v 05 13







Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
V.13)



 
 









Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana













Maria Valtorta


Księga V -
Przygotowanie do Męki




–  
POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –








13. PIERWSZY DZIEŃ W EFRAIM

Napisane 8
stycznia 1947. A, 9838-9843


«Nauczycielu,
pokój z Tobą!» – mówi Piotr i Jakub, syn
Zebedeusza, którzy powracają do domu, obciążeni dzbanami wody.
«Pokój
wam! Skąd przychodzicie?»

«Znad strumienia. Nabraliśmy wody i
jeszcze nabierzemy, żeby
posprzątać, bo wypoczywamy... To niesprawiedliwe, aby staruszka męczyła
się
z naszego powodu. Jest obok. Rozpala ogień, żeby podgrzać wodę. Mój
brat
poszedł do lasu nazbierać drewna. Ponieważ od jakiegoś czasu nie pada,
pali
się jak wrzos» – wyjaśnia Jakub, syn Zebedeusza.
«Tak. Tylko, choć ledwie świtało,
widziano nas zarówno
przy strumieniu, jak i w lesie. I pomyśleć, że poszedłem do strumienia,
aby
uniknąć chodzenia do źródła...» – mówi Piotr.

«A dlaczego,
Szymonie, synu Jony?» [– pyta Jezus.]

«Bo przy źródle zawsze są ludzie.
Mogliby nas rozpoznać
i przybiec tutaj...»
Gdy tak rozmawiają stojąc na długim
korytarzu – dzielącym
dom na połowę – wychodzą dwaj synowie Alfeusza, Judasz z Kariotu i
Tomasz.
Dzięki temu także oni słyszą ostatnie słowa Piotra i odpowiedź Jezusa:
«Gdyby nie doszło do tego w
pierwszych godzinach dnia, stałoby
się to z pewnością potem, najpóźniej jutro, bo zostajemy tutaj...»
«Tutaj? Ależ... Myślałem, że to tylko
postój...»
«To nie jest zwykły postój. To pobyt.
Odejdziemy stąd
dopiero na Paschę do Jerozolimy.»
«O! A ja myślałem – kiedy mówiłeś o
kraju wilków i
rzeźników – że Ty mówiłeś o tym regionie i że zamierzałeś tędy przejść,
jak czyniłeś to wiele razy, udając się w inne miejsca, bez chodzenia
drogami
uczęszczanymi przez żydów i faryzeuszów...» – mówi Filip, który właśnie
przyszedł.
Inni potakują: «Ja też tak
myślałem...»
«Źle zrozumieliście. To nie tu jest
ten kraj wilków i rzeźników,
choć w górach ukrywają się prawdziwe wilki. Ja nie mówię o
zwierzętach...»
«O! To zrozumieliśmy! – woła Judasz z
Kariotu nieco
ironicznie – To jasne, że dla Ciebie, który nazywasz Siebie Barankiem,
to
ludzie są wilkami. Nie jesteśmy całkiem głupi.»

«Nie. Nie
jesteście głupi, o
ile nie chodzi o coś, czego nie chcecie pojąć, czyli tego, co odnosi
się do
Mojej natury i do Mojej misji. Zadajecie Mi ból, nie pracując dość
pilnie
nad przygotowaniem się do przyszłości. To dla waszego dobra mówię i
pouczam
was Moimi czynami i Moimi słowami. Wy jednak odrzucacie to, co mąci
waszą
ludzką naturę, kiedy zapowiadam boleści i domagam się wysiłków
przeciwstawienia się waszemu ja.

