Kogo partia wskaże? Ajajajajajajaj! Widać coraz wyraźniej, że prędzej czy później każdego to spotka. I jak zwykle wszystko przewidział jeszcze przed wojną Konstanty Ildefons Gałczyński – bo jakże inaczej rozumieć te nieśmiertelne strofy: „Nie pomogły zastrzyki, recenzje i pomniki i kwaśne mleko (…) Wszyscy stanęli kołem z czołem bardzo wesołem, bracia, kuzyni i szacowne to grono orzekło unisono: dobrze tak świni!” - jeśli nie jako profetyczną wizję oskarżenia pana redaktora Tomasza Lisa o antysemityzm? W kierowanym przez pana redaktora „Newsweeku” jakaś Schwein podała informację, że teść forsowanego przez Prawo i Sprawiedliwość kandydata na prezydenta, pana Andrzeja Dudy, jest Żydem, a pani kandydatowa – Żydówką. Zawrzał na takie dictum oburzeniem nie tylko pan prezes Jarosław Kaczyński, ale również – pan red. Tomasz Terlikowski. Najwyraźniej obydwaj muszą uważać, że bycie Żydem jest czymś nieprzyzwoitym, podobnie jak, dajmy na to, bycie syfilitykiem. Inaczej, niż wydawca „Newsweeka”, niemiecki koncern Axel Springer. Wydawca „murem” stanął za panem redaktorem Lisem, uznając oskarżanie go o antysemityzm za „absurdalne”. I słuszna jego racja, bo to, czy oskarżenie jest absurdalne, czy karygodne, zależy od tego, kto o czyimś żydowskim pochodzeniu informuje i z jakich pozycji. Raz na zawsze wyjaśnił to Herman Goering oznajmiając, że „o tym, kto jest Żydem – ja decyduję”. Na podobnie nieubłaganym stanowisku stanęło w 1968 roku ścisłe kierownictwo PZPR, co w krótkich żołnierskich słowach wyjaśnił Antoniemu Zambrowskiemu współtowarzysz w więziennej celi: „nie ten Żyd, co Żyd, tylko ten, kogo partia wskaże!” Odnosi się to również do antysemitów. Nauka nie poszła w las, bo oto pan prof. Jacek Leociak i Instytutu Badań Literackich PAN i Centrum Badań nad Zagładą Żydów „oburza się”, że ktoś ośmielił się zarzucić „Newsweekowi” antysemityzm. „Jeśli „Newsweek” pisze, że prof. Kornhauser jest z pochodzenia Żydem, nie ma w tym grama antysemityzmu – wywodzi pan prof. Jacek Leociak. - Jeśli napisze to pan Karnowski, albo pan Stanisław Michalkiewicz, to jest to już ewidentnie antysemickie”. Warto tedy przypomnieć, że Polska Akademia Nauk powstała w 1951 gwoli roztoczenia nad nauką politycznego oraz policyjnego nadzoru – i od tamtej pory nic się nie zmieniło – oczywiście z wyjątkiem bajek, jakie opowiadają zatrudnieni w PAN utytułowani politrucy. Gdyby pan prof. Leociak pracował w IBL PAN w roku 1968 to przypuszczam, że ćwierkałby zgodnie z mądrościami ówczesnego etapu. Teraz jednak, to co innego – więc i on ćwierka, jak się należy. Ludowe przysłowie powiada: „ksiądz w kościele robi, to z kościoła żyje”. Podobnie można powiedzieć, że pan prof. Leociak żyje z holokaustu, które to słowo pisze zresztą dużą literą. Przyczyny takiej rewerencji wyjaśnił już dawno Wojciech Dzieduszycki opowiadając o pewnym kupcu, który dorobił się na handlu wołami i od tamtej pory słowo: „wół” zawsze pisał dużą literą. Odnotowuję tedy z satysfakcją utrzymującą się ciągłość w nauce polskiej, a właściwie – europejskiej, bo dzięki panu prof. Jackowi Leociakowi możemy utwierdzać się w przekonaniu, że czysty typ nordycki i bez mydła jest czysty. Jednocześnie w czynie społecznym i z ostrożności procesowej – bo nigdy nie wiadomo, jaki rozkaz dostaną niezawisłe sądy – chciałbym przypomnieć uniwersalną formułę, która może przydać się również panu red. Lisowi – że jeśli nawet został antysemitą, to stało się to „bez jego wiedzy i zgody”. Skoro z tej formuły korzystają konfidenci, to dlaczegóż nie mogliby antysemici? „I panowie chorują – czemuż lwy nie mogą?” Na koniec nie mogę oprzeć się spostrzeżeniu, że najważniejszą przyczyną klangoru, jaki rozległ się po publikacji „Newsweeka” nie jest żaden „antysemityzm”, tylko ryzyko ujawnienia ważnej tajemnicy państwowej. Na jej trop znowu naprowadza nas literatura, a konkretnie - „Towarzysz Szmaciak” Janusza Szpotańskiego. Czytamy tam o niejakim sekretarzu Wardędze, komuniście starej daty, co to „jeszcze samego znał Stalina”. Ten Wardęga bardzo krytykował Gnoma, to jest – Władysława Gomułkę między innymi za to, „że chłopom daje on nawozy, zamiast powsadzać ich do kozy, przez co nasz główny cel – kołchozy - w odległą przyszłość się oddala”. Krytyka - krytyką, ale „w przedziwnej analogii z Gnomem Wardęga miał Żydówkę żonę”. To dokładnie tak samo, jak w przypadku pana Andrzeja Dudy i pana prezydenta Komorowskiego. Czyż w tej sytuacji możemy zapomnieć o spiżowej wskazówce klasyka demokracji Józefa Stalina, że w demokracji, zwłaszcza takiej młodej, jak nasza, jeszcze ważniejsze od tego, kto liczy głosy, jest to, kto przygotowuje alternatywę polityczną dla wyborców? A wiadomo, po czym poznać, czy alternatywa została przygotowana prawidłowo. Po tym, że bez względu na to, kto wybory wygra – będą one wygrane. Publikacja „Newsweeka” mogła zwrócić uwagę opinii publicznej na ten trop i myślę, że stąd te nerwy. Stanisław Michalkiewicz
29 marca 2015 Redaktor Lis jasno wykłada po co wywołano „aferę” SKOK-ów
1. Niektórzy dziennikarze mainstreamowych mediów, przestali się już nawet maskować, którego kandydata na prezydenta popierają, ba kilku tych najbardziej znanych zachowuje się tak jakby pracowali w sztabie wyborczym urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Na przykład redaktor Tomasz Lis zatrudniony na bardzo lukratywnym kontrakcie w Telewizji Publicznej (92, 5 tysiąca złotych za jeden program „Tomasz Lis na żywo” emitowany w każdy poniedziałek w TVP2 o 21.50 czyli rocznie blisko 5 mln zł) w porannym programie radia koncernu Agory – Tok FM w ostatni piątek powiedział tak „w prawdziwej kampanii po publikacjach o SKOK-ach ludzie Komorowskiego byliby na etapie „domordowywania” politycznego Dudy”.I dalej „a prezydent jest w defensywie co świadczy o amatorszczyźnie jego kampanii”, co jak oświadczył z ubolewaniem spowoduje, że nieuchronna będzie II tura wyborów prezydenckich.
2. A więc redaktor Lis doskonale wie, że uruchomienie przez KNF i nagłośnienie tzw. afery SKOK- ów od początku było pomyślane tak, że wprawdzie uderza w senatora Biereckiego ale głównym celem miał być kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Andrzej Duda. Ba redaktor Lis jest zdziwiony i zniesmaczony niską skutecznością sztabowców Komorowskiego, którzy dostając do ręki od KNF taki „bejsbolowy kij” do tej pory nie „domordowali” politycznie kandydata zjednoczonej prawicy. Niewykorzystanie tej okazji może skutkować niestety koniecznością przeprowadzenia II tury wyborów prezydenckich, a w tej duże szanse będzie miał kandydat zjednoczonej prawicy Andrzej Duda, ostrzega sztab wyborczy Komorowskiego, redaktor Lis.
3. Przypomnijmy tylko, że sygnałem do tego ataku na SKOK-i, był list przewodniczącego Krajowego Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka (wcześniej zastępcę Hanny Gronkiewicz – Waltz w urzędzie miasta st. Warszawy) do premier Ewy Kopacz o likwidacji Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych i przekazaniu zarobionych przez 20 lat środków w wysokości 77 mln zł do Spółdzielczego Instytutu Naukowego Grzegorza Biereckiego spółka jawna (zgodnie z decyzją fundatora czyli Światowej Rady Związków Kredytowych z 2009 roku i polską ustawą o fundacjach, która pozwala przeznaczyć środki likwidowanych fundacji tylko na kontynuację realizacji ich zadań). List ten przewodniczący KNF przesłał także do szefów ABW i CBA ale jak się okazuje nie przekazał go do prokuratury, bo przecież doskonale wiedział, że owe 77 mln to nie są wcale środki SKOK-ów i na nic innego jak na cele edukacyjne i naukowe, nie mogą być przekazane, a więc trudno tu sformułować zarzut podejrzenia popełnienia przestępstwa. Ba tzw. afera SKOK-ów (razem aż 55 Kas) tak naprawdę jest aferą SKOK-u Wołomin kierowanych przez ludzi rozwiązanej WSI (wieloletnie wsparcie dla tej organizacji i ludzi się z niej wywodzących ze strony ministra obrony, marszałka Sejmu i wreszcie prezydenta Bronisława Komorowskiego jest na szczęście coraz bardziej znane opinii publicznej) i SKOK-u Wspólnota zarządzanego z kolei przez ludzi związanych z Platformą (to oszczędzającym w tych dwóch SKOK-ach z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego wypłacono ponad 3 mld zł – odpowiednio 2,2 mld zł i 0,8 mld zł, utraconych wkładów oszczędnościowych maksymalnie do 100 tys. euro na jednego oszczędzającego).
