Bestiariusz ogólnopotworny


Dżinny


Demony i duchy powstałe z czystego ognia, czysty ogień czyli ogień bez dymu. Posiadaja nadnatrualną siłę i potęge. Chociaż na ogół niewidzialne potrafia przjmować różne postacie (człowieka, zwierzęcia lub potwora). Utożsamiały one siły natury, często wrogie człowiekowi. Byli mieszkańcami pustyni.

Dżinny były bardzo popularne w ludowej tradycji muzułmańskiej. Zgodnie z ludowymi legendami i baśniami, człowiek przy pomocy zaklęć może sobie w pewnych wypadkach dżinna podporządkować (np. zmusić do spełnienia trzech życzeń), a także uwięzić w lampie lub butelce (Księga tysiąca i jednej nocy). Często pełnili w opowieściach funkcję strażników skarbów, byli mieszkańcami ruin, miejsc ponurych i opuszczonych.

Arabowie w czasach przed islamem uważali, że każdy poeta ma swojego dżinna, od którego zależy wielkość jego talentu.

Ochronę przed złymi demonami miało dawać żelazo lub pierścienie ze złota i stali. Pomagają także amulety z wilczych kłów i wersetów z Koranu, które wypisano zielonym lub czerwonym atramentem. Staroarabskie praktyki magiczne (sihr) wymagały między innymi nawiązanie kontaktów ze światem zmarłych oraz właśnie światem dżinnów. Dzięki nim leczono i wróżono. W czasach islamu większość tych praktyk zakazano.

Źli dżinnowie:
Ifryci (afryt, efr
yt, ifrit) - zły duch, demon, w wierzeniach muzułmańskich uważany za szczególnie złośliwego i niebezpiecznego, najpotężniejszy pośród dżinnów. Miał się wyróżniać wysokim wzrostem i wielką mocą. W wierzeniach ludowych ifritem stawała się dusza człowieka, który zmarł nagle i nie został pochowany (w szczególności dotyczy to ofiar morderstwa). Najgroźniejszym pośród ifritów był Marid, czyhający na ludzi na drogach, zabić go można jednak cytując werset z Koranu.

Ghul, ghula - w wierzeniach przedmuzułmańskiej Arabii, zły duch pustynny (pojawiający się także w innych odosobnionych miejscach, na przykład na cmentarzach), demon zwykle rodzaju żeńskiego, wywodzący się z arabskiego folkloru. Ghule zwabiały, napadały i zabijały podróżnych (zwykle potem pożerały swoje ofiary) oraz okradały groby z umarłych (w następstwie tego, słowo ghoul odnosi się także do ludzi okradających groby). Pojawiały się pod postacią zwierząt (głównie hieny), potworów lub wiedźm.


W islamie zaliczono je do kategorii dżinnów, choć trzeba pamiętać, że teologia islamu uznaję wiarę w ghule za przesąd (Mahomet jednoznacznie potępił ją w hadisach). Według tradycji muzułmańskiej ghule powstały z aniołów, które zbuntowały się przeciwko Bogu i zostały za karę porażone spadającymi gwiazdami. Części potępionych aniołów spłonęła, część wpadła do wody i zamieniła się w krokodyle. Te, które trafiły na ląd, stały się właśnie ghulami. Według innych wierzeń ghule powstały ze związku szatana z kobietą stworzoną z ognia.

Sila - w wierzeniach staroarabskich (przed islamem) demoniczna wiedźma zamieszkująca pustynię, dżinn w kobiecej postaci. Czasem przybiera postać wielbłąda o ludzkiej twarzy i rękach. Porywa ludzi na pustyni, aby ich pożreć. Według ludowych opowieści zdarza się, że sila poślubia mężczyznę i żyje wśród ludzi. Silę można zniszczyć wypowiadając formułę Allahu Akbar (Bóg jest wielki).

W animistycznych wierzeniach Arabów centralną role odgrywały dżinny, czczone przy źródłach i świętych kamieniach. Składano im ofiary, gdyż inaczej sprowadzały nieszczęścia. Zdaje się, ze niektóre dżinny zyskały status bóstw. Popularne były pielgrzymki do miejsc związanych z danym bóstwem - po dotarciu do sanktuarium okrążano je w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Składano ofiary ze zwierząt, a sporadycznie być może z ludzi. Wróżbiarze, wprowadzający się w trans za pomocą wywarów z ziół halucynogennych, przekazywali posłania od bogów, odczytywali przyszłość, m.in. z lotu ptaków, śladów stop, wyciąganych losów. Wiele plemion czciło tylko jedno z bóstw, jako swego nadprzyrodzonego opiekuna. Czasem zawarte sojusze militarne bądź umowy handlowe sankcjonowano czcząc swoich bogów nawzajem. Być może pod wpływem judaizmu i chrześcijaństwa pojawili się ludzie pobożni, hanifowie, głoszący, ze nad wszystkimi bóstwami i nad światem panuje jeden, najwyższy Bóg.

Jako pozostałość mitologicznych wyobrażeń z przedmuzułmańskiej Arabii pojawiły się także w islamie, gdzie stanowią trzecią kategorię rozumnych istot stworzonych przez Boga (obok aniołów i ludzi). Dżinny w wierzeniach muzułmańskich dzielą się na dobre i złe. Dobre służą Bogu i pomagają ludziom (w szczególności prorokom), zaś złe (ifrity, sile i ghule) szkodzą. Czasem do złych dżinnów zalicza się Szatana (Szajtana). Podobnie jak ludzie, dżinny dzielą się na plemiona i rody.

Muhammad wykożystał przedmuzułmańskie wierzenia w tworzeniu Koranu:

I stworzyłem dżinny i ludzi tylko po to, by mnie czcili. I nie chce od nich żadnego zaopatrzenia, i nie chce, żeby Mnie żywili. [51,56-57]

Feniks- wieczny ognisty ptak


Feniks (gr. foinix, łac. phoenix) - mityczny ptak, uznawany za symbol nieśmiertelności, wiecznego odradzania się życia.

Był znany wszystkim pisarzom starożytności klasycznej, poczynając już od Herodota, według którego miał przybywać z Arabii co 500 lat.

Według innych pisarzy był to ptak indyjski o purpurowo-złotym upierzeniu, który przebywał w powietrzu 500 lat, następnie miał przylatywać do Heliopolis w Egipcie, gdzie spalał się jakoby na ołtarzu świątyni na popiół. Już następnego jednak dnia miał się odradzać z popiołów (powiedzenie "jak feniks z popiołów"), a trzeciego - zupełnie dorosły - pozdrowiwszy kapłana, miał odlatywać na kolejne 500 lat. Według jeszcze innych pisarzy zjawiał się co 1461 lub 7006 lat.

Według niektórych to greckie podanie jest być może związane ze świętą egipską czaplą, która jest symbolem wiecznie się odradzającego wschodzącego słońca. Jej złote i purpurowe upierzenie symbolizowało wschód słońca w Egipcie.

Feniks naczęściej był portretowany na tle słońca ze skrzydłami wzniesionymi do lotu.

Bazyliszek



Bazyliszek mógł być jadowitym wężem, złowrogim jaszczurem, ogromnym smokiem albo chimerą o głowie i skrzydłach koguta osadzonych na ciele węża. Skąd aż takie różnice? Wizerunek bazyliszka zmieniał się na przestrzeni dziejów. Mógł mieć nie tylko postać węża, jaszczura czy smoka, ale także koguta lub indyka, z ogonem węża i oczami żaby lub jaszczurki. Wykluwał się z jaja złożonego przez siedmioletniego koguta lub z jaja przechowywanego w kurzu. Inne źródła podają, że bazyliszek wykluwa się z jaja złożonego również przez siedmioletniego koguta, lecz wysiedzianego przez węża lub ropuchę...

Nazwa tego gada pochodzi od greckiego basiliskos co znaczy „mały król”. Pierwsza wzmianka o bazyliszku pochodzi z „Historii naturalnej” rzymskiego pisarza z pierwszego wieku - Pliniusza Starszego. Według niego bazyliszek to niewielki, lecz śmiercionośny wąż, mający raptem ze trzydzieści centymetrów długości, pochodzący z Afryki Północnej. Znany był jako „król węży” z powodu szeregu okrągłych, białoniebieskich narośli, które zdobiły jego głowę, sprawiając wrażenie królewskiego diademu, wysadzanego drogocennymi kamieniami. Miał zbliżać się do ofiary w pozycji pionowej, a nie wijąc się po ziemi, jak czynią to inne węże. Jego oddech palił zarośla i kruszył kamienie. Wyziewy bazyliszka zatruwały powietrze do tego stopnia, że jeśli jakiś ptak zapuścił się w locie ponad zamieszkaną przez niego okolicę, to natychmiast spadał na ziemię bez życia. Podobny los spotykał także inne zwierzęta i węże oprócz armene, który pozostawał z bazyliszkiem w wielkiej zażyłości. Z tej przyczyny bazyliszek zamieszkiwał przede wszystkim pustkowia, odludne tereny Achobor i Nubii.
Bazyliszek zabijał samym swym sykiem, a to dlatego, że wraz z dźwiękiem wydobywało się z niego mordercze tchnienie, którego zabójcza moc rozciągała się tak daleko, jak daleko oddech towarzyszy dźwiękowi. Inni powiadają, że zabija spojrzeniem uśmiercając wszystko, na czym spocznie jego wzrok. Niektórzy mówią, iż przyczyną zabójczego spojrzenia bazyliszka są wychodzące z jego oczu promienie, które mają moc niszczenia wszystkiego dookoła, jednak w źródłach pisanych nie ma o tym żadnej wzmianki. Przyczyną mogłaby być raczej jakaś trująca wydzielina oczna, rozchodząca się w powietrzu na skutek jej małego stężenia i ten sposób powodująca szkody. Bazyliszka boją się i unikają wszystkie inne węże, z wyjątkiem wspomnianego, a i pewnie on czasem musi przed nim uciekać. Zwierzę ukąszone przez bazyliszka puchnie od jadu i natychmiast umiera. Także człowiek, jeśli tylko zbliży się do ofiary zabitej jadem tego gada, sam pada martwy, nawet jeśli dotknie jej kopią lub długim kijem. To właśnie przydarzyło się pewnemu rycerzowi, który dotykając kopią truchła zabitego przez bazyliszka zwierzęcia, padł nieżywy. Zdechł także jego koń, który przypadkowo dotknął owej kopii swym pyskiem. Bazyliszka można było zabić na dwa sposoby. Mówi się, iż nie mógł znieść zapachu łasicy ani piania koguta, dlatego też mieszkańcy wspomnianych krain, pragnąć wejść do nory bazyliszka, wpuszczali tam najpierw stado łasic, który płoszyły bestię, a w końcu ją zabiły. Podobno tam, gdzie rozsypie się popiół z bazyliszka, nie mogą się zagnieździć pająki (muszę spróbować - przypis autorki) ani inne jadowite szkodniki, dlatego w starożytności wysypywano tym popiołem wnętrza świątyń. Uważano też, że srebro wypolerowane popiołem z bazyliszka nabiera cech złota - ma jego kolor, wagę i twardość. Pokonanie bazyliszka z pomocą koguta było o wiele łatwiejsze, ponieważ - jeśli wierzyć rzymskiemu pisarzowi Elianowi, wystarczył byle odgłos koguciego piania, by wąż dokonał żywota w konwulsjach. To właśnie po to, by uchronić bazyliszka z Komnaty Tajemnic przed podobnym losem, Tom Riddle przy pomocy Ginny pozbył się kilku kogutów z Hogwartu. Jednak najlepszą obroną przed bazyliszkiem było lustro, które odbijało jego mordercze spojrzenie, tak że potwór umierał z przerażenia. Średniowieczna „Historia Aleksandra Wielkiego” opisuje zwycięstwo króla nad gadem właśnie przy pomocy lustra. Pogłosy tej legendy pojawiają się w jej wielu lokalnych adaptacjach. W literaturze „bazyliszkowy wzrok” oznacza zabójcze, przenikliwe, złowieszcze spojrzenie:

Na to zadrżał Asesor, puścił z rąk kieliszek,
Utopił w Tadeuszu wzrok jak bazyliszek.
(A. Mickiewicz „Pan Tadeusz”)

Idea, by pokonać bazyliszka wcale nie jest tak powszechnie znana i wspominają o niej nieliczne, przede wszystkim polskie źródła. Bo w Polsce bazyliszek jest znany głównie jako mieszkaniec piwnicy jednej z kamienic na warszawskim rynku (a także lochów krakowskiego pałacu Krzystofory). Może być to źródłem konsternacji, ponieważ warszawski potwór nie był wężem, lecz miał ciało koguta jedynie z wężowym ogonem.W średniowieczu księgi opisujące mityczne stworzenia zaczęły przedstawiać bazyliszka jako przedziwne monstrum o tułowiu węża (według Greków i Rzymian bazyliszek był cały wężem) i głowie, skrzydłach, a czasem również nogach koguta. Ten bazyliszek, którego wedle legendy można napotkać w Anglii i w Afryce, znany był również pod angielską nazwą cockatrice. Mało prawdopodobna kombinacja węża i koguta mogła wziąć swój początek z fantastycznych historii na temat jego narodzin, według których bazyliszek wylągł się z jaja złożonego na stoku wzgórza przez koguta i wysiedzianego przez ropuchę. Takie właśnie wyobrażenie bazyliszka, czasem z ciałem pokrytym piórami, czasem zaś z rybią łuską, było szeroko rozpowszechnione i pojawiło się w średniowiecznej sztuce i heraldyce. Włoski uczony Brunetto Latini w końcu XIII wieku tak pisał o bazyliszku:

„Bazyliszek jest królem węży. Ma on tak wiele jadu, że całe jego cielsko od tego błyszczy, wzrok zaś i oddech roznoszą truciznę nie tylko w pobliżu stwora, ale i daleko od niego. Oddech bazyliszka zatruwa powietrze, niszczy drzewa i zabija ptaki w locie, jego wzrok zaś uśmierca patrzącego nań człowieka. (…) Bazyliszek jest wysoki na pół stopy, ma na skórze białe plamki, a na głowie grzebień podobny do koguciego. Przednia część tułowia bazyliszka jest wyprostowana, natomiast pozostała część jest taka, jak u innych węży.”

To legendarne zwierzę wymieniane jest kilkakrotnie w Biblii i tak jak wąż symbolizuje tam zło, grzech, diabła lub Antychrysta:

Wylęgają jaja bazyliszka i przędą pajęczynę;
Kto spożywa ich jaja, ginie, a gdy się je stłucze,
wypełznie z nich gad.
(Proroctwo Izajasza 59,5)

Po żmii i po bazyliszku chodzić będziesz, i podepczesz
lwa i smoka.
(Psalm 90,13)

Bazyliszek symbolizuje również karę bożą:

Bo oto ja puszczę na was węże bazyliszki, na które nie ma zaklęcia, i pokąsają was, mówi Pan.
(Proroctwo Jeremiasza 8,17)

Bazyliszkiem nazywa się człowieka podstępnego, przewrotnego, nieszczerego, złośliwego. Już u starego ludu wikingów utrwaliło się - według Ahmeda ibn Fandlana (którego zapiski Michael Critchton wydał w postaci książki „Zjadacze umarłych”, a która to książka sfilmowana pod tytułem „Trzynasty Wojownik”) - przysłowie czy też raczej związek frazeologiczny brzmiący mniej więcej: „nie tykaj go, bo to bazyliszek” mające oznaczać, że przeciwnik, którego adresat napomnienia miałby tknąć planuje coś niemiłego i odpowiedź na jego prowokację to część jego zdradzieckiego planu.

Inaczej wyglądał bazyliszek w twórczości Andrzeja Sapkowskiego- Miał długi, jaszczurczy ogon, zakrzywiony, ptasi dziób, błoniaste skrzydła, sierpowate szpony na pokrytych łuskami łapach, wydęte podgardle - u żywego karminowe, u martwego - brudnorude oraz szkliste, wpadnięte oczy. Wzrokiem potrafił zamieniać wrogów w kamień, ale tylko gdy działa w samoobronie. Był postrachem zerrikańskich pustyń. Boją się go wszystkie stworzenia, nawet smoki i krokodyle, z wyjątkiem kun. Wylęga się z jaja zniesionego przez koguta, wysiedzianego przez 101jadowitych węży. W lochu nie dało się go zabić bez zwierciadła. Jego skóra stanowiła najdroższy materiał szewski i to w dodatku materiał „zagrożony wymarciem”. Pożerał dzieci.

Bazyliszek w świecie czarodziejów:

Jak pisze Newt Skamander w swoim bestsellerze „Magiczne zwierzęta i jak je znaleźć” pierwszy zarejestrowany bazyliszek został wyhodowany przez Herpona Podłego, greckiego wężoustnego czarnoksiężnika, który po wielu eksperymentach odkrył, że z kurzego jaja wysiedzianego przez ropuchę wykluwa się olbrzymi wąż, posiadający niezwykle niebezpieczne moce. Według Skamandera bazyliszek jest szmaragdowozielonym wężem, który może osiągnąć nawet pięćdziesiąt stóp długości. Samiec charakterystycznym szkarłatnym grzebieniem na głowie ma wyjątkowo jadowite kły, ale jego najgroźniejszą bronią jest samo spojrzenie wielkich żółtych oczu. Każdy, kto w niej spojrzy, natychmiast pada martwy.
Jeśli zasoby pożywienia są wystarczające (bazyliszek żywi się wszelkimi ssakami i ptakami, a także większością gadów), bazyliszek może dożyć bardzo sędziwego wieku. Twierdzi się, że potwór Herpona Podłego dożył prawie dziewięciuset lat.
Hodowla bazyliszków jest zakazana od czasów średniowiecza, ale takie praktyki łatwo ukryć, ponieważ kiedy do akcji wkracza Urząd Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, wystarczy wyjąć jajo spod wysiadującej je ropuchy. Tak czy inaczej, bazyliszków nie może kontrolować nikt poza wężoustnymi, a są one równie niebezpieczne dla większości czarnoksiężników, jak dla innych czarodziejów. Na terenie Wielkiej Brytanii przez ostatnie czterysta lat nie widziano ani jednego bazyliszka.

Bazyliszek to kolejne stworzenie z książek o Harrym Potterze, dla których źródłem inspiracji były skamieniałości (tak jak dla smoków). Podobnie niezwykłe istoty można znaleźć w całej Australii; niektóre ich wizerunki pochodzą sprzed 6 tysięcy lat. Tęczowy Wąż ma czasami głowę kangura; przypisuje mu się wielkie czyny stwórcze i niszczycielskie. Wąż żył w okresie garrewakwani, czyli w Czasie Snów, kiedy żyli pół ludzie, pół ptaki i pół ryby, z których później powstali ludzie.
Ślady przerażającego przodka bazyliszka znaleziono w Afryce Północnej, na obszarze niecki Fajum w Egipcie, między doliną Nilu i Dżebel al. Katrani. Dziś jest to pustynia, ale w przeszłości rosła tu bujna roślinność tropikalna, były jeziora, rzeki i bagna. Pod warstwą piasku można znaleźć szczątki prehistorycznych paproci i mieszkańców niecki. Paleontolodzy odkryli tu kości stworzeń podobnych do hipopotama i nosorożca, dawnych padlinożerców przypominających hieny, pradawnych słoni i przodków wielorybów, jeszcze z zachowanymi kończynami, a także żółwi, krów morskich, ptaków i gryzoni. Wśród nich żył również krewny bazyliszka, zwany Gigantophis (olbrzymi wąż). Ten dusiciel był zapewne największym wężem, jaki kiedykolwiek pełzał po terenie dzisiejszego Egiptu i Libii 35-45 milionów lat temu.
Nazwa Gigantophis jest jak najbardziej odpowiednia, bowiem wszystkie znalezione kręgi tego węża są większe od największego kręgu anakondy. „Podejrzewam, że duży Gigantophis miał około 12 m długości” - komentuje znawca węży Jason Head z Southern Methodist University w Dallas w Teksasie. Gigantophis był spokrewniony ze współczesnymi dusicielami, boa i pytonami, które nadaj mają maleńkie, podobne do szponów palce - tyle im pozostało z nóg. Wielki wąż prawdopodobnie również posiadał takie „ostrogi”, które w rzeczywistości są zbudowane z kości udowych.
Śmiertelne spojrzenie bazyliszka może się wiązać z czujnikami ciepła na psyku węża, używanymi do zlokalizowania ciepłokrwistych ofiar w nocy. „Jak sama nazwa wskazuje Gigantophis był ogromnym wężem, a zatem najprawdopodobniej lubił spore ofiary.- Podczas łowów polegał zapewne na chemorecepcji [węchu], ponieważ duże zwierzęta łatwiej wywęszyć niż małe. Zapach pozwala wyśledzić ofiarę ze znacznie większej odległości niż ciepło”. Jak sami przeczytaliście, bazyliszek żył naprawdę… W końcu w każdej legendzie jest ziarnko prawdy…

Gonzweel


Pewien anonimowy mieszkaniec Nowego Jorku w liście do doktora Karla Shukera tak opisuje swoje doświadczenia z tą dziwną istotą: Działo się to na początku lat 50. kiedy mieszkałem w dzielnicy Bronx w Nowym Jorku, zanim moja rodzina przeprowadziła się do Buttler Houses Complex w 1964 roku [tu kończą się informacje na temat autora tego listu, poza tym nie wiadomo o nim doslownie nic]. Wówczas często widywaliśmy istotę, którą mój młodszy brat Ralph nazywał GONZWELL. Pojawiała się na dachu za oknem sypialni i patrzyła na nas. Czasami wchodziła do pokoju. Była ciemnoszara, miała gładkie pióra lub sierść i wyglądała jak skrzyżowanie strusia, nietoperza, wielkiego ptaka i człowieka. Mogła, niczym struś, wyciągnąć szyję, kiedy chciała się zbliżyc i spojrzeć nam w oczy. Nie wiem, czy tak działo się naprawdę, czy ta dziwna istota tylko wytwarzała takie złudzenie. Czasami nie opuszczała dachu, tylko wsadzala głowę do pokoju, dążąc do kontaktu twarzą w twarz, ale zanim to zrobiła, trzeba było spojrzec jej w oczy. Miała wielkie, odblaskowe, rybie oczy, które czasami lśniły jak macica perłowa i mieniły sie czerwono, żółto i zielono. Nie wiem, czy w ten sposób odbijało się światło, czy też same oczy wysyłały taki blask, ale to spojrzenie nas hipnotyzowało. Stworzenie pojawiało sie tylko w ciepłych miesiącach, w bezksiężycowe noce. Nie wiemy, czy przychodziło w innych okresach(...)gdy stwór spoglądał nam w oczy, nie mogliśmy sie ani poruszyć, ani krzyczeć. Nazywaliśmy go PAN GONZWELL, gdy tylko upodobniał się do człowieka, lub GONZWELL, ilekroć pojawiał się w postaci podobnej do ptaka lub nietoperza. Nigdy jednak nie wyglądał jak człowiek, raczej jak humanoid(...)Dopiero w latach 70. usłyszałem o istocie, której opis przypominał naszego GONZWELLA. Dowiedziałem się o niej z książki zatytułowanej The Mothman Prophecies napisanej przez, o ile dobrze pamiętam, Johna Keela [książka dotyczy serii niezwykłych wizyt składanych przez istotę "gonzwellopodobną" w point Pleassant w stanie Virginia w latach 60.] Nadal więc zadaje sobie pytanie, czy to był tylko senny koszmar o istocie, która staje za oknem i patrzy na nas jak w obrazek. Sen czy rzeczywistość? Fikcja czy fakt? Myślcie, co chcecie.
Istnieje coś, co możemy ujrzeć tylko w szczególnych warunkach. Nigdy jednak nie widzimy tego czegoś takim, jakim jest naprawdę, ale to, co ta istota chce, żebyśmy widzieli, przefiltrowane przez nasz umysł, świadomie lub nieświadomie nakierowany zgodnie z naszym określonym systemem wierzeń.

Ahool


Ahool to rzekomo olbrzymi jawajski nietoperz, budzący zabobonny lęk wśród tubylców, którzy opowiadają o nim niesamowite legendy. Zamieszkuje lasy zachodniej Jawy, jego tułów wraz z głową ma wielkość niemowlęcia, a skrzydła osiągają rozpiętość do 3 metrów. Głowa ahoola przypomina ludzką, bądź małpią, co jest głównym powodem strachu tubylców przed tym przedziwnym stworzeniem. Można go spotkać w lesie, jednak większość dnia spędza w grotach i jaskiniach ukrytych za kaskadami wodospadów. Nazwa ,,ahool" jest onamatopeją - pochodzi od odgłosów, jakie zwierzę wydaje polując na ryby tuż nad powierzchnią wody. Takie dźwięki usłyszał w 1927 roku jawajski zoolog Erns Bartels nad rzeką Tjidjenkol, co skłoniło go do podjęcia badań wraz z amerykańskim kryptozoologiem Ivanem T. Sandersonem. Niestety, poszukiwania stwora zakończyły się niepowodzeniem.

Licze - nieumarli magowie



Każdy chyba z nas zna paskudy jakimi są nekromanci. Jak ktoś nie wie kim są, to napiszę tylko, że to magowie, którzy specjalizują się w dosyć mrocznej sztuce magicznej dotyczącej śmierci i wskrzeszania zmarłych. Większość z nich żyje sobie gdzieś w jakiejś śmierdzącej krypcie i tam umiera. Jednak raz na jakiś czas znajdzie się taki, który stwierdzi, że życie jest za krótkie na poznanie całej dostępnej wiedzy i postanowi w jakiś sposób stać się nieśmiertelnym. Czyli po prostu ma zamiar stać się Liczem.

