednak
któryś z tych posłów spartańskich miał mu na to
powiedzieć: "Nie potrzebujesz jej zdejmować, wy-
starczy, jeżeli ją odwrócisz napisem do ściany; a tego
ci chyba żadna ustawa nie zabrania!"

Ale Perykles mimo tej tak zręcznej odpowiedzi
posła nie ustąpił ani na krok. Należy więc przypusz-
czać, że miał on także jakieś osobiste powody do
nieprzy jaźni z Megarą. Publicznie zaś i otwarcie po-
dawał jako zarzut przeciw nim to, że Megarejczycy
przywłaszczyli sobie część świętego gaju, i na pod-
stawie tego przeprowadził uchwałę, aby z tym oskar-
żeniem przeciw Megarze wysłać urzędowego posłań-
ca do samej Megary a potem dalej, do Sparty. Tym
pociągnięciem on sam szukał jeszcze po ludzku spra-
wiedliwego rozwiązania zatargu przez dokładne jego
zbadanie. Ale gdy ów posłaniec urzędowy, niejaki
Antemokrytos, zginął w drodze i na Megarejczyków

PERYKLES




padło silne podejrzenie o zawinienie jego śmierci,
wtedy już Charinos przeprowadził przeciw nim dal-
sze postanowienie orzekające, że nieprzy jaźń z Me-
garą nie może być rozwiązana przez żadne układy
pokojowe i poselstwa, dalej że każdy Megarej-
czyk, który by nogę postawił na terenie Attyki, ma
być ukarany śmiercią, następnie że strategowie
ateńscy, składając tradycyjną urzędową przysięgę,
mają dodatkowo przysiąc, że co roku nawet dwakroć
będą dokonywać napadu na Megarę, i wreszcie, że
Antemokrytos ma zostać pogrzebany koło bramy
Triazyjskiej (zwanej obecnie Dipylon).

Natomiast Megarejczycy stanowczo bronili się póź-
niej przed zarzutem zamordowania Antemokryta
i całą winę zwalali na Aspazję i Pery kiesa. Na do-
wód tego przytaczali okrzyczane i powszechnie zna-
ne wiersze Arystofanesa z komedii Acharnejczycy:

Napiwszy się przy zabawie, chłopcy poszli do Megary
Popisać się nierządnicy kradzieżą, Symajty starej.
Wściekli na to, dysząc gniewem, przyszli znów Megarejczycy
I nawzajem znów Aspazji wykradli dwie nierządnice.

31. Niełatwą więc jest rzeczą zorientować się
w istotnej przyczynie tej wojny. Wszyscy jednak
winę tego, że w Atenach nie zniesiono owego po-
stanowienia w stosunku do Megary, przypisują jed-
nozgodnie Peryklesowi. Różnica zdań polega tutaj
tylko na tym, że jedni twierdzą, iż Perykles upiera-
jąc się tak stanowczo przy swoim zdaniu robił to
ze względu na powagę Aten i działał świadomie
w najlepszej -myśli; uważał bowiem, że stawiany mu
warunek był ze strony Sparty tylko próbą jego
skłonności do ustępstw, i gdyby się na stawiane mu
żądania zgodził, tym samym dałby wrogom dowód
słabości Aten. Inni natomiast piszą, że Perykles kie-
rował się tutaj raczej jakimś uporem i ambicją,
12

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

i chcąc pokazać swą siłę, nie liczył się' z żądaniami
Sparty.

W najgorszym jednak świetle przyczyna tej wojny
występuje w następującym powiązaniu faktów, po-
danym przez bardzo wiele źródeł: Rzeźbiarz Fidiasz
podjął się, jak wiadomo, wykonania posągu Ateny.
Żył on zaś w wielkiej przyjaźni z Peryklesem i miał
u niego bardzo duże względy. Przez to jednak zyskał
sobie tylko wielu już to osobistych nieprzyjaciół,
którzy mu tej znajomości z Peryklesem zazdrościli,
już też takich, którzy jego osoby chcieli użyć do prze-
konania się o tym, jakby naród przyjął skargę go-
dzącą w Peryklesa.

Ci więc pozyskali sobie'jednego z pomocników Fi-
diasza, niejakiego Menona, i namówili go, żeby siadł
na agorze i tam na miejscu publicznym wzywał jako
błagalnik opieki i zabezpieczenia przed Fidiaszem,
na którego ma uczynić doniesienie i wnieść sądową
skargę. I rzeczywiście dopuszczono tego człowieka
przed Zgromadzenie Ludowe, ale gdy przyszło do roz-
patrywania wniesionej przez niego skargi, okazało
się, że oskarżonemu nie można było udowodnić za-
rzucanego mu nadużycia. Fidiasz bowiem za radą
Peryklesa już z góry tak do owego posągu przysto-
sował i przyprawił złote ozdoby, że każdej chwili
można było całe to złoto z niego zdjąć i położyć na
wagę. I to właśnie zrobić kazał wówczas Perykles
oskarżycielom Fidiasza.

