Gwiezdne Wojny Bohater蕆tao 2 Narodziny Bohatera


Cz臋艣膰 II: Narodziny Bohatera

ROK PO BITWIE NA GEONOSIS

Powoli wytraciwszy pr臋dko艣膰 nad szerokim na kilometr pasem zieleni, oddzielaj膮cym fabryk臋 „Spaarti Creations” od p贸艂nocnego skraju posiad艂o艣ci rodziny Binalie, ogromne d藕wigi towarowe zacz臋艂y opuszcza膰 magnetyczne chwytaki. Z miejsca, w kt贸rym sta艂, Kinman Doriana nie dostrzega艂 ziemi pod nimi - wzg贸rza posiad艂o艣ci zas艂ania艂y mu widok - ale m贸g艂 zgadywa膰, 偶e unosz膮 si臋 nad ostatni膮 ze zniszczonych machin wojennych, kt贸ra dokona艂a tu 偶ywota w wyniku ataku Separatyst贸w na fabryk臋 dwa dni wcze艣niej.
Z艂o艣liwa my艣l przemkn臋艂a mu przez g艂ow臋: Neimoidianie - naje藕d藕cy dowodz膮cy armi膮 droid贸w - przynajmniej nauczyli si臋 , 偶e nie mo偶na tak po prostu wje偶d偶a膰 maszynami na ten zakazany kawa艂ek 艂膮ki.
Rozgl膮daj膮c si臋 wok贸艂, aby mie膰 pewno艣膰, 偶e zagajnik, w kt贸rym stoi, nie jest pod obserwacj膮, wyj膮艂 holoprojektor i wystuka艂 kod po艂膮czenia. 艢wiate艂ko kontrolne zamigota艂o, gdy 艂膮czy艂 si臋 najpierw z najbli偶szym przeka藕nikiem, nast臋pnie ze swoim statkiem i specjalnym kana艂em HoloNetu, a potem, ju偶 po drugiej stronie Galaktyki, z jednym z tuzina w臋z艂贸w na Coruscant, 偶eby w ko艅cu dotrze膰 na prywatne biurko samego Najwy偶szego Kanclerza Palpatine`a.
Doriana obserwowa艂 d藕wigi, zastanawiaj膮c si臋, czy Palpatine b臋dzie m贸g艂 rozmawia膰, czy te偶 znowu wyszed艂 na jedno ze swoich spotka艅.
Wizerunek najbardziej rozpoznawalnej twarzy w galaktyce pojawi艂 si臋 w powietrzu nad holoprojektorem.
- Mistrzu Doriana - odezwa艂 si臋 Palpatine, skin膮wszy g艂ow膮 w stron臋 swojego doradcy. - Masz dobre wie艣ci?
- Obawiam si臋, 偶e wr臋cz przeciwnie - oznajmi艂 Doriana. - Separaty艣ci nadal maj膮 w r臋ku „Spaarti Creations” i wygl膮da na to, 偶e wreszcie zorientowali si臋, 偶e przebywaj膮cych wewn膮trz Cranscoc贸w denerwuj膮 pojazdy lub 偶ywe istoty na po艂udniowym skraju fabryki. Teraz oczyszczaj膮 艂膮k臋 ze szcz膮tk贸w i uwa偶am, 偶e dzisiejszej nocy b臋d膮 mogli przestawi膰 fabryk臋 na produkcj臋 tego, co tylko b臋d膮 chcieli.
- To niedobrze - przyzna艂 ponuro Palpatine. - Czy znasz projekt D-90?
- Nie - powiedzia艂 Doriana. - Czy to jaki艣 nasz?
Palpatine skrzywi艂 si臋.
- Raczej nie. To eksperymentalne droidy bojowe, pono膰 tak wytrzyma艂e jak T-60 Federacji Handlowej, ale o wiele bardziej wszechstronne.
- Rozumiem - powiedzia艂 Doriana. D-60 by艂 ci臋偶k膮, p贸艂tora raza wi臋ksz膮 od cz艂owieka wersj膮 superdroid贸w bojowych, kt贸rych Federacja Handlowa u偶y艂a po raz pierwszy w czasie Bitwy na Geonosis. - O ile bardziej wszechstronne?
- Znacz膮co - stwierdzi艂 Palpatine. - B臋d膮 zorganizowane w ma艂e oddzia艂y, a nie w du偶e grupy bojowe, wi臋c b臋dzie mo偶na ich u偶ywa膰 zar贸wno jako komandos贸w, jak i zwyk艂ej piechoty.
- To rzeczywi艣cie niedobrze - zgodzi艂 Doriana. Wi臋c w ko艅cu Separaty艣ci opracowali plany nowej broni. - My艣li pan, 偶e przybyli tu, aby rozpocz膮膰 ich produkcj臋?
- Tak twierdzi nasz wywiad - przyzna艂 Palpatine. - Osobi艣cie podejrzewam, 偶e projekt nadal ma kilka wad i dlatego chc膮 wykorzysta膰 Spaarti do jego przetestowania i doko艅czenia. A jak obecnie przedstawia si臋 sytuacja?
- Sytuacja jest patowa - odpowiedzia艂 Doriana. - Komandor Roshton i jego 偶o艂nierze-klony zaj臋li pozycje, niekt贸rzy tutaj, w posiad艂o艣ci Lorda Binalie'go, inni rozproszyli si臋 po okolicy. N臋kaj膮 droidy gdzie tylko mog膮, ale Separaty艣ci w wi臋kszo艣ci pozostaj膮 ukryci wewn膮trz fabryki, gdzie nie mo偶emy im nic zrobi膰, nie ryzykuj膮c jej uszkodzenia.
- Czego nie chcemy ani my, ani oni - podsumowa艂 Palpatine. - Co z technikami?
- Binalie ma sekretny schron g艂臋boko pod ziemi膮, kt贸ry 艂膮czy si臋 z tunelem prowadz膮cym do fabryki. S膮 tam ukryci.
- 艁膮czno艣膰?
- Separaty艣ci nadal blokuj膮 miejscowy system komunikacyjny i kana艂 HoloNetu - wyja艣ni艂 Doriana. - Ale Roshton jako艣 przekonfigurowa艂 swoje komlinki, 偶eby to obej艣膰. B臋d膮 mogli dzia艂a膰 szybko, je艣li tylko dostan膮 szans臋.
- A wi臋c j膮 dostan膮 - powiedzia艂 Palpatine. - Leci do was lekki republika艅ski kr膮偶ownik z wystarczaj膮c膮 si艂膮 ognia, aby zniszczy膰 orbituj膮cy nad wami statek dowodzenia droidami. Ufam, 偶e kiedy armia Separatyst贸w b臋dzie bezradna, komandor Roshton nie b臋dzie mia艂 偶adnego problemu ani z Neimoidianami, ani z ich technikami.
- Jestem tego pewien - zgodzi艂 si臋 Doriana. - Kiedy mo偶emy spodziewa膰 si臋 tego statku?
- Mo偶liwe, 偶e jeszcze dzisiejszej nocy - odrzek艂 Palpatine. - Mo偶liwe, 偶e za trzy dni. To zale偶y na jaki op贸r natrafi, lec膮c tam.
- Zrozumia艂em - zapewni艂 go Doriana. - Dzi臋kuj臋, Kanclerzu. B臋dziemy oczekiwa膰 na ich przybycie.
Palpatine obdarzy艂 go zm臋czonym u艣miechem. Doriana wiedzia艂, jak ci臋偶kim brzemieniem by艂a dla niego wojna.
- Prosz臋 mnie nadal informowa膰.
Obraz znikn膮艂. Doriana przerwa艂 po艂膮czenie i spojrza艂 na d藕wigi. Holowa艂y sczernia艂y wrak ostatniej zniszczonej machiny wojennej z powrotem w kierunku fabryki, planuj膮c zrzuci膰 go gdzie艣 na rozleg艂e tereny nale偶膮ce do Spaarti. Czemu Cranscocy nalegali, by ten i tylko ten szczeg贸lny pas ziemi pozosta艂 nienaruszony, nie wiedzia艂 nawet Lord Binalie.


Doriana patrzy艂, dop贸ki d藕wigi i ich 艂adunek nie znikn臋艂y za wystaj膮cym dachem fabryki, a potem wstuka艂 nast臋pny kod do holoprojektora. Za艂atwi艂 oficjalne sprawy, zdaj膮c raport cz艂owiekowi, kt贸ry mu p艂aci艂. Nadszed艂 czas, by zrobi膰 to samo dla cz艂owieka, kt贸ry wydawa艂 mu rozkazy.
Jak zwykle, uzyskanie po艂膮czenia trwa艂o d艂u偶ej. Doriana doskonali艂 cierpliwo艣膰, wpatruj膮c si臋 leniwie w niebo i zastanawiaj膮c si臋, co Neimoidianie porabiaj膮 w fabryce. Teraz, kiedy po艂udniowy trawnik zosta艂 oczyszczony, b臋d膮 pewnie chcieli nak艂oni膰 Cranscoc贸w do rozpocz臋cia reorganizacji fabryki. Otwartym pozostawa艂o pytanie, jaki charakter przyjmie ta reorganizacja. Czy b臋d膮 chcieli stworzy膰 prototypy D-90, jak uwa偶a艂 Palpatine? A mo偶e my艣leli o czym艣 innym?
W oddali s艂ysza艂 buczenie repulsorowych wind…
I nagle, nad wzg贸rzami pomi臋dzy nim a fabryk膮, pojawi艂y si臋 cztery niewielkie transportowce, wraz z os艂aniaj膮c膮 je przed ogniem ewentualnych snajper贸w eskadr膮 STAP-贸w. Ca艂a grupa przemkn臋艂a szybko po niebie, nast臋pnie opad艂a w d贸艂 i raptownie 艂ami膮c formacj臋, pocz臋艂a ko艂ysa膰 si臋 w miejscu, nad pa艂acykiem Binalie`go. Z precyzj膮 w艂a艣ciw膮 jedynie zdalnie sterowanym maszynom, cztery transportowce jednocze艣nie dotkn臋艂y ziemi, a z w艂az贸w wysypa艂y si臋 oddzia艂y droid贸w bojowych.
- Melduj.
Doriana natychmiast skupi艂 uwag臋 na holoprojektorze. Zakapturzony wizerunek Dartha Sidiousa z nieodgadnionym wyrazem twarzy unosi艂 si臋 nad ma艂a platform膮 projekcyjn膮.
- Wybacz, Lordzie Sidious - po艣pieszy艂 z przeprosinami Doriana. - Co艣 mnie rozproszy艂o.
Ku jego uldze, Sidious tylko lekko si臋 u艣miechn膮艂.
- Neimoidianie wreszcie wykonali ruch?
- W pewnym sensie, tak - powiedzia艂 Doriana, o艣mielaj膮c si臋 dzieli膰 uwag臋 mi臋dzy wizerunkiem swojego mistrza, a aktywno艣ci膮 wok贸艂 rezydencji poni偶ej. Droidy bojowe, kilka szturmowych D-60 i dwa roboty-niszczyciele zgromadzi艂y si臋 na trawniku. Wi臋kszo艣膰 z nich uformowa艂a defensywny kordon wok贸艂 rezydencji, ale cztery droidy szturmowe zamiast czeka膰 przy transportowcu, stan臋艂y tu偶 przy drzwiach wej艣ciowych do budynku. Po chwili, dw贸ch Neimoidian wynurzy艂o si臋 z w艂azu i wesz艂o mi臋dzy ochraniaj膮cych ich mechanicznych 偶o艂nierzy, kieruj膮c si臋 w stron臋 drzwi.
- Wygl膮da na to, 偶e postanowili porozmawia膰 z Lordem Binalie - zaraportowa艂 Sidiousowi. - Ale czy to im co艣 da? - Dorwana wzruszy艂 ramionami, gdy grupka znikn臋艂a w 艣rodku.
- Binalie najwyra藕niej nie mo偶e przyspieszy膰 reorganizacji fabryki - powiedzia艂 Sidious. - Mo偶e chc膮, 偶eby by艂 t艂umaczem w rozmowach z Cranscocami. Wygl膮da na to, 偶e rozumie j臋zyk ich kolor贸w sk贸ry. Bardziej prawdopodobne, 偶e szukaj膮 zak艂adnika.
- Mo偶liwe - Dorwana skin膮艂 g艂ow膮. - To by艂oby dla nich u偶yteczne pod warunkiem, 偶e Roshton by艂by sk艂onny negocjowa膰.
- Upewnisz si臋, 偶e b臋dzie - odezwa艂 si臋 艂agodnie Sidious. - Dotyczy to tak偶e tego Jedi, Toriesa. Nie chce, 偶eby kt贸rykolwiek z nich narozrabia艂, zanim przyb臋d膮 si艂y Republiki.
Doriana zamruga艂
- Wiedzia艂e艣 o tym?
Kolejny lekki u艣miech przemkn膮艂 po twarzy Mrocznego Lorda.
- My艣la艂e艣, 偶e jeste艣 moim jedynym 藕r贸d艂em informacji, Doriana?
- Oczywi艣cie, 偶e nie, m贸j panie - odpowiedzia艂 szybko. Mimo to, nie m贸g艂 ukry膰 rozczarowania. Wola艂 dostarczy膰 t膮 wiadomo艣膰 osobi艣cie.
- Ale informacja przydaje si臋 tylko wtedy, kiedy mo偶na z niej skorzysta膰 - ci膮gn膮艂 Sidious. - A my nie mo偶emy pozwoli膰 na uszkodzenie fabryki ani Republice, ani Separatystom.
- Rozumiem, m贸j Panie - zapewni艂 Doriana.
- Doskonale - o艣wiadczy艂 Sidious. - Wi臋c wype艂nij rozkazy.
Obraz znikn膮艂.
Doriana od艂o偶y艂 holoprojektor. Droidy sko艅czy艂y formowa膰 kordon wok贸艂 rezydencji. Roboty szturmowe pilnowa艂y naro偶nik贸w i wej艣膰, podczas gdy roboty-niszczyciele toczy艂y si臋 wok贸艂 budynku. Nie zanosi艂o si臋, 偶eby w najbli偶szym czasie ktokolwiek m贸g艂 tam wej艣膰 lub stamt膮d wyj艣膰.
Patrz膮c na to wszystko, zastanawia艂 si臋, jak pracownicy Binalie`go reagowali na to nag艂e wtargni臋cie. Ale jedyna osoba, kt贸r膮 m贸g艂 dostrzec, znajdowa艂a si臋 nieopodal wschodniego skraju budowli: by艂 ni膮 ogrodnik, kl臋cz膮cy obok jednego z wymodelowanych krzew贸w. Nie by艂 najwidoczniej r贸wnie spostrzegawczy jak reszta pracownik贸w, kt贸ra ju偶 wcze艣niej wzi臋艂a nogi za pas. Ogrodnik podni贸s艂 wzrok, ocieraj膮c czo艂o odzian膮 w r臋kawiczk臋 d艂oni膮.
Doriana zesztywnia艂. To nie by艂 ogrodnik.
To by艂 komandor Roshton.
Miel膮c w ustach przekle艅stwo, Doriana ruszy艂 w jego kierunku, id膮c tak szybko, jak m贸g艂, nie zwracaj膮c przy tym nadmiernej uwagi droid贸w. Ostrze偶enie Dartha Sidiousa odbija艂o si臋 jeszcze echem w jego g艂owie, a ten idiota Roshton got贸w by艂 wszystko zepsu膰.

