Homilia na II Niedzielę Wielkiego Postu.
Do jakiego przybytku wiodą moje drogi?
Wejście na górę Tabor.
Nie może być chyba piękniejszego zestawienia dwóch pierwszych niedziel Wielkiego Postu. Zwycięski po kuszeniu Chrystus z ubiegłej niedzieli prowadzi nas dzisiaj na miejsce osobne - na górę Tabor( Arabskie Dżabal at-Tur). Tabor to święta góra północnych pokoleń Izraela, wznosząca się samotnie na wysokość 588 metrów nad poziom morza ponad równiną dookoła. Wygląda majestatycznie i jest wspaniała wieża widokową. Dzisiaj dla pielgrzymów - kiedyś dla uczniów Chrystusa, gdyż stąd oglądali rąbek chwały nieba. Droga na nią była w czasach Chrystusa trudną drogą wijącą się serpentynami po zboczach porośniętych dębami, drzewami świetojańskimi, terebintami i piniami. Na samym szczycie wspaniała równina 1200 metrów na 400 metrów szerokości była miejscem wielu świątyń i twierdz w historii. Długo była punktem granicznym, miejscem zwycięstwa przez Baraka wspieranego radą Debory. Dla wojsk była punktem strategicznym przechodzącym w historii z rąk do rąk.
Dla nas chrześcijan to góra Przemienienia. To u podnóża w dzisiejszym osiedlu Deberat ( Dabburija) nakazal pozostałym apostołom poczekać, aż z Janem, Piotrem i Jakubem powróci z Taboru. Dziś pracujący tam Ojcowie Franciszkanie w pięknej Bazylice Przemienienia wzniesionej w 1924 roku wyjaśniają pielgrzymom wielka Boża tajemnicę przemienienia i świetośc tego miejsca.( W Ojczyźnie Chrystusa s. 286)
Pan Jezus prowadzi uczniów na górę Przemienienia.
Tabor, czy jak chcą inni Hermon to wielkie świadectwo Ojca z nieba i godności Syna Bożego umiłowanego Posłańca nieba i Jego chwały. Może nie pora na przypominanie drogi Patriarchy Abrahama - ojca narodu i wiary. Jest to jednak wielki drogowskaz na drodze, propozycja wyjścia i pójścia drogą zawierzenia. Abram postawił wszystko na jedną kartę - uwierzył i udał się w drogę nie widząc dokąd, nie zdając sobie sprawy z czekających go przygód. Ks. Twardowski pisze na ten temat: ,, uwierzyć, to znaczy nawet się nie pytać, jak długo jeszcze mamy iść po ciemku” (Ks. Boguslaw Nadolski T Chr - Homilie s. 29)
Pan Jezus, Mojżesz i Eliasz a aureoli chwały nieba - to meta miary dla nas wszystkich, którzy podobnie uwierzyliśmy Chrystusowi, udajemy się z Nim na miejsce osobne, samotne, a zarazem bardzo ciekawe. Uczniowie przerażeni padli na ziemię , jakby stracili nie tylko mowę, ale orientację gdzie są. Pierwszy świadek Przemienienia - Piotr w zachwycie powiada :,, Panie, dobrze nam tu być”. Chce nawet budować trzy przybytki (namioty), nie chciał już schodzić na dół. To tylko były chwile objawienia, zachęty do poświęceń i zdobywania szczytów niebieskiej chwały. Po świadectwie Ojca przyszła pora, by zejść do codzienności, wrócić na ziemie i zarabiać na niebo. Trzeba jednak zejść z góry, nie lękać się wyrzeczeń i trudności , bo cel godny jest tego trudu.
Uczniowie mieli to szczęście nie tylko oglądać chwałę nieba, ale także słyszeć głos Ojca, uwierzyli w Chrystusowe bóstwo, padając na twarz wyrazili swoją cześć, złożyli hołd. Mieli chyba w sercu ogromna radość za darowana im łaskę oglądania za życia na ziemi Boga wdzięczni za laskę dana tylko wybranym z dwunastu i nie tylko ich.
