Aleksandra Okopie艅-S艂awi艅ska, Metafora bez granic
1. Jednym z nieodpartych impuls贸w, kt贸re zwracaj膮 mnie ku sprawom metafory, jest poczucie dotkliwej nieprzystawalno艣ci wiedzy o metaforze do praktyk semantycznych wsp贸艂czesnej poezji, a wi臋c zastanawiaj膮ca paradoksalno艣膰 sytuacji, na kt贸r膮 sk艂adaj膮 si臋 i powszechne przekonanie o wi臋kszej ni偶 kiedykolwiek roli proces贸w metaforycznych, i 偶ywe teoretyczne zainteresowanie metafor膮, i elementarne trudno艣ci w prostym, cho膰by dla cel贸w analityczno-dydaktycznych przedsi臋branym, wskazaniu, co we wsp贸艂czesnym tek艣cie jest, a co nie jest metafor膮.
Pracy swojej nie koncentruj臋 na wsp贸艂czesnej poezji, a tylko na rozwa偶aniu j臋zykowych granic, podstaw i motywacji metafory. Uwa偶am jednak, 偶e poezja ta w swojej intensywno艣ci, programowym ekstremizmie i 艣wiadomym wypr贸bowywaniu semantyzacyjnych mocy j臋zyka stanowi do艣wiadczenie, kt贸re badaczowi wypowiedzi "daje do my艣lenia" i to pomimo 24 wiek贸w poarystotelesowskich medytacji o metaforze i pomimo wielkiej rozmaito艣ci i bezliku przedsi臋wzi臋膰 obja艣niaj膮cych, kt贸re zrodzi艂y si臋 w ostatnich dziesi臋cioleciach tego 24-wiekowego okresu.
2. Zauwa偶y膰 od razu wypada, 偶e nowoczesna aparatura dzisiejszej semantyki, niezale偶nie od orientacji badawczej, z upodobaniem bywa anga偶owana do modelowania ci膮gle podobnych, wielce spatynowanych przyk艂ad贸w, cz臋sto jeszcze antycznej proweniencji, jak wiecz贸r 偶ycia, okr臋t, kt贸ry zamiast p艂yn膮膰, stoi, leci, bie偶y, orze fale lub je pruje; stale te偶 powracaj膮: kto艣, kto jest lwem w walce, ludzie - wilcy, nie m贸wi膮c ju偶 o per艂ach z臋b贸w, koralu ust, kobiercu zimy oraz o prostych animizacjach, personifikacjach lub katachrezach, przy czym te ostatnie, kwalifikowane jako przeniesienie nazwy, zazwyczaj zbywane s膮 lekcewa偶膮co.
Sk艂onno艣膰 do wywodzenia nowych teorii z takich u艣wi臋conych tradycj膮 przyk艂ad贸w ma sens g艂臋bszy - jest wyrazem u艣wiadamianego lub nieu艣wiadamianego przekonania badaczy, 偶e wszyscy umiemy rozpozna膰 metafor臋, a nawet poj膮膰 jej znaczenie, natomiast istot臋 trudno艣ci stanowi dopiero odtworzenie jej og贸lnego modelu czy te偶 - pro艣ciej - jednolite obja艣nienie mechanizmu jej budowy.
W艣r贸d wielo艣ci przedstawianych propozycji pojawiaj膮 si臋 jednak i takie, kt贸re wybieraj膮 kra艅cowo odmienny spos贸b post臋powania. Rozpoczynaj膮, bowiem od wypracowania definicji metafory, ustanawiaj膮c tym samym kryterium dla selekcji zjawisk podejrzewanych o metaforyczno艣膰. Czasem selekcja taka bywa za艂o偶ona z g贸ry i bezwzgl臋dna, cz臋艣ciej - jest prost膮 konsekwencj膮 mniejszych lub wi臋kszych zdolno艣ci absorpcyjnych proponowanego modelu, nawet, je艣li w autorskiej intencji mia艂 on wch艂on膮膰 og贸艂 metaforycznych przypadk贸w.
Rzucaj膮cym si臋 w oczy przyk艂adem ostracyzmu pierwszego rodzaju by艂a opublikowana w 1971 roku praca Andrzeja Bogus艂awskiego, kt贸ry poza obr臋b skonstruowanego przeze艅 poj臋cia metafory wyrzuci艂 wszystkie najklasyczniejsze przyk艂ady jej realizacji, a wi臋c "tzw. metafory genetyczne" w rodzaju g艂臋boki 偶al czy z艂apa膰 na gor膮cym uczynku, wyra偶enia o charakterze skr贸towym (metonimie, synekdochy, a tak偶e "wyra偶enia, w kt贸rych tak czy inaczej przejawia si臋 zwi膮zek podobie艅stwa, a nie styczno艣ci" - tu przede wszystkim "tzw. metafory dope艂niaczowe typu per艂y z臋b贸w, b艂amy las贸w"), wreszcie "wyra偶enia u偶yte zamiast 艣ci艣le okre艣lonych innych wyra偶e艅", np. skonwencjonalizowane synonimy wiecz贸r 偶ycia = staro艣膰 oraz wymy艣lone ad hoc nazwy-zast臋pniki, a na ostatek jeszcze skondensowane por贸wnania dotycz膮ce uk艂ad贸w relacyjnych*.
Przyk艂adami 艂agodnej tyranii - wynik艂ej ze z艂udzenia, 偶e jedn膮 formu艂膮 generalizuj膮c膮 mo偶na ogarn膮膰 ca艂y 偶ywio艂 metafory, s膮 np. ramy eksplikacyjne skonstruowane dla metafory przez Ann臋 Wierzbick膮 i Teres臋 Dobrzy艅sk膮, przy czym pierwsza autorka przewiduje tylko jedn膮 posta膰 takiej ramy*, druga za艣 zdaje si臋 sk艂ania膰 ku wi臋kszemu liberalizmowi*.
Podobnie selekcyjne efekty musia艂aby spowodowa膰 ca艂kowicie odmienna od poprzednio wspomnianych, ale tak偶e charakterystyczna i budz膮ca zainteresowanie propozycja Doroty Mack, kontaminuj膮ca idee gramatyki generatywno-transformacyjnej i teorii akt贸w mowy, a sprowadzaj膮ca si臋 do tezy, 偶e metafora to wyra偶enie, kt贸rego g艂臋boka struktura jest kombinacj膮 asercji i po艂膮czonej z ni膮 przez por贸wnanie - presupozycji. Warunkiem fortunno艣ci metafory jest przy tym odtworzenie por贸wnania*.
Wybra艂am te przyk艂ady nie tylko, aby zilustrowa膰 tok mojego rozumowania, ale r贸wnie偶 dlatego, 偶e prezentuj膮 one pewne aktualne i niezbanalizowane style interpretacji. Moje zastrze偶enia co do restrykcyjnych skutk贸w sprowadzania metafory do jakiejkolwiek sta艂ej formu艂y wzorcowej r贸wnie dobrze mog艂abym egzemplifikowa膰 cho膰by za pomoc膮 parafrazowanej w niesko艅czono艣膰 formu艂y arystotelesowskiej, 偶e metafora to skr贸cone por贸wnanie.
Idzie mi przede wszystkim o sam膮 spraw臋 wytyczania granic metafory, a dopiero na drugim planie o regu艂y takiego post臋powania. Jestem bowiem prze艣wiadczona, 偶e granic tych nie mo偶na ustali膰, gdy偶 stoimy wobec wielkiej rzeki zjawisk semantycznych, ruchliwych, ci膮g艂ych i p艂ynnych. Ci, kt贸rzy w swojej argumentacji zadowalaj膮 si臋 utartymi przyk艂adami, dzia艂aj膮 tak, jakby nurt tej rzeki opisa膰 chcieli na podstawie laboratoryjnych ogl臋dzin wyci臋tych z przer臋bla bry艂 lodu. Ci drudzy za艣, wzorcotw贸rcy, tak - jak gdyby interesowa艂a ich tylko ta woda, kt贸r膮 zdo艂aj膮 zatrzyma膰 w skonstruowanych przez siebie basenach, brodzikach czy wodotryskach, albo te偶 przepu艣ci膰 przez w艂asnej roboty rury, kana艂y, jazy i tamy.
3. Stanowisko, jakie chcia艂abym tu zarysowa膰, jest konsekwencj膮 my艣li nieraz ju偶 na r贸偶ne sposoby wyra偶anej przez j臋zykoznawc贸w, filozof贸w mowy, badaczy poezji i samych poet贸w, 偶e procesy metaforyzacyjne s膮 koniecznym warunkiem 偶ycia j臋zyka jako instrumentu zdolnego do komunikowania nieograniczonych tre艣ci semantycznych. Spo艣r贸d badaczy metafory wyznaj膮cych podobne idee najwi臋kszy wp艂yw wywar艂 chyba Ivor Armstrong Richards swoj膮 prac膮 The Philosophy of Rhetoric opublikowan膮 po raz pierwszy w 1936 roku. Uniwersalno艣膰 metafory wyja艣nia艂 on jednak w艂a艣ciwo艣ciami ludzkiego my艣lenia, czyni膮c j膮 podstaw膮 umys艂owych proces贸w poznawczych. Moim za艣 staraniem jest uniwersalno艣膰 t臋 przedstawi膰 w kategoriach j臋zykowych, co zreszt膮 - jak s膮dz臋 - wcale nie zamyka perspektyw na poszukiwanie jej motywacji tak偶e w sferach poza j臋zyk wychodz膮cych. Metafor臋 uwa偶am za szczeg贸lnie zintensyfikowany przejaw dzia艂a艅 semantyzacyjnych, na kt贸re nastawiony jest ca艂y mechanizm j臋zyka, pocz膮wszy od samej dwoisto艣ci znaku j臋zykowego i napi臋膰 mi臋dzy sferami signifiant i signifi茅 oraz wewn膮trz tych sfer, napi臋膰 panuj膮cych zar贸wno w obr臋bie pojedynczych znak贸w, jak te偶 w uk艂adach serii znakowych powi膮zanych sieciami wielorakich relacji.
Rodz膮c膮 si臋 z tych napi臋膰 znaczeniotw贸rcz膮 energi臋 skumulowan膮 w znaku j臋zykowym doceni艂 i opisa艂 w 1929 roku Sergiusz Karcewski w niezmiernie wa偶nej, cho膰 zaledwie kilkunastostronicowej rozprawce, znanej u nas od lat, ale nigdy nie przet艂umaczonej i ci膮gle jakby nie domy艣lanej do ko艅ca*. Jej teza zasadnicza brzmia艂a: "Ka偶dy znak j臋zykowy jest wirtualnie homonimem i synonimem r贸wnocze艣nie. Inaczej m贸wi膮c, przynale偶y on zarazem do serii przetransponowanych warto艣ci tego samego znaku oraz do serii analogicznych, ale wyra偶onych przez r贸偶ne znaki".