4. Można wręcz postawić tezę, po tych kilkunastu dniach szumu medialnego w sprawie SOK-ów i przeczytaniu kilku analitycznych tekstów na ten temat, że gwałtowne pogorszenie sytuacji głównie w SKOK-u Wołomin i SKOK-u Wspólnota, nastąpiło dopiero po przejęciu odpowiedzialności za SKOK-i przez KNF w 2012 roku (można się wręcz pokusić o stwierdzenie, że przejęcie nadzoru nad SKOK-ami przez było sygnałem do rozpoczęcia grabieży KAS). KNF przecież wiedział o nieprawidłowościach, ba o przestępstwach popełnianych w SKOK-u Wołomin (zawiadomiła go o tym Kasa Krajowa SKOK w 2012 roku), a zarząd komisaryczny wprowadził w nim dopiero na jesieni 2014 roku (1,5 roku po zawiadomieniu o przestępstwach prokuratury). Pozwoliło to zarządzającym tym SKOK-iem (byłym oficerom WSI) nie tylko udzielenie setek milionowych kredytów tzw. słupom ale także na skuteczne przeprowadzenie akcji ściągnięcia setek milionów oszczędności z rynku dzięki oferowanym absurdalnie wysokim odsetkom (wielką akcję reklamową telewizyjną i bilboardową ten skok SKOK przeprowadził w roku 2013). Jak widać zdenerwowanie redaktora Lisa na nic się nie zda, skoro afera SKOK-ów coraz bardziej okazuje się aferą uderzającą w prezydenta Komorowskiego i wspierającą go Platformę. Kuźmiuk
Po kostkach – i coraz wyżej Jesteśmy w cęgach reżymu – zwłaszcza my, biedni felietoniści. Nie chodzi mi nawet o reżym stworzony przez naszych okupantów, chociaż w jego cęgach też jesteśmy – ale o reżym wynikający z harmonogramu druku gazet. Tekst musi być dostarczony na konkretną godzinę – i ani chwili później – a tak się właśnie złożyło, że 26 marca do godziny 24.00, kiedy upływa ostatni moment przekazania komentarz do Redakcji „Gońca”, Państwowa Komisja Wyborcza będzie przyjmowała podpisy złożone przez komitety wyborcze kandydatów na prezydentów. Kto wykupi sobie czas antenowy w telewizorze, a kto będzie musiał obejść się smakiem – tego do końca nie wiemy. W tej sytuacji jedyna dobra wiadomość to wycofanie się z wyścigu do prezydentury osoby legitymującej się dokumentami wystawionymi na nazwisko „Anna Grodzka”, pod którym ukrywa się stary komuch Krzysztof Bęgowski. Jakże przy tej okazji nie przypomnieć opinii Maurycego Mochnackiego, co prawda o wielkim księciu Konstantym Pawłowiczu, ale jak się okazuje – aktualnej i dzisiaj: „Los swej ironii wobec nas dalej posunąć nie chciał. Może też i nie śmiał?” Więc kiedy tak zachodzimy w um („zachodzim w um z Podgornym Kolą...”), kto będzie kandydował na prezydenta, a kto nie, na sojuszniczej Ukrainie najwyraźniej rozpoczyna się dintojra. Gdy wojna chwilowo się uciszyła, musiało pojawić się pytanie, kto odpowiada za utratę Krymu i wschodnich obwodów. Zdymisjonowanie przez ministra do sytuacji nadzwyczajnych i jego zastępcy pod zarzutem korupcji było zaledwie wstępem do prawdziwej dintojry – bo w tych kategoriach można ocenić odwołanie przez prezydenta Poroszenkę finansowego grandziarza Igora Kołomyjskiego ze stanowiska gubernatora Dniepropietrowska, wypuszczonego mu w arendę przez premiera Arszenika Jaceniuka. Co Kołomyjski za to dał premierowi Arszenikowi – o tym sza! – zwłaszcza w sytuacji nasilenia walki z korupcją – ale coś przynajmniej musiał mu chyba obiecać? Teraz jednak odszedł „ na własna prośbę”, co może znaczyć, że od prezydenta Poroszenki otrzymał propozycję nie do odrzucenia. Chodzi oczywiście nie o żadną korupcję - bo któż na Ukrainie nie jest bez grzechu wobec Boga czy bez winy wobec cara – tylko o to, że Kołomyjski sponsorował ochotnicze bataliony. Teraz, kiedy wojna się uciszyła, te bataliony mógłby pomaszerować na Kijów. Nie jest wykluczone, że tak właśnie pomyślał sobie prezydent Poroszenko, którego protektorzy najwyraźniej nie życzyliby sobie takiego obrotu sprawy, więc Igorowi Kołomyjskiemu nie pomogły nawet pierwszorzędne korzenie. Inna rzecz, że te korzenie, przynajmniej w tej chwili, kiedy prezydent Obama dąsa się na premiera Netanjahu, próbuje gryźć wędzidło i wierzgać przeciwko ościeniowi, nie muszą być zaporową okolicznością, więc może właśnie dlatego, że kijowski triumwirat rozpoczął nieubłaganą walkę z korupcją. Walka z korupcją ma jednak to do siebie, że wiadomo tylko, jak się zaczyna, a nigdy nie wiadomo, jak się kończy – o czym przekonał się pan prezydent Komorowski w związku ze SKOK-ami – więc i na Ukrainie może dość do różnych niespodzianek, które przełożą się również na sytuację w naszym nieszczęśliwym kraju. Umiłowani Przywódcy jak dotąd żyrowali w ciemno wszystkie poczynania kijowskiego triumwiratu, ale teraz, kiedy triumwirowie zaczynają wyrzucać z rządowej pirogi murzyńskich chłopców na pożarcie krokodylom, trzeba będzie nabrać trochę dystansu. Kiedy rozpoczęła się walka z korupcją, sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie i wczorajsza najukochańsza duszeńka z dnia na dzień może okazać się wrogiem ludu pracującego miast i wsi, a nawet – zatajonym agentem zimnego ruskiego czekisty Putina. Ale o to już pewnie zadbają oficerowie prowadzący, którzy przecież i tak każdego dnia nakręcają funkcjonariuszy poprzebieranych za dziennikarzy niezależnych mediów głównego nurtu. Właśnie dziennikarze tygodnika „Wprost”, który swoim dziennikarstwem śledczym narobił tyle zamieszania na tubylczej politycznej scenie, zarzucili swojemu wydawcy Michałowi Lisieckiemu, że materiały przed publikacją w tygodniku przekazywał Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pan Lisiecki wyjaśnia, że miał na względzie „dobro państwa”, a od siebie dodam, że w niezależnych mediach głównego nurtu taka procedura jest raczej rutynowa. Któż nie pamięta przypadku pani red. Janiny Paradowskiej z „Polityki”, która przed publikacją wywiadu z premierem Leszkiem Millerem na temat rozpętanej przez red. Michnika afery z Rywinem, na prośbę, a może na żądanie red. Michnika usunęła fragmenty już po autoryzacji? Nawiasem mówiąc, wydawca „Wprost” zwolnił dotychczasowego redaktora naczelnego Sylwestra Latkowskiego, instalując na tym stanowisku red. Tomasza Wróblewskiego z porządnymi korzeniami. Widać, że Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie po wykupieniu TVN dąży do gruntowanej przebudowy rynku niezależnych mediów w naszym nieszczęśliwym kraju, żeby niespodzianki – jeśli w ogóle będą się pojawiać - były niespodziankami przyjemnymi, a nie jakimiś takimi kłopotliwymi, w których można domyślać się szponów Putina. Jakby nie wystarczała wojna na górze między rządzącymi Polską stronnictwami: Pruskim, Ruskim i Amerykańsko-Żydowskim, to jeszcze nakłada się na nią kampania wyborcza. Najwyraźniej nie jest jasne, czy niepisana zasada: „my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych”, ma nadal obowiązywać, czy nie, bo sporze o różnicę łajdactwa w związku z aferą w SKOK-ach, zainteresowane strony kopia się już nie tylko po kostkach, ale coraz wyżej i wyżej. Ta eskalacja musiała skłonić pana prezydenta Komorowskiego do deklaracji lojalności wobec Wojskowych Służb Informacyjnych, których, jak wiadomo, już „nie ma”, ale jeśli nawet – to co to komu szkodzi złożyć deklarację lojalności? Toteż pan prezydent Komorowski oświadczył, że likwidacja Wojskowych Służb Informacyjnych była „zbrodnią i hańbą”. Najwyraźniej uważa Wojskowe Służby Informacyjne za niezbędne dla naszego nieszczęśliwego kraju, a w tej sytuacji trudno, żeby i one nie uważały go za swego faworyta. Tymczasem zaskakujące odkrycie, że przyczyną katastrofy samolotu Germanwings we francuskich Alpach była świadoma decyzja pilota, otwiera całkiem nowe możliwości również dla katastrofy smoleńskiej, której piąta rocznica przypadnie zaraz po świętach wielkanocnych. Mówiąc o nowych możliwościach mam oczywiście na myśli interpretację sławnego „błędu pilota”, skwapliwie uznanego za przyczynę katastrofy już w kilka minut po zdarzeniu, a obecnie bronionej przed podstępnymi atakami złowrogiego Antoniego Macierewicza przez zespół pana doktora Macieja Laska, zwanego również Laskiem Smoleńskim. Chodzi oczywiście o „zgodę”, którą za pośrednictwem pana prezydenta Komorowskiego nakazują nasi okupanci. Jeśli do proklamowania „zgody” będzie potrzebna jakaś kompromisowa formuła, to myślę, że „błąd pilota”, aczkolwiek popełniony „bez swojej wiedzy i zgody”, może być jak znalazł. Stanisław Michalkiewicz
30 marca 2015 Komorowski panicznie boi się debaty o euro w Polsce
1. W zasadzie przez całą swoją kadencję prezydent Komorowski w publicznych wypowiedziach dotyczących naszego członkostwa w Unii Europejskiej, zawsze mówił o konieczności wejścia Polski do strefy euro. Już po kilku miesiącach od zaprzysiężenia na jesieni 2010 roku, Komorowski złożył w Sejmie projekt zmiany Konstytucji RP, w którym zawarto zapisy zmieniające kompetencje Narodowego Banku Centralnego i Rady Polityki Pieniężnej, tak aby możliwe było wprowadzenie w Polsce waluty euro. Później po wyborach parlamentarnych w 2011 roku cały czas dopingował rząd Tuska do opracowania swoistej „mapy drogowej” przyjęcia euro przez Polskę, czego rezultatem było między innymi powołanie przez rząd Ludwika Koteckiego w randze sekretarza stanu na pełnomocnika rządu do spraw wprowadzenia euro przez Rzeczpospolitą Polską. W lutym 2013 roku prezydent Komorowski zwołał nawet specjalne posiedzenie Rady Gabinetowej (Rada Ministrów obradująca pod przewodnictwem prezydenta), poświęconej polskiej strategii wejścia do strefy euro, podczas którego egzaminował ministra finansów i premiera z przygotowań w tym zakresie. W czerwcu 2014 roku z okazji 25- lecia jak to w nowomowie III RP się określa „częściowo wolnych” wyborów, prezydent Komorowski przemawiając podczas Zgromadzenia Narodowego w Sejmie, zachęcał rząd ówczesnego premiera Donalda Tuska do intensyfikacji starań w sprawie wstąpienia naszego kraju do strefy euro. Wreszcie na jesieni 2014 roku Komorowski, był znowu niezwykle aktywny w tej sprawie, żądając od Ewy Kopacz aby w jej expose znalazła się mapa drogowa wejścia do strefy euro ale nowa premier temu żądaniu nie sprostała.
2. W tych wszystkich działaniach prezydenta Komorowskiego prowadzonych w zasadzie od początku kadencji do jesieni 2014 roku, widać niezwykłą wręcz determinację, aby Polska weszła do strefy euro, możliwie jak najszybciej.
Stąd połajanki Komorowskiego pod adresem rządu Tuska i samego premiera, stąd niezwykle ostre żądanie od wtedy jeszcze kandydatki Platformy na premiera – Ewy Kopacz aby w swoim expose znalazła się wręcz mapa drogowa przyjęcia przez Polskę waluty euro. Teraz jednak kiedy od kilkunastu dni kandydat na prezydenta zjednoczonej prawicy Andrzej Duda, mówi o konieczności przeprowadzenia w ramach trwającej kampanii wyborczej debaty o przyjęciu przez Polskę waluty euro albo też pozostaniu przy własnej walucie, prezydent Komorowski albo milczy albo też obraża swojego konkurenta, sugerując, że straszy wyborców.
3. Andrzej Duda jednak konsekwentnie domaga się debaty w sprawie przyjęcia przez Polskę waluty euro i ostrzega przed jego konsekwencjami między innymi poprzez otwarcie Bronkomarketu z żywnością w cenach w euro, uruchomienie internetowego kalkulatora, który pozwala przeliczać ceny w złotych na ceny w euro głównie produktów żywnościowych, wreszcie dokonanie zakupów podstawowych artykułów żywnościowych w sklepie na Słowacji i identycznych zakupów w sklepie w Polsce. Właśnie te zakupy udowodniły, że euro to rzeczywiście drożyzna (za takie same zakupy Andrzej Duda zapłacił o około 50% więcej na Słowacji niż w Polsce ), przy czym z całą mocą trzeba zaprzeczyć, że taki efekt osiągnięto tylko dlatego, że na Słowacji wybrano „droższy” sklep. Nic bardziej błędnego, sklepy spożywcze na Słowacji tuż za polską muszą być sklepami tanimi, bo inaczej już dawno by zbankrutowały, ponieważ mieszkańcy tego kraju „po wszystko” jeździliby do Polski.
4. Wszystko to powoduje coraz większe zdenerwowanie prezydenta Komorowskiego jego doradców z Kancelarii, a także wspierających go dziennikarzy głównie z mediów elektronicznych. Pomysł Andrzeja Dudy o konieczności debaty o członkostwie Polski w strefie euro jest odsądzany od czci i wiary, zamiast merytorycznych argumentów padają inwektywy i różnego rodzaju insynuacje. Blisko 5- letnie zaangażowanie Komorowskiego w forsowanie przyjęcia przez Polskę waluty euro, nie pozwala mu teraz udawać, że tego nie robił, a debata na ten temat w kampanii wyborczej przyniosłaby mu utratę wielu zwolenników. Stąd rosnąca nerwowość Komorowskiego i jego najbliższego otoczenia, a także dyspozycje urządzania wręcz „polowań z nagonką” na Andrzeja Dudę przez zaprzyjaźnionych dziennikarzy.
