Czuła suchość w ustach. Sponiewierana, pobita do nieprzytomności, na wpół zmarła, leżała otulona swoją własną krwią. Ciche dźwięki cykad odbijały się echem w uszach, powodując, że ciało próbowało tańczyć w rytm muzyki. Ostatkiem sił przejechała po spierzchniętych ustach, kierując dłoń w dół brzucha. Jęk wyrwał się z jej piersi, gdy poczuła krew między udami. Zaskomlała niczym zbity pies, kuląc się w sobie. Nie chciała czuć, nie chciała myśleć ani mieć świadomości tego, co się niedawno wydarzyło. Teraźniejszość bolała bardziej niż kiedykolwiek.
Nikłe światło życia mijało ją, coraz bardziej oddalając się w nieznane strony. Zapłakała cicho, nie mogąc odegnać wspomnień. Ciało powoli poddawało się błogości śmierci. Nie liczyła już na nic. Jedyne o czym marzyła, to ulga, jaka niedługo miała wziąć ją w swoje spokojne ramiona i na zawsze otulić ciepłem.
Ból rodzący się gdzieś w jej wnętrzu ustępował miejsca nieświadomości. Jednak gdy zobaczyła przed sobą anielską twarz, która uśmiechała się do niej smutno, poczuła, jak wszystko powraca, całe cierpienie na nowo uderzyło w jej otumaniony umysł. Gdzieś w głębi pojawiła się metalowa obręcz, która coraz mocniej ściskała jej słabe serce, powodując nawrót żalu.
Wyciągnęła rękę w stronę anioła, pragnąc ze wszystkich sił odrzucić od siebie ciężar, który nie z jej winy, został wsunięty na wiotkie ramiona.
Kochaj mnie, albo odejdę, na zawsze odejdę….
Odchodzić. Nie czuć. Nie wiedzieć. Nie być. Odchodzić. Czuła jak powieki zaczynają jej ciążyć, z każdą minutą coraz bardziej. Pogrążało się w błogiej ciemności, w jej pięknych ramionach, które tylko czekały, by zacieśnić uścisk.
Ostatni raz rzuciła spojrzenie w stronę jej osobistego anioła, który nachylał się nad nią, długimi palcami przejeżdżając po zimnym policzku.
- Już jesteś blisko.. - cichy, melodyjny głos, powoli wdzierał się w jej wnętrze, tamując wszystkie uczucia. Pozostawiając jedynie siebie, jako ucztę dla ciała i duszy. Każdy jej zmysł skoncentrował się na nim.
- Zabierz mnie stąd.. - błagała, ostatkiem sił wyginając ciało w jego stronę. Prosząc o koniec, o nieubłagane, o ulgę, którą tylko on mógł jej ofiarować.
Każdą komórką swojego ciała czuła jego bliskość, wiedziała, że dzieli ją tylko wyciągnięcie ręki, a tuż za granicą spotka jego - wszystko i nic, miłość i nienawiść, ból i rozkosz. Wystarczy sięgnąć po zakazane jabłko.
- Nie mogę… Nie mogę… - szeptał, delikatnie całując jej czoło i odgarniając niesforne kosmyki ciemnych włosów, które falą spływały na jego dłonie.
- Błagam… Uratuj mnie… - Wpatrywała się w niego intensywnie, póki jego twarz nie zaczęła znikać za mgłą. Powieki zamykały się, odgradzając ją od świata, zamykając w pustej przestrzeni.
Jej oddech przyspieszył. Z każdą sekundą przybliżała się do nieuchronnego, nieuniknionego końca, który miał być jej wybawieniem, jej oazą spokoju.
- Czuję to.. Ta siła, to mnie popycha… - szeptała bez sensu, po omacku szukając jego dłoni. Gdy znalazła, położyła je sobie na piersi. - Czujesz?... To ona… Rozsadza mnie wewnątrz, zabija..
- Tak. To jest silniejsze niż ty. - Położył się obok niej, by czuć jak jej serce powoli zwalnia, uspokaja się.
Cicho mruczał do jej ucha pocieszające słowa, głaskał ją po głowie, by choć w minimalnym stopniu odegnać demony, które zawładnęły nad jej duszą.
- Wsłuchaj się w to.. - prosiła. Jej suche usta ledwo się ruszały. - Ja słucham. To moja symfonia śmierci, moja ballada życia…
Jego włosy łaskotały jej twarz, gdy przyłożył głowę do piersi. Wsłuchał się. I nic nie usłyszał.
Nie być. Nie żyć. Nie pragnąć. Nie zdobywać. Odchodzić, kiedy nadejdzie pora. Ostatni wdech w jej ciele, ostatni uśmiech na ustach, ostatnie spojrzenie na jego twarz.
- Edwardzie… - Ostatnie słowa.
Zamknął jej powieki. Anioł, który nie był aniołem odszedł, zostawiając za sobą zapach krwi i śmierci.
Anioł, który był aniołem cicho zapłakał nad ciałem spoczywającym w jego ramionach.
Z ciebie wybieram wieczność, z ciebie piję śmierć, mój kochany.
Ciche dźwięki cykad odbijały się echem w jego uszach, gdy powoli podniósł się z ziemi i na zawsze zatracił w ciemności.
W niej ponownie usłyszy ostatni głos, ujrzy ostatni śmiech, dotknie ostatnich słów.
Zamknął oczy. Ciemne włosy rozwiał wiatr. Wspomnienie.