Die for the Swarm !
Prolog : Dziecko Roju
Na spalonej powierzchni Char stoi samotna postać . To Zerg . Królowa Roju - Sarah Kerrigan. Ma przymknięte oczy . Po chwili wokół niej - zewsząd - rozlega się głos :
- Królowo ! Na planecie Galadria , jakieś 10 lat świetlnych stąd , jest mała kolonia - Katerina . Tam mnie znajdziesz . Chcę być Zerg'iem . Służyć Rojowi i Tobie . Przybądź , a będę na Twe usługi . Jak widzisz , jestem na tyle potężnym telepatą , aby przesłać Ci mój sygnał . Jeśli raczysz mi pomóc , nie pożałujesz . Będę czekał .
- Stój ! - rozkazuje Kerrigan - Jak mnie odnalazłeś ?
- Nie ma rzeczy niemożliwych . A to kolejny dowód , że jestem wart Twego zainteresowania . Królowa musi dbać o kolejnych poddanych .
W tym momencie Kerrigan budzi się ze snu . Nawiązuje łączność z gubernatorem Katerin'y .
- Wiesz , z kim rozmawiasz , mały człowieczku , więc słuchaj - w twojej zapyziałej kolonii jest ktoś , kto mnie interesuje . Dasz mi go . To jeden z twoich Ghost'ów . Nazywa się Paul Logan .
- Więc mu się udało ?
- Co ? O czym ty mówisz ?
- To nie twój interes , Kerrigan . Pilnuj swoich spraw , bo możesz gorzko pożałować !
- Już się boję . Słuchaj - dasz mi to , czego chcę albo marnie skończysz . Zetrę na pył tę twoją dziurę !
- Kerrigan , ty zerg'owska ... Nie odważysz się !
- Zaraz się przekonamy ! Spotkamy się wkrótce .
Królowa Ostrzy nawiązała kontakt z Cerebrate'em , którego pozostawiła jako jedynego po zabiciu Overmind'a . Wydała jasny rozkaz - zniszczyć kolonię Katerina . Zabrać stamtąd jedynie kandydata na dowódcę Miotu i przetransportować do Głównego Odłamu Gniazda na Char . Tam odbędzie się przemiana i odrodzenie w Roju jako Zerg .
Cerebrate Rahn otworzył bramę nadprzestrzenną . Setki Mutalisk'ów , Guardian'ów , Devourer'ów i Overlord'ów pełnych wojska wkroczyły do hiperprzestrzeni . Tuż za nimi Cerebrate . Kerrigan stała na platformie kosmicznej , orbitującej wokół Char i patrzyła , jak jej wojska lecą ku nowym podbojom . Sama została wchłonięta do wnętrza Overlord'a i również wleciała w ten sposób do bramy.
Galadria to senna , niewielka planetka , mniejsza od Ziemi , ale o bardzo podobnej atmosferze . Kolonia Katerina została założona jeszcze przed czasami Konfederacji . Planeta leżała w bardzo spokojnym sektorze , więc nigdy nie miała orbitalnych platform obronnych czy systemów obrony planetarnej . Cała planeta porośnięta jest bujną dżunglą . 80% powierzchni Galadrii stanowi woda . Planeta , mimo , że dotknięta ręką człowieka , pozostała nieskażona . Katerina jest małą kolonią położoną na wyspie równikowej . Właściwa część kolonii to same sklepy , zabudowania mieszkalne , fabryki i tym podobne budynki . Tylko rzadko można spotkać koszary dla Marines czy ich samych , a wieżyczki przeciwlotnicze stanowią prawdziwą rzadkość . Miasteczko żyje z portu kosmicznego , gdzie odbywa się handel . Jednak Katerina nie jest mimo wszystko zupełnie bezbronna . Wokół wyspy, na której znajduje się właściwa część kolonii , został usypany sztuczny wał , na którym mieszczą się budowle wojskowe i cała obrona przeciwlotnicza . Takie kroki zostały przedsięwzięte po spaleniu przez Konfederację planety Korhal , co praktycznie zapoczątkowało Rebelię Mengsk'a .
Wkrótce po wylocie sił zerg'owskich z Char , ponad Galadrią otworzyło się wyjście bramy hiperprzestrzennej . Z tej szczeliny zaczęły wylatywać kolejne zerg'owskie jednostki latające . Całe mrowie trzepoczących skrzydłami mimo próżni Mutalisk'ów , szybujących majestatycznie , powoli Guardian'ów i sunących w kierunku planety Devourer'ów wydostało się z zagięcia przestrzeni . Na końcu Overlord'y , lecące powoli , niosące wojska lądowe . Wkrótce pierwsze Mutalisk'i weszły w atmosferę Galadrii , jednocześnie kierując się na Katerinę . Pomarańczowe , podłużne ciała Mutalisk'ów przecinały powietrze . Potwory skrzeczały i trzepotały wielkimi , niebieskimi , błoniastymi skrzydłami . Guardian'y , niczym wielkie kraby , lekko się chybocząc leciały powoli nad powierzchnią wody . Tuż przed nimi Devourer'y ,zgięte wpół i poruszające małymi skrzydłami . Overlord'y odbijały się w gładkim lustrze wody . Ich , przypominające wielkie mózgi , ciała powoli sunęły do przodu . Ich mackami poruszał wiatr , a oczy na czółkach wciąż badały otoczenie . Na planecie właśnie wschodziło lokalne słońce . Nikt nie spodziewał się ataku . Dopiero kiedy kiedy jeden z wartowników na wieży obserwacyjnej dostrzegł dziwne kształty na tle czerwonej tarczy dziennej gwiazdy , wszyscy zrozumieli , co się dzieje . Zajęli pozycje i zamarli w bezruchu i przerażeniu . Zerg'owie także zatrzymali się w powietrzu . Piloci myśliwców wystartowali . Wiedzieli , że nieliczne Wraith'y i Valkyri'e nie powstrzymają tej inwazji , ale mieli nadzieję ją opóźnić , dopóki nie nadlecą Krążowniki z oddalonej bazy wojskowej . Maszyny Imperium Mengsk'a ruszyły ku oddziałom Zerg'ów . Jednak dowodzący Cerebrate , który osiadł niedaleko na brzegu w dżungli , skrupulatnie przeprowadził atak . Na nadlatujące terrańskie maszyny , Devourer'y zaatakowały swoim kwaśnym jadem powodującym korozję , spowalniając i niszcząc wiele z nich . Pozostałe zostały strącone przez szwadrony Mutalisk'ów. Nieliczne myśliwce zawróciły do bazy z poważnymi uszkodzeniami . Tymczasem pierwsi Zerg'owie przylecieli bliżej do pierścienia obronnego Kateriny . Przywitały ich salwy z automatycznych wieżyczek ziemia-powietrze . Kilka Mutalisk'ów zostało zranionych , ale nie było żadnych strat . Terranie zrozumieli , że to dopiero zabawa Kerrigan , kiedy Zerg'owie wycofali się poza zasięg rażenia wież . Wtedy bliżej podleciała latająca artyleria - Guardian'y , które mogły niszczyć wieże spoza ich zasięgu . Żołnierze desperacko zwoływali mechaników , aby na bieżąco naprawiać straty . Eskadra Guardian'ów zawisła w powietrzu i już po chwili oddała pierwszą salwę . Kolejne wieżyczki płonęły , mechanicy i SCV'y uwijali się jak w ukropie . Guardian'y wyrąbały przerwę pierścieniu obrony przeciwlotniczej Terran . Wybuchy instalacji rwały na strzępy mechaników , którzy nie zdążyli uciec . Zewsząd padały rozkazy , ale w tym zamieszaniu wszyscy zdali się na swój instynkt . Guardian'y wleciały w sam środek bazy i kontynuowały dzieło zniszczenia . Tuż za nimi Mutalisk'i . Armia trzepoczących skrzydłami potwornych Zerg'ów przesłoniła niebo obrońcom Kateriny . Kolejni Marines ginęli od bio-pocisków Mutalisk'ów i zarodników kwasowych Guardian'ów . Medycy uwijali się przy rannych próbując nieść pomoc . Co bardziej zdeterminowani bronili się , oślepiając napastników , ale zwykle wkrótce potem ginęli . Cały teren stacji bojowej zasłany był ciałami poległych żołnierzy - - Marines , Ghost'ów , lekarzy , pilotów - oraz atakujących potworów . Straty Zerg'ów były niewielkie, ale wśród lejów po wybuchach i w ruinach koszar można było znaleźć potworne ciało Mutalisk'a , Guardian'a czy Devourer'a , skąpanego we własnej posoce . Nieliczni żołnierze nadal się ostrzeliwali , próbowali chronić w ruinach , ale wiedzieli , że to już koniec , chyba że ... Tak ! Nadzieja obrońców odżyła , kiedy szwadrony latającej śmierci niespodziewanie zawróciły . Tymczasem Zerg'owie byli niespodziewanie strącani z nieba przez potężne , dziobowe baterie laserów Krążowników Terran . Battlecruiser'y majestatycznie przecinały atmosferę , otoczone eskadrami Valkyri . Przed tymi siłami światło zaginało się w dziwny sposób . To Wraith'y . Myśliwce odpaliły rakiety wprost w mrowie Zerg'ów . Niewidzialni wojownicy zostali jednak szybko wykryci przez Overlord'y . Na niebie rozegrała się wielka bitwa . Zdziesiątkowane siły obrońców patrzyły z nadzieją na swoich kolegów za sterami myśliwców . W tym gąszczu metali i ciała co rusz błyskały lasery zamontowane na Krążownikach . Kolejne zerg'owskie Mutalisk'i z dzikim skrzekiem spadały w otchłań oceanu lub prosto do dżungli . Jednak Kerrigan najwyraźniej pomyślała o wszystkim , gdyż po chwili z charakterystycznym , cienkim piskiem nadleciały Scourge i kilka Królowych . Rozpylona przez te ostatnie na siłach Terran zielona wydzielina Ensnare spowolniła ludzką armadę na tyle , by latające miny - Scourge - dotkliwie uszkodziły bądź strąciły większość jednostek terrańskich . Spadające Battlecruiser'y pogrzebały w gruzach resztę obrońców i zniszczyły doszczętnie instalacje obronne . Nadal potężna flota powietrzna Zerg'ów zwróciła się w stronę Kateriny . Jej mieszkańcy mogli z dala obserwować zmagania wrogich sobie sił i tylko domyślać się , po co przylecieli Zerg'owie . Teraz wszystko było jasne - kolonia miała zostać zniszczona . Gubernator tymczasem starał się ściągnąć jak najszybciej pomoc z innych baz .
- Korpus Marines nie wystarczy do obrony . Trzeba ściągnąć lotnictwo . - rozkazywał swoim doradcom - Musimy obronić Katerinę ! I natychmiast uwięzić tego Logana ! Nie wiem czemu , ale to z jego powodu Zerg'owie tu są .
Tymczasem kolejne latające potwory nadciągały , zasnuwając niebo nad kolonią . Nieliczni wojskowi próbowali obsługiwać stare systemy obronne , ale zostały one szybko unieszkodliwione . Kiedy Zerg'owie znaleźli się nad miastem , rozpoczęła się prawdziwa masakra . Overlord'y desantowały całe oddziały Zergling'ów , Hydralisk'ów , Ultralisk'ów , Defiler'ów i zainfekowanych Terran , którzy wysadzali całe dzielnice , grzebiąc pod gruzami cywilnych i wojskowych mieszkańców miasta . Zerg'owie pustoszyli kolonię , ale , zgodnie z rozkazem ominęli pałac Gubernatora i budynek , gdzie więziony był Logan . Temu udało się uciec na wolność korzystając z powstałego chaosu . Zabił wartownika i wyszedł spokojnie z budynku , a dalej oddział Hydralisk'ów odprowadził go przed oblicze Kerrigan . Królowa stała , otoczona płonącymi ruinami , napawająca się swym kolejnym chwalebnym zwycięstwem . Zwróciła się do przyprowadzonego Ghost'a z satysfakcją w głosie :
- Chcesz służyć Rojowi ? To wprost niebywałe ! Jesteś chyba pierwszą istotą , która z własnej woli zostanie Zerg'iem .
- Ty , o Pani , zostałaś zmieniona wbrew własnej woli .
- Ale nie wiedziałam , jakie to cudowne uczucie . Podoba mi się to , czym się stałam .
- A mnie podoba się to , czym się stanę .
- Dobrze więc . Kiedy skończę z tą kolonią , zostaniesz zabrany do głównego gniazda , gdzie twoje geny dołączą do Roju . Ale najpierw ... Hydralisk'i ! Przyprowadzić mi tu Gubernatora tej wyspy !
Kerrigan wydała z siebie dziki ryk . Na ten znak Torrasque , który stał za jej plecami , ruszył przez ruiny do pałacu naczelnika kolonii . Niszcząc wszystko na swojej drodze , potężny Ultralisk z rykiem dopadł do ściany budynku i zaczął ją niszczyć silnymi kłami . Tuż za nim czekało stado Hydralisk'ów . Po krótkiej chwili wygrzebały na pół przytomnego Gubernatora wyspy i z sykiem przytargały go przed oblicze Królowej Roju .
- Mówiłam ci , że przyjdę i zmiotę na pył tę twoją zapyziałą kolonię . - powiedziała ze złością Kerrigan
- Zabiłaś dziesiątki ludzi - niewinnych , aby zabrać tego ... Tego ... Zdrajcę ? Jesteś chora !
- Nie , ale ty - jesteś martwy ! - to mówiąc , Królowa ścięła mu głowę swoimi ostrzami
Siły Zerg'ów ponownie wzbiły się w powietrze i skierowały się do nadal otwartego warp'u . Wkrótce po wyjściu przez nich z atmosfery , na miejscu rzezi pojawiły się pierwsze , spóźnione oddziały , wezwane na pomoc . Wśród gorejących ruin zrozpaczeni Marines znajdowali zmasakrowane zwłoki rodziny i przyjaciół . Powoli przybywały kolejne oddziały z okolicznych baz , a niemym świadkiem ich pojawienia się zawsze była głowa Gubernatora zabitego przez Kerrigan .
Tymczasem Zerg'owie dotarli już do spalonej powierzchni Char , gdzie Logan - nowy dowódca Miotu - był przygotowywany do przemiany w Zerg'a . Wkrótce potem Kerrigan z dumą i spokojem obserwowała , jak rozwija się nowy Chrysalis , a w nim potężny i wierny sługa Roju i swojej Królowej.
Część I : Hybryda
Kilka cykli lokalnego słońca później Chrysalis otworzył się . Z jego wnętrza wyszła nowa istota. Nowy , potężny Zerg . Wysoki mężczyzna , według standardów Terran - młody - ok. dwudziestu kilku lat . Jego wyraźne rysy idealnie pasowały do zmienionej po mutacji w Zerg'a twarzy . Dobrze zbudowane ciało pokryte było organiczną substancją - czymś w rodzaju skafandra - jak u Kerrigan . Królowa osobiście przywitała nowego poddanego . Logan stanął naprzeciw władczyni Roju i klęknął przed nią . Pierwszy hołd złożony przez nową siłę Gniazda . Kerrigan zabrała swojego nowego sługę do Głównego Ula , gdzie już czekało zadanie .
- Ta misja ma cię sprawdzić . Jak dobrym jesteś przywódcą i ile musisz się jeszcze nauczyć . - powiedziała Królowa
- Słucham , moja Pani .
- Jakiś czas temu straciłam kontakt z jednym z odłamów Gniazda na księżycu Tarsonis . Kontakt po prostu się urwał . Nie wyczułam śladów Protoss'ów czy Terran . Teraz jednak połączenie z kolejnym Ulem zostało przerwane . Udamy się więc na Tarsonis , aby dowiedzieć się , co się stało .
- „ My ” , Pani ?
- Będę ci towarzyszyć .
- Nie zawiodę !
- Liczę na to .
Tak więc Królowa Ostrzy i Logan , zabrawszy ze sobą niewielką flotę Mutalisk'ów wyruszyli w kierunku Tarsonis , aby odnaleźć przyczynę dziwnego zaniknięcia łączności między dwoma tamtejszymi Gniazdami , Głównym Ulem . Tymczasem na powierzchni planety wylądowały niewielkie siły ekspedycyjne Protoss'ów . Zealot'ci po zdesantowaniu w zielonej dolinie Tarsonis zaczęli przygotowywać bazę wypadową . Nie podejrzewali , że , podczas gdy oni wznoszą kolejne instalacje , kilka kilometrów dalej znajdował się jeden z zaginionych Uli .
Wkrótce siły Kerrigan wylądowały w jednym z kanionów , którymi poprzecinana była okolica . Wyruszyli , wśród bujnej , podzwrotnikowej roślinności , jaką cechowała się cała Tarsonis . Pnącza i liany zwisały po brzegach wąwozu , którym szli . Udali się w kierunku południowym - do najbliższego z zagubionych Gniazd . Królowa i Logan szli w milczeniu , zastanwiając się , co też się mogło wydarzyć. Pierwsza przemówiła Kerrigan .
- Dlaczego chciałeś przystąpić do Roju ? To raczej niecodzienna decyzja .
