ZAWSZE ZACZYNAŁEM OD NOWA
Pod moim oknem rośnie piękne, duże drzewo. Nie wiem, kto je zasadził ani ile ma lat. Jednak przywiązałem się do niego, a ono mówi do mnie. Mówi językiem drzew, a nie ludzi. Czasem, kiedy powieje silniejszy wiatr, mówi nawet głośno i mocno. Czasami zrzuca także liście i daje mi znaki, mu a często po prostu jest, rośnie sobie przed moim oknem i wszystko w nim jest życiem i ruchem.
Nauczyłem się słuchać mojego drzewa i rozumieć jego mowę. Chciałbym ci przetłumaczyć, co ono do mnie mówi:
- Mój drogi człowieku, wiem, że jesteś rozumnym stworzeniem w przeciwieństwie do mnie, pozbawionego inteligencji. Wiem, że jesteś ważniejszy ode mnie, a mimo to jesteś moim przyjacielem. Patrzysz na mnie i rozpoznajesz siebie jak w zwierciadle. Nie możesz jednak zbyt wiele dostrzec oczyma, na przykład tego, co w ukryciu daje mi siłę do stania nie i wzrostu. Wiesz, co mam na myśli: moje korzenie sięgające głębi ziemi, czerpiące wodę i pożywienie niezbędne mi do życia.
Ty, mój przyjacielu, także masz korzenie. Nikt ich nie może zauważyć, nawet ty sam. Ale przecież czujesz: coś we mnie sięga wielkiej głębi, coś mnie podtrzymuje. Twoją głębią nie jest ziemia ani gleba. Tą głębiną jest tęsknota za sensem, za Bogiem. Przerażam się słysząc ludzi mówiących: "Wierzę tylko w to, co widzę!" To tak samo, jakbym twierdziło, że nie ma korzeni, ponieważ ich nie widzę!
Wiesz gdzie, co? Oczywiście, dobrze cię rozumiem, gdy pytasz: o moje korzenie? Gdzie jest mój Bóg? Czy mogę się temu oprzeć?" Rozumiem, że chciałbyś lepiej pojąć Boga, aby lepiej wierzyć. Ze mną jest tak samo: czasami chciałbym gałązkami poczuć ziemię tak, jak czuję wiatr i deszcz.
Ale to nie wychodzi. Gałęzie są za drobne.. Ty, drogi przyjacielu, posiadasz wprawdzie rozum dokonujący niewiarygodnych rzeczy, ale z całym respektem dla ciebie muszę jednak powiedzieć: twój rozum jest za mały, aby pojąć Boga. Spróbuj lepiej wyczuć swoje korzenie. Otwórz swoje najintymniejsze wnętrze, zejdź w samą jego głębię, a znajdziesz Boga.
W jednym wy, ludzie, jesteście lepsi od drzew: możecie chodzić i obracać się, możecie zmieniać miejsce. Potraficie też poruszać się w wodzie i w powietrzu. My tego nie umiemy. Jesteśmy związane z jednym miejscem.
Czasami jednak cieszę się, że jestem, jak jestem. Kiedy widzę, jak miotasz się poruszany siłą twych uczuć, poszukiwaniem i pytaniami, niestałością twego życia, chciałbym ci wtedy podarować część mojej stałości. Myślę, że my, drzewa, posiadamy pewną właściwość, którą wy, ludzie, utraciliście: pozostajemy tam, gdzie przynależymy. Jesteśmy wierne.
Wiem, co niektórzy z was myślą: "Wcale nie chcę przyrosnąć i przez całe życie być z czymś związanym. Potrzebuję wolności". Przypuszczam, że do waszych głów wdarło się straszliwe nieporozumienie. Myślicie, że wolność i przywiązanie wykluczają się wzajemnie. Ja mam zupełnie inne doświadczenia. Dlaczego moje gałęzie i konary mogą się zmieniać? Dlaczego moja korona bez trudności kołysze się na wietrze? Dlaczego mogą na mnie rosnąć liście, kwiaty i owoce? Właśnie dlatego, że są związane z pniem, który je trzyma. Mój pień jest moim charakterem. Konsekwentnie trzymam się!