Co to jest zapłodnienie in vitro?
odpowiada lek. med. Marek Ślusarski, specjalista endokrynolog i ginekolog położnik
2000-12-23, ostatnia aktualizacja 2002-02-28 13:16
Zapłodnienie in vitro jest jedną z technik leczenia niepłodności.
W Polsce fachowo nazywa się je rozrodem wspomaganym, a popularna nazwa to zapłodnienie z probówki.
Zapłodnienie in vitro to zespół procedur medycznych, które prowadzą do uzyskania komórek płciowych żeńskich (jajeczek z jajników) i męskich (plemników) i do zapłodnienia komórki żeńskiej przez męską pozaustrojowo, czyli poza organizmem kobiety. Po zapłodnieniu i uzyskaniu zarodków sprawdza się ich jakość i w odpowiednim stadium rozwoju przenosi się je do macicy, tak by mogły się tam zagnieździć. Jednorazowo przenosi się zwykle dwa-trzy zarodki. Jeśli po zapłodnieniu uzyskano większą liczbę zarodków, zamraża się je. Zwykle za pierwszym razem nie udaje się uzyskać ciąży, wówczas do następnych zabiegów wykorzystuje się właśnie te zamrożone zarodki.
Zapłodnienie in vitro przeprowadza się najczęściej wówczas, gdy para wyczerpała inne możliwości leczenia niepłodności. Nie ma jednoznacznych zaleceń, po ilu latach leczenia lekarz może zalecić parze zapłodnienie in vitro. Może być tak, że leczenie trwa względnie krótko, ale kobieta jest coraz starsza i po prostu nie ma czasu tak długo starać się o dziecko. Wiek kobiety ma tu kluczowe znaczenie - im jest starsza, tym mniejsza jej płodność i mniejsze szanse na urodzenie dziecka. Poza tym po 35. roku życia rośnie ryzyko urodzenia przez nią dziecka z wadami genetycznymi.
Innym wskazaniem do zapłodnienia in vitro jest zaawansowana endometrioza, niedrożność jajowodów lub ich całkowity brak.
Lekarz może zalecić zapłodnienie in vitro również wtedy, gdy w nasieniu mężczyzny brak jest plemników. Wtedy pobiera się je wprost z jądra i wstrzykuje bezpośrednio do komórki jajowej. Kiedy w nasieniu plemników jest mało, można je z nasienia wyodrębnić i także wstrzyknąć do komórki jajowej.
Dane tu przedstawione mają jedynie wartość informacyjną i nie mogą zastąpić indywidualnej porady lekarskiej.
Polskim lekarzom po raz pierwszy udało się wykorzystać zupełnie nową technikę zapłodnienia in vitro. Polega ona na pobieraniu uśpionych komórek, które dojrzewają już w laboratorium
ZOBACZ TAKŻE
Zdrowe dzieci na zamówienie (24-06-06, 00:00)
Są kobiety, które mają serdecznie dość rozmów na temat jajeczek. Ich życie jest im bowiem całkowicie podporządkowane. I nie ma to nic wspólnego z nadchodzącymi właśnie świętami wielkanocnymi.
Stymulacja, owulacja, pobieranie - to schemat, według którego tysiące kobiet w Polsce próbuje zajść w ciążę. Nie jest to ani przyjemne, ani obojętne dla organizmu. Jednak niedługo ich starania o dziecko mogą stać się mniej dokuczliwe. Polscy lekarze z Przychodni Leczenia Niepłodności "Novum" w Warszawie wprowadzili do swoich usług nową technikę, która nie wymaga już od kobiet tyle czasu, bólu i pieniędzy.
Daj nam, ile możesz
W Polsce co szósta para ma kłopoty z poczęciem dziecka. Wbrew powszechnej opinii "stroną z problemami" wcale nie jest głównie kobieta. Obniżona płodność lub jej brak dotyczą mniej więcej po równo kobiet i mężczyzn. Jednak to panie muszą znosić zabiegi, które czasami można przetrwać tylko dzięki determinacji. Gdy bowiem nie udaje się w sposób naturalny począć dziecka, przyszłym rodzicom z pomocą przychodzą lekarze i metody fachowo zwane rozrodem wspomaganym. Należy do nich m.in. metoda in vitro (popularnie zwana tworzeniem dzieci z probówki), czyli zapłodnienie komórki jajowej przez plemnik poza organizmem kobiety. Zapłodnienie in vitro przeprowadza się najczęściej wówczas, gdy para wyczerpała inne możliwości leczenia niepłodności.
Zanim jednak rodzice będą się cieszyć z potomstwa, kobieta musi przejść trwającą kilka tygodni kurację hormonalną przygotowującą jej jajniki do wyprodukowania jajeczek. Ilu? Ile tylko się da. Normalnie w trakcie cyklu jajnik uwalnia tylko jedną, czasem dwie komórki jajowe. Przygotowując kobietę do zabiegu in vitro, lekarze liczą na kilkanaście. By je uzyskać, trzeba podać duże dawki hormonów. - Wprawdzie nie ma żadnych danych wskazujących, że jest to szkodliwe, ale na pewno nie jest obojętne dla zdrowia pacjentki - mówi dr Katarzyna Kozioł, kierownik laboratorium w "Novum". - Poza tym wiele kobiet boi się hormonów, nie wszystkie dobrze je znoszą, jest to dla nich bolesne, a w niektórych przypadkach kłopotów z płodnością wręcz niewskazane. W skrajnych sytuacjach może dojść do tzw. przestymulowania jajników, które zaczynają wariować i tworzyć np. torbiele, a to już grozi szpitalem - tłumaczy dr Kozioł. Dotychczas trudno było uniknąć takich sytuacji, teraz jednak pojawiła się szansa, że kobiety będą mogły oddać jajeczka do zapłodnienia w błyskawicznym tempie i z mniejszym obciążeniem dla organizmu.
Zamiast rzeki hormonów
- Po raz pierwszy w Polsce mamy udokumentowany przypadek zajścia w ciążę dzięki nowej metodzie in vitro - mówi dr Kozioł. Na czym ona polega? Otóż kobietę omija prawie cały etap hormonalny, ponieważ komórki jajowe pobiera się od niej, gdy są jeszcze uśpione, niedojrzałe, a następnie stymuluje się je niewielkimi dawkami hormonów poza organizmem pacjentki. - Takie zabiegi to wciąż rzadkość na świecie. Najwięcej wykonuje się ich w Skandynawii, niedawno pierwsze dziecko poczęte tą metodą urodziło się w Niemczech. My spodziewamy się swojego malucha za mniej więcej siedem miesięcy. Czy nowa metoda nie jest tylko kosmetyczną zmianą starej? - Oczywiście, że nie. Ja stawiam na to, że jeśli dalej będzie się tak rozwijać, to oznacza rewolucję w leczeniu niepłodności - wyjaśnia dr Kozioł. Pobieranie niedojrzałych komórek jajowych jest tańsze nawet o kilka tysięcy złotych (omijamy kosztowną kurację hormonalną), całą sprawę można załatwić w ciągu trzech wizyt w klinice i daje nadzieję tym paniom, dla których hormony są niebezpieczne. - Tak właśnie było ze mną - opowiada "Gazecie" 33-letnia pacjentka, która spodziewa się dziecka poczętego nową metodą. - Cierpię na tzw. zespół policystycznych jajników. Od sześciu lat staraliśmy się z mężem o dziecko, ale każda próba podania mi hormonów powodowała, że jajniki szalały. Normalna procedura in vitro była dla mnie niemożliwa. Przeszłam prawie wszystkie dostępne etapy leczenia. Dwa pierwsze lata można właściwie spisać na straty - chodziłam do lekarza, który mi mówił, że wszystko będzie dobrze. Ale nie było. Kolejne cztery lata to stres i nadzieja. Myśleliśmy z mężem, że już nic z tego nie będzie. Udało się dopiero dzięki tej nowej metodzie. Nie powiem, że było łatwo. Próbowaliśmy trzy razy zaszczepić zarodki w macicy. Teraz jestem w ósmym tygodniu ciąży i powoli zapominam o stresie, choć nie kończy się on w momencie zobaczenia dwóch niebieskich pasków na teście. Ciążę trzeba cały czas monitorować i podtrzymywać. Ale czuję się świetnie - opowiada z uśmiechem przyszła mama.
