IV. Grecja właściwa i Macedonia
Źródła
Nasza wiedza o wewnętrznych stosunkach Macedonii czasów hellenistycznych
jest bardzo skromna, znacznie skromniejsza niż ta, którą dysponujemy dla tego
kraju w epoce Filipa II i Aleksandra. Autorów antycznych interesowały przede
wszystkim relacje Macedonii z innymi monarchiami i ze światem miast greckich,
później będą oni śledzić starannie dzieje konfliktu macedońsko-rzymskiego. To
zaś, co działo się we wnętrzu Macedonii lub na jej północnej granicy dzielącej ją
od barbarzyńców, nie wydawało się im godne uwagi. Inskrypcji, nieco
liczniejszych od początku w. II, jest niestety w sumie niewiele; rzecz zrozumiała
w kraju, w którym urbanizacja nie posunęła się zbyt daleko. Rośnie natomiast
znaczenie źródeł archeologicznych, badania ostatnich dziesięcioleci na terenie
Pelli, w Tessalonice, Ajgaj (współczesna Vergina) i w innych, mniej sławnych
miejscach przyniosły sporo interesujących zabytków. Cenne źródło stanowią
także monety bite obficie przez macedońskie mennice.
Natomiast relatywnie dużo wiemy o stosunkach między władcami Macedonii a
polis Grecji właściwej, podobnie jak lepiej jesteśmy poinformowani o tym co się
działo na terenie Hellady. Podstawą naszej wiedzy jest tu dzieło Polibiusza (ok.
200 - ok.118), niestety zachowane tylko częściowo. Autor ten, urodzony w
Megalopolis i należący do elity rządzącej Związkiem Achajskim, nie był
świadkiem bezstronnym: jego wrogość wobec Związku Etolskiego i królów
Macedonii jest oczywista. Na Polibiuszu opierał się Liwiusz, który nam daje
relację z wydarzeń do 167 r., traktujące o następnych latach księgi przepadły,
mamy tylko ich streszczenia, wysoce niezadowalające. Liwiusz jest jeszcze
bardziej stronniczy niż Polibiusz. Dzieło Diodora Sycylijskiego, dla czasów nas
w tym rozdziale interesujących wykorzystujące także relacje Polibiusza,
zachowane jest tylko w części. Wiele wiadomości zawdzięczamy żywotom
Plutarcha poświęconym: Pyrrusowi, Aratosowi, Agisowi, Kleomenesowi,
Filopojmenowi, Flamininusowi, Emiliuszowi Paulusowi. Sporo cennych
informacji pochodzących z dzieł starszych autorów zachował Pauzaniasz w
swym opisie Hellady.
Źródła literackie dotyczące Grecji są uzupełniane szczęśliwie przez liczne 70
inskrypcje oraz zabytki archeologiczne.
Ludność i zasoby Macedonii
Czasy panowania Aleksandra i pierwsze pół wieku okresu hellenistycznego
przyniosły Macedonii kryzys demograficzny. Z wielkiej armii biorącej udział w
wyprawie niewielu tylko żołnierzy wróciło do kraju, który w ten sposób
pozbawiony został kilkudziesięciu tysięcy ludzi w wieku rozrodczym, nie mogło
to się nie odbić na przyroście naturalnym. Już w ostatnich latach rządów
Aleksandra pojawiły się pierwsze sygnały załamania: Antypater nie był w stanie
przygotować nowych macedońskich oddziałów, które, zgodnie z królewskim
rozkazem, miały zastąpić weteranów wyprawy.
Trudności będące ceną za macedoński imperializm dramatycznie zaostrzył
najazd celtycki na początku III w. Spowodowane przez niego straty ludzkie
musiały być znaczne, groźne także w dalszej perspektywie stało się rozbicie
dotychczasowego układu sił na obszarach przyległych do Macedonii. Jej
północna granica była o wiele bardziej niespokojna niż poprzednio, odbijało się
to boleśnie na sytuacji chłopstwa nękanego grabieżczymi napadami.
Trudności demograficzne tłumaczą nam względną słabość armii macedońskiej
czasów hellenistycznych, słabość tak uderzającą w zestawieniu z jej siłą za
panowania Filipa II i Aleksandra. Zwraca też uwagę, że w III w. nie spotykamy
armii rekrutowanej na zasadzie obywatelskiego poboru, przynajmniej znane nam
działania wojenne w Grecji prowadzone są przy pomocy najemników. Królowie
macedońscy widocznie nie chcieli i nie mogli powoływać pod broń swych
poddanych.
Nie jest rzeczą wykluczoną, że owa nieobecność armii obywatelskiej ma jeszcze
jedną przyczynę nie mającą już nic wspólnego z demograficznymi ubytkami.
Macedonia w końcu IV w. weszła w okres przemian społecznych, które Grecja
przeżyła już wcześniej, a które osłabiały warstwę wolnego chłopstwa.
Przyśpieszał je napływ bogactw w wyniku wypraw Aleksandra i diadochów. Ci
żołnierze i oficerowie, którzy decydowali się na powrót do siebie, czynili to
najczęściej jako ludzie bogaci lub bardzo bogaci. Nieuchronna polaryzacja
społeczna i zanik starych obyczajów musiały mieć w sferze militarnej negatywne
skutki.
Zasoby naturalne kraju były ograniczone. Największe bogactwo stanowiły lasy
dostarczające dobrego drewna i jego pochodnych, zwłaszcza smoły. Był to fakt
istotny dla króla, który miał pretensje do panowania na morzu. W basenie Morza
Egejskiego niewiele było obszarów mogących rywalizować skutecznie z
Macedonią pod tym względem.
Na północno-wschodnich obrzeżach królestwa, w masywie gór Pangajon,
wydobywano złoto i srebro, w znacznie jednak mniejszych ilościach niż w IV w.
Kopalnie należały do króla, podobnie jak rozległe domeny uprawiane przez
chłopów.
Król macedoński nie był bogaty. W 168 r. roczna kwota ściągana tytułem
podatku od ziemi wynosiła nieco ponad 200 talentów. Oczywiście władca
Macedonii miał i inne dochody (składały się na nie: cła, inne podatki,
wspomniane wyżej dochody z kopalń, daniny od miast itd.), jednak przytoczo-
71
5. GRECJA I MACEDONIA W PRZEDEDNIU II WOJNY MACauurvartit~
na wyżej kwota nawet pomnożona kilkakrotnie ciągle pozostaje niska (zwłaszcza
jeśli ją porównamy z dochodami Ptolemeuszów).
Miasta. Organizacja państwa macedońskiego
W końcu IV w. obszary górskie (Elimiotis, Orestis, Lynkestis, Eordaja,
Pelagonia) miały jeszcze strukturę plemienną i rządzone były przez potężne
rodziny arystokratyczne. Nie wydaje się, aby na tych terenach nastąpiły rychło
poważniejsze zmiany. Godny odnotowania jest proces zacieśniania więzów tych
peryferyjnych terenów z dynastią Antygonidów. Za wyjątkiem Orestis w ciężkich
czasach walk z Rzymem nie wykazywały one skłonności do secesji. Mamy w
ogóle wrażenie, że samodzielność i siła rodzin arystokratycznych uległy
znacznemu osłabieniu.
Na równinach proces urbanizacji postępował dość szybko, choć Macedonia nie
miała nigdy ani miast dużych, ani specjalnie ludnych.
Do rozwoju miast przyczyniali się także królowie. Największą przyszłość miały
dwie fundacje Kassandra: Tessalonika w głębi Zatoki Thermajskiej i Kassandria
na półwyspie Pallene, jednym z trzech "palców" Chalkidike.
U schyłku czasów hellenistycznych miasta Macedonii miały status polis,
dowodzą tego inskrypcje zaświadczające typowe dla niej instytucje i obyczaje.
Odnotujmy jednak specyficzne dla tego kraju zjawisko: obywatele miast mówili o
sobie, że są Macedończykami (nie przeszkadzało im to uważać się jednocześnie
za obywateli własnej polis). Nie należy tego traktować jako dowodu słabości
miast, jest to raczej objaw rozwoju więzi między poddanymi a macedońskim
monarchą. Zapewne także przyznawano się chętnie do grupy, która w całym
świecie hellenistycznym (z wyjątkiem Grecji właściwej) była traktowana jako
grupa elitarna (będę miała okazję pisać o tym jeszcze niejednokrotnie).
Mamy za mało źródeł, by móc coś powiedzieć o stosunkach między polis a
władcami, na ogół się sądzi, że ich swoboda nie sięgała daleko. Procesowi
urbanizacji towarzyszyła hellenizacja, niestety nie wiemy jak
daleko zaszła; u schyłku starożytności zanim Bałkany zalali Słowianie,
Macedonia była już wyłącznie grecka.
W Pelli, która od czasów Antygona Gonatasa znowu stała się stolicą państwa,
działali autorzy o znanych nam nazwiskach. Także zabytki odkrywane na terenie
Macedonii świadczą, że nie była ona bynajmniej obszarem peryferyjnym z
kulturalnego punktu widzenia.
To co wiemy o organizacji państwa pozwala przypuszczać, że jego struktury nie
różniły się w sposób istotny od struktur innych monarchii hellenistycznych (ze
znamiennym wyjątkiem o którym będzie mowa dalej).
Po śmierci Aleksandra w źródłach nie spotykamy już hetajrów, pojawiła się
natomiast inna elitarna grupa, Przyjaciele (filoi). Byli to ludzie związani z
władcami osobiście, pełniący z ich polecenia wysokie funkcje. Nowy król
obejmujący tron po śmierci swego poprzednika nie miał zobowiązań w stosun
ku do jego zespołu ludzi, był całkowicie wolny w kształtowaniu własnego 73
"sztabu". Na dworze spotykamy także inną elitarną (choć wyraźnie niżej
umieszczoną) grupę, tworzyli ją somatofylakes ("strażnicy osoby króla").
Stanowili oni ścisłą gwardię przyboczną, a także udawali się z misjami mniej lub
bardziej konfidencjonalnymi na zlecenie monarchy.
Z okresu poprzedniego przetrwał tak zwany korpus paziów: paides basilikoi
("chłopcy królewscy"), w skład którego wchodzili synowie znacznych rodzin
oraz grono syntrofoi: "razem wychowywanych" (oczywiście razem z
królewskimi dziećmi). Udział w jednej z tych grup był wstępem do dworskiej
kariery.
Monarchia macedońska ma swoje szczególne, odróżniające ją od innych cechy.
Występują one przede wszystkim w relacji poddani - władcy. Macedończycy
mieli wobec swych królów pozycję odmienną od tej jaką obserwować możemy
w innych państwach tej epoki. Określenie na czym polegała owa "inna pozycja"
z racji niewielkiej liczby źródeł jest zadaniem trudnym i, jak zwykle w takich
przypadkach, historycy różnią się w sposób istotny w swoich hipotezach.
Sprawy dyskusyjne.
Charakter monarchii macedońskiej
Monarchia macedońska i jej cechy szczególne w okresie V i IV w. są
przedmiotem osobnych rozważań w tomie I1. Nie będę ich tu powtarzać. Zajmę
się wyłącznie okresem hellenistycznym.
Podstawowe studia, które próbowały bliżej definiować specyfikę stosunków
między królami a ich macedońskimi poddanymi, powstały w latach trzydziestych
naszego stulecia. Zdaniem ich autorów do królów macedońskich można było
odnieść łacińską formułę primus inter parw ("pierwszy wśród równych"), miała
ona określać istotę różnicy dzielącej Antygonidów od innych monarchów
tamtych czasów posiadających władzę absolutną. Ci sami uczeni kładli także
nacisk na szerokie, konstytucyjne wręcz, uprawnienia jakie posiadało
zgromadzenie żołnierzy.
Poglądy te rozwinął w latach pięćdziesiątych francuski historyk A. Aymard,
który wprowadził do literatury naukowej rozróżnienie między "monarchią
narodową" (tą miała być Macedonia) a "monarchią personalną", tak definiując tę
drugą: "Sam król jest państwem, nie istnieje ono paza jego osoba i jego
osobistymi dobrami" (Etudes d'histoire ancienne, Paris 1967, s. 129). Król
Macedonii był, zdaniem Aymarda, jedynym monarchą hellenistycznym, którego
władza była ograniczona nie tylko faktycznie, ale i formalnie przez ogół
poddanych i tradycyjne prawo (nomos) określające obowiązki i prawa władcy.
Lud macedoński był źródłem władzy swych królów.
Podstawowych argumentów dostarczyło Aymardowi studium królewskiej
tytulatury. Historyk ten zwrócił mianowicie uwagę na to, że podczas gdy
członkowie dynastii Ptolemeuszów lub Seleukidów nazywali się po prostu
królami (król Seleukos, Antioch, Demetrios; król Ptolemeusz), to rządzący
74 Macedonią monarchowie w niektórych wystawianych przez siebie dokumen
cjonalnej do liczby obywateli. Kadencja delegatów trwała rok. Synedrion było
ciałem licznym (sądząc z opowiedzianego przeze mnie niżej, por. s. 121, epizodu
z r. 167, kiedy to zamordowano 550 jego członków, a jeszcze jakąś liczbę
wygnano z kraju, musiał więc mieć przynajmniej około tysiąca uczestników).
Zadaniem rady było nadzorowanie władz i podejmowanie ważniejszych dećyzji
w okresach między zgromadzeniami.
Rada była zbyt liczna, aby móc działać sprawnie i permanentnie, dlatego
powstało węższe grono, kilkudziesięciu jego członków, zwanych apokletoi
wybieranych spośród synedrionu. Ich rola z biegiem czasu rosła. Zapewne
większość istotnych decyzji była podejmowana właśnie w tym gronie obra-
dującym przy drzwiach zamkniętych, co ułatwiało uzgadnianie stanowisk i
precyzowanie projektów bardziej ryzykownych.
Co roku na zgromadzeniach wybierano urzędników związkowych. Naj-
ważniejszym z nich był strateg, mógł on zostać wybrany powtórnie, ale po
upływie roku. Taka zasada wynikała z chęci posiadania sprawnego kierownictwa
(stąd powierzenie go jednostce a nie kolektywowi), ale jednocześnie z obawy
przed nadmiernym wzrostem siły osoby, która go sprawuje (stąd ograniczanie
reelekcji). Obok stratega wybierano sekretarza (później, gdy związek się rozrósł,
powoływano dwóch sekretarzy) a także dowódcę jazdy (hipparchos). Synedrion
działało jako trybunał sądzący zbrodnie stanu, przestępstwa popełnione przez
obywateli związku poza jego granicami, zwłaszcza wówczas, gdy naruszyli
przywileje nadane obcym społecznościom. Trafiały tutaj skargi na rozbój morski,
którego ofiarą padły statki. Wymiar sprawiedliwości poza tymi sprawami był w
ręku władz poszczególnych miast lub ludów.
Istniał skarb federalny, miasta wnosiły do niego opłaty w proporcji do liczby
delegatów w synedrionie, wzbogacały go także łupy z licznych kampanii
prowadzonych przez Etolów. Związek bił własną monetę srebrną i złotą.
Polis i ludy wchodzące w skład Związku Etolskiego zachowywały pełną
autonomię w sprawach wewnętrznych, władze federacyjne zajmowały się
wyłącznie stosunkami ze światem zewnętrznym.
Część miast, przede wszystkim te, które były położone w pewnej odległości od
bloku terytoriów związkowych uzyskiwały status specjalny. Ich obywatele nie
mogli głosować na zgromadzeniach federalnych a miasta nie wysyłały delegatów
do synedrionu. Otrzymywały one natomiast prawo zwane isopoliteia. Obywatele
objętych nim społeczności zyskiwali w związku pełne prawa polityczne, jeśli
przenieśli się na stałe do któregoś z jego zwykłych członków. Isopolitei
towarzyszyło prawo do zawierania mieszanych małżeństw i porozumienia w
sprawie wymiaru sprawiedliwości w przypadku sporów między obywatelami
obu stron. Przyjęcie takiego statusu następowało wielokrotnie pod mniej lub
bardziej jawnym przymusem. Władze związkowe mogły lokować w murach
takich polis garnizony, ich dowódcy wyraźnie ograniczali zakres swobody
miasta.
Członkowie Związku Etolskiego mogli zawierać porozumienia o isopoliteję z
miastami do niego nie należącymi, umowy takie miały moc tylko w odniesieniu
do polis, które je podpisały, nie pociągały one zobowiązań 84 w stosunku do
całej federacji.
Związek Etolski łączył cechy sprzeczne pozornie. Miał luźną strukturę,
demokratyczne władze na szczeblu federacji a jednocześnie bardzo sprawną
egzekutywę. Potrafił skutecznie prowadzić wojny, jego dyplomacja także
odnosiła sukcesy.
Zbyt mało wiemy o jego funkcjonowaniu, aby móc określić jak formowały się
jego władze, jaki udział w nich mieli rdzenni Etolowie, jaki zaś przypadał innym
członkom. Obyczaj odbywania jesiennych zgromadzeń w Thermon faworyzował
wszakże wyraźnie tych pierwszych.
Sytuacja społeczna w Grecji właściwej w III w.
O sytuacji gospodarczej i społecznej Grecji doby hellenistycznej wiemy niewiele,
mniej niż dla poprzednich dwóch wieków, przede wszystkim dlatego, że mniej
mamy literackich tekstów, inskrypcje zaś dają nam informacje ważne, rzadko
jednak pozwalają na formułowanie sądów ogólnych (o trudnościach przy
wykorzystaniu inskrypcji do badań w tej dziedzinie była mowa we wprowadzeniu
por. s. 16 - 17).
Trudno jest więc powiedzieć w jakim kierunku poszły zmiany, czy w. III
przyniósł pogorszenie, czy nie. Na pewno Grecja właściwa i wyspy Morza
Egejskiego były uboższe od krain Wschodu, określały to z góry warunki na-
turalne. Nie musiało to oznaczać, że wszyscy mieszkańcy tych terenów byli od
mieszkańców wschodnich monarchii zdecydowanie ubożsi; poziom ich życia
trzeba ustalać w wyniku badań, nie zaś przyjęcia słusznego skądinąd założenia, iż
przyroda decyduje o poziomie dochodu globalnego. Zapewne mniej tu było
bardzo wielkich fortun, natomiast grupa średniozamożna mogła bytować na tym
samym poziomie co analogiczna warstwa w Syrii lub Pergamonie.
Na stan Grecji istotny wpływ miały wojny, i te duże i te małe. Wszystkim
towarzyszyły rabunki, niszczenie plonów, wycinanie winnic i sadów. Zdarzały się
przypadki obracania miast w perzynę i sprzedawanie całej ludności w niewolę;
najsławniejszego, ale bynajmniej nie jedynego, przykładu dostarcza nam
potraktowanie Mantinei w 223 r. przez przywódców Związku Achajskiego i
Antygona Dosona. Nic dziwnego, że Polibiusz mógł napisać: "Jeżeli bowiem to,
o co wszyscy modlimy się do bogów, i w imię czego wszystko znosimy
tęskniąc, by stalo się naszym udzialem i co jedyne z wszystkich rzeczy
uważanych za dobre jest dobrem bez wątpienia - mam na myśli pokój - jeżeli je
ktoś w duszny i należyty sposób może raz na zawsze bezspornie nabyć u
Hellenów a jednak zaniedba to uczynić, albo inne sprawy uważa za pilniejsze,
jakże nie mialby zgodnie uchodzić za nierozumnego?" (IV, 74).
Na ogół uczeni zajmujący się dziejami Grecji właściwej sądzą, że napięcia
społeczne wyraźnie wzrosły, a u ich podstaw leżały pogłębiające się szybko
kontrasty między grupą rodzin zamożnych a ludźmi biednymi. Wydaje się, że
konflikty takie były w Grecji właściwej szczególnie częste i miały ostry przebieg.
Nie był to bynajmniej wynik obiektywnie bardzo złej sytuacji warstw niższych
(można wątpić czy porównanie między biedotą miast greckich 85
a biedotą wiejskich terenów Azji Mniejszej lub Egiptu wypadałoby na niekorzyść
tej pierwszej). Znacznie ważniejsze od rzeczywistego poziomu nędzy. były
perspektywy uwolnienia się od niej jakie ubogim, ale posiadającym obywatelstwo
mieszkańcom stwarzała polis. Posługując się jej instytucjami (zgromadzenie
obywatelskie) mogli oni wymusić na społecznościach obywatelskich decyzje
polepszające ich los. Istnienie stałej i często zaciekłej rywalizacji między grupami,
na które dzieliła się elita, powiększało szanse biedoty dając jej przywódców,
jakich ona sama by nie wyłoniła. Istotną także rolę odgrywała specyficzna
mentalność polis, u podstaw której leżało pojęcie państwa jako wspólnoty
obywateli. Biedota nie chciała znosić z pokorą swej upośledzonej sytuacji,
ostentacyjne bogactwo części członków gminy było o wiele bardziej drażniące
niż w społecznościach shierarchizowanych, w których każdy zna swoje miejsce
w społecznej drabinie i akceptuje je jako coś oczywistego.
Zacytuję tutaj ustęp z dzieła Polibiusza odnoszący się do czasów Antygona
Dosona (239 - 221 ), który pozwoli nam uzmysłowić sobie, jak takie społeczne
napięcia oddziaływały na życie publiczne w polis.
"W życiu publicznym Beotów doszlo do tak nienormalnego stanu, że przez
blisko lat dwadzieścia pięć, nie odbywano sądów ani w prywatnych sporach, ani
w sprawach publicznych, lecz ludzie będący przy wladzy ciągle udaremniali
postępowanie prawne już to przez oglaszanie pogotowia zbrojnego, już to przez
zapowiadanie wypraw wojennych. Niektórzy ze strategów uprawiali rozdawni-
ctwo pieniędzy publicznych na rzecz ubogiej warstwy ludności. W ten sposób
dumy nauczyly się popierać i wybierać na urzędy tych, pod których rządami
mogly liczyć na to, że będą wolne od odpowiedzialności za bezprawie i dlugi, a
równocześnie spodziewać się dalszych świadczeń dla siebie ze skarbu pu-
blicznego od urzędników poczuwających się wobec nich do wdzięczności"
(XX, 6 tłum. S. Hammer).
