"Inny świat" - G. Herling - Grudziński
Gustaw Herling - Grudziński pisze o takich przeżyciach i doświadczeniach, które jednych zamykają w milczeniu, innym odbierają głos, gdyż dają odczuć nędze mowy, niewystarczalność języka, jego przymierze z banalnością opowiadania. Ekstremalne doświadczenia natury ludzkiej poraziły więźnia - pisarza, któremu objawiła się marność literatury wcześniej wypróbowanej, dobrze ułożonej i wystylizowanej. Dlatego dotykając dna ludzkiego cierpienia, stara się zachować dystans , fakty opisać w sposób prosty, trzeźwy i kryształowo czysty. Służy temu kontrolowanie napięcia emocyjnego i trzymanie go na uwięzi.
Z dystansem i należną powagą pisze Grudziński o "prawach" życia obozowego, takich jak obojętność na cierpienia i chorobę drugiego, brak reakcji na nieludzkie wydarzenia rozgrywające się na oczach więźniów. Nikt nie idzie obronić gwałcona kobiet, nikt z widzących nie podaje ręki chorym na "kurzą ślepotę". W sposób chłodny autor pisze o tym, że w obozie nie wolno marzyć o zwolnieniu, bowiem zwykle w ostatniej chwili wyrok zostawał przedłużony i wszystko kończyło się rozczarowaniem. Pomimo, że więźniowie popełniali samobójstwa, umierali z głodu, zamarzali podczas wyrębu lasów, wszystko toczyło się po dawnemu. Sami dokonywali naturalnej selekcji podczas wyłaniania ekip, odpadali starsi i słabi, wyrzucani do trupiarni. Fascynacja wypracowaną normą była nakazem instynktu życia niewolników, a gorliwymi stróżami normy byli sami więźniowie. Powodowało to zanik poczucia solidarności między więźniami, w wyniki tego silniejszych dopuszczano do tzw. "trzeciego kotła", gdzie dawano 700 gramów chleba, a nie 500, czy 400 jak w dwóch pozostałych kotłach. Jednak praca w lesie, dzięki którym dostawało się te posiłki, była bardzo ciężka, gdyż trzeba było pracować 11- 12 godzin w śniegu po pas. Praca, która zamordowała niejednego, była narzędziem tortur.
Cały system pracy przymusowej, łącznie ze śledztwem, pobytem w więzieniu i życiem w obozie, nie było nastawione na ukaranie przestępcy, tylko na wyeksploatowanie jego fizyczne, gospodarcze i całkowite przeobrażenie. Tortury w czasie przesłuchań, nie było stosowane jako zasada, ale jako środek pomocniczy. Tak naprawdę nie chodziło o wymuszenie na oskarżonym podpisu pod zmyślonym i fikcyjnym aktem oskarżenia, ile o kompletną dezintegracje jego osobowości. Człowiek budzony w mocy miesiącami i latami, pozbawiony w czasie śledztwa prawa załatwienia elementarnych potrzeb fizjologicznych, oślepiany skierowaną prosto w oczy żarówką, kłuty podstępnymi pytaniami, gotów był podpisać wszystko. Na mękę psychiczną poza tęsknotą i poczuciem utraty wolności, wpływały jeszcze komplikujące się stosunki rodzinne między więźniem obozu, a pozostającymi na wolności. Rodziny poddawane naciskom nie potrafiły wytrzymać: żony prosiły o zgodę na rozwód, synowie wyrzekali się ojca albo matki, a krewni wycofywali prośby o widzenie w łagrze. Żony w czasie widzenia ledwie poznawały swoich mężów, mimo iż na tą okazje więźniowie otrzymywali czystą bieliznę i nowe ubranie. To przebranie na dwa, trzy dni odwiedzin przypominało masakrę.
Łagrownicy - to ludzie zapomniani i jakby martwi. To ludzie upodleni przez przemoc, a nieludzkie warunki odsłoniły mroczne strony ich życia.