Istnieje wiele wersji tej nazwy. Jest Lich (AD&D), Liche (Warhammer), Licz (wersja polska), Czarotrup (mniej sensowna wersja polska), Lisz (Warcraft) i na pewno znalazło by się jeszcze kilka. Przejdźmy jednak do sedna czyli czym, a raczej kim jest Licz. Otóż jak wspomniałem jest to nekromanta, który stał się nieumarłym. Jednak żeby było ciekawiej nie staje się on zwykłym zombie czy szkieletem, ale potężną istotą posiadającą niewyobrażalną dla ludzkich magów potęgę. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że są najpotężniejszymi ze wszystkich stworzeń władających czarami nie pomijając wampirów, demonów i innego tego rodzaju milusińskich. Szczęściem, liczy jest niewiele ( właściwie to nawet nie wiadomo ile, ale dużo to ich nie ma ), i rzadko kiedy wtrącają się w sprawy śmiertelnych. Zazwyczaj siedzą gdzieś w podziemnych kryptach otoczeni kilkoma szkieletami - sługami i pomnażają swoją wiedzę i potęgę gdyż to w zasadzie jedynie je interesuje.

Jednak jeżeli jakiś śmiałek ( zwany inaczej samobójcą) postanowi zakłócić spokój liczowi to będzie to jego najgorszy i zarazem ostatni błąd w życiu. W najlepszym wypadku zostanie pozbawiony doczesnego ciała a jego dusza wyruszy do krainy wiecznych łowów. W najgorszym stanie się jednym ze sług nieumarłego i do końca świata będzie mu służył. Ja osobiście nie rozumiem tych, którzy pragną dostać się do liczowej krypty, ponieważ nie zbierają one ani złota, ani kamieni, ani niczego co mogło by skusić typowego poszukiwacza przygód. Jedyne co można u nich znaleźć to całą masę ksiąg zapisanych w jakichś dziwacznych językach i ewentualnie kilka, nieznanego pochodzenia i zastosowania, eliksirów.

Napisałem wcześniej, że licze nie wtrącają się do ludzkich spraw, jednak jeżeli tak się stanie to wszyscy maja duży problem. Dlaczego? Ano dlatego, że licza jest bardzo trudno unieszkodliwić (czemu? o tym za chwilę), także dlatego, że najpewniej będzie broniła go olbrzymia armia nieumarłych dużo silniejszych od tych wskrzeszanych przez nekromantów ponieważ licz może przelewać swoją moc na podległych mu umarlaków, co może wprawić w zdziwienie nawet najpotężniejszych rycerzy czy kapłanów ponieważ „zwykły” szkielet nagle przestał reagować na zwyczajne machanie mieczem i zwyczajową ”a kysz”, a zaczął, zamiast grzecznie padać na ziemię, kłaść wszystkich po kolei.

Teraz mały poradnik jak dołączyć do wąskiego grona nieumarłych magów ( jeżeli kogoś pociąga taka perspektywa ). Otóż proces przechodzenia ze stanu żywego do nieumarłego jest bardzo długi i skomplikowany. Po pierwsze trzeba poznać odpowiednie zaklęcia, inkantacje oraz opis przebiegu rytuału. Nie musze chyba zaznaczać, że nie istnieją podręczniki „jak stać się liczem w weekend”. Następnie mag ( bo nie koniecznie nekromanta) musi skonstruować filakterium. To jest taki pojemnik, do którego w trakcie rytuału przeniesie swoją duszę. Jest to najczęściej jakieś pudełko bądź amulet z ołowiu lub metalu szlachetnego pokryty srebrnymi runami ( im czystszy metal tym lepiej ). Następnie trzeba na pojemnik rzucić całą serię czarów przygotowujących go na przyjęcie duszy i utrzymanie jej w środku. Kiedy filakterium jest gotowe należy ugotować wywar, który pomoże w przemianie. Składa się na niego cały zestaw jadów, toksyn i trucizn, które w jednej chwili pozbawią zażywającego życia. Nie wiadomo czego jeszcze należy do napoju dodać, aby zadziałał poprawnie. Kiedy wyposażenie jest już gotowe należy poczekać do pełni księżyca. Wtedy po całej serii medytacji mag wypowiada zaklęcie przenoszące jego duszę do filakterium i wypija eliksir. Jeżeli poszło dobrze to dusza bezpiecznie siedzi w pojemniczku a mag staje się liczem (rzadkie przypadki). Jeżeli nie poszło dobrze to dusza nie siedzi w pojemniku a mag nie ma możliwości powtórzenia rytuału za miesiąc… smutne, ale prawdziwe (większość przypadków). Jeżeli jednak udało się to mag całkowicie się zmienia ponieważ całe jego ciało staje się przegniłym truchłem ze zwisającymi fragmentami skóry i mięśni. Nie wiem czy jest się z czego cieszyć, ale w końcu jest się wtedy nieśmiertelnym i w ogóle… Jedyną słabością licza jest jego filakterium ponieważ kiedy zostanie ono zniszczone to nieumarły przestaje istnieć. Tak więc zniszczenie tego artefaktu jest jedynym możliwym sposobem na pozbycie się jego twórcy. Toteż licze zazwyczaj bardzo dobrze ukrywają i chronią swoją duszę, aby nikt nie przerwał ich istnienia.

Hydra Lernejska



Hydra Lernejska to potwór zrodzony w mitologii greckiej spłodzony przez Tyfona i Echidne. Hydra podobna była do psa, lecz miała 8 lub 9 wężowych łbów. Jeden ze łbów Hydry był nieśmiertelny. Według innych wersji, Hydra miała nawet 50 lub 100 łbów. Na miejscu odciętej głowy, pojawiały się dwie lub trzy nowe. Hydra była silnie jadowita, a nawet zapach jej tropów miał powodować śmierć. Potwór ten pustoszył okolice Lerny, mieszkając na bagnach. Zgładzenie Hydry było drugą pracą, którą Herkules musiał wykonać dla króla Eurysteusa. Herakles wywabił Hydrę z nory za pomocą płonących strzał, a następnie wstrzymał oddech i ją schwytał. Potwór z kolei usiłował owinąć mu się naokoło nóg. Herakles rozbijał głowy Hydry pałką, lecz wówczas na tym miejscu wyrastały nowe głowy. W końcu, skorzystał z pomocy swojego siostrzeńca Jolaosa, który przypalał miejsca po odciętych głowach, zapobiegając wyrastaniu nowych. Potem, Herakles odciął mieczem nieśmiertelną głowę i zakopał pod głazem. W żółci zabitej Hydry Herakles zanurzył swoje strzały do łuku, zatruwając je w ten sposób i powodując, że wszystkie ich trafienia były śmiertelne. Eurysteus nie zaliczył jednak tej pracy jako wykonanej, gdyż Herakles korzystał z pomocy Jolaosa, przez co musiał on wykonać pracę dodatkową.

Wampir



Na początek zajmijmy się może samym słowem wampir. Słowo to wywodzi się najprawdopodobniej z języka węgierskiego. Pojęciu temu odpowiada łacińskie określenie strix (po polsku strzyga). W języku portugalskim słowo bruxsa oznacza skrzydlatą kobietę żywiącą się krwią dzieci. Do języka polskiego słowo wampir(wąpierz) weszło jako określenie na ciało ożywione przez złego czarownika lub ducha wychodzące nocą z grobu, aby wyssać krew ludzi by móc utrzymać się przy „życiu”, skazując tym samym innych na śmierć :). Słowo wampir jest także określeniem na gatunek nietoperzy, żyjący w Ameryce środkowej.

Wzmianki o wampirach przed połową XVIII wieku pojawiały się raczej rzadko. Jednak po opublikowanym w roku 1751 Dissertations sur les apparitions temat ten stał się bardzo popularny. Pochodzenie wampirów tłumaczyło się na dwa sposoby. Teoria pierwsza mówiła, że wampir to demon wstępujący w ciało zmarłego, druga zaś, że to dusza samego zmarłego, która pozostała w zwłokach po śmierci. Legendy o wampirach pochodzą z różnych stron świata, jednak najbardziej rozpowszechnione były na Węgrzech, w Albanii, Grecji oraz Polsce. Przyczyny powstawania tych legend i wierzeń tłumaczy się na wiele sposobów. Wiara w wampiry miała również podłoże historyczne.

Pierwszą prawdopodobną przyczyną wiary w wampiry jest istnienie pewnej kategorii osób psychicznie chorych. Osoby te „pragną ludzkiej krwi”. Zjawisko to zdarza się jednak bardzo rzadko, i nie powinno być mylone z zjadaniem ludzkich ciał, czy innymi przejawami kanibalizmu. Wampirów obawiano się jednak głównie z powodu obawy przed pochowaniem kogoś za życia. Takie przypadki zdarzały się niezwykle często z powodu słabo rozwiniętej medycyny. Nie rzadko, gdy ekshumowano groby, natrafiano na ciała położone w nienaturalnych pozycjach z wykrzywionymi twarzami, czy kawałkami paznokci powbijanymi w wieko trumny. Złodzieje okradający groby nie długo po pogrzebie, bardzo często natrafiali na tego typu sceny. Nierzadko również widywali oni w trumnach jeszcze żywych ludzi, którzy budzili się ze śpiączki w skutek szoku wywołanego nagłym spadkiem ilości tlenu. Ciekawą historię opisuje też Montague Summers w książce The Yampire in Europe. Otóż Pewien Chłop, wypił troszkę za dużo alkoholu, przemókł do suchej nitki i poszedł spać nie zadając sobie trudu rozebrania się. „Chwyciły go straszne konwulsje, a około godziny jedenastej zapadł w śpiączkę; oddech stał się niewyczuwalny, a ciało zaczęło stygnąć. [...] O ósmej rano następnego dnia zabrano go z domu, aby go pochować”. Droga na cmentarz była jednak bardzo wyboista. W skutek wstrząsów pijak został wyrwany z odrętwienia, i wszystko skończyło się dobrze. Ludzie obawiali się, że ci, którzy pochowani zostali za życia będą się na nich mścić.

Chęć zemsty budziła u ludzi przerażenie. Strach ten widoczny jest nawet dzisiaj w obrzędach Wszystkich Świętych i dniem zadusznym. Święta te mają związek z Samhainem- celtyckim władcą zmarłych. Powrót zmarłych na ziemię był niedopuszczalny, dlatego trzeba było błagać ich, aby tego nie czynili. Wierzono, że wampiry najczęściej odwiedzają w pierwszej kolejności swoje rodziny, a zwłaszcza żony, które nie dopełniły swego obowiązku i nie modliły się za nich. Niektórzy ludzie rozumieją sprawiedliwość w specyficzny sposób domagając się dla złoczyńców wiecznej kary. Wierzono zatem, że ktoś, kto za życia był przestępcom taki sam będzie i po śmierci. Karą dla niego będzie wieczne tułanie się po ziemi i czynienie zła. Aby temu zapobiec podejmowano najrozmaitsze środki. Ludziom, których podejrzewano o to, że po śmierci mogą być wampirami, odcinano głowy i układano je twarzą w dół między nogami. Serca przebijano im osikowym kołkiem, a grób zasypywano kamieniami. Takie groby napotyka się często jeszcze dziś, ale o tym później. O wampiryzm podejrzewano nie tylko złoczyńców. Wampirem mógł zostać każdy, na którym w chwili zgonu ciążyła klątwa lub przekleństwo, a także fałszywi świadkowie, wszyscy, których pochowano w sposób sprzeczny z nakazami religii (np. bez ostatniego namaszczenia), samobójcy, wilkołaki, a także - na Węgrzech - martwo urodzone dzieci z nieprawego łoża, których rodzice również byli bękartami. W krajach słowiańskich za potencjalnych wampirów uważano również tych, nad których zwłokami przeleciał ptak lub przeskoczył przez nie kot. Ślady tego wierzenia przetrwały do dziś jako zakaz przebywania zwierząt w pomieszczeniach, w których przechowywane są zwłoki. W Szkocji wierzono, że ciało samobójcy rozpada się w proch dopiero wtedy, gdy upłynie czas, który Bóg przewidział dla jego życia. O Możliwość zostania po śmierci wampirem podejrzewano też każdego, kto miał np. zrośnięte brwi lub zajęczą wargę. Za przyczynę wierzeń w wampiry uznaje się także istnienie pewnych zboczeń, których objawy podobne są do działań przypisywanych wampirom, na przykład nekrofagia (pożeranie zwłok), nekrosadyzm (okaleczanie zwłok w celu osiągnięcia zaspokojenia seksualnego) czy nekrofilię

Mówiąc o wampirach nie można zapomnieć o najpopularniejszym z nich - Drakuli. Drakula był władcą Transylwanii - obszaru w Karpatach należącego dziś do Rumunii. Znany był nie tylko jako dzielny wojownik, ale także jako bezwzględny morderca, który kazał nabijać swe ofiary na pal. Z tego powodu nazwano go Vlad Tepes (Vlad Palownik). Egzekucjom swych wrogów przyglądał się ze szczególnym upodobaniem i sam brał w nich udział. Czasami w takiej orgii krwi traciło życie 30 000 osób. Czyny Drakuli były tak okrutne, że został on uznany za pewny przykład wampira. Żądną krwi kobietą była Elżbieta Batory, żyjąca sto lat później pani siedmiu miast. Ona nie tylko piła krew, ale także kąpała się w niej. Gdy król wysłał oddział żołnierzy, aby zlikwidować to gniazdo morderstw, w okolicy zamku grafini znaleziono ponad 50 zwłok zmarłych młodych dziewcząt, których krew przeznaczona była do kąpieli dla władczyni.

Zajmijmy się teraz może polskimi wampirami. Dr Marek Florek z delegatury Służby Ochrony Zabytków w Sandomierzu bada od 1999 r. pozostałości cmentarzyska neolitycznego w Pawłowie koło Zawichostu. Wykopaliska pozwoliły ustalić, że ludność kultury pucharów lejkowatych (około 3200-2400 r. p.n.e.) wzniosła tam dwie monumentalne budowle kryjące groby. Specyficzna forma jednej z nich wskazywała, że była to raczej świątynia, a nie zwykły grobowiec. Jednak to nie świątynia okazała się największym zaskoczeniem, tylko niezwykłe groby związane prawdopodobnie z prehistorycznymi wierzeniami w „żywe trupy”. Znajdowano tam groby, w których ludzie pochowani byli w specyficzny sposób. Leżeli w pozycji wyprostowanej, na brzuchu, z rękoma zawiązanymi z tyły, z głowami zwróconymi w przeciwnych kierunkach lub odciętymi. Groby te znajdowały się tylko w jednej części cmentarza znacznie wyróżniającej się od reszty. Innym przykładem grobów wampirów w Polsce może być Las Stocki koło Kazimierza Dolnego, gdzie w 1949 roku odkryto grób kobiety. Kobieta miała skrępowane nogi i kołek wbity w serce. Doniesienia o podobnych grobach pochodzą z całej Polski.

A jak zabić wampira? Strach przed wampirami wzmogło chrześcijaństwo. Słowianie stosowali obrządek ciałopalny u wszystkich zmarłych. Po przyjęciu chrześcijaństwa zmuszeni byli zmienić kremację na pochówek w ziemi, co w sferze wierzeń stanowiło dla nich z pewnością nie lada problem. Dopóki zmarłych palono na stosie, ich ciała nie stanowiły dla żyjących żadnego zagrożenia. W momencie, gdy zmarłego chowano w całości, wyobraźnia podpowiadała, że może powstać jako upiór. Tak więc wampira, czyli zło można było zabić wszystkim, co kojarzyło się z chrześcijaństwem (dobrem). Wampiry panicznie bały się krzyży, wody święconej, kościoły omijały dużym łukiem (czy połowa mojej miejscowości to wampiry :) ). Przebijanie kołkiem czy obcinanie głowy traktowane były raczej jako formy zapobiegawcze. W niektórych regionach wierzono, że wszystkie istoty powołane do życia przez zło lub magię można zabić srebrem. Wampir jest istotą nocną, ale to, że ginął od promieni słonecznych nie ma uzasadnienia w żadnym wierzeniu.

Od pewnego czasu wampiry stały się tematem często podejmowanym przez pisarzy i twórców filmów. O wampirach pisał Goethe, Tołstoj, Byron, Theophile Gautier i Aleksander Dumas starszy. Książka Brama Stokera o Drakuli zapoczątkowała trwającą do dzisiaj epidemię wampirów. W 1931 roku pojawił się pierwszy film o Drakuli. Główną rolę grał w nim amerykański aktor Bela Lugosi. Później były kolejne filmy i sztuki teatralne - razem około 200. Brytyjski aktor Christopher Lee grał główne role w dziewięciu filmach o Drakuli. Filmowcy twierdzą, że Drakula jest najpopularniejszą postacią horrorów wszechczasów. Jeśli chodzi o nowsze filmy czy książki o wampirach to jest ich tyle, że ich policzenie było by bardzo trudne.

Istnieje jeszcze jedna legenda o pewnych istotach, która od razu kojarzy się z wampirami. Otóż w północnej Afryce wierzono w istoty wysysające energię życiową ludzi. Robiły to za pomocą Pięciu otworów - przyssawek na wewnętrznej stronie dłoni, których ułożenie przypominało literę V. Jeżeli już mowa o istotach podobnych do wampirów to wspomnę jeszcze o strzygach. Strzygi (w Polsce, bo np. w Grecji tym mianem określano wampiry) i ich męscy odpowiednicy strzygonie to istoty, które przyszły na świat s dwiema duszami, dwoma sercami i dobrze widocznym podwójnym szeregiem zębów. Strzyga za swego pierwszego życia jest nie groźna, ale gdy umiera to tylko jedna z jej dusz opuszcza ciało. Strzyga nadal pozostaje przy życiu i podobnie jak wampir żywi się krwią.

Można więc uznać, że głównym czynnikiem mającym wpływ na ukształtowanie się legend o wampirach był strach przed powrotem do życia mściwych zmarłych. Jednak ciekawe jest to, że mino iż wampiry uważane są przez wielu za typowo słowiańskie oraz związane z chrześcijaństwem, w Ameryce północnej można znaleźć „Groby wampirów” których pochodzenie szacuje się na długo przed dotarciem tam chrześcijaństwa.

Wampir Cd.


Wampiry są przerażającymi istotami, które żywią sie krwią żywych. Razem z krwią wysysają z ofiary siłę dla podtrzymania swoich magicznych zdolności. Wampiry posiadają zdolności magiczne odpowiadające czarodziejowi, wiec mogą rzucać zarówno czary magii bitewnej i nekromanckiej. Niektóre wampiry władaja także magią demoniczną. Wampiry mogą używać swej siły duchowej do rzucania czarów lub do zmiany postaci w jedną z kilku form, z gigantycznego nietoperza do wielkiego wilka a nawet w niektórych przypadkach wilkołaka.
Wizerunek wampira nie odbija się w żadnej powierzchni; dotyczy to między innymi luster, wody i wypolerowanej zbroi. Wampiry nie mogą wejść do domu jeżeli niezostały najpietw zaproszone - Wampiry są jednak specjalistami w udawaniu podróżnych, czy innych niegroźnych ludzi, by uzyskać prawo wejścia.
Wygląd wampira zależy od tego jaką postać przybrał (humanoidalną, nietoperza, czy istoty eterycznej).Standardową postacią jest szczupły, wysoki i śmiertelnie blady człowiek. W stanie eterycznym wampiry pojawiają się najczęściej jako bezkształtna mgła albo niematerialna postać przypominająca upiora bądź widmo. Jednak we wszystkich swoich formach ma nieproporcjonalnie długie kły. Wampir potrafi kontrolować przyjaznych mu ożywieńców, wten sam sposób co żyjący nekromanta, nawet jeśli nie włada nekromanckimi czarami.

Szczuraki



Dawno temu, kiedy ludzie byli jeszcze przy broniach z kamienia i ubraniach ze skór, żyło pradawne plemie szczuraków. Mieli oni swoje miasta i krainy, po których dziś juz nie pozostał ślad. Wskutek gwaltownej ekspansji przeciw elfom, zostali przez nie pokonani, a ich miasta zniszczone, gdyz te dwie rasy nie nawidzą się. Dziś szczuraki zyją w labiryntach kanałów pod ludzkimi metropoliami i obmyslają plany zemsty przeciw elfom.
Typowy szczurak z wyglądu przypomina wielkiego, humanoidalnego szczura o chwytnem ogonie i wielkich, świecących na czerwono w ciemnościach oczach. Na skutek gwaltownych mutacji, spowodowanych naglym zejsciem do ludzkich kanałów, które były i są zanieczyszczonymi obszarami o skażeniu magicznym, szczuraki są dziś rasą zdegenerowaną. Zamiast krwii posiadają mieszaninę kwasów, które także są zdolne do transportu tlenu. Kwasy nie wyrządzaja szczurakom żadnej szkody, przyspieszając tylko ich zdolność regeneracji ( kasta Zabójców i Trucicieli).Szczuraki posiadają takze odporność na większość eliksirów i substancji kwasopodobnych, co jest wynikiem ich życia w kanałach. Nienawidzą światła dziennego i prowadzą nocny tryb życia.
Szczuraki chodzą ubrane w skóry stworzeń z kanałów i resztki drogich ludzkich tkanin. Posługuja sie prymitywnymi mieczami i nożami do rzucania, jednak Zabójcy używają starożytnych krótkich mieczy Ninja-to i tzw. orionów.
Społeczność szczuraków dzieli się na cztery kasty:
-Zabójcy-wojownicy szczuraccy wyspecjalizowani w ataku z zaskoczenia
-Szamani-kapłani szczuraccy wytwarzający prymitywne mikstury bojowe
-Truciciele-sabotażyści działający na szkodę społecznościościom elfów w miastach ludzi
-niewolnicy służący reszcie kast.

Centaury



Wygląd: Jak zapewne wiadomo każdemu, są one połączeniem człowieka (korpus, ręce i głowa) z koniem (nogi, tułów). Mają około 2 do 2,5 metra wzrostu. Ich budowa budzi respekt wśród większości zwierząt i ludzi. Mają silne i szybkie nogi, szerokie klatki piersiowe i potężne ramiona.


Charakter i sposób zachowania: Centaury są z natury dobre lub neutralne. Nigdy nie mogą być złe, chaotyczne, ani praworządne. Często nie są w stanie zrozumieć sposobu myślenia dwunożnych, jak nazywają ludzi i im podobnych. Najlepiej dogadują się oczywiście z elfami i innymi istotami lasu oraz z halfingami. Co się tyczy krasnoludów, tych nie lubią najbardziej, zaraz po goblinach, ze względu na ich materialistyczne podejście do życia i kilka zgrzytów z przeszłości.

Centaury opiekują się naturą i zazwyczaj żyją w niewielkich grupach, kontaktując się z drzewcami i druidami. Nie są chętne do przemocy, chyba że w obronie własnej lub przeciw goblinom. Nie oznacza to jednak, że są słabymi wojownikami. Posługują się włóczniami i różnymi typami broniami

Niektóre centaury opuściły lasy, wybierając życie wśród ludzi i podróże. Często zatrudniają się jako najemnicy i przewodnicy.

Populacja centaurów maleje przez dziesięciolecia, podobnie jak drzewców i innych leśnych istot. Można je jeszcze spotkać w najgłębszych puszczach, górach i wioskach przy traktach. Posługują się językiem elfów, ogólnym, a czasami tylko swoim dialektem, podobnym do mowy drzewców i druidów. Wielokrotnie pomagają w pracy gajowym i drwalom, kłusownikom natomiast nigdy nie odpuszczają.
Przez zwierzęta traktowane są jak bracia, potrafią się porozumiewać.

Martwy centaur powinien być pochowany pod stertą kamieni przy dębie. Taki jest bowiem obyczaj i wiara tych stworzeń

Neothelid



Neothelid przypomina pokrytego śluzem robaka, zaopatrzonego w macki i o rozmiarach smoka. Połknięcie w całości jest tylko nieco mniej przerażającą perspektywą od rozpuszczenia jego kwasowym oddechem.
Dorosły potwór ma 3 metry średnicy, 30 metrów długości i waży około 25 ton. Cztery macki długie na 7,5 metra wyrastają z pozbawionej oczu głowy i wiją się wokół potwornej paszczy o przerażających rozmiarach. Drogę potwora znaczy lepki ślad ohydnego śluzu.
Neothelidy są rzadkim owocem przypadków, gdy cykl rozrodczy illithidów potwornie się wypaczy. Dla łupieżców umysłów już samo ich istnienie jest tematem tabu. Wynaturzenia te żyją w ciemnościach, a ich myśli kipią od szalonego pożądania, że nie sposób go nawet opisać. Choć rozumieją podwspólny, rzadko komunikują się w zrozumiały sposób.

