Steiner
eGNOSIS
Rudolf
Steiner (1861-1925), twórca antropozofii.
Biografia
Chrześcijaństwo jako rzeczywistość mistyczna
a misteria dawnych czasów cz.2
Rudolf
Steiner
- Przedmowa
do drugiego wydania
- Wstęp
- Misteria i wiedza tajemna
misteriów
- Mędrcy greccy przed Platonem
w świetle misteriów
- Mistyka Platona
- Wiedza tajemna misteriów
a mit
- Misteria dawnego Egiptu
- Ewangelie
- Wskrzeszenie Łazarza
- Apokalipsa
- Jezus na tle swojej epoki
- Istota chrześcijaństwa
- Chrześcijaństwo a wiedza
mędrców pogańskich
- Św. Augustyn a Kościół
- Uwagi
WSTĘP
Nauki
przyrodnicze wywarły głęboki wpływ na nowoczesne życie umysłowe.
Coraz trudniej dziś mówić o potrzebach duchowych i o "życiu
duszy", nie licząc się z pojęciami i wynikami wiedzy przyrodniczej.
Oczywiście, wielu jest jeszcze ludzi, którzy zaspokajają te potrzeby,
nie przejmując się zbytnio wpływem nauk przyrodniczych na nasze życie
umysłowe. Ci, którzy wyczuwają tętno dzisiejszych czasów, nie mogą
sobie na to pozwolić. Pojęcia zaczerpnięte z nauk przyrodniczych z
coraz większą szybkością zdobywają sobie umysły, a serca podążają
za nimi, choć nie tak ochoczo, choć nieraz z lękiem i niepewnością.
Chodzi nie tylko o to, że ogół ulega tym poglądom, lecz o to, że w
przyrodniczym sposobie myślenia tkwi jakaś siła, która czujnym umysłom
wpaja przeświadczenie, że w tych myślach kryje się coś, nad czym człowiek
współczesny nie może przejść do porządku. Pewne wypaczenia tych myśli
zmuszają nieraz do słusznych zastrzeżeń wobec całego kierunku. Ale to
nie jest rozwiązanie spraw w czasach, kiedy przyrodniczy sposób myślenia
ogarnia coraz szersze kręgi i przyciąga ludzi z przedziwną,
czarodziejską niemal siłą. Nic nie zmienia faktu, że poszczególne
jednostki rozumieją, jak często prawdziwa wiedza wznosi się sama przez
się ponad "płaskie wyobrażenia o sile i materii", głoszone przez
materializm. Należałoby chyba raczej zwrócić uwagę na tych, którzy głoszą
śmiało, że właśnie na tych pojęciach przyrodniczych oprzeć się
powinna nowa religia i chociaż owe pojęcia przyrodnicze mogą się wydać
powierzchowne i płytkie człowiekowi, któremu nie jest obce głębsze życie
duchowe ludzkości, to jednak musi się on z nimi liczyć, ku nim bowiem
zwraca się w naszych czasach powszechna uwaga i mamy wszelkie powody sądzić,
że w najbliższej przyszłości zwracać się będziemy coraz bardziej.
Ale są i tacy, u których potrzeby serca musiały ustąpić wobec wymagań
umysłu. Są to ludzie, którzy rozumowo nie są w stanie oprzeć się
poglądom przyrodniczym, przytłacza ich ciężar dowodów. Poglądy te
jednak nie zaspakajają religijnych potrzeb ich serca. Stwarzają zbyt
beznadziejne perspektywy. Czyż dusza ludzka, pełna podziwu dla dobra,
prawdy i piękna, ma w końcu zniknąć bez śladu jak bańka mydlana, bo
była tylko chwilowym wytworem mózgu? Pytanie to przytłacza wiele dusz
niby zmora. Ale tak samo przytłacza je światopogląd przyrodniczy,
ponieważ narzuca się z ogromną siłą autorytetu. Ludzie tacy dopóki
tylko mogą, starają się nie widzieć rozdźwięku we własnej duszy,
albo też pocieszają się tłumacząc sobie, że dusza ludzka nie zdoła
nigdy osiągnąć jasności w tych sprawach. Myślą w sposób
przyrodniczy, na ile wymaga tego doświadczenie i logiki, nie wyzbywają
się jednak uczuć religijnych, wpojonych przez wychowanie i wolą
wszystko, co dotyczy tych zagadnień pozostawić w zamgleniu i ciemności.