W miastach greckich czasów hellenistycznych (rzymskich zresztą także) istniała
z tej racji swoista gotowość do buntu, przemieniająca się w rewolty, gdy tylko
perspektywy sukcesu wydawały się realne. Zwycięstwo biedoty w jednym
miejscu powodowało od razu falę niepokojów gdzie indziej (pamiętajmy o tym,
gdy przyjdzie nam analizować sytuację na Peloponezie po udanych reformach
Kleomenesa III w Sparcie; ułatwi nam to zrozumienie postawy polis należących
do Związku Achajskiego). Hasła, pod którymi odbywały się te społeczne
protesty były stare i są nam już dobrze znane: umorzenie długów (chreon
apokope) i podział gruntów (ge anadasmos).
Walki społeczne nakładały się niejednokrotnie na walki polityczne toczone
między wielkimi partnerami: królem macedońskim i egipskim, Rzymem,
związkami. Zazwyczaj ludzie z warstw zamożnych optowali na rzecz króla
macedońskiego, który zdawał się im solidnym gwarantem społecznego ładu,
biedota zaś była antymacedońska, nie zawsze jednak tak się działo. Generalnie
niestabilność politycznego układu sił w Grecji była czynnikiem faworyzującym
wybuch społecznych niepokojów.
Kilka słów na koniec tej charakterystyki gospodarczej i społecznej sytuacji Grecji
trzeba powiedzieć o niewolnictwie. W tej dziedzinie nie zaszły większe 86 zmiany
w porównaniu z epoką poprzednią. Model niewolnictwa, skon
ane o na a umu a ory
struowany dla czasów klasycznych jest w pełni ważny i dla okresu hellenistycz-
nego. Być może liczba niewolników uległa pewnemu powiększeniu, być może
liczba gospodarstw rolnych opartych na niewolniczej pracy wzrosła, wszelkie
wnioskowania o rozmiarach społecznych zjawisk są z braku odpowiednich
źródeł niemożliwe. Rozmiary piractwa przemawiałyby za istnieniem chłonnego
rynku na żywy towar, co dalej z nim się działo, czy niewolnicy trafiali do
domów, warsztatów rzemieślniczych czy na rolę - tego nie wiemy.
Początki panowania Antygona Gonatasa
Śmierć Pyrrusa w Argos uczyniła Antygona Gonatasa panem sytuacji w Grecji.
Odeszły do Epiru epirockie oddziały, Kleonymos znikł ze sceny politycznej, w
wielu miastach do władzy wróciły promacedońskie stronnictwa, na krótko nawet
tradycyjnie antymacedońska Sparta znalazła się w obozie Antygona. Jednak
mimo tych wszystkich sukcesów, jego pozycja w Grecji nie była solidna i trwała.
Walki między ugrupowaniami pro- i antymacedońskimi rychło się odnowiły.
Podstawą macedońskich wpływów w Grecji w następnych latach były
wspomniane przeze mnie wyżej (por. s. 79) "kajdany". Owe greckie posiadłości
(Korynt, Chalkis na Eubei, Demetrias w Tessalii i tylko przejściowo Pireus)
rządzone były przez brata Antygonosa, Kraterosa, który okazał się sprawnym i,
co równie ważne, lojalnym współpracownikiem, zyskując sobie na poły
niezależne stanowisko, ale nie pretendując do samodzielnych rządów.
W okresie konfliktu między Pyrrusem a Antygonem Związek Etolski zdołał
powiększyć swój obszar wchłaniając w 273 - 2 r. terytorium Ajnianów. Sięgał on
od Morza Jońskiego po Zatokę Malijską. O polityce macedońskiej wobec
związku miałam już okazję pisać wyżej (por. s. 83).
Antygona czekały lata trudnych zabiegów o wewnętrzne wzmocnienie
Macedonii, którą zniszczyły wojny między kandydatami do sprawowania nad nią
władzy i nade wszystko najazd celtycki. Terytorium państwa uległo w
początkach II1 w. uszczupleniu. Niezależność zdobyła Pajonia, tworząc związek
plemienny z własnym władcą (nasuwają się tu analogie z Epirem), Tymfaja i
Parauaja znalazły się w zasięgu wpływów epirockich. Epir był, mimo zniknięcia
Pyrruśa, groźnym przeciwnikiem, Antygon nie próbował nawet mieszać się w
jego sprawy.
Konflikt macedońsko-ptolemejski. Wojna chremonidejska
W okresie konfliktu między Gonatasem a Pyrrusem Ptolemeusz II zachowywał
się pasywnie, politykę antymacedońską w Grecji podjął on dopieró w ńastęp-
nych latach.
Trudno jest ustalić co skłoniło władcę Egiptu do działania. Jeden
z najbardziej znanych historyków hellenizmu W. Tarn sądził, że chciał on 87
zdobyć tron macedoński dla syna swej siostry-małżonki, Arsinoe, z jej
pierwszego małżeństwa z Lizymachem; brak jest jednak dla tej hipotezy oparcia
w źródłach. Wynika ona raczej z dość pospolitego przekonania, że Arsinoe
determinowała politykę swego brata realizującego jej koncepcje (o roli tej
królowej w polityce Egiptu ptolemejskiego będę pisać nieco dalej, por. s. 154).
W latach, którymi się tu zajmujemy Arsinoe już nie żyła, ale zdaniem Tarna jej
wpływ musiał przetrwać jej osobę. Koncepcja to interesująca, ale jej
błyskotliwość nie zastąpi dowodów. Być może Ptolemeusz II uznał za
niepokojący fakt odbudowy macedońśkiej floty wojennej po dłuższej przerwie
(wprawdzie Gonatas odziedziczył po ojcu, Demetriuszu Poliorketesie, flotę
ogromną, ale po kilkunastu latach niewiele z niej zostało; z racji czysto
technicznych statki nie były długowieczne, floty wymagały nieustannych
uzupełnień, a król macedoński długo nie miał możliwości ich dokonania).
Zmieniało to układ sił w basenie Morza Egejskiego, stwarzało potencjalne
zagrożenie dla ptolemejskiej pozycji na wyspach i wybrzeżach.
Nietrudno było wywołać antymacedoński ruch w miastach Grecji gdzie
macedońska hegemonia miała tyluż przeciwników co zwolenników. Koalicja
montowana przez ptolemejskich wysłanników objęła Spartę, w której panował
Areus I dążący do odbudowy jej hegemonii na Peloponezie, ponadto Ateny,
Elejczyków, część polis arkadyjskich oraz kilka miast kreteńskich związanych ze
Spartą.
Wojna, która wybuchła zapewne w 268/7 r. (data jest dyskusyjna) określana jest
zazwyczaj mianem wojny chremonidejskiej. Jest to nazwa nadana jej w XIX w.
od imienia wnioskodawcy uchwały zatwierdzającej przymierze zawarte w
związku z tym konfliktem między Atenami a Spartą. Przebieg wojny jest nam
bardzo źle znany. Ptolemejska dyplomacja, która przyczyniła się do wybuchu
wojny, nie została następnie wsparta energicznymi działaniami wojennymi, Grecy
walczyli na lądzie sami przeciwko Macedonii. Areus 1 zginął atakując lstm
Koryncki broniony przez solidne fortyfikacje. Ateny musiały skapitulować po
oblężeniu w r. 262/3 lub nieco później. W 262 r. (data sporna) Antygon odniósł
zwycięstwo nad flotą ptolemejską w wielkiej bitwie u wybrzeży Kos.
W wyniku wojny Antygon umocnił swą pozycję w Grecji, w Atenach doszli do
władzy jego zwolennicy. Wprawdzie po kilku latach król manifestacyjnie zwrócił
miastu wolność, ale garnizon macedoński pozostał na miejscu. Wojna
chremonidejska kładzie kres ambicjom Aten do odgrywania aktywnej roli w
greckim świecie. Pozostają one miastem ważnym, zachowują wiele ze swego
kulturalnego splendoru, tradycja świetnej przeszłości ma ciągle jakiś praktyczny
wymiar, ale o wpływaniu przez nie na bieg spraw poza własnym terytorium nie
może być mowy.
Kolejne sukcesy odnotował natomiast Związek Etolski, który zachował w
toczących się działaniach wojennych neutralność. Przyłączyli się do niego
Lokrowie Epiknemidyjscy i część (nie wiemy jaka) Fokidy. Antygon trzymał się
zasady utrzymywania ze związkiem dobrych stosunków i nie reagował na 88 jego
ekspansję.
Niewiele wiemy o zmianach w wyspiarskim świecie, mimo macedońskiego
zwycięstwa nie były one zbyt wielkie, a Ptolemeusz II utrzymał tu swoją pozycję.
Związek Wyspiarzy ciągle jeszcze istniał. Nie wydaje się, by Antygon miał
ambicje (i środki), aby usunąć egipskie wpływy z basenu Morza Egejskiego.
Stosunki między Antygonem a Ptolemeuszem II nigdy nie były dobre, ale poza
Wojną Chremonidejską napięcia nie prowadziły do zbrojnych konfliktów. Dla
Gonatasa ważniejszy od rywalizacji z aleksandryjskim władcą był stan rzeczy w
samej Macedonii i Tessalii.
Nie wydaje się, aby Antygon Gonatas chciał uczestniczyć w rywalizacji o
panowanie nad całym hellenistycznym światem. Osłabienie Macedonii, o którym
już była mowa, kruchość jego panowania we własnym kraju (wykazał to sukces
Pyrrusa) zmuszały go w każdym razie do wielkiej ostrożności. Wystarczało mu
ograniczenie wpływów ptolemejskich, nie dążył do ich likwidacji. Pasywność
ptolemejska w czasie wojny chremonidejskiej także wskazywała, iż konflikt w
Grecji nie ma dla Egiptu większego znaczenia.
Uzurpacja Aleksandra, syna Kraterosa
Następny kryzys macedońskiego panowania przyszedł w roku 253/252. Jego
sprawcą był syn Kraterosa, Aleksander, który po śmierci ojca objął jego
stanowisko dające mu władzę nad Eubeją i Koryntem. O ile Krateros wykazywał
niezmienną lojalność wobec Antygona, to jego syn miał większe ambicje, przyjął
tytuł królewski, prawdopodobnie chciał sięgnąć po władzę w Macedonii. Czy
popychał go do tego Ptolemeusz II --- nie wiemy, jest to jednak wielce
prawdopodobne. Rewolta Aleksandra trwała do roku 245 gdy w niejasnych
okolicznościach (otrucie?) stracił życie, zaś Antygon odzyskał Korynt i Eubeję.
Był to jedyny w dziejach dynastii przypadek uzurpacji; wystąpił on, rzecz
znamienna, nie w samej Macedonii, ale właśnie poza nią.
Lata, które nastąpiły po buncie Aleksandra przyniosły wyczuwalną zmianę w
polityce Antygona Gonatasa na terenie Grecji. Coraz częściej popierał on
tyranów przejmujących władzę w miastach w oparciu o ugrupowania
promacedońskie i oddziały najemników. Tyrania nie była w tych czasach
popularna, jej forsowanie powiększało niechęć do Antygona i w dalszej
perspektywie osłabiało macedońskie wpływy.
Powstanie Związku Achajskiego i początki kariery Aratosa
W 251 r. rozpoczyna się błyskotliwa kariera polityka, który przez następne
trzydzieści osiem lat odgrywać będzie decydującą rolę w dziejach Peloponezu.
Aratos, gdyż o nim tu mowa, był synem tyrana Sykionu obalonego przed
kilkunastu laty. W 251 r. ze szczupłą grupą swych zwolenników usunął on
kolejnego tyrana, nie po to jednak, by zająć jego miejsce, ale by przywrócić 89
miastu nękanemu tyrańskimi zamachami normalny ustrój, a także namówić
współobywateli do wstąpienia do Związku Achajskiego.
Był to organizm polityczny powstały w 280 r. Stworzyły go cztery niewielkie
achajskie miasta: Dyme, Patraj, Faraj, Tritaja, później dołączyło się Ajgion, w
którym znajdowało się ważne sanktuarium Zeusa Homariosa; stało się ono
sanktuarium związkowym, tu zbierali się na obrady obywatele państw
wchodzących w skład związku oraz jego władze. Za pierwszą piątką poszły polis
następne, jednak dopiero akces Sykionu, miasta ludniejszego i bogatszego niż
poprzedni członkowie, a na dodatek nieachajskiego (Sykion był dorycki)
powiększył wydatnie znaczenie związku. Wielką rolę w jego umocnieniu i
późniejszej ekspansji odegrał Aratos, który przez całe swe życie będzie określał
kierunek działań związkowych. Był on zręcznym politykiem potrafiącym
lawirować w skomplikowanych sytuacjach, dawał sobie świetnie radę na
zebraniach zgromadzenia. Mniej miał talentów wojskowych i był tego świadom,
odpowiadał za niejedną klęskę w bitwie, często cofał się gdy wszystko
wskazywało, iż należy atakować.
Nowy układ sił wynikły z ekspansji Związku Etolskiego postawił Związek
Achajski w trudnej sytuacji. Po wcieleniu siłą Beocji przyszła kolej na interwencję
Etolów na Peloponezie, której okazję stworzył konflikt między Arkadyjczykami a
Elejczykami. Etolowie opowiedzieli się po stronie Elejczyków, z którymi łączyła
ich tradycyjna przyjaźń, a energicznie prowadzona kampania dała im, poza
łupami, sojusz z Messenią i kilkoma polis półwyspu.
Ekspansja etolska na Peloponezie, odbywająca się za cichym przyzwoleniem
króla macedońskiego, stwarzała poważne zagrożenie dla Związku Achajskiego.
Był on zbyt jeszcze słaby i zbyt mało skonsolidowany, aby móc zachować dla
siebie miejsce obok dynamicznego konkurenta, jeśli ten nadal podejmowałby
analogiczne działania z równą energią i skutecznością.
Jednak w 243 r. Aratosowi udało się otworzyć dla Związku Achajskiego nowe
perspektywy. Jego zwolennicy opanowali podstępem twierdzę w Koryncie
obsadzoną od wielu lat przez Macedończyków, w porcie zagarnięto
macedońskie okręty. W mieście doszło natychmiast do przewrotu, zgromadzenie
uchwaliło przyłączenie się Koryntu do Związku Achajskiego.
Usunięcie jednego członu "kajdan Hellady" zmieniało w sposób istotny układ sił,
miasta peloponeskie zaczęły być zainteresowane przyłączeniem się do związku.
Uczyniły to od razu Epidauros, Trezena, Megara. Aratos chciał do niego
wciągnąć także Ateny i Argos, jednak bez powodzenia. Doszło natomiast do
zbliżenia między związkiem a Spartą. Wszystko działo się z otwartym,
dyplomatycznym i finansowym poparciem Ptolemeusza III, nawet w takiej
postaci było ono dla związku bardzo cenne.
Organizacja Związku Achajskiego
Charakterystykę Związku Achajskiego zacznę od zacytowania dwóch frag-
mentów dzieła Polibiusza, w których sformułował on cele i określił źródła jego
90 siły.
"Podczas gdy w minionych czasach wielu usilowalo polączyć Peloponezyj-
czyków w imię wspólnej korzyści, a żaden nie mógl osiągnąć celu, gdyż nie dla
obrony wspólnej wolności, lecz dla ustalenia wlasnej hegemonii poszczególni o
to zabiegali, to w naszych czasach nastąpil tak wielki pod tym względem postęp i
urzeczywistnienie celu, że nie tylko związali sig wspólnotą interesów, jak
sprzymierzeńcy i przyjaciele, lecz nawet zacz~li poslugiwać się tymi samymi
prawami, tą samą wagą, miarą, monetą, a prócz tego mają tych samych
urzędników, czlonków rady i sędziów, i w ogóle tylko pod tym względem prawie
caly Peloponez nie jest jedną polis, że nie ten sam obwód murów zamyka .jego
mieszkańców, natomiast wszystko inne zarówno w sferze spraw związkowych
jak i w poszczególnych miastach jest u nich identyczne lub podobne". (11, 37).
(Przyczyna potęgi związku): "Jest ona jak sądzi nast~pująca. Nie można znaleźć
bardziej autentycznego systemu równouprawnienia, wolności slowa i w ogóle
prawdziwej demokracji niż ten, który istnieje u Achajów. Znalazl on w niektórych
Peloponezyjczykach dobrowolnych zwolenników, wielu pozyskal sobie
namową, pewnych zmusil przy dogodnej okazji, lecz sprawił, że ci, którzy zostali
zmuszeni szybko czuli się z niego zadowoleni. Nikomu bowiem z pierwotnych
uczestników nie przyznając żadnego przywileju, a przystępujących za każdym
razem traktując w zupelnie równy z tamtymi sposób, doszedl rychlo do
wytkniętego celu, bo opieral się na dwóch najsilniejszych podporach: równości i
życzliwości. Ten więc ustrój trzeba uważać za przyczynę tego, że Peloponezyj-
czycy doszedlszy do porozumienia osiągnęli istniejącą u siebie obecnie szczęśli-
wość" (II, 38).
Polibiusz oczywiście przesadza. Związkowi nie udało się na dłużej objąć całego
Peloponezu. To zaś, co achajski historyk pisze w drugim z cytowanych tu
fragmentów, pozwala nam poznać raczej ideały niż rzeczywistość, nie zmniejsza
to wartości jego deklaracji, gdyż aspiracje bywają równie ważne jak fakty.
Demokracja oparta na zgodzie wewnętrznej i równości, skuteczne usunięcie
niebezpieczeństwa dominacji jednej polis nad innymi - tak się r ysuje przedmiot
najgłębszych pragnień w sferze życia politycznego. Były one jakoś, lepiej czy
gorzej, realizowane w życiu związkowym.
Na czele związku stał urzędnik z tytułem stratega, wybierany na rok i, w
przeciwieństwie do Związku Etolskiego, podlegający reelekcji bez ograniczeń,
tyle źe z zachowaniem przerw rocznych między okresami pełnienia funkcji
(Aratos był strategiem siedemnaście razy). Obok niego wybierano dowódcę
jazdy (hipparchos) i floty (nauarchos) oraz sekretarza.
Zaraz po strategu w hierarchii ważności znajdowało się kolegium, którego
członkowie nazywali się damiurgoi. Odgrywali oni ważną rolę w kierowaniu
zgromadzeniem i radą związku, razem ze wspomnianymi wyżej urzędnikami
tworzyli organ zwany synarchiai, coś w rodzaju gabinetu ministrów. Zbierając się
przy drzwiach zamkniętych grono to podejmowało ważne decyzje, przyjmowało
posłów itd. Uderza zbieżność ze Związkiem Etolskim, w którym także doszło do
wydzielenia grupy (apokletoi) tworzącej wraz z urzędnikami zbiorowe
kierownictwo państwa. Istnienie tych właśnie ciał zapewniało obu federacjom
sprawność działania a jednocześnie stanowiło podstawowe zabezpieczenie przed
przerostem wpływów stratega. 91
Najwięcej trudności sprawia nam ustalenie składu i trybu działania organów
zbiorowych związku. Dane zawarte u Polibiusza nie dają się jednoznacznie
interpretować. Wyłożę tutaj koncepcję J.A.O. Larsena, która zyskała sobie,
przynajmniej na razie, szersze uznanie. W okresie III w. jego zdaniem działało
zgromadzenie spotykające się przynajmniej cztery razy do roku, brali w nim
udział obywatele powyżej 30 roku życia. Nie jest rzeczą wykluczoną, że w
związku istniał jakiś cenzus majątkowy odsuwający od czynnego udziału w życiu
politycznym biedniejszą część ciała obywatelskiego, opinie w tej kwestii są
wśród historyków podzielone. Zgromadzenie podejmowało na bieżąco
wszystkie ważniejsze decyzje i dokonywało wyborów urzędników. Obok niego
istniała rada powoływana na takiej samej zasadzie jak w Związku Etolskim
(delegaci z poszczególnych polis w liczbie odpowiadającej liczbie obywateli).
Istotne zmiany w funkcjonowaniu zgromadzenia nastąpiły na pewno przed
końcem_.III w. być może w 217 r. Zwoływano je odtąd bardzo rzadko i tylko
wówczas, gdy trzeba było podejmować decyzje o wypowiedzeniu wojny,
zawarciu przymierza (a później także, gdy przybywał do związku poseł od senatu
rzymskiego wiozący ze sobą od niego pismo). Obrady trwały wtedy trzy dni,
pierwszy był zarezerwowany dla wniosków urzędników, w drugim także inni
uczestnicy zgromadzenia mogli zgłaszać projekty uchwał, od razu dyskutowane,
w trzecim odbywało się głosowanie. Wiemy, że głosowano miastami, natomiast
nie jest jasne, jak liczono głosy. J.A.O. Larsen jest zdania, że posługiwano się
systemem przypominającym z grubsza dwustopniowe głosowanie w Rzymie.
Najpierw liczono głosy wewnątrz grup przybyłych z miast, następnie ustalano
wynik całego głosowania przyznając poszczególnym miastom liczbę głosów
proporcjonalną do liczby ich obywateli. Ten skomplikowany system (o ile
Larsen go rekonstruuje poprawnie) miałby na celu zmniejszenie przypadkowości
wyników głosowania, a zwłaszcza usunięcie przewagi liczebnej ze strony
mieszkańców najbliższych okolic miejsca odbywania się obrad.
Reforma ta spowodowała w sposób oczywisty wzrost znaczenia rady i przejęcie
przez nią wielu funkcji poprzednio pełnionych przez zgromadzenie. Była ona
znamiennym dowodem ewolucji związku w kierunku zapewnienia elitom
wyłączności decyzji i zmniejszenia udziału przeciętnych obywateli w życiu
politycznym.
Miasta płaciły składki do skarbu związkowego w wysokości proporcjonalnej do
liczby obywateli, kwoty były zmienne, zależały od bieżących potrzeb..
Członkowie byli także zobowiązani do dostarczania oddziałów wojska, w
zasadzie było to wojsko obywatelskie, ale miasta mogły przysyłać także
najemników. Zdaniem Polibiusza możliwości rekrutacyjne całego związku
wynosiły 30 000 - 40 000 ludzi (w praktyce jednak wystawiane armie były o wiele
mniejsze). Skarb związkowy służył niejednokrotnie dla zaciągów żołnierzy
zawodowych.
