PAN WOŁODYJOWSKI
Pan Wołodyjowski - ostatnie ogniwo Trylogii Henryka Sienkiewicza
Wieloletnia praca nad Potopem była dla Sienkiewicza przedsięwzięciem niezwykle wyczerpującym. Po śmierci żony, Marii z Szetkiewiczów (1885) z trudem powracał do równowagi. Żeby uciec od przygnębiających wspomnień, w październiku 1886 r. udał się do kilku krajów (Turcja, Grecja, Włochy). Szczególnie interesował go świat muzułmański. W czasie pobytu w Turcji przez dziesięć dni przebywał w Kawagu, zwiedził również Konstantynopol i Stambuł. Jak podaje J. Krzyżanowski:
Sienkiewicz, który do Turcji wybrał się, by przed pracą nad Panem Wołodyjowskim zobaczyć na miejscu Życie wschodnie [...] interesował się [...] architekturą miasta i jego Zwyczajami, nie zapominając również o ludziach, zarówno osiadłych w Stambule rodakach, jak o Turkach.1
Wiadomo, że już w lutym 1887 r. Sienkiewicz miał zamysł nowego dzieła stanowiącego zamknięcie historii wydarzeń z lat 1648-1673, tj. od śmierci Władysława IV po zgon Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Trzecia część cyklu powieściowego miała obejmować czas elekcji i rządu syna księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, Michała Korybuta, a więc okres hetmańskiej działalności jego następcy, Sobieskiego, dzięki której został wyniesiony na tron. W liście do J. Janczewskiej pisarz donosił:
Oto komponowałem sobie sceny do Wołodyjowskiego. Dziwny to jest proces, w którym fantastyczne osoby mieszają się z żywymi; widzi się je, skutkiem czego odczuwa się wszystko mocno - i pisze się dobrze. Długo by o tym opowiadać.2
Według Juliana Krzyżanowskiego pełny rytm pisania osiągnął autor w kwietniu 1887 r., podczas pobytu w dzisiejszej Opatiji.3 Kolejne odcinki drukowane były równocześnie w „Dzienniku Poznańskim”, warszawskim „Słowie” i krakowskim „Czasie”. Druk rozpoczęto 2 czerwca 1887 a zakończono 15 maja roku następnego. Natomiast całościowe wydanie książkowe pojawiło się na rynku czytelniczym kilka tygodni po zakończeniu druku prasowego.
Henryk Sienkiewicz, przystępując do pisania powieści o „pierwszym żołnierzu Rzeczypospolitej”, miał za sobą gruntowne studia historyczne. Podczas badania starych dokumentów wojskowych napotkał kilku Wołodyjowskich. Jeden z nich miał na imię Michał, Pochodził z szaraczkowej szlachty zamieszkałej w okolicach Kamieńca. W innych tekstach źródłowych autor znalazł kolejnego, związanego z wojskiem, Wołodyjowskiego. Miał on na imię Jerzy i był stolnikiem przemyskim. Urodził się w 1620 r. Faktycznie przez pewien okres przebywał w Chreptiowie i zginął jako jeden z obrońców Kamieńca. Właśnie jego autor uczynił głównym bohaterem ostatniej części Trylogii.
Postać ta na przestrzeni cyklu powieściowego przechodzi znaczną przemianę. W Ogniem i mieczem widzimy tytułowego bohatera jako czupurnego i skorego do awantur młodzika. Pewnej stateczności nabiera w Potopie, ale nadal jest figurą mającą wyraźną proweniencję komediową. W obu tych powieściach pan Michał występował w roli niefortunnego konkurenta, dość kochliwego i wrażliwego na wdzięki niewieście. Charakterystyczne, że Sienkiewicz w Trylogii zmienia imię Wołodyjowskiego. W Ogniem i mieczem miał on na imię wyłącznie Michał. W Potopie bohater czyni znamienną uwagę podczas rozmowy z Kmicicem:
- Właściwie, to ja jestem Jerzy Michał, ale że święty Jerzy smoka tylko roztratował, a święty Michał całemu komunikowi niebieskiemu przewodzi i tyle już nad piekielnymi chorągwiami odniósł wiktoryj, przeto jego wolę mieć Za patrona.4
Podczas pobytu w klasztorze na początku Pana Wołodyjowskiego przyjmuje imię Jerzy. W ten sposób podkreśla swój duchowy związek z tym imieniem. Dla otoczenia pozostaje nadal Michałem.
W trzeciej części Trylogii Jerzy Michał Wołodyjowski, zwłaszcza po kilkuletnim pożyciu z Basią, jest już doświadczonym zagończykiem, cieszy się powszechnym szacunkiem i poważaniem. Bohater jest uosobieniem rozwagi i stateczności.
Tak więc pan Michał z Trylogii jest konstrukcją literacką, która pomysł i niektóre fakty zawdzięcza dwu rzeczywiście istniejącym w XVII wieku Wołodyjowskim, Michałowi i Jerzemu. Nie jest to jednak zależność daleko idąca: [...] wszystkie jego [...] perypetie, cała jego sylwetka, usposobienie, charakter dopowiedziane zostały przez samego pisarza.5
Podobną swobodę w traktowaniu źródeł faktograficznych dostrzec również można w przypadku kreacji Barbary Jeziorkowskiej. Wspomniany stolnik przemyski, Jerzy Wołodyjowski, istotnie miał za żonę Jeziorkowską, ale o imieniu Krystyna. W trakcie pisania okazało się, że trzeba niemałych zniekształceń pierwowzoru, by z owej Krystyny uczynić sympatycznego i rezolutnego „hajduczka”. W czasie, kiedy zawierała związek z Jerzym Wołodyjowskim, liczyła sobie ponad czterdzieści lat. Jej poprzedni mężowie - Swirski, Kondracki i Ćwilichowski - polegli na wojnie. Faktyczna pani Wołodyjowska nie towarzyszyła mężowi w okresie jego pobytu w Chreptiowie. Należała również do tych nielicznych żon znaczniejszych dowódców, które nie były przy mężach w oblężonej twierdzy kamienieckiej, wyjechała bowiem do krewnych na Litwę. Po śmierci męża wyszła za mąż po raz piąty. Te wiadomości były dla Sienkiewicza dość kłopotliwe. Pisze o tym w liście do Godlewskiego:
Wymyśliłem w wyobraźni typ dziewczyny-hajduczka [...] a tymczasem masz diable wdowę, jeszcze po trzech mężach. Radzę się Tarnowskiego, co zrobić, bo trzeba by i ten początek, który już mam, przerobić.6
Julian Krzyżanowski tak komentuje sposób ostatecznego pokonania pisarskich zmartwień:
Co Tarnowski [...] odpowiedział, nie wiemy, przypuścić jednak wolno, że odpowiedzi tej zawdzięczamy pozostawienie w powieści hajduczka, który po swym historycznym prototypie, Krystynie Jeziorkowskiej, odziedziczył tylko nazwisko panieńskie i żartobliwy przydomek „wdowy po trzech mężach”, „bo na raz trzech godnych kawalerów puściło się do niej w zaloty” i „wszyscy trzej na wojnie dali gardła” [...]. W taki to zabawny sposób wiadomość, iż mały pułkownik był czwartym [...] mężem pani Krystyny, pokwitował autor Pana Wołodyjowskiego, przy czym imieniem jej obdarzył rówieśniczkę i przyjaciółkę Basi, Krysię Drohojowską.7
Nie mamy wątpliwości, że główni bohaterowie, mimo autentycznych nazwisk, są fikcją artystyczną mającą częstokroć (jak Zagłoba) bogatą genealogię literacką. Słusznie wskazywano, że w Zagłobie jest coś z Plautowskiego żołnierza-samochwała, Ulissesa, Cerwantesowskiego Sancho Pansy i Szekspirowskiego Falstaffa.
Postaci Wołodyjowskiego i Zagłoby zapewniają spójnośę cyklu powieściowego. W Ogniem i mieczem Wołodyjowski występuje w tle Jana Skrzetuskiego; podobnie rzecz się ma w Potopie, gdzie Skrzetuskiego zastępuje Kmicic. W Panu Wołodyjowskim jego miejsce zajął występujący epizodycznie w Potopie Ketling. Nie przyćmił on jednak swoją obecnością pary: Wołodyjowski - Zagłoba. W świetle powieści nie ulega wątpliwości, że obaj, zresztą z różnych względów, są „najpierwszymi żołnierzami Rzeczypospolitej”.
„Mały rycerz” jest uosobieniem honoru i obowiązku żołnierskiego. Już w Potopie, obserwując pułkownika chorągwi laudańskiej, zwłaszcza stosunek do pokonanego przezeń Kmicica, można dostrzec bez trudu funkcję jaką Sienkiewicz przeznacza mu w ostatniej części Trylogii. Także i później, podczas rozmowy z Janem Kazimierzem o rzuceniu buławy pod nogi Radziwiłłowi, bądź też wówczas, gdy pan Michał robi wyrzuty Kmicicowi, że oszczędził księcia koniuszego, Bogusława, dostrzec można tę samą żołnierską prawość i niezłomność, która każe zginąć „Hektorowi kamienieckiemu” pod gruzami zamku. W ten sposób pisarz oddawał hołd żołnierzowi któremu Sobieski zawdzięczał koronę królewską.
W planie powieściowych wydarzeń u boku Wołodyjowskiego znajduje się Zagłoba. Jest on przedstawicielem tej szlachty, która współtworzyła sarmacki świat Rzeczypospolitej. Masy szlacheckie odgrywały ogromną rolę w siedemnastowiecznej Polsce. Potwierdzeniem tego była powieściowa rola Zagłoby we wprowadzeniu na tron „króla Piasta”. Losy Wołodyjowskiego i Zagłoby stają się osnową innych wątków wojenno-romansowych, podstawą konstrukcji fabuły powieściowej.
Uwagi o swoistości gatunkowej powieści
Poszczególne części Trylogii są odrębnymi całościami dość zasadniczo różniącymi się między sobą. Przez odbiorców traktowane są one na ogół jako jedno ogromne dzieło. W znacznym stopniu zatroszczył się o to sam Sienkiewicz, czyniąc w każdej następnej części cyklu wyraźne nawiązania do poprzedniej. Autor w podobny sposób konstruuje akcję. Główni bohaterowie (Skrzetuski, Kmicic, Wołodyjowski) - uwikłani w wydarzenia wojenne - jednocześnie żyją myślami o ukochanej kobiecie (Helenie, Oleńce, Basi). Pojawia się „ten trzeci” i wykorzystuje wszystkie dostępne mu, przeważnie niegodziwe, sposoby, by osiągnąć cel. Takie właśnie postępowanie demonstruje Bohun, książę Bogusław i Azja Tuhaj-bejowicz (w opracowaniu zachowano pisownię nazwiska wprowadzoną przez Sienkiewicza). Charakterystyczne jest również to, że konkurent bohatera jest jego ideowym przeciwnikiem (jawnym bądź ukrytym wrogiem Rzeczypospolitej). W Ogniem i mieczem oraz Potopie wątek rywalizacji o kobietę stanowi osnowę romansową całej powieści, natomiast w Panu Wołodyjowskim będzie on zredukowany do epizodu skrytego pożądania i gwałtownego porwania Basi, zakończonego samodzielnym jej uwolnieniem się z sytuacji zagrożenia, którą stworzył dziki i nieobliczalny Azja. Rycerz zostaje nagrodzony za wierność służbie i prawość postępowania z niegodziwcem, zaś jego wybranka - za stałość uczuć i dochowanie wierności. Sprawcę niecnych czynów spotyka zasłużona kara. Trzeba tu nadmienić, że główny wątek romansowy w Panu Wołodyjowskim rozgrywa się według innych reguł, niż w dwu poprzednich częściach (będzie o tym mowa dalej).
