12 Trzy gwiazdy


Bohaterowie Sanctuarium

część dwunasta - „Trzy gwiazdy”

Czarnobrody mężczyzna w starszym wieku, siadł przy kamiennym stole. Splótł ręce i oparł o czoło. Przez jego umysł przewijało się setki mysli, pytań na które znał odpowiedź mimo że wcale tego nie pragnął. Znał przyszłość tego świata. Magiczna tafla ukazywała za każdym razem fragmenty przeszłośći, teraźniejszości jak i przyszłości. I za każdym razem jego wiara stawała się coraz to mniejsza. Tracił nadzieję że kiedykolwiek świat śmiertelnych uwolni się spod grozy sianej przed moce piekieł.

Za nim stał starszy mężczyzna w białym habicie. On jednak nie odwrócił głowy.

Czarnobrody odwrócił się i spojrzał w oczy mężczyźnie. Ten nic nie powiedział. Lecz ta cisza mówiła wszystko. Oni wiedzieli co znaczyła. Znaczyła ona ich koniec...........

Księżyc wszedł w pełnię, gwiazdy zaświeciły mocno na niebie. Tan Biały przewrócił się na drugi bok. Koszmary nawiedzały go cały czas. Od momentu odnalezienia kryształu. Lecz dzisiaj było inaczej. Dzisiaj śnił o przeszłości. O przeszłości i rzeczach dotychczas skrywanych przez czas. O których nikt nie wiedział.........

Promienie porannego słońca omiotły dziedziniec Świętej Akademi. Chłodny wiatr hulał na placu, wpadał w każdą szczelinę i niosąc ze sobą świst, przemykał. Nagle zabrzmiała trąba. Oznajmiła początek cwiczeń adeptów. Po chwili na plac wyległa duża grupa młodych chłopców. Ustawili się w szeregach. Zaraz za nimi wyszed na dziedziniec barczysty paladyn. Mimo że był młody, włosy miał białe jak śnieg. Nie nosił zbroi. Miał za to krótką koszulę bez rękawów a na nią założoną kolczugę. Na jego ramieniu widniał wytatuowany czarny skorpion. Starzy paladyni zwali go Ormosem. Natomiast zarówno adepci jak i najmłodsi pretendenci nazywali go po prostu „rzeźnikiem”. Powód był prosty. Białowłosy paladyn nie znosił braku koncentracji i zaangażowania na treningach. A miał bardzo skuteczną metodę na wymuszanie zaangażowania i zwiększanie ambicji adeptów. Siła fizyczna. Raz jeden z młodych adeptów, zamiast skoncentrować się na ćwiczeniach, zachichotał i skomentował jakąś wadę Ormosa. Nie wiedział że czarny skorpion ma bardzo dobry słuch. Dowiedział się tego, leżąc na łóżku w komnacie, półprzytomny, gdy zamkowi medycy drutowali mu zgruchotaną szczękę. Młodzi adepci nielubili Ormosai. Ale równocześnie żywili do niego jakąś dziwną sympatię i podziw. Wiedzieli że Ormos był najlepszy. I dzięki jego metodom szkoleniowym kiedyś i oni będą najlepsi.......

Paladyn wziął do ręki miecz. Wystawił go przed siebie. Młodzicy postąpili tak samo. Wielu z nim trzęsły się ręce pod ciężarem stali. Ale bali się opuścić miecz. Zagryzali wargi z bólu i trzymali nadal. Na sygnał Ormosa, wszyscy wykonywali cięcie i odskok. Potem kolejne uniki, finezyjne ciosy. Tak w kółko. Aby to wszystko weszło im w krew. Oni nie mogli myśleć co mają zrobić. Oni musieli to wiedzieć. Wśród ćwiczących wyróżniali się dwaj chłopcy. Jeden młodszy mógł mieć około ośmiu albo dziewięciu lat, natomiast starszy, około trzynastu. Podobieństwo ich twarzy było niewiarygodne. To byli bracia.

Chłopiec zacisnął zęby i podniósł miecz. Jednak po chwli żelazo ponownie uderzyło o brukowany dziedziniec. Chłopiec nie ośmielił się nawet spojrzeć na Ormosa. Panicznie się bał jego reakcji. Nagle obok Tana pojawił się jego brat. Uśmiechnął się i podniósł miecz.

Chłopiec usłychał i przyjał postawę taką jaką mu pokazał brat. O dziwo miecz wydawał się teraz o wiele lżejszy. Tan uśmiechnał się.

Starszy z braci, spojrzał na paladyna przenikliwym wzrokiem. Ale usłuchał. Ćwieczenia były kontynowane.....