I dalej - b膮d藕 to cytuj臋, b膮d藕 referuj臋 Karcewskiego: Ka偶dy znak jest ruchowy i nieruchomy (zmienny i sta艂y) r贸wnocze艣nie. Przystosowuj膮c si臋 do konkretnej sytuacji mo偶e on ulega膰 jedynie cz臋艣ciowym przekszta艂ceniom i poprzez niezmienno艣膰 swojej pozosta艂ej cz臋艣ci pozostaje identyczny ze sob膮 samym, zachowuje wi臋c swoj膮 to偶samo艣膰. Niezale偶nie od stopnia konkretno艣ci transpozycji znaczeniowej znaku nie si臋ga on nigdy granicy jednostkowo艣ci, nie stapia si臋 z indywiduum. Od chwili narodzin nowa kreacja ukazuje si臋 dalej jako znak, czyli jest zdolna do oznaczania analogicznych sytuacji, ju偶 posiada warto艣膰 gatunkow膮 i w艂膮cza si臋 do serii synonimicznej. Przypu艣膰my, 偶e w rozmowie kto艣 zosta艂 nazwany ryb膮. Stworzony zosta艂 przez to homonim s艂owa ryba, ale r贸wnocze艣nie doszed艂 nowy cz艂on do serii synonimicznej: flegmatyk, ch艂odny, nieczu艂y, ospa艂y. Zar贸wno signifiant (phonique), jak signifi茅 (fonction) - ka偶de ogranicza przestrze艅 przeznaczon膮 dla swojego partnera; signifiant poszukuje innych funkcji ni偶 jemu w艂a艣ciwa, signifi茅 za艣 stara si臋 uzyska膰 wyraz za pomoc膮 innych 艣rodk贸w ni偶 w艂a艣ciwy mu znak. S膮 one niesymetryczne; sprz臋gni臋te ze sob膮, pozostaj膮 w stanie chwiejnej r贸wnowagi. Dzi臋ki tej w艂a艣ciwo艣ci struktury znaku system j臋zykowy mo偶e ewoluowa膰; "adekwatna" pozycja znaku przesuwa si臋 nieustannie poprzez ci膮g adaptacji do konkretnych okoliczno艣ci.
Karcewski nie m贸wi o metaforze, lecz o semiologicznych fundamentach j臋zyka, jednak spos贸b, w jaki je charakteryzuje, dostarcza znakomitych motywacji dla naturalno艣ci, ustawiczno艣ci i konieczno艣ci proces贸w metaforyzacyjnych.
4. Teoria Karcewskiego, kt贸r膮 przyjmuj臋 za punkt wyj艣cia dla w艂asnych rozwa偶a艅, jest teori膮 napi臋tej r贸wnowagi przeciwie艅stw i zale偶no艣ci mi臋dzy p艂aszczyzn膮 wyra偶ania a p艂aszczyzn膮 tre艣ci w obr臋bie uk艂ad贸w znakowych, mi臋dzy homonimi膮 a synonimi膮, mi臋dzy generalizuj膮c膮 natur膮 znaku a konkretno艣ci膮 jego poszczeg贸lnych u偶y膰, wreszcie - mi臋dzy przyrodzon膮 znakowi sk艂onno艣ci膮 do przekszta艂ce艅 semantycznych a utrzymywaniem si臋 jego to偶samo艣ci jako okre艣lonej jednostki j臋zykowej. To charakterystyczne dla Karcewskiego, a zakorzenione w tradycji de Saussure'a, wi膮zanie trwa艂o艣ci i zmienno艣ci, jedno艣ci i wielo艣ci, og贸lno艣ci i konkretno艣ci, to偶samo艣ci i przekszta艂ce艅 ma dla obja艣nienia semantycznych mechanizm贸w mowy szczeg贸ln膮 wag臋. Przechylenie szali na kt贸r膮kolwiek stron臋 daje w rezultacie wizj臋 b膮d藕 zbyt ustatycznion膮, podatn膮 na retoryczne klasyfikatorstwo czy formalizacyjny schematyzm, b膮d藕 to zbyt rozproszon膮 i p艂ynn膮, np. znamienn膮 dla teorii radykalnie operacyjnych, redukuj膮cych znaczenie wyrazu do jego ka偶dorazowych u偶y膰, a tym samym trac膮cych z pola widzenia kwesti臋 jedno艣ci i j臋zykowej to偶samo艣ci znaku.
Ot贸偶 zachowanie poczucia jedno艣ci s艂owa-znaku pomimo ca艂ej jego kontekstowej plastyczno艣ci i semantycznej wielowariantowo艣ci wydaje mi si臋 istotnym wsp贸艂czynnikiem kompetencji m贸wi膮cych oraz gwarancj膮 niesko艅czonej semantycznej produktywno艣ci samego znaku. Nie mo偶na za艂o偶y膰, 偶e s艂owo jest dla m贸wi膮cych pust膮 form膮, kt贸ra ka偶dorazowo wype艂nia si臋 pod wp艂ywem kontekstu, gdy偶 nie ma w贸wczas 偶adnych podstaw, by s艂owa tworz膮ce 贸w kontekst traktowa膰 inaczej, a wi臋c uwa偶a膰 za formy semantycznie wype艂nione. Zamiast oczekiwanego prostego r贸wnania z jedn膮 niewiadom膮 otrzymuje si臋 zatem nierozwi膮zywalne r贸wnanie z samymi niewiadomymi. Tymczasem kontekstowa precyzacja znaczenia s艂owa mo偶liwa jest tylko - m贸wi膮c bardzo skr贸towo - przez zharmonizowanie semantycznych impuls贸w wysy艂anych przez kontekst z semantyczn膮 potencj膮 danego s艂owa. Wska藕nikiem tej potencji jest og贸lne znaczenie s艂owa, okre艣lane najcz臋艣ciej jako zbi贸r jego wszystkich wariant贸w semantycznych. Niezale偶nie od sposob贸w bli偶szego definiowania kategorii znaczenia og贸lnego, np. w terminach cech semantycznych, jej badawcza przydatno艣膰 艣ci艣le wi膮偶e si臋 z przekonaniem o jedno艣ci i to偶samo艣ci s艂owa-znaku bez wzgl臋du na skal臋 jego zastosowa艅. Podobne przekonanie wypowiada艂 nie tylko Karcewski, ale np. Bachtin (Wo艂oszynow), Jakobson czy Winogradow. To偶samo艣膰 wieloznacz膮cemu s艂owu zapewniaj膮 zar贸wno pokrewie艅stwa i wi臋zi znaczeniowe mi臋dzy jego wariantami, jak te偶 niemo偶no艣膰 zaj臋cia przeze艅 pozycji ju偶 przypisanej w obr臋bie istniej膮cych paradygmat贸w leksykalnych jakiemu艣 innemu znakowi. Jako czynniki stabilizuj膮ce w gr臋 wchodz膮 tak偶e: sta艂o艣膰 postaci brzmieniowej wyrazu, jego cechy s艂owotw贸rcze, zdolno艣ci denotacyjne, a wreszcie wzgl臋dna sta艂o艣膰 w艂a艣ciwo艣ci gramatycznych, zw艂aszcza podstawowych, takich jak bycie okre艣lon膮 cz臋艣ci膮 mowy, cecha rodzaju i liczby, prawid艂owo艣ci fleksyjne lub koniugacyjne.
5. Sprawa tego, jak wyodr臋bnia膰 i szeregowa膰 poszczeg贸lne warianty semantyczne danego s艂owa, sp臋dzaj膮ca sen z powiek leksykolog贸w i leksykograf贸w, nie ma, na szcz臋艣cie, dla mojego wywodu wi臋kszej wagi. Ma j膮 natomiast kwestia wyr贸偶niania i przeciwstawiania sobie rozmaitych kategorii znaczenia wyrazu, takich jak np. znaczenia okazjonalne i uzualne (Paul), og贸lne i indywidualne (Jaberg), leksykalne i indywidualne (Wellander), centralne, realizowane i emocjonalne (Erdmann), aktualne i leksykalne, oraz centralne i peryferyjne (Stern), podstawowe i szczeg贸艂owe (Kury艂owicz), swobodne i frazeologicznie zwi膮zane (Winogradow)* oraz - co dla mnie jest najwa偶niejsze - znaczenia podstawowe i przeno艣ne. Samo wyr贸偶nienie znaczenia podstawowego nastr臋cza ju偶 rozmaite trudno艣ci, bywa ono bowiem rozumiane jako b膮d藕 znaczenie najog贸lniejsze i najbli偶sze encyklopedycznemu, b膮d藕 najcz臋艣ciej spotykane, b膮d藕 najdawniejsze, b膮d藕 najoczywi艣ciej denotatywne, b膮d藕 te偶 niezale偶ne od kontekstu i sytuacji. Tak nieostro pojmowanemu znaczeniu podstawowemu przeciwstawiane bywaj膮 znaczenia okazjonalne, poszczeg贸lne, emocjonalne, indywidualne itp., przede wszystkim za艣 - metaforyczne.
Jak twierdzi Zwiegincew, a ta jego opinia wyj膮tkowo odpowiada kierunkowi mojego my艣lenia, "dla docieka艅 semazjologicznych, kt贸re maj膮 na celu zbadanie istoty znaczenia leksykalnego [rozumianego w spos贸b zbli偶ony do tego, co nazywam znaczeniem og贸lnym - A.O.-S.], prawid艂owo艣ci jego rozwoju i wzajemnych stosunk贸w mi臋dzy jego sk艂adnikami, takie kategorie jak "znaczenie podstawowe", "znaczenie bezpo艣rednie", "znaczenie przeno艣ne" s膮 zupe艂nie niepotrzebne. S膮 to kategorie czysto umowne, pozbawione wszelkich kryteri贸w lingwistycznych. W rzeczywisto艣ci istniej膮 tylko warianty leksykalno-semantyczne wyrazu, kt贸re nie znaj膮 偶adnych podzia艂贸w na podstawowe i pochodne, realne i przeno艣ne i s膮 pod tym wzgl臋dem zupe艂nie r贸wnouprawnione"*.
Ot贸偶 pomijaj膮c na razie kwesti臋 wska藕nik贸w metaforyczno艣ci, chcia艂am wpierw zwr贸ci膰 uwag臋, 偶e znaczenia metaforyczne ani nie s膮 tworzone, ani te偶 nie s膮 rozumiane wy艂膮cznie w opozycji do znaczenia podstawowego (tak lub inaczej wyodr臋bnianego), mog膮 bowiem nawi膮zywa膰 do jakiegokolwiek (jednego lub wielu) z istniej膮cych wariant贸w semantycznych danego s艂owa, w tym tak偶e do jego wariant贸w metaforycznych. Niezale偶nie wi臋c od kontrowersji co do zasad wyr贸偶niania znaczenia podstawowego, nie uwa偶am tej kategorii za tak niezb臋dn膮 dla opisu i rozumienia proces贸w metaforyzacyjnych jak kategorii znaczenia og贸lnego, ogarniaj膮cej ca艂o艣膰 semantyzacyjnego dorobku danego s艂owa w jego spo艂ecznym funkcjonowaniu. Roli jej nie umniejsza fakt, 偶e w 艣wiadomo艣ci poszczeg贸lnych u偶ytkownik贸w j臋zyka, zale偶nie od ich indywidualnego przygotowania i przynale偶no艣ci grupowej, owa ca艂o艣膰 rozmaicie si臋 przedstawia, a w przypadkach najbardziej prymitywnej i bezrefleksyjnej znajomo艣ci j臋zyka zacie艣nia do denotacyjnej warto艣ci s艂owa.