Nie trzeba chyba dodawać, że tak skonstruowana akcja romansowa (powiązana z wydarzeniami wojennymi) służy budowaniu napięć i emocji. Mamy tu do czynienia ze strukturą powieści opartą na powikłanych wątkach, niespodziankach, przypadkach, zbiegach okoliczności, piętrzących się trudnościach. Stanowią one wypróbowane chwyty właściwe dla powieści przygodowej.
Dla Juliana Krzyżanowskiego Trylogia jest typowym romansem przygodowym z barwnie zarysowanym tłem dziejowym.
Łącząc [...] stworzonych w swej wyobraźni bohaterów z barwnymi wydarzeniami dziejowymi, Sienkiewicz, mimo stosowania tego samego [...J schematu strukturalnego, umie utrzymać ciekawość czytelnika w ciągłym napięciu, podsycać ją coraz to nowymi przygodami, gromadzonymi z niewyczerpaną wręcz pomysłowością.
Z kolei Jan Zygmunt Jakubowski, dostrzegając również odrębność gatunkową Trylogii, sugeruje, by nie patrzeć na ten utwór jak na powieść historyczną, ale dzieło łączące w sposób niepowtarzalny wielorakie doświadczenia literackie.
Nasze współczesne zainteresowania skupiają się na Trylogii nie tyle jako na źródle wiedzy o przeszłości, ile na dziele sztuki, w którym spotkały się różne wątki i motywy - baśni, ludowo-bohaterskiego eposu, poematów rycerskich, powieści łotrzykowskiej, walterscotowskiego romansu historycznego.9
Zygmunt Szweykowski10 spostrzegł, że świat powieściowych przedstawień pisarz konsekwentnie podporządkował wiodącej idei dzieła. Było nią pragnienie „pokrzepienia serc”. W związku z tym wręcz konieczny był pisarzowi baśniowy optymizm. Historię należało ujmować jako wolną od sprzeczności, konfliktów i tragedii, postrzegać wyłącznie jej urodę, bujność i barwę. Korzystając z reguł baśni autor kreował poszczególne postaci jako siły sprawcze historii.
Sienkiewicz na użytek baśniowej wizji dziejów, bez respektu dla prawdy historycznej, powołuje idealnych wodzów. W Ogniem i mieczem jest to Jeremi Wiśniowiecki, w Potopie król Jan Kazimierz, a w Panu Wołodyjowskim hetman Sobieski. Główne postaci mają wiele cech wyolbrzymionych, a więc w istocie baśniowych. W swoim pragnieniu czynienia dobra napotykają również baśniowo przerysowane twory będące uosobieniem zła. Właśnie z powodu działania owych sił destrukcji ustylizowani na herosów główni bohaterowie popadają w sytuacje niezmiernie trudne, niemal bez wyjścia. Mają oni nadludzką siłę, zręczność i odwagę, sprzyja im szczęście. Taki właśnie jest Wołodyjowski, niezrównany szermierz - „pierwsza szabla Rzeczypospolitej”. Zygmunt Szweykowski zwraca uwagę, że obok hiperbolizacji postaci Sienkiewicz stosuje także inną, również charakterystyczną dla baśni, metodę budowania obrazu niezwykłego bohatera. Według niego, w baśni
Spotykamy się [...] niejednokrotnie z postaciami różnych Jasiów głuptasów, którzy na pozór trzech zliczyć nie potrafią, niepozorni w najwyższym stopniu z wyglądu, a w istocie mający ukrytą dzielność i niezwykłe męstwo. Czyż inaczej jest z Wołodyjowskim, rycerzykiem na pozór groteskowym, z śmiesznie sterczącymi wąsikami i mizernego wzrostu? [...] dopiero w pojedynkach, walkach, bitwach, zagonach, okazywał całą swą niezwykłość i niezawodną rękę; równego mu szermierza nie było!11
Baśniowe konwencje rządzą również psychologią postaci. Dają one znać o sobie w braku głębszej motywacji działania i uproszczonej interpretacji ludzkich zachowań. Schematyzacji poddana jest szczególnie miłość między dwojgiem młodych. Pojawia się ona jako zrządzenie i nakaz losu. Gwałtownie i bez reszty wypełnia całe jestestwo zakochanych. W tym miejscu warto podkreślić, że sposób potraktowania wątku miłosnego w Panu Wołodyjowskim jest bezsprzecznie najciekawszy i artystycznie najbardziej udany w całości cyklu. Powieść nie jest wolna od moralitetowego przesłania. Według niej o losie człowieka, o jego wielkości lub małości, decyduje przyjęty system wartości. Najwyższą wśród nich jest miłość do Polski, gotowość ofiary własnego życia w obronie jej granic.
Uosobieniem sił zła w Trylogii jest człowiek, który zdradził Rzeczpospolitą, który wchodzi w konszachty z jej wrogami. Zdrada Polski jest więc najwyższym złem, które również rozsiewa swoje ponure światło na inne cechy danej postaci: zdradza on ludzi, którzy mu zaufali, brudna namiętność bierze w nim górę nad uduchowioną miłością, nie zasługuje na miłość.12
Taką postacią jest w Panu Wołodyjowskim Azja Tuhaj-bejowicz. Według miary powieściowej jest on zdrajcą. Niewdzięcznością płaci Rzeczypospolitej, która powierzyła mu godność żołnierza. Zupełnie pomija się milczeniem, że ten bohater ma wystarczającą ilość powodów, by nienawidzić kraj przymusowego pobytu. Tego rodzaju dywagacje nie mieściły się jednak w koncepcji dzieła jako baśniowej przypowieści o losach dzielnego narodu.
Niejednolitość gatunkowa wszystkich trzech części cyklu powieściowego jest więc konsekwencją spojrzenia na historię. Winna ona mieć moc „krzepiącą”. A skoro tak, trzeba nie tyle ją retuszować, co wydobywać z niej mitologię stwarzającą szanse natchnienia i wiary w to, że będzie lepiej. Tym przede wszystkim należy wytłumaczyć ową chęć zawładnięcia narodową wyobraźnią poprzez sięganie do form literackich będących rezultatem zbiorowych doświadczeń narodu, jak: baśń, epos, przypowieść, legenda bohaterska.
Równoczesna troska o czytelniczą atrakcyjność utworu podpowiadała pisarzowi, by korzystał z doświadczeń powieści przygodowej i awanturniczej, walterskotowskiego modelu romansu historycznego i historycznej powieści przygody.
Kompozycja powieściowych przedstawień
W kompozycji Pana Wołodyjowskiego dostrzec można dosyć wyraźnie wyodrębniające się trzy kręgi fabularne związane z różnymi miejscami pobytu głównych postaci. W pierwszej części powieści wydarzenia rozgrywają się w dworku Ketlinga na Mokotowie, w środowisku średnio zamożnej szlachty. Koncentrują się one wokół perypetii miłosnych głównych postaci: Basi, Krzysi, Ketlinga i Wołodyjowskiego. W prowadzeniu intrygi niemałą rolę odgrywa Zagłoba.
W drugiej części utworu narrator przenosi akcję na Dzikie Pola do stanicy w Chreptiowie. Na tle życia i wojennych uwikłań mieszkańców szczególnie wyraziście rysuje się wątek tajemniczego Tatara - Azji. Jest on siłą sprawczą i przyczyną ciągu wydarzeń mających sensacyjno-przygodowy przebieg. Historia i polityka w części „warszawskiej” i „chreptiowskiej” pozostają nieco w tle, mimo to stanowią istotne wiązadła całości, motywują szereg sytuacji mających wpływ na bieg wydarzeń.
W trzeciej części z woli Sobieskiego główni bohaterowie biorą udział w obronie Kamieńca. Obszernie zostaje rozbudowane polityczne tło rozgrywających się wydarzeń. Przedstawiono tu stosunki w twierdzy oblężonej przez Turków. Losy czwórki bohaterów, znanych z części pierwszej, splatają się ponownie, a wspólna śmierć Ketlinga i Wołodyjowskiego stanowi jakby klamrę spinającą i zamykającą poszczególne wątki. Każda z części jest odrębną całością o wewnętrznie spójnej i zamkniętej kompozycji. Zmianie planu przedstawień towarzyszy zmiana problematyki. Pierwsza część Pana Wołodyjowskiego to przede wszystkim opowieść o miłości, druga - o wojenno-awanturniczych przygodach bywalców stanicy, zaś ostatnia - o oblężeniu i obronie Kamieńca. Zbudowane są one ze stałych elementów konstrukcyjnych. We wszystkich występuje: ekspozycja, wyraźnie zarysowany ośrodek kompozycyjny organizujący całość materiału tematycznego i ostateczne rozwiązanie akcji.
