Dlaczego fałsz przyjmujemy za prawdę?
Dlatego, że we wszystkim, dosłownie we wszystkim, nie sięgamy do początku, ale wszystko zaczynamy od środka. Tzn. uznajemy coś za fundament i na nim budujemy cały gmach naszej wiedzy i wiary. A jeżeli fundament okaże się mitem? Takim fundamentem dla wielu, jest mądrość ludów starożytnych. Im starsza "wiedza" tym chętniej przyjmowana. Wiedzę naszych prababek, czyli zabobony odrzucamy, ale "wiedzę" jeszcze starszą przyjmujemy. Dlaczego? Dlatego, że łatwo jest nam wmówić dosłownie wszystko, co natychmiast nie budzi sprze-ciwu naszego umysłu, zwłaszcza "wiedzę" niewymierną w skutkach, dotyczącą obietnic: poprawy zdrowia, życia wieczne-go, wróżb o spełnionej miłości, bogactwie. To nuta, na której gra wielu oszustów.
Takim fundamentem bez podstaw, czyli przyjętym "od środka", w chrześcijaństwie islamie i judaizmie, jest wyobra-żenie Boga przyjęte przez plemiona beduińskie, żyjące około 1800 lat pnę. i przyjęcia za prawdę nawet ich mitów, o stworzeniu świata, człowieka, potopie itp. Mity greckie uznajemy za mity, ale jeszcze starsze mity sumeryjskie, przyjęliśmy jako prawdę, ponieważ zostały przetransformowane do Biblii. Dlaczego pewne podane nam mity przyjmujemy a inne odrzucamy? Dlatego, że dla mitów przyjętych, działało wiele korzystnych zbiegów okoliczności. Twórcy wielkich religii jak: Budda, Jezus, Mahomet, trafili swoimi naukami na podatny grunt a korzystne zbiegi okoliczności wpłynęły na ich rozprzestrzenienie. Podobnym im, nauczycieli, było dużo, ale nie mieli szczęścia do korzystnych zbiegów okoliczności i przeminęli bez echa.
Korzystnym zbiegiem okoliczności dla Chrześcijaństwa, była dostrzeżona przez cesarza Rzymu Konstantyna, potrzeba zmian, w walącym się cesarstwie. Cesarz Konstantyn dostrzegł szansę spoiwa łączącego obce sobie podbite narody, w rozprze-strzeniającym się Chrześcijaństwie i w 313 r. zaakceptował chrześcijaństwo jako religię państwową. Zadbał również o materialne podstawy umożliwiające rozwój nowej religii. Dodatkowo przeniesienie stolicy cesarstwa w 330 r. do Konstantynopola, umożliwiło dominującemu w opuszczonym Rzymie chrześcijaństwu, wypełnienie powstałej luki i stania się centrum religijnym imperium. Papiestwo staje się repliką cesarstwa. Dzisiejsza rzeczywistość jest, więc skutkiem decyzji Konstantyna i jego następcy Teodozjusza, który rozszerzył chrześcijaństwo na całe imperium od Bretanii po Syrię.
Jeżeli ktoś nie przyjmuje przypadkowości, czyli w tym przypadku korzystnych zbiegów okoliczności w rozwoju chrześci-jaństwa, a jego rozwój tłumaczy kierownictwem Boga, to musi również przyjąć kierownictwo Boga w powstaniu Buddyzmu i Islamu. Jaki cel miałby Bóg, w oddawaniu czci przez ludzi, świętym krowom i małpom? Nie przyjmując przypadkowości, czyli korzystnych zbiegów okoliczności do wszystkich, procesów, zjawisk, zachodzących w społeczeństwie i do losów każdego człowieka, nie potrafimy wówczas sensownie wytłumaczyć, żadnego zdarzenia. Dostrzeżemy to jeszcze wielokrotnie w dalszej części książki.
Postępując logicznie, nie powinniśmy przyjmować, czego-kolwiek "od środka" tylko, dlatego, że ktoś nam podaje do wierze-nia, ale szukać początku legend. Bywają przypadki, że legendy oparte są na faktach, ale na skutek zatarcia w pamięci następnych pokoleń zaistniałych faktów, złej ich interpretacji, zmianach poprzez ustne podanie, jest w nich tylko cień byłej prawdy.
Legendy o potopie znane są na całym świecie. Nic w tym dziwnego, powodzie, sunami, zalewały duże obszary, a dla ludzi żyjących 5 czy 10 000 lat temu, to był ich cały świat. Fakt biblijnego potopu, jest udokumentowany przez naukowców bezspornie. Ale nie opis tego potopu. Opis pochodzi z Sumeru.
Przyczyną potopu był koniec epoki lodowcowej i ocieplenie klimat około 10,500 lat temu. Czyli 8,500 lat pne. Nasz Bałtyk ma około 10 000 lat. Wody oceanów podniosły się systema-tycznie o około 100 m. Naporu wody nie wytrzymał przesmyk lądu między morzem Śródziemnym a słodkowodnym jeziorem na terenie dzisiejszego Morza Czarnego. Po przerwaniu tego pomostu lądowego, ogromne masy wody z Morza Śródzie-mnego zalały istniejące wówczas słodkowodne jezioro, tworząc Morze Czarne i cieśninę Bosfor. Tym, którym udało się ujść z życiem, przekazywali z pokolenia na pokolenie, fakt wielkiego potopu. Badania dna morza Czarnego wskazują, że katastrofa ta nastąpiła około 7 000 lat pne. Fakt ten systematycznie obrastał w legendę, i około 3000 lat pne. legenda ta doczekała się spisania. Po następnych 1500 latach została włączona do kanonu świętych ksiąg Izraelitów, a one zostały przyjęte przez chrze-ścijaństwo, jako Stary Testament.
