Fakty i Mity, nr 11 / 2016
Korzenie ateizmu
W konserwatywnej, religijnej interpretacji ateizm uchodzi za wyraz współczesnej
degrengolady moralnej i zerwanie z wielowiekową tradycją wiary w Boga.
Tymczasem prawda jest całkiem inna.
Niewiara jest równie naturalna jak religia - dowodzi Tim Whitmarsh, profesor kultury
greckiej z Uniwersytetu Cambridge, w swojej najnowszej książce „Zwalczając Bogów".
Naukowiec dyskredytuje pogląd, jakoby ludzie byli zaprogramowani, by wierzyć w bogów.
Ateizm wcale nie jest współczesnym fenomenem, bo ateiści świetnie funkcjonowali
w starożytnych społeczeństwach politeistycznych.
„Fakt, że miało to miejsce juz tysiące lat temu, świadczy, że jakieś formy niewiary
egzystowały we wszystkich kulturach od zawsze. Tymczasem my mamy tendencję
do postrzegania ateizmu jako idei, która dopiero niedawno wyłoniła się w świeckich
społeczeństwach Zachodu. Historycznie wolność wyznawania ateizmu dobiegła końca,
gdy tolerancyjne społeczeństwa zostały zastąpione przez siły imperialne, które narzuciły
ludziom akceptację jedynego, prawdziwego Boga. Koncept księdza, mówiącego ludziom
co mają robić, był obcy starożytnej Grecji" - pisze prof. Whitmarsh.
Dowodów nie trzeba długo szukać. Zachowały się ateistyczne pisma Ksenofanesa
z Kolofonu (VI/V w. p.n.e.), które znacznie wyprzedzały narodziny chrześcijaństwa i islamu.
Nawet Platon w IV w. p.n.e. pisał, że współcześni mu niewierzący „nie są pierwszymi,
którzy mają taki pogląd na istnienie bogów". Inni myśliciele, np. Anaksymander
i Anaksymenes, usiłowali wyjaśniać, że zjawiska takie jak trzęsienie ziemi i burza
z piorunami nie mają nic wspólnego z działalnością bogów.
Także sztuki Eurypidesa otwarcie krytykowały przekonanie, że wszystko jest zależne
od woli bogów. Najsłynniejszym ugrupowaniem niewierzących byli epikurejczycy,
którzy przekonywali, że nie jest prawdą, iż bogowie sterują ludzkim życiem.
Rzym zaakceptował chrześcijaństwo w IV wieku, a absolutyzm religijny miał zapobiec
rozpadowi cesarstwa. W swym dekrecie z 380 roku cesarz Teodozjusz podzielił nawet ludzi
na katolików i „skretyniałych lunatyków". Whitmarsh pisze tak: „Wierzący odnoszą się
do ateizmu jak do patologii pewnego okresu nowoczesnej kultury zachodniej, która
przeminie. Lecz jeśli zapytać kogoś, kto zna się na rzeczy, to odpowie, że w antyku także byli
ateiści”. Brytyjski uczony zastrzega sie, że jego celem nie jest apoteoza ateizmu.
Na pierwszej stronie swej książki pisze jednak: „Jestem stanowczo przekonany, że kulturalny
religijny pluralizm i wolność debaty są nieodłącznymi elementami wartościowego życia".
PZ