MARIAN OR艁OWICZ
TRZECIE TYSI膭CLECIE SI臉 ZBLI呕A - ROZMY艢LANIA NAD PRZESZ艁O艢I膭, TERA殴NIEJSZO艢CI膭 I PRZYSZ艁O艢CI膭 KO艢CIO艁A
Tekst powsta艂 z inspiracji s. Janiny Sabat - katechetki w IV Liceum Og贸lnokszta艂c膮cym im. Krzysztofa Kamila Baczy艅skiego w S艂upsku. Wyimek z tego tekstu zosta艂 pomieszczony w ksi膮偶ce pt . „Papie偶 rzuca s艂owa na wiatr…”, kt贸ra w oryginalnym wydaniu zosta艂a wr臋- czona Janowi Paw艂owi II przez delegacj臋 IV Liceum i znajduje si臋 w zbiorach Watykanu. W Polsce ksi膮偶ka ukaza艂a si臋 przy wsparciu Caritas, Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz m艂odzie偶y i nauczycieli IV Liceum. Druk GRAWIPOL S艂upsk - 2000r. .
Marian Or艂owicz
Trzecie tysi膮clecie si臋 zbli偶a.
I.
Tytu艂: „ Trzecie tysi膮clecie si臋 zbli偶a ” - w oryginale „ Tertio Millennio Adveniente ” (w tek艣cie zamiennie skr贸t: „TMA”) - zapo偶yczy艂em z listu apostolskiego Jana Paw艂a II, skie- rowanego do biskup贸w, duchowie艅stwa i wiernych w zwi膮zku z przygotowaniem jubileuszu roku 2000.
Biskupi, duchowie艅stwo i wierni, to swego rodzaju tr贸jca tworz膮ca jedno艣膰, wyr贸偶nio-na w papieskim li艣cie; jedno艣膰, poniewa偶 wszyscy oni mieszcz膮 si臋 w poj臋ciu „wierni” i wszy- scy, w znaczeniu ewangelicznym, tworz膮 jeden powszechny Ko艣ci贸艂. Owczarnia i jej pasterze, i pasterz w ziemskiej hierarchii najwy偶szy, papie偶 Polak - Jan Pawe艂 II.
Czy godzi si臋 wi臋c komu艣 takiemu jak ja, komu艣 kto nie jest pewien rozstrzygni臋cia osobistego dylematu: „wierny” czy „niewierny”, wnie艣膰 swoje krytyczne spojrzenie do rozwa- 偶a艅 nad histori膮 chrze艣cija艅stwa i wizj膮 trzeciego tysi膮clecia? Czy wolno mi przynajmniej w cz臋艣ci poczu膰 si臋 wiernym albo, pos艂uguj膮c si臋 zgranym eufemizmem, nazwa膰 si臋 chocia偶-by „wiernym inaczej”? Wiara to wg wierz膮cych obcowanie z prawd膮. Jak wi臋c rozpozna膰 dro-gi do prawdy wiod膮ce nie u偶ywaj膮c rozumu? Jak oddzieli膰 prawdziwe od nieprawdziwego, nie w膮tpi膮c po drodze? W膮tpi膰 - dla wierz膮cych znaczy grzeszy膰; jak wi臋c znale藕膰 prawd臋 nie grzesz膮c? Czy偶 m贸g艂 B贸g, obdarowuj膮c cz艂owieka rozumem, korzystanie z niego uczyni膰 dla siebie niemi艂ym?
S膮 to dylematy, z kt贸rymi wielu, tak jak ja wierz膮cych, nie radzi sobie albo radzi u艂o-mnie, b艂膮dz膮c w艣r贸d zgie艂ku wsp贸艂czesno艣ci i 艣wiadectw historii, usi艂uj膮c oddziela膰 ziarno od plew. D艂uga to droga i trudna, zwa偶ywszy 偶e mo偶na po prostu wierzy膰.
Przypadek zrz膮dzi艂, 偶e Tertio Millennio Adveniete dotar艂o do moich r膮k. Rozum podpo-wiedzia艂 - przeczytaj; uczciwo艣膰 ka偶e powiedzie膰 - „co o tym my艣lisz”. Podj膮艂em wyzwanie ja-ko zrz膮dzenie losu, rozdzielaj膮c zadania mi臋dzy „wiar臋” i „rozum”. Rozumem przecie偶 pos艂u- giwa艂 si臋 艣w. Tomasz z Akwinu, poszukuj膮c zgody pa艅stwa Bo偶ego z pa艅stwem ziemskim. On
r贸wnie偶 z tego powodu prze偶ywa艂 rozterki, o czym 艣wiadczy chocia偶by fragment jego modli-twy: „...prosz臋 Ci臋 o wi臋ksz膮 pokor臋 i mniej niezachwian膮 pewno艣膰, gdy moje wspomnienia wydaj膮 si臋 sprzeczne z cudzymi. U偶ycz mi chwalebnego poczucia, 偶e czasem mog臋 si臋 myli膰” - (pe艂ny tekst znajduje si臋 pono膰 przy jego grobie w Tuluzie). Chocia偶 doktor Ko艣cio艂a - „mo偶e si臋 myli膰”. Szuka艂 u偶ywaj膮c rozumu, za co zosta艂, nawet publicznie, wych艂ostany. Jego przy - k艂ad uczy pokory, ale te偶 i dodaje odwagi.
Szukam i ja - zgody „TMA” z pogl膮dami w艂asnymi - i wiem, 偶e rzadko b臋d臋 pewien swojej racji. My艣l臋, 偶e nie zabraknie mi 艣wiadomo艣ci „...偶e czasem mog臋 si臋 myli膰”. Je艣li za- s艂u偶臋 na „ch艂ost臋” przyjm臋 j膮 bez skargi. Moje przemy艣lenia odnosz膮 si臋 do historii chrze艣ci- ja艅stwa w zakresie w jakim dane mi by艂o j膮 pozna膰 i do polskiego katolicyzmu, w kt贸rym wy-rasta艂em. Chcia艂bym - by艂bym wdzi臋czny, aby owoc moich przemy艣le艅, jak bardzo by nie by艂 krytyczny, przyj臋ty zosta艂 jako uwagi przyjaciela, a nie wroga.