Następnym przyjętym, bez sprawdzenia wiarygodności, jest autorytet Biblii. To błąd powszechny, ponieważ "świętych ksiąg" jest dużo. Dlaczego uznajemy autorytet Bibli, a inne "święte księgi" odrzucamy? Dlatego, że nie zadajemy sobie trudu na sprawdzenie jej wiarygodności, ponieważ dla chrześcijan jest to oczywiste. Ale również oczywistym było aż do Galileusza, że kamień cięższy spada szybciej od lżejszego. Pisałem o tym na str. 5. Galileusz sprawdził i okazało się, że to nie jest prawdą. Unikam interpretacji Biblii, ale sprawdźmy tylko jedno zdanie. Apostoł Paweł pisał list do chrze-ścijan w Koryncie, zapewniając ich, że "jak w Adamie wszyscy umierają tak w Chrystusie wszyscy ożywieni będą". Doskonale wiemy, że nie w Adamie (przez Adama) wszyscy umieramy, bo go nie było, a umieramy, bo to jest cechą wszystkich żyjących istot. Skoro pierwsza część tego warunkowego zdania nie jest prawdziwa to, dlaczego druga ma być prawdziwą? Skoro wiemy, że powsta-liśmy drogą ewolucji, to nie tylko nie było Adama, ale raju, grzechu, potopu i wielu innych cech tego mitu. Dlaczego Biblia jest dla nas autorytetem?. Bo pochodzi od Boga. A to, że pochodzi od Boga też wiemy z Biblii. Więc krąg się zamyka, biblia jest sama dla siebie autorytetem. Mógłbym napisać drugą książkę o wątpliwym autorytecie Biblii, która jest podstawą przyjętą "od środka", czyli "uznaną za świętą" podobnie jak Koran Machabharada, na których to, zbudowano, nasz i innych, gmach wiary. To, co uznajemy, a co odrzucamy zależy od naszej wiedzy!.
Mentalność ludzka jest jednak zadziwiająco stała. Przed trzema tysiącami lat, w starożytnej Grecji, ludzie wierzyli, że bogowie mieszkają na Olimpie, a w świątyniach są tylko ich wizerunki i posągi. Oni oddając cześć tym wizerunkom i posągom, nie czcili ich, ale tych, których przedstawiają. Identycznie było u Słowian z Światowidem. Posąg w kształcie mężczyzny z twarzami zwróconymi na cztery strony świata, doskonale symbolizował Boga. Słowianie, oddając tym posągom cześć, również doskonale wiedzieli, że nie czczą drewna, ale tego, kogo ten posąg przedstawia. Chrześcijanie przyjęli identyczną argumentację. Jezus, Maria i pozostali święci mieszkają w Niebie, a posągi i wizerunki ich są w świątyniach. Nie czci się posągu i obrazu, ale tego, kogo ten obraz i posąg przedstawia, twierdzą katolicy. Jednak posągów: greckich, rzymskich, słowiań-skich i chrześcijańskich, nikt nie odważyłby się zniszczyć, czyli, podświadomie uznawano i uznaje się je za święte. Katolicy posunęli się nawet dalej w kulcie obrazów i posągów. Niektóre posągi i obrazy są święte!. Również dawni podrzędni bogowie, są teraz nazywani świętymi, by zachować wyższość monoteizmu nad politeizmem. To zabieg tylko słowny, bo jak dawniej modlono się do podrzędnych bogów, tak teraz chrześcijanie modlą się do świętych. Rola, jaką pełnił podrzędny bóg, pełni teraz święty. Fakt ten, mimo zmiany nazwa, oznacza dokładnie to samo. Czyli monoteizm nie jedno ma imię. Szybki postęp nauki, powoduje bardzo, naprawdę bardzo powolną zmianę mentalności, jednak dostrzeganą na Zachodzie.
"Naszym światem" może być: najbliższe nasze otoczenie, mgliste pojęcie historii oparte na wysłuchanych kazaniach, o stworzeniu Adama, raju, karą potopu, ogniem Sodomy, przyszłość oparta na nadziei Królestwa Bożego, (przyjdź Królestwo Twoje) ale i strachu przed sądem Bożym i piekłem, modlitwy do świętych wykreowanych przez ludzi, przenajświętsze rzeczy materialne, niekwestionowany autorytet zawodu kapłana, wyobrażenie Boga o cechach typowo ludzkich, kierownictwo Boga naszymi sprawami, świat duchów, diabłów, aniołów, wróżb - świat mały, mglisty, subiektywny.
Również "naszym światem" może być: świat obiektywny, widziany jako drobina w nieograniczonej wielkości Kosmosu, mający swój udokumentowany początek 13,7 miliarda lat temu i mający przed sobą następne miliardy lat istnienia w formie, jaką jest dzisiaj, świat bez ingerencji Boga, z prawami materii zdolnej wytworzyć życie z dominacją silniejszego i ewolucją człowieka, świat wzajemnych zależności, ścierania się interesów jednostek i całych grup bezwzględnie ogłupiających i wykorzystujących innych, świat bezwzględny, materialny, rzeczywisty.
To, w jakim "świecie" będziemy żyli zależy od naszej wiedzy!. Na otaczający nas świat, powinniśmy, więc patrzeć szeroko tzn. widzieć rzeczywistość na ogromnym tle różnorodnych zjawisk przyrodniczych, społecznych, ekonomicznych, czyli świat wzaje-mnych zależności, udokumentowany, naukowy.
