Tajemnica 1 Światła - Chrzest Jezusa w Jordanie
A gdy Jezus został ochrzczony.. głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 3,16). Janowi Chrzcicielowi przypadło za- danie bezpośredniego wskazania światu osoby Zbawiciela. Doszło więc do szczególnego spotkania Jezusa i Jana w miejscu, gdzie Jan chrzcił i przez chrzest pokuty przygotowywał naród wybrany na spotkanie z Mesjaszem. Do ochrzczonych przez siebie Jan mówił: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie... On was będzie chrzcił Duchem Świętym” (Łk 3,16). Przyjmując chrzest Janowy wszedł Jezus jeszcze pełniej w nasz ludzki świat znaczony grzechem, aby go z grzechu wyzwolić.
Kiedy więc Syn przyszedł na świat, ażeby „objawić Ojca” tak, jak tylko On sam Go zna — wtedy równocześnie też musiał objawić siebie (...). Czynił to mając również świadectwo Ojca, zwłaszcza w warunkach decydujących, jak np. w czasie chrztu w Jordanie, gdy zgromadzeni usłyszeli tajemniczy glos: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. W życiu Jezusa — Mesjasza — momentem, w którym obecność i działanie Ducha Świętego ujawniają się ze szczególną wyrazistością, jest chrzest w Jordanie. Jezus przybył nad Jordan z Nazaretu, gdzie spędził lata „życia ukrytego”. Jego przyjście zostało zapowiedziane przez Jana, który nad brzegami Jordanu wzywał do „chrztu na odpuszczenie grzechów”. Łukasz mówi nam, że podczas chrztu Jezusa „otworzyło się niebo” (Łk 3,21). W tekście Janowym epizod chrztu Jezusa jest opisany słowami samego Chrzciciela: „Jan dal takie świadectwo: <<Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: „Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym”. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym)>”. W symbolice chrztu gołębica wiąże się z wodą i, zdaniem niektórych Ojców Kościoła, przypomina o tym, co wydarzyło się na zakończenie potopu, który też jest interpretowany jako symbol chrześcijańskiego chrztu. Gołębica symbolizuje odpuszczenie grzechów, pojednanie z Bogiem i odnowę Przymierza. A więc to, co dokonuje się w pełni w epoce mesjańskiej, za sprawą Chrystusa Odkupiciela i Ducha Świętego.
Przychodzimy na świat obciążeni grzechem pierworodnym (z wyjątkiem Dziewicy Maryi, która została od niego zachowana) i jesteśmy potomstwem zasługującym na gniew i potępienie. Bóg, Pan nasz, mógł pozostawić ludzi w tym opłakanym sta nie i wtrącić ich do piekła, jak zbuntowanych aniołów. Nie postąpiłby niesprawiedliwie, bo nawet ludzkie prawo karze przestępcę, nie czekając, aż popełni nową zbrodnię. Ale Bóg okazał nam litość i kiedy ukarał Adama i Ewę wypędzeniem z raju, obiecał im Wyzwoliciela, Odkupiciela. Pośród tak wielu cierpień stanowią dla nas ciągle wielką pociechę słowa Apostoła: Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska.
Czyj ja jestem? Tak naprawdę do końca, do kogo należę i komu bez reszty powierzyć się mogę? Nikogo mieć na własność nie można. Więc niczyj? To jeszcze gorzej, bo wtedy byle komu i za byle co człowiek chce się oddać, byle tylko ktoś powiedział: mój. Człowiek jest swój / Boży, bo tylko Bóg może zawołać go po imieniu. I powiedzieć słowa zbawienne w pustce świata, jak Jezusowi nad Jordanem: Mój synu, córko moja... Tylko jak Mu wstydu nie przynieść, Maryjo, najpiękniejsza z córek ludzkich?
Bóg oprócz życia cielesnego dał nam także życie duchowe i nadprzyrodzone przez sakrament chrztu, ponieważ wprowadził nas do wielkiej rodziny Kościoła Matki (...). Jakże pięknym darem jest chrzest, przez który staliśmy się dziećmi Bożymi, członkami Jego mistycznego Ciała, Kościoła, dziedzicami wieczności...