Początkowe rozdziały pełnią funkcję ekspozycyjną, zarówno w stosunku do całości utworu, jak i do jego pierwszej części. Przynoszą one wiadomość o tym, że śmierć Anusi Borzobohatej, narzeczonej „małego rycerza”, doprowadziła go do rozpaczy. Przyjaciele postanowili pospieszyć mu z pomocą. Dzięki sprytnemu fortelowi Zagłoby pan Wołodyjowski, który wstąpił do klasztoru, znajduje się ponownie wśród przyjaciół. W ekspozycji narrator wyjaśnia również jak doszło do spotkania z Ketlingiem i zadomowienia się bohaterów powieści w jego dworku. O dalszym rozwoju wypadków decydują zbiegi okoliczności i usiłowania Zagłoby, by wyswatać pana Michała z „hajduczkiem”. Pod nieobecność Ketlinga (musiał wyjechać do Kurlandii) w dworku pojawia się siostra Wołodyjowskiego, pani Makowiecka, w towarzystwie urodziwych panien, Basi Jeziorkowskiej i Krzysi Drohojowskiej. Kochliwy pan Michał, zgodnie z przewidywaniem starego szlachcica, dość szybko zapomina o zmarłej Anusi, Jego serce zwraca się w stronę statecznej panny Drohojowskiej. Zagłoba urzeczony osobowością i wdziękiem Basi, której przytrafiło się niegdyś ustrzelić z guldynki Tatarzyna, postanawia właśnie z nią ożenić młodego przyjaciela. Pewne wypadki rozgrywają się jednak poza jego wiedzą. Oto dochodzi do złożenia tajemnych ślubów między Krzysią a Michałem przed jego wyjazdem na Dzikie Pola. Wołodyjowski jako żołnierz musi spełnić wolę hetmana Sobieskiego i okresowo objąć placówkę panu Ruszczycu. Pod jego nieobecność w dworku pojawia się ponownie Ketling. Już od pierwszego spotkania z Krzysią rodzi się między nimi wielkie uczucie. Napięcie rośnie. Intryga miłosna się gmatwa. Krzysia świadoma wagi złożonych przyrzeczeń chce iść do klasztoru. Ketling nie może zrozumieć motywów jej postępowania. W tej sytuacji zjawia się Wołodyjowski. Wieść o zamiarze Krzysi robi na nim piorunujące wrażenie. Wydarzenia osiągają swój punkt kulminacyjny w momencie, kiedy urażona Basia wyjawia panu Michałowi przyczynę jego kolejnego niepowodzenia miłosnego. Na chwilę wydają się możliwe najbardziej tragiczne rozwiązania. Wszystko jednak kończy się pogodną sielanką. Ketling i Krzysia, za aprobatą pana Michała, mogą bez przeszkód zawrzeć związek małżeński. Także i Wołodyjowski nie pozostaje sam; Basia ku ukontentowaniu Zagłoby (i pana Michała) oświadcza, że pragnie poślubić wolnego od jakichkolwiek zobowiązań „małego rycerza”.
Ekspozycję „chreptiowskiej” części Pana Wołodyjowskiego poprzedza krótki opis losów Michała i Basi w okresie pierwszych czterech lat po zawarciu małżeństwa, których życiową treść stanowiły: Gospodarka, wojna i miłość - trzy porządki jego życia. Właściwa ekspozycja rozpoczyna się w roku 1671, kiedy to do rodzinnej majętności Basi, gdzie Wołodyjowscy zamieszkali po ślubie, przybywa Zagłoba. Układ wydarzeń ustanawia pewien porządek mający wpływ na dalszy bieg wypadków. Najpierw Wołodyjowski otrzymuje od Sobieskiego rozkaz objęcia dowództwa chreptiowskiej stanicy. Nie bez wpływu Zagłoby, decyduje się wziąć żonę w Dzikie Pola. Pan Michał postanawia jechać pierwszy, trzy tygodnie później ma przybyć w towarzystwie Zagłoby Basia.
W taki sposób rozpoczyna się ciąg „chreptiowskich” wydarzeń w powieści. Zgodnie z planem po Basię przyjeżdża oddział wojska. Jego dowódcą jest młody Tatar - Azja Mellechowicz. Podczas dojazdu do stanicy owemu Azji przytrafia się wypadek. Od początku życzliwa młodemu Tatarowi Basia udziela mu troskliwej opieki. Stanie się to początkiem afektu Azji do Basi.
Wołodyjowscy urządzają się w Chreptiowie. Pan Michał „czyści” okolicę z grasantów, a młoda „pani pułkownikowa” organizuje żołnierski żywot w stanicy. Dzięki jej obecności wojskowa osada nabiera charakteru nie tylko koszar, ale i wygodnej siedziby szlacheckiej (organizowano w niej przyjęcia i zabawy przy muzyce). W długie jesienne wieczory bywalcy snują swoje żołnierskie opowieści o przygodach i życiowych doświadczeniach. Pan Nienaszyniec opowiada o wyprawie na Krym w poszukiwaniu uprowadzonej przez Tatarów siostry i porwaniu przezeń trzyletniego Azji Tuhaj-bejowicza. Dzieciaka tego odebrano panu Nienaszyńcowi na terenie Rzeczypospolitej (uczynili to zbójcy, z którymi podjął wyprawę w tatarskie ziemie). Dalszy los małego Azji nie był mu znany. W pewnym momencie w centrum zainteresowania mieszkańców Chreptiowa staje Azja Mellechowicz. Żołnierze zatrzymują tatarskiego posłańca z listami do niego. Okazuje się, że młody Tatar prowadzi tajemne pertraktacje z dowódcami oddziałów, którzy zbiegli na stronę turecką, w sprawie ich ewentualnego powrotu do służby. Wołodyjowski i dowódcy oddziałów dowiadują się, że Melleehowicz ma na to hetmańską zgodę. Jednocześnie narrator ujawnia czytelnikowi, że Azja prowadzi jakąś grę. Jest osobą tajemniczą. Niebezpieczne byłoby dla niego rozpoznanie przez młodego Nowowiejskiego. Wiadomo również, że żywi wielką namiętność do Basi opiekującej się nim w chorobie. Charakterystyczne, że opowieść pana Nienaszyńca wywołuje szczególne poruszenie Azji Mellechowicza.
Następnie narrator opowiada o wojennej przygodzie Basi biorącej udział w likwidacji bandy Azba-beja. Po walce Wołodyjowscy zastają w domu gości. Jest wśród nich ojciec Adama Nowowiejskiego. Stary Nowowiejski rozpoznaje w Azji Mellechowiczu swego parobka przygarniętego jako bezdomne dziecko. Wychodzi wówczas na jaw tajemnica Azji. Przy okazji czytelnik dowiaduje się, że uciekł on ze służby po solidnym laniu, jakie otrzymał za romansowanie z przybyłą również do Chreptiowa córką Nowowiejskiego, Ewką. Wkrótce Azja, w nowej roli syna słynnego dowódcy tatarskiego, snuje ambitne plany pozostania tatarskim hetmanem na Ukrainie. Sądzi, że jest to zgodne z wojenną strategią Sobieskiego. Misję do hetmana w tej sprawie powierza panu Boguszowi. Równolegle z opowieścią o ambitnych planach Azji prowadzony jest wątek Basi usiłującej za wszelką cenę doprowadzić do związku Azji z Ewką. Następnie powieść wzbogaca nowy wątek. Oto przybyły do stanicy młody Adam Nowowiejski od pierwszego wejrzenia zakochuje się w przebywającej w Chreptiowie z matką młodziutkiej Zosi Boskiej.
Tymczasem pan Bogusz przywozi Azji niepomyślne wieści. Sobieski, hetman nie tylko polski ale i chrześcijański, swą rolę dziejową widzi w walce ze światem muzułmańskim, nie może więc służby bożej zdradzić i odrzuca plany syna Tuhaj-beja. Zawiedziony Azja postanawia ostatecznie przejść na stronę sułtana. Udaje mu się zwieść Basię pod pozorem zgody na jej projekty wyswatania go z Ewką. Wspólny wyjazd do Raszkowa kończy się porwaniem młodej pułkownikowej. Ta jednak wyrywa się i wśród niezwykłych przygód powraca do Chreptiowa. Okaleczony z ręki Basi i zrozpaczony Azja morduje znienawidzonego starego Nowowiejskiego, znęca się nad jego córką i Zosią Boską. Następnie narrator ponownie powraca do wątku Basi, która przez długie tygodnie walczy o życie. Chorą nieoczekiwanie odwiedzają Ketlingowie. Mąż Krzysi, z woli hetmana, w pobliskim Kamieńcu objął dowództwo nad artylerią. Decyzja ta jest konsekwencją spodziewanej wojny z ordą turecką. Sobieski, za pośrednictwem Wołodyjowskiego, powierza młodemu Nowowiejskiemu zadanie zdobycia wieści o ruchach wojsk tureckich. Skrzywdzony przez Azję Adam ochoczo podejmuje wyprawę. Sądzi, że na czele wojsk tureckich kroczyć będą Lipkowie dobrze znający ziemie Rzeczypospolitej. Z trzystuosobowym oddziałem, po przekroczeniu granic państwa sułtańskiego, chwyta znienawidzonego Tatara. Za pośrednictwem Luśni, który jest wykonawcą wyroku, mści się za doznane krzywdy, zadając Azji okrutną śmierć na palu. Wojna z Turcją jest nieuchronna. Wołodyjowski na polecenie Sobieskiego ma zasilić obronę Kamieńca.
Ostatni krąg fabularny ogniskuje się wokół wydarzeń związanych z obroną Kamieńca. Narrator rozpoczyna opowiadanie o obronie twierdzy kamienieckiej od historii powrotu Adama Nowowiejskiego do Chreptiowa, gdzie relacjonuje przyjaciołom przebieg rozprawy z Azją. Jeszcze tego samego dnia wszyscy opuszczają stanicę i jadą wraz z Nowowiejskim do Kamieńca. W twierdzy trwają przygotowania do obrony.
Sceny te tworzą ekspozycję trzeciej części powieści. Obrona ma swoją dramaturgię. Na początku dochodzi do konfliktu Wołodyjowskiego z Potockim. Chodzi o to, że generał narzuca oficerom zasadę zbiorowego dowództwa, czemu przeciwny jest pan Michał. Narastaniem kulminacji tego wątku jest scena złożenia przysięgi w kościele przez Wołodyjowskiego i Ketlinga oraz późniejsza wiadomość, że twierdza została poddana Turkom. Między tymi wydarzeniami toczy się barwna opowieść o walce obrońców. Podczas niej dochodzi do wzruszającego pożegnalnego spotkania Basi i Michała. Wydarzenia osiągają punkt kulminacyjny w momencie wysadzenia twierdzy w powietrze.
Powieść kończy się opisem pogrzebu Wołodyjowskiego i symbolicznym obrazem zwycięstwa pod Chocimiem. Nadchodzi czas Sobieskiego - czas nadziei dla narodu i Rzeczypospolitej.
Wojna i miłość - główne motywy tematyczne
Fabuła Pana Wołodyjowskiego, podobnie jak dwu pierwszych części Trylogii, umiejscowiona jest głównie na wschodnich kresach Rzeczypospolitej w „czasach wojennych”, w środowisku szlachecko-żołnierskim. Bohaterowie intrygi miłosnej, są jednocześnie uczestnikami wojennych przygód.
Głównymi reprezentantami środowiska żołniersko-szlacheckiego w powieści są Wołodyjowski i Zagłoba. Bohaterowie ci przeszli z Ogniem i mieczem i Potopu, aby powiązać akcję. Jednocześnie pisarz wskazywał na ciągłość zawodowej służby żołnierskiej.
