ZAŁĄCZNIK NR 1
Gr. I Koronka do Bożego Miłosierdzia
„W roku 1937 w sierpniu odwiedziłem S. Faustynę w Łagiewnikach i znalazłem w jej dzienniczku nowennę o miłosierdziu Bożym, która mi się bardzo podobała. Na pytanie skąd ją ma, odpowiedziała, że podyktował jej tę modlitwę Sam Pan Jezus. Już przed tym ponoć P. Jezus nauczył ją koronki do tegoż Miłosierdzia i innych modlitw, które postanowiłem opublikować”.
„Wspomnienia” ks. Michał Sopoćko
(DZIENNICZEK św. Faustyny)
Wilno „Piątek 13 września 1935 r.
Wieczorem, kiedy byłam w swojej celi, ujrzałam anioła, wykonawcę gniewu Bożego.
Był w szacie jasnej, z promiennym obliczem, obłok pod jego stopami, z obłoku wychodziły pioruny i błyskawice do rąk jego, a z ręki jego wychodziły i dopiero dotykały ziemi. Kiedy ujrzałam ten znak gniewu Bożego, który miał dotknąć ziemię,
a szczególnie pewne miejsce, którego wymienić nie mogę dla słusznych przyczyn, zaczęłam prosić anioła, aby się wstrzymał chwil kilka, a świat będzie czynił pokutę. Jednak niczym prośba moja była wobec gniewu Bożego.
(...) W tej samej chwili uczułam w duszy swojej moc łaski Jezusa, która mieszka w duszy mojej; kiedy mi przyszła świadomość tej łaski, w tej samej chwili zostałam porwana przed stolicę Bożą.
(...) Zaczęłam błagać Boga za światem słowami wewnętrznie słyszanymi. Kiedy się
tak modliłam, ujrzałam bezsilność anioła, i nie mógł wypełnić sprawiedliwej kary,
która słusznie się należała za grzechy. Z taką mocą wewnętrzną jeszcze się nigdy
nie modliłam jako wtenczas. Słowa, którymi błagałam Boga są następujące: Ojcze przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego,
a Pana naszego Jezusa Chrystusa, za grzechy nasze i świata całego; dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas.
Na drugi dzień rano, kiedy weszłam do naszej kaplicy, usłyszałam te słowa wewnętrznie: Ile razy wejdziesz do kaplicy, odmów zaraz tę modlitwę, której cię nauczyłem wczoraj. Kiedy odmówiłam tę modlitwę, usłyszałam w duszy te słowa: Modlitwa ta jest na uśmierzenie gniewu mojego, odmawiać ją będziesz przez dziewięć dni na zwykłej cząstce różańca w sposób następujący: najpierw, odmówisz jedno OJCZE NASZ
i ZDROWAŚ MARYJO i WIERZĘ W BOGA, następnie na paciorkach OJCZE NASZ mówić będziesz następujące słowa: Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew,
Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego a Pana naszego Jezusa Chrystusa,
na przebłaganie za grzechy nasze i świata całego;
na paciorkach ZDROWAŚ MARYJO będziesz odmawiać następujące słowa:
Dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i świata całego.
Na zakończenie odmówisz trzykrotnie te słowa: Święty Boże, Święty Mocny,
Święty a Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym światem” (Dz. 474-476).
„O, jak wielkich łask udzielę duszom, które odmawiać będą tę koronkę (...)
Zapisz te słowa, córko moja, mów o moim miłosierdziu, niech pozna cała ludzkość niezgłębione miłosierdzie moje. Jest to znak na czasy ostateczne, po nim nadejdzie dzień sprawiedliwy. Póki czas, niech uciekają się do źródła miłosierdzia mojego,
niech korzystają z krwi i wody, która dla nich wytrysła” (Dz. 848).