Tak mijały dni, miesiące, lata. Tan Biały i jego brat Kaleb cały czas ćwiczyli razem. Nawet po regulaminowych zajęciach, wychodzili na dziedziniec i ćwiczyli. Całymi godzinami. Byli jak dwie krople wody. Obydwaj o długich blond włosach. Jedynie Kaleb miał trochę ciemniejsze włosy i nieco jaśniejszy kosmyk przebiegający przez środek głowy. Pewnego dnia bracia stali przy głównym wejściu do Akademi i patrzyli na rozciągające się przed nimi lasy. Słońce zachodziło i oplatało główny dziedziniec. Tan zapytał:

Kaleb zaśmiał się i klepnął Tana w plecy.

Tan uśmiechnął się i spojrzał na niebo. Było bezchmurne. Jednak nie wiedział ze nad jego losem i jego brata kłębiły się ciemne chmury. Chmury zła..........

Tamtego dnia Tan źle się czuł. Miał dziwne przeczucie. Dzisiaj ukończył Akademię. Z wyróżnieniem. Miał wtedy dwadzieścia lat. Od momentu wyjazdu jego brata z pierwszym kontyngentem do wschodnich krain upłynęły dwa miesiące. Wiedział że dzisiaj do Akademi wróci jego brat. Czekał na ten moment. Po uroczystości śłubowania i przyjęciu oczyszczenia w Wieży Niebios, Tan biały, już jako pełnoprawny paladyn wyszedł na dziedziniec oczekując przybycia pierwszego kontyngentu. Nagle otwarła się brama. Nowo nominowani paladyni z zaciekawieniem patrzyli na wchodzących do środka oficerów. Lecz nie byli przygotowani na to co ujrzą. Na początku szło dwóch wojowników światłości. Za nimi wlókł się dziwny człowiek, ubrany w brudne szaty. Miał kilka ran ciętych na twarzy. Ręce miał wykręcone do tyłu i skute kajdanami. Szedł powoli z opuszczoną głową. Włosy w nieładzie opadały mu na twarz. To był Kaleb !!! Tanowi zakręciło się w głowie. Myślał że śni. Podbiegł do swojego brata.

Kaleb podniósł głowę. Zmęczonymi oczami, spojrzał na swojego brata. Nie powiedział oni słowa. Oficerowie zaprowadzili go na środek dziedzińca. Naprzeciw nim wyszedł Czarny Skorpion. Spojrzał na Kaleba. Zmarszczył brew. Jeden z oficerów wystąpił z szeregu i podszedł do więźnia. Uderzył go w zgięcie kolana. Kaleb upadł. Oficer przemówił.

Kaleb uniósł głowę. W jego oczach nie było strachu ani nienawiści.

Ormos spojrzał na oficera.

Wśród zebranych młodych paladynów rozniósł się pomruk niepewności. Tylko Tan stał nieruchomo i patrzył cały czas na swojego brata. Ormos podszedł do Kaleba. Spojrzał mu w oczy.

Ormos westchnął. Zwrócił się do Kaleba.

Czarny skorpion wstrzymał oddech. Po czym wyrecytował.

Oficerowie podnieśli Kaleba. Mężczyzna kulejąc opuścił za eskortą dziedziniec. Paladyni zabrali go do więzienia...........

Ormos siedział przy stole. Bił się z myślami. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

W drzwiach pojawił się Tan Biały. Czarny skorpion widząc go, wskazał mu krzesło przy stole. Tan usiadł.

Ormos westchnął.

Tan skinał głową. Wyszedł z izby. Czarny skorpion zakrył twarz rękoma. Nagle w izbie rozbłysła światłość. Ogarnęła całą izbę i wypełniła ją. Czarny skorpion zmrużył oczy. Wiedział czego się spodziewać. Ale wszechobecna swiatłość uniemożliwiała ujrzenie czegokolwiek.

Nagły błysk w komancie. Ani śladu czyjejkolwiek obecności. Ormos zaklął. Podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz.

Kaleb siedział w małej celi, na niewielkiej pryczy, ze spuszczoną głową. Zatknięta w ścianę pochodnia dawała niewiele światła. Usłyszał kroki. Nawet nie podniósł wzroku by zobaczyć kto to.

Kaleb westchnał. Wstał i podszedł do zakratowanego okienka. Spojrzał w niebo.

Tan oparł głowę o kraty celi. Po policzku poleciały mu łzy. Kaleb podszedł do Tana.

Ich uszu dobiegły kroki na kamiennych schodach.

Kaleb uśmiechnął się. Strażnicy otworzyli drzwi celi i wyprowadzili mężczyznę. Księżyc wszedł w pełnię. Kaleb spojrzał na wysoką Wieżę Oczyszczenia.......gdzieś tam majaczyło jego przeznaczenie......

