Tajemnice Bolesne


Tajemnica 1 Bolesna - Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu

Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech ominie mnie ten kielich” (Mt 26,39).Tak modlił się Chrystus w Ogrójcu na krótko przed swoją męką i śmiercią. Przywoływał też apostołów i wszystkich nas, abyśmy z Nim czuwali, bo jest to jedyne zabezpieczenie przed upadkiem w godzinie pokusy i próby. Niech się stanie wola Twoja Ojcze, a nie moja — brzmiały ostateczne słowa modlitwy Chrystusa. Mój Mistrzu, naucz i mnie wraz z Tobą przyjmować wolę Ojca. Tak bowiem dokonuje się zbawienie świata i moje własne.

  0x01 graphic

Jezus upadł na kolana i modlił się tymi słowami: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie Moja wola, lecz Twoja niech się stanie. Pogrążony w udręce jeszcze silniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi sączące się na ziemię.” Miłosierny Jezu, w wielkiej udręce modliłeś się, prosząc Ojca, aby zabrał kielich cierpienia, gdyby taka była Jego wola. Wtedy, Jezu, byłeś sam, mimo że towarzyszyli Ci Apostołowie. Byli blisko Ciebie, lecz tylko fizycznie, gdyż nie odgadywali Twych myśli, nie odczuwali Twego niepokoju- spali. Bardzo podobnie bywa w życiu: można liczyć na czyjąś fizyczną obecność, na ocieranie się na schodach, na siedzenie z kimś przy stole, ale nikt nie odczytuje naszych myśli, nie rozumie naszego niepokoju i milczącej rozpaczy. Chyba, że człowiek zda sobie sprawę z obecności Boga. W chwili największego zagrożenia wystarczy krótka chwila modlitwy, westchnienie, aby człowiek odnalazł nad sobą “parasol” Bożej Miłości. Często duch jest ochoczy do wypełniania woli Bożej, ale ciało słabe. Bądźmy pewni, że Pan Bóg bardziej zważa na naszego ducha niż ciało. Jezus również odczuwał strach i udrękę w swojej ludzkiej naturze podczas modlitwy w Ogrodzie Oliwnym, błagając Ojca, by oddalił od Niego kielich goryczy, jeśli to by było zgodne z Jego wolą. Dzięki modlitwie jednak przezwyciężył udrękę i wszechogarniającą rozpacz. Jeśli więc nasza natura odczuwa udrękę spowodowaną cierpieniem, nie należy obawiać się niczego poza grzechem, gdyż dzięki pomocy Bożej nasza wola jest w stanie zwyciężyć wszystko. Modlitwa jest tym niezawodnym środkiem, który zapewnia trwanie przy woli Bożej w każdej chwili naszego życia. Maryjo, naucz nas modlić się w każdej sytuacji, zwłaszcza tej, po ludzku sądząc, beznadziejnej, i z poddaniem przyjmować wszystko z ręki Boga.

 

JAN ROMOCKI 1925 - 1944 MODLITWA BONAWENTURY

Od wojny, nędzy i od głodu,

Sponiewieranej krwi narodu,

Od łez wylanych obłąkanie

Uchroń nas, Panie.

 

Od niepewności każdej nocy,

Od rozpaczliwej rąk niemocy,

Od lęku przed tym, co nastanie,

Uchroń nas, Panie.

 

Od bomb, granatów i pożogi.

I gorszej jeszcze w sercu trwogi,

Od trwogi strasznej jak konanie

Uchroń nas, Panie.

 

Od rezygnacji w dobie klęski,

Lecz i od pychy w dzień zwycięski,

Od krzywd - lecz i od zemsty za nie

Uchroń nas, Panie.

 

Uchroń od zła i nienawiści,

Niechaj się odwet nasz nie ziści.

Na przebaczenie im przeczyste

Wlej w nas moc, o Chryste!

 

Jezus klęczy w ogrodzie na Górze Oliwnej. Przed Nim grzechy wszystkich ludzi, dookoła otacza Go niewdzięczność, niewierność i zdrada. W tę straszną noc wszyscy Go opuszczają. Ci, co Go niedawno chcieli obwołać królem teraz gotują Jego mękę i zgubę. Nad uśpionym w dolinie miastem, na szczycie góry, niejako zawieszony miedzy niebem a ziemią Chrystus bierze gorzki kielich zbawienia. Za grzechy ludzkości Jezus przyjmuje wszystko na siebie. Ale Maryja w tę noc modli się razem z Panem, choć nie ma Jej z uczniami. Ona Niepokalanie Poczęta, będzie nas zawsze wspomagać, abyśmy z łaską Chrystusa zwyciężali grzech. Jesteśmy z Tobą, Służebnico Pańska, w męce Pana naszego Jezusa Chrystusa. Módl się za nami grzesznymi!

 

Ogrodzie Oliwny- widok w tobie dziwny,

Widzę Pana Mego na twarz upadłego

Tęskność, smutek strach Go ściska,

Krwawy pot z niego wyciska.

Ach Mój Jezu, mdlejący prawie konający.

Kielich gorzkiej męki z Ojca Twego ręki

Ochotnie przyjmujesz za nas ofiarujesz.

Anioł Ci się z Nieba zjawia

O męce z Tobą rozmawia.

     Ach Mój Jezu strwożony przed męką zmęczony.

     Kawałek ziemi w Ogrodzie Oliwnym -

     Modlitwa jakby dziecka - pokorna.

     Wyznanie - jałmużna Krwi i potu trwogi konanie.

     Ofiara całopalna, Syn cały oddany

     A oto moje wyznanie - I Ja Tobie oddaje się Panie.

 

Panie Jezu agonia Twojej modlitwy to początek mojego zbawienia. Ty Królu mój, zbawicielu walczysz o moją duszę. Twoja modlitwa to godzina, w której przyjmujesz moją winę, moje śmiertelne grzechy i miliardy grzechów całego świata. To jeszcze nie droga krzyżowa na Golgotę to tylko ofiara, to tylko modlitwa. Ale jakże wymowna, długotrwała, pobożna, cierpliwa, z miłością i Twoim poświęceniem. Czy moja modlitwa jest tak wytrwała i chętna, pobożna ofiarna za ten cały dzień i spokojną noc, za rodziców i rodzeństwo? Czy umiem zaprosić do modlitwy kogoś bliskiego, męża, żonę, córkę lub brata, czy tylko może zmówię z chęcią pobożnie za nich westchnienie do Boga? A jakże była by milsza Tobie Chryste, gdybym ofiarowała ją za moich wrogów, nieprzyjaciół. Panie, naucz jak uwielbiać i być Ci oddanym. Prosimy Ciebie nasza Matko, Matko naszego zbawiciela abyś nas wspierała swoją cierpliwością i pokorą, i uczyniła nasze serca pełne zapału i małości do modlitwy. Pragniemy to czynić z głębi naszych serc. Wspieraj nas, Matko, matko bolesna, matko modląca się z Jezusem w Ogrójcu.

 

Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów: Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił. Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną! I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty. Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł, więc do Piotra: Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. Powtórnie odszedł i tak się modlił: Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja! Potem przyszedł i znów zastał ich śpiących, bo oczy ich były senne. Zostawiwszy ich, odszedł znowu i modlił się po raz trzeci, powtarzając te same słowa. Potem wrócił do uczniów i rzekł do nich: Śpicie jeszcze i odpoczywacie? A oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy! Oto blisko jest mój zdrajca.

 

Wielki Czwartek - Wigilia męki i śmierci naszego Zbawiciela. Po ostatniej wieczerzy, po ustanowieniu Najświętszego Sakramentu Ołtarza, Pan Jezus i Jego Apostołowie wyszli w stronę Góry Oliwnej do ogrodu zwanego Getzemani. Kiedy już tam byli, Pan Jezus powiedział do Apostołów: “Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” Następnie oddalił się nieco z Janem, Jakubem i Piotrem, polecił się Ojcu Niebieskiemu i nagle całe morze cierpień przelało się do duszy Jezusa. W wielkim smutku i trwodze rzekł do Apostołów: “Smutna jest dusza moje aż do śmierci” Odszedł znowu nieco dalej, upadł na twarz i tak się modlił: “Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech mnie ominie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie...” Pan Jezus wiedział doskonale, co się stanie i dlatego przygnębiony, osamotniony, drżał z lęku i pragnął pocieszenia. Według opisów Ewangelistów, Pan Jezus modlił się trzykrotnie do Ojca Niebieskiego, a w przerwach udawał się do Apostołów, lecz zawsze znajdował ich pogrążonych we śnie. Po trzeciej jednak modlitwie rzekł do nich: “Śpicie i odpoczywacie, a oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy wydany będzie w ręce grzeszników. Wstańcie i chodźmy. Oto blisko jest mój zdrajca!” Były to najcięższe godziny w życiu Chrystusa, ponieważ męka w ogrodzie oliwnym ukrzyżowała Jego Duszę i Serce, podczas gdy na Krzyżu - Jego Ciało. Jezu udręczony w nocnej adoracji i modlitwach do Boga Ojca, udręczony pokusą odstąpienia od dzieła Bożego - naucz mnie jak trwać przy Bogu w trudnych chwilach i zgadzać się na krzyż. Wszechmocny, Wieczny Boże, dozwól łaskawie abyśmy pojęli naukę płynącą z Męki Chrystusa i zasłużyli na udział w Jego Zmartwychwstaniu, a co dla zmysłów nie pojęte niech dopełni wiara w nas. Matuchno! Serce Twoje Przenajświętsze przeszył miecz boleści, a ból przewyższył cierpienia wszystkich męczenników, ponieważ przeżywałaś wszystko to, co Twój Syn - nasz Zbawiciel. O Matko Miłosierna, pomóż mi zawsze wytrwać w modlitwach w drodze do Nieba. Tę dziesiątkę Różańca Świętego odmawiamy za rodzinę, która w tym domu gości Ciebie Matko modlitwami, pieśniami, adoracją i kwiatami. Aby na nich spłynęły Twoje błogosławieństwa. Bądź tak łaskawa Królowo Niebios i Ziemi i racz nam także tu wszystkim udzielić po promyczku Łaski, abyśmy mogli godnie i wiernie modlić się dzisiaj. Otwórz nasze serca!

 

Ostatnia wieczerza dobiega końca, Jezus i jego uczniowie udają się do ogrodu oliwnego, położonego na zboczu góry. Ze skarpy widać dobrze całe miasto, krzątających się ludzi, zajętych swoimi obowiązkami. Jezus z wysoka ogląda to żyjące swoim rytmem ludzkie mrowie. Ruch powoli zanika, zgiełk milknie, a w oknach pojawiają się pierwsze światła. Świerszcze rozpoczynają swój wieczorny koncert, a noc otula wszystko dokoła do snu. Chłodny wieczorny powiew niesie spokój i ciszę nic, więc dziwnego, że apostołom kleją się oczy a nogi uginają się do utęsknionego odpoczynku. Ale dla Jezusa ta noc jeszcze nie dobiegła końca, nie na spoczynek za swymi uczniami tu przyszedł, ale by na chwilę pomodlić się przed długą podróżą, drogą, która go zaprowadzi na wzgórze czaszki. Miasto w dole śpi nieświadome tego, co wkrótce nastąpi, śpią też uczniowie i tylko szatan wydaje się nie spać. Zadufany w swojej przebiegłości szykuje pułapkę, w którą sam się wkrótce złapie. Jeszcze tylko jedna chwila a dzień zamieni się zupełnie w noc jeszcze tylko trochę a ciemność zamieni się w blask, jeszcze tylko chwilka a spokój zmieni się w krzyk. Dziwna to noc łącząca jakby dwa światy, dwie epoki. Wszystko wydaje się zmieniać swoje znaczenie i wymowę. Jeszcze tylko parę słów do Ojca jeszcze jedna chwila wahania, jeszcze jedno spojrzenie na Jerozolimę. Jutro oblicze tego miasta i świata zostanie odmienione na zawsze obmyte jego najświętszą krwią. Jezu uwielbiamy Cię na wzgórzu oliwnym. Bądź z nami na wzgórzach naszego życia, bądź, gdy stoimy przed wyborami i gdy się wahamy. Pomagaj nam podejmować decyzje, które są zgodne z Twoją wolą i z wolą ojca.