Ale dla wielu, fundamentem jest: akupunktura, meridiany i cały wschodni sposób życia. Wracamy nawet do reinkarnacji. Modna staje się mądrość starożytnych. Przyjęliśmy istnienie duszy, której korzenie sięgają kamienia łupanego. Czy ta mądrość była oparta o wiedzę naukową? Dlaczego przyjętych zasad nie zweryfikować rzetelną naukową wiedzą? Czyli sięgnąć do podstaw. Pozbylibyśmy się balastu, który obciąża nasz umysł i nie pozwala widzieć rzeczywistości taką, jaka jest. Na czas czytania tej książki pozostawmy na uboczu nasze dotychczasowe poglądy, i obiektywnie spójrzmy na rzeczywistość. Nauka jest obiektywną, nie ma balastu przeszłości. Naukowcom nie zależy, byśmy zmienili punkt widzenia. Oni już dawno zmienili. Ja postawiłem sobie za ceł wskazać miejsca, gdzie jesteśmy oszukiwani na skutek nie przyjęcia zasad naukowych, i historycznych faktów.
Bardzo trudno jest pozbyć się naszych poglądów. Większość ludzi przyjmuje „nowe" i nie pozbywa się „starego". Docenia antybiotyki, ale i wodę energetyzowaną. Każdy ma własne prawo wyboru, ale czy warto z tego powodu być oszukiwanym i ponosić koszty fałszu?
Czy istnieje energia psychiczna ?
Zagadnienia niewymierne są ze swej natury subiektywne i takimi pozostaną, mimo próby ich klasyfikowania. Fakt, że całe dziesięciolecia trwają spory, co do istoty zagadnienia, potwier-dza tylko subiektywizm odbiorcy. Energią psychiczną nie uchylił nikt szalki wagi analitycznej nawet o jeden milimetr. Zaprzecza to istnieniu takiej energii. Ale może energia psychi-czna jest, tylko nie ma nośnika tej energii i praca nie może być wykonana? Jeżeli tak, to energia psychiczna pozostanie bezuży-teczną. A jeżeli energia psychiczna rządzi się innymi prawami? Jeżeli tak, to nie możemy używać słowa „energia”, ponieważ energia rządzi się znanymi nam prawami. Jeżeli „coś” jest inne, to powinniśmy znaleźć inne słowo określające to „coś”. A jak wyjaśnić np. zginanie łyżeczek energią psychiczną? To oczywiście zostało wyjaśnione, było to oszustwo, jak dziesiątki innych. Jaki wniosek możemy wyciągnąć? Dość prosty. Ponieważ ludzie chcą sensacji i za nią chcą zapłacić, tworzy się, więc sensacje. Obserwacja rzeczywistości (przykład Aldo Moro) eliminuje sensacje.
Należy jednak stwierdzić, że współczesna nauka nie jest w stanie wytłumaczyć wszystkich zjawisk w otaczającym nas świecie. Wręcz można obserwować niechęć naukowców do zajęcia się niewygodnymi zjawiskami, by naukowo oddzielić, nienaukową otoczkę od występujących faktów. Często stykamy się z informacjami, opisami w książkach, co, do których nauka nie wypowiada się. Zaskakujące nas, podawane fakty czy zjawiska, potwierdzają obiektywni obserwatorzy, ale nie są one badane naukowo, a jeśli są, to wyniki prac są trudno dostępne. Do popularyzujących te zagadnienia książek nie mam zaufania. Często wykorzystywana jest ta, nienaukowa otoczka, do oszustw. Podważa to przyjmowanie niewyjaśnionych faktów, stawiając je na równi z oszustwami, a może być to pomyłką. Związku umysłu z materią, (aktywność paranormalną) w pewnych stanach umysłu, nie można wykluczyć. Powyższe uwagi nie dotyczą, sprzecznych ze znanymi prawami fizyki, oszustw opisywanych i nie opisywanych w tej książce. Nato-miast dotyczyć mogą niewyjaśnionych, może w ogóle nieistnie-jących faktów, wybiegających poza znane nam prawa materii. Fizyka ciągle rozszerza zasięg badań. Do istniejącej mechaniki klasycznej dodano mechanikę kwantową, i nie zmieniła ona w niczym mechaniki klasycznej. Również zjawiska paranormalne, aktywność paranormalna, jeżeli zostaną objęte prawami, poszerzą zakres fizyki, ale obecnie istniejące prawa, między innymi, na które powołuję się, nie zostaną zmienione. Prawa te nie zostaną zmienione, ale być może uzupełnione wyjątkami. Np. nie wiedział Celsjusz, że czysta woda nie zamarza w temp. minus 15 0 C. i nie wrze w temp. 115 0 C. przy normalnym ciśnieniu. Ten wyjątek zaobserwowano i wyjaśniono później. Fizyka kwantowa to w dalszym ciągu zagadka. Niespodzianki mogą być duże, nawet bardzo duże. Nasz "świat" jest bardziej niewiarygodnie złożony, niż byśmy mogli przypuszczać.
Nowe prawa i inne pojęcia, które powstaną, spowodują powstanie nowych działów fizyki. Często podkreślam, w tej książce, że prawa są niezmienne, obowiązujące wszystkich i wszystko. Uważam, że obejmują między innymi zjawiska paranormalne, ale jak wiemy nie są znane. Fakt, że nie znamy wszystkich praw fizyki jest dla nas oczywisty. Negowanie części znanych obecnie praw fizyki tyko, dlatego, że nie tłumaczą lub zaprzeczają aktywności paranormalnej, percepcji pozazmysłowej, jasnowidztwu itp. jest nieuzasadnione. Należy tu jednak wyjaśnić, że nie neguję podświadomego odbioru przekazu myślowego na krótkie odległości, kilka metrów, którego nośnikiem są fale elektromagnetyczne naszego mózgu. Oczywiście nie wiernego przekazu. Nie ma czytania myśli innych, ale przeniesienie pewnych stanów myślowych, jakby obrazów tematycznych, jest potwierdzone wielokrotnie, nawet przypadkowymi obserwacjami, przez wielu ludzi.