Inny Świat. Książka ta, nosząca podtytuł Zapiski sowieckie, jest zapisem doświadczeń, przeżyć i przemyśleń autora z okresu jego pobytu w więzieniach w Grodnie, Witebsku i Leningradzie oraz w obozie w Jercewie, aż do uwolnienia i wstąpienia do armii polskiej. Była to pierwsza tego typu relacja, powstała na wiele lat przed prozą Sołżenicyna, nic więc dziwnego, że wywołała tak wielkie zainteresowanie.
Ale waga Innego Świata nie polega tylko na wartościach czysto reportażowych, dokumentalnych, bo choć książka oparta została na autobiograficznym materiale, reportażem nie jest. Jej wartość poznawcza jest skoncentrowana i uogólniona na zasadzie - pars pro toto: przykładu w opisie pewnych , ważnych sytuacji obozowych, typowych dla jego istnienia i funkcjonowania. Poszczególne rozdziały przynoszą więc nie bezpośrednie zapiski z tego, co się dnia tego a tego wydarzyło, lecz przede wszystkim ułożone są w pewne bloki tematyczne bądź anegdotyczne. Takie jak opis codziennej rzeczywistości obozu, jak analiza organizacji pracy przymusowej więźniów i jej wykorzystanie w różnych porach roku, jak charakterystyki współwięźniów różnych narodowości, stanu psychiki , poziomu wykształcenia i wiedzy o świecie, jak próby dotarcia do mentalności strażników i naczalstwa obozowego, wśród których nie brakowało łajdaków skorumpowanych sytuacją, jak opisy chronicznego głodu i niedożywienia panującego powszechnie i stale towarzyszącego katorżniczej egzystencji, jak rozważania o rozwarstwieniu socjalnym i jego przejawach w społeczności zamkniętej, jak wreszcie okrucieństwo życia erotycznego, a także wiele innych spraw i tematów, które autor star się zawsze poddawać trzeźwemu, racjonalnemu sądowi i próbie socjologizującego uogólnienia - bez nieznośnego rezonerstwa czy ckliwego sentymentalizmu.
Nieprzypadkowy to autokomentarz do własnych obozowych zapisków, których humanistyczna wymowa ogólna i generalne przesłanie polega właśnie na fundamencie głębokiej wiary w nie dającą się niczym przekreślić niezbywalność elementarnych praw moralnych, niezależnie od narzuconych mu przez okoliczności życiowe załamań i klęsk. Inny Świat jest nie tylko cennym świadectwem swoich czasów, ale i co się rzadko w takich przypadkach zdarza, znakomitym utworem literackim, co podkreślali już przed laty tacy ludzie jak wybitny filozof angielski Bertrand Russell.
"Inny świat" powieściom obejmującą dwa lata obozowego życia - od aresztowania za przestępstwo "bycia Polakiem" po styczeń 1942 - kiedy to autor po głodówce protestacyjnej został zwolniony i przedostał się do Armii Andersa. Książka rzeczywiście przedstawia inny świat. Świat łagru sowieckiego, w którym "preparuje się więźnia" - tzn. człowiek popada w stan, w którym "uczucia i myśli obluzowują się", a w pamięci powstają luki - coś na kształt tępoty, posłuszeństwa, uległości - po to, aby przeżyć lub choćby uniknąć bólu, czy głodu. Obozowe zniewolenie to fizyczne i psychiczne złamanie człowieka. Grudziński poraża czytelnika panoramą łagru, jaką odmalowuje w powieści. Kolejne części utworu dotyczą różnych sfer obozowego życia: praca, posiłki, choroba, spotkania z ludźmi z zewnątrz, wiara, życie seksualne. Te cząstki składają się na zorganizowaną całość, która ma być nie tylko dowodem potworności, lecz także próbą analizy i zrozumienia tak niepojętego systemu. Łagrowy świat autor przedstawia poprzez liczne wątki biograficzne znajdujących się tam więźniów. Mikronowele biograficzne zlane w jedną całość tworzą okrutną rzeczywistość tamtego świata.
