Młodzi wściekli humaniści walczą o lepsze studia

Młodzi wściekli humaniści walczą o lepsze studia. Będą strajki na uczelniach?

Agnieszka Kublik 19.03.2014

Komitet Kryzysowy Humanistyki chce w Trybunale Konstytucyjnym walczyć o bezpłatne studia na drugim kierunku dla wszystkich chętnych. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego godzi się na 20 proc. najlepszych studentów.

O zniesienie opłat za drugi kierunek walczą młodzi filozofowie, filologowie klasyczni, socjologowie, kulturoznawcy. Przekonują, że tak naprawdę biją się o przyszłość polskiej humanistyki, bo te opłaty zniechęcają do wyboru jako drugiego kierunku studiów właśnie przedmiotów humanistycznych.
Doprowadzili do okrągłego stołu humanistyki, który zorganizowała pod koniec lutego minister nauki Lena Kolarska-Bobińska. Ale jego przebieg i efekt ich oburzyły. Dlatego teraz przygotowują obywatelski projekt ustawy o szkolnictwie wyższym.
Najaktywniejsi "wściekli" to dr Jan Sowa, socjolog, kulturoznawca, 38 lat, i Aleksander Temkin, filozof po Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim, 28 lat. Pod koniec zeszłego roku powołali Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej. Domagają się od państwa zasadniczej zmiany modelu edukacji (np. zmiany zasady finansowania uczelni uwzględniającej nie tylko liczbę studentów, ale i dorobek naukowy, zwiększenia pieniędzy na naukę co najmniej do 1,6 proc. PKB, teraz - 0,74 proc.).
Wniosek do TK
Na razie chcą, by studia na drugim kierunku były bezpłatne dla wszystkich. Niebawem wniosek w tej sprawie w Trybunale Konstytucyjnym złoży w ich imieniu rzecznik praw obywatelskich. Chodzi o zagwarantowany przez konstytucję (art. 70 ust 4) powszechny i bezpłatny dostęp do wykształcenia (TK w podobnej sprawie - ograniczenie dostępności stypendiów dla studiujących na więcej niż jednym kierunku - uznał, że choć studenci zostali potraktowani nierówno, nie narusza to konstytucji).
W odpowiedzi na apel Komitetu Kryzysowego minister nauki podwyższyła odsetek studentów, którzy mogą za darmo studiować na drugim kierunku - z 10 do 20 proc. najlepszych studentów. Oraz dodatkowe punkty dla studentów wybierających fakultatywne zajęcia humanistyczne na studiach niehumanistycznych. Ale Komitet Kryzysowy uważa, że to za mało.
Wściekłość na "starszyznę"
Młodym nie spodobała się sugestia ministry, że młodzież nie wybiera studiów filozoficznych nie z powodu opłat za drugi kierunek, ale dlatego że "trzeźwo ocenia złe perspektywy zawodowe, jakie one oferują". Prof. Kolarska-Bobińska pokazała dane: w ostatnich pięciu latach wszystkich studentów ubyło blisko 13 proc., a studentów filozofii - aż 48 proc.
Temkin replikuje: - Bo uczelnie zamykają lub planują likwidację mało popularnych kierunków studiów, czyli właśnie filozofii. Tylko w Krakowie, Warszawie i Łodzi wydziały filozoficzne są rentowne. Nierentowne, czyli bliskie upadku, są w Toruniu, Gdańsku, Szczecinie, Opolu, Łodzi, Zielonej Górze. Już zlikwidowano je w Słupsku, a Białystok właśnie likwiduje. Rozumiem, że uczelnie muszą działać w sytuacji wolnego rynku. Ale nie tylko rynek powinien mieć wpływ na ofertę szkoły wyższej. Bo filozofia uczy myślenia.
- Diagnozy pani minister odbieramy jako wizerunkowy atak na humanistykę, zwłaszcza na filozofię. Tego rodzaju kampania pokazująca humanistykę jako domenę bezrobotnych nieudaczników zniechęca do studiów humanistycznych - mówią Sowa i Temkin.
Prof. Lena Kolarska-Bobińska odpiera zarzuty. Zauważa, że są różne oceny okrągłego stołu, np. bardzo chwalił go filozof prof. Zbigniew Mikołejko, socjolog prof. Andrzej Rychard czy parlament studencki. - A pan Temkin w trakcie przerwy, jeszcze przed dyskusją, uprzedził mnie, że Komitet Kryzysowy chce w maju organizować na uczelniach strajki. A przecież rozmawiamy i staramy się wypracować najlepsze rozwiązania - mówi nam minister.
"Młodzi" razem ze "starymi" - m.in. profesorami Henrykiem Samsonowiczem, Andrzejem Walickim, Janem Woleńskim - pracują nad "ankietą generalną nauki polskiej". Chcą z nią dotrzeć do "każdego naukowca, każdego instytutu", ma ona pokazać, co o problemach nauki myśli całe środowisko naukowe. A potem na jej podstawie opracować obywatelski projekt ustawy o szkolnictwie wyższym.
Temkin wymienia też inne formy oporu akademickiego: happeningi, pikiety, strajk. Przede wszystkim w małych ośrodkach uniwersyteckich. One najzacieklej walczą z likwidacją opłat za drugi kierunek studiów.

