Puścił dłoń Robin.
Co masz na myśli, synu?
Pisemne sprawozdanie, którym postraszyłeś Hoffmana. Czy naprawdę
istnieje?
Oczywiście.
Gdzie się znajduje?
Zamrugał powiekami.
W bezpiecznym miejscu. Poznasz je, kiedy dojdziemy do poro
zumienia.
I chcesz, abyśmy uwierzyli, że to jedyny powód, dla którego zachował
cię przy życiu?
Uderzył się w pierś z uśmiechem.
Przecież jestem tutaj, prawda?
Sądzę, że jest coś więcej, Bili. Wydaje mi się, że Hoffman zawsze
wiedział, że go nie wydasz, bo ma coś na ciebie.
Jego uśmiech zgasł. Moreland zrobił krok naprzód i pogładził dłonią
chropowatą skałę.
— Przypuszczam, że jesteście z sobą związani — ciągnąłem. — Niczym
szczepione rogami barany. Hoffman nie może zniszczyć Aruk w przeciągu
jednej nocy, bo się boi, że go wydasz. Może jednak dokonać tego stopniowo,
bo jest młodszy od ciebie i ma pewność, że cię przeżyje i w końcu postawi
na swoim. Jestem przekonany, że Aruk jest dla niego ważna z dwóch
powodów: ze względu na pieniądze, a także dlatego, że chce wymazać ze
swej pamięci to, co tu zrobił przed trzydziestu laty.
— Nie, nie, spodziewasz się po nim zbyt wiele. On nie ma sumienia.
Pragnie tylko zysków. — Odwrócił się ku nam gwałtownie. — Nie macie
pojęcia, jakie są jego plany względem Aruk.
Więzienie jak na Diabelskiej Wyspie?
Ze zdumienia otworzył usta.
Jak na to wpadłeś?
Jest związany ze Stasher—Laymanem, którzy oprócz slumsów budują
więzienia. Aruk doskonale się na nie nadaje. Wyrzutki społeczeństwa
wywiezione hen precz, bez możliwości ucieczki.
Tak, masz rację. Tak łajdak wyjawił mi owe szczegóły wówczas,
podczas kolacji. Chce to nazwać Rajską Wyspą. Sprytne, prawda? Ale jest
jeszcze coś. W pobliżu wyspy mają zatopić beczki z odpadami radioaktyw
nymi. Jest przekonany, że nie napotka żadnych trudności, bo gdy gospodarka
podupadnie i wyspa opustoszeje, nie będzie komu protestować.
Radioaktywne śmietnisko — powiedziałem. — Doskonałe uzupełnienie
więzienia. Trujące wody będą stanowić jeszcze jedno zabezpieczenie przed
ucieczką. Jeśli Hoffman dopnie swego, poradzi sobie ze skażeniem i przestęp
czością na kontynencie i wyciągnie wielką forsę od Stasher—Laymana.
Ślicznie.
— Ślicznie? Nie nazwałbym tego w ten sposób.
260
Z bawialni ciągle było słychać muzykę.
Kiedy zacząłeś go podejrzewać?
Gdy marynarka zaczęła nas inaczej traktować. Poprzednik Ewinga nie
był święty, ale był uczciwy. Ewing wygląda na mordercę — wiedziałeś, że
zesłano go tutaj za karę? Związał kobietę i robił jej zdjęcia... Kiedy go
zobaczyłem, wiedziałem, że przysłano go tutaj, aby ukarać Aruk. I że stoi za
tym Hoffman. Kto jeszcze znał to miejsce? Pisałem do niego, ale mi nie
odpowiedział. A potem Ben zastał Creedmana myszkującego w moich aktach.
Poprosiłem Ala Landau, żeby się czegoś o nim dowiedział. No i okazało się,
że Creedman pracował dla Stasher—Laymana. Nie miałem jednak pojęcia, że
ma to być wysypisko śmieci, dopóki Hoffman nie zaczął się przechwalać
podczas kolacji. Przepraszał, że mi nie odpisał, bo był taki zajęty. Znowu ten
sam uśmiech.
Czy twoje listy zawierały pogróżki? — spytałem.
Gdzież tam! Miej do mnie zaufanie, synu. Byłem dyskretny. Aluzje,
żadnych pogróżek.
Aluzje, na których się nie zna.
Powiedział, że nie chciał, aby cokolwiek było na piśmie. Dlatego
przyjechał osobiście.
Czemu zaprosił na kolację nas wszystkich?
Dla niepoznaki. Zauważyliście jednak, że odciągnął mnie na bok.
Wtedy właśnie zaatakował i przedstawił swoją propozyję.
Chciał cię kupić?
Za śmieszną cenę. Odmówiłem i przypomniałem mu o moim małym
dzienniku.
Co powiedział?
Nic. Tylko się uśmiechnął.
Skoro boi się dziennika, dlaczego nie możemy go zmusić, aby
porzucił swój projekt?
Ja... negocjowaliśmy. Powiedział, że całkowita rezygnacja nie wchodzi
w rachubę. Sprawy zaszły za daleko. Odkręcenie tego, co już zostało
zrobione, zwróciłoby uwagę na Aruk.
I ty się zgodziłeś ze względu na dzieci.
Tak! I chociaż sukinsyn myśli, że troszczę się o własną wygodę, nie
chcę wyprowadzać go z błędu. — Skrzywił się. — Masz rację, jesteśmy
związani. Ani ja, ani on nie pragniemy rozgłosu. Moim jedynym celem jest
zapewnienie spokojnego życia dzieciom — tyle, ile go przed sobą mają. Pięć
lat, może siedem. Projekt Hoffmana zajmie całe lata, nawet w najbardziej
sprzyjających okolicznościach - - znasz rząd. Więc szczęśliwie ja i on
możemy osiągnąć coś w rodzaju kompromisu. Ja sprzedam symboliczne
skrawki wyspy rządowi i zyskam na czasie, żeby nie nabrano podejrzeń.
Centrum handlowe i inne nieruchomości w tamtym rejonie?
Skinął głową.
A pieniądze odłożę dla was.
261