II.
„Oto id膮 dni, m贸wi Pan, i puszcz膮 g艂贸d na ziemi臋: nie g艂贸d chleba, ani pragnienia wo-dy, ale s艂uchania S艂owa Bo偶ego” - cytat pochodzi z Ksi臋gi Amosa i przytoczony jest przez pry-masa Stefana Wyszy艅skiego w li艣cie zawartym w Biblii Tysi膮clecia - Wydawnictwo Pallo- ttinum 1990r. Z kolei w „TMA” czytamy - „Ksi臋gi Starego Przymiera s膮 natomiast sta艂ymi
艣wiadkami troskliwej Boskiej pedagogii”; czyli s膮 藕r贸d艂em „S艂owa Bo偶ego” i jednocze艣nie
艣rodkiem oraz metod膮 jego poznania i chrze艣cija艅skiego wychowania.
Da艂 nam ST obraz jedynego Boga i dziesi臋cioro przykaza艅 - mo偶na rzec, fundament moralno艣ci 艣wiata po czasy wsp贸艂czesne. Da艂 nam jednak ST r贸wnie偶 obraz nieprawo艣ci zna- czony podst臋pem, gwa艂tem, okrucie艅stwem, a nawet zbrodni膮 i nie zawsze te niegodziwe ludzkie dokonania spotykaj膮 si臋 z Bo偶膮 przygan膮. To w Ksi臋dze Rodzaju Jakub podst臋pem wy-艂udza pierwor贸dztwo i staje si臋 wodzem Izraela. W Ksi臋dze Liczb za zbieranie drewna w sza- bat „Cz艂owiek ten musi umrze膰...” rzek艂 Pan Moj偶eszowi. W innym miejscu: „Zabijecie wi臋c spo艣r贸d dzieci wszystkich ch艂opc贸w, a spo艣r贸d kobiet te, kt贸re ju偶 obcowa艂y z m臋偶czyzn膮” - rozkaza艂 Moj偶esz swym dow贸dcom w imi臋 Pana, w wojnie z Madianitami. Dalej: „Gdy przej- dziecie Jordan do ziemi Kanaan, macie wyp臋dzi膰 wszystkich mieszka艅c贸w kraju przed sob膮” - rzek艂 B贸g do Moj偶esza na r贸wninach Moabu. Z kolei w Ksi臋dze Powt贸rzonego Prawa czyta - my: „...zdobyli艣my wszystkie miasta i kl膮tw膮 ob艂o偶yli艣my ka偶de miasto, m臋偶czyzn, kobiety i dzieci, nie oszcz臋dzaj膮c niczego opr贸cz zwierz膮t (…) wszystkie nam da艂 Pan, B贸g nasz” - to w wojnie z Sichonem, kr贸lem Cheszbonu, przed wej艣ciem do Kanaanu.
Kl膮twa - cherem; osoba lub rzecz przeznaczona przez Boga na zag艂ad臋 - szczeg贸lny to przedmiot pedagogii. A przecie偶 mamy jeszcze kl膮tw臋 rzucon膮 na Jerycho, na Aj... Jozue „kr贸la Aj powiesi艂 na drzewie a偶 do wieczora” - to w Ksi臋dze Jozuego. W dalszych Ksi臋gach mamy Saula i kierowany do niego rozkaz kap艂ana Samuela: „...pobijesz Amaleka (...) nie lituj si臋 nad nim, lecz zabijaj tak m臋偶czyzn jak kobiety, m艂odzie偶 i dzieci... Tak m贸wi Pan Zast臋p贸w. Ukarz臋 Amaleka”. Jest dalej r贸wnie偶 protoplasta rodu Chrystusowego - Dawid kr贸l Izraela i jest Batszeba, kt贸r膮 on pragn膮艂 posi膮艣膰, i jej m膮偶 Uriasz, kt贸ry musia艂 zgin膮膰, aby rzecz si臋 sta艂a.
Jak w 艣wietle przytoczonych fakt贸w pojmowa膰 „troskliw膮 Bosk膮 Pedagogi臋”? Nie wiem i nie wiem, gdzie to pytanie kierowa膰. W Ksi臋dze Powt贸rzonego Prawa znajduje si臋 prawo obowi膮zuj膮ce si臋 przy zdobywaniu miast: „...wszystkich m臋偶czyzn wytniesz ostrzem miecza” - je艣li miasto si臋 b臋dzie broni膰, je艣li si臋 podda zrobisz z nich niewolnik贸w. Glosa do tego zapisu g艂osi: „Tego rodzaju prawo wojenne stosowa艂y wszystkie 贸wczesne ludy”. Jak to rozumie膰? Stary Testament to s艂owo - to prawo objawione przez Boga; a dla Boga nie ma „wtedy” - dla Boga jest zawsze „teraz” - nie od 贸wczesnych lud贸w zale偶a艂o wi臋c prawo. Mo- 偶e trzeba zmieni膰 glos臋. Tylko co wtedy z - „Bosk膮 Pedagogi膮” w Ksi臋gach Starego Przymie- rza? Na szcz臋艣cie mamy jeszcze Nowy Testament. Boska pedagogia tam zawarta jest mi bli偶-sza i bardziej zrozumia艂a.
III.