Ale sława dzieł Fidiasza u wielu ludzi budziła
szkodzącą mu zawiść. Toteż uczepili się znowu z naj-
większą zawziętością tego, że w przedstawieniu bit-
wy Amazonek na tarczy bogini wyrzeźbił własną
podobiznę; dopatrywano się jej w jednej postaci star-
szego człowieka z łysą głową, trzymającego w obu
rękach podniesiony do góry głaz. Nadto zarzucano
mu, że na tej samej tarczy umieścił też bardzo pięk-

'".-"l""^V^TV^^^T^:'

PERYKLES

115

nie wykonaną postać samego Peryklesa w walce
z Amazonką; ręka jego w zamachu do rzutu oszcze-
pem przesłaniała wprawdzie środek twarzy Perykle-
sa i bardzo pomysłowo starała się zamaskować jego
podobiznę, ale nietrudno ją było z obu stron tej ręki
rozpoznać.

Tak zatem Fidiasz został ostatecznie wtrącony do
więzienia i tam zakończył życie, jak mówią niektó-
rzy, z powodu choroby. Według innych zaś, otruł się
trucizną, którą mu podstawili wrogowie, aby potem
posądzać o to Peryklesa.

Natomiast owemu oskarżycielowi Fidiasza, Meno-
nowi, lud na wniosek Glikona zapewnił wolność i po-
licji wydano polecenie, aby czuwała nad bezpieczeń-
stwem tego człowieka.

32. W tym czasie miała także Aspazja proces o na-
ruszenie czci bogów. Oskarżał ją mianowicie kome-
diopisarz Hermippos, który nadto dodawał w skardze
taki szczegół, że przyjmuje u siebie dla Peryklesa
wolno urodzone kobiety. Poza tym Diopejtes posta-
wił wniosek, aby każdy, kto nie uznaje bogów albo
prowadzi dyskusje i wykłady na temat zjawisk nie-
bieskich, był pozwany przed sąd. Wniosek ten godził,
tym razem poprzez Anaksagorasa, zasadniczo znowu
w Peryklesa i na niego też rzucał odpowiednie po-
dejrzenie. A kiedy lud przyjął ten wniosek i dopuś-
cił do rzucania na Peryklesa tege rodzaju oskarża-
jących go podejrzeń, zaraz pojawił się dalszy wnio-
sek, postawiony przez Drakontydesa, mianowicie do-
tyczący już samego Peryklesa i żądający od niego
sprawozdania rachunkowego przed prytanami z fi-
nansów publicznych; sędziowie zaś mieli brać przy
tym tabliczki do głosowania z ołtarza, a sam sąd miał
się odbyć publicznie. Hagnon jednak przeprowadził
skreślenie tego drugiego warunku; zażądał natomiast,







aby sprawa była sądzona przez sąd, złożony z tysiąca
pięciuset sędziów niezależnie od tego, czy proces
będzie się toczył z tytułu nadużyć i przekupstwa,
czy też z tytułu jakiegoś innego bezprawia.

Otóż Aspazję zdołał Perykles uratować; po prostu
przez łzy i błagania, jak mówi Ajschines119, wy-
prosił u sędziów jej uwolnienie od wyroku skazują-
cego. Ale o Anaksagorasa bardzo się obawiał i musiał
go pod opieką odpowiednich ludzi z Aten usunąć.

Sam zaś widząc, że w związku ze sprawą Fidiasza
lud jest na niego obrażony, i zdając sobie sprawę,
że z tego powodu ma słuszne dane do obawy o wynik
własnego procesu, szukał rozwiązania wszystkiego
w wojnie. Tliła się ona w zarodku już od dawna. Te-
raz więc rozdmuchał jej płomień w nadziei, że w ten
sposób te oskarżenia przeciw sobie zniweczy i zawiść
ludzką przytłumi. Liczył bowiem na to, że naród
wśród tak wielkich wydarzeń i niebezpieczeństw bę-
dzie musiał oddać się pod opiekę jemu jednemu z po-
wodu dotychczasowej sławy i powagi w państwie.

To więc mają być te przyczyny, dla których nie
chciał dopuścić do tego, aby lud ateński ustąpił żą-
daniom lacedemońskim. Zresztą samej prawdy trud-
no w nich dociec.

