Film "Quo vadis" jest ekranizacją powieści Henryka Sienkiewicza. Jego reżyserem został Jerzy Kawalerowicz, który przez przeszło pięć miesięcy dokładał starań, aby film zyskał wystarczającą realność oraz zgodność z Sienkiewiczowskim oryginałem. Zdjęciami zajmował się Andrzej Jaroszewicz, a scenografią Janusz Sosnowski. Obaj włożyli ogromny wysiłek w to, aby film wypadł jak najlepiej i jest to ich wielkie osiągnięcie. Kostiumy znakomicie dobrali Magdalena Tesłowska i Paweł Grabarczyk. Nie mieli łatwego zadania. W filmie użyto 1200 strojów. Dźwiękiem zajął się Piotr Knop, a muzykę skomponował Jan Kaczmarek. Uważam, że doskonale dopasowali styl muzyki do scenografii filmu.
Głównym problemem tego dzieła jest oskarżenie chrześcijan o podpalenie Rzymu. W rzeczywistości sprawcą pożaru był Cezar. Przez niego zginęło wielu niewinnych ludzi. Chilon Chilonides wyznał prawdę, ale było już za późno. Głównym wątkiem jest miłość Ligii i Winicjusza. Dziewczyna nie chce zostać nałożnicą Marka, ponieważ jest chrześcijanką. Winicjusz po pewnym czasie rozumie dziewczynę i sam przyjmuje chrzest.
Ujemną stroną filmu był moment, gdy Ursus walczył z bykiem. Zwierzę to było spokojne i nie próbowało odpierać ataku przeciwnika. Mało wiarygodna była również scena płonącego Rzymu. Widać było, że stworzona została komputerowo. Ominiętych zostało też wiele scen, np. śmierć Poppey , Piotra i Pawła.
Niepowtarzalny klimat starożytnego Rzymu oddawały stroje, które były idealnie dobrane do każdej postaci. Chrześcijanie ubrani byli w ubogie, ciemne szaty i żyli ubogo. Poganie stroili się w piękne ubrania, otaczali się przepychem. Ściany wewnątrz pałaców wyłożone były marmurem. Wszędzie stały rzeźby przeróżnych bóstw. Wyprawiane były uczty, na których było pełno rozpusty. Scenografia była bogata i oddawała atmosferę epoki.
Jeśli chodzi o grę aktorów, to uważam że była niezła, chociaż mam do niej pewne zastrzeżenia. Magdalena Mielcarz i Paweł Deląg grający Ligię i Winicjusza dostarczyli najmniej emocji i wzruszeń. Ich głównym atutem była jedynie młodość i uroda. Rola przewyższyła ich umiejętności. Zafascynowała mnie matomiast postać Petroniusza stworzona przez Bogusława Lindę. Podkreślony został tu charakter człowieka mądrego, szczerego i sprytnego. Często można było wyczuć w jego głosie ironię, co było od czasu do czasu potrzebne. Jedną z największych kreacji stworzył również Jerzy Trela, grający Chilona Chilonidesa. Była to bardzo ciekawa postać. Na początku był tylko oszustem i krętaczem. Później jednak stał się zdrajcą, przez którego żołnierze cesarza wyłapywali i mordowali chrześcijan. Pod koniec jednak Chilon zaczął gorąco żałować za swoje czyny, uzyskując przebaczenie i stając się chrześcijaninem. Była to jedna z najbardziej wzruszających scen w filmie. Równie dobrze wypadł Michał Bajor. Poradził sobie z trudną rolą Nerona, człowieka o wielu twarzach. Doskonale oddał charakter okrutnego despoty, przerażonego człowieka, który doskonale zdaje sobie sprawę, że jest znienawidzony przez swój lud i niespełnionego artysty złaknionego uznania dla swojej sztuki. Franciszek Pieczka był idealnym odtwórcą roli świętego Piotra. W filmie wystąpili również: Agnieszka Wagner jako Poppea, Marta Piechowiak jako Eunice, Krzysztof Majchrzak jako Tygellin i inni.
Film ten zdobył wiele uwag krytycznych. Ogólnie stwierdzam, że aktorzy i realizatorzy tej wielkiej historycznej epopei niestety nie podołali swojej roli.