Chcia艂bym znajdowa膰 w praktyce Ko艣cio艂a m膮dro艣膰 NT zawsze. Chcia艂bym, aby wska- zania „Kazania na G贸rze” i „O艣miu B艂ogos艂awie艅stw” by艂y praktyk膮 w Ko艣ciele powszechn膮 - tak ze strony wiernych jak i ich pasterzy. Aby „cisi” i ci, „kt贸rzy wprowadzaj膮 pok贸j” zas艂u-giwali na rzeczywiste uznanie i b艂ogos艂awie艅stwo w ca艂ym Ko艣ciele. Zdumiewam si臋, gdy s艂ysz臋 z ust najwy偶szych autorytet贸w Ko艣cio艂a zapewnienia o gotowo艣ci do walki, czy o „ujadaj膮cych kundelkach” zagra偶aj膮cych Ko艣cio艂owi. Nie jest to j臋zyk skromno艣ci i pokory chrz艣cija艅skiej, a przecie偶 powiedziano: „Mi艂ujcie nieprzyjaci贸艂 i m贸dlcie si臋 za tych, kt贸rzy was prze艣laduj膮...” i „Wszystko, wi臋c co by艣cie chcieli, 偶eby wam ludzie czynili, i wy im czy艅cie”. Jak pogodzi膰 brak stosowania tych wskaza艅 u wielu „najprawdziwszych katoli- k贸w”? Trudno pogodzi膰 g艂o艣ny, pielgrzymkowy, procesyjny i cz臋sto wiecowy katolicyzm ze wskazaniem: „Ty za艣, gdy chcesz si臋 modli膰 wejd藕 do izdebki (...) i m贸dl si臋 do Ojca twego, kt贸ry jest w ukryciu. A Ojciec, kt贸ry widzi w ukryciu, odda tobie.” Czyli „m贸dl si臋 nie tak jak ci co lubi膮 w synagogach i na rogach ulic si臋 modli膰 偶eby si臋 ludziom pokaza膰”. Jak to wi臋c jest z wag膮 s艂owa 艣wi臋tego?
M贸wi艂 Papie偶 w jednej ze swoich homilii, w czasie ubieg艂orocznej wizyty w Ojczy藕nie, aby si臋 nie ba膰 wprowadza膰 Krzy偶a do 偶ycia publicznego. Jedni to odczytywali jako przyzwo- lenie na wprowadzanie symbolu Krzy偶a do szk贸l i urz臋d贸w, inni, mniej g艂o艣ni, odczytywali w tym wskazanie potrzeby wnoszenia do miejsc publicznych idei, kt贸r膮 Krzy偶 symbolizuje. Tak czy inaczej, Krzy偶 do budynk贸w publicznych wchodzi. Szczeg贸lne to mieszanie sacrum i profanum. Ci, kt贸rzy te krzy偶e wieszaj膮 zdaj膮 si臋 wo艂a膰: „B贸g jest z nami, kto przeciwko nam?” - to has艂o zapami臋tane z transparentu pielgrzymkowego. Oryginalne to 艣wiadectwo, chyba nie ewangelicznego, nawo艂ywania do pokoju. „Krzy偶 wbity na Golgocie tego nie wyba-wi, kto w sercu swoim Krzy偶a nie postawi!” - to wpis w moim pami臋tniku, jeszcze z lat szkol- nych.
Krzy偶 nie mo偶e by膰 or臋偶em. Krzy偶 wg ewangelii jest znakiem mi艂o艣ci Bo偶ej. „Bogiem nie wojuj bo Go nie oszukasz” - te s艂owa, skierowane do pos艂贸w krzy偶ackich, w艂o偶y艂 Sienkie-wicz w usta ksi臋cia Janusza Mazowieckiego. Warto, 偶eby o tym wsp贸艂cze艣ni „krzy偶owcy” pa-mi臋tali. Niech pami臋taj膮 wskazanie (dla chrze艣cijan nakaz) o „nie rzucaniu psom tego co 艣wi臋te” i „pere艂 przed wieprze”. Niech pami臋taj膮 r贸wnie偶, 偶e „Nie ka偶dy, kt贸ry m贸wi >>Panie, Panie<< wejdzie do kr贸lestwa niebieskiego...”
Nie znajduj臋 w ewangelii ducha walki i nienawi艣ci. Najpi臋kniejsze s艂owa o mi艂o艣ci z NT pochodz膮. „Mi艂o艣膰 cierpliwa jest, 艂askawa jest. Mi艂o艣膰 nie zazdro艣ci, nie szuka poklasku, nie unosi si臋 pych膮...” - 艣w. Pawe艂 w hymnie o mi艂o艣ci, w I. - li艣cie do Koryntian. 呕ycz臋 Ko艣cio- 艂owi, aby by艂 semper fidelis ewangelii, aby by艂 jej blisko, najbli偶ej. Blisko艣膰 ewangelii, z kt贸rej Ko艣ci贸艂 wyrasta, pomo偶e wielu by膰 bli偶ej Ko艣cio艂a. „Nie wystarczy katechizowa膰, ale trzeba jeszcze pokaza膰, 偶e w katechizmie kryje si臋 dobra, a nie z艂a nowina” i dalej „...trzeba umie膰 by膰 bardziej >>dla kogo艣<< ni偶 >>przeciwko komu艣<<”- to ks. J贸zef Tischner(za „GW” z 24-25. 01.1998r.). Takiego i tylko takiego wype艂niania swego pos艂annictwa 偶ycz臋 pasterzom Ko艣cio- 艂a i jego owczarni w III. - tysi膮cleciu.
IV.
Ko艣ci贸艂 nie mo偶e pozwoli膰 sobie na hipokryzj臋. Musi eliminowa膰 ze swej praktyki to wszystko co hipokryzj臋 znamionuje. „Wcale nie przysi臋gajcie - ani na niebo, bo jest tronem Bo偶ym; ani na ziemi臋, bo jest podn贸偶kiem st贸p Jego;(...) Niech wasza mowa b臋dzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest od z艂ego pochodzi”. Co nadto, od z艂ego pochodzi. Niech wi臋c wyst臋-pek fa艂szywego s膮du o ludziach znaczy: „tak膮 miar膮(...) Was odmierz膮”, a nie jakie艣, w oce- nie arcypasterzy „chlapni臋cie”; niech pos艂ugiwanie si臋 j臋zykiem nienawi艣ci na falach eteru, nazwane b臋dzie nienawi艣ci膮, a nie cennym wk艂adem w ewangelizacj臋; niech j臋zyk walki nie sp艂ywa z ambon, kwitowany usprawiedliwiaj膮cym komentarzem, 偶e ksi臋偶a to te偶 obywatele maj膮cy swoje pogl膮dy - a Ko艣ci贸艂 do polityki si臋 nie miesza(?).