Lombbo



Nikt nie wie dokładnie, skąd się wzięły i czym tak naprawdę są. Jedni mówią, że te plugawe stworzenia były kiedyś ludźmi albo elfami, inni, iż są to najbardziej parszywe odmiany goblinów. Żyją w jaskiniach i grotach, pożerają jadowe pająki giganty, kiedy te są jeszcze małe. Ludzie nazywają je Dapfalpami (Tak miał nazywać się pierwszy z nich, który wyszedł z jaskini na powierzchnię), elfy mówią na nie Lombbo (Od lembasów, ponieważ te stworzenia rzekomo je uwielbiają i kradną je elfom). Niziołki wogóle ich nie nazywają, ponieważ albo o nich nie wiedzą, albo zbyt bardzo się ich boją, natomiast krasnoludy ochrzcili ich imieniem "Szczurki", ponieważ zajmują opuszczone krasnoludzkie miasta. Niejeden krasnolud poszedł je tępić, i już nie wrócił. Nikt nie wie, co dokładnie robią ze swoimi ofiarami. Niektórzy twierdzą, iż wypijają ich krew, niczym wampiry, a ciało pozostawiają, by przyciągnąć pająki. Nie boją się światła słońca, tylko metalicznego blasku księżyca, i w tym się różnią do innych tego typu stworzeń.
Nie potrafią mówić, więc porozumiewają się gestami. Boją się tylko dorosłych pająków gigantów, więc bardzo uważają w czasie polowań. Ich przywódca, zwany przez elfy Lemobbatir, dzierży ponoć miecz wykuty przez drowy i leśne elfy, a więc magazynujący dwie przeciwne energie. Nie znają się na magii, choć niektórzy są wybitnymi iluzjonistami. Nie potrafią czytać, ale pismo wyczuwają instynktownie. Są ślepi, ale mają bardzo czuły węch, słuch, dotyk, a także smak. Znają smak każdej skały i każdego drewna. Po smaku powietrza potrafią ocenić, gdzie są obecnie znajdują. Nie wiemy o nich zbyt wiele, a legendy podają tylko te informacje... Ale może wkrótce ktoś odkryje całą prawdę o nich...

Nazgule



Historia Nazguli rozpoczyna się wraz z wykuciem magicznych Pierścieni Władzy, dających właścicielowi ogromną potęgę i moc, a także magiczne umiejętności, jak niewidzialność czy długowieczność. W dwudziestym trzecim wieku Drugiej Ery Słońca w Śródziemiu pojawiło się dziewięć potężnych Upiorów, zwanych w Czarnej Mowie Nazgulami, a określanych także mianem Upiorów Pierścienia lub Czarnych Jeźdźców. Mieli niewątpliwie najgorszą wśród wszystkich sług Saurona sławę, okazali się najokrutniejszymi istotami w jego zastępach.
Legendy powiadają, iż Nazgule byli potężnymi królami i czarnoksiężnikami wśród ludzi. Każdy z nich otrzymał od Saurona jeden z wykutych przez elfy Pierścieni. Przez wiele stuleci królowie ci używali Pierścieni dla zaspakajania swych potrzeb i zachcianek, ale cały czas rządził nimi Jedyny Pierścień Saurona. Mimo, że ci wybrańcy żyli znacznie dłużej niż zwykli śmiertelnicy, z czasem stracili swą cielesną postać i w dwudziestym trzecim wieku byli już tylko zniewolonymi przez Władcę pierścieni Upiorami. I tak przemierzali świat, popełniając mnóstwo straszliwych czynów...
Czarni jeźdźcy, jak sama nazwa wskazuje, ubierali się w długie, obszerne, lecz poszarpane i nieco zniszczone czarne szaty z długimi płaszczami i kapturami zasłaniającymi twarz. Pod czarnym kolorem kryli szare szaty umarłych. Nazgule zwracali dużą uwagę na to, aby osłaniać wszelkie odsłonięte miejsca, by nie wyjawić swej niewidzialności innym mieszkańcom Śródziemia. Wiązało się to z noszeniem stalowych rękawic, czy ciężkich butów. Ciała ich były niewidzialne. Kto tylko spojrzał w twarz Nazgula, cofał się ze zgrozą, gdyż wydawało się, iż nic nie podtrzymuje kaptura. Wygląd Nazguli nie zmieniał się na przełomie wieków. Wygląd ich ulegał za to znacznej zmianie, kiedy wkładało się na palec Pierścień Władzy. Ukazywali się wtedy w szarych szatach umarłych, z szarymi, błyszczącymi hełmami, kolczugami, długimi, srebrnymi włosami, bladymi, twarzami o czerwonych oczach i błyszczącymi w ciemnościach mieczami.
Wszyscy Czarni Jeźdźcy posiadali długie, stalowe miecze, które lekko pobłyskiwały w mroku. Jednak niewątpliwie najskuteczniejszą bronią na znienawidzonych przeciwników był słynny Sztylet Morgulu, którym Wódz Nazguli zranił w ramię Froda na Wichrowym Czubie. Mienił się on zawsze lodowatym światłem. Jak mówią legendy, ofiara pchnięta tym sztyletem stawała się Upiorem podległym Nazgulom .
Wzrok Nazguli był dość słaby, dlatego rzadko na nim polegali. Szczególnie, gdy przychodziło im jechać w dzień. W nocy wyostrzał się i potrafili dostrzegać rzeczy niewidzialne dla śmiertelników. Słuch mieli znacznie lepszy. Potrafili też łatwo wyłowić szelest, odległy dźwięk czy głosy. Najbardziej rozwinięty mieli zmysł powonienia. Nie był on porównywalny do węchu żywych stworzeń. Nazgule, „węsząc” potrafiły wyczuć moc sygnalizowaną przez Jedyny Pierścień. Oprócz tego posiadali też nikły zmysł wyczuwania krwi pulsującej w istotach, co dawało im możliwość wykrywania istot żywych na niewielkie odległości. Ponieważ Nazgule byli niegdyś ludźmi, z pewnością potrafili posługiwać się wspólną mową. Służąc Sauronowi, zapewne wpoiły sobie także Czarną Mowę. Jedyną, pewną formą komunikacji, był mrożący krew w żyłach okrzyk, wysoki i zarazem mocny, unoszący się na dalekie odległości. Wstrzykiwał on jad grozy w serca nieszczęśników, którzy je usłyszeli. Ofiara, albo porażona bolesnym strachem uciekała, łudząc się, że Nazgule jej nie dosięgną, albo też, sparaliżowana padała na ziemię, zatykając uszy i czekając końca. Był to pewien sposób na unieruchomienie ofiary, ale służył także za formę przekazywania sobie wiadomości.
Nazgule byli nieśmiertelni, a jeżeli nie przywdziewali szat lub powłok, stawali się bezszelestni. Ich największą zaletą i wadą zarazem był paniczny strach, który obejmował każdego, kto znalazł się w pobliżu Czarnego Jeźdźca. Każdy z Dziewięciu posiadał moc Czarnego Tchnienia, które zatruwało serca wrogów, obezwładniając ofiarę przeszywającym zimnem, wiążącym ruchy i umysł. Dla przerażonego obserwatora Nazgule stanowili symbol potęgi i grozy, pozbawiony słabości i nieokiełznany przez czas. Jednak Sauron lepiej od innych znał wady swych sług i nieraz przysparzały mu one kłopotliwych sytuacji. Najbardziej znaną cechą była możliwość zranienia ich jedynie bronią wykonaną z elfiej stali. Inne bronie w nich wymierzone po prostu łamały się i czerniały. Choć w Mordorze ich Pan był mistrzem we władaniu ogniem, sami Nazgule ognia unikali, ale jeszcze bardziej bali się wody. Czarni Jeźdźcy wzdragali się przed wszystkim, co elfie - przede wszystkim wielkich elfickich imion jak Elbereth, na którą klął się Frodo, czym rozzłościł Wodza Nazguli.
Na początku Wojny o Pierścień, Upiory Pierścienia dosiadały potężnych, czarnych rumaków zrabowanych ze stepów Marchii. Były to specjalne zwierzęta, podporządkowane sile woli Nazguli, albowiem każde żywe stworzenie uciekało przed sługusami Saurona. Zginęły w falach wzburzonej rzeki granicznej Rivendell. Po starciu z żywiołem, Czarni Jeźdźcy dostali nowe wierzchowce - zwierzęta podobne do prehistorycznych gadów, o ogromnych rozmiarach, z długimi szyjami, o wąskim łbie, błoniastych skrzydłach, ostrych szponach i kłach. Wyhodował je niegdyś sam Morgoth, w ciemnych lochach twierdzy Utumno. Swą szybkością prześcigały wiatr, były karmione krwistym mięsem i wyrosły na potężne, śmiercionośne bestie, godne swoich jeźdźców.

Drowy



Mroczne elfy (bądź Drowy) są rasą bardzo ciekawą. Chyba każdy z nas lubi Elfy: dobrotliwe, honorowe, współczujące, ale ich mroczni bracia wprost nas fascynują. W porównaniu do tych ślicznych istot ze spiczastymi uszkami mamy rasę zabójczo pięknych morderców i egoistów.
Występują w wielu światach fantasy. W świecie DragonLanc Mrocznymi Elfami nazywane są wszystkie te Elfy, które służą mrocznym bogom lub są magami zakonu Czarnych Szat.
Zacznijmy od ich historii. Drowy nie zawsze tak się nazywały, wcześniejsza ich nazwa brzmiała Ilythiir. Około -17100 KD przez ich knowania doszło do wybuchu tzw. "Wojny Trzech Liści", która trwała ponad 300 lat. Po jej zakończeniu odbyły się długoletnie negocjacje, zarwane jednak gdy Klan Vyshaan z Aryvandaaru zatakował Miyeritar rozpoczynając jeden z największych konfliktów zbrojnych na Abeir-Torilu tzw. "Wojny Koronne". Wybuchły one ok. 12 mileniów temu i brały w nich udział cztery pokolenia walczących ze sobą Elfów. Wojny te miały dwa najważniejsze wydarzenia. Pierwszym z nich była Mroczna Zaraza, która w trzy miesiące zamieniła leśne królestwo Miyeritar w pustynię. Drugim wydarzeniem było zesłanie Drowów.
Mroczne Elfy w jakiś sposób odporne na zarazę postanowiły zaatakować pozostałe Elfy i przegrały. Po tej przegranej uciekły do Podmroku.
Dorobiły się one przezwiska "Dhaeraow" co miało oznaczać ich złą i przewrotną naturę. Po zesłaniu "biedne" i "zdradzone" Drowy długo błąkały się po korytarzach Podmroku i tam odnalazła ich demoniczna bogini Lloth, zwana również Pajęczą Królową. Zaopiekowała się swoimi nowymi dziećmi, dała im moc do odbudowania dawnej potęgi i obiecała zemstę za wszystkie wyrządzone im krzywdy.
Mroczne Elfy są zazwyczaj drobnej budowy, rzadko który ma więcej niż1.70 wzrostu. Ich skóra ma odcień mahoniowy, włosy są zazwyczaj długie, koloru białego. Twarze mają piękne i drapieżne, oczy czerwone, niezwykle bystre, działające także w spektrum podczerwieni. Drowy są niezwykle zwinne i bardzo często oburęczne. Mają też wrodzoną częściową odporność na magię.
Mroczne Elfy są egoistyczne, arogancki, uwielbiają przemoc, wymyślne sposoby zabijania, lubują się w wszelkiego rodzaju gierkach i intrygach, a poza tym są hipokrytami. We wszystkim widzą podwójne znaczenia, wszędzie spodziewają się zdrady i każdy czyn kalkulują pod względem swoich własnych korzyści.
Lloth wszystkim swoim wyznawcom oferuje wielką moc, więc oddanie jej kapłanek graniczy z fanatyzmem. Jednak dla pajęczej królowej wszystkie Drowy są tylko pionkami w jej grze. Tym bardziej się raduje im większy Chaos panuje wśród ich społeczności. Świętym stworzeniem Lloth jest pająk. Za jego zabicie grozi kara śmierci, a najgorszą karą demonicznej bogini jest zamiana w hybrydę pająka i elfa - Dridera. Najwierniejszymi pomocnikami Lloth są Yochlole paskudne demony o niewyobrażalnej mocy.
Mroczne Elfy żyją w miastach, które z kolei rządzone są przez domy. Domy rządzą według ustalonej hierarchii. Najważniejszy jest pierwszy, najpotężniejszy dom cieszący się największą łaską Lloth. W mieści takim jak Menzoberranzan domów jest około 50. Żeby dom mógł poprawić swoją pozycję musi zaatakować dom, który znajduje się wyżej od niego. Jeśli atak był czysty i nie przeżyła ani jedna ofiara Drowy uważają, że zaatakowany dom nigdy nie istniał i zapominają o nim. Jeśli jednak przeżyje jakiś szlachcic (bo tylko oni się liczą) i oskarży atakujących, na niefortunny dom spada straszliwa kara, mianowicie jest masakrowany przez uczniów szkoły magów (Sorcere), wojowników (Melee-Magthere) i kapłanek (Arach-Tinilith). Domami (jak i całym miastem) rządzą Opiekunki - najpotężniejsze kapłanki Lloth. Mężczyźni z ludu pełnią zazwyczaj rolę służebną, bądź są żołnierzami. Najwyższą funkcją jaką może pełnić mężczyzna jest Arcymag miasta. Jednak mimo swojej niskiej pozycji mężczyźni prawie nigdy nie odchodzą ze swych domów aby stać się renegatami. Dzieje się tak ponieważ wszystkie Drowy są wychowywane w myśl zasady :
"Ulu z'hin maglust dal QUellaT lueth Valsharess zhah ulu z'hin wund lit phalar"
Co znaczy: "odejść z domu, to znaczy wejść do grobu."
Dzieci z domów szlacheckich już od najmłodszych lat przygotowywane są do rządzenia, jednak przyszłość dziecka zależy od jego płci. Jeśli dziecko jest chłopcem najprawdopodobniej zostanie magiem lub wojownikiem, podczas gdy dziewczynka najpewniej zostanie przeznaczona do służby kapłańskiej Lloth. Jeśli zdarzy się, że noworodek jest trzecim żyjącym chłopcem, zostaje on poświęcony Pajęczej Królowej. Także jeśli dziecko jest ułomne fizycznie bądź psychicznie zostaje złożone w ofierze. Wychowaniem dziecka nie zajmują się rodzice tylko młoda kapłanka. Ten okres nauki trwa 10 lat. W tym czasie dziecko uczy się chodzić i mówić. Jeśli jest chłopcem uczy się o swojej podrzędnej roli w świecie Drowów (nauka ta odbywa się najczęściej za pomocą bicza kapłanki). W następnych etapach tej edukacji dziecko uczy się tajnej mowy gestów oraz władania swymi wrodzonymi zdolnościami (ogień fearie, kule ciemności, lewitacja). W wieku ok. 10 lat młody chłopiec zostaje Księciem Służebnym i jego zadanie to właściwie usługiwanie wszystkim członkom rodziny. Okres tej służby trwa aż do osiągnięcia pełnoletności, czyli wieku szesnastu lat.
Jeśli chłopiec ma zdolności magiczne w wieku 25 trafia do szkoły magicznej, jeśli zaś nie wykryto w nim magicznego potencjału trafia do szkoły wojowników w wieku 20 lat. Dla kobiet wiek wymagany by zacząć nauki kapłańskie wynosi 50 lat.

Słów kilka o smokach



Legendarny potwór, będący zwykle, jak większość potworów, symbolem prachaosu, przeciwieństwem ładu kosmicznego, nowego porządku boskiego, fantastyczną mieszaniną gatunków, płci, części ciała różnych, najczęściej niebezpiecznych zwierząt, najpopularniejszy potwór mitu i folkloru wielu krajów, niekiedy nie różniący się od węża (gr. drakon to `wąż-smok` stąd łac. draco, fr. i ang. dragon, nm. drache). Bywa wężem zrodzonym aseksualnie z jaja złożonego przez koguta, mającym ciało pokryte rybimi łuskami, z nogami, skrzydłami i niekiedy łbem ptaka, z przednimi łapami (a nieraz i łbem) lwa, albo z uszami wołu, oczami demona, szyją węża, brzuchem mięczaka. W innych typach smoka występowały organy jaszczurki, ryby, ropuchy, słonia, konia, świni, barana, sokoła, ośmiornicy, wieloryba. Bywa wielogłowy lub zaopatrzony w inne organy w nadmiernej liczbie; żyć może zarówno pod ziemią jak i w powietrzu. W najpopularniejszej postaci jest to pokryty łuską jaszczur buchający ogniem z pyska, z wielkimi skrzydłami nietoperza i kolczastym ogonem.

* Smok zrodził się w wyobraźni starożytnych, którzy nie mieli pojęcia o rzeczywistym istnieniu olbrzymich gadów kopalnych ery mezozoicznej (185-60 milionów lat temu). W różnych legendach i mitach smok jako istota ziemno-wodna miewa głowę długowłosej kobiety, jako stworzenie lądowe często wypija krew stworzeń zabitych jego potężnym, kolczastym ogonem; jako stwór powietrzno-wodny nieraz połyka ludzi i zwierzęta w całości; kiedy indziej fruwa jako skrzydlaty wąż. Chaldejski smok Tiamat miał cztery łapy, łuski i skrzydła. Smoki na monumentalnym Portyku Isztar, wzniesionym ku chwale Marduka przez Nebokadnezara II w Babilonie, to czworonogi kryte łuską, chodzące na orlich i lwich łapach, o ciele rogatego węża.
* Na Dalekim Wschodzie smok zachował autorytet istoty dobroczynnej. W Chinach lung (`smok`) stał się godłem i emblematem rodziny cesarskiej. Japoński tatsu (`smok`) może do woli zmieniać swe wymiary, a nawet stawać się niewidzialny. W taoizmie smok jest wcieleniem boskich sił natury. Smoki chińskie i japońskie mimo, że są istotami powietrznymi, nie mają skrzydeł.
* W XX wieku włączono smoka urzędowo do herbu księcia Walii. Groźne kształty smoka uczyniły go wcześnie atrybutem potęgi wojennej i władzy królewskiej.


Apokalipsy Zwierz - to "smok wielki, ryży, mający siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach - siedem koron; ogon jego ciągnął się przez trzecią część gwiazd niebieskich"

Beowulf- skandynawski heros-wiking, bohater tytułowy najwcześniejszego poematu epickiego literatury staroangielskiej (spisanego ok. 700r.), ginie w walce z pustoszącym kraj, ognistym smokiem, zabijając go jednak przed śmiercią. Sigurd, bohater Volsunga Saga i Pieśni o Nibelungach, zabija smoka Fafnira strzegącego skarbu karłów, symbolu nieśmiertelności, zjada serce smoka, co pozwala Sigurdowi rozumieć mowę ptaków. W Pieśni, jako Zygfryd, wykąpawszy się we krwi zabitego smoka, bohater otrzymuje rogową skórę i staje się odporny na ciosy.

Język smoczy (jaszczurzy, bazyliszkowy) - oszczerczy, potwarczy (Hiob 20,16). "Ha, języku smoczy! serce jaszczurze! (...)Wiem, że jak inni, tak i ty mógłbyś wiarę złamać, lecz nie widziałam, że tak podle umiesz kłamać!" (Pan Tadeusz 8,513-519 Mickiewicza).

Kraken - legendarny wielki potwór morski (`smok`), widywany na płn. Atlantyku, opisany po raz pierwszy w 1752 przez Erika Pontopidana, pisarza duńsko-norweskiego.

Krew smocza - fetysz wojenny, talizman przynoszący szczęście; w wielu mitach ostrza włóczni i strzał zanurzone w niej zadają, nieuleczalne, śmiertelne rany. Zobacz niżej Sigurd-Zygfryd.

Lewiatan - gwiazdozbiór Smoka; atrybut mądrości nieba. "Ów zodyjakowy Smok długi i gruby, który gwieździste wije po niebie przeguby, którego mylnie Wężem chrzczą astronomowie, jest nie Wężem, lecz rybą. Lewiatan się zowie. Przed czasy mieszkał w morzach ale po potopie zdechł z niedostatku wody" (Pan Tadeusz 8,89-94 Mickiewicza).

Ouroboros - emblematyczny smok-wąż staroż. Egiptu i Grecji, przedstawiany z ogonem w zębach, pożerający się i odradzający nieustannie; jako symbol gnostyków i alchemików wyrażał jedność wszechrzeczy, materialną i duchową, ustawicznie zmieniającą kształty w odwiecznym cyklu zniszczenia, odtwarzania i nieustannej odnowy. Wizerunek ouroborosa podsunął chemikowi nm. F.A. Kekule von Stradonitz w 1865 ideę pierścieniowej budowy cząsteczki benzenu.

Pysk smoka - brama Piekieł

Smok - jest symbolem chaosu, praoceanu, wody, chmury, deszczu, suszy, prawdy, autorytetu, zasady zła, grzechu, okrucieństwa, despotyzmu, potęgi, bałwochwalstwa, nieuctwa, ostrego wzroku, czujności, straży, wroga, mordu, piractwa, (w chrześcijaństwie) zło, nieczystość, grzech, pogaństwo, herezja, błąd, szatan, kłamstwo, jak również: Potwór, Lewiatan, Wieloryb, Wąż, Jednorożec.

Smok u gnostyków chrześc. - absolut, anioł świtu, wyzwoliciel, pojednawca, duch wszelakiej wiedzy. Na średniowiecznych procesjach noszono wizerunki smoka jako wyobrażenie zwycięstwa.

Smok trzygłowy - indoeuropejski potwór burzy.

Ślina smocza - trucizna

Wąż-smok - przeciwnik, prawróg, diabeł, susza, mróz, choroba, zaraza, ciemność, nieczystość.

Vrdra - w mitologii indyjskiej to smok, który nie pozwalał spaść deszczom monsunowym; zabity przez Indrę, głównego boga panteonu wedyckiego.

Zęby węża-smoka - talizmany zapewniające pomyślność i zdrowie. Gdy mityczny Kadmos założył Kadmeę, przyszłe Teby, zabił węża-smoka i zasiał jego zęby w ziemi: powyrastali z nich wojownicy, którzy się wzajem pozabijali; pięciu pozostałych przy życiu, nazwanych Spartoi (gr. `zasiani`), stało się protoplastami arystokracji tebańskiej. Podobnie postąpił Jazon, na polecenie króla Kolchidy, z zębami zabitego węża-smoka pilnującego złotego runa.

Zagadka Jednorożca



Jednorożec jest jednym z najbardziej tajemniczych zwierząt, o których istnieniu słyszał świat. Wychwalano go w podaniach ludowych, pieśniach, wierszach i opowieściach przez wieki. Jednak pozostaje nadal jedną z wielkich niewyjaśnionych tajemnic tego świata. Pomimo wiary w jego istnienie, nie wiadomo, czy tak naprawdę był kiedykolwiek widziany. Co więcej, postrzeganie tego zwierzęcia przez Chińczyków znacznie różni się od zachodniego wizerunku konia z białą grzywą .Jedyną cechą wspólną wszystkich jednorożców jest pojedynczy róg na środku czoła. Jeszcze bardziej mistyczny wydaje się prawdziwym zwolennikom jednorożców fakt,że zwierzęta owe wymarły, podobnie jak dinozaury, mamuty i Potwór z Loch Ness. Inni jednak wierzą, że nadal żyje w odległych rejonach naszego globu i może być zauważony tylko przez ludzi o niezwykłej szczerości i walorach duszy. Przyjrzyjmy się więc dokładnie pozycji, którą jednorożec zajmuje w świecie kultury i historii.

Jednorożec ze Wschodu



Jednorożec wystepuje w chińskiej mitologii od tysiąca lat. Pojawiał się w różnych formach, ale najbardziej znany jest wizerunek bestii z korpusem jelenia, ogonem lisa, kopytami konia i jednym, krótkim rogiem wyrastajacym ze środka jej czoła. Na grzbiecie można zauważyć pięć kolorów sierści, które reprezentują 5 świętych chińskich barw: czerwoną, żółtą, niebieską, białą i czarną. Sierść na brzuchu jest koloru żółtego. W niektórych przypadkach, zdarza się im posiadać zielona łuskę, co upodabnia je do smoków. Chiński Jednorożec to inaczej Kilin (wymawiane jako czi-lin). Nazwa ta powstała z połączenia Ki, męskiego jednorożca i Lin-żeńskiego jednorożca. Jest to tak uważne zwierzę, że podczas swoich wędrówek nigdy nie nadepnie na najmniejsza żywą istotę. Żywi się wyłącznie roślinami, których już nie ma na ziemi. Może zyć przez 1000 lat. Kilin narodził się z wnętrza ziemi i należy do grupy czterech zwierzat dobrego omenu (razem ze smokiem, feniksem i zółwiem). Przepowiada przyszłość i jest jednym z podstawowych elementów życia.

Pierwsze Jednorożce



W mitologii chinskiej jednorożec jest zwiastunem dobrej nowiny, który przybywa tylko z ważną misją. Jego pojawienie się interpretowano jako zwiastun dobrych czasów. Dlatego jego nieobecność na ziemi przez wieki sugeruje, że żyjemy w złych czasach. Pojawia się, kiedy czasy są dobre i rządzi dobroć.

Jeden z pierwszych jednorożców rzekomo pojawił się 5000 lat temu, żeby przekazać cesarzowi Fu Hsi tajniki języka pisanego. Później, prawie 4700 lat temu w 2697 B.C. następny jednorożec pojawił sie w ogordach Żółtego Cesarza ( Huang Di).To niezwykłe zdarzenie w pojęciu cesarza miało oznaczac, że jego rządy będą długie i spokojne. Dwa jednorożce żyły również za rządów cesarza Yao, czwartego z Pięciu cesarzy, którzy nadali kształt światu 4000 lat temu.


Narodziny i Śmierć Konfucjusza - przepowiednia Jednorożca

Chińczycy wierzyli również, że jednorożce mogą przepowiedzieć narodziny wielkich ludzi, czego przykładem był filozof Konfucjusz. W 551 B.C. ciężarna matka Konfucjusza spotkała w lesie jednorożca. Dał jej kawałeczek "jade" i położył jej głowe na kolanch. Zrozumiała powagę sytuacji i uznała to za znak od bogów.

