BAJKA O NIEŚMIAŁEJ LALECZCE
Wiek: dziewczynka 6 lat
Trudności - nieśmiałość
Zasób - ładnie śpiewa
Metafora - lalka
Było sobie bajkowe miasto. Miało czyste i gładkie ulice, błyszczące niby lustra. Jeździły po nich zwinne, kolorowe samochody, które zamiast dymu i spalin wypuszczały miękkie i puszyste obłoczki. W miasteczku tym były także piękne skwery, pełne drzew, krzewów i kwiatów.
Wśród tych kwitnących drzew stał zielony blok z brązowym dachem. Wzbijał się on wysoko do góry, jak gdyby chciał ogrzać się w gorącym słońcu
i dosięgnąć błękitnych obłoczków. Po drugiej stronie stał inny, żółty z czerwonym dachem, ten sięgał jedynie wierzchołków drzew. W głębi między tymi blokami stał duży dom towarowy, jakich jest wiele w każdym mieście. Miał duże, błyszczące okna z kolorowymi wystawami, które zachęcały do wejścia. Gdy się podeszło do drzwi, one same natychmiast się otwierały się, wygrywając przyjemną, króciutka melodię. W środku było dużo różnych stoisk, na których każdy mógł coś dla siebie wybrać. Zaraz przy wejściu wisiały na wieszakach cieniutkie, letnie sukienki, które wiatr delikatnie poruszał, jakby je chciał pogładzić, dotknąć, a może przymierzyć. Dalej stoisko cukiernicze zachęcało zapachem świeżych ciast, kremów i lodów, ze miało się ochotę spróbować każdego z nich. W głębi sprzedawano kwiaty, które wabiły swymi kształtami, kolorami iż zapachem. Pięknie wyglądały czerwone i żółte róże, fioletowe irysy i białe lilie. Doniczkowe kaktusy wydawały się dumne i niedostępne poprzez swoje sterczące ostre kolce.
Na samym środku, chyba najbardziej kolorowe, było stoisko z zabawkami. To prawdziwy raj dla dzieciaków. Wydawało się, że półki uginają się pod ciężarem tak wielkiej ilości zabawek. Na pierwszej półce u góry stały równo ustawione w rzędzie pluszowe misie. Były tak miękkie, że można by wtulić się w nich i byłyby znakomitą przytulanką do zasypiania. Druga półka należała do samochodów. Wydawały one najróżniejsze dźwięki, sygnały, a niektóre
z nich mrugały światłami jak migoczące gwiazdy. Niżej ustawione były samoloty, skrzydła rozpinały szeroko, a śmigłem obracały tak szybko, że mogłyby bez trudu odlecieć w górę. Na czwartej półce siedziały lalki. Każda była piękna na swój sposób. Jedna miała czerwona sukienkę w białe groszki i czerwone kokardy, a włosy jej były kręcone i błyszczące. Chwaliła się, że jej suknia w tańcu wiruje jak karuzela. Druga lalka miała sukienkę niebieską w żółtą krateczkę, mała też pomarańczowe buciki i prześliczną pomarańczową torebeczkę z naszywanymi koralikami. Następna lalka - to Barbie - syrenka. Wszystkich zadziwiały jej długie, złote, połyskujące w słońcu włosy. Suknię miała ze srebrzystych łusek, jak prawdziwe ryby. Dzięki tym błyskotkom wyglądała, jakby przed chwilą wyszła z dna oceanu. Kolejna lalka wystrojona była w bardzo cieniutką, prawie przezroczystą, różową sukieneczkę bez rękawów. Sukienka wyglądała dość skromnie, ale kapelusik dodawał jej czarującego uroku, wyglądała po prostu jak z baśni. Miał duże białe rondo, a na nim drobniutkie, różowe różyczki. Różyczki te były o tyle niezwykłe, że nawet z daleka mocno pachniały - jak żywe.
Całkiem z boku, już na samym brzegu półki siedziała jeszcze jedna laleczka. Miała sukienkę równie piękną jak wszystkie inne. Kolor jej był jasnozielony,
a rękawy i falbanki były bardzo kwieciste. Wydawał się, że były uszyte z wiosennej łąki, na której zakwitło tysiące żółtych kaczeńców, białych stokrotek
i niebieskich niezapominajek. Włosy miała uczesane w dwa kucyki, a na nich zawiązane były kokardy, takie same, jak falbanki na sukience. Podkreślało to jeszcze bardziej jej wiosenną świeżość. nie wiadomo dlaczego laleczka ta siedziała zawsze z boku, chociaż bardzo lubiła inne lalki. Wolała jednak tylko przysłuchiwać się im z daleka, nigdy nie będąc wśród nich. Kiedy inne lalki opowiadały o sobie, chwaliły się swym wyglądem, bawiły się, ona nic nie mówiła, tylko je obserwowała. Mówiono o niej, że potrafi śpiewać, ale nikt nigdy nie słyszał jej głosu.
Pewnego razu lalki urządziły zabawę. Wszystkie wesoło bawiły się przy muzyce, tylko nasza mała laleczka ciągle siedziała sama na półce. Potem lalki postanowiły, że każda z nich będzie występować przed resztą i zaprezentuje to, co potrafi najlepiej. Lalka w sukni w białe groszki zatańczyła lekko, wirując jakby w powietrzu. Syrenka tańcząc wyginała się tak zwinnie, jakby pływała w wielkim oceanie. Lalka w kapeluszu z różyczkami wyrecytowała piękny wiersz i z dumą ukłoniła się na zakończenie. Lalka w niebieskiej sukni w kratkę skakała bardzo sprytnie na skakance, pokazując przy tym różne figury.
Kiedy lalki wróciły po występach na półkę, przyszła kolej na laleczkę siedzącą z boku. No i ta nasza laleczka po woli, spokojnie wyszła na środek, delikatnie się ukłoniła i zaczęła śpiewać. Głos jej była bardzo dźwięczny i miły, jakby to śpiewała piękna rusałka wodna. Wszystkie lalki oniemiały
ze zdumienia, wsłuchały się w przecudny śpiew i zastygły w bezruchu. Nikt nie przypuszczał, że lalka, która z nikim nie rozmawiała, może być taką wspaniałą piosenkarką. Laleczka śpiewała coraz pewniej i weselej, a głos jej docierał do najdalszych zakątków sklepu. Takiego śpiewu można byłoby słuchać cały dzień. Gdy laleczka skończyła piosenkę, wszyscy bili jej brawa, prosząc o jeszcze jeden taki występ. No i nasza laleczka zaśpiewała ponownie refren piosenki ku wielkiej radości wszystkich. potem lalki zrobiły dla niej miejsce na środku półki i poprosiły, by nauczyła ich tak pięknie śpiewać jak ona.
Jolanta Śmigoń
Przedszkole Miejskie Nr 5
w Zamościu