Jak to jest, 偶e duchowni prowadz膮cy podw贸jne 偶ycie maj膮 dost臋p do sakrament贸w i prawo ich udzielania, a inni, pojmuj膮cy inaczej nakazy moralne, 艂膮cz膮cy si臋 ze swoimi dzie - 膰mi i ich matk膮, tego prawa nie maj膮? Jak to jest, 偶e w hierarchii warto艣ci Ko艣cio艂a, wy偶ej no-tuje si臋 rodzin臋 zdemoralizowan膮, ale formalnie zwi膮zan膮 艣wi臋tym w臋z艂em ma艂偶e艅skim, ni偶 rodzin臋 dwojga ludzi, prowadz膮cych przyk艂adne 偶ycie, dla kt贸rych jednak 艣wi臋ty sakrament ma艂偶e艅stwa - jak zreszt膮 i pozosta艂e - jest niedost臋pny?
„Kim jeste艣 ty, co odwa偶asz si臋 s膮dzi膰 cudzego s艂ug臋? ...czy on stoi, czy upada , jest
rzecz膮 Pana(...). Dlaczego wi臋c ty pot臋piasz swego brata” - m贸wi 艣w. Pawe艂 w li艣cie do Rzy-mian. S膮d藕my wi臋c nie ludzi, a ich czyny: „...poznacie ich po owocach”.
V.
S膮 w historii Ko艣cio艂a karty chwa艂y i s膮 karty mroczne. Uwa偶am 偶e wszystkie one, na Jubileusz, winny by膰 odkryte. Cz臋艣膰 tych kart zapisuje historia papiestwa i s膮 to karty nie za-wsze chwalebne. Dla wielu papie偶y, zw艂aszcza w X. i XI. wieku, najcz臋艣ciej odprawian膮 litur- gi膮 by艂o usilne korzystanie z uciech tego 艣wiata, a podst臋p i przemoc - czasem nawet zbro - dnia - narz臋dziem zdobywania papieskiego urz臋du. Benedykt V, Stefan VII, Sergiusz III, JanXI, Jan XII, Jan XIII, Benedykt VII i Benedykt IX, to „najwybitniejsi” z nich. Mia艂 Ko艣ci贸艂 i takich pa-pie偶y w wiekach p贸藕niejszych, 偶e wspomn臋 tu chocia偶by Bonifacego VIII, Klemensa V i Kle- mensa VI, Urbana VI, czy geniusza w handlu odpustami, autora bulli wprowadzaj膮cej Inkwi-zycj臋 w Kastylii w 1478r. - Sykstusa IV, kt贸ry zostawi艂 wiernym kaplic臋 Syksty艅sk膮. Z b艂ogos艂a- wie艅stwem tego papie偶a w jednym tylko roku 1482 spalono w Andaluzji dwa tysi膮ce herety-k贸w. By艂 wreszcie Aleksander VI - Borgia, kt贸ry „przyk艂adnym” wype艂nianiem swych papies - kich powinno艣ci nie zas艂u偶y艂 nawet sobie na pogrzeb w Watykanie. Otru艂 go w艂asny syn, je- den z dziesi臋ciorga nie艣lubnych dzieci (o kt贸re podobno bardzo dba艂). Czy te karty ods艂ania膰 wiernym? - nie wiem. My艣l臋, 偶e naprawd臋 wierz膮cy i tak wierzy膰 nie przestan膮, a mo偶e mniej wierz膮cy 艂atwiej uwierz膮 w uczciwo艣膰 Ko艣cio艂a.
Jakim艣 wskazaniem mog膮 by膰 tu s艂owa wielkiego papie偶a Jana XXIII, skierowane do m艂odych w Angers, w 1946r. - rozwa偶aj膮ce problem przesz艂o艣ci, tera藕niejszo艣ci i przysz艂o艣ci. P贸藕niejszy papie偶 - w贸wczas jeszcze nuncjusz Angelo Roncalli - m贸wi艂 mi臋dzy innymi: „nie tra膰cie czasu na oskar偶anie tera藕niejszo艣ci ani wzdychanie ku przesz艂o艣ci, kt贸ra nie ma (...) znaczenia poza tym, 偶e mo偶e stanowi膰 po偶yteczn膮 lekcj臋 i ostrze偶enie...” - Peter de Rosa w „Namiestnikach Chrystusa”. Trafnym jest r贸wnie偶 zapis w dokumentach I. - Soboru Waty- ka艅skiego z 1870r. Nawi膮zuj膮cy do „mrocznych” czas贸w papiestwa: „Najwa偶niejsz膮 lekcj膮 tamtych czas贸w jest fakt, 偶e Ko艣ci贸艂 znakomicie obchodzi si臋 bez papie偶y. Do przetrwania Ko-艣cio艂a nie jest niezb臋dny papie偶, lecz Jezus Chrystus” - Peter de Rosa...Trudno podwa偶y膰 racj臋 tych s艂贸w; 艣w. Augustyn w swych „Wyznaniach” nie wymienia ani jednego papie偶a, nie u偶y- wa nawet formu艂y : „biskup Rzymu”, a chrzest przyjmuje od biskupa Mediolanu, 艣w. Ambro - 偶ego. Inne chyba w贸wczas (IV - V w .) by艂o znaczenie papiestwa.
VI.
Znaczenie papiestwa nie wynika z ewangelicznego nakazu. Instytucja papiestwa, po- t臋ga tej instytucji, stworzona zosta艂a przez ludzi - przez samych papie偶y. Chrystus m贸wi艂: „Kr贸lestwo moje nie jest z tego 艣wiata”, a papie偶e wynosili si臋 ponad kr贸l贸w i cesarzy. Chrys- tus w ogrodzie oliwnym poddawa艂 si臋 ludzkiemu zw膮tpieniu. W obliczu cierpienia prosi艂 Ojca o oddalenie „kielicha goryczy”; prawo do ludzkiego zw膮tpienia podkre艣li艂 jeszcze z wysoko艣ci Krzy偶a zawo艂aniem: „Bo偶e m贸j , Bo偶e m贸j, czemu艣 mnie opu艣ci艂?”. Papie偶e mienili najpierw Ko艣ci贸艂 Chrystusowy, a potem siebie, nieomylnymi. Grzegorz VII w swym „Dictatusie”, mi臋dzy innymi, podaje:
„Nikt na ziemi nie mo偶e s膮dzi膰 papie偶a.