Zatrzymaj się, okaż Jezusowi współczucie, żałuj za grzechy, widząc, że popełniając je, obraziłeś tak dobrego Boga. Pracuj nad własnym zbawieniem I po staraj się, aby z twojego powodu nie poszły na marne cierpienia Boskiego Odkupiciela. Bądź twardy, nieugięty i wytrwały w modlitwie. Naśladuj Jezusa, który ani w smutku, ani w trwodze nie przerywa modlitwy, a wprost przeciwnie ? przedłuża ją I odmawia z większą gorliwością

 

Wielki Czwartek - Wigilia męki i śmierci naszego Zbawiciela. Po ostatniej wieczerzy, po ustanowieniu Najświętszego Sakramentu Ołtarza, Pan Jezus i Jego Apostołowie wyszli w stronę Góry Oliwnej do ogrodu zwanego Getzemani. Kiedy już tam byli, Pan Jezus powiedział do Apostołów: “Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” Następnie oddalił się nieco z Janem, Jakubem i Piotrem, polecił się Ojcu Niebieskiemu i nagle całe morze cierpień przelało się do duszy Jezusa. W wielkim smutku i trwodze rzekł do Apostołów: “Smutna jest dusza moje aż do śmierci” Odszedł znowu nieco dalej, upadł na twarz i tak się modlił: “Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech mnie ominie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie...” Pan Jezus wiedział doskonale, co się stanie i dlatego przygnębiony, osamotniony, drżał z lęku i pragnął pocieszenia. Według opisów Ewangelistów, Pan Jezus modlił się trzykrotnie do Ojca Niebieskiego, a w przerwach udawał się do Apostołów, lecz zawsze znajdował ich pogrążonych we śnie. Po trzeciej jednak modlitwie rzekł do nich: “Śpicie i odpoczywacie, a oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy wydany będzie w ręce grzeszników. Wstańcie i chodźmy. Oto blisko jest mój zdrajca!” Były to najcięższe godziny w życiu Chrystusa, ponieważ męka w ogrodzie oliwnym ukrzyżowała Jego Duszę i Serce, podczas gdy na Krzyżu - Jego Ciało. Jezu udręczony w nocnej adoracji i modlitwach do Boga Ojca, udręczony pokusą odstąpienia od dzieła Bożego - naucz mnie jak trwać przy Bogu w trudnych chwilach i zgadzać się na krzyż. Wszechmocny, Wieczny Boże, dozwól łaskawie abyśmy pojęli naukę płynącą z Męki Chrystusa i zasłużyli na udział w Jego Zmartwychwstaniu, a co dla zmysłów nie pojęte niech dopełni wiara w nas. Matuchno! Serce Twoje Przenajświętsze przeszył miecz boleści, a ból przewyższył cierpienia wszystkich męczenników, ponieważ przeżywałaś wszystko to, co Twój Syn - nasz Zbawiciel. O Matko Miłosierna, pomóż mi zawsze wytrwać w modlitwach w drodze do Nieba. Tę dziesiątkę Różańca Świętego odmawiamy za rodzinę, która w tym domu gości Ciebie Matko modlitwami, pieśniami, adoracją i kwiatami. Aby na nich spłynęły Twoje błogosławieństwa. Bądź tak łaskawa Królowo Niebios i Ziemi i racz nam także tu wszystkim udzielić po promyczku Łaski, abyśmy mogli godnie i wiernie modlić się dzisiaj. Otwórz nasze serca!

 

Były to dla Jezusa najcięższe chwile w życiu. Uważa się, że męka w Ogrodzie Oliwnym była bardziej dotkliwa niż ukrzyżowanie. Wtedy, bowiem ukrzyżowane zostały Jego serce i dusza, podczas gdy na krzyżu — Jego ciało... A że podczas owej godziny było to dla Jezusa tak bardzo trudne do zniesienia, świadczą słowa, jakie wyrzekł: „Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?”. Stąd wiemy, że pragnął pocieszenia. (...) Jezus nakazuje: czuwajcie i módlcie się (...). Tylko czuwając i modląc się, możemy pozostać Jemu wierni.

 

Można życie przedrzemać. Można żyć jak lunatyk... Jak pod władzą hipnotyzera. Uciekać przed każdym bólem, przykrością, prawdą w znieczulenie, otępienie, bezmyślność. Ale można i czuwać. Do bólu wpatrzeć się w oczy cierpieniu, w którym Bóg przychodzi. I pytać: jak będzie, Boże, lepiej, pożyteczniej, zbawienniej? Nie po mojemu, ale po Twojemu. Pomóż, Maryjo, powiedzieć TAK, gdy jest najboleśniej.

 

Moja dusza jęczała jak w czyśćcu. Zdawało mi się, że wszystko zamarło we mnie dla Pana Boga: i wiara, i ufność, miłość, i oddanie się Bogu. Zdawało mi się, że siły i życie ulatują ze mnie, lecz we wszystkim zdawałam się na wolę Pana Jezusa, aby spełniło się we wszystkim Jego upodobanie we mnie.

 

Bolesna Matko czuwająca przy swoim Synu. Tak wielu ludzi uzależnionych jest od woli innych. W naszych spiżarniach znajdują się zapasy zdolne nakarmić wielu głodnych. W rękach niewielu ludzi znajdują się dobra, które mogłyby nasycić wszystkich ubogich tego świata. Od decyzji niewielu państw zależy redukcja zadłużenia krajów najbiedniejszych, które popadają w coraz większą nędzę. Matko, spraw, by każdy, kto usłyszy to wezwanie, nie wahał się okazać miłosierdzia potrzebującym, jeśli sam miłosierdzia chce dostąpić.

 

Modlitwa w Ogrójcu jest jak zwiastowanie. Podobnie jak zwiastowaniu Maryi towarzyszy ogromna samotność i ten fundamentalny akt decyzyjny, od którego wszystko zależy, tak samo i teraz, podczas modlitwy w Ogrójcu — samotność i decyzja. Jakże małe są inne sprawy i troski! Trzeba raz zdecydować: jestem do Twojej dyspozycji. Wszystko inne jest już tylko konsekwencją. Nawet nie decydując, podejmuję przecież decyzję. Nie da się uciec przed daniem odpowiedzi Bogu. Módlmy się, aby nasza odpowiedź Bogu była zawsze pozytywna.

 

Scena w Getsemani jest dla nas pobudką i zachętą, byśmy uczynili wysiłek woli i przyjęli z całkowitym poddaniem cierpienia, które zsyła na nas i które dopuszcza Bóg: ?Nie moja, ale Twoja wola niech się stanie? (Łk 22, 42). Te rozdzierające słowa zarazem uzdrawiają przez to ze uczą, do jakiego stopnia heroizmu może i powinien  dojść chrześcijanin, który cierpi z Chrystusem cierpiącym, a także dają ostateczną pewność zdobycia ogromnych zasług wypływających  z życia Bożego w nas,  które dzisiaj jest życiem łaski, a jutro będzie życiem w chwale.

Tajemnica 2 Bolesna - Biczowanie

Piłat kazał Jezusa ubiczować” (J 19,1).Co chciał osiągnąć Piłat skazując Jezusa na dodatkowe cierpienia, jakim było biczowanie? Być może spodziewał się, że ocali Jezusa od śmierci, że widok ubiczowanego położy kres dalszym żądaniom tłumu, który domagał się Jezusowej śmierci i to śmierci krzyżowej. Tak jednak się nie stało. Przepraszam Cię, Panie Jezu, za to, że zgadzam się niekiedy na zło i cierpienie bliźnich i tłumaczę sobie, że w ten sposób mogę osiągnąć większe dobro i coś w ogóle ocalić.

  0x01 graphic

Rzymskie biczowanie było karą tak okrutną, że prawo zabraniało stosować je wobec swoich obywateli. Biczowanie poprzedzało ukrzyżowanie lub było karą samą w sobie. Jeżeli kogoś karano biczowaniem, wymierzano dziesiątki uderzeń, przy czym wielu skazanych nie przeżywało egzekucji i konało na miejscu. Jeśli zaś miało nastąpić ukrzyżowanie, ograniczano liczbę uderzeń do, około 20, aby skazany mógł dojść z krzyżem na miejsce stracenia. Piłat, który żywił dla Jezusa obojętną życzliwość, nie chciał Jego śmierci, mówiąc: “Każe Go wychłostać i uwolnię”. Tym samym Pan został skazany na najgorsze biczowanie (tzw. Stacjonarne) na dziedzińcu więziennym twierdzy Antonina, po czym miał być uwolniony! Rozkaz biczowania Jezusa otrzymał od Piłata setnik, który zadanie to powierzył kohorcie żołnierzy syrofenickich i samarytańskich, skoszarowanych wokół dziedzińca więziennego. Byli to zacięci wrogowie Izraela. Bito, więc Jezusa nie jako kolejnego skazańca, ale ze wzmożoną nienawiścią, jako uosobienie wybranego narodu znienawidzonego przez tych żołnierzy. Metalowe bicze na dwóch lub trzech rzemieniach wżerały się w głąb ciała aż do kości. Po takim biczowaniu Jezus doznał wstrząsu pourazowego i znacznego wykrwawienia, co przyspieszyło Jego śmierć na krzyżu - jak mówi Pismo: Piłat zdziwił się, że już umarł”

 

JÓZEF IGNACY KRASZEWSKI 1812 - 1887 PSALM

 Z ciemności ciszy, z brudnego barłogu

Myśl skołataną podnoszę ku Bogu:

Panie, dlaczego strąciłeś tak nisko

Dając tłumowi mnie na pośmiewisko?

Ciało znękane ucisnęło ducha,

A litość Twoja na jęki me głucha!

Wiem ja, o Panie, że winy własnemi

Chłoszczą mnie grzechy i wgniotły do ziemi,

Lecz Tyś wszechmocny, gdy przepuścisz winę,

Panie - odżyję i marnie nie zginę.

Patrzaj - od kości odpadło mi ciało,

Na płacz łez, na jęk oddechu nie stało,

Wołam Cię rano, wołam nocą ciemną,

Panie, ulituj - zlituj się nade mną!

Pierzchnęli wszyscy, którzy przy mnie stali

I duchem nędzni, i sercem mali,

A nieprzyjaciel urąga się nędzy —

Panie - O Panie, przyjdź w pomoc co prędzej!

 

Piłat wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: Ja nie znajduję w Nim żadnej winy(...) Czy zatem chcecie, abym wam uwolnił Króla Żydowskiego” Oni zaś powtórnie zawołali: „Nie tego, lecz Barabasza!” Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować.” Miłosierny Jezu patrzymy w ciszy na Ciebie, przywiązanego do słupa i okrutnie biczowanego za nasze grzechy. Gdy miałem operację i chirurg krajał moje ciało, gdy się kaleczę lub zranię to wtedy dopiero wiem Panie jak bardzo musiałeś cierpieć dla naszego zbawienia. Każdy mój grzech, każde potknięcie to raz zadany Twemu Ciału. Rozumiem teraz, że zostaliśmy wykupieni z rąk szatana nie złotem i srebrem, lecz Krwią Twoją najdroższą. Miłosierny Jezu dodawaj nam sił. Ty wiesz Panie, co jest dla nas najlepsze, uczyń to, co jest zgodne z Twoją, nie naszą wolą. Dopomóż mi Panie, aby serce moje było miłosierne, abym nie odwracał twarzy przed nikim i kochał wszystkich nawet moich nieprzyjaciół.

 

Piłat, więc kazał zwołać arcykapłanów, członków Wysokiej Rady oraz lud i rzekł do nich: Przywiedliście mi tego człowieka pod zarzutem, że podburza lud. Otóż ja przesłuchałem Go wobec was i nie znalazłem w Nim żadnej winy w sprawach, o które Go oskarżacie. Ani też Herod - bo odesłał Go do nas; a oto nie popełnił On nic godnego śmierci. Każę Go, więc wychłostać i uwolnię. <A był obowiązany uwalniać im jednego na święta>. Zawołali, więc wszyscy razem: Strać Tego, a uwolnij nam Barabasza! Był on wtrącony do więzienia za jakiś rozruch powstały w mieście i za zabójstwo. Piłat, chcąc uwolnić Jezusa, ponownie przemówił do nich. Lecz oni wołali: Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go! Zapytał ich po raz trzeci: Cóż On złego uczynił? Nie znalazłem w Nim nic zasługującego na śmierć. Każę Go, więc wychłostać i uwolnię. Lecz oni nalegali z wielkim wrzaskiem, domagając się, aby Go ukrzyżowano; i wzmagały się ich krzyki. Piłat, więc zawyrokował, żeby ich żądanie zostało spełnione. Uwolnił im tego, którego się domagali, a który za rozruch i zabójstwo był wtrącony do więzienia; Jezusa zaś zdał na ich wolę.

 

Ojcze Niebieski - to wielka i niepojęta miłość Twoja ku rodzajowi ludzkiemu, żeś Syna Swego Jednorodzonego nam zesłał, aby za nas i nasze winy wycierpiał okrutne męki i podjął śmierć krzyżową. To dla naszego dobra, aby zadośćuczynić za nasze grzechy. To z mojej i naszej winy Pan Jezus wziął na siebie tę straszną chłostę, która należy się nam. Piłat, chociaż przekonany o niewinności Pana Jezusa skazuje Go na straszliwą karę biczowania i na śmierć krzyżową. Aby natomiast zadowolić tłum, uwalnia Barabasza. Nieznający miłosierdzia kaci zdzierają szaty Pana Jezusa, przywiązują Go do kamiennego słupa i okrutnie smagają biczami. Rzemienie biczów zakończone są ołowianymi kulkami. Szybkie uderzenia rozdzierają do kości niewinne ciało Jezusa. Kawałki rozszarpanych mięśni zwisały po całym ciele. W pełni rozpoczęła się krwawa męka Zbawiciela, Pana Jezusa. Od straszliwych uderzeń oprawców spłynął obficie krwią na całym ciele. A rozjuszony tłum woła wobec Piłata: “Krew Jego na nas i dzieci nasze” Oprawcy, uderzając po głowie, ogłuszyli Pana Jezusa. Pluli na Niego, kopali Go. Kopnięcie w żołądek przez jednego z katów spowodowało wstrzymanie oddechu i upadek na ziemię. Wloką, więc Pana Jezusa za włosy, bo nie był w stanie utrzymać się na nogach. Z niewinnego ciała zrobili sobie zabawę. Te katusze Pan Jezus znosi w milczeniu. Nie broni się, jest pokorny i uległy. Nikogo nie obarcza swoją krzywdą. Jest samą miłością w najstraszniejszej godzinie swojego życia.