***



- Nie - oznajmi艂 stanowczo Lord Pilester Binalie. - Nie zamierzam tu tak po prostu siedzie膰 i pozwoli膰 tym potworom zaj膮膰 moj膮 fabryk臋.
- Rozumiem pa艅sk膮 frustracj臋 - powiedzia艂 uspokajaj膮co Jafer Tories - Ale jestem pewien, 偶e nie zamierzaj膮 niczego niszczy膰. Gdyby tak by艂o, zniszczyliby fabryk臋 z orbity.
- Wiem czego chc膮: tego samego co Doriana i Republika - warkn膮艂 Binalie. - S臋k w tym, 偶e im d艂u偶ej b臋dzie trwa艂 ten idiotyczny taniec, tym wi臋ksza szansa, 偶e kto艣 w ko艅cu stanie si臋 nieostro偶ny. A wtedy koniec ze „Spaarti Creations.”
- Ale Republika wy艣le pomoc, prawda? - spyta艂 siedz膮cy po przeciwleg艂ej stronie biurka dwunastoletni syn Binalie`go, Corf.
- Prawdopodobnie - ponuro odpowiedzia艂 ch艂opcu Binalie. - Ale wydaje mi si臋, 偶e wi臋cej 偶o艂nierzy to ostatnia rzecz, jakiej potrzebujemy.
Tories zmarszczy艂 brwi.
- A czemu偶 to?
- Tak jak ju偶 m贸wi艂em - warkn膮艂 Binalie. - Republika i Separaty艣ci s膮 jak para
dokrik贸w walcz膮cych o ko艣膰. Co kogo obchodzi kto wygra, je艣li fabryka zostanie zniszczona?
- To co mamy robi膰? - spyta艂 Tories
Binalie 艣ci膮gn膮艂 na chwil臋 wargi
- Wyrzu膰my st膮d Separatyst贸w sami, i to teraz, zanim Roshton i jego ludzie przegrupuj膮 si臋 do ataku. Przekupmy ich, zaszanta偶ujmy, nawet pom贸偶my im sko艅czy膰 t膮 ich prac臋, je艣li obiecaj膮, 偶e si臋 potem wynios膮.
- Nie m贸wisz powa偶nie - zaprotestowa艂 Tories, marszcz膮c brwi. Poczu艂 szept Mocy, ostrzegaj膮cy go o obecno艣ci w pobli偶u obcych umys艂贸w.
- Dlaczego nie? - rzuci艂 Binalie - Czym si臋 martwisz? Gl臋dzeniem Roshtona o zdradzie? To nic, tylko stek bz… - przerwa艂 nagle, gdy ci臋偶kie kroki zadudni艂y pod drzwiami gabinetu - Co tam si臋 dzieje? - wyszepta艂, podnosz膮c si臋 na nogi.
Z dono艣nym hukiem, wywa偶one drzwi wlecia艂y do 艣rodka; powyginana konstrukcja odbi艂a si臋 od pod艂ogi i przelecia艂a kolejne dwa metry, zatrzymuj膮c si臋 po drugiej stronie pokoju. Kln膮c, Binalie ponownie opad艂 na fotel, si臋gaj膮c r臋k膮 w kierunku jednej z szuflad biurka.
- Nie! - krzykn膮艂 Tories, u偶ywaj膮c Mocy, 偶eby zatrzyma膰 jego r臋k臋 w miejscu.