Ko艣ci贸艂 rzymskokatolicki nigdy si臋 nie myli艂 i myli膰 si臋 nie mo偶e. Tylko papie偶 (…) ma prawo do cesarskich insygni贸w. Mo偶e detronizowa膰 cesarzy i kr贸l贸w. Wszyscy maj膮 obowi膮zek ca艂owa膰 mu stopy.
(…) Prawowicie wybrany papie偶 dzi臋ki zas艂ugom 艣w. Piotra jest 艣wi臋ty.”
- Peter de Rosa...
Oto obraz skromno艣ci i pokory chrze艣cija艅skiej najwy偶szego pasterza - to jemu historia za - wdzi臋cza Canoss臋, a Boles艂aw 艢mia艂y utrat臋 korony. Wielu p贸藕niejszych papie偶y z tych prero- gatyw ch臋tnie korzysta艂o. Sob贸r Watyka艅ski I. - wr贸ci艂 z wieku XIX do 艣redniowiecza i uczyni艂 z Grzegorzowej nieomylno艣ci Ko艣cio艂a dogmat o nieomylno艣ci papie偶y.
Dzisiaj papie偶 Polak - Jan Pawe艂 II - wo艂a na Kubie: „Zaufajcie Chrystusowi, zaufajcie Ko艣cio艂owi, zaufajcie papie偶owi”. Najpierw Chrystus, potem Ko艣ci贸艂, a na ko艅cu papie偶, i „za- ufajcie”, a nie: tak jest, bo ja tak m贸wi臋, bo jestem nieomylny. Odnajdujemy tu jak偶e pi臋kny przyk艂ad skromno艣ci i pokory. Dla Jana Paw艂a II dogmat o nieomylno艣ci nie znalaz艂 zastoso - wania. Nie powo艂ywa艂 si臋 na niego ju偶 Jan XXIII. Pi臋kne to przyk艂ady, tylko wobec tego co z dogmatem? - co z wszystkimi dogmatami, od Soboru Nicejskiego z 325r. poczynaj膮c? Dog- maty stanowili ludzie - biskupi Soborowi. Czy powo艂ywanie si臋 na 艣wiadectwo Ducha 艣w. roz-strzyga wszystko? My艣l臋, 偶e to te偶 nie艂atwy problem Ko艣cio艂a schy艂ku XX w.
VII.
Wiek XX - jego schy艂ek; chcia艂oby si臋 rzec: „ inny 艣wiat, inni ludzie”. Czy, zagro偶enia dla Ko艣cio艂a, o kt贸rych wcze艣niej wspomnia艂em, min臋艂y bezpowrotnie? Czy mo偶liwe jest echo 艣redniowiecza, jakie przytrafi艂o si臋 w wieku XIX ? S艂uchaj膮c g艂os贸w niekt贸rych hierarch贸w, np. cho膰by o „p臋takach sprawuj膮cych w艂adz臋”, s艂uchaj膮c wielu „s艂usznie wierz膮cych”, nie spos贸b nie zauwa偶y膰 postaw integrystycznych, zagra偶aj膮cych temu co do chrze艣cija艅stwa wnosi pontyfikat trzech najwi臋kszych papie偶y XX w. - Jana XXIII, Paw艂a VI i Jana Paw艂a II.
Pisze ks. Micha艂 Rychert - (za „GW” z 10 -11. 01. 1998r.) - salezjanin, dr ATK: „Inte- gryzm pojawia si臋 wsz臋dzie tam, gdzie po zderzeniu z inno艣ci膮 pojawia si臋 l臋k o utrat臋 w艂as- nej to偶samo艣ci (…) cech膮 jego jest zawsze niezdolno艣膰 do dialogu i chorobliwe poszukiwanie wroga”. W innym miejscu: „ Wymaga bowiem wysi艂ku prowadzenie dialogu w zmieniaj膮cej si臋 wci膮偶 rzeczywisto艣ci”. I nawi膮zuj膮c do postaw zaw艂aszczaj膮cych prawo do prawdy ksi膮dz pisze: „Odpowiedzialno艣膰 za prawd臋 polega (…) na tym, aby pokazywa膰 j膮 w spos贸b wiarygo- dny, a nie mo偶na tego czyni膰 inaczej, jak tylko w mi艂o艣ci. Prawda odarta z mi艂o艣ci obraca si臋 przeciwko niej samej”. Te jak偶e m膮dre s艂owa, czy przemawiaj膮 do tych, kt贸rych dotycz膮? Czy zrozumiej膮 oni przes艂anie 艣w. Paw艂a z listu do Rzymian: „A tego, kt贸ry jest s艂aby w wierze przygarnijcie 偶yczliwie bez spierania si臋 o pogl膮dy”? To Paw艂owe przes艂anie wydaje si臋 urze- czywistnia膰 Sob贸r Watyka艅ski II. Jan XXIII, wielki w艣r贸d wielkich, zwo艂uj膮c II - Sob贸r rozwar艂 spi偶ow膮 bram臋 Ko艣cio艂a na sprawy tego 艣wiata. Jego nast臋pcy dzie艂o kontynuuj膮 nie bez przeszk贸d ze strony tych, o kt贸rych pisze ks. Rychert. Kontynuacja ta znajduje r贸wnie偶 swoje miejsce w „Tertio Millennio Adveniente”.
VIII.