Tak
więc nie ulega wątpliwości: światopogląd przyrodniczy jest najpotężniejszą
siłą w nowoczesnym życiu umysłowym. I jeżeli się mówi o duchowych
potrzebach ludzkości, nie można przejść na nim do porządku. Ale
trzeba też stwierdzić, że światopogląd przyrodniczy zaspakaja nasze
potrzeby duchowe w sposób na razie powierzchowny i płytki. Beznadziejność
ogarnia człowieka na myśl, że musiałby uznać następujące
rozumowanie: "Myśl jest pewną formą siły. Chodzimy za pomocą tej
samej siły, dzięki której myślimy. Człowiek jest organizmem, który
przeobraża różne formy siły w siłę myślenia, organizmem, którego
funkcje podtrzymują przy pomocy tego, co nazywamy pożywieniem i który
wytwarza to, co nazywamy myślami. Cóż za cudowny proces chemiczny,
który dane quantum pożywienia potrafi przekształcić w boską
tragedię Hamleta!". Słowa te czytamy w broszurze Roberta Ingersolla
zatytułowanej Nowoczesny zmierzch bogów. Co prawda niewielu wyraża
głośno uznanie dla tego rodzaju myśli, ale nie o to chodzi. Ważne
jest, że niezliczone rzesze ludzi odczuwają jakąś konieczność
ustosunkowania się do świata w duchu powyższych słów, mimo że nie
zawsze zdają sobie z tego sprawę.
Niewątpliwie
wszystko to byłoby beznadziejne, gdyby istotnie z wiedzy przyrodniczej
musiały nieuchronnie wynikać przekonania, jakie głosi wielu z jej
dzisiejszych rzeczników. Najbardziej beznadziejne byłoby to dla człowieka,
który zajmując się wiedzą przyrodniczą, doszedł do przekonania, że
na jej terenie jej sposób myślenia jest obowiązujący, a jej
metody niezachwiane. Musiałby on powiedzieć sobie: niech się tam ludzie
nie wiem jak spierają o poszczególne zagadnienia, niech piszą
niezliczone tomy, gromadzą niezliczone spostrzeżenia na temat "walki o
byt" lub niesłuszności tego poglądu, albo na temat, czy "dobór
naturalny" decyduje o wszystkim, czy też o niczym, wiedza przyrodnicza
sama zmierza w kierunku, który w pewnych granicach musi spotkać się z
coraz większym uznaniem.
Ale
czy rzeczywiście wymagania wiedzy przyrodniczej są takie, jak twierdzą
niektórzy jej przedstawiciele? Sama ich postawa dowodzi, że tak nie
jest. Postawa ich na własnym terenie nie jest taka, jaką wielu z nich
opisuje i jakiej wymagają od innych. Bo czyż np. Darwin albo Ernest
Haeckel dokonaliby kiedykolwiek swoich wielkich odkryć w dziedzinie
ewolucji życia, gdyby zamiast obserwować życie i budowę żywych istot
zamknęli się w laboratorium i prowadzili badania chemiczne nad wyciętym
z jakiegoś organizmu skrawkiem tkanki? Albo też czy Lyoll mógłby opisać
rozwój skorupy ziemskiej, gdyby zamiast badać warstwy ziemi i ich
zawartość badał kamień za kamieniem z punktu widzenia ich własności
chemicznych? Wstępujemy więc rzeczywiście w ślady tych badaczy,
których imponujące postacie zarysowują się monumentalnie na tle nauki
nowoczesnej. Będziemy sobie wówczas w wyższych dziedzinach życia
duchowego poczynali tak, jak oni poczynali sobie na polu wiedzy
przyrodniczej. Nie będzie nam się wówczas wydawało, że rozumiemy
istotę "boskiej" tragedii Hamleta, jeżeli mówimy, że dzięki
przedziwnemu jakiemuś procesowi chemicznemu tragedia ta powstała z
pewnego quantum pożywienia.