Inne Jednorożce ze Wschodu



Istniała tradycja wierzeń związanych z Jednorożcem. W Japonii był on znany jako Kirin. Miał kudłatą grzywę i ciało byka. W przeciwieństwie do chińskiego jednorożca, japońska bestia była postrachem dla przestępców. Posiadała zdolność wykrywania winy. Sędziowie używali jednorożców do wykrywania winy w czasie procesów sądowych.

Arabski jednorożec zwany Karkadann posiadał magiczne zdolności. Jego róg chronił przed skorpionami, a spożywanie jego mięsa pozwalało pozbyć się demonów. Bazując na opisach zawartch w starożytnych tekstach, eksperci sądzą, że Karkadann był w rzeczywistości oryxem, dużą antylopą, która wyglada jakby miała jeden róg, gdy patrzy się na nia z boku. ( Wizerunek tego jednorożca chciałam nabyć w grudniu 2001 w sklepie w centrum handlowym w Jankach, ale za długo się zastanawiałam i ktoś mnie ubiegł... L.)

Trolle



Podczas Pierwszej Ery Gwiazd Melkor w otchłaniach Angabandu wyhodował straszliwą rase Kanibali o nadludzkiej sile, jednakże głupich. Stwory te nazwano Trollami. Przez pięć Er Gwiazd i Trzy Ery Słońca pełnili oni czyny tak okrutne jak tylko mogła zrodzić ich głupota. Powiadają iż Melkor wyhodował Trolle ponieważ żądał rasy równie silnej jak Enty. Enty były pokrewne drzewom Trolle natomiast kamieniom. Głupota trolli była tak wielka iż na początku nei potrafiły mówić. Tylko niektóre Trolle przyswoiły sobie Podstawe Czarnej Mowy.

Trolle były by znakomitymi wojownikami, jednakże zaklęcie które je ruszylo do życia zostało rzucone w ciemnościach przez co Trolle nie znosiły światła. Wychodząc na polane światło wyniszczało ich, skóra rosła do wewnątrz zamieniając je w kamień. Mimo iż były łatwe do pokonania na otwartym terenie, w jaskiniach i mrocznych puszczach stanowiły poważne zagrożenie. Żywiły się surowym mięsem, zabijały dla przyjemności i bez powodu. W Erach Gwiazd trolle poruszały się swobodnie niszcząc wszystko i wszystkicj jednak wraz z nastaniem Er Słońca stały się ostrożniejsze i rzadziej wychodziły na powierzchnie. Powiadają iż w Bitwie Nieprzeliczonych Łez wielkie zastępy Trolli walczyły jako straż Gothmoga, władcy Balrogów. Siedemdziesiąt z nich jednak poległo z ręki jednego tylko wojownika Hurina, lecz gdy przybyły posiłki Hudin dostała się do niewoli.

Wiele opowieści Trzeciej Ery mówi o trolach. Na wrzosowiskach Etten na północ od Rivendell trzy olbrzymie Trolle siały postrach, pożerały tamtejszych mieszkańców. W końcy jednak za sprawą Gandalfa zaminiły się w kamienie. Bystre oko dojrzy je również w filmi podczas wędrówki Froda do Rivendell.

Powiadają iż Sauron nie był zadowolony z Trolli i chciał lepiej wykorzystać ich siłe. Wyhodował więc rase Olog-hai - trolli, które mogły przebywać na słońcu tak długo jak podtrzymywała je wola Saurona. W Walce o Pierścień byli jedną z lepszych armi Wielkiego Władcy. Siali postrach w bitwie na polach Pelennoru oraz przed Czarną bramą. Bronią ich były młoty dzięki którym z łatwością rozstrzaskiwali hełmy przeciwników. Nosili również okrągłe tarcze i wszystko mogli użyć dzięki czarowi Sauroan dającemu trollą spryt. Gdy Pierścień przepadł Trolle uległy zagładzie, nidobitki błąkały się po lasach. Pomimo swej ogromnej siły zostali rozproszeni i jeden po drugim wybici.

Orki



Powiadają iż Melkor zaraz po przebudzeniu elfów porwał wielu z nich i zamknął w lochach Utumno. Tam za pomocą tortur przemienił je w ochydne i straszliwe stwory. Z nich to wyhodował niewolnicze plemię goblinów, równie wstręnych jak wspaniałe były elfy czy hobbity. Byli to orkowie, rasa najniegodziwsza na całej Ardzie, stworzona w bólu i cierpieniu. Jedyną radością ich życia było zadawanie innym bólu. Odznaczali szkaradną sylwetką - byli krępi, przygrabieni i krzywonodzy, byli silni, skóra czarna. -Orkowie byli zaciekłymi wojownikami gdyż bardziej nież wroga bali się swego pana, choć może woleli umrzeć niż żyć na służbie u niego?. Byli również Kanibalami i nie raz ich pazury i zaślinione kły splamiały się mięsem pobratymców. Ponieważ zostali poczęci jako niewolnicy Władcy Ciemności, lękali się światła, gdyż osłabiało ich i paliło. Rozmnażali się nie tylko w Utumno lecz także we wszystkich kryjówkach w Śródziemiu. Potomostwo ich zaludniło Arde zanim jeszcze inne rasy się przebudziły. Gdy w kolejnych erach trwały migracje elfów, orkowie żyli w swych kryjówkach i nie pokazywali się w świetle dziennym. Dopiero w Czwartej Erze Gwiazd wyszli z Angabandu odziani w stalowe zbroje i kolczugi, w hełmy z żelaznych obręczy i czarnej skóry, o stalowych dziobach niczym sępy czy jastrzębie. Uzbrojeni byli w zakrzywione szable. Wraz z wilkami i wilkołakami wkroczyli do Beleriandu. Początkowo Elfy nie używały oręża, udały się więc do Krasnoludów i dzięki ich broni przepędzili Orków.

Gdy jednak Melkor powrócił w ostatniej Erze Gwiazd, orkowie ponownie opuścili mury Angabandu by wzniecić Wojne o Beleriand. Pierwsza bitwa rozegrała się w dolinie rzeki Gelion, gdzie oddziały orków napotkały Elfy Szare pod wodzą Thingola oraz Elfy Zielone pod wodzą Denethora. Orków zdziesiątkowano i odparto - w paniczej ucieczce dotarli do Gór Błękitnych gdzie topory krasnoludzkie wybiły ich co do jednego. Melkor wszkaże wraz z tą armią wysłał jeszcze dwie inne. Druga z nich uderzyła na Falas, jednak nie zdołała zdobyć miasta. Połączyła się więc z trzecią armią orków i obie ruszyły na podbój Mithrimu leżącego na Północy. Orkowie zamierzali pochwycić w pułapke i wybić nowo przybyłą armie Noldorów. Jednak siły Noldorów dowodzone przez Feanoram, przekraczały wszlekie wyobrażenia Orków. Sam widok kaleczył wroga a blask ich mieczy napełniał ich umysły bólem i przerażeniem. W bitwie tej zwanej Bitwą pod Gwiazdami zginąl Feanor lecz armie orków zostały wybite doszczętnie. Gdy druga armia Noldorów pod wodzą Fingolfina ruszyła na Zachód, potężny blask Słońca rozświetlił niebo i niczym wielki krzyk poraził wszystkie sługi Melkora. Tak oto rozpoczęła się Pierwsza Era Słońca i na jakiś czas samo światło powstrzymało orków od wychodzenia z kryjówek. W późniejszych czasach nastała Bitwa Chwalebna w której to armia Orków choć liczniejsza i lepiej uzbrojona, została zniszczona przez Noldorów, a elfy rozpoczęły oblężenie Angabandu. Mimo wielu porażek Melkor wciąż rósł na sile. Mnożył Orki, Trolle, sprzymierzył się z Balrogami oraz Smokami. Siły Melkora urosły do takich rozmiarów iż uznał on że gotów jest do walki. Rozpoczęła się Bitwa Nagłego Płomienia. Bitwa ta rozpoczęła okres panowania zła, przez Orków nazwany Wielkimi Latami. -W tym okresie padły twierdze Tol Sirion, Falas, Brithombar, Eglarest, Nargithrond na koniec padło Królestwo Gondolinu. Groza tamtych dni wreszcie dobiegła końca. valarowie, Majarowie i Noldorowie z Tirionu wyruszyli z Nieśmiertelnych Krain, by połączyć swe siły w Wielkiej Bitwie. Twierdzę Angabandu zniszczono, Góry Północy rozpadły się a kraina Beleriandu wraz z Angabandem zanużyła się w morskiej wodzie. Słudzy Melkora zaś zostali doszczętnie wybici a On sam przepadł w Otchłań na zawsze. Mimo to Orkowie przetrwali chowając się na Wschodzie i Południu. Wkońcu zaoferowali swe usługi Sauronowi, wodzowi Melkora. Druga Era Słońca to bitwy dla nowego Władcy oraz wielki upadek na sam koniec wraz z unicestwieniem większości orków.

Również i wtedy część orków uchowała się w swych kryjówkach. Żyli tak mnożąc się przez ok. 2000lat. w 1300 roku zjawiły się Nazgule, po czym przyłączyło się do Saurona, Królestwo Angmaru i jego Orkowie. Po 600 latach Angmar padł a zło przeniosło się do Gondoru dokładniej do Minas Morgul. Tam przez kolejny tysiąc lat rosła liczebność orków. Powiadają iż Sauron nie był zadowolony ze swoich orków i pragnął stworzyć coś potężniejszego. W 2475 roku z jego twierdzy wyszły straszliwe stwory wyhodowane z rasy orków za pomocą czarów. Nazwano je Uruk-hai. Stwory te opuściły Mordor i zniszczyły największe miasto Gondoru, Osgiliath. Uruk-hai to niewątpliwie rasa o wiele silniejsza od Orków, nie bojąca się światła, mężniejsza w walce i wytrzymalsza. Bardzo często Uruk-hai byli dowódzcami pomniejszych grup Orków. Przez następne stulecia tak Prki jak i Uruk-hai rośli w siłe. Dochodzili bardzo głęboko w krai Gondoru. Kiedy w 1980 roku Balrog zawładnoł Morią byli przy nim Orkowie z Gór Mglistych by wypełnić pustke po krasnoludach. Wyniszczali każdeg krasnoluda który znalazł się w pobliżu. Jednak czyny te obróciły się przeciwko nim. Przez siedem lat trwała wyniszczająca wojna zwana Wojną Krasnoludów z Orkami. Choć zgineło w tej bitwie wiele krasnoludów to orkowie zostali niemal wybici co do jednego. Przez kolejne stulecia Góry Mgliste zostały uwolnione od tych stworzeń. W pócniejszych czasach nastała jeszcze jedna wielka Bitwa zwana Bitwą Pięciu armi gdzie Orkowie doznali kolejne porażki zabijając większość Krasnoludów wraz z Bolgiem synem Azoga, króla Krasnoludów.

Podczas Wojny o Pierścień orkowie byli już prawie wszędzie. W Isengardzie, Minas Morgul, Mroczej Puszczy, Górach Mglistych. Wszyscy szykowali się do Wojny. Największa część Orków była w Mordorze do czasu aż wrogowie pojawili się pod Bramą. Wszystko rozstrzygneło się w ostatniej Bitwie pod Czarną Bramą Mordoru. Zebrały się tu wszystkie siły i na rozkaz Saurona ruszyły do walki z Zachodem. W tej chwili jednak Pierścień Władzy został zniszczony wraz z nim i Sauron i Nazgule. Czarna wieża i brama padła a Orkowie zostali wybici. Bez wątpienia część z nich została, jednakże nigdy później nie odrodziła się w taką potęge jak za czasów Saurona. Przeminili się w Gobliny i chowali się do końca swoich dni.

Krasnoludy



Krasnoludy to plemie powstałe dzięki Kowalowi Valarów, Aulemu. Ukształtował on Siedmiu Ojców Krasnoludów. W czasach gdy Aule kształtował Krasnoludy, Melkor i jego słudzy rozciągali dwoje panowanie nad Śródziemiem. Widząc to Aule postanowił obdarzyć Krasnoludy specjalnymi zdolnościami, wytrwałością, odpornością na ogień i zimno oraz zaciętością. Odznaczały się również dumą i nieugiętą wolą. Ich plemie dzieliło się na różnych rodzajów specjalistów. Tak więc byli: górnicy, kamieniarze, znawcy metali i rzeźbiarze metali w kamieniu. Ich praca wymagała poświęcenia czasu dlatego też każdy z nich żył ok. 250 lat. Mogli swe życie również stracić w walce. Aule oprócz biegłości w sztukach podarował Krasnoludą także język khuzdul gdzie Aule to Mahal a Krasnoludy - Khazad. -Stworzenie Krasnoludów było potajemną rzeczą Aulego. Jako iż Iluvatar potrafi widzieć wszystko zauważył i to. Nie pozowlił jednak by Krasnoludy przebudziły się przed Pierworodnymi. -Powiadają iż każdy z Siedmiu Ojców wzniósł wspaniały pałac, lecz przekazy elfów wspomnają tylko o 3. Były to Belegost, Nogrod oraz Khazad-dum. Historia tego trzeciego przetrwała najdłużej a wzniósl go pierwszy z Ojców zwany Durinem I. -Gdy wojna przyniosła zniszczenie Belegostu i Nogrodu, krasnoludy z tych królestw przeniosły się do Gór Mglistych by zamieszkać w Khazad-dumie. W drugiej erze liczne zastępy Noldorów (elfów) wkroczyły do Eregionu i obok zachodnich wrót Khazad-dumu założyły swe królestwa. Dzięki temu mogła następować wymiana oraz handel, z czego najwiecej elfy kupowały metalu jaki się tam znajdował zwany mithrilem. To właśnie te elfy wykuły Pierścień Władzy. Krasnoludy mimo iż dostali 7 z pierścieni to nie wciągnięto ich w straszliwe wojny Drugiej Ery. W khazad dumie Krasnoludy zamkneły wrota do ich królestwa i nikt nie mógł się tam dostać. Od tego czasu nazywa się ono Morią. Dzięki temu krasnoludy przetrwały długi okres czasu aż do panowania Durina VI kiedy to drążącw ziemi, zapuściły się zbyt głeboko uwalniając demona, jednego z Balrogów sług Melkora.

Ludowi Durina przypadł los bezdomnego plemienia. W roku 1999 założyli oni królestwo pod górą w Ereborze. Jednak w 2210 opuścili to miejsce i ponoć osiedlili się w Górach Szarych. Przyjęto tam Thorina jako władca a wraz z Pierścieniem Władzy królestwo zaczęło prawidłowo funkcjonować. Wydobywano tam złoto krasnoludzkie które stało się zbyt sławne. Za panowania Daina, syna Naina II, z Północnych Pustkowi przybyły zimne smoki, wiedzione bogactwem krasnoludów. Smoki były w pełni gotowe do walki przez co wymordowały część krasnoludów a reszte wypędziły z Gór Szarych. W roku 2590 dziedzic Daina I, Thror zebrawszy resztki mieszkańców powrócił do Ereboru. I po raz kolejny historia się powtórzyła gdyż w roku 2770 za panowania Throra do Ereboru przybył najpotężniejszy Smok III ery zwany Smaugiem Złotym. Zabijał i niszczył wszystko, wygnał krasnoludy z Góry,a sam został Władcą na najbliższe dwa wieki. Resztki które pozostały zawędrowały do Żelaznych Gór. Krasnoludy straciły również Throra który zginął z rąk Orków. Było to bezpośrednią przyczyną największej wojny Krasnoludów z Orkami. Zebrały się wszystkie rody Krasnoludów i wyruszyly na wojne przeciwk Orką. Wyniszczyły po drodze wszytskie bandy aż dotarły do Morii. Tam stoczono bitwe w której Krasnoludy były górą, jednakże okazało się to zwycięstwem nie wartym strat. Orki zabiły połowę swych wojowników. Wojna ta również nie przyniosła im praw do Morii gdyż nadal panował tam Balrog . Wielu krasnoludów odeszło do domów smutnych, o wielu zapomniano lecz na uwage zasługuje historia Thorina Dębowej Tarczy.

Po bitwie pod Azanulbizarzem pozostał on w Górach Błękitnych. Razem z nim przybyło w te strony wielu krasnoludów, tak iż wypełniły sale Thorina. Nie był on jednak szczęśliwy pragnąc powortu do Ereboru. Z pomysłem powrotu zwrócił się Thorin o pomoc do Gandalfa, po czym obaj niezwłocznie rozpoczeli przygotowania do wyprawy. Tą historię szrzej przedstawia Czerowna Księga Marchi, gdyż jednym z bohaterów który pomógł Thorinowi był Biblo. Wyprawa zakończya się sukcesem i Thorin osiągnął swój cel jakim było zabicie Smauga Złotego. Niedługo było mu jednak panować gdyż zginął w bitwei pięciu armi. Nie oznaczało to wszakże konca rodu Durina, gdyż w bitwei pięciu armi brał również udział Dain Żelazna Stopa, spadkobierca Thorina. Królestwo którym rządził Dain nei było jedynym w Czwartej Erze. Inny krasnolud też wielkiego rodu założył królewsto na początku Czwartej Ery. Był nim Gimli, syn Gloina, rozsławiony przy wojnie o Pierścień. Należał do Drużyny Pierścienia. Po zakończeniu wojny o Pierścień wielu krasnoludów podążyło za Gimlim do Helmowego Jaru zwanego inaczej Błyszczącymi Pieczara. -Przez Ponad 100 lat Gimli władcał tąkrainą, lecz po śmierci Elessara przekazał władze a sam wyprowadził się do swego przyjaciela Legolasa, pana elfów w Ithilien. Wedle opowieści Gimli wsiadł na statek i przez Wielkie Morze pożeglował wraz z przyjacielem do Nieśmiertelnych Krain. Tak oto kończą się kroniki Śródziemia na temat Krasnoludów. Nie wiadomo czy lud ten przetrwał IV ere i panowanie ludzi. Lud ich ciągle podupadał a to czy nadal zamieszkują jaskinie świata czy odeszli do Siedziby Aulego pozostaje tajemnicą.

Hobbici



Powiadają, że kiedy na Świecie rozbłysnął jasny płomień Arieny - Słońca i w ślad za nim powstała rasa ludzi, w tej samej erze pojawiło się również na Wschodzie plemię niziołków, zwanych hobbitami. Był to lud zamieszkujący podziemne nory, spokrewniony ponoć z ludźmi, niższej jednak postury niż krasnoludy, cieszący się ziemskim żywotem przez około sto lat. -Nic nie wiadomo na temat tej rasy przed rokiem 1050 Trzeciej Ery, kiedy to zamieszkiwali oni ponoć wespół z Ludźmi z Północy północne Doliny Anduiny, pomiędzy Górami Mglistymi i Wielkim Zielonym Lasem. W stuleciu tym złowrogie moce przedostały się do Zielonego Lasu, wkrótce więc zaczęto nazywać go Mroczną Puszczą. Być może to właśnie wydarzenie zmusiło plemię hobbitów do opuszczenia Dolin. Przez całe następne stulecia wędrowali hobbici na zachód przez Góry Mgliste do Eriadoru, gdzie na otwartej żyznej ziemi zastali elfy i ludzi.

Wszyscy hobbici, tak niewiasty, jak i mężczyźni, podobni byli do siebie pod pewnymi względami. Mieli od dwóch do czterech stóp wzrostu, palce ich były długie, twarze pulchne i pogodne, mieli kręcone brązowe włosy oraz osobliwe, niezwykłych rozmiarów, bose stopy. Skromni i szanujący tradycję, wartość współbraci mierzyli ich przywiązaniem do spokojnego, wiejskiego życia. Zuchwałe postępowanie i zamiłowanie do przygody nie znajdowały u nich pochwały i były uważane za nierozważne. Fantazje ponad ich skromną miarę ograniczały się jedynie do nakładania odzienia w jasnych barwach i spożywania sześciu podstawowych posiłków dziennie. Jedyną ekstrawagancją, na którą sobie pozwalali, było palenie fajkowego ziela, co według ich mniemania miało się stać wkładem hobbitów do światowej kultury.

Hobbici dzielili się prawdopodobnie na trzy szczepy: Harfootów, Fallohidów i Stoorów. Harfootowie, najliczniejsi pośród hobbitów, byli zarazem najmniejsi. Włosy ich i skóra miały barwę orzechowego brązu. Rozmiłowani byli w górzystych krainach i miłe im było towarzystwo krasnoludów. Harfootowie byli pierwszymi hobbitami, którzy pokonali Góry Mgliste i dotarli do Eriadoru.

Niemal sto lat później, w roku 1150 Trzeciej Ery, w ślad za swymi współbraćmi podążyli Fallohidzi i również przekroczyli góry. Do Eriadoru przybyli, obierając przejścia na północ od Rivendell. Fallohidzi stanowili szczep najmniej liczny. Wyżsi i smuklejsi, bardziej, jak mówiono kochali przygodę niż ich bracia. Skóra ich i włosy nie były tak ciemne, bliższe im były leśne ostępy, a na towarzyszy upodobali sobie elfy. Bardziej ich pociągały polowania niż uprawa ziemi, a ze wszystkich hobbitów najmocniej zdradzali cechy przywódcze.

Ostatni przybyli do Eriadoru Stoorowie. Najbardziej podobni do ludzi, byli krąglejsi od swych współbraci, a niektórzy, ku zdumieniu innych, mogli zapuszczać brody. Zamieszkiwali w Dolinach Anduiny tereny najbardziej wysunięte na południe, obierając sobie na siedliska płaskie nadrzeczne tereny; nieobca im była, co wśród hobbitów należało do rzadkości szyuka wiosłowania, łowienia ryb i pływania. Jako jedyni hobbici nosili obuwie; mówiono, iż w deszczową pogodę wkładali buty z cholewami. Wedle pogłosek swą wędrówkę na zachód rozpoczęli Stoorowie dopiero w roku 1300, kiedy to wielu z nich przekroczyło Przełęcz Czerwonego Rogu. Ich niewielkie osady pozostały jednak nadal na terenach takich jak Pola Gladden, przez dwanaście kolejnych wieków. Początkowo w Eriadorze większość hobbitów osiedliła się na ziemiach zamieszkanych przez ludzi nie opodal miasta Bree. W roku 1601 część udała się dalej na zachód, do żyznych ziem rozciągających się nad rzeką Brandywiną. Tam założyli Shire, krainę uznawaną od tego czasu za ojczyznę hobbitów. Hobbici liczą czas od tego właśnie wydarzenia. Z natury hobbici byli plemieniem miłującym pokój, dzięki zaś wielkiemu szczęściu odkryli krainę nie tylko pełną pokoju, lecz urodzajną. Tak więc, nie licząc Wielkiego Moru w roku 1636, który dotknął wszystkie plemiona Eriadoru, zbrojna potyczka zakłóciła spokój Shire nie wcześniej niż w 2747. Był to niegroźny atak orków, który hobbici nieco na wyrost nazwali Bitwą na Zielonych Polach. Bardziej wyniszczająca była Długa Zima roku 2758 oraz dwa lata głodu, które przyszły po niej. Tak więc, w przeciwieństwie do innych plemion Śródziemia, hobbici przez długi czas zaznawali pokoju. Inne rasy, ujrzawszy niziołków, uważały ich za niewiele wartych, nie przyświecała im bowiem ambicja posiadania wielkich bogactw ani sprawowania władzy. Braki stanowiły ich siłę, gdy bowiem wokół upadały większe i mocniejsze rasy, hobbici wiedli nieprzerwanie spokojny żywot w Shire, poświęcając się troskliwie uprawie. We wszystkich zakątkach Shire rozwijały się ich miasta i osady: Hobbiton, Tukon, Michel Delving, Oatbarton, Żabia Łąka i tuzin innych, a rozkwit miast szedł w parze z pomyślnym życiem wszystkich hobbitów.

Niewiele można powiedzieć o słynnych hobbitach przed trzynastym wiekiem Trzeciej Ery Słońca, do tego bowiem czasu rasa ta była prawie całkowicie nie znana Światu. Hobbici mieli oczywiście własne rozumienie sławy. W dziejach Shire pierwszymi hobbitami, którzy otrzymali imiona, byli bracia ze szczepu Fallohidów - Marko i Blanko; oni to wyprowadzili hobbitów z Bree, by powieść ich przez Most Kamiennych Łuków do Shire. Krainę tę przejęli od Dunedainów z Arnoru, którego królowi płacili w zamian niewielką daninę. W roku 1979 zaginął na północy ostatni król Arnoru, a w Shire ustanowiono urząd thana. Pierwszy tę godność piastował Bukka z Moczarów, od którego wywodzili się wszyscy późniejsi thanowie.

Olbrzymem wśród hobbitów był Bandobras Tuk, wysoki na ctery stopy i pięć cali, który dosiadając wierzchowca, dzielnie poprowadził swe plemię przeciwko orkom w Bitwie na Zielonych Polach. Powiadają iż kijem uśmiercił ich wodza Golfimbula. Ze względu na swą postawną sylwetkę i czyny zyzkał przydomek Bullroarer, Ryczący Byk. Innym hobbitem słynącym ze swych czynów w niewielkim kraju Shire był Isengrim Tuk, nazwany Isengrimem II, dwudziesty drugi than Shire, budowniczy Wielkich Smajalów w Michel Delving, dziad Bandobrasa Tuka. Jednak w sposób właściwy hobbitom najbardzej czczonym bohaterem przed Wojną o Pierścień był skromny farmer o nazwisku Tobold Hornblower z Longbottom, który w dwudziestym siudmym wieku zaczął pierwszy uprawiać roślinę galenas, nazywaną również fajkowym zielem. Czyn ten przysporzył mu chwały i zachwyceni hobbiccy palacze fajek nadali jednej ze szlachetniejszych odmian tej rośliny nazwę Stary Toby.