„Ten jest Syn mój umiłowany” (Mt 3, 17). Takie świadectwo daje Ojciec o swoim Synu, na którego zsyła Ducha Świętego. Maryjo, niech moje życie ukryte w Twoim Synu będzie życiem dziecka Bożego. Trójco Przenajświętsza: przez chrzest święty otrzymałem Ducha Świętego, który zamieszkał w swojej świątyni, czyniąc mnie umiłowanym dzieckiem Boga. Uwielbiam Cię, Trójco Święta, w tajemnicy chrztu świętego.
Pan Jezus z miłości ku Ojcu Przed wiecznemu, z miłości ku rodzajowi ludzkiemu opuścił ciche i ukryte życie Nazaretu, a poświęcił się na życie wśród ludzi, nauczanie ich, znoszenie ich ułomności i twardości. A w tym wszystkim miał na celu spełnienie życzenia swego Ojca Niebieskiego. Samego siebie oddał i poświęcił na ofiarę miłości. Więc i ty oddaj się i ofiaruj się ciągle na usługi Pana Jezusa, nie patrząc na siebie i bez względu na siebie.
Miłość jest światłem, które z chwilą chrztu świętego oświeca nasze wnętrze, to tajemnicze działanie objawiającej się Miłości. Chrzest Chrystusa jest początkiem objawiania się Trójcy, a nasz chrzest jest fundamentem naszego życia z Chrystusem. To przez chrzest zostaliśmy z miłości wrzuceni w przestrzeń Bożą. Świadomym życiem musimy potwierdzać naszą przynależność. Módlmy się, aby całe nasze życie dorosłe było konsekwencją chrztu świętego.
Tajemnica 2 Światła - Objawienie Jezusa na weselu w Kanie
„Odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów” (J 2,2).Podczas uroczystości weselnych, w pewnym momencie spostrzegła Ma- ryja zakłopotanie gospodarzy, bo zabrakło wina. Zwraca się więc Maryja do Syna ze słowami „Wina nie mają”, a do pozostałych mówi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Tu w Kanie Galilejskiej po raz pierwszy tak widocznie i czytelnie objawił Chrystus swoją Boską Moc przemieniając wodę w wino. Uczynił to na prośbę i przez wstawiennictwo swojej Matki. Ukazał przez to, że nie jest mu obojętny ludzki niepokój i gotów jest zaradzać także potrzebom przyziemnym, aby otworzyć ludzkie oczy na prawdę wiary. Chrystus w Kanie objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
Maryja obecna jest w Kanie Galilejskiej jako Matka Jezusa — i w sposób znamienny przyczynia się do owego „początku znaków” objawiających mesjańską moc Jej Syna. Oto, kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina>>. Jezus Jej odpowiedział: <Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?>>” (J 2,34). Wedle Ewangelii św. Jana owa „godzina” oznacza moment wyznaczony przez Ojca, w którym Syn wypełni swoje dzieło i ma doznać uwielbienia. Chociaż więc to, co Jezus odpowiedział swej Matce, zdaje się wskazywać raczej na odmowę, tym niemniej Maryja zwraca się do sług ze słowami: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Wtedy Jezus nakazuje sługom napełnić wodą stągwie tam stojące — a woda staje się winem, lepszym niż to, jakie uprzednio zostało podane gościom weselnym. W tekście Janowym opisu wydarzenia z Kany zarysowuje się to, w czym to nowe macierzyństwo wedle Ducha, a nie tylko wedle ciała, konkretnie się przejawia. Przejawia się, więc w trosce Maryi o ludzi, w wychodzeniu im naprzeciw w szerokiej skali ich potrzeb i niedostatków. W Kanie Galilejskiej została ukazana jedna tylko konkretna odmiana ludzkiego niedostatku, pozornie drobna i nie największej wagi („wina już nie mają”). Posiada ona jednak znaczenie symboliczne: owo wychodzenie naprzeciw potrzebom człowieka oznacza równocześnie wprowadzenie ich w zasięg mesjańskiej misji i zbawczej mocy Chrystusa. Jest to, więc pośrednictwo: Maryja staje pomiędzy swym Synem a ludźmi w sytuacji ich braków, niedostatków i cierpień. Jej pośrednictwo ma, więc charakter wstawienniczy: Maryja „wstawia się” za ludźmi. Ale nie tylko to: jako Matka równocześnie chce, aby objawiła się mesjańska moc Jej Syna. Matka Chrystusa staje się wobec ludzi rzecznikiem woli Syna, ukazując te wymagania, jakie winny być spełnione, aby mogła się objawić zbawcza moc Mesjasza. W Kanie, dzięki wstawiennictwu Maryi i posłuszeństwu sług, Jezus zapoczątkował „swoją godzinę”.
