Alina ma starego żółwia o króciutkich łapkach. Skóra żółwia jest cała pomarszczona. Na obiad żółw zawsze dostaje gotowane żółtka.
Bocian, jaskółka, szpak i skowronek odlatują od nas przed zimą do ciepłych krajów. Wróble i sikorki pozostają. Sójka znów nie zdąży wybrać się za morze. Z dalekiej północy przylecą do nas gile i jemiołuszki.
Córka króla Różyczka - słynęła z mądrości. Starających się o jej rękę królewiczów poddawała próbie. Mieli rozwiązać krótkie, ale bardzo trudne równanie matematyczne. Jeśli nie uczynili tego do północy, musieli zjeść kogel-mogel z zepsutego żółtka.
Czerwona róża pokłóciła się z ogórkiem. Nazwała go próżniakiem. Ze złości ogórek poczerwieniał, a róża zrobiła się żółta.
Dawno temu żyła mądra i piękna królewna. Mieszkała w domku, który stał pośród cudnego ogrodu. W ogrodzie znajdowały się przeróżne dziwy. Było tam źródełko z żywą wodą, która miała moc leczenia chorób. Ale najpiękniejsze były róże. Piękna królewna często wróżyła sobie z płatków tych róż.
Do starego grodu przybył szczególnie próżny włóczęga. Cały dzień pysznił się swoim zniszczonym żółto-różowym ubraniem. Na dodatek włóczęga był wielkim próżniakiem. Wkrótce ogół mieszkańców miał go dosyć. Doszło do licznych kłótni. Wówczas włóczęga, który był również tchórzem, szybko opuścił gród.
Dorotka ma w piórniku żółty ołówek. Pióro i gumka leżą obok siebie.
Dzieci rysują zwierzęta. Kasia narysowała jaskółkę. Ania rudą wiewiórkę, a Adaś rysuje królika.
Edzio ma swoje gospodarstwo. W komórce na podwórzu hoduje króliki. Króliki mieszkają w klatkach. Przy komórce stoi gołębnik. W gołębniku ma Edzio kilka białych gołębi z różowymi nóżkami.
Jest już późna jesień. Coraz krócej świeci słońce. Skowronki i jaskółki już odleciały do ciepłych krajów. Tylko sójka nie może się wybrać. Szare wróbelki nie opuszczą nas. Wiatr zrywa z drzew pożółkłe liście. Ale i późną jesienią bywają dni pogodne i ciepłe.
Jest już późna jesień. Słońce świeci coraz krócej. Odleciały do ciepłych krajów bociany. Już w lesie nie słychać wesołego pogwizdywania żółtej wilgi. Odleciały też jaskółki i małe słowiki, które całą wiosnę wyśpiewywały wśród krzaków. Wróble pozostały u nas. Wiatr zrywa z drzew pożółkłe liście. Jest coraz smutniej.
Jest mroźna zima. Na dworze mróz i chłód. Puszysty śnieg pokrył dachy domów i pola. Na rzekach powstał gruby lód. Dla dzieci to wielka radość. Pójdą z łyżwami na lodowisko.
Józefina cale życie mieszkała na równinach. Któregoś dnia późnym wieczorem zobaczyła wreszcie wysokie góry. Różowiejące w blasku zachodzącego słońca wydawały się jej nieporównywalnie piękne. Uroku dodawały im szumiące źródełka. Ze szczytów górskich ujrzała dachy domów i wieże kościołów.
Józek zrobił klatkę. Postawił ją w komórce. Obok zawiesił półkę. Będzie hodował króliki.
Kasia w swym nowym piórniku ma wiele różnych rzeczy. Są tam trzy nowe ołówki, gumka, wieczne pióro, temperówka, farby wodne i pędzelek. Czasem nawet jest cukierek.
Jurek ma swój kącik do pracy. W tym kąciku stoi nieduży stół i krzesło. Nad stolikiem wisi półeczka z książkami. Na stoliku leżą różne przybory do pisania i malowania.
Król pokłócił się z synem. Królewicz bowiem zakochał się w góralce, która pięknie śpiewała w chórze. Królewicz zrzekł się królestwa. Odtąd oboje spacerowali po wzgórzach i górach.
Kubuś Puchatek bardzo lubił miód i powidła. Słój z miodem przeniósł z piwnicy do pokoju. Stół aż się ugiął pod ciężarem podwieczorku.
Leśną dróżką szło dwóch chłopców. W wysokiej trawie zobaczyli sarenkę. Miała złamaną nóżkę.
Malutki Józio dostał od babci ołówek. Ołówek ma żółty wkład. Józio narysował więc żółtą wiewiórkę i żółtego królika.
Marek i Robert wybierają się na długą wędrówkę. Spakowali ubrania, pół bochenka chleba, słój z powidłami i twaróg. Każdy zabrał scyzoryk i ostry nóż. Chcą wrócić po dwóch dniach.
Moja babcia ma piękny ogród. Hoduje w nim drób i przepiórki. Kury chodzą w kółko, grzebiąc nóżkami w trawie. Zjadają różne robaki, a nawet kamienie, gdy poczują głód. Boją się tylko czerwonych mrówek. Pośród traw znajduję często kolorowe piórka.
Mówił mały bóbr do złotej rybki, żeby wstąpiła do niego na słówko. Ta przecisnęła się przez ciasny otwór norki. Bóbr podziwiał piękny złoty wzór z łusek, zdobiący ciało przyjaciółki. Taki strój wspaniale nadawał się na bal, bóbr zaprosił więc strojną przyjaciółkę do tańca.
Na dworze panował mróz. Dwóch chłopców wybiegło z łyżwami na lód. Na zamarzniętym jeziorze zataczali piękne kółka.
Nad zamkiem pojawił się czarownik o czerwonej bródce. Powoli sfrunął w dół na taras. W zamkowej komnacie wyczarował rajski ogród.
Na wysokiej górze stał piękny zamek. Mieszkała tam śliczna królewna. Pałac otaczał ogród pełen róż. W dziuplach drzew wiewiórki chowały swoje skarby. Ptaki zbierały piórka na nowe gniazda.
Przed chatą Józi jest mały ogródek. Józia pielęgnuje w nim kwiatki. Rosną tam żółte nasturcje i aksamitki, różowy groszek i czerwone różyczki.
Widok z okna naszej szkoły jest szczególnie ładny. Pagórkowata rzeźba terenu dodaje mu uroku. Na horyzoncie o zmierzchu widnieje ciemna wstęga lasu. Na tle zieleni odcina się komplet białych domków o czerwonych dachach. W przydrożnym rowie złocą się żółte kaczeńce.
Ola Nowakówna zwiedzała Kraków. To miasto starych murów i domów. Dużo w nim zabytków. Do babci wysłała widokówkę. Mamie kupiła ładny podarunek.
W piórniku Zosi są trzy przegródki. W jednej przegródce leży pióro i dwa ołówki. W drugiej są trzy stalówki i temperówka, a w trzeciej jest gumka. W szkole Zosia kładzie swój piórnik na ławkę, a po lekcjach chowa go do tornistra.
Po długim, czerwcowym dniu nadszedł późny wieczór. Niebo usiane tysiącami gwiazd oświetlało górską dolinę. W blasku księżyca rysujące się sylwetki szczytów górskich wyglądały jak uśpiony orszak drużyny królewskiej. Gdzieś w pobliżu odzywały się głosy bijących źródełek, spóźnione śpiewy ptaków, a nawet chór żab. Wkrótce jednak nad doliną królować będzie nocna cisza.
Po leśnej dróżce idzie wolno mały elf. Ma siwą bródkę. Główka trzęsie mu się ze starości. Utyka na jedną nóżkę.
Po męczącej wędrówce odpoczywaliśmy pod drzewami. Jedni przypatrywali się mrówkom wyłaniającym się spod ściółki, drudzy podziwiali piękny zachód słońca. Nadszedł wieczór, a my wciąż byliśmy daleko od naszych namiotów.
Późnym latem królik i wiewiórka poszli na spacer. Włóczyli się po małych pagórkach. Gdy niebo na zachodzie zaróżowiło się, wówczas zwierzęta odpoczęły na pożółkłym sianie. Rankiem królik najadł się borówek, a wiewiórka skakała w poszukiwaniu orzechów.
Przy dachu domu jaskółka uwiła gniazdo. Zaprosiła różne ptaki. Wróbel przyniósł jej żółte piórko. Sójka dała różową stokrotkę. Późnym wieczorem ptaki odleciały do gniazd.
Stary górnik znalazł na wzgórzu zwierzątko. Była to mała ruda wiewiórka ze zwichniętą nóżką. Górnik oddarł kawałek płótna z koszuli i zabandażował chorą łapkę. Wkrótce wiewiórka wyzdrowiała.
Szpieg z Krainy Deszczowców zaczaił się na samochód Smoka Wawelskiego. Na dróżce rozsypał gwoździe. Gdy wóz nadjeżdżał, wróg ukrył się w rowie. Smok zauważył gwoździe i szybko skręcił w bok. Samochód wjechał w rów i znienacka przygniótł szpiega. Ten poczuł ból w obydwóch nogach.
Jest mroźna zima. Śnieg ciągle prószy. Pokrył już drogi, drzewa, dachy wieżowców i bloków. Lód pokrył wodę w rzece. Chociaż chłód na dworze, będziemy zjeżdżać z górki na sankach.
Wróbel zaprzyjaźnił się z jaskółką. Zaprosił ją do kąpieli w szczególnie dużej kałuży. Jaskółka wolała jednak zataczać nad wodą kółka.
Wiosna to piękna pora roku. Słońce przygrzewa coraz mocniej. Ludzie wychodzą z domów w lżejszej odzieży. Rozpoczynają prace w przydomowych ogródkach. Porządkują grządki, wyrównują dróżki, przy których posadzą krzewy róż. Posieją nasiona różnych warzyw: marchwi, buraków, ogórków, cebuli i bobu. W rogu ogródka zakwitły już białe, żółte i fioletowe krokusy.
W ogródku babci jest kolorowo. Kwitną białe róże. Żółte i niebieskie bratki pochyliły swoje główki. Różowe stokrotki patrzą ciekawie w górę.
W ogródku stoją ule. Rój pszczół zbiera nektar z kwiatów. Będzie dobry miód. Mama włoży go w duży słój. Mrówki też lubią miód.