- Ludzie są z gruntu źli i prymitywni - przynajmniej w większości . Wyborem byli jeszcze Protoss'i , ale dopiero Jim Raynor zawarł z nimi prawdziwe przymierze .
- Byłeś w oddziałach Raynor'a ?
- Tak . Od początku należałem do Synów Korhal'u - tak , jak Ty , Pani . Później , wraz z grupą bardziej honorowych i inteligentnych Rebeliantów , uciekłem do sił Raynor'a . Tam miałem szansę zostać kimś w rodzaju człowieka - Zealot'a .
- Stąd twoja niezwykle silna moc ?
- Tak . Tassadar odkrył kiedyś , że posiadam duży potencjał siły psionicznej , ale do tej pory program Ghost tylko je zahamował . Pomogli mi ukierunkować te moce i nad nimi zapanować , gdyż kiedyś mogłyby dosłownie wybuchnąć z całym swoim impetem . Poznałem też pewne tajniki mocy Dark Templar'ów . Byłem przez jakiś czas , choć pewnie trudno w to uwierzyć , jednym z Templariuszy . Ale wkrótce zrozumiałem , że nawet wśród Protoss'ów zdarzają się tacy jak choćby Aldaris i inni gorliwi wyznawcy Khala i członkowie Conclave . Dlatego odszedłem i postanowiłem znaleźć swoje miejsce w Roju .
- Intersująca historia . Ale wróćmy teraz do celu misji ... Wezwałam wsparcie z najbliższego Hive'u . Te Ultralisk'i powinny czekać na polanie , kilkadziesiąt minut drogi tym wąwozem .
Po kilku minutach doszły ich potworne wrzaski Ultralisk'ów i syki Hydralisk'ów . Pobiegli więc wraz ze swoją strażą . Na polanie , gdzie powinny czekać posiłki pełno było wielkich , jakby mamucich ciał - Ultralisk'i leżały w kałużach własnej posoki . Rozpłatane ciała Hydralisk'ów i ślady ich pocisków- - ostrzy , wskazywały na zażartą walkę . Jednak nigdzie nie było śladów napastników , a te potężne oddziały nie poległy walcząc między sobą ... Logan z pewnym przerażeniem patrzył na to , co zastali : szczątki Ultralisk'ów - porozrywane na kawałki , z połamanymi potężnymi ciosami , którymi mogły pociąć najsilniejszą Protoss'ką instalację . Martwe Hydraliski , również niemal poćwiartowane i nigdzie ani jednego ciała ewentualnego napastnika . Po chwili jednak Logan skoncentrował się i wraz z Kerrigan zaczął psycho - sondą badać otoczenie .
- To niemożliwe ! - powiedziała na koniec Królowa - Wzorzec energetyczny pasuje do Zerg'a , ale taka walka nie obeszłaby się bez strat . A tu są tylko moje dzieci .
- O Pani . Ale wszędzie jest silna emanacja Psi . To by wskazywało na Protoss'ów . Może tu byli wkrótce po tym lub ...
- Nie ! To nie może być prawda ! - krzyknęła Kerrigan
- Co się stało , Królowo ?
- To musiała być jedna z Hybryd Duran'a ! Ale przecież Zeratul go zabił , a Protoss'i podobno znaleźli i zniszczyli wszystkie , które rozsiał !
- Słyszałem o tym . Podobno obiecał , że nikt nigdy nie znajdzie wszystkich , dopóki się nie obudzą i nie zniszczą znanego nam Wszechświata . Ale Hybryda musiała się dopiero obudzić . Jest jeszcze słaba . Skoncentruj się , o Pani . Czy czujesz ? Śledząc linie energii Psi napastnika , można się przekonać , że kiedy odchodził , jego emanacja była coraz słabsza , a więc sam był u kresu wytrzymałości .
- Masz rację . Ten stwór jest jeszcze słaby , chociaż bardzo potężny w swej istocie . A więc gdzieś tu musi być baza z ukrytą Komorą Hybrydy , która uchowała się przed atakiem Protoss'ów . Jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie . Jeśli nawet ta istota nie może dokonać własnej reprodukcji , to na pewno w bazie jest już przygotowywana kolejna Komora z następnym potworem . Nie tylko Zeratul rozumie , że to nam zagraża - nam wszystkim . Trzeba zniszczyć tego stwora , inaczej - on zniszczy nas .
- Tak , Królowo . Kierując się śladami emanacji Psi , możemy odnaleźć tę ukrytą bazę .
- I ją zniszczyć ! - powiedziała Królowa Roju z nienawiścią - Wezwę pomoc z najbliższej Wylęgarni .
Logan szedł pierwszy , za nim Kerrigan , otoczona przez Torrasque i Hydralisk'i . Nad nimi leciały , trzepocząc skrzydłami , Mutalisk'i . Dawny Ghost badał telepatycznie otoczenie i śledził psioniczną emanację Hybrydy .
- Moja Pani ! Sygnał jest coraz słabszy , ale ma coraz większe natężenie . Hybryda słabnie , a my jesteśmy coraz bliżej . - powiedział w pewnej chwili , po czym spomiędzy kostek jego obu dłoni wysunęły się prawie pół metrowej długości pazury ; jednocześnie Logan przeładował swój karabin Ghost'a .
- Dziękuję ci , Paul . Znajdźmy to i zabijmy !
- Tak się stanie , Królowo !
Tak więc wszyscy szli teraz maksymalnie skupieni , gdy nagle usłyszeli niedaleko przed sobą ryki i głosy walczących Zealot'ów . Ostrza Psioniczne z charakterystycznym odgłosem darły ciało jakiegoś stwora . Po chwili jednak wrzaski dawnej ofiary zostały zastąpione krzykami agonii Zealot'ów. Kerrigan , Logan i ich eskorta szybko podążyli w tamtym kierunku , lecz do tego czasu krzyki ucichły . Kiedy przybyli , zastali pobojowisko - martwi Zealot'ci , porozrywani , rozczłonkowani , zniszczone złote zbroje , wyładowane generatory pola siłowego . Ale pole walki było też zasłane niewielkimi strzępami ciała jakiegoś innego stwora . Wokoło była krew nie należąca do Protoss'kich wojowników . Emanacja Psi wskazywała na walkę z Hybrydą . Ta jednak musiała być obdarzona inteligencją na dość wysokim poziomie , gdyż , czując uchodzące siły , zaczęła uciekać .Tymczasem Logan , przeszukując pole walki , znalazł Zealot'a , który najwyraźniej jeszcze żył . Zawołał Królową Ostrzy i , używając swojej siły Psi , przywrócił Zealot'owi przytomność . Wojownik , kiedy zobaczył nad sobą twarz Kerrigan i pysk Hydralisk'a , natychmiast aktywował swoje Ostrza i krzyknął :
- Nie sprzedam tanio swojego życia , Kerrigan ! Zanim dołączę do Chwały Khala , poślę cię do piekieł!- to mówiąc , machnął uzbrojonym ramieniem w stronę Królowej , ale Logan powstrzymał jego cięcie w samą porę :
- Stój ! Nie pozwolę ci zabić Pani Roju ! Poza tym nie przyszliśmy tu , aby pozbawiać cię życia , dzielny wojowniku . Co was zaatakowało i skąd się tu wzięliście ?
- Wysłał nas tu Artanis , podejrzewając że znajduje się tu jakaś nieodkryta do tej pory tajna baza Durana ze stanowiskiem Hybryd . Poznaliśmy to po nadmiernej emanacji psionicznej w tym rejonie . Założyliśmy bazę wypadową niedaleko stąd . Obiecajcie , że nie zaatakujecie moich towarzyszy - ostrzeżcie ich przed tym , co nas spotkało ! Obiecajcie mi , a dowiecie się reszty .
- Masz moje słowo , Protoss'ie . - powiedziała ze spokojem Kerrigan - W takich okolicznościach musimy trzymać się razem .
- Dobrze więc - kiedy dokonywaliśmy tu zwiadu , napadł na nas jakiś dziwny potwór . Rzucił się na nas i zaczął ciąć moich przyjaciół . Tak więc zaatakowaliśmy go . Początkowo , kiedy mocno go cięliśmy , wydawało się , że wygramy , ale on ... zaczął nas atakować pociskami psionicznymi i szarpać pazurami. Kiedy przeładował ... nasze gen ... generatory ... pola siłowego ... nie mogliśmy już wygrać ... i wtedy... on ... uciekł ... Ostrzeżcie ... obóz ... zawiadomcie Ze ... Zeratul'a i Tassad ... ar'a ... - Zealot skonał z westchnieniem jego ciało zostało otoczone poświatą błękitnej barwy , a potem aureola przygasła - - agonia wojownika się dokonała ; jego ciało , poranione w walce , upadło bezwładnie na ziemię
- Musimy znaleźć ten obóz i wraz z Protoss'ami zabić Hybrydę , moja Pani . Ale czy on ... czy on majaczył ? Kazał zawiadomić Zeratul'a i TASSADARA ?!
- Tak . Wy , w tej zapadłej kolonii nie wiedzieliście ? Tassadar i Preator Fenix żyją .Zeratul i Artanis , przy pomocy świątyni Xel -Naga i energii Mrocznych Templariuszy , ożywili ich . - odpowiedziała Kerrigan - Ale teraz czas znaleźć Protoss'ów . Chodźmy .
Obóz sił ekspedycyjnych Protoss'ów położony był w malowniczej dolinie . Pnącza zwisały ze ścian kotlinki , a wokoło rosły bujne drzewa . Wśród krzaków przemykały spokojne , choć zdziwione widokiem przybyszów Bengalaas'y . Te , przypominające dzikie koty , stworzenia nagle ze strachem uciekły Protoss'i spokojnie wykonywali w bazie swoje zwykłe czynności . Tymczasem od strony lasu , gdzie pierścień Działek Fotonowych został ograniczony do minimum , nadciągała po cichu niemożliwa do zidentyfikowania istota . Z szlestem liści i gałązek , wielki kształt zbliżał się do obozu wojowników . W momencie , kiedy potwór wychynął z lasu i podkradł się do bazy Protoss'ów , odezwał się drwiący głos Królowej Roju :
- Dzielni protoss'cy wojownicy . Jesteście wyjątkowo nierozsądni - pozostawiać niezabezpieczoną ukrytą drogę przez las . Gdyby tam - wskazała na istotę za plecami Protoss'ów - znajdowało się więcej moich Ultralisk'ów i chciałabym was zabić , zrobiłabym to .
W tym momencie tuż koło Kerrigan stała się widoczna postać Mrocznego Templariusza .
- Nie mów hop! , Kerrigan . Moi zwiadowcy wytropili cię już dawno i w każdej chwili mogli was zlikwidować . - powiedział spokojnie Templar
- To ty nie mów hop! - ucięła Królowa Zerg'ów z satysfakcją i wskazała na Logana , który właśnie się zdecloak'ował w pewnej odległości za plecami Protoss'a - To mój nowy dowódca Miotu odnalazł was i miał cały czas na oku .
- I na muszce ! - dopowiedział Logan , chowając pazury
- Ale nie jesteśmy tu po to , aby się bić . Wasz oddział rozpoznawczy został niedawno doszczętnie rozbity , a wszyscy jego członkowie zabici . - mówiła chłodno Kerrigan
- Przez twoich Zerg'ów ?! - krzyknął któryś Zealot
- Tak , Protoss'ie - powiedziała z ironią Królowa - i przyszłam się wam pochwalić ! Oczywiście , że nie przeze mnie ! To Hybryda . Najpierw najprawdopodobnie zniszczyła dwa moje Ule na tej planecie , a potem całe tuzin Hydralisk'ów i Ultralisk'ów , jakie na mnie czekały . Uciekła , ale miała jeszcze siłę zniszczyć wasz oddział .
Podczas , gdy Kerrigan opowiadała przywódcy Protoss'ów całe zdarzenie , Logan , wraz z Zealotami poszedł odebrać wsparcie , jakie miało nadejśc dla Królowej . Szli w milczeniu przez dżunglę , wokół nich szumiały drzewa o poskręcanych pniach oplecionych lianami . Bengalaas'y uciekały z pomrukiem niezadowolenia , kiedy ich zobaczyły . Wkrótce znaleźli się na małej polanie . Zaczęli się niecierpliwie rozglądać . Jeden z Zealot'ów zauważył , że jeśli będą tak dalej czekać na posiłki z Wylęgarni Kerrigan , to umrą ze starości zamiast chwalebnie zginąć w boju lub zniszczyć Hybrydę . Na to Logan tylko uśmiechnął się pod nosem i strzelił palcami . W tym momencie pod okutymi stopami Zealota poruszyła się ziemia . Protoss upadł , a spod powierzchni gruntu wynurzył się Lurker . Tuż po nim kolejni Zerg'owie wykopali się spod ziemi , a z krzaków wychynęły Ultralisk'i . Z takimi siłami ruszyli z powrotem do bazy Protoss'ów . Kiedy się pojawili , Kerrigan natychmiast sformowała grupy swoich poddanych i wydała stosowne rozkazy . Protoss'i już czekali , gotowi do wymarszu . Oddziały Zealot'ów , Dragoon'ów , Dark Templar'ów i Archon'ów , wspomagane Wysokimi Templariuszami i Reaver'ami , zgodnie z decyzją Zeratul'a , zostały oddane pod komendę Kerrigan i po zniszczeniu bazy z Hybrydą , miały wrócić na odbudowywane Aiur . Tak więc ponownie zjednoczone siły Protoss'ów i Zerg'ów wyruszyły przeciw tworowi Duran'a . Logan prowadził grupę jako zwiadowca wraz z oddziałkiem Mrocznych Templariuszy . Miał tylko nadzieję , że Hybryda nie zdąży odzyskać sił przed ich atakiem . Wydawało mu się , że takie myśli dręczyły ich wszystkich . Jedno było pewne - jeżeli im się nie uda , to Wszechświat będzie zagrożony bardziej niż przez Zerg'ów. Jeśli nie oni , to już nikt inny ...
Tymczasem gdzie indziej , u celu wędrówki zjednoczonych sił , w bazie Terran omamionych przez Duran'a , panowało wielkie ożywienie . Hybryda się obudziła i to był przełom . W Centrum Dowodzenia ukrytym w dżungli naukowcy studiowali wykresy i diagramy . Krzątali się wokół Komory Hybrydy i podłączali aparaturę pomiarową . Emanacja energii Psi była minimalna . Hybryda ledwo wróciła do Centrum , gdzie zamknięto ją w przygotowanej jeszcze przez Duran'a Komorze . Organizm był wyczerpany i z każdą chwilą ubywało Psi , a oprócz tego rany zadane przez Zealot'ów okazały się poważne . Jednak Komora była przygotowana filtry Psi normowały poziom tej energii w organizmie potwora . Substancja , w której zanurzone było jego powtórnie zahibernowane ciało , leczyła je z ran . Biolodzy mieli jednak jeszcze spore wątpliwości . Potencjał Hybrydy jest wielki , a ona sama jest , jeśli nie teoretycznie niezniszczalna, to przynajmniej najwytrzymalsza , jaką znał kiedykolwiek Wszechświat . Tak pod względem fizycznym , jak i psionicznym . Jednak tuż po obudzeniu , emanacja Psi , od której uzależnione jest życie Hybrydy , była niezwykle niestała i wraz ze wzmożonym wysiłkiem drastycznie się obniżała . Dlatego nie mogli pozwolić jej jeszcze na zbyt długie przebywanie bez regeneracji .
Baza umieszczona była na małej , ukrytej polance . Centra Naukowe i laboratoria były otoczone pierścieniem Koszar i fabryk . Nad niewielkim lotniskiem unosił się niewidzialny Wraith . Wokół zabudowań stały wieżyczki , bunkry i artyleria , zdolna zniszczyć z wielkiej odległości każdy namierzony cel . Po najbliższym obszarze porozstawiani byli zwiadowcy - patrole Marines i Ghost'ów . Wśród zarośli trudno było wypatrzeć wroga , a ciągła czujność i rutyna nudziły żołnierzy . Wielu z nich , zamiast czuwać , po prostu gawędziło i , ewentualnie , strzelało do zwierząt , mimo że było to zabronione . Do jednej z takich grupek , położonej na uboczu , podszedł Logan i dwu Dark Templars . Niewidzialny Zerg błyskawicznie chwycił jednego z Duchów za szyję i jedną ręką skręcił mu kark . Pazurami drugiej dłoni przebił zwiadowcę na wylot i szybko zasłonił mu usta . W tym samym momencie usłyszał cichy jęk z kilku gardeł naraz i charakterystyczny szelest Warp Blades Mrocznych . Z ponurą satysfakcją Logan zaciągnął ciała zabitych dalej w krzaki . Wraz z Protoss'ami podczołgał siębliżej linii obronnych . To był już któryś z kolei patrol , który tak załatwili . Tymczasem , leżąc w wysokich zaroślach nadsłuchiwali - - dowódca nawoływał przez radio i trafił na jeden z rozbitych oddziałów . Po kilku nieudanych próbach rzucił tylko :
- Pewnie znowu się schlali i nie mogą przestać szczać . - po czym wrócił do sprawdzania swoich oddziałów .