Nasze media w grudniu 2004 podziwiali odwagę i szczęście zdobycia w ciągu jednego roku dwóch biegunów ziemskich nawet w towarzystwie osoby niepełnosprawnej. Pisano, to wyczyn wielkiej miary.. Sportowiec wędrując w stronę szczytu krok po kroku zapomina o sprawach małych tego świata, odchodzi jakby od doczesności, jest bliżej Boga. Wycisza swoją dusze, by słyszeć głos Stwórcy. Nie patrzy na włożony trud, zimno, jakby wbrew swojemu myśleniu wspinać się na szczyt. A potem? - potem radość, satysfakcja, to ja tam byłem, zdobyłem. Jestem inny, bo sama droga mnie przemieniła, ubogaciła swoim blaskiem.
No cóż alpinistę pochwalą media, sponsorzy dadzą nagrody, zostaną filmy, wspomnienia, bo przecież po jakimś czasie trzeba było zejść ze szczytu, wracać do domu. Boży wędrowcy są prowadzeni przez Przewodnika doświadczonego - samego Pana Jezusa. Idą pokonując trudna drogę, aby spotkać się z Bogiem , przeżyć niezwykłe doświadczenia i niepowtarzalność przeżycia. Ale nie zdobędzie się szczytów bez poświęceń i wytrwałości.
Pisarz A.J. Cronins wspomina, ze był bliski zrezygnowania z kariery pisarskiej, zanim zaczął pisać. W połowie swej pierwszej książki (,,Hatter s Castle), która potem została przetłumaczona na 19 języków przerwał pisanie, a rękopis rzucił do pojemnika z popiołem. W strugach ulewnego deszczu poszedł na spacer. Idąc dostrzegł niestrudzonego rolnika w takiej scenerii pracującego wytrwale na swoim polu. Po powrocie do domu wyjął rękopis i kończył pisanie książki, zaczął jeszcze raz.
Staje mi przed oczyma zmartwiony Apostoł Piotr po nieudanym nocnym połowie. ,,Panie, cała noc łowiliśmy i nic nie ułowiliśmy... ale na twoje słowo zapuszczę siec... a potem obfity połów. Trzeba uwierzyć Chrystusowi , a nawet zawierzyć do końca (Ks. Ryszard Koper ,,Aby mądrzej żyć s. 244)..
Nasze przemiany.
Te lepsze nasze przemiany - to na lepsze, z dołu do góry, to wyjście, odbicie się od dna ludzkich słabości ku odnowie życia. Są idący odwrotnie , z góry na dół, porani lawina zła w swoim środowisku Tych szczyty nie obchodzą., stając na górze - staczają się w przepaść. Ci przekreślają się sami, pełni rezygnacji z najmniejszych ideałów.
Nasz Wielki Post - nasza droga na rekolekcje, na misje - dobrze przeżyty Sakrament Pojednania - droga z dołu pod górę, z dnia na dzień, krok po kroku - lepsi, doskonalsi, mocniejsi wiarą i obowiązkom. To nasz tabor i nasze przemienienie w Roku Eucharystii. O takie przemienienie prosi nas coraz częściej Jan Paweł II. Coś trzeba dać z siebie, z czegoś zrezygnować, Musimy mimo małych wartości, łatwiej osiągalnych spoglądać w górę, widzieć wyższe, jakże ważniejsze wartości. Niech nas nie zniechęca obecność ludzi malej wiary i słabego ducha. Być może, oni czekają na nasz marsz pod górę, na przykład wytrwałości. Nikt z nas nie urodził się w czepku, ani pod szczęśliwą gwiazdą. Nikomu z nas nie będzie dane stąpać po drogach usianych różami, bo i kolce się pokażą, które będą ranić.