Po przeczytaniu książki „Jasnowidz z Człuchowa”, wydru-kowanej przez drukarnię Diecezji Pelplińskiej Bernardinium, można wysnuć wniosek, że do znanych praw fizyki trzeba dołożyć jakieś nieznane prawa, dotyczące nieznanego nośnika informacji, którym „posługuje” się jasnowidz i inni mu podobni. A może ta książka, drukowana w drukarni Diecezji, ma na celu podbudowę wiary w cudowne moce?
Faktem jednak jest, że nikt nie był w stanie podać, nawet w przybliżeniu, miejsca pobytu porwanego Aldo Moro, podanego jako przykład na początku tej książki i nikt obecnie nie jest w stanie podać miejsc pobytu poszukiwanych terro-rystów. A przecież w tym czasie i obecnie, jasnowidzów było i jest dużo na całym świecie. Dlaczego nie są w stanie pomóc policji, skoro w Człuchowie jeden „pomaga?. Nie mając wystarczającej wiedzy dotyczącej tego przypadku, nie mogę zająć stanowiska. A może ulegam sugestii i Diecezja w ten sposób cel osiąga? Zaskoczyła mnie niska cena książki.
Przyszłość nie istnieje. Dzień jutrzejszy będziemy dopiero tworzyli jutro. Czyli to, co jest przyszłością będziemy tworzyli w przyszłości. Dlaczego więc część ludzi jest przekonana, że przyszłość przewidzi wróżbita? Ponieważ pewne przepowiednie mają szanse spełnienia. Przyczyna jest dość prosta. Fakt: wró-żbita patrząc na zdjęcie kobiety powiedział: przed tą kobietą jest trzy lata choroby. Informacja ta dotarła do tej kobiety, poprzez innych współpracowników. By się upewnić, odnalazła współ-pracownika, który o to pytał wróżbitę. Ten potwierdził wróżbę. Kobieta ta ma poważne kłopoty zdrowotne, ponieważ uwierzyła we wróżbę. Znane od 2 000 lat "jak wierzysz tak ci się stanie"- Jezus z Nazaretu.
Również trzydziestotysięczna armia Inków przegrała ze 170 rycerzami hiszpańskimi, ponieważ ich wróżby, w które mocno wierzyli, przepowiadały ich koniec..
Na tej samej zasadzie powstają urojone ciąże, regres wielu chorób, ale i "nadane" choroby. Czyli "jak wierzysz tak ci się staje". Znając zagadnienie i fakt, że wróżbita może być dla, wielu, czyli wierzących w wróżby, groźny, powinniśmy unikać wróżenia. Dodatkowo musimy jeszcze za "to" zapłacić. Dodam jeszcze, że mężczyzna ten, stanowczo twierdził, że wróżbita, przepowiedział jej przyszłość. Moje argumenty nie przekonały go. Więc nie tylko kobiety wierzą we wróżby, mężczyźni też.
SUGESTIA.
Sugestię określić można jako wpływ na zmianę zachowania ludzi lub oddziaływanie na nich, powodując zaplanowany przez nas skutek. Przejawia się to w zachowaniu tych osób lub całej grupy, często wbrew przyjętym przez nich zasadom i logicznej argumentacji.
Decydujący o efekcie sugestii jest autorytet osoby, jakim darzy osoba ulegająca sugestii. Autorytetem cieszą się lekarze, księża, nauczyciele, dlatego ich wpływ jest największy. A wpływ ten jest przeogromny, nawet nie podejrzewamy, jak wielki. Nie mniejszy wpływ ma autosugestia. Może doprwadzić do samo uleczenia, lub zdrowego człowieka do śmierci.
Wpływ autosugestii zwielokrotnia trening. Treningiem można doprowadzić ciało do podporządkowania się sugestii, w sposób niezrozumiały, wprost nieprawdopodobny. Można wstrzymać pracę serca na kilkanaście sekund, a jogini nawet do pół minuty, w tym stanie występuje brak reakcji źrenic na światło. Potrafią osiągać stan letargu podobny do snu zimowego zwierząt. Sugestia i autosugestia, wywierają wpływ, mimo naszego niezaangażowania. Czyli z pominięciem naszej woli!
Osobiście znam przypadek kobiety, sąsiadki mieszkającej w tej samej klatce schodowej, która bez zaangażowania oglądała w telewizji Kaszpirowskiego. Oglądała go przypadkowo wielo-krotnie. Ta, siedząca na wózku inwalidzkim kobieta, poczuła w pewnym momencie, że ma ciepłe stopy. Ze zdziwieniem stwier-dziła, że może nimi ruszać. Po rehabilitacji normalnie chodziła. Słyszała o wpływie Kaszpirowskiego na ludzi i mogła mieć wyolbrzymione o nim mniemanie, a nie jest ważne czy wyobra-żenie jest prawdziwe czy wyolbrzymione. Wystarcza autorytet. Może też o swoim zaangażowaniu nie chciała mówić. Zdarzenie jednak jest prawdziwe.
