Wcielenie Syna Bożego
„A Słowo stało się ciałem” (Jan 1, 14)
W życiu sakramentalnym Pana Jezusa odnajdujemy z łatwością odrębne epoki życia jego na ziemi: jego życie ukryte, publiczne, bolesne i chwalebne po zmartwychwstaniu.
Dzisiaj pragnę z wami rozpocząć rozpamiętywanie życia ukrytego, a zwłaszcza pierwszej jego tajemnicy, to jest wcielenia Syna Bożego. Podług katechizmu Wcielenie jest to tajemnica, wedle której Syn Boży stał się człowiekiem; łączą się tu dwie natury, boska i ludzka, w jednej osobie, która nie jest osobą ludzką, ani też nową jakąś osobą boską, ale jest to druga Osoba Trójcy świętej! Bóg-Człowiek, Bóg prawdziwy i człowiek prawdziwy, Oto cała treść tej świętej tajemnicy, której przedziwna łączność i podobieństwo z tajemnicą Najśw. Eucharystii są tak oczywiste, że niejako jedno z nią stanowią.
Przez Komunię św. wcielenie Syna Bożego ponawia się w każdym z nas z osobna. Słowo przedwieczne, które raczyło przyjąć niegdyś na siebie ciało i duszę, do naszych podobne, obecnie poniża się aż do przyjęcia niejako ciała i duszy każdego z nas; czyni nas wszystkich uczestnikami boskiej swej natury i cały rodzaj ludzki w siebie niejako przemienia. To też ojcowie Kościoła w tym rozumieniu mówili o boskiej Eucharystii, że jest rozszerzeniem wcielenia Syna Bożego. Jakiż to piękny temat do rozmyślania; ale nie możemy zatrzymywać się nad nim, gdyż nie mamy tu mówić o Komunii św., ale o samym przemienieniu chleba i wina w Ciało i Krew Zbawiciela świata.
Otóż pomiędzy wcieleniem a przeistoczeniem (transsubstancjacją) zachodzą przedziwne podobieństwa i zbliżenia, Św. Augustyn, który orlim swym okiem przejrzał, a sercem płomiennym zrozumiał tę łączność cudowną, woła: „O przedziwna godności kapłana, w którego rękach Pan Jezus codziennie wciela się na nowo!” Mówi wyraźnie: w którego rękach - ma zatem na myśli ołtarz, a nie jedynie Komunię św. I słusznie tak mówił, sami to uznamy, skoro zastanowimy się przez chwilę nad tymi dwiema świętymi tajemnicami, wcielenia i przeistoczenia, nad ich dopełnianiem się i celem.
A naprzód tak samo we wcieleniu jak i w przeistoczeniu rozróżniamy dwa pierwiastki, dwie przyczyny. We wcieleniu - działanie Ducha św. i zezwolenie N. M. Panny, według wyrażenia symbolu nicejskiego: Wziął ciało przez Ducha Św. z Maryi Dziewicy. W przeistoczeniu, tak samo jak we wcieleniu, podczas konsekracji Duch Św. czynnie współdziała, Jakoż się to stanie? - pytała Najśw. Panna anioła, który jej zwiastował Wcielenie Słowa przedwiecznego. Anioł odrzekł: Duch Św. zstąpi na ciebie i moc Najwyższego osłoni ciebie. Tak samo - mówi św. Jan Damasceński - jeśli pytać mię będziecie, w jaki sposób na ołtarzu powstaje Najśw. Ciało Zbawiciela, odpowiem, że działa tu Duch Św. i mocą swoją czyni to, czego nasz umysł zrozumieć nie może. To też w liturgii św. Jakuba, pierwszego biskupa jerozolimskiego, czytamy: Niechaj Duch Boży przez swoją słodką i chwalebną obecność poświęci chleb ten i przemieni go w Ciało Jezusa Chrystusa! - W naszej zachodniej liturgii we mszy św. po ofiarowaniu kapłan mówi: Przyjdź, Pocieszycielu, wszechmogący wieczny Boże, i pobłogosław tę ofiarę, świętemu imieniu twemu przygotowaną. W uroczystej chwili konsekracji Duch Boży zstępuje zatem niewidzialnie na ołtarz, zakrywa mocą swą Hostię św., nosi się nad kielichem, jak przy stworzeniu świata unosił się nad wodami, by je uświęcić - i oto w jednej chwili najświętsze Ciało Chrystusowe już spoczywa na ołtarzu naszym.