Posłuchajcie, zanim przyjdą tu obcy.
Teraz podzielę was na
dwie grupy po pięć osób i pójdziecie pod przewodem waszego przywódcy
poprzez sąsiednie wioski, jak w pierwszych czasach, kiedy was
rozsyłałem.
Przypomnijcie sobie o wszystkim, co wam powiedziałem i praktykujcie to.
Obecnie
jednak, pójdziecie ogłaszając nawet Samarytanom, bliskość dnia Pana,
aby
byli przygotowani, kiedy On przyjdzie i żeby łatwiej wam było ich
nawrócić
do Jedynego Boga. Bądźcie pełni miłości i roztropności, pozbawieni
uprzedzeń. Ujrzycie i będziecie to widzieć coraz bardziej, że to, czego
nam się
odmawia w innych miejscach możemy mieć tutaj. A zatem bądźcie dobrzy
wobec
nich, gdyż niewinnie płacą za grzechy swoich ojców. Piotr będzie
przywódcą
Judy Alfeusza, Tomasza, Filipa i Mateusza. Jakub, syn Alfeusza, będzie
przywódcą
Andrzeja, Bartłomieja, Szymona Zeloty i Jakuba, syna Zebedeusza. Judasz
z
Kariotu i Jan pozostają ze Mną. Tak będzie począwszy od jutra. Dziś
odpoczywamy, czyniąc to, co nas przygotuje na nadchodzące dni. Szabat
spędzimy
razem. Czyńcie więc tak, aby być tu przed szabatem, a odejść, kiedy się
skończy. To będzie dzień okazywania sobie nawzajem miłości po tym, jak
uczynicie to wobec bliźniego w stadzie, które opuściło ojcowską
owczarnię.
Niech każdy z was odejdzie do swoich zajęć.»
Jezus pozostaje sam i udaje się do
izby w głębi korytarza.
W całym domu słychać kroki i głosy,
choć wszyscy są w
pomieszczeniach i nikogo nie widać na zewnątrz, poza staruszką, która
wiele
razy przechodzi przez korytarz, chodząc do swych zajęć. Jednym z nich
jest z
pewnością wypiek chleba, gdyż ma włosy oprószone mąką, a na dłoniach –
ślady ciasta.
Jezus wychodzi po chwili i wspina się
na taras domu.
Spaceruje, rozmyślając i spoglądając od czasu do czasu na okolicę.
Przychodzi do Niego Piotr z Judaszem
z Kariotu. Naprawdę nie
są zbyt radośni. Smutek Piotra wywołuje być może rozstanie się z
Jezusem.
Smutek Iskarioty ma być może źródło w fakcie, że nie może iść z innymi
i być widocznym w miastach. W każdym razie są bardzo poważni, wchodząc
na
taras.
«Chodźcie tu. Spójrzcie, jaka piękna
rozciąga się stąd
panorama.»

[Jezus]
pokazuje im zróżnicowany
horyzont. Na północnym zachodzie są wysokie góry, porośnięte lasem,
ciągnące
się jak kręgosłup od północy na południe. Jedna z nich, za Efraim, to
istny zielony olbrzym, przewyższający inne. Na północnym wschodzie i na
południowym
wschodzie są łagodniejsze wzgórza. Miasteczko leży w zielonej kotlinie,
na
obszarze nizinnym, między widocznymi w dali dwoma łańcuchami gór –
wyższym
i niższym, które z centrum regionu opadają ku dolinie Jordanu. Przez
szczelinę
pomiędzy tymi niższymi górami widać zieloną dolinę, za którą płynie
niebieski Jordan. W pełni wiosny to musi być cudowna okolica, cała
zielona i
żyzna. Na razie winnice i sady przecinają swą ciemną barwą zieleń łanów
zbóż, gdzie delikatne łodygi wznoszą się znad bruzd i łąk, karmione
żyzną
glebą.
Jan nazwał
ziemie, znajdujące
się za Efraim, pustynią. Ta pustynia w Judzie była, jak widać, o wiele
łagodniejsza,
przynajmniej w tym regionie albo może była pustynią jedynie dlatego, że
była
pozbawiona miejscowości. Były tam same lasy, pastwiska i radosne
potoczki. O
wiele bardziej różniły się te okolice od ziem graniczących z Morzem
Martwym, które słusznie nazywać można „pustynią” z powodu ich
jałowości,
braku roślinności, jeśli się nie weźmie pod uwagę kępek niskich roślin,
ciernistych, skarłowaciałych, okrytych solą, rosnących pośród skał i
piasku pełnego soli. Tę jednak łagodną „pustynię”, znajdującą się za
Efraim, na dość rozległych obszarach, zdobią winnice, ogrody oliwne,
sady i
migdałowce, już uśmiechające się do słońca, biało-różowe na
wierzchołkach,
winne krzewy na zboczach, na których wkrótce ukażą się girlandy
winorośli
z nowymi listkami.

