135 (45)


Morelanda i Robin. Stopień po stopniu windowałem w górę Creedmana. Jego kalosze skrzypiały, ale milczał. Gdy doszliśmy do szczytu, zaczął się opierać.

Dźgnąłem go lufą w plecy.

Jeszcze trzy stopnie. Zatrzymaliśmy się.

Na górze cisza.

Dwa stopnie. Jeden.

Ani śladu Jo.

Byliśmy w środku.

Pokój wyglądał tak, jak go pozostawiliśmy. Za wyjątkiem drzwi do biura.

Siedział w nich przywiązany do fotela, zakneblowany mężczyzna.

Chudy, ze zjeżonymi włosami i zmierzwioną brodą.

Carl Sleet. Ogrodnik, którego głos przez telefon zwabił Bena do parku.

Spojrzał na Creedmana i zwęziły mu się źrenice. Zacisnął palce, ręce miał przywiązane do poręczy plastikową taśmą. Taką, jakiej używają policjanci. Czyżby to Haygood tak go potraktował?

Nie, bo Creedman sprawiał wrażenie równie zdumionego jak ja.

Stałem zastanawiając się, co robić dalej.

W drzwiach ukazała się Jo, z uniesionymi do góry rękami, bez broni.

Nie strzelaj — powiedziała wesoło. — A teraz może usunę ci z drogi
mojego łotra, żebyś mógł wprowadzić swojego.

Pistolet Jo leżał na książkach na biurku Morelanda, daleko od niej. Coś mi z daleka pokazała.

Biała karta w czarnej skórzanej oprawie i srebrna odznaka. Na karcie jakaś rządowa pieczęć, ale nie zdołałem stąd odczytać drobnego druku.

Ponieważ nie odpowiedziałem, roześmiała się i pomachała kartą.

Nie bój się, jest autentyczna. Tyle że na inne nazwisko.
Podszedłem bliżej.

Ministerstwo Obrony i numer działu, który nic mi nie mówił. JANE MARCIA BENDIG, STARSZY ŚLEDCZY.

Stałem, podtrzymując Creedmana. Żałowałem, że nie mam trzech dodatkowych rąk i spluwy w każdej z nich.

Posłuchaj, rozumiem, że jesteś ostrożny — powiedziała — ale
gdybym chciała cię zastrzelić, już byś nie żył. Ja nie chybiam.

Nie odpowiedziałem.

Teraz w porządku? — spytała.
Przeraził mnie własny śmiech.

274

Carl był niegrzeczny — wyjaśniła Jo. — Podkradał pieniądze z kasy,
narzędzia, przywłaszczył sobie twój zestaw chirurgiczny. Podkładał karaluchy
do pokoi. Kiedy myśli, że nikt go nie widzi, wymiguje się od roboty. Od
pewnego czasu mam go na oku. Dzisiaj wieczorem nie wyszedł z innymi
pracownikami, tylko ukrył się w szopie z narzędziami. Wyobrażał sobie, że
to on śledzi mnie. — Uśmiechnęła się. — Zostawiłam Pam i wróciłam, żeby
go pilnować. Czy wiesz o tym, że sobie podśpiewujesz, gdy ci się nudzi, Carl?
Nie jest to godne polecenia, gdy się siedzi w ukryciu.

Carl poruszył się w fotelu.

— Kiedy weszliście z Robin do minizoo — zwróciła się do nas. — Carl ukrył się w krzakach i podglądał was. Odczekał, a potem zatelefonował z aparatu w laboratorium. Jego kumple przybyli tu w okamgnieniu — prawdopodobnie czekali na drodze za bramą. Zostawili go tutaj na czatach, weszli do laboratorium, pobyli tam jakiś czas i wrócili. Potem skierowali się w stronę muru. Wtedy widziałam ich po raz ostatni. Postanowiłam zająć miejsce Carla. Chciałabym teraz odzyskać mój pistolet. Mam w pokoju inny, ale, jak powiedziałam, wolę uniknąć kłopotów. Zawahałem się.

Oddałem jej Creedmana. Związała mu ręce za plecami i podprowadziła do Carla?

Carl — powiedział ze smutkiem Moreland.
Sleet unikał jego oczu.

275



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
45, 60, 75, 100, 120, 135 kW, SG6 200
24(45)RUP
8(45) Diagramy klas cz2
biochemia krwi 45
45 sekundowa prezentacja w 4 ro Nieznany (2)
plik (45)
45 49 (2)
I CSK 45 09 1
BTI AWAX 26 27 45
III CSK 135 05
135 136
Logistyka i Zarządzanie Łańcuchem dostaw Wykłady str 45
12 (45)
45
45 06 BW Hydraulika stosowana
45 48
135. Koncepcja Strategiczna Sojuszu...., STUDIA EDB, Obrona narodowa i terytorialna
Proza 20-lecia jako tradycja literacka dla powojnia, Polonistyka, 08. Współczesna po 45, OPRACOWANIA
RAMKA(45), Prezenty

więcej podobnych podstron