Związek miał wspólną monetę, była ona jednak bita nie przez wspólną 92
mennicę, lecz przez poszczególne miasta, które umieszczały na niej obok
monogramu związku także własne symbole. Niektóre polis wypuszczały własne
monety bez związkowego monogramu.
W sprawach wewnętrznych miasta miały pełną autonomię (w rozsądnych
granicach, na przykład przewrót tyrański był nie do pomyślenia). Nie wiemy czy
w związku obowiązywała zasada isopolitei. Poszczególne achajskie polis mogły
utrzymywać stosunki dyplomatyczne również z polis spoza federacji.
Kryzys w Sparcie. Reformy Agisa IV
Korzenie kryzysu, który objawił się w Sparcie z taką siłą w drugiej połowie III w.
sięgają wieku IV, kiedy to, w wyniku ustawy zgłoszonej u progu tego stulecia
przez Epitadeusa dozwalającej na obrót działami ziemi, uległ załamaniu
tradycyjny porządek ustanowiony w czasach archaicznych. Proces skupiania
ziemi w rękach bogatych Spartan (czy częściej - bogatych Spartanek) posunął
się daleko. Jego efektem było zmniejszenie się liczby obywateli.
Plutarch, nasze najlepsze źródło do spraw spartańskich (napisał on biografie obu
reformatorów, Agisa IV i Kleomenesa III, korzystając z dzieła Fylarcha, autora
współczesnego tym wydarzeniom i dobrze poinformowanego) twierdzi:
"ostatecznie więc pozostalo nie więcej niż siedmiuset Spartan, ale z tych byto
stu, którzy posiadali ziemię i dzial obywatelski (k l e r o s) . Reszta siedziala w
mieście w ubóstwie (a p o r o s) i bez czci (a t i m o s) . Odpierala wroga bez
energii i entuzjazmu i bez przerwy wyczekiwala odpowiedniej chwili do
przewrotu i zmiany stosunków" (Agis, 5,5).
Przekaz ten nie może być traktowany dosłownie, gdyż przebieg wydarzeń
świadczy dowodnie, iż owych 600 Spartan jakąś ziemię miało. Zapewne
posiadali oni jedynie część obywatelskiego działu, byli też obciążeni długami,
zwykłą plagą niezamożnych rolników i czuli się nieustannie zagrożeni utratą tego,
co posiadali, a więc ziemi i praw obywatelskich.
Poza Spartanami - obywatelami, znajdowali się w Lakonii ludzie wolni nie
posiadający praw politycznych. Byli to hypomeiones lub potomkowie
hypomeiones (to fest Spartan, którzy w wyniku ubóstwa utracili prawa
obywatelskie), być może w grę wchodzili także wyzwoleni heloci oraz
zamieszkali w Lakonii periojkowie. Grupa ta nie stanowiła siły politycznej, jej
członkowie nie mogli uczestniczyć w wyborach i obradach zgromadzenia, nie
byli też powoływani do wojska. .
Detonatorem w napiętej sytuacji stali się królowie, którzy nie utracili ambicji
odgrywania większej roli poza własnym krajem. Jej spełnienie wymagało
posiadania licznej i dobrej armii, tej zaś nie moźna było zaciągnąć, gdyź władcy
spartańscy choć byli bogaci (jak na miejscowe stosunki); to nie mieli środków,
aby opłacić tylu najemników, aby mieć armię pozwalającą na uczestnictwo w
wielkiej grze politycznej. Jedyna droga ku odbudowie militarnego potencjału
prowadziła przez reformy odwracające bieg zmian społecznych.
Rzecznikiem takiej reformy stał się w Sparcie Agis IV, który objął ok. 245/244 r.
' samodzielne rządy jako człowiek bardzo młody. Wedle
93
Plutarcha znalazł on poparcie właśnie wśród swych rówieśników, w tym gronie
obok biedoty spartańskiej byli także reprezentowani synowie z dobrych rodzin,
których przyciągała realna perspektywa przywrócenia Sparcie poprzedniej
chwały i siły. Także i wśród starszego pokolenia znaleźli się ludzie gotowi
poprzeć projekty Agisa.
Zagrożeni bogaci Spartanie bronili nie tylko swojej ziemi, ale i swego nowego,
sprzecznego z likurgowym porządkiem, sposobu życia. W Sparcie wbrew starej
moralności upowszechnił się bowiem zbytek, ostentacja w sposobie ubierania
się, mieszkania, jedzenia. Powrót do zarzuconych starych instytucji: ćwiczeń
wojskowych i wspólnego życia u wielu budził zrozumiałe opory.
Agis nie zamierzał realizować reformy na drodze przewrotu, przez cały czas swej
politycznej działalności zachował on respekt wobec politycznych instytucji
swego królestwa; nie ułatwiało mu to zadania.
W 243/242 r. w geruzji, a później na zgromadzeniu, przedstawiono projekt
reform. Obejmował on kasatę długów, konfiskatę gruntów na terenie "ziemi
obywatelskiej" (politike chora) w dolinie Eurotasu. Miały one posłużyć do
stworzenia 4500 działów obywatelskich (daje nam to miarę stopnia koncentracji
gruntów, jeśli ziemia należąca w większości do stu rodzin mogła wystarczyć dla
o tyleż większej liczby przyszłych właścicieli). Na ziemi periojków miano
stworzyć 15 000 działek dla ludzi zdolnych do noszenia broni. Plutarch nie mówi
nam jasno skąd mieli pochodzić nowi członkowie obywatelskiego grona, ale nie
ulega wątpliwości, że musiało ono być uzupełnione poprzez przyjęcie części
ludzi wolnych, o których była wyżej mowa. Właściciele 4500 działów podzieleni
być mieli między 15 grup syssytii, gdyż Agis kładł wielki nacisk na odbudowę
starych obyczajów w dziedzinie wychowania, wspólnych posiłków,
obowiązujących ćwiczeń wojskowych.
Projekt napotkał silny opór, którego wyrazicielem stał się drugi król spartański
Leonidas II, człowiek w podeszłym wieku (służył w armii Seleukosa I),
konsekwentny rzecznik obrony istniejącego porządku. Z propozycji wniesionych
przez Agisa tylko kasata długów została zrealizowana, podział ziemi odłożono na
później.
Stosunek sześciuset uboższych Spartan do sprawy rozszerzenia obywatelskiego
grona nie był bynajmniej jednolicie entuzjastyczny. Pragnęli oni uwolnienia od
długów i ziemi, ale dla siebie, nie chcieli się dzielić obywatelskimi przywilejami z
ludźmi nowymi, zwłaszcza, że miało być ich tak wielu. Osłabienie poparcia ze
strony tej grupy było dla Agisa fatalne, grono któremu chciał nadać prawa
obywatelskie nie liczyło się jeszcze w życiu politycznym, zresztą zwłoka w
realizacji projektu powodowała także zniechęcenie i w tych kręgach.
Agisowi potrzebny był sukces militarny, który dałby mu środki materialne (łupy!)
i charyzmę zwycięzcy, dlatego też chętnie odpowiedział na wezwanie Aratosa,
który prosił o pomoc w walce z Etolami. Geruzja i przeciwnicy reform wśród
eforów także chętnie widzieli usunięcie króla ze sceny politycznej, choćby na
krótko. Wyprawa sukcesu Agisowi nie przyniosła, Aratos wolał
94 odesłać go do Sparty rezygnując z walki, niepokoje społeczne, które pojawiły
się w miastach Peloponezu na wieść o zmianach w Sparcie wywołały jego
najgłębszy niepokój. Agis zwycięski, a zarazem Agis reformator mógłby być dla
elity rządzącej Związkiem Achajskim wielce niebezpieczny (a były to trafne
przewidywania sądząc po tym, co działo się później za czasów rządów
Kleomenesa II1).
W Sparcie pozycja grupy reformatorskiej załamała się bardzo szybko. Agis
zapłacił za to życiem. Był to pierwszy wypadek w dziejach Sparty, gdy eforzy
odważyli się targnąć na osobę króla.
Panowanie Demetriusza II (239 - 229)
W 240 (lub 239) r. zmarł Antygon Gonatas a władzę po nim objął jego syn
Demetriusz II, który przynajmniej już od r. 257/256 nosił tytuł królewski. W
latach panowania ojca udział jego w sprawach greckich był żaden, być może
właśnie Demetriuszowi powierzył Antygon ochronę północnej granicy.
Zmiana na tronie pociągnęła za sobą istotną zmianę w polityce Macedonii na
terenie Grecji. W części był to efekt objęcia kierownictwa przez człowieka
nowego, o nowych koncepcjach, a także świeżej energii; Antygon zmarł jako
człowiek bardzo stary, jego przysłowiowa ostrożność i pewna pasywność
ostatnich lat da się jego wiekiem wytłumaczyć. Pewne, że Demetriusz, niezależnie
od własnych poglądów na taktykę poprzednika, musiał przyjąć aktywniejszą
wersję polityki.
Istotnym nowym elementem sytuacji było pogorszenie się stosunków między
Macedonią a Związkiem Etolskim. Było to nieuchronne, gdyż jego nieustanny
wzrost spowodował powstanie pasa terytorium odcinającego Macedonię od
Grecji. Akcja Etolów na Peloponezie sięgała terenów, na których król
macedoński miał swoje interesy. W tej sytuacji nie dawało się utrzymać stanu
milczącego sojuszu charakterystycznego dla poprzednich dziesięcioleci.
W 239 r. wybuchła wojna między Związkami Etolskim i Achajskim a Macedonią.
Na samym jej początku Demetriuszowi udało się oderwać od Związku
Etolskiego Beocję i Megarę (tę na krótko). Dawało mu to oparcie w Grecji
środkowej. Późniejsze działania wojenne, trwające przez całe panowanie tego
króla, nie rysują się nam jasno.
Grecja środkowa i południowa nie były jedynymi obszarami, na których
Demetriusz musiał interweniować. Istotną rolę w jego polityce odegrały także
sprawy Epiru.
Epir w tych latach wchodzi w fazę głębokiego kryzysu wewnętrznego, którego
mechanizmy nie są nam dobrze znane. Wydaje się, że istotną w nim rolę
odgrywała rosnąca niechęć do hegemonii Molossów wśród innych plemion
epirockich. Słabość Epiru wystawiała go na łup sąsiadów: Związku Etolskiego i
Mirów.
W obliczu grożącej katastrofy ostatni władcy szukali pomocy ze strony
Macedonii. Demetriusz nie próbował wykorzystać nadarzającej się sytuacji do 95
poszerzenia swego państwa kosztem słabszego sąsiada, zapewne zdawał sobie
sprawę, że panowanie nad Epirem nie byłoby łatwe, wolał mieć na swej
północno-zachodniej flance przyjazne państwo, które osłaniałoby Macedonię
przed atakami plemion iliryjskich. Stąd sojusz z rodziną panującą umocniony
małżeństwem z księżniczką epirocką o imieniu Fthia. Porozumienie to nie
zatrzymało procesu rozkładu monarchii, około 233 r. znikają ostatni przed-
stawiciele dynastii i zostaje powołany do życia Związek Epirocki wzorujący się w
swych urządzeniach na Związku Etolskim.
Upadek monarchii w Epirze stanowić musiał poważny cios dla planów
Demetriusza. Wkrótce jego sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu, gdyż
Dardanowie, plemiona spokrewnione z Mirami, zajmujące obszary na północ od
Macedonii, zaatakowały jej terytorium.
Pod koniec lat trzydziestych Demetriusz osobiście dowodzi wojskami w
wyprawie na północy, w czasie jej trwania ginie w 229 r., a Dardanowie
najeżdżają Macedonię. Daje to od razu Tessalii sygnał do rewolty, także Etolowie
atakują osłabionego przeciwnika.
Syn Demetriusza II, Filip (przyszły Filip V) miał w chwili śmierci ojca osiem lub
dziewięć lat, w tej sytuacji grono dostojników macedońskich powierzyło
regencję kuzynowi zmarłego króla, Antygonowi o przydomku Doson. Jemu to
przypadło niełatwe zadanie opanowania groźnej sytuacji.
Wydarzenia na terenie Iłirii. Pierwsza interwencja Rzymu na Półwyspie
Bałkańskim
Na początek lat dwudziestych przypada pierwsza interwencja Rzymu w sprawy
Półwyspu Bałkańskiego. Pierwszym przeciwnikiem republiki na Półwyspie byli
Ilirowie, którym przyjdzie nam teraz poświęcić nieco miejsca.
Ilirowie byli jednym z tych barbarzyńskich ludów, które bytowały na pograniczu
świata cywilizowanego utrzymując się z rabowania zamożniejszych sąsiadów,
jeśli ci nie potrafili się skutecznie bronić utrzymując odpowiednio silne floty.
Ilirowie zamieszkiwali pas przybrzeżny (por. mapa nr 6), byli świetnymi
rybakami i żeglarzami. Długo nie tworzyli jednolitego państwa, poszczególne
plemiona miały swych naczelników toczących stale odnawiające się wojny tak
między sobą jak i ze światem zewnętrznym.
Flotylle Mirów, składające się przede wszystkim ze statków niewielkich i
szybkich, zwanych lemboi, operowały na terenie całego Adriatyku stanowiąc
poważne zagrożenie dla żeglugi także i na jego południowych wodach. Walczyli
z nimi królowie Epiru i miasta greckie, z umiarkowanym powodzeniem.
Osłabienie Syrakuz, których flota poprzednio nadzorowała także wody
Adriatyku, upadek monarchii epirockiej i słabość utworzonego na jej miejsce
związku, rozszerzyły swobodę piratów, którzy wydatnie zwiększyli od połowy II
w. swą aktywność.
Polityczne zjednoczenie znacznej części Mirów następujące mniej więcej 96 w
tym samym czasie, spowodowało, że rabunkowe wypady nabrały innego
I I I I I i I
I wo ~ i
I 2~ b i i
VII I~
~I
I ~
I ?
I
a I i
Tragurion I. I ' '
r 2 p ~,
Salona
e I'~ ~ I I II
~I
'i
a
,
.
I
I
c
S 1 ~>v I
PI I
I
I
~~
~
I
~
~I
~
' . L
~ _
I ć
_ Faros ~.... \
arona= ,.`_,
,
:
.
'
:
'
~
_'
J
,
~
;
,
'
,
~;
" ' .
W
~
'
i-,~:'
~ ~
~II
Korkyra Crarna _
~ .
.
:~
~
.:.~. ,I.
Epida iu~m. -
~i~s.~;~
ó Mętpon~ : :;~,~' .- ,tj:W'-
'
Diokleja !Z
;-~Ą.a.t=~d'-
a`.n;o;wii
e
'lt ~ Agrauion o'
,m ` ,
z
Buthoe ~
i ~ I,rh, ~ ,
~ ~
Nuntr
a
sZkoderskie
m ~r ,;
~
~
~
r ;
,..
i
~
Skodra
'9 ~ ~..Ow, ;,
O Lissos I'
~
v
Baśsania I,~~~y; i
','~ ^ '
~
~7
"-
'
"// .,t ',
,;
,.
, _Kydraj~_=--_ b'-k' .
r
i C' Albanopolis - --_--_ _-_--~_~=A~
~ -wStybęrrą-
~ -=
i ~ Epidamnos _
ts` _
_-_
'Parthos .LOchrydzkie==_
i ~Jrl~!'' ~-- _- __
A=Hr erakleVa- ----_
x
[
=
11
__
}}--
::
I
((
Apollonia //
.
.IiNI; i ~ _- _-
I
I ' . Dimąle: ~ _ --
-__
' '~I'. Pilioń-
J~
~
-
::
s
q . -_ -__
~XIIyJ --- _
I
r os
Monarchia Teuty w 229 r. Orikos
IIYI
=
-
I
obszar
wyjściowy o
Fanote
I
obszary zawisie ll I i I . i I
I
;nike I ~assalonl
r
tereny zawisie od Rzymu po 299 r. i
I I
Korkyra
6.
Macedonia w 229 r.
I
Ambrakia
królestwo Dardanów ~
Kassólpe
i
~ wVadztwo Demetriusza z Faros
1
k
:: .I ok. 229--219 r. 0 00
m
6. ILIRIA I KRAJE OSCIENNE
charakteru. Towarzyszyła im teraz ekspansja, która osiągnęła swój punkt
szczytowy za panowania królowej Teuty. Jej flocie udało się opanować nawet
Korkyrę i osadzić na wyspie swój garnizon. Na jego czele stał Demetriusz z
Faros, którym będziemy mieli jeszcze okazję się zajmować. Ataki na wybrzeża i
jednocześnie wyprawa lądowa na teren Epiru skłoniły władze nowego związku
do pertraktacji z Teutą, w zamian za gwarancje pokoju oddano jej terytorium
Atintanów.
Kupcy italscy, żeglujący po wodach Adriatyku, byli niejednokrotnie
przedmiotem ataków ze strony Mirów, ich skargi, wnoszone przed władze
rzymskie, długo nie przynosiły rezultatów. Nagłe zainteresowanie republiki
kwestią iliryjską na początku lat dwudziestych III w. było efektem nowej sytuacji.
Wprawdzie zachodnie wybrzeża Adriatyku od dość dawna znajdowały się pod
kontrolą Rzymu, ale dopiero zakończenie pierwszego konfliktu 97
7 Historia sturoiytnych Creków t. 111
z Kartaginą, podbój Sardynii i Korsyki, a jednocześnie uspokojenie na lat kilka w
północnej Italii, skłoniło przywódców republiki do potraktowania terenów
iliryjskich jako interesującego obszaru działań militarnych. Choć piractwo Mirów
szkodziło italskiemu handlowi, to nie interesy kupców, a rzymski imperializm
tłumaczy nam wszczęcie wojny w 229 r.
Zorganizowano ogromną wyprawę, na którą udali się obaj konsulowie. Brało w
niej udział ok. 20 000 piechurów i 200 jeźdźców, popłynęła cała flota Rzymu:
200 statków. Przewaga Rzymian była miażdżąca. Demetriusz z Faros oddał im
od razu Korkyrę, a Teuta prosiła o pokój. Zawarto go w 228 r., zakazywał on
statkom iliryjskim pojawiać się na południe od linii wyznaczonej przez Lissos,
tylko pojedyncze jednostki mogły ją przekraczać.
Zwycięska wyprawa przyniosła wojsku rzymskiemu łupy, oapewne wysokie
(Iliria nie była obszarem bogatym per se, ale zgromadzono w niej owoce
wieloletnich rabunków), nie doprowadziła jednak do aneksji, lecz do utworzenia
strefy rzymskich wpływów. Część obszarów odebranych Teucie oddano
Demetriuszowi z Faros, tworząc pierwsze na Bałkanach państwo klienckie.
Ponadto na wybrzeżu uformowało się coś, co historycy dzisiejsi, nieco
anachronicznie, nazywają protektoratem. Obejmował on Apollonię, Epidamnos,
Korkyrę, Issę oraz ludy Atintanów i Partinów, a więc społeczności, które prosiły
republikę o pomoc przeciwko Mirom. Jak dalece zdawały one sobie sprawę ze
swej zmienionej sytuacji i z ciężarów z niej wynikających na przyszłość tego nie
wiemy, na początku w każdym razie mogły mieć w tej materii iluzje. Rzymskiego
protektoratu bowiem nie strzegły żadne rzymskie wojska, zostały one w całości
ewakuowane.
Czego pragnęli rzymscy politycy organizujący wojnę iliryjską? Łupów i sławy
czy też solidniejszego zaangażowania się republiki po drugiej stronie Adriatyku'?
Pamiętajmy, że republika w ostatnim półwieczu nie wzdragała się przed
zamorskimi aneksjami (Sycylia, Sardynia i Korsyka), chęć usadowienia się na
Bałkanach nie wyglądała więc tak absurdalnie. Szybkie usunięcie się z tego
obszaru mogło wynikać ze zmienionej sytuacji na północy Italii,
nieporównywalnie ważniejszej dla Rzymu od odległych terytoriów. Są to jednak
tylko hipotezy, wrócę do nich jeszcze w paragrafie poświęconym dyskusji nad
charakterem rzymskiej polityki w Grecji i Macedonii.
Początki panowania Antygona Dosona
Antygon Doson potrafił dać sobie radę w trudnej sytuacji. Zauważmy przy
okazji, że w samej Macedonii nikt nie skorzystał, aby sięgnąć po władzę, kraj był
wolny od plagi uzurpacji, która tak osłabiała państwo Seleukidów i
Ptolemeuszów.
Na północy usunięte zostało niebezpieczeństwo ze strony Dardanów, jednak
kosztem utraty Pajonii, która pozostała w ich rękach. Na południu Doson szybko
odzyskał władzę w Tessalii, natomiast musiał pogodzić się z utratą Aten, które
wykorzystały kryzys, by w 228 r. pozbyć się garnizonu
98
w Pireusie. Jego komendant zgodził się ewaukować twierdzę pod warunkiem
otrzymania I50 talentów, które potrzebne mu były nade wszystko na opłacenie
żołnierzy. Kwoty tej skarb Aten nie posiadał, zebrano ją w drodze subskrypcji,
także poza granicami państwa. Aratos osobiście wpłacił 20 talentów w nadziei,
że Ateny przystąpią do Związku Achajskiego, był wielce zawiedziony, gdy to się
nie stało. Miaslo nie chciało się wiązać z istniejącymi w Grecji siłami, szukało
zabezpieczenia w sojuszu z Ptolemeuszami, odległa protekcja Aleksandrii była
rzecz prosta dogodniejsza od hegemonii Pelli.
Tak to ~ "kajdan Hellady" zostały Dosonowi już tylko tessalska Demetrias i
Chalkis na Eubei. Było to tym bardziej bolesne, że w sposób istotny, a dla
Macedonii niekorzystny, zmieniała się sytuacja na Peloponezie.
Sytuacja na Peloponezie w przededniu wojny Związku Achajskiego ze Spartą
W toku lat, które upłynęły od usunięcia garnizonu macedońskiego z Akro-
koryntu, liczba polis wchodzących w skład związku znacznie się powiększyła.
