Jak planować sukces

Jak planować sukces? - numer: 3/2009

Ewa Biały

Konkretne plany to nic innego jak wyznaczenie sobie celów.

Kiedy myślimy o podróżach, to w formie: albo marzeń, albo planów. Wyjazd wiąże się z mnóstwem przygotowań, wstępnych koncepcji, rozmów z przyjaciółmi, gromadzeniem pieniędzy i długim oczekiwaniem. Ale mamy plan i wprowadzamy go w życie.

A czy mamy plan odnoszący się do naszego życia muzycznego? Chociażby na najbliższy rok, czy miesiąc? Często jedynym planem młodych muzyków jest po prostu studiowanie/uczenie się muzyki. Na podstawie licznych badań stwierdzono jednak, że plany formułowane w sposób bardziej konkretny działają korzystniej na efektywność naszej pracy i podnoszą poziom zadowolenia z jej wykonywania. Nasz sukces i tak w zasadzie jest subiektywny, ale wszystkie sukcesy, również te pozamuzyczne, mają jedną wspólną cechę – ludzie się z nich cieszą tym mocniej, im dłuższa i bardziej kamienista droga do nich wiodła. Żeby jednak przebyć tę drogę niezbędne jest zaangażowanie i wytrwałość. Badania pokazują, iż ludzie sukcesu uparcie trwają przy raz powziętym zamiarze, a niepowodzenia ich nie zniechęcają, lecz jeszcze wzmacniają w myśl dewizy „właśnie teraz się uda”.

Spróbuj a zobaczysz

Konkretne plany to nic innego jak wyznaczanie sobie celów. Dobry cel nie może być ani zbyt łatwy, ani zbyt ambitny. Zbyt łatwy nie motywuje, zbyt ambitny – odstrasza niedostępnością. Ale znacznie lepiej mieć ambitne plany, niż w ogóle ich nie mieć. Można wtedy zająć się analizą poszczególnych etapów, jakie dzielą nas od tego ambitnego przedsięwzięcia i zacząć na przykład intensywnie ćwiczyć gamy, trójdźwięki i tryle – jeśli chcemy wykonać „Kaprysy” Paganiniego. Jeśli w tym miejscu ktoś mnie zapyta, jaki jest sens ćwiczenia gam, odpowiem: „spróbuj a zobaczysz”.

Efektywność wyznaczenia sobie takiego celu jest bardzo łatwa do zweryfikowania, ale trudna do zrozumienia przez ludzi, którzy sami muzyki nie wykonują. Pamiętam rozmowę z przyjacielem, który wielbi muzykę i muzyków. Przed koncertem Adama Makowicza w Poznaniu, wiele lat temu, udało mu się po długich pertraktacjach wejść na poranna próbę do filharmonii, a Makowicz przez dwie godziny grał gamy i skale. Ponieważ mój przyjaciel jest człowiekiem sukcesu, przypisał to „niepowodzenie” raczej niekorzystnym okolicznościom, przekonując mnie, że gdyby miał czas i możliwość wysłuchania drugiej próby z pewnością posłuchałby tego co chciał. Ludzie tego typu tylko sukcesy interpretują jako własną zasługę, natomiast niepowodzenia przypisują niekorzystnym zbiegom okoliczności. Te niepowodzenia przytrafiają im się z taka samą częstotliwością jak wszystkim, ale ludzie sukcesu posiadają jeszcze jedną interesującą umiejętność. Niepowodzenie jest analizowane i traktowane jak informacja zwrotna. Inaczej mówiąc – w ten sposób nie będę pracował, bo to nie przynosi mi oczekiwanego efektu, spróbuję inaczej. Takie podejście do sukcesów i osiągania celów zaczyna kształtować się już w dzieciństwie.

Jak podaje Tanja Nazalic w marcowych „Charakterach” dzieci, wspierane przez rodziców czy inną bliską osobę, budują wiarę w swoje możliwości i samodzielnie, z własnej inicjatywy zdobywają doświadczenia. Powinno się je jak najbardziej do tego zachęcać, ale jednocześnie nie wolno dzieci przeciążać lub zmuszać, niezależnie czy to będzie układanie wieży z klocków, czy wyjazd na konkurs. Kto od małego zbiera pochwały, może liczyć na wsparcie i cieszy się z innymi z tego co osiągnął, ten jest na najlepszej drodze by również jako osoba dorosła z poczuciem pewności siebie i całą mocą dążyć do osiągnięcia swoich celów.

Po co ja to robię?