33. Lacedemończycy wiedzieli, że gdyby się im
udało obalić Peryklesa, poradziliby sobie z Atenami
we wszystkim już bardzo łatwo. Wzywali zatem
Ateńczyków, aby odpędzili od siebie to przekleństwo,
które z powodu Kylona120 ciążyło jak pisze Tu-

11B Por. przyp. 98, ale może to być mówca Ajschines, prze-
ciwnik Demostenesa.

" Młody arystokrata Kylon próbował w r. 636 lub 632
narzucić się na tyrana Aten, ale zamach jego się nie udał.
On sam uratował się ucieczką, natomiast jego stronnicy
^roniący ile na Akropolig zostali po poddaniu ię, wbrew

117

PERYKLES

cydydes121 na rodzie Peryklesa ze strony jego
matki. Ale te podszepty wywoływały w Atenach
skutek wręcz przeciwny do zamierzeń spartańskich.
Zamiast podejrzeń i oczerniających zarzutów zyskały
one Peryklesowi tylko jeszcze większe zaufanie u lu-
du i cześć u obywateli; wiedzieli bowiem Ateńczycy,
że jest on u wrogów przedmiotem największej nie-
nawiści i strachu.

Perykles zaś, zanim jeszcze Archidamos wkroczył
z wojskami peloponeskimi do Attyki, oświadczył pu-
blicznie przed Ateńczykami, że w wypadku, gdyby
Archidamos pustoszył mienie innych, a jego mienia
oszczędzał czy to ze względu na istniejące między
nim a Archidamosem związki gościnności, czy też
w tym celu, aby jego wrogom dać powód do posą-
dzania go o zdradę, on przekaże całą swoją posiad-
łość wraz z zabudowaniami na własność państwa.

Wkrótce potem silna armia lacedemońska wraz ze
sprzymierzonymi ze Spartą ludami wpadła do Attyki
pod dowództwem króla spartańskiego Archidamosa
i pustosząc kraj posunęła się aż do gminy Acharny122.
Tutaj zaś rozbiła obóz licząc na to, że Ateńczycy
tego nie zniosą, lecz wpadną w gniew i staną do
otwartej walki z nimi, aby bronić swojego honoru.

Perykles jednak uznał za rzecz bardzo niebez-
pieczną podejmować bitwę pod samym miastem z ty-
mi sześćdziesięciu tysiącami wojsk peloponeskich
i beockich; bo tyle było tych, co wtedy na początku

przyrzeczeniu, straceni przez archonta Megaklesa z rodu Alk-
meonidów. Czyn ten ściągnął na cały ród skazanie na wieczne
wygnanie z Aten. Otóż matka Peryklesa Agarysta była
wnuczką owego Megaklesa i na jej obciążenie klątwą po-
wołali się Spartanie.

121 -- w ks. I, rozdz. 126.

122 Acharny jedna z największych gmin w Attyce, od-
legła półtora mili od Aten,

wtargnęli do Attyki. Toteż wszystkich, którzy na
widok tego, co się dzieje, tracili cierpliwość i chcieli
się bić, musiał uspokajać i mówił do nich między
innymi, że drzewa obcięte, a nawet wycięte szybko
wypuszczą nowe gałązki, lecz straty w ludziach tak
łatwo naprawić się nie da!

Unikał także zwoływania ludu na zgromadzenie,
bojąc się, że będzie musiał ulec jego woli wbrew
swemu przekonaniu. I jak ten dowódca okrętu na
morzu, gdy burza nadciąga, wydaje odpowiednie za-
rządzenia i czyni należyte przygotowania, kierując
się doświadczeniem w swej sztuce a nie zważając na
jęki i błagania podróżnych, opanowanych chorobą
morską i strachem, tak właśnie postępował teraz
Perykles: zamknął miasto, obsadził mury i bramy
dla bezpieczeństwa odpowiednimi załogami, idąc za
własnymi planami obrony, a nie licząc się z krzy-
kiem i niezadowoleniem obywateli.

Bo nawet przyjaciele jego naglili go do walkf.
Wielu zaś przeciwników rzucało pod jego adresem :

groźby i oskarżenia, a w tłumie śpiewano na niego
różne piosenki i puszczano przeciw niemu szydercze
dowcipy, aby dowództwo jego poniżyć w oczach ogó-
łu jako pozbawione energii, a nawet 'zdradzające
sprawę ojczyzny na rzecz wrogów.

Wtedy to, na tym gniewie obywateli przeciw Pe-
ryklesowi, zaczął też wyrastać już i przygotowywać
sobie drogę do przewodnictwa wśród mas demokra-
tycznych demagog Kleon123. Świadczą o tym cho-
ciażby tylko te anapesty z komedii Hermźpposa124;

123 Kleon właściciel garbarni, radykalny polityk w stron-
nictwie demokratycznym, oskarżyciel Anaksagorasa i Pe-
ryklesa, po jego śmierci przywódca ludu.