Trudno艣ci we wskazaniu znaczenia podstawowego, a tak偶e dos艂ownych znacze艅 wyrazu, zamierzam zilustrowa膰 na przyk艂adzie zespo艂u zwyk艂ych zda艅 polszczyzny, z kt贸rych ka偶de tworzy inny wariant znaczeniowy s艂owa zachodzi膰. Za najprostszy wska藕nik odr臋bno艣ci tych wariant贸w przyjmuj臋 ich przynale偶no艣膰 do odmiennych serii synonimicznych, cho膰 zdaj臋 sobie spraw臋 z mo偶liwo艣ci bardziej sformalizowanego ich uporz膮dkowania*.
Po godzinie drogi zasz艂a do le艣nicz贸wki = i艣膰 i doj艣膰 dok膮d艣, i艣膰 i znale藕膰 si臋 u celu.
S艂o艅ce zasz艂o = schowa膰 si臋, znikn膮膰.
Podczas tegorocznej powodzi woda zasz艂a a偶 pod pr贸g domu = przeby膰 jak膮艣 przestrze艅, zaj膮膰 jak膮艣 przestrze艅, rozprzestrzeni膰 si臋.
Zasz艂a do niej na chwil臋 = wpa艣膰, wst膮pi膰, odwiedzi膰.
Zaszed艂 jej drog臋 znienacka = przeci膮膰 drog臋, nagle znale藕膰 si臋 na czyjej艣 drodze.
Zasz艂a w 偶yciu wysoko = wiele osi膮gn膮膰.
Od tej pory zasz艂y du偶e zmiany = zdarzy膰 si臋, mie膰 miejsce, zaistnie膰.
Sprawy zasz艂y za daleko = rozwin膮膰 si臋 do tego stopnia, osi膮gn膮膰 taki stan, rozw贸j, punkt...
Zasz艂a w ci膮偶臋 = sta膰 si臋 brzemienn膮, pocz膮膰 dziecko.
Okulary zasz艂y par膮 = pokry膰 si臋, powlec, pojawi膰 si臋 na jakiej艣 powierzchni.
Po艂y p艂aszcza zachodzi艂y na siebie = nak艂ada膰 si臋 na siebie, le偶e膰 na sobie.
Zachodzi艂a w g艂ow臋, co si臋 z nim sta艂o = my艣le膰 i my艣le膰, zastanawia膰 si臋, stara膰 si臋 dociec.
Wszystko s膮 to zdania z j臋zyka obiegowego, zrozumia艂e automatycznie bez 偶adnych zahamowa艅. W s艂owniku Doroszewskiego na pierwszym miejscu figuruje znaczenie zwi膮zane z planetami, sk膮din膮d zawsze podawane jako przyk艂ad utartej metafory. Jest ono rzeczywi艣cie tak pospolite, i偶 zapewne gdyby nauczycielka poleci艂a dzieciom z 3 klasy u艂o偶y膰 zdanie z czasownikiem zachodzi膰, najcz臋艣ciej by艂oby to zdanie o s艂o艅cu. Mi臋dzy genetyczn膮 metaforyczno艣ci膮 a powszechno艣ci膮 u偶ycia i rozumienia nie ma wi臋c 偶adnego przeciwie艅stwa.
Z kolei gdyby podstawowe znaczenie zachodzenia wi膮za膰 z osi膮ganiem jakiego艣 miejsca w przestrzeni przez poruszanie si臋 na nogach, w贸wczas o metaforyczno艣膰 nale偶a艂oby podejrzewa膰 r贸偶ne odniesienia s艂owa zachodzi膰 do beznogich obiekt贸w, a wi臋c zachodzenie par膮 i zachodz膮ce zmiany, i sprawy, i po艂y p艂aszcza, i wod臋, a mo偶e nawet zaj艣cie do kogo艣, czyli wpadni臋cie na chwil臋 lub odwiedzenie, kt贸re nie implikuje przebywania drogi na piechot臋, a tylko sam fakt pojawienia si臋 w jakim艣 miejscu. Trudno jednak utrzymywa膰, 偶e s膮 to wszystko zwroty, kt贸rych nie rozumie si臋 dos艂ownie i bezrefleksyjnie. Bli偶sze metaforyczno艣ci zdaj膮 si臋 ju偶 przyk艂ady pozosta艂e, ale i na nich fundowanie teorii metafory raczej odwodzi艂oby od sedna sprawy: zachodzenie w ci膮偶臋 jest niemal terminem fizjologiczno-medycznym, zachodzenie w g艂ow臋 - utartym idiomem o sztywnej 艂膮czliwo艣ci, motywowanej cz臋艣ciowo przez analogi臋 do zwrot贸w poszed艂 po rozum do g艂owy oraz przysz艂o mu do g艂owy; pozostaje zachodzenie dok膮d艣 w 偶yciu jako jeden z wariant贸w zbanalizowanego metaforycznego obrazu drogi 偶ycia.
Przy tym wszystkim wyra藕ne w膮tpliwo艣ci nasuwa stosunek mi臋dzy znaczeniem podstawowym a dos艂ownym. Czy偶by ich zakresy by艂y jednakowe? Przyjmuj膮c kategori臋 znaczenia podstawowego nale偶y chyba zak艂ada膰, 偶e ka偶dy wyraz (nieb臋d膮cy homonimem w w臋偶szym znaczeniu tego s艂owa) ma jedno takie znaczenie. Gdyby uto偶sami膰 je z dos艂ownym, w贸wczas w konsekwencji ka偶dy wyraz mia艂by r贸wnie偶 tylko jedno znaczenie dos艂owne i ca艂膮 seri臋 znacze艅 metaforycznych. Jednak s艂ownikowe zapisy r贸偶nych znacze艅 wyrazu, oparte raczej na wyczuciu j臋zykowym ni偶 na okre艣lonych teoriach metafory, opatruj膮 tylko niekt贸re z zarejestrowanych wariant贸w metaforycznym kwalifikatorem. Co wobec tego jest miar膮 dos艂owno艣ci? Czy nie kr臋cimy si臋 czasem w b艂臋dnym kole, rozpoznaj膮c znaczenie metaforyczne przez opozycj臋 do dos艂ownego, a dos艂owne przez opozycj臋 do metaforycznego?
Ca艂y ten wyw贸d nie zmierza wszak偶e do zakwestionowania zjawisk metafory, wskazuje natomiast na trudno艣ci w wyznaczaniu granic mi臋dzy wyra偶eniami metaforycznymi a innymi oraz prowadzi do konkluzji, 偶e poj臋cie znaczenia podstawowego czy te偶 dos艂ownego, jako rozpoznawczego cz艂onu alternatywy: niemetafora - metafora, jest wielce k艂opotliwe i wcale nie jednoznaczne*. My艣l臋 wi臋c, 偶e takiej alternatywy w og贸le nie daje si臋 lub nie warto budowa膰. Je艣li bowiem obserwujemy ca艂e serie wariant贸w znaczeniowych jednego s艂owa, to zauwa偶amy nie binarn膮 opozycj臋 u偶y膰 dos艂ownych i metaforycznych, ale rozci膮g艂膮 i niepodzieln膮 skal臋 zjawisk zmiennych, migotliwych, wzajemnie wielokierunkowo powi膮zanych, nieostro przeciwstawialnych, daj膮cych si臋 rozmaicie z r贸偶nych punkt贸w widzenia kwalifikowa膰, a wraz z 偶yciem j臋zyka wci膮偶 si臋 rozrastaj膮cych i zmieniaj膮cych swoje funkcjonalne nacechowanie.
Z 偶alem przyznaj臋, 偶e takie widzenie przeze mnie omawianej sprawy zdaje si臋 mocno odbiega膰 od pogl膮d贸w Marii Renaty Mayenowej, kt贸rej opinie na tematy semantyczne zawsze 偶ywo poruszaj膮 moj膮 wyobra藕ni臋. Komentuj膮c aprobatywnie (w tym akurat punkcie) tez臋 Jurija I. Lewina, 偶e "tekst zawieraj膮cy metafor臋 jest nieoznaczony (tzn. przy dos艂ownym, 钮s艂ownikowym扭 odczytaniu - bezsensowny)"*, autorka ta napisa艂a: "Jest to kryterium, kt贸re, jak dot膮d, jest implicite za艂o偶one we wszystkich rozwa偶aniach o metaforze. Ale explicite si臋 tego za艂o偶enia cz臋sto nie formu艂uje"*. Wobec tego musia艂am explicite wy艂o偶y膰 swoje wobec niego opory.
6. R贸wnocze艣nie jednak chcia艂abym podj膮膰 inn膮 sugesti臋 Mayenowej co do sygna艂贸w metaforyczno艣ci, wypl膮tuj膮c j膮 wszak偶e nie tylko z opozycji wobec znaczenia dos艂ownego, ale i ze zwi膮zku z referencjalno艣ci膮. Sugestia ta dotyczy syntagmatycznej budowy wyra偶enia metaforycznego.
W drugim, zmienionym i rozszerzonym, wydaniu Poetyki teoretycznej tak okre艣lone zosta艂y "warunki konieczne, cho膰 niewystarczaj膮ce", by odr贸偶ni膰 metafor臋 od niemetafory:
"Je艣li cz艂ony wchodz膮ce w sk艂ad jednej syntagmy [...] przy dos艂ownym rozumieniu ka偶dego wyrazu naruszaj膮 prawa semantycznej 艂膮czliwo艣ci (tworz膮 takie nazwy lub s膮dy, dla kt贸rych nie mo偶na znale藕膰 referencjalnego odniesienia)" lub
"Je艣li przy rozumieniu dos艂ownym tekst nie mo偶e by膰 rozumiany jako sp贸jny"*.
Z propozycji tej wydobywam my艣l o zwi膮zku metafory z naruszaniem zasad semantycznej 艂膮czliwo艣ci w obr臋bie syntagmy* i nad t膮 my艣l膮 zamierzam si臋 zastanowi膰.
W pracach j臋zykoznawczych do艣膰 powszechnie przyjmuje si臋 rozr贸偶nienie syntaktycznej i leksykalnej 艂膮czliwo艣ci wyraz贸w. 艁膮czliwo艣膰 syntaktyczna uto偶samiana bywa przy tym zazwyczaj z gramatyczn膮, leksykalna za艣 - z semantyczn膮, kt贸ry to podzia艂 podwa偶aj膮 jednak aktualne d膮偶enia do usemantycznienia gramatyki i zgramatykalizowania semantyki.
艁膮czliwo艣膰 syntaktyczna uwa偶a si臋 za zdeterminowan膮 j臋zykowo, tzn. regulowan膮 prawami gramatyki, kt贸re ustalaj膮, jakie klasy wyraz贸w mog膮 (a w pewnych pozycjach nawet - musz膮) wsp贸艂wyst臋powa膰, jakie za艣 wsp贸艂-wyst臋powa膰 nie mog膮. Regu艂y tej 艂膮czliwo艣ci rozstrzygaj膮 wi臋c, czy dana sekwencja s艂贸w jest zdaniem i czy w og贸le mo偶e podlega膰 pytaniu o posiadanie znaczenia.
