Przekręt wszechczasów część VII
Temat aktu urodzenia jest bardzo głęboki, jest też ogrom teorii na ten temat, które różnią się diametralnie od siebie. Nie twierdzę, że moje zrozumienie tematu jest wyrocznią, mogę tylko powiedzieć, że przy informacji, jaką posiadam, mojej zdolności myślenia i doświadczenia w tym temacie to zrozumienie – dla mnie – trzyma się kupy.
Zanim zakończę ten temat, chciałbym przytoczyć przykład z życia kogoś, kogo znam, człowieka bardzo doświadczonego w tym temacie, który zna swoją rolę, i rolę aktu urodzenia w systemie.
Dean, człowiek któremu dużo zawdzięczam, postanowił przekroczyć granicę między Kanadą i USA wyłącznie na podstawie aktu urodzenia. Pomijam fakt, że jeździ samochodem bez ubezpieczenia, bez prawa jazdy i bez rządowej rejestracji (ma swoją, wyłącznie dla identyfikacji).
Po spotkaniu służb celnych na granicy USA (proszę pamiętać, jak bardzo szurnięci są ci ludzie TSA) został zaproszony na rozmowę, gdzie bardzo grzesznie powiedziano mu, że w tym czasie nie ma wjazdu do USA. Nie został aresztowany za brak prawka, ubezpieczenia, rejestracji.
Ci ludzie (trochę wyżej na stołku) dobrze wiedzą, że akt urodzenia nie tylko wystarczy, żeby podróżować (mimo tego, że nie może być używany jako identyfikator osoby), ale przede wszystkim jest to dowód na to, że dana osoba ma majątek, w razie gdyby spowodowała jakieś szkody.
To jest, jak już wcześniej pisałem tzw. BOND, na bazie którego niemal wszystkie szkody (nieumyślne) zostaną zrekompensowane poszkodowanemu.
Co więcej, jak już pisałem, jest wiele USA, (pewnie nawet i RP), więc Dean zapytał "do którego USA nie mam wjazdu? Do Konstytucyjnej Republiki USA, czy korporacyjnego USA?"
Odpowiedz strażnika była bardzo prosta: "Proszę pana, nie możemy na ten temat rozmawiać".
Ja sam kiedyś napisałem do jakiegoś urzędu, nie pamiętam dokładnie już gdzie, z zapytaniem, gdzie mogę znaleźć numer rejestracyjny korporacji Rzeczpospolita Polska. I czy to prawda, że rząd to zarejestrowana korporacja. Ich odpowiedz była również bardzo prosta: "Nie możemy Panu pomóc".
Ja odpisałem, że dziękuję za potwierdzenie, dziękuję, że nie zaprzeczają, że RP to korporacja i że znajdę sobie sam.
Czy sam akt urodzenia, jako papier mający wartość monetarną jest wymieniany, kupowany, sprzedawany na Wall Street bądź w innym miejscu – tego nie wiem, ale całkiem możliwe. Posiada numery, podpisy, daty, więc być może, zgodnie z systemem tworzenia pieniędzy, to jest jakiś papier wartościowy i generuje majątek w czasie swojego istnienia. Nie ma to aż takiego znaczenia dla mnie. Na dzień dzisiejszy, jestem za cienki w uszach żeby zrobić z tej opcji użytek i po prostu zażądać dywidendy z tytułu inwestycji i własności. Może kiedyś się tego nauczę, może nie. Dzisiaj myślę, że ten papier ma jedną, bardzo ważną rolę, a właściwie 2.
Jedna to dowód na to, że się urodziłem w danym miejscu i mam prawo do zasobów tejże ziemi, tak jak cała reszta rdzennych mieszkańców i żadna gnida rządowa temu nie zaprzeczy.
Druga to dowód na to, że mój pionek do gry commerce/światowego biznesu istnieje i to Ja jestem jego panem, nie urząd, nie bank, nie sam papież tylko Ja. Ja go mogę uśmiercić, zbankrutować, bądź używać umiejętnie przez całe moje życie, tak aby przynosił mi korzyść.
Cala reszta jest jeszcze dla mnie do nauczenia.