Ujrzeć Boga?
Dlaczego Bóg nie ukazuje nam się wyraźniej? Oto pytanie, które zawsze sobie zadawali ludzie. „Ukaż mi chwałę Twoją" - błagał już Mojżesz.
Czy to pytanie jest niedorzeczne? W każdym razie świadczy o braku głębszej lozwagi.
Bóg raczy wiedzieć, co by się stało w razie awarii reaktora atomowego, której nie dałoby się opanować. Betonowe opancerzenie rozsypałoby się w proch, a reaktor zagłębiając się w ziemię mógłby ją przebić na wylot.
Nie jest to pomysł z powieści fantastycznej, lecz rzeczywista możliwość, którą naukowcy określają terminem „syndromu chińskiego", ponieważ przewidują, że w razie przypadku tego rodzaju reaktor amerykański wydobyłby się na powierzchnię globu w Chinach.
Trudność bowiem polega nie na wywołaniu eksplozji atomowej, lecz na jej opanowaniu.
Podobnie jest z blaskiem chwały Bożej. Rozsypalibyśmy się w proch, gdyby jej nie przesłaniała zasłona tajemnicy.
Wiedzieli to biblijni Hebrajczycy i zasłaniali sobie twarze, aby ich nie poraził widok Boga. „Żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu" (Wj 33,20).
Nawet Mojżeszowi dane było zobaczyć Go jedynie przechodzącego i odwróconego tyłem.
Dopiero śmierć oznacza spotkanie z Nim twarzą w twarz.
Jezus to Bóg objawiony w postaci dostosowanej do wzroku człowieka.