„Mniema si臋, 偶e Sob贸r Watyka艅ski II oznacza now膮 epok臋 w 偶yciu Ko艣cio艂a” - czytamy w „TMA”. Nie pojmuj臋 sk膮d to ostro偶ne „mniema si臋”, kt贸re wydaje si臋 wr臋cz zaprzeczeniem tego, co mo偶emy w „TMA” wyczyta膰 dalej: „Sob贸r w oparciu o t臋 gruntown膮 odnow臋 otwo- rzy艂 si臋 na chrze艣cijan innych wyzna艅, na cz艂onk贸w innych religii, na wszystkich ludzi naszych czas贸w”. Znajdujemy tam r贸wnie偶: „Ojcowie soborowi m贸wili j臋zykiem (…) Kazania na G贸rze i O艣miu B艂ogos艂awie艅stw”. Czy trzeba czego艣 wi臋cej na dow贸d szeroko otwartej „spi偶owej bramy”? Co dyskusyjne w „TMA” , to pewna ostro偶no艣膰 w rodzaju „mniema si臋” i u偶ycie eu- femizm贸w w sprawach, wydawa艂oby si臋, oczywistych. Mo偶e to cie艅 otaczaj膮cego papiestwo integryzmu , a mo偶e specyfika j臋zyka dokument贸w papieskich.
„TMA” wskazuje na potrzeb臋 „dialogu z wielkimi religiami” i „konfrontacj臋 z sekula - ryzmem”. Jednocze艣nie przestrzega przed „ryzykiem synkretyzmu” i „艂atwym i zwodniczym irenizmem”. Szczerze m贸wi膮c , nie potrafi臋 sobie wyobrazi膰 dialogu bez za艂o偶enia wsp贸lnego celu, kt贸remu dialog mia艂by s艂u偶y膰. A je艣li wsp贸lny cel, to czy mo偶liwe jest jego osi膮gni臋cie bez kompromisu? Poj臋cia „kompromis” w „TMA” nie znajduj臋. Je艣li za艂o偶臋, 偶e krocz臋 „jedy- nie s艂uszn膮 drog膮”, to raczej trudno b臋dzie mi spotka膰 kogokolwiek z kim dialog m贸g艂bym prowadzi膰. Wszyscy potencjalni partnerzy dialogu krocz膮 innymi drogami - prawdopodobnie te偶 „jedynie s艂usznymi”. My艣l臋, 偶e szczery dialog kompromisu nie uniknie. A czy kompromis musi zawsze oznacza膰: „ryzyko sekularyzmu” i „艂atwy irenizm”? My艣l臋 r贸wnie偶, 偶e i sekula- ryzm niesie z sob膮 pewne warto艣ci, kt贸re mog膮 wzbogaci膰 tak偶e chrze艣cijan. Wielki uczony i filozof XX. wieku - Polak Tadeusz Kotarbi艅ski by艂 ateist膮, ale na pewno nie wrogiem Ko艣cio- 艂a; mo偶na si臋 wiele od niego nauczy膰 o godno艣ci pracy i „偶yciu godziwym”.
Trudno naprawd臋 b臋dzie przekona膰 np. Hindusa, 偶e „...Chrystus jest spe艂nieniem pra-wdy wszystkich religii 艣wiata i dlatego jest ich jedyn膮 i ostateczn膮 przystani膮”. Dialog oparty o takie za艂o偶enia - z hinduizmem, buddyzmem, szyntoizmem, a nawet z bli偶szymi: islamem i judaizmem - to by艂by ju偶 nie dialog, a misjonarstwo.
Lepsz膮 p艂aszczyzn臋 dialogu stanowi tu chyba konstytucja dogmatyczna Soboru Waty- ka艅skiego II ( „Lumen Gentium”), kt贸ra we fragmencie przytoczonym w „TMA” tak powiada: „Do tej zatem katolickiej jedno艣ci Ludu Bo偶ego (…) powo艂ani s膮 wszyscy ludzie i w r贸偶ny spo- s贸b do niej nale偶膮 lub s膮 jej przyporz膮dkowani, zar贸wno wierni katolicy, jak inni wierz膮cy w Chrystusa, jak wreszcie wszyscy w og贸le ludzie, z 艂aski bo偶ej powo艂ani do zbawienia”. Mo-偶na by rzec za poet膮: „Dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba” - Edward Stachura: „Missa pagana”. W oparciu o „Lumen Gentium” wsp贸lne spotkanie trzech wielkich religii w Betlejem, Jerozolimie i na Synaju wydaje si臋 by膰 realne...
Czytamy w „TMA” o „bolesnym zjawisku” stosowania przez Ko艣ci贸艂 „w obronie praw-dy metod nacechowanych nietolerancj膮, a nawet przemoc膮” - a偶 tyle i tylko tyle. Bo dalej czytamy: „Ko艣ci贸艂 pierwszego tysi膮clecia zrodzi艂 si臋 z krwi m臋czennik贸w” i dalej: „To 艣wia- dectwo nie mo偶e by膰 zapomniane”. Nie mo偶e by膰 zapomniane, to prawda. Ale te偶 nie mo偶na cierpieniu i krwi przelanej „tych drugich” odm贸wi膰 miana m臋cze艅stwa, okre艣laj膮c ich eufemi-stycznym poj臋ciem ofiar „nietolerancji i przemocy”.
Trzeba jasno powiedzie膰, 偶e t臋 nietolerancj臋 i przemoc b艂ogos艂awili papie偶e i biskupi. Hekatomba dzieci p臋dzonych na wypraw臋 krzy偶ow膮, aby gr贸b Chrystusowy niewinn膮 krwi膮 wyzwoli膰, to dzie艂o papie偶y. Zr贸wnanie z ziemi膮 Konstantynopola przez IV. Krucjat臋, to dzie艂o katolickich rycerzy (nie darowano nawet kobietom i dzieciom - zw艂aszcza kobietom). To pa-pie偶 Innocenty III spowodowa艂 rze藕 Langwedocji. Jego legat, cysterski genera艂, Arnald - Amar- lyk rozwia艂 w膮tpliwo艣ci rycerzy wzbraniaj膮cych si臋 dobywania katolickiej 艣wi膮tyni w Beziers, w kt贸rej schronili si臋 Albigensi, tymi s艂owami: „Zabijajcie wszystkich. Pan we藕mie swoich w o-piek臋”. A przecie偶 by艂a jeszcze Inkwizycja i chrystianizacja Ameryki, i noc 艣w. Bart艂omieja...