Planowanie wiąże się również z uzmysłowieniem sobie sensu tego co robimy, czyli odpowiedzią na pytanie: „Po co ja to robię”. Najbardziej wymowna może okazać się tu reakcja młodego człowieka na pytanie, które padło podczas warsztatów fletowych. Łukasz Długosz zapytał: „Po co Ty grasz” i zobaczywszy przerażony wzrok ucznia, sam odpowiedział: „Chyba chcesz zostać koncertującym flecistą, prawda?”. I wtedy padło sakramentalne „tak”. Młody człowiek jakby urósł, po prostu podniósł głowę i chyba pierwszy raz w życiu pomyślał o swojej przyszłości.

Odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest łatwa, pozostawiam je więc otwarte. Po to, by choć czasami, na wakacjach, będąc wypoczętym i w dobrym humorze, przez chwilę się nad tym zastanowić.

Dobry, czyli osiągalny cel

Łatwość czy możliwość osiągania celu zależy również od jego treści, czyli sposobu formułowania. Cel, żeby mógł zostać osiągnięty, powinien spełniać kilka kryteriów.

•Przede wszystkim musi być pozytywny. Na przykład zamiast „chcę grać bez pomyłek” – „chcę grać płynnie”, zamiast „nie chcę być tak zmęczony” – „chcę nauczyć się wypoczywać”. Dlaczego? Otóż nasz mózg nie zwraca uwagi na takie słówka, jak: „nie”, „bez” itp. Komunikat w obydwu tych przypadkach jest jasny: „pomyłki” i „zmęczenie”. Podobnie jest z tremą. „Nie chcę się denerwować” to komunikat „denerwować”. Proszę sprawdzić, co się dzieje z naszą wyobraźnią, kiedy słyszymy zdanie: „nie myśl o słoniu”.

•Cel musi być zależny od nas samych. Czyli myślenie, że będę lepszym muzykiem, jak będę miała takiego pedagoga jak koleżanka, nie służy naszemu poczuciu, że coś osiągamy. Podobnie jest z przekonaniem, że „będę dobrym nauczycielem, jeśli Kasia wygra ten konkurs”. Wiara w to, że poprzez własne działanie będziemy mogli osiągnąć pożądany cel, że sami możemy coś zmienić, jest ważnym czynnikiem poczucia własnej skuteczności, ale nie może dotyczyć osiągania sukcesów przez innych ludzi.

•Musimy też wiedzieć, w jaki sposób sprawdzać to, co osiągnęliśmy. Czyli znać sposoby określania skuteczności. Słyszeć, kiedy dźwięk jest lepszy, kiedy poprawiliśmy technikę itp. Wyznaczanie celu typu „chcę grać lepiej niż Krzysiu” może skończyć się bezustannym, w ostateczności bezsensownym porównywaniem.

•Cel jest znacznie łatwiej osiągalny, jeśli mamy na niego wewnętrzna zgodę. Dotyczy to również relacji z innymi ludźmi. Inaczej mówiąc, jeżeli mam być członkiem jury, nie udzielam lekcji przed konkursem połowie uczestników. Po prostu w takiej sytuacji obiektywizm jest nie możliwy.

•Warto zapisać sobie swój cel. W jednym zdaniu.

Jak dobry przepis kulinarny

Planowanie jest jak dobry przepis kulinarny. Nie korzystanie z książki kucharskiej, jeżeli nie jesteśmy jeszcze mistrzem gotowania, może prowadzić – mimo najszczerszych chęci – do zapełniania lodówki przeróżnymi niejadalnymi potrawami. I w kuchni, i w ćwiczeniu przepis jest ważny. Istotna jest również jakość pojedynczych składników i czasami kolejność ich dodawania. Innymi słowy, co wrzucisz, to wyjmiesz. Nie spodziewaj się więc, że nie dopracowując wszystkich szczegółów, łącznie z tymi dotyczącymi samej prezentacji – zachwycisz innych smakiem swojej potrawy czy swojego gustu muzycznego. Poniższe, spisane w punktach sugestie pochodzą z książki Marka Szurawskiego dotyczącej technik pamięciowych. Opracowałam je w taki sposób, by dotyczyły ćwiczenia na instrumencie, ale jeśli ktoś chciałby się nauczyć dobrze gotować według tego przepisu, to również mu się uda.

1.Przygotowanie – jest umiejętnością wprowadzenia siebie w odpowiedni stan umysłu. Służą do tego różne techniki, a także nasze nawyki. Jedni robią wokół siebie porządek, inni separują się od świata, jeszcze inni wietrzą pokój, układają nuty, tworząc dookoła rodzaj przestrzeni do pracy. To taki rytuał, który wprowadza nas w dobry do uczenia się stan. Otoczenie jest dla nas ważne i warto o nie zadbać.