124 W komedii Mojry, wystawionej na początku wojny pe-
loponeskie^, w r. 430.

PEBYKLES H9

Królu satyrów125, czemuż nie bierzesz
Włóczni do ręki i tylko słowo
Groźne o wojnie dokoła szerzysz?
Czy w sobie duszę masz Telesową?
A kiedy ostrzą o twardy kamień
Mieczów żeleźce, zgrzytasz zębami,
Przez zuchwałego kąsan Kleona...

34. Ale Perykles nie dał się tym wszystkim wy-
prowadzić z równowagi. Wszelką obelgę i nienawiść
znosił spokojnie i w milczeniu. Na Peloponez wy-
słał flotę, złożoną ze stu okrętów, sam jednak nie
popłynął tam razem z nią, ale pozostał w stolicy,
pilnował sprawy na miejscu i nie wypuszczał miasta
z rąk, dopóki wojska peloponeskie od niego nie od-
stąpiły. Aby zaś załagodzić niebezpieczne nastroje
wśród ludności, zniecierpliwionej mimo wszystko
doznanymi przez tę wojnę stratami, starał się po-
zyskać ogół przez przydział zapomóg w formie pie-
niężnej oraz przez nową akcję osiedleńczą; wypędził
bowiem z posiadłości wszystkich mieszkańców Eginy,
a uzyskane w ten sposób tereny tej wyspy przydzie-
lił przez odpowiednie losowanie Ateńczykom.

Pewną pociechą dla Ateńczyków były też zada-
wane nieprzyjacielowi straty na Peloponezie. Flota
owa bowiem, pływając wzdłuż wybrzeży tego pół-
wyspu, niszczyła wielkie połacie ziemi, pustoszyła
wsie i burzyła mniejsze miasteczka. Na lądzie zaś
sam Perykles wpadł na teren Megary i także cały
ten kraj bardzo spustoszył.

Tak zatem, chociaż nieprzyjaciel zadawał Ateńczy-
kom dotkliwe straty, sam jednak musiał również
dużo ucierpieć od nich od strony morza. I już za-
częło się sprawdzać to, co od samego początku mó-

121i satyrowie koźlonodzy towarzysze Dionizosa, bez-
wstydni i lubieżni; wspomniany dalej Teles był jakimś he-
rosem,




10Q ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

wił Perykles; bo napastnik z pewnością nie byłby
doprowadzał tej wojny do większych rozmiarów, lecz
musiałby jej w krótkim czasie zaprzestać, gdyby w te
ludzkie plany nie wkroczył i nie pokrzyżował ich
jakiś zły duch.

W tym samym czasie bowiem wybuchła w Atenach
morowa zaraza126, która zdziesiątkowała dojrzewa-
jącą młodzież ateńską i mocno uszczupliła nowe
obronne siły narodu. Ludność nękana chorobą cie-
lesną upadała na duchu i w tym rozgoryczeniu winę
wszystkiego zła zwalała na Peryklesa. On zaś znosił
to wszystko jak ten lekarz czy ojciec, atakowany
przez chorych obłąkanych. Nie zważał na krzywdy,
doznawane ze strony tłumów, podburzanych prze-
ciw niemu przez wrogów, którzy mówili, że całą
tę zarazę spowodowało to spędzenie ludzi ze wsi do
miasta, że w tym upale letnim wszyscy gniotą się
w ciasnych domach i pod dusznymi namiotami, zmu-
szeni żyć w gnuśnej bezczynności i w brudzie, za-
miast jak dotychczas wieść życie w czystości
i na wolnym powietrzu. Winę zaś tego wszystkie-
go mówili ponosi ten, kto całe te tłumy z pól
i ze wsi spędził w tej wojnie do stolicy, a nie użył
ich do żadnej roboty, ale zamknął je w murach jak
barany w zagrodzie i dopuścił do tego, że się wza-
jemnie pozarażali chorobą, nie zapewniwszy im żad-
nej możliwości zmiany czy ulgi w tym położeniu.

35. Aby więc zaradzić tym niepomyślnym nastro-
jom tłumów, postanowił Perykles zadać nieprzyja-
cielowi jakiś dotkliwszy cios i w tym celu uzbroił

126 Prawdopodobnie dżuma. Obszerny jej opis podaje Tu-
cydydes w ks. 2, rozdz. 4754, a za nim Lukrecjusz 3, 1136
nn. Fachowo opisuje ją lekarz Hipokrates (Epłdem. ks. 3),
który działał wtedy w Atenach,

PERYKLES

121

do wojny flotę, złożoną ze stu pięćdziesięciu okrętów,
na którą wsadził pokaźne siły dzielnych hoplitów
i konnicy. Wyprawa ta miała Ateńczykom przywró-
cić nowe wielkie nadzieje, a wśród wrogów wywołać
nie mniej wielki popłoch na widok tak wielkiej siły.