W ogródku Zosi jest kolorowo. Zakwitły żółte tulipany i różowe stokrotki.
Wróżka zaczarowała złego króla. Przemieniła go w tchórzliwego królika. Możecie go spotkać na zielonych wzgórzach.
Wśród kolegów wybuchła kłótnia. Jacek nazwał Józia tchórzem. Józio zgodził się na próbę odwagi. W krótkich płóciennych spodenkach wszedł między krzaki róż.
Wróbel to mały ptak. Ma małą główkę i krótki dziób. Piórka jego są szare, w zimowe dni dokucza mu głód. Mróz jest wrogiem wróbli.
Wróble zabrały się do budowy gniazd. Nosiły w dzióbkach suchą trawę, piórka, wióry i różne gałązki. Ćwierkały radośnie. Wkrótce wylęgną się małe wróbelki.
Wyśmiewał się żółw z wiewiórki. Rozpowiadał, że gdy wiewiórka się przestraszy, szybko zmyka do kryjówki. Zapomniał, co się raz zdarzyło koło krzaku róży. Tak go przeraził wróbelek, że natychmiast zanurzył się w źródełku.
W zimie dni są krótkie. Słońce wschodzi dużo później niż latem. Zachód słońca jest wcześniej. Mało marny czasu na różne zabawy na podwórzu.
Złośliwa, mała wróżka postanowiła wykąpać się w zatrutym źródełku. Po kąpieli jej skóra zżółkła, a włosy poróżowiały. Rączki i nóżki stały się nieporównanie krótsze. Za późno było na łzy i kłótnie z królem. Musiała znaleźć sobie kryjówkę w wysokich górach.
Chytry czarodziej chciał otruć muchomorem krasnoludka. Zobaczył to mały chomik i cichutko zabrał grzyb. Schował go pod choinką. Wszystko dobrze się skończyło.
Jaś jadł orzechy. Nagle przyleciała mucha. Jaś zobaczył jej cień na ścianie. Pomyślał, że to duch macha wielkim uchem.
Kucharka przywiozła samochodem dziesięć kilo marchewki. Wniosła ją sama po schodach. Schowała do spiżarni i chwilę odpoczywała.
Mała świnka mieszkała w ciepłym chlewiku. Nie czuła chłodu i głodu. Gospodyni chuchała i dmuchała na nią ciągle. Karmiła ją chlebem i marchewką.
Michalina śpiewa w chórze. Mama wymachuje do niej chusteczką. Publiczność bije brawo. Śpiew jest radością dla ucha i ducha.
Michał nie jest już małym chłopcem. Codziennie rano chodzi po zakupy. Kupuje bochenek chleba, chrupiące bułeczki i mleko.
Michał powyrywał chwasty w ogrodzie. Chce posiać piękne chryzantemy. W jednym miejscu zobaczył dmuchawce. To też chwasty. Trzeba je wyrwać.
Na dworze wiał silny wiatr i padał deszcz. Michał przeziębił się i zachorował. Teraz ma chrypkę i ciągle wyciera nos w chusteczkę. Mama wzdycha smutno i podaje chłopcu lekarstwa. Karmi też jego chomika.
Pan Lech ma pięknego charta. Chodzi z nim na spacery o wschodzie i zachodzie słońca. Pan Lech nie lubi porannych spacerów. Jest wtedy jeszcze zaspany. Chętnie jednak przechadza się o zmierzchu.
Pan Michał jechał nowym samochodem do swojej chatki nad jeziorem. Nagle samochód zepsuł się i trzeba było go pchać. Na dworze był chłód i dmuchał silny wiatr. Pan Michał bał się, że zachoruje. Obiecał sobie, że w domu wypije sok z marchwi i cytryny.
W starej chacie mieszkała czarownica. Była bardzo chuda i tchórzliwa. Często miała chęć spłatać zwierzętom figla. Zawsze jednak płoszył ją chichot i śmiech liska chytruska.
Wychowawca pokazywał uczniom chrabąszcza. Nagle owad uciekł i schronił się za zasłoną. Nauczyciel otworzył okno i chrabąszcz odleciał. Usiadł na wierzchołku chabra.
Wychowawca powiedział, że Michalina ma chrypkę i leży w łóżku. Dzieci poszły odwiedzić koleżankę i zaniosły jej bukiet chabrów. Na jednym z kwiatów siedział chrabąszcz. Było dużo śmiechu. Potem wszyscy oglądali chomika Michaliny i karmili go świeżą marchewką.
Zuchy poszły do lasu. Wesoło bawiły się, przekrzykując echo. Nagle zjawiła się burzowa chmura. Spadł deszcz. Zuchy schowały się pod choinką.
Zuchy utworzyły chór. Chłopcy śpiewali piosenkę, a dziewczynki powtarzały po nich jak echo. W nagrodę dzieci dostały od publiczności wielką torbę orzechów i kolorowe chusty.
Bartek i Hubert poszli do sklepu z zabawkami. Bartek kupił piękny helikopter. Hubert mały samochód i huśtawkę dla Hani.
Ciocia Halina handluje serwetami. Sama je haftuje w różne wzory. Nie jest to błahe zajęcie, bo wymaga wiele cierpliwości.
Dyrektor dał hasło do rozpoczęcia uroczystości. Zabrzmiał hymn narodowy. Dzieci wręczyły gościom bukiet hiacyntów i pamiątkowy herb Warszawy. Potem odprowadziły ich do hotelu.
Halinka jest chora. Mama dała jej gorącej herbaty z cytryną. Babcia przyniosła smaczne herbatniki.
Hania była w cyrku. Widziała komika, który grał na harmonii i tańczące hieny. Podziwiała akrobacje na huśtawkach zawieszonych pod sufitem i zabawną jazdę na hulajnogach. Stwierdziła, że przedstawienie zostało przygotowane z humorem.
Hania huśta się w hamaku. Ma dobry humor. Zaraz przyjedzie Henio na hulajnodze. Będą się razem bawić.
Hania zaprosiła Helenkę na popołudniową herbatkę. Zajadały herbatniki i opowiadały o nowej hulajnodze Henia. Ta hulajnoga robi straszny hałas podczas jazdy. Dziewczynki żartują, że nawet helikopter tak nie hałasuje.
Harcerze grali w hokeja na trawie. Mieli na głowach kaski i czuli się jak rycerze w hełmach. Padał deszcz i huczał wiatr, ale oni nie bali się złej pogody. Byli zahartowani i dzielnie walczyli o honor swojego hufca.
Harcerze poszli do hali sportowej. Panuje tam straszny hałas. Harcerzom to nie przeszkadza. Mogą pohulać z piłką, bo hokejowa hala jest duża.
Helenka i Heniek wyjeżdżają na biwak harcerski. Wybrali się do hali handlowej. Panował tam wielki hałas. Kupili hamak. Będą się na nim huśtać.
Helenka zaprosiła dzieci na imieniny. Hanka przyniosła haftowaną chusteczkę. Halina dała pudełko pysznych herbatników. Janek przyszedł z harmonią. Dał hasło do tańca. Wszystkim dopisywał humor.
Heniek ma swoje hobby. Zbiera fotografie zwierząt. Bardzo chciałby mieć jeszcze zdjęcia hipopotama i hieny. Hanka dałaby mu takie obrazki za hubę, którą chłopiec znalazł w lesie. Ale Heniek się waha. Huba bardzo mu się podoba.
Honorata lubi grać na harmonii. Kiedyś zagrała hymn na cześć bohaterskich harcerzy. Harcerze pomagali remontować domy zniszczone przez huragan.
Honoratka z rodzicami przebywa w górach. Podziwia barwne haftowane stroje górali. Często chodzi na hale, gdzie juhasi pasą owce. Z zaciekawieniem słucha ich opowiadań o bohaterach gór. Lubi też bawić się echem. Staje na szczycie i woła — hop! hop! A echo odpowiada jej stokrotnie.
Hubert ma imieniny. Mama przygotowała herbatę i herbatniki. Ciocia Halina dała mu niebieski helikopter. Hubert powiesił go na haczyku nad łóżkiem.
Idziemy na przechadzkę. Mamy obserwować horyzont. A tu niedaleko szkoły słychać hałas i okrzyki. To przedszkolaki urządziły wyścigi na hulajnogach. Przyglądamy im się chwilę. Henio jest najlepszy z chłopców. Halinka i Hania ratowały honor dziewczynek. Ile przy tym radości i humoru. Szkoda, że nie możemy zobaczyć, kto będzie bohaterem wyścigów.
Jaka przyczyna tego humoru? Cieszą się dzieci, bo w ogrodzie zobaczyły huśtawkę, którą zrobił tatuś Heńka. Jak przyjemnie bujać niby ptak w powietrzu, ogarniać wzrokiem dalekie horyzonty.
Ludzie mają różne hobby. Jedni lubią oglądać mecz hokeja, inni zaś wolą pójść do filharmonii na koncert. Hubert lubi jedno i drugie. Zawsze waha się, co wybrać. Częściej jednak kibicuje harcom na lodzie. Ciekawi go, która drużyna zdoła obronić swój honor i kto zostanie bohaterem meczu.
Mama wybierała się na koncert do filharmonii. Przed wyjściem umyła ręce, ale nie mogła zakręcić kranu. Musiała zawołać hydraulika. Hydraulik przyniósł różne haki i śrubki z hartowanej stali. Naharował się straszliwie, ale usterkę usunął.
Na boisku wielki harmider. Chłopcy grają w hokeja na trawie. Dziewczynki huśtają się na huśtawce. Hubert pędzi na hulajnodze. Maluchy budują z patyków hangar dla helikoptera. Hultaj Reks głośno ujada.
Na herbatce, którą urządził hufiec szkolny, harcerze i harcerki odtańczyli krakowiaka przy dźwiękach harmonii. Było na co patrzeć! Hoże krakowianki i dziarscy krakowiacy wybijali hołubce z takim hałasem, że aż szyby w oknach dźwięczały. Krakowiak i przyśpiewki pełne humoru bardzo się wszystkim podobały.
Na horyzoncie pojawił się samolot. Podczas lądowania uszkodził stery. Musiał hamować, żeby nie zderzyć się z hangarem. Było dużo hałasu, ale wszystko dobrze się skończyło.