W siedemnastowiecznej Rzeczypospolitej dla ogółu oficerów służba w kompucie koronnym była zawodem w zupełnie nowoczesnym sensie tego słowa. [...] Szlacheccy dowódcy oddziałów służyli często w kompucie dziesiątkami lat, wyrywała ich stąd najczęściej śmierć, o wiele rzadziej awans społeczny [...].13
Nie ulega wątpliwości, że Wołodyjowski, realizując żołnierski los, duchowo bardzo mocno związany jest z tą służbą. W pełni uświadamia mu to Sobieski, ówczesny autorytet w środowisku żołnierskim, podczas rozmowy odbytej po opuszczeniu przez pana Michała murów klasztornych. Hetman powiada mu wówczas: Harowałeś ty, żołnierzyku, przez całe życie, haruj jeszcze. A jeśli przyjdzie ci kiedy do głowy, żeć zapomniano, nie nagrodzono, spocząć nie dano, żeś wysłużył nie smarowane grzanki, ale suchy chleb, nie starostwa, a1e rany, nie spoczynek, ale mękę, to jeno zęby ściśnij i powiedz: „Tobie ojczyzno!” Innej pociechy ci nie dam, bo nie mam, jeno chociażem nie ksiądz, przecie ci mogę dać zapewnienie, że tak służąc, dalej zajedziesz na wytartej kulbace niźli inni w poszóstnych karetach i że będą takie bramy, które się przed tobą otworzą, a przed nimi zamkną (s.66).14
Wołodyjowski jest przedstawicielem karnego komputu wojska zawodowego, zaś jego przyjaciel i współtowarzysz, Zagłoba, reprezentantem pospolitego ruszenia. W XVII-wiecznej Rzeczypospolitej było ono doniosłym czynnikiem obrony. Jednak nie zawsze można było przewidzieć jego zachowanie. Pospolite ruszenie zdobywało się na bohaterskie zrywy, ale czasem popadało w panikę. Skupienie uwagi na Wołodyjowskim służyło zamysłowi autorskiemu, by w zawodowym żołnierzu widzieć podstawę wojennych sukcesów hetmana Sobieskiego.
Jan Sobieski jest głównym bohaterem historycznym Pana Wołodyjowskiego. Postać ta tylko pozornie pozostaje w tle wydarzeń. Nie ulega bowiem wątpliwości, że zza kulis pełni funkcję kierowniczą. W planie powieściowych przedstawień Sobieski pojawia się tylko kilka razy. Zawsze jednak w momentach decydujących dla rozwoju akcji, tj. w chwili powrotu Wołodyjowskiego z klasztoru do wojska, podczas odmowy poparcia planów Azji (w rozmowie z Boguszem), w chwili pogrzebu Wołodyjowskiego oraz pod Chocimiem. Faktyczna obecność wielkiego wojownika i polityka zaznacza się w Panu Wołodyjowskim stale i wszędzie, wywiera decydujący wpływ na losy fikcyjnych bohaterów. To z jego woli dochodzi do pogmatwania wątku romansowego, zakończonego szczęśliwymi związkami małżeńskimi. Również późniejsze wydarzenia są konsekwencją decyzji hetmana Sobieskiego (pan Michał organizuje stanicę i sprawuje komendę w Chreptiowie, pomaga pani Boskiej, wspiera obronę Kamieńca, a Nowowiejski podejmuje wyprawę w głąb ziem sułtańskich).
W historii walk z Turcją Sobieski odgrywa pierwszoplanową rolę. Sienkiewicz jest tu zgodny z prawdą dziejową. Charakterystyczne jednak, że wszystko, co czyni bohater, jest wyłącznie słuszne, mądre i wynika z pobudek patriotycznych. Łatwo zauważyć, że jest on ustylizowany na obrońcę kraju i wyraziciela zbiorowych pragnień szlachty. Idealizacja i heroizacja tej postaci jest kolejną próbą (po Jeremim Wiśniowieckim i Janie Kazimierzu) stworzenia wzorca wodza-obrońcy narodowej sprawy. Ów wódz w chwilach ciężkich dla ojczyzny stawiał na takich, jak Wołodyjowski, którzy woleli zginąć pod gruzami, niż poddać się wrogowi.
Hetman Sobieski w wydarzeniach wojennych uczestniczy bezpośrednio jedynie w epilogu. Sceny batalistyczne angażują postaci fikcyjne, w tym głównie Wołodyjowskiego.
Wojna stanowi zasadniczą „przygodę” w życiu bohaterów, jest ośrodkiem kompozycyjnym utworu. Przygotowania i pochody wojenne, potyczki, bitwy i oblężenie określają przebieg indywidualnego i zbiorowego losu żołnierzy, organizują fabułę powieściową.
W konstrukcji obrazów bitewnych widać zarówno zbiorowy jak i indywidualny wysiłek walczących. Barwę wojennych zmagań dopełniają liczne opisy pojedynków, pościgu, ucieczek. Zmaganiom żołnierzy towarzyszy częste doświadczanie śmierci. Sienkiewicz nie cofał się przed ukazywaniem jej dramatyzmu a nawet makabryczności. Obrazy mordów i rzezi niejednokrotnie pełne są drastycznych szczegółów odtwarzających przedśmiertną mękę. Opisom śmierci zbiorowej towarzyszą pełne okrucieństwa sceny śmierci indywidualnych. W Panu Wołodyjowskim ta szczególnie okrutna dotyczy nie tylko zdrajcy i zbrodniarza, Azji Tuhaj-bejowicza, ale i osoby przypadkowo uwikłanej w konflikt - pana Nowowiejskiego.
Szczególne znaczenie ma jednak w Panu Wołodyjowskim śmierć tytułowej postaci. Scena ta została przez pisarza wyraziście skomponowana i poddana zabiegom stylizacyjnym. Zamyka ją apoteoza bohatera zawarta w kazaniu księdza Kamińskiego. Pod gruzami twierdzy ginie obrońca ojczyzny: Tak zginął Wołodyjowski, Hektor Kamieniecki, pierwszy żołnierz Rzeczypospolitej.
Przemawiający nad trumną żołnierza ks. Kamiński swoje kazanie poprzedza werblem, a później przechodzi do mowy-apostrofy, skierowanej bezpośrednio do zmarłego. Ekspresję wypowiedzi wzmacnia eksklamacyjny tok zdań, retoryka pytań i wykrzyknień:
Dla Boga, panie Wołodyjowski! Larum grają! wojna! nieprzyjaciel w granicach! a ty się nie zrywasz? szabli nie chwytasz? na koń nie siadasz? Co się stało z tobą, żołnierzu? zaliś swej dawnej przepomniał cnoty, że nas samych w żalu jeno i trwodze zostawiasz? (s. 494)
Druga część kazania przybiera formę modlitwy. Pojawia się w niej nie tylko wizja możliwych klęsk, ale również błaganie o obrońcę:
Ojcze dobrotliwy! nie opuszczaj nas! okaż miłosierdzie Twoje! ześlij nam obrońcę, ześlij sprośnego Mahometa pogromcę, niech tu przyjdzie, niech stanie między nami, niech podniesie upadłe serca nasze, ześlij go, Panie!... (s. 494-495).
Wezwanie kaznodziei znajduje krzepiące spełnienie. Oto bowiem w kolegiacie pojawia się sam Sobieski z twarzą rzymskiego cezara. W Epilogu wystąpi jako mściciel i obrońca ojczyzny.
W kompozycji Pana Wołodyjowskiego, podobnie jak to miało miejsce w dwu poprzednich częściach Trylogii, „Mars” łączy się z „Wenerą”, motywy wojennej przygody wiążą się z intrygą miłosną. Miłość podlega znacznej idealizacji, obrazy zmysłowej erotyki są starannie ukryte.
Partnerkami bohaterów są w powieści szlachcianki również prezentujące w wysokim stopniu skonwencjonalizowane, choć inne, typy osobowościowe. Obie są niezwykle urodziwe, szlachetne i wierne panieńskim zasadom. Krzysia jest marzycielska, bezradna wobec otaczającej rzeczywistości. Sprawia wrażenie egzotycznego kwiatu, który zniszczyć może lada niepowodzenie. Całkowitym jej przeciwieństwem jest „hajduczek”, późniejsza pani pułkownikowa, uwielbiana nie tylko przez męża, ale także i pana Zagłobę oraz mężowskich podkomendnych. Pisarz wyposażył ją w inne dominanty charakterologiczne. Basia jest nie tylko typem dziewczyny o sympatycznych chłopięcych cechach, ale i kobietą czynu.
Ta największa z kobiecych kreacyj Sienkiewiczowskich - pisze o Basi Julian Krzyżanowski - przeosobliwa „chłopczyca” [...] łączy właściwości dziecka, umiejącego „pozbadnąć” otoczenie, z temperamentem swawolnego chochlika i energią człowieka czynu, który w każdej sytuacji radę dać sobie potrafi, dzięki temu, że znakomicie orientuje się w świecie, który ją otacza, a na który spogląda z wrodzonym humorem pozwalającym jej trzeźwo oceniać ludzi i ich sprawy.15
To właśnie Basia, obok Zagłoby, odgrywa wiodącą rolę w prowadzeniu intrygi miłosnej. Ona ostatecznie rozstrzyga o losach całej czwórki zakochanych. Najpierw uświadamia Krzysi jej stosunek do Ketlinga, później otwiera Wołodyjowskiemu oczy na ich miłość i kończy dramat miłosnych niepowodzeń pana Michała oświadczając zdecydowanie wszystkim: Myślicie, że pan Michał sam zostanie na świecie?! Otóż nie, bo ja się za niego machnę, bo go kocham i sama mu to powiedziałam.16
Pierwsza część powieści, obejmująca warszawskie dzieje czwórki bohaterów, wprowadza psychologię miłości. O ile w Ogniem i mieczem czy Potopie młodzi kochali się w sobie od pierwszego wejrzenia, o tyle w Panu Wołodyjowskim Sienkiewicz podejmuje próbę analizy rozwoju uczuć, przedstawiając ich różne warianty. Główny bohater, Wołodyjowski, po śmierci Anusi, przeżywa szok. Skłaniając się bardziej ku Krzysi zmaga się z sobą, nie jest pewny swego stanu psychicznego, ostatecznie znajduje szczęście, którego istotę ujmuje w nieporadnie wyrażonym zdaniu: Bóg cud uczynił, i to jest moja pociecha, moje kochanie, mój skarb największy!. Basia okaże się idealną towarzyszką jego życia. Pełna meandrów i niespodzianek jest również miłość Krzysi Drohojowskiej. Jej charakterystyka zewnętrzna, sytuacja psychologiczna i wyobrażenia o miłości są zapowiedzią gotowości do wielkiego uczucia:
Jadąc do Warszawy, w której nigdy przedtem nie była, wyobrażała sobie, że będzie wcale inaczej [...]. Ileż tam będzie zabaw, gwaru, popisów, a wśród tego wiru, wśród tłumów rycerstwa, zjawi się jakowyś „on” nieznany, jakowyś rycerz taki, jakich tylko w snach dziewczyny widują; ten dopiero afektem zapłonie, pod oknami z cytrą będzie stawał, kawalkady wyprawiał, długo musi kochać i wzdychać, długo wstęgę kochanej na zbroi nosić, nim po licznych cierpieniach i przezwyciężonych przeszkodach do nóg upadnie i miłość wzajemną uzyska (s. 94).