Ale oto w tej samej chwili gdy flota stanęła go-
towa do odjazdu i gdy Perykles wsiadł na swoją
trierę, nastąpiło przypadkiem zaćmienie słońca127.
Naraz zrobiło się ciemno i wszyscy przerazili się
tym widokiem, widząc w nim jakiś straszny znak
wróżebny. Perykles jednak zauważywszy, że ster-
nika jego okrętu ogarnął także wielki strach i zu-
pełna bezradność, zasłonił mu płaszczem twarz i za-
pytał: ,,A czy to wydaje ci się również czymś strasz-
nym albo jakąś złą wróżbą?" A gdy tamten od-
powiedział, że nie, Perykles pytał dalej: ,,Czymże
więc różni się tamto zjawisko od tego, co ja zrobi-
łem? Na pewno niczym oprócz tego jednego, że przed-
miot powodujący owo zaćmienie słońca musi być
czymś większym niż mój płaszcz". Tak przynajmniej
opowiadają o tym w swych rozprawach filozofowie.

Wypłynęła więc ta flota na morze, ale wiadomo,
że Peryklesowi w tej wyprawie nie udało się doko-
nać niczego godnego tak wielkich przygotowań.
Obiegł święte miasto Epidauros128 i miał pełną na-
dzieję, że je szybko zdobędzie, ale i tutaj zaraza
wszystkie jego plany przekreśliła. Opanowała bowiem
i niszczyła nie tylko jego wojska, lecz także wszyst-
kich tych, którzy w jakikolwiek sposób z tym woj-
skiem się zetknęli.

127 Tucydydes (2, 28) wymienia owo zaćmienie wir. woj-
ny peloponeskiej,- a tę wyprawę Peryklesa kładzie na r. 2
tej wojny.

128 Epidauros na wschodnim wybrzeżu Peloponezu w Argo-
lidzia słynął świątynią Asklepiosa (Eskulapa), dawcy zdrowia,

122 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

To doprowadziło Ateńczyków do tym większej złoś-
ci skierowanej przeciw niemu, jakkolwiek pomimo
wszystko starał się ich jeszcze uspokoić i podnieść
na duchu. Ale nie zdołał już załagodzić ich gniewu
przeciw sobie ani zmienić nastrojów wśród tłumów.
Postanowiono przeprowadzić nad nim sąd, a gdy do
tego rzeczywiście doszło, nie tylko pozbawiono go
stanowiska stratega, ale jeszcze nałożono na niego
karę pieniężną w wysokości piętnastu talentów; ta-
ką przynajmniej sumę podają najbardziej umiarko-
wani. Inni natomiast wymieniają tu pięćdziesiąt ta-
lentów i więcej. Jako oskarżyciel występował w tym
całym procesie według Idomeneusa129 Kleon.
Teofrast jednak podaje tu imię Symiasza, a Hera-
klejdes z Pontu znowu Lakratydasa.

36. Ale te przykrości, które go spotkały ze stł-uny
ludu, miały się skończyć jeszcze dość szybko, skoro
tłumy, wbiwszy w niego swe żądło, tym samym za-
spokoiły swą złość. Bardziej przybijały go na duchu
nieszczęścia domowe. Stracił bowiem przez tę zarazę
wielu najbliższych krewnych, a niezgoda w rodzinie
także już od dłuższego czasu przysparzała mu wiele
zgryzoty.

Bo najstarszy z jego synów, Ksantypos, był z na-
tury bardzo rozrzutny, a do tego jeszcze dobrał sobie
młodą i lubiącą wystawne życie żonę, córkę Tejsan-
drosa, syna Epiłykosa. Ksantypos nie mógł znieść
drobiazgowości ojca w szafowaniu pieniędzmi, które
mu wydzielał bardzo skąpo i w bardzo drobnych
ilościach. Posłał więc do któregoś ze znajomych Pe-
ryklesa po pożyczkę i wziął od niego pewną sumę
na nazwisko ojca. Później zaś, kiedy tamten doma-

12( Jdomeneus z Lampsaku (z pocz. III w. przed n. e.)
uczeń i przyjaciel Epikura, pisał m. in. o sokratykach i o de-
magogach,

PERYKLES 123

gał się zwrotu tych pieniędzy, Perykles był zmu-
szony sprawę oddać do sądu. A wtedy obrażony
na ojca młodzieniaszek zaczął z niego szydzić i aby
go ośmieszyć w mieście, opowiadał poza domem
o jego rozmowach i naukach, uprawianych w domu
z sofistami.