Kuźmiuk
Mariusz Kamiński , wiezień polityczny reżimu Jarosław Kaczyński po wyroku ws. Kamińskiego: „W Polsce to nie korupcja jest przestępstwem, ale walka z nią! Droga ku Białorusi przebiega coraz szybciej…”..Zapadł wyrok, który trudno określić inaczej niż kuriozalny. Muszę przypomnieć kontekst tego wyroku - postanowienie o umorzeniu sprawy ze względu na brak znamion przestępstwa. Kontekstem są wyroki skazujące wobec osób, które były przedmiotem rozpracowania, skazujące na bezwzględne pozbawienie wolności „...”Sądy - zarówno w sprawie Mariusza Kamińskiego i jego kolegów, jak i w wypadku działańCBA - przyjęły, że te działania były całkowicie uzasadnione, a zarzuty nie mają żadnych podstaw. Wszystkie działania były zatwierdzone przez prokuratora generalnego, przez sądy - było wiadomo, o kogo chodzi. A mimo wszystko obecny sąd uznał, że jest podstawa do skazania i to na wyrok nieporównanie ostrzejszy niż ten, którego żądał prokurator „...”Mamy do czynienia z wydarzeniem, które trzeba skomentować także jeśli chodzi o inne aspekty. Chcę powiedzieć jasno - to jest sygnał mówiący wprost, że w Polsce nie korupcja jest przestępstwem, tylko walka z korupcją. Nie przestępcy są winni, tylko policjanci „...”Nie ma najmniejszej wątpliwości, że to odejście od żądań prokuratora - rzadko zdarzające się - jest elementem tej kampanii. Chodzi o to, by zmienić bieg kampanii, która przebiega z punktu widzenia obecnej władzy niepomyślnie. W tej chwili mamy do czynienia z próbą skoncentrowania uwagi społecznej na kwestiach, które nie były przedmiotem tej kampanii. Obawiamy się dalszych działań, które mogą sprowadzać się do osadzenia skazanych w więzieniu - tylko i wyłącznie po to, by wywołać konflikt i koncentrować uwagę na tych sprawach „(źródło )
Mój komentarz Mariusza Kamińskiego skazano za porwanie się na zorganizowane urzędnicze grupy przestępcze. Jak ktoś się jeszcze łudził w jakim kierunku zdąża socjalistyczne państwo „ społecznej gospodarki rynkowej” to chyba po tym wyroku już nie ma złudzeń. Wykuwanie totalitarnego obłąkanego państwa socjalistycznego to nie tylko domena kolonialnej III RP . W Wielkiej Brytanii skazano na wiezienie rodziców za leczenie własnych dzieci za granicą bez pozwolenia Ale wydaje mi się że dobrze się stało . Oczywiście nie dla Mariusza Kamińskiego , ale dla Polaków. Bo najistotniejszą sprawa jest coraz głębsza świadomość Polaków ,że telewizja kłamie ,że mamy dyspozycyjne sądy ,że mamy okupacyjną władzę i Polacy potrzebują więźniów politycznych walczących o wyzwolenie się spod tej władzy.
Sądy ani sędziowie nie są żadnym świętymi krowami , tylko uwikłanymi i w system ludźmi. Zawzięta obrona ' boskich „ sędziów przez reżimowych polityków i zapewnienie łajdackim sędziom bezkarności sądowej skończy się ewolucja systemu sadowniczego w takich takich stalinowskich sędziów, tak zwanych morderców sądowych , którzy pod płaszczykiem niezawisłości mordowali wyrokami sądowymi polskich patriotów Młody głupawy sędzia swoją nadgorliwością strzelił w kolano Komorowskiemu , Kopacz , Platformie i całemu reżimowi . Aż dziennikarze reżimowej propagandy się wystraszyli Bo jak tu taki podły wyrok obronić . Jak upodlić przyszłego więźnia politycznego reżimu . Jak rozpędzać jednoczące całą antysystemową opozycję manifestacje domagające się uwolnienia więźnia politycznego Mariusza Kamińskiego. Marek Mojsiewicz
31 marca 2015 Platforma odkrywa karty w sprawie euro
1. W sytuacji kiedy prezydent Komorowski jak ognia unika wypowiedzi dotyczących wprowadzenia w Polsce euro, a ministrowie z jego Kancelarii i zaprzyjaźnieni dziennikarze posuwają się nawet do inwektyw w stosunku do Andrzeja Dudy, który zaproponował w tej sprawie debatę w trwającej kampanii wyborczej, prominentni przedstawiciele Platformy, nie mają z tą sprawą żadnych kłopotów. Nie dalej jak wczoraj minister w Kancelarii Premiera i jednocześnie rzecznik rządu Małgorzata Kidawa – Błońska, na antenie radia RMF FM na pytanie dziennikarza czy Platforma chce wprowadzenia w Polsce euro odpowiedziała tak „oczywiście nawet mówiła o tym premier Kopacz w swoim expose, w tej kadencji nie jest to możliwe, w przyszłości na pewno tak”. Rzeczywiście na jesieni 2014 roku prezydent Komorowski powołując Ewę Kopacz na premiera i powierzając jej misję utworzenia rządu, wręcz ją zobowiązał aby w expose znalazła się swoista mapa drogowa wejścia Polski do strefy euro. Premier Kopacz wprawdzie słabo się z tego zobowiązania wywiązała (expose składało się głównie z haseł i obiecanek, a szefowa rządu koncentrowała się przy jego wygłaszaniu na tym aby czytać bez błędów) ale deklaracja o jak najszybszym wejściu Polski do strefy euro jednak się w nim znalazła.
2. Także we wczorajszym wydaniu dziennika „Polska The Times” do niedawna minister w rządzie Tuska, a obecnie europoseł Platformy Michał Boni przekonuje, że bez przyjęcia waluty euro Polska wręcz zatrzyma się w rozwoju. Boni mówi w wywiadzie dla tej gazety tak „jeżeli Polska chce się rozwijać, budować swoje przewagi konkurencyjne, musi się spleść ze wspólną europejską walutą. Pytanie tylko kiedy tego dokonać i na jakich warunkach”. Zdaniem Boniego także prezydent Komorowski „odsłoni się” wielu sprawach (w tym także w sprawie euro) ale dopiero po wyborach.
Europoseł Platformy mówi tak „myślę że po wyborach prezydent przedstawi przed wyborami parlamentarnymi albo tuż po nich (znowu żeby nie szkodzić Platformie w kampanii parlamentarnej, to mój wtręt), listę priorytetów w tym ten związany z euro i innymi dziedzinami do roku 2020, po to by było jasno powiedziane, czym należy się zająć w następnej kadencji.
3. Z tej wypowiedzi wprawdzie wyraźnie wynika, że poseł Boni nie wie o czym mówi ale jednak przekazuje polityczne zobowiązania Platformy wobec europejskiej finansjery, głównie jednak wobec Niemiec, które od dłuższego czasu naciskają na Polskę aby podjęła zobowiązującą decyzję o wejściu do strefy euro. Niektórzy politycy Platformy wręcz twierdzą, że Niemcy chcąc skłonić Polskę do podjęcia takiej decyzji deklarują, że doprowadzą do zdjęcia z naszego kraju obowiązku przebywania przez złotówkę w tzw. korytarzu walutowym przez 2 lata (czyli utrzymywania odchyleń naszej waluty od ustalonego kursu o +/- 15%). Piszę, że poseł Boni nie wie o czym mówi ponieważ w strefie euro jest aż nadto przykładów, że przyjęcie euro przez kraje do tego nieprzygotowane, nie tylko nie zapewnia im przyśpieszenia rozwoju ale wręcz doprowadza je do wieloletniej recesji. Przypadek Grecji jest tu aż nadto wymowny (przez ostatnie 5 lat PKB Grecji spadło o blisko 30%, a więc ten kraj zubożał tak jakby przetoczyła się przez niego wojna) ale przecież nie jest budująca także sytuacja Hiszpanii czy Portugalii. Także przypadek Słowacji powinien być dla nas okazją to poważnego namysłu. Do roku 2008 ten kraj rozwijał się w tempie 6-8% PKB rocznie, po członkostwie w 2009 roku ten wzrost wyraźnie się obniżył i nie jest teraz średnio wyższy niż 2-3% rocznie.
4. Mimo tych przykładów, które jednoznacznie wykazują, że kraje których gospodarki są do tego nieprzygotowane, lądują na peryferiach strefy euro ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami, że euro to jednak drożyzna (jako że ceny wyrównują się bardzo szybko i oczywiście w górę w krajach które przyjmują euro, a płace i świadczenia emerytalno-rentowe niestety dopiero w długim okresie), a walący drzwiami i oknami do Polski na zakupy Słowacy i Litwini tylko to potwierdzają (tuż przy obydwu granicach na terenie Polski jak grzyby po deszczu powstają kolejne Biedronki, Lidle i inne sklepy sieciowe aby tylko móc obsłużyć tę turystykę zakupową), to prominentni politycy Platformy nic sobie z tego nie robią. Prezydent Komorowski wprawdzie w kampanii wyborczej stracił entuzjazm do wprowadzania w Polsce euro ale byli i obecni ministrowie rządu Platformy i PSL-u nawet teraz z takimi zamiarami się nie kryją.
Kuźmiuk
Kopacz i Komorowski zmieniają Polskę w Generalną Gubernię Jarosław Kaczyński „Pani Kopacz nie ma się z czego cieszyć - jest współodpowiedzialna z Bronisławem Komorowskim i ze zbiegłym z Polski Donaldem Tuskiem. (…) Nie ma się z czego cieszyć - czy jak bym Pani powiedział, że jestem wysokim blondynem koło czterdziestki, to uwierzyłaby Pani? Jeśli chodzi o sprawy społeczne, to emerytura, podniesienie VAT, prawie 3 mln Polaków w sferze biedy, to 70% maturzystów rozważających opuszczenie Polski, 80% dzieci na wsi, którzy nie mogą skorzystać z przedszkola i fatalny stan służby zdrowia. (…) Musimy rozważać nie pół roku ale siedem lat - nie drobne sprawy, ale sprawy ważne „...(źródło )
„Mamy rekord: Polska najbardziej zbiurokratyzowanym krajem globu „....”W Polsce w życie weszło łącznie 25 634 stron maszynopisu nowego prawa, nowych ustaw, rozporządzeń i innych dokumentów, które tworzą lub zmieniają obowiązujące przepisy prawa – wynika z obliczeń firmy Grant Thornton za 2014 r. To absolutny rekord. „...”Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że liczba urzędników i przepisów sprawia, że Polska staje się krainą bezprawia. .(więcej )
Józef Kossecki „Agresja demograficzna jest dawno znaną metodą walki. „....”W 1942 r. na terenie Generalnego Gubernatorstwa stopa urodzeń wynosiła 18,6 promil, w 2003 r. w III RP wyniosła ona zaledwie 9,2 promil – czyli niecałą połowę tego co w podczas wojny i okupacji. „...”Zgodnie z powyższym planem Verordnung (Rozporządzenie) Generalnego Gubernatora Franka z dnia 9 marca 1943 r. wprowadziło pełną niekaralność aborcji dokonywanych przez Polki i przedstawicielki innych „niższych” narodów, zwiększono natomiast kary za aborcję dzieci niemieckich - aż do kary śmierci włącznie. „...”cytat z dokumentu z dnia 25.XI.1939 r., zatytułowanego „Sprawa traktowania ludności byłych polskich obszarów z rasowo politycznego punktu widzenia”, opracowanego na zlecenie Urzędu ds. Rasowo-Politycznych NSDAP, którego autorami byli dr E. Wetzel (kierownik centrali doradczej tego Urzędu) oraz dr G. Hecht (kierownik Oddziału dla Volksduetschów i Mniejszości w powyższym Urzędzie):„Opieka lekarska z naszej strony ma się ograniczyć wyłącznie do zapobieżenia przenoszeniu chorób zakaźnych na teren Rzeszy. (...) Wszystkie środki, które służą ograniczaniu rozrodczości, powinny być tolerowane albo popierane. Spędzanie płodu musi być na pozostałym obszarze Polski niekaralne. Środki służące spędzaniu płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie oferowane, przy czym nie może to pociągać za sobą jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Homoseksualizm należy uznać za niekaralny. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia”nmHitlerowski plan polityki depopulacyjnej w stosunku do ludności polskiej przewidywał ponadto takie m. in. środki:
„redukcje świadczeń chorobowych z tytułu ubezpieczenia społecznego;
ograniczenie lecznictwa szpitalnego;
zawieszenie zasiłków rodzinnych i świadczeń z tytułu macierzyństwa;
obowiązujący na terenach włączonych do Rzeszy Niemieckiej zakaz zawierania małżeństw przez mężczyzn w wieku poniżej 28 lat i przez kobiety w wieku poniżej 24 lat;
całkowity zakaz zawierania małżeństw przez osoby wywiezione do Niemiec na roboty”.
