Recenzja spektaklu Trzy razy Fredro

Recenzja spektaklu Teatru Telewizji pt. “Trzy razy Fredro”

22 kwietnia 2013r. w Telewizji Polskiej wyemitowany został długo oczekiwany spektakl Teatru Telewizji na żywo “Trzy razy Fredro”. Sztuka została przygotowana z niebagatelnych okazji – po pierwsze z okazji 60-lecia istnienia Teatru Telewizji, po drugie – 220. rocznicy urodzin Aleksandra Fredry.

“Trzy razy Fredro” to spektakl, który nie jest standardowym projektem teatralnym. Twórcy zaskoczyli nas rozwiązem, które zastosowali, a mianowicie - zdecydowali się na przedstawenie nie jednego, ale trzech utworów. Ponadto tym razem reżyserowie nie sięgnęli po znane szerokiej publiczności komedie Fredry, ale po mniej popularne jednoaktówki komediopisarza – “Świeczka zgasła” ,“Zrzędność i przekora” , oraz “Nikt mnie nie zna”.

Każda sztuka, co ciekawe, została zrealizowana w innym mieście przez innych reżyserów. W projekcie brały udział: Katowice (Jerzy Stuhr), Kraków (Mikołaj Grabowski) oraz Warszawa (Jerzy Englert).

Pierwszy ze spektakli - “Świeczka zgasła”, został wyemitowany z Katowic.

Krótka, banalna historia opowiada o dwojgu nieznajomych (granych przez Macieja Stuhra i Agnieszkę Radzikowską), zmuszonych przez wywrotkę kolasy, którą podróżowali, do zatrzymania się w jednym pokoju, w przydrożnym zajeździe. Sytuacja jest dość zabawna, na początku Pan i Pani nie pałają do siebie sympatią. Pani jest wymagająca, co chwilę wytyka Panu nieuprzejmość i starokawalerstwo. Pan zaś, ponieważ w pokoju jest ciemno, pali się tylko świeczka, nie jest damą zainteresowany, wydaje mu się  stara, zrzędliwa, myśli, że jak inne kobiety sprowadzi na niego nieszczęście. Akcja toczy się na dialogu pomiędzy tym dwojgiem. Przechodząc do finału – historia kończy się zakochaniem dwojga bohaterów, którzy w końcu dojrzeli nawzajem swe oblicza.

Dialog, sam w sobie, być może zabawny, nie bawił mnie do łez. Gra Agnieszki Radzikowskiej wydała mi się tylko poprawna. Jej postać, chociaż powinna być zabawna – nie bawiła. Akcja była dość nurząca, z przerwami na lepsze momenty Pana, które dzięki talentowi Macieja Stuhra potrafiły rozbawić widza. Kolejną kwestią, która mnie zaskoczyła dopiero na koniec spektaklu było to, że bohaterowie wcześniej nie widzieli swoich twarzy. Przyznam, że było dla mnie zaskoczeniem, kiedy Pana poraziła uroda i młodość Pani. Byłam przekonana, że Pan wcześniej Panią widział. Na pewno nie było łatwym stworzenie w przyćmionym, niewielkim pomieszczeniu, tej złudnej, wzajemnej nieznajomości wyglądu bohaterów. Ponadto,

z perspektywy czasu, jestem w stanie oskarżyć siebie samą o założenie,

że bohaterowie znają swój wygląd i oddać spawiedliwość aktorom.

Podsumowując, sztuka była według mnie tylko poprawna. Oglądało się ja

z zainteresowaniem, aczkolwiek bez fajerwerków. Usprawiedliwieniem pewnych niedociągnięć, może być poziom jej trudności, ale muszę przyznać, że oczekiwałam po tak wspaniałym reżyserze, jakim jest Jerzy Stuhr, czegoś więcej.

Kolejna odsłona spektaklu “Trzy razy Fredro” miała miejsce w Krakowie. Sztuka tam wystawiona to “Zrzędność i przekora” w ujęciu Mikołaja Grabowskiego.