Ledwie zd膮偶y艂. P贸艂 sekundy p贸藕niej, ogromne metalowe kszta艂ty dw贸ch droid贸w wkroczy艂y do pokoju, unosz膮c gotowe do strza艂u, na sta艂e przymocowane do ich przedramion, ci臋偶kie blastery. Ich g艂owy i bro艅 obraca艂y si臋 na oko艂o pokoju w poszukiwaniu niebezpiecze艅stwa, a gdy go nie znalaz艂y, droidy stan臋艂y przy wej艣ciu, w pozycji stra偶niczej.
Przez to, co by艂o kiedy艣 drzwiami, wesz艂o do pokoju dw贸ch, jaskrawo ubranych Neimoidian. Pierwszy, nosz膮cy na g艂owie infu艂臋 dow贸dcy, mia艂 na sobie niebieskie i purpurowe szaty, podczas gdy drugi, ubrany by艂 w prosty, czerwono-niebieski str贸j. Mia艂 niebieskie nakrycie g艂owy, z czterema powykr臋canymi rogami na g贸rze.
- Dzie艅 dobry Lordzie Binalie - przywita艂 si臋 dow贸dca, przesadnie oficjalnym g艂osem. - Ufam, 偶e nie przeszkadzamy?
Tories spojrza艂 ostrzegawczo na Binalie`go, i cho膰 ten zdawa艂 si臋 nie zwraca膰 na niego uwagi, to jednak po艂o偶y艂 spokojnie pust膮 r臋k臋 na blacie.
- Oczywi艣cie, 偶e nie - warkn膮艂 z nut膮 ironii w g艂osie. - Akurat dysponuj臋 chwil膮 wolnego czasu. Czego chcecie?
- Prosz臋 mi pozwoli膰, 偶e si臋 przedstawi臋 - rzek艂 Neimoidianin, rzucaj膮c okiem najpierw na Toriesa, potem na Corfa. - Jestem Tok Ashel, dow贸dca Korpusu Ekspedycyjnego na Cartao. - Wskaza艂 na swojego towarzysza. - A to jest Dif Gehad, G艂贸wny Kreator Nowych Produkt贸w.
- A jakie偶 to nowe produkty zamierzacie produkowa膰 w mojej fabryce? - zainteresowa艂 si臋 Binalie.
Gehad zacz膮艂 otwiera膰 usta, jednak Ashel mu przerwa艂.
- Nie tak szybko, Lordzie Binalie. Pozw贸l nam najpierw doko艅czy膰 prezentacji - czerwone oczy spocz臋艂y na Toriesie.
- Jestem Corf Binalie - przem贸wi艂 silnym i wyzywaj膮cym g艂osem Corf, zanim obaj m臋偶czy藕ni mogli odpowiedzie膰. - A to m贸j nauczyciel, Mistrz Jafer. - Czy to znaczy, 偶e dzisiaj nie b臋dzie lekcji?
Ashel wyda艂 d藕wi臋k przypominaj膮cy zgniatanie blaszanej puszki.
- Mo偶liwe, m艂odzie艅cze - powiedzia艂 przygl膮daj膮c si臋 Toriesowi. - Czego nauczasz, Mistrzu Jaferze?
- Wszystkiego po trochu - odpowiedzia艂 Tories. - Etyki, rozs膮dku, dr贸g 偶ycia.
- Ach, filozof - Ashel zby艂 go machni臋ciem r臋ki i obr贸ci艂 si臋 z powrotem do Binalie`go. - A teraz przejd藕my do interes贸w - skin膮艂 Gehadowi.
- Jak si臋 pan zapewne domy艣la, chcemy, by „Spaarti Creations” pracowa艂y dla nas - wyja艣ni艂 precyzyjnie G艂贸wny Kreator. - Ale nadal nie potrafimy uruchomi膰 linii monta偶owych. Teraz powie mi pan jak to zrobi膰.
Binalie potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.
- Nie mog臋.
- Nie m贸w g艂upstw - ostrzeg艂 go Gehad. - Jeste艣 dyrektorem tej fabryki. Wiesz wszystko, co trzeba.
- I owszem - zgodzi艂 si臋 Binalie. - Ale wiem te偶, czego nie da si臋 zrobi膰. Jedynie Cranscocy potrafi膮 obs艂ugiwa膰 system p艂ynnego t艂oczenia. Uni贸s艂 pytaj膮co brwi - Za艂o偶臋 si臋, 偶e nie byli sk艂onni wsp贸艂pracowa膰?
- To przez te resztki naszych pojazd贸w na po艂udniowym trawniku - przyzna艂 Ashel. - Teraz wiemy o tym ich tabu i uprz膮tn臋li艣my szcz膮tki.
- Ale nie chcemy, 偶eby co艣 takiego znowu nas powstrzyma艂o - doda艂 Gehad. - Wi臋c powtarzam; powie mi pan jak mamy uruchomi膰 ten system.
- I ja powtarzam: nie mog臋 - zripostowa艂 Binalie. - Ale mog臋 pom贸c w inny spos贸b. Chcia艂bym zaproponowa膰 uk艂ad…
- Nie b臋dziesz nas d艂u偶ej powstrzymywa艂! - przerwa艂 Ashel, pstrykaj膮c palcami w do艣膰 skomplikowanym i najwidoczniej nieprzyzwoitym ge艣cie. - Ani ty, ani kryj膮ce si臋 w tunelu pod po艂udniowym trawnikiem si艂y Republiki. O tak, wiemy, 偶e tam s膮; dwa razy ich odparli艣my, a teraz odci臋li艣my ich od fabryki. Wiemy te偶, 偶e drugi koniec tunelu jest gdzie艣 tutaj. Nie zaprzeczaj temu!
- Nic nie poradz臋 na obecno艣膰 si艂 Republiki - odpar艂 coraz bardziej zdenerwowanym g艂osem Binalie. - Mimo to, mog臋 wam pom贸c…
- Tak. Powiesz nam jak przeprogramowa膰 maszyny - odezwa艂 si臋 znowu Ashel, tym razem dobitniej ni偶 poprzednio. - Albo poniesiesz konsekwencje.
Sk贸ra na twarzy Binalie`go st臋偶a艂a i nawet pomimo bliskiej obecno艣ci dw贸ch obcych umys艂贸w, Tories wyczu艂, 偶e rozs膮dek Binalie'go uczyni艂 to samo. Nawet atak na dom i zniszczenie drzwi biura najwyra藕niej nie zniech臋ci艂y go do pomys艂u zaoferowania Neimoidianom uk艂adu, dzi臋ki kt贸remu pozby艂by si臋 ich z fabryki. Ale gro藕by, to by艂o ju偶 co艣 zupe艂nie innego.
- Co dok艂adnie masz na my艣li? - zapyta艂 zwodniczo spokojnym g艂osem.
- To - zanim Binalie zd膮偶y艂 odetchn膮膰, Ashel owin膮艂 swoimi d艂ugimi palcami rami臋 Corfa i 艣ci膮gn膮艂 go z krzes艂a. - Larwa p贸jdzie z nami - ci膮gn膮艂 Neimoidianin, przyci膮gaj膮c do siebie ch艂opca. - Kiedy zdecydujesz si臋 wsp贸艂pracowa膰 mo偶esz do艂膮czy膰 do nas w fabryce.
- Pu艣膰 go - wycedzi艂 Binalie, wstaj膮c z fotela i ignoruj膮c wymierzone w niego lufy blaster贸w - Ju偶 ci m贸wi艂em…
- I nie zastanawiaj si臋 zbyt d艂ugo - ostrzeg艂 Ashel, cofaj膮c si臋 do drzwi i ci膮gn膮c ze sob膮 Corfa. Tories zauwa偶y艂, 偶e oczy ch艂opca rozszerzy艂y si臋 ze strachu - Jeste艣my cierpliwymi istotami, ale nawet my, nie mo偶emy by膰 cierpliwi wiecznie..
Corf rzuci艂 Toriesowi na wp贸艂 rozpaczliwe, na wp贸艂 b艂agalne spojrzenie. Ale Jedi ju偶 zmierzy艂 wzrokiem odleg艂o艣膰 i doszed艂 do wniosku, 偶e nawet z przewag膮 zaskoczenia nie zdo艂a pokona膰 dw贸ch droid贸w, zanim przynajmniej jeden z nich wystrzeli. Poza tym, nie wiedzia艂, jakie si艂y Neimoidianie zgromadzili na zewn膮trz.
Co znaczy艂o, 偶e musia艂 spr贸bowa膰 czego艣 innego.
- Chwila - powiedzia艂 wstaj膮c - Ch艂opak ma dzisiaj do zdania dwa egzaminy. Nie pozwol臋, aby mi zak艂贸cono harmonogram.
Neimoidianie zatrzymali si臋 w drzwiach, patrz膮c na niego pozbawionymi wyrazu twarzami. Tories si臋gn膮艂 do ich umys艂贸w, zastanawiaj膮c si臋 jak ten gatunek by艂 podatny na sugestie Jedi. Rzadko u偶ywa艂 tej sztuczki i nigdy na Neimoidianach. Je艣li by mu si臋 nie uda艂o, to i tak musia艂by stawi膰 czo艂o tym droidom.
- Ch艂opak p贸jdzie z nami - o艣wiadczy艂 w ko艅cu Ashel. - Je艣li chcesz, mo偶esz i艣膰 z nim.
- Dzi臋kuj臋 - powiedzia艂 Tories, k艂aniaj膮c si臋 jak na guwernera przysta艂o. Rzucaj膮c Binalie`mu ostrzegawcze spojrzenie, do艂膮czy艂 do Neimoidian.
- Zd膮偶ysz go wiele nauczy膰 - rzuci艂 Ashel, gdy wyszli na korytarz.
Tories zauwa偶y艂, 偶e czeka艂y tam na nich jeszcze dwa wielkie droidy. Post膮pi艂 w艂a艣ciwie, nie decyduj膮c si臋 na atak.
- Lord Binalie jest uparty, nawet jak na cz艂owieka. Mo偶liwe, 偶e zostaniesz z nami nieco d艂u偶ej.
- Nie martw si臋 - powiedzia艂 Tories, 艣ciskaj膮c uspokajaj膮co rami臋 Corfa - Mam wszystko, czego mi trzeba.

***



Dwaj Neimoidianie i ich eskorta byli ci膮gle w pa艂acyku, kiedy Doriana dotar艂 do Roshtona. Komandor pochyla艂 si臋 nad krzakiem i, odwr贸ciwszy twarz od swojego go艣cia, z powrotem zaj膮艂 si臋 strzy偶eniem ro艣liny.
- Co tu robisz? - sykn膮艂 na niego Doriana.
- Opiekuj臋 si臋 ro艣linami, panie - powiedzia艂 Roshton dr偶膮cym starczym g艂osem, 艣cinaj膮c kilka li艣ci.
- Nie ple膰 bzdur, Roshton - warkn膮艂 Doriana. - To ja.
Roshton spojrza艂 na niego podejrzliwie.
- Ach, mistrz Doriana - oznajmi艂, zarzucaj膮c akcent i fa艂szyw膮 prac臋 ogrodnika. - Trafi艂e艣 w sam raz na przedstawienie.
- Jakie przedstawienie? - zapyta艂 Doriana. - Co zamierzasz?
- Zaraz zobaczysz - powiedzia艂 Roshton, kieruj膮c wzrok w stron臋 rezydencji i pier艣cienia otaczaj膮cych j膮 robot贸w. - Widzia艂e艣 kiedy艣 fruwaj膮cego robota-niszczyciela?
- No… nie
- Wi臋c teraz masz okazj臋 - Roshton uchyli艂 prz贸d swojej tuniki, ods艂aniaj膮c ukryty za klap膮 komlink. - Si贸demka, przygotuj si臋… teraz


Od strony domu da艂 si臋 s艂ysze膰 huk eksplozji. Doriana obr贸ci艂 si臋, w sam raz, 偶eby zobaczy膰 jak jeden z robot贸w-niszczycieli wzbija si臋 ponad g艂owy jego zaskoczonych towarzyszy. Za nim, ze sczernia艂ej dziury w ziemi wydobywa艂y si臋 ob艂oki dymu.
- Dziesi膮tka: teraz.
Dok艂adnie pod stopami jednego z droid贸w szturmowych rozleg艂a si臋 kolejna eksplozja. Wielka maszyna straci艂a r贸wnowag臋 i uderzy艂a g艂ucho o ziemi臋.
- Sk膮d oni strzelaj膮? - spyta艂 Doriana, rozgl膮daj膮c si臋 w zdumieniu. Nie widzia艂 偶adnych 偶o艂nierzy, nie m贸wi膮c ju偶 o miejscach, w kt贸rych mogliby si臋 kry膰.
- P贸藕niej - uci膮艂 Roshton. - Pi膮tka i 贸semka, teraz!
Dwie nast臋pne eksplozje rozdar艂y linie obronne, ka偶da posy艂aj膮c po dwa droidy bojowe na drug膮 stron臋 starannie przystrzy偶onego trawnika.
- Zbli偶aj膮 si臋 ci delikatni - doda艂 Roshton, kiedy jasnokolorowe szaty Neimoidian pojawi艂y si臋 w drzwiach. - To powinno by膰 zabawne.
- Wstrzymaj si臋 - powiedzia艂 Doriana, przymru偶ywszy oczy. Dostrzega艂 co艣 mi臋dzy fa艂dami ich szat… - Wstrzymaj ogie艅, Roshton - powt贸rzy艂 tonem nie znosz膮cym sprzeciwu. - Maj膮 syna Binalie`go.
Roshton wymamrota艂 co艣 pod nosem.
- Parszywe tch贸rze - wycedzi艂 z pogard膮. - Nie mog膮 tak po prostu…
Nagle przerwa艂 i nieznaczny u艣miech wykrzywi艂 mu usta.
- No prosz臋. Nie tylko tch贸rze, ale i g艂upcy.
- Co takiego? - zdziwi艂 si臋 Doriana, marszcz膮c brwi.
- Maj膮 Corfa Binalie'go - wskaza艂 Roshton. - Ale maj膮 te偶 Jafera Toriesa.
Uni贸s艂 pytaj膮co brwi.
- Tak jak m贸wi艂em. Powinno by膰 zabawnie.