Niezależnie od fizycznej eksterminacji poszczególnych grup obywateli RP - przede wszystkim ludności żydowskiej, a także elity polskiej zwłaszcza na terenach wcielonych do Rzeszy, hitlerowcy starali się niszczyć polski potencjał biologiczny również metodami bardziej wyrafinowanymi - wchodzącymi częściowo w zakres totalnej wojny informacyjnej. Dowody na to znaleźć można w dokumentach sprawy SS-Brigadeführera Carla Clauberga. Jeden z tych dokumentów dotyczy Genralnego Planu Wschodniego Reichsführera SS, omawia politykę demograficzną nie tylko w stosunku do ludności polskiej, ale również rosyjskiej, ukraińskiej, a nawet narodów kaukaskich, opracowany został przez dr Erhardta Wetzela - radcę w Urzędzie dla Spraw Rasowo-Politycznych NSDAP. Pochodzi on z 1942 r. „....”Na terenach tych musimy świadomie prowadzić negatywną politykę ludnościową. Poprzez środki propagandowe, a w szczególności przez prasę, radio, kino, ulotki, krótkie broszury, odczyty uświadamiające itp. należy stale wpajać w ludność myśl, jak szkodliwą rzeczą jest posiadanie wielu dzieci. Powinno się wskazywać koszty, jakie dzieci powodują, na to, co można by zdobyć dla siebie za te wydatki. Można wskazywać na wielkie niebezpieczeństwa dla zdrowia, które mogą grozić kobiecie przy porodzie itp. Obok tej propagandy powinna być prowadzona na wielką skalę propaganda środków zapobiegawczych. Przemysł produkujący tego rodzaju środki musi zostać specjalnie stworzony. Nie może być karalne zachwalanie i rozpowszechnianie środków zapobiegawczych ani też spędzanie płodu. Należy też w pełni popierać powstawanie zakładów dla spędzania płodu. Można wykształcić np. akuszerki lub felczerki w robieniu sztucznych poronień. Im bardziej fachowo będą przeprowadzane poronienia, tym większego zaufania nabierze do nich ludność. Rozumie się samo przez się, że i lekarz musi być upoważniony do robienia tych zabiegów, przy czym nie może tu wchodzić w rachubę uchybienie zawodowej lekarskiej godności. Należy również propagować dobrowolną sterylizację. Nie powinno się zwalczać śmiertelności niemowląt. Nie może mieć miejsca również uświadamianie matek w zakresie pielęgnacji niemowląt i chorób dziecięcych „....”Należy pamiętać również o tym, że stłoczenie mas ludzkich w miastach fabrycznych jest niewątpliwie najodpowiedniejszym środkiem ograniczenia rozmnażania się ludności. Powyżej omawiana propaganda i uświadamianie da się bowiem w miastach o wiele łatwiej przeprowadzić niż na wsi, „...(więcej )
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas „Globalne ocieplenie czyni Ziemię bardziej zieloną i sprzyjającą życiu. Drzewa rosną na Saharze”...”Dla przekonanych, że walka ze zmianą klimatu musi być najwyższym priorytetem, i że trzeba jej podporządkować życie ludzi, gospodarkę i całą cywilizację – co już zrobiła Unia Europejska, porwana przez ekologię w roli nowej religii, zastępującej religie wymierające w Europie.Ogłoszono wyniki badań wykorzystujących nowo wynalezioną metodę dokładnego mierzenia roślinności na Ziemi (opublikowało je światowe czasopismo naukowe „Nature Climate Change” z grupy „Nature” o najwyższych standardach i wiarygodności). Globalny wzrost temperatury i towarzyszący mu wzrost opadów powodują wielkie zazielenienie planety. Dzięki zwiększonym opadom roślinność opanowuje pustynie, w tym duże części największej na świecie pustyni Sahara. Na Saharze zaczęły rosnąć trawy, krzewy, a nawet drzewa – jak tysiące lat temu. Dzięki naraz ociepleniu i opadom, szumią roślinnością tereny podbiegunowe. Linie zasięgu lasów postępują coraz dalej na północ i południe planety, oraz na wyższe wysokości w górach. Grenlandia może w przyszłości odzyskać znaczenie swojej starej nazwy – Zielony Ląd. Miliony kilometrów kwadratowych zazieleniają się w Azji, Afryce, Ameryce Północnej i Południowej, Australii i Europie. Wraz z roślinami rozprzestrzeniają się zwierzęta. Później osiedlą się ludzie. Sygnały o zmianach dochodziły już wcześniej ze wszystkich kontynentów, a teraz nowa metoda potwierdziła, wzmocniła i scaliła je w globalny obraz.”...(źródło )
„20 proc. osób studiujących w Wielkiej Brytanii zarabia na czesne pracując w branży pornograficznej. To m.in. efekt komercjalizacji szkolnictwa wyższego. „...”„The Times" opublikował wyniki badań przeprowadzonych na próbie ponad 100 tys. młodych ludzi uczących się na brytyjskich uniwersytetach. Wynika z nich, że horrendalnie wysokie czesne, które wynosi w Zjednoczonym Królestwie średnio dziewięć tys. funtów rocznie, zmusza studentów i studentki do podejmowania pracy w sektorze pornograficznym.”...(źródło )
Krzysztof Kolany „Sto lat temu - 23 grudnia 1913 roku - powstała wszechwładna instytucja finansowa, która przejęła monopol na kreację pieniądza w największej gospodarce świata. Narodziny systemu Rezerwy Federalnej były jednym z najważniejszych wydarzeń XX wieku. „...”Ustawa powołująca do życia bank centralny Stanów Zjednoczonych (Federal Reserve Act) została uchwalona 23 grudnia 1913 roku. Na dzień przed Wigilią, gdy część kongresmanów była już poza Waszyngtonem, Kongres przegłosował ustawę łamiącą konstytucję Stanów Zjednoczonych*. Wybrany za pieniądze bankierów prezydent Woodrow Wilson niezwłocznie podpisał ustawę, która tego samego dnia weszła w życie. „...”System Rezerwy Federalnej jest dość nietypowym bankiem centralnym. W przeciwieństwie do wielu swych europejskich odpowiedników jest to prywatny bank, którego przewodniczącego powołuje prezydent Stanów Zjednoczonych za zgodą Senatu. Żadna instytucja państwowa – w tym także Kongres – nie ma prawa do kontroli działalności Fedu. Przewodniczący Rady Gubernatorów powoływany jest na 6-letnią kadencję i nie ma obowiązku wykonywać poleceń prezydenta.System składa się z 12 regionalnych banków federalnych. Ich szefowie rotacyjnie zasiadają w Komitecie Otwartego Rynku (FOMC), czyli kolegialnym ciele podejmującym najważniejsze decyzje, w tym przede wszystkim o prowadzeniu polityki monetarnej. Najważniejszym organem jest jednak 7-osobowa Rada Gubernatorów nominowanych przez prezydenta na 14-letnie kadencje, nadzorująca banki regionalne. W skład FOMC wchodzi wszystkich siedmiu członków Rady Gubernatorów oraz 5 prezesów banków regionalnych.”...”Rzecz w tym, że Fed ma przywilej kreacji dolarów według własnego uznania, w dowolnym momencie, do dowolnego adresata i w dowolnych ilościach. „Dajcie mi władzę nad pieniądzem w państwie, a nie będzie mnie obchodzić, kto ustanawia jego prawa" – miał powiedzieć jeszcze na długo przed powstaniem Rezerwy Federalnej Amschel Rotschild.Istotą działalności Fedu jest zapewnienie bezpieczeństwa kartelowi bankowemu.”...”Ekscesy ostatnich 5 lat to jednak małe piwo w porównaniu ze skumulowanymi zniszczeniami, jakich w ciągu swego istnienia dokonał bank centralny USA. Przez sto lat koszty życia w Ameryce mierzone oficjalnym (czytaj: zaniżanym przynajmniej przez ostatnie 20 lat) CPI wzrosły o 2323%, podczas gdyprzez 80 lat poprzedzających utworzenie Fedu skumulowana inflacja w Stanach Zjednoczonych wyniosła... 0,33%. Fed zdewastował wartość dolara, który w sto lat utracił 99,96% swej siły nabywczej „...” Najwyższy czas ukręcić łeb tej hydrze. ….(źródło )
Justyna Gotkowska „ Wypowiedzi Jeana-Claude’a Junckera na temat stworzenia „armii europejskiej” z 8 marca br. zostały w zeszłym tygodniu podchwycone przez niemiecką minister obrony, Ursulę von der Leyen. Niemcy zamierzają wykorzystać postulaty Junckera do rozpoczęcia debaty na temat zacieśnienia współpracy wojskowej w UE.
Posługując się retoryką o „armii europejskiej”, RFN będzie chciała wspierać własne pomysły rozwoju współpracy politycznej, wojskowej i przemysłowej w Europie. Niemieckie koncepcje mają niewiele wspólnego z armią europejską rozumianą jako ponadnarodowa struktura stworzona na wzór armii narodowych. Niemcy będą dążyć w UE do wdrożenia koncepcji państw ramowych przedstawionej już przez nich w NATO. W tej koncepcji chcą być państwem integrującym siły zbrojne mniejszych partnerów z Beneluksu, regionu nordycko-bałtyckiego czy Grupy Wyszehradzkiej. Podstawowym problemem koncepcji jest nacisk na integrację i tworzenie struktur wojskowych, a nie na ich użycie – ze względu na sceptycyzm RFN co do wykorzystania sił zbrojnych jako instrumentu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Ponadto pełna realizacja niemieckiej koncepcji państw ramowych może średnio- i długoterminowo powodować wojskowe, a tym samym polityczne uzależnienie mniejszych partnerów z niemieckiego „klastra” od decyzji politycznych i wojskowych RFN. Niemcy, tworząc regionalnie zintegrowaną strukturę, nie są gotowi do oddania części suwerenności i wyrażenie zgody na udział partnerów w podejmowaniu decyzji o wysyłaniu niemieckich żołnierzy poza granice kraju, która wymaga każdorazowej zgody Bundestagu.”...”Proeuropejska retoryka w polityce bezpieczeństwa wpisuje się w niemiecki dyskurs polityczny, w którym ze względów historycznych i wewnątrz politycznych wypada pozytywnie wypowiadać się o integracji europejskiej w tym obszarze. Obecna minister obrony RFN, Ursula von der Leyen (CDU), poszła jednak o krok dalej i na konferencji Brussels Forum (20 marca) zapowiedziała, że utworzenie „armii europejskiej” jest długofalowym celem RFN. „..”Niemieckie pomysły mają jednak niewiele wspólnego z armią europejską rozumianą jako ponadnarodowa struktura stworzona na wzór armii narodowych, o której użyciu decydowałaby Komisja Europejska czy Rada UE przy ew. współdecydowaniu Parlamentu Europejskiego. Tym samym na obecnym etapie nie jest to projekt mający na celu tworzenie konkurencyjnych do NATO struktur. Pod hasłem tworzenia „armii europejskiej” RFN chce w ramach UE instytucjonalnie wspierać własne pomysły rozwoju współpracy polityczno-wojskowo-przemysłowej w Europie. Chodzi o koncepcję państw ramowych (Framework Nations Concept), którą RFN przedstawiła w 2012 roku i która została formalnie przyjęta przez NATO na szczycie w Newport we wrześniu 2014 roku, choć nie spotkała się z dużym entuzjazmem sojuszników. Koncepcja zakłada, że rozwój zdolności wojskowych w Europie przebiegałby w wielonarodowych klastrach. W ramach klastrów mniejsze państwa rozwijałyby zdolności we współpracy i integracji z dużym państwem ramowym, de facto kreując trwałe uzależnienie w ramach jednego „klastra”. W koncepcji tej Niemcy postrzegają się jako jedno z państw ramowych – z Bundeswehrą jako trzonem regionalnie zintegrowanych struktur wojskowych. „...”Koncepcja państw ramowych jest pochodną reformy Bundeswehry wprowadzanej od 2011 roku w myśl zasady Breite vor Tiefe. Zgodnie z nią Bundeswehra rozwija zdolności do pełnienia funkcji państwa ramowego, inwestując w kluczowe obszary, jak rozpoznanie, dowodzenie, transport strategiczny, logistyka. W wielu dziedzinach zdolności operacyjne liczebnie i sprzętowo zmniejszonej oraz relatywnie niedofinansowanej Bundeswehry muszą być jednak wzmocnione i uzupełnione – przez (mniejszych) sojuszników. Realizacja koncepcji państw ramowych ma też utrzymać istniejącą infrastrukturę wojskową w RFN dzięki jej większemu wykorzystywaniu przez mniejszych partnerów (np. centra szkoleniowe). Projekt ten jest też istotny z punktu widzenia przekształceń przemysłu zbrojeniowego w Europie. Ma bowiem na celu wzmocnienie i skonsolidowanie przemysłu zbrojeniowego wokół państwa ramowego, w tym przypadku RFN. Ponadto Niemcy zdają sobie sprawę, że integracja w sferze bezpieczeństwa i obronności w Europie z jednoczesnym udziałem Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec jest mało prawdopodobna ze względu na różne kultury strategiczne i wykorzystywanie sił zbrojnych jako instrumentu polityki bezpieczeństwa i obronnej. RFN preferuje więc projekty integracyjne z mniejszymi i średnimi partnerami z sąsiedztwa i promuje się jako państwo ramowe dla państw Beneluksu, regionu nordycko-bałtyckiego czy Grupy Wyszehradzkiej, gdzie jest silniejszym partnerem i może nadawać ton współpracy. „...(więcej )