Gobliny



Mianem goblinów określa się orki, które w Trzeciej Epoce wyemigrowały z północy ku leżącym na południu Górom Mglistym i Szarym. Po dziś dzień zamieszkują tamtejsze jaskinie, w których wzorem krasnoludzkich mistrzów, wykuły w skale potężne sieci tuneli i komnat. Stolicą jest leżąca na północny-zachód od Mrocznej Puszczy, Góra Gundabad, zwana również Wielką Górą. -Do tej pory jednak, ciężko jest stwierdzić, czy gobliny wybudowały ów ogromne groty i podziemia same, czy też wykorzystały do tego jeńców czy więźniów. Należy bowiem mieć na uwadze, że rasa ta była z natury leniwa, toteż trudno jest ocenić, ile z tych przejść, pieczar, czy kopalń wbijających się głęboko we wnętrza gór, zostało wykutych przez same orki. Atoli, potężne tunele podlegają ciągłej rozbudowie, ewoluują do postaci wielkich labiryntów, w których tylko gobliny, bądź inne okropne stwory zamieszkujące jaskinie, są w stanie odnaleźć właściwą drogę. A gdy już ktoś zabłądzi i nie jest goblinem, bądź nie ma stosownego upoważnienia, słowem jest obcy, raczej ma nikłe szanse na ponowne ujrzenie świata zewnętrznego. To z racji natury orków, o czym jednak trochę później. - Mentalność stworzeń -Wracając jednak do tematu, wspomniałem, iż gobliny mieszkają w sąsiedztwie innych stworów. Często zdarza się, że jaskinia którą sobie upatrzyły, jest już zajęta przez jakąś istotę. Często o istnieniu takiego "ktosia", orientują się dopiero po wydrążeniu wielu mil tuneli. Nie ulega jednak wątpliwości, że albo zostanie on brutalnie zabity, albo gobliny zawrą z nim sojusz. Bo czasami zdarza się, że pomimo nienawiści do całego świata, orki dogadują się z innymi, równie mrocznymi istotami. Chyba najsłynniejszym przykładem są wilczy jeźdźcy, czyli po prostu orki dosiadające wargów. Ze względu na podobne poczucie przynależności do świata obu ras, mroczne wilki doszły do porozumienia z goblinami, by wspólnie napadać wioski ludzkie, posiadłości elfie, czy podróżników przemierzających Mroczną Puszczę. Należy pamiętać, że wynikające z tego obustronne korzyści, są ekwiwalentną zapłatą za trudy walki. Toteż sojusz pomiędzy bestiami prawdopodobnie będzie się tylko pogłębiał. -Zainteresowania oraz Savoir - vivre, czyli coś o zachowaniu tych stworzeń. -Z powyższego fragmentu wynika, że gobliny były bezwzględnymi, okrutnymi i przewrotnymi bestiami. Wśród fali epitetów, uwłaczających ich godności, trudno jest znaleźć jakiekolwiek superlatywy. Wynika to z nienawiści do wszystkich istot cieszących się z ładu i szczęścia. Można zaryzykować stwierdzenie, iż gobliny wszystkich traktowały z równą arogancją i antypatią. Pomimo sporadycznych przypadków umów pomiędzy orkami a krasnoludami, czy wargami, stworzenia te raczej wolały walczyć niż dyskutować. A trzeba wiedzieć, iż posiadali szeroką gamę oręża. Zaczynając od młotów, kilofów potrzebnych im do pracy, poprzez miecze i sztylety, a kończąc na wykrzywionych szablach i ogromnych toporach. Zwłaszcza tę ostatnią broń cenili sobie bardzo. Znamienny dla goblina jest topór i to najlepiej żeby dodatkowo pokryty był warstwą świeżej krwi, która sączy się z ciała jakiegoś "podłego elfa". Mroczna natura tych stworów objawia się również w innej dziedzinie, a mianowicie w technologii. Pomimo iż gobliny uważa się za bezmyślne maszyny górnicze, to jednak nie można zaprzeczyć artyzmu, jaki osiągnęli w dziedzinach mechanizmów oraz wybuchów. Krążą pogłoski, że są twórcami urządzeń służących masowej destrukcji (możliwe że chodzi również o bomby - ale nie mam co do tego pewności), które wykorzystywane były, jak nie trudno się zresztą domyśleć, do efektywnego mordowania jak największej ilości istot. Możliwe, że jest to kolejny dowód na leniwość orków. W każdym bądź razie, należy w tym miejscu stwierdzić, że gobliny nie są tak apatyczne jak ich sąsiedzi z północy. Pomimo że są równie nieczułe, to jednak potrafiły znaleźć sobie jakieś bardziej ambitne zainteresowania. - Uzewnętrznienie cech wewnętrznych (wygląd, zmysły itp.) Należy wiedzieć, że istoty te nie są jedynie złośliwymi chochlikami z dziecinnych powieści o rycerzach i zamkach (jak to zasugerowane jest przez angielskie tłumaczenie wyrazu "goblin" zawarte w co niektórych słownikach - vide Collins) // chociaż można by polemizować, czy owe tłumaczenie przybrało stosowną formę //. Są to zaś ogromne, grube oraz niezwykle szpetne istoty. Już sam zatrważający wygląd rzutuje na mentalność stworów. Pomimo, iż zazwyczaj są mniejsze od orków zamieszkujących inne tereny, to jednak stwierdzenie, że są bardziej łagodne od chociażby ich północnych kuzynów, mija się z prawdą. Jeżeli już znajdą ofiarę, będą wytrwale podążać jej tropem. Każdy, kto zmuszony był przed nimi uciekać wie, że gobliny potrafią szybko biegać, posiadają doskonały węch, bystry wzrok w ciemności. Tak, orki, jako stworzenia stroniące od światła słonecznego, dobrze widzą tylko w mroku, ewentualnie przy znikomym świetle księżyca. Dlatego też, ze swoich jaskiń wychodzą wyłącznie nocą, gdyż za dnia byliby praktycznie bezbronni. Spytać teraz można...

-A po co opuszczają pieczary?
Odpowiedź jest zarazem oczywista jak i trywialna. Opuszczają swoje kryjówki po to, by napadać, rabować, bądź pielęgnować swoje kontakty z mrocznymi rasami. Wielu podróżników, wędrujących w cieniu gór, wpadło w zastawione przez gobliny mordercze zasadzki. Stwory te preferują więc atak z zaskoczenia, jednak gdy dojdzie do otwartej walki, będą naprawdę trudnym przeciwnikiem. Pobliskie wioski napadane są przez nie podczas nocy, gdy mieszkańcy jeszcze śpią. Najczęściej ludzie bądź inne stworzenia, nie wiedzą nawet co je zaatakowało, gdy padają martwi na ziemi.

Entowie



W czasie wojny o Pierścień niezwykłe stworzenia wkroczyły do walki przeciwko orkom i ludzią z Isengardu. Pólludzie półdrzewa mieli po 14 stóp wzrostu, a najstarsi z nich zamieszkiwali Śródziemie przez 9 Er Gwiazd i Słońca. Panem Entów był Fangorn zwany we wspólnej mowie Drzewcem. Był ogromny i stary, należał bowiem do najwyższej i najstarszej rasy Ardy. Pokryty był chropowatą korą, pień przypominał dąb lub buk, ramiona zaś niczym gładkie gałęzie, a ręce o 7 palcach powykręcane i szorstkie. -Historie elfów mówią o tym jak w czasie, kiedy Varda Królowa Niebios, pozwoliła po raz drugi rozbłysnąć Gwiazdom przebudziły się elfy, a wraz z nimi w Wielkich Lasach Ardy, Entowie. Zrodzili się oni bowiem z myśli Yavanny, Królowej Ziemi. Stali się nie tylko pasterzami lecz także strażnikami drzew. W czasie swego przebudzenia Entowie nie znali mowy, dopiero elfy nauczyły ich tej sztuki w której póxniej tak się rozmiłowali. Pokochali również nauke innych języków nawet ludzkiego. Najlepiej jednak mówili w swoim własnym języku, którego nikt prócz nich nie umiał dostatecznie zgłębić. Choć kochali mowe i zwoływali wielkie zebrania zwane Entowymi Naradami, to na prawde byli samotnikami, żyjącymi zdala od siebie. Jako iż były to stworzenia żywe to musieli także pić i jeść. O ile jedzenie było najczęściej trawą to picie było specjalnym magicznym napojem. Tak też wieldi Entowie swój żywot, wokół gdy inne rasy rodziły się i umierały, oni ciągle stali na straży, żyjąc własnym życiem. Entowie byli ludem spokojnym. Dopiero gdy pojawiły się Orki i zaczęły wycinać drzewa, Entowie zawrzeli gniewem. Również krasnoludy nie przepadały za nimi, gdyż nosili topór i wycinali drzewa.

W Erach Gwiazd entowie dzielili się na przedstawicieli tak męskiej jak i żenśkiej płci. Jednak w Erach Słońca entowe żony rozmiłowały się w otwartych przestrzeniach gdzie mogły opiekować się pomniejszymi drzewami. Z czasem jednak drzewa zostały zniszczone a wraz z nimi musiały odejść żony Entów. Była w śród nich żona Drzewca, Fimbrethil, zwana Gałęzinką Lekkonóżką. Nikt nie wie gdzie powędrowały, jedni mówią że na Wschód inni że na Południe. Choć entowie nie umierali jak starzejący się ludzie, stali się rasą podupadłą. Nie byli zbyt liczni, wielu także zginęło z rąk ludzi bądź orków, od miecza i ognia. -Entowie żyjąc w Śródziemiu, raczej nie dawali o sobie zbytnio znać. Dopiero gdy nastała Trzecia Era i, gdy walka o Pierścień spowodowała iż słudzy Sarumana zaczeli wyniszczać drzewa z pobliskiego lasu Fangorn, Entowie włączyli się do walki. Wyruszli w strone Isengardu wraz z Huornami. W szybkim czasie doszczętnei zniszczyli Isengard, a potęge Sarumana doszczętnie złamali. W późniejszych czasach jeszcze raz Entowie włączyli się do walki w Bitwie o Rogaty Gród, gdzie natarli niby olbrzymi las niszcząć armie Sarumana. -Po zakończeniu Wojny o Pierścień entowie wrócili do swych domów, wciąż niedołężniając. Panowało nawet przekonanie iż Czwarta Era była ich ostatnią...

Elfy



Elfy są pięknymi stworzeniami. Pasjonują, intrygują. Są tak tajemnicze i niedostępne, że każdy pragnie chociaż raz je zobaczyć. Istnieje wiele legend o pochodzeniu i życiu elfów. Oto jedna z nich.

Elfy są inaczej zwane Pierworodnymi. Zrodziły się, jak podaje legenda nad jezuiorem Kuivien, które znajduje się gdzieś na wschodzie Śródziemia. Ze snu zbudziła ich Eru. Pierwszą rzeczą jaką ujrzeli były gwiazdy, a pierwszym dźwiękiem, który usłyszeli był szum wody. Przez bardzo długi czas mieszkali nad wodą, gdzie nikt nie wiedział o ich istnieniu. Sami nazywali siebie Quendi (mówiący głosami). Dopiero po wielu latach mieszkańcy Śródziemia zauważyli, że Pierworodni pojawili się na świecie. Tego wielkiego czynu dokonał całkiem przypadkiem Orome, jadąc na swym koniu. Jego wierzchowiec zatrzymał się w pewnej chwili, a nasz bohater ujrzał elfy, a jak ich później nazwał-Eldarów, Orome wrócił do swej krainy Valinor i jej mieszkańcom opowiedział o swoim spotkaniu. Mieszkańcy zapragnęli mieć elfy przy sobie i postanowili je sprowadzić na swą ziemię. Pierworodni przyjęli początkowo niechętnie to zaproszenie. Orome więc zabrał trzech z nich (Inwego,Finwego i Elwego) do swej osady, aby ci po powrocie opowiedzieli innym elfomo tamtym lądzie. Po powrocie tych trzech nastąpił pierwszy podział elfów. Pójścia za Oromem odmówiła dość spora część elfów, ci nazywani byli później Avarimi (Niechętnymi). Z pozostałych, chętnych do pójścia za Oromem, utworzono trzy hufce. Pierwszym, który był dowodzony przez Ingwe, który poprowadził swych podwładnych do osady ludzi i tam pozostał już na zawsze. Lud jego to Vanyarowie (Elfy Piękne). Ich nazwa pochodzi od kraju, w którym zamieszkali. Kolejny hufiec tworzyli Noldorowie, a przewodził im Finwe. Ci pozyskali sobie łaskę szczególnie Aulego. Ostatni hufiec stanowili Teleri, a przewodzili im Elwe i jego brat Olwe. Nigdy nie byli zdecydowani czy pozostać w Śródziemiu, czy pójść do Valinoru. Ociągali się w drodze. Wiele lat upłynęło, a niektórzy z tych co poszli za Oromem, wrócili jeszcze później do Śródziemia. Ale to już inna historia. Elfy zostały stworzone i będą żyć po wsze czasy. Tak wyglądał pierwszy podział elfów. Elfy dzieliły dzieliły się później jeszcze przez całe wieki. Dzięki temu powstało bardzo wiele szczepów, m.in.: Elfy Złote, Elfy Księżycowe, Elfy Dzikie, Elfy Morskie, Mroczne Elfy (Drowy) zwane także Czarnymi Elfami, Elfy Ciemności oraz Ciemne Elfy. O tych o mrocznym usposobieniu przeczytacie dalej.

Elfy są nieco niższe i szczuplejsze od ludzi. Przeciętnie mierzą 180 centymetrów wzrostu, choć ważą jednocześnie około 70 kilogramów. Mają smukłą, proporcjonalną budowę ciała. Twarze mają piękne i delikatne. Rysy ich twarzy są idealnie symetryczne, najczęściej bez najmniejszej skazy. Kolor skóry zależy od szczepu i rejonu zamieszkania, ale do najczęściej występujących należy biały, różowy, brązowy (jak od opalenizny) i kruczoczarny. Istnieją również elfy o skórze bladozielonej bądź w perłowym, opalizującym odcieniu, zwanym także cetharel, jest ich jednak niewiele. Przedstawiciele tej rasy są praktycznie pozbawieni owłosienia; rośnie ono tylko na ich głowach (włosy są bujne i gęste) i twarzach. Ich włosy, oprócz białego, blond, brązowego i czarnego, często przybierają inne, bardziej egzotyczne barwy: są fioletowe, niebieskie i w różnych odcieniach metalu. Bardzo rzadko spotyka się brodate elfy. Elfy mają podłużne,spiczasto zakończone uszy. Poruszające się na długich smukłych nogach elfy cechuje niezrównany wdzięk i delikatność, za które niestety przyszło im zapłacić zwiększoną wrażliwością na obrażenia. Ich język jest melodyjny. Często uważa się je za lekkomyślne i oddalone od innych ras. Elfy interesuje piękno natury, taniec, zabawa, śpiewy i inne tym podobne rzeczy. Posiadają wyrafinowane poczucie humoru i takież same pieśni oraz poezję. Posiadają naturalną odporność na zauroczenia i magię usypiającą. Dięki infrawizji widzą w ciemności, a ponad to lepiej niż inne rasy posługują się długimi mieczami i łukami. Żyją w małych wspólnotach. Ich osady są zazwyczaj znacznie mniejsze od osad innych ras. Czasami zamieszkują w osiedlach ludzi lub krasnoludów, ale tu rzadziej. Elfy wolą żyć z daleka od cywilizacji. W odległych miejscach budują swe domy i inne konstrukcje z żywych roślin i dążą do zjednoczenia swych siedzib z naturalnym otoczeniem.

Leśne elfy



Jest to odmiana elfów, zamieszkująca tereny Mrocznej Puszczy, a dokładniej jaskinie leżące w górach nad Leśną Rzeką, po wschodniej stronie lasu. O ich ustroju powiedzieć można tyle, że na czele stoi Wielki Król Elfów, rezydujący w Pałacu Króla. Ów pałac jest ogromną grotą, która elfom służy za dom, skarbiec, fortecę jak i więzienie. Cele znajdują się na najniższych piętrach, gdyż warto widzieć, że grota ta głęboko wbija się we wnętrze góry. Każdy kto został przez leśne elfy schwytany, ma nikłe szanse na ucieczkę z tego miejsca. Prędzej może liczyć na to, że elfy postanowią go uwolnić. To dlatego, że wszystkie przejścia, drzwi i otwory, zostały nasycone magią w ten sposób, by chronić elfy przed nieproszonymi gośćmi z zewnątrz i vice versa. -Pomimo tego co się powszechnie mówi, leśne elfy nie są złe. Te pomówienia są jedynie wynikiem nieufności do obcych. Gdy już ktoś zostanie uwięziony w twierdzy, elfy obchodzą się z nim bardzo łagodnie. Więzień zawsze otrzymuje odpowiednią ilość pożywienia oraz picia, wedle woli. Leśne Elfy żyją w półmroku, odbywając w Mrocznej Puszczy nocne uczty. Lubią ponadto polować i przechadzać się po lesie, a czynią to jedynie przy świetle księżyca (głównie ze względu na ludzi, których starają się unikać). -Król Elfów, podobnie zresztą jak jego poddani, lubuje się we wszelkiego rodzaju ucztach (co jest zresztą znamienne dla większości elfów). Toteż nie stronią od różnego rodzaju napitków, szczególnie dobrego wina. A sprowadzają je od swoich krewniaków z odległych krajów na południu, bądź od ludzi. Jednym z ich ulubionych napojów jest Dorwinion, bardzo mocne wino, przeznaczone głównie na uczty. Rozkoszują się również jedzeniem, pieśniami, poezją. Jeżeli zaś chodzi o twórczość, to pomimo niezaprzeczalnego artyzmu, nie może się ona równać z kunsztem artystycznym innych elfów. Mimo wszystko, podczas licznych biesiad, dają upust swojej radości, czego wyrazem są ich zadowolone i rozpromienione miny. W rękach trzymają puchary, a ich głowy zdobione są kwiatami i drogimi kamieniami. Po całym lesie roznosi się czysta i piękna nuta, która znacząco zmieniała posępny wyraz Mrocznej Puszczy.

Leśne elfy, z reguły jednakowo traktują wszystkie istoty. Jedynymi wyjątkami są olbrzymie pająki, których szczerze nienawidzą. Popadły za to w konflikt z niektórymi krasnoludzkimi rodami. Dotyczył on współpracy pomiędzy obiema rasami. Krasnoludy, w zamian za zapłatę obrabiały złoto i srebro dla wielkiego Króla Elfów. Gdy jednak skrzaty nie otrzymały ekwiwalentnej zapłaty, okradły elfi skarbiec. Tak czy owak, mieszkańcy Puszczy dość nieprzychylnie patrzą od tego czasu na krasnoludy, niezależnie czy to członkowie rodów z którymi się pokłóciły, czy też inne, nie mające ze sprawą nic wspólnego. Całe to zamieszanie wynika z dążenia leśnych elfów do pomnożenia swoich i tak dużych już skarbów. Chcą oni dorównać starodawnym bogactwom wielkich elfów. Trudno jest jednak ocenić, skąd zdobyli tyle klejnotów i złota, skoro leśne elfy nie handlują, nie uprawiają nawet ziemi, ani nie pracują w kopalniach. Widocznie znalazły jakiś inny sposób by posiąść taki majątek. Skończmy jednak rozwodzenie się nad tym tematem, a poruszmy może zagadnienie, jak tego wszystkiego pilnują? Wcześniej wspomniałem o licznych czarach rzuconych na pałac. Jednak nawet magia nie byłaby w stanie powstrzymać chociażby goblinów, które wyruszyłyby z zamysłem zdobycia elfiej twierdzy. Otóż, leśne elfy są doskonałymi wojownikami i tropicielami. Ich słuch jest ostry, a przyzwyczajone do mroku oczy, pozwalają spostrzec nawet najmniejszy ruch gałązek targanych wiatrem. Ich bronią są łuki, z doskonale wyważonymi strzałami. Pozwalają one elfom, na strącenie ptaka w locie. Toteż lepiej jest nie doprowadzać, o ile to możliwe, do niesnasek z tymi istotami.

Mroczne elfy



Ciemne Elfy Są to kuzyni elfiej rasy. Ciemnego Elfa rozróżnia jedynie czarny kolor skóry. Ta rasa postanowiła odłączyć się od innych ras, gdyż w całej elfiej społeczności, były traktowane jak odmieńcy. Z tego powodu odłączyły się od plemion elfów z powierzchni i zamieszkali pod powierzchnią Dragonii. Czerpiąc swą nienawiść z prześladowań przez elfy z powierzchni, stały się złym narodem. Służą jako najemnicy lub napadają osady swych leśnych kuzynów. Mają skórę czarną jak noc, włosy posiadają różną barwę. Wyglądem przypominają elfy, które żyją na powierzchni. Podobnie jak inne elfy posiadają zdolność infrawizji.

Elfy Ciemności zwane inaczej Moriquendi są elfami z plemienia Telerich. Nazwa wzięła się stąd, że nigdy nie widzieli światła Dwóch Drzew i nigdy nie byli w Valinorze. To plemię żyło zawsze w Śródziemiu i od początku swego istnienia zmagało się z uciążliwościami takiego życia. Część z nich żyła na północy pod szarym niebem i wśród mgieł w okolicy jeziora Mithrim i nazywano ich Elfami Szarymi bądź Elfami Półmroku (Sindarowie). Nazwa ta może pochodzić od imienia Elwego Szarego Płaszcza uznawanego za najwyższego króla całej tej krainy. Druga część to Elfy Zielone- -te, które wybrały życie w lasach. Rasa Elfów Ciemności jest odporna i silna fizycznie. jako że jest rasą zahartowaną w walce z Siłami Ciemności. Elfy te dobrze walczą wręcz i są bardzo zwinne. Budową ciała prawie nie różnią się od swoich elfich kuzynów.

Ludzie



Ludzie to druga rasa stworzona przez Iluvatura. Wraz ze słońcem przebudziła się do życia. Tak jak elfy pojawiły się wraz z Drugim rozbłyśnięciem gwiazd, tak ludzie przybyli z Pierwszym wschodem Słońca. -Ludzie po raz pierwszy ujrzeli światło Słońca na Ziemi u wsch krańców Śródziemia. W przeciwieństwie do elfów ludzie byli śmiertelni i krótkowieczni, nie potrafili niczym dorównać elfom. Była to rasa słaba, łatwo ulegająca zarazom oraz chorobą. Z tego też powodu elfy zwały ich Engwarami, Chorowitymi. Ponieważ Valarowie nie zapuszczali się na wschód, dlatego Elfy Ciemności nauczyły z litości wszystkiego co ludzie byli wstanie się nauczyć. Choć ludzie byli śmiertelni to rozmnażali się wyjątkowo szybko, wkrótce też opanowali wszystkie wschodznie krainy. Wkońcu i Morgoth dowiedział się o Wschodzie i o Ludziach tam mieszkających. Pojawił wię c się nad owymi krainami w postaci cienia niby wielkiej ręki rozciągniętej nad rasą ludzką. Powiadają że rasa ta łatwo naginała się do jego woli.

Niektórzy - najszlachetniejsi - umkneli przed złem. Rozpierzchli się na zachód i połnoc szukając wolnych ziem od ręki Morgotha. W końcu dotarli do Beleriandu, gdzie zyły elfy z rodu Noldorów. Elfom tym ludzie oddali hołd oraz ofiarowali swoją służbe. Noldorowie przyjęli hołd owych ludzi i nauczyli ich wielu pożytecznych rzeczy. W swym języku zwali ich Atani, Następcy lecz wkrótce gdy zaczął przeważać język sindarin, nazwano ich Edainami, Drugim Ludem. Jak powiada Quenta Silmarillion, Edainowie podzielili się na trzy rody - Ród Beora, Ród Haladina oraz Ród Hadora.

Gdy skończyła się Pierwsza Era Słońca i Morgoth został ciśnięty w otchłań, ziemie Beleriandu pochłoneło Morze. Edainowie, którzy przeżyli ową ere, podzieli się. Część poszła w Doline Anduiny a część wraz z elfami udała się na południe. Dostali oni d Valarów ląd na Morzu, położony między Krainami Nieśmiertelnymi a Śródziemiem. Ludzie, którzy powędrowali na południe wraz z elfami zwali się Dunedainami, ludźmi z Westernesse, ich bowiem wyspa nazywała się Westernesse, w języku elfów Numenor. W drugiej Erze Słońca Dunedainowie stali się wielką morską potęgą. Lecz Sauron otruł ich serca i sprawił iż wypowiedzili wojne Valarom. W wojnie tej sami ulegli zagładzie, a Numenor pogrążył się w Morzu. Choć większość z Numenoryjczyków zgineła, część zdołała uratować się wraz z później nazwanymi ludźmi zwanymi Czarnymi Numenoryjczykami. Była to potężna rasa służąca jednak złu. Najszlachetniejsi z Numenoryjczyków powrócili do Śródziemia na dziewięciu okrętach. Ich władcą był Elendil Smukły a jego dwaj synowie zwali się Isildur i Anarion. Założyli oni dwa królestwa. Królestwo gdzie rzaził Elednil nosiło nazwe Arnor, zaś Królestwo którym władali dwaj synowie nosiło nazwe Gondor.