***



Jeszcze dwa wybuchy, trzeci i czwarty jak policzy艂 Tories, wstrz膮sn臋艂y domem, gdy Ashel i Gehad prowadzili ich holem wej艣ciowym, w kierunku g艂贸wnych drzwi rezydencji.
- Nie rozumiem - powiedzia艂 nerwowo Gehad, kiedy wygl膮dali na zewn膮trz. - Sk膮d oni strzelaj膮?
- Czy to wa偶ne? - wybuchn膮艂 Ashel, daj膮c znak droidom. - Utworzy膰 kordon wok贸艂 transportowca!
Droidy pos艂usznie opu艣ci艂y swoje stanowiska i, zale偶nie od swoich mo偶liwo艣ci biegn膮c, tocz膮c si臋 albo tratuj膮c, ruszy艂y w kierunku pojazdu znajduj膮cego si臋 kilkana艣cie metr贸w dalej. Uformowa艂y dwa szeregi, celuj膮c broni膮 na zewn膮trz, gdy kolejna eksplozja uderzy艂a w prawy r贸g transportera, wyrzucaj膮c pojazd na metr w powietrze i niszcz膮c kawa艂 jego os艂ony.
- To niemo偶liwe - krzykn膮艂 Gehad. - Jak oni to robi膮?
- Potem b臋dziesz pyta艂! - zawarcza艂 Ashel, wskazuj膮c na fabryk臋 Spaarti. - Sp贸jrz, nasze wsparcie powietrzne.
Widz膮c je, Tories musia艂 przyzna膰, 偶e by艂o imponuj膮ce. Setka STAP-贸w pojawi艂a si臋 na niebie, a ich rozci膮gni臋ta od wschodu do zachodu formacja zacz臋艂a zbli偶a膰 si臋 do posiad艂o艣ci.
Ale STAP-y by艂y ci膮gle za daleko, droidy w kordonie nadal szuka艂y niewidzialnych przeciwnik贸w, a Neimoidiane byli zbyt poch艂oni臋ci dbaniem o w艂asne bezpiecze艅stwo, aby uwa偶a膰 na wi臋藕ni贸w. Czas si臋 zabra膰 do roboty.
- Teraz - rzuci艂 Ashel, odrywaj膮c si臋 od cz臋艣ciowej os艂ony jak膮 dawa艂y drzwi i biegn膮c pomi臋dzy szeregami droid贸w w stron臋 transportowca. 艁api膮c rami臋 Corfa, Gehad r贸wnie偶 zacz膮艂 biec ci膮gn膮c ch艂opca ze sob膮. Nie dobiegli daleko. Tories z艂apa艂 drugie rami臋 ch艂opca i zapar艂 si臋 stopami o ziemi臋, tu偶 za drzwiami rezydencji. Przez chwil臋 Corf by艂 rozci膮gni臋ty mi臋dzy nimi niczym kawa艂ek gumy. Gehad zatrzyma艂 si臋 i obr贸ci艂.
- Co ty… - warkn膮艂.
Nigdy nie doko艅czy艂 pytania. W tej samej chwili, dwa droidy, kt贸re maszerowa艂y za nimi, pojawi艂y si臋 po obu stronach rycerza Jedi. Jednym p艂ynnym ruchem Tories si臋gn膮艂 pod p艂aszcz i aktywowa艂 wyci膮gni臋ty stamt膮d miecz 艣wietlny.
Gehad wyda艂 z siebie kr贸tki, gard艂owy krzyk i pu艣ciwszy rami臋 Corfa, jakby go parzy艂o, zacz膮艂 ucieka膰. Tories popchn膮艂 ch艂opca z powrotem w stron臋 drzwi i ci膮艂 mieczem w klatk臋 piersiow膮 droida po lewej. L艣ni膮ce zielone ostrze przeci臋艂o z 艂atwo艣ci膮 grub膮 acertronow膮 zbroj臋 i g贸rna cz臋艣膰 robota uderzy艂a z hukiem w ziemi臋. Resztki maszyny, zachowuj膮c r贸wnowag臋, sta艂y nadal wyprostowane, a ich bezg艂owy korpus zdawa艂 si臋 spokojnie oczekiwa膰 na dalsze rozkazy. Toriesa ju偶 nie interesowa艂o, czy si臋 przewr贸ci si臋, czy nie.
Droid szturmowy po jego prawej ju偶 reagowa艂 na nieoczekiwane zagro偶enie, skr臋caj膮c biodra by wycelowa膰 bro艅. Tories obr贸ci艂 si臋 w prawo, odcinaj膮c mu przedramiona powy偶ej przymocowanych blaster贸w. Drugie ci臋cie pozbawi艂o droida n贸g. Zanim resztki upad艂y na ziemi臋, Jedi by艂 ju偶 w drzwiach rezydencji.
- Jazda st膮d! - rozkaza艂 Neimoidianom, unosz膮c miecz 艣wietlny w pozycji obronnej. Jakby dla potwierdzenia jego s艂贸w, kolejna eksplozja wzbi艂a w powietrze tumany kurzu. Dwaj obcy nie potrzebowali dalszej zach臋ty. Zawr贸cili i, poprzez szpaler droid贸w, wbiegli na pok艂ad. Ocala艂e roboty pod膮偶y艂y za nimi. Chwil臋 p贸藕niej transportowiec, w asy艣cie trzech innych pojazd贸w, odlecia艂 z du偶膮 pr臋dko艣ci膮 na wsch贸d.
- Nie藕le - wydysza艂 Corf.
Tories obr贸ci艂 si臋 i zobaczy艂 wpatruj膮cego si臋 we艅 z zachwytem ch艂opca.
- Wszystko w porz膮dku? - zapyta艂.
Corf odruchowo skin膮艂 g艂ow膮.
- Nigdy czego艣 takiego nie widzia艂em - powiedzia艂.
- Kwestia wyszkolenia - odrzek艂 Tories. Jeszcze raz wyjrza艂 na zewn膮trz, a potem wy艂膮czy艂 miecz. - Chod藕my powiedzie膰 twojemu ojcu, 偶e nic ci nie jest - powiedzia艂. - A potem - doda艂 ponuro - mo偶e zechcecie uda膰 si臋 do schronu. Tu si臋 robi nieprzyjemnie.

***



- Odlatuj膮 - oznajmi艂 Roshton, gdy ostatni z droid贸w wspi膮艂 si臋 do transportowca. Pierwszy pojazd, z Neimoidianami na pok艂adzie, opu艣ci艂 ju偶 l膮dowisko, oddalaj膮c si臋 pod eskort膮 STAP`贸w. - Przez jaki艣 czas nie b臋d膮 zn贸w tego pr贸bowa膰.
- Mo偶liwe - zgodzi艂 si臋 Doriana, wci膮偶 wpatruj膮c si臋 w resztki D-60, kt贸rego Tories w ci膮gu sekundy przemieni艂 w kup臋 z艂omu. Przebywa艂 w艣r贸d Jedi przez wi臋kszo艣膰 swojego 偶ycia, ale nigdy nie widzia艂 偶adnego z nich w walce.
I po raz pierwszy zrozumia艂, dlaczego Sidious chcia艂 si臋 ich wszystkich pozby膰.
- Jednostki z posiad艂o艣ci: zabezpiecza膰 - m贸wi艂 Roshton do komlinku. - Jednostki z lasu i miasta: przygotowa膰 si臋.
Z wysi艂kiem Doriana wr贸ci艂 do rzeczywisto艣ci.
- Co to znaczy „przygotowa膰 si臋”? - spyta艂. - I jak kierowa艂e艣 tymi strza艂ami?
- Nie udawaj g艂upca - zgani艂 go Roshton. - To by艂o tylko kilka w艂a艣ciwie umiejscowionych, zdalnie sterowanych min. Czy偶by艣 przegapi艂 to ca艂e zamieszanie, kt贸re tu robili艣my przez ostatnie dwa dni?
- Mia艂em inne rzeczy na g艂owie - odci膮艂 si臋 Doriana, patrz膮c na uciekaj膮ce transportowce. Zamiast pod膮偶a膰 najprostsz膮 drog膮 fabryki, zataczali g艂臋boki 艂uk ku wschodowi. Ale cze…
I nagle si臋 zorientowa艂.
- Unikaj膮 po艂udniowego trawnika - powiedzia艂. - Nie chc膮 ryzykowa膰, 偶e co艣 jeszcze si臋 tam rozbije i zirytuje Cranscoc贸w
- Dok艂adnie tak, jak przewidzia艂em - oznajmi艂 z ponur膮 satysfakcj膮 Roshton. - Jednostki z lasu: ubezpiecza膰. Jednostki z miasta: strzela膰 bez rozkazu.
Nagle kilkana艣cie blasterowych strza艂贸w wyskoczy艂o z p贸艂nocnego kra艅ca miasta Foulahn, niszcz膮c STAP-y i od艂upuj膮c kawa艂y pancerza z transportowc贸w.
- Co robisz? - zapyta艂 Doriana. - Ju偶 ich przegoni艂e艣. To nie wystarczy?
- Nie - zapewni艂 go Roshton. - Jednostki z miasta: wyko艅czy膰 ich.
STAP-y zacz臋艂y si臋 tymczasem odgryza膰 i niebo wype艂ni艂o si臋 wielobarwnymi smugami blasterowego ognia. Doriana zauwa偶y艂, 偶e wstrzymuje oddech, gdy patrzy na lawiruj膮ce transportowce, desperacko usi艂uj膮ce dolecie膰 do bezpiecznej fabryki. Je艣li zapalczywo艣膰 Roshtona zabije Neimoidian lub, co gorsza, sprawi, 偶e zabior膮 droidy z fabryki i zechc膮 kontratakowa膰...

I wtedy co艣 innego przyku艂o jego uwag臋. Najpierw by艂y to tylko dwa punkciki, kt贸re potem zacz臋艂y rosn膮膰 w oczach.
- Roshton! - krzykn膮艂 wygrzebuj膮c elektrolornetk臋 i w艂膮czaj膮c j膮. - Mamy towarzystwo.
- Daj mi popatrze膰 - rzuci艂 Roshton si臋gaj膮c po przyrz膮d.
Doriana wyszarpn膮艂 mu go, przyciskaj膮c oczy do soczewek. Jeden rzut oka wystarczy艂.
- To dwa okr臋ty desantowe C-9979 - poinformowa艂 Roshtona, oddaj膮c mu elektrolornetk臋.
- Wygl膮da na to, 偶e twoja zabawa w chowanego przekona艂a Separatyst贸w, 偶e trzeba sprowadzi膰 posi艂ki.

***



Dwa dni wcze艣niej, nierozwa偶ny wyb贸r miejsca l膮dowania przez neimoidia艅skiego dow贸dc臋 umo偶liwi艂 偶o艂nierzom Roshtona spowolni膰 rozmieszczanie wojsk naje藕d藕c贸w na tyle d艂ugo, by si艂y Republiki zd膮偶y艂y ewakuowa膰 si臋 ze „Spaarti Creations.”
Teraz Separaty艣ci nie powt贸rzyli tego b艂臋du. Statki desantowe wyl膮dowa艂y na zach贸d i p贸艂nocny wsch贸d od miasta, na otwartej przestrzeni, gdzie 偶aden atak z bliska nie by艂 mo偶liwy. Natychmiast rozpocz膮艂 si臋 wy艂adunek pojazd贸w i 偶o艂nierzy.
Roshton ledwo zd膮偶y艂 nakaza膰 swym 偶o艂nierzom odwr贸t, gdy transportery MTT i czo艂gi AAT zacz臋艂y posuwa膰 si臋 przez ulice Foulahn, wzd艂u偶 drogi Portu Kosmicznego Triv, a nawet przez najbardziej niezamieszkane, zalesione wzg贸rza na zach贸d i p贸艂noc od kompleksu Spaarti.
Czo艂gi zaj臋艂y pozycje przy budynkach administracji i strategicznie po艂o偶onych skrzy偶owaniach, podczas gdy transportery szybko znalaz艂y miejsca, 偶eby pozby膰 si臋 艣mierciono艣nego 艂adunku droid贸w bojowych, szturmowych i robot贸w-niszczycieli. P贸藕nym popo艂udniem, ka偶dy metr kwadratowy, z pi臋tnastu kilometr贸w wok贸艂 „Spaarti Creations”, by艂 w r臋kach Separatyst贸w.
Z jednym ma艂ym wyj膮tkiem.
- Jeden C-9979 jest tutaj - powiedzia艂 Roshton, stukaj膮c w punkt na holomapie, prosto na zach贸d od Foulahn. - Oddzia艂 AAT okupuje zachodni膮 cz臋艣膰 miasta i ca艂y obszar na zach贸d i p贸艂noc od kompleksu Spaarti. - Drugi jest tutaj - wskaza艂 punkt na p贸艂nocy, niedaleko rzeki Quatreen, wij膮cej si臋 pomi臋dzy miastem a kosmoportem Triv - i mo偶e kry膰 wschodni膮 cz臋艣膰 miasta i port. S艂ysza艂em, 偶e kilka jednostek ruszy艂o w g贸r臋 Quatreen w kierunku miasta Navroc, ale nie mam potwierdzenia tej informacji. Tories przygl膮da艂 si臋 Binalie`mu. Twarz Lorda sprawia艂a wra偶enie bladej, ale mog艂o to by膰 tylko wynikiem o艣wietlenia pokoju. Ograniczone zasoby energii w schronie Binalie'go, nie m贸wi膮c ju偶 o obawie przed wykryciem przez zajmuj膮ce g贸rne pi臋tra droidy, spowodowa艂y, 偶e Lord zdecydowa艂 si臋 wy艂膮czy膰 wszystko, opr贸cz o艣wietlenia awaryjnego.