Podczas godów w Kanie ta miłościwa Pani spostrzega troskę I niepokój gospodarzy uczty. Natychmiast okazuje współczucie I Jej gorliwa miłość sprawia, że na tym nie poprzestaje, lecz pragnie przyjść z pomocą. I co czyni, aby im pomóc? Zwraca się zaraz do Syna I wypowiada te proste słowa: Nie mają wina! I Syn dla Maryi spieszy z pomocą gospodarzom uczty, i to w chwili, gdy nie nade szła jeszcze godzina, aby ujawnić się i zacząć publiczną działalność. Najświętsza Dziewico, skoro ulitowałaś się nad małżonkami z Kany Galilejskiej i wybawiłaś ich z opresji, uproś Go również, aby uczynił dla mnie podobny cud i obdarzył łaskami, których potrzebuję, aby godnie Go przyjąć.
Współczuj Maryi w cierpieniach, których przysparzają Jej współbracia, bo nie dość, że grzesząc, doprowadzili do zguby Jej Syna, to oddalają się od Niego coraz bardziej, zamiast Go poszukiwać, I w ten sposób mnożą własne winy, odkładając z dnia na dzień swe nawrócenie. Proś Boga o na wrócenie dla nich.
Nijakość jakaś wszędzie. Nijaki to żaden, bez wartości i znaczenia. Nijaka miłość w nudę się zmienia. Ni- jakie życie przecieka przez ręce jak woda. A wtedy już nic nie warto, bo i po co, bo i komu... Nie wina, ale laski ludzie nie mają, a bez laski wszystko jest byle jakie. Trzeba, więc tę wodę nijakości życia i miłości przynieść Mu, niech dotknie i przemieni, smak nowy, nieznany, ukryty da poczuć. Powiedz, jak go nie tracić szybko, Matko cudownej przemiany?
Maryja w Kanie Galilejskiej powiedziała do Jezusa: „Nie mają już wina”. Bądźmy i my także, jak Ona, świadomi potrzeb ludzi ubogich, niezależnie od te- go, czy będą to potrzeby duchowe czy materialne, i tak jak Ona hojnie dzielmy się z innymi miłością i łaską, którymi sami zostaliśmy obdarzeni. (...) Troska o innych jest początkiem świętości. Jeśli nauczysz się sztuki myślenia o bliźnich, będziesz coraz bardziej podobny do Chrystusa; Jego, bowiem serce było dobre i łagodne, On zawsze myślał o potrzebach innych. Nasze powołanie, jeśli ma być piękne, musi być przepełnione troską o bliźnich.
„Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). A co mówi? Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali” (J 13, 34). To samo przykazuje tego najbardziej pragnie — zarówno Jezus, jak i Maryja. Maryjo, pozwól mi godnie wypełnić ten podwójny nakaz Jezusa. Wówczas objawi On we mnie swoją chwałę i prawdziwie będę Jego uczniem. Uwielbiam cię, Trójco Święta, z Maryją, Pośredniczką łask wszelkich, w tajemnicy objawienia się Pana Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej.