„Przez odmawianie tej koronki podoba mi się dać wszystko, o co mnie prosić będą. Zatwardziałym grzesznikom, gdy będą ją odmawiać, spokojem napełnię dusze, a godzina ich śmierci będzie szczęśliwa. Napisz to dla dusz strapionych: Gdy dusza pozna ciężkość swych grzechów, gdy się odsłoni duszy cała przepaść nędzy, w jakiej się pogrążyła, niech nie rozpacza, ale z ufnością niech się rzuci w ramiona mojego miłosierdzia, jak dziecko w objęcia ukochanej matki. (...) żadna dusza, która wzywała miłosierdzia mojego, nie zawiodła się, ani nie doznała zawstydzenia. Mam szczególne upodobanie w duszy, która zaufała dobroci mojej. Napisz: Gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem, a duszą konającą nie jako Sędzia sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny” (Dz. 1541).
Gr. II Obraz Jezusa Miłosiernego
„W obawie przed złudzeniem, halucynacja i urojeniem S. Faustyny, zwróciłem się do Przełożonej, Matki Ireny, by mię poinformowała, kto to jest S. Faustyna, jaką opinia cieszy się w Zgromadzeniu u Sióstr i Przełożonych, oraz prosiłem o zbadanie jej zdrowia psychicznego i fizycznego. Po otrzymaniu odpowiedzi pochlebnej dla niej pod każdym względem, jeszcze nadal przez czas jakiś zajmowałem stanowisko wyczekujące, częściowo nie dowierzałem, zastanawiałem się, modliłem i badałem, jak również radziłem się kilku kapłanów światłych, co czynić nie ujawniając o co i o kogo chodzi. A chodziło o urzeczywistnienie rzekomych stanowczych żądań Pana Jezusa, by namalować obraz, jaki S. Faustyna widuje, oraz ustanowić święto Miłosierdzia Bożego w I. Niedzielę po Wielkanocy. Wreszcie, wiedziony raczej ciekawością jaki to będzie obraz niż wiarą w prawdziwość widzeń S. Faustyny, postanowiłem przystąpić do namalowania tego obrazu. Porozumiałem się z mieszkającym w jednym ze mną domu artystą malarzem Eugeniuszem Kazimirowskim, który się podjął za pewną sumę malowania, oraz S. Przełożoną, która pozwoliła S. Faustynie dwa razy na tydzień przychodzić do malarza, by wskazać, jaki to ma być ten obraz. Praca trwała kilka miesięcy i wreszcie w czerwcu czy lipcu 1934 roku obraz był wykończony”.
„S. Faustyna uskarżała się, że obraz nie jest taki piękny, jak ona widzi, ale Pan Jezus ją uspokoił i powiedział, że jaki jest, wystarczy i dodał "podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do mnie. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie!". Na razie S. Faustyna nie potrafiła wytłumaczyć co oznaczają promienie na obrazie. Po paru zaś dniach powiedziała, że Pan Jezus na modlitwie jej wytłumaczył: "Promienie na tym obrazie oznaczają Krew i Wodę. Blady promień oznacza Wodę, która usprawiedliwia dusze, a czerwony - Krew, która jest życiem duszy. Tryskają one z Serca Mego, które zostało otwarte na Krzyżu. Te promienie osłaniają duszę przed zagniewaniem Ojca Niebieskiego. Szczęśliwy, który w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga...Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz nie zginie. Obiecuję także już tu na ziemi zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinie śmierci. Ja Sam bronić jej będę, jako swej chwały...”
„Wspomnienia” Ks. Michał Sopoćko
„W obawie przed złudzeniem, halucynacja i urojeniem S. Faustyny, zwróciłem się do Przełożonej, Matki Ireny, by mię poinformowała, kto to jest S. Faustyna, jaką opinia cieszy się w Zgromadzeniu u Sióstr i Przełożonych, oraz prosiłem o zbadanie jej zdrowia psychicznego i fizycznego. Po otrzymaniu odpowiedzi pochlebnej dla niej pod każdym względem, jeszcze nadal przez czas jakiś zajmowałem stanowisko wyczekujące, częściowo nie dowierzałem, zastanawiałem się, modliłem i badałem, jak również radziłem się kilku kapłanów światłych, co czynić nie ujawniając o co i o kogo chodzi. A chodziło o urzeczywistnienie rzekomych stanowczych żądań Pana Jezusa, by namalować obraz, jaki S. Faustyna widuje, oraz ustanowić święto Miłosierdzia Bożego w I. Niedzielę po Wielkanocy. Wreszcie, wiedziony raczej ciekawością jaki to będzie obraz niż wiarą w prawdziwość widzeń S. Faustyny, postanowiłem przystąpić do namalowania tego obrazu. Porozumiałem się z mieszkającym w jednym ze mną domu artystą malarzem Eugeniuszem Kazimirowskim, który się podjął za pewną sumę malowania, oraz S. Przełożoną, która pozwoliła S. Faustynie dwa razy na tydzień przychodzić do malarza, by wskazać, jaki to ma być ten obraz. Praca trwała kilka miesięcy i wreszcie w czerwcu czy lipcu 1934 roku obraz był wykończony”.