Na obozie harcerskim druh Hubert urządzał pobudkę. Stawał na placu i grał na harmonijce hejnał. Harcerze pędzili jak huragan do potoku i myli się. Nawet podczas wakacji trzeba dbać o higienę.
Na placu zabaw jest wesoło. Helenka i Basia huśtają się na huśtawce. Heniek pędzi na hulajnodze. Jaki tu hałas!
Na placu zabaw panuje hałas. Honorata huśta się na huśtawce. Hania jeździ na hulajnodze. Mały Henio bawi się plastikowym helikopterem. Wszystkim dopisuje humor.
Śląsk to kraj dymiących kominów. Pióropusze dymów powiewają jak zwycięskie sztandary pracy. Na Śląsku wre praca na ziemi i pod ziemią. Świecą łuną ognia wielkie huty. W olbrzymich halach pracują hutnicy. Przetapiają tam wydobytą z ziemi rudę na stal i żelazo. Z hukiem i hałasem lecą windy w dół szybów kopalni. W głębi podziemnych korytarzy głucho kują kilofy i warczą świdry. To pracują górnicy.
Nauczyciel historii opowiadał o zwycięskiej bitwie polskiego króla. Nieprzyjaciel musiał złożyć mu hołd i hojnie obdarować złotem. Polscy hetmani świętowali, a nieprzyjaciel opłakiwał swoją hańbę.
Słońce chowało się za horyzont. Nadchodził pogodny, ciepły wieczór. Hen, daleko słychać było chór czystych; chłopięcych głosów. Głosy te, młode i wesołe, zlewały się harmonijnie z pogodą letniego wieczoru, a echo ich rozchodziło się po całej okolicy. Na drodze ukazał się hufiec harcerski, złożony z kilkudziesięciu druhów, którzy szli miarowym, sprawnym krokiem.
Słońce schowało się za horyzont. Nadszedł pogodny, letni wieczór. Chłopcy usiedli wokół ogniska. Piją herbatkę z leśnych ziół i słuchają zabawnych historyjek, które z humorem opowiada pan Hilary. Hen, daleko słychać ujadanie psów. Wkrótce i te hałasy ucichną.
Straszny harmider w ogrodzie, wrzawa niesłychana! Gromadka chłopców i dziewczynek chichocze i klaska w dłonie z wybuchami niepohamowanej radości. Nawet Nero, mądry wyżeł, druh i towarzysz dzieci, macha i kręci ogonem, a szczeka bez wytchnienia.
Tatuś Halinki pracuje w hucie. Jest hutnikiem. W hucie jest wielki huk i hałas.
Tatuś Hani jest ogrodnikiem. W szklarniach hoduje różne kwiaty. Hania chętnie pomaga mu w pracy. Bardzo lubi ścinać pachnące hiacynty. Nie dotyka tylko herbacianych róż, bo mają ostre kolce. Hutnicy wytapiają w piecach hutniczych różne metale i szkło. W halach panuje wielki huk i hałas. Ogień huczy, iskry lecą, bije żar z hutniczych pieców. Bardzo ciężka jest praca hutników.
Zabrzmiał dzwonek. Koniec lekcji. Wszyscy wybiegli na podwórze. Jaki tu - hałas i harmider! Harcerze naradzają się w rogu boiska. Krzysiek, Hubert i i Jurek oglądają model helikoptera. Dziewczynki porządkują teren wokół huśtawki. Maluchy urządziły zawody na hulajnogach. Honorowy dyplom otrzymał mały Henio.
Zuchy i harcerze wybrali się na wycieczkę do lasu. Zabrali ze sobą termos z herbatą, ciasto i trochę herbatników. W lesie harcerze rozbili namioty. Druh częstował zuchów herbatą i ciastem. Dzieci hałasowały, a dobry humor dopisywał im przez cały czas wycieczki.
Andrzej był nad rzeką. Widział tam różne zwierzęta. Pod wierzbą zobaczył stokrotki.
Andrzejek wie, jak można zrobić skrzynkę do kwiatów. Często majstruje przy rowerze. Tatuś mówi, że będzie z niego dobry rzemieślnik.
Brat Kasi pracował jako kolejarz. Teraz pomaga ślusarzowi. Zamierza jednak zostać sławnym bramkarzem.
Brzydki olbrzym wdrapał się na wierzbę. Przygotowywał zasadzkę na zwierzęta. Wierzba nie wytrzymała jednak ciężaru olbrzyma. Złamała się gałąź i brzydal wpadł w krzaki nad rzeczką.
Był sobie niegrzeczny skrzat. Lubił krzywdzić małe zwierzątka. Uciekał jednak szybko przed olbrzymami.
Całe niebo zachmurzone. Wiatr podnosi kłęby kurzu. Nagle słychać głośny huk. Żółta błyskawica razi wzrok. Krople deszczu uderzają o szyby.
Chłopcy rzucali kamieniami w krzaki. Wyfrunął z nich mały ptak: jerzyk. Miał złamane skrzydło. Chłopcy, robiąc sobie wyrzuty, zanieśli jerzyka do weterynarza.
Dzieci w lesie oglądały drzewa. Zobaczyły brzozy i krzewy leszczyny. Zebrały grzyby i dojrzałe orzechy. W powietrzu ujrzały babie lato.
Grzegorz i Krzyś byli dziś nad rzeką. Wiał ciepły wiosenny wietrzyk. Ujrzeli wiele ciekawych rzeczy. Na powierzchni rzeki zauważyli płynące korzenie drzew. Krzyś myślał, że to węgorz. Stchórzył i uciekł. Nagle usłyszeli grzmot. To zbliżała się wiosenna burza. Przerażeni wrócili do domu, zanim zapadł zmierzch.
Grzesia mocno rozbolał brzuch. Pomylił owoce jarzębiny z porzeczkami. Mama zaraz przygotowała mu lekarstwo.
Grześ był na spacerze za miastem. Doszedł aż do jeziora. Tu zatrzymał się i patrzył ciekawie.
Grześ kupił małą jarzębinę. Posadził drzewko nad rzeką. We wrześniu jarzębina będzie mieć czerwone korale.
Jerzy i Adam są chorzy. Mama wezwała lekarza. Aptekarz przygotował lekarstwa. Przez trzy dni nie będą bawić się na dworze.
Jest burza. Słychać grzmoty. Często trzaskają pioruny. Pada rzęsisty deszcz. O szyby uderzają duże krople. Wody rzeki wezbrały.
Kapitan w galowym mundurze zaprosił dziewczynę na przechadzkę. Na spacerze marynarz opowiadał Barbarze o swoim zawodzie. Od trzech lat jest kapitanem. Bardzo kocha niebezpieczne morza, choć sam pochodzi z górzystego kraju.
Klasa trzecia urządziła noworoczne przyjęcie, na które każdy uczeń przygotował jakiś przysmak. Grzesiek podał na talerzykach sałatkę jarzynową. Marzenka przyniosła pyszny tort orzechowy. Krzyś i Jurek zaparzyli herbatkę z dzikiej róży. Uczniowie będą długo wspominać przyjemnie spędzone chwile.
Lekarz zamierzał wysłać pacjentów nad morze. Tam chorzy bez gorzkich lekarstw szybko wyzdrowieli. Po powrocie do domu zastali za to zakatarzonego lekarza.
Leśne zwierzęta urządziły przyjęcie. Do jedzenia przygotowały grzyby i przeróżne warzywa. Potem przechadzały się nad brzegiem rzeki.
Malarz wybrał się nad morze. Zobaczył go orzeł. Szerzej rozpostarł skrzydła. Postanowił pozować malarzowi. Malarz nie chciał wierzyć oczom. Nie wiedział, że jest to jeden z trzech ptaków sędziwego marynarza.
Mały Murzynek potknął się o wystający korzeń. Jego twarz wykrzywiła się z bólu. Zaczął tak głośno krzyczeć, że przestraszył leśne zwierzęta.
Mama Agnieszki przygotowała przyjęcie urodzinowe. Przyszli Grześ i Marzenka. Łakomy Grześ marzył o zjedzeniu całego tortu solenizantki. Spałaszował rzeczywiście olbrzymi kawałek ciasta. Przez to rozbolał go brzuch.
Mama kupiła warzywa. Umyte położyła na talerzu. Grzesiek zjadł wszystkie rzodkiewki.
Martwili się starzy dziadkowie o leniwego wnuka. Codziennie powtarzali Kubusiowi, że musi wysoko mierzyć. Powinien pójść w ślady rodziców - lekarzy. A chłopiec tak polubił swoją nauczycielkę, że zamierzał powtarzać trzecią klasę.
Mój tata jest marynarzem. Jutro wypływa na morze. Nie będzie go trzy miesiące.
Murzyn o czarnej twarzy zjadł sto pęczków rzodkiewki. Po godzinie zaczął się trząść. Z przerażeniem spojrzał na swój olbrzymi brzuch. Podejrzewał, że ktoś go otruł. Głośno zaczął lamentować i narzekać. W porę przypomniał sobie jednak o zjedzonych rzodkiewkach, które musiały mu zaszkodzić.
Na spacerze Barbara zobaczyła dziwne stworzenie. Miało czerwone pierze i siedziało na korze dębu. Dziewczynka zamierzała zabrać stworzenie do domu. Starzy ludzie nie pozwolili tego Barbarze zrobić. Powtarzali, że takie stwory o wieczornej porze zamieniają się w rycerzy.
Na stromej górze dzielny rycerz zranił groźnego smoka. Potem udał się z nim do weterynarza. Lekarz pomógł bestii, dając jej trzy pigułki. Wrażliwy rycerz troszczył się o każde stworzenie.
Nad brzegiem stoi przedziwny, stary dom. Drzwi są tu rzadko otwierane. Skrzypią wtedy tak przeraźliwie, że odwiedzających ogarnia przerażenie. Nawet wrzos w przydomowym ogrodzie napawa niewytłumaczalnym lękiem. Po zmierzchu nikt tu nie przychodzi.
Nad rzeką rósł olbrzymi orzech. Pani Katarzyna lubiła się tu przechadzać. Już we wrześniu zbierała niedojrzałe orzechy.