«Mam niemal wrażenie, że jestem w
moim mieście» – mówi
Judasz.
«Ono przypomina też Juttę, z tą
różnicą, że tam potok
jest niżej, a miasto – wyżej. Tu przeciwnie, wydaje się, że osada jest
w
obszernej niszy z rzeką pośrodku. Kraj bogatych winnic! Bardzo piękne i
dobre
muszą być te ziemie dla ich posiadaczy!» – zauważa Piotr.

«„Niech Pan
pobłogosławi
jego ziemię, przez owoce niebios i rosy, przez źródła tryskające z
podziemnej otchłani, przez owoce, jakie rosną dzięki słońcu i
księżycowi,
przez owoce tych starych gór, przez plony odwiecznych pagórków, przez
obfity
plon zbóż” – tak jest powiedziane. I
to na tych słowach z Pięcioksięgu opiera się ich pyszny upór, z jakim
wierzą
w swą wyższość. Tak właśnie jest. Nawet słowo Boga i dary Boga, jeśli
padają na serca ogarnięte pychą, stają się przyczyną zguby, nie same
przez
siebie, lecz z powodu pychy, jaka psuje ich dobrą istotę» – mówi Jezus.
«Oczywiście. I
oni, ze sprawiedliwego Józefa zachowali
jedynie wściekłość, jak u byka, i kark nosorożca. Nie podoba mi się
pozostawanie tutaj. Dlaczego mnie nie wysyłasz z innymi?» – pyta
Iskariota.


«Nie
lubisz przebywać ze Mną?» – pyta Jezus, przestając
obserwować pejzaż i odwracając się, aby spojrzeć na Judasza.
«Z Tobą
– tak, ale nie z tymi z Efraim.»
«Piękne
wytłumaczenie! Co w takim razie z nami? Mamy iść
poprzez Samarię i Dekapol. W czasie między szabatami zdołamy
rzeczywiście
obejść jedynie te okolice. Czy będziemy może chodzić pośród świętych?»
– pyta Piotr z wymówką. Judasz nie odpowiada.
«Jakie
ma znaczenie dla ciebie, kto jest twoim sąsiadem, jeśli
potrafisz wszystko kochać przeze Mnie? Kochaj bliźniego, a każde
miejsce będzie
dla ciebie podobne» – mówi spokojnie Jezus.
Judasz
nie odpowiada również Jezusowi.
«I
pomyśleć, że ja muszę iść... Tak chętnie zostałbym
tutaj! Tym bardziej, że... cóż ja potrafię robić! Wybierz choć na
przywódcę
Filipa lub Twego brata, Nauczycielu. Ja... kiedy chodzi o powiedzenie:
robimy
to, idziemy tam, to jeszcze potrafię. Ale jeśli mam mówić!... Wszystko
popsuję.»
«Posłuszeństwo
sprawi, że wszystko zrobisz dobrze. To, co
uczynisz, będzie Mi się podobać» [– zapewnia go Jezus.]
«W takim
razie... jeśli Tobie się to podoba, to podoba się
również mnie. Wystarczy, że sprawię Ci przyjemność. Ale patrz! O tym
właśnie
mówiłem! Oto przybywa tu pół osady... Spójrz! Przewodniczący
synagogi...
możni... niewiasty... dzieci i lud!...»