- Jaka jest obecna sytuacja? - spyta艂 Tories.
- Utkn臋li艣my tu - powiedzia艂 ci臋偶ko Roshton. - Moi 偶o艂nierze robi膮 co mog膮, 偶eby powstrzyma膰 droidy, ale nie mamy wystarczaj膮co wielu ludzi, 偶eby zmusi膰 ich do powrotu do statk贸w desantowych. Mistrz Doriana m贸wi, 偶e kanclerz Palpatine obieca艂 pomoc, ale ona ci膮gle mo偶e by膰 par臋 dni drogi st膮d.
- A tymczasem, obie armie roznios膮 Foulahn na strz臋py - warkn膮艂 Binalie.
- Trzymamy si臋 z dala od fabryki, prawda?- odpowiedzia艂 Roshton. - Czy nie tego pan chcia艂?
- Chcia艂em, 偶eby ca艂a ta przekl臋ta wojna toczy艂a si臋 z dala od mojej planety - odgryz艂 si臋 Binalie.
- Obawiam si臋, 偶e te wybory nie zawsze nale偶膮 do nas - powiedzia艂 spokojnie Doriana. - To nie by艂 pomys艂 komandora Roshtona, by prowadzi膰 wojn臋 tutaj.
- Wi臋c b臋dziemy tu tak po prostu siedzie膰 i pozwolimy im obr贸ci膰 miasto w perzyn臋?
- Na pa艅skim miejscu skupi艂bym si臋 na najwa偶niejszej kwestii - powiedzia艂 cierpko Roshton. - Gdy zajdzie s艂o艅ce, zmusz膮 Cranscoc贸w do rozpocz臋cia reorganizacji. A wtedy mo偶e si臋 pan po偶egna膰 z nadziej膮 na uratowanie miasta czy planety.
- Co pan ma na my艣li? - spyta艂 Corf, zbli偶aj膮c si臋 do swojego ojca.
- Separaty艣ci chc膮 zacz膮膰 produkcj臋 nowych robot贸w szturmowych - wyja艣ni艂 mu Roshton. - Kiedy to zrobi膮, ka偶da godzina sp臋dzona przez nich w fabryce b臋dzie oznacza膰 silniejsz膮 armi臋 droid贸w na Cartao. Je艣li nic ich nie powstrzyma, pr臋dzej czy p贸藕niej b臋d膮 mieli wystarczaj膮co du偶e si艂y, 偶eby pokona膰 wszystko, co wystawi przeciwko nim Republika - spojrza艂 zn贸w na Binalie`go. - A wtedy, jedynym sposobem by ich powstrzyma膰 b臋dzie…
- Nie - zaprotestowa艂 kategorycznie Binalie. - Niech pan nawet o tym nie my艣li.
- My艣li pan, 偶e chc臋 zniszczy膰 Spaarti? - zapyta艂 zimnym g艂osem Roshton.- Te nowe komory klonuj膮ce, kt贸re budowali艣my mog艂yby przechyli膰 szal臋 zwyci臋stwa na stron臋 Republiki w kilka miesi臋cy, a to jest jedyne miejsce gdzie mo偶emy je dopracowa膰 na tyle szybko, by uzyskane klony by艂y najwy偶szej pr贸by. Jednocze艣nie, nie mo偶emy pozwoli膰, 偶eby ruszy艂a produkcja tej nowej linii szturmowych D-90. Przykro mi, ale wyb贸r jest bardzo ograniczony.
- Chwila - przerwa艂 Doriana, prostuj膮c si臋 i wyci膮gaj膮c zza pasa holoprojektor. - Mo偶emy mie膰 jakie艣 wie艣ci.
W艂膮czy艂 urz膮dzenie i nad platform膮 projekcyjn膮 pojawi艂 si臋 wizerunek g艂owy Iktotchi z g贸ruj膮cymi nad ni膮 dystyngowanie ukszta艂towanymi, zakrzywionymi w d贸艂 rogami. S艂owa by艂y zbyt niewyra藕ne, 偶eby Tories m贸g艂 je zrozumie膰, ale nagle Doriana si臋 u艣miechn膮艂.
- Dzi臋kuj臋 generale - powiedzia艂 podchodz膮c do Roshtona. - Komandorze, genera艂 Fyefee Tiis z republika艅skiego kr膮偶ownika „Whipsaw” chcia艂by zamieni膰 z panem s艂owo.
Wzi膮艂 krzes艂o stoj膮ce obok Roshtona, ustawiaj膮c holoprojektor tak, 偶eby obydwaj mogli s艂ysze膰 i widzie膰. Bez czekania na zaproszenie, Tories te偶 do nich podszed艂. Doriana 艂ypn膮艂 na niego okiem, ale nie powiedzia艂 ani s艂owa.
- … z dziesi臋cioma w pe艂ni wyekwipowanymi kanonierkami szturmowymi LAAT/i do pa艅skiej dyspozycji - m贸wi艂 genera艂 Tiis, kiedy Tories usiad艂.
- To tylko czterystu 偶o艂nierzy - zauwa偶y艂 pow膮tpiewaj膮co Roshton. - Niewiele zdzia艂aj膮 przeciwko trzem C-9979 pe艂nymi czo艂g贸w i droid贸w, chyba, 偶e uda wam si臋 zniszczy膰 ich statek dowodzenia.
- Dzi臋kuj臋 za sugesti臋 - oznajmi艂 sucho Tiis. - Mieli艣my zamiar tak zrobi膰. Kanonierki wystartuj膮 si臋 za pi臋膰 minut; przylec膮 do was za trzydzie艣ci. Zaatakujemy statek dowodzenia za pi臋tna艣cie.
Obraz znikn膮艂.
- Zd膮偶ymy zanim Cranscocy zaczn膮? - spyta艂 Doriana.
Binalie sprawdzi艂 sw贸j zegarek i wzruszy艂 ramionami.
- S艂o艅ce zajdzie za jakie艣 dziesi臋膰 minut. Kiedy przyb臋d膮 kanonierki, b臋dzie ju偶 prawie zupe艂nie ciemno.
- Wi臋c mamy szans臋 pozby膰 si臋 Separatyst贸w, zanim sko艅cz膮 reorganizacj臋 - doko艅czy艂 Doriana. - Doskonale. A co my b臋dziemy robi膰, komandorze?
- Zwi膮偶emy wroga walk膮 - Roshton wyci膮gn膮艂 sw贸j komlink. - Przed przylotem kanonierek, ja i moi ludzie powinni wywo艂a膰 tu ca艂kiem niez艂y chaos. Z odrobin膮 szcz臋艣cia, odwr贸cimy uwag臋 Neimoidian na tyle d艂ugo, 偶eby m贸c przedosta膰 si臋 przez tunel i odbi膰 fabryk臋.
- Nie mo偶ecie tego zrobi膰 - sprzeciwi艂 si臋 Binalie.
- B臋dziemy tak ostro偶ni jak tylko si臋 da - zapewni艂 go Roshton.
- Nie o to mi chodzi艂o - odrzek艂 Binalie. - Ten neimoidia艅ski dow贸dca, Ashel, powiedzia艂, 偶e zablokowali tunel od strony fabryki.
- Czy tak dobrze, 偶e nie przebije si臋 nawet Jedi z mieczem 艣wietlnym? - Roshton pokr臋ci艂 g艂ow膮. - Bardzo w to w膮tpi臋.
- B臋dziesz nadal ryzykowa艂 uszkodzenie fabryki - zauwa偶y艂 Doriana. - Czemu nie poczeka膰 na zniszczenie statku dowodzenia? Neimoidianie na pewno nie podejm膮 walki, je艣li ich armia nie b臋dzie nadawa艂a si臋 do u偶ytku.
- S膮 dwa powody - powiedzia艂 Roshton. - Po pierwsze: nie chc臋 pozwoli膰, 偶eby Separaty艣ci zacz臋li niszczy膰 fabryk臋, kiedy si臋 przekonaj膮, 偶e przegrali. I po drugie: powinienem by膰 z moimi lud藕mi tam, na zewn膮trz, a nie czai膰 si臋 tutaj. Im szybciej w艂膮cz臋 si臋 do akcji, tym lepiej.
- To do艣膰 kiepskie uzasadnienie dla taktycznych decyzji - ostrzeg艂 Doriana. - Lord Binalie ma racj臋: nie chcemy 偶adnych walk wewn膮trz fabryki.
- Powiedz to Neimoidianom - odci膮艂 si臋 Roshton. - Za dziewi臋tna艣cie minut to b臋dzie ich decyzja, nie moja.
- Chwileczk臋 - powiedzia艂 powoli Tories, gdy Roshton podnosi艂 do ust sw贸j komlink. Zal膮偶ki pomys艂u zacz臋艂y pojawia膰 si臋 w jego g艂owie. Nieco dziwnego i niebezpiecznego, ale maj膮cego szanse powodzenia.
- A gdyby tak zmusi膰 te wszystkie droidy do walki na zewn膮trz?
- Ciekawe jak? - warkn膮艂 Binalie. - Neimoidianie to tch贸rze. Nie pozwol膮 im wymaszerowa膰 na zewn膮trz. Tym bardziej, je艣li spodziewaj膮 si臋 ataku na tunel.
- Chyba, 偶e b臋d膮 my艣leli, 偶e tunel jest bezpieczny - zauwa偶y艂 Tories. - A granice fabryki nie.
Binalie zamruga艂.
- Pogubi艂em si臋.
- Oczywi艣cie - powiedzia艂, wyprostowuj膮c si臋 na krze艣le Roshton - Tak jak m贸wi艂em, wiedz膮, 偶e Jedi m贸g艂by si臋 przebi膰 przez tunel. Wiedz膮 te偶 z w艂asnego niemi艂ego do艣wiadczenia, co znaczy stan膮膰 naprzeciwko jednemu z nich w bitwie.
- Wi臋c co pan sugeruje? - spyta艂 Doriana, marszcz膮c brwi. - 呕eby艣my wys艂ali mistrza Toriesa na czele twoich 偶o艂nierzy na zewn膮trz?
- Dok艂adnie tak - odrzek艂 Roshton. - Niech zaatakuj膮, powiedzmy, wschodni膮 bram臋 fabryki. Separaty艣ci nie b臋d膮 mieli innego wyboru, jak tylko rzuci膰 przeciwko nim wszystko, co maj膮.


Doriana cicho prychn膮艂.
- Brzmi samob贸jczo.
- Nie dla Jedi - g艂os Binalie'go ponownie wyra偶a艂 nadziej臋 na odebranie wrogom nietkni臋tej fabryki. - Mo偶esz to zrobi膰 Mistrzu Tories. Wiem, 偶e mo偶esz.
- Prosz臋 - doda艂 Corf, patrz膮c b艂agalnie na Toriesa.
- Chwil臋 - wtr膮ci艂 Doriana. - Nie jestem taki pewien, czy mog臋 zezwoli膰 na takie dzia艂anie. Ten atak narazi fabryk臋 na niebezpiecze艅stwo.
- Albo to zrobimy, albo fabryka zostaje w r臋kach Separatyst贸w - rzuci艂 Roshton. - Po czyjej w艂a艣ciwie jest pan stronie?
- Prosz臋 si臋 nie obra偶a膰 - powiedzia艂 zimno Doriana. - Chce pan zaj膮膰 przeciwnika, dop贸ki „Whipsaw” nie zniszczy statku dowodzenia, prosz臋 bardzo. Ale trzymaj si臋 pan z dala od Spaarti.
- Zaufaj nam, mistrzu Doriana - powiedzia艂 Roshton. - Albo raczej zaufaj Jedi.
Po twarzy Doriany przebieg艂 grymas.
- C贸偶, je艣li tak stawia pan spraw臋… niech b臋dzie.
Roshton spojrza艂 na Toriesa.
- Mistrzu Tories?
- Najpierw sprawd藕my, czy uda mi si臋 przebi膰 przez droidy na g贸rze - powiedzia艂 Tories, podnosz膮c si臋 na nogi.
- Sprawd藕my, czy nam si臋 uda - poprawi艂 go Roshton, do艂膮czaj膮c do Jedi. - Tak jak m贸wi艂em, musz臋 by膰 z moimi lud藕mi
- Obaj jeste艣cie szaleni - o艣wiadczy艂 Doriana - Ale je艣li wszyscy id膮, mog臋 i ja. Roshton pokr臋ci艂 g艂ow膮.
- Przykro mi. Bez urazy, ale nie chc臋, 偶eby wchodzili nam w drog臋 biurokraci. - I nie b臋d膮 - zapewni艂 go Doriana. - Ale jako przedstawiciel Kanclerza Palpatine, nie tylko mam prawo z wami i艣膰, ale jestem nawet zobligowany to zrobi膰.
Twarz Roshtona wykrzywi艂 grymas.
- Dobrze, niech b臋dzie jak pan chce. Wi臋c, je艣li ju偶 jeste艣my gotowi…
Corf nabra艂 powietrza.
- Nie - powiedzia艂 Tories tonem nie znosz膮cym sprzeciwu, zanim ch艂opak zd膮偶y艂 si臋 odezwa膰. - Ty i tw贸j ojciec zostajecie tutaj.
- Ale…
- Corf - odezwa艂 si臋 ostrzegawczo Binalie.
Ch艂opak uciszy艂 si臋.
- W porz膮dku - powiedzia艂 Roshton, w艂膮czaj膮c komlink. - To wyrzu膰my ich z l膮dowiska.