Wojna wypowiedziana przeciwko niemu przez Demetriusza II nie zahamowała
tego procesu, gdyż król zajęty na północy swego kraju nie mógł prowadzić jej
skutecznie, a co więcej, nie był w stanie zapobiec temu, co wydarzyło się w
Megalopolis. Tyran tego miasta, Lydiadas, który był jednym z najważniejszych
stronników Macedonii na Peloponezie, zdając sobie sprawę z postępującej
izolacji i zagrożenia, jakie dla niego stwarzała achajska ekspansja. podjął decyzję
spektakularną: zrezygnował ze swej władzy i namówił obywateli Megalopolis do
wstąpienia do związku. Stał się w nim od razu jednym z najważniejsrych
polityków, obejmując funkcję stratega (235 r.).
Przyłączenie tak ważnego i silnego miasta skomplikowało sytuację nie tylko
wewnątrz władz (rywalizacja między Lydiadasem a Aratosem stawała się
nieuchronna), ale i na zewnątrz. Megałopolis była w konflikcie ze Spartą,
obecność jej obywateli na zgromadzeniach i we władzach popychała związek w
stronę polityki antyspartańskiej. W 229 r. gest Lydiadasa naśladował tyran Argos
Aristomachos, wkrótce uczynili to samo tyrani z Flius i Hermione. W taki to
sposób Peloponez uwolnił się na czas pewien od tyranii, a wpływy macedońskie
skurczyły się drastycznie.
Początek lat dwudziestych w. III stanowi punkt szczytowy potęgi Związku
Achajskiego. Jednak już wówczas rysowały się przyszłe a bliskie kontlikty.
Trójka wybitnych polityków -- Aratos, Aristomachos i Lydiadas - miała
odmienne poglądy na taktykę związku, a napięcia między nimi nie przysparzały
mu spoistości. Trudno było liczyć na bierność Związku Etolskiego w obliczu
postępów rywala. Macedonia po niedawnej śmierci Demetriusza 11 przeżywała
kryzys, ale nie miał on trwać długo, zaś postępy Związku Achajskiego godziły w
jej interesy i trzeba było się spodziewać, że wykorzysta okazję, aby odwrócić
bieg wydarzeń.
Jednak to nie król macedoński, ani nie Związek Etolski wszczęli działania
przeciwko achajskiej hegemonii na Peloponezie. Uczynił to król spartański
Kleomenes III.
99
l,I~1 11t i ynlll otoełomi PońeW nno,~.... 7..1.1...1.. u:..:__., r__~_. . , . .,......
Sparta. Rządy Kleomenesa III
W Sparcie po śmierci Leonidasa II w 235 r. jego miejsce zajął Kleomenes III,
stając się dziedzicem idei Agisa IV, którego właśnie jego ojciec pokonał i
pózbawił życia. Plutarch, opowiadający nam w sposób szczegółowy biografię
króla, przypisuje ten polityczny wybór wpływom źony zamordowanego, Agiatis,
którą zmuszano do poślubienia młodszego od niej Kleomenesa (była ona jedną z
najbogatszych osób w Sparcie i jej majątek stanowił nie lada pokusę, Leonidas
zaś nie mógł go po prostu zagarnąć). Miała ona swemu drugiemu mężowi
opowiadać o zamierzeniach i czynach pierwszego i na tej drodze zachęcić do
podjęcia dzieła reformy. Nie wykluczając, że tak być mogło (choć tak
efektowne, z literackiego punktu widzenia, wątki są właśnie z racji swej
efektowności zawsze podejrzane), wypada pamiętać, źe Kleomenes i bez nauk
swej pięknej i cnotliwej małżonki musiał pójść drogą wskazaną przez Agisa. Dla
władcy ambitnego (ambicje Kłeomenesa były ogromne) nie istniała żadna inna
droga zwiększenia siły państwa i zyskania szansy odgrywania powaźniejszej roli
poza własnym królestwem. Postępy achajskie stwarzały dodatkowy bodziec do
działania: posiadłości związku sięgały północnych granic Lakonii, słaba Sparta w
niedalekiej przyszłości mogła zostać przezeń wchłonięta. Analiza przyczyn klęski
Agisa jasno wskazywała, że reformy można było urzeczywistnić, trzeba było
jednak przyjąć inną taktykę działania.
Etolowie zaniepokojeni wzrostem siły Związku Achajskiego ułatwili sytuację
Kleomenesawi ofiarowując mu cztery miasta należące do swego związku: Tegeję,
Mantineję, Orchomenos, Kafyaj. W ten sposób sytuacja militarna Sparty
wydatnie się poprawiła gdyź jej władca zyskiwał punkt oparcia do działań
militarnych na północy, nowe spartańskie nabytki izolowały ponadto od reszty
achajskich terytoriów Megałopolis. W 229 r. wybuchła wojna między Spartą a
Związkiem Achajskim właśnie o to miasto, Kleomenesowi udało się w niej
odnieść sukces militarny, którego zabrakło Agisowi; w zwycięskiej dla niego
bitwie (pod Ladokeją) padł Lydiadas.
W tym momencie (lato 227 r.) Kleomenes zdecydował się na zamach stanu:
pozostawił część swego wojska w Arkadii (a w nim swych licznych wrogów),
sam zaś z najemnikami udał się pośpiesznym marszem do Sparty. gdzie nie tylko
kazał stracić aktualnych eforów, ale uzyskał od zgromadzenia decyzję obalenia
samego urzędu, jako sprzecznego z ustrojem likurgowyn traktowanym ciągle
jako wzór obowiązujący. Usunięto na wygnanie osiem dziesiąt osób i w tych
warunkach przystąpiono do reform. W zasadniczyc zarysach pokrywały się one
z projektami Agisa.
Odnotujmy posłużenie się gwałtem i najemnikami. Kleomenes ~ mi świadomość,
że poparcie społeczeństwa nie było dostatecznie rozległe, a umożliwić mu
działania i neutralizować potężnych przeciwników.
Powtórzono kasatę długów, przeprowadzono konfiskatę gruntów (łat się
domyśleć, źe to właśnie bogaci właściciele musieli się składać na c
osiemdziesiątkę wygnanych). Stworzono 4000 działek ziemi, które przeznac no
dla Spartan pozbawionych ziemi lub mających jej mało i wybrar
100 periojków otrzymujących tym samym obywatelstwo. Tak jak poprzednio ~
teraz Kleomenes przywracał stare spartańskie obyczaje: wychowanie wedle
wzorów likurgowych, wspólne posiłki, surowy tryb życia. Dokonał on także
istotnej reformy armii, uzbrajając ją na sposób macedoński (sarissy zamiast
włóczni, tarcze zawieszone na szyi, a nie trzymane na lewym ramieniu).
Wojna Sparty ze Związkiem Achajskim
Kierownicy Związku Achajskiego zdawali sobie sprawę z grożącego im
niebezpieczeństwa, jakie ekspansja odrodzonej Sparty (w jej agresywne zamiary
nie mieli powodu wątpić) ze sobą niosła. Więź między znaczną częścią miast a
związkiem była słaba, wystarczyło, że pomyślna dla niego sytuacja ulegała
załamaniu, by polis pośpiesznie przechodziły na stronę zwycięzcy (nie posiada-
jąc własnego wojska nie miały zresztą innego wyjścia, czyniąc to z własnej
inicjatywy, a nie po oblężeniu i szturmie, miały szanse na dobre traktowanie).
Sukces reform w Sparcie wywoływał wrzenie w miastach achajskich, niebez-
pieczeństwo społecznych przewrotów stawało się coraz większe. Związek łączył
sojusz z Ptolemeuszem III, a Aratos osobiście otrzmywał od niego stałą pensję.
Ąle król aleksandryjski popierał także Spartę i mało było prawdopodobne, aby
chciał wysłać przeciwko niej swe wojsko. Jeśli Związek Achajski poniósłby
klęskę w przyszłej wojnie z Kleomenesem, mógłby liczyć na pomoc tylko ze
strony swego poprzedniego wroga: króla Macedonii, zaś cena jaką ten z
pewnością by za to podyktował była oczywista: powrót garnizonu macedoń-
skiego do Akrokoryntu. Aratos jeszcze przed rozpoczęciem działań wojennych
ostrożnie (i tajnie) sondował możliwości z tej strony, choć otwarcie takim
zamiarom przeczył.
Aratos działał wówczas i w następnych latach niewątpliwie także z pobudek
osobistych. Chciał utrzymać swą pozycję, a w Kleomenesie widział konkurenta,
który byłby w stanie usunąć go z politycznej sceny.
Punkt widzenia Aratosa długo jeszcze nie był punktem widzenia, który mógłby
uzyskać na zgromadzeniu związku większość; także wśród grupy nim rządzącej
Kleomenes miał swych zwolenników.
Próbowano pertraktacji. Kleomenes domagał się, jak mówi Plutarch, hegemonii
w związku. Niektórzy dzisiejsi badacze sądzą, że pod tym terminem kryła się
gotowość objęcia przez niego stanowiska stratega. Jednak taka interpretacja
wydaje się trudna do przyjęcia. Sparta nie wchodziła do związku (i nic nie
wskazywało, aby Kleomenes miał zamiar zgłosić jej akces), królowi
spartańskiemu nie mogła wystarczać godność obejmowana na rok z ewentual-
nością powtórnego wyboru po rocznej przerwie. Hegemonię, o której wspomina
Plutarch, trzeba rozumieć w znacznie szerszy sposób i nie szukać dla niej
formalnoprawnego wyrazu. Kleomenes chciał dla siebie władzy nad całym
Peloponezem i pełnego podporządkowania tego, co ze związku zostało.
Rozmowy nie doprowadziły do niczego i w 225 r. rozpoczęła się wojna, która
zamieniła się w tryumfalny pochód Kleomenesa na~północ. Na jego stronę
przeszła Argos a następnie Korynt, jednak w twierdzy Akrokoryntu pozostał
garnizon achajski. 101
Samo istnienie Związku Achajskiego stanęło pod znakiem zapytania. W tej
sytuacji Aratosowi udało się uzyskać od zgromadzenia związkowego zgodę na
porozumienie z Antygonem Dosonem (zima 225 - 224 r). Wysłano do Macedonii
zakładników, był wśród nich i syn Aratosa. Za Kleomenesem stał Ptolemeusz III,
ale jego udział ograniczał się do subsydiów, nie było mowy o akcji militarnej.
Wydarzenia następnych miesięcy miały pokazać, że nowe władztwo Sparty na
Peloponezie nie było solidne. Punktem zwrotnym było przejście Argos (224 r.)
na stronę związku, wywołało to reakcję łańcuchową w innych miastach. Na
Peloponezie operowała silna armia macedońska (20 000 pieszych i 1300
jeźdźców) pod osobistym dowództwem Dosona.
Istotną rolę w tym zwrocie odegrały czynniki społeczne. Grupy posiadające
ciągle widziały w Kleomenesie przeciwnika ustabilizowanego ładu, natomiast
masy odstępowały od popierania jego sprawy, gdyż król spartański nic nie
czynił, aby urzeczywistnić aspiracje biedoty miast Peloponezu. Kleomenes nie
był zwolennikiem przemian społecznych jako takich, los ludzi bez środków był
mu całkowicie obojętny. Jego działalność w Sparcie miała na celu wyłącznie
odrodzenie wewnętrzne Sparty. Poza własnym krajem przyjmował punkt
widzenia elity, nie chcąc jej do siebie zrażać (to mu się jednak nie udało. król
macedoński w jej oczach był lepszym gwarantem porządku).
Zgodnie z porozumieniem Doson przejął od achajskiego garnizonu Akrokorynt.
Wojna między nim a Kleomenesem nie była łatwa, choć król spartański miał
wyraźnie słabszą armię, a na domiar złego Ptolemeusz III przestał w tym
momencie płacić mu subwencję, stwarzało to poważne trudności finansowe.
Kleomenes zdobył się na krok radykalny: zaproponował wolność tym helotom,
którzy byliby w stanie dać za nią 5 min. Skorzystało z tego 6000 zależnych
chłopów, z tej liczby 2000 od razu wstąpiło do armii spartańskiej. Wnioski z
tych informacji, podanych nam przez Plutarcha i na pewno wiarygodnych
(Fylarch, na którym się opierał, dobrze znał wypadki), są interesujące. Sytuacja
majątkowa helotów musiała być nienajgorsza, jeśli tak liczna grupa była w stanie
zebrać tak wysoką kwotę.
Decydująca bitwa miała miejsce pod Sellazją w 222 r. Kleomenes ją przegrał i
uciekł do Egiptu z nadzieją skłonienia Ptolemeusza III do działania, płonną, jak
się szybko okazało. Próba wzniecenia powstania przeciwko Ptolemeuszowi IV
zakończyła się dla Kleomenesa katastrofą: w obliczu klęski popełnił
samobójstwo, jego rodzinę zgładzono.
Antygon Doson wkroczył do Sparty (był to pierwszy przypadek opanowania
tego miasta przez wroga w całych jego dotychczasowych dziejach).
Przywrócono poprzedni porządek, władzę objęli eforowie i geruzja, powrócili
wygnańcy. Przez kilka lat nie istniała monarchia, rychło jednak obsadzono
opróżniony tron.
Nie jest dla nas jasne, co stało się z nowymi obywatelami. Wprawdzie część z
nich poległa pod Selłasią (bitwa była krwawa), ale pozostały ich rodziny, więc
nie usuwa to pytania postawionego wyżej. Wracający z wygnania bogacze
musieli odzyskać ziemię, ale czy całą? Cztery tysiące nowych
102 osadników stanowiło znaczną siłę, a nowe władze spartańskie, gdy odszedł
Doson, nie dysponowały liczną armią. Niestety brak nam na ten temat informacji.
Antygon Doson na Peloponezie. Powstanie Przymierza Hellenów
Szybkość z jaką Doson zjawił się na Peloponezie wskazuje na to, że
przygotowywał on już wcześniej korpus ekspedycyjny. Propozycje Związku
Achajskiego stwarzały mu tak dogodną sytuację, jakiej nie miał ani przedtem, ani
potem żaden macedoński władca. Odbudowywał swą hegemonię na obszarze z
którego usunięto wpływy macedońskie i to na wezwanie tych, którzy poprzednio
byli właśnie jej przeciwni.
W odróżnieniu od Antygona Gonatasa miał on program pozytywny organizacji
Grecji, który przedstawił na posiedzeniu rady Związku Achajskiego w jesieni 224
r. Polegał on na utworzeniu symmachii, która pod hegemonią Macedonii
łączyłaby znaczną część państw Półwyspu Bałkańskiego. W jej skład weszli:
Sparta (po usunięciu z niej Kleomenesa, a więc po bitwie pod Sellasią),
członkowie Związku Achajskiego, Epiroci, Fokejczycy, Beoci, Akarnanie,
Lokrowie (Opuntyjscy), Eubejczycy, Tessalowie, Macedończycy (o sensie tego
oddzielenia Macedończyków od osoby króla była wyżej mowa, por. s. 74 - 75).
Założona przez Dosona organizacja składała się więc ze związków i ludów
(ethne), a nie polis. Jest to znamienny znak zachodzących w Grecji procesów.
Członkowie przymierza stworzonego przez Dosona wysyłali swych przed-
stawicieli do rady (,synedrion), zwoływał ją i przewodniczył jej król. Decyzje
podjęte na jej sesjach nie stawały się od razu obowiązujące, wymagały po-
twierdzenia przez organy państw wchodzących w skład związku. W kompetenc-
jach synedrionu znajdowały się debaty na temat wojny i pokoju oraz przyj-
mowanie nowych członków. Wewnętrzna autonomia miast była gwarantowana.
W sumie symmachia miała luźną strukturę i bardzo ograniczoną egzekutywę, jej
skuteczność nie mogła być w konkretnych warunkach Grecji duża. Jest bardzo
ciekawa jako świadectwo politycznych koncepcji czasów, siły jaką polis greckie
reprezentowały (oczywiście wszystkie razem, nie pojedynczo), przekonania że
muszą być traktowane z respektem, a przemoc i otwarte naciski nie dają
rezultatów.
Powstanie Przymierza Hellenów było sygnałem alarmu dla Etolów, którzy już w
poprzednim okresie stracili wiele ze swego pierwotnego impetu. Posiadłości
nowej symmachii otaczały Związek Etolski ze wszystkich stron.
Początki panowania Filipa V. Wojna sprzymierzeńcza
W 221 r. zmarł Doson w czasie wyprawy skierowanej przeciwko Mirom. Władza
przypadła siedemnastoletniemu Filipowi V. Jego działalność i jego 103
osobowość są nam nieźle znane dzięki relacji Polibiusza, jednak jest ona
nacechowana tak wielką nienawiścią do króla, iż nie jest wykluczone, że czarny
obraz, który został na jej podstawie nakreślony i panuje w dzisiejszej
historiografii, należałoby poddać pewnym korektom. Filip odznaczał się wielką
energią i talentami militarnymi, żywa inteligencja umożliwiała mu zrozumienie
zawikłanej sytuacji i koncentrację na tych zadaniach, które były najważniejsze.
Jednak jego wielka ambicja (żeby nie powiedzieć pycha) i gwałtowność miały
często fatalne skutki. Król potrafił zdobywać się na akty brutalności szokujące
ludzi mu współczesnych, przyzwyczajonych przecież w materii obyczajów
wojennych do drastycznego łamania powszechnie przyjętych norm moralności.
Od razu na początku swego panowania Filip stanął w obliczu poważnego
kryzysu na terenie Grecji. Wywołała go akcja Związku Etolskiego, którego
władze uznały, że objęcie tronu przez człowieka tak młodego osłabi siły
Macedonii i umożliwi wyrwanie się z okrążenia, które było dziełem Dosona.
Rozpoczęła się wojna zwana wojną sprzymierzeńczą (220 - 217). Działania
militarne Etolowie wszczęli na Peloponezie, mając nadzieję na osłabienie pozycji
promacedońsko nastawionego związku Achajskiego i zyskanie jego kosztem
nowych 'sojuszników. Nietrudno im było zadać klęskę wojskom achajskim.
Władze związku nie miały innego wyjścia, jak wezwać na pomoc Filipa.
Wojna podzieliła na dwa obozy całą Helladę. Nie przyniosła ona żadnej ze stron
zdecydowanego zwycięstwa, znużeni nią Etolowie poprosili o pokój na zasadzie
status quo (217 r). Filip przystał na to tym łatwiej, że jego zainteresowania
skupiały się teraz na północno-zachodniej granicy państwa, a wojna w Grecji
wymagała od niego wysiłku, nie przynosiła zaś pożytku.
II wojna iliryjska (219 r.)
Jednym z beneficjariuszy nowego ładu stworzonego na wschodnich wybrzeżach
Adriatyku przez Rzymian był, jak pamiętamy (por. s. 98), Demetriusz z Faros.
Obszary, które otrzymał od Rzymian w zamian za pośpieszne porzucenie
sprawy Teuty nie były ani wielkie, ani nie tworzyły zwartego bloku (poza
rodzinną wyspą Faros podporządkowano mu Dunale i okoliczne miasta),
stwarzały one jednak niezły punkt wyjścia dla samodzielnych działań dla tego
ambitnego człowieka, który pragnął stworzyć własne duże państwo korzystając
ze słabości innych partnerów tego regionu.
Demetriusz próbował zyskać wpływy w okrojonej w wyniku wojny Ilirii,
porozumiał się z Antygonem Dosonem i u jego boku uczestniczył w wyprawie
peloponeskiej przeciwko Kleomenesowi; zachowywał się jak niezależny partner
gry politycznej, co musiało drażnić Rzymian, nie mających zamiaru pozwalać
swym klientom (a takim wszak był Demetriusz) na nazbyt swobodne działania.
Jednocześnie na terenie Ilirii zarysowały się perspektywy politycznego
odrodzenia; związane były one z działalnością jednego z członków ro104 dziny
królewskiej, Skerdilaidasa, który zdołał odzyskać część starych tery
torfów i zawrzeć porozumienie z Filipem V. Zaniepokoiło to rzecz prosta władze
republiki.
W 219 r. Rzym, który po sukcesach w wojnie z Gapami osiągnął na północy
Italii granicę Alp, miał wolne ręce, aby podjąć przerwane w 228 r. działania w
Ilirii, choć i tym razem nie na długo: w Hiszpanii zaczynał się konflikt z
Hannibalem. Demetriusz w każdym razie stracił to, co posiadał i jedyne, co mu
pozostało, to było udać się na dwór Filipa V i próbować go nakłonić do
wszczęcia wojny na iliryjskim wybrzeżu.
I wojna macedońska (215 - 205 r.)
Macedońscy władcy śledzili zawsze z uwagą to, co działo się na terenie Ilirii,
gdyż wszelkie zmiany na tym obszarze mogły pogarszać, a w każdym razie
komplikować ich niełatwe stosunki z Dardanami, Pajonami i Epirem. Rzymskie
interwencje na terenie Ilirii musiały więc niepokoić zarówno Antygona Dosona,
jak i Filipa, powstanie zaś rzymskiego "protektoratu" tworzyło nową sytuację w
całym regionie aż po Korkyrę i granice Epiru. W jakim stopniu i kiedy zdali oni
sobie sprawę z niebezpieczeństwa wyrastającego na wschodniej flance ich
państwa i jak dalece świadomość tego determinowała całą ich politykę, nie da się
określić z niezbędną dozą pewności, o dyskusjach na ten temat będę miała
jeszcze okazję pisać (por. s. 108 - 113).
W każdym razie perspektywa interwencji nad Adriatykiem i bez namów
Demetriusza musiała kusić Filipa V. Klęski, jakie ponosił Rzym w wojnie z
Hannibalem, zdawały się zapewniać, że republika nie będzie w stanie
przeszkodzić Macedonii w działaniach na wschodnich wybrzeżach Adriatyku.
Pierwszą próbę, bez większego sukcesu, podjął Filip w 217 r., już po klęsce
Rzymian nad Jeziorem Trazymeńskim. Zaatako.vał Apollonię, ale jej nie zdobył.
Nie zniechęciło go to do dal~~y~h działań.
W dwa lata później Filip (2 ~ ~ r.) zawarł porozumienie z Hannibalem, było
to juz po Kannach, w momencie szczytowym wpływów punickich w Italii. .