Mój komentarz Kopacz , osoba o wiedzy i mentalności kierownika PGR oraz Komorowski , o którym Krasnodębski mówił ,że ma rozległe dysfunkcje intelektualne chyba sobie nawet nie zdają sprawę z tego co się wokół nich dzieje. Kopacz, lewacka religijna fanatyczka politycznej poprawności i gender kontynuuje przekształcanie Polski w nową Generalną Gubernie , w swej bezmyślności realizuje plan nakreślony kilkadziesiąt lat temu przez niemieckich socjalistycznych zbrodniarzy. Wyludnienie Polsk ,zmuszenie Polaków do pracy aż do śmierci . Ideologia gender i polityczna poprawnością uniemożliwić Polakom zakładanie rodzin , bandyckimi podatkami odtworzyć wywóz Polaków na roboty przymusowe na skale większą niż udało się to zrealizować hitlerowskim socjalistom , utrudnić Polakom dostęp do leczenia, doprowadzić do nędzy i głodu milionów polskich dzieci, wpędzić 10 milionów Polaków w życie w biedzie, zniszczyć szkolnictwo, niszczyć polskie firmy, przekazać cała gospodarkę w niemiecki i obce ręce , przekazać media w niemieckie ręce . Oddać władze w Polsce wyłącznie ręce kolaborantów , zniszczyć i zdemoralizować polskie rodziny oraz zniszczyć polski kościół. Do tego dochodzi ekonomiczne wywłaszczenie Polaków z majątki oraz wysokie podatki, które uczyniły z Polski kraj państwowego bandytyzmu podatkowego. To są fakty i to się dziej na naszych oczach . Jeszcze parę kadencji rządów kolaboracji ,a dojdzie do tego czego nawet nie udało się zrobić socjalistycznym hitlerowskim Niemcom . Podporządkować Niemcom polską armię , kolaboranci zaczną mordować starszych i chorych Polaków eutanazją , a Polacy będą parobkami w swoim kraju Marek Mojsiewicz
Świadkowie i świadectwa Testis unus – testis nullus – powiadali starożytni Rzymianie, co to każde spostrzeżenie zaraz ubierali w postać pełnej mądrości sentencji. Ta akurat się wykłada, że jeden świadek – żaden świadek – co ma szczególne znaczenie w jurydycznej atmosferze, jaka lawinowo narasta w naszym nieszczęśliwym kraju za sprawą gwałtownego sporu o różnicę łajdactwa, jaki rozgorzał między sztabami wyborczymi pana prezydenta Bronisława Komorowskiego i pana europosła Andrzeja Dudy. Ta atmosfera przenosi się również pod strzechy, a nawet do sal szkolnych i - oczywiście tam, gdzie nauczyciele nie zaklejają uczniom ust samoprzylepną taśmą – kiedy nauczycielka rachunków powiada, że dwa dodać dwa równa się cztery – uczniowie pytają, czy aby na pewno ma na to świadków. A jak zauważył Rejent Milczek - „nie brak świadków na tym świecie” - co oznacza tylko tyle, że znajdą się świadkowie na każde wydarzenie. No, może nie na „każde”, bo poświadczanie niektórych wydarzeń lub opinii nie jest bezpieczne. Na przykład – że znajdująca się pod okupacją bezpieczniackich watah III Rzeczpospolita w ekspresowym tempie upodabnia się do organizacji przestępczej o charakterze zbrojnym. Z tym większą rewerencją należy odnotować pojawienie się świadka i to nie byle jakiego, bo uczestniczącego w zbrojnej agendzie III Rzeczypospolitej, to znaczy – w policji, który w całej rozciągłości potwierdza opinię o kierunku, w jakim III RP ewoluuje. Mam oczywiście na myśli sierżanta Kamila Całka, który postanowił odejść z policji na znak protestu przeciwko sprzeniewierzeniu się przez policję roli, do której została, a ściślej – do której powinna być powołana, to znaczy – by bronić obywateli. Tymczasem stała się „narzędziem w rękach polityków, którzy napędzają kasę do budżetu państwa” - wywodzi poczciwie pan sierżant Kamil Całek, najwyraźniej zachowując resztki dobrego mniemania o intencjach polityków. Trudno mu się dziwić; politycy rzeczywiście obmyślają coraz bardziej wyrafinowane sposoby rabunku obywateli pozornie w celu wzbogacenia budżetu państwa, ale im większa skala tego rabunku, im budżet państwa bardziej rozdęty, tym państwo słabsze. Przyczyna jest prosta; ten rabunek nie służy „państwu”. Państwo jest jedynie pretekstem, usprawiedliwieniem rabunku, którego celem jest wynagradzanie zaplecza politycznego partii tworzących tak zwaną „polityczną scenę”, to znaczy – dekorację za którą ukrywają się bezpieczniackie watahy. Politycy narzucają obywatelom obowiązek utrzymywania coraz większej armii swoich pomocników, których wynagradzają posadami w sektorze publicznym. To właśnie jest najgorsze, bo gdyby ci pomocnicy tylko brali pieniądze i nic nie robili, to może jeszcze Rzeczpospolita jakoś to by wytrzymała. Tymczasem każda taka synekura związana jest z jakimś zakazem, albo nakazem. Z pilnowania przestrzegania tego nakazu lub zakazu posiadacz synekury ma się utrzymać. Takie powiązanie sprawia, że w miarę wzrostu liczby tych synekur kurczy się obszar wolności – przede wszystkim gospodarczej, ale i wszelkiej innej, wskutek czego narodowy potencjał ekonomiczny blokowany jest dodatkowo, niezależnie od skutków wynikających z przyjętego modelu kapitalizmu kompradorskiego. Niezależne media głównego nurtu pilnują, by opinia publiczna albo w ogóle nie skapowała, co się dzieje, albo jeśli już – to jak najpóźniej, zaś agendy zbrojne – by jeśli nawet skapuje, nie była w stanie niczego zmienić. Pan sierżant Całek zorientował się w ogólnych zarysach tego schematu i postanowił z policji wystąpić na znak protestu. Ale testis unus – testis nullus. Na szczęście w sukurs panu sierżantowi Kamilowi Całkowi pośpieszył pan Grzegorz Braun, który właśnie został skazany na grzywnę z zamiana na 98 dni aresztu za „naruszenie miru domowego” Państwowej Komisji Wyborczej. Pan Grzegorz Braun w swoim ostatnim słowie zaapelował do pani sędzi Iwony Konopki, by dokonała precedensu, odwracając dotychczasowy kierunek orzecznictwa niezawisłych sądów w takich sprawach. Pani sędzia Konopka to bardzo ciekawa osoba. Kiedyś nie tylko puściła wolno podpalacza samochodów w Warszawie, ale nawet podała mu nazwisko świadka, który go wskazał – ale najsławniejszym jej wyczynem było skazanie w 2011 roku Daniela Kloca, brutalnie skopanego przez policyjnego tajniaka – oczywiście za „naruszenie nietykalności cielesnej policjanta”. Jeszcze wcześniej nałożyła grzywny w wysokości ok. 6 tys. złotych na prof. Bogusława Wolniewicza, który – kiedy został przez nią niegrzecznie, a przede wszystkim – niezgodnie z procedurą potraktowany – nie stawiał się na rozprawy jako świadek, nawiasem mówiąc – okradziony przez złodziei. Po tym pobieżnym odnotowaniu osiągnięć pani sędzie Iwony Konopki na niwie wymiaru sprawiedliwości nie można się dziwić, że z szansy, którą wskazał jej Grzegorz Braun, ani myślała skorzystać. Już tam ona lepiej wie, komu winna jest lojalność i posłuszeństwo, tak samo, jak wiedzieli to „sędziowie nie od Boga” za Józefa Stalina. Taki obrót sprawy oznacza jednak, że oskarżenia pod adresem III RP, jakie w swojej mowie wypowiedział Grzegorz Braun, pani sędzie Iwona Konopka, co prawda „bez swojej wiedzy i zgody” niemniej jednak w całej rozciągłości potwierdziła. W ten oto sposób świadków na to, że III RP staje się organizacją przestępczą o charakterze zbrojnym mamy już dwóch, a właściwie trzech – bo i pani sędzia też przecież daje świadectwo. Nie ma przypadków, są tylko znaki – twierdził ś.p. ksiądz Bronisław Bozowski. Nie jest zatem przypadkiem, że akurat kiedy Grzegorz Braun został skazany przez panią sędzię Iwonę Konopkę, „portal poświęcony” „Fronda” scharakteryzował go jako „niezłomnego kandydata Kremla”. Wydawałoby się na pozór, że między panią sędzią Iwona Konopką, a poświęconym portalem „Fronda” zieje przepaść nie do przebycia. Jednak taka koordynacja pokazuje, że nad tą pozorną przepaścią ktoś przeciągnął cienkie, ale bardzo mocne stalowe, żeby nie powiedzieć – stalinowskie linki, które wprawdzie rozchodzą się w najróżniejszych kierunkach, ale muszą wychodzić z tego samego punktu. Stanisław Michalkiewicz
01.04.2015 Trzy koła dobre tylko jedno zepsute czyli podsumowanie rządów Ewy Kopacz
1. Wczoraj w Kancelarii Premiera odbyło się podsumowanie półrocza rządów Ewy Kopacz jak się wydaje wymyślone przez nowego PR-owca szefowej rządu, ministra Michała Kamińskiego. Podsumowanie urządzone z rozmachem, za Panią premier usadzono kilkadziesiąt osób, zarówno członków rządu jak zaprzyjaźnionych z szefową rządu „zwykłych ludzi” (rozpoznałem klika osób z Radomia), a za nimi na ekranie wyświetlono godło Rzeczpospolitej. Główna „bohaterka” tego wydarzenia premier Kopacz jednak nie sprostała wyzwaniu, „osiągnięcia” swojego rządu przez kilkanaście minut z wyraźnym staraniem, żeby się nie pomylić, przeczytała z kartki, wręcz nie odrywając od niej oczu.
2. Zaczęła oczywiście od zaatakowania opozycji, stwierdzając, że w swoim expose zaproponowała porozumienie i zgodę, a tu „radykalizm naszych oponentów narasta, a język debaty publicznej staje się coraz bardziej brutalny”. Okazuje się, że główne „sukcesy” tego rządu wg. premier Kopacz to przyjęcie tzw. konwencji antyprzemocowej i projektu ustawy o zapłodnieniu in vitro (została przekazana przez rząd do Sejmu). Niejako przy okazji zostały wymienione pośród „sukcesów” także wzrost wydatków na obronność z 1,95% PKB do 2% PKB (ma obowiązywać od 1 stycznia 2016 roku) i program „senior-WIGOR”. Podniesienie wydatków na obronność tak naprawdę ma wymiar symboliczny, bowiem 0,05% PKB to w warunkach roku 2015 około 800 mln zł, a program senioralny opiewa na kwotę 360 mln zł na 7 lat na tworzenie dziennych klubów i domów seniora.