„Typowa ludzka nieudolność i ignorancja” - pomyślał Logan .
- Zaczekajcie tu na mnie . - rzucił szeptem do Templar'ów i wysunął się ostrożnie na teren bazy
Cały czas skradał się pomimo niewidzialności . Podszedł do linii obronnych . „Należy jakoś zniszczyć artylerię , zanim ona wytnie nas w pień .” - pomyślał i udał się w stronę magazynu . Wszedł , minął stróża i , kierując się znakami , dotarł do składowanych materiałów wybuchowych . Stał się widzialny i zaczął wkładać po cichu kolejne ładunki do swojego pojemnika . Wtem usłyszał :
- Stać ! Zidentyfikuj się ! Łapy do góry i twarzą do mnie ! - stróż był zmęczony i zdenerwowany
Logan posłusznie odwrócił się i wysunął nieznacznie pazury z dłoni . Marines przyglądał mu się chwilę , po czym , z rozszerzonymi ze zdziwienia i przerażenia oczami , szepnął :
- O , k**** mać ! Zerg ! - żołnierz był jeszcze młody i z pewnością po raz pierwszy miał kogoś zabić , ale rozkazy były jasne . Szybko wycelował i pociagnął za spust . Seria przeszła po brzuchu Logana , rozcinając organiczną powłokę-kombinezon na jego brzuchu . Krzyknął krótko i poraził stróża pociskiem psionicznym . Kiedy cialo Marines'a upadło bezwładne i martwe na podłogę , przyjrzał mu się i powiedział :
- Przykro mi .
Popatrzył na swoją ranę . Przesunął po niej ręką i posmakował swojej krwi . „Nieważne” - pomyślał - - „Zerg'owskie ciało samo wyleczy ranę . Trzeba tylko zaczekać kilka sekund .” I rzeczywiście , po paru chwilach rana zaczęła się zamykać , a upływ krwi zmniejszył się do zera . Logan odsunął ciało żołnierza pomiędzy skrzynie i dokończył zbieranie detonatorów do ładunków wybuchowych . Kiedy miał już wszystko , ponownie się zacloak'ował i wyszedł z magazynu . Wrócił na linie obronne i zaczął umieszczać pod mobilnymi działami materialy wybuchowe . Mimo strażników , nikt go nie zauważył , gdyż trzymał się z dala od wież , które mogły go zdemaskować . Wkrótce zakończył dzieło i wrócił do czekających na niego Protoss'ów . Ruszyli , aby zameldować Kerrigan i przypuścić atak .
Królowa z niecierpliwością wysłuchała raportu swoich zwiadowców i zadecydowała o natychmiastowym ataku . Z przodu podążały Zergling'i i Ultrlisk'i . Tuż za nimi - Dragoon'y , Zealot'ci , Hydralisk'i , Raver'y i Defiler'y . Wśród nich Królowa Roju i Logan . Na końcu Mroczni Templariusze, którzy mieli uderzyć po zniszczeniu detektorów . Kiedy zbliżyli się do linii obronnych , Logan nacisnął przycisk detonatora i rozpętało się piekło . Wybuchająca artyleria zapaliła bunkry i wieże . Przerażeni ludzie biegali w tę i z powrotem , wychodzili z bunkrów i nawoływali się nawzajem . Tylko dowódcy próbowali opanować chaos wydając rozkazy , ale nic nie mogli zdziałać . Już po chwili pierwsze Ultralisk'i dopadły do bunkrów i zabudowań obronnych i zaczęły je niszczyć . Pod ciosami ich silnych kłów rozpadał się metal . Zerglingi chmarami atakowały zaskoczonych żołnierzy , siekąc ich pazurami . Kiedy Defiler'y rzuciły Plagę na zabudowania Terran , Zealot'ci , wspierani Phase Disruptor'ami Dragoon'ów , rzucili się do walki . Wtedy też wkroczyli Mroczni oraz Hydralisk'i , grupami rozbijające w pył siły Terran . Scarab'y Reaver'ów rozrywały struktury i żołnierzy . W tym chaosie , z tyłu zaatakowały oddziały Lurker'ów i Archon'ów . Te pierwsze natychmiast się zakopały i zaczęły razić Terran kolcami spod ziemi . Duchy wojenne Protoss'ów dziesiątkowały szeregi wroga . Swoimi psionicznymi falami uderzeniowymi zabijały naraz całe oddziały . Kerrigan z furią rzucała się w największy wir walki , a Logan był zawsze o krok za nią , chroniąc swoją Królową . Pewien Marine ostrzeliwał się gęsto , wraz z lepiej zorganizowanymi kolegami , mając jeszcze nadzieje na wyjście jakoś z sytuacji . Ta grupa zauważyła w pewnym momencie Kerrigan , na odsłoniętym placu . Wokół niej leżały ciała zabitych wrogów . Niewiele myśląc , zaczęli strzelać w jej kierunku - zauważyli już wcześniej , że to ona dowodzi atakiem . W tej jednak chwili zbliżył się do nich od tyłu Archon Protoss'ów . Spostrzegli to , gdy znaleźli się w jego poświecie - było już jednak za późno . Duch chwycił ich wszystkich w swoją wielką dłoń i po prostu zgniótł . Gdzie indziej wokół oficera zgromadziła się zorganizowana grupa żołnierzy - byli jak wyspa na wzburzonym morzu . Odpierali każde uderzenie wroga i , choc nie mieli szans , widać było , że są zdecydowani walczyć do końca . Logan spostrzegl to i zdecydował , że są niebezpieczni w tej fazie bitwy . Wydał telepatycznie kilka rozkazów i już po chwili , nie wiedzieć skąd , tuż za oficerem któryś z żołnierzy zobaczył załamanie światła ostzregawczy krzyk jednak nie pomógł ofierze Dark Templar'a . ten ostatni natychmiast po swoim czynie skonał , zabity seriami karabinów , jednak natychmiast po tym wokół żołnierzy pojawiły się Ultralisk'i . Otoczyły ich grupę i , siekąc na kawałki , zabijały naraz po kilku Marines . Tymczasem w jednym z ocalałych budynków kilku naukowców pod ochroną Ghost'ów uciekało w przerażeniu . Tuż za nimi szybko biegło kilka Zergling'ów . Ostatni z Duchów zatrzymał się na chwilę , czekając za rogiem na prześladowców . Kiedy Zerg'owie wypadli zza załomu , wycelował , namierzając laserem i zabił szybko jednego po drugim . Wtedy usłyszał krzyk . Odwrócił się i zobaczył naukowców i eskortę przebitych na wylot , leżących na podziurawionej , zakrwawionej podłodze . Lurker wypchnął swój kolec , przebijając Ghost'owi łydkę . Przerażony żołnierz zaczął uciekać , jednak tuż za nim pojawił się Zealot , który z rozmachem odciął mu głowę . Tymczasem na zewnątrz walka dobiegała końca . Nieliczni młodzi żołnierze woleli się poddać niż zginąć , jednak cała baza stała w płomieniach . Szczątki żołnierzy , rozerwane kulami ciała Zergling'ów i Hydralisk'ów i kilku zabitych Protoss'ów leżało na szkarłatnej od krwi trawie . Kerrigan i Logan sprawdzili szeregi . Straty były minimalne . Po oszacowaniu ilości rannych i zabitych , Logan poprowadził Królową Roju i całe wojsko do znalezionej Komory . Z tyłu bazy , zasłonięty z dwóch stron skałą , stał wielki pojemnik . W jego wnętrzu , zanurzone w zielonkawym płynie , unosiło się ciało Hybrydy . Całe wojsko stanęło w odległości kilku kroków . Logan pokłonił się Kerrigan :
- Tobie , moja Królowo , pozostawiam ten zaszczyt . - powiedział
- O nie , zasłużyłeś na to . To rozkaz - zniszcz tego stwora ! - odparła Kerrigan
- Tak jest !
Logan stanął naprzeciw Komory . Za nim czekały połączone oddziały Zerg'ów i Protoss'ów . Wokół , na polanie , płonęły budynki . Gorejące ruiny wydzielały drażniącą woń . Nad dawną bazą unosiły się kłęby siwego dymu . Na ziemi leżały ciała poległych . Logan wyprostował się i spojrzał na Komorę . Skoncentrował się , a wokół jego postaci gromadził się błękitny obłok Psi . Zerg gwałtownie podniósł ramiona ku górze i nad pojemnikiem rozpętała się straszna burza . Pioruny energii psionicznej co rusz uderzały w strukturę . Kedy na jej powierzchni pojawiły się pęknięcia i zawartość zaczęła powoli wyciekać , Logan opuścił ramiona , a nad jego ciałem pojawiła się kula energii . Znów podniósł ramiona , jakby chciał złapać tę kulę . Gestem wypchnął ją w kierunku Komory Hybrydy i nastąpił wybuch , którego blask rozświetlił ciemność wywołaną dymem . Komora eksplodowała . Po niej i jej zawartości pozostał tylko złamany cokół .
Wkrótce potem Protoss'i odlecieli , ale Kerrigan słyszała , jak mówili , że tak silną Burzę Psoniczną do tej pory potrafiła wywołać tylko ona i „Mistrz Tassadar” . Logan tymczasem formował oddziały do odlotu na Char . Kerrigan , po chwili namysłu , podeszła i powiedziała , że nie leci .
- Dlaczego , o Pani ? - ze zdziwieniem zapytał Logan
- Na tej planecie jest coś , co muszę sprawdzić ... Sama .
- Nie ufasz mi , Królowo ?
- Ufam i dlatego , ze względu na twoje moce i talenty , zdecydowałam , że zasługujesz , aby być nazywanym Królem Roju .
- To zbyt wielki zaszczyt !
- Nie oceniaj siebie tak nisko . Mam tylko nadzieję , że nie pomylę się , co do twojej lojalności , Królu?
- Nigdy , Moja Pani ! Będę Ci zawsze wierny .
- Dobrze , a teraz , Logan , zawiadom mojego Cerebrate'a i odlatujcie stąd .
Kerrigan odwróciła się i , zebrawszy trzy Ultralisk'i i kilkanaście Hydralisk'ów , zebrała się do odejścia.
- Wrócę niedługo - powiedziała na odchodnym - Czekajcie na mnie .
- Tak , Pani ! - powiedział Logan i rozpoczął załadunek swojego wojska do Overlord'ów . „Teraz , kiedy Królowa zadecydowała , że jestem Jej równy , Protoss'i i Terranie nie będą mieli łatwego życia . Niech żyje Królowa Roju !” pomyślał dawny Ghost . Tymczasem Kerrigan , przebijając się przez puszczę wiedziała , że zyskała niedawno potężnego sojusznika . Z satysfakcją uniosła swoje ostrza wychodzące z ramion i jednym ciosem zabiła jednego z Zergling'ów , które zaatakowały jej siły ...
Rozdział 2:Królowie Roju
Paul Logan - dawny Terranin , Ghost . Obecnie Zerg z własnego wyboru . Mało tego - - przywódca Roju z mianowania Kerrigan . Lojalny sługa swojej Królowej , ale i Król Roju . Sama Kerrigan zadecydowała , że jest jej równy , mimo że dopiero co sprawdził się w walce . Teraz Logan stoi na Char - planecie „stolicy” zergowskiego imperium . Król rozmyśla na pokrytej lawą , spalonej planecie . Minęło już kilka dni Char , odkąd pozostawił Kerrigan na jej własny rozkaz na księżycu Tarsonis , gdzie zniszczyli kolejną Hybrydę . Ale Królowa jeszcze nie wróciła . Nie uzyskał od niej żadnego przekazu myślowego , mimo usilnych prób . Zaczynał się niepokoić . Spojrzał w gwiazdy . Zergowie pod wodzą Kerrigan osiągnęli więcej niż przez eony lat pod przywództwem Overmind'a . Opanowali setki galaktyk i po walkach z Protoss'ami , spalili nawet ich rodzinny świat - Aiur . Teraz jednak Pierworodni zaczęli odbudowywać swój świat i wypędzili z niego ostatnie zergowskie kolonie . A wszystko przez to , że odkryli sposób na przywrócenie życiu Tassadar'a i Fenix'a - dwóch bohaterów , których śmierć była potwornym ciosem dla potężnej i honorowej rasy arystokratów . Oprócz tego Kerrigan narobiła sobie wielu wrogów . Nawet Jim Raynor poprzysiągł jej zemstę . Możliwe więc , że jeden z wrogów Królowej ją zaatakował i ... Logan poszedł prędko w kierunku wielkiego wzgórza wznoszącego się w oddali . Im bardziej się zbliżał , tym bardziej wzgórze zaczęło się zmieniać kiedy gorące opary nieco się rozwiały - - ukazał się główny Ul Roju . Logan wszedł do wnętrza i nawiązał kontakt z Cerebrate'em Królowej . Właśnie coś mu przyszło do głowy .
- Cerebrate , musimy wyruszyć na poszukiwanie Kerrigan . Wydaje mi się , że wiem , dlaczego zaginęła .
- Tak , Królu ? - posłusznie powiedział Cerebrate
- Duran nie był wystarczająco potężny , aby samemu kontrolować Zergów , którzy pilnowali niektórych baz Hybryd . Na pewno musiał do tego celu stworzyć lub przejąć jakiegoś Cerebrate'a . Ale teraz , po śmierci tego zdrajcy , Cerebrate został sam i z pewnością uwolnił się spod wpływu Durana . Po głowie krąży mi jeszcze jedna myśl , ale czy jest prawdziwa , przekonamy się na miejscu . Więc zabierz kilku Zergów i ruszajmy !
Logan zebrał kilka Hydralisk'ów i Gurdian'ów i ruszył platformę , która orbitowała wokół Char . Tam Cerebrate otworzył szczelinę czasoprzestrzenną i wyruszyli natychmiast . Podróż Warp'em przebiegła bez zakłóceń i już wkrótce po zakończeniu lotu , znaleźli się na orbicie jednego z księżyców Tarsonis . Siły Zergów weszły w atmosferę i wylądowały w miejscu , gdzie dawniej znajdowała się stacja badawcza z Hybrydą . Logan natychmiast nakazał przygotować Wylęgarnię . Zdecydował się iść na zwiad . Kerrigan nie mogła tak po prostu zniknąć . Wraz z kilkoma Lurker'ami i Hydralisk'ami ruszył śladem swojej Królowej . Wśród dymiących jeszcze ruin stacji nie wyczuwał żadnego życia . Udał się drogą , gdzie wyczuwał jeszcze nikły ślad Kerrigan . Ostrożnie przeczesywał gąszcz sondami telepatycznymi . Nigdzie nawet śladu życia . Wzór energetyczny Królowej stawał się coraz słabiej wyczuwalny . W pewnym momencie coś zaszeleściło w pobliskich krzakach i Logan postanowił to sprawdzić , zwłaszcza że jego telepatyczne próbniki nic nie wykazywały a wiatr był niemal zerowy . Król ostrożnie zajrzał poprzez liście . Nie mylił się . Kilka małych , przypominających karaluchy stworzeń , buszowało w pobliżu rozerwanego ciała ludzkiego żołnierza . Strzelił . Broodling'i rozpadły się z cichym skrzekiem . Logan podszedł bliżej . Ciało było świeże . Zbyt świeże . W tej chwili spod ziemi wystrzeliły kolce , które prawie rozerwały go na pół . Ukryty Lurker zawiódł tylko dlatego , że Król telepatycznie odczuł zbliżające się niebezpieczeństwo . Logan odruchowo wywołał Burzę Psioniczną nad tym obszarem . Wnętrzności ukrytego potwora wybuchły z ziemi . Logan w myślach przeklinał swoją nieostrożność . Uchwycił mocniej karabin i skon- centrował się , aby jego sondy psioniczne mogły zadziałać . Mimo tych wysiłków nie udało się . Ghost poczuł , że coś jest nie tak . Po telepatycznym zawołaniu jego sfora Zerg'ów dołączyła do swego pana . W odpowiedzi na krótki rozkaz dwa Zergling'i wyskoczyły naprzód . Wpadły w krzaki i wróciły po kilku minutach . Przekazały swemu władcy wiadomość , że wpadły na ślad Królowej . Logan wysunął swoje kostne pazury i rozkazał zwiadowcom prowadzić . Szli ostrożnie przez puszczę , aż wysunęli się na małą polankę . Król Roju stanął na środku i zaczął się rozglądać . W pewnym momencie wyczuł za sobą ruch . Nauczony doświadczeniem , instynktownie odwrócił się i wycelował karabin w kierunku zagiętego światła . Wtedy maskowanie zniknęło i pojawiła się ... Kerrigan . Ranna Królowa chwiejnym krokiem zbliżyła się do Logana i jego oddziału .
- Co Ci się stało , moja Pani ? - zapytał ze zgrozą dawny Ghost i odruchowo przeładował strzelbę
- Jacyś Zerg'owie , nad którymi nie miałam kontroli , zaatakowali watahą i zniszczyli wszystkie moje dzieci. Nie mogłam wezwać posiłków , bo coś bardzo mocno zakłóca każdy obecny tu sygnał psioniczny .
