31
Z
aczęło lać. Robin i ja czytaliśmy w łóżku, kiedy nagle poczułem, że powietrze staje
się ciężkie.
Okna były otwarte i przez siatkę przeniknął zapach spalenizny. Przez ułamek sekundy pomyślałem, że to pożar, ale gdy spojrzałem w górę,
zobaczyłem, że pada.
Strugi wody przesłaniały widok. Woń spalenizny stała się słodka — pachniały gardenie, goździki i róże. Spike zaczaj ujadać i kręcić się po pokoju. Robiło się coraz parniej i goręcej. Zamknąłem okna i dudnienie
deszczu nieco ucichło.
Robin wstała z łóżka i spojrzała przez mętne szyby. I wtedy zadzwonił telefon.
Jak leci? — zapytał Milo.
Źle i robi się coraz gorzej. — Opowiedziałem mu o moich przeżyciach
w miasteczku. — Zarezerwowaliśmy już miejsca na powrót.
Rozsądne posunięcie. Możecie spędzić wakacje na Hawajach.
Może tak zrobimy — odparłem, ale dobrze wiedziałem, że jak
najprędzej wrócimy do Los Angeles.
— Czy jest Robin? Mam wiadomości na temat budowy domu.
Podałem jej słuchawkę. Uśmiechnęła się rozmawiając, z czego wywnios
kowałem, że sprawy mają się dobrze.
Kiedy w końcu przekazała mi słuchawkę, Milo powiedział:
— A teraz kolej na twój gips, chociaż co cię to obchodzi, skoro wyjeżdżacK'
— A jednak powiedz.
- Po pierwsze: obydwaj kanibale z Maryland nadal siedzą. Ten, w tylko kroił ofiarę, ubiegał się o warunkowe zwolnienie, ale wniosek ## odrzucony. Ten, który kroił i jadł, nigdzie się nie wybiera. Dzięki Bogu są w gestii jurysdykcji Los Angeles. U nas nie skazano by nawet Ado Hitlera. Co to za dźwięk? Zakłócenia na linii?
— Deszcz — powiedziałem. — Prawdziwy prysznic.
216
Tajfun?
Nie, po prostu deszcz. Zapewniano mnie, że tu nie ma tajfunów. Zapewniano też, że nie ma przestępstw.
biiżyłem się do okna. Poprzez strugi ulewy widoczne były tylko czubki < Ponad chmurami niebo było mlecznobiałe i spokojne.
Żadnego wiatru. Tylko mnóstwo wody. Mam nadzieję, że ustanie porę i będziemy mogli stąd odpłynąć.
___ Napędzono ci strachu i chcesz wracać do domu, co? Poczekaj na resztę- a będziesz się śpieszył jeszcze bardziej. Zgadnij, kto opisywał sprawę ludożerców dla lokalnego szmatławca? __ Creedmari.
__ Nie musiałem długo szukać, gdyż jego nazwisko figurowało pod artykułami. A potem ktoś inny przejął sprawę, co mnie zainteresowało. Zacząłem ryć. Nikt w gazecie nie pamiętał Creedmana, ale odkryłem, że w owym czasie było trochę zamieszania z miejscową policją: przeciek informacji do gazety Creedmana. Kilku gliniarzy wyrzucono z pracy.
Reporterów także?
Tego nie wiem, ale warto sprawdzić. W każdym razie następna karta
przewinień Creedmana pochodzi z telewizji kablowej w Waszyngton D. C.
prowadził jakiś business show, ale tylko przez trzy miesiące. Potem został
zatrudniony przez waszyngtońskie biuro budowlane Stasher—Layman. Spółka
wydała komunikat prasowy, opisujący poważne kłopoty z papierami wartoś
ciowymi. Kiedy akcje zaczęły spadać, wykupili je właściciele i spółka została
sprywatyzowana. W następnym roku dochody bardzo wzrosły.
Manipulacja?
Może właściciele mieli po prostu szczęście.
Kim są właściciele firmy?
Dwaj bracia z Oregonu odziedziczyli ją po tatusiu i przenieśli się do
Teksasu. Na papierze wielcy liberałowie, finansujący badania ekologiczne
i humanitarny wymiar sprawiedliwości.
Oregon — powiedziałem — to okręg wyborczy Hoffmana. Czy on
że znajdował się pośród skupujących akcje?
Tego nie było w wiadomościach, ale bracia bardzo się przyczynili do
o ponownego wyboru na senatora.
Jak bardzo?
Wyłożyli trzysta tysięcy, co prawie pokryło koszty kampanii. Tak
nie zdziwiłbym się, gdyby popierał jakiś ich projekt wykorzystania
. Stoi na czele komitetu, który przydziela dotacje rządowe na rozwój
ów dotkniętych dużym bezrobociem; może je przyznać lub wstrzymać.
e znalazłem tu jednak nic podejrzanego.
~~- A co w sprawie tych wyrzuconych gliniarzy? — spytałem. — Przecieki czyły morderstwa popełnionego przez kanibali?
Trudno było doszukać się szczegółów. Kiedy sprawa dotyczy prasy, nie są zbyt gadatliwi.
217