Nad zaklętym wrzosowiskiem zapada zmierzch. Słychać wtedy podejrzane dźwięki i przeraźliwe skrzypienie. Na wrzosowisko nikt nie zapuszcza się bez strzelby. Ludzie podejrzewają, że grasują tu rzezimieszki.
Nadchodzi burza. Wiatr rzuca piaskiem w oczy. Łamie gałęzie wierzby i jarzębiny. Zaraz będzie deszcz.
Opowiadała niestworzone rzeczy kura kurze. Mówiła, że mieszka w króliczej norze, że do twarzy jej w paradnym mundurze i że co tydzień bywa w operze.
Pani Katarzyna robiła porządek w pokoju. Nagle przeraźliwie krzyknęła. Zobaczyła brzydkiego skrzata. Skrzat był jednak bardzo uprzejmy, więc pani Katarzyna zaprzyjaźniła się z nim.
Pani Katarzyna wybrała się do urzędu. Na korytarzu musiała długo czekać, aż zostanie przyjęta. Urzędnik miał właśnie przerwę w przyjmowaniu klientów. Pani Katarzynie nie podobały się panujące tu porządki. Jednak gdy drzwi się otworzyły, urzędnik okazał się bardzo uprzejmym człowiekiem.
Pewien dzielny rycerz zamierzał pokonać złego olbrzyma. Nikt nie chciał wierzyć w zwycięstwo rycerza. Ów mąż poczekał na wietrzny i deszczowy dzień, w którym olbrzym pił gorzki syrop na katar. Zakatarzony potwór nie wyczuł zapachu rycerza. Wtedy rycerz otworzył wejście do groty, dobrze się zamachnął mieczem i ściął głowę olbrzyma.
Po lekcjach w trzeciej klasie zostali tylko dyżurni. Zaraz zabrali się do sprzątania. Andrzej i Jerzyk ustawiają stoliki i krzesła. Marzenka ściera kurz. Trzeba jeszcze podlać kwiaty, wywietrzyć klasę i zetrzeć tablicę.
Pod oknem stoi domek dla ptaków. Chłopiec siedzi w oknie i przygląda się ptaszkom. Przyfruwa ich cała gromada. Najpierw wpadają na śniadanie sikorki. Są wesołe i odważne. Jest ich kilka rodzajów. Potem przylatują gile. Są one duże i trochę ciężkie. Wszystkie ptaszki jedzą z wielkim apetytem okruchy chleba, kaszę, kawałeczki słoniny.
Przyjemnie jest zimą bawić się śnieżkami. Przyjemnie lepić bałwana albo zjeżdżać saneczkami z górki w parku. Tylko szkoda, że zimą dzień jest taki krótki. Ledwo dzieci ze szkoły przyjdą i zjedzą obiad, ledwo na podwórze wybiegną, już się robi szaro. Już zmierzch zapada.
Rybacy łowili ryby w jeziorze. Wkrótce nadjechał Krzysiek na rowerze. Bawili się razem dość długo. Przyszli do domu, gdy zapadał zmierzch.
Skrzaty urządziły sobie wesołą zabawę. Każdy z nich przyniósł smakowite rzeczy do jedzenia. Zawiesiły też przeróżne ozdoby i kolorowe lampiony na gałęziach drzew. Do tańca przygrywały im skrzypce. Skrzaty bawiły się, wznosząc przeróżne okrzyki.
Stary pielgrzym wypoczywał na przydrożnym kamieniu. Marzył o tym, żeby dotrzeć już do celu pielgrzymki. Chciał wiejskiej kapliczce podarować przedziwną rzecz. Była to przepiękna rzeźba. Starzec znalazł ją po zmierzchu na trzęsawisku za wsią.
Starzy żołnierze opowiadają sobie niestworzone historie. W pewnym królestwie zachorował rycerz. Wezwał do siebie lekarza. Lekarz kazał sobie dobrze zapłacić i przyrządził odpowiednie lekarstwo. Polecił rycerzowi szerzej otworzyć usta i wlał w nie gorzką miksturę. Po trzech minutach rycerz przemienił się w mierzącego trzy metry olbrzyma.
Tej nocy nad miastem przeszła burza. Wiatr szarpał drzewami. O mało ich z korzeniami nie powyrywał. Deszcz lał jak z cebra. W końcu zaczął padać grad wielkości laskowego orzecha.
Tomek i Krzysiek poszli do lasu. Pod dębem znaleźli trzy piękne grzyby. Z leszczyny zerwali garść orzechów.
Trzeba sprzątnąć zabawki i zetrzeć z mebli kurz. W pokoju powinien być porządek. Za chwilę przyjdzie przyjaciel tatusia.
Trzech przyjaciół wyjechało nad morze. Jeden z nich był piekarzem, drugi księgarzem. Trzeci pracował jako lekarz.
Uczniowie trzeciej klasy należą do kółka przyrodniczego. Przygotowali pożywienie dla skrzydlatych przyjaciół. Zbierali okruchy chleba i ziarenka chwastów dla wróbelków. Mają też jarzębinę dla jemiołuszek. Pomogą ptakom przetrwać zimę.
W naszej klasie jest przyjemnie. Dziewczynki pielęgnują roślinki w doniczkach. Codziennie rano ścierają kurz z ławek i ze stołu. Chłopcy opiekują się szafą z pomocami naukowymi i przyrządami. Wiedzą, że każda rzecz w szafie musi leżeć na swoim miejscu. Dyżurni pilnują czystości i porządku w klasie i na korytarzu szkolnym.
W naszym ogrodzie jest coraz smutniej. Przekwitły już stokrotki, pachnący groszek i nagietki. Kwitną jeszcze astry i chryzantemy. Już dawno zerwano porzeczki i agrest. Tylko na drzewach dojrzewają jabłka, gruszki i śliwki. Czas wyrywać niektóre warzywa. Mama robi smaczne przetwory na zimę.
Wesoły olbrzym przyniósł swojej narzeczonej bukiecik z wrzosów. Olbrzymka uśmiechnęła się i zatrzepotała rzęsami. Marzyła, że po ślubie będą razem wzbudzać strach i przerażenie. Nie przypuszczała, że olbrzym trzęsie się ze strachu na widok najmniejszego zwierzątka.
Wieczorem nad naszą okolicą przeszła gwałtowna burza. Wyrządziła ona wiele szkody. Wyrwała z korzeniami dwie stare wierzby, pozrzucała z domów dachówkę. Połamała gałęzie i wierzchołki lip. Bardzo ucierpiały też drzewa owocowe, krzaki malin i porzeczek.
Wietrzyk psotnik wyskoczył rano spod krzaczka. Okręcił się wesoło i rozejrzał dookoła. Rzucił piaskiem w oczy Krzysia, zrzucił kapelusz z głowy przechodnia. Strząsnął z leszczyny trzy złociste orzechy. Przeskoczył przez płot do sadu. Tu strącił dwie dojrzałe gruszki. Wreszcie zmęczony przysiadł pod brzozą.
Wiosenne słońce przygrzewa. Jaś, Staś, Andrzej i Kazio wybrali się na przechadzkę. Zawędrowali nad rzekę płynącą w pobliżu lasu. Zmęczeni, usiedli na pniu w cieniu drzew. Spoglądali na rzekę, po której płynęły łódki. Na drugim brzegu, po mokrej łące brodziły boćki. Pewnie szukały żab.
Wisła to duża rzeka. Nad jej brzegami rosną wierzby i jarzębiny. W rzece pływają ryby.
Zakatarzony rowerzysta spieszył się na pociąg. Na dworzec przyjechał dobrze już spóźniony. Mimo to nie chciał wierzyć oczom: pociągu nie było. Rowerzysta przyrzekł sobie, że następnym razem będzie mądrzejszy.
Zapada zmierzch. Wiatr kołysze wierzchołkami drzew. Zwierzęta pierzchają do nor. Przerażony nietoperz ukrył się na strychu. Słychać grzmoty i szum ulewy. Po burzy będzie rześkie powietrze.
Zbliża się wietrzny marzec. Starzy ludzie są wtedy często chorzy. Piją gorzkie lekarstwa. Lekarze i aptekarze mają dużo pracy.
Żołnierz wybrał się z córeczką do znajomego księgarza. Tam kupił Sandrze elementarz. Dziewczynka uczy się z niego czytać wyrazy litera po literze.
Mama nalała na talerze żuru. Wszyscy usiedli do jedzenia. Uważają, żeby nie pobrudzić stołu. Krzysiowi żur smakuje. Potem mama poda mięso i jarzyny. Na deser będzie budyń.
Mamusia przyrządziła smaczną kolację. Na talerzykach leżą rzodkiewki i twarożek ze szczypiorkiem. Obok położyła mamusia chleb i świeże masło. Dzieci zjedzą wszystko z apetytem.
Listopad
Już giną ostatnie grzybki w lesie,
już wiewiórka ostatni orzech niesie.
Już z kaliny ostatni liść opadł...
Już przyszedł zimny miesiąc - listopad!
A ty, panie listopadzie,
gospodarzysz w polu, w sadzie.
Żadnej szkody tam nie będzie,
posprzątane wszystko wszędzie.
Alicja, nie zważając na mżawkę, wybrała się do Grażynki na imieniny. Każda z koleżanek przebrała się za bajkową postać. Alicja była czarnoksiężnikiem, Grażynka - wróżką, Bożena udawała kulawego żebraka, a Ania przebrała się za księżniczkę. Dziewczynki wesoło się bawiły, uważając, żeby nie robić zbyt dużo hałasu.
Bożenka jest dzisiaj dyżurną. Podczas dużej przerwy została w klasie. Zamiast zmazać tablicę, zjadła trzy bułki z dżemem. Teraz kartki jej książki są lepkie od dżemu.
Bożenka z babcią były w dużym lesie. Zobaczyły różne zwierzęta. Bożence bardzo podobał się jeż.
Bożenka z babcią poszły do lasu. Każda wzięła ze sobą dzbanek. Może nazbierają jagód. Bożenka bardzo lubi dżem jagodowy.
Chociaż od kilku dni mży wybraliśmy się wieczorem na spacer. Na niebie pojawił się księżyc w żółtawej poświacie. Nie dawał jednak wiele światła, a my nie byliśmy ostrożni. Wpadliśmy do dużej kałuży. Teraz żal nam przemoczonych butów i odzieży. Jutro pożyczymy kalosze i będziemy bardziej uważni.