Dojrzewają w probówce
Nowa technika ma też wady. Jest przede wszystkim mniej skuteczna niż klasyczne in vitro. Skuteczność metod tradycyjnych osiąga 30-40 proc. W metodzie dojrzewających jajeczek jest o blisko 10 proc. niższa. - Ale już widzimy, że to m.in. kwestia wprawy - mówi dr Kozioł. - Im więcej takich zabiegów będziemy wykonywać, tym częściej zakończą się one sukcesem. Tutaj ogromną rolę odgrywa doświadczenie lekarza. Oczywiście doskonale znamy technikę, ale jak we wszystkim trzeba praktyki - dodaje.
Pobieranie niedojrzałych komórek jest też trudniejsze technicznie - jajeczka są znacznie mniejsze niż dojrzałe komórki, są też bardziej wrażliwe. Przed zabiegiem pobrania kobiecie podaje się przez trzy dni niewielkie dawki hormonów, by trochę rozruszać śpiące jajeczka. Co dzieje się z nimi potem? W błyskawicznym tempie jednego do dwóch dni dojrzewają pod wpływem różnych substancji skrupulatnie dodawanych przez lekarzy. Całość trwa około pięciu dni - to absolutnie ekspresowe tempo w porównaniu z sześcioma tygodniami przygotowań przed klasycznym in vitro.
- Rozwój tej metody to ogromna szansa dla wielu kobiet - podsumowuje dr Kozioł. Niedojrzałe komórki jajowe łatwiej się mrożą niż dojrzałe jajeczka. Jeśli uda się naukowcom bezpiecznie je zamrozić i rozmrozić, a potem z sukcesem zapłodnić, otworzy to drogę do banków komórek jajowych, gdzie zamrożone jajeczka będą czekały na swój moment, gdy kobieta, która teraz nie może mieć dzieci (np. przechodzi wyniszczającą chemioterapię czy musi mieć usunięte jajniki), będzie gotowa zostać mamą.
ZAPŁODNIENIE POZAUSTROJOWE
in-vitro klasyczne IVF-ET
Metoda leczenia niepłodności polegająca na dokonaniu zapłodnienia poza organizmem kobiety, zwana często metodą zapłodnienia "in-vitro", to niewątpliwie jedno z najznakomitszych osiągnięć medycyny końca XX w. Wykorzystując działanie hormonów podwzgórzowych i przysadkowych wywołujemy w jajnikach dojrzewanie kilku do kilkunastu komórek jajowych (oocytów), podczas gdy w naturalnym cyklu dojrzewa tylko jedna komórka. Gdy pęcherzyki jajnikowe, zwane od nazwiska swego odkrywcy pęcherzykami Graaf'a, osiągną odpowiednią wielkość, dokonujemy pobrania (aspiracji) z jajników dojrzałych komórek jajowych. Po upływie kilku godzin do pobranych oocytów dodajemy odpowiednio przygotowane plemniki dokonując zapłodnienia poza ustrojem matki. Jeżeli proces zapłodnienia przebiega pomyślnie i obserwujemy prawidłowy podział komórek to po odpowiednim okresie inkubacji podajemy uzyskane zarodki do macicy. Dalej wszystko odbywa się jak w naturze.
Wskazania do przeprowadzenia zabiegu in-vitro
niedrożne, bądź patologiczne jajowody lub wrodzony ich brak,
rozległe, nieodwracalne zmiany endometriotyczne,
zaburzenia hormonalne (brak jajeczkowania),
obniżone parametry nasienia mężczyzny w stopniu praktycznie uniemożliwiającym uzyskanie ciąży drogą naturalną, przeprowadzona diagnostyka nie udzieliła odpowiedzi na temat przyczyny niepłodności - tzw. niepłodność idiopatyczna,
długoletni związek nie posiadający - mimo starań - własnego potomstwa.
ETAPY ZABIEGU IN VITRO
Pierwsza wizyta konsultacyjna umożliwi Państwu zapoznanie się z naszym Centrum Leczenia Niepłodności i z jego zespołem medycznym. Podczas szczerej, wstępnej rozmowy będziemy się starali zapoznać z historią dotychczasowego diagnozowania i leczenia (zabiegi, operacje) - czyli zebrać wywiad ginekologiczno-położniczy i wywiad ogólnolekarski. Zanim przedstawimy Państwu propozycję dalszego postępowania i terapii, będziemy się starali określić przyczyny Państwa niepłodności na drodze wnikliwej i fachowej diagnostyki. Na wstępie poprosimy o zbadanie w 2-3 dniu miesiączki poziomu hormonów (FSH, LH, E2, PRL). Przed planowaną ciążą zalecamy również oznaczenie przeciwciał przeciw-różyczkowych a w przypadku ich braku szczepienie ochronne. Przeprowadzimy również badania w kierunku toksoplazmozy. Przed zabiegami ocenimy florę bakteryjną - np. w kierunku Chlamydia trachomatis. Bardzo istotnym elementem diagnostyki niepłodności będzie specjalistyczna ocena nasienia partnera, po 3-5 dniowym okresie wstrzemięźliwości seksualnej. Po przeprowadzeniu pełnej diagnostyki i ustaleniu wskazań do zapłodnienia pozaustrojowego wspólnie podejmiemy decyzję o rozpoczęciu leczenia.
Na drugą wizytę zaprosimy Państwa w 21 dniu cyklu początkującego procedurę zapłodnienia pozaustrojowego (IVF-ET). Procedurę tę rozpoczynamy od podania w formie zastrzyku lub aerozolu do nosa, leku hormonalnego w postaci analogu gonadoliberyny (GnRH) - syntetycznego odpowiednika hormonu podwzgórza. Lek ten powoduje chwilowe zahamowanie wzrostu pęcherzyka jajnikowego. Następnie, po 12-16 dniach rozpoczynamy stymulowanie pęcherzyków jajnikowych, w których wzrastają komórki jajowe. Stymulacja odbywa się poprzez codzienne podanie zastrzyków zawierających hormon folikulotropowy przysadki (FSH), stymulujący rozwój większej ilości komórek jajowych. Procedura ta umożliwia lepszą kontrolę rozwoju komórki jajowej oraz pozwala na ustalenie najwłaściwszego momentu jej pobrania. Przez cały okres prowadzimy obserwację ultrasonograficzną wzrostu i dojrzewania pęcherzyków jajnikowych oraz wzrostu błony śluzowej macicy. Prawidłowy wzrost błony śluzowej macicy gwarantuje poprawne zagnieżdżenie się podanych zarodków i utrzymanie ciąży. Po stwierdzeniu, że uzyskaliśmy odpowiednią wielkość pęcherzyków, zaprzestajemy dalszej stymulacji i na 36 godzin przed aspiracją komórek jajowych, podajemy zastrzyk domięśniowy w postaci gonadotropiny kosmówkowej (hCG).