Idąc za Nim, idziemy bezpiecznie, nie zbłądzimy. Je go nauka tylko prawdą, Jego wzór świętością, Jego miłość szczęściem i zadowoleniem serca. To jest sekret miłości: dla miłości Ukochanego spełniać Jego najświętszą wolę, w jakikolwiek sposób nam się objawia. Duszy, która w niczym nie szuka siebie, ale szuka spełnienia woli Bożej, chociaż by dużo ją kosztowało wykonanie tego, czego Pan Bóg żąda, takiej duszy Pan Jezus zawsze dać raczy poznać wolę swą najświętszą i nie dopuści, żeby ona zeszła z drogi Bożej, a gdyby przez ułomność upadła na chwilę, Pan Jezus ją oświeci, da jej to poznać i pociągnie ku sobie.
Przemiana wody w wino to wewnętrzna przemiana każdego z nas dokonana przez Chrystusa. Bo tak jak woda w stągwiach nie wytrzymała gorąca emanującego z rąk Chrystusa i zaczęła się przemieniać, tak i my, stągwie wypełnione wodą, winniśmy się przemieniać w pobliżu Chrystusa. Musimy się do Niego zbliżyć, musimy Go zaprosić do swojego życia. Wtedy On dokona cudu. Módlmy się o dobrą przemianę nas wszystkich.
Tajemnica 3 Światła - Nauczanie Pana Jezusa
„Jezus przyszedł do Galilei i głosił tam Ewangelię Bożą. Mówił: Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1,14). Wypełnił się czas obietnic dotyczących przyjścia Mesjasza. Nadszedł już czas realizacji zbawienia poprzez przyjęcie ogłoszonej prawdy. Z daru zbawienia skorzystać mogą ci, którzy uwierzą w Ewangelię, nawrócą się i podejmą życie znaczone nauką i przykładem Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Chrystusowe wezwanie do nawrócenia i pójścia za Nim pozostanie zawsze aktualne i zobowiązujące ludzkie sumienia.
Jezus z Nazaretu doprowadza plan Boży do spełnienia. Dotrzymawszy w chrzcie Ducha Świętego, ujawnia swe powołanie mesjańskie: chodzi po Galilei i głosi Ewangelię Bożą, mówiąc: „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1,1415; por. Mt 4,17; Łk 4,43). Głoszenie i ustanowienie Królestwa Bożego są przedmiotem Jego misji: „Na to zostałem posłany” (Łk 4,43). Więcej jeszcze: sam Jezus jest „Dobrą Nowiną”, jak stwierdza już na początku posłannictwa w synagodze swojego miasta, zastosowując do siebie słowa Izajasza o Namaszczonym, posłanym przez Ducha Pańskiego (por. Łk 4, 1421). Głosi On „Dobrą Nowinę” nie tylko przez to, co mówi albo czyni, ale przez to, kim jest. Królestwo Boże jest bliskie (por. Mk 1,15), jego przyjście jest przedmiotem modlitwy (por. Mk 6,10), wiara dostrzega już jego działanie w znakach, takich jak cuda (por. Mt 11,45), egzorcyzmy (por. Mt 12, 2528), wybór Dwunastu (por. Mk 3, 1319), głoszenie Dobrej Nowiny ubogim (por. Łk 4,18). W spotkaniach Jezusa z poganami wyraźnie widać, że dostęp do Królestwa otrzymuje się za pośrednictwem wiary i nawrócenia (por. Mk 1,15), a nie przez samą przynależność etniczną. Królestwo Jezusa jest zapoczątkowaniem Królestwa Bożego: Jezus sam objawia, kto jest tym Bogiem, którego nazywa poufale „Abba”, Ojcem (Mk 14,36). Bóg, objawiony przede wszystkim w przypowieściach (por. Łk 15,332; Mt 20, 116), wrażliwy jest na potrzeby i cierpienia każdego człowieka: jest Ojcem pełnym miłości i współczucia, który przebacza i darmo udziela łask, o jakie się Go prosi. Chrystus nie tylko głosił Królestwo, ale w Nim samo Królestwo uobecniło się i wypełniło. I to nie tylko przez Jego słowa i Jego dzieła: „Przede wszystkim Królestwo ujawnia się w samej osobie Chrystusa, Syna Bożego i Syna Człowieczego, który przyszedł, <<aby służyć i oddać duszę swoją na okup za wielu” (Mk 10,45)”. Jeśli odrywa się Królestwo od Jezusa, nie ma już Królestwa Bożego przez Niego objawionego i dochodzi do wypaczenia zarówno sensu Królestwa, któremu zagraża przekształcenie się w cel czysto ludzki czy ideologiczny, jak i tożsamości Chrystusa, który nie jawi się już jako Pan, któremu wszystko ma być poddane (por. 1 Kor 15,27). Tak samo me można odłączać Królestwa od Kościoła.