Teoretycznie wi臋c sytuacja jest prosta, jednak praktyka mowy wykazuje tu pewien trudny do okre艣lenia margines swobody. Ze wzgl臋du na niego podejmowane s膮 pr贸by uratowania uk艂ad贸w s艂ownych nie w pe艂ni gramatycznych od bezwzgl臋dnej dyskwalifikacji (czyli nieakceptowalno艣ci), stawiaj膮cej je poza obr臋bem zainteresowania j臋zykoznawc贸w. Polegaj膮 one na sprawdzaniu, czy uk艂ady te dadz膮 si臋 w drodze analogii, czy te偶 innych operacji, przekszta艂ci膰 w szeregi gramatycznie prawid艂owe*. Sposoby dokonywania tych przekszta艂ce艅 nie s膮 jednak ustalone ani sprawdzone, a decyzje u偶ytkownik贸w co do akceptowalno艣ci lub nieakceptowalno艣ci pewnych zda艅 okazuj膮 si臋 w granicznych przypadkach chwiejne i nie do uzgodnienia. Wszystko to sprawi艂o, 偶e np. taki j臋zykoznawca jak John Lyons m贸wi wprost o "niedookre艣lono艣ci gramatyki"*.
Sprawa 艂膮czliwo艣ci syntaktycznej nastr臋czaj膮ca wi臋c, wbrew pozorom, szereg problem贸w do rozwi膮zania, zajmuje jak dotychczas w pracach o metaforze ma艂o miejsca. Ca艂a ich uwaga skupia si臋 bowiem, je艣li kwestia 艂膮czliwo艣ci w og贸le si臋 w nich wy艂ania, na 艂膮czliwo艣ci leksykalnej, co zreszt膮, jak si臋 dalej oka偶e, uwa偶am za nie do艣膰 uzasadnione.
艁膮czliwo艣膰 leksykalna, w przeciwie艅stwie do syntaktycznej, zdaje si臋 by膰 domen膮 prawid艂owo艣ci niezwykle trudno uchwytnych, chocia偶 bez w膮tpienia podlega jakim艣 regu艂om, skoro o sensowno艣ci ca艂kowicie poprawnych konstrukcji gramatycznych rozstrzyga ich leksykalne wype艂nienie.
Pr贸by ugramatycznienia zasad 艂膮czliwo艣ci leksykalnej usilnie czynione zw艂aszcza przez Z. Harrisa, a potem w kr臋gu Chomsky'st贸w, nie przynios艂y dot膮d zadowalaj膮cych swoim zasi臋giem rezultat贸w. Jednak idea opisu semantyki w terminach syntaksy, chocia偶 zapewne w ca艂o艣ci nie do zrealizowania, bardzo o偶ywia umys艂y badaczy-semantyk贸w, niezale偶nie od ich ustosunkowania wobec idei gramatyki generatywno-transformacyjnej. Szczeg贸lnie ciekawe wyniki da艂a np. w pracach badaczy radzieckich nad obja艣niaj膮co-kombinatorycznym s艂ownikiem j臋zyka rosyjskiego.
Trudno艣膰 znalezienia w obr臋bie samego j臋zyka praw rz膮dz膮cych semantyczn膮 艂膮czliwo艣ci膮 wyraz贸w powoduje, 偶e w wi臋kszo艣ci przypadk贸w motywacje j臋zykowe s膮 uzupe艂niane odwo艂aniami zewn臋trznymi - do regu艂 logiki, do pragmatycznych okoliczno艣ci m贸wienia, wreszcie do w艂a艣ciwo艣ci 艣wiata, o kt贸rym mowa. W obr臋bie j臋zyka utrzymuj膮 si臋 konsekwentnie jedynie badania po艣wi臋cone dystrybucyjnej charakterystyce wyraz贸w; w skrajnej realizacji sprowadzaj膮ce znaczenie s艂owa do jego dystrybucji*, a w rozmaitych po艣rednich i zr贸偶nicowanych metodologicznie wariantach postuluj膮ce, problematyzuj膮ce lub przeprowadzaj膮ce analizy kontekstowych powi膮za艅 s艂owa*.
7. Badanie kontekst贸w s艂owa jest jedyn膮 drog膮 do poznania i uporz膮dkowania jego semantycznego zasi臋gu, zarazem jednak ma nik艂膮 warto艣膰 prospektywn膮; pokazuje, jak i w jakich uk艂adach dane s艂owo funkcjonuje lub funkcjonowa艂o w mowie, jakie warianty znaczeniowe i o jakiej trwa艂o艣ci czy powszechno艣ci wytworzy艂o, potrafi zarejestrowa膰 wszystkie drgni臋cia semantyczne zwi膮zane z jego konkretnymi u偶yciami, nie jest jednak w stanie przewidzie膰 jego przysz艂ych wariant贸w ani te偶 okre艣li膰 granic kontekst贸w, w kt贸rych si臋 ono mo偶e lub nie mo偶e uplasowa膰. Ka偶de nowe osadzenie s艂owa w kontek艣cie wy艂ania wi臋c, jakby ci膮gle od pocz膮tku, kwesti臋 jego semantycznej waloryzacji. Znajomo艣膰 kontekst贸w dotychczas przez dane s艂owo opanowanych stanowi jedynie podstaw臋 do dokonania tej waloryzacji.
W stosunku do wi臋kszo艣ci u偶y膰 operacja ta przebiega automatycznie, przyporz膮dkowuj膮c nowe u偶ycie u偶yciom ju偶 znanym i znaczeniowo okre艣lonym. W pewnych jednak wypadkach - kiedy s艂owo pojawi si臋 w kontek艣cie zbudowanym z niezwyk艂ych lub dziwnych po艂膮cze艅 leksykalnych -automatyczno艣膰 przyporz膮dkowa艅 zostaje wy艂膮czona, a rozpoznanie znaczenia - zatrzymane. Powsta艂y w贸wczas impas semantyczny mo偶e by膰 rozwi膮zany na dwa przeciwne sposoby: albo ca艂e wyra偶enie zostanie uznane za bezsensowne, niepoprawne czy nieudolne i - odrzucone, albo te偶 zostanie poddane semantycznej reinterpretacji i po raz pierwszy zrozumiane w swojej niezwyk艂ej postaci.
Alternatywa ta przedstawia ryzyko i szans臋 metafory: ryzyko - odrzucenia z pom贸wieniem o bezsens, szans臋 - aktywnego odbioru i narodzin nowego znaczenia. Wprawdzie w j臋zyku nie ma sztywnych regu艂 leksykalnej 艂膮czliwo艣ci, kt贸ra by zakazywa艂a po艂膮cze艅 niezwyk艂ych, niezgodnych z wytworzonym uzusem i dezautomatyzuj膮cych rozumienie, ale wyra偶enia na takich zwi膮zkach oparte musz膮 liczy膰 na w艂asn膮 si艂臋 przebicia i atrakcyjno艣ci, wywo艂ywa膰 potrzeb臋 odcyfrowania proponowanych przez nie sens贸w, ustanawia膰 zewn臋trzne i wewn臋trzne okoliczno艣ci motywacyjne dla rozwi膮za艅, kt贸rych trafne odnalezienie dawa艂oby wsp贸艂tw贸rcz膮 satysfakcj臋 poznawcz膮, estetyczn膮 czy jak膮kolwiek inn膮.
Skala mo偶liwo艣ci semantycznego reinterpretowania i rozumienia "dziwnych" wyra偶e艅 jest bardzo rozleg艂a, podejrzewam, 偶e od zera do niesko艅czono艣ci. Zale偶y bowiem nie tylko od kontekstowo-leksykalnych motywacji wyra偶enia, ale od ca艂ej sytuacji komunikacyjnej, w jakiej taka operacja przebiega, a zw艂aszcza od kompetencji odbiorcy. Dla r贸偶nie przygotowanych u偶ytkownik贸w j臋zyka trudy znaczeniotw贸rcze rozpoczynaj膮 si臋 i ko艅cz膮 w rozmaitych, by膰 mo偶e wcale niestykaj膮cych si臋, miejscach tej skali. Dla cz艂owieka z偶ytego z bogactwem tekst贸w polszczyzny, os艂uchanego we wsp贸艂czesnej poezji i obytego z wielopostaciowo艣ci膮 mowy potocznej i praktycznej, procesy metaforyzacyjne maj膮 swoje granice zupe艂nie gdzie indziej ni偶 dla przeci臋tnego zjadacza telewizyjnego chleba powszedniego. Dla j臋zykowego ignoranta tkwi膰 mog膮 w martwym, bliskim zera, punkcie - najprostsza metaforyzacja mo偶e stanowi膰 dla艅 niepokonan膮 barier臋 sensu. Liczy si臋 zreszt膮 nie tylko j臋zykowo-stylistyczne przygotowanie odbiorcy, ale r贸wnie偶 jego og贸lne nastawienie, przekonanie o istnieniu lub nie - ukrytej sensowno艣ci wyra偶enia, przyznawanie autorowi prawa do wymy艣lania takich utrudnie艅, wiara w warto艣ci p艂yn膮ce z ich przezwyci臋偶ania.
Nie wszystkie rodzaje i okoliczno艣ci wypowiedzi stwarzaj膮 r贸wne szans臋 dla znaczeniotw贸rczego wsp贸艂dzia艂ania - w naszej dzisiejszej kulturze "prawo do metafory" ma przede wszystkim poezja. To, co w jej obr臋bie mo偶e liczy膰 na zainteresowanie i zrozumienie, wyrwane spod jej skrzyde艂 zosta艂oby w wi臋kszo艣ci przypadk贸w odrzucone bez apelacji*.
8. Jak przebiegaj膮 znaczeniotw贸rcze procesy metaforyzacyjne i co je umo偶liwia? Pe艂na odpowied藕 na to pytanie zapewni艂aby mi prawdopodobnie naukow膮 nie艣miertelno艣膰. Na razie jednak zamierzam zadowoli膰 si臋 po偶ytkami p艂yn膮cymi z przemy艣lenia do艣膰 enigmatycznego przy pierwszym zetkni臋ciu fragmentu:
- i milcz臋 tak, jak milczy zielone jab艂ko przemian.
Interesuje mnie przy tym zdanie tworz膮ce drugi cz艂on por贸wnania: milczy zielone jab艂ko przemian. Gramatycznie najzupe艂niej poprawne, w oczywisty spos贸b ustala sk艂adniowe przyporz膮dkowania i funkcje jego czterech sk艂adnik贸w. Natomiast ich semantyczno-leksykalne powi膮zanie, znajduj膮ce s艂abe oparcie w nawykach j臋zykowych, stawia pewien op贸r rozumieniu ca艂o艣ci. Na sze艣膰 mo偶liwych odniesie艅 dwuwyrazowych, tylko jedno - zielone jab艂ko tworzy odpowiadaj膮c膮 uzusowi syntagm臋 leksykaln膮; reszta, niezale偶nie od istnienia lub braku wi臋zi sk艂adniowej, semantycznie do siebie nie przystaje:
milczy - zielone, milczy - jab艂ko, milczy - przemian, zielone - przemian, jab艂ko - przemian.
Proces tworzenia z tego zespo艂u zrozumia艂ej ca艂o艣ci rozpoczynam od pr贸by skonkretyzowania znaczenia syntagmy najbardziej normalnej - zielone jab艂ko, wykorzystuj膮c to, 偶e jeden z jej sk艂adnik贸w - jab艂ko - wchodzi w obr臋b jeszcze dw贸ch innych, mniej oczywistych znaczeniowo, syntagm: jab艂ko przemian i jab艂ko milczy. Wy艂ania si臋 zatem potrzeba semantycznego dopasowania do siebie trzech r贸wnoczesnych kontekst贸w s艂owa jab艂ko, z kt贸rych wszystkie trzy pozostaj膮 z nim w czytelnych relacjach sk艂adniowo-gramatycznych, natomiast tylko jeden zgodny jest z przyj臋t膮 dla jab艂ka 艂膮czliwo艣ci膮 leksykaln膮.