Wcielenie Syna Bożego dokonane zastało dopiero za zezwoleniem Matki Najśw. i na jej słowo: drugie jego wcielenie ponawia się dla nas codziennie, na każdym miejscu, również dopiero na słowo dziewicze kapłana. Co więcej, przy pierwszym wcieleniu Najśw. Panna wyrzekła pięć słów zasadniczych; nazwawszy się służebnicą Pańską, zawołała: Niech mi się stanie według słowa twego (Fiat mihi secundum verbum tuum). Przy konsekracji również pięć słów wymawiają drżące usta kapłana: To jest bowiem Ciało moje. (Hoc est enim corpus meum). I oto Pan Jezus jest już istotnie wśród nas obecny. Nic się na pozór nie zmieniło, słowa kapłana przebrzmiały w powietrzu; ale doszły aż do tronu Ojca przedwiecznego i Jezus Chrystus zajął istotę chleba, który chlebem być przestał.
Jakże wielkie podobieństwo zachodzi również pomiędzy sposobem istnienia Syna Bożego podczas wcielenia a sakramentalną jego obecnością. Tu i tam jest to Bóg ukryty, przez proroków przepowiedziany. W Nazarecie w łonie Najśw. Dziewicy przyoblókł się w naszą nędzną naturę ludzką; na ołtarzu więcej się jeszcze poniża, bierze na siebie nie tylko już naturę ludzką, której nigdy nie porzucił, ale nadto postać chleba, która Mu służy do ukrycia i ludzkiej jego natury. Postacie chleba i wina osłaniają Ciało i Krew Zbawiciela, zarówno jak ciało i krew osłaniały naturę jego, boską. Niegdyś - mówi św. Tomasz - poprzestał na ukryciu bóstwa swego, teraz ukrywa nawet swe człowieczeństwo. Synowi Bożemu nie dość było stać się Synem człowieczym, stał się jeszcze Eucharystią. We wcieleniu natura ludzka Pana Jezusa jest pozbawiona swej własnej osobowości, indywidualności, wyrzekła się swej niezależności; pozwala się prowadzić, kierować, rządzić sobą i naturą bóstwa, od którego jest bezpośrednia zależna; istnieje tylko razem z nią i przez nią. W Eucharystii postacie sakramentalne wyrzekły się nawet dotychczasowego sposobu swego istnienia oraz natury, która znikła zupełnie, bo przeistoczyła się w Ciało Chrystusowe. We wcieleniu Pańskim rozróżniamy dwie natury, a jedną osobę; w Eucharystii - dwie różne postacie, a jeden sakrament. Przy wcieleniu bóstwo Chrystusa Pana zawładnęło ludzką jego naturą w sposób najzupełniejszy, najściślejszy, połączyło się ze wszystkimi częściami ciała i krwi jego, z wszystkimi władzami jego duszy: to też każda kropla Krwi Najśw. która zrosiła górę kalwaryjską była krwią Boga samego, a Ciało najświętsze, od duszy odłączone i w grobie złożone, było rzeczywiście ciałem Boga; a nawet najsłodsze Serce Zbawiciela, choćby odłączone od reszty ciała jego, zasługuje na naszą cześć i uwielbienie, skutkiem swej nierozerwalnej łączności z Bogiem.
Tak samo w Najśw. Sakramencie Pan Jezus łączy się najściślej z każdą cząstką Hostii konsekrowanej; zarówno przed jak i po jej rozłamaniu jest obecny cały w całej Hostii i w każdej jej cząsteczce; przy dzieleniu postaci Pan Jezus nie zostaje podzielony; jest cały obecny pod postacią chleba i również cały obecny pod postacią wina. Istnieje Chrystus i cały pozostaje w każdej z tych dwóch postaci (Christus totus sub utraque specie), mówi św. Tomasz w pięknym swym hymnie: Chwal, Syjonie, Zbawiciela. A dalej: Rzecz się sama nie rozrywa, znak tylko dzielony bywa; skryty przez dział nie ubywa, Chrystus cały zostaje.
Podczas ziemskiego żywota Pana Jezusa ludzka tylko jego natura podlegała cierpieniom, odczuwała biczowanie, cierniem ukoronowanie, przybicie do krzyża; w Najśw. Sakramencie ludzka natura Syna Bożego uczestniczy w niecierpiętliwości boskiej jego natury; Pan Jezus nie cierpi, gdyż jest przytomny w sposób duchowy - modo spirituali - i chwalebny, jak w niebie, nie może już cierpieć. Na szczęście! Pan Jezus dość już zaiste wycierpiał! Herod Go prześladował, a ludzie wydali na śmierć okrutną i od osiemnastu wieków nie przestają na Niego nastawać i nie szczędziliby Mu męczarni, gdyby Go mogli dosięgnąć pod tą białą postacią, zakrywającą jego majestat. Ale Go nie dosięgną! Można podeptać Hostię najświętszą - straszliwa zaiste to zbrodnia - ale nie można dosięgnąć Pana Jezusa! Dawniej tylko boska jego natura nie odczuwała razów jego nieprzyjaciół, teraz i ludzka natura niedostępna jest dla świętokradców, znieważających Najśw. Sakrament.
