Masakra w Koniuchach Czesław Malewski |
12 lutego 2001 r. Zarząd Główny Kongresu Polonii Kanadyjskiej zwrócił się do prof. Leona Kieresa - prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, prof. Witolda Kuleszy - dyrektora Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu oraz Instytutu Pamięci Narodowej w celu rozpoczęcia badań i dochodzeń nad jednym z licznych masowych mordów ludności cywilnej popełnionym na Kresach Wschodnich. Mord popełniony w 1944r. na mieszkańcach wsi Koniuchy (rej. solecznicki) przez partyzantów sowieckich
Polscy historycy 22 lutego b.r. szef pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej prof. Witold Kulesza zapowiedział, że IPN zajmie się zbrodnią w Koniuchach, historyk Kazimierz Krajewski, który zajmuje się historią Nowogródczyzny w czasie II wojny światowej powiedział, że zbrodnia w Koniuchach jest znana polskim historykom. "Wieś została zaatakowana przez partyzantkę sowiecką i spacyfikowana: całkowicie spalona, a cała ludność, bez względu na wiek i płeć - wymordowana" - powiedział Krajewski. Dodał, że oceny co do liczby ofiar są rozbieżne: polskie relacje mówią o trzydziestu kilku ofiarach, natomiast uczestnicy napaści w swych wspomnieniach, publikowanych także na Zachodzie, podają liczbę ponad 300 zabitych. Wyjaśnił, że wieś ta, leżąca na skraju Puszczy Rudnickiej, była stale nachodzona przez "czerwoną partyzantkę". "W pewnym momencie, w celu przeciwdziałania tym ciągłym grabieżom i napaściom, zorganizowano tam samoobronę - pod egidą administracji litewskiej i przy wykorzystaniu kilku starych karabinów. Za to sowiecka partyzantka ukarała wieś". Krajewski potwierdził, że w napaści uczestniczył oddział partyzantki żydowskiej, który wchodził w skład zgrupowania radzieckiego .(PAP)
Relacja wydarzeń z Warszawy 24 lutego 2001 r. Nasz Dziennik w wydaniu sobotnio - niedzielnym opublikował duży artykuł Moniki Rotulskiej p.t. "Zginęli, bo byli Polakami" , który drukujemy w skrócie. Kongres Polonii Kanadyjskiej wystąpił do Instytutu Pamięci Narodowej o wszczęcie śledztwa w sprawie wymordowania przez żydowski oddział partyzancki podporządkowany Centralnemu Sztabowi Partyzanckiemu w Moskwie mieszkańców wioski Koniuchy na Nowogródczyźnie. Tragedia miała miejsce prawdopodobnie w kwietniu (historycy nie są zgodni co do dokładnej daty) 1944 r. Większość ofiar stanowiły kobiety i dzieci. Wśród ludności polskiej zamieszkałej na tych terenach pamięć o tragedii przetrwała do dziś. Moja matka pamięta tę tragedię, także inne starsze kobiety nie zapomniały tego straszliwego mordu - mówi Teresa Mielko z parafii Bieniakonie, do której należą także Koniuchy (obecnie na Białorusi). Ona sama urodziła się już po wojnie. Pamięta także mogiły pomordowanych w Koniuchach na miejscowym cmentarzu. Dziś są one bardzo zaniedbane, "bo wiadomo, rodzin już nie ma".
Kongres przywołał m.in. opublikowane relacje i wspomnienia sprawców zbrodni z wiosny 1944 r. na mieszkańcach wsi Koniuchy. Relacje o zbrodni znalazły się w książce Richa Cohena "Mściciele", wydanej w Nowym Jorku w 2000 r.: "Koniuchy były wioską o zakurzonych drogach i osiadłych w ziemi, nie pomalowanych domach. (...) Partyzanci Rosjanie, Litwini i Żydzi zaatakowali Koniuchy od strony pól, a słońce świeciło im w plecy. Odezwał się ogień z wież strażniczych. Partyzanci odpowiedzieli ogniem. Chłopi uciekli do swych domów. Partyzanci wrzucili granaty na dachy, a w domach wystrzeliły płomienie. Chłopi wybiegali drzwiami i biegli drogą. Partyzanci ich gonili, strzelając do mężczyzn, kobiet i dzieci. Większość chłopów biegło w stronę niemieckiego garnizonu, a więc przez cmentarz na skraju miasta. Komandir partyzantów przewidział to i dlatego nakazał kilku swoim ludziom schować się przy grobach. Gdy ci partyzanci otworzyli ogień, chłopi zawrócili i wpadli w ręce żołnierzy, którzy ścigali ich z drugiej strony. Setki chłopów zginęło złapanych w ogień krzyżowy?. Według autorów listu, potwierdzenie mordu w Koniuchach można znaleźć także w dzienniku partyzantów żydowskich pt. "Operations Diary of a Jewish Partisan Unit in Rudniki Forest". Podano tam, że napad miał miejsce w styczniu 1944 r. i wzięli w nim udział partyzanci z oddziałów Jacoba Prennera "Śmierć faszystom" i Shmuela Kaplinsky"ego "Ku zwycięstwu" tzw. Litewskiej Brygady.