Pierwszy raz z hipnozą zetknąłem się na występie Kaszpirowskiego w kinie Moskwa w Warszawie. Przyjechał wtedy pierwszy raz do Polski. Pojechałem celowo na ten występ, (120 km.), ponieważ hipnozę znałem tylko z książek. Zdziwienie moje było duże, ponieważ ponad połowa ludzi, siedzących w szczelnie wypełnionej sali uległa sugestii hipnotycznej. Spokojna muzyka, monotonnie wypowiadane słowa, Kaszpirowski nie znał dobrze języka polskiego, tłumacze pomagali, ale liczył po polsku. Niczego nadzwyczajnego nie stosował. Sama zapowiedź hipnozy zmieniła obserwatorów w uczestników. Zrozumiałem wówczas wpływ silnej osobowości na biernych widzów. Połowa uczestników stała się sztywnymi manekinami, których asystenci przywracali do świadomości. Na pytanie asystenta: czy pan wie, gdzie pan jest? Wodzili błędnym wzrokiem po sali i po chwili dopiero odpowiadali: tak wiem. Dla naszych rozważań, nie jest ważny przebieg seansu, ale uległość ponad połowy widzów.
Podobnie hipnotyczny urok mają podniosłe nabożeństwa, zwłaszcza, gdy odprawia dostojnik Kościoła, w świątyni urzą-dzonej z przepychem, przy muzyce organowej, tworzącej podniosły nastrój, w zbiorowisku wzajemnie na siebie oddzia-łujących uczestników misterium. Każda sugestia przyjmowana jest wówczas jako stały zapis programu żywego komputera, czyli mózgu. Okoliczności te sprawiają, że nawet bezpodstawne informacje, czyli „wieści płynące z Nieba”, są w tym stanie pół hipnotycznym, zapisywane na stałe, jako prawda.
Zapis ten sprawia, że mając wolną wolę jesteśmy znie-woleni, przez samego siebie i innych. Zniewoleni przez siebie, należy rozumieć jako działania irracjonalne. Tego irracjonal-nego działania nie widzimy, ponieważ zasugerowani jesteśmy pewnością słuszności własnego poglądu. Docenić należy przeo-gromny wpływ otaczających nas ludzi, myślących i postę-pujących podobnie jak my. Jeśli jeszcze uwzględnimy nasz program zapisany w mózgu, według którego za słuszne uznajemy tylko to, co jest zgodne z istniejącym tam zapisem, będziemy mieli obraz samego siebie i miliony otaczających nas ludzi.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że jesteśmy pół-automatami, myślącymi w codziennych obowiązkach, a reagujących automatycznie, według zapisanego programu, w naszych poglądach. Jak często zmieniamy poglądy?
Przeogromny wpływ sugestii dostrzeżemy przy anali-zowaniu zachowań różnych grup etnicznych. Medycyna naukowa weszła w nasze życie około 150 lat temu, w krajach Trzeciego Świata zwłaszcza na wioskach, około 50 lat temu. Możemy, więc obserwować, jak wielki wpływ na samo uleczenie, ma wpływ szamana. Trudno nam jest uwierzyć, że z dobrym skutkiem leczy się człowieka ugryzionego przez jadowitego węża, przyłożonym cukrem, lub mięsem z królika w wioskach na pustyni w Maroku. Ale gdy ustanie wiara w działanie tych środków, bez medycyny naukowej, ugryziony umrze. Nikt rozsądny nie powie, że cukier lub mięso królika leczy ukąszenie węża. U nas nie, ale w Maroku pewność wynikająca z zapisu programu przekazywanego od tysięcy pokoleń, w moc poleceń szamana, daje pozytywne rezultaty. To niemal wszechmocna sugestia, czyli wiara, rozumiana jako pewność w skuteczność polecenia szamana, uruchamia system odpornościowy, którego skuteczności nawet nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Nie jesteśmy w stanie pojąć ich zaufania do stosowanych metod leczenia, silnej wiary w działanie duchów im pomagających, czyli ich mentalności. A to jest podstawą do uruchomienia mechanizmów obronnych, które ze względu na wielowiekową historię stosowania, są nieporó-wnywalnie większe niż u nas. Żyją w innym świecie mentalności, a więc i skuteczności, mechanizmów obronnych tkwiących w ludziach.
Wszyscy znamy cuda, opisane w Nowym Testamencie, czynione przez Jezusa. Wróćmy myślą do tamtej epoki. Mentalność ich była podobna do mentalności żyjących dzisiaj Arabów na pustyni w Maroku. Podobna, ale bez wątpienia bardziej tradycyjna, ugruntowana na wierze przodków, opierająca się na Starym Testamencie i na idei narodu wybranego, nad którym Jahwe ma opiekę. Głęboka wiara w zapowiedź przyjścia Mesjasza, wywierała przeogromny wpływ na psychikę. Uznanie Jezusa za Mesjasza spotęgowało wiarę jego wyznawców, w nadprzyrodzoną Jego moc. To stało się podstawą cudownych uleczeń spowodowanych uruchomieniem mechanizmów obronnych. Wielokrotnie Jezus mówił: „Wiara twoja cię uleczyła”. Ale nie wiara w Boga, tylko wiara w skuteczność działań Jezusa, czyli sugestia. Powszechnie jednak przyjmuje się, że to wiara w Boga leczy. Ten sam mechanizm sugestii występuje obecnie we wszystkich cudownych uzdro-wieniach.