«Wyjdźmy im na spotkanie» – nakazuje
Jezus i pośpiesznie
schodzi po schodach, wołając innych apostołów, aby razem z Nim wyszli z
domu.
Mieszkańcy Efraim podchodzą z
oznakami najżywszego
szacunku. Po obrzędowych powitaniach, ktoś, być może przewodniczący
synagogi, zabiera głos w imieniu wszystkich:
«Niech będzie błogosławiony Najwyższy
za ten dzień i
niech będzie błogosławiony Jego Prorok, który przybył do nas, gdyż On
kocha wszystkich ludzi w imię Najwyższego Boga. Bądź błogosławiony,
Nauczycielu i Panie, który Sobie przypomniałeś o naszym sercu i o
naszych słowach
i przyszedłeś odpocząć pośród nas. Otworzymy przed Tobą serca i domy,
prosząc o Twe słowo dla naszego zbawienia. Niech będzie błogosławiony
ten
dzień, gdyż kto potrafi go przyjąć z duchem prawym, ujrzy jak owocuje
pustynia.»
«Dobrze powiedziałeś Malachiaszu. Kto
potrafi przyjąć z
duchem prawym tego, kto przychodzi w imię Boga, ujrzy owocowanie swej
pustyni i
to, jak się stają sługami potężne, lecz dzikie drzewa, jakie się na
niej
znajdują. Pozostanę pośród was. A wy będziecie do Mnie przychodzić. Jak
dobrzy przyjaciele. A oni zaniosą Moje słowa do tych, którzy potrafią
je
przyjąć.»

«Nie będziesz
nas pouczał, Nauczycielu?» – pyta Malachiasz
nieco rozczarowany.

«Przyszedłem tutaj skupić się i
modlić, aby się
przygotować do przyszłych wielkich spraw. Nie podoba się wam, że
wybrałem
wasze okolice na odpoczynek?»
«O, nie! Kiedy ujrzymy, jak się
modlisz, już staniemy się
mądrzejsi. Dziękujemy, że nas do tego wybrałeś. Nie zakłócimy Twej
modlitwy i nie pozwolimy, aby Twoi wrogowie ją zmącili. Wiemy już
bowiem, co
się stało w Judei. Będziemy dobrze pilnować. I zadowolimy się jednym z
Twych słów, kiedy będziesz je chciał nam dać. Na razie przyjmij te dary
gościnności.»
«Jestem Jezusem i nikogo nie
odtrącam. Przyjmuję zatem to,
co Mi ofiarowujecie, aby wam ukazać, że was nie odrzucam. Lecz jeśli
chcecie
Mnie kochać, dawajcie – to co dalibyście Mnie – raczej ludziom ubogim z
osady lub przechodzącym tu. Ja potrzebuję jedynie pokoju i miłości.»
«Wiemy o tym. Wiemy o wszystkim. I
liczymy na to, że damy
Ci to, czego potrzebujesz, tak, że zawołasz: „Ziemia, która miała być
dla
Mnie Egiptem, czyli boleścią, była dla Mnie jak dla Józefa, syna
Jakuba,
ziemią pokoju i chwały”.»
«Jeśli będziecie Mnie kochać,
przyjmując Moje słowo,
tak będę mówił» [– obiecuje im Jezus.]
Mieszkańcy przekazują dary apostołom
i oddalają się
wszyscy, z wyjątkiem Malachiasza oraz dwóch innych, którzy rozmawiają
cicho
z Jezusem. Pozostają też dzieci, które jak zwykle ulegają czarowi
Jezusa,
oddziaływującego tak na najmłodszych. Zostają, głuche na nawoływania
matek
i odchodzą dopiero wtedy, gdy Jezus je głaszcze i błogosławi. Wtedy –
gadatliwe jak jaskółki – odlatują. Za nimi podąża trzech mężów.



 
 



Przekład: "Vox Domini"





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
13 F II wyklad 22 05 13
138 05 (13)
pętle 2 wym zad 1 14 05 13
zad2 6 05 13
pętle 2 wym zad 3 zmienione na ujemne 14 05 13
Badanie płytą 16 05 13 MC 20 ( rondo 1 w wa)
Zadania Problemowe 21 05 13
2009 05 13 Rozp MON wojskowe dokumenty osobiste
pętle 2 wym zad 2 14 05 13
zad2 6 05 13
29 04 & 06 05 & 13 05 2009, wykład, Wzrost, różnicowanie i starzenie się komórek Paul Esz
Brian Tracy szkolenia 10 05 13 2 siedem etapow osiagania celow

więcej podobnych podstron