Ziemia będzie dla mnie miejscem wygnania. Moje myśli, uczucia i westchnienia kierować się będą do nieba. Będę mówił i słuchał tylko tego, co dotyczy Boga i prowadzi do nieba. Jakże pragnę zjednoczyć się z Bogiem. Muszę być jak płonąca świeca: wypala wosk i daje światło, póki nie zgaśnie. Pragnę zjednoczyć się z Chrystusem w sakramencie I w niebie.
Głośmy pokój Chrystusa tak, jak On go głosił. Jezus szedł przez życie, dobrze czyniąc. Nie zaprzestał wypełniać swego posłannictwa miłosierdzia wtedy, gdy faryzeusze i inni Jego przeciwnicy okazywali Mu nienawiś6, gdy usiłowali zniszczyć dzieło Jego Ojca. (...) Rzeczą istotną w naszym życiu nie jest to, co mówimy, lecz jak wierzymy, jak żyjemy, jak kochamy i świadczymy o Jezu- się Chrystusie, naszym Zbawicielu. (...) Środkiem najbardziej skutecznym w głoszeniu chrześcijaństwa poganom jest nasza radość, przekonanie o własnym szczęściu. (...) Jest rzeczą bardzo trudną, czasem wprost niemożliwą, głoszenie Jezusa innym ludziom, jeśli nie posiadamy Go w naszym sercu (...). „Nawrócić” znaczy doprowadzić do Boga. „Uświęcać” znaczy napełniać Bogiem...
„Jezus (...) Mówił: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!~” (Mk 1, 14-15). Chryste Królu, powołałeś mnie do swego królestwa prawdy i życia, świętości i łaski, sprawiedliwości, miłości i pokoju. Maryjo, Królowo w królestwie swego Syna, okryj mnie swoją niewinnością, aby Król wejrzał na mnie z upodobaniem, nie odrzucił mnie precz, lecz przygarnął z miłością. Uwielbiam Cię, Trójco Święta, w tajemnicy głoszenia królestwa Bożego i wzywania do nawrócenia.
Zaśpieszeni, zapędzeni, omamieni celami krótkimi, nie wiadomo, przez kogo dyktowanymi nawet, gdy poczujemy się zagubieni, błądzący nie wiemy, dokąd wrócić. Myślimy, że za nami została baśń o królestwie, wodzie żywej, o aniołach prowadzących człowieka. A królestwo jest w nas — zasypane, zarośnięte, zapomniane, ale jest! Wystarczy wzrok otumaniony odwrócić, serce w głąb siebie zwrócić i powrócić jak do Tajemniczego Ogrodu, w którym czeka Szukający i Szukany. Odezwij się stamtąd szeptem, Maryjo Nawracająca.
Pan Jezus pobudzał mnie do częstego potwierdzania tego, że jestem Jego, że należę do Niego i wraz z Nim, dzięki Jego łasce, Jego mocą i siłą chcę walczyć i stać przeciwko światu, grzechowi i samej sobie. Aby oczyścić się, przemienić w nowego człowieka na wzór Chrystusa Pana. Tak jak woda w stągwiach nie wytrzymała gorąca emanującego z rąk Chrystusa i zaczęła się przemieniać, tak I my, stągwie wypełnione wodą, winniśmy się przemieniać w pobliżu Chrystusa bez odpowiedzi. Nie można nie odpowiedzieć Miłości. Odpowiadamy Jej całym naszym życiem. Módlmy się, abyśmy byli zdolni odpowiedzieć Miłości.
