25 niedziela C
Bracia i siostry
Każdy człowiek, każdy z nas, dziecko może mniej, bo bardzo ufa swoim rodzicom i czuje się bezpieczne, ale młodzieniec, panna, mężczyzna, kobieta, ojciec, matka, babcia, dziadek – wszyscy myślimy o swojej przyszłości, zabiegamy o to, by była dobra. Bo przyszłość to jutro, pojutrze i kolejne lata. Młodzi myślą żeby zdać jak najlepiej egzamin w gimnazjum, później myślą o studiach, chcą mieć jak najlepsze wykształcenie, aby dostać dobrą pracę. Starsi kiedy już tę pracę mają niejednokrotnie pracują ponad siły, po kilkanaście godzin dziennie, albo wyjeżdżają za granicę, żeby tylko zarobić trochę więcej grosza, szukają lepszego życia, wygodniejszego. Któż z nas nie chce doczekać szczęśliwie nowego dnia? Każda nowa minuta, godzina, która w dużym stopniu jest od nas zależna, każdy dzień, każdy nowy rok odkrywa nam przyszłość. Dobrze jest kiedy zastanawiamy się nad przyszłością, bo tylko ptaki niebieskie nie sieją a żniwują. Niestety skrzydeł jeszcze nie mamy, więc ptakami nie jesteśmy.
W dzisiejszej Ewangelii, Pan Jezus zwraca uwagę na to, że tak jak myślimy, troszczymy się i zabiegamy o naszą przyszłość na ziemi, tak samo winniśmy myśleć, troszczyć się i zabiegać o nasze wieczne szczęście, o niebo.
Wielkie prawdy Jezus przekazywał w przypowieściach, a bez przypowieści nic nie mówił. Przypowieść to taki gatunek literacki, w którym postacie, wydarzenia są nosicielami przykładów i prawd uniwersalnych. Przypomnijcie sobie chociażby przypowieść z ostatniego tygodnia: o synu marnotrawnym, który wraca w ramiona miłosiernego ojca, przypowieść o zagubionej owieczce i dzisiejsza o niesprawiedliwym rządcy, który rozdaje nie swoje. Przypowieści mają to do siebie, że za pomocą prostych obrazów, które szybko wpadają w pamięć, przekazywane są nam ważne i głębokie treści.
Pozwólcie, że ja również posłużę się dziś pewną bajką, prostym porównaniem, które niesie w sobie głęboką prawdę. Będzie nam bliskie, bo jest jakby z naszego podwórka: o stawie, o łowieniu ryb. Otóż w pewnym stawie żyły trzy ryby. Pierwsza z nich była bardzo inteligentna, druga – też była sprytna, ale trochę mniej, trzecia zaś – leniwa i głupia. Staw położony był na odludziu, ryby więc żyły sobie spokojnie. Pewnego dnia pojawili się na brzegu rybacy i rozmawiali o tym, w jaki sposób będą łowić ryby. Nasze zaś trzy ryby wszystko słyszały. Pierwsza z nich słysząc o niebezpieczeństwie popłynęła od razu w kierunku ujścia strumyka do stawu i tam się ukryła. Druga ryba, ta mniej sprytna, czekała niewiadomo na co. Kiedy rybacy zarzucili sieci, wtedy zrozumiała co się szykuje. Pomyślała chwilkę i wypłynęła brzuchem do góry na powierzchnię wody. Kto łowi zdechłe ryby? W ten sposób uratowała swoje życie. A co z trzecią rybą? Głupia i leniwa ryba zrozumiała całą sytuację zbyt późno, wtedy kiedy znalazła się w sieci. Pływała tam i z powrotem, rzucała się na lewo i prawo! Na nic! Skończyła na patelni.
Każda ryba, wiedząc co jest grane, na swój sposób zabiegała o swoją przyszłość, niestety jedna już za późno, kiedy znalazła się w sieciach zła. W naszym życiu bywa podobnie, myślimy, kombinujemy, szarpiemy się, różnie walczymy o nasze jutro, o jutro naszych rodzin. W rozmaite sposoby zabiegamy o swoją przyszłość, jakże bardzo często zapominając o Panu Bogu, ale i też o drugim człowieku. Chrystus chce nam przypomnieć „co” lub raczej „Kto” jest najważniejszy w naszym życiu.
W dzisiejszej Ewangelii opowiada o zarządcy. Który też walczył o swoją przyszłość. Do której z tych trzech ryb jest on podobny? Przyszłość zarządcy jest w niebezpieczeństwie. Jak umiał się odnaleźć w niełatwej sytuacji i wyjść z niej cało? Rządca wiedział, że kończy się czas trwonienia majątku jego pana. Sprawa wyszła na jaw. Zostaje wezwany, by zdać sprawę ze swego zarządu. Boi się i utraty pracy, i swojej przyszłości. Jednak udało mu się jeszcze wyjść cało, chodź to, co czyni jest nieuczciwe, ale w oczach ludzi roztropne. Możemy porównać go do tej drugiej ryby.
Chrystus stawia go nam dziś, nie jako wzór uczciwości, bo był złodziejem, nie pochwala go za jego oszustwo, ale za umiejętność zatroszczenia się o swoją przyszłość, jest dla nas wzorem troski zabiegów o przyszłość.