Obecnie mechanizmy obronne, uruchamiane sugestią, są znacznie mniejsze. Niemniej jednak analizowaliśmy placebo, jako metodę leczenia, dającą dobre rezultaty. Oddziaływania sugestywne, które uruchamiają nasz system odpornościowy, są jeszcze stosowane, a nawet przeżywają renesans, podobnie jak wróżba, magnetyzm i inne zaniechane metody lecznicze XIX wieku. Również takim środkiem są leki homeopatyczne. W zasadzie nie należą do placebo, (ale nim są) mają pobudzać nasz system odpornościowy do działania. Tylko, dlaczego podaje się je w trakcie choroby, a nie przed chorobą? One nie leczą bezpośrednio, jak antybiotyk, bo ze swej zasady leczyć nie mogą, ponieważ na obniżenie gorączki podaje się lek wywo-łujący gorączkę, w dużym rozcieńczeniu. Dziewiętnastowieczna zasada, „klina klinem”. Stąd słuszne mniemanie o tych lekach, że nie szkodzą, a sugestią leczenia pomóc mogą. Dodać należy, że Polfa nie produkuje tych "leków". Oczywiście nie są to leki a produkcja nadzwyczaj tania, czyli oszustwo doskonałe. Prowadzono badania i wydano mnóstwo pieniędzy, tak jak na radiestezję i stwierdzono, że mogą jedynie oddziaływać sugestywnie. Tylko chory podwójnie traci: pieniądze i zdrowie. Dziwić może tylko, że lekarz wie o tym, że "lek" ten nie jest lekiem a jednak go przepisuje nawet dzieciom, u których efekt sugestii leczenia może być tylko minimalny.
Na tej samej zasadzie działa bioenergoterapia. Sprzeczna z prawami fizyki, co dostatecznie już analizowaliśmy. Niemniej jednak, jako sugestia, dla ufającego w jej skuteczność, może być pomocną, zwłaszcza przy leczeniu objawowym, a nie przyczy-nowym. To jest złudne polepszenie stanu zdrowia, ponieważ choroba w dalszym ciągu postępuje. Są jednak przypadki, w których system odpornościowy uruchomiony sugestią, spowo-dowaną bioenergoterapią, lub jakąkolwiek inną przyczyną, np. silnym przeżyciem religijnym, zwalczy rozwijającą się chorobę. Może być to uznawane za cud, jest to jednak zdolność naszych organizmów. Zauważmy, jak duża jest różnica w nastawieniu psychicznym chorego, udającego się do lekarza i do bioenergo-terapeuty. Do lekarza udajemy się po zaistnieniu dolegliwości. Do bioenergoterapeuty, w większości przypadków, udają się ludzie po wyczerpaniu możliwości medycyny naukowej. Stan psychiczny jest tu inny. Czego spodziewamy się u lekarza? Oczywiście, badania, czasem wykonania EKG, czasem USG, wypisania recepty i na tym koniec. Po zastosowaniu lekarstwa „dajemy” sobie kilka dni na jego działanie. Żadnego emocjo-nalnego podejścia nie ma. Po prostu, liczymy na działanie leku.
Do bioenergoterapeuty idziemy z innym nastawieniem psychicznym. Liczymy na jego pomoc, bo lekarstwa zawiodły. To taka „ostatnia deska ratunku”. Stan napięcia emocjonalnego jest duży. Oczekiwania spotęgowane brakiem innego środka leczniczego, więc i efekt, proporcjonalny do naszego stanu emocjonalnego. Następuje uruchamianie systemu odporno-ściowego pod wpływem wiary w skuteczność metody. Metoda, jaką stosuje bioenergoterapeuta, nie ma nic wspólnego z efektem. Potrzebna jest tylko wiara, rozumiana jako ufność, w skuteczność metody, lub osoby bioenergoterapeuty.
Mógłbym przytoczyć kilka przykładów, czytelnik również przytoczyłby podobne, w których silna wiara w pomoc Boga, świętych, świętych obrazów np. w Częstochowie, wody z różnych źródełek, im dalej oddalonych od Polski, tym mających większą moc potęgowania sugestii, przeżycia związane z długą i męczącą pielgrzymką, atmosfera napięcia i oczekiwania, dawały zaskakujące, ale często krótkotrwałe uzdrowienia. Podobne rezultaty przynosi silna wiara w medycynę naukową. Korzystnie wpływa stan psychiczny chorego, nie przyjmującego do wiadomości zagrożenia. Często korzystne dla zdrowia okazuje się zaangażowanie w zdobywanie pieniędzy, znane powie-dzenie: „nie będziesz miał czasu umrzeć". Niekorzystnie wpływa na samoobronę organizmu depresja, pomnażanie w psychice urojonych chorób, czyli hipochondria.
Placebo, bioenergoterapia, operacje wykonywane przez Filipińczyków, wszystkie metody, z wyjątkiem ziołolecznictwa, a więc: zaklęcia, czary i inne praktyki szamanów, akupunktura i akupresura, oraz leki homeopatyczne, łącznie z przeżyciami religijnymi, są tylko metodami sugestywnymi, przy pomocy, których uruchamia się system odpornościowy. To od naszego systemu odpornościowego zależy efekt, a nie od metod, praktyk i innych wizualnych czynników.