Tajemnica 4 Światła - Przemienienie Pańskie
„Jezus wziął ze sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę... Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy odmienił się, a Jego odzienie stało się lśniąco białe... Z obłoku odezwał się głos: to jest Syn mój umiłowany, Jego słuchajcie” (Łk 9,28). Zbliżała się męka i śmierć Chrystusa, chwila wielkiej próby wiary dla apostołów i uczniów Chrystusa. Jezus wziął niektórych na górę, by tam ukazać im inny jeszcze niż ludzki wymiar swego istnienia. Apostołowie dostrzegli w przemienionym na ich oczach Chrystusie Boga i dowiedzieli się od samego Ojca, że Jezus jest Synem Bożym, którego należy słuchać. Oby nikomu z nas nie zabrakło świadomości, kim jest Jezus Chrystus, zwłaszcza podczas trudnej próby życiowej. Obyśmy także nigdy nie zapomnieli słów Ojca: „Jego słuchajcie.”
Głos z nieba, który zwraca się do Syna w drugiej osobie: „Ty jesteś” (jak u Marka i Łukasza) lub też wskazuje na tego Syna w trzeciej osobie: „Ten jest” (jak u Mateusza), jest głosem Ojca. Ojciec niejako przedstawia swego Syna ludziom (...). Pośrednio, więc przedstawia Jezusa całemu Izraelowi jako Tego, który przychodzi w mocy Ducha Świętego: namaszczony Duchem Świętym, czyli Mesjasz — Chrystus. Jest to Syn, w którym Ojciec „ma upodobanie”, Syn „umiłowany”. Świadectwo Ojca, zawarte w głosie, który pochodzi „z nieba” (z wysokości), powtórzy się w momencie poprzedzającym mękę (...). „Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich”. Temu „przemienieniu” towarzyszy ukazanie się Eliasza z Mojżeszem, „którzy rozmawiali z Jezusem”. Gdy zaś Apostołowie, „przestraszeni” takim przebiegiem wydarzenia, równocześnie wyrażają pragnienie, aby je przedłużyć i utrwalić („dobrze nam tu być”), wówczas „zjawił się obłok, a z obłoku odezwał się głos: <<To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!” (por. Mk 9,27). Jezus przez swoje znaki (cuda), a także przez czyny i słowa, dał już poznać siebie Izraelowi. Głos Ojca stanowi niejako potwierdzenie „z góry” tego, co już dojrzewało w świadomości uczniów. Jezus chciał, ażeby na podstawie znaków i słów wiara w Jego Boskie posłannictwo i synostwo zrodziła się w świadomości Jego słuchaczy niejako z wewnętrznego objawienia, które daje sam Ojciec. Jeśli teraz Ojciec potwierdza objawienie wewnętrzne o Bożym synostwie Chrystusa — „To jest Syn mój umiłowany, Jego słuchajcie” — to zdaje się zarazem tym świadectwem przygotowywać tych, którzy już uwierzyli, do wydarzeń zbliżającej się Paschy: do poniżającej śmierci Chrystusa na krzyżu. Jest rzeczą znamienną, że „gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: „Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie” (Mt 17,9; podobnie Mk 9,9; także w pewnej mierze Łk 9,21). Teofania góry przemienienia Pańskiego pozostaje wyraźnie w związku z całością tajemnicy paschalnej Chrystusa.
Eucharystia to manna duszy, bo podobnie jak ów pokarm smakował Żydom w różny sposób i zależ nie od apetytu, tak samo święta Eucharystia smakuje tym, którzy ją przyjmują w zależności od po trzeb duszy, gdyż również u katolików różne są upodobania i skłonności i każdego Bóg karmi wedle jego ducha. Tak, więc jednym daje upodobanie do pokory, innym do cierpliwości, do pobożności, do umartwienia I pokuty, a we wszystkich umacnia miłość. Starajcie się, zatem podsycać w sobie głód i pragnienie miłości, abyście osiągnęli poprzez świętą Eucharystię wszystkie te dobra.
Chrześcijanie powinni być światłem dla innych (...). Przekazuj Jezusa nie słowami, lecz swoim przykładem, kochając Go, jaśniejąc Jego świętością i roznosząc miłość, gdziekolwiek się znajdziesz. Niech radość Jezusa będzie twoją siłą. (...) Niech Jego światło zawsze płonie w twoim sercu — albowiem tylko On jest Drogą, po której można iść. On jest Życiem, którym można żyć. On jest Miłością, którą można kochać.