Wkrótce potęga Saurona w Mordorze znów wzrosła. Zawiązał się Ostatni Sojusz Elfów i Ludzi, którzy połączyli armie elfów i Dunedainów. Ludzi do boju poprowadził Elednil zaś elfy Gil-galad. U czarnej bramy stoczono straszliwą bitwe. W końcu sforsowano Brame Mordor u i rozpoczeło się oblężenie Czarnej Wieży które trwało 7 lat, aż wreszcie twierdza padła. W walce tej jednak polegli Gil-galad, Elednil i Anarion, a spośród władców Dunedainów przeżył jedynie Isildur. On to właśnie odciął Pierścień z ręki Saurona. Tak rozpoczęła się Trzecia Era, która choć zaczęła się zwycięstwem to miała skończyć się klęską. Wszakże Sauron stracił Pierścień lecz Isildur nie zniszczył go. Wkońcu Orkowie zabili Isildura a Pierścień zaginął na długie lata.

Po bitwie wielu ocalałych Dunedainów wróciło do Królestw. Przez jakiś czas rosły one w siłe lecz zło nie spało. Na wschodzie Gondor atakowali Balkowie, z południa zaś Czarni Numenoryjczycy wspomagani przez Haradrimów. Jednak Gondorczycy byli dość silni by odeprzeć atak. Na północy niedaleko Arnoru zaś rosło w siłe królestwo Angmaru rządzone przez złego Czarnoksiężnika-Króla, który zgromadził armie orków i innych niegodziwych stworzeń. Wypowiedział on wojne Północnemu Królestwu Arnoru i spustoszył jego ziemie. I choć w końcu Gondorczycy pokonali złe królestwo Angmaru, Arnor przestał istnieć, a niedobitki wędrowały po opustoszałych zmieniach. Ludzi tych zwano Strażnikami Północy.

Sauron jednak nie poprzestał na wojnach. Z Mordoru wyszły Nazgule które zdobyły Gondorską twierdze Minas Ithil którą odtąd zwano Minas Morgul. W tym czasie Gondor zyskał sprzymierzeńców - przybyli mu bowiem z pomocą jeźdzcy zwani Roh irrianami. Zbliżało się także zjednoczenie Dunedainów z rozproszonych królestw Śródziemia. Jak bowiem mówi Czerwona Księga Marchi Zachodniej, choć królestwo Anroru zostało rozbite, przetrwał orawy następca tronu, podczas gdy nietkniętym królestwem Gondoru władał już nie król, lecz namiestnicy. Pod koniec Ery rozpoczeła się wojna o Pierścień. Odnaleziono i zniszczono go, do Dunedainów zaś powrócił prawowity król - Aragorn, syn Arathorna, zwany Elessarem, spadkobierca Isildura. W tych czasach także po raz ostatni złączyła się krew królewskiego rodu z krwią elfów, Aragorn poślubił Arwenę Undomiel, córkę Erlonda z Rivendell. Król Elessar okazał się silnym i mądrym władcą nie bojącym się niczego ani nikogo. Tak oto do końca Czwartej Ery Słońca w zachodnich krajach zapanował pokój i trwał jeszcze wiele lat dzięki mądrości Aragorna jak i jego synów.

Apopis - egipski smok

Dla starożytnych Egipcjan, był odpowiednikiem sił i mocy jakie w późniejszych tysiącleciach przypisywano mitycznym smokom. Niewykluczone, że pierwowzorem węża Apopisa był dla Egipcjan pyton, potężny wąż dusiciel, spotykany dziś na obszarze sudańskich błot w rejonie Bahr el-Ghazal, lecz w czasach prehistorycznych występujący w bagniskach Delty. O walkach "harpunników", wojowników Re (bóstwo słoneczne) dowodzonych przez Horusa (bóstwo nieboskłonu), przeciw Apopisowi oraz jego zwolennikom, opowiada Księga Apopisa (część Księgi Podziemia). Z tekstów wyrytych na ścianach świątyni w Edfu dowiadujemy się, że owi harpunnicy to łowcy hipopotamów uzbrojeni właśnie w harpuny. Zwano ich także mesantiu. Po serii bitew, które toczyli od Delty po Nubię, Horus przeszył smoka-węża oszczepem.
Apopis, którego znajdujemy potem w zaświatach, symbolizuje siły zła. Zamieszkuje on krainę umarłych, gdzie czatuje na nieostrożne dusze. Zwraca się zawsze przeciwko bogu Re, ilekroć przemierza on w swojej barce nocne rejony podziemi, gdzie panuje Apopis, tylekroć natyka się na węża-olbrzyma. Jednak łódz solarna Re pilotowana jest przez ryby, które ostrzegają o obecności potwora. Rozdział XXIX Księgi Umarłych opowiada o walkach bogów z Apopisem, kończących się stale okrzykiem: "Zaiste Re zwyciężył Apopisa!".Chociaż jeszcze w Księdze Apopisa do falangi Re należał również Set (bóstwo Południa), późniejsze rozważania czynią z niego przeciwnika, wroga światłości i utożsamiają go z wężem Apopisem, symbolem złych mocy.


Smoki w mitologii germańskiej

Smok - pierwotna nazwa germańska nieznana, formy: ang. dragon, niem. Drache, mają źródło w łacińskim draco, draconis ? wąż, smok; w stylistyce zachowała się natomiast nazwa węża (w domyśle smoka) - orm, np, Midgarsorm.
Potwory, które do demonologii trafiły z mitologii w niemalże niezmienionej formie: potrafiły latać, ziały ogniem lub duszącymi oparami, zbierały skarby, by potem ich pilnować, znały mowę zwierząt (ten, kto napił się ich krwi, osiągał tę samą umiejętność), były podstępne, nie dotrzymywały słowa. Znały się na magii.Stoor jest demonologiczną hipostazą znanego z mitologii Jormunganda lub Nidhogga. Przedstawiono go jako gigantycznego morskiego węża-skoma, który, wynurzając się z wody, zatapiał ogromne połacie lądu. Jedynym sposobem przebłagania Stoora było składanie mu w darze dziewic. Miejscowy król ? a jego córkę też miano ofiarować ? obiecał następstwo tronu, królewnę i magiczny miecz Odyna temu, kto zabije potwora. Wyczyn powiódł się bohaterowi o imieniu Assipatle, który nakarmił Stoora płonącym torfem.
Dalsza część legendy jednoznacznie wskazuje, że terenem jej powstania była Norwegia lub wyspy północnej części Szkocji. Umierający potwór stracił zęby, które wpadły do morza, tworząc łańcuchy Orkadów, Wysp Owczych i Szetlandów. Z ciała smoka utworzyła się Islandia, znana z wybuchów wulkanów (efekt ciągle wrzącego ognia w ciele Stoora). Ostatnim uderzeniem ogona wąż oddzielił Norwegię od północnej Danii.

Zygfryd - pogromca smoków

W mitologii germańskiej oprócz Stoora wymienić można także smoka Fafnira.
Oto podanie, które przetrwało do naszych czasów:
Sławny Zygfryd oparł ostrze swego miecza na brodzie Kuperana, następnie powiódł je w dół, aż do gardła. Kuperan król Olbrzymów zacharczał, łapiąc z trudem oddech. Złowieszczy wyraz twarzy Zygfryda nie wróżył nic dobrego.
- Otwieraj zaczarowaną jaskinie albo czeka cię śmierć - stanowczo rzekł Zygfryd - Do ciebie zależy wybór.
Kuperan w istocie nie miał żadnedo wyboru. Nie chciał umierać, tym bardziej w obecności Eugleina, króla Karłów. Ten cały czas bacznie mu się przyglądał z nieskrywanym rozbzbawieniem. Karły i Olbrzymy darzyły się wzajemnie nieodpartą nienawiścią.
- Pozwól mi wstać. Wezmę klucz do jaskini - Kuperan był całkowicie na łasce wojownika. Zygfryd cofnął ostrze, upokorzony gigant podniósł się powoli.
- Co za hańba! - mamrotał do siebie - jeśli nie uda mi się zemścić, na zawsze stanę się pośmiewiskiem dla tych kurdupli. Klucz, który posiadał był jedynym otwierającym zaczarowaną jaskinie. W grocie smok Fafnir strzegł najwspanialszego na ziemi skarbu.
A był Fafnir olbrzymim potworem, ale dawno temu był zwykłym kowalem. Po tym jak zabił swego ojca Reidmara i zagarnął jego skarby, zmienił się w smoka.
Kryształy, złoto, srebro i inne klejnoty wytwarzane były przez pracowite karły. Jeżeli teraz Kuperan wpuściłby Zygfryda i Eugleina do jaskini, Karły odzyskały by swoje kosztowności. Niestety, jasnowłosy wojownik okazał się znacznie silniejszy niż olbrzym przypuszczał. Pokonany w walce, zmuszony został do uległości. Niewielką pociechą było, że Zygfryd, syn króla Zygmunta, znany był jako znakomity wojownik i wielki pogromca smoków. Władca Olbrzymów nie dopuszczał do siebie myśli, że mógłby być pokonany przez kogokolwiek. Sięgając z niechęcią do skrytki po klucz, gorączkowo myślał nad sposobem zemsty.
- Ten wojownik jst wielkim bohaterem, lecz jak każdy człowiek musi mieć jekiś słaby punkt - rozmyślał. I przypomnał sobie, że kiedy Zygfryd zabił swego pierwszego smoka, zjadł jego mięso. W rezultacie smocza łuska porosła jego ciało, pokrywając je żelaznym pancerzem. Pozostało jednak jedno miejsce między łopatkami, które tak, jak u smoków w miejscu skrzydeł nie pokryte było łuską.
- Tam właśnie powinienem go ugodzić - postanowił gigant wiodąc Zygfryda i Eugleina do zaczarowanej jaskini. Wojownik postępował za olbrzymem bacznie go obserwując, podczas gdy Euglein cały czas opowiadał o skarbach ukrytych w jaskini.
- My Karły rzuciliśmy klątwę. Ktokolwiek zabierze nasze złoto musi umrzeć. Lecz i my będziemy mieć poważny problem do rozwiązania.


Legenda o Świętym Jerzym

Jednym z najbardziej znanych smoków jest ten z legendy o św. Jerzym, mający mieszkać w pobliżu miasta Silane w północnej Afryce. Początkowo zadowalał się owcami, później zaczął się domagać ofiar z ludzi, a wreszcie zachciało mu się delikatnego mięsa młodych dziewic. Przez jakiś czas miastem rządziła loteria, dziewice ciągnęły losy i jedna po drugiej szły na rzeź. Fatalny los przypadł wreszcie córce królewskiej. Władca błagał poddanych o wyrozumiałość, oni jednak - i jak się miało okazać na szczęście twardo egzekwowali warunki umowy.
Królewnę odprowadzono do jaskini potwora, i wtedy wreszcie Bóg zesłał biednym ludziom wybawienie w postaci św. Jerzego z Liddy. Święty jechał właśnie do cesarza Dioklecjana prosić go, aby nie prześladował chrześcijan. Na widok bestii uczynił mieczem znak krzyża i pogalopował prosto na nią. Poraniony i wystraszony smok dał się zaprowadzić na pasku do miasta, gdzie święty obciął mu łeb. Mieszkańcy Silene przekonawszy się naocznie o potędze Boga chrześcijan, jak jeden mąż odrzucili pogaństwo. Co ciekawe, tak się stało, że niedaleko znacznie wcześniej, zabito już innego smoka w bardzo podobnych okolicznościach. Bohaterami tego wydarzenia, znanego z mitologii greckiej, byli Perseusz i Andromeda.
Smoki Wschodu
Odwrotnie niż w Europie, w Chinach smok jest wcieleniem łagodności i dobroci. Sprawia to oczywiście, że także chińskie opowieści o smokach są zupełnie odmienne od europejskich. Jakie są jednak przyczyny, dla których to dziwne stworzenie owładnęło ludzką wyobraźnią? Zachód uczynił ze smoka symbol złych, nieokiełznanych i niszczycielskich sił natury, Wschód posłużył się nim aby zobrazować jej życiodajne i twórcze aspekty. Zarówno jedna jak i druga strona zjawisk naturalnych pozostaje równie niepojęta i tajemnicza w swej istocie, przez co dostarcza podatnego materiału do wszystkich ujęć o charakterze symbolicznym. Tak jak bogowie powstali z połączenia różnych cech ludzkich i zwierzęcych, które miały wyobrażać ich naturalną potęgę, tak samo smoki skomponowano z elementów zaczerpniętych od rozmaitych realnie istniejących stworzeń. Podobnie jak w różnych kulturach przypisywano im rozmaity charakter, zależnie od lokalnych warunków, tak samo ich obraz tworzono z rysów zwierząt mających największe w danym miejscu na ziemi znaczenie. W Indiach smoki przypominają słonie, w Chinach jelenie, w Europie - gdzie mitologia smoka wiąże się i miesza z mitologią węża - gady.
Liczne smoki chińskie nigdy nie spowodowały tragicznych kłopotów. Nie porywały dziewic, nie pożerały dzieci, nie walczyły z rycerzami. Nie trzeba było ich zabijać, zjadać ich serc, ani pić krwi. W przeciwieństwie do smoków europejskich, były uroczymi stworzeniami przynoszącymi ze sobą dostatek i powodzenie. Napotykano je w rzekach, jeziowach i nawet - pomniejszone dzięki magicznym zabiegom ? w kroplach deszczu. Podobnie jak inne życzliwe ludziom stworzenia mitologii chińskiej ? żółwie, feniksy, czy jednorożce - smoki uwielbiały wylegiwać się w słońcu. Nie były drapieżne, no w najgorszym razie zdarzało im się przekąsić jakąś nieostrożną jaskółkę, która w pogoni za muchą sama wpadła im do paszczy. Przypisywano im opracowanie wyjątkowo humanitarnego chińskiego kodeksu karnego. Szczególną cześć oddawano smokom za czasów dynastji Ching, w latach 1644-1912, kiedy cesarze podróżowali łodziami w kształcie smoków, siedzieli na tronach w kształcie smoków, jedli przy stołach w kształcie smoków i spali w łożach... w tym samym kształcie.Upodobanie jakie żywili do smoków Chińczycy jest wyraźnie widoczne w poniższej definicji, pochodzącej z encyklopedii ułożonej około 1660 roku: ?Smok jest największym spośród stworzeń pokrytych łuską. Ze łba przypomina wielbłąda, z rogów - jelenia, z oczu - zająca, z uszu - byka, z szyi - węża, z korpusu żabę, z łusek karpia, z pazurów - orła, z łap tygrysa. Ma 81 łusek, co jak 9 pomnożone przez 9 jest wyjątkowo szczęśliwą liczbą, jego głos przypomina dźwięk gongu. (...) Jego oddech ma postać obłoczków, które czasem przemieniają się w deszcz, czasem zaś w ogień. (...) Kocha piękne klejnoty i jadeit. Ubóstwia jaskółcze mięso, lęka się żelaza, rośliny mong, stonóg, liści Chluby Indii i jedwabiu ufarbowanego na pięć różnych barw. Pragnąc deszczu należy mu złożyć w ofierze jaskółkę, kiedy chce się powstrzymać powódź - żelazo, pobudzić go można za pomocą rośliny mong".
Pomimo, że mieli z tych sympatychnych zwierząt wiele pożytku, Chińczycy - zdarzało się - wykorzystywali je w kuchni lub aptece. Ze smoka, który spadł do ogrodów pałacowych za panowania cesarza Ho, około roku 100 p.n.e., ugotowano wyjątkowo smaczną zupę,którą karmiono następnie samego władcę i jego ministrów.
Jednak nawet na Dalekim Wschodzie zdarzały się smoki złe i drapieżne. Rozzłoszczone potrafiły wypić całą wodę w okolicy wywołując suszę. Zdarzało się również, że atakowały swego starego nieprzyjaciela i pożerały kawałek lub nawet całą tarczę słoneczną. Zawsze zresztą musiały ją w końcu wypluć. Smoki japońskie w większej mierze przypominały swych europejskich krewnych, zdarzało się nawet, że trzeba im było raz na jakiś czas złożyć w ofierze dziewicę.


Smok - wcielenie zła

Smoki pojawiły się co najmniej 5000 lat temu, a zasięg ich występowania rozciąga się od Chin po Wyspy Brytyjskie. W kulturze europejskiej uważa się je za symbol tryumfu chrześcijaństwa nad siłami nieczystymi. Czemu na Dalekim Wschodzie smoki są istotami dobroczynnymi


Smoki Śródziemia (w/g J.R.R Tolkiena)

Smoki to najstarsze i zdecydowanie najbardziej przerażające wielkie gady spośród wszystkich złych stworzeń, które pojawiły się w Śródziemiu. I choć tu i ówdzie mówi się, że kiedyś świat zamieszkiwało wiele smoków, w przekazach zachowały się imiona tylko niewielu z nich. Największym smokiem Dawnych Dni był Ankalogn Czarny, ale istniały też inne smoki, których krew była mniej szlachetna, a których tytuły i imiona zostały dawno zapomniane. Gady dzieliły się na dwa szczepy: szczep królewski - smoki zionące ogniem i - podrzędny rodzaj -zimne smoki, których potęga polegała jedynie na sile i wielkości. W zasadzie smoki ogniste były zwierzętami wyższej rasy i w związku z tym były groźniejszymi przeciwnikami. Wszystkie smoki były potężnych rozmiarów, miały grube łuski, długie spiralnie skręcone ogony, a wiele z nich umiało latać. Wszystkie cechowała ogromna siła, ostry dowcip. Były inteligentne, chciwe i okrutne ponad wszelkie wyobrażenie.
Mówi się, że cały smoczy rodzaj sprowadzony został na złą drogę przez Morgotha Nieprzyjaciela na długo przed upływem Dawnych Dni. Nawet jeśli nie było to prawdą, ich wrodzone wady i tak doprowadziły do konfliktu z krasnoludami ze Śródziemia, których przywary bardzo przypominały smocze. Krasnoludy w tych odległych czasach były jeszcze mniej znane z dobroczynności niż ich potomkowie, a ich bogactwa były niezmierzone (same krasnoludy tak to oceniały). Obie rasy walczyły ze sobą o skarby Zwykle jednak smoki wygrywały. Smoki miały jeszcze innych wrogów, szczególnie w Pierwszej Erze, kiedy wiele gorszych szczepów służyło Władcy Ciemności w wojnach przeciwko ludziom i elfom. Miasto Gondolion należące do Elfów Wysokiego Rodu zostało pokonane przez straszliwą armię smoków wspomaganych przez orków. Jadnakże pod koniec ery, po śmierci Morgotha, większość tych smoków zginęła; przetrwały jedynie najsilniejsze i najsprytniejsze
W czacie Trzeciej Ery żyły co najmniej dwa królewskie smoki: Skat z Gór Szarych i Smaug Złoty, który zaatakował Samotną Górę w 2770 r. i wyparł krasnoludów z tego królestwa, zagarniając ich bogactwo. Smaug i Skat zginęły z rąk ludzi, pomiędzy którymi rozpoczęły się kłótnie o podział zdobytego łupu - znane skutki odnalezienia smoczego skarbu.maug Złoty, jeden z największych smoków Śródziemia w Trzeciej Erze. Była to wspaniała, sprytna bestia o znakomitym pochodzeniu. Pierwsze pojawienie się Smauga zanotowane w kronikach tej ery miało miejsce w 2770, kiedy to przyleciał z północy, zionąc ogniem, by złupić i zająć królestwo krasnoludów w Ereborze na wschód od Mrocznej Puszczy. Atak ów zakończył się powodzeniem.
Większość krasnoludów dała się schwytać we wnętrzu Samotnej Góry i tego samego dnia zginęła. Smaug zniszczył również leżące w pobliżu ludzkie miasto Dal. Gdy już tego dokonał, wcianął się do wnętrza Samotnej Góry i zebrawszy wszystkie złoto zarówn z Ereboru, jak i z Dali w jeden ogromny stos, spoczoł na nim i pogrążył się w drzemce na blisko dwa stulecia.
Tak straszliwe były wieści o gniewie Smauga, że przez długie lata nikt nie przybywał, by zakwestionować jego prawa do zagarniętego skarbu, on zaś stawał się próżny i zadowolony z siebie. W końcu jednak zabiła go właśnie zarozumiałość. Jak to popwiedziano w Hobbicie, próżność smoka sprawiła iż wyjawił istnienie nie chronionego łuską skrawka skóry na swym boku. Dowiedziawszy się o tym jago wrogowie mogli ugodzić owo miejsce strzałą. Smaug został zabity przez prawowitego dziedzica królów Dali, Barda Łucznika z Esgaroth, w roku 2941 Trzeciej Ery, zaś smocze kości na wieki spoczęły na płyciźnie w pobliżu zburzonego Miasta na Jeziorze. Po śmierci Smauga, Królestwo spod Góry i miasto Dal zostały zwrócone ich prawowitym właścicielom i pokój zapanował na tych ziemiach na wiele lat.

Ankalagon Czarny, Najpotężniejszy ze smoków Morgotha, zabity przez Earendila podczas Wielkiej Bitwy (Wojna Gniewu kończąca Pierwszą Erę). Strącone cielsko Ankalagona zdruzgotało wierze Thangorodrimu wznoszące się ponad Angbandem. Podczas tej bitwy zginęły prawie wszystkie smoki będące na służbie Nieprzyjaciela, niedobitki które zdołały się uratować schroniły się w najniedostępniejszych czeluściach Ardy.


Skat, jeden z wielkich smoków Trzeciej Ery, który mieszkał w Górach Szarych, w czasie gdy krasnoudy zostały wypędzone z Morii (1981 r.) Zachowało się niewiele informacji o tym gadzie. Wiadomo tylko, że był chciwy i okrutny jak całe jego plemię. Miał w posiadaniu skarb odebrany krasnoludom. Zginął z ręki Frama, syna Frumgara, człowieka z Eotheodu, który w ten sposób zdobył nieprzebrane bogactwa. Niestety, fakt ten stał się kością niezgody pomiędzy nim a krasnoludami, króre twierdziły, że skarb należy do nich. Fram znieważył przeciwników i zginął z ich rąk.


Blaurung Uruloki - Zwany również Ojcem Smoków, Wielkim Gadem lub Gadem Morgotha. Był pierwszym, a zarazem najstraszliwszym smokiem Śródziemia. Najwcześniejsze wzmianki o Glaurungu pochodzą z okresu ok. 200 lat po Dagor Aglareb (Chwalebna Bitwa - Pierwsza Era) gdy wychynął z czeluści Angbandu szerząc grozę i spustoszenie. Dopiero książę Fingon zdołał przestraszyć młodego i niedoświadczonego jeszcze smoka i zmusić go do odwrotu. Uciekł więc z powrotem do Angbandu i przez długie lata pozostawał w ukryciu.
Pokazał się dopiero podczas Dagor Bragollach, Bitwy Nagłego Płomienia. Teraz już w pełni swej potęgi przewodził jako złocista latarnia atakowi Balrogów i orków. Brał potem udział w Niraeth Arnoediad, Piątej Bitwie gdzie udało mu się powalić Azaghala, Władcę Belegostu, ten jednak przed śmiercią zadał cios w brzuch potwora raniąc go dotkliwie i zmuszając do ucieczki. Ostatecznie dowodził podczas zdobycia Nargothrondu. Po zajęciu grodu rzucił urok na Turina i zbałamuconego puścił wolno. Później rzucił czar niepamięci na jego siostrę Nienor, którą Turin znalazł na kurhanie Haudh-en-Elleth. Ostatecznie zginął od zdradzieckiego ciosu zadanego przez Turina, który zyskał miano Dagnir Glaurunga. Dokładniejszy opis całej historii znajduje się w "Silmarillionie".


SMOK JASKINIOWY

Prawdziwe smoki jaskiniowe przypominają mniejsze smoki zimne. Nie posiada skrzydeł, nie dysponują także możliwością zionięcia. Gady te, podczas polowań w okolicy górskich pieczar, muszą polegać jedynie na swoich krótkich, potężnych łapach i muskularnych ciałach. Są kłótliwe i niezwykle przywiązane do swoich terenów łowieckich.
Zamieszkują jaskinie i kratery wulkanów. Prawdziwe smoki niezwykle je przerażają, choć będą temu zaciekle przeczyć, posuwają się do twierdzeń o własnej zażyłości z którymkolwiek z zamieszkujących w najbliższej okolicy prawdziwych wielkich smoków.
Wprawdzie są w stanie posługiwać się mową, ale wedle wielkosmoczych standardów uchodzą za raczej głupawe: wolą na przykład wypolerowane szkiełka od drogocennych kamieni, ponieważ szkło tak pięknie się świeci. Są niesamowitymi kłamcami, kłamią więc na każdy temat i na każdym kroku.


SMOK ZIMNY

Prawdziwe zimne smoki to potężne opancerzone stwory, których łuski są grubsze niż u innych smoków. Są zwinne, choć nie mają szydeł, posiadają mocne kończyny i długie, twarde jak stal pazury. Kły zimnego smoka potrafią skruszyć przeciwnika w pełnej zbroi, a machnięciem swego biczowatego ogona może łatwo powalić mumakila. Rozmiłowane w walce, jeśli tylko spotkają przeciwnika, szybko ruszają do ataku. Zimne smoki chętnie polują, ale walka jest ich prawdziwą miłością.
Większość zimnych smoków żyje w klimatach chłodnych lub mroźnych, wolą bowiem pustkowia i wysokie góry od okolic bardziej umiarkowanych. Jak by nie było, wyhodowano je w absolutnym mrozie Najdalszej Północy. Są więc wytrzymałe, silne, odporne na lodowatą pogodę i zdolne wywęszyć ofiarę na dziesięć mil. Ich ubarwienie odzwierciedla ich śnieżny rodowód choć różnią się kolorami. W większości są szarobiałe lub całkiem białe. Starsze, bardziej potężne zimne smoki, są jednak często czarne, brązowe lub nawet czerwone.
Potwory takie jak smoki, samodzielnie nieczęsto wpadają na pomysł, żeby się rozmnożyć. Zwykle jest to jakaś zewnętrzna przyczyna, która skłania je do podjęcia się tak nudnego zajęcia. Nawet kiedy wydają potomstwo, to jest ono zazwyczaj w dziwny sposób mniej przerażające niż rodzice. Tak więc smoki, zgodnie z zamysłem Eru, są skazane na zagładę. Związek smoka ognistego i zimnego owocuje zazwyczaj smokiem zimnym. To jest przyczyna ich rozpowszechnienia wśród wielkich gadów.