Jakże odległy od tych wyobrażeń jest pan Michał, mimo to Krzysia, mająca w sobie ogromną „gotowość do kochania”, niebacznie czyni mu obietnice. Robi to w dobrej wierze nieświadoma istoty prawdziwie wielkich uczuć. Nieoczekiwanie pojawia się młodzieniec z marzeń, spolszczony Szkot, Ketling. Jego poglądy na miłość powielają literackie wzorce przeżywania tego uczucia. Słychać w nich echo barokowej erotyki Andrzej a Morsztyna:
Kochanie to niedola ciężka, bo przez nie człek wolny niewolnikiem się staje. Równie jak ptak, z łuku ustrzelon, spada pod nogi myśliwca, tak i człek miłością porażon, nie ma już mocy odlecieć od nóg kochanych...
Kochanie to kalectwo, bo człek, jak ślepy, świata za swoim kochaniem nie widzi...
[...] Kochanie to choroba, gdyż w nim, jako w chorobie, twarz bieleje, oczy wpadają, ręce się trzęsą i palce chudną, a człowiek o śmierci rozmyśla albo jak w obłąkaniu ze zjeżoną głową chodzi, z miesiącem gada, rad mile imię na piasku pisze, a gdy mu je wiatr zwieje, tedy powiada „nieszczęście!”... i ślochać gotów... (s. 100-101).
Ketling skwapliwie podpisuje się również pod słynnym stwierdzeniem sonetu Mikołaja Sępa Szarzyńskiego O nietrwałej miłości rzeczy świata tego, kiedy mówi:
A jednak [...] jeśli miłować ciężko, to nie miłować ciężej jeszcze, bo kogóż bez kochania nasyci rozkosz, sława bogactwa, wonności lub klejnoty? Kto kochanej nie powie: „Wolę cię niźli królestwo niźli sceptr, niźli zdrowie, niźli długi wiek?...” A ponieważ każdy chętnie oddałby życie za kochanie, tedy kochanie więcej jest warte od życia [...] (s. 101 ).
Najwyższą wartością dla młodego Szkota jest miłość do kobiety. Od początku pozuje na nieszczęśliwego kochanka. Okazuje się jednak, że w przyjętej konwencji powieściowej nie mieści się miłosny dramat. Dlatego Ketling wchodzi w rolę szczęśliwego męża. Do końca jednak nie wyzbywa się koturnowego uwielbienia dla żony. Jego miłość od pierwszego wejrzenia jest ostateczna, „do grobowej deski”.
Uczucie Basi, równie głębokie i gwałtowne, rozwija się nieco inaczej. To Basia zdobywa serce pana Michała i chociaż przeszkodą jest osoba Krzysi, nie żywi do niej nieprzyjaznych uczuć. Jest na to za szlachetna. Potrafi wykorzystać okazję, kiedy Wołodyjowski dostaje „kosza”. Szczerze mu przy tym współczuje.
Historie miłosne w dworku na Mokotowie chroni przed zbanalizowaniem promieniujący z narracji ciepły humor.
Streszczenie
Utwór poprzedza wstęp nawiązujący do Potopu. Narrator wyjaśnia, że powieściowe losy pana Jerzego Michała Wołodyjowskiego, nie ułożyły się tak, jak to sugerowało zakończenie drugiej części Trylogii. Narzeczeni nie zawarli od razu związku małżeńskiego, ponieważ przyszły znaczne mitręgi, które sprawę opóźniły i przewlekły. Pan Michał wyjeżdża do Wiednia, by uzyskać zgodę na ślub od opiekunki Anusi, księżnej Jeremiowej Wiśniowieckiej, a następnie walczy na Ukrainie. Później pochłaniają go burzliwe wydarzenia polityczne i poselstwo na Krym, wojna domowa związana z rokoszem Jerzego Lubomirskiego i ponowne walki na Ukrainie. W końcu nastaje rok 1668. Dla kraju jest on niezwykle udany. Kmicicowie spodziewają się swego pierwszego dziecka. Przyjaciele Wołodyjowskiego przypuszczali, że wreszcie sfinalizuje on pomyślnie odkładane plany małżeńskie. Jednak w zakończeniu wstępu narrator sugeruje, że losy postanowiły inaczej.
Pierwszy rozdział Pana Wołodyjowskiego rozpoczyna się sceną z życia państwa Kmiciców. Jest piękna jesień 1668 roku. Oleńka jest brzemienna. Do ich dworku w Wodoktach przybywa pan Charłamp z wieścią, że zmarła narzeczona Wołodyjowskiego, panna Anusia Borzobohata Krasieńska. Śmierć jej była tak wielkim ciosem dla Michała, że Charłamp postanowił odnaleźć jego dawnych przyjaciół, by ci pospieszyli z pociechą dla zdruzgotanego nieszczęściem żołnierza. Okazało się jednak, że Skrzetuscy z Zagłobą udali się w podróż w Kaliskie. Oleńka uważa, że wdzięczność, jaką winni Wołodyjowskiemu, nakazuje przełamać obawy o jej zdrowie i radzi mężowi, by jeszcze tego samego dnia wyjechał spełnić swój obowiązek wobec przyjaciela i dobroczyńcy. Pan Andrzej wyrusza w podróż, by odnaleźć Wołodyjowskiego, który przebywał ostatnio w Częstochowie. Po drodze trafia do Łukowa. Tu dowiaduje się, że Skrzetuski z Zagłobą powrócili niedawno z podróży. Postanawia odwiedzić ich w Burzcu. Wieść o nieszczęściu, jakie spotkało pana Michała, ogromnie porusza przyjaciół. Zagłoba przekonuje Kmicica i Skrzetuskiego, że sam najlepiej potrafi go pocieszyć i wyrwać ze stanu rozpaczy.
Podróż Zagłoby do Warszawy trwała jednak znacznie dłużej, niż planował. Zbliża się czas sejmu konwokacyjnego. Szlachta jest rozpolitykowana. Różne partie i stronnictwa zabiegają o poparcie dla swoich kandydatów. Zagłoba, jako znakomity i cieszący się autorytetem żołnierz i szlachcic, jest wszędzie wdzięcznym gościem. Skwapliwie korzysta ze swojej popularności i dowodów uznania. Podczas podroży w Mińsku dowiaduje się, że wybrany na posła Bogusław Radziwiłł ma zamiar ubiegać się o insygnia elekcyjnego władcy. Wstrząśnięty tym do głębi Zagłoba postanawia udaremnić jego plany. Przyspiesza więc podróż do Warszawy, by zdążyć przed terminem elekcji (5 listopada).
W Warszawie roi się od przybyszów zainteresowanych wynikami sejmu konwokacyjnego. Zagłoba ma kłopoty ze znalezieniem noclegu. Na szczęście spotyka dawnego znajomego, Hasslinga-Ketlinga, który ofiarowuje mu gościnę w swoim dworku na Mokotowie. Ketling wyjawia, że między nim a Michałem podczas wspólnej wojaczki, już po wojnach szwedzkich, wywiązała się serdeczna, braterska przyjaźń:
Jedna kulbaka nam za poduszkę służyła, z jednej jadaliśmy misy; Kastorem i Polluksem nas zwano (s. 24).
Następnie Zagłoba dzieli się z Ketlingiem, wiadomością, że dawny zdrajca ojczyzny, książę Bogusław Radziwiłł, zamierza ubiegać się o koronę królewską. Wyraża przy tym opinię, że Ketling jako poseł pomoże mu udaremnić te niecne zamiary.
Istotnie, na początku sejmu Ketling zgłasza wątpliwość, co do prawomocności wyboru na posła księcia Bogusława Radziwiłła. W tym momencie z galerii sejmowej rozlega się okrzyk, że książę to zdrajca. Powoduje to znaczne zamieszanie i osłabienie szans wyborczych pretendenta do polskiego tronu. Bogusław, dowiedziawszy się, że to Zagłoba był sprawcą jego wstępnej porażki, po zaniechaniu pogróżek, postanawia zdobyć przychylność starego szlachcica. Upowszechnia opinię, że darzy Zagłobę szczególną estymą. Wkrótce dochodzi do ich bezpośredniego spotkania i utarczki słownej w obecności Jana Sobieskiego. Hetman podziwia dowcip i szermierkę słowną pana Zagłoby który okazuje się nieprzejednany wobec zdrajcy ojczyzny. Od przysłuchującego się dyskursowi pana Warszyckiego (kasztelana krakowskiego) Zagłoba dowiaduje się, że Michał Wołodyjowski powziął zamiar pójścia do klasztoru.
Następnego dnia dochodzi do spotkania z bratem Jerzym, który nie złożył jeszcze ślubów zakonnych. Zagłoba nie sprzeciwia się woli przyjaciela, chytrze prosi go jednak, by na kilka dni przywdział strój świecki i złożył wizytę śmiertelnie choremu przyjacielowi, Ketlingowi. Wołodyjowski daje się nabrać na fortel Zagłoby. W domu Ketlinga pojawiają się dawni przyjaciele, a wśród nich sam hetman Sobieski. Ketling jest oczywiście zdrów. Wołodyjowski przyrzeka Sobieskiemu, że zostanie wśród żołnierzy. Następnego dnia pan Michał w dowód uznania i wdzięczności otrzymuje od wielkiego hetmana pięknego bułanego dzianeta.
W tydzień po spotkaniu z Wołodyjowskim jego przyjaciel Ketling nieoczekiwanie musi z powodów rodzinnych wyjechać do Kurlandii. Swój dworek warszawski pozostawia do dyspozycji Zagłoby i Wołodyjowskiego. Tymczasem do Warszawy przybywa siostra Wołodyjowskiego, żona stolnika latyczowskiego, pana Makowieckiego, w towarzystwie dwu młodych kuzynek, panien podopiecznych, Krystyny Drohojowskiej i Barbary Jeziorkowskiej. Już w trakcie pierwszego spotkania okazuje się, że Krzysia Drohojowska jest poważną, stateczną panną, zaś Basia to pełen werwy trzpiot i podlotek. Obie są urodziwe, choć różne w wyglądzie i usposobieniu. Panu Zagłobie szczególnie do serca przypadła Basia, natomiast pan Michał zainteresował się Krzysią. Kolejne dni upływają w romansowej atmosferze. Pan Michał na prośbę panny Basi uczy ją fechtunku. Jednocześnie coraz większe wrażenie wywiera na nim Krzysia.
Do Wołodyjowskiego przybywa młody przyjaciel i podkomendny, Nowowiejski, z prośbą o wstawiennictwo u hetmana Sobieskiego. Podczas tej wizyty ogromne wrażenie na młodym Adamie Nowowiejskim wywiera Basia.
Na prośbę Sobieskiego Wołodyjowski zgadza się okresowo objąć na Ukrainie komendę po panu Ruszczycu, którego hetman planuje wysłać z poselstwem do Krymu. Wyjazd na placówkę ma nastąpić za dwa tygodnie.