Przy wcieleniu Syn Boży przyszedł do nas wschodnią bramą Ezechiela; a sam miał nią przejść, nie otwierając jej. Spełniło się również proroctwo Izajasza: Oto dziewica pocznie. Nienaruszone panieństwo Maryi Jezus jeszcze uświęcił swym narodzeniem. Tak samo gdy ponawia swe wcielenie obecnością swą w sakramentalnych postaciach, pozostawia je nienaruszone; chociaż istota ich całkowicie odmieniona została, zewnętrznie wszystko pozostaje tak jak dawniej. Tenże sam Bóg, który wszedł do świątyni, będącej wyobrażeniem Najśw. Panny Maryi, przez bramę wschodnią, nie otwierając jej, ten sam przychodzi do nas pod postaciami sakramentalnymi, nie niszcząc ich.
Wszystko nam zatym przypomina, że Najświętszy Sakrament jest dalszym ciągiem Wcielenia; Syn Boży ponawia w Eucharystii tajemnicę i przybiera w niej poniekąd ten sam rodzaj istnienia. Zresztą i cel jest wspólny, bo cel jednej tajemnicy jest równy celowi drugiej tajemnicy. Jeśli stworzenie świata było pierwszym objawem miłości Bożej względem nas, to Wcielenie było drugim, znacznie większym, ponieważ Zbawiciel przyjął na siebie naszą naturę, wcielił się nie jako w proch i popiół, z którego utworzeni jesteśmy, stał się tym, czym my jesteśmy, aby nasycić swą miłość ku nam i uczynić nas tym, czym On sam jest, Niepojęty to dowód miłości, ale Zbawiciel i na nim nie poprzestał, w Najśw. Sakramencie dalej się jeszcze posuwa.
Św. Augustyn zwykł był mówić: O mój Boże, wszechmocny jesteś, a jednak nie mógłbyś nic więcej dla nas uczynić nad to, co uczyniłeś. O mój Boże, jesteś nieskończenie mądry, a jednak nie mógłbyś nam dać większego skarbu ani też daru cenniejszego, nie mógłbyś nam większej okazać miłości. Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał; o tak, dał nam Syna swego jedynego.
Pan Jezus dał nam się na początku przez Wcielenie. Św. Jan, apostoł miłości, zapowiedziawszy w swej Ewangelii najzupełniejsze oddanie się nam Pana i obiecawszy połączenie z Nim najściślejsze, opowiada spełnienie tej obietnicy, tłumaczy wedle niektórych wykładów jej tajemnicę i rację bytu, mówiąc: Umiłowawszy swych, którzy byli na świecie, do końca je umiłował. Infinem tj. do końca swego życia, do końca czasów, aż do krańców świata, aż do ostatecznej granicy miłości! Wcielenie raz tylko jeden spełnione zostało, w jednym tylko zakątku ziemi, tylko na 33 lata. Przeistoczenie, o wiele doskonalsze, ponawia się codziennie, na całej ziemi równocześnie i nie przestanie się powtarzać aż do końca świata. Eucharystia jest zatym bezustannym wcieleniem Syna Bożego, szerokim jak cała kula ziemska, nieskończonym jak miłość, trwałym jak wieki. To też przeciwko transsubstancjacji nie można uczynić żadnego zarzutu, którego by zaraz nie można było zastosować do Wcielenia.
Cóż wam jeszcze powiem? Między tymi dwiema tajemnicami jeden zachodzi związek tak ścisły, podobieństwo tak doskonałe, że istotnie oba niejako jedną stanowią; Eucharystia jest to Wcielenie odtworzone, odnowione, powiększone; co bowiem Wcielenie rozpoczęło, tego Eucharystia dopełnia.
Słowo stało się najpierw ciałem, a potem Hostią. To stopniowanie daje odczuć całą głębię tajemnicy. Słowo przechodzi i Wcielenia w Eucharystię - co rozpoczęło przez pierwsze, kończy przez drugie.
Dawne liturgie poszczególnych krajów wyszukały, co miały najpiękniejszego o Najśw. Sakramencie i utworzyły prefację na święta Bożego Ciała. Tymczasem Kościół Rzymski, obdarzony zawsze dziwnym poczuciem ducha chrześcijańskiego, użył na ta święto po prostu prefacji z Bożego Narodzenia i śpiewa w dniu tym: Abyśmy widzialnie Boga poznając, przez Niego ku niewidzialnym rzeczom miłością się unosili.
Powtórzmy zatym raz jeszcze na zakończenie: O tak, Wcielenie i Eucharystia to ta sama prawie tajemnica. Przypuszczam, że to samo Kościół św. chce nam przypomnieć, gdy pod koniec mszy św., skoro Najśw. ofiara spełniona zastała, każe nam mówić: Et Verbum caro factum est. A Słowo ciałem się stało i mieszkała między nami (i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako Jednorodzonego od Ojca) pełne łaski i prawdy.
Deo gratias, Bogu niech będą dzięki. Amen.