jak zwykły plażowicz. Przez cały czas Haygood odnosił się do niego z mieszaniną cierpliwości i pogardy. Przyglądał się rozbawiony, jak Skip sikał na piasek. Stał w pobliżu, gdy Skip przemawiał do tubylców.
Tolerował go tak, jak uprzykrzonego bliźniaka.
Skip był za głupi, by wymarzyć sobie założenie kurortu. Pomysł pochodził od Haygooda.
Skip sikający w pobliżu kobiet... Czy brał także udział w morderstwie? Prawdopodobnie nie. Nie można było na nim polegać.
Jednak w noc morderstwa Betty Aguilar spełnił swoją rolę: jak zwykle łowił ryby w doku, o czym Haygood doskonale wiedział. Usłyszał stamtąd krzyki Bernardo Rijksa i popędził, aby złapać Bena.
Haygood i Creedman zamordowali obydwie dziewczyny. Najpierw AnneMarie Yaldos na plaży, co miało być próbą przed zabójstwem Betty i przygwożdżeniem Bena. I podnieta dla niepokojów społecznych, które usprawiedliwiły blokadę.
A potem Betty w parku Zwycięstwa... W jaki sposób ją zwabili? Narkotyki? Pieniądze? Ostatni numerek przed macierzyństwem?
Podcięli jej gardło i okaleczyli. Zwabili Bena za pomocą fałszywego wezwania do wypadku, a potem przydusili, napoili wódką i umieścili na zwłokach.
Eks-gliniarz dobrze wiedział, jakim chwytem przydusić Bena.
Eks-gliniarz dobrze wiedział, jak go umieścić na zwłokach.
Wybrał park jako odosobnione miejsce schadzek. I dlatego, że Rijks spacerował tamtędy podczas bezsennych nocy.
Nawet gdyby Rijks nie usłyszał jęków, mógłby tam zostać naprowadzony przez włóczącego się po nocach Creedmana. I tak nikt by nic nie podejrzewał.
Bo Ben pochodził z nizin, a Betty sypiała z wieloma.
Uśpiony Ben, leżący na pokrojonych zwłokach. Jego absurdalne alibi.
Nie udawane oburzenie Skipa. Jego niechęć do Morelanda z powodu nieporozumień z ojcem. Bez trudu wzniecił gniew tubylców.
Oskarżając Bena, piekł trzy pieczenie na jednym ogniu: niszczył Morelanda, pozbywał się jego protegowanego i powodował nowe niepokoje społeczne.
Przyspieszając masowy odpływ ludności z wyspy.
Prowadzona przez Hoffmana i Stasher—Laymana wojna na wyczerpanie. Być może Hoffman postanowił przyspieszyć bieg wypadków po rozmowie ze starym, na skutek jego uporu...
Uwierzył, że Moreland troszczy się o wyspę, podczas gdy zależało mu jedynie na kilku latach spokoju dla dzieciaków.
Moreland gotów był na wszystko, by Hoffman nie dowiedział się o istnieniu dzieci. Gotów był skazać Aruk na zagładę, byleby zyskać na czasie.
Czaili się jak dwaj zapaśnicy czekający na kolejną rundę.
Jednakże wciąż zaprzątało mnie to samo pytanie: skoro Moreland miał taką władzę nad Hoffmanem, dlaczego nie grał o wyższą stawkę?
Creedman zaszedł mi drogę.
266
- Zatrzymaj się. — Jego cienki wąsik pokrywała para.
— Jasne, Tom. Ale kiedy już będzie po wszystkim, daj mi kilka swoich
przepisów. Co powiesz na dziewczynę d la bourguignon?
Nozdrza Creedmana zadrgały. Postępujący za nami Haygood chrząknął i Creedman chwycił Morelanda i wepchnął do wąskiego przejścia. Obejrzał się na boki i wcisnął się za nim. Haygood złapał Robin za pośladek, uszczypnął i popchnął.
— Naprzód, dziecino.
Uderzył mnie poniżej pleców.
Kiedy przejście poszerzało się, Creedman stanął, a Haygood zagnał nas na środek. Usłyszał coś i jego martwe oczy drgnęły.
Muzyka z bawialni. Zacinająca się płyta ruszyła dalej.
— Co to? — zapytał Creedman.
Od bawialni dzieliło nas mniej niż dziesięć metrów. Drzwi były uchylone.
— Co to za muzyka? — zapytał Haygood.
Lubię muzykę — wyjaśnił Moreland. — Mówiłem już, to moje
schronienie.
Muzykę dla dzieci? — zdumiał się Creedman. — Jesteś starym,
zapluskwionym pierdołą. — Jego oczy rozbłysły. — Sprowadzasz tu sobie
małe dziewczynki?
Rzadko — odparł Moreland.
Rzadko — przedrzeźnił go Creedman. — A może sprowadzasz tu
dzieci, żeby się zabawiać w doktora?
Projekcja — powiedział Moreland.
Co to takiego?
Termin Freudowski. Projekcja własnych impulsów na kogo innego.
To, co właśnie zrobiłeś, Tom.
Och, odpieprz się, ty zarozumiały worku gówna. — I zwrócił się do
nas: — Założę się, że nie wiecie, że doktor Bili był kiedyś słynnym
w marynarce psem na kobiety. Uganiał się za każdą spódniczką, im młodsza,
tym lepsza. Pamiętasz tamte dni, doktorze Bili? Uganiałeś się i pieprzyłeś,
ciemne mięso, białe mięso, wszystkie rodzaje mięsa. Nie mogłeś zapanować
nad dzięciołem, prawda? Wysłałeś nieszczęsną żonę na kąpiel bez powrotu.
Moreland nic nie odpowiedział. Nie zareagował. Puste spojrzenie...
— Została pomiędzy rekinami — ciągnął Creedman — bo doktor Bili
nie był w stanie przerwać zabawy w lekarza z tutejszą cipką. Dobrze jest mieć
tytuł doktora medycyny. Zapłodnisz jakąś małą, sam jej zrobisz aborcję...
- W przeciwieństwie do ciebie — wtrąciłem. — Specjalista od napadów ze straszakiem.
Creedman prychnął. Haygood cmoknął językiem i powiedział:
— Sprawdź wszystkie drzwi.
Może lepiej sam to zrób — odparł Creedman. — Ty jesteś specjalistą.
Haygood wzruszył ramionami i popchnął Robin, Morelanda i mnie.
Nie w brzuch — powiedział. — W głowę. — I Creedman uniósł
267