Wieść o wyjeździe pana Michała ogromnie zmartwiła wszystkich mieszkańców dworku na Mokotowie, a zwłaszcza Krzysię. Przed odjazdem między nią a małym rycerzem dochodzi do pocałunków i zwierzeń. Związek ich umocnił się podczas kuligu. Wówczas Michał i Krzysia składają sobie śluby wierności. Uznają jednak, że nie pora ogłaszać planowanego związku.
Wkrótce po wyjeździe Wołodyjowskiego z podroży powraca Ketling. Jest zaskoczony obecnością pięknych panien. Od pierwszego spotkania między nim a Krzysią rodzi się płomienne uczucie. Tymczasem Zagłoba myśli o doprowadzeniu do ożenku Michała z hajduczkiem. Jest mu na rękę nie dający się ukryć wzajemny afekt Ketlinga i Krzysi. Mimochodem oświadcza Ketlingowi, że Krzysia jest wolna, gdyż to Basię zamierzają wyswatać Michałowi. Skrzętnie przy tym przemilcza skłonność Wołodyjowskiego do Drohojowskiej.
Krzysia przeżywa niebywałe katusze. Miłość do Ketlinga pochłania ją zupełnie. Wcześniejsze przyrzeczenie dane Michałowi nie pozwala jej myśleć o ukochanym. Pewnego razu Ketling namawia Krzysię i Zagłobę do zwiedzenia zamku królewskiego. W katedrze zamkowej Ketling wyznaje Krzysi miłość. Odpowiedź ukochanej go zdumiewa, nie pojmuje bowiem jej przyczyn. Oto Krzysia przed ołtarzem oświadcza mu, że miłuje go z całej duszy, ale nigdy nie wyjdzie za niego.
Wkrótce przyjeżdża Michał z panem Makowieckim. Krzysia wymusza na Ketlingu przyrzeczenie, by publicznie nie wyjawiał swego do niej uczucia, a jednocześnie nie chował urazy. Jako motyw odmowy zawarcia z mm związku podaje ofiarowanie się służbie zakonnej. Po powrocie do dworku Krzysia dowiaduje się, że do Zagłoby przybył znakomity gość - ksiądz podkanclerzy Olszowski. Pragnie on zyskać przychylność Zagłoby dla koncepcji, by na tronie obsadzić „Piasta”. Obaj rozmówcy są zgodni, że najwłaściwszym kandydatem do tronu będzie syn księcia Jeremiego - Michał Korybut Wisniowiecki. Jednocześnie rozmówcy uzgadniają taktykę elekcyjną zapewniającą pomyślność projektom. Po tej wizycie Zagłoba dowiaduje się od Ketlinga o nieoczekiwanej decyzji opuszczenia Rzeczypospolitej. Taki obrót spraw nie jest po jego myśli. Oto wali mu się w gruzy misterny plan połączenia Basi z Michałem. Próżno usiłuje wybadać przyczyny takiego zachowania się Ketlinga i Krzysi, dlatego wieść o jej decyzji pójścia do klasztoru przyjmuje z ulgą.
Tymczasem zbliża się termin elekcji. Miasto zaludnia się szlachtą. Do Warszawy powraca Wołodyjowski. Wiadomość o zakonnych planach Krzysi jest dla mego wielkim ciosem. Mały rycerz podczas spotkania z Drohojowską, nie dowiaduje się jednak całej prawdy. Dopiero - poirytowana zachowaniem się wobec niej pana Michała Basia wyjawia przyczynę jego miłosnych niepowodzeń. Chwilowo gniew małego rycerza obraca się przeciw rywalowi. Gwałtownie wybiega z dworku. Wszyscy są poruszeni możliwością zemsty na Ketlingu. Zagłoba podejmuje więc poszukiwania pana Michała bez rezultatu. Kiedy wszyscy pełni trwogi oczekują najgorszego, w towarzystwie Ketlinga pojawia się Wołodyjowski. Ten ostatni wspaniałomyślnie oświadcza Krzysi, że zwalnia ją od danych przedwcześnie przyrzeczeń. Poruszona wielkodusznością pana Michała Basia oświadcza mu, ze go kocha i pragnie wyjść za mego za mąż. Taki obrót spraw szczęśliwie finalizuje zabiegi Zagłoby. Stary szlachcic jest niezwykle kontent. Sceną tą kończy się „warszawska” część powieści. Obejmuje ona dwadzieścia pierwszych rozdziałów.
Następnie zmienia się plan wydarzeń. Narrator informuje, że pożycie Michała i Basi było szczęśliwe. Jedynym ich zmartwieniem było to, ze po trzech latach małżeństwa me doczekali się potomka. W tym czasie gospodarowali w pobliżu Kamieńca, gdzie dokupili kilka wiosek. Ziemia nie była tu droga z powodu nieustannych zagrożeń. Był to czas sielski w życiu pana Michała.
Otoczyła go cześć i miłość ludzka. Ziemia rodzina przyozdobiła go urzędem, hetman ko kochał, basza chocimski ustami nad nim cmokał, w dalekim Krymie, w Bachczysaraju, powtarzano ze czcią jego imię.
Gospodarka, wojna i miłość - oto były trzy porządki jego żywota (s. 167).
Lato 1671 zastaje państwa Wołodyjowskich w majątku Basi (wieś Sokół). Przybywa do nich Zagłoba. Wkrótce po tym Wołodyjowski otrzymuje rozkaz od hetmana Sobieskiego, by objął komendę w Chreptiowie. Okolice narażone są na tatarskie i zbójeckie napady. Mimo to Basia upiera się, by towarzyszyć mężowi. Pan Michał nie chce się zgodzić. Ostatecznie podejmuje decyzję, że do Chreptiowa najpierw wyprawi się sam. Tam przygotuje stanicę, oczyści okolicę z „hultajstwa rozbójniczego” i eskortę po Basię i pana Zagłobę.
Istotnie po trzech tygodniach zjawiło się stu Linkhauzowych dragonów i stu Lipków z chorągwi pana Lanckorońskiego. Lipkami dowodzi młody Tatar, Azja Mellechowicz.
Następnego dnia, wczesnym świtem, kilkanaście dobrze zaopatrzonych wozów wyruszyło do Chreptiowa. Marząca o przygodach Basia jest szczęśliwa. Podróż przebiega pomyślnie. Jedynie Mellechowicz wpada z koniem na dno jaru, chwilowo traci przytomność i dotkliwie rani się w głowę. Późną nocą docierają do Chreptiowa. Na spotkanie wyjeżdża pan Michał. Żołnierze w stanicy owacyjnie witają przybyszów.
Obecność Wołodyjowskiego w Chreptiowie ma zbawienny wpływ na przywrócenie spokoju w okolicy:
Kraj w którym panował ruch tak znaczny, uspokajał się z wolna; mieszkańcy, co spokojniejsi, mniej rozmiłowani w rozboju, wracali z wolna do opuszczonych siedzib, z początku chyłkiem, później coraz śmielej (s. 185).
Wkrótce Wołodyjowscy zagospodarowują się w Chreptiowie na dobre. Dnie i tygodnie upływają na życiu żołnierskim. Późną jesienią, w listopadzie, niebezpieczne potyczki z wrogiem niemal zupełnie przestają zagrażać. Wówczas w długie wieczory w domu Wołodyjowskiego pojawiają się zasłużeni dowódcy i wojownicy, snując przy ognisku różne wspomnienia.
Zajmującą historię ze swego życia opowiada znakomity łucznik, Muszalski. W młodości ów żołnierz odziedziczył posiadłość na Dzikich Polach. Jako człowiek żądny przygód chętnie się tu osiedlił. Jedynym jego utrapieniem był uszlachcony chłop spod Białocerkwi, Dydiuk, który na Siczy dosłużył się szarży atamana. Waśń z nim prowadziła do licznych bójek i wzajemnych napaści. Doszło do tego, że pan Muszalski zamierzał nawet zastrzelić uprzykrzonego sąsiada. Zanim jednak to się stało, sam trafił do tureckiej niewoli. Mimo wielu starań nie udało mu się z niej wykupić. Pracował jako galernik. Tu jego współtowarzyszem niedoli okazał się Dydiuk. Stopniowo dawna nienawiść przerodziła się w wielką zażyłość. Los zrządził, że podczas bitwy Turków z Wenecjanami udało im się uciec z niewoli. Szczęśliwie powrócili do kraju. Przyjaciel po jakimś czasie poległ, zaś opowiadający walczył dalej z wrogiem. Swoją niezwykłą opowieść przytacza po to, by uświadomić słuchaczom jak niezbadane są drogi i losy ludzkie na tych ziemiach.
Po wypadku, podczas podróży do Chreptiowa, Mellechowicz stopniowo dochodzi do siebie. Nie zwracano na niego większej uwagi do momentu, kiedy przechwycono list skierowany do niego. Nadawca - Kryczyński - Tatar będący niegdyś w służbie Rzeczypospolitej, przeszedł na stronę ordy tureckiej. Z listu wynikało, że Mellechowicz ma jakieś układy z dowódcami tatarskimi. Azja wyjaśnia, że dąży do przeciągnięcia ich na polską stronę. Potwierdzeniem jest pismo podkomendnego hetmana Sobieskiego, pana Bogusza, które ujawnia Azja. Wynika z niego, że Sobieski z aprobatą przyjmuje ewentualny powrót do służby byłych zdrajców Rzeczypospolitej.
Narrator ujawnia, że zamiary tajemniczego Azji nie są czyste. Przybyły Tatarzyn odnosi się do niego z najwyższą czcią, zaś Azja, nie wiedzieć czemu, obawia się rozpoznania ze strony Nowowiejskiego.
W następnym rozdziale narrator podejmuje wątek dotyczący jednego z bywalców stanicy w Chreptiowie, księdza Kamińskiego. W kilka dni po opowieści Muszalskiego, którą uznaje za wielce pouczającą, ksiądz opowiada o własnej drodze do kapłaństwa i sztuce uczenia się miłości bliźniego.
W atmosferze wspomnień i rozpamiętywania przeszłości kolejny uczestnik spotkań w Chreptiowie, pan Nienaszyniec, dzieli się ze słuchaczami zajmującą historią ze swego życia. Jako młody człowiek, po śmierci matki, musiał zaopiekować się znacznie młodszą siostrą, Halszką. Podczas jego nieobecności wzięto ją w jasyr. Próby wykupienia dziewczynki kończyły się niepowodzeniem. Ostatecznie właścicielem jej został słynny dowódca tatarski - Tuhaj-bej. Zrozpaczony pan Nienaszyniec postanowił porwać jego dziecko. Była to dla niego jedyna szansa uwolnienia z jasyru siostry. Współuczestnicy brawurowej akcji nie zadowolili się łupami. Postanowili również zatrzymać porwanego Azję. Tylko cudem udało się opowiadającemu uratować własne życie. Owi niegodziwcy zostali „wycięci w pień” przez innych rozbójników, zaś o dziecku wszelki słuch zaginął. Chłopiec miał na piersi wykłute dwie ryby jako znak rozpoznawczy. Na tę uwagę reaguje Azja Mellechowicz twierdząc, że może to być znak wielu Tatarów. Z odpowiedzi pana Nienaszyńca wynika jednak jasno, że jest to wyłącznie znak plemienia Tuhaj-beja.