Ludzie często mówią, „w tym coś jest” i mają rację, w tym jest zawarta sugestia: działania, leczenia, przeklinania, błogosławienia i cokolwiek tylko wymyślimy. Oczywiście, ani przeklinanie, ani błogosławieństwo, ani żadne inne metody, czy środki, nie wywołają skutku, jeżeli przeklinany będzie lekceważył przekleństwa. Nie będzie skutku bez wiary, rozumianej jako pewności w ich skuteczność działania, ponieważ nie ma żadnej mocy, ani anielskiej, ani diabelskiej, ani innej naukowo udowodnionej, zdolnej przenieść nasze życzenia, czy to dobre, czy złe. Nikt nie dysponuje żadną energią, mocą, siłą, by przekazać na odległość zło lub dobro! Jedynym sposobem naszego oddziaływania na innych jest sugestia. Sugestią powoduje hipnotyzer przejście w stan hipnozy. Sugestią w tej hipnozie może nakazać zahipnotyzowanemu, nie odczuwanie bólu. Sugestia w medycynie, sugestia w sektach (nie mylić z mniejszościami religijnymi) sugestia w kościele. W czasach PRL poddawani byliśmy sugestii systematycznego zagrożenia ze strony Zachodu. Wszechobecny wpływ, z którego, jak wcześniej napisałem, nie zdajemy sobie sprawy.
Sugestywny zapis w mózgu nie jest jednak stały. Osłabia go czas, dlatego trzeba go systematycznie ponawiać. Stąd wszechobecna propaganda polityczna a w kościołach cykli-czność nabożeństw. Agitatorzy wiedzą, że ludziom da się wmówić dosłownie wszystko.
A co pozwolili sobie wmówić Żydzi za czasów Jezusa? - że "przysięga na świątynię nie jest obowiązująca, ale przysięga na złoto, które jest w świątyni jest obowiązująca.” Ew. Mateusza r.23, w.16, oraz „kto przysięga na ołtarz, to nic, ale kto przysięga na dar, który jest na ołtarzu, jest związany przysięgą” w. 18. Czy już w ogóle nie myśleli samodzielnie? A kto myśli samodzielnie? Czy myślący samodzielnie przyjmie wieści płynące z Nieba, czyli koronację Marii?
Niemniejszy wpływ na nasze ciała ma autosugestia. Znany jest przypadek mnicha z zakonu kapucynów, ojca Pio, żyjącego w Foggia we Włoszech. W 1918 r doznał transu, na rękach, nogach i boku pojawiły się krwawiące rany. Rany długo się nie zagoiły, często krwawiły. Według nauki, w czasie transu, wywołanego mistycznymi przeżyciami, czyli autohipnozą, ujawniły się pragnienia mnicha. Umysł ma władzę nad ciałem. W czasie hipnozy można sugestią cukrzycy podwyższyć poziom cukru we krwi, spowodować oparzenia, sugerując dotknięcie gorącym przedmiotem. Czy jest jakaś różnica dla organizmu wytworzyć bąble oparzeniowe, krwawiące rany czy np. urojone ciąże? Oczywiście nie ma. W pierwszym przypadku sugestia, w drugim autosugestia, ale efekt podobny. Dodatkowo, miejsca stygmatów pokrywają się z powszechnie przyjmowanym wyobrażeniem, a nie faktycznym miejscem ran ukrzyżowanych, co świadczy o ich sugestywnym podłożu, uzależnionym od mózgu, a nie Boga. Dodać należy, że wiele stygmatów, to samookaleczenia. Zastanawia fakt, że na pośmiertnym zdjęciu zakonnika ojca Pio, nie ma na dłoniach żadnych stygmatów. Może istnieć podejrzenie, że w późniejszym wieku stygmaty po prostu się zagoiły.
Ostatnio pojawiły się stygmaty pochodzenia "kosmicznego". Porwani przez kosmitów, tak są przekonani o zaistniałym fakcie, że na ich ciele, pojawiają się zaczerwienienia skóry, lub wręcz rany po eksperymentach kosmitów. Tu oczywiście działa ten sam mechanizm, autosugestia.
Urojone ciąże są wzorcowym przykładem wpływu umysłu na ciało. Wpływ umysłu zaistnieje wtedy, gdy, nabie-rzemy wewnętrznego przekonania, że dany fakt już zaistniał, chociaż w rzeczywistości nic takiego jeszcze nie zaistniało, czyli nie ma ciąży, ale pozorne objawy, przekonują umysł o zaistnia-łym fakcie.
Wątpliwe są, więc rady, które możemy przeczytać w wielu książkach o samo uleczeniu. Zalecają one optymistyczne myśle-nie, wielokrotne powtarzanie "jestem zdrowy" "nic mi nie jest" "choroba ustępuje, mija" itd. Wmawianie sobie czegokolwiek, bez wewnętrznego przekonania o już zaistniałych optymi-stycznych objawach, nie da pożądanego efektu. To nie my musimy przekonać umysł, to umysł musi przekonać naszą świadomość, że są objawy poprawy. Wtedy poprawa zdrowia zacznie narastać.
Bardzo ciekawym zjawiskiem sugestii jest „klątwa śmierci”. Literatura medyczna zna takie przypadki. Zdarza się to wtedy, gdy przeklęty nie ignoruje przekleństwa, a przeklinający jest osobą dominującą.
Dodam tylko, że tak, jak we wszystkich dziedzinach naszego życia istnieje oszustwo, tak i zjawisko sugestii i autosugestii jest wykorzystywane w celach przynoszących korzyści lub wzmocnienie autorytetu i prestiżu. Cuda, u podstawy, których leży sugestia np. ruchu. „Poruszająca” się figura „Matki Boskiej” w grocie.