Aspiracja
W wyznaczonym dniu spotykamy się w celu pobrania komórek jajowych. Zabieg przeprowadzamy pod kontrolą USG, drogą pochwową, za pomocą dwukanałowej, cienkiej igły podłączonej do specjalistycznego urządzenia, pozwalającego w sposób kontrolowany przepłukiwać pęcherzyki Graafa, celem pozyskania jak największej ilości komórek (oocytów). Zabieg w zasadzie jest mało bolesny, profilaktycznie podajemy doustny środek uspakajający i uśmierzający ewentualne dolegliwości. Przed zabiegiem partner oddaje nasienie po okresie 3-5 dniowej abstynencji seksualnej.Tuż przed pobraniem komórek jajowych podajemy pacjentce dodatkowo zastrzyk dożylny o działaniu przeciwbólowym i uspokajającym. Uzyskany drogą aspiracji płyn pęcherzykowy jest dokładnie przeszukiwany przy pomocy mikroskopu o dużej rozdzielczości. Pozyskane oocyty są przenoszone na płytkę z pożywką hodowlaną. Wszystkie wyizolowane oocyty oceniane są pod względem prawidłowości budowy oraz stopnia dojrzałości. Oocyty umieszczane są pojedynczo w oczkach płytki hodowlanej a następnie przenoszone do inkubatora, gdzie pozostają do czasu zapłodnienia. Po zakończeniu aspiracji pacjentka, pozostając pod baczną obserwacją i opieką lekarską, odpoczywa przez 2-3 godziny w swoim pokoju. Po upływie tego czasu, najlepiej razem z osobą towarzyszącą, może udać się do domu. Przez kilka następnych dni, zespół medyczny Centrum, pozostaje w stałym kontakcie telefonicznym z pacjentką, służąc jej w każdej chwili radą i pomocą.
Przygotowanie plemników
Pacjent oddaje nasienie rano w dniu aspiracji, przy zachowanym okresie wstrzemięźliwości seksualnej tj. 3-5 dni. Ejakulat przygotowuje się w wysokiej jakości mediach oczyszczających i zwiększających ruchliwość plemników. Dzięki zastosowaniu wysoko specjalistycznych procedur, dysponujemy na potrzeby zabiegu plemnikami o prawidłowej morfologii i zwiększonej ruchliwości. W przypadku obniżonych parametrów ilościowych nasienia, istnieje możliwość jego gromadzenia w dłuższym okresie czasu poprzez wielokrotne mrożenie ejakulatu aż do uzyskania niezbędnej do wykonania zabiegu ilości plemników. Dla pacjentów z azoospermią (brakiem plemników) istnieje możliwość skorzystania z nasienia dawcy.
Połączenie gamet
Po upływie określonego czasu inkubacji na każdy oocyt dodaje się określoną ilość ruchomych plemników. Oocyty w obecności plemników inkubuje się przez 16-20 godzin, po tym czasie sprawdza się prawidłowość przebiegu procesu zapłodnienia, obserwując przy użyciu mikroskopu dwa przedjądrza w zapłodnionej zygocie. Prawidłowe zygoty są przenoszone do nowego medium i inkubowane przez kolejne 24 godziny. Prawidłowo rozwijający się zarodek po upływie tego czasu wykazuje obecność 2, 4 lub większej ilości blastomerów.
Transfer
Jeżeli w wyniku przeprowadzonej procedury zapłodnienia pozaustrojowego uzyskaliśmy prawidłowo rozwijające się zarodki, możemy przystąpić do ich transferu do jamy macicy. Najczęściej podajemy dwa zarodki w niektórych uzasadnionych przypadkach - trzy. Transferu dokonujemy przy użyciu miękkiego cewnika (katetera) wypełnionego niewielką ilością pożywki. Zabieg trwa dość krótko i jest w zasadzie bezbolesny. Po zabiegu zalecamy, krótki, godzinny wypoczynek i w następnych dniach niezbyt forsowny tryb życia. W przypadku jakichkolwiek dolegliwości prosimy o niezwłoczny kontakt z naszym ośrodkiem. Po upływie 2 tygodni od dnia transferu przeprowadzamy test ciążowy. Po pięciu tygodniach wykonujemy badanie USG, które ostatecznie potwierdza pomyślny wynik zabiegu i zajście w ciążę.
Mrożenie zarodków
Zarodki,które nie zostały wykorzystane podczas transferu, za zgodą obojga pacjentów zostają umieszczone w opisanych imieniem, nazwiskiem i datą urodzenia rodziców słomkach i zamrożone przy użyciu odpowiednich mediów zapewniających ochronę przed uszkodzeniem w niskich temperaturach. Dzięki zastosowaniu precyzyjnej, sterowanej mikroprocesorowo aparatury proces zamrażania przebiega bardzo powoli i w sposób w pełni kontrolowany do temperatury ok.-140°C. Następnie słomki z zarodkami zanurzone zostają w specjalnie do tego celu przeznaczonych pojemnikach z ciekłym azotem. Zarodki mogą zostać wykorzystane w następnych cyklach. Dzięki opracowaniu procedury mrożenia zarodków stworzona została dodatkowa szansa na uzyskanie ciąży bez konieczności poddawania się powtórnie pełnej procedurze zapłodnienia in-vitro, a w szczególności unika się kolejnych punkcji jajników.
Ryzyko niepowodzeń i powikłań podczas leczenia
Istnieje ryzyko przerwania procedury leczenia na drodze zapłodnienia pozaustrojowego w przypadku :
nieotrzymania dostatecznej odpowiedzi jajników na stymulację,
otrzymania nadmiernej odpowiedzi jajników na stymulację,
nieuzyskania w wyniku aspiracji komórek jajowych,
niezapłodnienia otrzymanych komórek,
nieprawidłowego rozwoju zapłodnionych oocytów,
niezagnieżdżenia się w jamie macicy podanych zarodków,
niespodziewanej choroby pacjentki lub pacjenta.
Podobnie jak w przypadku naturalnego poczęcia ciąża powstała w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego może zakończyć się poronieniem, obumarciem płodu, ciążą pozamaciczną czy też porodem płodu z wadą rozwojową. Należy podkreślić, że prawdopodobieństwo pojawienia się wspomnianych powikłań jest w tym wypadku identyczne jak w przypadku ciąż powstałych w sposób naturalny, i techniki wspomaganego rozrodu w żadnym razie wspomnianego prawdopodobieństwa nie zwiększają.