Bracia i siostry,
Niech nam nie będzie obojętna nasza przyszłość. Tak - bądźmy roztropni i zapobiegliwi w sprawach dotyczących naszej ziemskiej przyszłości, ale również tak samo dbajmy o nasze zbawienie, szarpmy się z grzechem, stawiajmy opór złu w nas samych w naszych rodzinach, szkołach, środowisku którym pracujemy, w parafii.
Zobaczcie jak często w naszym życiu jesteśmy podobni do owego zarządcy. Chociażby na przykładzie naszego życia sakramentalnego. Kiedy, ile razy w ciągu roku, i przede wszystkim jak podchodzę do sakramentu pokuty i pojednania. Czy nie jest to tylko z okazji pogrzebu, ślubu jakiejś rocznicy, zbliżających się świąt? Jak podchodzę do tego sakramentu?! Czy rzeczywiście z wielką pokorą, pokorą wobec Boga, i czy naprawdę chcę poprawy swojego życia? Jeżeli podchodzę do niego poważnie to chwała Bogu, a jeżeli nie…? Jeżeli nie, to mogę skończyć podobnie jak ta ostatnia ryba, może nie na patelni, ale też może być gorąco. Czy ja was straszę, oczywiście że nie, kieruję się bardziej troską o każdego z was.
Tylko z perspektywy nieba, możemy dobrze żyć na ziemi, tylko z perspektywy nieba ziemia ma sens! Czyli? Chodzi o to, aby nasze życie opierało się na Bogu, każda osoba, rzecz, każda sprawa. Bez nieba ziemia jest tylko doliną płaczu, i bólu, bo poza Chrystusem jest tylko śmierć, nieuczciwość, dzielenie się - owszem – ale nieswoim, jak ten nieuczciwy zarządca! Poza Chrystusem jest tylko nienawiść o której dziś tak głośno. Prawdziwym antidotum może być tylko Miłość i to pisana z dużej litery.
Na samym początku powiedziałem, że dzieci chyba najmniej myślą o swojej przyszłości, bo taka jest natura dziecka, nie zabiegają o nią, bo bardzo ufają swoim rodzicom i czują się bezpieczne, wiedzą, że oni chcą dla nich jak najlepiej.
Ufajmy również i my trochę bardziej naszemu Ojcu. Tylko w jego ramionach będziemy bezpieczni, i wtedy on sam zatroszczy się o to, co dla nas najlepsze. Im człowiek bardziej odchodzi od Boga tym więcej gada, tym więcej trzepocze się, jak ta głupia i leniwa ryba, kiedy już jest w siatce, tym piękniejsze pisze programy na przyszłość, ale tak w gruncie rzeczy lęka się jutra bardziej niż inni, bo jutro nie opiera się wyłącznie na ludzkiej kalkulacji, „głupcze jeszcze dziś przyjdę po twoją duszę”.
I jeszcze jedna prawda wypływająca z treści dzisiejszego Słowa Bożego, a konkretnie z drugiego czytania. Święty Paweł mówi do nas: „zalecam przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi: za królów i za wszystkich sprawujących władzę”.
Ktoś może pomyśleć, że Kościół nie może pchać się do polityki, po co ksiądz w ogóle zaczyna ten temat. Wiele agresji jest w niektórych osobach, gdy słyszą, że jakiś biskup powiedział coś tam o jakimś polityku, partii itd., a tu nie chodzi o jakieś dzielenie czy opiniowanie, chodzi przede wszystkim o dobro człowieka, każdego z nas. Niedługo będą kolejne wybory, wybory samorządowe. Jak widzicie w telewizji już od dłuższego czasu jest ogromnie dużo kłótni, jedni krzyczą na drugich, obwiniają się, kłamią, często zapominając po co w ogóle oni tam są. Zapominają, że ich praca opiera się przede wszystkim na służbie drugiemu człowiekowi. Ta agresja, niechęć udziela się także nam. Broń Boże spotkać na swojej drodze człowieka o innych poglądach niż nasze. Dlatego apostoł zachęca każdego z nas do modlitwy, za tych którzy rządzą i będą rządzili, ponieważ to jest wielka odpowiedzialność, ale ta odpowiedzialność ciąży na każdym nas. Arcybiskup Andrzej Dzięga, ostatnio mówił homilię na ogólnopolskich dożynkach na Jasnej Górze i powiedział takie słowa: „gdyby co 10–ty Polak modlił się za swój naród, za osoby, które sprawują w nim władzę, nasza ojczyzna wyglądała by zupełnie inaczej. Byłoby w niej więcej pokoju, szacunku, a zwłaszcza troski o drugiego człowieka”. Co 10-ty Polak. Kiedy ostatnio modliłem się za nasz Naród, za osoby które sprawują władzę?
Dlatego moi drodzy módlmy się za nasz naród, za siebie nawzajem, „abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne, z całą pobożnością i godnością. Jest to bowiem rzecz dobra i miła w oczach Zbawiciela, Boga naszego, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy”.
Chryste prosimy Cię, obyśmy zawsze umieli wybierać Ciebie, który dajesz prawdziwe bezpieczeństwo i kreślisz nam z nieba jasną przyszłość.