Tak
samo jak żaden przyrodnik nie powie, że studiując działanie ciepła
na siarkę w retorcie zrozumiał rolę ciepła w rozwoju ziemi. A jeżeli
chce zrozumieć budowę mózgu ludzkiego, nie weźmie przecież wycinka mózgu
aby poddawać go działaniu substancji zasadowych, lecz będzie dociekał,
jak się ten mózg rozwinął z odpowiednich organów niższych organizmów.
Prawdą
więc jest, że ten kto bada istotę ducha może się od wiedzy
przyrodniczej wiele nauczyć. Niech tylko tak się bierze do rzeczy, jak
ona. Niech tylko nie daje się zbić z tropu, co mu chcą narzucić
poszczególni przedstawiciele wiedzy przyrodniczej. Powinien prowadzić
badania w świecie ducha tak, jak oni w świecie fizycznym, nie musi przy
tym jednak przejmować poglądów, które oni, nawykli do myślenia o
zagadnieniach czysto fizycznych, przenoszą na świat duchowy.
Postępujemy
właśnie w duchu wiedzy przyrodniczej jeżeli rozważamy ewolucję
duchową człowieka tak obiektywnie, jak przyrodnik rozważa świat
fizyczny. Wprawdzie dojdziemy wówczas w dziedzinie ducha do metod, które
różnić się będę od metod czysto przyrodniczych, podobnie nad
rozwojem życia różnią się od wykrywania praw chemicznych. Dojdziemy
do metod wiedzy przyrodniczej, jednak utrzymane będą całkowicie w ich
duchu. W ten sposób można będzie skorygować lub zmodyfikować z nowego
punktu widzenia wiele jednostronnych poglądów wiedzy przyrodniczej będzie
to jednak kontynuacją wiedzy przyrodniczej, a nie czymś jej przeciwnym.
Tylko opierając się na tego rodzaju metodach będziemy mogli naprawdę
wnikać w procesy duchowe, takie jak np. rozwój chrześcijaństwa, czy też
innych poglądów religijnych. Kto stosuje te metody, może wprawdzie
narazić się na niejeden sprzeciw ze strony ludzi, którym się zdaje, że
myślą naukowo, ale tym niemniej wie doskonale, że jest w całkowitej
zgodzie z przyrodniczym sposobem myślenia.
Badacz
taki musi również wznieść się ponad czysto historyczny sposób
rozpatrywania dokumentów, związanych z życiem duchowym. Właśnie
dlatego musi, że wzorując się na wiedzy przyrodniczej, dąży do bezpośredniego
kontaktu z rzeczywistością. Opisy retort, próbek i szczypczyków, którymi
posługiwano się, by wykryć jakieś prawo chemiczne, niewiele pomogą
dla udowodnienia tego prawa. Ale niewiele by też pomogło gdyby ktoś,
chcąc wyjaśnić powstanie chrześcijaństwa, szukał źródeł
historycznych, z których czerpał święty Łukasz Ewangelista, lub na których
św. Jan oparł swoją Apokalipsę. "Historia" może tu być jedynie
przedsionkiem dla właściwych poszukiwań.
Studia
nad powstawaniem dokumentów historycznych nie rzucą jeszcze światła na
idee zawarte w pismach Mojżesza lub w tradycjach greckich misteriów.
Dokumenty takie są jedynie zewnętrznym wyrazem istotnej treści. Przecież
tak samo przyrodnik, który bada istotę "człowieka", nie będzie
dociekał, jak powstało słowo "człowiek" i jakie przechodziło
przeobrażenie. Chodzi nam o rzecz samą, nie o słowo, które tę rzecz
wyraża. A w życiu duchowym musi nam chodzić o ducha, nie o związane z
nim dokumenty.
| Rejestracja domen
internetowych |
Katalog stron |
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
steiner chrz jako rz mist12steiner chrz jako rz mist03steiner chrz jako rz mist01steiner chrz jako rz mist09steiner chrz jako rz mist08steiner chrz jako rz mist10steiner chrz jako rz mist07steiner chrz jako rz mist05steiner chrz jako rz mist04steiner chrz jako rz mist13steiner chrz jako rz mist15steiner chrz jako rz miststeiner chrz jako rz mist11steiner chrz jako rz mist14steiner chrz jako rz mist06Steiner Chrześcijaństwo jako rzeczywistość mistycznaJĘZYK SZTUKI OBRAZ JAKO KOMUNIKATwięcej podobnych podstron