Zwi膮zki jab艂ka z przemianami i milczeniem, cho膰 zrazu niejasne, odbieraj膮 mu jednak natychmiast jego sadowo-owocow膮 konkretno艣膰, co rzutuje z kolei na interpretacj臋 jego zielono艣ci. W s艂owie zielone obok znaczeniowego pierwiastka koloru tkwi bowiem jeszcze pierwiastek niedojrza艂o艣ci. Zielone jab艂ko rozumiane nie jako jab艂ko koloru zielonego, ale jako jab艂ko niedojrza艂e, znacznie lepiej koresponduje z pierwiastkami semantycznymi mog膮cymi dookre艣la膰 znaczenie s艂owa przemiany. Szereg synonimiczny, w kt贸rym uczestniczy s艂owo niedojrza艂y, zawiera bowiem i takie komponenty, jak zbyt wczesny, niegotowy, niedostaty, niedoko艅czony, jeszcze nie zrealizowany. Tak wi臋c zielone jab艂ko przemian staje si臋 niedojrza艂ym jab艂kiem przemian, a po uog贸lnieniu znaczenia jab艂ko - niedojrza艂ym owocem przemian, czyli owocem, kt贸ry, podleg艂y przemianom dojrzewania, nie osi膮gn膮艂 jeszcze swojej pe艂ni, a tak偶e i przede wszystkim - niedojrza艂ym zielonym jab艂kiem, b臋d膮cym obrazowym ekwiwalentem niedojrza艂o艣ci przemian. Jab艂ko jest przy tym nie tylko nazw膮 owocu, ale s艂owem szczeg贸lnym, obdarzonym przez nasz膮 kultur臋 wielk膮 i utrwalon膮 w j臋zyku moc膮 symbolizacyjn膮. Aby odczu膰, co wnosi to jego semantyczne nacechowanie do znaczenia analizowanego zwrotu, wystarczy uprzytomni膰 sobie zubo偶enie, jakie poci膮gn臋艂aby za sob膮 zamiana zielonego jab艂ka na zielon膮 gruszk臋, cho膰 i jedno, i drugie r贸wnie mo偶e by膰 niedojrza艂ym owocem.
Ogarni臋cie sensu ca艂ego zdania wymaga jeszcze wprowadzenia do艅 s艂owa milczy. Ot贸偶 zawiera ono pewne cechy dope艂niaj膮ce znaczenie niedojrza艂o艣ci, wydobyte poprzednio na powierzchni臋. Milczenie implikuje bowiem brak aktywno艣ci, nie ujawnianie si臋, zamkni臋cie w sobie, utajenie, a wszystkie te znaczenia mog膮 aktualizowa膰 si臋 w zwi膮zku z niedojrza艂o艣ci膮 przemian, kt贸re - da艂oby si臋 tu rzec - nie dosz艂y jeszcze do g艂osu. W milczeniu kryje si臋 r贸wnie偶 pewna po艣rednia wi臋藕 z symbolicznym znaczeniem jab艂ka jako owocu, kt贸ry, zerwany z rajskiego drzewa wiadomo艣ci, mia艂 co艣 cz艂owiekowi powiedzie膰. Rajskie jab艂ko wiadomo艣ci by艂o dojrza艂e. Jak m贸wi Pismo 艢wi臋te: "dobre by艂o drzewo ku jedzeniu i pi臋kne oczom i na wejrzeniu rozkoszne"*. Jab艂ko z wiersza Baczy艅skiego, bo trzeba wreszcie t臋 informacj臋 poda膰*, jab艂ko, kt贸re milczy, jest zielone, niedojrza艂e.
Zarysowuj膮c przebieg semantycznej integracji, kt贸ra wyra偶eniu o nie do艣膰 czytelnych po艂膮czeniach leksykalnych, nada艂a w rezultacie jednolity sens, pomin臋艂am ca艂kowicie dodatkowe przes艂anki motywacyjne p艂yn膮ce z osadzenia tego fragmentu w ca艂ym utworze i w tw贸rczo艣ci pisarza. Pomin臋艂am i z braku czasu, i z ch臋ci skupienia uwagi na najni偶szym poziomie przebieg贸w metaforyzacyjnych, i dlatego, 偶e analizowany fragment sam stworzy艂 dla siebie dostateczny kontekst interpretacyjny, co bynajmniej - zw艂aszcza u Baczy艅skiego - nie jest regu艂膮.
Pr贸b臋 naszkicowania kombinacji my艣lowych prowadz膮cych do rozumienia nieutartych zwi膮zk贸w leksykalnych chcia艂abym opatrzy膰 kilkoma sformu艂owaniami generalizuj膮cymi.
Ot贸偶 elementarnym warunkiem semantycznego zintegrowania wyraz贸w, gramatycznie powi膮zanych w jak膮艣 syntagm臋, jest odkrycie w ich znaczeniach przynajmniej jednej wsp贸lnej cechy*. Tak sformu艂owany warunek 艂膮czy si臋 z za艂o偶eniem, 偶e znaczenie wyrazu nie jest odr臋bn膮 i niepodzieln膮 ca艂ostk膮, ale kompozycj膮 cech semantycznych. Istnieje wiele koncepcji na temat zasad budowy tej kompozycji oraz rozpoznawania jej sk艂adowych jednostek. Obserwacja zr贸偶nicowanych przebieg贸w ustalania si臋 wi臋zi semantycznych mi臋dzy sk艂adnikami wyra偶enia metaforycznego pozwala opowiedzie膰 si臋 za hipotez膮, 偶e zbi贸r cech wsp贸艂tworz膮cych znaczenie jakiego艣 s艂owa w danym j臋zyku zale偶y od zakresu jego 艂膮czliwo艣ci, a wi臋c od wszystkich u艣wiadamianych lub u艣wiadamialnych, bezpo艣rednich lub po艣rednich zwi膮zk贸w tego s艂owa z innymi.
Wydaje si臋 przeto, 偶e idea zale偶no艣ci mi臋dzy dystrybucj膮 jakiego艣 elementu j臋zykowego a jego znaczeniem nie zosta艂a jeszcze w badaniach nad semantyk膮 wypowiedzi wyeksploatowana ani nawet tak przemy艣lana jak idea dystrybucyjnego ustalania gramatycznej charakterystyki wyrazu.
W przebiegu j臋zykowej historii s艂owa zesp贸艂 przynale偶nych mu komponent贸w znaczeniowych ulega zmianom, rozwojowi i pomno偶eniu. W obr臋bie okre艣lonej wypowiedzi tylko pewne komponenty zostaj膮 zaktualizowane oraz w taki lub inny spos贸b ugrupowane i zhierarchizowane, zale偶nie od stymulacyjno-motywacyjnego oddzia艂ywania kontekstu. Prowadzi ono do ujawnienia i uwydatnienia w znaczeniu s艂owa tych cech semantycznych, kt贸re zapewniaj膮 mu 艂膮czno艣膰 z innymi sk艂adnikami tego kontekstu. I tak np. w analizowanym poprzednio przyk艂adzie na plan pierwszy wyst膮pi艂a cecha niedojrza艂o艣ci i jej synonimiczne odpowiedniki, co pozwoli艂o na uchwycenie wi臋zi znaczeniowej mi臋dzy wszystkimi czterema elementami ca艂ego wyra偶enia: zieleni膮, jab艂kiem, przemianami i milczeniem.
9. Po sformu艂owaniu tego najog贸lniejszego prawid艂a integracji znaczeniowej ka偶dego wyra偶enia - w tym tak偶e wyra偶enia metaforycznego - wypada mi wreszcie bli偶ej okre艣li膰 m贸j stosunek do metafory. Wspomina艂am ju偶 o trudno艣ciach w rozgraniczeniu znacze艅 metaforycznych i innych. Wyja艣ni臋 wi臋c teraz, 偶e jedynym momentem, w kt贸rym metafora daje si臋 uchwyci膰, jest chwila jej semantycznego stawania si臋, a wi臋c proces znaczeniotw贸rczy czy te偶 dzia艂anie metaforyzacyjne b臋d膮ce szczeg贸lnym przypadkiem nadawczo-odbiorczej wsp贸艂pracy. Proces ten, co wspomina艂am, miewa r贸偶ny przebieg w r贸偶nych sytuacjach komunikacyjnych, ale cho膰 zindywidualizowany jak wiele innych fakt贸w j臋zykowej 艣wiadomo艣ci, daje si臋 r贸wnie偶 relatywizowa膰 wobec wi臋kszych wsp贸lnot m贸wi膮cych.
Proces metaforyzacyjny wywo艂any przez szczeg贸lny uk艂ad s艂owny trwa i powtarza si臋 dop贸ty, dop贸ki rozpoznanie znaczenia tego uk艂adu wymaga pewnego wysi艂ku semantyzacyjnego, dop贸ki wi臋c stymuluje ruch znacze艅 w obr臋bie opanowanego dotychczas ich repertuaru. Ko艅czy si臋 za艣 z chwil膮, gdy znaczenie tego uk艂adu zacznie by膰 rozpoznawane automatycznie i bezrefleksyjnie w stosunku do jego struktury, kiedy wi臋c nast膮pi to, czemu w stosunku do budowy wyrazu nadaje si臋 miano leksykalizacji. Metafora jest zatem wyra偶eniem o pozornej niesp贸jno艣ci semantycznej, wypr贸bowuj膮cym now膮 艂膮czliwo艣膰 kontekstow膮 i w ten spos贸b pobudzaj膮cym mechanizm znaczeniotw贸rczy. Wyra偶enie takie pozostaje metafor膮 do czasu, kiedy stanie si臋 automatycznie rozumian膮 znaczeniow膮 skamielin膮, wchodz膮c膮 do sta艂ego semantyczno-leksykalnego zasobu j臋zyka.
Takie w艂a艣nie skamieliny wykorzystywane bywaj膮 najcz臋艣ciej jako przyk艂ady metafor. W dorobku j臋zyka tworz膮 one wielk膮 cz臋艣膰 repertuaru jego znacze艅, a wszystkie ich podzia艂y na mniej lub bardziej utarte, poetyckie i prozaiczne s膮 wysi艂kami beznadziejnymi. Rozumiem przeto intencje Bogus艂awskiego, kt贸ry chcia艂 zasi臋g metafory bezwzgl臋dnie ograniczy膰. Jestem jednak przekonana, 偶e nie mo偶na tego uczyni膰 wskazuj膮c, jakie konstrukcje gramatyczne nie s膮 metaforami (np. konstrukcje dope艂niaczowe), metafora powstaje bowiem tylko w wyniku szczeg贸lnego leksykalnego wype艂nienia tych konstrukcji.