Strażnicy wprowadzili go do małej izby. Był już tam Ormos. Patrzył jak strażnicy prowadzą skutego Kaleba przed jego oblicze. Zdjęli mu kajdany. Kaleb stanął przed Czarnym Skorpionem. Ten spojrzał na strażników. Nakazał im odejść. Paladyni wyszli zamykając za sobą drzwi.

Czarny skorpion westchnał. Cofnął się o dwa kroki. Złożył ręce jak do modlitwy. Z niesamowitą prędkością wypowiedział zbitek zaklęć. Wokół jego rąk zaczęły formować się małe ogniki. Paladyn nie przestawał. Cały czas medytował. Ogniki cały czas rosły. Po chwili zamieniły się w płomienie które wiły się wokół rąk Ormosa. Nagle paladyn wykrzyczał zaklęcie. Wokół Kaleba zmaterializowały się błękitne wstęgi. Pochwyciły go za ręce i rozciągnęły na boki. Kaleb krzyknał z bólu. Wokół niego zmaterializowały się także setki, tysiące małych niebieskich isierek które wirowały. Kaleb krzyczał z bólu. Ormos skończył inkantację zaklęć. Jego dłonie otaczały złociste płomienie. Paladyn podszedł do mężczyzny.

Ormos dotknał czoła mężczyzny. Płomienie spłynęły na twarz Kaleba, po czym omiotły całe ciało. W jednej chwili mężczyzna stał się żywą pochodnią. Kaleb krzyczał przeraźliwie. Był to krzyk bólu tak straszliwy, że słyszeli go nawet zebrani paladyni na dziedzińcu. Ormos wyciągnął rękę.

Kaleb krzyknał a raczej zawył z bólu. Błękitne wstęgi naprężyły się. W tym samym momencie z ust Kaleba wypłynęła złocista łuna. Sformowała się w duży, złoty obłok, po czym delikatnie spłynęła do ręki Ormosa. Paladyn zamknął dłoń. Błękitne wstęgi znikły, podobnie jak ogniki i płomienie. Kaleb padł na ziemię. Ciężko oddychał.

Kaleb powoli wstał. W dziwnym odruchu dotknał swojej twarzy. Włosów. Na twarz opadł mu śnieżnobiały kosmyk. Pozostałe włosy miał czarne jak smoła.

Kaleb wziął do ręki kosmyk. Po czym odgarnął go na tył głowy. Powoli dowlókł się do drzwi. Wyszedł.....

Gdy wstąpił na dziedziniec nie patrzył na nikogo. Stojący paladyni patrzyli na niego. Kaleb wziął stary habit, i trochę żywności danej mu przez jednego z paladynów stojących przy głównej bramie. Założył okrycie. Nałożył kaptur. Wyszedł przed bramę. Tam ujrzał swojego brata. Tan nie mógł wydusić żadnego słowa. Kaleb uśmiechnął się. Po czym powoli zaczął schodzić ścieżką ze zbocza w kierunku lasu. Tan patrzył za nim. Po policzku poleciała mu łza......

Mijały dni. Kaleb przeszedł przez ten czas długą drogę. Postanowił przenocować na skraju lasu. Jako że zbliżał się zmierzch, rozpałił niewielkie ognisko. Usiadł przy nim i rozmasował ręce. Wokól nie było nikogo ani też nie było żadnych ludzkich siedzib. Płomienie wiły się w ognisku, drewno trzaskało. Nagle Kaleb usłyszał głos.

Kalebowi nie podobał się tajemniczy rozmówca. Jeżeli jest to prawda co mówi, to znaczy że może mieć jakiś związek ze śmiercią tamtego mężczyzny i jednego z oficerów, Fedetha.

Na ścieżce zaczął rysować się cień. Kaleb wytężył wzrok. Przez chwilę nie widział nic. Ale zaraz ujrzał postać w czarnym habicie. Zbliżyła się. Najpierw ujrzał jej twarz. Wysuszoną, jakby odessano z niej krew. Włosy, brudne strąki. Oczy. Para, czerwonych, świdrujacych węgli. Dłonie. Zakończone długimi szponami. Kaleb cofnął się. Nigdy nie widział takiej istoty. Ale podejrzewał że pochodziła prosto z piekła. Zastanawiało go tylko to dlaczego miała zamiar z nim rozmawiać, zamiast od razu zaatakować. A najgorsze było to że mieniła się jego przyjacielem. Kaleb pomyślał że wolałby się zaprzyjaźnić ze wściekłym psem niż tym co szło ku niemu.

Kaleba powoli zaczęła ogarniać wściekłość. Teraz już wiedział kto stoi za mordem który został mu przypisany. Ten, jak się zwał „opiekun” zawładnał jego ciałem i umysłem. Ale jaki miał cel. Przecież musi mieć z tego jakieś korzyści.