Doprawdy nie podj膮艂bym si臋 dokona膰 bilansu krwi przelanej „m臋czennik贸w” chrze艣cija艅stwa i ofiar „nietolerancji a nawet przemocy”. I jednym i drugim nale偶ny jest wawrzyn m臋cze艅 - stwa. 艢wiadectwo krwi i jednych, i drugich u schy艂ku tysi膮clecia nie mo偶e by膰 zapomniane. Nasz papie偶 Polak mia艂 odwag臋 pierwszy zwr贸ci膰 na ten problem uwag臋. Mam nadziej臋, 偶e powt贸rzy to jeszcze nie raz, g艂osem jeszcze donio艣lejszym i bardziej jednoznacznym. U progu
trzeciego tysi膮clecia potrzebne jest to Ko艣cio艂owi, wiernym i 艣wiatu. 艢wi臋ci s膮 po obu stro -
nach. Mo偶e trzeba kanonizowa膰 Jana Husa?
IX.
Ko艅cz膮c ju偶 prawie, chcia艂bym wyrazi膰 swoje, w g艂臋bi duszy noszone, oczekiwanie. Chcia艂bym, aby Ko艣ci贸艂 da艂 nam, memu pokoleniu, wyk艂adni臋 obecno艣ci Boskiego mi艂osier- dzia w losach 艣wiata, zw艂aszcza w czasach nam wsp贸艂czesnych, w obfituj膮cym w wojny i mi-liony ofiar wieku XX; szczeg贸lnie naj偶ywsze w pami臋ci - ofiary II wojny 艣wiatowej. Szli na 艣mier膰 t艂umnie - nie zawsze „po kolei” - „Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec”. Je艣li chodzi o dzieci, to nawet dos艂ownie - rzucane na g艂owy doros艂ych, bo nie mie艣ci艂y si臋 inaczej w t艂oku kom贸r gazowych. To oczekiwanie, to nie prowokacja, to wyraz szczeg贸lnej t臋sknoty za prawd膮.
Papie偶 m贸wi艂 na Kubie: „Szcz臋艣cie osi膮ga si臋 cierpieniem”. Czy ta, g艂臋boka w swej tre-艣ci, my艣l mo偶e mie膰 odniesienie do cierpie艅 O艣wi臋cimia? Czy Ksi臋ga Hioba wystarczy dla zrozumienia sensu tych ofiar? Pos艂u偶臋 si臋 tu cytatem Zofii Kossak z jej ksi膮偶ki „Z otch艂ani” - „Czy trzeba ci Jezu, a偶 tak okrutnego bicza, by zagna膰 kobiety do domowego ogniska? Czy przymusowy bezwstyd lagru to pokuta za harce nagich nimf po pla偶ach i uzdrowiskach? Sko-
rupy i wrzody - za umalowane paznokcie u r膮k i n贸g?”. Takie zrodzi艂y si臋 autorce refleksje po do艣wiadczeniach o艣wi臋cimskich, a przecie偶 nie ma w tym cytacie 艣mierci, kt贸ra by艂a w tamtych realiach wszechobecna. A przecie偶 O艣wi臋cim, chocia偶 najwi臋kszy, nie by艂 jedyny. Gin臋艂y w obozach kobiety i m臋偶czy藕ni, gin臋艂y i dzieci, kt贸rych jedynym grzechem - id膮c tropem Zofii Kossak - by艂a cz臋sto tylko nago艣膰 niemowl臋ca. Jezu! - czy trzeba by艂o tej ofiary? Wielu z nich umiera艂o 艣mierci膮 po stokro膰 okrutn膮, bez nadziei zmartwychwstania; bo nie dane im by艂o wierzy膰.
X.
Wiek XX da艂 艣wiatu morze 艂ez i nieszcz臋艣膰, ale da艂 te偶 olbrzymi post臋p cywilizacyjny. W 偶yciu Ko艣cio艂a da艂 Sob贸r Watyka艅ski II i da艂 wielkich papie偶y. Pozostan臋 pe艂en uznania dla wielko艣ci Jana XXIII, kt贸ry otwieraj膮c bramy Watykanu zdawa艂 si臋 krzycze膰: „Kocham 艣wiat”.
Pono膰 z wyj膮tkiem wzrostu, wszystko w nim by艂o wielkie, a przede wszystkim serce. „Gdyby wszyscy ksi臋偶a byli tacy jak nuncjusz Roncalli, nie by艂oby antykleryka艂贸w” - m贸wi艂 o przy - sz艂ym papie偶u Edouard Herriot - przyw贸dca francuskich radyka艂贸w. „W Janie by艂 prymat mi艂o艣ci; ojcostwo, kt贸rego zazdro艣cili mu protestanci” - pisze Peter de Rosa w swej ksi膮偶ce o papie偶ach. Po nim dzie艂o Soboru Watyka艅skiego II kontynuowa艂 Pawe艂 VI - ceni膮cy go bardzo, jeszcze jako kardyna艂a Montiniego, Jan XXIII mawia艂 偶yczliwie o nim: „Jego Eminecja Hamlet”. Co艣 w tej konstatacji Jana XXIII by艂o na rzeczy. Pawe艂 VI waha艂 si臋 i艣cie po hamleto-wsku, mi臋dzy otwarciem Ko艣cio艂a na 艣wiat i naciskami integryst贸w, by dzie艂o Soboru doko艅- czy膰. My艣l臋, 偶e stara艂 si臋 tu by膰 wierny zasadzie: „Czasem trzeba straci膰 wiele, 偶eby ocali膰 wszystko”. Ocali艂 chyba wszystko z Soborowego dorobku, co na tym etapie otwarcia Ko艣cio艂a, ocali膰 mo偶na by艂o. W efekcie spi偶owa brama zosta艂a nieco domkni臋ta, ale przecie偶 nie za- trza艣ni臋ta. Po nim nast膮pi艂 Jan Pawe艂 II - nasz papie偶. Wierz臋, 偶e b臋dzie r贸wnie wielki jak je- go poprzednicy; papie偶e: Jan XXIII i Pawe艂 VI. Jak wielki? - pozostawmy historii. I niepotrze- bne Mu s膮 pomniki, place, ulice i szko艂y Jego imienia. Prawdziwa wielko艣膰 bez tego b臋dzie wielka. I niepotrzebne Mu wiernopodda艅cze gesty dostojnik贸w 艣wieckich, aby Jego wielko艣膰 kreowa膰. Chrystus w swej wielko艣ci mia艂 krzy偶 tylko, dany mu w godzin臋 艣mierci. Wielko艣膰 naszego Papie偶a okre艣l膮 owoce jego pontyfikatu - wierz臋, 偶e b臋d膮 wielkie. Czasem mi tylko 偶al:
偶e nasz papie偶 nie powie tym id膮cym do Niego na kolanach: „ Nie trzeba, jestem tylko cz艂owiekiem”;
偶e nie zawo艂a z wy偶yn swojego majestatu: „Nie pomnik贸w, plac贸w i ulic swojego imienia czekam, a serc waszych”;
偶e pozwala, aby ks. Tadeusz Rydzyk zdobywa艂 legitymacj臋 obecno艣ci膮 przy naszym Papie偶u w oku kamery;
偶e nada艂 ko艣cio艂owi 艣w. Brygidy rang臋 bazyliki mniejszej z proboszczem, pra艂atem Henrykiem Jankowskim w 艣rodku...