10. Ujmuj膮c metafor臋 w terminach komunikacyjnych*, wyra偶am tym samym przekonanie o jej pragmatycznych uwarunkowaniach i zrelatywizowaniu. S膮dz臋 zatem, 偶e ka偶de wyra偶enie metaforyczne implikuje w ramie modalnej wypowiedzi obecno艣膰 szczeg贸lnej instrukcji pragmatycznej, wchodz膮cej ka偶dorazowo w jak膮艣 konfiguracj臋 z innymi sk艂adnikami tej ramy, w艂a艣ciwymi ponadto danej wypowiedzi. Wyobra偶am sobie, 偶e owa pragmatyczna instrukcja dla odbiorcy metafory brzmi mniej wi臋cej tak: "celowo m贸wi臋 w taki w艂a艣nie niezwyk艂y (metaforyczny) spos贸b; chc臋 偶eby艣 odkry艂, co przez to zamierzam powiedzie膰". Szcz膮tkowe ramy pragmatyczne pojawiaj膮ce si臋 w formu艂ach eksplikacyjnych Wierzbickiej i Dobrzy艅skiej (rzek艂by艣, 偶e oraz mo偶na by powiedzie膰) uwa偶am za niewystarczaj膮ce, by膰 mo偶e zreszt膮 nie kszta艂towane ca艂kiem 艣wiadomie jako odpowiedniki nadawczo-odbiorczej instrukcji towarzysz膮cej metaforze, a odgrywaj膮ce raczej tak膮 rol臋 jak cycero艅skie czy kwintylia艅skie formy retorycznych zastrze偶e艅, maj膮ce przychylnie usposobi膰 s艂uchacza do przyj臋cia trudniejszych metafor - ut ita dicam czy si licet dicere.
11. Jak instrukcja pragmatyczna zapisana zostaje w samej budowie wyra偶enia metaforycznego? Ot贸偶 musi ono zawiera膰, a nawet eksponowa膰, pewne sygna艂y spoisto艣ci i umotywowania, kt贸re stwarza艂yby przeciwwag臋 dla nieod艂膮cznych od metafory pozor贸w niesp贸jno艣ci oraz zak艂贸ce艅 艂膮czliwo艣ci kontekstowej. Wyra偶enie metaforyczne zatem, aby pobudzi膰 aktywno艣膰 znaczeniotw贸rcz膮, musi r贸wnocze艣nie i ukrywa膰, i akcentowa膰 swoj膮 sensowno艣膰.
Pierwszym koniecznym, cho膰 nie dostatecznym, sygna艂em, 偶e mamy do czynienia nie z przypadkow膮 sekwencj膮, lecz z przemy艣lanym uk艂adem wyraz贸w, jest ich zespolenie gramatyczno-sk艂adniowe. Ono w艂a艣nie wytwarza elementarny bodziec dla rozpocz臋cia procesu integracyjnego. Ustanawia bowiem ramowy uk艂ad kategorialnych odniesie艅 semantycznych mi臋dzy sk艂adnikami najbardziej nawet niepoj臋tego ci膮gu s艂ownego, stawiaj膮c tym samym odbiorc臋 przed tworem j臋zykowym, mo偶e niezrozumia艂ym, ale widocznie zorganizowanym, zmuszaj膮cym wi臋c do zaj臋cia wobec niego jakiego艣 stanowiska. Przymusu takiego nie wywo艂uje seria lu藕no zestawionych, niepowi膮zanych gramatycznie wyraz贸w, kt贸re przez sam fakt s膮siedztwa nie wchodz膮 jeszcze w 偶adne relacje znaczeniowe. Wprawdzie mi艂o艣nicy alfabetycznie u艂o偶onych s艂ownik贸w, ksi膮偶ek telefonicznych, a nade wszystko - indeks贸w nazwisk, lubi膮 sprawdza膰, jakie has艂a ze sob膮 s膮siaduj膮, ale to zupe艂nie inna sprawa.
Semantyzacyjna funkcja zespole艅 sk艂adniowych, zw艂aszcza w tekstach tak 偶yj膮cych z metafory jak teksty poetyckie, bywa na r贸偶ne sposoby wzmacniana i modyfikowana. W tradycji poetyckiej wykszta艂ci艂 si臋 bowiem wielce skomplikowany aparat metaforyzacyjnych motywacji. Tak wi臋c zespolenia sk艂adniowe bywaj膮 dope艂niane poprzez brzmieniowe i pozycyjne wi膮zania wyraz贸w, kt贸rych semantyczne wi臋zi metafora uwydatnia, sugeruje lub stwarza. Rezultatami podobie艅stw brzmieniowych, kombinowanych lub nie z symetri膮 usytuowania wsp贸艂brzmi膮cych wyraz贸w w przestrzeni wers贸w, strof czy zda艅, staj膮 si臋 znane efekty paronomazji, gier s艂ownych, reetymologizacji i fa艂szywej etymologii, zatrzymanej homonimii itp. Poetyckie uk艂ady brzmieniowo-pozycyjne dysponuj膮 na tyle siln膮 presj膮 sp贸jno艣ciow膮, 偶e stymulowa膰 mog膮 aprobatywn膮 percepcj臋 nawet takich tekst贸w, kt贸re inaczej wydawa艂yby si臋 kalekie lub wr臋cz bezsensowne.
12. Wi膮zania sk艂adniowe nie odgrywaj膮 w tworzeniu metafory tak prostej i porz膮dkuj膮cej roli, jak to si臋 na og贸艂 wydaje. Rzeczywi艣cie bowiem musz膮 utrzymywa膰 gramatyczn膮 spoisto艣膰 ca艂ego wyra偶enia, przy czym margines licencji dla niegramatyczno艣ci jest do艣膰 w膮ski. Ale poza jawn膮 niekoherencj膮 lub b艂臋dem, ile偶 jest jeszcze mo偶liwych wariant贸w sk艂adniowo-leksykalnych, mniej lub bardziej odkszta艂conych, niezwyk艂ych, nie do艣膰 jasnych, czy wr臋cz uderzaj膮co wieloznacznych. W艂a艣nie one bywaj膮 i 藕r贸d艂em, i motywacj膮 dla metafory. Konstrukcje metaforyczne powstawa膰 bowiem mog膮 mi臋dzy innymi w rezultacie celowych przekszta艂ce艅 frazeologiczno-sk艂adniowych i dzi臋ki aluzyjno艣ci do utartych formu艂 zyskiwa膰 uzasadnienie. Jest to najlepiej bodaj rozpoznany chwyt znaczeniotw贸rczy we wsp贸艂czesnej poezji:
Wyjdziesz z suteryny zapad艂ych klamek
i wyklucze艅
ze swego losu wyci臋tego z drobnych og艂osze艅
(J. Przybo艣, Opowie艣膰 wiosenna)
Wielki to koszt wywodzi膰 dusz臋 z pokuszenia
(W. Szymborska, Hania)
Trawa porasta roz艂膮k臋
(M. Jachimowicz, Dolina)
Jedno z charakterystycznych zbakierowa艅, r贸wnie偶 cz臋sto wykorzystywane jako bodziec semantyzacyjny, polega na tym, 偶e po艂膮czenia gramatyczno-sk艂adniowe ustanawiaj膮 w obr臋bie wyra偶enia inne relacje mi臋dzys艂owne ni偶 te, kt贸rych pozwala oczekiwa膰 zwyk艂a 艂膮czliwo艣膰 leksykalno-semantyczna. Oto wyj膮tkowo prosty przyk艂ad takiego dzia艂ania z Poematu opisowego Stefana Napierskiego:
Ksi臋偶yc zwisa 偶贸艂to
Mimo i偶 naturalna 艂膮czliwo艣膰 leksykalna ka偶e odnie艣膰 okre艣lenie koloru do s艂owa ksi臋偶yc, to jednak kategoryzacje sk艂adniowe ustanawiaj膮 tu metaforyczn膮 syntagm臋 zwisa 偶贸艂to, motywowan膮 w艂a艣nie mechanizmem tego ostentacyjnego przesuni臋cia. Wed艂ug tej samej zasady powstawa膰 mog膮 tak skomplikowane i bogate semantycznie konstrukcje poetyckie, jak fragment Krajobrazu Juliana Przybosia zbudowany na interferencji i wymianach mi臋dzy dwoma uk艂adami semantycznymi, jednym zogniskowanym wok贸艂 motywu powo偶enia ko艅mi i drugim - wok贸艂 wieczornego krajobrazu:
Droga, powtarzana kopytami, okracza wzniesienie,
wida膰 j膮, jak jedzie w uprz臋偶y z kasztan贸w, przez kt贸re
przewleka dwa 艂by ko艅skie, wzd艂u偶one od p臋du.
Wiecz贸r, wo藕nica cienia, wzg贸rzami jak ko艅mi
powozi, zatrzymuj膮c widok przed miastem zamkni臋tym,
po czym s艂o艅ce, zwieszone nisko, u strumienia poi.
13. Podobne, konwencjonalizuj膮ce si臋 na naszych oczach, cho膰 owocuj膮ce r贸wnie偶 艣wietnymi tekstami, dzia艂ania poetyckie - znacznie wyprzedza ciekawy fragment ze S艂owackiego, kt贸ry chcia艂abym podda膰 troch臋 uwa偶niejszej lekturze:
[...] wielki 贸w kraj teraz p艂acz膮cy
Wolno艣ci... i wierzbami rozwieszony nad grobem
Zbudz臋...
(艢ni mi si臋 jaka艣 wielka powie艣膰...)
Jakkolwiek w wyra偶eniu kraj p艂acz膮cy wolno艣ci od razu mo偶na rozpozna膰 i personifikacj臋, i metonimi臋, to jednak rzeczywiste zastanowienie budzi dopiero po艂膮czenie z dalszym ci膮giem wypowiedzi. Uderza przede wszystkim przekszta艂cenie zwyk艂ych odniesie艅 sk艂adniowo-semantycznych mi臋dzy zespo艂ami s艂ownymi. Szczeg贸lna wymiana r贸l nast臋puje w obr臋bie uk艂ad贸w leksykalnych obros艂ych wok贸艂 s艂贸w kraj i wierzba. Zamiast banalnego uk艂adu wierzba p艂acz膮ca rozwieszona (zwieszaj膮ca si臋) nad grobem pojawia si臋 kraj p艂acz膮cy i wierzbami rozwieszony nad grobem. Mi臋dzy s艂owami wierzba i kraj wytwarza si臋 w ten spos贸b intensywna a niezwyk艂a poetycka ekwiwalencja, znacznie silniejsza od wi臋zi, jaka wynika艂aby z normalnego, a za艂o偶onego tu w charakterze presupozycji zdania kraj, w kt贸rym p艂acz膮ce wierzby rozwieszaj膮 si臋 nad grobem.
Metaforyzacyjne przemiany - poza t膮 najwa偶niejsz膮, ale i w zwi膮zku z ni膮 - polegaj膮 tu jeszcze na zwielokrotnieniu znacze艅 poszczeg贸lnych s艂贸w przez r贸wnoczesne przyporz膮dkowanie ich kilku r贸偶nym zwi膮zkom semantycznym. Mam tu na my艣li: 1) wielorakie odniesienia s艂owa p艂acz膮cy (do wierzby, kraju, wolno艣ci, grobu) oraz takie偶 do s艂owa gr贸b; 2) ustanowienie semantycznej analogii mi臋dzy krajem p艂acz膮cym wolno艣ci a krajem rozwieszonym nad grobem jako r贸wnowa偶nymi pod pewnym wzgl臋dem stanami martwoty; 3) uwydatnienie semantycznej sprzeczno艣ci w okre艣leniach s艂owa kraj, a mianowicie mi臋dzy wielki a p艂acz膮cy wolno艣ci i rozwieszony nad grobem; - wreszcie 4) zaktualizowanie w zwrocie rozwieszony wierzbami nad grobem pierwiastka semantycznego m臋ki ukrzy偶owania pod wp艂ywem paradygmatycznych zwi膮zk贸w s艂owa rozwieszony z seri膮 wisz膮cy, zwieszony, powieszony, rozpi臋ty, rozci膮gni臋ty oraz kontekstowych przemian narz臋dzia m臋ki - wierzby w drzewo krzy偶a.