„Wspomnienia” Ks. Michał Sopoćko
„Obraz ten był nowej nieco treści i dlatego go nie mogłem zawiesić w kościele bez pozwolenia Arcybiskupa, którego wstydziłem się o to prosić, a tym bardziej opowiadać o pochodzeniu tego obrazu. Dlatego umieściłem go w korytarzu ciemnym obok kościoła Św. Michała (w klasztorze Sióstr Bernardynek), którego wówczas zostałem mianowany rektorem.
Siostra Faustyna żądała, bym obraz za wszelką cenę umieścił w kościele, ale ja nie śpieszyłem; wreszcie w Wielkim Tygodniu 1935 roku oświadczyła mi, że Pan Jezus żąda, bym obraz umieścił na trzy dni w Ostrej Bramie, gdzie będzie tryduum na zakończenie jubileuszu Odkupienia, które ma być w dniu projektowanego święta, w Niedzielę Białą.
Dnia 3 kwietnia 1937 roku J. E. Arcybiskup Metropolita Wileński powiadomił mnie, że ma już dokładne informacje o tym obrazie i zezwala na poświęcenie i zawieszenie go w kościele z zastrzeżeniem, by nie zawieszać w ołtarzu i nie mówić nikomu o jego pochodzeniu.
Kuria Krakowska udzieliła Imprimatur za Nr 671, a w październiku ukazała się owa nowenna z koronką i litanią na półkach księgarskich. W roku 1939 sprowadziłem pewną ilość tych obrazków i nowenn do Wilna, a po wybuchu wojny i wkroczeniu wojsk Z.S.R.R. (19.IX.39) prosiłem J.E. Arcybiskupa Metropolitę Wileńskiego o pozwolenie na ich kolportaż z informacją o ich pochodzeniu przedstawionego na tych koronkach obrazu, na co uzyskałem ustną zgodę. Wówczas rozpocząłem szerzyć prywatny kult tego obrazu (na co uzyskałem ustna zgodę), oraz ułożone przez S. Faustynę i zaaprobowane w Krakowie modlitwy”.
„Wspomnienia” Ks. Michał Sopoćko
(DZIENNICZEK świętej Faustyny) Płock „22 lutego 1931 r.
Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej.
Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach.
Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony,
a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie.
(...) Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także,
już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci.
(...) Ja pragnę, aby było Miłosierdzia święto. Chcę, aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być świętem Miłosierdzia. Pragnę, ażeby kapłani głosili to wielkie miłosierdzie moje względem dusz grzesznych. Niech się nie lęka zbliżyć do mnie grzesznik”.
Gr. III Święto Miłosierdzia Bożego
„Pragnę, aby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia Bożego. Kto w tym dniu przystąpi do Sakramentu Miłości, ten dostąpi odpuszczenia wszystkich win i kar...ludzkość nie znajdzie uspokojenia, dopóki się nie zwróci z ufnością do Miłosierdzia Bożego. Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę jako Król Miłosierdzia, by się nikt nie wymawiał w dniu sądu, który już nie jest daleki..."