 

            “Rzekł Piłat: Cóż mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem? Zawołali wszyscy: Na krzyż z Nim! Piłat, widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: Nie jestem winien krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz. Wówczas Jezusa kazał ubiczować.” Jezu, stoisz pokornie przywiązany do słupa. Za chwilę kaci będą biczowali Twoje święte Ciało, lecz czy to rzeczywiście oni? Czyż to nie ja biczuję Cię, Jezu, każdego dnia swoimi przewinieniami? Jak strasznie cierpisz? Z dziwną obojętnością przyjmuję to stwierdzenie w swym umyśle. Może gdybym, choć w niewielkiej cząstce odczuł ból, który raz po raz przenika Twoje święte Ciało, Panie, potrafiłbym zmienić swoje życie. Ty wiesz, Chryste, jaki słaby jestem. Od samego początku zgodziłeś się na wszystko, co było wolą Twego Ojca, po to, abym otrzymał zbawienie wieczne. Boże, Ty chciałeś, żeby wszyscy ludzie zostali odkupieni przez śmierć Twojego Syna na krzyżu. Spraw, pokornie prosimy, abyśmy, poznawszy na ziemi tajemnicę odkupienia, mogli korzystać z jej owoców w niebie. 

 

Rzekł Piłat: Cóż mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem? Zawołali wszyscy: Na krzyż z Nim! Piłat, widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: Nie jestem winien krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz. Wówczas Jezusa kazał ubiczować.” O, mój Jezu! Stoisz przywiązany do słupa, bezbronny, opuszczony. Milczysz, nic nie mówisz... Ty wiesz, że to musi się wykonać, aby nasze winy zostały odkupione. Każde uderzenie biczem to okrutny ból, to moje grzechy, które popełniam codziennie, często bez opamiętania, nie zważając na fakt, że one ciągle Ciebie ranią. Twoje cierpienie jest niepojętą tajemnicą, której namiastkę widzę w każdym cierpiącym i opuszczonym bliźnim. Nie pozwól mi, Jezu, odwracać głowy od żadnego cierpienia, i o ile to możliwe, spraw, żebym zawsze był gotowy nieść pomoc potrzebującym.

 

Patrz na Jezusa obnażonego i przywiązanego do słupa. Jest niewinny, a jednak Go biczują. Jest niewinny, niczego nie popełnił, ale cierpi za twoje przewinienia. Z ich powodu jest tak okrutnie biczowany. Pospiesz naprawić ten błąd, wynagrodzić tę krzywdę. Powiedz oprawcom, którzy biczu ją Jezusa: Przestańcie! Mylicie się! To nie On zawinił, jest niewinny. To ja jestem przestępcą. Ja zasługuję na biczowanie.

 

Wyznajemy nasza wiarę w składzie Apostolskim. W samym słowie "Umeczon" rozważamy tajemnice Bolesne Pana Jezusa. Panie Jezu zdradzony, obnażony, osamotniony, przywiązali Cię do słupa, aby mogli cię swobodnie katować, a przecież Ty nie uciekałeś, nie broniłeś się, nie wymawiałeś im, że źle czynią, nawet nie patrzyłeś na ich twarze. Ty Panie Jezu zaufałeś Ojcu w Niebie, a ich oddałeś w Jego ręce. Chciałeś odkupić nas grzeszników za wszelka cenę, bo Jesteś Miłością, niepojętą Miłością dla nas.

 

Panie Jezu, ty przecież nie tylko cierpiałeś za nas niegodnych, kiedy miałeś 33 lata tu na ziemi, Ty cierpisz każdego dnia z naszego powodu. Kiedy odrywamy od Ciebie nasz wzrok i myśl to znów zostawimy Cię samego, i wciąż narażamy Cię na ból przenikający Twoje Miłujące Serce.

 

Ofiaruje Ci Panie Jezu ten siódmy dziesiątek ku czci Twojego krwawego Biczowania i męki i proszę Cię przez te Tajemnice i przez wstawiennictwo Twojej Świętej Matki o doskonale zrozumienie tej tajemnicy i umartwienie moich zmysłów.  Niech laska  biczowania Pana Jezusa wstąpi do mojej duszy i uczyni ja naprawdę umartwiona - "bądź milłściw mnie grzesznemu" całym sercem skruszonym.

 

Kiedy mój sens pamięci widoku Twoich ran zniknie, wtedy lękam się spojrzeć Ci prosto w oczy, ale kiedy już to uczynię i ujrzę uśmiech Twoich oczy, natychmiast odczuwam nieokreślona Miłość Ojcowska i ulgę, ze wszystko jest O.K. Jeszcze jedna modlitwa,  jeszcze jeden Różaniec, jeszcze jeden dziej w Twoich kojących każdy ból Ramionach, a nie łatwo jest cudzy ciężar wziąć na własne ramiona, Ty Panie nie tylko wziąłeś mój ciężar grzechów - Ty za nie zapłaciłeś chłostą, cierpieniem i śmiercią. Wejdź w moje życie Panie razem  z Krzyżem i naucz mnie ofiarować moje cierpienia za niesprawiedliwych , za złoczyńców, za ludzi pogrążonych w nałogach w wewnętrznej samotności i takich, którzy jeszcze nie wierzą….. Na całym świecie     ……się nie prośby o światło prawdy i ciepło miłości.

 

W tej tajemnicy modlimy się gorąco, prosimy głośno i odważnie, skierujmy nasze wołanie do wszechmocnego Boga, aby udzielał łask powołania. Ty Panie Boże rozdajesz "talenty" według Swojej Woli. Szlachetnym, młodym, pełnym zapału udziel talentu do prowadzenia Kościoła i spraw, aby oni odpowiadając na Twoje wołanie przedłużali tu na ziemi Twoja misje i rozmnażali swoje " talenty" według Twojej Woli. Amen. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus w Przenajświętszym Sakramencie Ołtarza.

 

Jakże ciężko Mu było, gdy musiał znosić biczowanie, gdy pluto Mu w twarz... Kiedy czujesz się przygnębiony, popatrz na Niego (...). Cierpienie, ból, smutek, poniżenie, uczucie samotności są pocałunkiem Jezusa, znakiem, iż zbliżyłeś się do Niego tak bardzo, że mógł cię ucałować. (...) Ból jest znakiem, że zbliżyliśmy się bardzo do Jezusa na krzyżu. (...) Uczmy się od Maryi, która widząc Jezusa zelżonego i ubiczowanego, nie bała się przyznać, że jest Jego Matką. Módlmy się do Niej, (...) by nic nie odłączyło nas od miłości Chrystusa.

 

Bicze, ciosy zbiera się od życia często niespodziewanie, z nieoczekiwanej strony, od ludzi kochanych. Mi/ość sprawdza się najlepiej w niezawinionym cierpieniu / milczeniu. Jak łatwo i prosto oddać tym samym, odwzajemnić ból, cios, ranę. Ale z tej próby wyjdzie się przegranym. Trud no się uczyć miłości, która boli, bo... boleć musi. Inaczej, cóż to za miłość? Matko Bolesna, kochaj I bolej z nami.

 

Ileż Ty za moje grzechy musiałeś wy cierpieć w Twoim biczowaniu, w obnażeniu z szat. Tyś w męce swej widział moje grzechy i właśnie te grzechy sprawiały Ci szczególną boleść. Dla zadość uczynienia za nie przyjąłeś osobne cierpienia: bicze, razy, zniewagi. Ach, Panie, pragnę oddać się Tobie więcej.

 

Matko współczująca, aż dwie trzecie wszystkich męczenników chrześcijańskich to ofiary prześladowań XX W.: w Sudanie, Chinach, Indiach, Timorze Wschodnim, a także w Europie... Męczeństwo Kościoła trwa! To, dlatego Ojciec Święty przewodniczył w Koloseum Ekumenicznemu Wspomnieniu Świadków Wiary XX w. Krew męczenników już rodzi dobry owoc — liczba katolików wzrasta. Kubańczycy wzięli udział w procesji, która u progu Roku Jubileuszowego przeszła ulicami Hawany w przywrócone święta Bożego Narodzenia. Dziękujemy Ci, Matko, że jesteśmy zaczynem przygotowującym świat na przyjście Jezusa.

 

Ciało drży przed konsekwencjami pójścia za Jezusem. Boi się na wyrost. Ciało jest słabe, ale to duch się wstydzi. Ciało płaci rachunki za ducha. Wielkie wybory kosztują ciało i wyniszczają je. Ale ono jest sługą, jest instrumentem, narzędziem słusznej sprawy. Dlatego ciało zostaje ubiczowane. Musi znać swoje miejsce. Wiedzą o tym artyści i święci. Odwrócenie porządku jest zawsze utratą godności. Módlmy się o właściwą hierarchię wartości w naszym życiu osobistym i społecznym.

 

Tajemnica biczowania stawia nam przed oczy okrutną męczarnię razów spadających na niepokalane i niewinne członki Jezusa (...). Stąd płynie dla nas wielka nauka. Jeśli nie jesteśmy powołani do krwawego męczeństwa, to (...) Do ustawicznego trzymania siebie w karbach, do poskramiania swoich namiętności. Tylko tą drogą, prawdziwą drogą krzyżową, codzienną, nieuniknioną, niezbędną, czasem nawet heroiczną ze względu na wymagania (...)„ Dochodzi się krok za krokiem do coraz doskonalszego upodobnienia się do Jezusa, do udziału w Jego zasługach, do obmycia się w Jego Krwi niepokalanej z wszelkiej winy tkwiącej w nas i w innych.

 

Tajemnica 3 Bolesna - Cierniem Ukoronowanie

Ja na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18,17).Tak określił swą misję Chrystus za- pytany przez Piłata, czy jest królem. Ludzie nie zrozumieli tej misji, ani Chrystusowej odpowiedzi. Poprzez ukoronowanie cierniową koroną zakpili sobie z królewskiej godności Chrystusa. Ale to jednak nie zmienia faktu. Odrzucony przez ludzi Król pozostaje nim nadal, bo to On przynosi zbuntowanej ludzkości zbawienie i pokój. Przynosi prawdę i nadzieję wiecznego życia.

0x01 graphic

Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do Pretoriom i zgromadzili koło niego całą kohortę. Rozebrali go z jego szat i narzucili na niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia włożyli mu na głowę, a do prawej ręki dali mu trzcinę. Potem przyklękali przed nim i szydzili z niego mówiąc: Witaj królu żydowski!” Wyobraźmy sobie następującą scenę. Duszny dzień, praży gorące jerozolimskie słońce. Jezus drży po okrutnym biczowaniu. Gorączka zaczyna już ogarniać jego ciało dreszczami. Daje się odczuć słabość spowodowana utratą krwi, postem, długą drogą. Znowu związują Mu ręce. Sznur ponownie przecina zakrzepłe rany. Jeden z żołnierzy wybiega na dziedziniec i wraca z pękiem gałązek dzikiego głogu. Są giętkie, lecz mają twarde, ostre kolce. Żołnierze nadają gałęziom kształt obręczy i wkładają na biedną głowę. Okrutna korona opada Mu jednak na szyję. Nie trzyma się. Trzeba ją ucisnąć. Zdejmują ją, rysując policzki, omal Go przy tym nie oślepiają, wyrywają Mu włosy. Ściskają ją. Teraz jest zbyt mała i, choć wciskają ją wbijając ciernie w głowę, może spaść. Zdejmują ją, więc jeszcze raz, znowu wyrywając Mu włosy. Formują na nowo. Teraz pasuje. Z przodu jest potrójny cierniowy splot, z tyłu, tam gdzie krzyżują się końce gałęzi, jest prawdziwy węzeł cierni, które wbijają się w kark. Korona nie wystarczy, aby być królem. Trzeba purpury i berła. W stajni jest trzcina, a w ścieku purpurowa chlamida. Wkładają brudną szmatę na ramiona Jezusa. Zanim Mu włożą trzcinę do rąk, biją Go nią po głowie, kłaniając się i pozdrawiając Go: Witaj królu żydowski i zanoszą się od śmiechu. Jezus pozwala na wszystko. Pozwala się uderzać, drwić z siebie, nic nie mówiąc. Patrzy tylko na nich, a jest to spojrzenie łagodności i straszliwego cierpienia. Cierpienia tak strasznego, że nie wiem czy ktokolwiek mógłby je znieść bez odczuwania rany w sercu. Jezus patrzy, wodzi wzrokiem cierpienia po tłumie, który trudno nazwać tłumem ludzkim. Są to raczej wściekłe hieny. Szuka. W morzu nienawistnych twarzy znajduje twarze przyjaciół. Ilu? Mniej niż dwudziestu przyjaciół w morzu tysiącu nieprzyjaciół. Pochyla głowę dotknięty tym opuszczeniem. Spada łza... następna... i następna.  Matko Najświętsza, pomagaj nam oprzeć się naszym słabościom, daj nam siłę, aby oprzeć się grzechom, zaniedbaniom, nie wbijając kolejnych cierni w głowę Jezusa Chrystusa, naszego Odkupiciela. Aby Twój Boski Syn podczas drugiego przyjścia na ziemię nie był tak opuszczony jak 2000 lat temu.  

