Matki lesbijki


Matki lesbijki

Coraz głośniej mówi się o prawie homoseksualistów do posiadania potomstwa. O ile w przypadku gejów w grę wchodzi tylko adopcja, to lesbijki mogą je urodzić.


Agata nigdy nie sądziła, że będzie chciała mieć dziecko. Przebojowa, energiczna 29-latka. Szybko zrobiła karierę w dużej firmie, ciąża sprawiłaby, że musiałaby zrezygnować z wyścigu po awans. - Dziecko uważałam za ograniczenie swobody - mówi. Nie pojawiało się, więc w jej planach na przyszłość. Agata nie rozpatrywała też dodatkowej trudności - tego, że kocha kobiety.

0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic

Tak było do czasu. - Dopiero, gdy w moim życiu pojawiła się Julia, pełna spokoju, ciepła, wychowana bardzo tradycyjnie, pomyślałam, że chcę, by połączyło nas wspólne życie - mówi. Ustaliły, że biologiczną matką będzie Julia - bo nie pracuje i zajmuje się domem. Pozostawał problem sposobu poczęcia.


- Od razu odrzuciłyśmy udział mężczyzny w standardowy sposób, chociaż słyszałyśmy, że jedna z dziewczyn z miłości do drugiej przespała się z facetem - mówi Agata. - Wszystko odbyło się w obecności partnerki, więc niby pod kontrolą, chodziło tylko o zapłodnienie. Może jestem mieszczańska, a może za bardzo zazdrosna, ale nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał dotykać mojej dziewczyny! To już trąci wizją rodem z filmów porno, gdzie lesbijki tworzą wieloosobowe konstelacje łóżkowe! Agata i Julia zaczęły, więc zasięgać języka w internecie.


Bez mężczyzny


Strona lesmama.republika zamieszcza rady, jak poradzić sobie z zapłodnieniem in vitro w domu. Przede wszystkim należy znaleźć dawcę nasienia. W środowisku lesbijek krążą opowieści o rozrodczych wycieczkach do krajów skandynawskich, gdzie anonimowi mężczyźni dostarczają pod hotelowe drzwi pojemniki ze spermą. W Polsce strona lesmama publikowała ogłoszenia mężczyzn chcących zostać dawcami nasienia.

- Nie zdecydowałybyśmy się na coś takiego - deklaruje Julia, 27-letnia partnerka Agaty. - Za mało wiadomo o tym człowieku. Może to tylko plotki, ale słyszałam o facetach, którzy chcieli po prostu przespać się z dziewczyną, w ten sposób rozumieli określenie "dawca". Tymczasem na świecie rodzą się "dzieci z internetu". Jaime Saphier z Wielkiej Brytanii i jej partnerka Sarah Watkinson wybrały dawcę z internetowego serwisu Man Not Included - określiły jego wygląd, status społeczny, inteligencję, po czym zapłaciły 1365 funtów i otrzymały spermę pod drzwi domu. Od kilku miesięcy są szczęśliwymi matkami i mówią, że zapłaciłyby nawet dziesięć tysięcy funtów.


Man Not Included nie jest typową kliniką, nie wykonuje bowiem zabiegów inseminacji. Swą rolę ogranicza do skontaktowania ze sobą zainteresowanych stron. Można przebierać w przebadanych przez serwis dawcach, a za dodatkową opłatą przechować spermę - na wypadek, gdyby matka zechciała mieć kolejne dzieci z tego samego ojca.



Za 2000 funtów


Kasia myślała o dziecku właściwie od liceum. Początkowo wszystko w jej życiu przebiegało standardowo - spotykała się z chłopakami, z jednym nawet "na poważnie". Paradoksalnie jednak właśnie w mężczyznach brakowało jej cech zwykle utożsamianych z tą płcią. - Potrzebowałam kogoś zdecydowanego, z inicjatywą, kto znałby cel swojego życia - mówi 28-latka. - Tymczasem to zwykle ja musiałam kierować związkiem, a został mi wpojony model, w którym to facet jest siłą przewodnią.

Z jej obserwacji wynikało, że współcześni mężczyźni są coraz bardziej zniewieściali, a kobiety przebojowe. Pierwszą partnerkę poznała jeszcze w liceum. Nowa w szkole, o intrygującej osobowości, podjęła kroki, by ich przyjaźń przerodzić w bardziej intymną relację. Rozeszły się z banalnego powodu - dzielącej je odległości, bo rozpoczęły studia w różnych miastach. - W innym przypadku możliwe, że miałabym z nią dziecko. Była odpowiedzialna i potrafiła dać mi poczucie bezpieczeństwa - mówi Kasia.