|
Autor: |
||
Dział: |
||
Data: |
śro 05 maj 2004 00:50:05 CEST |
|
Przeczytane: |
25,373 razy |
|
Pierwsze dziecko z probówki przyszło na świat w roku 1978, w Wielkiej Brytanii. Od tego czasu coraz więcej bezplodnych par małżeńskich ucieka się do pomocy tej techniki w realizacji swojego marzenia - chęci posiadania dziecka. Pomimo optymistycznego wydźwięku tego zagadnienia, nie sposób zastanowić się nad kilkoma problemami związanymi istotowo z techniką FIVET, która stanowi ingerencję w najbardziej intymny moment życia człowieka: akt prokreacyjny. Technika FIVET od strony medycznej Pierwszym etapem techniki FIVET jest wywołanie tak zwanego syndromu nadowulacji u kobiety. W normalnym cyklu miesięcznym organizm kobiety produkuje jedną komórkę jajową. W przypadku sztucznego zapłodnienia "in vitro" przygotowuje się większą ilość komórek jajowych; pragnie się w ten sposób zmniejszyć ryzyko niepowodzenia całego przedsięwzięcia. Przyszła matka zostaje więc poddana sztucznej stymulacji hormonalnej (przy pomocy klomifenu lub HCG), w wyniku której jej organizm zaczyna produkować większą ilość komórek jajowych. Po dokładnym określeniu momentu owulacji komórki jajowe zostają pobrane i przeniesione do specjalnego środowiska, w którym panujące warunki odpowiadają warunkom panującym w organizmie kobiety. Etap przygotowania komórek jajowych kończy się badaniem płynu pęcherzykowego. Kolejnym krokiem w procedurze techniki FIVET jest przygotowanie nasienia, które pobiera się albo drogą operacyjną albo poprzez autoejakulację. Płyn nasienny zostaje rozcieńczony i poddany procesowi wymywania w celu uzyskania najlepszych plemników. W niektórych przypadkach, dodatkowo, dokonywane jest uzdatnienie nasienia. Tak przygotowane gamety męskie i żeńskie zostają poddane wzajemnemu kontaktowi w specjalnej probówce przez czas około szesnastu godzin. Tak otrzymane zarodki (55-60 proc. poddanych zapłodnieniu komórek jajowych rozpoczyna pierwsze podziały komórkowe) umieszcza się w odpowiednim środowisku, w którym przebywają przez okres około dwudziestu czterech godzin. Z chwilą gdy zarodek osiągnie postać czterech, ośmiu, albo szesnastu komórek (blastomerów), wówczas zostaje przeniesiony do narządów rodnych kobiety. Najczęściej przenoszonych jest kilka embrionów równocześnie aby zwiększyć możliwość implantowania się (wszczepienie) w ścianki macicy. Pozostałe embriony, które nie zostały przeniesione do organizmu kobiety (tak zwane embriony nadliczbowe) zostają zamrożone w celu ewentualnego powtórzenia procedury FIVET lub też zostają wykorzystane do eksperymentów1. Ogólna skuteczność techniki FIVET jest bardzo niska. Dla przykładu M. Vidal podaje liczbę 20 proc.2, P. Crosignani - 10-15 proc.3, M. Vignali - 12, 5 proc.4, A. Spagnolo - 10-13 proc.5, P. Connor - 10 proc.6. Podane liczby oznaczają ilość dzieci jaka przychodzi na świat w wyniku zastosowania sztucznego zapłodnienia "in vitro". Spagnolo podkreśla ponadto, że z tej niewielkiej ilości dzieci, które przeżywają procedurę FIVET, jedynie 4-5 proc. rodzi się zdrowymi7. Oznacza to w praktyce, że średnio, przy założeniu maksymalnej skuteczności sztucznego zapłodnienia "in vitro" (20 proc.), osiemdziesięcioro dzieci na sto ginie. Ginie więc życie ludzkie. Bardzo interesującego i zarazem wymownego w liczbach zestawienia za rok 1987 dokonuje J. M. Grillo z oddziału sztucznych zapłodnień "in vitro" Szpitala Uniwersyteckiego w Marsylii: ilość pobrań komórek jajowych - 118.617, ilość otrzymanych embrionów - 46.772, ilośc otrzymanych ciąż (po przeniesieniu embrionów do narządów rodnych kobiety) - 3.301, ilość żywych urodzeń - 2.3358. Syndrom nadowulacji wywołany poprzez stymulację hormonalną przyczynia się do zwiększenia ilości uszkodzeń zarodków w takim stopniu, że stają się one niezdolne do życia. Daje się zauważyć brak synchroniczności na poziomie endometrium9 - embrion. Ten brak synchroniczności powoduje niemożliwym zagnieżdżenie się poczętego dziecka "in vitro" w macicy. Stymulacja hormonalna przyczynia się do wzrostu poziomu estrogenów w organizmie kobiety. Ten wzrost poziomu estrogenów prowadzi do aborcji spontanicznych. Nie można również przemilczeć faktu, że wśród wielu uszkodzeń embrionów wymienia się również uszkodzenia, które swoją przyczynę znajdują w zmianach genetycznych obecnych w komórkach jajowych otrzymanych w wyniku hiperstymulacji (sztucznego wywołania syndromu nadowulacji)10. Anomalie genetyczne pojawiają się już w trakcie przeprowadzania sztucznego zapładniania "in vitro". Od 5 do 10 proc. zapłodnionych komórek jajowych posiada trzy przedjądrza, które nie są ze sobą kompatybilne w sterowaniu rozwojem zarodka. Uczeni szwedzcy przeprowadzili następujące obserwacje u siedemnastu kobiet poddanych procesowi stymulacji hormonalnej przy pomocy klomifenu: pobrane zostały dwadzieścia trzy komórki jajowe od tych siedemnastu kobiet. Siedemnaście komórek jajowych posiadało od dziewiętnastu do dwudziestu pięciu chromosomów w stadium drugiej metafazy, cztery komórki posiadały piętnaście chromosomów, jedna komórka zawierała dwadzieścia trzy chromosomy podwójne w pierwszej metafazie, zaś jedna z komórek nie była poddana obserwacji. Z tych siedemnastu komórek posiadających od dziewiętnastu do dwudziestu pięciu chromosomów jedynie dziewięć z nich posiadało normalną dla człowieka ilość dwudziestu trzech chromosomów. Występowanie tego rodzaju anomalii genetycznych jest jedną z przyczyn, która tłumaczy tak wysoką liczbę niepowodzeń sztucznej prokreacji (na skutek późniejszej aborcji spontanicznej, która warunkowana jest przez te anomalie)11. Kolejnym następstwem medycznym sztucznego zapłodnienia "in vitro" są tak zwane ciąże ektopiczne (ciąże pozamaciczne). Ryzyko wystąpienia tego rodzaju ciąży w technice przenoszenia embrionów z probówki do narządów rodnych kobiety zwiększa się trzykrotnie. Dzieje się tak, gdyż po wprowadzeniu zarodka do jajowodu (w przypadku naturalnego zapłodnienia zarodek przechodzi do macicy wykorzystując skurcze jajowodu oraz działalność komórek urzęsionych obecnych w jajowodzie) pozostaje w nim na skutek zniszczenia odruchów skurczowych tego narządu oraz na skutek zniszczenia komórek urzęsionych. Zniszczenie to jest efektem zastosowania stymulacji hormonalnej w celu wywołania nadowulacji lub też samych anomalii jajowodu, które czynią niejednokrotnie ciążę niemożliwą do zaistnienia12. W wyniku zastosowania techniki FIVET ilość ciąż ektopicznych wzrasta z 2,5 proc. (ilość ciąż pozamacicznych występujących w naturze) do 8,3 proc.13. Praktyka sztucznego zapłodnienia "in vitro" przewiduje przygotowanie większej ilości embrionów w nadziei, że przynajmniej jeden z nich po wprowadzeniu do narządów rodnych będzie się mógł rozwijać. Tego rodzaju postępowanie przyczynia się do zwiększenia ryzyka powstania ciąży mnogiej. Dla porównania, w