Zdarzyło się bowiem, że ktoś w pięcioboju trafił
przypadkowo oszczepem w Epitimosa z Farsalos i za-
bił go. Ksantypos więc opowiadał, jak to ojciec jego
wraz z Protagorasem130 stracił wtedy cały dzień
na roztrząsaniu pytania, komu w tym wypadku na-
leży, ściśle biorąc, przypisać winę: czy oszczepowi,
czy temu, który go rzucił, czy też kierownictwu
owych zawodów sportowych.

Do tego jeszcze rozsiewał Ksantypos wśród tłu-
mów jak pisze Stęży mbrotos oczerniające Pe-
ryklesa plotki na temat swojej żony. I w ogóle
w nieprzejednanym tym poróżnieniu z ojcem prze-
trwał ten młodzieniaszek już do samego końca życia;

umarł bowiem także na ową panującą w Atenach
zarazę.

Poza tym stracił Perykles w tym czasie jeszcze
siostrę i bardzo wielu krewnych i przyjaciół, którzy
mu w czasie działalności politycznej oddawali naj-
większe usługi. Mimo wszystko jednak nie załamy-
wał- się i nie upadał na duchu, nie tracił w tych
nieszczęściach wielkości swej duszy. Nikt też nie wi-
dział w jego oczach łez ani na pogrzebie, ani nad
grobem najbliższych. Aż wreszcie umarł mu ostatni
syn, Parałoś. I wtedy jednak wśród ciężkiej walki
wewnętrznej chciał jeszcze przezwyciężyć się i stłu-
mić w sobie wszelkie objawy uczucia i żalu i zacho-
wać swą wielkoduszność. Lecz kiedy zmarłemu wkła-
dał wieniec na głowę, załamał się pod ciężarem cier-

"o Był to najpoważniejszy z ówczesnych sofistów.

124 ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

pienia do tego stopnia, że na oczach wszystkich wy-
buchnął głośnym płaczem, a łzy z oczu popłynęły
mu całymi strugami. Zdarzyło się to zresztą jedyny

ten raz w całym jego życiu.

37. Tymczasem lud ateński spróbował innych wo- ,
dzów wojennych i polityków, ale przekonał się, że ;

żaden z nich nie posiada powagi, dorównującej po- ;|
trzebię chwili, i nikt nie jest godny, tak wielkiej i od- ;

powiedzialnej władzy. Zaczęto więc odczuwać brak ;

Peryklesa, zaczęto go prosić, by wystąpił przed lu-
dem i objął znów stanowisko głównego wodza. Ale
Perykles pogrążony w żałobie, nie wychodził z domu.
Wreszcie jednak uległ usilnym prośbom Alcybiadesa
i innych swych przyjaciół i pokazał się publicznie.
A gdy lud przeprosił go za swoją niewdzięczność,
ujął znowu sprawy państwa w swe ręce i znowu zo-
stał wybrany strategiem.

Wtedy to postawił ów wniosek o zniesienie usta-
wy, którą sam niegdyś przeprowadził, o prawach
dzieci pochodzenia półattyckiego131. W ten sposób
bowiem pragnął zapobiec osieroceniu swego domu
i ratować swe imię i ród. Z tą ustawą zaś rzecz miała
się następująco: Kiedy Perykles przed wielu laty do-
szedł do szczytu swego znaczenia w państwie i miał,
jak powiedziałem, prawowite swe dzieci, przepro-
wadził ustawę, orzekającą, że tylko ci mogą być uwa-
żani za obywateli ateńskich, których rodzice oboje

byli pochodzenia attyckiego.

W jakiś czas potem król egipski132 przysłał w da-
rze dla ludu ateńskiego czterdzieści tysięcy miar

131 tj. takich, których ojciec lub matka nie byli wolno

urodzonymi Ateńczykami.

132 Prawdopodobnie Inaros, któremu Ateńczycy pomagali

w wojnie przeciw Persom.

PEH.KIS.l-na K,

pszenicy i trzeba je było rozdzielić pomiędzy oby-
wateli. Wtedy jednak na skutek tej właśnie ustawy
wyłoniło się wiele trudności prawnych w stosunku
do ludzi pochodzenia półateńskiego, o których przed-
tem nie wiedziano lub nie zwracano na ich pocho-
dzenie uwagi. Bardzo wielu padło też przy tym ofiarą
donosicielstwa i sądów. Blisko pięć tysięcy ludzi
uznano wtedy za mieszańców i sprzedano ich w nie-
wolę. Tych zaś, którzy utrzymali swe obywatelskie
prawa i zostali uznani za Ateńczyków pełnej krwi,

obliczano na czternaście tysięcy czterdzieści głów.