Potem pojawiły się inne kobiety, wszystkie związki kończyły się jednak, gdy Kasia poruszała temat dziecka. Wbrew prognozom przeciwników przyznania związkom jednopłciowym praw do wychowywania potomków homoseksualiści nie garną się do posiadania dzieci. W społeczeństwie przyrost naturalny maleje, kobiety nie chcą rezygnować z kariery zawodowej czy zwykłych uroków życia na rzecz macierzyństwa. Lesbijki pod tym względem nie są inne.


Iwona pojawiła się w życiu Kasi, gdy była jeszcze z poprzednią kobietą. Niemal od razu wiedziały, że są dla siebie stworzone. Dzisiaj mijają trzy lata od czasu, gdy tworzą związek. Iwona jako pierwsza partnerka Kasi na pytanie o dziecko nie odpowiedziała: "Nie". Długo dyskutowały o wszystkich za i przeciw.


Pierwszy problem: jak? Zgłosiły się do jednej z warszawskich klinik zajmujących się sztucznym zapłodnieniem. Tam Kasia usłyszała, że może skorzystać z ich usług, tylko jeśli jest mężatką. Pojawiły się kolejne trudne pytanie: kto ma zostać biologicznym ojcem, czy dziecko ma go znać? Nie do końca wiedzą, jaka powinna być odpowiedź. - Chyba jednak chciałabym, żeby dziecko nie miało w metryce urodzenia: "Ojciec nieznany". Pomyślałam o moim byłym chłopaku jako dawcy - mówi Kasia. - Nie brałam w ogóle pod uwagę możliwości pójścia z nim do łóżka. Nie chodzi o fizyczność, przecież podobał mi się, ale teraz jestem z Iwoną i koniec. Problem jednak rozwiązał się sam - on się ożenił, jego żona jest w ciąży. To zmieniło sytuację. Nie szukały kolejnych kandydatów, zdecydowały się na zabieg w profesjonalnej klinice w Londynie. Wtedy pytania wróciły. Przecież ojcem ich dziecka zostanie ktoś zupełnie im nieznany.


Za tysiąc funtów otrzymuje się tylko podstawowe informacje o dawcy, bez jego danych osobowych. Za trzy tysiące jest możliwość, by poznać go bliżej, nawet spotkać się i porozmawiać. Iwona i Kasia zdecydowały się na środkową opcję, za dwa tysiące - bez rozmowy, ale z prawem do obejrzenia zdjęcia i pakietem danych o przyszłym ojcu jej dziecka. - To taki typowo nordycki typ, wysoki blondyn o niebieskich oczach - śmieje się Kasia. - Jest inteligentny, wykształcony, pochodzi z dobrej rodziny.


Chyba jednak będzie chciała z nim się spotkać, obie wolałyby, żeby dziecko miało szansę poznać w przyszłości ojca. Na razie zapisały się na listę oczekujących. Odpowiedź powinna przyjść w ciągu dwóch, trzech miesięcy. Do Anglii dziewczyny pojadą najprawdopodobniej na początku przyszłego roku.


W Polsce można


Według prawników problemy polskich lesbijek wynikają z braku informacji. - W Polsce nie ma żadnych przeciwwskazań, by sztucznemu zapłodnieniu mogła poddać się samotna kobieta - przekonuje Krzysztof Śmiszek, prawnik Kampanii Przeciw Homofobii. Jego słowa po-twierdza Ewa Waszkiewicz z Ministerstwa Sprawiedliwości: - Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy nie zawiera uregulowań prawnych, które uzasadniałyby odmowę sztucznego zapłodnienia stanem cywilnym czy orientacją seksualną.


Zdaniem Śmiszka winna jest strona lesmama podająca informację o istnieniu rzekomego zakazu. Dodatkowo nieporozumienie może wynikać z faktu, że zakaz funkcjonuje w wielu innych krajach europejskich. Nawet w tolerancyjnej Danii, której ustawodawstwo dopuszcza małżeństwo osób tej samej płci, lekarze nie mogą dokonywać zapłodnienia u samotnych kobiet. Nie mogą lekarze, ale prawo nie wspomina o innym personelu medycznym, więc jedną z największych duńskich klinik prowadzi pielęgniarka.


- U nas nie ma skąd czerpać wiedzy o uregulowaniach prawnych - mówi Yga Kostrzewa, rzeczniczka działającego na rzecz homoseksualistów Stowarzyszenia Lambda Warszawa. Podobnie jak inne moje rozmówczynie była przekonana, że polskie prawo zamyka drzwi klinik przed kobietami niebędącymi w usankcjonowanych prawem związkach. - W znanych mi przypadkach dziewczyny często decydują się na stosunek z mężczyzną - mówi Kostrzewa. - Rzadziej wyjeżdżają, szukając pomocy w zagranicznych klinikach.


