MICHALKIEWICZ WIELKI SPISEK (2)


Stanisław Michalkiewicz: Wielki Spisek 2005-06-03 (00:44) Najwyższy Czas! 0x01 graphic

0x01 graphic

Chyba naprawdę źle się dzieje w państwie duńskim, tzn. pardon - oczywiście w państwie polskim, czy może lepiej - polskojęzycznym, skoro w stosunkowo krótkim odstępie czasu już drugi raz "ogłasza" dyspensę na spiskową teorię dziejów. Jak wiadomo, wiara w spiskową teorię dziejów w zasadzie jest zabroniona pod groźbą zaliczenia do Ciemnogrodu czy jeszcze gorzej - oskarżenia o ksenofobię lub nawet antysemityzmus, co jak wiadomo, gorsze jest od śmierci. Zdarzają się atoli sytuacje wyjątkowe, kiedy w spiskową teorię nie tylko "pozwala", ale nawet "nakazuje" wierzyć, nawiasem mówiąc, pod tym samym rygorem. Tak było np. podczas sławnej afery Rywina, kiedy to Adam Michnik przy pomocy magnetofonu i dziennikarskiego śledztwa uratował w Polsce demokrację, zagrożoną w samych swoich fundamentach przez straszliwy spisek przeciwko spółce Agora. Licznych adeptów pozytywnego myślenia i w ogóle myślenia poprawnego, sytuacja ta wprowadziła w dysonans poznawczy i umysłową drżączkę, bo jużci - skoro "zatwierdziło" jeden straszliwy spisek, to skąd pewność, że nie ma innych spisków, choćby ich nie "zatwierdziło"? Jeszcze nie rozwiały się tamte wątpliwości, a tu w "Tygodniku Powszechnym" sam profesor Jerzy Jedlicki napisał artykuł o "cywilizacji podłości", w którym nawołuje do przeciwstawienia się "nienawiści", w charakterze najskuteczniejszego remedium upatrując "Wielki Spisek", oczywiście spisek "ludzi przyzwoitych".

Spiski ludzi przyzwoitych przeciwko nienawiści tylko z pozoru są u nas czymś nowym. Żeby nie szukać daleko, sam pan prof. Jerzy Jedlicki, kiedy jeszcze był stalinowcem i w pochodzie pierwszomajowym podnosił zaciśniętą pięść z okrzykiem "zet-a-em-pe!", stał na nieubłaganym gruncie nienawiści klasowej. Niby to też nienawiść, ale tylko z pozoru, bo jako klasowa - jest nienawiścią słuszną, a zatem tak naprawdę - specyficzną formą miłości do ludu pracującego miast i wsi, który może zostać wyzwolony tylko poprzez "likwidację" burżuazji "jako klasy". Oczywiście prof. Jedlicki osobiście nikogo nie zlikwidował, a w każdym razie nic o tym nie wiemy. To był tylko taki spisek ludzi przyzwoitych przeciwko nienawiści: jedni tylko podnosili pięści i wygrażając nimi, tworzyli atmosferę potępienia, a już inni - likwidowali zdemaskowanych nienawistników na Mokotowie i w innych odosobnionych miejscach. W drugiej klasie w nagrodę za "postępy w nauce" dostałem książkę Jacka Bocheńskiego "Zgodnie z prawem", zawierająca smakowite opisy takich likwidacji ("tobie stary zdrajco - kula w łeb. Ty młodzieńcze niewinny pójdziesz za ojcem do piachu"). Jeśli nawet tu i ówdzie pojawiały się jakieś wątpliwości, to przecież "trzeba głosić pewne rzeczy, jeśli partia każe". Tak w każdym razie uważał Leszek Kołakowski, nie teraz oczywiście, tylko wtedy, a pewnie nie był w tym poglądzie odosobniony. Wkrótce Stalin umarł i nastała moda na "rewizjonizm", a później nawet - "demokratyczną opozycję", ale walka z nienawiścią nie ustała, o nie! Spisek ludzi przyzwoitych przeciwko nienawiści dał znać o sobie w filipikach Jerzego Urbana przeciwko księdzu Popiełuszce organizującemu, jak wiadomo "seanse nienawiści". Przebieg procesu toruńskiego pokazał, że kpt. Grzegorz Piotrowski i towarzyszący mu oficerowie SB, Chmielewski i Pękala, nie mogli już na to patrzeć i siejącemu nienawiść nienawistnikowi przywiązali "kamulki do nóg", a potem wrzucili do Wisły. Transformacja ustrojowa złagodziła nieco surowość tamtych obyczajów, ale nie mogła przecież wpłynąć na osłabienie czujności wobec nienawiści. Toteż prof. Jedlicki w towarzystwie innych przyzwoitek zakłada Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita, by walkę z nienawiścią prowadzić jednak w zorganizowanym kolektywie, a poza tym "organizacja pozarządowa" może ubiegać się o "granty" i inne subwencje. Transformacja ustrojowa ma swoje prawa, a wreszcie kto ma brać pieniądze, jeśli nie nieubłagani wrogowie nienawiści? Oczywiście nie chodzi tu o pieniądze, a w każdym razie nie przede wszystkim; liczy się też satysfakcja moralna. Organizując w Domu Literatury przy Krakowskim Przedmieściu i prowadząc "kiblówkę" przeciwko "siewcom języka nienawiści", tzn. "Głosowi", "Naszej Polsce", "Tygodnikowi Solidarność" i "Najwyższemu CZASOWI!" z udziałem Sergiusza Kowalskiego i Magdaleny Tulli w charakterze Zarako-Zarakowskiego i Wolińskiej, prof. Jedlicki odbywał sentymentalną podróż do lat stalinowskiej młodości. To też się liczy; lata mijają, ustrój się zmienia, a człowiek wciąż w służbie, wciąż na posterunku. Czyż w tej sytuacji można się dziwić, że pałeczkę w sztafecie walki z nienawiścią przejmuje już następna (de)generacja i w osobie Władysława Frasyniuka, jako kolejnego naturszczyka na fasadzie kolejnej odsłony spisku "ludzi przyzwoitych", recytuje wyuczone mantry przeciw nienawiści na podobieństwo modlitewnego młynka?