wyniku poczęcia naturalnego ilość ciąż mnogich wynosi: 1,25 proc. (1:80) - dwojaczki i 0,01 proc. (1:6400) - trojaczki. W przypadku zastosowania techniki FIVET ilośc ciąż mnogich wzrasta od 4 do 22 proc.. Pojawienie się ciąży mnogiej traktowane jest przez niektórych lekarzy jako wskazanie do przeprowadzenia tak zwanej "redukcji embrionalnej", czyli aborcji selekcyjnej14. Procedura techniki FIVET nie pozostaje obojętna dla organizmu kobiety. P. Connor wymienia następstwa zdrowotne związane z indukowaniem nadowulacji oraz z pobieraniem komórek jajowych. Odnośnie do tych pierwszych wymienia: występowanie cyst, problemy z koagulacją (tromboembolizm), ciążę trzonową (molar pregnancy), zawał serca mięśniowego i rak jajnika15. Odnośnie do tych drugich autorka wymienia powikłania związane z laparoskopią przeprowadzaną w anastezji generalnej (wysokie ryzyko zejścia smiertelnego, zawał serca mięśniowego, krwotoki, przebicie jelita) oraz z ultrasonograficznym pobieraniem komórek jajowych (krwotoki, zejścia smiertelne). Ostatnim aspektem następstw zdrowotnych dla kobiety jest występowanie ciąż pozamacicznych oraz ciąż mnogich16, o których zostało już wczesniej wspomniane. Biorąc pod uwagę - z punktu widzenia medycznego - to wszystko o czym już była mowa, należy zastanowić się, czy procedurę sztucznego zpłodnienia "in vitro" można nazwać techniką służącą życiu. Na pewno jednoznacznie można stwierdzić, że technika FIVET nie leczy bezpłodności, a przeprowadzanie jej wiąże się raczej z przyczynami społecznymi i psychologicznymi (pragnienie posiadania dziecka za wszelką cenę; dyskomfort psychiczny rodziców z powodu braku dziecka). Tę część rozważań pragnę zakończyć stwierdzeniem Papieża Jana Pawła II, który na temat technik sztucznej reprodukcji stwierdził: "Także techniki sztucznej reprodukcji, które wydają się służyć życiu i często są stosowane z tą intencją, w rzeczywistości stwarzają możliwość nowych zamachów na życie. Są one nie do przyjęcia z punktu widzenia moralnego, ponieważ oddzielają prokreację od prawdziwie ludzkiego kontekstu aktu małżeńskiego, a ponadto stosujący te techniki do dziś notują wysoki procent niepowodzeń: dotyczy to nie tyle samego momentu zapłodnienia, ile następnej fazy rozwoju embrionu, wystawionego na ryzyko rychłej śmierci. Ponadto w wielu przypadkach wytwarza się większą ilość embrionów, niż jest to konieczne dla przeniesienia któregoś z nich do łona matki, a następnie te tak zwane 'embriony nadliczbowe' są zabijane lub wykorzystywane w badaniach naukowych, które mają rzekomo służyć postępowi nauki i medycyny, a w rzeczywistości redukują życie ludzkie jedynie do roli 'materiału biologicznego', którym można swobodnie dysponować" (Evangelium vitae, nr 14). FIVET i dobro dziecka Mówiąc o dobru dziecka w konfrontacji z techniką FIVET mam na myśli trzy zagadnienia: prawo do życia, prawo do tożsamości i niedysponowalności biologicznej oraz prawo do poczęcia na sposób ludzki. Te trzy prawa przysługują każdemu człowiekowi z prawa naturalnego. Uznanie ich i respektowanie nie ogranicza się jedynie do aspektów religijnych, ale są wspólne całej ludzkości; można mówić o powszechności i niezmienności tych fundamentalnych praw ludzkich. Kongregacja Nauki Wiary w Instrukcji Donum vitae stwierdza: "Rozwój techniki sprawił, że jest dziś możliwe przekazywanie życia bez stosunku płciowego, przy pomocy łączenia komórek rozrodczych w probówce, które wcześniej zostały pobrane z narządów mężczyzny i kobiety. Ale nie wszystko to, co jest możliwe technicznie, jest tym samym moralnie dopuszczalne. Rozumowa refleksja nad podstawowymi wartościami życia i jego przekazywania jest zatem nieodzowna dla sformułowania oceny moralnej w odniesieniu do interwencji technicznych dokonywanych na istocie ludzkiej w pierwszych chwilach jej rozwoju" (Donum vitae, Wstęp, nr 4). Jak zostało wcześniej ukazane, technika sztucznego zapłodnienia "in vitro" pociąga za sobą ogromną śmiertelność embrionów ludzkich. Ci, którzy przeprowadzają zabiegi sztucznego zapłodnienia - chociaż trudno jest mówić w tym miejscu o zabiegu leczniczym, ponieważ bezpłodność nadal pozostaje nie uleczona - powinni być świadomi faktu, że w celu zrealizowania pragnienia posiadania dziecka przez bezpłodnych rodziców, przyczyniają się do uśmiercania istnień ludzkich. Zwolennicy techniki FIVET powołują się w tym miejscu niejednokrotnie na fakt, że w wyniku naturalnego poczęcia ginie 30 proc. embrionów zanim dojdzie do implantacji. Tłumaczenie tego rodzaju należy uznać za bardzo przewrotne. Czym innym jest bowiem naturalna śmierć w wyniku na przykład choroby (jak to ma miejsce naturze), a czym innym jest wystawienie na wysokie ryzyko śmierci poprzez okoliczności jakie towarzyszą sztucznemu zapłodnieniu "in vitro" (zmiany w endometrium na skutek sztucznej stymulacji hormonalnej, uszkodzenia komórek jajowych itd.). Nikt przecież nie przyspiesza śmierci osób żyjących tylko dlatego, że muszą one umrzeć. Wręcz przeciwnie, za wszleką cenę eliminuje się czynniki ryzyka, które mogłyby narazić na utratę życia. Argument zwolenników techniki FIVET o "zastępowaniu" natury w selekcji embrionów należy uznać za pozbawiony logiki, gdyż z jednej strony przywołuje się naturę aby usprawiedliwić zagładę embrionów, z drugiej zaś - odżegnuje się od natury uprawiając sztuczne zapłodnienie17. W rzeczywistości sztuczne zapłodnienie "in vitro" nie leczy przyczyn bezpłodności, czyli natury choroby, ale ogranicza się do "leczenia" objawowego, czyli zaspokojenia za wszelką cenę pragnienia bezpłodnych rodziców. Należy odróżnić w przypadku poczęcia życia śmierć daną (jak to ma w przypadku naturalnego poczęcia) od śmierci zadanej (w przypadku sztucznego zapłodnienia). Ponadto sama wymowa liczb, która ukazuje stopień śmiertelności embrionów (30 proc. w wyniku zapłodnienia naturalnego i 80 proc. w wyniku sztucznego zapłodnienia "in vitro") skłania do odrzucenia tej techniki już na poziomie zasady proporcjonalności (nakład kosztów i przewidywanych zysków). Kolejny apekt to zagadnienie prawa do tożsamości i niedysponowalności biologicznej. Techniki sztucznego zapłodnienia "in vitro" kreując istoty ludzkie poza organizmem matki pozwalają na dowolne wykorzystanie ich: embriony "nadliczbowe" można albo wykorzystać do dalszych eksperymentów naukowych (na przykład do podziału bliźniaczego, klonowania, zapłodnień ludzko-zwierzęcych, wypróbowania kolejnego specyfiku chemicznego itd.), albo uśmiercić je przez tak zwaną "redukcję embrionalną" (dlaczego nie nazywa się tej procedury po imieniu: aborcja selekcyjna?), można je zamrozić i sprzedać później z dobrym zyskiem. W każdym z tych przypadków drugi człowiek, uzbrojony w zdobycze wiedzy oraz technologii decyduje o pochodzeniu oraz przeznaczeniu zarodka ludzkiego. Ceną najwyższą jaka pozostaje do zapłacenia jest cena