„Twarz Jego zajaśniała jak słońce” (Mt 17, 2). Wszyscy potrzebujemy przemienienia. Dzięki wierze, nadziei i miłości możemy z odsłoniętą twarzą wpatrywać się w jasność Pańską, jednak w naszych cierpieniach potrzebujemy, Jezu, Twojej miłosiernej pomocy. Przez pośrednictwo Maryi proszę: przemień moje słabości w Twoją świętość, moją rozpacz w Twoje ukojenie, moją małoduszność w Twoją odwagę. Uwielbiam Cię, Trójco Święta, w tajemnicy przemienienia Pańskiego.
Taką masz twarz, jak to, ku czemu najczęściej ją zwracasz. Tak tworzą się twarze puste, mroczne, bezwstydne, szydercze. Ale są twarze jasne, rozpromienione, pogodne jak niebo, że chce się w nich zamieszkać. A moja twarz? Twarz zwracana ku Bogu odbije Go w sobie, a zapatrzona w swój cień, gasi sobą światło w innych twarzach. Wystawiam dziś ku Tobie moją wewnętrzną i zewnętrzną twarz na możliwie długie chwile zapatrzenia, Maryjo, Matko sumień rozjaśniania.
Tylko tego pragnę, aby wasze serca, wyżej wznosząc się, co w górze jest” szukały, ku te mu, co w górze, tęskniły, za tym się ubiegały. Wznieście się nad naturę, ciało i świat! Wznieście się nad siebie, a niech Chrystus Pan chorągiew zwycięską zatknie w waszych sercach. Niech On zwycięży, On rządzi, On jako Król w was panuje. Błagam Pana Jezusa, aby władze mojej duszy raczył przynajmniej podczas modlitwy tak ku sobie pociągnąć, ażeby nie były niczym innym zajęte prócz Niego.
Zobaczyć światła Taboru. Być z tymi, których Jezus zabrał ze sobą. Zobaczyć to wszystko i już nigdy nie wątpić. Zwątpienie jest chorobą duszy. Zwątpienie poraża, obezwładnia, zabrania dostępu. Próbując dać sobie radę z codziennością i żyć z dnia na dzień, żyjemy ciągłym wspomnieniem miłości czekaniem na miłość. Apostołowie, zobaczywszy światła Taboru, byli już innymi ludźmi. Módlmy się o dobrą pamięć o doznanej miłości i cierpliwość w czekaniu na nią.
Tajemnica 5 Światła - Ustanowienie Eucharystii
„To jest Ciało moje, które za was będzie wydane” (Łk 22,19). Wypowiadając te słowa w Wieczerniku Chrystus ustanowił sakrament Eucharystii, a nam polecił sprawować go na Jego pamiątkę. W taki to też sposób zrealizował Chrystus swoją obietnicę, że nie pozostawi nas samych. Pozostał z nami w eucharystycznych postaciach, byśmy się Nim karmili i zdobywali moc potrzebną nam podczas naszego pielgrzymowania i byśmy w drodze nie ustali. Wielbię Ciebie, Eucharystyczny Panie, bo w sakramencie tym doświadczam, jak bardzo mnie umiłowałeś.