3. Piszę, że wspomniane dodatkowe 0,05% PKB na armię, ma wymiar symboliczny bo rządy Platformy i PSL-u to permanentne ograniczanie wydatków na ten cel. W roku 2008 wydano 2,9 mld zł mniej niż zaplanowano (22,6 mld zł plan – 19,7 mld zł wydatki), w roku 2009 o 1,7 mld zł mniej (24,7 mld zł plan – 23 mld zł wydatki), w 2010 roku o 0,5 mld zł mniej (25,7 mld zł plan – 25,2 mld zł wydatki), w 2011 roku o 0,8 mld zł mniej (27,5 mld zł plan – 26,7 mld zł wydatki ), w 2012 roku o 1,4 mld zł mniej (29,5 mld zł plan – 28,1 mld zł wydatki) i w 2013 roku o 3,3 mld zł mniej (31,4 mld zł plan – 28,1 mld zł wydatki). Sumarycznie w całym tym okresie od 2008 do 2012 roku faktycznie wydano na wojsko o ponad 10,6 mld zł mniej niż planowano, a ustawa o finansowanie armii była regularnie łamana (przeznaczanie na obronność 1,95% PKB). Trzeba przy tym podkreślić, że te niewydane miliardy to środki, które były przeznaczone na modernizację armii i jej uzbrojenie, bo inne wydatki na tzw. bieżące utrzymanie czy emerytury wojskowe (te są płacone z budżetu MON, a nie z ZUS), zostały w pełni zrealizowane.
4. Na koniec tego podsumowania półrocznych rządów Ewy Kopacz znalazła się przysłowiowa „wisienka” na torcie, nawiązująca wprost do skeczu poznańskiego kabaretu „Tey” z lat 70-tych poprzedniego stulecia. Premier Kopacz nawet nie zająknęła o 2 milionowym bezrobociu i blisko 3 milionach emigrantów, którzy wyjechali „za pracą” ale poinformowała, że aż 16 milionów Polaków ma pracę, dzięki rządom Platformy i PSL-u. Kabaret „Tey” miał w repertuarze skecz o zepsutym traktorze, w którym Smoleń narzekał, że traktor nie nadaje się do użytku, ponieważ ma jedno przedziurawione koło, Laskowik natomiast przekonywał go, żeby raczej mówił o tych 3 pozostałych dobrych kołach. Co tam 2 miliony bezrobotnych, co tam blisko 3 miliony emigrantów zarobkowych, 16 milionów Polaków ma pracę i to jest sukces Platformy i PSL-u. I śmieszno i straszno. Kuźmiuk
Ostatnia szansa Jarosława Kaczyńskiego Ach, jaka szkoda, że prezes Jarosław Kaczyński nie poświęcił się dla Polski, nie poślubił Julii Tymoszenko i nie założył dynastii, pod której berłem Polska znowu rozciągnęłaby się od morza do morza! Wspominałem o tym już ponad rok temu, ale oczywiście głuche milczenie było mi odpowiedzią. Przez ten rok wiele na Ukrainie się zmieniło, jednak nie aż tyle, żeby ta okazja została utracona na zawsze. Przeciwnie – właśnie teraz ta możliwość ponownie nabiera rumieńców, z uwagi choćby na rozpoczynającą się na Ukrainie dintojrę między tamtejszymi grandziarza… to znaczy, pardon – jakimi tam znowu „grandziarzami”; nie żadnymi „grandziarzami”, tylko naszą najukochańszą duszeńką, panem prezydentem Piotrem Poroszenką, a grandziarzem, to znaczy – też nie wiadomo jeszcze czy „grandziarzem”, czy nadal naszą duszeńką, może nie najukochańszą, bo najukochańszą duszeńką jest oczywiście pan prezydent Poroszenko, potem – premier Arszenik Jaceniuk, później baptystowski kaznodzieja w Służbie Bezpieki, czyli Aleksander Tuczynow i dopiero potem – Igor Kołomyjski, do niedawna gubernator Dnieporopietrowska, w swoim czasie wypuszczonego mu w arendę przez premiera Arszenika. Pierwszym zwiastunem dintojry było aresztowanie pod śmiesznym na Ukrainie zarzutem korupcji ministra do sytuacji nadzwyczajnych Sergiusza Boczkowskiego i jego zastępcy Bazylego Stojeckiego. Zarzutem śmiesznym, bo korupcja nie jest tam – podobnie zresztą, jak i u nas – jakimś patologicznym marginesem, tylko centralną zasadą rządzenia. W tej sytuacji jedyny zarzut, jaki można komuś postawić, to ten, że „nie po czinu bieriosz!”, co się wykłada, że nie bierzesz według rangi. Od razu widać, że nie o żadną korupcję tu chodzi, tym bardziej, że zarzut dotyczy nawet nie broni, czy amunicji, tylko jakiejś benzyny, a więc rzeczy bez znaczenia. Prawdziwą przyczyną może być to, że kiedy wojna we wschodnich obwodach ucichła, coraz wyraźniej słychać szemrania, kto odpowiada za utratę Krymu i częściowy rozbiór kraju. W tej sytuacji nic dziwnego, że kijowski triumwirat, który nie bez przyczyny może w tej sprawie odczuwać rozmaite niepokoje, zaczyna wyrzucać na pożarcie krokodylom murzyńskich chłopców z rządowej pirogi. Ale chłopcy, to jeszcze nic – bo prawdziwe niebezpieczeństwo pojawiło się z całkiem innej strony – właśnie ze strony Igora Kołomyjskiego, który z tego powodu może zostać zdegradowany z naszej duszeńki na ohydnego grandziarza, wroga ludu pracującego miast i wsi, no i oczywiście – tajnego agenta złowrogiego Putina, których niestrudzenie demaskuje poświęcony portal „Fronda” – oczywiście w przerwach między rozważaniami nad naturą i właściwościami Szatana. Nawiasem mówiąc, Szatanem zajmował się też Stanisław Przybyszewski i na odczycie w Krakowie opisywał nawet szatańskiego phallusa; wyposażony jest mianowicie w haczyki w kształcie harpunów, no i jest zimny, jak lód. Otóż Kołomyjski przejechał do Kijowa na czele sławnych „cyborgów” z ochotniczych batalionów – na razie tylko gwoli zablokowania siedzib dwóch paliwowych spółek, które wcześniej przedstawiciele innych oligarchów w Najwyższym Sowiecie postanowili mu odebrać w tak zwanym „majestacie prawa”. Dla prezydenta Poroszenki, czy Arszenika Jaceniuka to był ostatni dzwonek, by porozganiać te wszystkie patriotyczne formacje, a przynajmniej – wcielić je do niezwyciężonej armii i w ten sposób rozciągnąć nad nimi kontrolę, bo wiadomo: strzeżonego Pan Bóg strzeże. W przeciwnym razie któż może zagwarantować, że Kołomyjski nie rozgoni tego całego Najwyższego Sowietu, a prezydenta Poroszenkę i premiera Arszenika nie zacznie uczyć, jak należy „kochać Ukrainę”? Bo sławne „cyborgi” z ochotniczych batalionów zwerbowanych i opłacanych przez Kołomyjskiego oddawały się właśnie takim czynnościom pedagogicznym. Wywoziły mianowicie osoby co do których miały wątpliwości, czy należycie kochają Ukrainę do lasu i tam dawały im pro memoria. Czy ktoś przetrwał ten naukowy eksperyment – nie wiadomo, chociaż bojownikom UPA zdarzało się niekiedy takich uczniów zostawiać przy życiu – oczywiście po uprzednim obcięciu im rąk i nóg. Myślę, że „cyborgi” miały obcykaną i tę metodę, więc nic dziwnego, że prezydent Poroszenko i premier Arszenik mógł „uczuć w sercu trwogę”. Oczywiście to dopiero początek ukraińskiej dintojry tym bardziej, że Amerykanie najwyraźniej zdecydowani są toczyć swoją grę z Moskalami aż do ostatniego Ukraińca. I to jest właśnie szansa dla naszej biednej ojczyzny – oczywiście pod warunkiem, że prezes Jarosław Kaczyński tym razem porzuciłby wątpliwości („albo starosta, albo kapucyn”) i nie tylko wysłał pana Andrzeja Dudę z panem profesorem Glińskim do Julii Tymoszenko w charakterze dziewosłębów, ale również kogoś zaufanego do Departamentu Stanu w Waszyngtonie, żeby położyli lachę na tego całego bezsensownego prezydenta Poroszenkę, któremu – tylko patrzeć – jak zaczną wyciągać rozmaite wstydliwe zakątki, czy tego całego Arszenika, a wszelkie aktywa polityczne i finansowe zainwestowali w piękna Julię, to znaczy – w małżeństwo pana prezesa Kaczyńskiego z piękną Julią. W ten sposób każdy miałby to, na czym mu najbardziej zależy. Amerykanie mogliby bez najmniejszych obaw kontynuować swoją rozgrywkę z Moskalikami aż do ostatniego Ukraińca. Julia Tymoszenko nie tylko powróciłaby w glorii do władzy, ale zapisałaby się złotymi zgłoskami w historii obydwu, a może nawet (bo czegóż to ludzie nie gadają!) trojga narodów jako „matka królów” na podobieństwo królowej Zofii Holszańskiej. Prezes Kaczyński założyłby dynastię, przez co unieśmiertelniłby się na wiele pokoleń. Polska znowu rozciągnęłaby się od morza do morza, może już nie jako „Polska”, bo musiałaby zostać nazwana chyba jakoś inaczej, ale cóż to znaczy w porównaniu z awansem do rangi europejskiego mocarstwa początkowo regionalnego, a potem – kto wie? Przeciwnicy Rosji mieliby satysfakcję ze stworzenia skutecznej zapory, monarchiści – z zainstalowania dynastii. No i wreszcie trzeba zauważyć słonia w menażerii, to znaczy – Wojskowe Służby Informacyjne. Na razie ich faworytem jest Bronisław Komorowski, ale gdyby na skutek zaaprobowanego przez Departament Stanu mariażu prezesa Kaczyńskiego z Julią Tymoszenko otworzyłyby się nowe możliwości na Ukrainie, to jestem pewien, że WSI puściłoby tego całego pana prezydenta Komorowskiego w trąbę i poparły pana Dudę tym bardziej, że i on ma Żydówkę żonę. A możliwości mogłyby otworzyć się fantastyczne właśnie pod pretekstem walki z korupcją. Walcząc z korupcją można by poodbierać nagrabliennoje oligarchom jakimś takim nie naszym i przekazać naszym – bo cóż w końcu nagradzać, jeśli nie wierność zasadom i patriotyzm? Tempus fugit, a czas ucieka, więc trzeba chwytać okazję, bo w przeciwnym razie schwyci ją ktoś inny. Jeszcze nigdy tak wiele nie zależało od jednostki, a właściwie – od Jednostki – bo pan prezes Kaczyński nie jest przecież zwyczajną jednostką. Stanisław Michalkiewicz
Szatan idzie na Pabianice Opowiadał mi mój ś.p. Szwagier, że za głębokiej komuny w Pabianicach odbywały się rekolekcje wielkopostne. Kaznodzieja dla większego efektu kazał wygasić w kościele światła, po czym wszedł na ambonę pobrzękując łańcuchami, a gdy w kościele zaległa cisza, krzyknął przeraźliwie: „Szatan! Szatan idzie na Pabianice!” Podobno to kazanie zrobiło wielkie wrażenie nie tylko na słuchaczach zwyczajnych, ale nawet i tych, którzy w kościele przebywali służbowo. Warto zwrócić uwagę, że w stwierdzeniu, że szatan idzie na Pabianice nie było żadnej przesady. Szatan – podobnie jak inne złe duchy - „krąży” po całym świecie, więc nie ma żadnego powodu, by w swych wędrówkach omijał akurat Pabianice. Nie znaczy to oczywiście, by szatan specjalnie sobie Pabianice upodobał, przeciwnie – jeśli już pokusilibyśmy się, by jakieś miasto pod tym względem wyróżnić, to już prędzej Gdańsk, będący stolicą województwa pomorskiego, w którym za przedstawiciela Belzebuba uchodzi pan Adam Darski, używający pretensjonalnego pseudonimu „Nergal” i stylizujący się na demona. Ta ostentacja przekonuje mnie, że ten cały „Nergal” to w gruncie rzeczy cienki Bolek, zwyczajny pozer, bo kiedy wystraszył się białaczki, to w akcji zbiórki szpiku kostnego odwołał się do cnót chrześcijańskich: altruizmu i poświęcenia. Pewnie wiedział, że gdyby w takich terminach odwołał się do auxiliów diabelskich, to nie tylko nie dostałby żadnego szpiku, ale jeszcze kopniaka w tyłek z okrzykiem: „do zobaczenia w piekle, frajerze!” A w piekle, jak to w piekle – nie tylko trzeba będzie przez całą wieczność wysłuchiwać kompozycji pana Darskiego na cały regulator, co już samo w sobie gorsze jest od śmierci, ale w dodatku przez cały czas będzie bolało. Więc o ile „Nergal” to zwykły podskakiewicz, do którego Belzebub nie tylko by się nie przyznał, ale nawet obraziłby się, że ktoś posądza go o wysługiwanie się takimi osobami, to w przypadku innych kolaborantów Szatana – bo chyba o nich chodzi, gdy mowa o „innych duchach złych” - sprawa jest poważniejsza. Szatan, jak wiadomo, jest przebiegły – oczywiście z wyjątkiem diabłów polskich, Rokity, czy Boruty, które nie tylko chłopi, ale nawet baby wyprowadzają w pole, o czym świadczą opowieści, jak to „baba diabła wyonacyła” - więc Szatan, jako demon przebiegły, na pewno zna porzekadło, iż najciemniej pod latarnią. Z tego powodu najbardziej podejrzani są osobnicy i środowiska uchodzące w opinii potocznej za ostentacyjnie pobożne, których nikt o bliskie spotkania III stopnia z Belzebubem by nie posądził. Weźmy dla przykładu taki „portal poświęcony” pod tytułem „Fronda”. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że trudno prześcignąć go w pobożności, bo i Szatana potrafi wytropić pod każdym krzakiem, niczym „Antifa” antysemitników, ksenofobów i homofobów, ale w dodatku – również agenturę złego zimnego ruskiego czekisty Putina, do której zalicza każdego, kto nie wykazuje dostatecznego entuzjazmu dla Arszenika Jaceniuka, albo pana Andrzeja Dudy, w którego umyśle, jak wiadomo, „zbawienia tkwi zaród”. Ostatnio „Fronda” zdemaskowała Waldemara Łysiaka, ale to nie było ostatnie słowo, bo w dwa dni później opublikowała całą galerię ruskich agentów. Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że - jak powiadają gitowcy - „wszystko gra i koliduje”, ale kiedy zwrócimy uwagę na pewien charakterystyczny aspekt tych wszystkich odkryć, od razu pojawiają się wątpliwości i to takie, które wprost wskazują na szatańskie powiązania ścisłego kierownictwa „Frondy”. Chodzi o to, że te wszystkie rewelacje ogłaszane są z naruszeniem ósmego przykazania Dekalogu, zabraniające przedstawiania fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. W takiej sytuacji szatańska inspiracja wydaje się oczywista, co naturalnie nie znaczy, że krążące tu i ówdzie fałszywe pogłoski, jakoby pan Tadeusz Grzesik podpisał z Szatanem cyrograf, według którego podjął się dyskredytowania osób publicznie znanych, które nie pasują do szatańskiej kombinacji na tubylczej politycznej scenie, w zamian za gwarancje powodzenia w biznesie, nie wydają mi się wiarygodne. Jeśli już doszukiwałbym się jakichś gwarancji, to prędzej z jakiegoś gadzinowego funduszu prasowego – bo byłbym naprawdę szczerze zaskoczony, gdyby Umiłowani Przywódcy, kierujący ugrupowaniami hojnie subwencjonowanymi z budżetu państwa, nie utworzyli żadnego gadzinowego funduszu prasowego. W ubiegłym roku na te subwencje przeznaczonych zostało 54,6 mln złotych. 20 procent tej sumy stworzyłoby już pokaźny fundusz gadzinowy, a w tej sytuacji podpisywanie cyrografu z Szatanem nie wydaje się ani konieczne, ani nawet potrzebne. Szatan takie sprawy może załatwiać hurtowo, podsuwając Umiłowanym Przywódcom stosowne pomysły. W tym akurat przypadku szatańska inspiracja wydaje się nie budzić wątpliwości zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie uzasadnienie, jakie towarzyszyło żądaniu subwencji dla partii z budżetu. Był to swego rodzaju szantaż – że jeśli partie tych subwencji nie dostaną, to będą się korumpowały. Już takie uzasadnienie budzi podejrzenia o szatańską inspirację, a staje się ona oczywista, kiedy uświadomimy sobie, że wskutek wprowadzenia subwencji dla partii politycznych ludzkie sumienia łamane są w skali masowej. Oto np. obywatele katoliccy zmuszeni są w ten sposób do opłacania dziwnie osobliwej trzódki biłgorajskiego filozofa, czy Leszka Millera. Charakterystyczne jest również to, iż nie przypominam sobie, by „Fronda”, już nie to, że z równym zaangażowaniem, ale w ogóle występowała przeciwko subwencjonowaniu partii z budżetu, bo sprawy moralności dziwnym trafem lokalizuje w niewielkiej przestrzeni inter pedes puellorum, jakby stamtąd właśnie spoglądało na świat Oko Opatrzności i tylko tyle widziało, ile można dostrzec z takiej perspektywy. Jak widzimy, poszlaki wskazujące na szatańską inspirację działalności poświęconego portalu „Fronda” są nie tylko liczne, ale i solidne. Najwyraźniej Szatan idzie nie tylko na Pabianice, ale na inne miejscowości naszego nieszczęśliwego kraju też.
Stanisław Michalkiewicz
2 kwietnia 2015 Polska ma szybko wejść do strefy euro ze strachu przed Rosją
1. Coraz częściej w debacie publicznej dotyczącej wejścia Polski do strefy euro, pojawia się argument, że powinniśmy to zrobić możliwie jak najszybciej ze względu na zagrożenie rosyjskie. Jakiś czas temu tego argumentu użył marszałek Senatu Bohdan Borusewicz udzielając wywiadu pod znamiennym tytułem „Polska pilnie do euro”, dziennikowi Rzeczpospolita. Marszałek w końcowej części wywiadu na pytanie dziennikarza „Co nam da to, że będziemy częścią strefy euro?”, odpowiada następująco: „Bezpieczeństwo. Polska musi wejść do strefy euro, bo wtedy całej Unii Europejskiej będzie zależało, żeby nas bronić”. I na kolejne „wielu ekonomistów sprzeciwia się szybkiemu wprowadzeniu euro w Polsce”, odpowiada jeszcze bardziej zdecydowanie: „decyzja o przystąpieniu Polski do strefy euro nie powinna być w rękach księgowych. To decyzja polityczna. Wejście do strefy euro wzmocni nasze bezpieczeństwo”. Kilka dni temu podobnego argumentu o przyjęciu euro ze względu na agresywne zachowania Rosji, użył doradzający rządowi Tuska a teraz premier Kopacz, Ryszard Petru przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
2. Rządząca Platforma używa dodatkowo argumentu, że kraje nadbałtyckie przyśpieszyły wejście do strefy euro, Estonia zrobiła to od 1 stycznia 2011 roku, Łotwa od 1 stycznia 2014 roku, a Litwa weszła to tej strefy od 1 stycznia 2015 roku, właśnie dlatego, że spodziewają się po tym kroku także poprawy swojego bezpieczeństwa. Rzeczywiście w strategiach bezpieczeństwa państw nadbałtyckich w szczególności w związku ze spodziewanym zagrożeniem ze strony Rosji, przyjmuje się, że wejście do strefy euro, będzie dodatkowym zabezpieczeniem przed agresją ze strony ich wielkiego sąsiada. Tyle tylko, że na dobrą sprawę nie bardzo wiadomo, dlaczego dla Rosji fakt posiadania przez jakiś kraj waluty euro, miałby być przeszkodą w agresji na niego w szczególności w sytuacji gdyby w tym kraju zagrożona była na przykład mniejszość rosyjska (a ta jest szczególnie liczna w Estonii i w Łotwie).
3. Przy tej okazji pojawiają się także sugestie, że gdyby Polska się zdecydowała na taki krok, to nie musiałaby spełniać wszystkich wymogów przewidzianych prawem europejskim. Chodzi głównie o to, żeby wprowadzać Polskę szybko do strefy euro bez przebywania naszego kraju przez 2 lata w tzw. systemie ERM2 czyli swoistym korytarzu walutowym, w którym kurs naszej waluty w relacji do euro, mógłby podlegać wahaniom tylko w przedziale + – 15%. Wprawdzie wszystkie kryteria tzw. konwergencji (jednym z nich jest konieczność przebywania kandydata do strefy euro przez 2 lata w systemie ERM2), są opisane w traktatach i odejście od nich wymagałoby ich zmiany ale być może Niemcom tak bardzo zależy, żeby wciągnąć Polskę „za uszy” do tej strefy, że takie zmiany przeforsują.
4. Mimo wielu przykładów, które jednoznacznie wykazują, że kraje których gospodarki są do tego nieprzygotowane, lądują na peryferiach strefy euro ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami, że euro to jednak drożyzna (jako że ceny wyrównują się bardzo szybko i oczywiście w górę w krajach które przyjmują euro, a płace i świadczenia emerytalno-rentowe niestety dopiero w długim okresie), a walący drzwiami i oknami do Polski na zakupy Słowacy i Litwini tylko to potwierdzają (tuż przy obydwu granicach na terenie Polski jak grzyby po deszczu powstają kolejne Biedronki, Lidle i inne sklepy sieciowe aby tylko móc obsłużyć tę turystykę zakupową), to prominentni politycy Platformy nic sobie z tego nie robią. Teraz, żeby przekonać Polaków do jak najszybszego przyjęcia, euro będą nas straszyć agresją rosyjską, tak jakby akurat waluta euro mogła nas przed tą agresją obronić (wszak Europejski Bank Centralny nie ma czołgów, a mają je Amerykanie i NATO). Kuźmiuk
Profesor Wolniewicz „ Komorowski to zdrajca” Bogusław Wolniewicz „Wiem natomiast, że Bronisław Komorowski jest zdrajcą sprawy polskiej i że prezydentem być nie powinien. To mi wystarczy by głosować na Andrzeja Dudę „...(źródło )
Marzena Nykiel” Koniec z udawaniem katolicyzmu. Czas na decyzje. Czy Komorowski potrafi stanąć po stronie prawdy?”....”Czy w tak trudnych dla Polski czasach wojny cywilizacyjnej, w ostatniej fazie rewolucji kulturowej, Polsce potrzebny jest lewicowy prezydent? Czy naprawdę mamy oddać ją w ręce człowieka, który dla zyskania poparcia elektoratu potrafi przez lata trwać w moralnej schizofrenii? Platforma Obywatelska od dawna jest już partią lewicową. Opowiada się za rozwiązaniami prawnymi o marksistowskim rodowodzie i forsuje przepisy, które skutecznie zdekonstruują struktury społeczne. Przyjęta przez Sejm Konwencja Rady Europy ws. przemocy wobec kobiet została wprowadzona siłą. Jej postulaty są zwieńczeniem długofalowej strategii demontażu społeczeństwa. O jej totalitarnym charakterze i konsekwencjach, jakie niesie pisałam wielokrotnie, więc odwołam się tutaj do wcześniejszych tekstów. „...”Jak Komorowski odpowie na apel ks. bp. Ignacego Deca, który w liście otwartym prosi o nieratyfikowanie Konwencji? Panie Prezydencie, wielokrotnie Pan określał się jako wierzący i praktykujący katolik. Jest Pan katolikiem od chwili chrztu, a zwolennikiem określonej partii od pewnego czasu. Partie i rządy przemijają, a słowo Boga trwa na wieki, słowo, którego aktualnie strzeże Kościół, którego Pan jest członkiem”....(źródło )
Dr hab. Andrzej Lewandowicz „ ...kluczowy element inżynierii reprodukcyjnej zgodnie z klasyczną wizją heroldów kontroli urodzeń. Według niej, rozwój populacji (preferencyjnie poza małżeństwem) zależeć ma od woli i potrzeb totalitarnego państwa. Promowanie przez rząd sztucznej reprodukcji opartej na eugenice i oderwaniu prokreacji od małżeństwa, „.....”Wsparcie in vitro, i to za cudze pieniądze podatników, to jednak nie „wsparcie polityki prorodzinnej” „....”Manipulacje ludzką prokreacją poprzez procedurę in vitro, która leczeniem nie jest, tylko hodowlą, z samej definicji trudno zaliczyć do działań prorodzinnych. „. ..(więcej )
Wątpliwości rozwiane! Platforma musi przestać się podszywać pod katolików. Kościół nie akceptuje in vitro”...”Metoda in vitro jest nie do pogodzenia z nauczaniem Kościoła. Nie ma możliwości żadnego kompromisu na płaszczyźnie moralnej, jeśli chodzi o tę kwestię. Każdy katolik, który jest zaangażowany w życie społeczne, polityczne, musi uwzględniać tę bezwzględną ocenę tej metody. (…) Rządowy projekt ustawy o in vitro jest z punktu widzenia nauki Kościoła nie do przyjęcia powiedział bp Artur Miziński, przedstawiciel Episkopatu Polski, tłumacząc że rządowy projekt sprzeciwia się uniwersalnym wartościom, godzi on w godność osoby ludzkiej, w prawa dziecka, w prawo do środowiska naturalnego, do poczęcia, wzrastania, rodziców. „...”Lewica – ta oficjalna i ta przyczajona (w postaci Platformy Obywatelskiej) „...” wysyła do ataku Jana Hartmanam który namawia posłów do zmiany Kościoła na bardziej otwarty. „...”To wszystko jest jakiś średniowieczny folklor. (…) Kościół bezprawnie wywiera nacisk na państwo polskie umożliwiając uregulowanie in vitro. Niech ci posłowie zobaczą jaki mają Kościół i jak są prawdziwymi chrześcijanami niech sobie wybiorą inny kościół chrześcijański. Jest ich bardzo wiele. Kościół, który nie będzie ich w ten sposób molestował „...”W swojej zapiekłej antyklerykalnej wypowiedzi Jan Hartman zdradza kilka zaawansowanych planów lewicy.— nie chodzi o neutralność światopoglądową, a o narzucenie lewackiej, ateistycznej optyki, która sprzyja przeformatowaniu narodu w łatwą do sterowania grupę społeczną;
— poglądy katolików mają zostać całkowicie usunięte z przestrzeni publicznej,o co zadba „konwencja antyprzemocowa”, gdy tylko zostanie ratyfikowana przez Bronisława Komorowskiego. Zapisano w niej przecież, że wszelkie stereotypy wynikające z tradycji i religii mają zostać wykorzenione”...(źródło )
Wywiad Ewelina Pietryga z profesorem.Stanisławem Cebratem, kierownikiem Zakładu Genomiki Uniwersytetu Wrocławskiego„Narażamy życie całej populacji”„Narażamy życie całej populacji. Wyniki analiz komputerowych są przerażające. Pokazują, że metody zwiększające częstość mutacji, takie jak in vitro, mogą zabić całą populację, nawet jeśli stosuje się je u jednego czy dwóch procent osobników. Załóżmy, że z in vitro rodzi się kobieta z wieloma defektami recesywnymi, których nie widać. W życiu spotyka mężczyznę poczętego co prawda naturalnie, ale też nie bez wadliwych genów, bo każdy z nas ma ich kilka. W jej przypadku jednak prawdopodobieństwo, że któryś z nich zetknie się z innym z pary również uszkodzonym i ujawni się defekt, jest większe. Bo ich więcej ma. Zwiększanie częstości mutacji prowadzi w końcu do osiągnięcia wartości krytycznej. A wówczas populacja ginie. To tak jak z podgrzewaniem wody. Jest coraz cieplejsza, aż zaczyna wrzeć... i znika. „....” Zarodki można przecież poddać badaniom przedimplantacyjnym i pozbyć się wadliwych... To zależy, czy chcemy pozbyć się genów letalnych czy tych, które się nam mniej podobają. To już jest metoda eugeniczna. Chcielibyśmy zająć się doborem genów do naszej przyszłej puli genetycznej. Taka dyskryminacja niepokoi mnie także jako człowieka...
