przesadzał z podnoszeniem ciężarów, ponieważ cierpiał z jej -A przecież kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy, pomyślałam sobie, k dziewczyna, która ma wszystko.
— Dziewczyna, która wszystko straciła -- sprostowałem. — \y.^
spakowała manatki i przyjechała tutaj? I znalazła sobie innego mężczyzn-
Mówiła coś o Dennisie?
n,
- Nie. Chyba jednak nie omyliłeś się mówiąc, że Pam ma
z mężczyznami. Może dlatego Bili tak zareagował? Nie chciał, żeby cierpiała.
Możliwe. Chodź tutaj. — Robin usadowiła się na moich kolanach
Przytuliłem ją. — Wygląda na to, że minęłaś się z powołaniem.
Właśnie o to chodzi. To nie jest moje powołanie. Ciągle opowiadasz
o pacjentach, którzy mówią zbyt szybko i zbyt dużo, a potem żałują tego.
Kochanie, ty jej nie wypytywałaś, ty tylko słuchałaś. I nie obowiązuje
cię odpowiedzialność zawodowa...
- Wiem, Alex, ale ja ją lubię. Wydaje mi się, że to w gruncie rzeczy
miła kobieta, która przeżyła ciężkie chwile. Miała zaledwie trzy lata, kiedy
zmarła jej matka, i Bili wysłał ją z domu. Najpierw umieścił ją u krewnych,
a potem w szkole z internatem. Pam mówi, że nie potępia Billa, bo chciał jej
dobra. Jednak bardzo się nacierpiała. Czy mogłabym jej jakoś pomóc?
Wysłuchaj jej, jeżeli tego zechce, o ile nie będzie to dla ciebie
kłopotliwe.
Obawiam się, żeby to się nie stało kłopotliwe dla niej. Żyjemy tutaj
tak blisko siebie.
Zaczynam się tu czuć jak w raju, który utracił błogosławieństwo BogŁ
Nie jest tak źle. Nie ma węży, są tylko karaluchy.
Może powinniśmy pomyśleć o skróceniu pobytu, Rób. Nie, poczekaj,
wysłuchaj mnie do końca. Są pewne rzeczy, o których ci nie powiedziałem.
Spojrzała na mnie.
Na przykład jakie?
Może popadam w paranoje, ale nie mogę pozbyć się myśli, że ktoś
nam podłożył te karaluchy. — Podzieliłem się z nią moimi podejrzeniami.
Ale po co? Jaki miałby motyw?
Może ktoś chce, abyśmy się stąd wynieśli.
Kto i dlaczego?
Nie wiem, ale jestem pewien, że Bili nie był zupełnie szczery W
temat tego, dlaczego mnie tu sprowadził. Wiec może się tutaj dziać cos,
0 czym nie mamy pojęcia.
Opowiedziałem jej o upadku Morelanda w laboratorium, o wycinkacn z gazet na jego biurku, o tym, że wiedział o mojej przyjaźni z Milem.
Myślisz, że potrzebuje pomocy w rozwiązaniu zagadki kryminalni
Tego morderstwa na południowym wybrzeżu?
Bili twierdzi, że to jedyne poważne przestępstwo, jakie tu mieli.
Czego mógłby od ciebie chcieć?
1 \A
, Nie wiem. Pokazał mi jednak raport z sekcji i powiedział, że nie . iał tego nikt poza Dennisem. Za każdym razem, gdy z nim rozmawiam, *lm ^rażenie, że coś przede mną ukrywa. Albo zbiera odwagę, albo chce się konać, czy może mi zaufać. Pytanie tylko, czy ja będę mu ufał. Przecież Jj okłamał.
Opowiedziałem o przypadku Samuela H., o napromieniowaniu i rozmowie Micahem Sanjay.
__ Dziwne — powiedziała. — Może jednak jest na to jakieś wy-. maczenie? Dlaczego po prostu do niego nie pójdziesz i nie zapytasz?
_^ Właśnie miałem to uczynić. Jednak kiedy upadł i zaczął krwawić, żal • sję go zrobiło. Wrócę do tego innym razem. __ I potem stąd wyjedziemy? — spytała ze smutkiem.
— Nie powiedziałem ci jeszcze czegoś na temat morderstwa. Brakowało
pewnych organów. Jest podejrzenie o ludożerstwo.
Robin zbladła. Wstała z moich kolan, podeszła do ściany z lękowego drewna i stała tam, wodząc palcem po słojach.
Myślałeś, że nie zniosę takiej wiadomości?
Po prostu nie sądziłem, żeby było konieczne raczyć cię wszystkimi
budzącymi niesmak szczegółami.
Milczała.
— To nie znaczy, że traktuję cię protekcjonalnie. Miałaś mieć przyjemne
wakacje. Czy słuchanie o wysysaniu szpiku z kości udowej jest aż tak miłe?
- Wiesz co? — powiedziała spoglądając mi w oczy. — Kiedy Pam zaczęła to z siebie wyrzucać, na początku było mi głupio, ale potem ucieszyłam się, że mi zaufała. Zburzyła mój spokój i obudziła we mnie współczucie. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo stroniłam od ludzi.
Zawsze uważałem, że świetnie sobie radzisz z ludźmi.
Mówię o prawdziwie głębokim porozumieniu, Alex. Zwłaszcza
z kobietą. Nigdy nie miałam do tego okazji. Zawsze byłam w świetnej
komitywie z tatą i starałam mu się przypodobać, udając chłopaka. Sam
mówisz, że jesteśmy dziwną parą — specjalista od ludzkich uczuć i dziewczyna
dłubiąca w drewnie.
Wstałem i podszedłem do niej.
— Pobyt tutaj — powiedziała — z dala od zgiełku, choćby przez tych
*ilka dni, to dla mnie... bardzo kształcące. Nie martw się, nie mam zamiaru
ftucać swego zajęcia, żeby zostać terapeutką. Dwoje psychologów w jednym
Jj°niu, to zbyt wiele. Jednakże pomaganie ludziom sprawia mi przyjemność. —
Rzuciła mi ręce na szyję i przycisnęła twarz do mojej piersi. Jeżeli jednak
™ nie czujesz się tutaj dobrze, możemy wyjechać wcześniej.
—• Nie ma pośpiechu, chyba znowu dałem się ponieść wyobraźni. Pocałowała mnie w szyję.
Uwielbiam twoją wyobraźnię.
Więc nie masz nic przeciwko ludożercom na plaży? ~~ Nie powiedziałabym. Stało się to jednak pół roku temu, a jak sam
145