Najpełniejszym wyrazem wspólnoty życia z Chrystusem jest Eucharystia. Chrystus ustanowił ten sakrament w przeddzień swej śmierci odkupieńczej na Krzyżu, a w czasie Ostatniej Wieczerzy (wieczerzy paschalnej) w jerozolimskim Wieczemiku (por. Mk 14, 2224; Mt 26,2630; Łk 22, 1920 oraz 1 Kor 11,2326). Sakrament, który stanowi trwały znak pamięci Jego Ciała wydanego na śmierć i Krwi przelanej „na odpuszczenie grzechów”, jest równocześnie za każdym razem uobecnieniem zbawczej Ofiary Odkupiciela świata. Odbywa się to pod sakramentalnym znakiem chleba i wina, czyli uczty paschalnej, którą sam Jezus odnosi do tajemnicy krzyża, o czym przypominają słowa sakramentalnej formuły: „To jest Ciało moje wydane za was w ofierze. To jest kielich Krwi mojej [...] Za was i za wszystkich przelanej na odpuszczenie grzechów”. Pokarm i napój, które w doczesnym porządku służą do podtrzymania życia ludzkiego, w swym sakramentalnym znaczeniu wskazują i powodują uczestnictwo w życiu Bożym, które jest w Chrystusie, Winnym Krzewie. Życie to za cenę swej odkupieńczej ofiary przekazuje On „latoroślom”: swoim uczniom i wyznawcom. Świadczą o tym najwyraźniej słowa zapowiedzi eucharystycznej wygłoszone w synagodze w Kafarnaum: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życia świata” (J 6,5 1). „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,54). Eucharystia daje uczestnictwo w jedności życia Bożego wedle słów samego Chrystusa: „Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie” (J 6,57). Dzięki temu Eucharystia jest tym sakramentem, który w sposób najszczególniejszy „buduje Kościół” jako wspólnotę uczestniczenia w życiu Bożym przez Chrystusa, „Krzew Winny”.
Eucharystia znaczy tyle, co miłość, która rozumie. Chrystus rozumiał nasz straszliwy głód Boga. Rozumiał, że zostaliśmy stworzeni po to, by być kochani — dlatego uczynił siebie Chlebem życia (...). Aby dzielić z Jezusem miłość, która rozumie, musisz spożywać ten Chleb (...). Msza święta jest naszą modlitwą dnia — składamy siebie w ofierze razem z Chrystusem, aby wraz z Nim być złamanymi i oddanymi najbiedniejszym z biednych. Eucharystia jest naszą chwałą i radością, jest tajemnicą naszego zjednoczenia z Chrystusem. (...) Msza święta jest pokarmem duchowym, który mnie podtrzymuje, bez którego nie dałabym rady przeżyć ani jednego dnia czy godziny. (...) Nasze uczestnictwo w Eucharystii jest niepełne, jeśli nie prowadzi do służby i miłowania ubogich.
„Gorąc” pragnąłem spożyć tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał (...). To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22, 15. 19). Jezu, wiekuisty Kapłanie, Ty w Wieczerniku, spełniłeś Boskie pragnienie: ustanowiłeś Eucharystię jako Paschę Nowego Przymierza, którą jesteś Ty sam (por. 1 Kor 5, 7). Ale Twoje Boskie pragnienie ciągle się przedłuża. I tak będzie do końca świata. Uwielbiam Cię, Trójco Święta, w tajemnicy ustanowienia Eucharystii.
Czemu coraz więcej czasu, starań, istnych nabożeństw wokół jedzenia? Czego są głodni ci przejedzeni? Jakie głody oszukują kupujący sterty wiktuałów? Czy człowiek jest tylko tym, co zjada? Może... Ale jeśli sam Bóg daje mu się spożywać, by sycić głody głębsze niż żołądka i serca? Człowiek wtedy staje się Bożym, gdy g/ód duszy nie chlebem, lecz Bogiem karmi. Podobnie z miłością i wiecznością. Ty to wiesz, Maryjo, że Słowo ciałem, ciało Chlebem, byśmy dusze karmili niebem.
Niech Pan Jezus utajony w Najświętszym Sakramencie będzie twoją miłością, twoją ucieczką, twoim wzorem, twoim życiem. Z Niego czerp wszystko: siłę, łaskę, miłość. Z Nim łącz się najściślej. Żyj Jego życiem, bo On sam powiedział: „Kto spożywa Ciało moje i pije moją Krew, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6, 56). Niechaj zawsze w tobie mieszka Pan Jezus.
Aby żyć, trzeba jeść. Aby żyć wiecznie, trzeba spożywać pokarm wieczności. Takim pokarmem jest słowo Boże i Eucharystia. Kto ich nie pożywa, nie ma życia w sobie Eucharystia to również zamieszkiwanie Miłości w człowieku. Trzeba pozwolić zamieszkać w sobie Miłości. Eucharystia jest pokarmem Miłości. Módlmy się, aby Miłość gościła między nami.