***



Doriana nigdy si臋 nie dowiedzia艂, ile robot贸w znajdowa艂o si臋 w posiad艂o艣ci. Wiedzia艂 tylko, 偶e pomi臋dzy ich tr贸jk膮, a zewn臋trznymi drzwiami by艂o ich osiem. Tories pozby艂 si臋 ich wszystkich szybko, skutecznie i zadziwiaj膮co cicho.
Jeszcze kilka kroczy艂o dumnie w zapadaj膮cym zmierzchu na oko艂o budynku, tak jakby by艂 ich w艂asno艣ci膮. Jedi pozby艂 si臋 tak偶e tych.
Do obszaru, kt贸ry Roshton i jego porucznik ustalili jako punkt zbi贸rki, by艂o ponad pi臋膰 kilometr贸w. Na szcz臋艣cie, dw贸m 偶o艂nierzom uda艂o si臋 przemyci膰 mi臋dzy patrolami droid贸w niewielki 艣migacz i czekali teraz na nich przy wschodnim skraju posiad艂o艣ci. Po kr贸tkiej je藕dzie, po艂膮czonej z zygzakowaniem i sporadycznymi postojami, byli ju偶 na miejscu.
Gdy 艣cigacz si臋 zatrzyma艂, czeka艂 ju偶 na nich porucznik oddzia艂u klon贸w, stoj膮cy pod os艂on膮 k臋py drzew, jaki艣 kilometr od nagich 艣cian fabryki Spaarti.
- Witam, komandorze - powita艂 Roshtona, gdy nowoprzybyli stan臋li przed nim. - Ciesz臋 si臋, 偶e si臋 wam uda艂o.
- Ja tak偶e - odpowiedzia艂 Roshton. - Jak sytuacja?
- Zebra艂em dwustu 偶o艂nierzy - zameldowa艂 porucznik, pokazuj膮c na oko艂o. Doriana rozejrza艂 si臋, ale gdziekolwiek si臋 kryli, robili to dobrze. - Reszta jest ci膮gle w mie艣cie, kryj膮c si臋 przed przeszukuj膮cymi domy droidami - ci膮gn膮艂 porucznik. - Wed艂ug ostatniego raportu, kanonierki zbli偶aj膮 si臋 od po艂udnia. Powinny osi膮gn膮膰 zasi臋g wystarczaj膮cy do wystrzelenia rakiet za oko艂o pi臋膰 minut, a do otwarcia ognia laserowego jakie艣 dwie minuty p贸藕niej. Pierwsza salwa b臋dzie sygna艂em do ataku dla naszych 偶o艂nierzy.
- Co ze statkiem dowodzenia droidami? - zapyta艂 Roshton
Porucznik wskaza艂 g艂ow膮 na niebo.
- Wygl膮da na to, 偶e atak ju偶 si臋 rozpocz膮艂.
Doriana spojrza艂 w g贸r臋. Trudno mu by艂o cokolwiek dostrzec przez dryfuj膮ce po niebie chmury, ale wydawa艂o mu si臋, 偶e widzi blade rozb艂yski laserowego ognia. - Nie wiecie, jak im idzie? - zapyta艂.
- Genera艂 Tiis nie marnuje czasu na informowanie nas o tym - oznajmi艂 sucho porucznik.
- W porz膮dku - uci膮艂 Roshton. - Tego czy, i kiedy go zniszczy, 艂atwo si臋 dowiemy. Jak przedstawia si臋 sytuacja na ziemi?
- Pierwszy C-9979 jest jakie艣 trzy kilometry na po艂udnie st膮d - zameldowa艂 porucznik - Wi臋kszo艣膰 ich si艂 zosta艂a rozmieszczona w porcie kosmicznym i we wschodniej cz臋艣ci Foulahn, ale przy desantowcu zosta艂y na stra偶y jeszcze przynajmniej trzy AAT i dwie艣cie droid贸w bojowych.
- Trzy kilometry - powiedzia艂 Doriana, zerkaj膮c na zwodniczo radosne 艣wiat艂a miasta. - Czy to aby nie za blisko?
- To bardzo blisko - zgodzi艂 si臋 Roshton. - I tak powinno zosta膰. Gdyby pan kiedy艣 walczy艂 z Neimoidianami, wiedzia艂by pan o tym, 偶e najbardziej lubi膮 mie膰 mia偶d偶膮c膮 przewag臋. Za艂o偶臋 si臋, 偶e perspektywa dostania nas w krzy偶owy ogie艅 b臋dzie dla nich zbyt kusz膮ca, 偶eby si臋 jej oprze膰.
Odwr贸ci艂 si臋 do Toriesa.
- Jakie艣 ostatnie spostrze偶enia albo sugestie, Mistrzu Tories?
Przez chwil臋 Tories spogl膮da艂 w kierunku ledwie widocznej na tle ciemniej膮cego nieba 艣ciany fabryki. Tymczasem Doriana przygl膮da艂 si臋 profilowi Jedi i, obserwuj膮c ta艅cz膮ce w jego bia艂ych w艂osach 艣wiate艂ka zastanawia艂 si臋, jakie my艣li mog艂y przelatywa膰 przez ten przeszkolony umys艂.


Jak oni my艣l膮, zastanowi艂 si臋 nagle. Wiedzia艂 co nieco o zachowaniach i reakcjach Jedi, a jako cz艂owiek, kt贸ry cz臋sto przekazywa艂 Radzie Jedi wiadomo艣ci od Palpatine`a, ju偶 wcze艣niej si臋 nauczy艂, jak wykorzystywa膰 ich obawy i priorytety na w艂asny u偶ytek.
Ale jaki by艂 tok ich rozumowania? Czy taki jak normalnych ludzi? Czy mo偶e co艣 w ich treningu czyni艂o z nich gatunek bardziej obcy, ni偶 jakiegokolwiek inny wsp贸艂tworz膮cy Republik臋?
Gdzie艣 z po艂udnia doszed艂 ich s艂aby odg艂os wielokrotnych eksplozji. Gdy po chwili do艂膮czy艂 do niego odg艂os blasterowego ognia, Tories wyprostowa艂 si臋:
- Nic nie przychodzi mi do g艂owy, komandorze - oznajmi艂, wyci膮gaj膮c spod p艂aszcza miecz 艣wietlny. - Zaczynajmy.
Ruszy艂 w kierunku fabryki szybkim, stanowczym krokiem. Po chwili aktywowa艂 bro艅 i zielone ostrze wystrzeli艂o w g贸r臋, 艣wiec膮c niczym latarnia, gdy wkracza艂 w ciemno艣ci.
- C贸偶, nie st贸jmy tu tak poruczniku - powiedzia艂 Roshton.
- Tak jest - odpowiedzia艂 偶o艂nierz, najwidoczniej zaskoczony 艣mia艂o艣ci膮 Jedi. - Wszystkie jednostki: naprz贸d.
Doriana poczu艂, 偶e wstrzymuje oddech. Nagle ca艂y obszar wok贸艂 nich zaroi艂 si臋 od 偶o艂nierzami wy艂aniaj膮cymi si臋 z cieni, stert li艣ci i kryj贸wek w ziemi. Ustawili si臋 za Toriesem, formuj膮c zgrabny szereg.
Roshton co艣 m贸wi艂.
- S艂ucham? - Doriana oderwa艂 oczy od milcz膮cych 偶o艂nierzy.
- Pyta艂em, czy reprezentant Kanclerza nie zechcia艂by do nas do艂膮czy膰 - powt贸rzy艂 komandor, wk艂adaj膮c na g艂ow臋 he艂m.
- Dzi臋kuj臋, ale my艣l臋, 偶e zostan臋 tutaj - odpowiedzia艂 Doriana. - Widzia艂em ju偶 w akcji pa艅skich 偶o艂nierzy, ale nie mia艂em mo偶liwo艣ci obserwowania ludzi genera艂a Tiisa - co prawda nie widzia艂 w ciemno艣ciach wyrazu twarzy Roshtona, ale nie m贸g艂 nie us艂ysze膰 nuty cynizmu w jego g艂osie.
- Oczywi艣cie - powiedzia艂 dow贸dca. - Czy mam tu zostawi膰 stra偶?
- To nie b臋dzie potrzebne - zapewni艂 Doriana. - Ale, je艣li to mo偶liwe, chcia艂bym po偶yczy膰 pa艅ski drugi komlink, 偶eby by膰 na bie偶膮co.
- Nie ma sprawy - burkn膮艂 Roshton, wyci膮gaj膮c zza pasa komlink. - Tam, za tym grubym drzewem, powinien by膰 dobry punkt obserwacyjny.
Doriana u艣miechn膮艂 si臋 do siebie. Zadziwia艂o go, jak 艂atwo ludziom wydawa艂o si臋, 偶e mog膮 go obrazi膰.
- Dzi臋kuj臋, komandorze - powiedzia艂 spokojnie. - Oczekuje pe艂nego raportu po pa艅skim powrocie.

