42 (53)


0x08 graphic
przycisnął dziewczynkę do siebie. Szybko potarł watką jej rękę, coś tak, że spojrzała prosto na niego, i wbił igłę. Dziewczynka otworzy, buzię z grymasem bólu. Trysnęły łzy. Kilku stojących w kolejce chłopcj? zachichotało bez większego entuzjazmu. A potem Ben wyciągnął jgu i zabandażował ramię. Wszystko to nie trwało dłużej niż pięć sekund.

Dziewczynka nadal płakała. Ben spojrzał na nas. Pam podbiegła 4, dziewczynki i rozwinęła lizak. Kiedy to nie poskutkowało, przytuliła dziecko

Zauważyliśmy — powiedziała Robin.
Dziewczynka otarła jedno oko.

Ci państwo przyjechali do nas aż z Kalifornii — powiedziała Pam. -
Wiesz, gdzie to jest?

Angelina wybąkała coś, ssąc lizak.

Przez ten czas Ben zaszczepił dwoje następnych dzieci. Pracował szybko, rytmicznie jak maszyna. Pam stanęła koło nas, pocieszała dzieci i pilnowała, jak wychodziły.

Obok nas przeszło następne płaczące dziecko.

Także powinnam zrobić jeszcze parę zastrzyków — powiedział
Pam — ale Ben tak sobie dobrze radzi. Ja nienawidzę zadawania bólu.

Cheryl zamiatała schody, ale gdy nas zobaczyła, przerwała pracę.

88

Mamy tu teraz wpół do pierwszej. Czy powinniśmy zaczekać? Jeżeli był na nogach półtorej godziny temu, to prawdopodobnie nadal

Wzmianka o domu sprawiła, że jej twarz stężała. Robin zerknęła na

Cheryl stała, przysłuchując się naszej rozmowie. Kiedy spojrzałem na nią,

•mieniła się i powróciła do zamiatania.

__ Czy możemy stąd zadzwonić do Stanów?

___ Telefon jest w pokoju — odparła zaskoczona.

__ Czy doktor Bili już wrócił?

Zawróciliśmy na wybieg po Spike'a. Natychmiast przerwał zabawę z KiKo i podbiegł do Robin. Małpka wspięła się na gałąź i lekko jak piórko wylądowała mi na ramieniu. Mała, sucha łapka chwyciła mnie za kark. Musiała być niedawno myta migdałowym szamponem, ale jej futerko i tak zachowało woń znaną mi z zoo.

Wszyscy razem skierowaliśmy się do domu.

Robin weszła do domu. KiKo zeskoczyła z mego ramienia i pobiegła za nią i Spike'em. Zapukałem do drzwi biura Morelanda.

Trzyma! w ręku ogryzek ołówka i sprawiał wrażenie roztargnionego. Jego

biuro było tej samej wielkości, jak to, które przeznaczył dla mnie, ale ściany

"tiały kolor bladozielony, a umeblowanie składało się wyłącznie z taniego

^talowego biurka i krzesła. Luźno porozrzucane i związane papiery zaścielały

•otowe podłogi. Biurko także było nimi zarzucone, chociaż pośrodku

'Ważyłem jedną wysoką, starannie ułożoną stertę. Kserokopie z czasopism.

| samym wierzchu leżał artykuł, który napisałem wiele lat temu na temat

ttfua dziecięcych fobii. Moje nazwisko zostało podkreślone na czerwono.

Drzwi do pracowni były otwarte. Stoły, zlewki, butelki, probówki na

^ach, waga szalkowa i jakieś inne wyposażenie, którego nie znalem.

* Wagi stał wysoki słój pełen szarobrązowych kuleczek, którymi Moreland

tił swoje owady. Za nim mniejszy pojemnik z jakimś brązowawym płynem.

- O co chodzi? — zapytał, zdejmując okulary. Najwyraźniej w czymś
^szkodziłem.

89



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
42 53 (2)
42 53 (2)
42 53
akumulator do jaguar e type 22 series 123 42 53 12v
akumulator do saab 9 7 x 42 53 60
akumulator do jaguar e type convertible series 123 38 42 53
44,53,42,55
53 LEKI WYKRZTUŚNE I SEKRETOLITYCZNE
2009 06 15 21;42;51
cwiczenie 04 53
2002 09 42
70713 42
70811 42
page 42 43
49 53

więcej podobnych podstron