Toteż teraz wydawało się to ogółowi rzeczą nie-
sprawiedliwą, aby ustawę, której moc dotknęła tylu
ludzi, miało się znosić na wniosek tego samego czło-
wieka, który ją przeprowadził. Jedynie domowe nie-
szczęścia Peryklesa, które lud pojmował jako pewne-
go rodzaju pokutę za jego ówczesną dumę i bez-
względność wobec drugich, wpłynęły na uczucia
Ateńczyków. "Uznano więc tę karę bożą za dosta-
teczną, a samą jego prośbę za zupełnie ludzką, i zgo-
dzono się na to, aby syna jego półateńskiej krwi
wciągnąć na listę rodową i nadać mu imię Peryklesa.
Był to ten syn, który potem po zwycięstwie floty
ateńskiej nad peloponeską w bitwie morskiej pod
Arginuzami133 został skazany przez lud ateński na

śmierć razem z innymi wodzami.

38. Nadszedł jednak czas, że i Perykles zaczął zdra-
dzać objawy owej epidemii. Wprawdzie ta choroba
nie wystąpiła u niego w tak ostrej formie ani tak

w Arginuzy trzy małe wysepki na pd. od Lesbos, przy
wybrzeżu Azji Mn. Ponieważ silna burza na morzu nie
pozwoliła zwycięskim wodzom ateńskim pozbierać zwłok
poległych Ateńczyków, wytoczono im po powrocie do domu
proces i skazano 6 spomiędzy 10 na śmierć. Bitwa stoczona
została w r. 404, w 25 lat po śmierci Peryklesa.

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

126

nagle jak u innych, niemniej jednak zwolna ogar-
niała go, wśród różnych zmian to na lepsze, to na
gorsze, jakaś przewlekła ociężałość i widać było, że
choroba podcięła już w nim siły duchowe. Tak przy-
najmniej pisze Teofrast w rozprawie swej O obycza-
jach, w której zastanawia się nad tym, czy obyczaje
i charakter człowieka zmieniają się wraz ze zmianą
losu i czy człowiek pod wpływem cierpień fizycznych
porzuca drogę cnoty. Między innymi więc opowiada
tam, że gdy Peryklesa w czasie tej choroby przyszedł
odwiedzić któryś z przyjaciół, Perykles pokazał mu
jakiś amulet, który mu zawiesiły na szyi kobiety.
Miało to być dla owego przyjaciela dowodem, jak|
bardzo cierpi Perykles, skoro posunął się do tego stop-|
nią głupoty. |

Kiedy zaś był już bliski zgonu, zebrali się dokoła'-
niego najznakomitsi obywatele i ci z przyjaciół, co
jeszcze zostali przy życiu, i rozmawiali o jego męst-
wie, niezwykłej energii i silnej indywidualności,
oceniali dzieło jego życia i liczyli zwycięstwa, z któ-
rych dziewięć jako zwycięski wódz udokumentował
ku chwale ojczyzny pomnikami, zwanymi "tropajon".

Rozmawiając zaś między sobą o tym wszystkim,
byli przekonani, że Perykles nic z tego już nie ro-
zumie i że już stracił świadomość. Tymczasem on to
wszystko słyszał i nagle przerwał im tę rozmowę,
wyrażając przed nimi swe zdziwienie, że wspominają
i chwalą takie jego zasługi, które ze zrządzenia losu
dzieli wspólnie z innymi i które stały się udziałem
już wielu innych wodzów, natomiast nie mówią nic
o jego najpiękniejszej i największej zasłudze: "Oto
żaden z prawdziwych Ateńczyków mówił szaty
żałobnej z mojej winy nie przywdział" 134.

131 tzn., że żaden prawdziwy patriota nie okrył się żałobą
z powodu jego poczynań, dyktowanych dobrem ojczyzny,
a nie jego osobistymi interesami.

PERYKLES

127

39. Perykles był człowiekiem naprawdę podziwu
godnym, i to nie tylko z powodu swej dobroci i ludz-
kiej łagodności, którą potrafił zachować wśród tak
wielu obowiązków i mimo tak wielkich ataków ze
strony zawistnych przeciwników. Podziw w nas bu-
dzi również jego niezwykła wspaniałomyślność. Za
najpiękniejszą bowiem swą wartość uważał takie po-
stępowanie, żeby mimo tak wielkiej władzy nigdy
nie powodować się zazdrością ani gniewem i żeby
żadnemu z przeciwników nie dać powodu do nieule-
czalnej nienawiści.