życia oraz godności osobowej człowieka - cenę tę płaci dziecko nie narodzone. Sztuczne zapłodnienie "in vitro" wraz ze swoją logiką utylitarystyczną uwzględnia jedynie autonomię rodziców, lub w niektórych przypadkach jedynie samej kobiety: dziecko nie jest chciane dla niego samego a jedynie dlatego, że ma spełnić pragnienia osób, które chcą je posiadać za wszelką cenę. W dzisiejszej praktyce FIVET zaczyna stosować się selekcję płci poprzez uprzednią manipulację nasieniem męskim lub też poprzez aborcję selekcyjną (z wykorzystaniem tak zwanego "testu preimplantacyjnego"). Tego rodzaju postępowanie stanowi przykład ingerencji w prawo do tożsamości biologicznej osoby ludzkiej. Jest to kolejna możliwość technologiczna otrzymana dzięki możliwościom zapłodnienia pozaustrojowego. Niedysponowalność biologiczna embrionu, która wyraża się w indywidualności cielesnej, nakłada obowiązek traktowania go jako wolnego, indywidualnego istnienia (podmiotowość), a nie jako "czegoś, co się posiada" (uprzedmiotowienie). Oznacza to, że dziecko poczęte nie może być traktowane jako istnienie "dla innych", jako instrument, który ma spełnić czyjeś oczekiwania. Zarodek jest osobą i ma prawo do uznania swojej tożsamości oraz niedysponowalności biologicznej, która wynika z samej natury istnienia człowieka jako osoby18. "Należy podnieść oskarżenie szczególnej wagi przeciw dobrowolnemu zniszczeniu embrionów ludzkich, uzyskiwanych w probówkach, dla wyłącznego celu badawczego, czy to przez sztuczne zapłodnienie, czy przez 'podział bliźniaczy'. Działając w ten sposób, naukowiec zajmuje miejsce Boga, nawet jeśli nie jest tego świadomy, czyni się panem przeznaczenia innej istoty ludzkiej, jeśli arbitralnie wybiera, kto ma żyć, a kogo skazać na śmierć, zabijając bezbronne istoty ludzkie. [...] Każda istota ludzka powinna być uszanowana ze względu na nią samą i nie może być sprowadzona do zwykłej wartości narzędnej z korzyścią dla innych. Nie jest więc zgodne z zasadami moralnymi dobrowolne skazywanie na uśmiercenie embrionów ludzkich uzyskanych w probówce. W konsekwencji faktu, że zostały uzyskane w probówce i nie przeniesione do łona matki oraz określone jako 'nadliczbowe', zostają wystawione na absurdalny los, bez możliwości ofiarowania im bezpiecznych, moralnie dopuszczalnych, warunków przetrwania"19. Nie trzeba się chyba dziwić, że od sztucznego zapłodnienia "in vitro" pozostał już krok do takich manipulacji embrionami ludzkimi jak "usiłowania lub plany zapłodnienia między gametami ludzkimi i zwierzęcymi, ciąża embrionu w łonie zwierzęcym, hipoteza lub projekt zbudowania sztucznych macic dla embrionów ludzkich"20. Wszak pozostające po procedurze tak zwane "embriony nadliczbowe" stanowią "świetny materiał biologiczny" do tego rodzaju eksperymentów. S. B. Rae opisuje przypadek gdy teściowa została matką wnuczki. Komórkę kobiety zapłodnioną nasieniem męża w warunkach "in vitro" umieszczono w narządach rodnych matki kobiety, która była dawczynią komórki jajowej21. W ten sposób w dziecko przychodzące na świat w swojej babce znalazło fizjologiczną matkę, chociaż matką genetyczną była inna kobieta. "Prawem jednostki jest bowiem rozpocząć swe istnienie w macicy, nie zaś w probówce"22 - stwierdza Komitet Centrum Bioetyki i Praw Człowieka Uniwersytetu w Lecce (Włochy). Wcześniej ten postulat sformułowała Kongregacja Nauki Wiary w cytowanej już Instrukcji Donum vitae: "Dziecko ma prawo do tego, by zostać poczętym, by być noszonym w łonie, narodzonym i wychowywanym w małżeństwie. Przez bezpieczne i uznane odniesienie do własnych rodziców może ono odkrywać własną tożsamość i czynić dojrzalszą swoją ludzką formację" (nr II/A/1). Można założyć sytuację, że w wyniku rozwoju technologii sztucznych zapłodnień, techniki te nie będą za sobą pociągały śmierci dzieci poczętych. Ponadto do przeprowadzenia sztucznego zapłodnienia "in vitro" nie będą używane gamety anonimowych dawców (tak zwane zapłodnienie heterologiczne), ale jedynie gamety małżonków (zapłodnienie homologiczne). Czy wobec powyższego technika ta nadal będzie uważana za niemoralną? Kongregacja Nauki Wiary stwierdza w tej kwestii: "Pragnienie posiadania dziecka lub przynajmniej możliwość prokreacji - jest z punktu widzenia moralnego koniecznym warunkiem odpowiedzialnego rodzicielstwa. Jednakże dobra intencja nie wystarcza, aby pozytywnie ocenić pod względem moralnym zapłodnienie w probówce między gametami małżonków" (Donum vitae, nr II/B/5). Należy w tym miejscu rozważyć zagadnienie ludzkiego sposobu prokreacji. Ludzka prokreacja jest aktem osobowym, to znaczy aktem, który angażuje całkowicie dwoje małżonków. W instytucję małżeństwa wpisany jest zjednoczenie, które małżonkowie wyrażają poprzez fizyczne ofiarowanie siebie nawzajem poprzez akt prokreacyjny. Oczywiście, z natury rzeczy wynika fakt, że nie zawsze ten akt prokreacyjny jest pełny (cykl płodności kobiety). Niemniej jednak w akt małżeński, w cielesne i osobowe zarazem zjednoczenie, wpisana jest w sposób potencjalny płodność takiego aktu. Jedynie wzajemne obdarowanie się sobą małżonków w akcie prokreacyjnym czyni z nich rodziców23. Sztuczna prokreacja "w probówce" eliminuje z procesu przekazu życia wymiar zjednoczenia osobowego (to znaczy cielesno-duchowego). Dziecko w takiej perspektywie jawi się jako owoc biotechnologii - gamety ludzkie, dostarczone przez potencjalnych rodziców, stanowią w tym procesie surowiec, którego produktem finalnym jest dziecko. Ludzki sposób prokreacji może być jedynie zrozumiany w kontekście prawdy o miłości małżeńskiej jako wzajemnego daru dwóch kochających się osób. Strukturą płodnej miłości małżeńskiej jest całkowite zjednoczenie duszy i ciała24. "Człowiek jako duch ucieleśniony, czyli dusza, która wyraża się poprzez ciało, i ciało formowane przez nieśmiertelnego ducha, powołany jest do miłości w tej właśnie zjednoczonej całości. Miłość obejmuje również ciało ludzkie, a ciało uczesticzy w miłości duchowej. [...] W następstwie tego płciowość, poprzez którą mężczyzna i kobieta oddają się sobie wzajemnie we właściwych i wyłącznych aktach małżeńskich, nie jest bynajmniej zjawiskiem czysto biologicznym, lecz dotyczy samej wewnętrznej istoty osoby ludzkiej jako takiej"25. W świetle wyżej przytoczonych słów Ojca świętego Jana Pawła II należy stwierdzić, że istnieje pewien intymny i żywy stosunek pomiędzy miłością małżeńską, a aktem prokreacyjnym, czyli aktem małżeńskim. Miłość małżeńska jest czymś szerszym niż akt małżeński i wyraża się oraz realizuje poprzez serię aktów osobowych. Akt prokreacyjny należy do specyficznych sposobów wyrażania miłości małżeńskiej, a przez to stanowi wyłączny akt małżonków. Akt małżeński posiada strukturę całkowitego zjednoczenia i wzajemności małżonków - jest więc aktem daru osobowego i całkowitego. Podczas aktu małżeńskiego, małżonkowie