Tekst jego podaje nam Polibiusz. Poza zwykłymi dla antycznych sojuszy
zobowiązaniami, że obie strony będą miały tych samych wrogów i przyjaciół,
najważniejsza klauzula, która pozwala zrozumieć cel traktatu, brzmi następująco:
"Jeżeli zaś bogowie dadzq nam .s~cztśliu~y wynik wojny przecir~~ Rzymianom
i ich sprzymierzeńcom, a Hannibal zażąda uk~adów z Rzymianami co do
pr~yju~ni - ulożymy ,się w ten sposób, żeby ta sama przyjaźń tak,:e was [tj.
Filipa i jego sojuszników] objęta: Rzymianom nigdy nie bt dzie wolno zuczlwaC
z wami wojny, ani nie btdą panami Korkyry, Apollonie, Epidnmnos, Furo.s,
Dimctle, Parthos i Atintanii. Nadto muszą zwrócić Demetriuszowi z Faros
n~.szystkich poddanych, którzy przehywajg na rzymskim obszarze
puń.stwou.vm. Gdyby za.ś~ Rzymianie podjęli wojny przeciw wam albo
przeciw nam, udzielimy .sobie nn tg u~ojng wzajemnej pomocy, juk dt'ugo tego
b:dą w,ymaga~v obustronne potrzeby..." (VII, 9, t3um. S. Hammer).
Z zacytowanego tu tekstu jasno wynika, że cele sojuszu ze strony króla
macedońskiego były ograniczone i polegały na zagwarantowaniu włączenia 105
w przewidywany traktat pokojowy jego zdobyczy (przyszłych!) w Ilirii. Filip nie
miał najmniejszego zamiaru interweniować w sprawy italskie.
Dla Rzymu perspektywa utrwalenia sojuszu Hannibala i Filipa była głęboko
niepokojąca i wymagała szybkiej riposty. Rzym mógł wysłać flotę pięćdziesięciu
okrętów do Kanału Otranto, natomiast nie był w stanie skierować tam swych
żołnierzy, gdyż ci byli potrzebni w Italii. Jedyne wyjście dla republiki polegało na
wywołaniu w Grecji wojny przeciwko Macedończykom, jedynym zaś wyraźnie
rysującym się sojusznikiem byli Etolowie. Zawarto zatem sojusz między
republiką a związkiem, gwarantujący mu poczynione w przyszłej wojnie
zdobycze terytorialne (Rzym nie był nimi zainteresowany), natomiast łup z miast
wziętych w czasie działań miał być dzielony między strony sprzymierzone.
Rozpoczęła się w ten sposób 1 wojna macedońska (215 - 20~ r.), prowadzona
nie tyle przeciwko Macedonii, co jej sojusznikom w Grecji. Zarówno Rzymianie,
jak i Etolowie zainteresowali się przede wszystkim łupami, Rzymianie byli jak
najdalsi od afiszowanego później filhellenizmu. Grecja długo ich pamiętała jako
bezwzględnych rabusiów.
Po stronie rzymskiej w tym konflikcie opowiedział się również l~ról Pergamonu
Attalos _I, od dawna blisko związany z Etolami. Filip, aby ograniczyć swobodę
jego manewrów, skłonił (nie było to trudne) króla bityńskiego do ataku na ziemie
swego sąsiada. Rzymianie nie mogli angażować się poważniej w konflikt, który
dla nich w tych latach był zdecydowanie marginesowy, Etoiowie nie
dysponowali odpowiednią siłą, aby pokonać Filipa. Zmęczeni wojną zawarli w
206 r. osobny pokój z królem macedońskim (wbrew postanowieniom traktatu z
republiką, który im właśnie odrębnych porozumień zakazywał). Król podyktował
im twarde warunki: utracili część swych wsc!:odnich posiadłości położonych
nad Zatoką Malijską.
Wyeliminowanie Et~lów nie oznaczało końca wojny Macedonii z Rzymem. Filip
miał teraz wolne ręce W' ilirii, republika zaś zdecydowała się wysłać na jej teren
armię. Jednak strony szybko d~~?ły do porozumienia i w Foinike ustalono
warunki pokoju (205 r.). Utrzymano rzymski .,protektorat" w Ilirii, jednak Filip
zachował Atintanię, która dawała mu bezpośi wini dostęp do Adriatyku. Traktat
objął także swym działaniem sprzymierzeńców ozu stron.
Brak żywszego zainteresowania ze strony Rzymu wojną z Macedonią jesi w pełni
zrozumiały, republika była zajęta rozprawą z Hannibalem, zaś jej interesy
bezpośrednie na Półwyspie Bałkańskim pozostawały ciągle bardzo ograniczone.
Działania Fiłipa V w Azji Mniejszej
W następnych latach działania Fiłipa koncentrowały się na innym terenie, co zaś
się tyczy wybrzeży iliryjskich, trzymał się on skrupulatnie postanowień traktatu w
Foinike.
Filip postanowił zwrócić się na wschód ku wyspom Morza Egejskiego 106 i
wybrzeżom Azji Mniejszej. Miał tu nadzieję położyć rękę na posiadłościach
ptolemejskich, gdyż objęcie tronu przez sześcioletniego Ptolemeusza V Epi-
fanesa zmniejszało i tak niezbyt skuteczną od pewnego czasu zdolność
aleksandryjskich władców bronienia swego stanu posiadania.
Teren Azji Mniejszej interesował Macedonię już wcześniej. W 227 r. Antygon
Doson prowadził działania wojenne na terenie Karii, jakieś efekty tej, zupełnie
epizodycznej, kampanii jeszcze istniały. Filip szedł więc w ślady Dosona.
Ekspansja Filipa na tym terenie powodowała zburzenie układu sił, który się tu w
poprzednich latach ukształtował. Godziła w interesy Attalosa I, który nie mógł
biernie obserwować powstawania macedońskiej enklawy w niedalekiej od swych
granic odległości. Także Rodyjczycy uznali, że postępy Filipa stanowią dla nich
zagrożenie, Karia znajdowała się w sferze ich wpływów, z Aleksandrią zaś
wyspiarska polis była związana od dawna najściślejszym sojuszem. Opór
Rodyjczyków był tym większy, że Filip któremu brakowało środków, aby
zbudować niezbędną do inwazji większą flotę, posłużył się wypróbowanym
sposobem: flotylla jego 20 okrętów rozpoczęła pirackie akcje na Morzu
Egejskim, Rodyjczycy zaś (jak zobaczymy) byli tą siłą na egejskich wodach,
która pilnowała bezpieczeństwa żeglugi w imię swych własnych kupieckich
interesów (por. s. 357).
Filipowi udało się natomiast porozumieć z jednym jeszcze partnerem, który miał
swe posiadłości na obszarze Azji Mniejszej, partnerem o największej sile: _
Antiochem III. Między dwoma władcami zawarto tajne porozumienie, które
uzgadniało sposób podziału pozaegipskich posiadłości Ptolemeuszów.
Wojna na terenie wysp i wybrzeży Azji Mniejszej była ciężka dla obu stron i
niewiele w sumie dała Filipowi. Nie był on w stanie pokonać połączonej floty
swych przeciwników, musiał ciężko walczyć o poszczególne miasta. To prawda,
że dysponował przewagą na lądzie i potrafił dawać sobie radę z mniejszymi
eskadrami, nie zapewniało to jednak szybkiego zwycięstwa.
Działania wojenne ze strony Filipa były prowadzone z rosnącą brutalnością,
która robiła jak najgorsze wrażenie w całej Grecji i podrywała to oparcie, jakie
macedońska hegemonia zyskała w toku w. III. Nie był to wyłącznie efekt zmian
w charakterze króla. Filip miał wielkie ambicje, środki zaś ograniczone, gdyż
Macedonia nie była krajem bogatym, a zwierzchnictwo nad Grecją kosztowało,
natomiast przynosiło niewiele korzyści (miasta Hellady były na ogół wolne od
opłat na rzecz Macedonii). Środki na prowadzenie wojen musiały dawać same
wojny, trzeba więc było zdobyte tereny grabić. To nam wyjaśnia rabunek
świątyń, o który z wielkim naciskiem oskarża króla Polibiusz. Filip wiedział
dobrze, jak bardzo takie czyny są niepopularne, ale właśnie skarbce dużych
sanktuariów wypełniały pieniądze i kosztowności. Przejmowanie ich było
najprostszym sposobem pomnażania własnych środków. Natomiast brutalność
wobec zdobywanych polis (na przykład masowe mordy, sprzedaż do niewoli
wszystkich mieszkańców) stanowiły zwykły, nie tylko w czasach
hellenistycznych, sposób zastraszania przeciwników, stosowany po to, by ich
zachęcić do poddania się bez walki.
Rodyjczycy i Attalos wysłali wspólne poselstwo do Rzymu prosząc
o interwencję. Reakcja na ich skargi nie była ani jasna, ani szybka. Choć wśród
107
polityków kierujących w tych latach senatem znajdowali się zwolennicy
zaangażowania się w wojnę na Wschodzie, jednak pomysł nowej kampanii, tuż
po rozprawie z Hannibalem, był wśród ludu niepopularny do tego stopnia, że
zgromadzenie odrzuciło przedłożony mu projekt uchwały w tej sprawie.
Wysłano poselstwo do Filipa z żądaniem poddania się rzymskiemu arbitrażowi
w sporze z Attalosem I i Rodyjczykami. Król je odrzucił (co było do
przewidzenia), zgromadzenie ostatecznie dało zgodę na wojnę. Jednak dw.
legiony, których powołanie zadecydowano, miały być złożone wyłącznie z tyci
byłych żołnierzy Scypiona z kampanii afrykańskich, którzy wyrażą na to zgodę.
W 200 r. rozpoczęła się II wojna macedońska.
Sprawy dyskusyjne. Charakter i cele polityki Rzymu na Półwyspie Bałkańskim
W tym momencie wypada nam się zatrzymać i zastanowić nad motywami, które
obie strony skłaniały do wojen, jest to bowiem jedna z najważniejszych kwestii
pozwalających zrozumieć dzieje Macedonii i Grecji tych czasów, kwestia o wiele
trudniejsza i nade wszystko o wiele mniej jednoznaczna, niż to by wynikało z
mojego poprzedniego wykładu.
Trudności dzisiejszego badacza biorą się nie tylko stąd, że dwa podstawowe dla
tej tematyki przekazy powstały po rzymskiej stronie, a królowie macedońscy nie
"przemawiają do nas własnym głosem", ale wynikają także z faktu, że obaj
starożytni historycy pisali w czasach, gdy Rzym rozciągał swe panowanie nad
interesującym nas regionem (Polibiusz byk świadkiem powstania prowincji w
Macedonii i Grecji, a także w Azji Mniejszej); interpretowanie przeszłości w
świetle tego, co później się stało, skłaniało obu autorów do kreślenia linii
logicznego rozwoju od pierwszych interwencji po triumfalne narodziny
imperium. Weryfikacja tej wizji, wobec szczupłości zasobu źródeł powstałych w
czasach, gdy jeszcze nikt nie wiedział, że republika zapanuje nad Wschodem,
sprawia istotne trudności.
Zacznijmy od zestawienia pytań, które stawiać sobie muszą wszyscy historycy
zajmujący się badaniami nad stosunkami między Rzymem a Macedonią.
Jakie są prżyczyny skłaniające Rzym do zaangażowania się na nowym dla niego
terenie: pragnienie zdobycia łupów`? dążenie wodzów do prowokowania
konfliktów, w których zyskać by mogli sławę, tak potrzebną w późniejszej
wewnętrznej grze politycznej? zamiar anektowania Półwyspu (a w dalszej jeszcze
perspektywie całego śródziemnomorskiego świata) realizowany świadomie,
etapami, z myślą o następnych pokoleniach? lęk przed przeciwnikami, zrodzony
nie tylko z trzeźwej analizy ich siły, ale i z pamięci o Pyrrusie nakazującej
atakować każdego potencjalnego naśladowcę tego króla? Poczynając od jakiego
momentu można mówić o wschodniej polityce Rzymu (w sensie polityki
koherentnej, a nie pragmatycznego reagowania na bieżące wydarzenia) - od
czasów I wojny ilirijskiej? od I wojny macedońskiej? (to, że taka polityka istniała
108 u progu II wojny macedońskiej jest dla wszystkich oczywiste). Jaki jest
stopień macedońskiej odpowiedzialności za rzymską interwencję na Bałkanach,
lub dokładniej w jakim stopniu poczynania macedońskich władców
prowokowały republikę bądź naruszały jej żywotne interesy? Co skłaniało
władców macedońskich do mieszania się w wydarzenia zachodniego wybrzeża
Półwyspu? Od kiedy królowie z Pelli zrozumieli, iż Rzym jest na tyle groźny by
przygotowywanie się do rozprawy z nim winno być osią ich wszystkich
poczynań a szukanie sojuszników najważniejszym nakazem chwili: od czasów
Antygona Dosona (a więc jeszcze przed I wojną iliryjską)? od początku
panowania Filipa V? od początku II wojny punickiej? Jakie były realne rozmiary
sił Macedonii (a więc i macedońskiego zagrożenia w stosunku do Rzymu)?
Wszystkie te pytania są przedmiotem żywej dyskusji, dla której punktem wyjścia
jest ciągle, mimo upływu lat, praca Maurice Holleaux Rome, le Grece et les
monurchies hellenistiques au III siecle avant J.-C. (Paris 1921 ). Zdaniem tego
historyka nie można mówić o istnieniu "wschodniej polityki" Rzymu w III w.,
przywódcy republiki reagują jedynie pragmatycznie na wydarzenia, dając się
wciągnąć w konflikty regionu. Atak skierowany przeciwko Ilirom nie wynikał z
zamiaru podboju Półwyspu Bałkańskiego, wywołały go ich pirackie poczynania.
Znalazłszy się raz po drugiej stronie Adriatyku, Rzymianie nieuchronnie popadli
w konflikt z Macedonią, nie leżało to jednak w ich pierwotnych zamiarach, lecz
stanowiło logiczny skutek wejścia na nowy teren. Królowie macedońscy długo
nie widzieli w Rzymie niebezpiecznego agresora dążącego do panowania nad
światem, prowokując republikę nie zdawali sobie sprawy z rozmiarów burzy,
którą ściągali na swój kraj. W ujęciu Holleaux I i także II wojna iliryjska miały
charakter policyjny, a przejście Demetrirusza z Faros do obozu antyrzymskiego
było skutkiem zabiegów Antygona Dosona.
Poglądy Holleaux w złagodzonej jednak formie powtórzyło wielu badaczy,
zwłaszcza francuskich. Przeciwko tezie o rzymskim imperializmie w III wieku
występowali tacy znani historycy jak A. Aymard, z wieloma dodatkowymi
zastrzeżeniami Ed. Will i J. L. Ferrary (w nowej syntezie drukowanej w "Nouvelle
Clio", patrz bibliografia), a także E. Badian badający zjawisko państw klienckich
Rzymu. Szeroko zwłaszcza akceptowano twierdzenie Holleaux, iż w czasach I
wojny iliryjskiej nie istniała koherentna rzymska polityka wschodnia, którą
dziedziczyłyby po sobie kolejne pokolenia republikańskich polityków.
Zwolennicy Holleaux (może należy dodać: krytyczni zwolennicy Holleaux, gdyż
nikt nie akceptował tez tego historyka w całości) poszukiwali dodatkowych
argumentów dla swych twierdzeń w wynikach badań nad stosunkami między
Rzymem a innymi państwami hellenistycznymi. Większość autorów prac
publikowanych na ten temat w ostatnich latach, podkreślało pragmatyczność
rzymskich działań na Wschodzie. Rzym bardzo późno miał podjąć koherentną
politykę, a jeszcze później decydował się na aneksje.
Jedny n z pierwszych oponentów Holleaux był Tadeusz Wałek-Czernecki
wyznający poglądy biegunowo odmienne. Rzym stanowił w jego ujęciu juź _ w
pierwszych dziesięcioleciach II I w. wielką groźbę dla świata greckiego i dla
Wacedonii i już wtedy dążył do panowania nad światem. Przyszłe obary 109
republiki nie porafiły podjąć przeciwko niej energicznych działań, odwrotnie: "w
okresie między śmiercią Aleksandra a Pyrrhosa Macedończycy własnymi rękami
poczęli kopać grób nie tylko znaczeniu swemu w świecie, ale wręcz swej
egzystencji jako narodu, Hellenowie zaś sekundowali im ze wszystkich sił".
Królowie macedońscy zdaniem Wałka byli świadomi rozmiaru niebezpieczeń-
stwa, to zaś, że nie podjęli odpowiednich kroków obciąża poważnie ich pamięć.
Poglądy zbliżone do poglądów Wałka znajdziemy w wielu pracach nam
współczesnych, determinują one to, co można nazwać stereotypową wizją
rzymskiej ekspansji obecną w podręcznikach różnego szczebla i w pracach
popularnych w większym stopniu niż twierdzenia Holleaux i jego zwolenników.
Wałek wyrażał swój sąd o rzymskim dążeniu do panowania nad światem w
skrajnej formie, inni uczeni byli o wiele bardziej ostrożni. Kultura politologiczna i
historyczna drugiej połowy XX w. na ogół nie dopuszczała do otwartego
głoszenia tez o "agresji zakodowanej w ustroju i mentalności", o "misji podboju
świata tkwiącej głęboko w psychice określonych ludów". Poprawki do obrazu
Rzymu jako świadomego agresora prowadzącego konsekwentną politykę
ekspansji terytorialnej obliczoną przez jej autorów na wieki realizacji narzucały
także wyniki badań nad historią wewnętrzną Rzymu, wskazując na ścisłe
powiązania pomiędzy walką między grupami, na jakie rozpadała się rzymska
arystokracja a zewnętrznymi opcjami rzymskiej civitas. Oglądana z tej
perspektywy polityka zewnętrzna jawiła się jako zespół działań dość
przypadkowych, zależnych od postaw kolejnych urzędników obejmujących
konsulat w stopniu nieporównywalnie większym niż przez zbiorową,
ponadpokoleniową mądrość senatu. Także szczegółowe badania historii Mace-
donii, prowadzone od macedońskiej strony, nie uzasadniały twierdzenia o
antyrzymskiej obsesji królów macedońskich, która miałaby sięgać połowy III w.
Choć podział postaw w sprawie pierwszej fazy rzymskiej ekspansji na Półwysep
Bałkański jest rzeczywiście dwudzielny (za lub przeciw Holleaux), to nie istnieje
alternatywa: albo przyjęcie tezy o dążeniu do panowania nad światem
zakodowanym w rzymskim ustroju i mentalności, albo opowiedzenie się za
twierdzeniem o pragmatycznym reagowaniu na sytuację prowadzącą do
rozszerzania imperium niejako wbrew, czy raczej - bez świadomej woli ze strony
Rzymian. Uznanie imperialistycznych skłonności rzymskiej polityki zewnętrznej
może iść w parze z odrzucaniem myśli o istnieniu konsekwentnej linii
zaplanowanych z góry aneksji. Jak to wyliczył choćby W. V. Harris w swej
książce War and Imperialism in Republican Rome, różne powody sprawiały
nieustanne zainteresowanie Rzymian wojną: poza oczywistym pragnieniem łupów
wojennych, potrzebą sukcesu wojennego dla członków elity w ich wewnętrznej
rywalizacji o władzę, świadomości rozmiarów sił zbrojnych republiki i ich
miażdżącej przewagi nad kolejnymi przeciwnikami, zwyczaju powoływania
corocznie pod broń liczącej się części obywateli, dostarczającego konsulom
instrumentu do agresywnych działań. Od 327 r. przez następne lat 86 tylko 4 lub
5 lat pozostało wolnymi od wojny, republika była we wszystkich
110 konfliktach stroną atakującą, nie atakowaną.
pojemniki siatkowe składane UIC ,.__.__ _. . ..__ . '
W starszej historiografii powtarzano tezę o ekonomicznym podłożu wojen
macedońskich. Rzym miałby być zainteresowany w utorowaniu drogi swoim
ludziom interesu, a następnie musiał dbać o ich ochronę. Jest to teza
powszechnie dziś odsuwana. Kupcy, lichwiarze, spekulanci rozmaitego rodzaju,
szli za armią, a nie przed nią. Nie oznacza to, że obecni specjaliści ignorować
chcą ekonomiczne aspekty agresji, lecz że inaczej ocenia się, czyje to
ekonomiczne interesy brano pod uwagę przy wypowiadaniu wojen. Ważniejszy
od punktu widzenia finansistów był punkt widzenia rządzącej elity i państwa jako
całości, administrowanego przez tęże elitę.
Dyskusja nad mechanizmami rzymskich działań agresywnych doprowadziła do
precyzyjniejszej oceny motywów aneksji terytorialnych lub ich zaniechania.
Imperializm bowiem nie oznaczał automatycznie dążenia do nabytków
terytorialnych, w przypadku Półwyspu Bałkańskiego Rzym weźmie pod swą
bezpośrednią władzę nowe obszary na dobre dopiero w połowie II w., choć nic
nie stało na przeszkodzie, aby czynić to wcześniej. Przyczyn tej powściągliwości
trzeba szukać po stronie rzymskiej. Republika miała wielkie trudności w
administrowaniu imperium: nie była w stanie stworzyć odpowiednich ekip
zdolnych do sprawnego zarządzania prowincjami, brak jej było wojska, które
należało osadzić w garnizonach (obywatelska armia rzymska do spełniania tej roli
się nie nadawała).
Na pytanie kiedy dwór w Pelli zrozumiał rozmiary rzymskiego niebezpieczeństwa
Holleaux odpowiadał, że już za Antygona Dosona, kiedy to miał się narodzić od
macedońskiej strony "nieusuwalny antagonizm". Przymierze zorganizowane
przez Dosona na terenie Grecji miało zabezpieczać Macedonię i Helladę przed
losem południowej Italii i Sycylii (tak więc -- w obliczu nieimperialistycznego
Rzymu Macedonia wyrasta na siłę sprawczą konfliktów, to król macedoński, a
nie republikańscy politycy są winni bałkańskich wojen).
Ten sąd Holleaux spotkał się ze znacznym oporem. Powołanie do życia
Przymierza Hellenów nie wymaga tłumaczeń tego rodzaju, jego sens rysuje się
inaczej w rzeczywistości Grecji tamtych czasów. Doson mógł traktować
interwencję Rzymu na iliryjskim wybrzeżu jako działanie o ograniczonych celach,
akcję, która jego państwa nie dotyczyła wprost.