Następnie narrator koncentruje swoją uwagę na opowieści o walce Wołodyjowskiego z watahami grasantów i rozbójników składających się przeważnie ze zbiegów z ordy tureckiej i ich krymskich sojuszników. Szczególnie groźna była wataha pod wodzą Azba-beja. Wołodyjowski postanawia rozprawić się z nią. W wyprawie uczestniczy między innymi oddział Azji Mellechowicza. Bandę zamierzano zlikwidować w pobliżu Sierocego Brodu. Pan Michał zezwala Basi na bezpośredni udział w walkach. Podczas pełnej wrażeń bitwy młoda pani Wołodyjowska poznaje prawdziwy smak wojennej przygody. Podczas pokonywania na koniu rozpadliny stepowej spada z wierzchowca i traci na chwilę przytomność. Na pomoc spieszy Azja Mellechowicz. Staje się wówczas jasne, że darzy Basię uczuciem miłości i pożądania. Całuje nieprzytomną kobietę. Wkrótce w pobliżu wypadku pojawia się Wołodyjowski w otoczeniu żołnierzy. Basia odzyskuje przytomność. Bitwa kończy się szczęśliwie. Po bandzie nie ma śladu.
Po powrocie do Chreptiowa państwo Wołodyjowscy zastają Bogusza, którego Sobieski wysłał, by śledził i informował o pertraktacjach Azji z rotmistrzami tatarskimi, mającymi rzekomo przejść na stronę Rzeczypospolitej. W jego towarzystwie przybywają stary Nowowiejski z córką i pani Boska (także z córką, Zosią). Pani Boska czyni wielkie starania o uwolnienie męża z niewoli tureckiej. Ze swoją prośbą dotarła nawet do Sobieskiego. Hetman przejęty położeniem rodziny w przekazanym Wołodyjowskiemu liście prosi, by ten spróbował jakoś pomóc nieszczęśliwym kobietom.
Pan Michał dowiaduje się, że przybyły Nowowiejski jest ojcem ulubionego podwładnego, Adama. Podczas wieczerzy stary Nowowiejski rozpoznaje w Azji Mellechowiczu swego dawnego parobka. Według relacji szlachcica znalazł jako go dziecko w stepie, przygarnął i wychował. Nie było z nim większych problemów do czasu, gdy dorastający Tatar zaczął natarczywie zalecać się do jego córki, Ewki. Po przyłapaniu „na amorach” parobek został solidnie wychłostany i wkrótce zbiegł ze służby.
Obecni są skonsternowani. Azja początkowo zdecydowanie wszystkiemu zaprzecza. Podenerwowany Nowowiejski na potwierdzenie prawdziwości słów przypomina, że jego pachołek miał na piersi wykłute dwie ryby. Azja odsłania pierś. Wszyscy poznają jego tajemnicę. Wrażenie jest silne. Imię sławnego wodza Tatarów, choć wroga, budzi respekt. Młody wojownik dumnie oświadcza, że ma świadomość swojego wysokiego pochodzenia. Jednocześnie deklaruje wolę służby u hetmana.
Dumnemu Azji marzy się władza i sława. Wręcz rozkazuje Boguszowi, by ten wymógł na Sobieskim zgodę na jego projekt. Zgodnie z nim hetman winien ogłosić, że Tatar, który przybędzie na podległą Rzeczypospolitej Ukrainę, otrzyma szlachectwo. W ten sposób powstanie potężna armia posłuszna woli syna Tuhaj-beja. Przejęłaby ona rolę kozactwa. Dzięki temu ustałyby konflikty z Turcją, a bunty ukraińskie zostałyby wygaszone. Bogusz zauroczony wizją Tatara podejmuje misję.
Tymczasem Basia, nieświadoma rzeczywistych uczuć młodego Tatara, z właściwą sobie energią zabiera się do finalizowania jego związku z Ewką. Próżno Zagłoba przekonuje ją, że Azja to Tatarzyn. Dla niej to przede wszystkim syn kniazia.
Za raną męża młoda pułkownikowa usiłuje wybadać, jakie uczucia Azja żywi do Ewki. Zakłada przy tym, że w grę musi wchodzić wielka miłość. Jego słowa mówiące o trawiącym go uczuciu (w podtekście skierowane do niej) przyjmuje jako jednoznaczne potwierdzenie afektu do Ewki.
Tymczasem do Azji przybywa dawny sługa ojca, Halim. W rozmowie z nim Tuhaj-bejowicz nie ukrywa rzeczywistego stosunku do Ewki, jednocześnie widzi się w roli wielkiego hetmana tatarskiego na Ukrainie. Ujawnia, że marzy mu się powrót w sułtańskie ziemie z Basią.
Pan Bogusz zjawia się w Jaworowie u hetmana Sobieskiego. Z entuzjazmem przedstawia plan Azji. Ku jego zdumieniu hetman uważa go za wręcz szkodliwy dla Rzeczypospolitej i chrześcijaństwa. W ten sposób wpływy muzułmańskie przesunęłyby się daleko na północ. Dopiero w obliczu majestatu i powagi obrońcy chrześcijaństwa pan Bogusz dostrzega całą niedorzeczność pomysłów Azji. Zawstydzony powraca do Chreptiowa. Tymczasem w stanicy pojawia się syn Nowowiejskiego. Ojciec jest dumny z Adama. Imponuje mu zwłaszcza to, że syn przez służbę żołnierską osiągnął znaczny majątek. Wiadomość o tym, że Mellechowicz to nie tylko ich dawny sługa, ale i syn słynnego Tuhaj-beja robi również na Adamie duże wrażenie.
W miłej rodzinnej atmosferze pan Wołodyjowski organizuje tańce przy muzyce. Młody Nowowiejski od pierwszego wejrzenia zakochuje się (z wzajemnością) w młodziutkiej Zosi Boskiej.
Pragnie natychmiast ją poślubić. Zaskoczona Boska nie tylko przyjmuje oświadczyny, ale i godzi się na wyjazd z córką do Raszkowa. Sądzi bowiem, że tam szybciej uda się jej nawiązać kontakty umożliwiające uwolnienie męża.
Do Raszkowa najpierw wyjeżdża Adam, zaś dwa tygodnie później pani Boska z córką w towarzystwie licznej kompanii. Ewka pozostaje w Chreptiowie.
Pod wpływem utyskiwań młodej Nowowiejskiej na obojętność Azji, Basia postanawia przeprowadzić z nim stanowczą rozmowę. Grozi mu, że odprawi pannę do Raszkowa, przy okazji dodaje, że ma zamiar jej towarzyszyć. Okazuje się, że właśnie taka podróż jest marzeniem Azji. Chytrze więc oświadcza, że jest ona szansą utrwalenia uczuciowych związków z Ewką. Nieświadoma rzeczywistych intencji Tatara Basia akceptuje ten pomysł. Udaje się jej wyjednać zgodę męża na wyjazd do Raszkowa. Wołodyjowski nie może im towarzyszyć. Podczas mroźnej, suchej zimy rozpoczynają wyprawę. Już podczas pierwszego postoju w Jaryszowie Basia konstatuje, że piechota opuściła miasteczko. Wszyscy niepokoją się ruchami wojsk tureckich. W Mohilowie Azja zostawia część swego oddziału. Dowódcy każe czekać na rozkazy. Sugeruje możliwość podjęcia decyzji o spaleniu miasteczka.
Wczesnym rankiem uczestnicy wyprawy ponownie wyruszają w drogę, kierując się na Jampol. Widoczny pośpiech Azji dziwi Basię. Rośnie w niej obawa, zwłaszcza, że Azja i w Jampolu zostawia pięćdziesięciu swoich ludzi jako rzekome ubezpieczenie jej powrotu. Wciąż nie podejrzewa jednak Azji o niecne zamiary. Usiłuje z nim nawiązać rozmowę o Ewce. Po przekroczeniu połowy drogi z Jampola do Raszkowa Azja i Basia chwilowo pozostają w tyle za eskortą. W tym momencie do Tuhaj-bejowicza przybywa na koniu sługa, Halim. Tatar dowiaduje się, że w Raszkowie nie ma wojska. Oddziały wyprowadził młody Nowowiejski. Azja każe Halimowi jechać natychmiast do Kryczyńskiego z poleceniem, by zajął Raszków. W tym momencie ujawnia Basi, w jakim znajduje się położeniu. Następuje dramatyczny moment porwania. Dochodzi do szamotaniny. Nadludzkim wysiłkiem udaje się dzielnej kobiecie wyrwać broń Azy i rękojeścią zadać mu cios między oczy. Tatar pada nieprzytomny. Przerażona Basia dosiada konia i co tchu ucieka w domniemaną stronę Chreptiowa. Pognał za nią również bachmat Azji. Wkrótce okazało się, że była to okoliczność nadzwyczaj pomyślna. Przy koniu Tatara znajdował się muszkiet, róg z prochem, worek z kulami i drugi z siemieniem stanowiący źródło pożywienia. Uwolniona od chwilowego niebezpieczeństwa Basia rozpoczyna swoją wielką ucieczkę przez bezdroża i stepy.
Tymczasem Azja po odzyskaniu przytomności, uświadamia sobie, że stracił oko i pożądaną kobietę. Po przezwyciężeniu bólu rozpoczyna pieszą wędrówkę do Raszkowa. Dociera tu wieczorem i zarządza pościg. Na kilka dni traci przytomność. Następnie nakazuje rzeź ludności. Własnoręcznie rozprawia się ze starym Nowowiejskim, podrzynając mu gardło na oczach córki. Zrozpaczoną dziewczynę ofiarowuje jako nałożnicę Adurowiczowi. Przesądzony zostaje również los Zosi Boskiej i jej matki. Z uprowadzonymi kobietami Azja podąża w sułtańskie ziemie.