Fragment rozdziału, zatytułowany Ochłap, opowiada o losach Gorcewa, więźnia, który skrytością i małomównością starał się ukryć prawdę o sobie, a raczej swą przeszłość. Mianowicie był on enkawudzistą w Charkowie, czego po pewnym czasie się dowiedziano. Wcześniej to on właśnie przesłuchiwał i torturował więźniów, wkrótce sam trafił do obozu. W brygadzie "lesorubów" dał się poznać jako fanatyk broniący partii i komunizmu. Kiedyś w przypływie złości powiedział, że zabił wielu ludzi. Ostatecznie jednak Gorcew został w pełni zdekonspirowany, gdy w obozie pojawiła się jedna z jego ofiar. Więźniowie pod przywództwem Dimki w ramach odwetu wymierzyli mu sprawiedliwość w okrutny sposób. Bili, kopali, uderzali żelaznym prętem. Następnie przydzielono mu najcięższą pracę bez zmiennika, nie dawano chwili wytchnienia, czerpano przyjemność z torturowania go. Kiedy stracił przytomność przy pracy i przewożono go do obozu, po drodze "zgubił się" i zamarzł. Więźniowie zamordowali go przy milczącej zgodzie, a nawet aprobacie władz, które chętnie „rzuciły na pożarcie” swego dawnego funkcjonariusza.
W części pt. Zabicie Stalina autor opowiada niezwykłą historię zesłańca chorego na tzw. "kurzą ślepotę". Przekleństwem tej choroby jest utrata zdolności widzenia po zmroku na skutek braku tłuszczów w pożywieniu. Zesłaniec starał się bardzo dobrze ukrywać swoją chorobę, gdyż zdawał sobie sprawę z konsekwencji ujawnienia tej ułomności. Trafił on do obozu na skutek oskarżenia o próbę zamachu na Stalina. Po pijanemu założył się, że strzeli w oko Stalina widniejącego na portrecie. Tym sposobem znalazł się w Jercewie. Kiedy po siedmiu latach pobytu w łagrze ujawniono jego chorobę, został przeniesiony z brygady tragarzy do "lesorubów" na powolną śmierć. Stracił godność i popadł w obłęd co spowodowało, że istotnie uwierzył w swoją winę. Uwierzył, że naprawdę zabił Stalina! Zapewne przyznaniem się do zbrodni chciał sobie uzasadnić cierpienie jakie go spotkało.
Kolejną ważną postacią w powieści jest Kostylew, który został uformowany na wzorowego komunistę poprzez znajomość dzieł klasyków marksizmu. Podczas studiów w Akademii Morskiej we Władywostoku korzystał z prywatnej wypożyczalni książek Bergera, dzięki której poznał dzieła Balzaca, Stendhala, Flauberta i Musseta. Owe ćwiczenia w języku francuskim doprowadziły do zachwytu nad kulturą Zachodu. Odsunął się od partii, ale na razie nie wykorzystano tego przeciw niemu. Gdy uwięziono starego Bergera, wydało się, kto korzystał z wypożyczalni książek i tak - przez czysty przypadek - doszło do uwięzienia Kostylewa. Mimo potwornych tortur nie przyznał się do szpiegostwa, więc zarzucono mu organizację tajnej grupy na uniwersytecie, a ostatecznie skazano na dziesięć lat pracy w obozie za próbę obalenia z pomocą obcych mocarstw ustroju Związku Sowieckiego. Zgubiły go marzenia o podróżach po Zachodzie i niefortunnie wypowiedziane zdania: " Wyzwolić Zachód! Od czego? Od takiego życia, jakiego myśmy nigdy nie oglądali na oczy!".