O ile grono dzisiejszych historyków pragnących przypisać Dosonowi
konsekwentną politykę antyrzymską, jest szczupłe, to o wiele większym
powodzeniem cieszy się teza o wrogości Filipa V do republiki od pierwszych
dni panowania. Król macedoński wyrasta w ten sposób na postać paralelną do
Hannibala, równie jak on naznaczoną nienawiścią do Rzymu. Więcej ---Holleaux
był przekonany, że Rzym o tej postawie Filipa wiedział od razu i ta wiedza
determinowała riposty władz znad Tybru. Wchodzimy tu na teren takich
rozważań, w których, biorąc pod uwagę brak odpowiednich źródeł
informujących na"w stanie ducha króla a jemu życzliwych, jedynym sposobem
przekonania o słuszności portretu psychologicznego będzie jego plastyczność i
koherencja. Wszystko tu można udowodnić, byle talentu literackiego starczyło.
To co nam na ten temat daje nasze źródło najlepsze (mimo wszystkich
zastrzeżeń), Polibiusz, nie wskazuje, by Filip myślał o wojnie z Rzymem, a więc
1 1 1
sojuszu z jego wrogami, to jest z Hannibalem, zanim ten zaczął odnosić sukcesy.
W początku II1 księgi pisze on: "Po wykazaniu przyczyn wybuchu powyżej
wspomnianej wojny między Kartagińczykami a Rzymianami, zwanej hannińalską,
opowiemy jak Kartagińczycy wpadlszy do Italii i obaliwszy potęgę Rzymian
napędzili im wielkiego strachu o .siebie samych i o ziemię ojczystą, a sami
powzięli wielką i nieprawdopodobną nadzieję, że nawet Rzymem w pierwszym
natarciu zawladną. Z kolei spróbujemy wyjaśnić, jak w tych samych czasach
Macedończyk Filip ukończywszy wojnę z Etolami, gdy uporządkowawszy
sprawy greckie zdecydowal .się zawrzeć związek z Kartagińczykami w imi~
wspólnych nadziei" (III, 2, tłum. S. Hammer). Dla Polibiusza więc związanie się
Filipa z Hannibalem przypada na czasy po zakończeniu wojmsojuszniczej, a nie
przed nią.
Dla porządku wspomnę o pomysłach niektórych (dzisiaj rzadkicł~) badaczy
przypisujących Filipowi chęć podjęcia działań na ziemi italskiej. Nic za tym nie
przemawia, ani informacje zawarte w źródłach, ani prawdopodobieństwo sytuacji
tych lat. Jest to czysta fantazja.
Nawet ci dzisiejsi specjaliści, którzy zwrot w polityce rzymskiej sytuują u
początków rządów Filipa, zgadzają się, że I1 wojna macedońska otwiera w
dziejach konfliktu zdecydowanie nowy etap, charakteryzujący się tym, że
inicjatywa podjęcia działań wojennych należy wyłącznie do Rzymu, podczas gdy
strona macedońska, zajęta na innym teatrze wojennym, próbuje ten moment
odwlec.
Rzym wszczyna wojnę w rok po zakończeniu długiej rozprawy z Hannibalem,
gdy zmęczenie, ubytki w ludziach, komplikacje na terenie Italii, którą trzeba było
po represjach od nowa organizować, winny były od nowych projektów
militarnych odciągać. Holleaux na pytanie o przyczynę takiego postępowania
odpowiadał iż wojna miała charakter prewencyjny. Rzym się bał, że w bliskiej
przyszłości dojdzie do sojuszu między Filipem a Antiochem III, ci zaś we dwoje
reprezentować będą siłę z jaką republika już sobie nie mogłaby dać rady. Trzeba
było uderzyć póki czas, tym bardziej, że król macedoński stał się wielce
niepopularny w świecie greckim; mogło to ułatwiać jego izolację. Skąd jednak
senat wiedział, że Antioch III będzie wrogiem Rzymu przed jego wyprawą do
Azji Mniejszej i Tracji`? Senat orientował się ponadto, że stosunki między obu
królami były chłodne a konflikt między nimi, gdyby Filipowi udały się podboje w
Azji Mniejszej, stanie się nieunikniony.
Prawdopodobnie posłowie Pergamonu i Rodos roztaczali przed senatorami
perspektywy połączenia sił Filipa i Antiocha, ale kierownicy republiki nie byli
przecież naiwni i nie podjęliby wojennej awantury bez sprawdzenia stanu
faktycznego, w imię chimerycznych niebezpieczeństw dotykających nie ich
samych, a przede wszystkim gorliwie prących ku wojnie sprzymierzeńców.
Zwróćmy uwagę na wiadomość przekazaną przez Liwiusza, że żołnierzy na
wojnę na Bałkanach miano zaciągać nie w drodze zwykłego poboru, a na
zasadzie dobrowolnej, wśród byłych wojaków Scypiona. Znajdowało się więc
112 w Italii dość ludzi niespokojnych, oderwanych długą wojaczką od ziemi,
niezdolnych do znalezienia dla siebie miejsca w pokojowej rzeczy=,~istości,
którzy chętni byli do udziału w nowej wyprawie. Przedstawiciele arystokracji ze
swej strony widzieli w konflikcie perspektywę na łupy i utwierdzenie swej
politycznej pozycji. Czasy Hannibala pomnożyły tylko liczbę ambitnych
kandydatów na wodzów szukających możliwości wybicia się, którym poprzed-
nio zabrakło czasu i okazji. Połączenie istniejących żołnierskich rezerw i potrzeb
elity tłumaczy nam aż nadto dobrze wybuch wojny. Miała ona nie prewencyjny, a
czysto imperialistyczny charakter.
II wojna macedońska (200 -196 r.)
Obie strony w chwili wybuchu wojny nie miały na terenie Hellady godnych uwagi
sojuszników. Opinia publiczna w miastach greckich była wroga Filipowi z racji
gwałtów popełnianych przez jego wojska, królewskich zdrad, łamania przysiąg i
represji. Ale i Rzymianie nie dysponowali liczącym się poparciem. Etolowie, ich
sojusznicy z czasów I wojny macedońskiej, nie chcieli się ąngażować, senackiej
dyplomacji trudno było skłonić resztę Grecji do przyjęcia zdecydowanej
postawy. Związek Achajski, najważniejszy potencjalny partner, choć
wyemancypowany spod macedońskich wpływów, był zajęty w tych latach wojną
z Nabisem, władcą Sparty (o tych wydarzeniach będzie mowa dalej, por. s. 115 -
1 16).
Pierwsze dwa lata wojny nie przyniosły istotnych rozstrzygnięć, dopiero objęcie
dowództwa przez Tytusa Kwinkcjusza Flamininusa spowodowało ostatecznie
powstanie w Grecji obozu prorzymskiego. Weszły do niego związki: Epirocki,
Etolski, Achajski, Beocki, Sparta.
Filip przygotowywał wojsko z pośpiechem i z wielkim trudem. Jego możliwości
mobilizacyjne były skromne: sięgając po wszelkie rezerwy i powołując nawet
szesnastoletnich chłopców udało mu się wystawić ok. 25 000 żołnierzy.
Flamininus miał znacznie większe siły, choć dano mu jedynie dwa legiony.
Kontyngenty sprzymierzeńców (zwłaszcza Etolów) dawały mu armię do-
statecznie liczną, by zmierzyć się w polu z Filipem.
Decydująca bitwa, po licznych mniejszych starciach, rozegrała się w pobliżu
wzgórz zwanych "Psimi Głowami" (Kynoskefalai) w Tessalii, była ciężka, a jej
wynik pozostawał długo niepewny. Ostatecznie poniósł klęskę Filip i od razu
zdecydował się poprosić o pokój, choć właściwe terytorium jego państwa było
nietknięte i trzymał w swym ręku "Kajdany Hellady". Jednak wysokie straty
bitewne (8000 trupów i co najmniej 5000 jeńców), klęski na innych także
terenach (Achajowie pokonali w polu garnizon koryncki, usunięto jego wojska z
Karii, na północy ruszyli się Dardanowie) nakazywały szybkie zakończenie
wojny.
Akceptował to także Flamininus z różnych powodów. Miał za małą armię, aby
rozprawić się w sposób decydujący z Macedonią, ponadto musiał on (podobnie
jak i inni senatorscy politycy) bać się nadmiernego wzrostu wpływów Etolów.
Niechęć do wczorajszego sojusznika, któremu republika
113
zawdzięczała w części zwycięstwo, określać będzie w najbliższym czasie jej
politykę. Niewykluczone, że . jakąś rolę odegrała wiadomość o wyruszeniu
Antiocha 111 z wojskiem z Syrii do Europy, Rzymu nie stać było na konflikt
jednocześnie z dwoma przeciwnikami.
Mimo protestów Etolów pokój zawarto w 197/6 r. Filip musiał opuścić
wszystkie posiadłości w Grecji właściwej, jak i swe niedawne zdobycze na
Wschodzie. Uniezależniła się od niego Tessalia. Król oddawał jeńców i zgadzał
się zapłacić kontrybucję, pozbawiono go floty. Macedonia nie została więc
zmiażdżona, ale bardzo osłabiona i wyeliminowana z gry politycznej na następne
lata.
Organizacja Grecji przez Flamininusa
Znacznie trudniejsze było zorganizowanie nowego ładu w Grecji po usunięciu z
niej wpływów macedońskich. Flamininus był zwolennikiem przyznania wolności
wszystkim miastom greckim i całkowitego wycofania z Hellady wojsk
rzymskich. Skłaniał go do tego zarówno szczery filhellenizm, jak i rzymska racja
stanu. W interesie republiki nie było bynajmniej tworzenie prowincji i to na tak
skomplikowanym do rządzenia, a bynajmniej nie bogatym, terenie jak Grecja.
Hasło wolności było dostatecznie pojemne, aby móc przy jego pomocy
uzasadniać rozmaite, dogodne dla republiki posunięcia. Liwiusz powie o pozycji
Rzymu, że sprawował patrocinium Orbis Graeci ("patronat nad światem
greckim"). Nie ma on wobec polis Grecji żadnych określonych zobowiązań, ma
natomiast wszelkie możliwe uprawnienia, zostaje gwarantem porządku, zmiany w
nim do niego będą należały. Miasta greckie winne mu są wdzięczność za
wolność i z wdzięczności płynące posłuszeństwo.
W 196 r. na igrzyskach istmijskich herold odczytał w imieniu Flamininusa
następującą deklarację: "Senat rzymski i prokonsul Tytus Kwinkcjusz Flaminińus
pobiwszy króla Filipa i Macedończyków przyznają wolność, zwolnienie od zalóg
wojskowych i placenia daniny oraz swobodę rządzenia sig prawami ojczystymi
mieszkańcom Koryntu, Fokejczykom, Lokrom, Eubejczykom, Achajom
Ftiockim, mieszkańcom Magnezji, Tessalii i Perrajbom" (Polibiusz, XVIII, 46,
tłum. S. Hammer). W oświadczeniu, zwróćmy uwagę, są wymienione tylko te
ludy, które przed wybuchem wojny podlegały Filipowi i nie znalazły się wśród
sojuszników Rzymu, status tych ostatnich nie wymagał potwierdzenia.
Oświadczenie wywołało niesłychany entuzjazm, Flamininus zyskał ogromną
popularność. Deklaracja, którą złożył Grekom, kosztowała go niemało
zachodów w Rzymie, gdyż musiał pokonać w senacie opór polityków
pragnących obsadzić przynajmniej "Kajdany Grecji", jako punkt oparcia.
Wydawało się to tym bardziej potrzebne, że właśnie w tych latach Antioch III
odbudował seleukidzkie panowanie na terenie Azji Mniejszej i to z dużym
powodzeniem. Mógł stać się w przyszłości groźny. O szerszych aneksjach w
Grecji jeszcze nikt nie myślał.
114
Praktyczne zrealizowanie hasła wymagało wielu decyzji szczegółowych,
w których to sprawach Flamininus miał wiele do powiecdenia. I'oiost,rł on w
Grecji przez cztery lata, był prawdziwym twórcą nowego w niej porządku.
I~eklarow
polis spośród tych, które były w ręku Filipa, du Związku Achajskicgo luh
I?lolskiego bez pytania się o ich zadanie.
Nowy porz~tdek nie mógł priynieść Grecji wewnętrznego pokoju. Wyelin
lIIIOWernle Wpły'WOW króla Macedonii odbiło sil negatywnie na stabilności
Hellady, gdyż Rzym nie był W starllle przejąć wszelkich pełnionych przez
Antygonidów funkcji, a odwoływanie sil. w przypadku konfliktów wewnętrznych
do interwencji zewnętrznej potęgi należało już do zwykłych zabiegów
podejmowanych przez wszystkie (czy niemal wszystkie) strony.
Walki między polis (częście,j między związkami) nie tylko nie priygusły, ale
nabrały siły. Ula władz Związku Achajskiego wolność ogłoszono przez
hlamininusa oznaczała prawo do urządzenia Peloponezu wedle własnych
zamierzeń, nie wahały się one w tym celu używać siły. Próby położenia kresu
takim inicjatywom Nudziły od razu niechęć do Rzymu, która rosła z biegiem
czasu. Niewielu lat było trzeba, aby zaczęto naruszać postanowienia Flamininusa,
władze rzymskie nie mogły temu postawić tamy. Grecy dobrze wiedzieli, że
Rzymianie nie tylko nie mają na miejscu wojsk, ale bynajmniej nie zechcą ich
wysyłać, i że jeśli jakieś zmiany nie wywołają nadmiernych skarg i skandali,
republika je zaakceptuje.
Do Rzymu nieustannie płynęły poselstwa ze skargami i prośbami o interwencje,
komisje senatorskie wysyłane do Grecji musiały rozpatrywać lokalne konflikty.
Po pewnym czasie senat postanowił, że nie będzie przyjmował wysłanników od
miast wchodzących w skład związków, w praktyce jednak to ograniczenie było
trudno wprowadzić w życie. Greccy politycy dobrze rozumieli, ze Wszysik0
rrlezy od znalezienia dobrego, wpływowego protektora nad Tybrem, za którego
pomoc trzeba będzie odpowiednio zapłacić.
Przy tym wszystkim konflikty społeczne, zwłaszcza zaś konflikty między
wierzycielami a dłużnikami, były w dalszym ciągu pospolite. Nie jest wy-
kluczone, że uległy nasileniu (jednak ze względu na typ źródeł informujących nas
o pojedynczych przypadkach, trudno jest o orientację w tej sprawie).
Komplikowało to dodatkowo sytuację.
Sprawa Nabisa
Flamininusowi pozostała do rozwiązania sprawa Nabisa, króla Sparty. Klęska
Kleomenesa Ill i jego reformy (por. s. 1(ł2) nie usunęła z tego kraju zarzewia
społecznych niepokojów, podobnie jak nie położyła kresu pragnieniom
narzucenia spartańskiej hegemonii sąsiadom. W dalszym ciągu jasnym było, że
warunkiem niezbędnym wzmocnienia państwa jest przeprowadzenie reform na
wzór tych, które przed blisko dwudziestu laty obalono. Rzecznikiem aktywnej
polityki (a więc i społecznego przewrotu) stał się Nabis. Autorzy antyczni
nazywali go tyranem, ale w dostępnych nam źródłach nosi 1 15
on tytuł króla (także i na monetach), wielce jest prawdopodobne, że pochodził z
bocznej gałęzi rodziny Eurypontydów, jednak rządził wbrew trady
cJom sam.
W przeciwieństwie do Agisa i Kleomenesa, Nabis nie miał życzliwego biografa,
relacje o nim zarówno Polibiusza, jak i Liwiusza są tak nasycone nienawiścią, że
trudno jest w nich odróżnić prawdę od pospolitej kalumnii.
W 207 r. Nabis zdobył w Sparcie władzę przy pomocy swych najemników
kreteńskich i tarentyjskich, po czym przystąpił do wewnętrznej przebudowy
państwa. Nie tylko usunął z kraju swych politycznych przeciwników, ale ponoć
kazał ich potajemnie mordować na wygnaniu. Miał wymuszać (także torturami)
pieniądze od ludzi bogatych, wprowadził w kraju rządy terroru. Skonfiskowane
grunty podzielił nie tylko między bezrolnych Spartan, ale i swych najemników, a
więc ludzi w pełni obcych społeczności spartańskiej. Uwolnił część helotów i
utworzył z nich armię 10 000 żołnierzy.
W 204 r. Nabis podjął wojnę ze Związkiem Achajskim, która trwać będzie, z
małymi przerwami, przez całe jego panowanie. Miała ona nie tylko cele
dalekosiężne, Sparcie potrzebne były środki, a zdobywano je zatem drogą
rabunku.
U progu II wojny macedońskiej Filip dał Nabisowi, w zamian za neutralność,
Argos, w którym stał się on od razu inicjatorem radykalnych reform
społecznych, jednak zrozumiawszy, że większe szanse na zwycięstwo ma
rzymska strona, Nabis dołączył się do antymacedońskiego sojuszu.
Flamininus nie mógł po prostu pozostawić go w spokoju, gdyż energicznej
reakcji domagał się od niego Związek Achajski, sprzymierzeniec dla Rzymu
ważniejszy. Ponadto radykalizm społeczny Nabisa wzbudzał popłoch wśród elity
miast peloponeskich. Trzeba ją było przekonać, że republika będzie pełniła
funkcję protektora ustalonego porządku, przejmując ją po wyeliminowaniu z gry
Macedonii.
Wojna z Nabisem nie była bynajmniej łatwa. Wprawdzie stracił on szybko
Argos, inaczej jednak potoczyły się działania w Lakonii. Ostatecznie Flamininus
wyrzekł się usunięcia go ze Sparty, w zawartym pokoju odbierając Nabisowi
wszelkie zewnętrzne zdobycze, a co ważniejsze - także część terytorium
periojków należącego do Sparty od wieków. Nabis musiał także zapłacić
kontrybucję i wyrzec się floty.
Gdy Flamininusa i jego wojska nie stało, Nabis zdołał odbudować częściowo
swe siły i podjąć na nowo wojnę ze Związkiem Achajskim. Próbowali go
wykorzystać do wojny z Rzymem Etolowie (o tej wojnie patrz następny
paragraf). Jednak to właśnie oni, niezadowoleni z jego postawy, zamordowali go
w r. 192. Sparta uwolniona od "tyranii" nie stanęła jednak po stronie Etolii, a
weszła, niezupełnie z własnej woli, do Związku Achajskiego, który w tych latach
objął cały Peloponez. Ze stronnikami zamordowanego władcy rozprawiano się
bezwzględnie, przywracanie poprzedniego porządku poderwało resztę siły
Sparty. Śmierć Nabisa przyniosła kres jej wpływów na 116 Peloponezie.
Wojna Etolów i Antiocha III przeciwko Rzymowi (192 -189)
W czasie gdy II wojna macedońska wkraczała w decydującą fazę, Antioch III
operował na terenie Azji Mniejszej (o tych jego działaniach będę pisać dalej, por.
s. 260 - 261). W początku 196 r. stanął nad cieśninami i przeszedł do Tracji
poddając ją swej władzy. Wzrost jego potęgi niepokoił Rzym (było to po
wielkiej wyprawie Antiocha III na Wschód i po jego zwycięstwie nad
Ptolemeuszem V w Palestynie), ale nie na tyle, by skłonić do działania. Wysłano
do niego poselstwo z protestem, ale król ową manifestację niechęci senackiej
zignorował.
Do wojny z Rzymem wciągnęli go Etolowie. Byli oni głęboko rozczarowani
efektami II wojny macedońskiej i szukali sojusznika przeciwko republice.
Przywódcom związku wydawało się, że znajdą dla swych działań szerokie
poparcie w Grecji, król zaś, którego sława stała wówczas u szczytu, zaangażuje
wszystkie swe siły w walce. Źle ocenili sytuację i Antioch III, który w 192 r.
zjawił się w Grecji tylko z 10 000 żołnierzy i 6 słoniami, szybko się przekonał, że
polis nie miały zamiaru brać udziału w awanturze wojennej. Pozostał wierny
swym zobowiązaniom wobec republiki Filip i skorzystał na swej lojalności, gdyż
rzymscy politycy zaczęli w nim widzieć ewentualnego sojusznika w wojnie z
Antiochem. Odzyskał przy tej okazji północne ogniwo "Kajdan Grecji":
Demetrias i część Tessalii.
Rzymowi udawało się ciągle izolować swych przeciwników i rozprawiać się z
nimi kolejno.
Rzym wysłał swe wojsko do Grecji i król nie mając dostatecznej siły do walki
musiał się z niej wycofać. Podjął on wprawdzie próbę blokady w Termopilach,
ale zakończyła się ona jak wówczas, gdy w wąwozie walczył z królem perskim
Leonidas: wojska Antiocha zaatakowano od tyłu i król przegrawszy bitwę wrócił
do Azji.
Efektem tych wydarzeń będzie wojna Rzymu z Antiochem, jej dzieje będę
opowiadać już w innym miejscu (por. s. 261 - 262).
Pokonanie Etolów zajęło Rzymowi dwa lata dalszych działań, bynajmniej
niełatwych. Klęska kosztowała Etolię stratę wielu terenów i wielką kontrybucję.
Tym razem Rzymianie zatrzymali wyspy Korkyrę, Kefalenię, Zakynthos, aby
mieć tu bazy dla floty.
Koniec panowania Filipa V
Gdy minął szok klęski, pod Kynoskefali i Filip przystąpił do odbudowy siły
swego państwa starając się w maksymalny sposób wykorzystać wszelkie jego
zasoby. Podniesiono podatki, poprawiono działanie istniejących kopalń,
otworzono nowe. Sądząc z obfitych emisji monetarnych król miał dość srebra
do swej dyspozycji. Filip starał się zwiększyć liczbę swych poddanych; osadzał
na terenie Macedonii Traków (był to sposób nieraz stosowany w przeszłości);
zmuszał, jak pisze Liwiusz, wszystkich. aby mieli dzieci i je wszystkie wy- 117
chowywali, innymi słowy zakazał porzucania noworodków. Wszystko to miało
na celu powiększenie zdolności obronnej kraju, nie oznacza to jednak, aby Filip
szykował się do rychłej wojny, która w ówczesnych warunkach była całkowicie
niemożliwa. Klęska Antiocha 111 w 189 r. świadczyła aż nadto wyraźnie o
potędze Rzymu.