Różnorodność zjawisk w fizyce uczeni starają się zrozumieć na płaszczyźnie jednej teorii. Nosi to nazwę unifikacji. Pierwszym osiągnięciem było połączenie magnety-zmu z elektrycznością, ponad sto lat temu. Obecnie teorią unifikacji chcą naukowcy objąć podstawowe cztery oddziały-wania. Unifikacja daje pewność, że się nie mylimy. Taką teorią unifikacji w odniesieniu do człowieka, jest sugestia i jej wpływ na niemal nadnaturalną reakcję organizmu. Łączy ona, jak wyżej opisałem, efekty przeżyć religijnych, reakcje na zaklęcia szamanów, osiągnięcia bioenergoterapeutów, placebo, stygmaty jako autosugestię, jak również wszystkie nie analizowane w tej książce zjawiska, których efekt działania przypisywano Bogu, diabłu lub nieokreślonym siłom nadnaturalnym. Wszystko to ma jeden wspólny mianownik, jest nim sugestia, i jej wpływ na zachowanie organizmu człowieka. Zauważmy, jeżeli wierzymy w sny, to wiele zdarzeń odniesiemy do zapamiętanych majaków sennych. Autosugestią jest wiara w swoją skuteczność, tak u energoterapeuty jak i radiestety.
Chcę podkreślić, że największy wpływ sugestywny na wiernych ma Kościół, tak jako organizacja wiernych, jak i sam budynek. Celowo kościoły są wysokie, potężne, urządzone z przepychem, by wywrzeć zaplanowany wpływ na psychikę wiernych. Zakodować im w umyśle nicość jednostki, jak i podporządkować kapłanowi, jako upoważnionemu, mającemu nawet moc odpuszczania grzechów. Służą temu szaty litur-giczne, organy, wszechobecni święci, spoglądający na wiernych ze złotych ram obrazów, niezrozumiały język, czyli łacina obowiązująca przez ponad tysiąc sześćset lat, tytuły arcy-pasterzy, przepych i dostojeństwo. Wszystko to ma wywołać hipnotyczny urok ze stałym zapisem w mózgu.
Jest to zniewalająca sugestia, ponieważ zapisana jest na trwałe w naszym mózgu, czyli naszym komputerze osobistym. Stajemy się jej niewolnikami. Nie jesteśmy zdolni do samo-dzielnego myślenia. Najgroźniejsze jest jednak to, że o tym nie wiemy. Jesteśmy wówczas skazani na dożywotnie uleganie zapisowi programu, który mamy w naszym mózgu. Jest to cecha wszystkich religii na całym świecie. Stanowi podstawę trwałości wszystkich religii przez tysiąclecia w tym i chrześcijaństwa.
Jak przeprogramować swój umysł, by pozbyć się sugestywnego zapisu.? Poddać w wątpliwość wszystkie nasze poglądy polityczne, religijne, zasady moralne i korygować je rozumem.! Po prostu analizować każdy nasz pogląd, przede wszystkim, czy jest logiczny, czy jest zgodny z prawami przyro-dniczymi, lub czy w naszym poglądzie nie ma wewnętrznych sprzeczności. Dwa sprzeczne poglądy nie mogą być prawdziwe. Np. nieśmiertelna dusza i zmartwychwstanie. Zadaj sobie Czytelniku pytanie, dlaczego, i na jakiej podstawie, inni myślą inaczej? Bierność działa przeciw nam.
Jeżeli wcześniej zasugerowano Ci szkodliwy wpływ promieniowania żył wodnych i Ty to odczuwałeś, bo była to sugestia poparta autorytetem, to teraz, po upewnieniu się, że nie ma w Ziemi żył wodnych, przestaniesz odczuwać poprzednie dolegliwości i łóżko, na którym spałeś, postawisz ponownie w poprzednim miejscu, lub trzymaną pod łóżkiem słomę owsianą, która eliminuje „szkodliwe promieniowanie”, wyrzucisz, a całą radiestezję, nie posiadającą podstaw naukowych, uznasz za fałsz. Jeżeli dowodów masz za mało, powinieneś ich szukać w publikacjach naukowych, jak „Świat Nauki” i „Wiedza i Życie”, zwłaszcza nr.2 z 99r. Lub przeczytać książkę pt. „Co warto wiedzieć o radiestezji” Dr Kiszkowskiego. Dowody naukowe tam zawarte, pomogą Ci Czytelniku, w tej kwestii, przepro-gramować swój umysł.
Jeżeli będziesz miał opory natury moralnej w analizo-waniu sugestywnie zapisanych dogmatów, powinieneś wiedzieć, że sam dogmat ze swego założenia już jest wątpliwy, ponieważ nie udowadnia się go, przyjmuje się, dlatego, że ktoś tak ustalił. Dla rozumem kierującego się człowieka, jest to nie do przyjęcia. Wcześniej podawałem jako przykład, wieści płynące z Nieba, czyli koronację Marii przez Pana Boga. To ktoś wymyślił i podał do wierzenia a przecież nie jest to prawdą, bo nie ma łączności z Niebem i żadne wieści stamtąd do nas nie docierają.
Przeprogramowanie umysłu jest pracochłonne, ale warto, nie być oszukiwanym. Powszechnie uważa się, że naukowy pogląd na Boga, na świat i rzeczywistość, nie daje człowiekowi żadnej nadziei na istnienie świadomości po śmierci ciała. Tak nie jest. Jeżeli przeczytasz tę książkę, przekonasz się, że nadzieja ewolucjonisty, oparta na przesłankach naukowych i obserwacji, może okazać się pewniejsza od nadziei chrześcijanina, opartej na dogmatach. Dogmat podnosi autorytet autora dogmatu, ponieważ on wie, np. o koronacji w Niebie, a Ty Czytelniku nie, tylko skąd on to wie?
Jest to temat delikatny i będę chciał go bardzo delikatnie i krótko przedstawić. Ale fałsz trzeba nazwać fałszem, a oszustwo oszustwem, bez względu, na to, kto jest jego autorem. Nic pośredniego nie ma.
88
87