Może, gdybyś był kimś innym, niz jesteś Jak srebrzysty pył uniósł się na wietrze Może, gdybyś był motylem w mej dłoni Chociaż jeden dzień, chociaż jedną noc Może, gdybyś był słowem w moich ustach Kołysanką, gdy kładę się do łóżka Mógłbyś nawet zobaczyć kazdy z moich snów Ile dla mnie znaczysz, więc zasypiam już
Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz Wolisz być sam, zupełnie sam Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz Nie sprawię, byś chciał dzielić ze mną świat
Może, gdybyś był ogniem, w którym spłonę I kroplami łez, co spadają w me dłonie Może wtedy pokochałabym każdy nowy dzień Może wtedy zapomniałabym, że to tylko sen
Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz Wolisz być sam, zupełnie sam Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz Nie sprawię, byś chciał dzielić ze mną świat
Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz Wolisz być sam, zupełnie sam Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz Nie sprawię, byś chciał dzielić ze mną świat
|
Zostań, to jeszcze nie pora Zostań choć jeszcze na chwilę Aż zamigocą radośnie iskry w księżycowym pyle W tym hotelowym pokoju zachwyćmy się sobą raz jeszcze Zanim odejdziesz do domu niech zadrży srebrne powietrze a łzy popyłną cichutko, bo pragnę ciebie zatrzymać Jak czas zaklęty magicznie, w złocistej kropli bursztynu
Ref. Uczę się ciebie na pamięć niecierplwymi palcami, rozpaczliwie na pamięć Szeroko zamkniętymi oczami czytam zachłannie od nowa Całego zdanie po zdaniu
Tak, wiem Już teraz iść pora choć dwa cienie na ścianie tańczyć chcą dalej uparcie Czas pędzi nieubłaganie Zegar wybija rozstanie, nie cofną małej wskazówki Cudne dwie ćmy zakręcone wokół gorącej żarówki Zanim się wymkniesz ukradkiem i pęknie tama wezbrana przytul mnie mocno, raz jeszcze bo wciąż jak opętana
Ref. Uczę się ciebie na pamięć niecierpliwymi palcami, rozpaczliwie na pamięć Szeroko zamkniętymi oczami czytam zachłannie od nowa Całego zdanie po zdaniu x2
|