- Zdążyłem się o tym przekonać , Pani . Mam co do tego pewną niepokojącą hipotezę ... - Logan niespodziewanie urwał - czuję wpływ jakiejś potężnej energii ... Odczekamy , aż Twoje rany się zagoją , Królowo , i ruszymy w drogę . Wiem gdzie to jest .
Po około pół godzinie , kiedy cięcia na skórze Kerrigan się zabliźniły , zaczęli iść . Logan prowadził . Wiatr zaszumiał między koronami drzew . Powietrze było ciepłe , ale smagało niczym bat . Tuż koło Królowej szło kilka Hydralisk'ów , a za Loganem podążały dwa Lurker'y . Ghost czuł , że są już prawie u celu . Emanacja psioniczna się wzmagała . Nagle Kerrigan zauważyła , że wokoło nich roją się nieznani Zerg'owie . Nie atakowali , ale stali wzdłuż drogi i obserwowali . Logan ostrożnie wysunął się z krzaków i stanął na krańcu rozległej doliny . Dokładnie na jej środku widać było potężną górę . Nie ... ta góra się poruszała , oddychała ... Stanęli oko w oko z odrodzonym ponownie - Overmind'em ! Zerg'owie , którzy się im przyglądali w drodze , przyłączyli się do nich . Wtedy w głowach Kerrigan i Logana zabrzmiał głos Nadświadomości :
- Witajcie ponownie , moje dzieci . Nie , Kerrigan , nie musisz się mnie obawiać . Nie mam zamiaru odebrać ci władzy nad Rojem , ale chcę ją z wami dzielić . Cerebrate'y były bezbronne i dlatego Protoss'i mogli nas z powodzeniem pokonać . Teraz jednak nadeszła nowa era dla Zerg'ów . Byłem niemym świadkiem wszystkich wydarzeń , które miały miejsce od czasu mojego ostatniego zniszczenia . Jestem jeszcze słaby , ale kiedy dojdę do pełni sił , Rój będzie nawet bardziej potężny , niż pod twoją komendą , córko . Cerebrate , który na nowo powołał mnie do życia już nie istnieje , ale , jak sądzę , nadal żyje twój opiekun ?
- Masz rację , Overmind'dzie . Ale nie dam już się kontrolować . - odpowiedziała telepatycznie Kerrigan
- Nawet o tym nie myślałem . Stałaś się tym , czym chciałem - doskonałą przywódczynią Zerg'ów . I , jak widzę , znalazłaś godnego nas Króla . To doskonale . Dopóki jestem w formie kokonu , nie mogę jeszcze oddziaływać na zbyt wiele sfor , ale kiedy wrócę do dawnej potęgi , przeniosę się na Char i stamtąd będziemy podbijać kolejne planety . Czy zgadzacie się , moje dzieci ?
- Sądzę , że ta współpraca to potworna nowina dla Terran i Protoss'ów . - powiedział myślami Logan - Tak . Już wkrótce kolejna nasza wylęgarnia zostanie tu umieszczona i da ci ochronę , Królu . - - przytaknęła Kerrigan . - Nadszedł czas dla Zerg'ów !
Tymczasem w pobliżu wylądował transportowiec Terran . Z jego wnętrza wybiegło szybko około dwudziestu Marines w ciężkich , wysokich zbrojach . Dzierżąc w dłoniach ciężkie karabiny , uformowali przepisowy szyk . Po chwili kolejny statek zrzucił kilka Goliath'ów i pięć czołgów . Wojsko utworzyło kolumnę - na czele szli kaprale Firebats , którzy przybyli własnym transportem , za nimi szpaler Marines , a na końcu czołgi , otoczone przez ciężkie , kroczące roboty . Wyprawą dowodził jeden z Firebats , w randze porucznika . Szybko wydał rozkazy , a następnie zamknął hełm i nakazał wymarsz . Za nim cała piechota włączyła systemy wentylacyjne skafandrów i przeszła na kontakt radiowy . Na wyświetlaczach hełmofonów skanery przeczesywały otoczenie . Ta grupa musiała być już bardzo doświadczona . W pewnym momencie prowadzący przystanął . Ostrzegawczo podniósł rękę i cała kolumnada zatrzymała się . Zwiadowca wyciągnął z zasobnika w skafandrze granat , wysunął zawleczkę i rzucił w krzaki przed sobą . Po sekundzie ciszę rozerwał wybuch . Ptaki z dzikim krzykiem zerwały się z drzew , a sprzed kolumny żołnierzy wyleciało kilka rozerwanych na strzępy zergowskich ciał , liście i cała masa ziemi . Prowadzący mruknął coś pod nosem i uśmiechnął się do siebie . Pewnie ruszył naprzód . Wtedy jego skafander został draśnięty kolcem , który niespodziewanie wyrósł spod ziemi . Marine krzyknął ostrzegawczo i przeturlał się poza zasięg Lurker'a . Wtedy dowódca przygotował broń . Podszedł ostrożnie i skanował otoczenie . Nic ... Wtedy nagle postawił stopę o krok do przodu i błyskawicznie ją cofnął . Kolce po raz wtóry wybiły się z ziemi . Firebat nie na darmo był dowódcą . Jego osobisty komputer zanalizowal sytuację i podał prawdopodobny obszar , gdzie Zerg mógł być ukryty . Jednak doświadczony żołnierz pewnie skierował lufę miotacza ognia w konkretny punkt i nacisnął spust . Jęzory ognia zaczęły pełzać po gruncie i dowódca zwolnił mechanizm spustowy . Po sekundzie spod ziemi z potwornym rykiem wynurzył się Lurker - dokładnie w miejscu , gdzie wycelował Firebat . Zerg , otoczony płomieniami , zaczął miotać się bezradnie . W agonii uniósł pysk do góry i wydał z siebie przerażający wrzask . Po chwili jego ciało bezwładnie osunęło się na zielone liście . Żołnierze rzucili kilka słów uznania dla swego młodego przywódcy i , patrząc na płonące cielsko potwora uchwycili mocniej swoją broń . Porucznik bez słowa nakazał dalszy marsz . Po chwili po Lurker'rze pozostało tylko spopielone cielsko , rozjechane gąsienicą czołgu .
Oddział parł dalej już bez przeszkód . Zatrzymali się niedaleko polanki , a dowódca wraz z prowadzącym zwiadowcą podeszli na sam jej skraj . Firebat włączył zoom w swoim wyświetlaczu . Rzucił okiem na organiczne struktury , plączących się na polanie Zerg'ów i Overmind'a , w pobliżu którego stali Kerrigan i Logan . Porucznik wrócił do swojego oddziału , zgromadził wokół siebie wszystkich żołnierzy i maszyny bojowe .
- Dobra , to cholerstwo tam jest . Walona góra . Robimy tak , jak ustaliliśmy wcześniej . Ale mamy dla siebie niewielką premię - Kerrigan i tego gnoja , przez którego Zerg'ole zniszczyły Katerin'ę . Możemy wziąć ich żywcem , albo rozmazać ich krew po grobach niewiennych ofiar . Co wolicie ? - zapytał z uśmiechem dowódca
- Wolimy pomścić mieszkańców Katerin'y ! - krzyknęli jednym głosem do mikrofonów żołnierze
- Więc rozwalmy tych drani ! - porucznik uchwycił mocno miotacz , zebrał do siebie piechotę doszedł ze swoimi żołnierzami do granic zarośli
Wtedy zza ich pleców odezwała się salwa z dział czołgów oblężniczych . Kilka struktur Zerg'ów zostało uszkodzonych , ale najbardziej ucierpiał Overmind . Nawet żołnierze poczuli rozdzierający ból , jaki wyemitowała z siebie Nadświadomość . To na chwilę ogłuszyło Marines . Ale już po drugiej salwie otrząsnęli się i zaatakowali . Za nimi , miażdżąc drzewa i krzaki , wychynęły z zarośli Goliath'y . Sfory Zerg'ów również doszły już do siebie i ruszyły naprzeciw opancerzonym Marines .
Pierwsze dobiegły Zergling'i , które jednak zostały przywitane płomieniami miotaczy . Otoczone ogniem niektóre rzuciły się w ostatnim akcie desperacji na atakujących i podpaliły ich skafandry . Mimo to żaden z atakujących nie odniósł poważnych obrażeń . Tymczasem lufy karabinów Marines wypluwały z siebie pociski , przeszywające skorupy Zerg'ów . Lurker'y zdążyły już zakopać się i raziły nacierających. Działka Goliath'ów terkotały w jednolitym rytmie , błyszcząc ogniem . Hydralisk'i zaczęły ostrzeliwać wroga , eliminując w ten sposób kilku żołnierzy . Wtedy nadleciały Mutalisk'i . Szybko jednak salwy rakiet , wystrzelone z wyrzutni kroczących robotów , strąciły dużą część latających Zerg'ów . Mimo to odbijające się bio - ostrza poczyniły wyłomy w szeregach ludzi . Wtedy odezwała się kolejna salwa z czołgów i zabiła większość Zerg'ów pierwszej linii . Żołnierze posunęli się dalej , krocząc w posoce i porozrywabych ciałach potworów . Pole walki nagle opustoszało . Pozostali oni , kilka zerg'owskich struktur i krwawiący Overmind .
- Co , do cholery ?! - powiedział do mikrofonu dowódca - Skanery nic nie wykazują . Do diabła , tchórzliwe bestie ! Artyleria ! Rozpieprzyć tę górę mięsa !!!
- Sir ... Mamy kłopot ... Jak diabli ... sskhhss - w mikrofonie odezwały się trzaski i krzyki - Oni atakują !
- Jasna ... Dalej - zbierać tyłki - już ! już ! już ! - krzyczał porucznik - Wykiwali nas !
Kiedy zaczęli się wycofywać , w ich głowach zabrzmiał głos Logana :
- Nie macie już do czego wracać , chłopcy . Kiwnęliśmy was podwójnie - odwróćcie się !
Wtedy spod polany wykopały się całe legiony Zerg'ów .
- O kur... - wydusił z siebie dowódca - Chłopaki , chyba nadszedł nasz czas ... Rozwalcie ich ilu się da !!!
- Tak jest , sir ! - z wściekłą bezsilnością odpowiedzieli żołnierze
Szybko i z wprawą otoczyli ciasnym kołem dowódcę i zaczęli się desperacko ostrzeliwać . Do broniącej się garstki nadbiegały kolejne Zergling'i . Większość ginęła już z daleka , jednak kilka zdołało zaatakować. Jeden z żołnierzy , przygnieciony przez Zerg'a upadł . Jego koledzy bezradnie przyglądali się , jak desperacko wymachuje rękoma , aby chwycić karabin . Po chwili krzyki ustały , a Zergling odwrócił ubroczony krwią pysk w stronę pozostałych , jakby z nich drwił . Wtedy dowódca wycelował ze swego pistoletu . Zerg zobaczył tylko czerwoną wiązkę , która kończyła się na jego czole i już po chwili jego łeb wybuchł ochłapami mózgu .
Kolejne ataki nie ustawały . Zergowie napierali , ginęli kolejni żołnierze . Wyświetlacze wskaźników amunicyjnych wskazywały ilości przerażająco bliskie zeru . Ostatni Marines zginęli - pozostał tylko porucznik i dwu Firebats . Wtedy nagle za nimi wypadło kilka Zergling'ów . Pozostałe natarcie się zatrzymało . Zerg'owie patrzyli . Małe stworki , rażone ogniem miotaczy , zaczęły skrzeczeć . Jeden z nich, płonąc , skoczył na Firebat'a . Zołnierza objęły płomienie . W ostatnim odruchu Zergling pazurem przebił jego skafander . Kiedy ich przyjaciela trawił ogień , porucznik i adiutant w desperacji i wściekłości rzucili się w kierunku Kerrigan i Logan'a . Wtedy Firebat został trafiony bio-pociskiem Mutalisk'a . Ostrze przebiło szybę hełmu i roztrzaskało głowę w jego wnętrzu . Porucznik z dzikim okrzykiem na ustach biegł pomiędzy nieruchomymi bestiami w kierunku Logan'a . Wtem z boku wyskoczył Hydralisk . Uderzając w głowę płasko ostrzem na łapie , rozbił żołnierzowi kask i jego samego pchnął pod nogi Logan'a i Kerrigan . Król Roju podniósł porucznika za gardło .
- Dlaczego tu przybyliście ? - zapytal
- Porucznik Alexander Moon . 20 . Batalion Desantowy . Numer identyfikatora : 293675 - wyrecytował szybko zapytany - Nic więcej nie musisz wiedzieć .
- Nie jestem zbyt cierpliwy ...
- To mnie zabij ! Tak , jak zabiliście mieszkańców Katerin'y !!! - krzyknął porucznik
- Więc o to chodzi ?
- Tak , ty zerg'owskie ścierwo ! Tropiliśmy cię od twojej zdrady i tej masakry !
- Mamy wojnę . Zerg'owie zaatakowali i zniszczyli kolonię wroga .
- Pieprz się , zdrajco !
- No , no ... Każdy wybiera stronę , jak mu pasuje .
- Gdybym mial broń, wpakowałbym ci kulkę w ten twój ryj !
- My , Zerg'owie , nie jesteśmy tacy źli , jakby wam - Terran'om i Protoss'om się wydawało ! Wy byście chcieli , abyśmy byli tymi potworami , za jakich nas macie .
- Gówno prawda , bestio .
- Rrrrrghhhh .... - Logan warknął z wściekłością - Posłuchaj , idealistyczny gnojku ! Ani ja , ani Kerrigan nie bylibyśmy tacy , jakimi jesteśmy , gdyby nie to , jak byliśmy traktowani .
- Już mówiłem - pieprz sięęęę ... - Logan podniósł go wyżej za szyję
- Takie gnidy teraz są święte , a ja jestem potworem . Powiem ci coś - Raphael Wiessman - to dzięki niemu poznałem , co warci są ludzi . Terran'ie to świnie , nienawidzące siebie nawzajem . Kiedy jeszcze nie było Zerg'ów - kto was zabijał ?! Wy sami !!! Przez takich drani jak on teraz wszyscy nienawidzą mnie jako bestii ! Przemyśl to ! Puszczę cię wolno , abyś wiedzial , że nie jesteśmy bezlitosnymi potworami . W nas jest więcej człowieczeństwa niż w niektórych z was i Protoss'ów !
Logan puścił żołnierza i ogłuszył go psionicznie . Kerrigan ani Nadumysł nie protestowali . Logan miał rację. Najlepiej zrozumiał to Królowa . Tymczasem Paul użył nadajnika i wezwał transport lotniczy . Zostawił porucznika z dala od miejsca potyczki i odszedł . Kiedy żołnierz się obudzi , będzie już na pokładzie statku . Może ta lekcja czegoś go nauczy ? A może Zerg'owie pozostaną dla niego nadal bezmyślnymi potworami ?
Logan'a już to nie obchodziło . Po tym , jak uświadomił sobie to , co powiedział młodemu porucznikowi , podjął decyzję .
- Za waszym pozwoleniem , Królowo , Overmind'dzie , doszedłem do wniosku , że wyruszę w głąb galaktyki . Może znajdzie się tam jakaś planeta , nadająca się na strategiczną bazę wypadową lub po prostu jako kolejna siedziba Roju . - powiedział
- Jesteś Królem Roju . Nie musisz pytać . Masz rację . Trzech władców na raz w jednym miejscu to zbyt dużo . Leć więc . - odpowiedziała Kerrigan
- Jestem nie tylko Królem , ale i Twoim i Roju sługą . Zawsze będę do Waszej dyspozycji .
Kiedy odlatywał wraz ze swoimi Zerg'ami , przez jego twarz przeszedł cień smutku . Nagle ogarnęła go jakaś dziwna fala wspomnień z „poprzedniego życia” .
„Może należałoby wyrównać parę rachunków ? Weissman ... Chyba czas odwiedzić >>starych przyjaciół<< . Wreszcie zobaczymy czy naprawdę jest taki sprytny na jakiego pozował , gnojąc kolegę- -kadeta .” Smutek zmienił się w wyraz błogości i zadowolenia , a w niebieskich oczach zagościł złowrogi blysk . „Zobaczymy ...”
Rozdział 3:Starzy znajomi
Na małej planecie Xarat 6 w bazie Terran panuje niezwykły ruch . Świat ten jest umieszczony w pojedynczym układzie słonecznym , daleko od jakiegokolwiek uczęszczanego szlaku i całe setki lat świetlnych od najbliższej ludzkiej bazy . Ze względu na brak jakiegokolwiek zainteresowania tą planetą , nawet po rozpoczęciu się wojny z Zerg'ami , niewiele się tu zmieniło , a tutejsi żołnierze są wyśmiewani przez kolegów, że Zerg'a widzieli tylko na holo-projekcji . Tak więc ta prowincjonalna placówka od niepamiętnych czasów jest stacją badawczą . Co prawda stancjonuje tam garnizon Marines , ale tutejsze nieliczne gatunki boją się niemal nawet własnych osobników , nie mówiąc o atakowaniu kogokolwiek .