 

FRANCISZEK PIK (FRANCISZEK MIRANDOLA) PRZYJDŹ

Przyjdź, zdejm nam z czoła koronę cierniową,

Daj wyciągniętym dłoniom ster uchwycić,

Pozwól głód duszy żebraczej nasycić,

Zapal na zgasłych miejscu zorzę nową.

 

Przyjdź wielki w dłoni z gałęzią palmową,

Uświęć stopami ziemię ludzi małych,

Podnieś do życia rój myśli omdlałych,

Wnieś nam pod czaszkę tęczę kolorową.

 

Czekamy! Drżące zgięliśmy kolana,

Czekamy cudu jak Jerozolima

Drżała w tęsknocie na nadejście Pana.

 

Już karły śmiechem z świątyni wygnane,

Drogi różanym kwieciem usypane,

Czekamy Ciebie, Człowieka-Olbrzyma.

 

Każdy człowiek pragnie, aby go podziwiano i chwalono, aby ludzie go zauważali i dostrzegali w nim tylko to, co najlepsze i tylko to, co on chce, aby w nim widziano. Wielu, aby zwrócić na siebie uwagę innych i niejako zmusić ich do wyrażania swojego podziwu posuwa się do podstępu lub kłamstwa. Niejeden dla tych kilku chwil uznania stara się zamącić prawdę o sobie, udaje, że jest kimś innym, wybiela swój wizerunek lub po prostu oddaje się samochwalstwu. Pan Jezus wolny jest od tej ludzkiej słabości jakkolwiek włożono Mu koronę z cierni, dano płaszcz purpurowy i trzcinę do ręki, aby wyszydzać prawdziwą królewską godność Chrystusa. Jest to przykład drugiej natury grzechu pychy. Dla tej samej przyczyny, co przedtem człowiek ubliża swojemu współbratu, wyśmiewa go i poniża. Pan Jezus przyjmuje to z pokorą, aby zadośćuczynić za naszą pychę i wywyższanie się nad braćmi. On jest prawdziwym Królem nieba i ziemi i to Jemu należy się wszelka cześć i chwała. Za przyczyną Maryi, prośmy Chrystusa o łaskę pokory i posłuszeństwa.

 

Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do Pretoriom i zgromadzili koło Niego całą kohortę. Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: Witaj, królu żydowski! Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.

 

Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do Pretoriom i zgromadzili koło niego całą kohortę. Rozebrali go z jego szat i narzucili na niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia włożyli mu na głowę, a do prawej ręki dali mu trzcinę. Potem przyklękali przed nim i szydzili z niego mówiąc: Witaj królu żydowski! Przy tym pluli na niego, brali trzcinę i bili go po głowie.” Jezusowe oczy przysłonięte cierpieniem. Jezusowe oczy przysłonięte cierpieniem przyciągają jak magnes. Stoi na stopniach Pretoriom z głową ukoronowaną, z rękami związanymi, w swej białej szacie. Nie mówi nic, lecz wszystko w Nim mówi. Przyzywa mnie i prosi. O co prosi? O to żebym Go kochała. Kochała miłością prawdziwego chrześcijanina. Prosi byśmy wszyscy byli zjednoczeni między sobą w miłości do Niego i dzięki jego nauce. Nauce, która mówi:, Kto ma niech daje pokornie, kto nie ma niech przyjmie, niech przedstawia swe potrzeby braciom, wiedząc, że nimi są. Bracia zaś niech z miłością wsłuchują się w potrzeby innych braci i sióstr. Pamiętajcie, że otrzymuje nagrodę ten, kto jest miłosierny, nawet za jeden łyk wody. Pamiętajcie, że lepiej jest dawać niż otrzymywać. Niech ubogi znajdzie odwagę do proszenia, nie czując się upokorzonym. Niech pomyśli, że ja czyniłem to przed nim. Niech znajdzie siłę by przebaczać. Jeśli zostanie odrzucony, niech myśli o tym, że wiele razy Synowi Człowieczemu odmówiono miejsca i pożywienia, które daję się psom strzegącym stad. Bogaty niech znajdzie hojność rozdawania swych bogactw, myśląc o tym, że nędzna moneta, jeśli będzie dana z miłości, przekształci ten nędzny pieniądz podsuwany przez szatana, w klejnot nieśmiertelny.

 

Podziwiaj, z jaką cierpliwością Jezus znosi tę bolesną i wstydliwą koronę, którą nałożyli Mu nie tylko Żydzi, ale i chrześcijanie, bo i oni, kiedy grzeszą, łamią Jego prawo i, traktując Go jak wystawionego na pośmiewisko króla, kpią także z Jego przykazań. Okaż Jezusowi współczucie, czcij Go jako prawdziwego władcę, strzeż Jego świętych praw, naśladuj cnoty cierpliwości i cierpienia. Kiedy więc będą cię prześladować, ośmieszać, lekceważyć i oczerniać, znoś to cierpliwie, jak Jezus, a w ten sposób osią gniesz koronę chwały.

 

Błagajmy naszą Panią, by uczyniła nasze serca tak cichymi i pokornymi, jak było serce Jej Syna. Uczmy się pokory przez pogodne przyjmowanie upokorzeń. Nie pozwól, by ominęła cię ta szansa. Tak łatwo jest być wyniosłym, nieczułym, kapryśnym i samolubnym, ale zostaliśmy stworzeni do większych rzeczy. Po co więc zniżać się do spraw, które zniszczą piękno naszych serc?...  

 

Są słowa, spojrzenia, uśmieszki kłujące jak ciernie wbite w skroń czy w serce, żeby odebrać godność, ufność, nadzieję. Czy przez takie rany wycieka z nas mi/ość, jak krew, czy wzbiera w sobie? Czy czyjś śmiech może we mnie coś zabić, pozbawić mnie godności? Tylko z przekłutego balonu uchodzi po wietrze. Ukłute serce zbiera się w sobie, niczego Nie po mojemu, ale po Twojemu. Pomóż, Maryjo, powiedzieć TAK, gdy jest najboleśniej, najtrudniej. Naucz mnie, Matko, rozumieć, że nie ma kolców bez róży.

 

Po południu, w czasie Różańca, z miłosierdzia Twe go, mój najsłodszy Panie, przedstawiłeś duszy mej obraz Twego ukoronowania cierniem. Stanąłeś, mój Królu, cierniem ukoronowany, przed oczami mej duszy. Nic nie mogłam uczynić, jak tylko rzucić się do nóg Twoich, by tam Cię wielbić, adorować, przepraszać i cierpieć z Tobą nad męką Twą i nad grzechami mymi, które były jej powodem, mój Królu najsłodszy. Zdawało mi się, że siły i życie ulatują ze mnie, lecz we wszystkim zdawałam się na wolę Pana Jezusa...

 

Maryjo, której Serce odczuto wszystkie rany cierni. Świeccy członkowie Kościoła nie zawsze żyją wiarą, nie świadczą o Zmartwychwstałym, wygodnie dostosowując się do światowego stylu życia. Kapłani i osoby konsekrowane zaś nie zawsze głoszą Dobrą Nowinę, stając się niekiedy „beneficjentami zmian społeczno-gospodarczych”, na co wskazali polscy biskupi w Roku Jubileuszowym. Ojciec Święty, ogłaszając Dzień Przebaczenia, przypomniał o potrzebie oczyszczenia. Matko, pomóż nam, wierzącym, nie dorzucać swoich grzechów do grzechów świata.

 

Grzech Adama jest w nas. Wszystko potrafi zepsuć nasza pycha. Egoizm i egocentryzm potrafią ze Tyle jest człowieka w człowieku, na ile stanie się bezinteresownym darem z siebie dla Boga, dla innych, dla sprawy... psuć i zeszpecić nawet najlepsze dzieło. Trzeba być świadomym obecności tego wroga, który jest w nas samych. Trzeba być czujnym, aby nie zniszczył naszej służby wartościom. Tyle jest człowieka w człowieku, na ile stanie się bezinteresownym darem z siebie dla Boga, dla innych, dla sprawy...  Módlmy się o wielkość człowieczeństwa w ludziach, w nas samych.

 

Kontemplacja tej tajemnicy nadaje się w szczególniejszy sposób dla tych, którzy dźwigają ciężar odpowiedzialności społecznej (...). Na głowie tego Króla korona z cierni. Na ich głowach spoczywa (...) korona władzy, która od Boga pochodzi; jednak tyle w niej elementów, które ciążą, dręczą (...)? nie mówiąc już o bólu, jaki sprawiają nędze i winy ludzi, tym bardziej, gdy się ich kocha, a ma się obowiązek być dla nich przedstawicielem Ojca (...). Wówczas miłość staje się jak dla Jezusa koroną z ciernia (...). Pożyteczne byłoby też zastanowienie się w tej tajemnicy nad poważną odpowiedzialnością tych, co otrzymawszy więcej talentów powinni przynosić wiele owocu, wykorzystując stale swe zdolności i inteligencję. Służba myśli (...) powinna być spełniona z wielką cierpliwością i staraniem, by odrzucać pokusy pychy.

 

Tajemnica 4 Bolesna - Dzwiganie krzyża na Kalwarię

Jeśli kto chce iść za mną, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje” (Mk 8,34). Te słowa Chrystusa stanowią gorące zaproszenie każdego człowieka, by krzyż swej codzienności związał z Chrystusem, z krzyżem swojego Zbawiciela. Wtedy wszystko nabiera nowego sensu i nowego znaczenia. Idę więc ze swoim krzyżem, a obok mnie idzie mój brat i moja siostra, mój bliźni i też niesie swój krzyż. Czy potrafię znaleźć się w roli Szymona z Cyreny czy Weroniki, by choć odrobinę ulgi i pomocy dać mojemu bliźniemu? A to przecież znaczą słowa: „Niech mnie naśladuje”.

0x01 graphic

Pan Jezus bierze krzyż na Swoje ramiona z miłości do nas, do mnie, do ciebie. Krzyż tak ciężki, haniebny, niesprawiedliwy. Obejmuje go miłością. Krzyż Twój o Jezu nie był dla Ciebie niespodzianką. Sam sobie go przygotowałeś z troski o zbawienie mojej duszy, jako swój obowiązek. Bierze, więc Pan Jezus krzyż jako zadośćuczynienie za nasze grzechy, grzechy całego świata. Dlatego kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę świat odkupić raczył. Miłość czyni krzyż lżejszym i zasługującym. Św. Augustyn pisze: Miłość moja - to brzemię moje. Oto definicja miłości zrodzona z kontemplacji Krzyża Chrystusa. Twoja, o Panie Jezu, miłość ku Ojcu, ku nam, nadaje sens Twojej bolesnej męce. Nie ma większej miłości nad tę, kiedy ktoś życie swoje oddaje za innych. Mnie trudno pojąć wymogi tej miłości, bowiem Pan Jezus był na tyle potężny, aby stało się według Jego woli. Mógł to uczynić. Nie wybrał jednak życia wygodnego dla ciała, dla ducha, lecz pełne bólu i cierpienia. A my? Jeśli tylko odczuwamy krzyż cierpień, natychmiast go odrzucamy. Tymczasem jest to wyraz troski, miłości Boga, o zbawienie mojej duszy, naszych dusz. To są oznaki wybranych. Moim, więc obowiązkiem jest przyjąć każdy rodzaj krzyża, choćby był bardzo ciężki. To mnie zbliża do Ciebie, Panie. Tylko w oznakach codziennego krzyża, w umartwieniu, upokorzeniu, cierpieniu, pokonamy swoje słabości, siebie, szatana. Pragnę, więc wypełnić skierowane do nas, Panie Jezu słowa:, Kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje. O Jezu, pozwól nam zrozumieć, że krzyż przyjęty z miłością i radośnie niesiony czyni nas Twoimi uczniami i ściśle jednoczy z Bogiem Ojcem. Jestem słabym człowiekiem, gdy zabraknie mi sił i upadnę pod swoim krzyżem proszę Cię pomóż mi powstać i iść na nowo. Pragnę w tej drodze mojego krzyża czerpać moc i siłę z Twojego Świętego Krzyża, który jest kluczem do bram szczęśliwości wiecznej. Dlatego proszę Cię o Jezu, nie opuszczaj mnie. Jesteś dla mnie drogą, prawdą i życiem.