Czarnoksiężnik zamknął księżniczkę w wysokiej wieży. Zażądał, żeby dziewczyna wyszła za niego za mąż. Księżniczka wolała jednak żyć sto lat w wieży, niż zostać żoną szpetnego, żylastego czarownika.
Dyżurny ma dziś dużo pracy. Rozdaje dzieciom nożyczki i zielony karton. Będą wycinać żabki.
Grażyna i Bożena to koleżanki. Dziś są dyżurnymi. Zbliża się koniec lekcji. Wypożyczą książki. Włożą nożyczki do szafy. Przygotują pożywienie dla rybek.
Idzie żebrak wąską dróżką. Za nim drepcze piesek utykający na jedną nóżkę. Dobra wróżka pomoże im obojgu.
Już jest wiosna. Na polu zieleni się zboże. Zielone żabki skaczą po łące.
Mała Grażynka jest wielkim obżartuchem. Uwielbia wyjadać dużą łyżką dżem i miód. Potem często boli ją żołądek.
Mała księżniczka Żaneta bardzo bała się żab. Posłała więc po dobrą wróżkę. Zażądała, by ta przemieniła żaby w żyrafy. Wróżka spełniła życzenie księżniczki. Odtąd w królestwie Żanety żyrafy polują na bociany.
Mały kolczasty jeż wyruszył na spacer. Nagle zobaczył zieloną żabkę. Ukrył się w trawie. A tam śpi wąż.
Mały żuczek udał się do zoo. Zadziwiła go długa szyja żyrafy. Potem na dróżce spotkał ogromnego żółwia.
Mama nakrywa stół do obiadu. Pomaga jej mała Grażynka. Już położyła łyżki, noże i widelce.
Pan Stanisław mówi do swojej żony: Żabciu. Wtedy ona porównuje go z leniwym żółwiem... Pan Staś się najeża i twierdzi, że żona ma szyję zupełnie jak żyrafa.
Polski żeglarz Leonid Teliga postanowił opłynąć świat na żaglówce. Starannie przygotował się do tej podróży. Odnowił łódź i sprawił sobie nowy żagiel. Zgromadził dużo żywności. Potem pożegnał się z przyjaciółmi i rodziną. Żeglarz spełnił swoje marzenie, chociaż wrócił do Polski ciężko chory.
Potężny czarodziej zagrażał królestwu. Zażądał całej żywności, jaka znajdowała się w państwie. Na szczęście dobra wróżka przemieniła czarnoksiężnika w jeża.
Prosiaczek już wczesną jesienią gromadzi żywność. Zbiera z dróżek żołędzie. Zimą nie będzie zagrażał mu głód.
Próżny żołnierz jechał ciężarówką. Był wielkim żarłokiem i zajadał smażony ryż wielką łyżką. Mały żuczek, jadący również ciężarówką, poprosił żołnierza o ziarnko ryżu - na próżno. Wówczas żuczek przemienił się w piękną księżniczkę. I żołnierz żałował swego skąpstwa - za późno.
Tatuś Elżuni jest strażakiem. Często wyjeżdża do pożaru. Dziś ma dyżur przy telefonie.
W naszej szkole wybuchł pożar. Szybko przyjechał wóz strażacki, migając różnokolorowymi żarówkami. Strażacy wbiegli do budynku mimo dużego żaru. Sprawnie ugasili czerwone i żółte płomienie. Zagrożenie minęło.
W państwie chińskim bogata księżniczka miała wielki ogród z różami. Do tego ogrodu wszedł żebrak. Zażądał od służby niewielkiej jałmużny. Księżniczka rozkazała swojej żółtej straży przepędzić żebraka. Wówczas wróżka, opiekująca się żebrakiem, rzuciła zaklęcie na ukochane kwiaty księżniczki. Od tej chwili róże mają kolce.
W pobliżu grodu żył smok Żarłok. Zagrażał on każdemu dziecku, niewieście, mężowi. Nawet odważna straż grodu drżała ze strachu przed smokiem. W końcu swoim obżarstwem bestia zdenerwowała szczupłą wróżkę. Wróżka dotknęła różdżką Żarłoka. Nienasycony smok zamienił się w potulne cielę, które całymi dniami żuło żółte żonkile.
Wąż, żaba i żmija żyją w podmokłych lasach. Kolczasty jeż wybrał się na spacer. Zobaczył węża. Przerażony żwawo uciekł. W lesie należy iść ostrożnie.
Żaba Grażynka wybrała się na nocny spacer. Przy świetle księżyca zobaczyła żółtą żmiję. Grażynka uciekła śmiertelnie przerażona.
Żyrafa Grażynka mieszka w zoo. Jest wielkim żarłokiem. Długa, żółta szyja pozwala jej zrywać liście z najwyżej położonych gałęzi drzew. Gdy Grażynka napełni wielki żołądek, spaceruje sobie po dróżce.
Adam stanął pod wysokim dębem. Wyciągnął w górę ręce i chwycił grubą gałąź. Przyciągnął ją mocniej i zaczął zrywać żołędzie. Wsunął je do kieszeni.
Bolek i Zenek lubią kąpać się w rzece. Wchodzą śmiało do wody, chociaż jeszcze trochę chłodna. Pluskają się jak żabki, pływają i nurkują.
Ciocia hoduje kury, kaczki, indyki i gęsi. Ma dużo kur, pewnie ze dwadzieścia. Kaczek jest dziesięć, indyków pięć i trzy gęsi. Ciocia trzyma je w kurniku. Kury i indyki siedzą na grzędzie. Kaczki i gęsi są na dole.
Dzieci mają lekcję gimnastyki. Dziewczynki skaczą w dal, chłopcy grają w siatkówkę. Za piętnaście minut chłopcy będą skakali w dal, a dziewczynki otrzymają piłkę.
Dzieci siedzą na plaży. Patrzą na morze. Przyglądają się falom. Wysokie fale uderzają o piaszczysty brzeg. Na wierzchu fal tworzą się białe grzywy piany. Dziś morze jest niespokojne. Rybacy nie wypłynęli na połów.
Harcerze mają uroczystą zbiórkę. Trębacz zatrąbił pobudkę. Harcerze ustawili się zastępami. Drużynowy zarządził postawę baczną i odczytał rozkaz.
Jedzie pociąg. Lokomotywa ciągnie ciężkie wagony. Pociąg wiezie węgiel ze Śląska. Jedne wagony jadą do fabryk. Drugie wiozą węgiel do miast. Inne wagony pojadą nad morze. Zawiozą węgiel okrętom.
Jest siódma. Halinka zaczęła szykować się do szkoły. Wyjęła z szafki tornister. Zawinęła w papier kanapkę i wsunęła ją do woreczka. Wzięła też jabłko. Szybko wyciągnęła buciki i zapięła płaszczyk. Wcisnęła beret na głowę i wybiegła z domu.
Jurek i Basia lubią kąpać się w morzu. Wchodzą śmiało do wody, chociaż jest trochę chłodna. Pluskają się jak rybki. Pływają. Potrafią nawet nurkować.
Kotek Ani bawi się kłębkiem wełny. Rozwinął i poplątał nici. Będzie kłopot z nawijaniem.
Kotek Weroniki nazywa się Mruczek. Ma czarną, błyszczącą sierść i białą łatkę na łebku. Przez zimę mieszkał za piecem. Wytępił wszystkie myszy w chacie.
Mój piesek jest mały. Ma puszystą sierść. Co dzień zawiązuję mu na szyi kolorową kokardkę. Często go myję. Bardzo lubię bawić się z nim.
Od kilku dni nie było deszczu. Kwiaty w ogródku więdną. Ziemia sucha, że aż spękana. Julka wzięła konewkę i podlała kwiatki.
Pobiegł Franek do kąpieli. Burek za nim. Stanął niedaleko brzegu i patrzy. A Franek trafił nagle na głębię i zaczai tonąć. Aż tu nadbiega Burek. Buch I Wskoczył do wody. Złapał Franka za kąpielówki i dociągnął go do brzegu.
Przed szkołą stoją w równych szeregach dzieci. Jest cicho. Na znak trębacz zaczął trąbić hejnał na złocistej trąbce. Teraz dobosze bębnią na bębnach. Barwne szeregi dzieci popłynęły ulicami miasta. Tak radośnie witają wiosnę.
Trąbka trąbi. Motor warczy. Mknie samochód, co sił starczy. Dziesięć ulic przebiegł w pędzie. Za chwileczkę w domu będzie.
Trębacz trąbi na trąbce. Księgarz sprzedaje książki w księgarni. Dobosz bębni na bębnie. Chorąży z dumą niesie chorągiew.
W czerwcu zaczyna się lato. Z błękitnego nieba płyną złote, palące promienie słoneczne. Pod ich wpływem szybko rosną warzywa. Na łąkach kwitną trawy. Roje owadów unoszą się ponad nimi. Pszczoły zbierają nektar i żółty pyłek. Na drzewach dojrzewają owoce, rumienią się i nabierają soków. Rzeczka wyschła od gorąca.
W sadzie dojrzewają owoce. Złocą się gruszki, czerwienią jabłuszka. Tolek z Oleńką nazrywają ich pełną skrzynkę. Będą z mamą robić przetwory na zimę.
Zielony dzięcioł siedział na pniu i walił dziobem w zatkniętą w korę drzewa szyszkę. Po chwili strącił ją na ziemię i odleciał. Wkrótce przyfrunął z nową szyszką w dziobie. Wetknął ją w wykutą przedtem szparę i zabrał się do rozłupywania łusek.
Zosia dostała dziesięć złotych na swoje sprawunki. Kupiła nową obsadkę i stalówki za cztery złote. Pięć złotych wydała na książeczkę z obrazkami. Została jej złotówka. Oddała ją na szkolną książeczkę oszczędnościową. Zosia jest oszczędna.
teksty ortograficzn
pisownia wyrazów ze zmiękczeniami
Basia i Zosia pojechały z mamą na leśną wycieczkę. Było bardzo ciepło. W lesie spotkały Grzesia i Stasia. Wszyscy usiedli pod drzewem i zjedli śniadanie.
Basia pojechała z ciocią do ZOO. Widziała dużo zwierząt. Lew groźnie ryczał. Biały miś wyciągał do dzieci łapę.