... i informacja z Koniuch
Świadkowie tych wydarzeń: Anna Suckiel (ur. 1929), Stanisława Woronis ( ur. 1919 r.), Antoni Gikiewicz ( ur. 1926 r.), Stanisław Wojtkiewicz (ur. 1929 r.) dobrze pamiętają wydarzenia z ostatniej wojny a szczególnie 29 stycznia 1944 roku. W okresie okupacji niemieckiej, według słów świadków, częstymi nocnymi "gośćmi" we wsi byli sowieccy partyzanci, którzy rabowali od mieszkańców wszystko od ubrania i wyżywienia zaczynając. Po jednej z takich "odwiedzin" mieszkaniec Koniuch Woronis wraz z sąsiadami zorganizował samoobronę, mającą strzec dobytek przed rabusiami (najbliższy posterunek policji litewskiej i niemieckiej był w Rakliszkach, Bieniakoniach, Bołcienikach).
Udało im się uciec lub schować i pozostać przy życiu, jak mówią, dzięki Opatrzności Bożej. Zginęło na miejscu 45 osób, 12 zostało rannych, z których część zmarła w szpitalu w Bieniakoniach. Wśród zamordowanych byli dorośli i dzieci z rodzin: Parwickich, Tubiniów, Marcinkiewiczów, Woronisów, Bobinów, Wojsznisów, Wandalewiczów, Łaszakiewiczów, Pilżysów, Wojtkiewiczów, Molisów, Jankowskich.
Pochować zamordowanych na wiejskim cmentarzyku pomogli wojskowi Litwini, którzy stacjonowali w Rakliszkach ( 6 km od Koniuchów). Był to najbliższy posterunek niemiecko - litewski.
Wraz z przyjściem nowej władzy " koniuchowscy bandyci", jak ich nazywali Sowieci, też nie zaznali spokojnego życia. Rodziny Aleksandrowiczów i Wasiukajciów powędrowały na Sybir, a inni w niepewności oczekiwali na swój los, jeszcze inni zostawiając ojcowiznę i groby rodzinne zmuszeni byli wyjechać do Polski lub jak Leon Tubiń do dalekiej Kanady. Wszyscy rozmówcy podkreślali, że istnieje potrzeba zachowania pamięci o niewinnie pomordowanych mieszkańcach Koniuch ( jeszcze istnieje możliwość udokumentowania listy ofiar) i mają nadzieję, że władze samorządowe, władze republiki oraz Macierz, chociaż po wielu latach milczenia, oddadzą należyty hołd poległym.
Od redakcji: tragiczna śmierć poszczególnej osoby stanowi niepowetowaną stratę. A cóż dopiero, gdy chodzi o masowy mord. Dlatego chyląc głowy wobec niewinnie pomordowanych należy przyznać, iż jest to naszą wspólną winą, że miejsce tej tragedii i pochówku ofiar nie zostało jak dotychczas upamiętnione. Zróbmy to więc dziś w uszanowaniu ich przedwczesnej męczeńskiej śmierci i ku przestrodze potomnych - aby nigdy i nigdzie więcej podobna tragedia nie mogła się powtórzyć, a każda inicjatywa społeczna zmierzająca w tym kierunku zyska poparcie naszej redakcji. Na zdjeciach: A. Suckiel: "...ranną Woronisową dobili kamieniem." A. Gikiewicz: " ... okrążyli całą wieś i wszystkich po kolei mordowali." Krzyż na wiejskim cmentarzu w Koniuchach St. Woronisowa: " ... kogo tylko sowieci znaleźli w krzakach czy w jamie - zabijali." St. Wojtkiewicz: "... nie oszczędzali nawet kobiet w ciąży." Dom Aleksandrowicza - milczący świadek tragedii 29 stycznia 1944 roku. Fot. Waldemar Dowejko Nasza Gazeta 9 (498) - Wilno
Kontynuując temat "Masakra w Koniuchach" ("Nasza Gazeta" nr 9 z dn. 8 - 14 marca 2001 r.) odwiedziliśmy dn. 17. 03. br. wieś Koniuchy ponownie. W wyniku powstała poniższa lista pomordowanych osób w oparciu o dokumentację L. Narkowicz, R. Maciejkiańca oraz Cz. Malewskiego. O uzupełnienie i udokładnienie listy ofiar prosimy również innych naocznych świadków tragedii.