SMOK LODOWY

Smoki lodowe przypominają białe smoki zimne i są często mylone z krewniakami. W odróżnieniu jednak od prawdziwych smoków zimnych, stwory te pożywienia szukają często w środowisku wodnym i należą do najlepszych pływaków Endoru. Smoki lodowe potrafią również wchłaniać wodę i lód, a następnie wypluwać tę mieszaninę, uzyskując tym samym "fałszywe zionięcie".
Chociaż mają wiele wspólnych cech z innymi zimnymi smokami, smoki lodowe mieszkają wyłącznie w rozpadlinach lub jaskiniach z lodu, większość swego życia spędzają też na lodowcach i lodospadach. Potrafią doskonale, jak na nartach, ślizgać się po lodzie na swoich potężnych, płaskich tylnych pazurach.


SMOK LĄDOWY

Smoki lądowe są bezskrzydłymi jaszczurami. Mniejsze niż smoki zimne określane są jako mniejsze smoki, należą jednak do najbardziej pospolitych rodzajów smoków. Znane są ze zwinności i zdolności do wspinaczki. Łatwo je przestraszyć i rozgniewać. Smoki lądowe szybko się rozmnażają i stanowiły główną smoczą siłę w armiach Morgotha.
Są jednocześnie najsłabszym ze smoczych rodów i najwięcej ich zginęło w czasie Wojny Gniewu. Garstka która przetrwała ten armagedon, rozproszyła się w dziczy i osiadła w całym Endorze. Żadna z części kontynentu nie uniknęła ich niszczycielskiej furii, poza rejonami pustynnymi. Zaczęły się znowu rozmnażać po roku 1050 Drugiej Ery, ale ze względu na ich umiarkowane rozmiary, niewiele przeżyło poza trzecie tysiąclecie Drugiej Ery.


SKRZYDLATE ZIMNE SMOKI

Uskrzydlone zimne smoki są, podobnie jak smoki ogniste, potomkami prawdziwych zimnych smoków. Charakterem przypominają swoich przodków, są jednak bardziej smukłe i poruszają się z większym wdziękiem. Co najważniejsze, na wydłużonych palcach ich przednich łap rozpięte są wielkie błony, dzięki którym potrafią utrzymać się w powietrzu.


SMOKI OGNISTE
Smoki ogniste przybierają różne kształty, ale większość to stwory smukłe i zwinne. Niewiele z nich posiada budowę i siłę smoków zimnych. Część chodzi po ziemi, inne posiadają skrzydła. Wszystkie są słabymi pływakami.
Władają ognistym oddechem i morderczym zestawem magicznych zaklęć. Jak wszystkie smoki, również ogniste potrafią zdominować inne stworzenia przy pomocy swych oczu i głosu. Potrafią również tak układać skrzydła, żeby sprawić wrażenie większych, bardziej imponujących i straszniejszych, albo po prostu dla odwrócenia uwagi ofiary. Bystry wzrok pozwala im działać niemal w każdych warunkach. Również nieprawdopodobna pamięć ułatwia im pilnowanie swoich skarbów.


SMOKI BAGIENNE

Smoki bagienne są niewielkimi smokami ognistymi, podobnymi do swoich większych protoplastów przynajmniej pod tym względem, że również posiadają zdolność wydychania łatwo palnych gazów. Ponieważ jednak są mieszkańcami bagien, rzadko zdarz im się zapalić swój oddech. Gaz, którym zioną, nawet bez zapłonu jest niezwykle trujący i działa jak rozcieńczona smocza krew. Przenikliwa trucizna zabija, może nieco wolniej niż ogień, ale truciznę ofiara zabiera z sobą nawet, gdy ma nadzieję, że uszła cało przed smokiem.


SMOK DESZCZOWY

Smoki deszczowe są prawdziwymi krewniakami smoków wodnych. Można je spotkać w morzach, przede wszystkim jednak zasiedlają jaskinie i pieczary położone głęboko pod Endorem. Są mniej wyspecjalizowane niż smoki wodne, spędzają bowiem sporo czasu na płyciznach i z pewnym trudem potrafią poruszać się po suchym lądzie.
Wszystkie smoki deszczowe zasiedlają wody słodkie, jeziora i ustronne, głębsze rzeki. Większość z nich buduje legowiska w podwodnych jaskiniach, choć znane są przypadki gniazd z powalonych drzew, skał i innych naturalnych odpadów. Są ciemnobłękitne lub czarne, mają cztery długie, pazurami zakończone płetwy, a w ich wielkich paszczach, jak przystało na smoki, połyskują wspaniałe kły i cztery rzędy dziesięciocentymetrowych zębisk.


SMOKI WODNE

Smoki wodne zwane są morskimi wężami. Istnieją zarówno słodkowodne, jaki i morskie odmiany tych przerażających potworów, można je spotkać wszędzie, gdzie woda jest ciemna i głęboka. Większość z nich ma barwę ciemnego błękitu lub morskiej zieleni, co utrudnia ich dostrzeżenie, szczególnie po zmroku. Boją się jasnego światła, więc rzadko zapuszczają się na płycizny, zwłaszcza w dzień. Większe ognisko czy płonące pochodnie mogą zmusić wodnego smoka do ucieczki.
Wszystkie wodne smoki są zręcznymi pływakami, pływają z prędkością dwudziestu węzłów. Poruszają się niezwykle cicho i są wstanie przeciskać się przez niewielkie szczeliny w jaskiniach i między rafami. Przy pomocy swoich echolokacyjnych zmysłów wykrywają zdobycz w każdą pogodę i w najmniej sprzyjających miejscach. Atakują błyskawicznie i niezwykle precyzyjnie. Ulubioną formą ataku smoka wodnego jest ogłuszenie ofiary strumieniem wypluwanej wody. Jeśli to nie poskutkuje, potwór zaatakuje paszczą, uzbrojoną w dziesięciocentymetrowe kły. Zdobycz jest połykana w całości lub rozszarpywana zębami.
Większe stworzenia, które stawiają czynny opór wodnemu smokowi, mogą też być ogłuszone uderzeniem jego ogromnego łba lub smagane niezwykle długim ogonem. Szczególnie długi ogon wodnego smoka jest stworzony do pętania ofiar w wężowym uścisku. Znane są przypadki, że największe potwory potrafiły pochwycić i zatopić niewielki okręt.
Poza lękiem przed ogonem, słabością wodnych smoków jest to, że wpadają w panikę, kiedy zostanie ograniczona ich echolokacyjna zdolność penetracji otoczenia. Może to nastąpić przy częściowym nawet ogłuszeniu. Zdezorientowana bestia najczęściej po prostu zmyka z pola walki.


SMOKOŁAKI

SMOK PIASKOWY

Smok piaskowy to uskrzydlony stwór, zamieszkujący okolice suche i półpustynne. Gniazda buduje najchętniej bezpośrednio na ziemi między skałami lub większymi głazami. Przelatujące smoki piaskowe często widuje się na niebie Haradu, ale kilka z nich mieszka również w suchych rejonach Równin pomiędzy Ered Ormal a górami Wschodu. Haradrimowie mówiąc o tych potworach używają słowa "Zimaj" i boją się niewielkich smoków bardziej niż innych mieszkańców pustyni. Smoki piaskowe z Haradu gnieżdżą się w ustronnych miejscach piaskowych pustkowi Morza Wydm. Polują wzdłuż szlaków handlowych, w poszukiwaniu zdobyczy przelatują między oazami i przenikają w bardziej cywilizowane okolice. Są samotnikami i walczą między sobą z równą zaciętością jak z pustynnymi orłami. Śpią zagrzebane w lużnych piaskach. Po zakopaniu się wczesnym wieczorem, wracają na powierzchnię z pierwszym światłem dnia.
Czasami piaskowy smok zakłada trwalsze legowisko na kamiennych uroczyskach lub pustynnych ruinach. Smoki piaskowe przypominają skrzydlatych kuzynów, którzy terroryzują inne zakątki Śródziemia. Znacznie ustępują im rozmiarami, są natomiast znacznie zwinniejsze. Obyczaje ich bardzo przypominają zachowanie wielkich ptaków drapieżnych. Nie posiadają zdolności ziania ogniem ani posługiwania się czarami. Ich niezaprzeczalną słabością jest niska inteligencja, którą mogą się mierzyć, co najwyżej, z jaszczurkami i wężami, występującymi w podobnych okolicach. Ich życie to instynkt i apetyt. Tak jak prawdziwe smokołaki, smoki piaskowe mogą magicznie zmieniać postać. Często upodabniają się do swoich ofiar.


SMOKOŁAK

Prawdziwe smokołaki to potwory budzące grozę. Jako istoty bezskrzydłe przypominają smoki zimne, są jednak długie i bardzo wysmukłe, o ubarwieniu czerwonobrązowym lub zielonym. Podobnie jak smoki zimne, są potężnymi czarownikami, swoje zdolności koncentrują jednak na magicznych przemianach własnej postaci. Dzięki temu ze szczególną zręcznością zwodzą, ogłupiają, zaskakują i przerażają przeciwników.
Smokołak jest w stanie zmniejszyć lub zwiększyć własne wymiary o pięćdziesiąt procent swojej masy, przyjmując dowolną postać, którą widzi albo którą potrafi sobie szczegółowo wyobrazić w momencie przemiany.
Większość smokołaków mieszka na wyżynach wschodniego Śródziemia. Największe zbiorowisko ich gniazd zaobserwowano w południowo-wschodnim Endorze, ale spotykane są również na północy, w Czerwonych Górach. Lubią gnieździć się w miejscach, wokół których gromadzi się mgła, co jest pewnie źródłem legendy o tym, że smokołaki żyją w chmurach. Trzeba pamiętać, że baśnie hobbitów mylą prawdziwe smokołaki ze smokami piaskowymi, chociaż tylko te ostatnie można spotkać w prawdziwie pustynnych okolicach.

Olbrzymy



O olbrzymach słyszał chyba każdy, ale nie każdy wierzy, że istniały one naprawdę. Na wielu wykopaliskach znajdowano czaszki jakby ludzi, tylko o wiele za duże. Jednak najpierw zajmijmy się legendami o tych stworzeniach

Według wielu legend olbrzymi są bardzo podobni do ludzi, lub nawet są ludźmi. Klasyczny olbrzym ma na ogół powyżej 4 m wysokości i jest bardzo głupi. W zamian za ograniczoną inteligencje cechuje niewiarygodna siła. Kobieta olbrzym jest mniejsza i inteligentniejsza, ale równie brzydka jak i samiec, olbrzymy są bowiem podobno niesłychanie brzydkie. Mimo ogólnie panującym przekonaniu o braku inteligencji olbrzymów, są legendy, które mówią o inteligentnych olbrzymach, które budują zamki by gromadzić tam swoje skarby. Nierzadko zamki te okazują się cenniejsze niż sam skarb.

Jedna z legend o olbrzymach, zwanych też gigantami, mówi że znajdująca się w Antrim w Płn Irlandii formacja skalna jest wynikiem prób zbudowania mostu między Antrim a zachodnim brzegiem Szkocji przez olbrzymów Irlandii i Szkocji. Zebrane Olbrzymy szybko się posprzeczały i grobli nigdy nie ukończyły, choć resztki nadal widać przy Jaskini Fingala na Wyspie Staffa. Olbrzymy są podobno bardzo kłótliwe i chętne do rozrób. Olbrzymów nie brakuje też w mitologii. Gigantes to synowie Ziemi którzy powstali z krwi Uranosa, którzy wypowiedzieli wojnę Olimpijczykom. Wojna ta, zwana gigantomachią, była jednym z najchętniej poruszanych tematów przez artystów zamieszkujących antyczną Grecję. W kraju tym były i inne olbrzymy. Mało kto nie słyszał o przesławnym cyklopie, jednookim olbrzymi. Greckie olbrzymy raczej nie żyły w zgodzie z człowiekiem, a tym bardziej z bogami, którym często wypowiadały walkę. Wiele olbrzymów z różnych regionów świata nie mogło znieść prześladowań ze strony ludzi. Byli oni cennym łupem szczególnie dla greckich herosów. Na zgromadzeni gigantów postanowiono więc, że olbrzymy opuszczą ten świat. Nie do końca jednak wiadomo w jaki sposób miałoby się to odbyć. Jednak nieliczni z nich postanowili złamać postanowienie rady i pozostać na ziemi. Niektóre legendy mówią, że olbrzymy, które pozostały w naszym świecie, zginęły, lub wtopiły się w krajobraz zamieniając się w skały, by po kilku tysiącach lat powrócić na ziemię. Okrucieństwo i głupota olbrzymów nie były jednak regułą. Istnieje wiele legend o dobrych olbrzymach. Jedna z nich mówi o olbrzymie, który chcąc uratować wioskę przed lawiną kamieni zmienił się w skałę by ją powstrzymać. Wspomniana już wyżej formacja skalna według niektórych wersji legendy miała też być samymi olbrzymami zamienionymi w skały. Ta zamiana w skałę miała być podobno karą, za wspomniany bunt i chęć pozostania w świecie ludzi. Teraz już na zawsze tu zostaną.

A oto bardziej współczesna legenda, która jest szczególnie znana w Szkocji, w okolicach Ben MacDhui drugiego co do wielkości (tak mi się zdaje) szczytu szkockich gór. Wielu wędrowców twierdzi, że widziało ogromne i złośliwe stworzenie o ludzkich kształtach zwane przez nich Am Fear Liath Mor czyli Szarym Olbrzymem. Zaczęto interesować się na powrót tą starą legendom, znaną już od stuleci, za sprawą słynnego miłośnika gór profesora Normana Colliego. Profesor oznajmił na spotkaniu klubu wysokogórskiego, że widział tę istotę podczas jednej ze swoich wypraw. Pod wpływem wielkiego autorytetu profesora, mimo wielu wątpliwościom, zaczęto rozważać prawdziwość tej historii. Niedługo po odkryciu Colliego zaczęły napływać liczne świadectwa potwierdzające teorię profesora. Legenda, której prawdziwość próbował udowodnić profesor Norman nazywana jest w tamtych regionach "Legendom o strażniku mgły". Mówi ona, że w tamtejszych górach znajdują się wrota do innego wymiaru, zamieszkiwanego przez wszystkie stworzenia, dziś uważane za baśniowe. Zbiegły one tam z powodu prześladowań z jakimi spotkały się ze strony ludzi. Szary Olbrzym ma być strażnikiem, który ma za zadanie nie wpuścić do swojego świata ludzi.

Jednak to tylko legendy, jedni wierzą w ich prawdziwość inni nie, a co o olbrzymach mówi historia? W różnych czasach znajdowano różne dowody na ich istnienie, jak choćby w pobliżu Brayton (Tennessee)odkryto ślady człowieka odciśnięte w skale. Nic w tym dziwnego poza tym że, ta skała była tak twarda, że nawet dziś byłyby problemy ją rozłupać, a poza tym pra człowiek który zostawił ten odcisk mający 25 cm szerokości miał sześć palców. W Wielkim Kanionie Kolorado znaleziono rysunek, a raczej płaskorzeźbę, gigantycznego człowieka walczącego z mamutem. Ale co w tym dziwnego? Otóż to, że ów rysunek wykonany został w litej skale zawierającej żelazo. Jest bardzo twarda skała i bardzo trudno wykonać w niej taki rysunek. Do dzisiaj ta płaskorzeźba pokrył się już rdzą. Poza typ pochodzenie tej płaskorzeźby szacuje się na długo przed wyginięciem dinozaurów. Poza "człowiekiem olbrzymem" w tym kanionie znaleziono równie imponujący rysunek tyranozaurusa rex'a wykonany z wielką dokładnością. W 1833 r. żołnierze zatrudnieni przy budowie magazynu prochu w Lampock Pancho (Kalifornia) odkryli szkielet człowieka, który musiał mieć około czterech metrów wysokości, a poza tym jak wytłumaczyć to, że czaszka tego szkieletu miała dwa rzędy zębów? Takich przypadków jest więcej. W sztolni numer trzy kopalni Eagle Coal w Bay Creek (Montana) w listopadzie 1926 roku znaleziono wielki ząb trzonowy człowieka a przy tym zębie kamienną maczugę. Ten ząb, jak i znaleziony w 1958 roku we Włoszech szkielet "Gigantycznego" człowieka prehistorycznego, znaleziono w warstwie osadów pochodzących z epoki karbonu(ok.350-ok.270 milionów lat temu!?!?) Niektóre odciski stóp również pochodzą z tamtych czasów. Na niektórych z nich można nawet znaleźć odciski stóp dinozaurów.
W 1991 r. (całkiem nie dawno) robotnicy kopiąc fundamenty pod biurowiec w pobliżu miejscowości Crittenden (Arizona) natknęli się na wielki sarkofag, mający około czterech metrów wysokości. W ów sarkofagu znaleziono zwłoki dość dziwne, bo ten gigant miał dwa rzędy zębów i sześć palców u nóg.

Legendy o olbrzymach mają zatem swe odzwierciedlenie w faktach, ale jeżeli takie stworzenia istniały to co się z nimi stało? Może wróciły do "swojego świata" strzeżonego przez ostatniego z nich - Szarego Olbrzyma :)

Barlogowie - Duchy Ognia



Każdy z nas zastanawiał się kim jest Duch Ognia, Barlog który wciągnął w wieczną od Gandalfa w pierwszej części ,,Władcy Pierścieni''. Jak bardzo potężny musiał być aby to uczynić.

Więc, kim są Barlogowie?

Nie spotkano ich aż do III Ery kiedy to w Khazad-Dum obudziły jednego z nich krasnoludowie, którzy eksploatowali żyły mitrhrilu. Obudzili Ducha Ognia który zabił Durina VI i przepędził wszystkie krasnoludy z Morii.

Ich pierwotna nazwa to Valaraukarowie. We wczesnym okresie istnienia Ardy, byli największymi sprzymierzeńcami Morgotha. Ich przywódcą był Gorthaur Okrutny. Są złymi demonami Ognia, ich potęga jest ogromna i sieją wokół siebie grozę, która załamie każdego. Ogień jak w nich płomień nie wygasa, są niczym wulkan z gorącą lawą. Jedyne co może zniszczyć ich płomień to głęboki i ogromny zbiornik wodny, jednak to także nie wystarczy, gdy tylko znajdą się w miejscu gdzie jest sucho ich ogień na nowo wybucha.

Posiadają wiele zdolności: są zwinne i szybkie, umieją latać, doskonale posługują się bronią, są doskonałymi szermierzami i bez problemu władają na raz dwiema broniami, ich siła woli jest ogromna i potrafią zapanować nad umysłem, każdy musi się przed nim ugiąć. Bez problemy wyniszczają myśli umysłu, podporządkowuje sobie każdego przeciwnika i panuje nad jego wolą. Barlogowie są nieśmiertelni, naprawdę potężna siła i moc może je pokonać. Są prawdziwymi Majarami, pokrewnymi istotom które stworzyły elfy i rozpaliły gwiazdy.
Władają potężną magią niczym najwięksi czarodzieje. Bez problemy potrafią się komunikować i porozumiewać ze złymi duchami i istotami.
Mają własną wolę którą nikt nie kieruje jednak są niezwykle posłuszni i usłużni swojemu Panu.

Posiadają także zdolności artystyczne. Ujawnia się to poprzez budowanie różnych fortec, salę tronową w Morii, gdzie sklepiona jaskinia jest oświetlona od góry przez nieziemsko piękne migotanie płomieni z serca ziemi, wsparta na kolumnach stylizowanych na kształt ziejących ogniem smoków oraz łukowymi, czerwonymi mostami z magicznego szkła zwanego laen.

Są lojalnymi sługami Czarnego Pana, pamiętają każdą zniewagę i krzywdę. Ich natura jest niepojęta dla istot dobrych i śmiertelnych.
Potrafią ukazać najstraszniejszą i nieprzyjacielską moc w całym Środziemiu.
Niewielu przeżyło walkę z nim...

Yeti




Niektórzy naukowcy twierdzą, że w każdej chwili ktoś może znaleźć skórę, lub choćby jakiś fragment ciała legendarnego Człowieka Śniegu z Himalajów, jednak do tej pory nikt tego nie dokonał.

Ohydny, tak można przetłumaczyć znane i popularne ostatnimi czasy słowo Yeti. Tak nazywają ich ludzie zamieszkujący okolice Himalajów. Mówią oni, że Yeti zamieszkują niedostępne partie gór, i rzadko kiedy schodzą na dół. Jednak kiedy to robią, najprawdopodobniej by zaspokoić głód, pożerają nie tylko rośliny, czy małe zwierzęta, ale czasem również zwierzęta domowe, czy nawet ludzi.
Chińczycy mówią, że zwierzę, które Tybetańczycy zwykli określać Człowiekiem Śniegu, było trzymane w klatce w Patang, w prowincji Sinkiang. Yeti według mieszkających tam ludzi miał długą srebrzysto-żółtą sierść, czarną, małpią twarz. Było bardzo wysokie (około trzech metrów) i często okazywało swoją wielką siłę.
Zwierze to nie wydawało z siebie żadnych dźwięków poza charakterystycznym gwizdaniem. Niestety po jakimś czasie ten dziwny stwór zachorował i zmarł. Jednak to nie Chińczycy jako pierwsi natknęli się na Yeti, jako pierwsi to dziwne stworzenie odnaleźli Brytyjczycy. Kolonie brytyjskie sięgały aż po Himalaje, dlatego Brytyjczycy mieli najłatwiejszy dostęp do tych gór. Jednak (jak to w tego typu bajkach bywa :)) nie uwierzyli oni w opowieści tubylców o wielkich człekokształtnych bestiach o kształcie stopy prawie identycznej jak ludzka. Był to z ich strony wielki błąd. Po jakimś czasie Brytyjczyków zaczęły nawiedzać bestie, które pożerały ich zwierzęta i ich samych. Wkrótce i do brytyjskiej niewoli trafił Człowiek Śniegu, który podobnie jak ten Chiński wkrótce zmarł. Yeti schwytany przez Brytyjczyków opisywany był trochę inaczej, był on mniejszy i miał nieco inne ubarwienie sierści. W okolocach gór widywano wielu Ludzi Śniegu, ale zauważono, że wszystkie te osobniki były najprawdopodobniej rodzaju męskiego.

Wspomniane już stopy tych stworów były zdumiewająco podobne do ludzkich. Różnica w odbiciu ludzkiej stopy, a stopą Yeti była taka, że palce jednego odcisku znajdowały się na pięcie drugiego. Odciski te miały około 35 cm długości i 14 szerokości. Frank Smythe znalazł ich tropy na wysokości 4200 metrów, a towarzyszący mu przewodnicy i tragarze zrezygnowali z dalszej podróży gdy dostrzegli ślady. Ten znany brytyjski badacz przybył do Tybetu w 1937 roku by kontynuować wyprawy i badania, przerwane wybuchem pierwszej wojny światowej. Zachęciły go opowieści o nieznanym gatunku żyjącym w tych górach. Interesował go szczególnie sposób odżywiania się tych stworzeń. Wielu naukowców i himalaistów poszło w jego ślady. Od tej pory wiele osób znajdowało ślady Człowieka Śniegu, i zaczęto na poważnie wierzyć w jego istnienie. W 1958 amerykański naukowiec Alan Cameron, na podstawie zebranych dowodów, obalił panującą teorię, że odciski stóp nie należą do Człowieka Śniegu, lecz do tubylców, których palce wystają ze znoszonych sandałów. Dowodami Alana były bardzo liczne gipsowe odlewy stóp i włosy. Teorię o sandałach tubylców skomentowano, że w ten sposób może mówić tylko osoba, która nigdy nie była w Himalajach.
Na podstawie doświadczeń Camerona stwierdzono, że duże osobniki mają wzrost około dwa metry czterdzieści centymetrów, a małe metr dwadzieścia. Badania Alana Camerona na tym się nie skończyły. Zaczął on badać różnego rodzaju jaskinie, rzekome miejsce schronienia Człowieka śniegu. Nie tylko badał te miejsca, ale nawet postanowił spędzić w niektórych jaskiniach kilka nocy. Wiele go to kosztowało, a jedynym skutkiem tych oczekiwań była choroba, która zmusiła go do czasowego zaprzestania swych poszukiwań.
Zaczęto zastanawiać się czy jest to całkiem odrębny gatunek, czy też należy do homo sapiens. Badania zaczęto prowadzić coraz intensywniej, i to nie bezskutecznie. Zaczęto widywać sznury tych istot wędrujące po górach. Niektórzy twierdzą, że w Himalaje ruszały specjalne ekspedycje, które za wszelką cenę miały schwytać Yeti.