W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie

W krzyżu miłości otucha

Kto Ciebie Boże raz pojąć może

Ten nic nie pragnie, ni szuka

 

Jezu Krzyż włożony na Twoje ramiona stał się Twoim na zawsze,, stał się symbolem Twojej męki na wieki. Wtłoczony przez ludzi był darem Ojca Twego. Pokochałeś ten przedziwny dar — symbol prawdziwej miłości. Zaufał Ci Ojciec powierzając Ci dzieło odkupienia. I mi chyba też ufasz Jezu, pozwalając dzielić się z sobą swoim cierpieniem — swoim krzyżem. Jestem cząstką Twego mistycznego cierpienia. Trudno w to uwierzyć, ale to prawda. Symbol hańby i cierpienia - najcięższa kara starożytnego Rzymu — śmierć przez ukrzyżowanie — przeobraża się i staje się symbolem największej miłości świata. Jezu, na drodze trzykrotnie upadasz i trzy razy się pod nosisz. Ty znasz trudy dnia codziennego, Ty wiesz jak często upadam. Bądź ze mną w moich upadkach i pomóż mi powstawać. Maryjo, pełna macierzyńskiej miłości, stoisz w ciszy przy drodze krzyżowej swojego Syna i cierpisz razem z Nim. I my musimy swój krzyż nieść za Zbawicielem i nie możemy trwać w upadkach. Radujemy się, najlepsza Matko, że w szeregu idących za Chrystusem, Ty jedna rozumiałaś dzieło Twojego Syna.. Pomagając Mu stałaś się Towarzyszką Jego Męki i Współodkupicielką.

 

ADOLF MERLA KRZYŻOWANIE CHRYSTUSA

Nie Cię Piłat, o Chryste, przybił w drzewo tych krzyży —

Jeno ja sam, com nie chciał do krwi Twojej się zbliżyć.

I nie lud Cię krzyżował rozkrzyczany żydowski,

Jeno duch mój, co nie chciał wierzyć, iżeś Syn Boski.

I nie bok Twój przebiły ostre włócznie żołnierza,

ale, iżem spraw Twoich, światu służąc, odbieżał.

Nie to Piłat i Żydzi rzekli: - Krew Twa pociecze —

lecz to złości sprawiły i te grzechy człowiecze.

I jak na krzyż Cię kiedyś wbijał ludzi grzech wszystek,

tak i dziś Cię krzyżują ludzkie złości, o Chryste.

Krzyżują Cię w swych sercach, które mówią: -

Zgiń, krzywdą Twoją i bólem dzień mi tuczyć i żyźnić.

Krzyżują Cię w swych myślach, pełnych gniewów i złości,

i już dawno niepomnych Twej dobroci, miłości.

Krzyżują Cię i w sercach, i w tych myślach, i w czynie,

z których każdy się tarza w złości, w grzechu, w przewinie,

z których każdy, wpatrzony w własną korzyść i dosyt,

nie chce widzieć, że przy nim płacze głodny i bosy.

Nie Cię Piłat, o Chryste, w drzewo krzyża przybija,

lecz ta dusza człowiecza, grzeszna, pusta, niczyja,

lecz ta dusza, zamknięta w swojej pysze, i człowiek,

który rani Twe serce w jednym grzesznym swym słowie.

I nie żołnierz to bok Twój włócznią ostrą swą rani -

lecz świat, który urąga, miast miłować bez granic.

 

Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego. Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce Czaszki. Tam dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy go ukrzyżowali. Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony: Król żydowski. Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Tak wypełniło się słowo Pisma: W poczet złoczyńców został zaliczony. Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie! Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą i mówili: Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli. Lżyli Go także ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani.

 

Panie Jezu Chryste Królu Nieba i Ziemi - z miłości Twej o Panie do nas - ludzi wziąłeś na swoje święte i obolałe ramiona ciężki krzyż, a uczyniłeś to by zbawić morze grzesznych dusz. Okrutnie zbity z korona cierniową i ciężkim krzyżem kroczyłeś wśród ludu, ugadawszy podnosiłeś się sam. Cierpienie, jakie przyjmowałeś z godnością, pokorą - nasz umysł ludzki nie jest w stanie pojąć ani w pełni zrozumieć. Pomyślmy, więc, że każdy nasz ciężki grzech przez popełnienie, którego tracimy łaskę uświęcającą, dodaje dodatkowego ciężaru już i tak ciężkiemu krzyżowi naszego Zbawiciela. Przeznaczyłeś Panie dla każdego z nas krzyż, który powinniśmy przyjąć i nieś z godnością Dzieci Bożych, ale czy go możemy nieść? Krzyż bez Ciebie grozi kompletnym załamaniem, klęską i rozpaczą. Krzyż wydaje się nam zbyt ciężki, zbyt duży, zbyt bolesny, niezręczny, niepotrzebny, niemodny a przecież jest nasz - własny. Siły nasze takie małe, słabe, ograniczone. Upadamy, ale sami powstać nie możemy. Jezu - ja nie chcę tkwić w upadku. Jezu, pomóż mi powstawać.

 

 “Przedwieczna mądrość Boża wybrała krzyż, aby Cię nim obdarzyć. I Bóg daje ci krzyż jako korzystny dar swego serca. Zanim Ci zesłał krzyż, przypatrywał się swoim okiem wszechmogącym, przemyślał go Boskim rozumem swoim i zważył go na obu rękach, czy nie jest o milimetr za duży, czy nie jest o miligram za ciężki, i błogosławił Najświętszym Imieniem swoim, namaścił łaską swoją i przepoił pocieszeniem swoim. I spojrzał na ciebie i na odwagę twoją, i na siły twoje. I oto schodzi z nieba krzyż jako osobliwe pozdrowienie dla ciebie, jako jałmużna wszechmiłosiernej miłości Boga do ciebie”  “Twoje grzechy biorę je na siebie. Z jaką radością wewnętrzną uścisnąłem Mój krzyż, gdy Mi go przyniesiono. Czy ty wiesz, co to znaczyło dla mnie? Jestem Tym, który miłuje najwięcej. Dostrzegaj Mnie w bliźnich. Ćwicz się w tym, by zwracać się do bliźniego jak ktoś mało znaczący. Czy umieszczasz Mnie w twoim pochodzie jako Światło Przewodnie? Tak wielu używa wszystkich swoich sił, aby się ode mnie uwolnić, wynajdują preteksty, aby dobrodziejstwa, które im zsyłam, przypisać przypadkowi. Swój krzyż na każdy dzień podejmuj podobnie jak Ja przyjąłem Swój- z wielką miłością. Dojdź powoli do tego, by cierpienie pokochać- właśnie cierpienie zbliża do Mnie. Każdy chrześcijanin w stanie łaski jest drugim Chrystusem. Postępujcie ze Mną jak z kimś najbliższym, który nie tylko wybacza winy, które Mu się powtarza, lecz który jeszcze bierze je na siebie, aby dla nich uzyskać przebaczenie Ojca. Moja potęga zbawcza jest nieskończona.”

 

            “Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech, co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci życie z Mego powodu, ten je zachowa.” Panie Jezu, oto Twój krzyż! Jakby ten krzyż był naprawdę Twój. Ty przecież nie miałeś żadnego krzyża; Ty przyszedłeś na ziemię, aby dźwigać nasze krzyże. Przez całe swoje ziemskie życie i przez całą drogę na Kalwarię niosłeś na swych ramionach nasze grzechy. O, Jezu... Kroczysz w milczeniu, upadając z wycieńczenia, a ciężary naszych win przygniatają Cię do samej ziemi. Powstajesz jednak i idziesz dalej, bo wiesz, że w krzyżu tym jest nasze zbawienie. Panie mój, tak bardzo pragnę, byś mnie nauczył powstawać z moich upadków. Ty wiesz, jak słabą i nędzną duszą jestem. O, Jezu! Tyle razy Cię obraziłem, a Ty wciąż przy mnie trwasz. Naucz mnie pokory, abym w uniżoności serca i milczeniu ust umiał nieść krzyż swoich win. Pomóż mi pójść za Tobą, lecz daj także wytrwałość ku temu. O, Panie! Naucz mnie służyć innym i usuń z mego serca lęk przed krzyżem. Spraw, bym zrozumiał, że krzyż przyjęty z wdzięcznością i radośnie niesiony prawdziwie czyni mnie Twoim wyznawcą i jednoczy z Bogiem Ojcem.

 

W człowieku chorym lub przygniecionym przez krzyż pracy i cierpienia dostrzegać masz osobę Jezusa, a w efekcie naśladować postępowanie córek jerozolimskich. Okaż Mu współczucie. Naśladuj Weronikę, wycierając Biedakowi twarz, ocierając Mu łzy i pot całunem miłosierdzia. Naśladuj też Szymona Cyrenejczyka, pomagając w niesieniu krzyża. Bądź przy Nim jak Najświętsza Maryja i nie opuść Go aż do śmierci. O, jak że wielką będziesz miał zasługę w niebie!

 

Wszędzie dziś napotykamy cierpienia duszy i ciała. Także do twego życia wkroczył ból i cierpienie, ale pamiętaj, że twój ból, smutek i cierpienie są niczym innym jak pocałunkiem Jezusa. (...) Każdy z nas powinien zanurzyć się w mękę Chrystusa z jeszcze większą miłością. On szuka kogoś, kto by Go pocieszył, podtrzymał na duchu. Czy wystarczająco mocno się o to starasz? Dzisiaj Chrystus cierpi na wiele sposobów w ludziach najbardziej pogardzanych: spragniony miłości, patrzy w twoją stronę; łaknący dobroci, prosi o nią ciebie, stęskniony za oddaniem, w tobie pokłada nadzieję. Chory i w więzieniu, szuka twojej przyjaźni. Bezdomny, prosi o schronienie w twoim sercu. Przyjmiesz Go?

 

Misterium krzyża zawsze rodzi nadzieję, Gdy patrzymy na Twój krzyż Panie możemy zapomnieć O kanonizacji łotra ( ) Wystarczyło, ze raz tylko przemówił za Tobą a Ty zaraz przyznałeś się do niego przed światem i przed Ojcem ( ) Przedziwna jest tajemnica Twej mocy ( ) Jawnogrzesznice i celnicy wyprzedzą wielu ludzi do Królestwa niebieskiego Niech nas to wyzwoli z wszelkiej wątpliwości czyi my tam będziemy, ~boś Ty dobry t na wieki miłosierdzie Twoje Spraw, Chryste, byśmy nigdy nie tracili czasu na rozważanie Czy Twego miłosierdzia starczy dla nas ( ) To tytko nad piekłem jest napis Porzućcie wszelką nadzieję, Ale nad krzyżem jest inny -Niech żywi nie tracą nadziei.

 

On sam w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości” (1 P 2. 24). Jezus dźwiga na Kalwarię krzyż, a z nim grzechy całego świata, aby zniszczyć panowanie grzechu i otworzyć ludowi drogę do chwały Ojca. Ojcze najlepszy: Ty mnie kochasz, gdy przygnieciony ciężarem grzechów zwracam się do Twego miłosierdzia. Uwielbiam Cię, Ojcze, Synu i Duchu Święty, w tajemnicy Jezusowego dźwigania krzyża na Kalwarię.

 

Pana Jezusa Dziwne, jak ciężkie jest życie, w którym unika się wszelkich ciężarów. Kto za wszelką cenę unika krzyża, tego krzyż powlecze za sobą. Nie można mieć życia... nieważkiego. Miłość, wierność, uczciwość muszą mieć ciężar znaczenia, a tego nie ma bez cierpienia. Ale tak wzrasta moc w człowieku, wytrzymałość i wartość wszystkiego, ciężaru przyjętego i nieodrzuconego. Matko z drogi krzyżowej, dotknij mojego krzyża ciężarem sensu.

 

Pan wewnętrznie mnie poruszył i dał mi pragnienie niesienia za Nim mego krzyża, znosząc bez skargi i bez słowa, dla Jego miłości, wszystkie ciężary, krzyże, cierpienia, trudności wewnętrzne i zewnętrzne, które spodoba się Jemu na mnie zesłać.

 

Matko Jezusowa, która niesiesz krzyż razem ze swoimi dziećmi. Wybacz nam, że ziemię, którą Stwórca dał nam w posiadanie, zniszczyliśmy, używając jej jako środka do realizacji swoich krótkowzrocznych planów. Załamała się równowaga w przyrodzie. Zaufanie we własne, nieograniczone możliwości sprowadza człowieka na bezdroża. Aby bronić swojej godności, ludzie utworzyli w Roku Jubileuszowym Listę Niepowtarzalnych — tych, którzy nie chcą być sklonowani! Ty widzisz, Matko, jak daleko odeszliśmy od zamysłu Bożego. Prosimy Cię o łaskę opamiętania.

 

Pójść za Chrystusem na dobre i na złe. Pójść w każdej sytuacji za Miłością, którą jest On sam. A miłość kosztuje. Miłość zadaje rany. Miłość jest wymagająca. Ale nie pragniemy miłości, która nie wymaga, która jest tylko użyciem i egoizmem. Pragniemy tej miłości, która drogo kosztuje. Dlatego pójście za Chrystusem jest takie trudne. Tutaj, bowiem słyszymy potrójne pytanie Chrystusa skierowane do Piotra: Czy kochasz? Czy kochasz Mnie? Czy kochasz Mnie bardziej? I podobnie jak Piotr całym swoim życiem dajemy pozytywną odpowiedź. Niezależnie od ceny, jaką przychodzi nam płacić. Módlmy się o siłę podążania za Miłością.