.”Dopiero trzeba było prostej, świątobliwej duszy, ściśle zjednoczonej z Bogiem, która - jak wierzę - z natchnienia Bożego powiedziała mi o tym i pobudziła do studiów, badań i rozmyślań na ten temat. Tą duszą była ś.p. Siostra Faustyna (Helena Kowalska) ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, która powoli osiągnęła to, że dzisiaj uważam sprawę kultu Miłosierdzia Bożego, a szczególności ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego w I. niedzielę po Wielkanocy za jeden z głównych celów swojego życia”.
„Wówczas już nie miałem wątpliwości poważnych co do nadprzyrodzoności objawień S. Faustyny i zacząłem od czasu do czasu umieszczać artykuły na temat Miłosierdzia Bożego w czasopismach teologicznych, uzasadniając rozumowo i liturgicznie potrzebę święta Bożego Miłosierdzia w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, a czerwcu 1936 roku wydałem w Wilnie pierwszą broszurę "Miłosierdzie Boże" z obrazkiem Najmiłosierniejszego Chrystusa na okładce. Tę pierwszą publikację posłałem przede wszystkim J. E. Biskupom zebranym na konferencji Episkopatu w Częstochowie, ale od żadnego z nich nie otrzymałem odpowiedzi”.
„Przepowiedziała również dość szczegółowo trudności i nawet prześladowania, jakie mię spotkają w związku z szerzeniem kultu Miłosierdzia Bożego i staraniem o ustanowienie święta tej nazwy w niedzielę Przewodnią. (łatwiej było znieść to wszystko w przeświadczeniu, że taka była w całej sprawie wola Boża od początku)”.
„Wspomnienia” Ks. Michał Sopoćko
Pan Jezus żądał ogłoszenia Święta Miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Powiedział:
" Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego, która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar; w dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat".
(Dz. 699)
Gr. IV Zgromadzenie zakonne
Korespondencyjne kierownictwo duchowe z s. Faustyną skonkretyzowało sposób głoszenia orędzia Miłosierdzia Bożego. Odtąd całe życie ks. Michała było skoncentrowane na uwielbieniu Boga w Jego Trójcy i Miłosierdziu. Przejął również "zobowiązanie" od s. Faustyny, aby powstało zgromadzenie wypraszające Miłosierdzie Boże całemu światu zgodnie z pragnieniem Jezusa.
Już trzy lata po śmierci s. Faustyny przyjął prywatny ślub czystości oraz przyrzeczenia ubóstwa i posłuszeństwa od Jadwigi Osińskiej, uczestniczki nabożeństw, konferencji, rekolekcji duchu ufności w Miłosierdzie Boże, które prowadził ks. Michał. (on sam). Dało to podwaliny Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego.
Jeszcze w Wilnie S. Faustyna opowiadała, że ma przynaglenie, by wystąpić ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, celem założenia nowego Zgromadzenia zakonnego. Uważałem to przynaglenie za pokusę i nie radziłem traktować tego poważnie. Potem w listach z Krakowa wciąż pisała o tym przynagleniu i wreszcie uzyskała pozwolenie swego nowego Spowiednika i Generalnej Przełożonej na wystąpienie pod warunkiem, że ja na to się zgodzę. Obawiałem się brać tego na swą odpowiedzialność i odpisałem, że zgodziłbym się tylko wówczas, jeżeli spowiednik krakowski i Generalna Przełożona nie tylko pozwolą, ale każą wystąpić. Takiego rozkazu S. Faustyna nie