2.Prezentacja – to bardzo ważna umiejętność dotycząca słuchania, słyszenia wewnętrznego, oglądania innych wykonawców, tworzenia ogólnego zarysu tego, czego mamy się nauczyć; to mapa muzyki i ogólny zarys muzycznego wykonania utworu. Nad tą umiejętnością pracujemy zwykle tygodniami, miesiącami, a nawet latami. Przed przystąpieniem do ćwiczenia, czyli traktując prezentacje jako element skutecznego ćwiczenia, po prostu przypominamy sobie „jak konkretnie chcemy to zagrać” i „nad czym dzisiaj konkretnie będziemy pracować”.

3.Ćwiczenie – typ „A” to różne kreatywne, ale i czasochłonne sposoby pracy nad dźwiękiem, warsztatem, techniką oraz praca nad miejscami technicznymi. Ten rodzaj pracy nie zalicza się do ulubionych sposobów. Często w ogóle jest pomijany z takiego powodu, że ktoś na przykład nie lubi ćwiczyć gam. Z racjonalnego punktu widzenia odpowiedź „nie gram, bo nie lubię” to odpowiedź na poziomie przedszkolaka. Oczywiście ćwiczenie tego rodzaju nie może trwać długo, w zależności od zaawansowania od 20 do 45 minut dziennie – jeżeli pracuje się w ogromnym skupieniu w zasadzie wystarcza. Z kolei typ „B” to nauka rozumienia muzyki, czyli jej frazowania i interpretowania. Znacznie przyjemniejsze zajęcie, ale uwaga – nie mające nic wspólnego z przegrywaniem. Jest to rodzaj poszukiwania brzmienia dla własnego pomysłu. Nie powinny się tu znajdować żadne elementy pracy nad techniką, a już w ogóle związane z czytaniem nut. Ilość czasu jaką na ten etap poświęcamy zależy od tego ile pracy intelektualnej włożyliśmy w interpretację naszego utworu wcześniej lub ile zrozumieliśmy z zajęć czy warsztatów, oraz oczywiście od tego, czy wykonywana przez nas sonata trwa 20 minut czy 40.

4.Praktyka – to ulubione przez wszystkich granie, czyli sprawdzanie co już umiem, sprawianie sobie przyjemności z samej muzyki, ale z akceptacją tego, że to jeszcze nie koniec mojej pracy. Akceptacja, że jest się cały czas w drodze do swojego mistrzostwa pozwala również na pewnego rodzaju elastyczność i dostosowanie się do niespodziewanych przeszkód oraz miłych, aczkolwiek niezaplanowanych zdarzeń.

5.Relaks – to coś o czym wszyscy wiemy, ale o co nie dbamy, uważając, że nasze siły są niewyczerpalne, a umysł przystosowany do wszystkiego. Po pierwsze bez spania i przerw w ćwiczeniu nie ma uczenia. Kiedy śpimy to między magazynami pamięci w naszym mózgu poprawia się wymiana informacji, prowadząc do utrwalenia i uporządkowania treści pamięciowych. Innymi słowy sen sprawia, że nauczone treści przechodzą z małego i tymczasowego magazynu, jakim jest hipokamp, do dużego i trwałego, czyli kory mózgu. Inne badania wykazały, że prowadząc tzw. regularny tryb pracy i odpoczynku osiągamy około 37% lepsze wyniki, niż osoby na przykład „zarywające“ noce. Wiąże się to z przyzwyczajeniem naszego organizmu do wykonywania aktywności i rytmu snu. Jak silne jest przyzwyczajenie, zwane też drugą naturą, wiemy wszyscy. Ale wyobraźmy sobie, e nagle z niewiadomego powodu codziennie przez kilka godzin nie ma prądu i nigdy nie wiadomo, kiedy włączą – bo jest potrzebny na coś innego, internet non stop się zawiesza, telewizory w ogóle zniknęły i wszyscy nagle przestali mówić. Innymi słowy żadnej możliwości kontaktu. Tak mniej więcej czuje się nasze ciało w stanach przeciążenia, do którego większość tych, którzy nie planują najważniejszych rzeczy, czasami się doprowadza.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jak osiągnąć sukces w MLM
Jak planować inwestycję z wykorzystaniem unijnych środków, biznes
Jak planować i organizować pracę z dziećmi o szczególnych potrzebach edukacyjnych, Szkoła- Porady pe
Matthews A Słuchaj swojego serca! Jak odnieść sukces w życiu i w pracy
Z tarczą czy na tarczy czyli jak odnieść sukces w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej, POSZUKIWANIE PRAC
Jak osiągnąć sukces prezentując swoją firmę na targach
jak odniesc sukces pedagogiczny 1351931593 1, Dokumenty, Dokumenty (yogi8)
Genialne NLP Mysl i dzialaj jak czlowiek sukcesu gennlp
Jak osiągnąć sukces w MLM
Sisson Colin P Twoje prawo do bogactwa czyli jak osiągnąć sukces Notatnik

więcej podobnych podstron