Prof. Kolarska-Bobińska: - Bezpłatny drugi kierunek studiów nie jest lekarstwem na zahamowanie spadku zainteresowania filozofią. Ale humanistykę trzeba wspierać, dlatego stworzylismy pakiet dla humanistyki.


"Na stażu nie nauczyłem się niczego"

- bunt współczesnych niewolników

Bartosz Sendrowicz 29.10.2014

Bezpłatne staże w Europie

Studenci i absolwenci na całym świecie skarżą się, że pracodawcy często traktują ich jak darmową siłę roboczą. Dlatego coraz częściej głośno upominają się o swoje prawa

Pracodawcy i młodzi ludzie przerzucają się argumentami w sprawie płacenia za staże. Ci pierwsi twierdzą, że nie oferują studentom i absolwentom wynagrodzenia, bo ci niewiele potrafią i trzeba im poświęcić dużo czasu, zanim się usamodzielnią w pracy. Do tego mówią, że jest dużo chętnych do zbierania doświadczenia za darmo.
Młodzi z kolei argumentują, że firmy ich wykorzystują - na stażach każą parzyć kawę, przekładać papiery, niczego ich nie uczą, a już na pewno nie chcą płacić. Przez to - uważają młodzi - zdobywają jedynie kolejne wpisy do CV, a nie realne umiejętności, które mogłyby pomóc im odnaleźć się na rynku pracy. Do tego nie zarabiają, dlatego trudno im się usamodzielnić.
- Byłem w życiu na dwóch stażach. Łącznie trwały one trzy miesiące, zajmowałem się głównie kserowaniem dokumentów. Nie nauczyłem się w zasadzie niczego, nie zarobiłem też ani grosza - mówi Mateusz, 23-letni student politologii z Wielkopolski. Podobne doświadczenia ma wiele młodych osób i podobnie jak Mateusz są one rozczarowane tym, co oferują im firmy. A o darmowych stażach mówią wprost: To niewolnictwo XXI wieku.