By膰 mo偶e m贸j 偶al nie na miejscu; mo偶e Papie偶 uwa偶a, 偶e ludzkie s艂abo艣ci trzeba okry膰 zas艂on膮 mi艂osierdzia.
My艣l臋, 偶e Jan Pawe艂 II - przybieraj膮c imiona swych wielkich poprzednik贸w - jest bar- dziej Paw艂em ni偶 Janem. Wygl膮da na to, 偶e wszyscy trzej - razem stanowi膮 o wielko艣ci papie- stwa XX wieku. Czy偶by wi臋c znowu swoista tr贸jca tworz膮ca jedno艣膰? Jedno艣膰 w wielko艣ci; nie mam nic przeciwko takiemu odczytaniu historii papiestwa naszego wieku w trzecim tysi膮cle-ciu.
XI.
Czego wi臋c 偶ycz臋 Ko艣cio艂owi w trzecim tysi膮cleciu? 呕ycz臋 osi膮gni臋cia tego, co zamie- rzone w „TMA” - przede wszystkim jedno艣ci chrze艣cija艅stwa i owocnego dialogu ze 艣wiatem. W艣r贸d owoc贸w tego dialogu mo偶e znajd臋 co艣 dla siebie; co艣 co przynajmniej w cz臋艣ci usunie moje, wyra偶one wcze艣niej, w膮tpliwo艣ci.
Ojciec Salij w jednej z wypowiedzi telewizyjnych, wskaza艂 na potrzeb臋 troski Ko艣cio艂a o ocalenie „w膮t艂ej nici” 艂膮cz膮cej Ko艣ci贸艂 z tymi, kt贸rzy z r贸偶nych przyczyn si臋 od Ko艣cio艂a oddalili. Sadz臋, 偶e ch臋膰 podtrzymania tej „w膮t艂ej nici” wyst臋puje po stronie wielu niedo- ko艅czonych apostat贸w i to nie tylko z powodu 艂atwej ekspiacji. Oni szukaj膮 cz臋sto po tej stronie gdzie: „byt okre艣la 艣wiadomo艣膰” , „rozum jest funkcj膮 materii”, a „religia to opium dla ludu”. Znajduj膮 tam nawet „jedynie s艂uszn膮 drog臋” - wiod膮c膮 donik膮d. Szukaj膮 tego, czego w Ko艣ciele nie znajduj膮. W Ko艣ciele musi istnie膰 wsp贸lny system warto艣ci i w s艂owach, i w czynach ludzi Ko艣cio艂a. Je艣li si臋 co innego m贸wi i co innego czyni, zaczyna si臋 poszuki- wanie...
Pogl膮dy, kt贸re prezentuj臋, s膮 subiektywne. Przytoczone cytaty s膮 pr贸b膮 ich zobiekty- wizowania. Jednak dob贸r cytat贸w, z natury rzeczy, jest te偶 subiektywny. Pisz膮cemu ten tekst ca艂y czas towarzyszy艂a obawa, aby nie przekroczy膰 granicy, kt贸ra dla wierz膮cych mog艂aby oznacza膰 blu藕nierstwo. I nie ewentualna „ch艂osta” jest 藕r贸d艂em obawy, ale uczucia wszyst- kich, kt贸rzy mog膮 si臋 z tym tekstem zetkn膮膰. Przytocz臋 w tym miejscu(za „GW z 3- 4.01.1998) s艂owa brata Rogera - „Chrystus nie przyszed艂 na ziemi臋 po to aby s膮dzi膰 艣wiat, ale po to, by (…) zosta艂 zbawiony… My艣l, 偶e B贸g karze cz艂owieka, jest jedn膮 z najwi臋kszych przesz- k贸d w wierze... Nigdy, przenigdy B贸g nie jest katem ludzkich sumie艅”. Po tym i moje sumie-nie spokojniejsze; a co do celu moich poszukiwa艅, pos艂u偶臋 si臋 raz jeszcze wypowiedzi膮 ks. J贸zefa Tischnera (za „SE” z 28.03.1997r.), kt贸ry m贸wi膮c o drogach zbawienia i katolikach wyrazi艂 taki pogl膮d: „Bo katolikom (…) potrzebne przekonanie, 偶e w niebie b臋d膮 sami. A do Boga wiod膮 przecie偶 r贸偶ne drogi”. Te偶 bym wola艂, aby katolicka soteriologia bardziej uczy艂a rozpoznawania znak贸w na wielu 艣cie偶kach wiod膮cych do zbawienia, ni偶 wskazywania jedynie s艂usznej drogi... Mam nadziej臋, 偶e i dla mnie, katolika z ochrzczenia i z rodzinnej tra-dycji, znajdzie si臋 jaka艣, mo偶e nawet niezbyt wyra藕nie oznaczona, 艣cie偶ka wiod膮ca do tej „je-dynej i ostatecznej przystani”.
Marian Or艂owicz
S艂upsk - stycze艅 - 1998r.
1