 

W tej tajemnicy Jezus jest uosobieniem całego rodzaju ludzkiego. Byłoby nieszczęściem, gdyby każdy z nas nie miał swojego krzyża: człowiek, skuszony do egoizmu, do niewrażliwości (...)„ upadłby w drodze. Obraz Jezusa wstępującego na Kalwarię przemawia do serca i uczy, byśmy obejmowali i całowali nasz krzyż, byśmy go nosili wielkodusznie, z zapałem (...). Tajemnica ta stawia nam przed oczy niezliczone tłumy biednych, nieszczęśliwych: sierot, chorych, więźniów, słabych, wygnanych. Prośmy dla nich wszystkich o siłę i pociechę rodzącą nadzieję. Powtarzajmy z żarliwością, pomimo łzy, która być może lśni w oku:  „Witaj, krzyżu, jedyna nadziejo”.

 

Nie bój się Krzyża bracie i siostro, bo to najokrutniejsze narzędzie męki i hańby stało się czci najgodniejszym znakiem Chwały, Nadziei i Miłości. To znak, którym zwyciężysz szatana,  to drogowskaz do nieba. Przybliż się i stan tuz pod Krzyżem by zobaczyć zbawcze spojrzenie Jezusa pełne Miłości i przebaczania, Jego Zbawcze ramiona rozwarte by cię objąć, Jego pochylona Głowę by Cię pocałować i zamknąć w Swojej Miłości…..

 

Żyć z Chrystusem, cierpieć z Chrystusem, umrzeć z Chrystusem. To znaczy również zwyciężyć z Chrystusem, to znaczy przede wszystkim powstać z martwych i zwyciężyć śmierć, już więcej nie umierać, ale żyć wiecznie. Na krzyżu Miłość zwyciężyła. Pod krzyżem stała Matka Boża, uosobienie zwyciężającej Miłości. Módlmy się o ostateczne zwycięstwo miłości w życiu każdego z nas.

Tajemnica 5 Bolesna - Śmierć Jezusa na Krzyżu

Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotaą ukrzyżowali tam Jezusa” (Łk 23,33). Zanim jednak nastąpił prawdziwy kres dramatu i wypowiedziane zostały przez Chrystusa ostatnie słowa: „Wykonało się”, na Wzgórzu Kalwarii działo się jeszcze bardzo wiele ważnych spraw. „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią”— uczył nas z Krzyża Chrystus. Do skruszonego i żałującego za swe winy współtowarzysza umierania powiedział: „Dziś będziesz ze mną W raju”. Na koniec zostawił nam testament: Niewiasto oto syn Twój” „Oto Matka twoja” i powierzył macierzyńskiej opiece Maryi całą ludzkość i każdego z nas. Panie Jezu, niech wydarzenia z Kalwarii nauczą i mnie przebaczenia oraz miłości do Twojej i mojej Matki, oraz tego, bym od- dawał swego ducha Ojcu w cieniu Twego Krzyża, bym i ja mógł usłyszeć słowa nadziei: „będziesz ze mną  w raju”.

0x01 graphic

Było już koło godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” Po tych słowach wyzionął ducha. Spróbujmy rozważyć raz jeszcze śmierć naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa kierując naszą uwagę na fakt, który często umyka. Bóg Ojciec wygnał człowieka, którego znaki nieposłuszeństwa były jawne, z miejsc rajskich rozkoszy, aby nie zgrzeszył ponownie i gorzej jeszcze wyciągając pożądliwą rękę w stronę drzewa życia. Tak, więc Ewa była obciążona swoim grzechem, a cierpienie nie osiągnęło natychmiast wystarczającego wymiaru, aby doprowadzić do zmniejszenia jej winy. Jako organizm nasycony truciznami, przekazała synowi to, co ją przepełniało. Kain, pierwszy syn Ewy, urodził się jako twardy, zazdrosny, wybuchowy, zmysłowy i przewrotny. Niewiele się różnił od zwierząt, bo w swym okrutnym “ja” odrzucał szacunek dla Boga. Szatan pobudzał go do szydzenia z Boga. A kto drwi sobie z Boga, ten nie szanuje nikogo na świecie. Stąd ci, którzy są w kontakcie z ludźmi wyśmiewającymi się z Wiecznego, znają gorycz łez. Z powodu zaciętości syna wiele łez żłobiło twarz Ewy i jej serce. Popłynęło wielką łez, które spowodowały, że zmniejszyła się jej wina, gdyż Bóg przebacza widząc cierpienie nawracającego się. Drugi syn Ewy miał duszę obmytą łzami matki. Był łagodny, pełen szacunku wobec rodziców i oddany Panu swemu. Był radością upadłej matki. Ale bolesna droga Ewy musiała być długa i dotkliwa. Abel stał się narzędziem oczyszczenia dla winnej. Ale jakże bolesnego oczyszczenia. Kiedy Kain zabił Abla, usta jego matki wypowiedziały przekleństwa. Maryja musi usunąć dzieło Ewy. Maryja widzi drugiego Kaina: Judasza. Ona wie, że Judasz jest Kainem dla Jej Jezusa - drugiego Abla. Ale nie przeklina. Kocha i przebacza. Maryja, nowa Ewa, uczy nas nowej miłości, skłaniającej do przebaczania temu, kto zabija. Nie bądźmy jak Judasz, który przed tą Nauczycielką Łaski zamknął serce i w rozpaczy mówi: Ona nie może mi przebaczyć. Przez to poddał w wątpliwość słowa Maryi, a tym samym słów Jezusa, które zawsze powtarzały, że przyszedł, po aby zbawić, a nie po to żeby zgubić. Przyszedł, aby przebaczyć temu, kto przychodzi do Niego skruszony. Nowe życie zaczyna się dla ludzkości i dla poszczególnych ludzi przez Maryję. Szkołą dla nas są cnoty i Jej sposób życia. A w Jej bólu, który przyjął wszystkie oblicza, jest nasze zbawienie.

 

JÓZEF BOHDAN ZALESKI 18O2-1886 POD KRZYŻEM

O krzyżu Pański, pamiątko przedroga

Po Bogu! straszne godło męki Boga!

Tulę cię, krzyżu święty, w sercu mojem

Rozkołysanym srodze niepokojem.

Krzyżu, spuścizno po Bogu - człowieku!

Po Zbawicielu tajemnico wieku

I wieków wszystkich - i całej wieczności!

Azaż me serce godnie cię ugości?

Serce! lepianko moja nędzna z gliny,

Rozszerz się! rozbrzmij pieśń dobrej nowiny!

Oczyść na gody i myśli, i chęci,

Co wichrzą: bowiem Bóg się w tobie święci.

Ukrzyżowany Pan mój ze mną - we mnie

Światłością ramion swych na łona ciemnie,

Na legowisko różnych zmór - miłośnie

Roztoczył tęczę ku nowej snadź wiośnie.

Odnówże, Panie, wraz i mego ducha!

Każ nawałnicy tam - każ! a usłucha:

I cisza wielka w duszy wnet nastanie,

I naokoło zamkną się otchłanie.

Bowiem myśl moja i uczucie moje,

I długoletnie znoje, bóle, boje,

I zachwycenie wieszcze, co mną miota,

To gra mej fali na wodach żywota!

 

Na Golgocie Jezus składa za nas w ofierze swoje życie. Wybiła godzina naszego odkupienia. Przedziwna jest tajemnica śmierci Chrystusa, który przez śmierć swoją uśmiercił śmierć naszą i przywrócił nam życie. Odkupiciel przekroczył jej wrota, aby je dla nas na zawsze skruszyć. Syn Boży poddał się prawu śmierci, ale Matkę swoją przed nią uchronił. Dopuścił tylko do zaśnięcia, ale zaraz sprawił cud wniebowzięcia. Przez to chciał powiedzieć, jak skuteczna jest Jego męka dla każdego z nas. Matko życia, Ty staniesz na czele orszaku zmartwychwstałych, bo Ciebie nie dotknął cień śmierci. Wielbimy cię w tym wielkim przywileju, który wysłużył Ci Twój Syn. Pragniemy podążać za Tobą i innych tą drogą prowadzić.

 

Bóg - Człowiek umiera dla człowieka, aby człowiek mógł żyć dla Boga. W jednej osobie - dar ofiarny i składający ofiarę, ofiarę Nowego Przymierza. Skazano na śmierć Syna Bożego, który z miłości dla nas opuścił niebo, aby oddać życie w okrutnych cierpieniach i otworzyć nam drogę do Królestwa Bożego. Za 30 srebrników sprzedany, przez zawiść wydany, wychłostany, ogołocony, wyszydzony, cierniem ukoronowany. A gdy już to wszystko się stało, włożyli na Niego własne jego szaty i odprowadzili na ukrzyżowanie. Ciężka, bolesna i krwawa była to droga, droga krzyżowa, droga na Górę Golgoty, gdzie Jezus w poczet złoczyńców został zaliczony i ukrzyżowany z dwoma łotrami. Okryty ranami i śmiertelnie zmęczony, Boski Zbawiciel odmówił wewnętrzną modlitwę do Ojca - Boga, kiedy to przygotowywano wszystko do ukrzyżowania. Potem Jezus położył się na tym Zbawiennym Drzewie, rozciągnął Swoje ręce, a zbiry silnymi uderzeniami młota przybili ręce Pana grubymi gwoździami rozszarpując żyły, nerwy i kości. Potem przytwierdzono łańcuchem Jego nogi złożone jedna na drugą i przybito trzecim, największym gwoździem. Tak oto przybito do Krzyża Święte Ciało, tak nasze prawdziwe zbawienie i życie zawisło na świętym Drzewie Krzyża, a z niezliczonych ran płynęła krew na wymycie naszych grzechów. Niektórzy stali obok krzyża i przyglądali się, inni przechodzili obok urągając i drwiąc, inni rzucali kamieniami i piaskiem. Nawet ukrzyżowani obok łotrzy początkowo szydzili z Chrystusa, lecz Jezus mówił: “Ojcze przebacz, bo nie wiedzą, co czynią”  Obok Krzyża Jezusowego stała współcierpiąca Matka jego. Z bólu serca była niejako zmieniona w swego Syna i Jego cierpienie. Obok stał także umiłowany uczeń Jan. Kiedy Jezus ujrzał matkę, rzekł do Niej: `Niewiasto, oto Twój syn”, następnie rzekł do ucznia: “Oto Matka twoja” W tych słowach zawarta jest wielka tajemnica, która sprawiła rozdzierający ból w Jezusa Przenajświętszym Sercu. Ponieważ Zbawiciel nazwał Maryję niewiastą, a nie matką, gdyż słowo “matka” zawiera w sobie coś łagodnego i słodkiego - wypowiedzenie tego słowa sprawiłoby Jezusowi pewną pociechę, której w swym cierpieniu nie chciał sobie wyświadczyć. Maryja, z najpokorniejszym podziękowaniem, przyjęła Świętego Jana jako swojego syna i wszystko to trzymała w Niepokalanym Sercu swoim, niestrudzona i wierna. Kiedy nadeszła dziewiąta godzina dnia, Jezus donośnym głosem zawołał z krzyża: “Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił” Przez te słowa Zbawiciel wyraził niewysłowiony ból myśląc o tych, którzy nie zechcą odnieść korzyści z Jego cierpienia. Umierający Jezus wyraził także pragnienie duchowe, aby wszyscy ludzie jego gorzkie cierpienie i śmierć zamienili dla pożytek dla siebie i nie utracili wiecznego szczęścia. Spełniły się Pisma Święte i przepowiednie Starego Testamentu. Gdy już dzieło odkupienia uzyskało najwyższą doskonałość, wtedy Jezus Chrystus wypowiedział ostatnie słowa: “Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” Zwrócił oczy ku Ojcu, skłonił głowę i oddał ducha. Do końca nas umiłował. Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do Swojego Królestwa. A oto Krzyż - ołtarz ofiarny - jedyny drogowskaz do prawdy, miłości i wiary. O Matko Niepokalana, wybrana przez Boga, jam dziecko twoje, trzymaj mnie w objęciach Twej opieki. Opiekunko nasza, Matko moja najdroższa, kieruj moim życiem, aby ono było miłe Synowi Twojemu. Niech Najświętsze serce Jezusa wypełni moją pustkę i samotność i niech mnie prowadzi do prawdy miłości, wiary i pokory. Matuchno, zebrane tu Twoje dzieci mają liczne serc pragnienia, prośby i podziękowania. Twoje Najświętsze rączki wyciągasz do nas, bo chcesz nie tylko nas słuchać, ale także zanieść wszystko do Swojego Syna dzięki potężnej mocy Twojego wstawiennictwa. Matko Nieustającej Pomocy, polecam Ci wszystkich ludzi samotnych, staruszków. Polecam Ci Matko Siostry Dominikanki, szczególnie siostrę Ewę, która często odwiedza moją Mamusię. Proszę o łaskę zdrowia dla mamusi i siostry Ewy. Oddaję pod Twoją obronę mojego Syna, który podjął się bardzo ważnego zadania opieki nad dwojgiem dzieci opuszczonych przez ojca. Obdarz go darami Ducha Świętego. Dziękuję Ci Matuchno za wysłuchiwanie moich próśb, moich modlitw. Zawsze masz dla mnie czas i cierpliwość, nie opuszczaj nas. Ty jesteś moją Wiekuistą Matką. Ojcze przedwieczny, Jezu Betlejemski, Duchu Święty, Józefie Święty, Rodzino Moja Święta - jestem, pamiętam, czuwam, kocham.