Tymczasem chociażby białostocki Kriobank oferuje takie same usługi znacznie bliżej i taniej. - Nie pytamy naszych pacjentek o orientację seksualną - mówi dyrektor kliniki dr hab. Waldemar Kuczyński. - Nie ma żadnych przeciwskazań, aby samotna kobieta skorzystała z usług kliniki.


Nasienie w termosie


Agata i Julia próbowały na własną rękę. - Całymi dniami szukałam w internecie informacji o możliwościach zajścia w ciążę, stało się to już niemal moją obsesją - uśmiecha się Julia. - Doszłam do wniosku, że w gruncie rzeczy rozterki przyszłych matek lesbijek są takie same na całym świecie. Kogo wybrać na ojca, jak dziecko będzie funkcjonowało w społeczeństwie, jak mu kiedyś wytłumaczyć, dlaczego ma dwie mamy? Tylko podejmując poważną decyzję o dziecku, zdajesz sobie sprawę, jak trudno jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania.


Po długich wahaniach poprosiły dobrego przyjaciela, żeby został dawcą. Był zaskoczony, długo się zastanawiał, wreszcie odmówił. - To jednak zbyt wielka odpowiedzialność - wyjaśnia spotkany w kawiarni wysoki, przystojny szatyn. - Nie wiem, co stanie się w przyszłości, pewnie będę chciał założyć rodzinę. Świadomość tego, że mam gdzieś jeszcze jedno dziecko... Nie wiedziałbym, czy powinienem utrzymywać z nim kontakt, czy nie. Zastanawiałem się, jak czułbym się, gdy przychodząc w odwiedziny do Julii i Agaty, widziałbym tam biegające dziecko, dla którego byłbym... No, kim właściwie? Wujkiem?


Kolejne tygodnie upłynęły, zanim Agata i Julia zdecydowały się skorzystać z wyjścia często stosowanego przez lesmatki - na dawcę wybrały przyjaciela geja. Znają go od dawna, wiedzą, że jest odpowiedzialny, od lat żyje z jednym partnerem, nie gustuje w jednorazowych przygodach. Prosiły go jednak, żeby zrobił test na obecność wirusa HIV. Wszystko przygotowały zgodnie z zaleceniami znalezionymi na stronach internetowych. Transport spermy zmniejsza żywotność plemników, zaleca się robić to w termosie lub w pojemniku trzymanym blisko ciała, żeby nie spadła temperatura zawartości. Agata i Julia wyeliminowały ten problem, zapraszając przyjaciela do domu. W łazience napełnił wysterylizowany pojemnik. Julia leżała na łóżku, Agata strzykawką o obciętym czubku dokonała inseminacji.


- To wydaje się takie... - Julia szuka słowa, czuje się niezręcznie, opowiadając. - ...takie nienormalne, ale obie czułyśmy wyjątkowość tej chwili. Oto miało począć się nasze dziecko. Najlepiej dokonać zapłodnienia podczas orgazmu, bo wtedy jest największe prawdopodobieństwo, że się uda. Jednak obie byłyśmy tak bardzo spięte, że nic z tego nie wyszło...


O, Boże! Nie mogę mówić o takich sprawach, to za bardzo intymne - uśmiecha się z zażenowaniem. Przyjaciel stanął na wysokości zadania, wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. To była sprawa pomiędzy nimi dwiema. Dwiema matkami.


Gdy już będzie dziecko


Na urodzeniu dziecka jednak problemy matek lesbijek wcale się nie kończą. Katia i Krebs żyją ze sobą od kilku lat. Katia ma 18-letnią córkę z małżeństwa hetero. Obie krytycznie oceniają wysiłki lesbijek, które chcą zostać matkami. - Żeby urodzić dziecko, trzeba poczucia bezpieczeństwa - mówi Katia. - Tymczasem w Polsce nie można zalegalizować związku homoseksualnego, poza tym kobiety zarabiają gorzej od mężczyzn. Czy partnerka będzie w stanie utrzymać matkę wychowującą dziecko? A co, jeśli odejdzie? Przecież w tej sytuacji nie da się zasądzić alimentów. Co się stanie, gdy biologiczna matka umrze? Prawo traktuje ją jako samotną matkę, jej partnerka jest dla dziecka obcą osobą, więc opiekę nad nieletnim może otrzymać rodzina matki. Nie ma możliwości dziedziczenia, a nawet w wypadku spisanego testamentu partnerka będzie musiała podzielić się z rodziną swej "drugiej połowy". Poza tym jak w nietolerancyjnym społeczeństwie będzie funkcjonowało dziecko dwóch mam? Wiadomo, że rówieśnicy bywają okrutni, niewiele trzeba, żeby przezywali, napiętnowali jako "zboczeńca".