Wina ich była w tym, że walczyli o godność ludzką Puszcza Rudnicka podczas okupacji hitlerowskiej zaroiła się od oddziałów partyzanckich. Stała się domem, w którym znaleźli schronienie przedstawiciele różnych narodowości i orientacji politycznych. " ... w Puszczy znajdowało się w tym czasie około 2000 ludności żydowskiej, mniej więcej 200 uzbrojonych partyzantów (głównie Białorusini i Rosjanie) oraz 20 minierów-zrzutków, których głównym zadaniem była dywersja na ważnym szlaku kolejowym Grodno - Wilno. Na całym zaś jej obszarze leżało ledwie kilka nędznych wiosek, które bardzo niewiele mogły świadczyć na rzecz tak dużej ilości ludzi".1) W tych warunkach dochodzi do konfliktów oraz tragedii. Tadeusz Truszkowski ps. "Sztremer" dowódca V batalionu 77 p.p. AK w swoich wspomnieniach pisze:" ... warunki naszej egzystencji były skomplikowane; oto równocześnie mobilizowałem z siatki konspiracyjnej 2. Kompanię; do siatki tej należała między innymi wieś Koniuchy, leżąca na skraju Puszczy Rudnickiej. Część chłopców z tej wsi znalazła się w szeregach kompanii. W tym samym również czasie pomiędzy mieszkańcami Koniuch, a jakimś oddziałem partyzantów radzieckich w Puszczy Rudnickiej powstał konflikt" 2). Partyzanci sowieccy z Puszczy Rudnickiej grabili i nękali okoliczną polską ludność. Wsie te były biedne, bo mające liche piaszczyste grunta, na których niewiele wschodziło. Z trudem mogli wykarmić rodziny, a tu jeszcze części "goście". Codzień mieszkańców Koniuch drążył niepokój o los dnia jutrzejszego i w tym celu została zorganizowana samoobrona. Organizatorami przeciwstawiania się rabunkom byli: Józef Bobin, Władysław Woronis, Jan Kodzis *. Propaganda sowiecka przedstawiała ludzi z samoobrony jako zdrajców, kolaborantów, których trzeba ukarać. "Wina" tych osób była w tym, że walczyli o godność ludzką i bronili się przed sowieckimi rabusiami. W sowieckiej broszurce propagandowej pt. "Pirčiupiai" czytamy:"... w niektórych miejscowościach Puszczy Rudnickiej - Čebotariai, Daržininkai, Dargužiai, Učkuronis, Kaniukai i Kruminiai - okupantom udało się stwożyć oddziały "samoobrony" z miejscowych nacjonalistów i elementów kułackich. Zawdzięczając partyzanckiej pracy rozjaśniającej wśród miejscowej ludności w niektórych wsiach, jak np. w Dargużiaj, " członkowie samoobrony" rozbroili się i oddali broń partyzantom, a w drugich, gdzie agitacja nie dała rezultatów ( w Daržininkai, Kaniukai ), partyzanci rozpędzili siłą te oddziały. Grupy samoobrony przestały istnieć".3) Rzeczywistość była inna. Partyzanci sowieccy wczesnym sobotnim rankiem napadli na bezbronną wieś, którą spalili mordując niewinnych ludzi.
29 stycznia 1944 roku zginęli:
1. Bandalewicz Stanisław ok. 45 lat W sprawozdaniu policji litewskiej za okres z 26 stycznia do 1 lutego 1944 r. zanotowano: " 29 stycznia około 200 bandytów rosyjskich napadło na wieś Koniuchy i całkowicie ją zniszczyło. Zginęło 36 osób i 14 zostało ciężko rannych. Mieszkańcy tej wsi kilkakrotnie sprzeciwili się zbrojnie bandytom. W odwecie zniszczyli wioskę" 4) W innej relacji policji litewskiej przedstawiono wydarzenia następująco:" Podpalili wieś. Z 40 gospodarstw spaliło się 39 zabudowań i 1 łaźnia, 50 krów, 16 koni, 50 świń, 100 owiec, 400 kur i inny majątek. W walce ciężko ranili policjanta Juozasa Baronisa**, a policjanta z pomocniczego oddziału policji Juozasa Bobinasa** zabili. Zabili 35 osób cywilnych, 13 raniono z nich 10 ciężko".5) Dziennik pt. "Goniec codzienny", ukazujący się w Wilnie w okresie okupacji hitlerowskiej, nie odnotował na swych łamach tragicznych wydarzeń w Koniuchach. Czesław Malewski
Przypisy: 1) Tadeusz Truszkowski "Partyzanckie wspomnienia", Instytut wydawniczy PAX, Warszawa 1968; s. 140 2) tamże, s. 133 3) S. Sinkevičius "Pirčiupiai",wydawnictwo MINTIS, Vilnius 1979; wydanie rosyjskie, s. 18 4) LRVOA (byłe Archiwum partii w Wilnie) zesp. 3377, inw. 58, vol. 273 s. 41 5) "Armija Krajova Lietuvoje" Vilnius 1999, s. 266 7) * Rodziny włościańskie Bobinów, Woronisów, Bandalewiczów, Kodziów mieszkały w tej miejscowości już na początku XIX w. o czym świadczą metryki kościelne parafii bieniakońskiej. * *Juozas Baronis czyli Józef Woronis, Juozas Bobinas czyli Józef Bobin. Według relacji świadków nie należeli do policji litewskiej a do samoobrony. Nasza Gazeta 12 (501) - Wilno
|