 

Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: Eli, Eli, lema sabachthani? to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: On Eliasza woła. Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, napełnił ją octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić. Lecz inni mówili: Poczekaj! Zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby Go wybawić. A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha. A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu. Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: Prawdziwie, Ten był Synem Bożym. Było tam również wiele niewiast, które przypatrywały się z daleka, Szły one za Jezusem z Galilei i usługiwały Mu. Między nimi były: Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba i Józefa, oraz matka synów Zebedeusza.

 

Po niezwykle okrutnej męce - biczowaniu, koronowaniu i po niezwykle ciężkiej pełnej zaparcia drodze krzyżowej - Pan Jezus zostaje przybity do krzyża. Niesamowicie ostry ból przeszył ręce i nogi Jezusa, gdy Go przybijano do krzyża - On jednak znosi to wszystko dla nas. Następnie, gdy stawiano krzyż pionowo znowu ból - znowu dla nas dla ciebie, dla mnie. Jak by tego nie było zadość po tych cierpieniach Jezus długo jeszcze kona na krzyżu. W odpornej męce i na silnym słońcu Jezus konał za nas. Nam nie raz trudno jest nawet wystać w kościele jedną godzinę. Jednak nawet podczas tak wielkiej agonii Pan Jezus nie zajmuje się sobą, lecz znajduje czas dla innych. Znajduje czas dla łotra, który się nawraca, znajduje czas dla swej Matki i ucznia umiłowanego, aby ich sobie polecić.  Panie daj nam zgłębić tę tajemnicę, byśmy poznając ją, chociaż w małej części umieli odpowiedzieć Ci nasza miłością. Matko Bolesna pomagaj nam w tym.

 

Ukrzyżowano Go. Następnie ukrzyżowano dwóch łotrów po lewej i prawej stronie Zbawiciela. A obok krzyża Jezusowego stała Matka Jego. Kiedy Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia Jana, rzekł do Matki: “Niewiasto, oto syn Twój” Następnie rzekł do ucznia: “Oto Matka Twoja” Spełniły się pisma Święte i przepowiednie Starego Testamentu. Kiedy to około godziny szóstej mrok ogarnął ziemię aż do godziny dziewiątej, Jezus donośnym głosem zawołał: “Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” Wzniósł oczy do nieba, skłonił głowę i wyzionął ducha... Maryja, jako Matka Zbawiciela i uczestniczka Jego cierpień najlepiej rozumiała całą tajemnicę. Tak jak podczas całej męki Chrystusa odczuwała ból i cierpienia Syna, tak i teraz odczuwała to wszystko, co cierpiał Pan w czasie śmierci. Ból Maryi w chwili śmierci Jezusa był większy od tego, co wycierpieli wszyscy męczennicy od początku świata. Cierpienie jest i na zawsze pozostanie tajemnicą. Tajemnicy nie da się wyjaśnić; można ją jedynie uszanować i zaufać Bogu. Boże, Ojcze Miłosierdzia, Syn Twój Jednorodzony, przybity do Krzyża, ustanowił Najświętszą Maryję Dziewicę także naszą Matką. Spraw, prosimy, aby Twój Kościół wspomagany Jej Macierzyńską miłością wzrastał nieustannie, przyciągał do siebie wszystkie Twoje dzieci... Niepokalana Matko Boga i Matko Nasza, uproś nam łaskę abyśmy idąc drogą Chrystusowego Krzyża nigdy z tej drogi nie schodzili, Twoją obecność na tej drodze dostrzegali, w trudnych chwilach, podobnie jak Ty o Matko, nigdy się nie załamywali i żyli nadzieją naszego Zmartchwychwstania. Matuchno nasza, Matko Nieustającej Pomocy - my dzieci Twoje płaczemy często, płaczemy z różnych przyczyn i cierpimy z różnych powodów. I tak jedną z tych przyczyn, że ja często płaczę jest to, że mój kochany brat Janusz cierpi z powodu alkoholizmu. Proszę Cię, o Matko, spójrz na niego, zlituj się, zanieś moje prośby, łzy i jego cierpienie do Syna Twojego - mojego Jedynego Boga, ażeby obdarzył Janusza mocą odrzucenia tej trucizny. Niech ta Moc uzdrowienia dotknie i uleczy go. Wszechmogący i miłosierny Boże, który jesteś odpoczynkiem w trudzie, ostoją w słabości, ukojeniem w płaczu, wysłuchaj modlitwy mojej. Dzisiaj mam także cudowną okazję poprosić wszystkich tu zgromadzonych, żeby podziękowali Ci Matuchno za ks. Jana, który się wciąż o nas troszczy i za brata Mariana, który przygarnia pogubione owieczki do wspólnej modlitwy, którą wznosimy do Ciebie Matuchno. A teraz każdy, kto na Ciebie Matuchno patrzy, niech otworzy swoje serce i wypowie swoje pragnienia, prośby i podziękowania. Polecamy Ci, Matko Miłosierdzia, Matko Nieustającej Pomocy wszystkich bezrobotnych, biednych, bezdomnych i nieszczęśliwych.

 

            “Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: ”Ojcze w twoje ręce powierzam ducha mojego” Po tych słowach wyzionął ducha. Zechciałem opuścić wolność i czystość, które są atmosferą nieba - mówi Jezus - i zejść do waszego więzienia, w to nieczyste powietrze, ażeby wam pomóc, bo was kocham. Jeszcze więcej uczyniłem - pozbyłem się mojej wolności, wolności Boga i stałem się niewolnikiem ciała. Duch Boży został zamknięty w jednym ciele, nieskończoność ściśnięta w garści mięśni i kości, wystawiona na odczuwanie pragnień tego ciała, któremu mękę zadaje chłód, słońce, głód, pragnienie, wysiłek. Mogłem istnieć bez tego wszystkiego. Chciałem jednak poznać mękę człowieka, ażeby móc was bardziej kochać. Od kolebki po krzyż, od Betlejem po Górę Oliwną kochałem was. Agonia mojej ostatniej nocy na ziemi też nie przeszkodziła mi was kochać, mimo, że moje ciało podobne było do trędowatego - tak było pokryte ranami i poniżone. Bóg-człowiek, który był doskonale piękny jako syn Boga i Niepokalanej ukazał się oczom wszystkich brzydki. Był, bowiem jak robak wzgardzony przez ludzi. Miłość ku Ojcu i ku stworzeniu mojego Ojca doprowadziła mnie do poddania mojego ciała uderzeniom, do poddania mojego oblicza policzkowaniu i opluciu. Pozwoliłem wyrywać mi włosy, targać brodę, przebijać głowę cierniami. Wywichnęli mi członki, obnażyli moje kości, zerwali ze mnie szaty, zadając tym mojej czystości największą z udręk. Przybili mnie do drzewa i podnieśli jak baranka zarżniętego na haku u rzeźnika. Ujadali wokół mnie jak stado zgłodniałych wilków. A przecież wystarczyłoby spojrzenie moich oczu by spopielić oskarżycieli, sędziów i katów. Przyszedłem jednak dobrowolnie by dopełnić ofiary jako baranek - gdyż byłem Barankiem Bożym i jestem nim na wieki. Nie biczujcie mi jednak więcej serca, nie zdradzajcie mnie, dajcie mi swoją miłość zamiast balsamu. Nie zadawajcie bólu Maryi. Chciałbym byście rozmyślając o Maryi pamiętali o tym, że jej konanie trwało trzydzieści trzy lata i osiągnęło szczyt u stóp krzyża.

Na zbolałe Twe ramiona położyłem własny krzyż,

Zapomniałem, że przez mękę trzeba iść,

Czy pomożesz Synu Boga mi z upadku mego wstać?

Bo przez życie trudna droga. Jezu pomóż wstać.

 

Wiedz, że nikt nie ma większej miłości niż ten, kto oddaje życie za przyjaciela. Jezus oddał je za ciebie, a więc cię kocha. Za miłość należy odpłacać miłością. Kochaj Go, zatem prawdziwie. Okażesz Mu miłość, jeśli zachowasz Jego przykazania i przystępować będziesz często do świętych sakramentów. Jak mówi, św. Paweł, kto grzeszy, ponownie przybija Jezusa do krzyża. Natomiast ten, kto się spowiada, zdejmuje Go z krzyża. Józef Arymatel dał Mu na pochówek własny grobowiec. Ty dasz Mu swoje serce, w którym Go umieścisz i będziesz gościł w Komunii wraz z wonnościami cnót wiary, nadziei, miłości I po kory.

 

Bóg - Człowiek umiera dla człowieka, aby człowiek mógł żyć dla Boga. W jednej osobie - dar ofiarny i składający ofiarę, ofiarę Nowego Przymierza. Skazano na śmierć Syna Bożego, który z miłości dla nas opuścił niebo, aby oddać życie w okrutnych cierpieniach i otworzyć nam drogę do Królestwa Bożego. Za 30 srebrników sprzedany, przez zawiść wydany, wychłostany, ogołocony, wyszydzony, cierniem ukoronowany. A gdy już to wszystko się stało, włożyli na Niego własne jego szaty i odprowadzili na ukrzyżowanie. Ciężka, bolesna i krwawa była to droga, droga krzyżowa, droga na Górę Golgoty, gdzie Jezus w poczet złoczyńców został zaliczony i ukrzyżowany z dwoma łotrami. Okryty ranami i śmiertelnie zmęczony, Boski Zbawiciel odmówił wewnętrzną modlitwę do Ojca - Boga, kiedy to przygotowywano wszystko do ukrzyżowania. Potem Jezus położył się na tym Zbawiennym Drzewie, rozciągnął Swoje ręce, a zbiry silnymi uderzeniami młota przybili ręce Pana grubymi gwoździami rozszarpując żyły, nerwy i kości. Potem przytwierdzono łańcuchem Jego nogi złożone jedna na drugą i przybito trzecim, największym gwoździem. Tak oto przybito do Krzyża Święte Ciało, tak nasze prawdziwe zbawienie i życie zawisło na świętym Drzewie Krzyża, a z niezliczonych ran płynęła krew na wymycie naszych grzechów. Niektórzy stali obok krzyża i przyglądali się, inni przechodzili obok urągając i drwiąc, inni rzucali kamieniami i piaskiem. Nawet ukrzyżowani obok łotrzy początkowo szydzili z Chrystusa, lecz Jezus mówił: “Ojcze przebacz, bo nie wiedzą, co czynią”  Obok Krzyża Jezusowego stała współcierpiąca Matka jego. Z bólu serca była niejako zmieniona w swego Syna i Jego cierpienie. Obok stał także umiłowany uczeń Jan. Kiedy Jezus ujrzał matkę, rzekł do Niej: `Niewiasto, oto Twój syn”, następnie rzekł do ucznia: “Oto Matka twoja” W tych słowach zawarta jest wielka tajemnica, która sprawiła rozdzierający ból w Jezusa Przenajświętszym Sercu. Ponieważ Zbawiciel nazwał Maryję niewiastą, a nie matką, gdyż słowo “matka” zawiera w sobie coś łagodnego i słodkiego - wypowiedzenie tego słowa sprawiłoby Jezusowi pewną pociechę, której w swym cierpieniu nie chciał sobie wyświadczyć.

 

Maryja, z najpokorniejszym podziękowaniem, przyjęła Świętego Jana jako swojego syna i wszystko to trzymała w Niepokalanym Sercu swoim, niestrudzona i wierna. Kiedy nadeszła dziewiąta godzina dnia, Jezus donośnym głosem zawołał z krzyża: “Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił” Przez te słowa Zbawiciel wyraził niewysłowiony ból myśląc o tych, którzy nie zechcą odnieść korzyści z Jego cierpienia. Umierający Jezus wyraził także pragnienie duchowe, aby wszyscy ludzie jego gorzkie cierpienie i śmierć zamienili dla pożytek dla siebie i nie utracili wiecznego szczęścia. Spełniły się Pisma Święte i przepowiednie Starego Testamentu. Gdy już dzieło odkupienia uzyskało najwyższą doskonałość, wtedy Jezus Chrystus wypowiedział ostatnie słowa: “Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” Zwrócił oczy ku Ojcu, skłonił głowę i oddał ducha. Do końca nas umiłował. Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do Swojego Królestwa. A oto Krzyż - ołtarz ofiarny - jedyny drogowskaz do prawdy, miłości i wiary. O Matko Niepokalana, wybrana przez Boga, jam dziecko twoje, trzymaj mnie w objęciach Twej opieki. Opiekunko nasza, Matko moja najdroższa, kieruj moim życiem, aby ono było miłe Synowi Twojemu. Niech Najświętsze serce Jezusa wypełni moją pustkę i samotność i niech mnie prowadzi do prawdy miłości, wiary i pokory. Matuchno, zebrane tu Twoje dzieci mają liczne serc pragnienia, prośby i podziękowania. Twoje Najświętsze rączki wyciągasz do nas, bo chcesz nie tylko nas słuchać, ale także zanieść wszystko do Swojego Syna dzięki potężnej mocy Twojego wstawiennictwa. Matko Nieustającej Pomocy, polecam Ci wszystkich ludzi samotnych, staruszków. Polecam Ci Matko Siostry Dominikanki, szczególnie siostrę Ewę, która często odwiedza moją Mamusię. Proszę o łaskę zdrowia dla mamusi i siostry Ewy. Oddaję pod Twoją obronę mojego Syna, który podjął się bardzo ważnego zadania opieki nad dwojgiem dzieci opuszczonych przez ojca. Obdarz go darami Ducha Świętego. Dziękuję Ci Matuchno za wysłuchiwanie moich próśb, moich modlitw. Zawsze masz dla mnie czas i cierpliwość, nie opuszczaj nas. Ty jesteś moją Wiekuistą Matką. Ojcze przedwieczny, Jezu Betlejemski, Duchu Święty, Józefie Święty, Rodzino Moja Święta - jestem, pamiętam, czuwam, kocham.