Świat ten to jedna wielka bryła rozgrzanego piasku . Xatrix 6 znajduje się bowiem w takiej odległości od lokalnego słońca , że zdołało utrzymać stabilny , choć upiornie gorący klimat . Mimo to , Marines i cała obsługa musi nosić skafandry , inaczej dziwna , niespotykana atmosfera może doprowadzić do natychmiastowej śmierci .
Placówka Imperium Mengsk'a ukryta jest pod kopułą wykonaną z twardego , przezroczystego włókna . Specjalne hodowle badawcze wykonują eksperymenty , z których większość jest nie do ujawnienia , gdyż ich przedmiot jest po prostu zbyt bezsensowny , aby je wyjaśnić . Są jednak i takie o podejrzanie wysokim stopniu utajnienia . Lokalny garnizon w liczbie 175 żołnierzy piechoty i kilku specjalnie wyszkolonych komandosów Ghost oraz małe siły lotnicze , osłaniają personel - ok.100 naukowców .
Wróćmy jednak do sytuacji . Około godziny temu operatorzy radarów wykryli dużą grupę dziwnych obiektów wychodzących z nadprzestrzeni . Sygnały wywoławcze pozostały bez odpowiedzi , więc ogłoszono żółty alarm . Jednak , kiedy niezidentyfikowane obiekty zaczęły się zbliżać i z orbity schodzić na planetę , komendant bazy - Raphael Wiessman - ogłosił alarm bojowy .
Mała eskadra myśliwców Wraith wyleciała z szumem silników przez specjalny luk w powłoce . Cała obsługa biegiem ruszyła na pozycje bojowe . Operatorzy systemów wczesnego ostrzegania cały czas monitoruje przestrzeń powietrzną . Jeden z obiektów zbliża się do bazy . Przewidziane miejsce lądowania/upadku - ok.20 mil od bazy . Piloci dostają natychmiastowy , prosty rozkaz - odnaleźć i zniszczyć . Komandor Weissman nie znosi nieposłuszeństwa i wszyscy dobrze o tym wiedzą . Podobno trafił na to „zadupie galaktyki” dożywotnio - za „nadgorliwość w egzekwowaniu rozkazów” . Myśliwce szybko zbliżają się do opadającego obiektu . Żaden z pilotów nawet nie skanuje celu , nie patrzy w dalmierz . Weissman powiedział wyraźnie . Rakiety uwolnione poszły w cel . Seria wybuchów przechodzi przez obiekt , rozrywa go na strzępy . Smugi dymu po rakietach nie zdążyły się jeszcze rozwiać , gdy przez widoczny już wyraźnie kontur przebiegła ognista fala . Eksplozja wstrząsnęła powietrzem . Dopiero teraz jeden z pilotów uruchomił dalmierz . Komputer przeskanował i zidentyfikowal zniszczony cel ...
- Cholera ! To był nasz Krążownik ! - darł się pilot do kolegów - Ten idiota wydał rozkaz zniszczenia dryfującego Krążownika !
- Zamknij się ! - głos Weissman'a był zimny i niemile zaskoczył pilota - Wracajcie do bazy . A wy , żołnierzu , rozmówicie się ze mną ...
Te ostatnie słowa zmroziły pilota . Zimny pot wystąpił mu na czoło . Jeśli ktoś powiedział coś złego o Weissman'ie , nie mógł liczyć na jakąkolwiek łaskę . Myśliwce zawróciły do bazy .
Przez pustynię brnie grupa ludzi w skafandrach bojowych . Dwudziestu Marines i kilku naukowców . Ekspedycja została wysłana w celu zbadania przyczyn dryfu zniszczonego Krążownika i , prawdopodobnie , całej eskadry . Jednak wszyscy wiedzieli , że Weissman szuka wytłumaczenia dla swojego bezmyślnego rozkazu . W tym celu wysłał kilku ludzi w Vulture'ach , aby przebadali resztki wraku.
Piasek uniemożliwił dalszą podróż w pojazdach , ale pozostało tylko pół kilometra . Szybko przebyli tę odległość . Na zboczu jednej z wydm zauważyli dymiące szczątki . Płaty metalu z poszycia leżały w gorącym piasku . Kiedy weszli na grzbiet piaszczystego wzniesienia , ich oczom ukazała się niewielka kotlinka . Wewnątrz leżały największe elementy wraku . Całe przedziały załogowe i baterie dział pokładowych . Przez ich głowy przeszła szybko porażająca myśł : „Do czego znowu ten świrus doprowadził ?!” . Jednak im byli bliżej szczątków , tym bardziej przyznawali mu w duchu rację . Wokół wraku leżało kilka zerg'owskich ciał . Zmiażdżone Zergling'i nie przedstawiały miłego widoku . Kilka ludzkich , prawie pożartych ciał również nie wywarł pozytywnego wrażenia . Marines zacieśnili uchwyt na karabinach i zaczęli się nerwowo rozglądać . Naukowcy fachowo , choć nie bez obrzydzenia , pobrali próbki ciał tak ludzi , jak i potworów , które ich zabiły . Wzięli do analizy kilka całych Broodling'ów i zabrali znalezioną we wraku mostka czarną skrzynkę i taśmy dziennika pokładowego . Już mieli odchodzić , kiedy usłyszeli jakiś chrobot . To jedna z ciężkich , metalowych płyt poszycia zaczęła się unosić . Kiedy osunęła się na bok , zobaczyli , że pod nią jest pokryta piaskiem kapsuła ratunkowa . Marines skinieniem zatrzymali naukowców i wycelowali broń . Każdy zadawał sobie pytanie , co to jest . Co zdołało przeżyć ...
Wtedy usłyszeli głos :
- Nie ... zostawiajcie mnie tu tak ... Nie pozwólcie mi zginąć ... - klapa kapsuły zaczęła się podnosić . Do ciemnego dotąd wnętrza wpadła smuga światła . Zobaczyli ludzką rękę , unoszącą pokrywę . Rozluźnili się i zaczęli się zbliżać , aby pomóc ocalałemu .
- Nie chcę umierać ... - powiedzial znów slabym i przerażonym głosem pasażer kapsuły - Nie dajcie mi umrzeć ...
- ... Chyba że zabiorę was ze sobą !!! - dokończył wściekłym rykiem Zainfekowany Terran'in i jednym szybkim ruchem odrzucił klapę i wyskoczył z niej w kierunku zdezorientowanych niedoszłych wybawicieli . Marines jednak szybko ocknęli się z zaskoczenia i otworzyli ogień . Grad kul przeszedł przez przez bio- -pancerz i pchnął atakującego w tył . Ciało bezwładnie wpadło na powrót do kapsuły . Jeden z żołnierzy uchwycił mocniej lufę karabinu i podszedł . Zainfekowany człowiek leżał na brzuchu i się nie ruszał . Marine z trudem wywlókł go przez ciasny właz .
- Wredny sukinkot ! Będziecie mieli następny okaz do badań ! - krzyknął do naukowców - Pokaż no tu swoją mordę , zerg'owskie ścierwo !
Obrócił napastnika na plecy . Rodzaj organicznego hełmu osłaniał czaszkę . Zamiast twarzy nieszczęśnik mial rodzaj trąby ze szczelinami oddechowymi . Skóra wydawała się miękka . Ciało podziurawione kulami było pokryte rodzajem chitynowego pancerza .
- Hej , tchórze , to gówno już zeszło z tego świata ! - wrzasnął - Pierwszy raz w życiu widzę taką szkaradę, jak ty . - dodał ciszej , jakby do martwego ciała
Wtedy nagle , do tej pory zamknięte , oczy nagle się otworzyły i rozbłysły dziką czerwienią .
- Śmierć dla Roju !!! - zakrzyknął ranny napastnik i pochwycił żołnierza w śmiercionośny uścisk
- Pomóżcie ! ... - Marine nie dokończył , gdy samobójcza eksplozja zainfekowanego rozerwała oba ciała na strzępy i rozsiała je po okolicy .
Przerażona ekipa postanowiła się natychmiast wycofać . Krwawe szczątki kolegi aż zbyt dobrze zapisały się im w pamięci , aby zostali na miejscu tragedii choćby chwilę dłużej . Biegiem , nie oglądając się za siebie , wrócili do pojazdów .
„- Niech ktokolwiek,kto odczyta ten przekaz zniszczy bez wahania jego źródło !” - tak brzmiały ostatnie słowa komandora zniszczonego Battlecruiser'a , zanim na mostek , przez grodzie , wdarła się wataha Zerg'ów i zabiła wszystkich oficerów , niszcząc panele i kamerę .
Weissman był z jednej strony zadowolony , że jego posunięcie nie było bezmyślnym zniszczeniem statku własnych sił , ale z drugiej - obawiał się , że więcej Zerg'ów mogło przeżyć katastrofę . Dlatego , po usłyszeniu tragicznej relacji ekspedycji wysłanej do wraku , zwołał konferencję naukowców i podległych mu dowódców . Wyniki nie były zbyt pesymistyczne . Szef laboratorium właśnie kończył swój wywód na temat Zerg'ów i ich możliwości . Komendanta to nie intersowało . Większość „pogodanki jajogłowego” zwyczajnie przespał .
- Proszę o konkrety ! - powiedział groźnie - Czy Zerg'owie mogą nas zaatakować i nam zagrozić ?
- Nie ma zbyt wielkiego prawdopodobieństwa , aby przeżyło ich wystarczająco wielu , choć istnieją pewne przesłanki ... - zaczął naukowiec
- Niech mi to ktoś , k***a mać , przetłumaczy na ludzki język ! - Weissman uderzył pięścią w stół
- Nawet gdyby przeżyli , to nie w takiej ilości , aby nam zagrozić choćby w małym stopniu , Sir ! - odezwał się jeden z żołnierzy
- Dziękuję . To rozumiem . - komendant groźnie spojrzał na naukowców - a jeśli przeżyli , to co właściwie mogą nam zrobić ? Ten upał ich zwyczajnie wykończy .
- Nie , Sir . Gdyby raczył pan słuchać mojej wypowiedzi , wiedziałby pan o dużej zdolności Zerg'ów do przeżycia . Nawet pojedynczy Zergling może zakopać się i przeczekać w ten sposób nawet lata , aż nie nadejdą posiłki . Zerg'owie tworzą jeden wielki organizm . Mają zbiorową świadomość . Łączą się telepatycznie nawet przez głębie kosmosu . Nie wolno ich lekceważyć , czego dowodzi tragedia na pustyni .- powiedział dość nieśmiało i ważąc każde słowo naukowiec
- Chrzanić ! Ale mimo to wzmocnię patrole . Cała baza zostaje postawiona w stan żółtego alarmu aż do odwołania ! - powiedział Weissman i po chamsku wyszedł
- Głupi prostak ! - mruknął młody laborant do innych naukowców
- Tak , ale tacy rządzą , podczas gdy tacy jak trzeźwo myślący Logan , kończą zabici albo doprowadzeni do ostateczności - Logan zamienił się w Zerg'a .
- Nie chciałbym być w skórze Weissman'a , jeśli Paul go kiedyś spotka
- On jest zbyt dobry - nie zrobiłby mu wielkiej krzywdy , bo za bardzo nad sobą panuje . Nie chce go zabić .
- Może jako Zerg zmieni zdanie ... - zakończył laborant
Wyszli z pomieszczenia narad i udali się do swoich zajęć .
Baza utrzymywała stan alarmu jeszcze przez lokalny tydzień . W międzyczasie nic właściwie się nie działo . Znaleziono kilka Zergling'ów i zostały one natychmiast zniszczone . Weissman zdecydował , mimo protestów naukowców , odwołać alarm .
Wschód lokalnego słońca . Piasek błyszczy w świetle pierwszych promieni . Alarm bojowy nie obowiązuje od wczoraj po zachodzie słońca . Pierwsi naukowcy i Marines wychodzą do swoich codziennych zajęć . Wszyscy są jeszcze zaspani . Jeden z żołnierzy wchodzi na wieżę obserwacyjną . Przeciera zaropiałe oczy . Wczoraj warta od zachodu do północy , a dziś od wschodu aż do południa . Czym tak naraził się Weissman'owi ? To pytanie kołacze mu się po głowie od dłuższego czasu . Nagle na horyzoncie zauważa kształt . Marine odwraca się tyłem i próbuje usnąć - „To pewnie Scantid ..” - myśli ... „Zaraz ! Do diabła , na tym zadupiu nie ma Scantid'ów !” - straszna myśl rozkołatała serce w piersi . Znów odwrócił się w stronę horyzontu i rozejrzał wokoło . Całe szeregi Zerg'ów ! Grzbiety wydm zaroiły się nieprzebranym tłumem . Żywa fala drapieżnych stworzeń zaczyna zsuwać się po wydmie . „Alarm - to nasza jedyna szansa ! Nie , do diabła , Weissman powinien słuchać jajogłowych , teraz nie mamy szans !”
Mimo to pod przezroczystą kopułą zabrzmiała syrena , stawiając wszystkich na nogi . Weissman już krzyczał zaspanym głosem przez megafon : „Na stanowiska bojowe ! Piloci - do maszyn i start , do diabła! Wykończyć mi te stwory ! Natychmiast , debile !!!”
Na szczycie wydmy stoi wysoka postać . Z lubością patrzy na to , co za chwilę się stanie . Nad jego głową z cichym szmerem przelatują Mutalisk'i . Żar bitwy . „Długo na to czekałem , Weissman . Przygotuj się !” . Zręcznie zsuwa się po zboczu , dołączając do swoich Zerg'ów .
Baza - pod kopułą zapanował chaos . Piloci na stanowiskach czekają na rozkaz wylotu . Obsługa ciężkich dział stacjonarnych przygotowuje się do obrony . Weissman wydaje ostatnie rozkazy . Uruchomiono generatory pola siłowego . Obserwatorzy na wieżach oczekują na atak .
- Zbliżają się ! Odległość : pół mili i szybko maleje ! - operator systemu monitorowania nerwowo przekazuje odczyty
- Przygotować się . Strzelać na mój sygnał . Piloci - start ! - Weissman zimnym głosem wydaje rozkazy
Myśliwce Wraith wystartowały . Właz w szczycie kopuły został otwarty i samoloty przeniknęły przez pole ochronne . Eskadra zatacza koła nad bazą , czekając na nadchodzących Zerg'ów .
- Wysyłasz tych pilotów na śmierć , bezduszny idioto ! - krzyknął jeden z doradców naukowych , do tej pory przypatrujący się działaniom przełożonego - Nie mają najmniejszych szans !
- Jeśli zostaną strąceni , spadną na Zerg'ów i zabiją ich więcej . - lodowato stwierdził komendant
- To ludzie ! Nie wolno ci ich poświęcić w ten sposób !
- Dosyć tego ! To moi ludzie i zrobię co mi się podoba ! - Weissman natychmiast ruszył na najbliższą wieżę obserwacyjną , nie zwracając uwagi na podwładnych przerażonych tym , co usłyszeli
Zerg'owie jednolitym tempem podchodzą pod bazę . Hydralisk'i z charakterystycznym sykiem pełzną wśród piasku . Hordy Zergling'ów biegną szybko , czując nadchodzącą walkę . Latające Mutalisk'i z trzepotem skrzydeł tną powietrze , posuwając się w kierunku Wraith'ów .
- Odległość : niespełna 800 metrów ! - drżącym głosem zakomunikował do mikrofonu operator systemu namierzania
- Uwaga ... Ogniaa ! - krzyknął ochrypniętym głosem Weissman . Jego słowa rozległy się w komunikatorach . Odpowiedzią była salwa z wielkich dział , mających chronić bazę . Lufy rozjaśnił ogień .
Pociski uderzyły w wydmę . Logan zdążył uskoczyć w bok na sekundę przed tym . Chmura piasku uderza po twarzy . Skrzekot rozrywanych Zergling'ów niemal go ogłuszył . Kiedy pył opadł , Logan stwierdził z zadowoleniem , że pocisk poczynił niewielkie szkody . Wstał i , wraz ze swoimi Zerg'ami , ruszył dalej w marszu na bazę wroga .
Dziesięć dostarczonych do placówki przed miesiącem czołgów wyjechało przez właz poza kopułę , pozostając nadal w obrębie pola siłowego . Maszyny natychmiast przeszły w tryb oblężniczy . Wielkie działa wstrząsowe zagrzmiały . Wśród atakującej fali pojawiły się wyłomy , jednak zostały natychmiast wypełnione innymi nacierającymi potworami . Wraith'y starły się w powietrzu z Mutalisk'ami . Wielkie ciała bestii były strącane z niebios i padały w kurzawę . Jednego z pilotów oślepiła smuga , którą zostawiły jego rakiety . Kiedy dym się rozwiał , było już za późno - maszyna uderzyła prosto w Mutalisk'a. Ostatni krzyk pilota i rozdzierający skrzek Zerg'a i na niebie znów zapanował dawny chaos . Powoli , acz systematycznie , Zerg'owie zyskiwali przewagę . Kolejne myśliwce spadały prosto w szeregi nacierających potworów . Aż w końcu całe niebo zostało oddane we władanie Mutalisk'ów .