Kolejnej odsłony, bo - powiedzmy sobie szczerze - czyż cała III Rzeczpospolita nie jest Wielkim Spiskiem Ludzi przyzwoitych przeciw nienawiści? Któż spotkał się przy "okrągłym stole", jeśli nie "ludzie honoru" z "autorytetami moralnymi"? Dobór naturalny następował według ścisłego kryterium przyzwoitości. Na kilkanaście lat nienawiść została przyhamowana, ale oto znów podnosi łeb na podobieństwo stugłowej hydry, więc "do mnie, dzieci wdowy!" - kolejny Wielki Spisek jest konieczny. Wśród sygnatariuszy deklaracji Partii Demokratycznej, obok prof. Jedlickiego i prof. Geremka, który do PZPR wstąpił w roku 1950, kiedy partia mordowała i łamała kości, widzimy kawalera Orderu Orła Białego prof. Jerzego Kłoczowskiego, słynnego "Historyka", i prof. Jana Widackiego, który tak zajmująco opowiadał przed sejmową Komisją Śledczą o swojej pracy na uczelni SB w Legionowie. Jeden w drugiego - sami przyzwoici ludzie i to do nich właśnie Władysław Frasyniuk skierował na mityngu PD te skrzydlate słowa: "w sobie macie przyzwoitość, nie zaglądajcie do teczki!". O, to, to! Jak ktoś urodził się z przyzwoitego ojca i matki, to przyzwoitość ma w genach. Jeśli nie ma w genach - to ewentualnie wysysa ją z mlekiem matki, a jeśli już nie z mlekiem - to przesiąka przyzwoitością w odpowiednim towarzystwie. Skoro już wiemy takie rzeczy, to recepta na naprawę Rzeczypospolitej gotowa: utworzyć komisję Prawdy i Pojednania, żeby przyzwoitość rozlała się "na wszelkie ciało", niczym "w dniach ostatnich". W ten sposób do Wielkiego Spisku Ludzi Przyzwoitych, czyli Partii Demokratycznej może znowu zostać wciągnięty zdrowy trzon narodu, niczym za Józefa Stalina, dzięki czemu wreszcie odzyskamy poczucie utraconej ciągłości.

D



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MICHALKIEWICZ Z wielkiej radości (2)
Deirdre Manifold Fatima i Wielki Spisek
Deirdre Manifold Fatima i Wielki Spisek 2
DEIRDRE MANIFOLD FATIMA I WIELKI SPISEK 2
Fatima i wielki spisek
Wielki spisek przeciwko Rosji – ks I, roz 1 – Powstanie władzy radzieckiej
FATIMA I WIELKI SPISEK
Fatima i wielki spisek
KSIAZKI ZAKAZANE FATIMA I WIELKI SPISEK
fatima i wielki spisek
Fatima I Wielki Spisek
Fatima I Wielki Spisek
Fatima i wielki spisek
Manifold Deirdre Fatima i wielki spisek
Deirdre Manifold Fatima I Wielki Spisek

więcej podobnych podstron