Znamy słowa : Droga Krzyżowa... Kto chce iść za Mną niech się zaprze samego siebie, weźmie swój krzyż i Mnie naśladuje...Uczniowie z Taboru wzięli sobie do serca słowa Ojca... ,,Jego słuchajcie”. W książce ,,Mądrości Chasydów” są rady:,, Ten, kto kroczy zawsze droga prostą, drogą sprawiedliwości - nie znajdzie tam prawdziwej radości., bo nie zna krętych dróg .Ale ten, kto chodził drogami krętymi, a potem znajdzie prostą drogę - raduje się niezmiernie z jej odkrycia. Dlatego grzesznik docenia prostą drogę bardziej niż święty, który nigdy z niej nie zboczył. ( s. 50 nr 112). No cóż , gdy ktoś się raz sparzy, drugi raz ognia nie bierze gołymi rękami... nalało się w uszy...
,,Nasz Dziennik” z 26 stycznia 2005 przytacza wieści z dalekich Stanów Zjednoczonych pt.,, Ameryka walczy o świętość życia”. Mimo przejmującego mrozu i wielkiego śniegu kilkadziesiąt tysięcy ludzi demonstrowało w Waszyngtonie domagając się obrony życia i jego świętości. W swoim poparciu głowa państwa - George W. Bush powiedział:,, Pracujemy nad tym, aby zaszczepiać kulturę szacunku wobec życia, wobec kobiet i ich poczętych dzieci. Wiemy o tym, że społeczeństwo, które nie broni najbardziej bezbronnych, inwalidów, ludzi starszych, samo staje się narażone na ciosy. Ameryka naszych marzeń... może być jeszcze odległa, ale nawet z daleka widzimy jej blask. Jednoczy nas zrozumienie tego, by chronić słabszego... To, co najbardziej potrzebujemy, to przemiana serc naszych i to właśnie czynimy szukając wspólnej płaszczyzny, gdzie jest to możliwe”. A były czasu, gdy nazywano ten kraj ,, zgniłym Zachodem”, gdy media, a zwłaszcza filmy czyniły wielkie spustoszenie moralne w sercach dzieci i młodzieży, a starsi mimo wszystko milczeli.
A wiec ruszamy w drogę na szczyty.
Piotr Apostoł jakby upojony widokiem nieba i Bożej chwały nie chciał wracać już do dolin. Chciał pozostać na górze i żyć w zachwycie. A jednak Pan Jezus sprowadza ich do codzienności, trzeba iść do Jerozolimy, gdzie czekały na nich przykrości i prześladowania. Wrócił codzienny widok, znikł blask chwały, nadszedł czas drogi znów pod górę. wrócił czas pracy dla Pana Jezusa, Jego Królestwa i troski o własna świętość życia.
By dostrzec Boga dane im było wspiąć się na górę Tabor, wejść wyżej nad wszystko co ziemskie, doczesne, przyziemne i ludzkie. Wyjść ze swojej codzienności odnaleźć miejsce ,,osobne', wsłuchać się w głos Boga przyjmując jego zaproszenie do dalszej drogi. Jeśli ktoś nie przyjmie tego zaproszenia, nie wyjdzie ze swojego ,,małego światka” - nigdy nie doświadczy zachwytu wielkością i wspaniałością Boga, nie przeżyje potrzeby przemienienia siebie , nie doceni sensu i celu swojego życia Mimo naszej szarości życia , przytłoczeni nerwowością, stresami - zacznijmy od tej niedzieli naszą wspinaczkę na szczyt. Te dni, a zwłaszcza nasz udział w Drodze Krzyżowej, śpiew Gorzkich Żali i rekolekcyjne ćwiczenia w naszej wspólnocie staną się okazją do przeżycia i doświadczenia naszej przemiany. Zanurzeni po uszy w naszej codzienności oderwijmy się nieco od ogromu ludzkich trosk by móc chcieć spojrzeć na swoje życie, nasza drogę na Gorę Przemienienia. Amen.