Niedawno w mediach szerokim echem odbiła się akcja społeczna "Nie robię tego za darmo". Miała ona zwrócić uwagę na powszechność takich staży i jednocześnie zachęcić pracodawców do przestrzegania określonych standardów w zakresie organizacji staży i praktyk. Z kolei młodych do świadomych wyborów zawodowych zachęcić miała akcja "Staż. Sprawdź, zanim pójdziesz". Z badania wykonanego na zlecenie jej organizatorów wynika, że co czwartemu studentowi lub absolwentowi staż kojarzy się z wyzyskiem. Ale przeciwko darmowym praktykom buntują się nie tylko młodzi Polacy. Dosyć mają też m.in. Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy czy Amerykanie...
Powszechne bezpłatne staże
Z badania Eurobarometr, które powstało na zlecenie Komisji Europejskiej, wynika jednak, że młodzi Polacy wcale nie są w złej sytuacji, bo mniej więcej co drugi z nich dostawał wynagrodzenie na stażu (pytanie dotyczyło losowo wybranego stażu wśród osób, które odbyły co najmniej dwa staże). W całej Unii Europejskiej wynagrodzenie dostawał średnio co trzeci stażysta. W Niemczech, które często stawiane są za wzór kraju umiejętnie łączącego wymagania biznesu z możliwościami systemu edukacyjnego, wynagrodzenie otrzymuje co czwarty praktykant.
Przy inaczej sformułowanym pytaniu - "czy dostawałeś wynagrodzenie za ostatni staż?" - odsetek płatnych staży jest wyższy. W UE wynosi on 40 proc., w Niemczech - 38 proc., a w Polsce - aż 70 proc.
U naszych zachodnich sąsiadów większość młodych osób musi odbyć obowiązkowe praktyki, bo bez tego nie uzyska dyplomu. Zgodnie z prawem pracodawcy powinni im za to zapłacić. Z obowiązujących w Niemczech przepisów jasno wynika, że wynagrodzenie należy się za każdą pracę. Młodzi, którzy zdecydowali się na kształcenie zawodowe i część okresu nauki spędzają na szkoleniu w firmach, za swoją pracę otrzymują pensję. Przewidziane prawem wyjątki dotyczą staży wpisanych do programu studiów mających raczej charakter edukacyjny i niebędących "prawdziwą" pracą.
Wielu Niemców wybiera się na staże już po zakończeniu edukacji. Trwają one od sześciu do dziesięciu miesięcy. I - jeśli z efektów pracy stażysty firma czerpie korzyści - to powinny być one płatne. Ale z danych fundacji Hansa Böcklera, czyli think tanku centrali związkowej DGB, widać, że tak nie jest. Z badań fundacji wynika, że w Niemczech 40 proc. staży jest darmowych (to i tak lepszy wynik, niż wynika z Eurobarometru), a kolejne 30 proc. stażystów nie zarabiało więcej niż 400 euro. Niepłacenie za staże lub płacenie zaniżonej dla danej branży kwoty jest sprzeczne z dobrym obyczajem i traktowane jako wyzysk.
Podobnie sytuacja wygląda w sąsiedniej Austrii. 60 proc. młodych Austriaków po zakończeniu edukacji - zanim dostanie stałą pracę - szkoli się na stażu. Ale co trzeci z nich nie dostaje za swoją pracę wynagrodzenia. Jeśli już je otrzymuje, to na ogół jest to kwota między 100 a 700 euro miesięcznie.
Generacja praktykantów
W krajach niemieckojęzycznych darmowych stażystów, ale też biedapracowników, czyli osób, które choć pracują, nie mogą się usamodzielnić, bo zarabiają za mało, już od lat 90. nazywa się "generacją praktykantów" lub "generacją prekariuszy".
Podobna grupa społeczna wyodrębniła się też we Francji ("Génération Précaire"). Mimo że nad Sekwaną od kilku lat staże są płatne. Okres praktyk najczęściej zaczyna się na trzecim lub czwartym roku studiów i na ogół trwa od dwóch do sześciu miesięcy.
W czerwcu 2012 r. w życie weszła nowelizacja francuskiego prawa, która zakłada, że wszystkie staże trwające dłużej niż dwa miesiące powinny być płatne - nie mniej niż 436 euro (30 proc. średniej pensji). Młodzi jednak uznali tę kwotę za zbyt niską. Po licznych protestach stażystów, w które zaangażowani byli także przedstawiciele Génération Précaire, podniesiono wynagrodzenie dla praktykantów. Teraz wynosi ono 523 euro.
Ruch zrzeszający rozgoryczonych stażystów rozwinął się też we Włoszech. Choć tam nazywa się Generazione 1000, a nazwa pochodzi od kwoty w euro, za którą młodzi Włosi muszą wiązać koniec z końcem. Większość obowiązkowych staży, które mogą trwać nawet rok, nie jest płatna. Jeśli już pracodawcy oferują wynagrodzenie, to najczęściej wynosi ono około 600 euro, czyli mniej więcej jedną czwartą średnich zarobków brutto w tym kraju. Między innymi dlatego Włosi bardzo późno wyprowadzają się z rodzinnego domu - średnio dopiero w wieku niemal 30 lat. Według danych Eurostatu w 2012 r. aż 60 proc. Włochów w wieku 25-29 lat ciągle mieszkało z rodzicami.
Dyskusja o zasadności płacenia za staże trwa w najlepsze także w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie. We wszystkich tych państwach obowiązuje podobna zasada - jeśli stażysta wykonuje realną pracę, czyli taką, z której płyną korzyści dla firmy - ma prawo do minimalnego wynagrodzenia. Od tej zasady są jednak wyjątki. W Wielkiej Brytanii prawo to nie przysługuje np. wolontariuszom, studentom odbywającym staże czy młodocianym objętym obowiązkiem szkolnym.