uzyskała i dlatego uspokoiła się i pozostała w swoim Zgromadzeniu do śmierci. Odwiedzałem ją w ciągu tygodnia i między innymi rozmawiałem na temat tego Zgromadzenia, które ona chciała założyć, a teraz umiera, zaznaczając, że to było złudzeniem, jak również może złudzeniem były i wszystkie inne rzeczy, o których ona mówiła. S. Faustyna obiecała na ten temat rozmawiać z Panem Jezusem na modlitwie. Dnia następnego odprawiłem mszę św. na intencję S. Faustyny, w czasie której przyszła mi myśl, że tak, jak ona nie potrafiła namalować tego obrazu, a tylko wskazała, nie potrafiłaby założyć nowego zgromadzenia, a tylko dała ramowe wskazówki; przynaglenia zaś oznaczają konieczność w nadchodzących strasznych czasach tego nowego Zgromadzenia. gdy następnie przybyłem do szpitala i zapytałem, czy ma co do powiedzenia w tej sprawie, odpowiedziała, że nie potrzebuje mówić, bo już mię Pan Jezus w czasie mszy św. oświecił. Następnie dodała, że mam głównie się starać o święto Miłosierdzia Bożego w pierwszą niedzielę po Wielkanocy - że nowym Zgromadzeniem mam się zbyt nie zajmować, że po pewnych znakach poznam, kto i co ma w tej sprawie czynić - że w kazaniu, które tego dnia wygłosiłem przez radio, nie było zupełnie czystej intencji (rzeczywiście tak było) - że mam głównie o nią w całej tej sprawie się starać - że widzi, jak w małej drewnianej kapliczce w nocy przyjmują śluby od pierwszych sześciu kandydatek do tego Zgromadzenia. - Że prędko ona umrze i, że już wszystko co miała do powiedzenia i napisania załatwiła. Jeszcze przed tym opisała mi wygląd kościółka i domu pierwszego Zgromadzenia, oraz ubolewała nad losem Polski, która bardzo kochała i za którą często się modliła.
Wszystko prawie co przepowiedziała w sprawie tego Zgromadzenia najdokładniej się spełniło. I gdy w Wilnie w roku 1944 10 listopada przyjmowałem w nocy śluby prywatne pierwszych sześciu kandydatek w drewnianej kaplicy Sióstr Karmelitanek, albo gdy trzy lata później przybyłem do pierwszego domu tego Zgromadzenia w Myśliborzu, byłem zdumiony uderzającym podobieństwem tego co mówiła śp. Siostra Faustyna.
Powstało na wyraźne polecenie Pana Jezusa Miłosiernego
przekazane Św. Faustynie Kowalskiej:
"Pragnę, aby zgromadzenie takie było." (Dz. 437)
Założycielem Zgromadzenia jest Sł. B. ks. Michał Sopoćko - spowiednik i kierownik duchowny s. Faustyny.
Zgromadzenie jest odpowiedzią na zamysł samego Jezusa. Uważamy Go za Fundatora w źródle, treści, mocy i dążeniu. Chcemy też, by na nas spełniły się słowa Jezusa przekazane przez s. Faustynę: "Duch Mój będzie regułą życia waszego. Życie wasze ma być na Mnie wzorowane, od żłóbka, aż do skonania na krzyżu" (Dz. 438).
Głównym rysem duchowości Zgromadzenia jest kontemplacja Boga w Jego Miłosierdziu, bezgraniczne zaufanie oraz naśladowanie Jezusa poprzez pełnienie uczynków miłosierdzia zwłaszcza wobec najbardziej potrzebujących.
Powołanie Zgromadzenia
9 czerwca 1935 r. w dzienniczku duchowym wielka mistyczka obecnych czasów św. Faustyna Kowalska napisała: "Wieczorem... usłyszałam te słowa: 'Będziesz wypraszać z towarzyszkami swymi miłosierdzie dla siebie i świata'. Zrozumiałam, że nie będę w Zgromadzeniu, w którym obecnie jestem" (Dz. 435).