Kostylew w obozie starał się pomagać innym, oddawał swoją żywność, wspomagał chorych, zawyżał więźniom normy (rodzaj oszustwa nazywany "tuftą"), aż jeden z brygadierów go zadenuncjował. Odesłany do brygady leśnej i złamany pracą fizyczną stał się człowiekiem nielitościwym, dążącym do zdobycia większej ilości chleba kosztem innych, zatracił swoje człowieczeństwo. Odzyskał równowagę psychiczną dzięki książkom i wtedy postanowił ocalić swoją godność, skazując się przy tym na potworne cierpienie: żeby nie pracować dla oprawców potajemnie opalał w ogniu rękę, tak, żeby rana się nie zabliźniła. Ponieważ nie można go było wyleczyć, skierowano go na etap na Kołymę, co w praktyce oznaczało śmierć. Nie spotkał się z matką, chociaż przez lata łudzono go taką nadzieją. Nie zezwolono również narratorowi, żeby zastąpił przyjaciela. W desperacji Kostylew oblał się wiadrem wrzątku i umarł w męczarniach, do końca zachowując swoją godność.
Autor w rozdziale „Zmartwychwstanie” opowiada o zawartej w szpitalu wyjątkowej znajomości z Michaiłem Stiepanowiczem. Stiepanowicz był aktorem o niezwykłej pokorze człowieka wychowanego w posłuchu i szacunku dla każdej władzy oraz posiadającym dyscyplinę wprost wzorowego obywatela. Opowiadając o swym aresztowaniu w 1937 za przesadne zaakcentowanie w filmie szlachetności jednego z bojarów którego grał, był śmiertelnie poważny tak jakby mówił o prawdziwej zbrodni. Pomimo, że Grudziński próbował wytłumaczyć Michaiłowi, że jest to wręcz głupie to starszy aktor trwał w swym przeświadczeniu, że największym zaszczytem na jaki może zasłużyć człowiek jest właśnie aprobata w oczach władzy. Największą zaś hańbą są słowa niezadowolenia w ustach przełożonych. Stiepanowicz uważał, że każdy ze współwięźniów jest tu bo zasłużył tak jak on. W jego umyśle nie mieścił się fakt, że człowiek niewinny może być pozbawiony wolności. Ten fakt skłonił go do uwierzenia we własną winę, a przynajmniej udawania, że w nią wierzy.
W szpitalu autor zapoznał się z historią lekarza Jegorowa i pielęgniarce - więźniarce Jewgienij Fiodorownie. Początkowo każdy był przekonany o szczerości uczucia jakim darzyli się kochankowie a nawet o ich wierności. Takie zjawisko w obozie było nie do pomyślenia, kobiety przychodziły i odchodziły, a „transakcji uczuciowej” nie nadawano trwałego akcentu. Jegorow i Jewgienija zachowywali się tak, jakby intymność i dyskrecja były warunkami trwałości ich uczucia toteż zachowywali się publicznie wobec siebie obojętnie. Jewgienija uważała, że sam fakt pracy w szpitalu i doznanie szczęścia jest naruszeniem solidarności więziennej, czego się wstydziła. A trzeba podkreślić, że nienawidziła ona ludzi wolnych. Michaił Stiepanowicz stwierdził, że wygląda to tak jakby Jegorow kochał ja, bo był niegdyś więźniem i nie chciał lub nie mógł tego zapomnieć, a ona jeśli odwzajemniała jego uczucia, to dokładnie z tych samych względów, a ten stan rzeczy nie może trwać wiecznie. Jegorow wracając za zonę do innego, wolnego życia stawiał mimowolnie mur pomiędzy nimi. Grudziński po wypisaniu ze szpitala zapragnął odwiedzić Jewgieniję. Natknął on się tam na Jarosława R. studenta z Leningradu, który siedział na kozetce lekarskiej wraz z dziewczyną i obdarzał ją ze wzajemnością niezwykłym spojrzeniem. Dla autora wszystko było jasne. Ich oczy wyrażały bezgraniczne szczęście jakiego nie spotyka się w oczach innych więźniów. Michaił Stiepanowicz uznał przemianę siostry mianem „zmartwychwstania”. Jegorow długo zdawał się nie wiedzieć o rozkwitającej miłości za jego plecami. Zdawał się jednak w ciszy przeżywać dramat odejścia ukochanej kobiety. Pod koniec lata Jarosław R. został wezwany na etap do obozów peczorskich co dało do zrozumienia, że Jegorow zdecydował się walczyć. Jednak nie osiągnął tego co zamierzał, gdyż następnego dnia Jewgienija Fiodorowna zgłosiła się na etap do jakiegokolwiek innego obozu poza Kargopolem, znaczyło to, że ona również nie chce się poddać. Po krótkim czasie Jegorow przestał przychodzić do zony, lecz nikt nie potrafił powiedzieć z jakiego powodu. Jewgienija Fiodorowna zmarła wkrótce w czasie porodu, dając życie dziecku, które było owocem prawdziwej miłości. W taki sposób zapłaciła własnym życiem za krótkie Zmartwychwstanie.