nie obdarzają się "rzeczami" (na przykład gametami), które posiadają, ale dają siebie jako osoby, czyli dają to kim "są". Osoba jest niepodzielną jednością ciała i duszy. Wobec powyższego dar małżonków z siebie musi być całkowity, gdyż jest aktem osobowym26. W przypadku sztucznego zapłodnienia "in vitro" trudno się dopatrzeć aktu osobowego w procesie przekazu życia. Kobieta i mężczyzna zostają sprowadzeni do roli dawców gamet, czyli dają siebie, albo raczej z siebie, jedynie jakąś część. Nie ma mowy w tym przypadku o całkowitym, osobowym darze. Technika FIVET odseparowuje bowiem wymiar zjednoczenia cielesno-duchowego małżonków od aktu powołania nowego życia do istnienia. Poczęcie "w probówce" nie jest więc aktem osobowym, ale technologicznym aktem człowieka. Dziecko przychodzi na świat nie dlatego, że jest owocem zjednoczenia swoich rodziców, ale dlatego, że rolę rodziców przejęła technologia oraz lekarz. Rodzice dziecka spełnili swoją powinność oddając swoje gamety. Praktyką, która neguje nie tylko prawo do poczęcia na sposób ludzki, ale również i prawo dziecka do poczęcia w rodzinie jest sztuczne zapłodnienie "in vitro" heterologiczne (kiedy dawcą gamet jest osoba z poza małżeństwa). Stosowanie gamet pochodzących od dawców kreuje sytuację, w której poczęte w ten sposób dziecko nie stanowi kontynuacji biologicznej swoich rodziców. Strona biologiczna rodziców, tak samo jak i akt fizyczny nie są czymś "dodatkowym" lub "fakultatywnym" w procesie prokreacji27. W przypadku sztucznej reprodukcji "in vitro" typu heterologicznego dochodzi do całkowitego wyłączenia jednego z małżonków z aktu przekazu życia. Sama procedura FIVET odseparowuje wymiar zjednoczenia cielesnego od wymiaru prokreacyjnego; w przypadku FIVET heterologicznego zostaje zerwana całkowita więź między "powstającym" dzieckiem a jednym z genetycznych rodziców. "Sztuczne zapłodnienie heterologiczne narusza prawa dziecka, pozbawiając je synowskiej relacji do pochodzenia rodzinnego i może utrudnić kształtowanie się jego tożsamości osobowej. Ponadto stanowi ono zniewagę wspólnego powołania małżonków wezwanych do ojcostwa i macierzyństwa oraz obiektywnie pozbawia płodność małżeńską jedności i integralności. Sprawia i ujawnia rozdział między pokrewieństwem genetycznym, pokrewieństwem wynikającym z ciąży a odpowiedzialnością wychowawczą. [...] Pragnienie posiadania dziecka, miłość między małżonkami, którzy ubiegają się o to, jak zapobiec bezpłodności nie do przezwyciężenia w inny sposób, stanowią zrozumiałe motywacje, lecz subiektywnie dobre intencje nie sprawiają, by sztuczne zapłodnienie heterologiczne stało się zgodne z obiektywną i niezbywalną właściwością małżeństwa i by mogło uszanować tak prawa dziecka, jak i małżonków"28. Ta surowa ocena moralna technik sztucznego zapłodnienia "in vitro" typu heterologicznego znalazła również swój oddźwięk w deklaracji Prawa nienarodzonego a sztuczne zapłodnienie Centro di Bioetica e Diritti Umani Università degli Studi di Lecce. Autorzy tego dokumentu stwierdzają: "Jeżeli nie chce się zakłócać ładu i moralności rodziny kontekstem sztucznego zapładniania, nie powinno się tworzyć możliwości uciekania się do technik zapładniania zastępczych względem procesów naturalnych, to znaczy heterologicznych technik inseminacji i zapładniania pozacielesnego.[...] Chodzi o to, by ze względu na ochronę porządku naturalnego i etycznego rodziny oraz dobro wychowania dzieci koniecznym jest, by zarodek zaistniał skutkiem spotkania gamet żyjących rodziców, pozostających w związku małżeńskim. W przypadku natomiast heterologicznej inseminacji z całą nieomal pewnością ład naturalny i etyczny rodzin jak i wzrastanie dzieci zostaną poważnie zakłócone"29. Sztuczne zapłodnienie heterologiczne wprowadza anonimowość genetyczną - dziecko w takim przypadku nie jest owocem miłości małżeńskiej, ale egoizmu, chęci posiadania go za wszelką cenę. Kolejnym sposobem zanegowania prawa dziecka do poczęcia w rodzinie i na sposób ludzki przez techniki sztucznego zapłodnienia "in vitro" jest tak zwane macierzyństwo zastępcze (surrogate motherhood). Macierzyństwo zastępcze, czyli powierzenie dziecka jakiemuś "łonu do wynajęcia" jest oznaką egoistycznej chęci posiadania dziecka jak najmniejszym kosztem. Nalęzy stwierdzić, że taka praktyka nie ma wiele wspólnego z prawdziwą miłością małżeńską i macierzyństwem30. Dziecko w takim przypadku nie jest owocem miłości małżeńskiej, ale jedynie owocem chłodnej kalkulacji zysków i strat dla kobiety, która woli wynająć matkę zastępczą, niż sama nosić swoje dziecko pod sercem. Macierzyństwo naturalne jest bowiem bezinteresownym darem z siebie kobiety zarówno wobec dziecka mającego się narodzić, jak i wobec małżonka. Zjawisko macierzyństwa zastępczego, które związane jest z technikami zapłodnień "in vitro" obrażając godność małżonków, przyczynia się zarazem do zanegowania podstawowego prawa każdej osoby ludzkiej: prawa do poczęcia w rodzinie i na sposób ludzki, to znaczy według praw wynikających ze stworzenia oraz z porządku miłości. FIVET i dobro kobiety Ponad 90 proc. przyczyn kobiecej bezpłodności związanych jest z uprzednią aborcją, używaniem spirali oraz chorobami przenoszonymi drogą płciową31. Należy więc stwierdzić, że technika FIVET jest owocem współczesnych wzorców zachowań w dziedzinie seksualnej a jej zastosowanie wiąże się raczej z oczekiwaniami społecznymi (chęć posiadania dziecka) niż medycznymi (bezpłodność nadal pozostaje nie wyleczona). P. Connor podkreśla, że społeczne przyzwolenie na eksperymentowanie embrionami oznacza zarazem akceptację na rzecz eksperymentowania organizmem kobiety32. L. Battaglia w swoim artykule Il punto di vista della donna nelle pratiche di procreazione assistita (Punkt widzenia kobiety w praktyce prokreacji asystowanej) podkreśla, że postęp w dziedzinie medycyny dokonuje się w kontekście swoistej gry pomiędzy najgłębszymi odczuciami moralnymi. Z jednej strony towarzyszy temu postępowi nadzieja na uleczenie chorej natury, z drugiej jednak strony pojawia się strach o dokonanie gwałtu na ludzkiej naturze. W myśli feministycznej zaczęto zastanawiać się, czy techniki sztucznego zapłodnienia stanowią środek do wyzwolenia kobiety, czy też raczej stanowią one kolejny sposób jej zniewolenia33. Tego rodzaju pytanie w kontekście sztucznej prokreacji wskazuje na konieczność uwzględnienia dobra kobiety w moralnej ocenie tego rodzaju interwencji. Wszak kobieta jest kolejna osobą, która obok dziecka, płaci za chęć posiadania potomstwa za wszelką cenę. Wczesniej zostały wymienione zagrożenia zdrowotne dla kobiety, które łączą się z technikami sztucznej prokreacji. Ciało kobiety staje się narzędziem w rękach lekarza: to jej organizm zostaje poddany sztucznej stymulacji hormonalnej w celu dostarczenia potrzebnej ilości gamet. Ciało kobiety zostaje