„Opiekun” skoczył na mężczyznę. Kaleb zasłonił się rękami. Nie poczuł jednak uderzenia. Tylko zawrót głowy. A nastepnie niesamowity ból. Noc rozdarł krzyk mężczyzny. Krzyk nie z tego świata. Kaleb padł na ziemię, wił się i trzymał rękami za głowę. Jakby próbował wyrwać z siebie kogoś obcego. Po chwili padł bezwiednie na ziemię. Minęła chwila. Kaleb wstał jak gdyby nigdy nic. Lecz to nie był już ten sam człowiek. To nie był nawet człowiek. Jego oczy wyrażały gniew i nienawiść. Samo zło. Tak jakby przez te oczy patrzył ktoś zupełnie obcy. Kaleb rzekł do siebie:

Księżyc wszedł w pełnię. W ciemnościach rozległ się szleńczy śmiech. Śmiech człowieka opanowanego przez zło..........

Tan Biały obudził się. Ciężko oddychał. Teraz nareszcie poznał prawdę. Ale nie miał pojęcia co ma uczynić. Nie wiedział gdzie jest jego brat. Nie wiedział jak ma mu pomóc. Wiedział natomiast że jego sny są powodowane przez czarny kryształ. Ale jakie jest jego przeznaczenie ?? Tego Tan do końca nie wiedział. Jaki on ma cel pokazując paladynowi na przemian przeszłość, przyszłość i teraźniejszość ?? Teraz gdy odsłonił coś o czym Tan nie miał zielonego pojęcia. Prawdę o jego bracie. Tan Biały był ciekaw co za tajemnicę skrywa ów tajemniczy czarny kryształ........

Na niebie panowała noc. Księżyc świecił mocno. Miasto ponownie pogrążone było we śnie. Gwiazdy na niebie świeciły jasno. Każda z nich ma jakąś swoją tajmenicę. Lecz tego nie wie żaden śmiertelnik. Gdzieś tam, poza granicami ludzkiego umysłu, znajdują się wrota. Wrota do Doliny Cieni. Wrota zamknięte wieki temu. Zostały zamknięte by ocalić ludzkość. Czy pozostaną zamknięte na wieki ?............Trzy gwiazdy. Magowie nazywają je Ścieżkami Mocy. Dokąd prowadzą ? Tego nikt nie wie. Trzy gwiazdy......ułożone w idealnej harmoni. Każda uzupełnia kolejną. Bez siebie nie mogą istnieć......... Trzy gwiazdy..........Dzisiaj jest ta noc. Ten czas. Cykl powtarza się co trzydzieści lat. I trwa przez trzy noce.......Trzy gwiazdy.......Są złączone. Mają ogromną moc. Moc księżyca je wspomaga.........trzy gwiazdy..........

Tan Biały przewrócił się na drugi bok. Spał bardzo mocno. O dziwo nie miał żadnych snów. Światło księżyca wpadło przez okno do izby. Padło na niewielki stolik na którym leżał kryształ. Czarny kryształ zapulsował......Wydawało się że wchłania księżycowe światło. Raz po raz przybierał barwę siną, czerwoną oraz niebieską. Trzy gwiazdy..........Kryształ cały czas mienił się kolorami........Tan mocno spał. Nie widział nic. On chciał tylko zaznać spokoju. Przecież przez tyle nocy nie mógł spać przez koszmary. Teraz kryształ dał mu szansę na sen. Paladyn skorzystał. A czarny kryształ nadal pulsował w ciemnościach...........

** KONIEC **

** CDN **

1

49



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Przedstawienie na Boże Narodzenie-Trzy gwiazdki, Wiersze dla dzieci na rózne okazje
Gould Judith Trzy gwiazdy 02 Tamara
Gould Judith Trzy gwiazdy Senda
Trzy gwiazdki szczęścia 2
Gould Judith Trzy gwiazdy
Gould Judith Trzy gwiazdy
Gould Judith Trzy gwiazdy Dazzle
2012 08 12 Trzy dni zycia małżeńskiego
12 miesięcy skutecznej sprzedaży Trzy obszary przygotowania
12 Ruch własny gwiazdid 13332
Gwiazdka 19.12.2012, BACHAMAS, Kronika 2012 2013
12 Akrecja na gwiazdy neutronowe i galaktyczne czarne dziury
12 GWIAZD WOKÓŁ NAJŚWIĘTSZEJ GŁOWY MARYI
022 Hej gwiazdeczko12 2013 Trzy kolory
1998 12 Gwiazdka na choinkę
003 Czar gwiazdki 19 12 2009

więcej podobnych podstron