W Kanadzie staże mogą być bezpłatne, ale tylko wtedy, gdy np. firma nie odnosi żadnych korzyści z pracy młodej osoby, a sam stażysta uczy się czegoś nowego albo praktyka jest obowiązkowo wpisana w program nauki w college'u lub na uniwersytecie.
W Stanach Zjednoczonych bezpłatne mogą być tylko te staże, które przynoszą korzyści wyłącznie praktykantowi, nie firmie. Stażysta nie może też zastępować etatowego pracownika.
Mimo jasnych regulacji prawnych w Stanach Zjednoczonych około 40 proc. stażystów deklaruje, że za swoją pracę nie dostało wynagrodzenia. Zdaniem Rossa Perlina, autora książki "Intern Nation", co roku 500 tys. młodych Amerykanów odbywa bezpłatne staże, a firmy oszczędzają na tym 2 mld dol. rocznie.
Stażyści kontratakują
Ale to właśnie za oceanem pracodawcy boleśnie przekonali się o tym, że praw stażystów trzeba przestrzegać. Aż 6,4 miliona dolarów ma wypłacić grupie stażystów, którzy pracowali za darmo, stacja NBC nadająca m.in. popularny talk-show "Saturday Night Live". To efekt ugody, którą stacja podpisała z praktykantami, którzy dostaną średnio około 500 dol. za swoją pracę, ale niektórzy nawet 10 tys. dol. To największe odszkodowanie, jakie firma musi wypłacić stażystom. Ale nie jest to jedyny taki przypadek w branży rozrywkowej w Stanach Zjednoczonych.
Fala pozwów przeciwko firmom z branży rozrywkowej zalała amerykańskie sądy po 2011 r. Wtedy stażyści pozwali do sądu studio Fox Searchlight Pictures, które wyprodukowało "Czarnego łabędzia" z oscarową rolą Natalie Portman (w 2013 r. sąd uznał, że studio faktycznie złamało prawo). Potem przed oblicze sprawiedliwości wezwani zostali jeszcze przedstawiciele takich firm jak Warner Music Group i Atlantic Records oraz wydawnictwa magazynowego Hearst Corporation. W ubiegłym roku po 1,1 tys. dolarów zaległych pensji musiał wypłacić grupie ponad 189 praktykantów gospodarz talk-show nadawanego przez stację PBS Charlie Rose i jego firma producencka.
Podobnych przykładów w Europie jest ciągle niewiele. 4,6 tys. funtów musiało zapłacić Sony - producent nowoczesnej elektroniki - stażyście, który przez trzy miesiące pracował za darmo w brytyjskim oddziale firmy w Cambridge. Jednak spektakularnych wielomilionowych odszkodowań na razie w Europie próżno szukać. f
Czekamy na wasze listy w sprawie staży. Piszcie na gazeta.praca@gazeta.pl
W "Dużym Formacie": Różne doświadczenia młodych osób na stażach
20 LAT "GRASZ O STAŻ"
W przyszłym roku odbędzie się jubileuszowa 20. edycja programu "Grasz o staż". Co roku "Gazeta Wyborcza" organizuje go wspólnie z firmą doradczą PwC. Od początku istnienia programu wzięło w nim udział 470 podmiotów - firm, instytucji, organizacji pozarządowych. Staże odbyło niemal 2,9 tys. młodych osób.
"Grasz o staż" do doskonały przykład, że stażowanie może być korzystne zarówno dla pracodawcy, jak i młodych osób. Fundatorzy staży zobowiązują się do przestrzegania określonych reguł dotyczących organizacji pracy młodych. Po pierwsze, praktyki nie mogą trwać krócej niż miesiąc. Stażyści mają przydzielonego opiekuna, a zakres ich zadań jest jasno przedstawiony jeszcze przed rozpoczęciem stażu. Efekty pracy stażystów są też regularnie oceniane przez przełożonych. Co bardzo istotne, staże w ramach "Grasz o staż" są płatne - w firmach wynoszą co najmniej 2,2 tys. zł brutto, a w organizacjach pozarządowych nie mniej niż 1,2 tys. zł netto.
Pracodawcom "Grasz o staż" umożliwia znalezienie prawdziwych talentów. Dla młodych to nie tylko okazja do nauki i poznania wybranej branży od kuchni, ale też często wstęp do kariery. Co druga osoba zdobywa angaż w firmie, w której odbywała staż. A ponad 80 proc. uczestników uważa, że udział w programie pomógł im w karierze.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Subkultura młodzieżowa i jej znaczenie w procesie socjalizac, Studia, Pedagogika pracy
Koncepcje nauk humanistycznych, pliki tekstowe, Studia, Pedagogika
Mazowieckie Studia Humanistyczn Nieznany (11)
Mazowieckie Studia Humanistyczne r2001 t7 n2 s157 160
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1996 t2 n1 s165 173
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1998 t4 n1 s79 101
Mazowieckie Studia Humanistyczn Nieznany (14)
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1997 t3 n1 s290 292
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1996 t2 n1 s113 126
Mazowieckie Studia Humanistyczne r2002 t8 n2 s109 114
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1998 t4 n2 s167 170
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1996 t2 n1 s223 232
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1996 t2 n2 s203 207
Mazowieckie Studia Humanistyczne r2003 t9 n1 2 s246 248
Mazowieckie Studia Humanistyczne r1996 t2 n1 s255 258
Mazowieckie Studia Humanistyczne r2004 t10 n1 2 s265 269
Mazowieckie Studia Humanistyczne r2000 t6 n1 2 s236 238

więcej podobnych podstron