W ten spos贸b dzi臋ki sk艂adniowo-leksykalnym przesuni臋ciom, kt贸re zdeterminowa艂y budow臋 analizowanego tekstu, w przekszta艂cone metaforycznie zdanie o ojczystym krajobrazie wpisana zosta艂a mesjanistyczna idea kraju ukrzy偶owanego i oczekuj膮cego zmartwychwstania, kt贸r膮 zapowiada zar贸wno bezpo艣rednia deklaracja autorska zbudz臋, jak i nast臋puj膮ca po niej obietnica wskrzeszenia:
i ojcze nasze [...] ubior臋 w dawne cia艂a.
14. We wszystkich przypadkach wyra偶e艅 metaforycznych bod藕cem dla za艂o偶onej w ich pragmatycznym statusie operacji znaczeniotw贸rczej jest napi臋cie mi臋dzy arbitralnym na poz贸r ustanawianiem wi臋zi s艂ownych a wzmocnionymi w por贸wnaniu ze zwyk艂膮 wypowiedzi膮 sygna艂ami motywacyjnymi dla takich w艂a艣nie po艂膮cze艅. Metaforyczna integracja znaczeniowa nie polega jednak na zatarciu 艣lad贸w niezwyk艂o艣ci, a wi臋c i niesp贸jno艣ci, kt贸re na pierwszy rzut oka zdaj膮 si臋 podminowywa膰 ca艂e wyra偶enie, ale na odkryciu ich celowo艣ci i semantycznego uzasadnienia.
Zrozumie膰 metafor臋 to rozpozna膰 sens wyra偶ony w艂a艣nie poprzez dziwno艣ci, niedopasowanie czy te偶 wieloznaczno艣膰 jej s艂ownego wype艂nienia i zespolenia. Tym w艂a艣nie r贸偶ni si臋 rozumienie metafory od rozumienia konstrukcji b艂臋dnych, niezdarnych czy wykolejonych; te bowiem sprowadza si臋, je偶eli mo偶na, do postaci poprawnej i zwyk艂ej, i wtedy - jako zwyk艂e - pojmuje. Metafory ani jej sk艂adnik贸w nie sprowadza si臋 do 偶adnej innej "w艂a艣ciwej" postaci, a tylko znajduje powody semantycznej akceptacji tej postaci, w jakiej si臋 objawi艂a.
Oczywiste, 偶e w tym stwierdzeniu kryje si臋 dezaprobata dla wszelkiego rodzaju substytucyjnych obja艣nie艅 metafory czy te偶 kt贸regokolwiek z jej sk艂adnik贸w oraz przekonanie o jej zasadniczej nieprzek艂adalno艣ci. 呕adna parafraza nie mo偶e stanowi膰 semantycznego ekwiwalentu metafory. Szeregi takich parafraz mog膮 jedynie by膰 kolejnymi ogniwami prowadz膮cymi do uchwycenia sensu ca艂o艣ci w jej jedynej, takiej w艂a艣nie, odczuwanej jako metaforyczna - postaci.
Dop贸ki rozumienie wyra偶enia metaforycznego wymaga aktywno艣ci znaczeniotw贸rczej, a nie dokonuje si臋 w spos贸b automatyczny i ustabilizowany, dop贸ty jego sens pozostaje w pewnych granicach zmienny, pulsuj膮cy, nieostateczny, zale偶ny od niuans贸w semantycznych skojarze艅 i dopasowa艅, jakie go determinuj膮. Zale偶nie od jedno- czy wielokierunkowo艣ci motywacyjnych determinant sensy metaforyczne albo sk艂adaj膮 si臋 na pewn膮 jednolit膮 ca艂o艣膰, albo objawiaj膮 si臋 jako sensy zwielokrotnione, przeb艂yskuj膮ce jeden spod drugiego, wr臋cz wieloznaczne czy niedopowiedziane.
Nie jest to jednak pow贸d, by traktowa膰 metafor臋 jako wyra偶enie o znaczeniu pi臋trowym, nadbudowanym nad prostym znakiem j臋zykowym o znaczeniu dos艂ownym. Koncepcj臋 semantycznej dwupoziomowo艣ci znaku, bardzo rozpowszechnion膮 w semiotyce francuskiej (np. u L茅vi-Straussa, Barthesa, Guirauda, Cohena) i odnoszon膮 do coraz to innych wytwor贸w znakowych - do mitu, metafory, symbolu, chcia艂abym w obr臋bie semantyki poetyckiej wykorzystywa膰 dla rozr贸偶nienia mi臋dzy metafor膮 a symbolem. A zatem uznawa膰 mechanizm znaczeniotw贸rczy metafory za normalny, a tylko intensywniej eksploatowany mechanizm j臋zykowy. Dlatego w艂a艣nie k艂ad艂am poprzednio taki nacisk na to, 偶e znaczenie metaforyczne ani nie powstaje, ani nie jest rozpoznawalne w opozycji do dos艂ownego, i 偶e utrwalone w j臋zyku warianty znaczeniowe jednego s艂owa tworz膮 skomplikowane i wielow臋z艂owe ci膮gi, niedaj膮ce si臋 dychotomicznie porz膮dkowa膰 ze wzgl臋du na cech臋 metaforyczno艣ci lub dos艂owno艣ci.
15. Ka偶de s艂owo ustala, a wi臋c i modyfikuje, swoje znaczenie zale偶nie od kontekstu, w jakim aktualnie zosta艂o u偶yte, oraz od zasi臋gu usankcjonowanej przez obyczaj j臋zykowy 艂膮czliwo艣ci tego s艂owa z kontekstami takiego czy innego rodzaju. Wsp贸艂dzia艂aj膮 tu wi臋c r贸wnocze艣nie i syntagmatyczne osadzenie znaku, i jego przynale偶no艣膰 do r贸偶nych serii paradygmatycznych. Te same zale偶no艣ci determinuj膮 znaczenie metafory. Mo偶na by tylko o niej powiedzie膰, 偶e jest bardzo niecierpliwym wypr贸bowywaniem granic i przyspieszaniem proces贸w semantyzacyjnych wskutek zuchwa艂o艣ci swoich kontekstowych czy te偶 syntagmatycznych propozycji. J臋zyk jednak przystaje tylko na propozycje do艣膰 przekonywaj膮co umotywowane, nie reaguje natomiast na zbyt wyzywaj膮ce i niewczesne, skazuj膮ce si臋 przez to na pora偶k臋 niezrealizowania.
Nie musi to by膰 jednak nieodwo艂alna pora偶ka na wieczne czasy. Granic臋 dla metafory wyznacza semantyczna 艂膮czliwo艣膰 jej sk艂adnik贸w. Ta za艣 w wielkim stopniu stymulowana bywa przez kontekst. Wyra偶enie w jednych okoliczno艣ciach niesp贸jne i bezsensowne, w innych objawia nagle swoj膮 zasadno艣膰. Granice metafory s膮 wi臋c ruchome. Jest to prawda banalna, u nas przynajmniej od czasu pami臋tnego sformu艂owania Peipera w polemice z Irzykowskim: "Nie ma takich dw贸ch s艂贸w, kt贸re by nie mia艂y jakiej艣 sytuacji mog膮cej uzasadni膰 ich metaforyczne po艂膮czenie". Dla umotywowania "tyfoidalnego milczenia" zbudowa艂 w贸wczas Peiper ca艂膮 sfabularyzowan膮 opowie艣膰*.
16. Czy jednak rzeczywi艣cie kombinacyjno-motywacyjne operacje znaczeniotw贸rcze mog膮 post臋powa膰 w niesko艅czono艣膰? Wymy艣lony przez Chomsky'ego, a potem stale powtarzany przyk艂ad wyra偶enia bezsensownego, cho膰 poprawnego gramatycznie, mo偶e przez to powtarzanie, mo偶e dzi臋ki pewnym w艂a艣ciwo艣ciom polskiej frazeologii, a najbardziej wskutek szczeg贸lnego nastawienia lekturowego - wydaje mi si臋 zupe艂nie dorzeczny. Podaj臋 go w przek艂adzie polskim:
Bezbarwne zielone idee w艣ciekle 艣pi膮*
Zawiera on dwa zestawienia wewn臋trznie sprzeczne: bezbarwne zielone oraz w艣ciekle 艣pi膮 - oba spe艂niaj膮ce funkcj臋 predykatywn膮 w stosunku do wyrazu idee. Mi艂o艣nicy paradoks贸w z regu艂y bardzo gustuj膮 w takich oksymoronicznych po艂膮czeniach, traktuj膮c je jako niezast膮pione wehiku艂y, a nie bariery sensu. Pozostaje wi臋c zastanowi膰 si臋 nad ich semantycznym wype艂nieniem. Najzupe艂niej przypadkowy, cho膰 w rezultacie pouczaj膮cy, zbieg okoliczno艣ci sprawi艂, 偶e podobnie jak przy urywku z Baczy艅skiego uwag臋 moj膮 przyci膮ga zw艂aszcza semantyczna konkretyzacja i promieniowanie s艂owa zielone. Okazuje si臋 jednak natychmiast, 偶e aktywizuj膮cy si臋 tym razem zesp贸艂 cech semantycznych owego s艂owa jest zupe艂nie inny ni偶 poprzednio, co z wielk膮 ostro艣ci膮 uprzytamnia znaczeniotw贸rcz膮 si艂臋 kontekstu.
W "utworze" Chomsky'ego zwi膮zek mi臋dzy zielone a bezbarwne okazuje si臋 niezbyt trudny do poj臋cia, je艣li uzna膰, 偶e bezbarwno艣膰 charakteryzuje tu kolor zielony w艣r贸d innych jako niewyr贸偶niaj膮cy si臋 barwno艣ci膮, blady (m贸wi si臋: by艂a tak blada, a偶 zielona), a poza tym - ju偶 og贸lniej - jako ma艂o ciekawy, niezwracaj膮cy uwagi, zniech臋caj膮cy (m贸wi si臋: c贸偶 za bezbarwny cz艂owiek). Uchwytny te偶 okazuje si臋 zwi膮zek mi臋dzy og贸lnie negatywnie nacechowan膮 zieleni膮 a w艣ciek艂o艣ci膮. Ziele艅 bowiem bywa r贸wnie偶 wska藕nikiem pejoratywnie waloryzowanych odruch贸w czy stan贸w psychicznych zwi膮zanych zwykle z podenerwowaniem (m贸wi si臋: zzielenia艂a z zazdro艣ci, z zawi艣ci, ze strachu, ze z艂o艣ci), mo偶e zatem jako艣 odnosi膰 si臋 i do w艣ciek艂ego spania, czyli do tylko pozornego spokoju, w rzeczywisto艣ci podszytego w艣ciek艂o艣ci膮, irytacj膮, niebezpiecznego, zagra偶aj膮cego wybuchem. Takie w艂asno艣ci ju偶 mo偶na sensownie przypisywa膰 u艣pionym ideom, zw艂aszcza bezbarwnym i zielonym, je艣li na dodatek pami臋ta si臋, 偶e ziele艅 mo偶e by膰 jadowita (a wi臋c r贸wnie偶 zagra偶aj膮ca).
