siniaki. — Zatrzymał się i spojrzał na nas. — Nigdy nie przypuszczałem, że nauczę się tak wiele z medycyny.
- Czy wiesz, jak długo mogą żyć? — spytała Robin. Moreland wzruszył ramionami.
Trudno powiedzieć. Marnieją, ale przetrwali już tyle kryzysów. Pod
dobrą opieką przeżyją mnie. — Oparł się o ścianę. — I o to właśnie chodzi.
Musze coś dla nich wykombinować.
Dlaczego nie wydobyłeś ich na światło dzienne i nie wystarałeś się
0 opiekę? — spytała Robin.
— I cóż by to dało, moja droga? Poddać ich badaniom lekarzy
1 naukowców? To naukowcy skazali ich na takie życie. Jak długo wytrzymaliby
w upiorności, którą nazywamy prawdziwym światem? Nie, na to nie mogłem
pozwolić.
— Ale oni...
— Zmarnieliby i pomarli, moja droga — powiedział Moreland, starając
się zachować cierpliwość. — Oni potrzebują ciągłości. Kontynuowania opieki.
Z bawialni dotarły do nas dźwięki muzyki.
— Chce, abyś się nimi zaopiekował, kiedy mnie już nie będzie —
powiedział Moreland.
- Nie jestem lekarzem — odparłem, jakby to był jedyny powód.
Nauczę cię wszystkiego, co trzeba wiedzieć. To nie takie trudne,
wierz mi. Zacząłem sporządzać podręcznik...
Właśnie mi pokazałeś, jakie to skomplikowane...
Nauczysz się, synu. Jesteś bystrym człowiekiem.
Podniósł głos. A kiedy nie odpowiedziałem, zwrócił się do Robin.
Wysłuchajcie mnie — upierał się. — Nie odmawiajcie mi.
Dlaczego właśnie ja? — zapytałem. — Powiedz mi prawdę, przynaj
mniej tym razem.
Już ci powiedziałem. Twoje oddanie...
Nawet mnie nie znasz.
Znam cię wystarczająco dobrze. Przeprowadziłem nad tobą badania!
A teraz, gdy poznałem Robin, jestem jeszcze bardziej pewny. Dwoje ludzi
umiejących stawić czoło wezwaniom...
Jak mnie znalazłeś, Bili?
Przez przypadek. Albo zrządzeniem losu. Możesz to nazwać, jak
chcesz. Byłem w Hawaii i wraz z Alem Landau pracowaliśmy nad pewnym
prawniczym zagadnieniem. Do mego hotelu dostarczano prasę codzienna.
Pomimo awersji do wiadomości przeglądałem ją. Same przekupstwa i mal
wersacje, aż nagle natrafiłem na artykuł dotyczący rozprawy sądowej
w Kalifornii. Mała dziewczynka w szpitalu, zatruta, aby mogła uchodzić z
chorą. Dzięki tobie udało się znaleźć rozwiązanie. Załączono bibliografa
dotyczącą innych spraw, z którymi byłeś związany — maltretowane dziecii
morderstwa i inne okropieństwa. Wydałeś mi się interesującym człowiekiem
Odnalazłem cię i okazało się, że jesteś również poważnym naukowcem.
258
Bili...
Synu, wysłuchaj mnie: siła intelektu i humanitaryzm rzadko chadzają
w parze. Zdarza się, że ktoś jest prymusem i zarazem podłym człowiekiem,
poza tym masz dużo energii. A ja potrzebuje kogoś energicznego. A ty, moja
droga, pod każdym względem jesteś jego partnerką duchową.
Szukałem odpowiednich-słów. Rzut oka na jego twarz powiedział mi, że nie znajdę ich w żadnym jeżyku.
— Nie proponuje ci umowy jednostronnej. Jeśli zadbasz o moje dzieciaki,
cała posiadłość i wszystkie nieruchomości na Aruk będą twoje, nie licząc
nieruchomości na Hawajach i w Kalifornii, ubezpieczenia i gotówki. To, co
ci mówiłem o topnieniu rodzinnej fortuny, jest prawdą, ale nadal pozostało
sporo. Oczywiście musze pozostawić spadek dla Pam oraz renty dla pewnych
osób, ale reszta będzie twoja. Gdy wszystkie dzieciaki pomrą. Teraz widzisz,
dlaczego potrzebuje kogoś prawego. Kogoś, kto ich nie pozabija, aby zgarnąć
pieniądze. A tobie — wam obydwojgu, ufam. Kiedy spełnicie te powinność,
staniecie się zamożni i wolni, i będziecie mogli korzystać z tego, jak wam się
spodoba.
— Pam jest lekarzem — powiedziała Robin. — Dlaczego nie chcesz, by
się nimi zajęła?
Potrząsnął głową tak energicznie, że omal nie spadły mu okulary.
Pam jest wspaniałą dziewczyną — powiedział — ale nie nadaje się
do tego. Jest... nazbyt wrażliwa. To przeze mnie. Nie byłem dobrym ojcem.
Powinna wyruszyć w świat. Znaleźć kogoś, kto byłby jej godny. Żeby był to
związek podobny do waszego. A wy będziecie mieli asystenta. Bena.
Ben jest wtajemniczony?
Od pięciu lat. Dzieciaki go uwielbiają.
Jednak nie chcesz, aby je przejął? — zapytała Robin.
Brałem taką ewentualność pod uwagę, ale on ma swoją własną
rodzinę. Moje dzieci potrzebują rodziców w pełnym wymiarze godzin.
Oddanych, samotnych rodziców. Takich jak on po śmierci Barbary i odesłaniu Pam.
Chciał kontynuacji tej samej filozofii życiowej.
Ben nadal będzie pomagał — zapewniał Moreland. — We troje
uporacie się z robotą.
W tej sytuacji, w jakiej się znalazł, Ben nie może nikomu pomóc —
powiedziałem.
Będzie pomocny, gdy tylko skończymy z tą bzdurą. Al Landau jest
nie do pokonania, zwłaszcza gdy chodzi o obronę niewinnego człowieka.
Proszę was. Przyjmijcie moją ofertę. Dopuściłem was do tajemnicy. Jestem
zdany na waszą łaskę.
Ujął rękę Robin i zatrzymał w swoich dłoniach.
Kobieca ręka — powiedział. — Bardzo się im przyda. — Uśmiechnął
% — Teraz już wiecie wszystko.
Czyżby? — spytałem.
259