Rozdział „Wychodnoj dień”. zawiera historię Kozaka znad Donu, o imieniu Pamfiłow. Był to dawny "kułak" pozbawiony gospodarstwa, którego syn - Sasza, młody lejtnant wojsk pancernych w Armii Czerwonej odwrócił się od ojca. Skąpił ojcu listów, uważając go za słusznie skazanego, czym skazał go na zapomnienie. Jednak Pamfiłow rzetelnie pracował, licząc na spotkanie z synem. Po długiej przerwie otrzymał list (szedł on prawie rok) z wyraźnym potępieniem ze strony najbliższego człowieka. Załamany więzień najpierw się rozchorował, ale potem wrócił do pracy, nie starał się już jednak o wielką wydajność, gdyż stracił jedyny cel, który trzymał go jeszcze przy życiu i dawał siły do pracy. Pewnego dnia Sasza znalazł się w tym samym obozie co ojciec. Przejęty Pamfiłow wybaczył synowi wszystko. Nazajutrz jednak stracił on syna, którego odstawiono etapem do Niandomy.
W rozdziale „Zapiski z martwego domu” autor przedstawia, w jaki sposób więźniowie zaspokajali swoje potrzeby kulturalne. Zdarzały się pokazy filmowe, a także - oczywiście rzetelnie ocenzurowane - więzienne spektakle teatralne. Złodziej Kunin prowadził wypożyczalnię książek z obozowej biblioteki, gdzie znajdowały się przede wszystkim pozycje propagandowe, ale również dzieła klasyków rosyjskich. Przy tej okazji autor opowiada o przyjaźni z Natalią Lwowną, pracującą w biurze rachmistrzów. Była to dziewczyna bardzo życzliwa dla innych i niezwykle skora do wzruszeń. To właśnie ona wręczyła autorowi książkę Dostojewskiego, która stała się dlań źródłem informacji o dawnym życiu obozowym, okazją do porównań i. . . zachętą do samobójstwa, traktowanego jako pewna szansa wyzwolenia. Powracając jednak do Natali Lwowny, właścicielki tej książki. „Zapiski z domu umarłych” Dostojewskiego są dla niej pokrzepieniem. To dzięki tej książce uspokoiła się wewnętrznie i odzyskała nadzieję. Uświadomiła sobie bowiem, że Rosja od wieków jest „martwym domem”, a więzienia carskie zamieniły się łagry sowieckie, lecz mentalność prześladowców i niewolników pozostała taka sama. Dostojewski uzmysłowił jej także, że w każdej sytuacji, nawet najstraszniejszego upodlenia, człowiek może zdecydować o swoim życiu i wybrać samobójstwo. Paradoksalnie pragnienie śmierci podtrzymuje w niej nadzieję i umożliwia życie w piekle łagru. Jednak Grudziński inaczej rozumie dzieło Dostojewskiego.
To są losy jedynie niektórych bohaterów z postaci tworzących obfitą prezentację losów łagrowych więźniów. Na podstawie wątków biograficznych Grudziński opowiedział zarówno swą historię jak i ludzi, którzy znaleźli się w „innym świecie”.