Weronika mieszka w Niemczech, wraz z partnerką - Sulaiką - wychowują czwórkę swoich dzieci z małżeństw z mężczyznami. Jeszcze nie sformalizowały związku, choć niemieckie prawo od dwóch lat daje taką możliwość. Otoczenie wie, że dzieci mają dwie mamy, ale wcale nie jest im lekko. - Rodzice kolegi syna nie pozwolili chłopcom bawić się razem, bo ja jestem "inna" - opowiada Weronika. - Poszliśmy do nich razem, zapytałam, czy ja im zaglądam do łóżka. Odpowiedzieli prosto i szczerze, że nie wiedzą, jak zareagowaliby, gdyby syn zakomunikował, że jest gejem. Spytałam, jak czuliby się, gdyby został śmieciarzem, chociaż oni mają świetną sytuację materialną. Czy nie uważają, że najważniejsze jest, żeby nasze dzieci czuły się szczęśliwe?


Po rozmowie wszystko jakoś wróciło do normy, ale na internetowym forum lesbijek pod pytaniem: "Jak wyglądał wasz coming-out?" (czyli pokazanie się społeczeństwu), Weronika napisała: "On trwa całe życie".


Marzenie o normalności


Rodzina Kasi zaakceptowała jej życiowy wybór, chociaż przez jakiś czas babcia z uporem składała jej w wigilijny wieczór życzenia: "Żeby ci się odwidziało". - Babcia z niecierpliwością czeka na prawnuka - uśmiecha się Kasia. - Była zawiedziona, że żyję z kobietą, ale dziadek uświadomił jej, że dziś nie jest to przeszkodą w urodzeniu dziecka.

Wyboru córki natomiast nigdy nie zaakceptowali rodzice Julii. Ze swej rodzinnej miejscowości na Mazurach dziewczyna uciekła, więc do Warszawy, do Agaty, zostawiając na kartce informację, że kocha kobietę i nie jest już w stanie żyć tak jak dotąd. Nie umie skrywać rzeczywistych skłonności. Zapłaciła za to sporą cenę: nie utrzymuje kontaktu z rodzicami. Od tamtej pory ani razu nie była w domu, bo do dzisiaj zapraszają ją na Wigilię samą, bez "tej drugiej". - Odrobinę zazdroszczę parom heteroseksualnym, że ich dziecko traktowane jest jako dar. Przez wszystkich. Dwie lesbijki muszą wciąż walczyć o swoje dziecko - mówi Julia. - Ale najważniejsze jest przecież, żeby ono czuło się kochane i akceptowane. Na razie pozostaje to jednak tylko w sferze planów, sztuczne zapłodnienie w domowych warunkach nie powiodło się. Będą próbowały dalej. Zaczęły rozważać możliwość skorzystania z pomocy zagranicznej kliniki.


Weronika i Sulaika ostatnio planują piąte dziecko, tym razem całkowicie ich. Najpierw jednak zamierzają się pobrać. Krebs nie chce mieć dzieci. Jednak niedawno przeczytała w prasie o badaniach nad poczęciem z dwóch komórek żeńskich. Jeśli byłoby to możliwe, może zdecydowałyby się z Katią na dziecko. - Tak czy inaczej kobieta nie potrzebuje niczyjego pozwolenia na urodzenie dziecka. Chyba że Liga Polskich Rodzin wpadnie na jakiś nowy genialny pomysł - śmieją się. Według nich sporo musi się zmienić w mentalności ludzkiej, choć już widać pierwsze symptomy. - Moja córka przyprowadziła do nas narzeczonego - opowiada Katia. - Nie widział nic dziwnego w tym, że żyjemy ze sobą. Myślę, że dopiero oni, z tego pokolenia, będą naprawdę tolerancyjni. Normalni.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Miłość matki
Dwie matki, LEGENDY CHRZEŚCIJAŃSKIE
Na dzień matki, przedszkole, Dzień Mamy i Taty
Na Dzien Matki, Wiersze i teksty piosenek
Nowenna do Matki Bożej Szkaplerznej, pliki zamawiane, edukacja
Wszystkiego życzymy ci mamo, Wierszyki-Dzień Matki
motyw matki(1), # ściągi,streszczenia
Profanacja figury Matki Bożej z Lourdes
Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej
Życzenia na dzień matki
Patterson Ch J Rodzicielstwo lesbijek i gejów
Kto jest sługą Matki Świętej na 4 głosy
NOWENNA DO MATKI BOŻEJ SZKAPLERZNEJ, † NOWENNY, Nowenna do Matki Bożej Szkaplerznej
DZIEŃ OJCA I DZIEŃ MATKI, scenariusze różne, scenariusze, Święto rodziców
Litania do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, a...RELIGIA, LITANIE, Litanie
Kapłani rosną u boku matki, Rodzina katolicka
Dzisiaj wielkie święto, Wierszyki-Dzień Matki
zyczenia dla mamy, dzień matki

więcej podobnych podstron