Tymczasem na lądzie czołgi oblężnicze czyniły wielkie spustoszenie . Mimo to , napierający Zerg'owie , zaczęli powoli rozładowywać pole siłowe . Nagle , natarcie zostało wstrzymane . Potwory , jakby zdziwione , patrzyły to na siebie , to w głąb szyku . Weissman nakazał wstrzymać ogień . Spojrzał przez elektrolornetkę . Na jego ogorzałej twarzy pojawił się wyraz zdziwienia . Na czoło wystąpił pot . Komendant pochylił swą wielką sylwetkę przez barierkę wieży . Krzyknął do czekających podwładnych : - To Logan ! - te słowa wlały nadzieję w serca naukowców . Oni znali Logan'a . Jeśli pozostała w nim choć odrobina dawnego człowieka , to nic im się nie stanie . Ale Weissman - nawet Marines nie chcieliby być w jego skórze , choć wiadomość , kto jest dowódcą ataku , nie zrobiła na nich wielkiego wrażenia .
- On coś pokazuje ! - krzyknął raz jeszcze komendant bazy i spojrzał znów przez lornetkę
Król Zerg'ów wystąpił przed szeregi bestii . Nacierający posłusznie rozstępowali się przed nim . Szedł spokojnie i dumnie . Stanął na czele poddanych i , widząc , że Weissman , jak i cała obsługa bazy patrzą na niego , wskazał na generatory pola siłowego . Weissman obrócił się nerwowo w pokazanym kierunku i zamarł z przerażenia . Logan na pewno wiedział , że tam , gdzie znajdują się generatory , najłatwiej przebić pole . I właśnie tam znajdowali się teraz Zainfekowani Terran'ie . Wyczekali sekundę , jakby wiedząc że właśnie grają główną rolę w tym przedstawieniu śmierci , po czym skoczyli wprost na pole siłowe . Wyładowanie energetyczne przeszło po przezroczystej powłoce . Kolejnych kilkunastu zainfekowanych wtargnęło poza przerwaną barierę i dobiegło do generatorów , gdzie eksplodowali . Wybuch rozerwał budynki . Osłona zaczęła delikatnie pulsować , a następnie po prostu zniknęła . Baza została jedynie broniona niezbyt wytrzymałą kopułą . Całe to wydarzenie trwało zaledwie kilka sekund , ale zmroziło ludziom krew w żyłach . Znów odezwały się działa i czołgi . Zerg'owie na powrót ruszyli do natarcia . Odgłosy wybuchów i strzałów układały się jakby w pożegnalną symfonię . Kiedy żywa fala Zerg'ów zmiotła czołgi dosłownie na proch , Hydralisk'i zaczęły bezlitośnie niszczyć kopułę . Tworzywo najpierw się zarysowało . Pierwsza szczelina , pęknięcie . Rozszerza się powoli . Wybuch przezroczystego materiału , odłamki ranią stojących najbliżej , zamrożonych w bezruchu przerażeniem , Terran . Fala pokrytych bio-pancerzami ciał i kostnych pazurów wtargnęła do bazy .
Logan sam jako jeden z pierwszych nacierających , pazurami rozerwał powłokę . Wpadł do środka . Pierwszy z żołnierzy , który podszedł zbyt blisko , natychmiast zginął . Władca Roju z dzikim rykiem wpadł między oddział Marines . Nigdzie nie widział powodu ataku - Weissman , ten tchórz , znowu się gdzieś ukrył .
Zerg'owie wpadali do wszystkich pomieszczeń , maskarując załogę bazy . Komendant , gdziekolwiek by się nie ruszył , wszędzie widział zabijanych swych podwładnych . W dłoni trzymał niewielki pistolet , który nie mógł dać mu ochrony na długo . Nagle , czyjaś ręka wepchnęła go do pomieszczenia . To było laboratorium . Wszyscy naukowcy schronili się tu przed atakiem .
- Komendancie , nie mamy szans . Musimy uciekać stąd wiedzie bezpieczna droga do promu ratunkowego . Jeśli udamy się tam teraz , możemy uciec . - powiedział szef laboratorium
- Zerg'owie będą nas ścigać , a te grodzie długo nie wytrzymają . To niesmaczne , ale gdybyśmy mieli jakieś ciała , to Zerg'owie zajęliby się nimi i dali nam trochę czasu . Słyszałem o ludziach , którzy przeżyli atak , bo te potwory zajęli się ich zmarłymi towarzyszami - powiedział Weissman , biorąc karabin i sprawdzając stan amunicji
- To tylko głupi mit - powiedział jeden z naukowców - Tak naprawdę , to Zerg'owie ... Co pan robi , Sir ? Nie !!!
W laboratorium rozległ się odgłos serii z karabinu . Żaden z naukowców nie przeżył .
- Mówiłem , że potrzebuję ciał , aby odwróciły uwagę tych potworów . I na co wam się przydały te wasze zasrane mądrości naukowe , co ? - powiedział cynicznie Weissman
Przeładował broń , wziął strzykawkę ze Stim Pack'iem i użył jej . W chwilę po ucieczce z laboratorium , drzwi wyleciały z hukiem . W wejściu pojawiła się grupa Zerg'ów . Hydralisk'i spojrzały po pomieszczeniu i , niewzruszone widokiem świeżych ciał ruszyły śladem uciekiniera . Tuż za nimi wpadła chmara Zergling'ów , a na końcu w otworze po drzwiach ukazała się postać Paula Logan'a . Władca Zerg'ów spojrzał po ciałach i odwrócił jedno z nich . „Boże” pomyślał „A podobno to my jesteśmy bezmyślnymi zabójcami .” Po czym stał się niewidzialny i ruszył dalej .
W całej bazie rozlegały się odgłosy walki i zabijanych ludzi oraz Zerg'ów . Weissman biegł , oglądając się nerwowo za siebie . Jego śladem podążały ostatnie Hydralisk'i , które przeżyły jego ostatnią serię . Wiedział , że amunicji jest niewiele , ale prom jest tuż tuż . Skręcił za róg . Przeładował broń . Wychylił się szybko i posłał grad kul nadchodzącym Hydralisk'om , zabijając je wszystkie . Nie zauważył , jednak , jak z boku nadbiegł Zergling i wgryzł mu się w lewą dłoń . Mały potwór chwycił mocniej zębami i zaczął szarpać . Odskoczył , trzymając w paszczy ubroczoną dłoń . Warknął , pokręcił łbem i wypluł kawałek ciała , jakby z niesmakiem . Weissman poczuł promieniujący ból . Z trudem uniósł lufę karabinu i wycelował w łeb stwora . Pociągnął za spust . Łeb Zerg'a pękł , a jedo zawartość zabarwiła ścianę na czerwono .
- Prawie mnie dorwałeś , mały gnoju ... - z trudem wyszeptał do siebie komendant
Wtedy całą bazą wstrząsnął huk . „Najwyraźniej te bezmyślne stwory rozwaliły generatory energii dla bazy. Pewnie dużo ich zginęło .” - pocieszał się w myślach . Cały czas biegnąc , niezręcznie owinął broczący kikut strzępem koszuli . Kiedy wchodził do śluzy , obejrzał się za siebie . Cała baza płonęła . Dymiące zgliszcza i gorejące ruiny - oto , co pozostało po ich pracy . Nawet jeśli do tej pory przeżył nie tylko on , to każdy , kto tam pozostał - zginie . Znajdą go Zerg'owie , usmaży słońce albo zabije atmosfera. Odłożył na bok karabin . Wciągnął na siebie ciężki skafander bojowy . Za chwilę stąd odleci . Bezpiecznie , zostawiając za sobą koszmar - Zerg'ów , zabitych towarzyszy , jajogłowych (na to wspomnienie uśmiechnął się ironicznie - naukowcy tak naprawdę mogą służyć tylko jako mięso) i Logan'a. A , właśnie , Logan . Ten idiota sądził , że może go dostać przy pomocy armii bezmózgich potworów - - przeliczył się . Komendant z zadowoleniem sięgnął po karabin i ruszył w kierunku drzwi promu . Tak , ucieknie , a ci Zerg'owie nawet się nie spostrzegą . Otworzył drzwi . Ręka piekielnie bolała i cały czas dawała o sobie znać . Zajrzał do kabiny - wszystko w porządku . Odwrócił się , aby zatrzasnąć drzwi zamkiem kodowym . Naciśnięcie każdego klawisza zostało potwierdzone ukazaniem się liczby na wyświetlaczu i cichym piśnięciem urządzenia . „1 ... 5 ... 06 i 3 - taaak ... teraz tylko odlecieć z tego przeklętego miejsca.” - pomyślał z zadowoleniem . Powoli się rozluźniał . Odwracając się na powrót do pulpitu sterowniczego , zauważył coś kątem oka ...
Natychmiast skierował lufę karabinu w tamtą stronę . Jednak silna ręka uderzyła go z rozmachem , tak że upadł i uderzył w drzwi . Karabin leżał na podłodze , około metra przed nim . Nie widząc napastnika , powoli wysunął rękę w kierunku broni . Wtedy maskowanie zaczęło znikać . Pomiędzy nim a karabinem stał Logan . Wyprostowany , w jego oczach palił się bojowy zapał .
- Cóż za miłe spotkanie . - stwierdził cynicznie Zerg - Dawnośmy się nie widzieli , co , „kolego” ?
- Czemu akurat ja ? Co ci takiego złego zrobiłem ? - wymamrotał zaskoczony Weissman
- Nie będę się z tobą bawił w odświeżanie pamięci !
- Aaaa ... Więc przyznaj , przyleciałeś tu , żeby mnie zabić , bo od zawsze mnie nienawidziłeś .
- Co ?!
- Tak . Kiedyś byliśmy tak samo silni , ale teraz ty masz za sobą całe masy bezmyślnych zabójców i sam jesteś jednym z nich .
- Twoja obłuda nie zna granic , Wiessman . Przynajmniej przed sobą mógłbyś się przyznać , że byłeś po prostu parszywym draniem i dałeś o sobie znać każdemu z naszego rocznika ... Szczególnie mnie . - Logan zaczął chodzić po kabinie , patrząc na wroga
- Nie żartuj - to chyba ty taki byłeś .
- Człowieku , bądź uczciwy dla samego siebie , bo już długo nie pożyjesz !
Weissman szybkim ruchem chwycił karabin , wycelował i nacisnął spust ... nic się nie stało .
- Sądziłeś , że jestem aż tak głupi ? - Logan znów z rozmachem uderzył komendanta bazy - Zabiłeś tych naukowców tam , w laboratorium , aby samemu uciec !
- Tak , ale mimo to wszyscy posądzą o to ciebie i twoich Zerg'ów . Każdy wie , że jesteście tylko bezmózgimi rzeźnikami !
- Obyś się nie pomylił . - syknął przez zęby Logan - Może cię to drogo kosztować ...
- Myślisz , że jesteś taki sprytny ? Już niedługo nawet twoi protoss'cy dawni kolesie ci nie pomogą ! - -warknął Weissman
- A dlaczego tak uważasz ? - Władca Roju wbił palce w jego skafander i podniósł na wysokość swoich oczu
- He , he ... Po pierwsze , o ile mnie pamięć nie myli , jesteś teraz zerg'owskim ścierwem , a po drugie , nawet Protoss'i nie będą tak głupi , aby z nami zadrzeć !
- Znowu chyba się przeliczysz .
- O nie . Już wkrótce się o tym przekonacie . Wszyscy !
- Niech cię piekło pochłonie , Weissman ! Co chcesz przez to powiedzieć ?
- O , nic ... Zupełnie nic - powiedział Terran'in ze złośliwym uśmieszkiem - Dam ci tylko jedną , ale za to bardzo dobrą , radę : strzeżcie się Archon'a ...
- Co to , do cholery , znaczy ?!
- Zobaczysz ...
Logan osłabił swój chwyt .
- Wiesz co ? Zostawię cię przy życiu . A wiesz dlaczego ? Żeby wszyscy wiedzieli , że nawet Zerg zabójca jest lepszy od zabójcy bezbronnych przyjaciół !
Król Roju rzucił Weissman'em o panel kontrolny .
- Kamery w laboratorium wszystko zarejestrowały . Zostaniesz tu . Prom nie ma paliwa , a moi Zerg'owie i ja zaraz odlatujemy . Kiedy cię stąd zabiorą , oddadzą cię pod sąd . Aha , i jeszcze jedno - zapamiętaj do końca życia - żaden Zerg nigdy nie bezcześci ciał zmarłych . To takie hieny , jak ty wymyśliły tę opowieśc , żeby usprawiedliwić tchórzliwą ucieczkę i zostawienie przyjaciół na pastwę wroga .
Logan wyrwał drzwi , odrzucił je na bok i zaczął wychodzić .
- I jeszcze jedno - pozwoliłem ci żyć , ale jeśli usłyszę , że nadal jesteś tą świnią , co zwykle - znajdę cię ... I zabiję ! - powiedział na odchodnym
Weissman leżał przez dłuższą chwilę potłuczony . Omal nie zemdlał z bólu . Ostrożnie wysunął się przez otwór po drzwiach . Jego oczom ukazał się straszny widok : cała baza stała w płomieniach . Nad ruinami unosił się siwy dym . Zniszczone konstrukcje ziały pustką . Ciała zabitych ludzi i Zerg'ów nadal jeszcze krwawiły . Kopuła była całkowicie zniszczona . Tylko tuż nad gruntem wysatwał jeszcze przezroczysty materiał , z którego była zbudowana . Gdyby Weissman nie miał hełmu , to tutejsze gazy atmosferyczne natychmiast by go zabiły . Spojrzał w górę . Flota Zerg'ów powoli niknęła wśród chmur .
- Myślisz , że jesteś ode mnie lepszy , Logan ?! - krzyknął na całe gardło komendant - A dla mnie jednego wybiłeś całą bazę ? Do diabła - zrobiłeś wielki błąd , pozwalając mi przeżyć - ja nie jestem tak litościwy ani wspaniałomyślny ! Przy następnym spotkaniu cię zniszczę ! Strzeż się Archon'a !!!
Tymczasem Logan również myślał o tym , co zrobił . „Cała baza dla niego jednego - i w dodatku pozwoliłem mu dalej żyć ! Cóż - wojna to wojna - a że załatwiam na niej własne interesy ... To nie ja zabiłem tych naukowców . Gdyby nie on , wydałbym moim Zerg'om polecenie zostawienia ich w spokoju . Żołnierze to wróg - po prostu nie mogli przeżyć . Ale o co mu chodziło z tym Archon'em ?” Ten dylemat i zagadka Weissman'a jeszcze przez kilka godzin zaprzątały jego myśli .
Rozdział 4: Projekt „Archon”
Gwiazdy. Bezkresna pustka kosmosu ogarniała go w całej swej pełni. Paul Logan, dawny Ghost przebywał wewnątrz wielkiego organizmu Overlord'a. Pozwalało mu to się skupić i pewnie też zregenerować. Stawał się jednością z pięknem i ogromem wszechświata. Myślą sięgał ku spokojnej czerni, dokąd nie dotarła jeszcze wojna ani żadna z ras inteligentnych. Nagle z tego błogiego stanu wyrwała go fala strachu i nienawiści. Posłużył się swymi umiejętnościami, aby spojrzeć oczami swych Mutalisk'ów-zwiadowców. Niedaleko zaczynała się walka pomiędzy dwoma eskadrami maszyn terrańskich. Wielkie Krążowniki manewrowały zgrabnie w próżni, aby zniszczyć wroga i ustawić się w dogodnej pozycji do strzału. Logan zastanawiał się, czy wkroczyć, ale nagle coś pomogło jego decyzji. Poczuł, że okręt dowodzenia mniejszej, atakowanej eskadry wysyła w dal kosmosu sygnał. Posłużył się swoimi umiejętnościami, by go odebrać. Zobaczył ekran, a na nim wysoką, młodą brunetkę w mundurze sił Raynor'a. Jej twarz była niewzruszona, choć w oczach i głosie czuło się zaniepokojenie.
- Mówi Joan Braddock, kapitan statku „Prometheus”. - od razu poznał twarz i dźwięczny głos dawnej znajomej z czasów, gdy służył u Raynor'a i w oddziałach Protoss'ów - Prosimy o pomoc każdego, kto odbierze ten sygnał. Przewozimy jedynie wyniki badań działania Pylon'ów i możliwości wykorzystania ich energii. Nie damy rady obronić się przed napastnikami Imperium! Powtarzam...
Logan nie potrzebował już nic więcej. Pamiętał, że ta dziewczyna jak nikt inny potrafiła wpadać w kłopoty. Była w jego wieku, choć u Raynor'a służyła od dawna. Paul postanowił pomóc. „To chyba czas spotkań ze znajomymi z dawnych czasów...” - pomyślał jeszcze cierpko, gdy przypomniał sobie Weissman'a.
Telepatycznie wydał rozkazy swym Zerg'om. Niedaleko znajdowało się kilka zniszczonych platform kosmicznych, gdzie zdesantował go Overlord. Wśród czerni kosmicznej pustki błyskały lasery Battlecruiser'ów. Rakiety zostawiały niewielkie smużki. Żadna ze stron nie spodziewała się Zerg'ów. Mutalisk'i nadleciały i natychmiast zaczęły niszczyć maszyny imperialne. Armada Raynor'a, mimo że nie spodziewała się takiej pomocy, skwapliwie z niej skorzystała. Po chwili w miejscu, gdzie powinny się znajdować siły Mengsk'a, zostały dymiące resztki.