***



Przebyli mo偶e po艂ow臋 drogi, kiedy natkn臋li si臋 na pierwsz膮 lini臋 posterunk贸w wok贸艂 fabryki. Droidy otworzy艂y ogie艅 i blasterowe b艂yskawice zacz臋艂y przecina膰 niebo, przelatuj膮c nieszkodliwie miedzy maszeruj膮cymi 偶o艂nierzami, albo odbijaj膮c si臋 od ich zbroi. Paruj膮c mieczem nadlatuj膮ce strza艂y, Tories wpatrywa艂 si臋 w mrok, by w 艣wietle wrogiego ognia zorientowa膰 si臋 w jego szyku bojowym. Droidy mi臋dzy 偶o艂nierzami a wschodni膮 bram膮 fabryki nie rusza艂y si臋 z miejsca, podczas gdy nast臋pne spieszy艂y z p贸艂nocy i po艂udnia, by do nich do艂膮czy膰.
- Wygl膮da na to, 偶e wszystkie wysuni臋te posterunki maj膮 zamiar si臋 z nami spotka膰. - mrukn膮艂 id膮cy obok niego Roshton.
- Najwidoczniej - zgodzi艂 si臋 Tories, spogl膮daj膮c przez rami臋, jednak dostrzega艂 jedynie 艣wiat艂a miasta i kosmoportu. - Jakie艣 oznaki ognia krzy偶owego?
- Dwa AAT i jakie艣 pi臋膰dziesi膮t droid贸w w艂a艣nie ruszy艂o na p贸艂nocny wsch贸d - powiedzia艂 Roshton. - Powinni艣my je wkr贸tce zobaczy膰. Ach...
Tories odwr贸ci艂 si臋. Wschodnie wej艣cie do fabryki otworzy艂o si臋, ods艂aniaj膮c nowy oddzia艂 robot贸w, spiesz膮cych na pomoc pierwszej linii.
- Nadchodz膮 posi艂ki - oznajmi艂 Roshton. - Za艂o偶臋 si臋, 偶e ju偶 nied艂ugo zobaczymy dwa AAT.
Tories wiedzia艂, 偶e wtedy przyjdzie czas by ruszy膰.
- Jak d艂ugo b臋dziesz m贸g艂 ich powstrzymywa膰? - zapyta艂, odbijaj膮c jeszcze jeden strza艂 i gasz膮c sw贸j miecz. Roshton spojrza艂 na niego spode 艂ba, zas艂aniaj膮c r臋k膮 mikrofon w he艂mie.
- Co masz na my艣li?
- Zak艂adamy, 偶e wys艂ali ju偶 wi臋kszo艣膰 droid贸w na zewn膮trz - wyja艣ni艂 mu Tories. - Gdy si臋 tam dostan臋, powinienem zdoby膰 przewag臋 nad Neimoidianami. Je艣li s膮 tak tch贸rzliwi, jak m贸wisz, mo偶e zdo艂am ich przekona膰, by si臋 poddali, nawet je艣li Tiisowi nie uda si臋 zniszczy膰 statku dowodzenia.
- Jak masz zamiar si臋 tam dosta膰? - chcia艂 wiedzie膰 Roshton. - Obstawili wszystkie wej艣cia.
- Zostaw to mnie - odpar艂 Tories, kiwaj膮c g艂ow膮 w lewo. - Ale musz臋 i艣膰, zanim uda im si臋 zamkn膮膰 ten wy艂om. Wi臋c jeszcze raz: jak d艂ugo mo偶esz ich powstrzymywa膰?
- Tak d艂ugo, jak to b臋dzie potrzebne - powiedzia艂 Roshton, rozgl膮daj膮c si臋 dooko艂a i zdejmuj膮c r臋k臋 z mikrofonu. - Poruczniku, wygl膮da na to, 偶e przed nami i na prawo jest ma艂e zag艂臋bienie. Okopiemy si臋 tam - spojrza艂 ponownie na Toriesa. - Powodzenia.
Tories skin膮艂 g艂ow膮 i obr贸ci艂 si臋, po艣wi臋caj膮c chwil臋, by zorientowa膰 si臋 w sytuacji. Potem, si臋gn膮艂 po Moc, schyli艂 si臋 i pobieg艂.
Jedi potrafili osi膮ga膰 niewiarygodne pr臋dko艣ci, przynajmniej na kr贸tkie odleg艂o艣ci. Tories wykorzysta艂 t膮 umiej臋tno艣膰 do granic mo偶liwo艣ci, a jego nogi zmieni艂y si臋 w rozmyt膮 plam臋 na tle ziemi, gdy przemyka艂 obok linii wroga, zaczynaj膮cej tworzy膰 p贸艂okr膮g wok贸艂 otoczonych 偶o艂nierzy-klon贸w. Dwa sp贸藕nione droidy wy艂oni艂y si臋 nagle z ciemno艣ci przed nim, ale po chwili zmieni艂y si臋 w kup臋 z艂omu, gdy u偶y艂 Mocy, by pchn膮膰 je do ty艂u. Kiedy wreszcie jego energia i szybko艣膰 wygas艂y, sta艂 ju偶 przy po艂udniowo-wschodnim kra艅cu fabryki, z dala od zakazanego po艂udniowego trawnika, na przeciwko stromej, wysokiej na trzy pi臋tra 艣ciany.
Spojrza艂 w g贸r臋 na wyrastaj膮cy przed nim mur. Trzy pi臋tra - to by艂o za wysoko na skok, nawet dla niego. Ale w po艂owie wysoko艣ci 艣ciany, tam, gdzie m贸g艂 jeszcze si臋gn膮膰, znajdowa艂a si臋 linia przykrytych 偶aluzjami otwor贸w wentylacyjnych, ka偶dy szeroki na jakie艣 dziesi臋膰 centymetr贸w.
M贸g艂 mie膰 tylko nadziej臋, 偶e ojciec Lorda Binalie`go zbudowa艂 te wywietrzniki z tak膮 sam膮 dba艂o艣ci膮 jak wszystko inne w „Spaarti Creations.” Zaciskaj膮c d艂onie na mieczu 艣wietlnym i upewniwszy si臋, 偶e trzyma palec z dala od aktywuj膮cego go przycisku, ugi膮艂 kolana, otworzy艂 si臋 na Moc i skoczy艂.
B臋d膮c ju偶 w g贸rze, dostrzeg艂 najbli偶szy otw贸r, o艣wietlony jedynie przez b艂yski laserowego ognia pochodz膮ce z miejsca, gdzie walczy艂 Roshton.
U偶y艂 Mocy, aby si臋gn膮膰 偶aluzji i wygi膮膰 je do poziomu.
Kiedy zatrzyma艂 si臋 w szczytowym punkcie skoku, wepchn膮艂 r臋koje艣膰 miecza mi臋dzy dwie 偶aluzje. Metal zazgrzyta艂 w prote艣cie, gdy Tories zawis艂 ca艂ym swoim ci臋偶arem na r臋koje艣ci, ale ku jego uldze, 偶aluzje wytrzyma艂y. Si臋gaj膮c po Moc, opar艂 si臋 mocno na zaklinowanym mieczu i odbi艂 si臋 znowu w g贸r臋. Uchwyci艂 si臋 kraw臋dzi dachu ko艅cami rozczapierzonych palc贸w i podci膮gn膮wszy si臋, rozp艂aszczy艂 na zimnym permabetonie. Obr贸ciwszy si臋, wychyli艂 si臋 znad kraw臋dzi, wyswobodzi艂 miecz z 偶aluzji i przywo艂a艂 go z powrotem do r臋ki. Kanonada na wschodzie najwyra藕niej si臋 nasila艂a, gdy Jedi ze艣lizgiwa艂 si臋 w ciszy po dachu w kierunku najbli偶szego 艣wietlika. Kiedy tam dotar艂, star艂 r臋kawem brud z szyby i zajrza艂 do 艣rodka.
Pod艂oga fabryki by艂a pusta. U偶y艂 Mocy, pr贸buj膮c wy艣ledzi膰 pobudzone umys艂y obcych, kt贸re wyczuwa艂 poni偶ej. Mo偶e s膮 dalej na zach贸d? Pewnie tak, zdecydowa艂, troch臋 dalej na zach贸d. Zmarszczy艂 brwi pr贸buj膮c wyobrazi膰 sobie plan fabryki... no jasne. Tch贸rzliwi, albo po prostu bardzo ostro偶ni Neimoidianie mogli znajdowa膰 si臋 gdzie艣 w Czwartej Strefie Produkcyjnej, gdzie mogli mie膰 oko na tunel prowadz膮cy do posiad艂o艣ci Binalie`go.
Ruszy艂 w tym kierunku, rozgl膮daj膮c si臋 nad g艂ow膮 za zab艂膮kanymi patrolami na STAP-ach. Ale wszystkie, kt贸re m贸g艂 dostrzec by艂y do艣膰 daleko i albo nurkowa艂y w kierunku oddzia艂贸w Roshtona, albo zatacza艂y ciasne kr臋gi wok贸艂 okr臋tu desantowego nieopodal zachodniego wej艣cia do fabryki. Kakofonia nadchodz膮cych od wojsk Republiki d藕wi臋k贸w wzbiera艂a na sile, gdy偶 najprawdopodobniej droidy z C-9979 by艂y ju偶 wystarczaj膮co blisko, by w艂膮czy膰 si臋 do walki.
Nagle nowy d藕wi臋k wzbi艂 si臋 w powietrze i Tories odwr贸ci艂 si臋 w sam膮 por臋, by dostrzec republika艅sk膮 kanonierk臋, kt贸ra nurkuj膮c zasypywa艂a roboty gwa艂townym laserowym ogniem. Potem poderwa艂a si臋 w g贸r臋 i, gdy przygotowywa艂a si臋 do nast臋pnego nalotu, eksplodowa艂a nagle jaskraw膮, czerwono-偶贸艂t膮 kul膮 ognia. Tories by艂 ju偶 przy 艣wietliku nad Poziomem Czwartym. Znowu star艂 troch臋 kurzu z transpastali i spojrza艂 w d贸艂.
Byli tam, dok艂adnie pod nim na platformie kontrolnej: dw贸ch Neimoidian, kt贸rzy wcze艣niej wtargn臋li do gabinetu Lorda Binalie`go i jeszcze kilku innych, w bardziej stonowanych strojach, wszyscy zgromadzeni razem wok贸艂 ustawionego przed Cranscocami pulpitu. G艂贸wny Kreator, Gehad, wskazywa艂 na co艣 na wy艣wietlaczu, najwyra藕niej sprzeczaj膮c si臋 o to z komandorem Ashelem. Wok贸艂 platformy zgromadzi艂o si臋 p贸艂 tuzina droid贸w-stra偶nik贸w z broni膮 w pogotowiu.
Zasuwka 艣wietlika by艂a po wewn臋trznej stronie, dok艂adnie naprzeciw Toriesa. U偶y艂 Mocy, by j膮 przesun膮膰 i otworzy艂 go. Wzi膮wszy g艂臋boki oddech, w艣lizgn膮艂 si臋 do 艣rodka.


Wyl膮dowa艂 na platformie dok艂adnie za komandorem Ashelem, na ugi臋tych kolanach, by z艂agodzi膰 uderzenie o ziemi臋. Kto艣 zapiszcza艂, a Ashel zd膮偶y艂 tylko drgn膮膰, zanim wyprostowany ju偶 Tories otoczy艂 ramieniem jego klatk臋 piersiow膮 i przytkn膮艂 mu do g艂owy wylot miecza 艣wietlnego
- Niech nikt si臋 nie rusza - ostrzeg艂.
Ale droidy ju偶 poci膮ga艂y za spust. Zanim Tories zd膮偶y艂 powiedzie膰 co艣 jeszcze, a Ashel w og贸le cokolwiek, obr贸ci艂y si臋 w stron臋 platformy i plun臋艂y ogniem w stron臋 Jedi. Tories odskoczy艂 od Ashela i innych, w艂膮czaj膮c miecz 艣wietlny i odbijaj膮c nadlatuj膮ce strza艂y. Dwie sekundy p贸藕niej dymi膮ce szcz膮tki wszystkich sze艣ciu droid贸w le偶a艂y na ziemi zniszczone rykoszetami od ich w艂asnego ognia. Zanim oszo艂omieni Neimoidianie zd膮偶yli zareagowa膰, Tories doskoczy艂 do nich i ponownie chwyci艂 Ashela za szaty.
- Spr贸bujmy znowu - powiedzia艂 艂agodnie. - Niech nikt si臋 nie rusza.
- Czego chcesz? - spyta艂 Ashel dr偶膮cym g艂osem.
- Chc臋, 偶eby to si臋 sko艅czy艂o - odrzek艂 Tories. Spojrza艂 na Cranscoc'贸w przyczajonych naprzeciwko konsoli systemu ciek艂ego t艂oczenia, zastanawiaj膮c si臋 jak to znosili.
Ale je艣li byli zaniepokojeni, zaskoczeni, czy nawet ca艂kowicie 艣wiadomi tego, co si臋 dzieje, on tego nie dostrzega艂. - Skontaktuj si臋 ze statkiem dowodzenia i naka偶 im kapitulacj臋.
- To niemo偶liwe - Ashel wykona艂 ostro偶ny gest wskazuj膮c na resztki maszyn. - Nie mo偶emy si臋 z nim skontaktowa膰, chyba, 偶e przez droidy, a ty zniszczy艂e艣 je wszystkie. - Niby racja - przyzna艂 Tories. Prawie na pewno to by艂o k艂amstwo, ale 艂atwo mo偶na by艂o to sprawdzi膰. - Dobrze. To teraz idziemy.
- A dok膮d? - spyta艂 boja藕liwie Gehad.
- Tak si臋 sk艂ada, 偶e wiem, gdzie s膮 inne droidy, kt贸rych mo偶ecie u偶y膰 - wyja艣ni艂 mu Tories. - I zwa偶cie na to, 偶e prawdziwe k艂opoty to te, kt贸rych ja wam mog臋 przysporzy膰.