Mimo lojalności Filipa w toku wojny z Antiochem stosunki jego z republiką były
ciągle napięte. Przyczyniały się do tego skargi państw greckich (zwłaszcza
Tessalów, odzyskanie przez Filipa części Tessalii stwarzało liczne punkty
zapalne), a także intrygi Eumenesa II. Król pergamoński pragnął rozszerzenia
swego panowania w Tracji, która była w zasięgu wpływów Macedonii (Filip po
klęsce pod Kynoskefalai podjął na tym terenie bardzo aktywną politykę), uważał
też, że oskarżanie Macedonii będzie najlepszym sposobem umocnienia łaski
senatu. Ten zachował niezmienną wobec Filipa podejrzliwość, stawał z reguły po
stronie jego przeciwników.
Ostatnie dwa lata życia Filipa przyniosły pogorszenie sytuacji wewnętrznej w
Macedonii. Utworzyło się tam wśród elity środowisko o prorzymskim
nastawieniu, skupiało się ono wokół młodszego syna królewskiego -- De-
metriusza, który z okresu swego pobytu w Rzymie (znalazł się tam jako
zakładnik po klęsce pod Kynoskefalai) zachował wśród senatorów uźyteczne
przyjaźnie. Rzym dał do zrozumienia, że będzie wolał jego jako następcę Filipa
zamiast starszego syna, Perseusza, który już za życia ojca nosił tytuł królewski.
Filip zareagował brutalnie -- kazał zamordować Demetriusza. Zawiązały się jakieś
spiski, poszły za nimi krwawe represje, deportacje liczniejszych grup ludności.
Panowanie Perseusza.
III wojna macedońska (171 - 16$)
W roku. 179 r. zmarł Filip V, Perseusz od razu wysłał do Rzymu poselstwo z
prośbą o odnowienie przyjaźni, senat rzymski nie mógł mu tego odmówić. Król
ogłosił amnestię w Macedonii, zabieg tym konieczniejszy, że neutralizował siły
opozycji zawsze gotowej do szukania oparcia w ciągle nieufnym Rzymie.
Polityka macedońska uległa wyczuwalnym zmianom: o ile Filip po klęsce
koncentrował swą uwagę na Bałkanach, to jego syn wrócił do aktywnych działań
w miastach greckich, w których był w stanie uzyskać oparcie występując w roli
arbitra, pilnując, aby to czynić zawsze na wezwanie zainteresowanych. Sporów
wewnątrz polis i między polis w tych latach nie brakło, Perseusz Laś potrafił je
rozstrzygać lepiej niź to robili senatorzy. Liwiusz oskarżał go o prowadzenie
polityki demagogicznej wobec biedoty, o popieranie przewrotów, o
odwoływanie się do ludzi obciążonych długami, którym obiecywał ich kasatę.
Wśród dzisiejszych historyków nie brak takich, którzy te stwierdzenia przyjmują
za dobrą monetę, mało jednak jest praw
118 dopodobne, aby Perseusz postępował w ten sposób zawsze, przy
wszystkich
okazjach. Tego rodzaju polityka nie mogłaby mu przynieść w Grecji solidnego
oparcia, wezwania do rewolucji były dobre, aby siać niepokój, za ich pomocą
nie dawało się jednak zdobyć popularności w najważniejszych dla niego sferach
rządzących. W wyniku zręcznych zabiegów Perseusz przekonał opinię publiczną
Hellady, że będzie stanowił siłę przeciwstawną w stosunku do Rzymu,
gwarantując w ten sposób polis niezbędną dla nich swobodę manewrów, której
zaczynało im brakować. Dobre stosunki nawiązał także z poprzednim wrogiem
Macedonii, Rodos.
Działalność Perseusza, choć była daleka od antyrzymskich posunięć, głęboko
zaniepokoiła republikę, zawsze nieufną wobec swych poprzednich wrogów i nie
tolerującą odbudowywania przez nich raz złamanej potęgi. Król macedoński
okazywał się zbyt zręczny i zbyt dobrze dopasowywał się do realiów życia polis
Grecji, aby nie budzić niechęci senatorów. Jednak przekonanie o konieczności
rozprawienia się ze zbyt energicznym władcą nie prowadziło od razu do wojny.
Parł do niej król Pergamonu Eumenes II, niezadowolony z rosnących wpływów
Perseusza w miastach Hellady, w których on sam, łożąc na to wielkie środki,
chciał odgrywać rolę rozjemcy i filhellena. Konkurencja ze strony króla
macedońskiego na tym gruncie musiała go irytować. Do wojny popchnął Rzym
tajemniczy zamach na króla Pergamonu, który o mało nie stracił w nim życia
(ponoć wszystko wskazuje na zręczną prowokację).
Perseusz próbował przeciwdziałać wojnie, nie był do niej w tym czasie
przygotowany. Jego zabiegi nie dały teraz efektów, republika zdecydowała się na
walkę.
W 171 r. rozpoczęto działania wojenne, które początkowo toczyły się
ślamazarnie. Mimo swej popularności Perseusz nie znalazł w Grecji sojuszników,
dopiero jego sukcesy w pierwszych latach konfliktu spowodowały pewne
przesunięcia na jego korzyść. Istotną rolę odegrało opowiedzenie się po jego
stronie Epirotów, blokowało to Rzymianom linie komunikacyjne przez Półwysep
Bałkański. Także późniejszy sojusz z Mirami spowodował istotne kłopoty, gdyż
podjęli oni starym zwyczajem piractwo na Adriatyku. Sprzymierzeńcy greccy
Rzymu uczestniczyli w wojnie bez entuzjazmu, Rodyjczycy na prośbę Perseusza
i za sugestią jednego z rzymskich wodzów próbowali mediacji, Rzymianie gdy
zdecydowali się na energiczne działania, mieli im to następnie za złe (por. s. 357 -
358).
Sukcesy Perseusza wynikały jednak nie tyle z jego siły (te były obiektywnie
bardzo małe), co ze słabości rzymskich wojsk zaangażowanych w konflikcie.
iJdy nad Tybrem postanowiono położyć kres tej wojnie, której nieudolne
prowadzenie zaczęło podrywać autorytet Rzymu a dowództwo objął Emiliusz
Paulus i poczyniono odpowiednie zaciągi, doszło szybko do roz
w~ązama. Decydująca bitwa rozegrała się w 16e r. pod Pydną. Trwała ona
ponad
godzinę i przyniosła armii macedońskiej klęskę. Perseusz oddał się do niewoli
Rzymianom, cały wysiłek jego i Filipa został bezpowrotnie zniszczony. Koła
rządzące republiką były zdecydowane położyć kres istnieniu Macedonii w tej
postaci, w jakiej trwała od wieków. I l9
Organizacja Macedonii i Grecji po III wojnie macedońskiej
Senat nie myślał jednak o utworzeniu prowincji na terenie Półwyspu
Bałkańskiego, jego polityki w tych latach nie cechuje dążenie do aneksji, na to
przyjdzie pora w następnym pokoleniu. lYlącedonia została podzielona na cztery
niezależne organizmy polityczne, tworzące państwa związkowe. Obywatele tych
czterech okręgów nie mogli zawierać ze sobą małżeństw, ani nabywać ziemi
poza własnym terytorium. Zamknięto kopalnie, zakazano eksploatacji lasów na
potrzeby floty. Trzem spośród regionów, które miały granice z barbarzyńcami
przyznano prawo zaciągania armii, Rzym nie miał zamiaru obciążać siebie tym
obowiązkiem. Macedończycy płacili odtąd na rzecz Rzymu trybut, stosunkowo
niski, skalkulowany na poziomie połowy kwoty pobieranej przez Perseusza
tytułem podatku od ziemi (ale to nie oznaczało dla mieszkańców czterech
republik obniżenia fiskalnych obowiązków: wszak musieli oni utrzymywać
własny, choć bynajmniej nie suwerenny, aparat państwowy). Nie wiemy, czy
rozległe dobra królewskie przeszły na rzecz ludu rzymskiego po 167 r., czy też
później, gdy powstała prowincja.
W 158 r. otwarto ponownie kopalnie, dochody z nich dzielono między Rzym a
tę republikę, na terenie której się znajdowały. Dzięki temu Macedonia Pierwsza,
mająca kopalnie srebra i złota w Pangajon podjęła obfite emisje monet.
Rzymskie zyski z III wojny z Perseuszem były olbrzymie: łupy wzięte na
Perseuszu wynosiły 6000 talentów. Republika ponadto otrzymywała z Macedonii
odtąd stały dochód.
Także rozprawa z Epirem (czy ściślej z Molossami, którzy zdradzili Rzym
popierając króla macedońskiego) przyniosła niewiarygodnie wielkie łupy.
Rzymianie bowiem, na zimno, już po upływie dłuższego okresu od działań
wojennych, dokonali w miastach systematycznego rabunku. Poza wielkimi
kwotami pieniędzy i kosztownościami, miano zdobyć I g0 000 niewolników. Z
dawnej świetności Epiru pozostało tylko wspomnienie.
Nic dziwnego, że to właśnie po III wojnie macedońskiej obywatele rzymscy
zostali zwolnieni z obowiązku płacenia jednego z najpoważniejszych podatków:
tributurr2.
Komisja senacka ustanawiająca nowy ład w Helladzie nie tylko potraktowała
bardzo brutalnie tych nielicznych C_'Jreków, którzy znaleźli się po złej stronie,
ale nie okazała nadmiernej łaskawości dla własnych sojuszników. Dokonano
licznych korekt granic między miastami, deportowano do Italii stronników
macedońskiego króla. W ten sposób zarazem miasta karano i brano od nich
zakładników a Rzym dawał jasno do zrozumienia, iź nie ma na przyszłość
zamiaru tolerować żaunych prób niezależności, nawet jeśli miałyby dotyczyć
raczej słów niż czynów. Ustalanie list osób podlegających zsyłce następowało (z
małym,; wyjątkami) na szczeblu miast, Rzymianie nie mieli przecież w tej sprawie
dość szczegółowych informacji, aby się obejść bez
I?0 miejscowej pomocy. Prowadziło to do wyrównywania rachunków między
rywalizującymi ze sobą ugrupowaniami na taką skalę, jakiej poprzednio nie
widziano i zostawiło w psychice zbiorowości głębokie ślady.
Dobrej ilustracji rzymskich metod dostarcza casus Związku Etolskiego, który w
171 r. przysłał był wojska konsulowi prowadzącemu działania wojenne. W czasie
jednej ze swych podróży po Helladzie Emiliusz Paulus spotkał grupę notabli
etolskich, którzy złożyli mu skargę na postępowanie dwóch najważniejszych
prorzymskich polityków w Etolii. Z pomocą rzymskiego oddziału dokonali oni
rzezi wśród członków rady, pozbawiając życia 550 osób. Innych wygnano ze
związku za rzekomą działalność antyrzymską, ich majątek skonfiskowano i
podzielono między tych, którzy byli u władzy. Emiliusz Paulus nie dał jednak
wiary oskarżycielom i potwierdził decyzje banicji, przy okazji pozbawił związek
sporego kawału jego terytorium. Etolowie nie mieli innego wyjścia, jak poddać
się rozkazowi.
Powstanie Andriskosa. Macedonia prowincją (148 r.)
Porządek stworzony przez Rzym w Macedonii został zburzony w okoliczno-
ściach nie w pełni dla nas jasnych. Pretensje do królewskiej władzy zgłosił
Andriskos, twierdzący, że jest synem Perseusza. Przyjął on imię Filipa. Zdobył
dla swych działań oparcie w Tracji, w samej Macedonii jego zwolennicy
rekrutowali się raczej spośród warstw niższych niż elita, która znalazła dla siebie
miejsce w nowej rzeczywistości, a także była bardziej sceptyczna co do szans
powodzenia buntu. Pokonanie Andriskosa wymagało od Rzymu niebagatelnego
wysiłku militarnego, a nastąpiło w 148 r.
Rebelia Andriskosa skłoniła władze rzymskie do zmiany statusu Macedonii;
powołano do życia prowincję. Objęła ona także terytorium Ilirii.
Aby poprawić swą militarną sytuację władze rzymskie przystąpiły do budowy
drogi biegnącej przez Bałkany. Ułatwiała ona przerzucanie wojsk w kraju
górzystym, bez dogodnych szlaków komunikacyjnych. Via E~natia została
ukończona około 120 r.
Zniszczenie niezależnego państwa macedońskiego zmusiło Rzym do
zorganizowania ochrony północnej granicy Półwyspu Bałkańskiego. Z zadania
tego republika wywiązywała się nie najlepiej, choć namiestnicy tej prowincji, jak
twierdzi Cyceron, jeśli wracali z niej z całą skórą, występowali o przyznanie im
tryumfów z racji toczonych wojen. Republika nie miała dość armii, aby móc
zaangażować tu na stałe odpowiednią liczbę oddziałów, kampanie prowadzone
przez namiestników stanowiły jedynie reakcje na najazdy. Nie podejmowano
działań systematycznych, nie toczono wojen sięgających głęboko na terytorium
barbarzyńskie. Dopiero zmiana charakteru rzymskiej armii dokonana przez
Oktawiana Augusta przyniesie zasadniczą poprawę. Zadanie osłony Półwyspu
Bałkańskiego nie będzie zresztą należało odtąd do namiestnika Macedonii,
przypadnie ono urzędnikowi wysłanemu przez cesarza do nowo utworzonej na
początku I w, n.e. prowincji Mezji. 121
Poza najazdami barbarzyńców Macedonię w I w., podobnie jak Grecję, nękały
wojny rozgrywające się na jej terytorium, zwłaszcza wojny między rzymskimi
politykami.
Wewnętrzna struktura kraju pozostała w zasadniczych zarysach tożsama ze
strukturą ustanowioną po III wojnie macedońskiej przez Emiliusza Paulusa. W
części górzystej, gdzie proces urbanizacji był powolny, jeszcze we wczesnym
cesarstwie trwały formy plemienne z właściwymi im związkami.
Wojna achajska (146 r.)
Rzymscy politycy od dawna byli niezadowoleni z układu sił we władzach 1
dllałatl Związku Achajskiego nie dlatego, by stawał się on dla republiki źródłem
ewentualnych zagrożeń (jak stać się mogłaby odrodzona przez zręcznego
uzurpatora, takiego jak Andriskos, Macedonia). Inicjatywy związku traktującego
w sposób bezwzględny te polis Peloponezu, które nie chciały do niego należeć,
prowadziły do permanentnej destabilizacji całego regionu. Ponadto, choć część
achajskiej elity po Pydnie i następujących po niej represjach była przekonana, iż
należy podporządkować się władzom rzymskim w sposób bezwarunkowy i
wyszukując politycznych patronów nad Tybrem osiągać dogodne dla związku
decyzje, istniały także grupy o wyraźnie antyrzymskim nastawieniu. Pragnęły one
korzystać z wolności, która z taką ostentacją została im przez Rzymian
zagwarantowana. Kręgi te nie przyjmowały do wiadomości, że czasy zmieniły się
zasadniczo, że jedyny hegemon, ,jakim był Rzym, nie będzie tolerował takich
gier, jakie musieli cierpieć królowie macedońscy w odmiennym układzie sił.
Powstanie prowincji na terenie Macedonii stworzyło nową sytuację zacieśniając
jeszcze wyraźniej i tak skromne granice swobody dla Związku Achajskiego; miał
on do wyboru albo zrezygnować z jakichkolwiek pretensji do odgrywania
większej roli, albo popełnić samobójstwo polityczne ryzykując otwarty konflikt.
W 147 r. udało się do Grecji poselstwo senatu z nakazem uwolnienia nie tylko
Sparty, która do związku należeć nie chciała, ale i Koryntu, Argos, Orchomenos
w Arkadii oraz Heraklei Trachińskiej (niewykluczone, że i ona chciała secesji).
Było to żądanie prowokacyjne. Ci, którzy je formułowali doskonale zdawali
sobie sprawę z tego, jakie będą reakcje ciał zbiorowych federacji. W obliczu
rzymskiego dyktatu wśród elity achajskiej znaleźli się tacy politycy, którzy mimo
wszystko byli zwolennikami poddania się, jednak nastroje antyrzymskie
przeważyły. Obywatele związku byli w swym oporze o wiele bardziej politycznie
zjednoczeni niż w poprzednich dziesięcioleciach.
Związkowi udzieliło pomocy kilka polis Grecji: Teby i w ślad za nimi Związek
Beocki, Chalkis na Eubei, być może część Fokejczyków i Lokrów. Biorąc pod
uwagę realny układ sił owo poparcie świadczy o sile i powszechności nienawiści
do Rzymu.
Achajowie nie mieli oczywiście żadnych szans, gdy doszło do walki z wojskiem
rzymskim, siły jakimi mógł dysponować związek były mizerne. 122 Prowadzący
działania wojenne konsul Mummiusz postanowił dać Grekom
nauczkę: wszedłszy w 146 r. do opuszczonego przez większość mieszkańców
Koryntu miasto złupił, spalił, pozostałych na miejscu ludzi częścią wymordował,
częścią sprzedał do niewoli. Korynt zburzono, a choć jakaś osada istniała w
następnych latach na tym miejscu, miasto, mające status rzymskiej kolonii,
powstało tu dopiero po stu latach.
Objęcie Grecji właściwej systemem prowincjonalnym
Po klęsce związku nie stworzono nowej prowincji, na Półwysep Bałkański
udawał się tylko jeden rzymski urzędnik. Te miasta, które wzięły udział w wojnie
zostały podporządkowane namiestnikowi Macedonii. W sytuacji reszty,
przynajmniej teoretycznie, nie zaszły zmiany. Wszystkie miasta zachowały rzecz
prosta wewnętrzną autonomię, nie istniała żadna alternatywa dla systemu polis.
W niektórych miastach objętych represjami pod rzymską osłoną dokonano
zmian w ustroju, zastępując demokrację systemem oligarchicznym. Godziło to w
te środowiska, które najgorliwiej poparły ideę wojny r Rzymem. Nie wydaje się
jednak, aby Rzym przyjął politykę forsowania wszędzie reżimów
oligarchicznych, było to zawsze niepopularne. i nigdy trwałe.
Istniały dalej związki miast, Rzym nie miał powodu, aby się ich obawiać, ani tym
mniej karać te federacje, które zachowały wobec niego lojalność. Przestał istnieć
Związek Achajski, ale też nie na długo, gdyż wkrótce go odbudowano. Związki
w nowej sytuacji nie mogły już nigdy odgrywać te_j roli, jaką pełniły w czasach
macedońskiej hegemonii, ich działalność była ściśle lokalna.
Rozszerzenie terytorium prowincji Macedonii na Grecję spowodowało istotną
zmianę w stosunkach między miastami greckimi a władzami rrymskimi. O ile
poprzednio sprawy polis były często rozpatrywane w Rzymie, bądż stawały się
przedmiotem decyzji komisji senatorskich udających się na teren Hellady, to po
roku 146 większość spraw była rozstrzygana przez namiestnika Macedonii, tylko
niewielu miastom udawało się sięgać ze swymi kłopotami wyższego szczebla.
Brak nam pewnych wiadomości na temat obciążeń finansowych, które spadły na
greckie polis w nowej rzeczywistości. Nie wydaje się, aby objęto podatkami
wszystkie miasta. Nastąpiło to późno, prawdopodobnie dopiero w czasach
wojen domowych, z inicjatywy Marka Antoniusza. Początkowo płaciły je tylko
te miasta, które wzięły udział w wojnie achajskiej.
Rzymianie dokonali pewnych konfiskat w miastach objętych represjami.
Podobny los spotkał także majątki polityków antyrzymskich (przynajmniej
niektórych). W całości zasięg tych konfiskat nie był wielki, część gruntów
zresztą miastom zwrócono.
Efektem wszystkich tych postanowień była wielka różnorodność statusu miast,
znajdująca swój wyraz tak w dziedzinie prawnej jak i ekonomicznej.
Rzym na terenie Grecji realizował tę samą zasadę, która kierowała jego italską
123
polityką: znaczne różnice miały utrudniać utworzenie wspólnego frontu, poddani
mieli dążyć do zdobycia uprzywilejowanej sytuacji na drodze gorliwego
spełniania poleceń i wierności w godzinie próby.
Zapewne pierwsze dziesięciolecia prowincjonalnego bytowania nie były dla
Grecji nazbyt uciążliwe (jeśli weźmie się za punkt odniesienia to co się później
działo). Brak garnizonów, oddalenie od miejsc gdzie rezydował namiestnik ze
swą świtą chroniło, w pewnym stopniu, miasta przed "prywatnym" wyzyskiem
ze strony przedstawicieli rzymskiego państwa.
Trudno jest nam ustalić jakie były skutki nowego porządku w dziedzinie
ekonomicznej. Wojna Achajska oczywiście zrujnowała miasta, które walczyły
przeciwko Rzymowi, gdyż łupiono je bezlitośnie (nie tylko Korynt). Cierpiały
także będące po "dobrej" stronie polis, przez które przeciągali rzymscy
żołnierze. Po zakończeniu działań nie obciążono jednak zwyciężonych kon-
trybucją.
Obserwujemy natomiast napływ rzymskich ludzi interesu, którzy nabywali na
terenie miast ziemię (korzystając z uzyskanych przywilejów, bądź w ogóle nie
przejmując się stroną prawną w przekonaniu, że nikt nie ośmieli się odebrać im
kupionych majątków). Uprawiali oni lichwę, zajmowali się handlem na większą
skalę. Nie musiało to szkodzić życiu gospodarczemu Grecji (inaczej niż w Azji
Mniejszej, o czym będę szeroko pisać dalij, s. 397 - 399); tak długo jak pobór
podatków pozostawał ograniczony, owo środowisko nie rozwijało się
nadmiernie i nie spychało na gorszą pozycję miejscowej elity.