Był piękny jesienny dzień. Dzieci poszły z panią na wycieczkę do lasu. Widziały wiele ciekawych roślin. Słyszały stukanie dzięcioła. Na leśnej polanie bawiły się wesoło.
Był późny ranek. Zimowe słońce już wstało. Przyleciały wróble i głośno ćwierkają, wołają jeść. Dzieci je karmią. Ptaszki im dziękują radosnym ćwierkaniem.
Ciemne chmury zakryły słońce i zerwał się silny wiatr. Wicher łamie gałęzie i zrywa liście. Zaczęło się błyskać.
Ciocia Grzesia codziennie jeździ do pracy. Piętnaście minut idzie na stację. Potem godzinę jedzie pociągiem. Na końcu jeszcze dziesięć minut autobusem. Musi wstać skoro świt, żeby się nie spóźnić.
Dzieci długo chodziły po lesie. Zachciało im się jeść. Usiadły sobie na polance. Wyjęły z koszyczków bułeczki i owoce. Zjadły je z apetytem.
Dzień się kończy. Robi się ciemno. Zapada wieczór. Trzeba zapalić światło. Przy świetle możemy pograć w różne gry. Możemy poczytać ciekawe książeczki.
Gdy zimą wieje silny wiatr, może zdarzyć się śnieżyca. Lepiej wtedy nie wychodzić z domu. Na dworze jest ślisko i zimno. Nie pomaga nawet ciepłe ubranie. Trzeba być prawdziwym siłaczem, żeby iść pod wiatr.
Jaś ma malutką siostrzyczkę – Małgosię. Małgosia jeszcze nie umie chodzić. Leży w łóżeczku. Mamusia wozi ją codziennie w wózeczku na spacer.
Jaś ma sześć szczeniąt. To dzieci jego ślicznej suczki. Musi rozdać je kolegom. Na pewno bardzo się ucieszą.
Jaś zrobił z plasteliny dziwnego ludzika. Ręce i nogi ma z cienkich patyczków, a włosy z zielonych nitek. Podarował ludzika Joasi. Dziewczynka bardzo się ucieszyła i radośnie podziękowała chłopcu.
Jest już kwiecień. W tym miesiącu kwitną wiśnie, śliwy, czereśnie i jabłonie. Późnym latem i jesienią będą miały owoce. Najbardziej chyba lubią je dzieci.
Jest już późna jesień. W lesie zrobiło się ciszej. Radośnie śpiewające ptaki odleciały do ciepłych krajów. Drzewa gubią ostatnie liście. Po niebie pędzą ciemne chmury. Bez zieleni, złota i czerwieni smutne są jesienne dni.
Jest mroźna zima. Na dworze pada śnieg. Zgłodniałe wróbelki przyfrunęły do karmników. Dzieci dokarmiają ptaki. Sikorki wydziobują tłuszcz ze skórek słoniny. Na rzece powstał gruby lód. Dla dzieci to wielka radość. Lubią jeździć na łyżwach i sankach.
Józio zaprosił gości na swoje urodziny. Bardzo ucieszył się z prezentów. Dostał pluszowego osiołka i wiśnie w czekoladzie. Zaraz chciał je zjeść. Mama przyniosła do ogrodu ciasto ze śmietaną. Wszyscy miło spędzili razem czas.
Już kilka dni ładnie świeci słońce. Dzieci mogą bawić się na boisku. Basia i Zosia mają kolorową piłkę.
Krzyś lubi bawić się z tatusiem. Teraz rysują dźwig. W środku siedzi miś. Ten miś jest podobny do słonia. Tatuś i Krzyś śmieją się radośnie.
Księżyc przewędrował przez niebo i poszedł widocznie spać gdzieś za lasy. Gwiazdy pobladły. Chrabąszcze przycichły i nieruchomo siedziały na liściach. Nietoperze i sowa przestały krążyć. Prześpią cały dzień w swoich kryjówkach na strychu.
Kuźnia stoi na końcu wsi. Dzieci lubią tam zaglądać. Na palenisku płonie ogień. Kowal rozgrzewa żelazo do czerwoności. Potem je obcęgami wyjmuje, kładzie na kowadle i wali młotem.
Małgosia dostała od cioci Stasi maleńkie kociątko. Przyjemnie jest się z nim bawić i gładzić dłonią jego sierść. Kociątko chodzi jeszcze bardzo niepewnie i śmiesznie. Kiedy dorośnie, będzie pięknym zwierzęciem.
Na wsi jest wiele zwierząt. Na polu można spotkać bociana. Na łące pasą się krowy i konie. Widać też małe źrebięta i cielęta.
Na wsi o świcie zaczyna się ruch. Mamusia i tatuś Marysi wstają wcześnie i idą do zajęć w gospodarstwie. Dzieci jeszcze śpią. Niedługo i one wstaną. Nie mogą spóźnić się do szkoły.
Od rana świeci słońce. Na drodze jest gwarno. To dzieci śpieszą do szkoły. Adaś i Zosia mają czyste ubrania. W tornistrach niosą nowe książki, zeszyty i piórniki. Jak miło znowu witać się z kolegami.
Oleńka i Kazio byli w lesie u cioci w Zalesiu. Ich dom stał pod lasem między drzewami. W małym ogródku obok domu rosły maki. Gorące dni dzieci spędziły nad rzeczką. Czasem zbierały jagody i grzyby w lesie. Bardzo miło spędziły lato.
Oleńka karmiła łabędzie. Ptaki radośnie podpływały, wyciągając dzioby. Potem sfrunęły wróble i zaczęły głośno ćwierkać. One też chciały dostać ziarenka.
Późnym rankiem, gdy słońce jaśniej świeciło, Józio i Staś poszli do lasu. Nie słyszeli wesołego śpiewu ptaków. Było cicho i smutno. Na ziemi leżały suche liście. Chłopcy ucieszyli się, gdy znaleźli zielony liść. Józio podniósł parę świerkowych i sosnowych szyszek. Zrobi z nich ludzika, boćka i czaplę.
Skończyło się ciepłe lato. W ogrodzie opadły liście jabłoni, wiśni i czereśni. Jesienny wiatr świszczę między gałęziami i w kominie. Umilkły śpiewy ptaków. Tylko tu i tam obok domu ćwierkają głośno wróble. Jest chłodniej. Po niebie wędrują ciemne chmury.
Słońce świeci złociście. Grześ poszedł z tatusiem na wycieczkę do lasu. Usiedli w cieniu gęstych zarośli. Wesoło śpiewały ptaki i pachniały leśne zioła.
Szaruś pokicał do cichej kotlinki. Szukał pożywienia. Zostawił ślady na śniegu. — Uciekaj zajączku! Psy cię wytropią. Odnajdą twoje ślady na śniegu.
W czasie przerwy jemy w klasie śniadanie. Przed jedzeniem i po jedzeniu myjemy ręce. Musimy pamiętać o czystości.
W klasie dzieci siedzą w ławkach. Nauczycielka siedzi na krześle przy stoliku. W czasie lekcji często chodzi po klasie. Ogląda prace dzieci.
W lesie rosną różne drzewa. Są tam sosny i świerki. Są dęby, brzozy, buki i osiki. Bywają drzewa iglaste i liściaste. Stare mają grube pnie i gałęzie. Pnie młodych drzewek są cienkie.
W ogrodzie zoologicznym jest dużo różnych zwierząt. Jest tam wielki słoń, są niedźwiedzie, lwy, tygrysy. Chodzi żyrafa z długą szyją. Dzieci z zaciekawieniem przyglądają się zwierzętom z dalekich krajów.
W środę do Basi przyjechali goście z Zielonej Góry. Wszyscy bardzo się cieszyli z wizyty i radośnie gawędzili o minionych świętach. Mama Basi upiekła ciasto ze śliwkami i podała napój wiśniowy z lodami śmietankowymi. Rodzina bardzo miło spędziła te chwile.
W środę nie było prądu. Ciocia czytała książkę przy świecy. Nagle przyleciała ćma. Ciocia osłoniła dłonią płomień. Nie chciała oparzyć ćmy.
We wrześniu słońce jasno świeci. W sadzie rumienią się jabłka, złocą gruszki. Wojtuś pomaga cioci zrywać śliwki. Jaś i Basia pomagają wymiatać z grządek suche liście. Babcia już gotuje kompoty i powidła.
Za oknem babci jest ogród i sad. Rosną tam wiśnie, czereśnie, śliwy i jabłonie. Grześ i Kasia robili już w ogródku porządki. Przekopali ziemię i wyrównali ją grabkami. Na równiutkich grządkach posiali warzywa i kwiatki. Teraz podlewają je. Tylko patrzeć, jak wyrośnie czerwona rzodkiewka i zielona sałata.
Zbliża się zima. Coraz chłodniej. Trzeba palić w piecu. Woźnica przywiezie nam węgiel. Będzie ciepło w mieszkaniu.
Zosia ma małego kotka. Ten kotek nazywa się Maciuś. Zosia często bawi się z kotkiem. Kotek figluje. Skacze na stół i na okno. Chowa się za drzwi, za szafę, pod łóżeczko. Zosia goni i łapie kotka.
Adaś pompował koło roweru. Nagle dętka pękła z hukiem. Zupełnie jakby wybuchła bomba. Adaś krzyknął wystraszony. Wieczorem opowiadał kolegom, co się wydarzyło.
Dzieci mają w klasie akwarium. Pływają tam złote rybki. Pani powiedziała dzieciom, jak się je hoduje. Dzieci codziennie dają rybkom świeży pokarm. Często zmieniają swoim wychowankom wodę i oczyszczają piasek.
Babcia pokazała Szymkowi swoje pamiątki. W prostokątnym pudełku leżały poukładane zdjęcia. Szymon oglądał je z ciekawością. Nagle wyłączyli prąd i zrobiło się ciemno.
Brązowy pudel z czerwoną kokardą wąchał kwiatki. Wyglądało to bardzo zabawnie. Nagle na łąkę sfrunął gołąb. Pudel szczeknął i ptak odleciał na gałąź.
Brązowy wąż ścigał się z zającem. Już na początku zając był szybszy. Nie był to mądry wyścig: długie skoki zajączka przeciw pełznącemu wężowi.