Tak wi臋c wydaje mi si臋, 偶e pojmuj臋, co znaczy, i偶 bezbarwne zielone idee w艣ciekle 艣pi膮, czy偶by to jednak zarazem znaczy艂o, 偶e metafora naprawd臋 nie ma granic?
Przypis 3: T. Dobrzy艅ska, O semantycznej reprezentacji niekt贸rych wyra偶e艅 metaforycznych, [w zb.:] Semantyka i s艂ownik, pod red. A. Wierzbickiej, Wroc艂aw 1972, s. 191-208; oraz T. Dobrzy艅ska, Metafora czy ba艣艅? O interpretacji semantycznej utwor贸w poetyckich, "Pami臋tnik Literacki", 1974, z. l, s. 107-122. Zaproponowana przez ni膮 rama modalna dla metafory werbalnej, rozumiana jako inwariantna formu艂a eksplikacyjna, ma posta膰: "Mo偶na by powiedzie膰, 偶e to nie S1, kt贸re jest P1, ale S2, kt贸re jest P2" przy za艂o偶eniu, 偶e S1 jest P1. Autorka wyja艣nia, 偶e powierzchniowym wyk艂adnikiem metafory w tek艣cie jest fraza S1 jest P2, natomiast S2 i P1 "wymagaj膮 interpretacji ze strony odbiorcy na podstawie potocznej wiedzy o 艣wiecie" (Metafora czy ba艣艅?..., s. 107).
Przypis 4: D. Mack, Metaphoring as Speech Act: Same Happiness Conditions for Implicit Similes and Simple Metaphors, "Poetics", 4, 1975, s. 221-256. Pouczaj膮ce krytyczne om贸wienie tej pracy daj膮 E.A. Levenston (Metaphor, Speech Act and Grammatical Form, "Poetics", 5, 1976, s. 373-382) oraz M.R. Mayenowa (Poetyka teoretyczna. Zagadnienia j臋zyka, wyd. 2, Wroc艂aw 1979, s. 237-242).
Przypis 7: W. Zwiegincew, Semazjologia, s. 309. Autor ilustruje swoj膮 opini臋 bardzo ciekawymi przyk艂adami, 艣wiadcz膮cymi o tym, jak cz臋sto znaczenia uwa偶ane dzisiaj za podstawowe, by艂y historycznie znaczeniami przeno艣nymi, i jak zawodne jest tu "poczucie j臋zykowe". Ot贸偶 np. za podstawowe znaczenie s艂owa tiomnyj (ciemny) wszystkie rosyjskie s艂owniki uwa偶aj膮 to, kt贸re 艂膮czy si臋 ze 艣wiat艂em, a za przeno艣ne to, kt贸re dotyczy oceny moralnej, podczas gdy "w 偶adnym z zachowanych zabytk贸w j臋zykowych z wieku X - XIV nie mo偶na znale藕膰 ani jednego wypadku u偶ycia tego wyrazu w znaczeniu dotycz膮cym 艣wiat艂a, natomiast w olbrzymiej ilo艣ci wypadk贸w u偶yto go w znaczeniu oceny moralnej. Co ciekawe, r贸wnie偶 jego antonim - swiet艂yj (jasny) - ma w owym okresie tak偶e tylko znaczenie oceny moralnej" (s. 308-309).
Przypis 8: Mam tu na my艣li metody wypracowane przez J.D. Apresjana (m.in. w ksi膮偶kach: Ekspierimientalnoje issledowanije semantiki russkogo g艂ago艂a, Moskwa 1967; Leksiczeskaja semantika, Moskwa 1974) oraz doskona艂y pokaz zastosowa艅 analizy operacyjnej do rozr贸偶niania znacze艅 czasownika w rozprawce M.M. Kopylenki, Opyt izuczenija znaczenij i soczetanij leksem s pomoszczju opieracjonnogo analiza, [w zb.:] Strukturnaja tipo艂ogija jazykow, pod red. W.W. Iwanowa, Moskwa 1966, s. 45-55.
Przypis 9: Nie jestem, jak si臋 zdaje, w tym przekonaniu ca艂kiem odosobniona, wyra偶a je np. D. Bickerton w pracy Prolegomena do lingwistycznej teorii metafory, prze艂. J. Japola, "Archiwum t艂umacze艅 z teorii literatury i metodologii bada艅 literackich", Lublin 1976, s. 7. Z naciskiem formu艂owa艂 sw贸j sprzeciw wobec "wiary w podstawowe znaczenie wyraz贸w" Ch. Bally, wypowiadaj膮c przy tym bliskie Karcewskiemu zdanie, 偶e "we wszystkich j臋zykach jeden znak ma zwykle wiele warto艣ci, a jedn膮 warto艣膰 wyra偶a zwykle wiele znak贸w". Ch. Bally, Stylistyka a j臋zykoznawstwo og贸lne, [w zb.:] Stylistyka Bally'ego. Wyb贸r tekst贸w, pod red. M.R. Mayenowej, prze艂. U. D膮mbska-Prokop, Warszawa 1966, s. 95-96.
Przypis 14: Wg J.A. Fodora i J.J. Katza, autor贸w antologii The Structure of Language: Readings in the Philosophy of Language, Englewood Cliffs, N.J. 1964, pierwszym, kt贸ry przekszta艂calno艣膰 zdania niegramatycznego w gramatycznie poprawne uzna艂 za kryterium sensowno艣ci, by艂 P. Marhenke w pracy The Criterion of Significance (1952), przedrukowanej w tej偶e antologii.
Przypis 16: Klasycznymi realizacjami takiej postawy s膮 prace Z.S. Harrisa: Methods in Structural Linguistics, Chicago 1951, przedr. pt. Structural Linguistics, 1961. Fragm. prze艂. H. Kurkowska: Za艂o偶enia metodologiczne j臋zykoznawstwa strukturalnego, [w zb.:] J臋zykoznawstwo strukturalne. Wyb贸r tekst贸w, pod red. H. Kurkowskiej i A. Weinsberga, Warszawa 1979, s. 158-174; oraz Distributional Structure, "Word", vol. 10 (1954), przedr. w: J.A. Fodor i J.J. Katz, The Structure of Language, s. 33-49. Wymieni膰 r贸wnie偶 warto rozpraw臋 C.C. Friesa, Meaning and Linguistic Analysis, "Language", vol. 30 (1954), s. 57-68, t艂um. ros. [w. zb.:] Nowoje w lingwistikie, wyp. II, Moskwa 1962.
Przypis 17: Prac takich jest mn贸stwo. Na polskim terenie najkonsekwentniej zajmuje si臋 t膮 dziedzin膮 Teresa Skubalanka. Z prac obcych, a mniej u nas znanych, wypada wskaza膰 teoretyczn膮 propozycj臋 E. Coseriu, Les structures lex茅matique, [w zb.:] Probleme der Semantik, hrsg. W.T. Elwert, Wiesbaden 1968, s. 3-16 oraz ksi膮偶ki, kt贸re nie tylko same po艣wi臋cone s膮 tej problematyce, ale r贸wnie偶 zawieraj膮 wiele informacji o innych przedsi臋wzi臋ciach: G. Kjellmer, Context and Meaning. A Study of Distributional and Semantic Relations in a Group of Middle English Words, Goteborg 1972, s. 201 oraz G. Mounin, Clefs pour la s茅mantique, Paris 1972, s. 268.
Przypis 18: Efekt znaczeniotw贸rczy wywo艂any zmian膮 gatunkowej kwalifikacji wypowiedzi demonstruje w zako艅czeniu rozdzia艂u, gdzie przeprowadzam semantyczn膮 interpretacj臋 podanego przez Chomsky'ego przyk艂adu zdania bezsensownego, tak jak gdyby by艂o ono tekstem poetyckim, a nie fragmentem rozprawy naukowej, podporz膮dkowanym tokowi autorskiej argumentacji.
Przypis 22: Zrozumienie dla komunikacyjnych uwarunkowa艅 metafory wykazuje znakomita - w moim przekonaniu, acz zbyt p贸藕no przeze mnie poznana, rozprawa W. Abrahama, A Linguistic Approach to Metaphor, Lisse/Netherlands 1975, s. 33 i n. Z innych prac o metaforze, przeczytanych ju偶 po napisaniu mojego tekstu, a dobrze koresponduj膮cych z jego nastawieniem, wymieni膰 chc臋 H. Weinricha, Og贸ln膮 semantyk膮 metafory, prze艂. M. 艁ukasiewicz, "Teksty", 1981, nr 3, s. 61-75.
Przypis 24: N. Chomsky, Syntactic Structures, 'S-Gravenhage 1957, s. 15: "Colorless green ideas sleep furiously". Tym samym przyk艂adem pos艂u偶y艂 si臋 Chomsky w ksi膮偶ce Aspects of the Theory of Syntax, Cambridge Mass. 1965, s. 202 (po polsku; N. Chomsky, Zagadnienia teorii sk艂adni, prze艂. I. Jakubczak, Wroc艂aw 1982, s. 202). Od tej pory pojawia si臋 on cz臋sto w pracach semantycznych, przytaczany za Chomskym bez dodatkowych komentarzy, b膮d藕 te偶 poddawany rozmaitym interpretacjom (por. np. B. Uspienski, Gramatyczna poprawno艣膰 i metafora poetycka. Tezy, [w zb.:] Semiotyka kultury, wyd. i oprac. E. Janus i M.R. Mayenowa, prze艂. A. J臋drzejkiewicz, Warszawa 1975, s. 380-383; W. Abraham, A Linguistic Approach to Metaphor, s. 6); D. Bickerton, Prolegomena..., zestawi艂 green ideas Chomsky'ego i green thought ze s艂ynnego dwuwiersza (komentowanego m.in. przez W. Empsona oraz Y. Wintersa) z poematu Garden, autorstwa Andrew Marvella, wsp贸艂tw贸rcy angielskiej poezji metafizycznej:
Annihilating all that's made
To a green thought in a green shade (w. 47-48)
Przek艂ad polski:
[...] zmienia ka偶d膮 rzecz stworzon膮
W zielonym cieniu w my艣l zielon膮.
(Ogr贸d, w. 51-52, prze艂. J.S. Sito, [w:] Poeci j臋zyka angielskiego, t. I, wyb. i oprac. H. Krzeczkowski, J.S. Sito, J. 呕u艂awski, Warszawa 1969, s. 707).
Z przeinaczenia wzmianki Bickertona wzi臋艂a zapewne pocz膮tek mylna informacja, kt贸r膮 podaje J.J. Thomas, 偶e przyk艂ad Chomsky'ego jest cytatem z utworu Marvella (Th茅orie g茅n茅rative et po茅tique litt茅raire, "Languages", 51, 1978, s. 40). Ca艂e to wyja艣nienie dedykuj臋 drogiemu przyjacielowi, Micha艂owi G艂owi艅skiemu, kt贸ry zaleci艂 mi przemy艣lenie wskaz贸wki Thomasa.
A. Okopie艅-S艂awi艅ska, Semantyka wypowiedzi poetyckiej, Krak贸w 1998, Cz臋艣膰 III, Rozdzia艂 I.