Logan dumnie wyprostowany stał na starej, pordzewiałej platformie unoszącej się w próżni. Nagle poczuł nadchodzące niebezpieczeństwo. Uchylił się w samą porę, aby nie trafił w niego błękitny promień energii. Odwrócił się błyskawicznie za siebie. Zobaczył kilkunastu Marines w skafandrach kosmicznych i podobną ilość jednostek latających Terran. Wszystko trwało ułamek sekundy i nie zdążył się uchylić przed kolejnym pociskiem. Błękitna smuga trafiła go w tors. Oczy spowiła mgła. Znów pogrążył się w przepastnych odmętach ciemności...
Otchłań niebytu. Tam istnieje tylko jaźń. Kraina doskonałego chaosu. Cisza. Tak piękna i niosąca spokój i ukojenie dla zbolałej duszy. „Chciałbym pozostać tu na zawsze”-pomyślał zmęczony wojną i walką Paul Logan. Nagle z tego skupienia i wręcz namacalnej, aksamitnej ciszy wyrwał go dziwny odgłos... Wokoło cichy szmer urządzeń i buczenie elektroniki. Jakby w oddali kroki kogoś w podkutych butach. Wraz ze świadomością wróciła pamięć. Nic nie widział i słyszał jak w wodzie, ale przypomniał sobie walkę... i uratowanie dziewczyny... dawnej znajomej... i wszystko, co stało się przedtem... oraz potem... Atak-napastnicy... Kim byli?! Skoncentrował swą moc. Wrócił pamięcią do tamtej chwili. Zatrzymał obraz w swym umyśle. Zbliżył twarz tego, który wystrzelił promień obezwładniający. Znał ten wściekły grymas i butny wyraz twarzy... ale pamięć nadal zawodziła... Wytężył całą swą potęgę.
Olśnienie przyszło w ułamku sekundy, a wraz z nim - potworny ból. „Weissman!!!!”-krzyknął w swej podświadomości. Wtedy pamięć wróciła. Tak samo czucie i wzrok. Baza wojskowa... Aparatura elektroniczna... i kajdany, a w nich on, przybity do ściany kilka centymetrów nad podłogą, ze zwisającym swobodnie nogami. Na przegubach - obok głowy - mocne zaczepy trzymające ręce. I źródło bólu... opaska na skroni! Od razu domyślił się jej przeznaczenia. Nie pozwalała na użycie zdolności parapsychicznych. Powoli obrócił głowę... Korytarz, a w nim spacerujący strażnik. Więc to tak, złapali go. Ale w jakim celu? Musieli zabić całą jego zerg'owską świtę.
Weissman podszedł powoli. Miał na sobie nowy mundur z insygniami komandora. Proteza dłoni sprawiała nienaganne wrażenie. Zbliżył się do kamery, znajdującej się w rogu i... wyłączył ją. Podszedł do Logana i uśmiechnął się złośliwie.
- No, i co, zerg'owskie ścierwo? Znów się widzimy. - wymierzył Królowi potężny cios w brzuch
Logan skulił się w sobie i instynktownie chciał obronić się telekinetycznie, co wywołało paraliżujący ból.
- Dlaczego... tu jestem? - zapytał z wysiłkiem
- Strzeż się Archon'a - mówiłem, a teraz staniesz się jego częścią - wycedził Weissman
- Zabiję cię!
- Nie sądzę... - powiedział Raphael i odszedł
Logan mógł tylko wisieć dalej bezradny i uwięziony...
Komandor Raphael Weissman siedział wygodnie rozparty w fotelu. Z udawaną uwagą słuchał, co mówił jeden z naukowców. Na koniec odwrócił na niego swoje niebieskie oczy zapytał po prostu:
- Więc chodzi tylko o kogoś wystarczająco silnie władającego Psi?
- W zasadzie tak. - padła odpowiedź - Przetestowaliśmy najsilniejszych i najbardziej utalentowanych uczestników programu „Ghost”, jakich dało się znaleźć. Żaden z nich nie potrafił opanować obiektu, a nawet, jeśli potrafił, to po krótkim czasie oszalał i traciliśmy kontrolę.
- Na pewno znajdzie się ktoś...
- Komandorze Weissman, NIE MA takiego człowieka, który opanowałby energię psioniczną, jaką wyzwalają te Pylon'y! - powiedział podniesionym głosem naukowiec
- Proszę mi nie przerywać. - uciął lodowato Weissman - Nagranie z ostatniej próby!
Na ten sygnał światła zgasły, a na wielkim ekranie ukazał się film, nakręcony kilka lokalnych dni temu. Przedstawiał bazę wojskową, gdzie się właśnie znajdowali. Po chwili pierwsze zabudowania zostały zalane dziwnym jasnoniebieskim światłem. Nad budynkami ukazała się niezwykła psioniczna chmura, unosząca się w powietrzu. Kiedy kamera ogarnęła swym okiem jej całość, wewnątrz dały się zauważyć zarysy dziwnej istoty. To był wielki, niespotykany dotąd Archon.
- Za chwilę psionik oszaleje i straci kontrolę... proszę patrzeć! - powiedział naukowiec
I rzeczywiście nagle dziwny twór uniósł dłoń i wyzwolił z niej błękitną błyskawicę, która ogarnęła kilkanaście budynków na raz. Przez ułamek sekundy były niewidoczne pod gęstymi oparami chmury psionicznej, ale potem ukazał się jedynie wypalony krater. Archon zaczął bez opamiętania niszczyć wszystko, co napotkał. Po chwili kamera została zniszczona. Salę ogarnęła cisza i mrok, który jednak zaraz rozświetliły świecące jaskrawo panele na suficie.
- To broń doskonała, ale nie ma jej kto kontrolować. - stwierdził młody laborant
- Znajdę wam kogoś... - Weissman uśmiechnął się lodowato
Logan miał plan. Opaska nie wyłączała jego Psi, ale ją tłumiła. Po chwili namysłu zdecydował się zrealizować koncepcję. Zaczął powoli gromadzić wokoło siebie całą Psi. Pełną mocą umysłu kondensował ją w sobie. Czuł już kłucie w skroniach. Za chwilę opaska się aktywuje - wiedział o tym. Całym swoim potencjałem wypchnął ze swego umysłu nagromadzoną tam energię.
Ostatnią rzeczą, jaką usłyszał, był jego własny krzyk. Znów pogrążył się w odmętach ciemności.
Obudził się w tej samej sali. Nadal przykuty do ściany, ale już bez opaski. „Udało się.” - pomyślał - „Przeciążenie musiało ją spalić.” Nagle usłyszał głos nadchodzącego strażnika. Zwiesił głowę, jakby nieprzytomny i czekał. Wartownik zbliżył się do niego. Logan spostrzegł już, że mimo odcięcia go od Psi, pozostała mu pewna część zerg'owskiej siły. Użył teraz jej rezerw. Jednym szarpnięciem wyrwał okowy i stanął przed zdumionym Terran'inem. Zanim ten zdążył cokolwiek zrobić, Król Roju schwycił go za kark i złamał jak zapałkę. Zanim żołnierz upadł na posadzkę, Logan spróbował użyć swej mocy i wysunąć pazury. Zamarł w posępnym oczekiwaniu... Nic się nie stało! Teraz spostrzegł też, że nie czuł już istnienia Psi wokoło ani w sobie. Zrozumiał, że albo odebrali mu w jakiś sposób dostęp do niej, albo - co było bardziej prawdopodobne - zaimplantowali mu jakiś wszczep ograniczający. Mógł liczyć tylko na swoje umiejętności i doświadczenie. Bez namysłu wziął karabin zabitego i zaczął rozglądać się dokładnie po pomieszczeniu. Zobaczył dobrze zabezpieczony szyb wentylacji. Nie było innej rady. Podwiesił się na rękach, uniósł i kolbą karabinu Gauss'a wybił osłonę. Zajrzał do wnętrza. Musiał chodzić na czworakach, ale zmieścił się bez problemu. Zapuścił się w labirynt korytarzy wentylacji.
Po krótkiej eskapadzie dotarł do pomieszczenia, które przypominało śluzę powietrzną. Uznał, że niedaleko musi zatem być droga na zewnątrz. Wybił osłonę szybu i zeskoczył do pomieszczenia. Przy obu ścianach stały skafandry Marines. Skierował się do drzwi z napisem „Wyjście”. Żadna próba otwarcia nie zakończyła się sukcesem. Nagle lampa u sufitu mrugnęła czerwonym światłem, a jej promień zaczął się powoli obracać. W całej bazie zawyły syreny alarmowe, a główny komputer powiadomił „Zagrożeniu biologicznym”... Logan uśmiechnął się pod nosem. „Pewnie to miejsce sprawdzą jako pierwsze.” - pomyślał. Nie miał zamiaru dać się zabić. Postanowił czekać.
Jego cierpliwość nie była wystawiona na zbyt ciężką próbę. Już po chwili pojawił się Marine. Nie zauważył rąk, które szybko wysunęły się w jego kierunku, schwyciły i złamały kark. Żołnierz miał przy sobie klucz magnetyczny, który zdawał się pasować do zamka śluzy. Logan szybko skorzystał z okazji. Z sykiem uchodzącego powietrza otworzyły się ciężkie, hermetyczne drzwi. Król Roju spojrzał na to, co się za nimi znajdowało. Z zaskoczeniem stwierdził, że nie była to bynajmniej powierzchnia planety, lecz kompleks laboratoryjny. Logan ostrożnie wszedł w korytarz. Przeładował broń. Wydawało się, że nie robił tego już od bardzo dawna. Korytarz był nieskazitelnie czysty. Zdawał się wręcz lśnić. Logan powoli przesuwał się dalej, nasłuchując uważnie. Skręcił za róg. Nadal nie spotkał nikogo. Nagle, po chwili, jego wyczulone ucho złowiło szmer rozmowy. Odgłos się zbliżał. Logan instynktownie przywarł do ściany. Wiedział już, że ma do czynienia z kilkuosobowym oddziałem. Co gorsza, prawdopodobnie wiedzieli, że jest niedaleko. Nie miał wyjścia. Szybko wysunął się zza zakrętu korytarza. Przed nim znajdował się swego rodzaju hall, a jego środkiem szli Marines. Pociągnął za spust. Pociski zabębniły o metalowe ściany. Dwóch z pięciu żołnierzy zginęło natychmiast. Pozostali skryli się za metalowym stołem. Odpowiedzieli Logan'owi ogniem. Jeden z Marines rzucił granat. Metalowy pojemnik ze złowieszczym stukotem odbił się kilka razy od podłogi i poturlał aż do nóg Paul'a. Logan zauważył jednak, że najwyraźniej pozostała mu odrobina zerg'owskiego refleksu. Szybkim ruchem chwycił granat i odrzucił go broniącym się. Wybuch nastąpił dokładnie w momencie zetknięcia się pojemnika z podłożem. Rozległ się huk eksplozji, a po nim nastąpiła ponura cisza. Logan ostrożnie wychynął zza zakrętu i spojrzał na rozerwane ciała. Ponownie zarepetował broń i ruszył dalej. Napotkał drzwi, ale obok, na ścianie, zobaczył kratkę wentylacji. Bez wahania wyłamał ją i wspiął się do środka. Przez chwilę wędrował ciemnym, zimnym tunelem. Wkrótce jednak dotarł do kratki na końcu. Słyszał zza niej głosy. Szybko rozpoznał Weissman'a i instynktownie pogładził broń. Miał zamiar zrobić niespodziankę tym w pomieszczeniu. Powodowany tą myślą ostrożnie zajrzał przez listwy pokrywy tunelu.
Wewnątrz siedziało około dziesięciu ludzi, którzy spoglądali na monitory. W kącie stał pojemnik przypominający Stasis Cell Protoss'ów. Wewnątrz bezwładnie unosił się jakiś mężczyzna. Logan wiedział, że nie znajdzie lepszej okazji. Energicznym ruchem wybił kratkę i spadł na podłogę pomieszczenia. Dwóch żołnierzy, służących najwyraźniej jako ochrona, próbowało wyciągnąć broń. Logan bez wahania pociągnął za spust. Ich martwe ciała osunęły się na podłogę. Weissman wstał z fotela. Jego twarz wyglądała, jakby chciała powiedzieć: „mogę ci wszystko wyjaśnić...”. Teraz jednak Logan nie chciał wyjaśnień. Miał dziwne wrażenie, że jego psychika ograniczyła się do najprostszych odczuć. Teraz potrafił myśleć tylko o jednej, prymitywnej rzeczy - zabić tego, który sprawił mu ból. Poczuł się jak tropione zwierzę, którego jedyną winą było to, że stanęło na drodze myśliwego. „Dlaczego mi to zrobiłeś?!” - przemknęło przez jego głowę. Nie potrafił opanować odruchu. Nacisnął spust. Karabin Gauss'a wystrzelił swój śmiercionośny ładunek. Kule przebiły klatkę piersiową Weissman'a na wylot, robiąc z niej sito. Pozostała obsługa pomieszczenia siedziała i przyglądała się, co zrobi ten morderczy Zerg.
- Cóż wy tu trzymacie? - zapytał na głos. Nie spodziewał się odpowiedzi.
Podszedł do zbiornika, potrącając stopą ciało Weissman'a. Wysoki pojemnik wypełniony był przezroczystą cieczą. Do ciała mężczyzny w znajdującego się wewnątrz przyczepione były liczne przewody, elektrody i czujniki. Postać bezwładnie unosiła się w cieczy, obracając się powoli przodem w kierunku podchodzącego Logan'a. Niespodziewanie, Król Roju poczuł coś dziwnego. Niemożliwe do powstrzymania, przygniatające uczucie bezsilności i przerażenia. Postać powoli obracała się twarzą w jego stronę. Spojrzał i zamarł ze zgrozy...
Wewnątrz pojemnika unosiło się jego własne ciało.
Rozdział 5: Uderzenie
Komandor Weissman z lubością spojrzał na monitor. Widział na nim przerażoną twarz swego dawnego znajomego - Logan. Nigdy nie lubił tego idioty. Logan zawsze wszystko wiedział. Ale był nikim. Na wojnie liczy się sprawność, a nie naukowe frazesy. Nikt tego nie rozumiał. Nikt, poza Weissman'em i jego kilkoma koleżkami, którym Logan również nie pasował. Nie przepuścili żadnej okazji, żeby go zgnoić i zniżyć „do poziomu gruntu”. Jednak „laluś” nigdy się nie poddał. Więcej - teraz wziął odwet. Mimo to, Weissman gardził nim tak samo, jak dawniej. Może nawet bardziej.
- To fascynujące, co by ze mną zrobił, gdyby mógł. - odezwał się - Ale teraz wyłączcie już ten jego sen.
Na ten rozkaz dwaj operatorzy nacisnęli kilka klawiszy na swoich pulpitach. Weissman spojrzał na szklaną tubę, wewnątrz której był zawieszony Logan. Dwie elektrody, podłączone synaptycznie do mózgu właśnie przestały się jarzyć. Przestały wysyłać iluzje do mózgu uwięzionego Króla Roju. Obok pojemnika stali naukowcy, monitorujący wskaźniki. Wszystko tak, jak to widział Logan. Z jedną różnicą - to działo się naprawdę.
Jeden z naukowców odwrócił się do Weissman'a:
- Możemy rozpocząć, komandorze.
- Doskonale! Do dzieła. - rozkazał ten
Operatorzy znów przez kilka sekund stukali po klawiszach. Na monitorach pojawił się obraz wielkiego hangaru. Na jego płycie stało wmontowanych kilkanaście kryształów Pylon. Podobna ich ilość znajdowała się na wszystkich ścianach. Jednak na środku płyty widoczna była niewielka, płaska struktura, podobna do Baterii Tarcz Protoss'ów. Dach hangaru zaczął się powoli otwierać. Gdy płyty rozsunęły się, nad otworem dało się spostrzec kilka złocistych ramion. Utrzymywały one na środku wielki Pylon, który miał służyć jako soczewka. Struktura w podłodze eksplodowała błękitnym światłem. Cały hangar zasnuły opary psionicznej chmury. Płaski krąg wyemitował silne wiązki światła, które trafiły w sieć Pylon'ów w całym wielkim pomieszczeniu. Pomieszczenie rozpaliło się błękitno-białym światłem. Kryształy przez chwilę zatrzymywały w sobie wiązkę Psi, a następnie oddawały ją dalej. W końcu wszystko trafiało do soczewkowego kryształu w otworze sufitu. Pylon zatrzymywał w sobie całą wysłaną mu energię tak, że zaczynał rozpalać się tym charakterystycznym światłem. Wchłonął wszystkie promienie. We wnętrzu hangaru nadal lśniły kryształy Pylon, jakby czekając na coś. Wielki soczewkowy kryształ zapłonął błękitem. Wokoło na nowo zaczęły się gromadzić opary Psi. Błękitno-biała chmura ogarnęła Pylon. Zaczęła zasłaniać obraz z kamery.