Dzielny książę chciał obudzić śpiącą królewnę. Po drodze walczył z wielkim pająkiem. Potem straszył go wąż. Mądra staruszka pokazała mu łatwiejszą drogę. Musiał minąć wielką łąkę, na której rósł dąb. Książę pokonał trudności i obudził królewnę.
Gruby sąsiad wdrapał się na dąb i złamał gałąź. Spadająca gałąź zerwała sieć pająka. Biedny pająk musi zrobić nową sieć.
Jasia bolał ząb. Siedział w kąciku i trzymał się rączką za policzek. Sąsiad Jasia jest dentystą. Na pewno mu pomoże.
Jest gorąco. Na łące bzyczy bąk. Gąsior prowadzi gąski nad strumyk. Nie będą się kąpać. Napiją się wody.
Jędrek poszedł do dentysty. Ze strachu ugryzł się w język. Dentysta w szybkim tempie obejrzał jego zęby. Wszystkie były zdrowe. Jędrek nie będzie już bać się dentysty.
Jędrzej mieszka na wsi. Chętnie zajmuje się zwierzętami. Najbardziej lubi małe kaczęta. Często karmi brązowe źrebię i łaciate cielę. Zwierzątka także go lubią.
Jutro będzie święto. Harcerze przygotowali występ. Zagrają na bębnie i będą śpiewać piosenki. Występ odbędzie się w ogrodzie pod dębami.
Karolek miał gorączkę i źle wyglądał. Leżał w łóżku i czytał interesującą książkę o wielbłądach. W tej książce było ponad tysiąc kolorowych ilustracji. Chłopiec oglądał je już wiele razy, ale ciągle się nimi zachwycał.
Krasnoludki zrobiły porządki. Zawiesiły zielone chorągiewki. Dzisiaj odbędzie się sąd nad Marzanną. Wystąpi książę lasu i wygłosi przemówienie.
Krzyś chciał kopnąć piłkę, ale Marek stanął mu na drodze. Marek przejął piłkę i po chwili bramkarz wyjmował ją z bramki. Krzyś westchnął. Przyszedł na mecz z koleżanką i bardzo chciał wygrać. Sędzia rozpoczął grę. Teraz drużyna Krzysia strzelała jedną bramkę za drugą. Krzyś wracał do domu z radosną miną.
Kucharz rozpoczął przygotowania do obiadu. Dziś będą ziemniaczki z wątróbką. Wyjął potrzebne produkty. Przyprawił je solą i pieprzem. Potem włożył na patelnię i przykrył pokrywką. W oczekiwaniu na obiad zasnął. Nie zdążył wyjąć wątróbki z piekarnika. Obiad się przypalił. Po kuchni rozszedł się nieprzyjemny swąd.
Łukasza boli ząb. Płacze i masuje rączką policzek. Musi iść do dentysty. Dentysta założy mu plombę. Wyleczy bolący ząbek.
Mama ogląda koncert w telewizji. Jest bardzo interesujący. Muzycy stoją w ogrodzie pełnym klombów róż. Wygląda to bardzo pięknie. Mamie najbardziej podoba się dźwięk trąbek.
Marek jest niegrzeczny. Bawił się trąbką i obudził śpiącą mamę. Potem wysypał mąkę z torebki. W końcu połamał gałązki z zielonymi pąkami.
Marek zmazał gąbką tablicę. Potem narysował trójkąt i rozwiązał zadanie. Zrobił jeden błąd. Pani postawiła mu piątkę z minusem.
Marta ma dziewięć nalepek, a Kasia dziesięć. Kasia ma więcej nalepek od Marty. Daje Marcie jedną nalepkę. Martę bardzo to cieszy, więc radośnie dziękuje koleżance.
Mąż pani Krystyny jest kolejarzem. Ciągle jeździ pociągiem. Zawsze pragnął dużo podróżować. Z każdej wyprawy przywozi żonie pamiątkę i wiązankę róż.
Michał mocno kopnął piłkę i wybił szybę. Szymon krzyknął przestraszony. Teraz rozpoczną się kary. Ale w oknie stanął starszy pan. Uśmiechnął się smutno do chłopców. Michał i Szymon zrozumieli, że ich obowiązkiem jest zapłacić za szybę.
Na dworze panuje ziąb. Zwierzęta uciekają w głąb lasu. Ale nawet w gąszczach hula wiatr. Bądź dobry dla zwierząt. Dokarmiaj je zimą.
Pamiętaj o umyciu rąk przed czytaniem. Ręce musisz dokładnie wysuszyć ręcznikiem. Twoje książki pięknie ci za to podziękują.
Pewnego pięknego dnia krasnoludki ogłosiły święto lasu. Pod dębem występowały tresowane węże i tańczące gęsi. Jeżyk grał na bębnie, a pięć wiewiórek dało pokaz czyszczenia zębów. Wszędzie były piękne dekoracje.
Pod jarzębiną pasło się pięć gęsi. Nagle pojawiły się dwa węże. Gęsi prędko uciekały i głośno gęgały. Ostrzegały inne zwierzęta przed zębami węży.
Sułtan jechał na wielbłądzie wąskim wąwozem. Od miesiąca było tak gorąco, jakby na okrągło paliło się tysiąc słońc. Na skórze sułtana pojawiły się bąble. Miał gorączkę. Na szczęście niedługo będzie już w pałacu.
Ula ma piękny pamiętnik. Na okładce jest narysowana tęcza. Jędrek wpisuje do niego rymowankę. Lubi Olę, więc bardzo się stara. Aż wyciąga język z wysiłku.
W piątek siąpił deszcz i dął silny wiatr. Krzyś zaraził się grypą. Musi teraz połknąć niesmaczne lekarstwo. Jest to wyciąg z ziół.
Pani opowiadała dzisiaj dzieciom bajkę o łakomym niedźwiedziu i miodzie. I chłopcom i dziewczynkom bardzo się ta bajka podobała.
Basia i Zosia pojechały z mamą na leśną wycieczkę. Było bardzo ciepło. W lesie spotkały Grzesia i Stasia. Wszyscy usiedli pod drzewem i zjedli śniadanie.
Basia pojechała z ciocią do ZOO. Widziała dużo zwierząt. Lew groźnie ryczał. Biały miś wyciągał do dzieci łapę.
Był piękny jesienny dzień. Dzieci poszły z panią na wycieczkę do lasu. Widziały wiele ciekawych roślin. Słyszały stukanie dzięcioła. Na leśnej polanie bawiły się wesoło.
Był późny ranek. Zimowe słońce już wstało. Przyleciały wróble i głośno ćwierkają, wołają jeść. Dzieci je karmią. Ptaszki im dziękują radosnym ćwierkaniem.
Ciemne chmury zakryły słońce i zerwał się silny wiatr. Wicher łamie gałęzie i zrywa liście. Zaczęło się błyskać.
Ciocia Grzesia codziennie jeździ do pracy. Piętnaście minut idzie na stację. Potem godzinę jedzie pociągiem. Na końcu jeszcze dziesięć minut autobusem. Musi wstać skoro świt, żeby się nie spóźnić.
Dzieci długo chodziły po lesie. Zachciało im się jeść. Usiadły sobie na polance. Wyjęły z koszyczków bułeczki i owoce. Zjadły je z apetytem.
Dzień się kończy. Robi się ciemno. Zapada wieczór. Trzeba zapalić światło. Przy świetle możemy pograć w różne gry. Możemy poczytać ciekawe książeczki.
Gdy zimą wieje silny wiatr, może zdarzyć się śnieżyca. Lepiej wtedy nie wychodzić z domu. Na dworze jest ślisko i zimno. Nie pomaga nawet ciepłe ubranie. Trzeba być prawdziwym siłaczem, żeby iść pod wiatr.
Jaś ma malutką siostrzyczkę – Małgosię. Małgosia jeszcze nie umie chodzić. Leży w łóżeczku. Mamusia wozi ją codziennie w wózeczku na spacer.
Jaś ma sześć szczeniąt. To dzieci jego ślicznej suczki. Musi rozdać je kolegom. Na pewno bardzo się ucieszą.
Jaś zrobił z plasteliny dziwnego ludzika. Ręce i nogi ma z cienkich patyczków, a włosy z zielonych nitek. Podarował ludzika Joasi. Dziewczynka bardzo się ucieszyła i radośnie podziękowała chłopcu.
Jest już kwiecień. W tym miesiącu kwitną wiśnie, śliwy, czereśnie i jabłonie. Późnym latem i jesienią będą miały owoce. Najbardziej chyba lubią je dzieci.
Jest już późna jesień. W lesie zrobiło się ciszej. Radośnie śpiewające ptaki odleciały do ciepłych krajów. Drzewa gubią ostatnie liście. Po niebie pędzą ciemne chmury. Bez zieleni, złota i czerwieni smutne są jesienne dni.
Jest mroźna zima. Na dworze pada śnieg. Zgłodniałe wróbelki przyfrunęły do karmników. Dzieci dokarmiają ptaki. Sikorki wydziobują tłuszcz ze skórek słoniny. Na rzece powstał gruby lód. Dla dzieci to wielka radość. Lubią jeździć na łyżwach i sankach.
Józio zaprosił gości na swoje urodziny. Bardzo ucieszył się z prezentów. Dostał pluszowego osiołka i wiśnie w czekoladzie. Zaraz chciał je zjeść. Mama przyniosła do ogrodu ciasto ze śmietaną. Wszyscy miło spędzili razem czas.
Już kilka dni ładnie świeci słońce. Dzieci mogą bawić się na boisku. Basia i Zosia mają kolorową piłkę.
Krzyś lubi bawić się z tatusiem. Teraz rysują dźwig. W środku siedzi miś. Ten miś jest podobny do słonia. Tatuś i Krzyś śmieją się radośnie.
Księżyc przewędrował przez niebo i poszedł widocznie spać gdzieś za lasy. Gwiazdy pobladły. Chrabąszcze przycichły i nieruchomo siedziały na liściach. Nietoperze i sowa przestały krążyć. Prześpią cały dzień w swoich kryjówkach na strychu.
Kuźnia stoi na końcu wsi. Dzieci lubią tam zaglądać. Na palenisku płonie ogień. Kowal rozgrzewa żelazo do czerwoności. Potem je obcęgami wyjmuje, kładzie na kowadle i wali młotem.