Po opisie tych wydarzeń narrator powraca do przerwanej opowieści o losach uciekającej Basi. Młodą kobietę osaczają lęki i wątpliwości, co czynić, w którą stronę się udać, by nie zabłądzić. Wie, że od nikogo nie może oczekiwać pomocy. Napotkani przypadkowo dwaj ludzie okazują się niebezpieczni. Musi od nich jak najszybciej uciekać. Wilki pożerają dzianeta. Później traci również bachmata, który tonie pod lodem pokonywanej rzeki. Dalszą drogę, głodna i zmarznięta, odbywa pieszo. Tylko wielka miłość do Michała każe jej pokonywać własną niemoc. Kiedy już wydaje się, że nie ma dla niej ratunku, Basia dostrzega światła chreptiowskiej stanicy. Z trudem dociera do domu. Zdumionemu mężowi i przyjaciołom ostatnią siłą woli wyjawia, co zaszło, po czym traci przytomność. Popada w ciężką chorobę. Zrozpaczony mąż i stary Zagłoba czynią wszystko, by ją ocalić. Wysyłają Luśnię do Kamieńca, by przywiózł stamtąd medyka. Jeszcze przed jego przyjazdem Basia odzyskuje przytomność. Orzeczenie lekarza budzi nadzieję. Po tygodniu od jego wizyty najgorsze zagrożenie minęło. Ogólną radość z powodu ocalenia mąci świadomość zdrady i krzywd ze strony Azji - jego ofiarą padł Raszków. Mieszkańcy Chreptiowa dowiadują się o tym z listu od pana Białogłowskiego, który donosił również o losie starego Nowowiejskiego i znajomych kobiet. Na zakończenie autor listu sugerował, że wojna z Turkami niechybnie rozpocznie się wraz z wiosną. Opinię tę podziela również Wołodyjowski. Dlatego w rozmowie z Zagłobą rozważa możliwość odprawienia Basi na wypadek wojny do rodziny Skrzetuskich.
W tym czasie, w Chreptiowie nieoczekiwanie zjawiają się państwo Ketlingowie. Radość ze spotkania jest ogromna. Okazuje się, że hetman Sobieski powierzył Ketlingowi zwierzchnictwo nad kamieniecką artylerią. Do Kamieńca przybyli z Kurlandii. Krzysia jest ponownie brzemienna. Twierdzi, że za nic w świecie w czasie zawieruchy wojennej nie opuściłaby męża. Słowa jej utwierdzają Basię w przekonaniu, że i ona nie powinna się rozstawać z Michałem. Pobyt Ketlingów w Chreptiowie trwa około trzech tygodni. Pod koniec ich wyjazdu Basia odzyskuje siły. Wołodyjowski otrzymuje od Maliszewskiego list, z którego wynika, że Chan w pięćdziesiąt tysięcy ordy idzie w pomoc Doroszeńca. Wiadomość tę Wołodyjowski natychmiast przekazuje przez posłańca hetmanowi Sobieskiemu. Okazuje się, że wolą Sobieskiego jest, by Michał zasilił szeregi obrońców twierdzy kamienieckiej. W podróży do Kamieńca towarzyszą mu Basia i Zagłoba.
Z wiosną ku granicom Rzeczypospolitej ciągnie nawała turecko-tatarska. Na czele kroczy wraz z Lipkami Azja Tuhaj-bejowicz. W jego namiocie przebywa Zosia Boska. Gryzie go wspomnienie straconej raz na zawsze Basi. Po jakimś czasie sułtan podejmuje decyzję, by wszystkie kobiety wyprawić z obozu. Azja sprzedaje Zosię jakiemuś kupcowi. Narrator informuje, że ów nowy właściciel nabył ją wraz z matką, po jakimś czasie podniósł ją nawet do godności jednej z żon. Podobno ktoś z kraju usiłował wydobyć ją z niewoli, jednak na próżno, do końca życia została w haremie.
Po przekazaniu tych informacji narrator ponownie powraca do wątku obrony Rzeczypospolitej. Hetman jest przekonany, że obrona Kamieńca nie powiedzie się, mimo to chce posłać tam swego najlepszego żołnierza, Wołodyjowskiego. Na prośbę Sobieskiego Nowowiejski i Luśnia wyruszają, by rozeznać ruchy nieprzyjaciela. Około trzystuosobowy oddział idzie znajomą drogą na Mohilów, Jampol i Raszkóow. Następnie przekracza Dniestr (granicę Rzeczypospolitej). Podczas dwutygodniowej wyprawy na południe udaje się Nowowiejskiemu zlikwidować trzy watahy Tatarów. Po przebraniu się w ich stroje, żołnierze coraz pewniej poruszają się na terenie wroga. Nowowiejski przypuszcza, że oddziały Lipków, jako najlepiej znające ziemie Rzeczypospolitej, będą kroczyć na przedzie. W widłach rzecznych utworzonych przez Saratę i Tekicz polski dowódca postanawia rozbić obóz i tu czekać na nadejście wojsk tureckich. Po jakimś czasie na czele oddziałów turecko-tatarskich pojawia się nieświadomy niczego Azja z Lipkami i Czeremisami. Podczas gwałtownej nocnej burzy wojsko Nowowiejskiego rozbija kilkakrotnie liczniejsze zgrupowanie nieprzyjaciela. Azja zostaje wzięty do niewoli. Uczestnicy wyprawy pospiesznie wracają do Raszkowa. Tuhaj-bejowicz spodziewa się strasznej kary, czyni wszystko, by skrócić sobie życie. W pobliżu Raszkowa zdecydowano, by właśnie tu zginął w wielkiej męce. Wbito go na pal. Trzy tygodnie po tej zemście Nowowiejski przybywa do Chreptiowa. Wołodyjowskiego nie ma w stanicy, bierze udział w wyprawie przeciwko krymskiej ordzie. Basia w chwili przybycia Nowowiejskiego wybiera się z resztą ludzi i taborem do Kamieńca. Adam postanawia im towarzyszyć. W drodze przyjaciele ze smutkiem zauważają, że stracił on zmysły. W Kamieńcu zorganizowano mu pomoc lekarską. Do twierdzy przybywa Wołodyjowski. Już następnego dnia bierze udział w naradzie wojennej. Niepokoi go, że generał podolski nie chce przejąć dowództwa, lecz sugeruje, by powierzyć je radzie. Opinię jego podziela biskup Lanckoroński. Za radą Wołodyjowskiego zdecydowano, że należy umocnić obronę zamków przed miastem. Rozdzielono zadania obronne wśród dowódców. Następnego dnia, podczas nabożeństwa, Wołodyjowski i Ketling ślubują, że będą bronić twierdzy do ostatniej kropli krwi i wolą polec pod gruzami, niż oddać ją nieprzyjacielowi. Jeszcze tego samego dnia uczestniczą w akcji przeciwko Turkom. Wieczorem pobratymiec, Haberskuł (stary perkułap chocimski), za pośrednictwem swego sekretarza, radzi Wołodyjowskiemu, by opuścił Kamieniec. Sugeruje, że miasto na pewno zostanie zdobyte. Jednocześnie oznajmia, że sułtan wkrótce zjawi się pod Chocimiem. Potwierdzeniem zagrożeń stają się walki o Żwaniec, którego obronę wspierają posiłki z Kamieńca. Mimo waleczności Wołodyjowskiego, Wasilkowskiego, Muszalskiego i innych, Turcy zdobywają miasto. W bezpośrednim zagrożeniu jest Kamieniec. Otuchę mieszkańców podnosi obecność Wołodyjowskiego. Wkrótce pod twierdzą zjawia się sam wezyr na czele licznego wojska. Widok potęgi tureckiej i wieści docierające z ich obozu wywołują niepokój obrońców. Nawet starsi oficerowie zaczynają wątpić w rezultat obrony. Mały rycerz nie potrafi umocnić w nich ducha walki. Starszyzna, Potocki, biskup Lanckoroński skłania się ku układom. Nikt nie wierzy w możliwość przybycia wojsk Rzeczypospolitej z odsieczą. Pomimo to wciąż w radzie obrońców przeważa wola walki. Szturm turecki trwa nieustannie. Obrońcy odpowiadają ogniem z dział. Turcy wciąż ponawiają żądanie poddania się. Obrona staje się coraz bardziej beznadziejna. Słychać jak Turcy podkopują zamek, by go wysadzić w powietrze.
W tej sytuacji Wołodyjowski oświadcza, że należy zabrać działa do starego zamku i tu bronić się do końca. Wyraża nadzieję, że jego mury oprą się minom tureckim.
Do pozostającego na placówce Wołodyjowskiego przychodzi Basia w towarzystwie Zagłoby. Dla obojga nie ulega wątpliwości, że jest to ich ostatnie pożegnanie. Mały rycerz usiłuje przekonać żonę, by pogodziła się z losem. W końcu miasto poddaje się. Obrońcy zamku są tym faktem przygnębieni. Wołodyjowski i Ketling wierni złożonym ślubom wysadzają się w zamku. Okazały pogrzeb odbywa się w Stanisławowie. W pogrzebie uczestniczy sam hetman Sobieski.
Powieść kończy się epilogiem. Narrator naświetla tu wydarzenia historyczne, jakie nastąpiły rok po upadku Kamieńca. Potężny SoI~ieski podejmuje wyprawę przeciwko Turkom. W listopadzie 1673 roku pod Chocimiem zadaje im dotkliwą klęskę. Wprawdzie w walkach tych giną niektórzy powieściowi bohaterowie (Nowowiejski, Motowidło, Muszalski), ale zwycięstwo Sobieskiego było niezwykle efektowne.
Przypisy
J. Krzyżanowski, Henryka Sienkiewicza żywot i sprawy, Warszawa 1968, s. 131.
Cyt. za: J. Krzyżanowski, Twórczość Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1976, s. 138.
Tamże, s. 139.
H. Sienkiewicz, Potop, t. 1, Warszawa 1976, s. 118.
A. Nofer, Henryk Sienkiewicz, Warszawa 1959, s. 208.
J. Krzyżanowski, Twórczość Henryka Sienkiewicza, dz. cyt., s. 140-141.
Tamże, s. 141.
J. Krzyżanowski, Sienkiewicz jako powieściopisarz, w: Henryk Sienkiewicz, oprac. J. Kulczycka-Saloni, Warszawa 1966, s. 349.
J. Z. Jakubowski, Dwie wizje przeszłości narodowej - Sienkiewicz i Żeromski „Przegląd Humanistyczny” 1967, nr 3, s. 19.
Z. Szweykowski, „Trylogia” Henryka Sienkiewicza, w: Henryk Sienkiewicz, oprac. J. Kulczycka-Saloni, dz. cyt., s. 309-318.
Tamże, s . 314.
J. Koblewska, Adaptacje filmowe „Pana Wołodyjowskiego” Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1974, s. 37.
A. Kersten, Sienkiewicz - „Potop” - historia, Warszawa 1974, s. 109-110.
H. Sienkiewicz, Pan Wołodyjowski, Warszawa 1976. Wszystkie cytaty z powieści zaczerpnięto z tego wydania. W nawiasie wskazano strony, z których pochodzą.
J. Krzyżanowski, Twórczość Henryka Sienkiewicza, dz. cyt s . 142.
H: Sienkiewicz, Pan Wołodyjowski, dz. cyt., s. 165.
Spis treści
Pan Wołodyjowski - ostatnie ogniwo Trylogii H. Sienkiewicza
Uwagi o swoistości gatunkowej powieści
Kompozycja powieściowych przedstawień
Wojna i miłość - główne motywy tematyczne
Streszczenie