W samotności Od lat dziecinnych zawsze byłem Inny niż wszyscy i patrzyłem Nie tam, gdzie wszyscy miałem swoje, Nieznane innym smutków zdroje I nie czerpałem z ich krynicy Uczuć nie tak, jak śmiertelnicy Radością tchnąłem i zapałem A co kochałem sam kochałem To wtedy nim w burzliwe życie Zdążyłem wejść powstała skrycie Z dna wszelkich złych i dobrych dążeń Ta tajemnica, co mnie wiąże Ze strumienia lub potoku Z urwistego góry stoku Z kręgu słońca, gdy w jesieni Blednie złoty blask promieni Z błyskawicy ostrym końcem Drzewo obok mnie rażącej Z burzy, grzmotów, ziemi drżenia Z chmury która u sklepienia Niebieskiego zawieszona Miała dla mnie kształt demona...