I zdaje mi się, że ów przydomek135; mogący być
świadectwem dziecinnej swawoli lub blużnierczej
pychy, już choćby tylko z powodu powyższych cnót
nie robi na nas wrażenia czegoś nienawistnego czy
niegodziwego. Bo Perykles otrzymał go za swoją do-
broć i za życie, które mimo rozległej władzy umiał
zachować czyste i nieskazitelne. Tak samo właśnie
bogowie są dla nas sprawcami wszelkiego dobra,
a me ma w nich winy żadnego zła, i jako tacy z sa-
mej natury przeznaczeni są na panów i władców
świata. Nie mają zaś nic wspólnego z wymysłami
poetów, którymi nas niepokoją, choć o ich niedo-
rzeczności świadczą ich własne utwory.

Opowiadają136 w nich bowiem o jakimś miejscu,
gdzie bogowie mieszkają, i nazywają je niewzruszoną
i niezmąconą siedzibą, nie znającą ani wichrów, ani
chmur, lecz wiecznie jednako i wszędzie pełną bło-
giej pogody i lśniącą najczystszym światłem; bo tyl-
ko w takim niebie przystoi mieszkać tym, co są nie-
śmiertelni i mają żyć w doskonałym szczęściu. Sa-
mych bogów jednak przedstawiają równocześnie ja-
ko istoty pełne niepokoju, nieprzy jaźni, gniewu

136 "Olimpijczyka".
138 np. Homer w Odysei 6, 41 im.
Bibl. Nar. Ser. II, Nr 3 (Plutarch; Żywoty sławnych mężów) 13




128

ŻYWOTY SŁAWNYCH MĘŻÓW

i wszelkich innych namiętności, których się nie spo-
tyka nawet u ludzi, jeżeli tylko panują nad sobą
rozumem. Ale o tym wypadałoby mówić raczej
w jakiejś innej rozprawie.

Dalsze wypadki polityczne rychło nauczyły Ateń-
czyków rozumieć wartość Peryklesa i odczuwać do-
tkliwie wielkość poniesionej przez jego śmierć stra-
ty. Odczuli ją nawet tacy, którym, dopóki żył, zbyt-
nio ciążyła jego powaga w państwie jako przyćmie-
wająca ich swym blaskiem; bo doświadczywszy po
jego śmierci innych polityków i przywódców ludo-
wych, zaraz musieli przyznać, że nie było człowieka,
który by z natury był tak umiarkowany w swej
dumie albo zachowujący tyle godności w przystęp-
nym obcowaniu z ludźmi, ile jej w sobie miał Pery-
kles. A budząca u innych zazdrość rozległa jego wła-
dza, nazywana przedtem jedynowładztwem i tyranią,
teraz wydawała się im jakąś zbawczą ostoją całego
życia państwowego. Tak wielkie zepsucie i tyle nie-
szczęścia zagrażało już wtedy całemu państwu!'Tylko
on potrafił to zło stłumić i osłabić do tego stopnia,
że go nie dostrzegano, tylko on potrafił powstrzymy-
wać jego przerost w rozzuchwaloną samowolę tłu-
mów, której skutków już niczym nie można było
naprawić.

BIBLIOGRAFIA

Grecki tekst Żywotów Plutarcha wraz z przekładem ła-
cińskim najprzystępniejszy w wydaniu Dohneraw pa-
ryskim zbiorze klasyków F. Didota (2 t. 1846/7) lub bez
prze-
kładu w wydaniu Sintenisa w zbiorze B. G. Teubnera
(5 t. 1873/5). Pierwszym wydaniem naprawdę krytycznym

Vitae parallelae Lindskoga-Zieglera (Lipsk, Teub-
ner 19151939). Indeksy ułożył Ziegler.

Z monografii zawsze zachowują swą wartość: R. Volk-
manna Leben, Schriften. wid Philosophie des Plutarch
v. Charonea, Berlin 1869 i R. T r e n c h a, Plutarch,
bis life,
his lwes and his morales, London 1873. Z nowszych
najlepsza
jest książka R. H i r z e l a: Plutorch, Lipsk 1912.
Das Erbe
der Alten nr 4 i K. Z i e g l e r a, Pliróarchos von
Chaironeia,
Stuttgart 1949 (artykuł w Pauły-Wisowa-Kroll Realenzy-
klopadie der klass. AltertumswissenschatU w 324
szpaltach)
i jako osobna książka.

Szczegółowa bibliografia w T. Sihki Literaturze
greckiej,
t. III cz. l, Kraków 1951 s. 260266.

Bibl. Nar. Ser. II, Nr 3 (Plutarch: Żywoty lawnych
mężów) 5




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kochanowska E Żony sławnych mężów
Nepos Korneliusz Zywoty Wybitnych Mezow
Laertios Diogenes Żywoty i poglądy sławnych filozofów
Plutarch O wychowaniu Spartan (3)
Sławny chleb prądnicki

więcej podobnych podstron