Małgosia dostała od cioci Stasi maleńkie kociątko. Przyjemnie jest się z nim bawić i gładzić dłonią jego sierść. Kociątko chodzi jeszcze bardzo niepewnie i śmiesznie. Kiedy dorośnie, będzie pięknym zwierzęciem.
Na wsi jest wiele zwierząt. Na polu można spotkać bociana. Na łące pasą się krowy i konie. Widać też małe źrebięta i cielęta.
Na wsi o świcie zaczyna się ruch. Mamusia i tatuś Marysi wstają wcześnie i idą do zajęć w gospodarstwie. Dzieci jeszcze śpią. Niedługo i one wstaną. Nie mogą spóźnić się do szkoły.
Od rana świeci słońce. Na drodze jest gwarno. To dzieci śpieszą do szkoły. Adaś i Zosia mają czyste ubrania. W tornistrach niosą nowe książki, zeszyty i piórniki. Jak miło znowu witać się z kolegami.
Oleńka i Kazio byli w lesie u cioci w Zalesiu. Ich dom stał pod lasem między drzewami. W małym ogródku obok domu rosły maki. Gorące dni dzieci spędziły nad rzeczką. Czasem zbierały jagody i grzyby w lesie. Bardzo miło spędziły lato.
Oleńka karmiła łabędzie. Ptaki radośnie podpływały, wyciągając dzioby. Potem sfrunęły wróble i zaczęły głośno ćwierkać. One też chciały dostać ziarenka.
Późnym rankiem, gdy słońce jaśniej świeciło, Józio i Staś poszli do lasu. Nie słyszeli wesołego śpiewu ptaków. Było cicho i smutno. Na ziemi leżały suche liście. Chłopcy ucieszyli się, gdy znaleźli zielony liść. Józio podniósł parę świerkowych i sosnowych szyszek. Zrobi z nich ludzika, boćka i czaplę.
Skończyło się ciepłe lato. W ogrodzie opadły liście jabłoni, wiśni i czereśni. Jesienny wiatr świszczę między gałęziami i w kominie. Umilkły śpiewy ptaków. Tylko tu i tam obok domu ćwierkają głośno wróble. Jest chłodniej. Po niebie wędrują ciemne chmury.
Słońce świeci złociście. Grześ poszedł z tatusiem na wycieczkę do lasu. Usiedli w cieniu gęstych zarośli. Wesoło śpiewały ptaki i pachniały leśne zioła.
Szaruś pokicał do cichej kotlinki. Szukał pożywienia. Zostawił ślady na śniegu. — Uciekaj zajączku! Psy cię wytropią. Odnajdą twoje ślady na śniegu.
W czasie przerwy jemy w klasie śniadanie. Przed jedzeniem i po jedzeniu myjemy ręce. Musimy pamiętać o czystości.
W klasie dzieci siedzą w ławkach. Nauczycielka siedzi na krześle przy stoliku. W czasie lekcji często chodzi po klasie. Ogląda prace dzieci.
W lesie rosną różne drzewa. Są tam sosny i świerki. Są dęby, brzozy, buki i osiki. Bywają drzewa iglaste i liściaste. Stare mają grube pnie i gałęzie. Pnie młodych drzewek są cienkie.
W ogrodzie zoologicznym jest dużo różnych zwierząt. Jest tam wielki słoń, są niedźwiedzie, lwy, tygrysy. Chodzi żyrafa z długą szyją. Dzieci z zaciekawieniem przyglądają się zwierzętom z dalekich krajów.
W środę do Basi przyjechali goście z Zielonej Góry. Wszyscy bardzo się cieszyli z wizyty i radośnie gawędzili o minionych świętach. Mama Basi upiekła ciasto ze śliwkami i podała napój wiśniowy z lodami śmietankowymi. Rodzina bardzo miło spędziła te chwile.
W środę nie było prądu. Ciocia czytała książkę przy świecy. Nagle przyleciała ćma. Ciocia osłoniła dłonią płomień. Nie chciała oparzyć ćmy.
We wrześniu słońce jasno świeci. W sadzie rumienią się jabłka, złocą gruszki. Wojtuś pomaga cioci zrywać śliwki. Jaś i Basia pomagają wymiatać z grządek suche liście. Babcia już gotuje kompoty i powidła.
Za oknem babci jest ogród i sad. Rosną tam wiśnie, czereśnie, śliwy i jabłonie. Grześ i Kasia robili już w ogródku porządki. Przekopali ziemię i wyrównali ją grabkami. Na równiutkich grządkach posiali warzywa i kwiatki. Teraz podlewają je. Tylko patrzeć, jak wyrośnie czerwona rzodkiewka i zielona sałata.
Zbliża się zima. Coraz chłodniej. Trzeba palić w piecu. Woźnica przywiezie nam węgiel. Będzie ciepło w mieszkaniu.
Zosia ma małego kotka. Ten kotek nazywa się Maciuś. Zosia często bawi się z kotkiem. Kotek figluje. Skacze na stół i na okno. Chowa się za drzwi, za szafę, pod łóżeczko. Zosia goni i łapie kotka.
Braciszek Ani chodzi do przedszkola. Ania codziennie go tam odprowadza. Po południu przychodzi po niego i zabiera go do domu.
Burek mieszka w budzie na podwórzu. Burek to nasz przyjaciel. Pilnuje naszego domu. Zawsze jest czujny. Szczeka, gdy ujrzy kogoś obcego.
Do chorej Marysi przyszły trzy koleżanki. Przyniosły jej trochę słodyczy. Opowiadają jej szkolne nowiny. Marysia cieszy się z odwiedzin.
Dzieci były na wycieczce w parku. Nazbierały dużo kasztanów i żołędzi. Przyniosły je do szkoły. Z kasztanów zrobią grzybki. A z żołędzi będą ludziki.
Harcerze wybierają się na wycieczkę, dlatego Hania nie może zasnąć. Myśli o wędrówce przez brzozowy las i ognisku na leśnej polance. Już wszystko przygotowała. Potrzebne rzeczy umieściła w niewielkim plecaku. W szafie powiesiła swój mundurek. O szóstej rano zbiórka.
Jadzia ma dwa małe, czarne kotki. Daje im codziennie mleczko. Zrobiła dla nich łóżeczko ze starego koszyczka.
Jesteśmy już w drugiej klasie. Mamy nowe książki i zeszyty. Uczymy się ciekawych rzeczy. Umiemy już więcej niż w pierwszej klasie.
Jeż to małe zwierzątko. Wygląda jak kolczasta kulka. Jest bardzo pożyteczny. Nie wyrządza szkody.
Kwoka wodzi kurczęta po podwórzu. Zobaczyła jastrzębia. Prędziutko zwołuje dzieci pod skrzydła. Nie da im zrobić krzywdy.
Mama postawiła talerz z owocami. Są tam soczyste gruszeczki i jabłuszka. Jest kilka słodkich śliweczek.
Marysia zmokła na deszczu. Nie miała płaszczyka ani parasolki. Dostała kataru i kicha. Przeziębiła się. Ma gorączkę. Musi poleżeć parę dni w łóżeczku.
Na pierwszej lekcji po wakacjach było lepienie z plasteliny. Pani rozdała dzieciom zieloną i czerwoną plastelinę. Wszystkie dzieci lepiły. Bronka ulepiła gniazdo ptaszka z jajeczkami. Wicuś ulepił grzybki. Tosia ulepiła ludzika Plastusia.
Na podwórzu ruch. Kokoszka wodzi swoje kurczęta. Kurczęta grzebią pazurkami i szukają czegoś do jedzenia. Małe kaczuszki człapią do wody. Burek biega i wesoło szczeka.
Nadeszła zima. Zaczęły się długie wieczory. Dni są krótkie. Mało mamy czasu na zabawy. Na saneczkach i łyżwach godziny uciekają nam szybko.
Nasz kot jest szary. Mieszka w kuchni. W nocy czatuje na myszy. Szuka ich wszędzie. Skrada się po cichu. Czasem udaje mu się to polowanie.
Nasza nowa książeczka jest bardzo ładna. Dużo w niej wierszyków. Dużo ciekawych i wesołych czytanek. Bardzo cieszymy się z naszej książeczki.
Od rana pada deszcz. Mama idzie po zakupy. Ubiera się w płaszcz. Bierze ze sobą parasolkę. Nieprzyjemnie zmoknąć na deszczu. A wyjść trzeba.
Po jednej stronie ulicy jest szkoła. Naprzeciwko szkoły jest przedszkole. Z okien przedszkola widać dzieci siedzące w klasie. Dzieci uczą się. Piszą, czytają. A z okien szkoły widać, co robią przedszkolaki. Na wiosnę postanowiły przedszkolaki założyć przed domem ogródek. Skopały ziemię. Wyrównały zagonki. Posiały nasionka. Nawet stracha na wróble postawiły, żeby im ogródka pilnował.
W pierwszej klasie dzieci uczą się czytać i pisać. My już umiemy wszystko przeczytać. Jeszcze nie wszystko potrafimy dobrze napisać.
W przedszkolu jest dużo dzieci. Wszystkie dzieci podzielone są na grupy. Braciszek Ani jest w grupie maluchów.
W sadzie dojrzewają owoce. Żółcą się gruszki. Czerwienią się jabłuszka. Niedługo zbierzemy dojrzałe owoce. Trzeba przygotować duże kosze na jabłka i gruszki.
W szafie wiszą ubrania. Są tam spódniczki i bluzeczki mamy oraz spodnie i marynarki taty. Wiszą sukieneczki Jadzi i ubranka Edzia. U góry na półeczce leżą czapki i kapelusze.
W szkole jest przyjemnie. Dużo roześmianych dzieci. W czasie przerwy gwar i ruch. Wszyscy chętnie chodzą do szkoły.
Wiewiórki mieszkają w lesie. Mają mieszkania w dziuplach starych drzew. Lubimy patrzeć na skaczące wesoło wiewiórki. Dajemy im orzeszki.
Wkrótce ferie. Dzieci z klasy trzeciej wybierają się na obóz harcerski w okolice górskie. Już trwają staranne przygotowania. Dziewczynki szykują program artystyczny na wieczornicę. Wszyscy cieszą się, że spadł duży śnieg i jest mróz. Przy takiej pogodzie będzie przyjemny wypoczynek.