Wypełniłam swój obowiązek do końca. Dosłownie zmusiłam Roberta, żeby zażywał ruchu; przecież to dla niego kupiłam tego wielkiego doga. Nie przestawałam wydawać przyjęć. Zabierałam go na najwspanialsze wakacje. Pilnowałam, żeby nie zbyt dużo. Kiedy sprawy wyglądały już całkiem bez-' nadziejnie, namawiałam go nawet, żeby wrócił do pisania. Nie mogło mu to już wtedy zaszkodzić. Co mogłam poradzić na to, że w końcu miał to załamanie nerwowe? Mam czyste sumienie. Wypełniłam wobec niego swój kobiecy obowiązek najlepiej jak można. A więc widzisz, dlaczego nie mogłabym...
Chociaż... nie wiem. Chyba się rozmyśliłam. Zamierzam złożyć im uczciwą propozycję, Hildo. Nie spotkam się z nim, jeżeli miałoby to oznaczać tylko spotkanie i nic więcej. Ale jeżeli dadzą mi wolną rękę, zajmę się nim znowu. Raz jeszcze podźwignę mój ciężar. Niech tylko dadzą rni wolną rękę. Tutaj na pewno nie zabraknie mi czasu i myślę, że potrafię jeszcze wyprowadzić go na ludzi. Gdzieś, gdzie moglibyśmy być sami, tylko on i ja. Czy to nie wspaniały pomysł? On nie potrafi być sam. Pozwól mi znowu wziąć się za niego! Potrzeba mu twardej ręki, znam go lepiej niż ty. Co? Nie, oddaj go mnie, słyszysz? Nie konsultuj się z nim, tylko mi go oddaj. Jestem jego żoną, tak czy nie? Właściwie to był dopiero początek; jest jeszcze mnóstwo, mnóstwo rzeczy, które chciałabym z nim zrobić. Nie, posłuchaj, Hildo, proszę! Proszę cię, jestem taka samotna. Muszę mieć kogoś, kogo... kim mogłabym się zajmować. Tam na dole jest po prostu okropnie. Nikt nie zwraca na mnie uwagi. Nie mogę nikogo zmienić. To straszne widzieć ich wszystkich i nie móc nic z nimi zrobić. Oddaj mi go. Dlaczego zawsze wszystko musi być tak, jak on chce? To mu zaszkodzi. To niesprawiedliwe. Chcę mieć Roberta.
80
Jakim prawem trzymasz go z dala ode mnie? Nienawidzę cię. Jak mogę się mu odpłacić, jeżeli nie chcesz mi go oddać?
Zjawa, która podczas tej przemowy urosła niby płomień dogasającej świecy, nagle zniknęła z trzaskiem. Kwaśny, suchy odór zawisł na chwilę w powietrzu, a potem nie zostało po niej ani śladu.