***



Ci膮gle trzymaj膮c Ashela, sprowadzi艂 ich po schodach z platformy. Neimoidianie zapiecz臋towali tunel przez zwyk艂e, solidne zespawanie przedniego brzegu rampy z pod艂og膮 i Jedi po艣wi臋ci艂 tylko kilka sekund na przeci臋cie spawu. Ashel zadr偶a艂 w jego u艣cisku, ale nic nie powiedzia艂.
Ich kroki odbija艂y si臋 z艂owieszczym echem, gdy szli przez opuszczon膮 fabryk臋. Tories rozgl膮da艂 si臋 bacznie wok贸艂, przygotowany na ewentualny atak, ale najwyra藕niej Neimoidianie rzeczywi艣cie pos艂ali reszt臋 droid贸w na zewn膮trz.
Bitwa wci膮偶 wrza艂a, gdy dotarli do wschodnich drzwi i wyszli na nocne powietrze. - Oto twoje droidy - oznajmi艂 Tories, popychaj膮c Ashela w kierunku 艣wiate艂 i ha艂asu. - Pogadaj z nimi.
- Chyba 偶artujesz - zaprotestowa艂 Neimoidianin, kul膮c si臋 w u艣cisku Toriesa. - Nie jeste艣my wyposa偶eni...
- Szkoda - przerwa艂 Tories. - Ale je艣li to jedyny spos贸b by je powstrzyma膰...
Przerwa艂, gdy nagle blasterowy kr膮g ognia wok贸艂 偶o艂nierzy Roshtona ucich艂. Co艣 nad nim, po lewej stronie, zwr贸ci艂o jego uwag臋 i zobaczy艂 par臋 STAP-贸w uderzaj膮c膮 w ziemi臋. Uni贸s艂 g艂ow臋, by spojrze膰 w nocne niebo. W sam膮 por臋 by dostrzec, prawie dok艂adnie nad sob膮, znikaj膮cy ju偶 blask rozszerzaj膮cej si臋 chmury gazu.
Genera艂 Tiis i jego za艂oga zrobili swoje.
- Mo偶emy sobie darowa膰 rozmow臋 z droidami - podsumowa艂 Tories.
Widzia艂 teraz, jak ludzie Roshtona opuszczaj膮 swoje pozycje i biegn膮 w stron臋 jego i otwartego ju偶 szeroko wej艣cia do fabryki.
- Idziemy - rzuci艂, przypinaj膮c z powrotem miecz do pasa i popychaj膮c Neimoidian w kierunku nadchodz膮cych 偶o艂nierzy.
Obie grupy spotka艂y si臋 w po艂owie drogi.
- Widz臋, 偶e nie pr贸偶nowa艂e艣 - powita艂 Toriesa Roshton, zatrzymuj膮c si臋 i pokazuj膮c 偶o艂nierzom, by szli dalej w kierunku fabryki. - Jak jest w 艣rodku?
- Z tego co wiem, pusto - odrzek艂 Tories. - Tunel te偶 zosta艂 odblokowany, je艣li chcesz wzi膮膰 tam technik贸w
- Doskonale - powiedzia艂 Roshton z ponur膮 satysfakcj膮. - Powiemy Cranscocom, 偶eby przywr贸cili fabryk臋 do poprzedniego stanu, a potem niech wracaj膮 do roboty.
- W膮tpi臋, 偶eby Neimoidianom uda艂o si臋 wiele zmieni膰 - powiedzia艂 Tories. - Torsie przy okazji, co powinienem z nimi zrobi膰?
Roshton spojrza艂 w kierunku fabryki.
- Mo偶e we藕 ich do komandora Bratta? Jest w jednej z kanonierek, kt贸re lec膮 pozby膰 si臋 drugiego C-9979.
- Nie ma problemu - zgodzi艂 si臋 Tories. - Zobaczymy si臋 p贸藕niej.
Roshton skin膮艂 g艂ow膮 i pospieszy艂 do swoich ludzi. Tories skierowa艂 swoj膮 gromadk臋 w przeciwn膮 stron臋.
- To jeszcze nie koniec - ostrzeg艂 Ashel, gdy tak szli. - Jeszcze nas nie pokonali艣cie - Tylko ci si臋 tak wydaje - powiedzia艂 Tories. Dotarli do miejsca, w kt贸rym ostatnio walczyli 偶o艂nierze Roshtona. Tories zatrzyma艂 si臋, patrz膮c na miejsce niedawnej bitwy. Dos艂ownie ca艂y obszar usiany by艂 zniszczonymi droidami, pomi臋dzy kt贸rymi le偶a艂y cia艂a kilkunastu 偶o艂nierzy-klon贸w w poczernia艂ych pancerzach. Kilka pojazd贸w wci膮偶 p艂on臋艂o, a w艣r贸d nich kanonierka, kt贸ra zosta艂a wcze艣niej zniszczona na oczach Jedi. W 艣rodku tej masakry, sta艂a jeszcze jaka艣 setka pozbawionych kontroli ze statku dowodzenia droid贸w, wyprostowanych, lecz o dziwnie spuszczonych g艂owach.
Nadal na nie patrzy艂, gdy niespodziewanie, z szarpni臋ciem, powr贸ci艂y do 偶ycia.
Przez jakie艣 p贸艂 sekundy najzwyklejsze zaskoczenie zmrozi艂o go do szpiku ko艣ci. Ale jego wi臋藕niom to wystarczy艂o. Ashel wyszczeka艂 jaki艣 rozkaz i Neimoidianie padli p艂asko na ziemi臋.
Nagle Tories znalaz艂 si臋 w samym 艣rodku kr臋gu wycelowanych w niego blaster贸w. Nie by艂o czasu na subtelno艣ci a jedyna droga ucieczki prowadzi艂a w g贸r臋. Wyskoczy艂 w powietrze, aktywuj膮c miecz 艣wietlny i ci膮艂 za siebie, gdy przelatywa艂 nad przebudzon膮 nagle armi膮 droid贸w, wierz膮c, ze Moc poprowadzi jego r臋k臋 i odbije strza艂y. Wyl膮dowa艂 na ziemi i, uchylaj膮c si臋 od gradu pocisk贸w, kt贸re osmali艂y mu szat臋, pocz膮艂 biec w kierunku miasta, oddalaj膮c si臋 od fabryki.
- Tak, uciekaj Jedi - roznosz膮cy si臋 w powietrzu, kpi膮cy g艂os Ashela, by艂 jeszcze bardziej dotkliwy ni偶 najbli偶ej przelatuj膮ce strza艂y. - Opowiedz nam o tych k艂opotach, kt贸rych mo偶esz nam przysporzy膰.
Tories nie odpowiedzia艂. Przed sob膮 s艂ysza艂 odg艂osy wznowionego ostrza艂u, dochodz膮ce z Foulahn, a z wyczuwanej w umy艣le fali nag艂ego cierpienia wywnioskowa艂, 偶e si艂y Republiki zosta艂y tak samo zaskoczone, jak on. Je艣li nie uda艂oby mu si臋 do nich dotrze膰 i wspom贸c je na czas, przegra艂yby t膮 bitw臋.
Nie dotar艂.
I przegra艂y.

***



- Moim zdaniem, Separaty艣ci wreszcie zacz臋li uczy膰 si臋 na w艂asnych b艂臋dach - skomentowa艂 Doriana, gdy on, Tories i Binalie stali na jednym z p贸艂nocnych balkon贸w rezydencji. - Musieli znale藕膰 spos贸b na zminiaturyzowanie matrycy s艂u偶膮cej do kontroli droid贸w na tyle, 偶eby trzyma膰 jej duplikat na powierzchni planety. Nie, 偶eby to mia艂o jakie艣 znaczenie, ale wydaje mi si臋, 偶e jest w jednym z okr臋t贸w desantowych.
- I nawet tego nie mo偶emy by膰 pewni - stwierdzi艂 gorzko Binalie, dr偶膮c w ch艂odnym, nocnym powietrzu. - Oni wszyscy nie 偶yj膮, prawda?
- Nie 偶yj膮, albo s膮 w rozsypce - potwierdzi艂 cicho Tories i Doriana m贸g艂 us艂ysze膰 w jego g艂osie b贸l i wyrzuty sumienia. - Opr贸cz tych, kt贸rzy poszli z Roshtonem do fabryki.
Binalie westchn膮艂.
- To tak, jakby te偶 ju偶 byli martwi, prawda?
- Nie widz臋 innej mo偶liwo艣ci - przyzna艂 si臋 Doriana, patrz膮c w kierunku „Spaarti Creations”. Nad fabryk膮, setka STAP-贸w kr膮偶y艂a po nocnym niebie, niczym l艣ni膮cy w 艣wietle kilkunastu szalej膮cych po偶ar贸w padlino偶ercy.
Na terenach wok贸艂 kompleksu, niedostrzegalne dla trzech m臋偶czyzn, sta艂o na stra偶y tysi膮c droid贸w i kilkana艣cie czo艂g贸w. A mi臋dzy posiad艂o艣ci膮 Binalie`go i fabryk膮, gryz膮cy dym wci膮偶 unosi艂 si臋 z krateru, w miejscu, w kt贸re uderzy艂y rakiety z czo艂gu torpedowego Separatyst贸w, zawalaj膮c tunel i odcinaj膮c 偶o艂nierzom Roshtona ostatni膮 drog臋 ucieczki.
Separaty艣ci byli skrupulatni i pami臋tali o wszystkim.
- Jedynym powodem, dla kt贸rego ci膮gle 偶yj膮 jest to, 偶e Separaty艣ci nie chc膮 zniszczy膰 fabryki, pr贸buj膮c ich stamt膮d wyrzuci膰 - oceni艂 Doriana.
- Ale nie musz膮, prawda? - cicho przem贸wi艂 Tories. - Zanim genera艂 Tiis b臋dzie m贸g艂 tu wr贸ci膰 z wystarczaj膮c膮 ilo艣ci膮 偶o艂nierzy, umr膮 z g艂odu.
- Tak - odezwa艂 si臋 Binalie. - Ironia losu, czy偶 nie? Komandor Roshton uczyni艂 wszystko, 偶eby przej膮膰 fabryk臋. I dokona艂 tego.
- Tak. I tam w艂a艣nie umrze.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zahn Timothy Gwiezdne Wojny Bohater Cartao 3 Upadek Bohatera
jak ogl膮da膰 gwiezdne wojny na kompie
27 Gwiezdne Wojny Kathy Tyres Pakt Na?kurze
Gwiezdne wojny, Kulturoznawstwo, Kultura popularna
059 - Epizod V - Imperium kontratakuje, Gwiezdne wojny eboki ca艂y cykl 146 pozycji (kolejnosc za wik
Cykl Gwiezdne Wojny Chronologia powie艣ci
Cykl Gwiezdne Wojny Chronologia powie艣ci dla m艂odzie偶y
Gwiezdne Wojny 103 NOWA ERA JEDI Ostrze Zwyci臋stwa Podboj Greg Keyes(1)
Gwiezdne Wojny 041 Spotkanie na Mimban Foster Alan Dean
Gwiezdne Wojny 022 Darth Maul 艁owca z mroku
Gwiezdne Wojny 156 Przeznaczenie Jedi V Sojusznicy

wi臋cej podobnych podstron