Yeti jednak nie był sprawą tylko naukowców. Latem 1947 roku w pobliżu małej wsi azerbejdżańskiej sierżant Ramazan, uważany za człowieka uczciwego i zdyscyplinowanego funkcjonariusza, wracał nocą ze służby, kiedy niespodziewanie spoza drzew wyskoczyło wielkie, owłosione stworzenie, obezwładniło go i zaniosło pod drzewo. Najwyraźniej siedziała tam towarzyszka życia napastnika - nieco niższa od samca, z obwisłymi piersiami i długimi włosami. Zarówno samiec, jak i samica byli mocno owłosieni - z wyjątkiem przerażających, ciemnych, małpich twarzy. Dzikie stwory wydawały nieartykułowane dźwięki i zaczęły z zainteresowaniem obmacywać sierżanta, zwracając szczególną uwagę na błyszczące guziki jego munduru. Próbowały przekonać się nawzajem, że zdobycz jest niepodzielną własnością jednego z nich. Warczały, popychały się, a nawet się pobiły. Dopiero o świcie oddaliły się i znikły w lesie.
Od tej pory coraz częściej słyszano historię o Yeti schodzących z gór do miast. Coraz większa liczba ludzi mówił, że widziała te stworzenia na własne oczy. Zaczęto podejrzewać, że legenda o Yeti jest całkowicie zmyślona po to, aby zwiększyć popularność (i zarobki) okolicznych miast. Z perspektywy czasu stwierdzenie to wydaje się być absurdalne, ponieważ legenda o Człowieku Śniegu była tak mocno zakorzeniona w ludzkim umyśle, że zamiast przyciągać ciekawskich i rządnych przygód ludzi, odstraszała ich. Bez wątpienia przyciągała natomiast coraz więcej naukowców, jednak ci nie mieli zamiaru nocować w tamtejszych miastach czy wioskach, preferowali raczej sen jak najbliżej celu swojej podróży. Niektórzy doszukiwali się związku Yeti z wielką stopą i nadal są tacy którzy twierdzą, że są to dwaj przedstawiciele tego samego gatunku.

Przez wiele lat napływało wiele zgłoszeń o Yeti. Najnowsze z nich pochodzą z 1990 roku od zdobywcy wszystkich ośmiotysięczników, himalaisty R.Messnera, który dokładnie opisał to stworzenie na konferencji prasowej, i zapowiedział, że po zdobyciu wszystkich szczytów tych gór powyżej siedmiu tysięcy metrów przyszła pora na zdobycie Człowieka Śniegu - władcy tych gór. Zaczął on organizować wyprawę badawczą z zamiarem schwytania Yeti, ale czy oznacza to, że wkrótce przekonamy się, że legenda o "Ohydnym" mówi prawdę?

Wielka Stopa


Podobno każda legenda ma w sobie ziarno prawdy. A ta? Któż z nas nie słyszał o "Wielkiej Stopie"? Ale czy ktoś na poważnie wierzy w jej istnienie?
René Dahinden kanadyjski tropiciel poprzysiągł sobie, że odnajdzie "Wielką Stopę". Skoro w wielu miejscach znaleziono ślady wielkiej istoty, to coś musiało je zostawić. Większość jednak uważa, że tym czymś, a raczej kimś był człowiek a nie to wielkie stworzenie.
Jak dotąd nikomu nie udało się dostarczyć żywej lub martwej olbrzymiej istoty, która podobnie jak jej azjatycki kuzyn - yeti pozostawia jedynie ślady swoich stóp i tylko czasem uda się ją komuś zobaczyć.
Stworzenie to znane było prawdopodobnie już od bardzo dawna. Indianie nazywali je Sasquatch. Obecnie jest znane w Ameryce północnej i południowej jako Bigfoot. Podobno żyją one na terenach niezamieszkałych przez człowieka, w dzikiej puszczy. Nikomu nie udało się schwytać Wielkiej Stopy, ale być może, prawdą jest, że stało się coś dokładnie przeciwnego: Sasquatch schwytał cywilizowanego człowieka!!

Historia ta wydarzyła się rzekomo w 1924 roku w bezludnym rejonie leśnym przeszło sto sześćdziesiąt kilometrów na północ od Vancouver w Kanadzie. Niejaki Ostman skończył właśnie pracę i wziął urlop, zamierzając zająć się poszukiwaniem zapomnianej kopalni złota. W tym celu wynajął starego Indianina jako przewodnika i ruszyli na poszukiwania. Indianin był przestraszony możliwością napotkania Sasquatcha. Pewien biały człowiek, który przynosił regularnie złoto z opuszczonej kopalni, nagle w zagadkowy sposób zniknął i Indianin podejrzewał, że kryje się za tym Bigfoot. Jednakże Ostman, który nigdy nie słyszał o Dzikim Człowieku Lasów - wyśmiał go. Kiedy osiągnęli brzeg małej zatoczki, Ostman rozbił obóz i przykazał Indianinowi, by czekał na niego trzy tygodnie, sam zaś udał się na poszukiwania złota. Miał ze sobą śpiwór, strzelbę typu Winchester, a wśród drobiazgów w plecaku także kilka blaszanych pudełek z tytoniem do żucia - rzecz, która później odegra ważna rolę. Po kilku dniach samotnej włóczęgi znalazł się w całkowicie dzikim terenie. Trudno było wyobrazić sobie, że oprócz zwierząt, można tu spotkać jakąś żywą istotę, a jednak... Pewnego ranka Ostman spostrzegł, że niektóre przedmioty , są porozrzucane. Nic nie zginęło, ale w nocy ktoś najwyraźniej grzebał w jego rzeczach! Z powodu złej pogody Ostman nie opuszczał obozowiska trzy dni. Wizyty tajemniczego gościa powtarzały się noc w noc. Jednak następnej nocy nie było już mu dane przespać.
"Obudziłem się, ponieważ coś mnie podniosło do Góry Byłem jeszcze półprzytomny i w pierwszej chwili nie wiedziałem gdzie jestem. Gdy zebrałem myśli, przypomniałem sobie, że jestem na wyprawie i leżę w śpiworze. Moją pierwszą myślą było, że ześlizguję się po śniegu, ale nie było żadnego śniegu. Następnie miałem wrażenie, że jadę na koniu, ale to coś, co mnie niosło, najwyraźniej kroczyło. Dyszało ciężko i czasami wydawało z siebie kaszlnięcie. Teraz już wiedziałem, że musi to być Sasquatch - jeden z tych mieszkających w górach olbrzymów, o których mówił Indianin".
Po pewnym czasie niesamowita podróż na plecach skończyła się i położono Ostmana na miękkiej ziemi. Było jeszcze ciemno i nie dawało się rozróżnić szczegół6w, dopóki blask wschodzącego słońca nie oświetlił niezwykłej scenerii. Wokół drwala stały cztery przerażające istoty. Wszystkie były olbrzymie i pokryte czarnymi, długimi włosami. Tworzyły najwyraźniej rodzinę: stary Sasquatch, który przytaszczył Ostmana, był najpotężniejszy, mając prawie dwa metry czterdzieści centymetrów wzrostu. Jego samica była o trzydzieści centymetrów niższa i wyglądała na jakieś dwieście pięćdziesiąt, dwieście siedemdziesiąt kilogramów wagi. Młody samiec mierzył podobnie jak jego matka dwa metry dziesięć centymetrów wzrostu i miał około stu czterdziestu centymetr6w obwodu w klatce piersiowej. Najmniejsza była młoda samica , najwyraźniej w wieku dziecięcym, gdyż nie miała jeszcze rozwiniętych piersi. Jedynymi nie pokrytymi włosami częściami ciała były wewnętrzna strona dłoni i podeszwy stóp, górna część nosa i okolice oczu. Nie było widać uszu, gdyż zasłaniała je szczecina włos6w. Włosy na głowach miały około piętnastu centymetr6w długości; na ciele były krótsze, ale znacznie grubsze.
Kiedy Ostman oprzytomniał i wyzwolił się z pierwszego strachu, rozejrzał się z ciekawością dookoła. Znajdował się w głębokiej, maleńkiej kotlince o wysokich ścianach skalnych. Na północnym wschodzie znajdował się otwór szeroki na dwa i pół metra, a wysoki na sześć metrów w najwyższym punkcie. Był to otwór przez który dostali się do środka. Jakkolwiek przestraszony, Ostman wkrótce uspokoił się. Miał większość swoich rzeczy, łącznie z plecakiem, w którym znajdowało się jedzenie i kawa oraz strzelbę z pełnym magazynkiem i dodatkowymi nabojami. Dwa dni wytężał umysł, próbując wymyślić, w jaki sposób uciec, a ponieważ nic zadowalającego nie przychodziło mu do głowy po prostu podszedł do otworu prowadzącego na wolność. Jednakże stary Sasquatch z okrzykiem, który brzmiał jak: "Soaka, soaka" popchnął go z powrotem. Ostman był zdecydowany strzelać, ale obawiał się, czy kula z winchestera powali tak ogromne cielska. W czasie swojej niewoli dokonał pewnych spostrzeżeń co do sposobu odżywania się włochatych istot i ich trybu życia. Nigdy nie widział, by jedli mięso. Zbierali korzonki, orzechy i inne jadalne rośliny. Spali na wymoszczonych mchem i trawą łożach, znajdujących się na czymś w rodzaju półki skalnej. Mieli też w rodzinie podział czynności. Okazja do ucieczki nadarzyła się siódmego dnia niewoli. Ostman rozpalił ogień i zrobił sobie kawy. Kiedy zjadł i napił się wyciągnął jedno ze swoich pudełek z tytoniem do żucia. Stary Sasquatch sięgnął po nie ręką i odebrał mu je, po czym zjadł całą jego zawartość, wylizując pudełko. Po kilku minutach - mówił Ostman - zaczął przewracać oczami i patrzył prosto przed siebie. Było jasne, że zrobiło mu się niedobrze. Złapał dzbanek z wystygłą już kawą i wypił ją, ale nie przyniosło mu to ulgi. Włożył głowę między kolana i zaczął się kiwać. Następnie zaczął kwiczeć jak zraniona świnia. Złapałem strzelbę. Powiedziałem do siebie: teraz albo nigdy. Jeżeli będzie chciał mnie zatrzymać, wypalę mu między oczy Ale jemu potrzebna była woda i powlókł się w stronę źródełka. Zapakowałem wszystkie moje rzeczy do plecaka. Młody Sasquatch pobiegł po matkę, która też zaczęła kwiczeć. Ruszyłem w kierunku otworu wejściowego. Samica była tuż za mną. Odwróciłem się i dałem ognia ponad jej głową. Nikt go nie ścigał. Wkrótce zobaczył szczyt znajomej góry. Kiedy po upływie półtora dnia oddalił się od kryjówki Sasquatcha na dużą odległość, poczuł, że jest uratowany.

To już koniec historii Ostmana, ale nie jest ona jedyną historią tego typu. Wielu ludzi twierdzi, że widziało "Wielką Stopę" niektórzy z nich zrobili zdjęcia jej śladów, ale nikt nie posiada zdjęcia całego "Człowieka Lasu". Co do jego istnienia i pochodzenia istnieje wiele teorii. Jedna z nich mówi, że jest to gatunek małpy a inna, że przodek człowieka. Czy któraś z nich jest prawdziwa?

Wilkołaki


Prawie na całym świecie wierzono, że niektórzy ludzie w specjalnych warunkach mogą zmienić się w wilka. Wierzono, że wilkołaki to ludzie, którzy, nie zawsze świadomie, przemieniają się w bestie. W średniowieczu wiara w nie była szeroko rozpowszechniona. W wilkołaki wierzono wszędzie: w Skandynawii, Francji, Niemczech, na Sycylii, w Europie Środkowej i Wschodniej, na Bałkanach i w Grecji. Również w Ameryce, na długo przed wyprawą Kolumba, Indianie wierzyli w wilkołaki. Legendy o wilkołakach pochodzą najprawdopodobniej ze starożytności, gdzie wierzono, iż człowiek przywdziewający wilcze skóry zyskuje moc, odwagę i siłę zabitego zwierzęcia. W średniowieczu człowiek oskarżony o wilkołactwo na ogół zostawał zabity. A oskarżony mógł zostać każdy, kto chociaż trochę różnił się od ogółu: miał spiczaste uszy, za duży nos, wystające zęby, zrośnięte brwi, czy zbyt owłosione ręce. Ludzie tacy oskarżani byli o wilkołactwo i praktyki magiczne, a w konsekwencji spalani na stosie.

Wilkołakiem można było stać się świadomie w wyniku wspomnianych wcześniej działań magicznych, jak i nieświadomie. Nieświadome przemiany próbowano tłumaczyć na różne sposoby. I tak, wilkołakiem mógł się stać człowiek, który napił się wody z zagłębień odciśniętych przez wilcze łapy lub z wodopoju, często odwiedzanego przez wilki. W tą krwiożerczą bestię mógł się też zmienić każdy, kto spożył wilcze mięso lub też mięso innego zwierzęcia zabitego przez wilka. W wilkołaka człowiek najczęściej zmieniał się w świetle księżyca w pełni. Dlatego też średniowieczna ludność nigdy nie wychodziła z domów, gdy okrągła księżycowa tarcza jasniała na nocnym niebie. Bez wątpienia duży wpływ na rozprzestrzenianie się legendy o wilkołakach miały wpływ plemiona skandynawskich wojowników - berserkerów. Wojownicy ci przywdziewali wilcze skóry, i upodobniali się do zwierząt do tego stopnia, że mieszkańcy atakowanych wiosek najczęściej nie wiedzieli, że są atakowani przez ludzi. Myśleli, że to hordy wilkołaków pustoszą ich miejsca zamieszkania. Najlepszym sposobem na zabicie takiego potwora był strzał w serce ze srebrnej kuli.

Wilkołactwo często nazywane było likantropią. Jednak mianem likantropii określa się także pewną chorobę psychiczną. Przypadki tej choroby odnotowywano jeszcze przed narodzeniem Chrystusa. Ta dolegliwość psychiczna objawia się tym, iż chory myśli, że jest zwierzęciem lub też w każdej chwili może się w nie zmienić. Likantrop najczęściej myślał, że jest wilkiem, ale w innych częściach świata, także niedźwiedziem, czy tygrysem. Chory często posuwał się nie tylko do jedzenia surowego mięsa, ale też morderstw, kanibalizmu, czy picia ludzkiej krwi.

W średniowieczu odbywało się bardzo wiele procesów ludzi oskarżonych o wilkołactwo. Istnieje wiele udokumentowanych przypadków takich procesów. Przed sądami stawali nie tylko mężczyźni ale i kobiety.
Najnowszy, bo pochodzący z 1975 roku, przypadek likantropii miał miejsce w Wielkiej Brytanii. Siedemnastoletni czeladnik stolarski, Andrew Prinold, przekonany, że właśnie zamienia się w wilkołaka, w odruchu desperacji wbił sobie nóż w serce. Pasterz Jeana Greniera, z okolic Bordeaux we Francji, w trakcie procesu z 1603 roku "przyznał się", że pod postacią wilka zagryzł i pożarł około 50 dzieci. Utrzymywał też, że zdolność do zmieniania postaci zawdzięcza diabłu, którego przed kilku laty spotkał w głębi lasu. Diabeł miał podarować Grenierowi magiczny balsam i wilczą skórę. Kiedy o zachodzie słońca chłopak smarował swe ciało diabelską maścią i wdziewał zwierzęcą skórę - zamieniał się w wilka. Szczegółowe przesłuchanie wykazało jednak ponad wszelką wątpliwość, że Grenier nie był wcale wilkołakiem, tylko miał po prostu bardzo bujną wyobraźnię. Wymyślał niestworzone historie i święcie wierzył w ich prawdziwość. Po zasięgnięciu porady medyka sędzia uznał, że Grenier nie jest wilkołakiem, tylko cierpi na likantropię. Zalecił więc oddanie chłopca pod opiekę franciszkanów w klasztorze w Bordeaux, w którym chory miał spędzić resztę życia. Niektórzy jednak nie mieli tyle szczęścia. W czerwcu 1609 r. pochwycono w Roermond Jana van Uffelt, którego spalono jako wilkołaka. Bardzo często łączono likantropię z czarną magia, tak więc żony rzekomych wilkołaków ginęły jako czarownice. 18 grudnia 1589 r. przed sądem stanęła kobieta Cathelyne van den Bulcke oskarżona o przemienianie się w wilkołaka. Sąd stwierdził ponadto, że winna jest ona śmierci, wydając na świat 8 "wilkołaków". Na podstawie oskarżeń uznano ponadto, że wspólnicy Cathelyne sieją w okolicach Antwerpii grozę, mordując niewinnych mieszkańców, a obdzierając ich z szat porzucają zwłoki w pobliskich rowach. Podobna sytuacja miała miejsce w 1642 i 1649 w miejscowości Mechelen, gdzie przed sądem stanęli Thomas Baetens i Augustijn de Moor. Wyrokiem Inkwizycji za likantropię zostali skazani na śmierć, zaś ich żony zabito jako czarownice. W 1605 r. w Księstwie Limburg niedaleko Aachen również spalono dwóch mężczyzn, którzy przebierali się w ubrania sporządzone z kocich futer. Trzeci został wbity na pal 5 listopada 1607 r. W części należącej do Flamandii 5 grudnia 1608 r. oskarżono małżeństwo Maerten i Mayken van Daele o przemienienie dziecka w cielaka a następnie pożarcie go. Wynik tego procesu nie jest po dziś dzień znany.

Ponieważ istnieje jeszcze bardzo wiele innych przykładów likantropii można uznać, że to ta choroba jest głównym źródłem legend o wilkołakach. Jednak muszę przyznać, że niedawno zacząłem interesować się wilkołakami i uważam , że choroba psychiczna nie jest w stanie wytłumaczyć powstania legendy mającej tak wiele wersji, i pochodzącej jednocześnie ze wszystkich zakątków świata.

CHUPACABRA


Po Meksyku krąży wiele legend o tajemniczej istocie zwanej Chupacabra. Mimo, że legenda ta jest bardzo stara, wielu twierdzi, że Chupacabrę widziało. Podobno zabija ona wszelkiego rodzaju zwierzęta domowe.

W nocy 7 września 1995 roku Misael Negron, mieszkaniec Canovanas, w północno-wschodniej części Peurto Rico przez 10 minut obserwował Chupę. Miała ona 1,2 do 1,3 metra wzrostu, okrągłą głowę bez uszu, ciemną skórę, ponadto czerwone oczy, coś jakby rybie, a z jej ust wystawały duże kły. Głowę miała osadzoną na cienkiej szyi, poniżej ciągnęły się długie ramiona zakończone dłońmi z trzema szponiastymi palcami. Chupa poruszała się w pozycji wyprostowanej, na dwóch masywnych nogach. Wzdłuż jej grzbietu, począwszy od głowy, biegło coś w rodzaju grzywy lub grzebienia, który zdawał się fosforyzować i nieustannie zmieniał kolor. Mocno zaniepokojone stworzenie rozglądało się na wszystkie strony, dopóki nie zdało sobie sprawy z obecności Misaela N., który pojawił się w odległości około 15 metrów. Gdy go dostrzegło, wyprostowało się i zastygło w bezruchu, zaś Misael wbiegł do domu zatrzaskując za sobą drzwi. Kiedy spojrzał za siebie, stwierdził, że Chupa przygląda mu się przez okno wielkimi czerwonymi oczami. Chupa poszła sobie, gdy przestraszony zamknął okiennice.

8 września, a więc następnego dnia, Chupę widział brat Misaela - Angel David Negron. Chupa stała na podwórzu z tyłu jego domu obok świeżo okaleczonej kozy. Ruszył w jej stronę, ale gdy Chupa również zaczęła zbliżać się do niego, począł uciekać. Wbiegł do domu i z balkonu obserwował, jak Chupa znika w krzakach. Ciało kozy nosiło klasyczne już ślady. Drobne otworki oraz większe zagłębienia, przez które usunięto krew, płyny ustrojowe i niektóre organy wewnętrzne.

Angel David i inni członkowie jego rodziny zapamiętali jeszcze jeden bardzo ważny szczegół. Bo w chwilę przed zaobserwowaniem Chupy słyszeli głośny dźwięk przypominający głośne brzęczenie lub buczenie połączone ze świstem pracującej turbiny, który dobiegał z miejsca, gdzie pojawiła się Chupa. Ten szczegół pojawia się w relacjach innych światków z innych miejscowości. Chupa czasami wydawała głośny pisk, któremu towarzyszył wyraźnie słyszalny syk.

Na początku września 1995 roku policjant J.C. z Campo Rico strzelał do Chupy z rewolweru. Kiedy był w domu, w jego samochodzie włączył się alarm, co wskazywało, że ktoś chce go ukraść. Chwycił broń i zszedł na dół. Ku swemu zdumieniu ujrzał ciemno ubarwioną istotę, która usiłowała pogryźć jego psa. Istota wyprostowała się gwałtownym ruchem i spojrzała na policjanta, który natychmiast wystrzelił w jej kierunku. Pocisk, który ją trafił, cisnął nią o ścianę, jednak Chupa zdołała szybko się otrząsnąć i uciekła. Strzał oddano z 3 metrów i na pewno nie było to pudło, bo na samochodzie nie było śladu po kuli.

Chupę zaobserwowano ponownie wczesnym rankiem 16 września 1995 roku w Pozo w okręgu Campo Rico w czasie usuwania skutków huraganu Marilyn. Jeden z mieszkańców strzelał do niej kilkakrotnie, przypuszczalnie trafiając Chupę, bo w pewnym momencie błyskawicznie rozwinęła skrzydła i odleciała. Cieszący się powszechnym szacunkiem Daniel Perez widział ją lecącą ze swojego domu. Oto, co powiedział:
"To było w dzień, około 7.30 rano. Usłyszałem głośne buczenie i wyjrzałem przez okno i wtedy zobaczyłem to stworzenie. Właśnie lądowało i po kilku sekundach stanęło na dwóch nogach na dużym kamieniu w moim patio. Po chwili podskoczyło do góry, wzbiło się w powietrze i odleciało, przemykając między gałęziami drzewa avocado bez dotykania ich. Wyglądało dokładnie tak, jak opisują je inni ludzie. Tym, co w jego wyglądzie uderzyło mnie najbardziej, było coś w rodzaju małych skrzydełek na plecach, które w miarę przechodzenia w dół grzbietu stawały się coraz większe. Stwór poruszał nimi z dużą szybkością, co powodowało buczenie. Więc na grzbiecie Chupy znajdują się małe skrzydełka, a nie, jak dotąd sądzono, kolorowe kolce. Po prostu, gdy szybko nimi porusza, widzimy tylko ich górne krawędzie, co wygląda jak zakrzywione kolce. Zauważyłem też, że istota zmienia kierunek lotu poprzez nachylanie tych małych skrzydełek w odpowiednią stronę."

4 października 1995 roku komenda policji w okręgu Carolina wydała oświadczenie dla prasy zatytułowane "Występowanie dziwnego zwierzęcia", mówiące o tym, że w sąsiednim okręgu Canovanas policja zbadała doniesienie o dziwnym zwierzęciu. Autorem skargi był 30 letni T.H.R. Funkcjonariuszom policji, którzy przybyli do niego wieczorem tego samego dnia, powiedział, że widział przed domem dziwne owłosione stworzenie, chodzące na dwóch nogach, koloru czarnego i o wysokości około 1,5 metra. Wydało mu się, że coś przeskoczyło przez ogrodzenie z siatki i wpadło do parowu. Kiedy podszedł bliżej, aby to sprawdzić, zobaczył Chupę, która poruszając się z niewiarygodną prędkością znikła w zaroślach. Juan Morales, policjant, powiadomił o tym zdarzeniu Biuro Ochrony Cywilnej. Jego pracownicy przeszukali teren, lecz nie znaleźli niczego oprócz koca i sporej ilości krwi między krzakami i na ogrodzeniu. Krew mogła pochodzić od Chupy. Co ciekawe, żadna z agencji rządowych nie była zainteresowana próbkami tej krwi. Szef obrony cywilnej Puerto Rico, Bienvendio Nieves przygotował raprot poświęcony temu zdarzeniu.

Dotychczas Chupacabre uważano tylko za legende, jednak po wydarzeniach ostatnich lat wielu zmieniło zdanie na ten temat. Mówi się, że w każdej legendzie jest ziarno prawdy, a dla mieszkańców Peurto Rico Chupacabra nie jest już legendą.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bestiariusz ogólnopotworny
Bestiariusz ogólnopotworny
Bestiariusz ogólnopotworny
Lekcja Przysposobienia Obronnego dla klasy pierwszej liceum ogólnokształcącego
Prezentacja PPK wykaz praktyk ogólnopolskich III 2010 '
Ogolnotech dla Bio I WYKLAD IV
Call Of Cthulhu Dark Ages Bestiary
Konkurs dla klas pierwszych liceum ogólnokształcącego
Serce ma swoje racje których rozum nie zna, SZKOŁA, język polski, ogólno tematyczne
Rozwój mowy, SZKOŁA, ĆWICZENIA OGÓLNOUSPRAWNIAJĄ, ĆWICZENIA OGÓLNOUSPRAWNIAJĄ, LOGOPEDIA
blok ogólnozawodowy 2009 jesień(2)
ćwiczenia ogólnorozwojowe w 2, kinezyterapia
Pytania - OTWP 81pyt, OTWP - Ogólnopolski Turniej Wiedzy Pożarniczej - Materiały do nauki
BLOK OGÓLNOZAWODOWY JESIEŃ 13 ODPOWIEDZI
PRACA KONTROLNA I UZUPEŁNIAJĄCE UZ LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE SEMESTR I
blok ogólnozawodowy jesień 10
BLOK OGÓLNOZAWODOWY JESIEŃ 11 ODPOWIEDZI(1)

więcej podobnych podstron