Obraz jaki uzyskujemy dzięki pracom wykopaliskowym i licznym inskrypcjom
nie wskazuje, by w drugiej połowie wieku II i w pierwszym dwudziestoleciu
wieku I Grecja przeżywała głęboki kryzys. Ateny, Messenia, Delfy, Delos wydają
się bytować pomyślnie.. Oczywiście. w innych polis mogło być inaczej,
posiadane przez nas źródła nie dadzą się wykorzystać dla uogólnień.
Właśnie dlatego, że tak trudno jest nam odtworzyć stan gospodarki całej
Hellady, istotna jest ocena jej sytuacji demograficznej, która może być uznana za
obiektywny miernik ogólnej pomyślności. Problematyce tej poświęcić wypada
osobny paragraf, gdyż ważna ta kwestia jest na tyle sporna, że nie da się jej
wyłożyć bez dokładniejszego wprowadzenia czytelnika w całą sprawę.
Sprawy dyskusyjne. Problemy demograficzne Grecji późnego hellenizmu
Podstawę naszej wiedzy o stanie ludności Grecji stanowi świadectwo Polibiusza,
dostarcza nam ono oceny całości sytuacji, oceny tym większe budzącej zaufanie,
że nakreślonej przez człowieka twierdzącego, iż to co opisuje widział na własne
oczy. Informacje dostarczane przez inne źródła jedynie uzupełniają jego teksty.
Zacznę więc od jego przytoczenia: "w calej Helladzie na.sta~a w naszych
czasach bezdzietność i w ogóle brak ludzi (o l i g a n t h r o p i a), przez co
miasta opustoszaly i na.stąpid niedostatek urodzaju (a f o r i a) , choć
124
przecież ani wojny diugotrwa~e nas nie gnębidy, ani zaraza nie nękana. Gdy^by
jednak ktoś zamierzył co do tego posyłać do bogów z zapytaniem, co należy
powiedzieć czy zrobić, żeby nas było więcej i żeby nasze miasta lepiej sil miały,
czyż nie rirydałby nam się głupcem? Przecież przyczyna jest jasna i poprawienie
tego stanu rzeczy leży w naszej mocy. Ludzie po prostu tak oddali sig pragnieniu
luksusu i zachłanności, a także gnuśności, że nie chcą się żenić, a jeśli sil
pobiorą, nic chcą wychowywać urodzonych dzieci, lecz zaledwie jedno lub
dwoje z wielu, że by te pozostawić w bogactwie i wychować w zbytku. I tak
niepostrzeżenie zło przybrało rychło wielkie rozmiary. Gdy jest jedno lub dwoje
dzieci i z tych.jedno zabierze wojna, inne choroba, domostwa oczywiście
pozostają puste i jak w wypadku pszczól, tak samo też miasta pu.sto.szejąc stają
się bezsilne. O to nie trzeba wiec pytać bogów, jak się uwolnić od takiej plagi
niedostatku. Pic rw.szy lepszy człowiek powie, że moglibyśmy to uczynić sami
zmieniając nasz tryb życia, albo ustanowić prawo nakazujące wychowywanie
urodzonych dzieci" (XXXV1, 17, 5 - 10).
Niezmiernie interesujących informacji potwierdzających opinie Polibiusza
dostarczają nam inskrypcje przeanalizowane przez W. Tarna w jego dziele
Cywilizacja hellenistyczna (s. 163 - 165). Przytoczę tu dwa szczególnie wymow-
ne przypadki spośród tych, które ten autor przytacza. W latach 228 - 220 do
Miletu przeniosło się z Grecji 79 rodzin, miały one 118 synów i tylko 28 córek.
Spośród 600 rodzin wymienionych w inskrypcjach delfickich tylko jeden
procent miał dwie córki (analogiczne wyniki uzyskuje się przy badaniu
wspomnianych wcześniej inskrypcji z Miletu). Jest sprawą jasną, że takie
proporcje między płciami nie mogą być naturalne. Wyraźnie rodziny, jeśli
decydowały się na drugie dziecko, chciały, aby był nim chłopiec, gdy rodziły się
dziewczynki pozbywano się ich w przekonaniu, że konieczność zapłacenia
dwóch posagów byłaby ponad siły domu. Praktyka takiego regulowania
wychowywanego potomstwa musiała prowadzić do negatywnych zjawisk
demograficznych, mówiąc po prostu -- do wyludnienia kraju.
Opinia o wyludnieniu Hellady jest solidnie zakorzeniona w literaturze naukowej,
powtarzają ją niemal wszystkie podręczniki i dzieła syntetyczne. Szczególny
nacisk na kryzys demograficzny Grecji położył w dziele poświęconym
ekonomice świata hellenistycznego M. Rostovtzeff, nazywając regulacyjne
praktyki race suicide ("samobójstwem rasy"). Jego głębokich przyczyn szukał
ten historyk nie w ubóstwie kraju (to przecież stanowiło czynnik stały od
wieków), lecz w drastycznym pogorszeniu się warunków życia w toku wieku Il.
Ludzie tej epoki mieli ostrą świadomość niepewności własnego życia i
postępującej szybko pauperyzacji, reagowali na to nie wychowując dzieci w
ogóle lub ograniczając ich liczbę, aby zapewnić swemu potomstwu godziwe
warunki bytowania. Rostovtzeff był zdania, że spadek liczby urodzin dotyczy
całego społeczeństwa i to nie tylko miast, ale i wsi.
Nie wszyscy jednak historycy są gotowi dać wiarę Polibiuszowi bez zastrzeżeń,
nie wszyscy widzą w nim świadectwo o tak szerokim zakresie, niektórzy
(choćby Ed. Will) poważnie ograniczają wartość tego przekazu.
Przyjrzyjmy się bliżej temu, co w tekście Polibiusza się znajduje, a zrozumiemy
skąd się biorą wątpliwości.
W toku uważnej lektury uderza nas natychmiast, iż motywy regulacji 125
urodzin wskazane przez naszego autora nie tyczą się wcale wszystkich Greków,
a jedynie ludzi zamożnych. To oni pragną luksusu, są zachłanni, chcą, aby ich
dzieci żyły w zbytku i zachowały nie podzielone bogactwo. Nie ma mowy o
głodzie, o niemożności wychowania potomstwa z braku ku temu środków,
dominuje natomiast lęk przed deklasacją grożącą realnie części rodzin z warstwy
"niższej średniej". Inskrypcje analizowane przez Tarna tyczą się także rodzin
przynajmniej zamożnych, tylko takie bowiem miały szanse na otrzymanie
obywatelstwa w Milecie, tylko one miały dość pieniędzy, by wystawiać napisy.
Czy biedota na szerszą skalę stosowała także porzucanie dzieci`? Nie jest to
wcale oczywiste. Nędza nie zawsze skłania ludzi do zmniejszania liczby
wychowywanych dzieci. Obserwacja dzisiejszych krajów trzeciego świata
nauczyła nas w tym względzie wiele, pokazując dlaczego biedacy dążą do
posiadania licznego potomstwa. Ludzie chcą zabezpieczyć swój byt na starość,
gdy nie będą w stanie pracować. Jedno lub dwoje klepiących biedę dzieci nie
jest w stanie podołać temu ciężarowi, który winien być dzielony między większą
liczbę osób. Doświadczenie też wskazuje, że wychowanie licznego potomstwa
na poziomie biologicznego minimum mieści się w możliwościach ludzi nawet
bardzo biednych. Oczywiście i wśród ludzi najniżej uplasowanych w
społeczeństwie zdarzały się wypadki porzucania niemowląt, zwłaszcza ze strony
rodzin mających już kilkoro dzieci, sprzyjać temu musiały czasy ostrych
trudności gospodarczych lub powikłania rodzinne.
Polibiusz jednak pisze nie tylko o motywach powodujących ludźmi, pisze o
"ogólnym braku ludzi" powodującym niedostatek plonów. Wskazywałoby to na
realny spadek liczby ludności w Grecji. Ten mógłby powstać w wyniku działania
innych mechanizmów niż ograniczanie potomstwa przez porzucania niemowląt.
Zwłaszcza wzmianka o zmniejszaniu się plonów wydaje się do takiej interpretacji
upoważniać i to tym bardziej, że istnieje jeszcze jedna informacja dostarczona
nam przez inskrypcję pochodzącą z Tessalii (Syll.j 543) w podobny sposób
wiążącą wzrost liczby obywateli z polepszeniem stanu rolnictwa. Zawiera ona
dwa listy Filipa V do obywateli i władz Larisy datowane na lata 217 - 214. Król
poleca w nich dać obywatelstwo Tessalom i innym Grekom przebywającym w
mieście (innymi słowy metojkom żyjącym na jego terenie), gdyż to przyniesie
"zbawienne skutki dla polis", "ziemia będzio bardziyj uprawiana", "polis będzie
silna, cz ziemia nie będzie haniebnie pozo.stnwiona bez uprawy ".
Przyznaję, że nie do końca rozumiem oba te przekazy (to jest cytowanego
ustępu Polibiusza i listów Filipa). Ziemi nadającej się pod uprawę w Grecji było
w ogóle bardzo niewiele, czy więc jest prawdopodobne, ażeby gdziekolwiek
leżała ona odłogiem z racji zbyt małej liczby obywateli? Domyśłamy się, że
grunty o których mowa należą do polis, a nie ludzi prywatnych (na pewno tak
jest w przypadku Larisy, gdyż to gmina obywatelska jako całość przyjmując
nowych obywateli dać im mogła działy ziemi). Czy rzeczywiście miasto mając
tereny dobre pod uprawę nie potrafiło znaleźć kandydatów, którzy by je
wydzierżawili? Łatwość z jaką biedota podejmowała hasło
126 podziału ziemi wśród obywateli (por. s. 86) wskazuje, że problem tkwił w
braku
ziemi, a nie w braku pragnących na niej pracować ludzi. Wyobraźmy sobie
jednak, że liczba obywateli jest rzeczywiście zbyt mała, aby zapewnić uprawianie
pól, dlaczego jednak w takim przypadku ziemi nie biorą w uprawę ludzie
zamożni, których stać było na posługiwanie się niewolnikami: z ich kupieniem nie
było trudności ani w końcu w. III, ani w drugiej połowie 11.
Wydaje mi się, że wyjaśnienia można by szukać w innym kierunku. Ziemia
będąca w dyspozycji polis w większości nie była najlepszej jakości, składały się
na nią przede wszystkim tereny położone bliżej granic polis, a więc nieużytki,
lasy. Można je było wziąć pod uprawę (tak przynajmniej było w Larisie), ale nie
dałyby wówczas wysokich plonów. Co ważniejsze w obywatelskiej społeczności
mogły być grupy zainteresowane w pozostawieniu ich w pierwotnym stanie,
gdyż służyły one jako tereny wypasu dla stad owiec i kóz (w Grecji mało było
łąk będących w indywidualnym posiadaniu, zwierzęta wypasano na terenach
wspólnych). Ludzie bardzo zamożni byli w stanie skutecznie blokować
inicjatywy rozdzielania tych terenów, gdyż utrudniłoby to im prowadzenie
gospodarstw hodowlanych na większą skalę. Istnienie licznego grona obywate-
Iskiego oczywiście stwarzało określone naciski na elitę rządzącą miastem, która
musiała się liczyć z niebezpieczeństwem buntu.
Polibiusz pisze o powszechnej bezdzietności, o zaniedbaniu miast; runim jednak
na tej podstawie zbudujemy nasz obraz stanu Grecji przypomnijmy sobie, że
owa opinia została napisana po katastrofie roku 146, gdy wszystko skłaniało
Polibiusza do najgłębszego pesymizmu. Wcześniej w innym miejscu podkreślał,
że Peloponez cieszył się wielką pomyślnością ("~a naszych czu.s6ii~, kic~cly t0
bt'.sZVSL:V .jedno i lo .samo rnówiąc sądzą, że korzystają z na_jwiks~cyo
dobrobytu", II, 62, 4 tłum. S. Hammer). Nie jest też wcale takie pewne, że
achajski historyk znał demograficzną rzeczywistość swych czasów tak dobrze,
jak mu to imputują dzisiejsi badacze. Orientacji w tych sprawach nie zdobywa się
przez prostą obserwację, aby ocenić trendy w tej dziedzinie trzeba móc
dysponować informacjami pokazującymi stan ludności z różnych okresów.
Wprawdzie takie dane zapewne w archiwach greckich miast się znajdowały, ale
Polibiusz do nich z pewnością nie sięgał (historycy antyczni nie prowadzili
systematycznych badań archiwalnych). Na ocenę sytuacji wpływały wobec tego
w większym stopniu sympatie polityczne, stosunek do tego co w ogóle w Grecji
się działo, niż rzetelne rozeznanie sprawy.
Podsumowując te rozważania najlepiej będze stwierdzić, że nic pewnego o stanie
ludności Grecji nie da się powiedzieć. Ostrość walk o podział ziemi między
biedotą wskazuje, że rąk do pracy nie brakło, problem był w tym, aby mieć na
czym pracować.
Kryzys i odrodzenie.
Grecja w I w. p.n.e. i I w. n.e.
Sytuacja w Grecji uległa drastycznemu pogorszeniu w toku I w. w wyniku wojen
toczących się na jej terytorium. Początek kryzysowi dały woj
ny Mitrydatesa (rok 88, będzie o tych wydarzeniach mowa nieco dalej, 127
por. s. 383 - 385). Zarówno wodzowie pontyjskiego króla jak i wodzowie
rzymscy (zwłaszcza Sulla) prowadzili kampanie na koszt obszarów, gdzie się
toczyły, łupili miasta, niszczyli, obkładali kontrybucjami. Szczególnie ucierpiały
w tej fazie Ateny, wzięte szturmem i złupione po wyczerpującym oblężeniu.
Pireus legł całkowicie w gruzach. Rzymskie represje dotknęły także Eubeję,
Beocję, Fokidę.
Appian tak charakteryzuje niszczycielski mechanizm konfliktów uderzający w
toku wojen domowych nie tylko w winnych zdrady wobec republiki, ale także jej
wiernych: "Tak to zgubna w skutkach byla to wojna i dla samego Rzymu i dla
wszystkich Italów; ale stata się ona nieszczęściem i dla wszystkich ludów poza
Italią, które byty trapione przez piratów i wojny Mitrydc~tesa lub Sulli, lub też
niszczone przez nakladanie mnóstwa danin, gdyż w skarbie .skutkiem walk
wewnętrznych byty wówczas pustki. Wszystkie bowiem ludy i wszyscy
sprzymierzeni królowie oraz wszystkie miasta, i to nie tylko te, które istotnie byty
zobowiązane do skladania danin, ale i te, które poddaly się Rzymowi nu
podstawie zaprzysiężonych ukladów, jak też i te, które w wyniku przymierza lub
wojny czy jakiejś zaslugi byty autonomiczne i zwolnione od danin otrzymaly
wówczas rozkaz zlożenia daniny i podporządkowania się; niektóre nawet zostaly
pozbawione obszarów i portów przyznanych irrz w ukladach" (XIII, 102, tłum.
L. Piotrowicz).
Wspomniani przez Appiana piraci dali się we znaki Grecji zanim Pompejusz ich
nie pokonał (por. s. 394). Miasta słabe, pozbawione okrętów wojennych i
żołnierzy, były wobec nich całkowicie bezbronne.
W latach czterdziestych I w. przyszły następne nieszczęścia. Na terenie Grecji i
Macedonii rozgrywały się wojny Cezara i Pompejusza, zabójców Cezara z
tryumwirami, Oktawiana z Antoniuszem. Każda następna wojna była gorsza po
prostu dlatego, że dotykała społeczności, które już poprzednio ucierpiały.
Kolejne kontrybucje, kolejne rabunki wpychały ekonomikę Grecji w coraz
głębszy kryzys.
W 27 r. Oktawian August dokonał istotnej reformy tworząc osobną prowincję
senatorską o nazwie Achaja. Objęła ona Grecję właściwą (razem z Tessalią) oraz
Epir. W jej dziejach pewną zmianę przyniosło panowanie Nerom, który w 66 r.
n.e., w czasie swej podróży po Grecji, ogłosił jej wolność i usunął obowiązek
płacenia podatków. Stan ten nie trwał długo, obalił go już Wespazjan.
Pierwsze dwa wieki cesarstwa nie przyniosły wielkich zmian w porównaniu z tym
porządkiem, który rzymska prowincja odziedziczyła po przeszłości. Miasta
zachowały autonomię, istniały dalej związki, władza była w ręku tej samej grupy
społecznej, która nimi rządziła w czasach hellenistycznych.
Czy kres wojen domowych i stabilizacja pierwszych pokoleń cesarstwa
pozwoliła prowincji wydobyć się ze stanu gospodarczego załamania? Oceny
uczonych są różne. Część gotowa jest dać wiarę źródłom literackim, w których
nie brak narzekań na temat sytuacji Hellady. Inni, zwracając uwagę na oczywistą
tendencyjność większości tekstów, na ich wyraźną nieobiektywność,
128 gotowi są raczej ufać wrażeniom jakie wynieść mogą z analizy źródeł
archeologicznych, które nie podtrzymują tezy o generalnym upadku kraju.
Hellada w czasach rzymskich była na pewno uboższa od innych prowincji
(choćby od sąsiedniej Azji Mniejszej), nie musi to jednak być przez ludzi
zawinione -- takie różnice determinuje już natura.
Bibliografia
Iłistoria polityczna Grecji właściwej i Macedonii została napisana przede
wszystkim na podstawie podręcznika Willa (Histoire politigue...), jednak zajęłam
inne niż on stanowisko w kwestii ekspansji Rzymu na terenie Półwyspu
Bałkańskiego opowiadając się tym samym po stronic przeciwników M.
Holleaux. Szłam raczej za sugestiami świetnej książki W. V. Harrisa, Wur und
Impcriuli.sm in Republicun Rome 327- 70 R. C., Oxford 1979. Zawdzięczam
także wiele dyskusjom prowadzonym z Adamem Ziółkowskim; chciałabym mu
tutaj podziękować za pomoc.
Skorzystałam wiele z rozdziału poświęconego dziejom tych krain w trzecim
tomie The Curnbridge Anciem Histor_v (2 wyd.), napisał go F. W. Walbank.
Ten sam historyk opracował obszerny komentarz do dzieła Polibiusza (A
Histnricul Comrnenlurv on Poly6iu.s, Oxford 1967- 1979, trzy tomy), do
których często się odwoływałam. Wiele moich informacji i sądów pochodzi z
syntezy Rome et lu cunquete du monele miditerruneen (w serii "Nouvclle Clio",
wydawcą tomu jest C. Nicolet, Paris 1978). Autorem interesujących mnie
ustępów jest J. L. Ferrary, który potrafił pogodzić staranną prezentację stanu
badań z inteligentnymi poglądami własnymi (pochwały dla jego tekstu nie
oznaczają jednak, że zawsze przyjmuję jego stwierdzenia za własne).
Historię Związków Achajskiego i Etolskiego przedstawiłam przede wszystkim na
podstawie dzieła J. A. O. Larsenu, Greek l'ederul Statc.s. Their Con.stNution
nnd Ili.stors, Oxford 1968. Wiclc użytecznych uwag na ten temat znalazłam w
syntezie C. Preaux (Le mnnc% helleni.stiquc...).
Dzieje Pyrrusa opracowane zostały na podstawie książki P. Leveque'a, Pyrrlros,
Paris 1957. Dla spraw iliryjskich i epirockich wykorzystałam: W. Pająkowski,
Ilirwrio, Poznań 1981 oraz P. Cabanes, L'Lpire de la morf do Pvrrhos a lu
conguete romuine (272-l67), f'aris 1976, uwzględniłam krytyczne uwagi na temat
tej książki poczynione przez Ph. Gauthicr w Sur lo.s irr.stitution,s cle l'Epire
hellenistigue, "Revue de Philologie", 53 ( 1979), s. 120 - 128.
Przy pisaniu dziejów Sparty korzystałam z książki P. Olivy, Spurtu und lrer
Sociul l'rohlem.s, Prague 1971.
Problem charakteru monarchii macedońskiej przedstawiam na podstawie
artykułów A. Aymarda przedrukowanych w zbiorze jego mniejszych studiów
Etudes d'hi.stoire uncicnne, Paris 1967 (znajdują się w nim także ważne teksty na
temat Związku Achajskiego) oraz referatu L. Moorena, The Nulvrro of the
Helleni.stic Monarchy opublikowanego w tomie h,~gypt und tho Hcllenistic
World, Louvain 1983, s. 205-240. Także cytowany już wyżej rozdział F. W.
Walbanka w The Carnbridge Ancient Hi.storv okazał się przydatny.
Prace tyczące się problematyki gospodarczej: poza syntezą M. Rostovtzeffa
(.Sociul ond Econnmic Hislory o/ the Hellenistic World) winnam wymienić
obszerne studium J. A. O. Larsenu, Rumun Greece w serii An F_'conomic
Survey of Ancien! Romo, t. IV, Baltimore 1933; artykuł M. Crawforda, Rzym u
świat grecki. Zule~ności go,spodurcze, "Przegląd Historyczny", 17 (1976), s. 1 -
14. Dyskusje na temat problemów demograficznych Grecji streszcza w
krytyczny i przenikliwy sposób Ed. Will, Lc mnnde grec et l'Orienl, t. II: Le lV
.siiclc et I'epoguo hcllńni.stiquo, Paris 1975, s. 512 - 517.
Czasy rzymskie: F. Papasoglou, Quelques uspecls de I'hie~toire de lu province
do Mucedoine w Aufśtieg and Niedergung der romischen Welt, I1, 7, 1, Berlin
1979, s. 302-369.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
04 Określanie właściwości surowców i materiałów
04 Określanie właściwości akustycznych różnych pomieszczeńidQ19
04 Określanie właściwości skór futerkowychidQ20
04 grecja
0110 04 05 2009, cwiczenia nr 10 , Tkanka łączna właściwa Paul Esz
04 (131)
2006 04 Karty produktów
04 Prace przy urzadzeniach i instalacjach energetycznych v1 1
04 How The Heart Approaches What It Yearns
str 04 07 maruszewski
1 Test Starożytna Grecja gr1 lic
[W] Badania Operacyjne Zagadnienia transportowe (2009 04 19)
Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14
MIERNICTWO I SYSTEMY POMIAROWE I0 04 2012 OiO
więcej podobnych podstron