- Rozpocząć transfer psioniki. - rozkazał zimno Weissman i spojrzał na tubę z zamkniętym Zerg'iem
Podłączone do jego głowy złącza synaptyczne rozświetliły się na ułamek sekundy. Od głowy Logan'a powędrował przez nie błysk energii do dalszej aparatury.
- Transfer zakończony... Osiągnęliśmy sukces! - jeden z operatorów Archon'a spojrzał z zadowoleniem na Weissman'a
Tymczasem chmura oparów rosła z każdą chwilą. Nagle Pylon rozbłysnął oślepiającym, mlecznobiałym światłem. Opary energii Psi z wolna się rozstępowały. Z oślepiająco jasnej chmury wyłonił się gigantyczny kształt. Archon Planetarny powstał.
W pomieszczeniu kontrolnym powstał radosny zamęt. Wszyscy gratulowali sobie nawzajem. Wreszcie Imperium terrańskie ma broń, której nie oprą się nawet Protoss'i! Jedynie Weissman siedział niewzruszony. Wyjął z wewnętrznej kieszeni munduru plik kartek z nadrukiem „Ściśle Tajne”. Rzucił na nie okiem, wstał i uciszył wszystkich.
- Kilka dni temu otrzymałem bezpośrednie wytyczne od Imperatora Mengsk'a. - mówił spokojnym głosem - Znacie niewielką kolonię Tavis XII. Znajduje się niedaleko stąd. Podobno ktoś dąży tam do secesji, niezadowolony z rządów Imperium. Dostałem rozkaz, aby coś z nimi zrobić. Początkowo planowałem wysłać tam niewielki garnizon wojska, ale teraz... Archon nie przeszedł jeszcze chrztu bojowego, prawda?
- Tak, ale ta kolonia jest niemal bezbronna, a Archon przy odrobinie szczęścia może niemal niszczyć średniej wielkości księżyce! Czy to nie jest pewne... Nadużycie? - zapytał jeden z operatorów
- Ależ nie... - Weissman niemal wysyczał te słowa; był wściekły - Poza tym, ja tu dowodzę. Wykonać!
Obaj operatorzy natychmiast rozpoczęli swą pracę. Szybko wystukiwali na pulpitach kontrolnych polecenia. Archon widoczny na monitorach posłusznie ruszył do przodu. Kilka kolejnych kliknięć i nowy twór bojowy uniósł się w przestworza. Ten Archon miał możliwość swobodnego latania!
- Otworzyć tunel podprzestrzenny! - rozkazał obojętnie Weissman
Przed Archon'em otworzyło się wielkie przejście energetyczne. Ogromny duch bojowy z gracją wleciał do jego wnętrza.
Pojawił się jako błysk energii w nieznanym, mało ważnym układzie planetarnym. Dokładnie na orbicie planety nazwanej przez Terran Tavis XII. Skierował się ku błękitno-zielonemu globowi.
Tavis XII była niezbyt znaną planetką, ale równocześnie, jedną z pierwszych skolonizowanych. Nie pełniła żadnej roli gospodarczej czy strategicznej. Ot, po prostu nadawała się do życia. Klimat miała w większości tropikalny. Jedynie na biegunach można było wyróżnić lodowe czapy. Lądy poprzecinane były kanałami i rozlewiskami. Na jednym oceanie, zajmującym jedną czwartą planety, rozsiane były niezliczone wyspy. Na głównym kontynencie, wśród zielonych lasów i łąk, znajdowała się niewielka kolonia. Tavis XII. Jej garnizon liczył około tysiąca żołnierzy i trochę sprzętu bojowego. Przeważali jednak cywile. Obecnie od niedawna, kolonia zaczęła domagać się traktowania na równi z innymi. Zauważyli, że Imperator z chwilą dojścia do władzy, przestał dostrzegać maluczkich. Byli tylko mieszkańcami nieznaczącej planety. Zbyt nielicznymi, aby ktokolwiek się o nich troszczył. Postanowili więc zaprotestować. Zagrozili secesją. Na to jednak Imperator Mengsk nie mógł pozwolić.
Powierzchnia Tavis XII. Niedaleko od zabudowań kolonii. Rzadki las, porośnięty tropikalnymi drzewami. Powietrze niemal stoi. Mały chłopiec oddalił się od miejsca swoich zwykłych zabaw. Wszedł nieco dalej w las. Nagle, coś zwróciło uwagę pięcioletniego szkraba. Wyszedł na polankę. Ujrzał tam największą zabawkę, jaką do tej pory zdarzyło mu się spotkać. Zabawka była otoczona chmurą błękitnych oparów. Wewnątrz dostrzegał jednak ciemnobłękitny kształt. Zabawka wyglądała jak Protoss'ki duch, którym straszyła go mama. Ale była kilka razy większa. A poza tym, on nigdy nie bał się tych opowieści. Mama musiała zobaczyć tę zabawkę! Krzyknął, kiedy ktoś nagle go chwycił i podniósł. To była mama. Najwyraźniej nadal nie widziała zabawki. Złapał ją za rękę i pokazał na majaczącego w chmurze ducha.
Kobieta spojrzała i stanęła jak zahipnotyzowana. Logan swoimi nowymi zmysłami słyszał jej krzyk. Widział, że dziecko jej go pokazuje, że coś do niej mówi. Widział ich oboje. Wiedział też, że prawdopodobnie za chwilę jego operatorzy wydadzą mu rozkaz. Rozkaz zabicia bezbronnej matki i jej pięcioletniego dziecka... Nie zamierzał poddać się ich woli. Miał jednak rację - po chwili nadeszła komenda. Archon już drgnął, aby wykonać polecenie, ale Logan siłą woli oparł się odruchowi. Protoss'ki duch wojny trwał nadal nieporuszony.
Tymczasem operatorzy zdenerwowani nie wiedzieli co robić. Nerwowo wstukiwali polecenia, wysyłane przez satelitę do Archon'a.
- Nie reaguje na polecenia! - powiedział w końcu jeden z nich do Weissman'a - Opiera się wszystkim próbom. Przy psionice tego Zerg'a, możemy mieć problemy z opanowaniem Archon'a.
- Chwileczkę, spokojnie. - powiedział Weissman - Czy nie mówiliście, że w tej postaci on odczuwa tylko najprostsze emocje - jak zwierzę? To znaczy, jeśli poczuje ból, to zrobi wszystko, aby zlikwidować jego przyczynę?
- Tak podejrzewamy. Nikt tego jeszcze, z przyczyn obiektywnych, nie sprawdził i...
- Proszę więc użyć dostępnych środków „perswazji”. Strzelcie go tym ładunkiem.
- Tak jest!
Przewody idące do ciała Logan'a na chwilę rozbłysły jasnym impulsem, który powędrował dalej - od aparatury aż do obiektu badań.
Logan poczuł w tym momencie silny wstrząs. Nieznany puls bólu przeniknął jego świadomość, zamkniętą w istocie Archon'a. Duch bojowy znów wykonał lekki ruch, aby wykonać przesłane polecenia, ale Logan znowu się oparł.
- Nadal bez skutku! - powiedział jeden z operatorów
- Zwiększyć parametry impulsu dwukrotnie.
- Usmażymy go!
- Wolicie, żeby zginął on czy wy? - zapytał Weissman. Obaj technicy posłusznie zmienili siłę impulsu magnetycznego i przesłali go w ciało zanurzone w zbiorniku.
Logan krzyknął bezgłośnie. Widział, że kobieta nawołuje kogoś. Po chwili zobaczył Marines, nadbiegających z gotową do strzału bronią. Znów nadeszły komendy. „Bardzo się starają, aby mnie złamać.” - pomyślał. Nie docenił jednak swoich „opiekunów”. Widząc, że nadal się waha, posłali kolejny impuls, a zaraz po nim instrukcje. Ładunek elektryczny był jeszcze silniejszy. Na chwilę pozbawił Logan'a kontroli. To jednak wystarczyło, aby doszło do tragedii.
Marines czekali. Gigantyczny Archon jednak trwał bez ruchu. Zastanawiali się, co się dzieje. Wiedzieli, że w razie kłopotów nie pokonają nawet zwykłego ducha Protoss'ów, a co dopiero tego olbrzyma, mieli jednak nadzieję, że zajmą go choć na chwilę. Wydawało się, że kolos będzie tak stał spokojnie, nie czyniąc nikomu szkody, kiedy nagle Archon gwałtownie podniósł wielką dłoń. Nie mieli nawet czasu, by krzyknąć. Psioniczna fala uderzeniowa wgniotła ich w grunt. Kobieta i jej dziecko zostali dosłownie usmażeni, kiedy dosięgło ich obrzeże energetycznego uderzenia. Logan nie mógł już powstrzymać Archon'a przed wykonywaniem rozkazów.
Z dudnieniem kroków, wielki duch wojenny zbliżał się do kolonii. Mieszkańcy, którzy zobaczyli go już z daleka, natychmiast ukryli się w budynkach. Wojskowi obsadzili bunkry i okopy. Już z dala było widać gotowe do strzału baterie dział wstrząsowych Czołgów Oblężniczych. Kilka Wraith'ów krążyło nad budynkami, czekając na ruch giganta. Tymczasem, Archon zbliżał się z każdą chwilą. Obsługa Siege Tank'ów wypaliła bezpośrednio w nadchodzącego ducha wojny. Jednoczesna salwa z kilku dział wstrząsowych na raz zatrzęsła podłożem i na chwilę ogłuszyła wszystkich w pobliżu. Błysk z luf poraził oczy. Kiedy jednak pierwsze wrażenie minęło, okazało się, że Archon nadal stoi nieporuszony. Wtedy odezwały się bunkry. Ogień ciężkich karabinów maszynowych potrafiłby powstrzymać szturm opancerzonych Zealot'ów, jednak tutaj nie dał żadnych rezultatów. Rozpoczęła się regularna kanonada, a tymczasem Archon począł zbliżać się coraz bardziej do zabudowań obronnych kolonii. W chaosie i nieporządku walki, dowódcy wykrzykiwali rozkazy, których jednak nikt nie słuchał. Każdy chciał tylko przeżyć. Nadal jednak zachowali w sercach nadzieję. Wysłali przez satelitę sygnał o pomoc. Teraz ich jedyną nadzieją były...
- Niewielkie siły Protoss'ów, sir. - zakomunikował jeden z operatorów Archon'a - - Przed chwilą wyszły z zagięcia przestrzeni. Zdaje się, że zamierzają pomóc naszym buntownikom.
- Niech robią, co chcą. Kiedy dotrą na miejsce, będą mogli najwyżej pozamiatać. - skwitował obojętnie Weissman
Rzeczywiście, w tej chwili Planetarny Archon kończył właśnie burzyć ostatnie zabudowania kolonii. Potworny twór imperium Terran w przeciągu niespełna trzech minut zmiótł z powierzchni planety całą dużą kolonię, nie dając nawet szans na obronę. Tymczasem jednak operatorzy przekazali kolejny namiar. Logan nadal nie miał kontroli nad Archon'em, ten więc posłusznie spojrzał w niebo, przygotowując się do kolejnego ataku. Psioniczne zmysły wykryły tnące atmosferę myśliwce Protoss'ów. Na przedzie leciało kilku Zwiadowców i Observer'y. Tuż za nimi kilkanaście Promów, a w środku szyku Arbiter, Corsair'y i kolejni Zwiadowcy. Łącznie około dwudziestu pięciu maszyn, zdolnych pokonać kilkukrotnie liczniejszego przeciwnika. Jednak nie tym razem. Archon skierował się wielkimi krokami na przewidywane miejsce desantu wrogich sił.
Niewielkie zawirowania powietrza oznajmiały wprawnemu oku, że oto Arbiter prowadzi ze sobą siły powietrzne Protoss'ów. Dopiero niedawno odebrali wołanie o pomoc z zaprzyjaźnionej kolonii, która nagle zamilkła. Teraz więc przybywali na ratunek, nie bardzo wiedząc, co się właściwie wydarzyło. Arbiter zawisł w powietrzu nagle w powietrzu, a z jego pola maskującego wyłoniło się kilku Zwiadowców. Observer'y czujnie zaczęły badać otoczenie, przesyłając sygnały wszystkim jednostkom. Po chwili rozległ się charakterystyczny dźwięk i Arbiter zdezaktywował pole maskujące. Promy zbliżyły się do powierzchni planety i po chwili z ich wnętrza wyłonili się Zealot'ci i Dragoon'y. Powoli wypełzły Reaver'y. Przywódca oddziału ciężkich wojowników wydał rozkazy swym chrapliwym głosem. Zealot'ci rozeszli się po polanie, utrzymując nadal kontakt wzrokowy. Nagle, ze świstem przecinanego powietrza, nadlecieli Skauci. Za nimi majaczyła już wielka sylwetka Archon'a. Potężny twór pozostawiał za sobą ślady wypalonej ziemi. Stąpając ciężko, zbliżał się do sił Protoss'ów. Na ten widok, nieustraszeni Zealot'ci uformowali szyk rozproszony, przygotowując się do oskrzydlenia napastnika, który zdawał się wykrywać ich pomimo wcześniejszego pola maskującego Arbitra. Dragoon'y ustawiły się tuż za ciężką piechotą. Observer'y okrążały wielkiego przeciwnika, sondując uważnie. Wojsko oddział Pierworodnych stał naprzeciw giganta. Logan był tylko świadom tego, co się dzieje, nie miał jednak wpływu na zachowanie Archon'a, który dzięki jego obecności był posłuszny odgórnym rozkazom. Nagle jeden z Obserwatorów wydał dziwny dźwięk i zwrócił błyszczące oko skanera w przestrzeń.
- Szlag by to! Namierzają nas Protoss'i! - krzyknął nagle jeden z techników
- Niech zdejmie tego Obsa, kretynie! - odpowiedział zjadliwie Weissman
Obie strony patrzą na siebie, sondując wzajemne możliwości. Nagle, Archon wykonuje ruch. Odpowiada na komendę, która nadeszła z odległej planety. Otoczona oparami psionicznymi dłoń generuje potężną falę uderzeniową. Jej centrum sięga sondującego Observer'a. Następuje gwałtowny wybuch. Przeładowane tarcze plazmowe nikną w mgnieniu oka. Pojazd zostaje zniszczony. Niemal równocześnie z nim eksplodują pozostałe. Protoss'i nie czekają już dłużej Zealot'ci z przeraźliwym okrzykiem bojowym rzucają się na wroga. Pancerze lśnią złotem w świetle słońca. Ostrza psioniczne jonizują powietrze wokoło. Kolejna fala uderzeniowa zmiata dwu Zealot'ów, którzy znajdują się najbliżej. Mimo to błękitne ostrza niepowstrzymanie uderzają w potężne tarcze plazmowe Archon'a. Na ich powierzchni pokazują się wyładowania czystej energii. Dragoon'y wystrzeliwują swe śmiercionośne ładunki, a Scarab'y Reaver'ów uderzają bezlitośnie w pole energii otaczające giganta. Archon unosi dwie złożone dłonie w górę. Generuje między nimi coś na kształt piorunu. Bierze zamach, a na trasie jego wielkich rąk powietrze jonizuje się tak, że przeskakują iskry. Energetyczny promień uderza w powierzchnię, wzbijając tumany kurzu.
Pył po woli opada. Na polu walki pozostał tylko Archon. Wokoło niego leżą martwe ciała Zealot'ów i zniszczone pancerze Dragoon'ów oraz rozbite Reaver'y. Gigant jakby na chwilę się zamyślił. Z dala obserwuje go ostatni Observer. Archon unosi głowę i zbliża się do niego. Ostatnim obrazem, jaki zarejestrowała sonda Protoss'ów był psioniczny promień, pędzący w kierunku obiektywu.
Tymczasem w odległej bazie zapanował entuzjazm pomieszany z obawą.
- Do diabła, rozwaliliśmy ich! - Weissman uderzył pięścią w otwartą dłoń
- Observer mógł nas odkryć.
- Pieprzyć go! Zawróćcie Archon'a!
Tymczasem, daleko stamtąd, z Protoss'kiej bazy wystartował niewielki, złocisty prom...
C.D.N.
Tekst nieautoryzowany przez firmę Blizzard
Wszystkie nazwy własne są własnością Blizzard'a
Autor: Darth Alien
Wydarzenia przedstawione w kampani SC : Brood War autorstwa Aliena i FrankaFurterki - Hybrid Wars . Die for the Swarm jest ich przedłużeniem i również ma lub będzie mieć swój „grywalny” odpowiednik pod tym samym tytułem , co opowiadanie. Możliwe też , że powstanie opwiadanie HW mówiące o wydarzeniach tejże kampanii - przyp . Darth Alien
Z powodu obiektywnych ( niezależnych ode mnie ) trudności , Logan w kampanii Die for the Swarm , będzie dysponował jedynie karabinem Ghost'a i może różnić się wyglądem od opisu z opowiadania - przyp . Darth Alien
Kampania Hybrid Wars - misja 6. - ostatnia - przyp . Darth Alien
Patrz Hybrid Wars p.6 - Return of the Heroes - przyp. Darth Alien
Patrz Hybrid Wars - przyp. Darth Alien
Patrz ostatnia misja kampanii Hybrid Wars - przyp. Darth Alien
43