 

Ukrzyżowano Go. Następnie ukrzyżowano dwóch łotrów po lewej i prawej stronie Zbawiciela. A obok krzyża Jezusowego stała Matka Jego. Kiedy Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia Jana, rzekł do Matki: “Niewiasto, oto syn Twój” Następnie rzekł do ucznia: “Oto Matka Twoja” Spełniły się pisma Święte i przepowiednie Starego Testamentu. Kiedy to około godziny szóstej mrok ogarnął ziemię aż do godziny dziewiątej, Jezus donośnym głosem zawołał: “Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” Wzniósł oczy do nieba, skłonił głowę i wyzionął ducha... Maryja, jako Matka Zbawiciela i uczestniczka Jego cierpień najlepiej rozumiała całą tajemnicę. Tak jak podczas całej męki Chrystusa odczuwała ból i cierpienia Syna, tak i teraz odczuwała to wszystko, co cierpiał Pan w czasie śmierci. Ból Maryi w chwili śmierci Jezusa był większy od tego, co wycierpieli wszyscy męczennicy od początku świata. Cierpienie jest i na zawsze pozostanie tajemnicą. Tajemnicy nie da się wyjaśnić; można ją jedynie uszanować i zaufać Bogu. Boże, Ojcze Miłosierdzia, Syn Twój Jednorodzony, przybity do Krzyża, ustanowił Najświętszą Maryję Dziewicę także naszą Matką. Spraw, prosimy, aby Twój Kościół wspomagany Jej Macierzyńską miłością wzrastał nieustannie, przyciągał do siebie wszystkie Twoje dzieci... Niepokalana Matko Boga i Matko Nasza, uproś nam łaskę abyśmy idąc drogą Chrystusowego Krzyża nigdy z tej drogi nie schodzili, Twoją obecność na tej drodze dostrzegali, w trudnych chwilach, podobnie jak Ty o Matko, nigdy się nie załamywali i żyli nadzieją naszego Zmartchwychwstania. Matuchno nasza, Matko Nieustającej Pomocy - my dzieci Twoje płaczemy często, płaczemy z różnych przyczyn i cierpimy z różnych powodów. I tak jedną z tych przyczyn, że ja często płaczę jest to, że mój kochany brat Janusz cierpi z powodu alkoholizmu. Proszę Cię, o Matko, spójrz na niego, zlituj się, zanieś moje prośby, łzy i jego cierpienie do Syna Twojego - mojego Jedynego Boga, ażeby obdarzył Janusza mocą odrzucenia tej trucizny. Niech ta Moc uzdrowienia dotknie i uleczy go. Wszechmogący i miłosierny Boże, który jesteś odpoczynkiem w trudzie, ostoją w słabości, ukojeniem w płaczu, wysłuchaj modlitwy mojej. Dzisiaj mam także cudowną okazję poprosić wszystkich tu zgromadzonych, żeby podziękowali Ci Matuchno za ks. Jana, który się wciąż o nas troszczy i za brata Mariana, który przygarnia pogubione owieczki do wspólnej modlitwy, którą wznosimy do Ciebie Matuchno. A teraz każdy, kto na Ciebie Matuchno patrzy, niech otworzy swoje serce i wypowie swoje pragnienia, prośby i podziękowania. Polecamy Ci, Matko Miłosierdzia, Matko Nieustającej Pomocy wszystkich bezrobotnych, biednych, bezdomnych i nieszczęśliwych.

 

Postarajmy się przenieść duchowo do Ziemi Św. Towarzyszymy Jezusowi kolejno od modlitwy w ogrodzie Oliwnym, po przez zdradę, pojmanie, postawienie wobec Rady Żydowskiej, sad Annasza, Kajfasza, zaparcie się Piotra, sad Piłata, biczowanie, wyszydzenie, cierniem ukoronowanie, dźwigane krzyża na Golgotę /Kalwarie/, a wreszcie jesteśmy świadkami najobrotniejszej zbrodni, jaka miała miejsce na tej samej Ziemi, która wydala Owoc Naszego Zbawienia. Przezywamy swoisty wstrząs duchowy; boimy się czegoś, chcemy się wycofać, zapomnieć, ale przecież musimy zostać, ponieważ właśnie jesteśmy uczestnikami tej śmierci. Panie Jezu, Twoja Miłość jest niepojęta dla naszych zmysłów; Ty umierasz za nas i dla nas, za nasze grzechy, dla naszego Zbawienia- umiera śmiercią krzyżową wśród łotrów. Przecież ten rodzaj śmierci zgotowali ludzie tym ludziom, którzy byli przewrotni, byli złoczynczymi. Buntownikami, którzy chcieli zniszczyć kraj i prawa. Ty, Panie Jezu chciałeś wprowadzić Miłość i Nadzieje w życie człowieka, chciałeś odnowić naród wybrany, chciałeś zmienić świat, ponieważ  panował grzech, zakłamanie, obłuda, rozpusta, fałsz i nienawiść…Jednak Twoje dobre zamiary były uznane, jako wezwanie i zagrożenie wobec autorytetów, zagrożenie dla ludzi cieszących się władzą, Oni się Ciebie bali, dlatego przybili cię do Krzyża, aby nikt nie odważył się iść Twoja Droga i uczył się Twoich Mądrości, Miłości i Wiary. Okrutnie cierpiałeś Najwyższy Królu i umarłeś za nasze złe wyniki w nauce Przykazań Boga Ojca. Umarłeś, aby nas wykupić swoja Przenajświętszą Krwią i wręczyć nam klucz do Królestwa Bożego, ponieważ Ty Jezu "pragniesz', abyśmy  po ukończeniu naszego żywota ziemskiego, dostali się tam jako absolwenci Prawa Bożego.

Do końca nas umiłowałeś; dałeś nam nawet swoja Matkę, Zbawienny Krzyż Miłości, ustanowiłeś Kościół a w nim ołtarz ofiarny, na którym dzieje się Msz Św. i przychodzisz do nas znowu wiernie pod postacią Chleba i  Wina i posilasz nas znowu Swoja Niepojętą Miłością, aby dać nam nadzieje i sile do dźwiganie naszego krzyża….

 

Obok Krzyża stoi struchlała, cierpiąca Matka prośmy Ja, aby śmierć Jej Syna wydala jak największe owoce….. O Matko Strapionych, Nauczycielko Wiary, Pocieszycielko utrapionych, ucieczko grzesznych, wspomożenie wiernych, Matko Chrystusa - od chwili konania Twojego Syna staliśmy się Twoimi dziećmi - przyczyn się za nami……..!!!

 

Moje serce rozlane jest tu przed Tobą Panie jak łza szczucia, która spadła i zamieniła się w iskierkę, aby ogrzewać to " zimne" tabernakulum, w którym przebywasz sam przez cale doby, miesiące, lata, wieki……. Wśród życia ciemności szukałam, co dzień promienia światłości i wciąż bałam się….Czyś ty mnie usłyszał, czy znasz imię me? Przychodzę z daleka i wciąż szukam Cię…. Zgromadziliśmy się dzisiaj tutaj panie Jezu, bo to ty nas zaprosiłeś na te ucztę eucharystyczna, a przyprowadziła nas Matka Niepokalanego Serca. Przynieśliśmy Ci Jezu dary, które pragniemy złożyć na Twoim ołtarzu, Abyś je według Twojej woli pobłogosławił. Nasze dziękczynienia i prośby zanosimy do Ciebie głośno. Bo wiemy, ze Jesteś tutaj obecny tak jak i Mateńka, pod której opieka i wzorem przyszliśmy do tej świątyni, aby uczcić Twoje Boże Ciało….

 

Pragnę” — powiedział Jezus na krzyżu. Mówił o pragnieniu nie wody, lecz miłości. On, Stworzyciel wszechświata, prosił o miłość tych, którzy są Jego dziełem. On pragnie naszej miłości. Czy echo tych słów rozbrzmiewa w naszych duszach? (...) Spójrz na krzyż, a zobaczysz głowę Jezusa, pochyloną, by cię pocałować; Jego ramiona rozwarte, aby cię objąć; Jego serce otwarte, by cię przyjąć, by zamknąć cię w swojej miłości. Skoro wiemy, że krzyż jest znakiem największej miłości Chrystusa do ciebie I do mnie, przyjmijmy Jego krzyż we wszystkim, co zechce nam dać, i oddajmy Mu z radością wszystko, co zechce zabrać. Jeśli będziemy tak postępować, świat pozna, że jesteśmy Jego uczniami, że należymy do Jezusa, że czyny, które wykonujemy, ty ja, wszyscy bracia i siostry, nie są niczym innym jak naszą miłością wcieloną w życie.

  

Uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg wywyższył ~3o nad wszystko (...)„ aby był Panem ku chwale Boga Ojca” (FIp 2, 8-1 1). Męką i śmiercią Jezus uwielbił swego Ojca. Ojcze najlepszy: Ty mnie kochasz w życiu i w godzinie mojej śmierci. Uwielbiam Cię, Ojcze, Synu i Duchu Święty, przez życie i śmierć krzyżową mojego Zbawiciela.

 

Można uciekać przed śmiercią, przed myślą o niej, przed przygotowaniem do niej... i mieć za życia tylko strach śmiertelny, co zabija nadzieję i miłość. Miłość z natury swojej jest umieraniem, jak światło spalaniem się... Inaczej kopci się tylko, a nie świeci. W śmierci spełnia się życie, o ile było miłości pełne. Wtedy jest ona zbawienna. „Śmierć ponoć miłość od śmierci ocala”. Matko spod krzyża, ucz nas, na co dzień umierać, by

 

Przed godziną trzecią, gdy poszłam do kaplicy, aby tam, w godzinie najstraszniejszej męki Zbawiciela uwielbiać Go, przeprosić, podziękować, okazać Mu wdzięczność i miłość za okazane mi dobrodziejstwo, że życie swe za mnie oddał, Krew Najświętszą przelał..., ujrzałam się w duchu u stóp krzyża Pana Jezusa... O Panie, czy to być może, że by do takiego stopnia doszła miłość Twoja, żeś życie swoje dla mnie oddał i poświęcił?

 

Matko Bolesna, i Ty umierałaś pod krzyżem z Chrystusem Odkupicielem. Ludzkość tak okrutnie obchodzi się dzisiaj z dziećmi, bez których świat umiera. Dzieci się planuje, ale się ich nie kocha. Ludzkie życie stało się przedmiotem eksperymentów. Sterylizacja, aborcja, wykorzystywanie dzieci, ich deprawacja, zmuszanie do udziału w wojnach — to grzechy wołające o pomstę do nieba! Wzbudź w nas, Matko, żal i potrzebę wynagradzania najmłodszym.

 

Maryja jest obecna przy męce na krzyżu (...). Prośmy tę Matkę, by modliła się za nas „teraz i w godzinę śmierci naszej”. Scena ukrzyżowania kryje w sobie bolesną tajemnicę tych, którzy nigdy nic nie będą wiedzieć o Krwi Syna Bożego, przelanej także za nich; tajemnicę zatwardziałych grzeszników, niewierzących i tych, którzy otrzymali światło Ewangelii, a potem nim wzgardzili. Na myśl o tym modlitwa nasza nabiera szerokiego tchnienia, pogłębia się, przechodzi wreszcie w łkanie, w bolesne zadośćuczynienie, owiane duchem apostolstwa obejmującego cały świat: błagamy całym sercem, by drogocenna Krew, przelana za wszystkich ludzi, przyniosła (...) wszystkim nawrócenie i zbawienie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Przepiękny Różaniec Tajemnice Bolesne1
Przepiękny Różaniec Tajemnice Bolesne
Tajemnice bolesne, ADONAI
tajemnice bolesne
Różaniec inaczej TAJEMNICE BOLESNE
Przepiękny Różaniec Tajemnice Bolesne1
Tajemnice bolesne
3 Tajemnice bolesne
Przepiękny Różaniec Tajemnice Bolesne
Tajemnice Bolesne ks Gabriel Amorth
Tajemnice bolesne
MÓJ RÓŻANIEC TAJEMNICA BOLESNA
PRZEPIĘKNY RÓŻANIEC TAJEMNICE BOLESNE
Dallas Schulze Bolesna tajemnica
Wokol tajemnicy mojego poczecia
Tajemnice szklanki z wodą 1

więcej podobnych podstron