Historia opowiada o dwóch braciach, którzy są opiekunami 16-letniej Zosi. Bracia bez przerwy robią sobie na złość, są zrzędliwi i przekorni. Nie zmienia się to

w sytuacji, kiedy Zosia i jej ukochany Lubomir, proszą opiekunów o zgodę na ślub. Bracia popadają w konflikt, zmieniają co chwilę zdanie, tylko po to, żeby zrobić sobie na złość. Przyznam, że dla mnie ich postaci były zabawne. Również młodzi – Zosia

i Lubomir byli chwilami niemądrymi podlotkami, po czym potrafili wykazać się niesamowitą dojrzałością. Akcja była wartka i z zaciekawieniem oczekiwało się na rozwiązanie tej historii. Trafionym zabiegiem było też lekkie uwspółcześnienie kostiumów bohaterów. W tym przypadku zupełnie nie raziło, wręcz przeciwnie - uwydatniało funkcję moralizatorską, uświadamiało, że problem samotności oraz różne sposoby okazywania miłości i zainteresowania są ponadczasowe.

Jedyne, co trochę mnie raziło, to gra aktorska. Mimo że w obsadzie byli zarówno doświadczeni aktorzy, tacy jak Krzysztof Globisz i Roman Gancarczyk, jak i młodsze pokolenie – Paulina Puślednik i Krzysztof Wieszczek, wszyscy wydawali się stremowani i spięci. Wynieść na piedestał zaś chciałabym niesamowitą postać lokaja

i jednocześnie wspaniałą grę odtwórcy roli - Jerzego Treli. Lokaj był postacią, która nadała sztuce zupełnie inny wymiar, ponieważ był on obserwatorem, cichym moralizatorem i milczącym doradcą. Rola godna pochwały.

W ogólnej ocenie druga sztuka z całości spektaklu wypadła dobrze. Gdyby trochę podciągnąć grę aktorską byłaby prawie tak świetna jak część trzecia – “Nikt mnie nie zna” w reżyserii Jerzego Englerta, zrealizowana w Warszawie.

“Nikt mnie nie zna” to historia o kupcu – Marku Ziębie, który jest bardzo nieufny wobec swojej żony. Postanawia przebrać się za spotkanego w podróży majora Jana Rembosza. O intrydze dowiaduje się jednak szwagier Zięby i namawia siostrę do odegrania się na szwagrze – a mianowicie będzie on grał Ziębę, podczas gdy Zięba będzie podawał się za Rembosza. Całość jest komiczną farsą. Wspaniała gra aktorska Piotra Adamczyka (w roli Zięby-Rembosza) pozwoliła widzowi w pełni cieszyć się sztuką. Aktor miał ponadto świetnych współpartnerów: Grzegorza Małeckiego, Ewę Konstancję Bułhak, Beatę Ścibakównę, duet Wojciech Malajkat-Zbigniew Zamachowski oraz Janusz Gajos w roli przewrotnego Żyda egzekwującego weksle.

Na wielkie brawa zasługuje reżyser Jerzy Englert, który wspaniale dobrał obsadę

i dopracował sztukę w najmniejszym szczególe udowadniając swój talent oraz kunszt reżyserski. Dzięki niemu też mogliśmy na zakończenie spektaklu w cieszyć się komedią z najprawdziwszym, świetnie zagranym humorem fredrowskim.

“Trzy razy Fredro” – trzy komedie, trzech reżyserów, trzy miasta. Twórcy widowiska wpadli na bardzo dobry pomysł i realizacja jako całość wypadła świetnie.

Każda ze sztuk rozwijała tempo całości. Trzeci spektakl w pełni realizował natomiast swoje komediowe założenia. Całość oceniam pozytywnie, jednak nie ukrywam, że po tak wielkich nazwiskach reżyserów spodziewałam się jeszcze czegoś więcej.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
count uncount (TRZY RAZY)
Trzy razy kukułeczka, TEKSTY POLSKICH PIOSENEK, Teksty piosenek
Trzy razy kukułeczka, Teksty piosenek, TEKSTY
17 Trzy razy Dni Noego w Towarzystwie Strażnica
Trzy razy kukułeczka polka, Teksty piosenek, TEKSTY
2004 19 Palmer Diana Trzy razy miłość Long Tall Texans16
Trzy razy kukułeczka Kapela Górole
Piotr Janusz Flis Trzy razy
Jensen Muriel Walentynki (1998) 03 Pukać trzy razy
Recenzja spektaklu
Brzeskiewicz Zbigniew W Superumysl Jak uczyc sie trzy razy szybciej
Banaszkiewicz, Trzy razy uczta
03 Muriel Jansen Pukać trzy razy
199805 trzy razy przymierz zani
Palmer Diana Long tall Texans series 16 Trzy razy miłość
Trzy razy ty Moccia Federico

więcej podobnych podstron