potraktowane instrumentalnie. Oczywiście nie można zatrzymywać się jedynie na poziomie skutków. Należy pytać o przyczyny tego stanu rzeczy. Odpowiedź zaś o przyczyny możemy odnaleźć w słowach Papieża Jana Pawła II: "W tym samym kontekście kulturowym ciało nie jest postrzegane jako typowa rzeczywistość osobowa, znak i miejsce relacji z innymi, z Bogiem i ze światem. Zostaje sprowadzone do wymiaru czysto materialnego: jest tylko zespołem organów, funkcji i energii, których można używać, stosując wyłącznie kryteria przyjemności i skuteczności. W konsekwencji także płciowość zostaje pozbawiona wymiaru osobowego i jest traktowana instrumentalnie: zamiast być znakiem, miejscem i językiem miłości, to znaczy daru z siebie i przyjęcia drugiego człowieka wraz z całym bogactwem jego osoby, staje się w coraz większym stopniu okazją i narzędziem afirmacji własnego 'ja' oraz samolubnego zaspokajania własnych pragnień i popędów. Zniekształca się w ten sposób i fałszuje pierwotną treść ludzkiej płciowości, zaś dwa znaczenia - jednoczące i prokreacyjne - wpisane głęboko w naturę aktu małżeńskiego, zostają sztucznie rozdzielone: jedność mężczyzny i kobiety zostaje tym samym zdradzona, a płodność poddana ich samowoli" (Evangelium vitae, nr 23). Nie trudno jest bowiem zauważyć swoistą równię pochyłą, w której punktem wyjścia jest nieuporządkowane życie erotyczne, czemu towarzyszy chęć "zabezpieczenia się" przed poczęciem dziecka. Późniejszą konsekwencją jest bezpłodność, której niejednokrotnie towarzyszy chęć posiadania dziecka. W celu realizacji tego pragnienia dokonuje się sztucznego zapłodnienia "in vitro". Rachunek ostateczny płaci zaś kobieta (cena zdrowia, cena instrumentalizacji własnego ciała) oraz poczęte dziecko (wysoka śmiertelność, naruszenie prawa do tożsamości itd.). Nie można również przemilczeć faktu, że kobieta płaci cenę swojej naturalnej zdolności prokreacyjnej za określone sposoby zachowań seksualnych. Aborcja, antykoncepcja, choroby przenoszone drogą płciową - są to faktory, które wyznaczają cenę kobiecie za nieuporządkowane życie erotyczne (ceną jest późniejsza bezpłodność). Odpowiedzialność za ten stan rzeczy powinna spadać również na mężczyznę a nie jedynie na kobietę, która płaci wyższą cenę - cenę zdrowia. Dlatego nie należy się dziwić, że w myśli feministycznej coraz częściej podnoszone są oskarżenia przeciwko mężczyznom o to, że techniki biomedyczne stanowią kolejny przejaw dominacji świata męskiego nad organizmem kobiety34. FIVET i miłość małżeńska - perspektywa teologiczno-bioetyczna Miłość małżeńska polega na swoistej relacji pomiędzy Bogiem a miłością oblubieńczą dwojga małżonków: to Bóg jest źródłem miłości, jest jej siłą i ostatecznym przeznaczeniem. Zarówno miłość małżeńska jak i prokreacja ludzka stanowią znak i świadectwo "sakramentu" miłości Boga Ojca. Małżonkowie uczestniczą w Bożej miłości, w Jego akcie stwórczym poprzez prokreację. Dlatego akt małżeński nie może być aktem panowania (jak ma to miejsce w przypadku sztucznego zapłodnienia "in vitro"), ale służby podejmowanej w celu prokreacji nowego życia. Ten obraz płodnej miłości małżeńskiej, która uczestniczy w odwiecznym planie Boga wskazuje na fakt, że prokreacja ludzka musi być aktem wolnym, świadomym i odpowiedzialnym. Ta odpowiedzialność jawi się szczególnie we współpracy z mocą i wolą Boga podczas stwarzania nowej osoby. Powoływanie do istnienia nowego człowieka nie może się dokonywać z pozycji siły (dziecko za wszelką cenę), ale w duchu służby życiu, ponieważ powierzenia aktu prokreacyjnego parze małżeńskiej jest znakiem ogromnego zaufania ze strony Boga wobec ludzi35. Trudno jest zaś mówić o odpowiedzialności za życie w przypadku zastosowania techniki FIVET, gdy technice tej towarzyszy tak ogromna śmiertelność poczętych istnień ludzkich. Uciekanie się do sztucznego zapłodnienia "in vitro" oznacza brak zaufania Bogu i równoczesne zawierzenie się mocy technologii, która separuje akt małżeński od aktu prokreacyjnego. Tego rodzaju postępowanie stoi w sprzeczności z dobrem osoby, która domaga się by być przyjęta jako dar, a nie jako zaprojektowany produkt36. Ponieważ człowiek jest obrazem Boga, to również miłość ludzka musi stanowić odzwierciedlenie Bożej miłości, gdyż Bóg jest Miłością (por. J 3, 16; J 13, 34; Rz 5, 8; Ef 3, 19). Prokreacja ludzka będąc odzwierciedleniem stwórczej mocy i miłości Boga nie może być sprowadzana jedynie do poziomu skuteczności technicznej. Dziecko poczęte jest osobą i dlatego domaga się ludzkiego sposobu prokreacji, czyli w pełnym wymiarze osobowym, w porządku miłości. świat skuteczności technologicznej nie może zastąpić i nigdy nie zastąpi całego bogactwa duchowego jakie powinno towarzyszyć prokreacji. Zjawisko macierzyństwa zastępczego, zapłodnienie kobiety po menopauzie, powoływanie do istnienia dzieci z gamet osób już nie żyjących (gamety takich osób często bywają zdeponowane w banku gamet za ich życia), tworzenie par "rodzicielskich" w związkach homoseksualnych - są to wszystko owoce skuteczności technologicznej w dziedzinie sztucznych form przekazywania życia ludzkiego. W tym też kontekście należy mówić o rewolucji w odniesieniu do takich pojęć jak "rodzina" i "rodzicielstwo". Niniejsze rozważania pragnę zakończyć przytoczeniem już wczesniej cytowanej Deklaracji Prawa nienarodzonego a sztuczne zapłodnienie Centro di Bioetica e Diritti Umani Università degli Studi di Lecce: "To prawda, że człowiek ma swobodę respektowania lub nie respektowania ładu etycznego, ale ciężar naruszenia tego ładu, poza nim, spada także i na innych i na przyszłe pokolenia. Stąd wynika konieczność, ze względu na szacunek dla godności osoby ludzkiej, dominowania nad naturą lecz i pamiętania, że 'nie triumfuje się nad naturą inaczej jak przez posłuszeństwo względem niej' (Bacon), w przeciwnym razie natura, gdy jest nadmiernie manipulowana, buntuje się i umierając sprawia, że i ludzkość umiera" (Prawa nienarodzonego a sztuczne zapłodnienie, nr 5). Pragnienie posiadania dziecka nie może stać w sprzeczności z zasadami moralnymi, gdyż cel nie uświęca środków. "Jeśli prawa rządzące procesami naturalnej prokreacji są poznawalne i dają się przedstawić poprzez odnośny porządek etyczny, czyli, że etyka wspólnoty świata medycznego nie powinna nigdy od tego porządku odstawać. To znaczy powinna ona korygować naturę ale nigdy nie manipulować nią lub jej zastępować, dlatego choćby, że jakkolwiek wspólnota świata medycznego łudzi się iż zna naturalny porządek prokreacji i procesów ontogenezy, lecz w istocie zna go tylko po części. [...] Kończy się to propozycją sztucznej prokreacji w zastępstwie naturalnej, niekiedy poprzez gwałt na naturze (zapłodnienie po menopauzie), a niekiedy przez jej zastąpienie (zapłodnienie z użyciem FIVET)" (Prawa nienarodzonego a sztuczne zapłodnienie, nr 6). |