KALENDARIUM ZGROMADZENIA SIÓSTR JEZUSA MIOSIERNEGO
29.06.1935 r. - s. Faustyna słyszy po raz pierwszy konkretne polecenie założenia nowego zgromadzenia zakonnego: "Pragnę, aby Zgromadzenie takie było." (Dz. 436-7) 10.07.1936 r. - list ks. Michała Sopoćki do s. Faustyny wyjaśniający wątpliwości dotyczące jej bycia w tym zgromadzeniu: "Według mnie na razie takie zgromadzenie musiałoby powstać bez Siostry, jako zgromadzenie diecezjalne". 2.09.1938 r. - przyjazd ks. Michała Sopoćki do Krakowa i ostatnie spotkanie z chorą s. Faustyną. Podczas sprawowania Mszy świętej ks. Sopoćko otrzymuje światło dotyczące założenia nowego zgromadzenia (miało ono powstać bez udziału s. Faustyny). 5.10.1938 r. - po wyczerpującej chorobie umiera s. Faustyna Kowalska 1941 r. - słuchaczka rekolekcji wygłaszanych przez ks. Sopoćkę - Jadwiga Osińska - wyraża gotowość założenia Zgromadzenia. 15.10.1941 r. - za pozwoleniem ks. Sopoćki Jadwiga Osińska składa prywatny ślub czystości oraz przyrzeczenia ubóstwa i posłuszeństwa. 3.02.1942 r. - w mieszkaniu ks. Sopoćki odbywają się spotkania sześciu kandydatek powstającego Zgromadzenia (Jadwiga Osińska, Izabela Naborowska, Ludmiła Roszko, Zofia Komorowska, Adela Alibekow, Jadwiga Malkiewiczówna). 4.03.1942 r. - przerwanie spotkań ze względu na niebezpieczeństwo aresztowania ks. Sopoćki, który z tego względu wyjeżdża z Wilna i ukrywa się w Czarnym Borze. 11.04.1942 r. - złożenie przez kandydatki czasowych ślubów zakonnych, które przyjmują nazwę Służebnic Boga Miłosiernego (Wilno- Karmel, ul. Popławska 29). 19.08.1944 r. - powrót do Wilna ks. Sopoćki 9.11.1944 r. - rekolekcje pierwszej "szóstki" prowadzone przez ks. Sopoćkę. 16.11.1944 r. - śluby prywatne pierwszych kandydatek złożone w Wilnie w nocy, w drewnianej kaplicy sióstr karmelitanek. ("W pewnym dniu widziałam kapliczkę i w niej sześć sióstr, które przyjmowały Komunię św., której udzielał nasz spowiednik, ubrany w komżę i stułę. W kaplicy tej nie było ozdób, ani klęczników(...)" Dz. 613). 26.08.1946 r. - ks. Sopoćko przekazuje wyjeżdżającym z Wilna siostrom łaciński tekst konstytucji. Miały być one prawną podstawą nowego zgromadzenia. 25.08.1947 r. - przyjazd sióstr do pierwszego domu w Myśliborzu. 1947 r. - wizyta ks. Sopoćki w Myśliborzu, który potwierdza zgodność tego co zastał z tym co mówiła s. Faustyna. 2.08.1955 r. - Dekret podpisany przez administratora apostolskiego ks. Zygmunta Szelążka zatwierdzający Zgromadzenie na prawie diecezjalnym, zezwalający na założenie habitów. 6.08.1955 r. - założenie białych habitów. 1955 r. - Matka Faustyna Osińska i Matka Benigna Naborowska składają śluby wieczyste.
|
|
|
|
Gr. V Spotkanie s. Faustyny z ks. Sopoćką
(...) Kiedy raz umęczona tymi różnymi trudnościami, jakie miałam z tego powodu,
że Jezus przemawia do mnie i żąda malowania tego obrazu, postanowiłam sobie
mocno, przed ślubami wieczystymi, prosić ojca Andrasza, żeby mnie zwolnił
z tych wewnętrznych natchnień i obowiązku malowania tego obrazu.
Po wysłuchaniu spowiedzi ojciec Andrasz dał mi taką odpowiedź: Nie zwalniam siostry
z niczego i nie wolno się siostrze uchylać od tych wewnętrznych natchnień,
ale o wszystkim musi siostra mówić spowiednikowi, koniecznie, absolutnie koniecznie, bo inaczej zejdzie siostra na manowce pomimo tych wielkich łask Bożych. Chwilowo się siostra u mnie spowiada, ale niech siostra wie, że musi mieć stałego spowiednika, czyli kierownika duszy. Zmartwiłam się tym niezmiernie. Myślałam, że się uwolnię
od wszystkiego, a tu stało się przeciwnie - wyraźny nakaz, żeby iść za żądaniem Jezusa. I znowuż udręka, bo nie mam stałego spowiednika.
(...) Jednak dobroć Jezusa jest nieskończona, obiecał mi pomoc widzialną na ziemi
i otrzymałam ją w krótkim czasie w Wilnie. Poznałam w ks. Sopoćce - tę pomoc Bożą. Nim przyjechałam do Wilna, znałam go przez wewnętrzne widzenie. W pewnym dniu widziałam go w kaplicy naszej pomiędzy ołtarzem a konfesjonałem. Wtem usłyszałam głos w duszy: Oto jest pomoc widzialna dla ciebie na ziemi. On ci dopomoże spełnić wolę moją na ziemi” (Dz. 47-53).
„Siostrę Faustynę poznałem w lecie (lipcu czy sierpniu 1933 roku), jako penitentkę w Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Wilnie (ul. Senatorska 25), w którym wówczas byłem zwyczajnym spowiednikiem. Zwróciła ona moją uwagę na siebie niezwykłą subtelnością sumienia i ścisłym zjednoczeniem z Bogiem; przeważnie nie było materii do rozgrzeszenia, a nigdy nie obraziła Boga grzechem ciężkim. Już na początku oświadczyła mi, że zna mię od dawna z jakiegoś widzenia, że mam być jej kierownikiem sumienia i muszę urzeczywistnić jakieś plany Boże, które mają być przez nią podane. Zlekceważyłem to jej opowiadanie i poddałem ją pewnej próbie, która spowodowała, że za pozwoleniem Przełożonej S. Faustyna zaczęła szukać innego spowiednika. Po jakimś czasie powróciła do mnie i oświadczyła, że zniesie wszystko, ale ode mnie już nie odejdzie”.
„W obawie przed złudzeniem, halucynacja i urojeniem S. Faustyny, zwróciłem się do Przełożonej, Matki Ireny, by mię poinformowała, kto to jest S. Faustyna, jaką opinia cieszy się w Zgromadzeniu u Sióstr i Przełożonych, oraz prosiłem o zbadanie jej zdrowia psychicznego i fizycznego. Po otrzymaniu odpowiedzi pochlebnej dla niej pod każdym względem, jeszcze nadal przez czas jakiś zajmowałem stanowisko wyczekujące, częściowo nie dowierzałem, zastanawiałem się, modliłem i badałem, jak również radziłem się kilku kapłanów światłych, co czynić nie ujawniając o co i o kogo chodzi. A chodziło o urzeczywistnienie rzekomych stanowczych żądań Pana Jezusa, by namalować obraz, jaki S. Faustyna widuje, oraz ustanowić święto Miłosierdzia Bożego w I. Niedzielę po Wielkanocy. Wreszcie, wiedziony raczej ciekawością jaki to będzie obraz niż wiarą w prawdziwość widzeń S. Faustyny, postanowiłem przystąpić do namalowania tego obrazu. Porozumiałem się z mieszkającym w jednym ze mną domu artystą malarzem Eugeniuszem Kazimirowskim, który się podjął za pewną sumę malowania, oraz S. Przełożoną, która pozwoliła S. Faustynie dwa razy na tydzień przychodzić do malarza, by wskazać, jaki to ma być ten obraz. Praca trwała kilka miesięcy i wreszcie w czerwcu czy lipcu 1934 roku obraz był wykończony”.
Ks. Sopoćko był spowiednikiem wielu żeńskich i męskich Zgromadzeń Zakonnych. W ten sposób spotkał się w 1933 r. ze św. S. Faustyną ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Podzieliła się z nim poleceniem Jezusa, by wymalować obraz z podpisem "Jezu, ufam Tobie". Dokonało się z pomocą malarza p. E. Kazimirowskiego.
W połowie kwietnia 1936 roku S. Faustyna z rozporządzenia Generalnej Przełożonej wyjechała do Walendowa, a następnie do Krakowa, ja zaś poważniej zastanowiłem się nad ideą Miłosierdzia Bożego i zacząłem szukać u Ojców Kościoła potwierdzenia tego, że ono jest największym przymiotem Boga, jak mówiła S. Faustyna, bo u nowszych teologów nic na ten temat nie znalazłem.
14