W takim razie niektórzy po prostu nie powinni mieć dzieci? Tak uważam. Jeśli natura postawiła takie bariery, nie powinniśmy ich łamać. Nasza wiedza ciągle jest skromna i nie jesteśmy w stanie przewidzieć skutków zmian w naturalnych regułach gry. W naszym zakładzie badamy ewolucję populacji, używając czasem do obliczeń tysięcy procesorów. Wydaje się, że naturalne populacje balansują blisko warunków krytycznych i jeśli choć odrobinę zwiększymy częstość mutacji w genach, nawet te olbrzymie giną. W przypadku in vitro zwiększamy ją dziesięciokrotnie.
Motylek w Chinach powoduje tornado w Teksasie?Owszem. Drobna zmiana powiela się, amplifikuje. Mówi o tym olbrzymia dziedzina fizyki – teoria chaosu. Chaos nie jest bałaganem. Jego prawa rządzą wieloma dziedzinami naszego życia.
Pan myśli o ... Historii. Czy wie pani, że w procesie norymberskim lekarz Hitlera powoływał się na zalecenia Alexisa Carella, Amerykanina francuskiego pochodzenia, laureata medycznej Nagrody Nobla? Carell uważał, że należy pozbyć się „gorszych" nie tylko w komorach gazowych, ale i przez sterylizację.
Komórka jajowa widać jest dziś w cenie... To najdroższy element w in vitro. Choćby dlatego, że stymulacja hormonalna i pobieranie komórek bardzo obciąża zdrowie kobiety. Wolno ją temu poddać tylko kilka razy w życiu. Najtańszym źródłem komórek byłyby jajniki żeńskich płodów po aborcji. Komórki jajowe są tam już prawie dojrzałe.
To jakiś szatański pomysł, kto by to robił? Jeśli komórka jajowa kosztuje
5 tysięcy dolarów? Już kilkanaście lat temu informowano o tego typu pracach. Lepiej cieszmy się, że nie wpadli na ten pomysł naziści. Proszę sobie wyobrazić, jak wyglądałyby wtedy obozy dla kobiet. Aborcji poddawane byłyby Niemki zapłodnione przez rasowych Niemców. Potem z żeńskich płodów pozyskiwano by komórki jajowe, zapładniano by je plemnikami rasy panów, a zarodki można by już wszczepiać Żydówkom czy Cygankom. Ot, produkcja czystej rasy na wysoką skalę, stosowana czasem w hodowli bydła.
„Może komórka jajowa też wybiera losowo... Widzi pani, nawet słynny francuski pionier sztucznego zapłodnienia Jacques Testart wycofał się z procedury ICSI, twierdząc, że losowość jest tu absolutnie niemożliwa. Istnieje na to wiele dowodów. Ale to tylko początek różnic, bo jeśli cały proces poczęcia przeniesiemy w warunki sztuczne, to wszystko zaczyna inaczej działać. Począwszy od intensywnego podawania hormonów kobiecie, aby wywołać dojrzewanie wielu jajeczek równocześnie.
Mówi pan o hormonalnej stymulacji jajników? Tak. Proszę sobie wyobrazić, że cykle menstruacyjne kobiety z dwóch, trzech lat ściskamy nagle do jednego cyklu. W jakich warunkach dojrzewają wtedy komórki jajowe? W świetle najnowszych badań oznacza to, że ich informacja genetyczna może zostać zaburzona. Niedawno na konferencji oglądałem prezentację hodowli komórek jajowych w różnych warunkach. Zaskoczony, zapytałem badaczkę, czy wyobraża sobie, jak wpłynie to na piętnowanie rodzicielskie. Nie miała pojęcia, o czym mówię...
Ja też nie mam. Pyta pani, czym jest piętnowanie rodzicielskie? Wbrew groźnemu brzmieniu, to po prostu znakowanie informacji pochodzącej od rodziców. Człowiek, jak wiadomo, otrzymuje dwa, niemal identyczne zestawy genów; jeden od matki, drugi od ojca. Posiadamy zatem parę każdego z genów. Niektóre z nich są jednak aktywne, jeżeli pochodzą od matki, inne – gdy od ojca. Geny „pamiętają" swoje pochodzenie przez całe nasze życie. To zapobiega na przykład stworzeniu człowieka z dwóch plemników czy dwóch komórek jajowych. Jeśli jednak pamięć o pochodzeniu zostanie zaburzona, mogą pojawić się poważne wady genetyczne. Szacuje się, że po in vitro wadliwe piętnowanie zdarza się około 10 razy częściej niż przy naturalnym poczęciu. I przyczyną może nie być bezpłodność rodziców, ale sama procedura. Przy sztucznym zapłodnieniu myszy i bydła częstość defektów związanych z piętnowaniem jest podobna. A nikt nie wykonuje go u myszy z powodu bezpłodności.
Jakie defekty obserwuje się u dzieci po in vitro? Zacytuję badania dużego amerykańskiego instytutu: ciężkie wrodzone wady serca stwierdza się 2,1 razy częściej niż u poczętych naturalnie, rozszczepienie wargi 2,4 razy częściej. Cztery i pół razy częściej dzieci te chorują na zrośnięcie przełyku. To dane z ciąż pojedynczych. Defekty w ciążach mnogich są o wiele częstsze, a takich jest po in vitro 20 razy więcej. Wady te niekoniecznie są warunkowane genetycznie. Ale już w 2003 r. Brytyjczycy wykazali, że po zapłodnieniu w szkle zespół Beckwitha i Wiedemanna, związany z piętnowaniem rodzicielskim, występuje aż dziesięciokrotnie częściej.
Co składa się na ten zespół? nadwaga, deformacja twarzy, przerost języka, asymetria i skłonność do nowotworów?
Niestety, tak. Podobna skala zagrożenia wiąże się z zespołem Russela i Silvera. A to z kolei asymetria, niski wzrost i waga, duży obwód głowy i trójkątna twarz. Dzieci po in vitro częściej chorują też na nowotwory. Paradoksalnie – tak. Bo okazuje się, że niszcząc zarodki będące nosicielami na przykład genu mukowizscydozy czy anemii sierpowatej, eliminujemy hetero- zygoty. Heterozygota to osoba, która jeden gen ma dobry, a drugi defektywny. Natychmiastowy skutek usuwania heterozygot jest oczywiście pozytywny, bo mamy coraz „zdrowszą" populację, która może w pewnym momencie... zginąć. Bo jest nieprzystosowana do zmian środowiska.
Jak to? Na przykład pewne heterozygoty są odporne na malarię, a to chyba drugi w rankingu światowy zabójca. Inne łatwiej przeżywają cholerę, czerwonkę czy inne infekcje przewodu pokarmowego, które dziesiątkowały do niedawna rów- nież kraje europejskie. Niektórzy twierdzą, że jeden defektywny gen w specyficznej parze genów podnosi inteligencję. Tylko w układzie heterozygotycznym ludzie mają szansę przeżyć.”...(więcej )
Ideolog Palikota profesor Hartman „Musimy się przygotować na takie społeczeństwo, w którym wolność prokreacji będzie ograniczona(...)Będzie uważane za coś niemoralnego i niewłaściwego zdawać się na przypadek. W prokreacji ustali się taki etyczny standard, że powinna ona przebiegać pod kontrolą genetyczną. nie ma żadnej oczywistości na rzecz przewagi moralnej którejkolwiek strony alternatywy: z jednej strony prokreacja całkowicie dowolna i zdana na przypadek i prokreacja ograniczona i kierowana.(...) Taka eugenika prewencyjna stanie się za jakiś czas standardem. (...)To przestanie być uważane za niewłaściwe i niestosowne i będzie przybywać ludzi udoskonalonych genetycznie.Nadal jeszcze ludzi.. może w przyszłości już także istot które będą bardziej zmanipulowane genetycznie i nie będą podpadały pod gatunek człowieka. „..
http://naszeblogi.pl/48653-korwin-mikke-belkocze-o-vitro-sojusz-z-lewactwem
Przemysła Henzel „ Podpisanie umowy TTIP doprowadzi do utworzenia najpotężniejszego sojuszu w XXI wieku. Dzięki niej Europa oraz Stany Zjednoczone obronią swoją globalną pozycję, odnosząc znaczne korzyści gospodarcze i geopolityczne. Nowym aspektem jest także wydźwięk "kulturowo-cywilizacyjny" TTIP, który jeszcze bardziej zbliży do siebie partnerów z obu stron Atlantyku. - USA i Europa dadzą wyraźny sygnał całemu światu, że ich sojusz jest żywy, tym bardziej że Zachodowi przybywa konkurencji - stwierdził Damian Wnukowski z PISM. „..”Ale umowa, która ma charakter gospodarczy, będzie miała także skutki polityczne, ponieważ jej stronami będą uczestnicy relacji transatlantyckich, podzielający generalnie wspólne interesy i cele na forum światowym. Zacieśnienie współpracy Europy i USA, opartej na demokratycznych wartościach, będzie mieć także wydźwięk kulturowy, choć ten wątek nie jest zbyt mocno eksponowany przez polityków po obu stronach Atlantyku. „...”W przypadku pomyślnego zakończenia negocjacji nad TTIP powstanie najpotężniejszy sojusz ekonomiczno-polityczny XXI wieku, biorąc pod uwagę choćby potencjał gospodarczy czy militarny. Jak podkreśla Damon Wilson z Atlantic Council, umowa ta jest "projektem geostrategicznym", który zbliży do siebie nie tylko dwie największe gospodarki świata, ale także partnerów w sensie politycznym. - Jeśli uda nam się wypracować wspólne normy, to powstaną standardy, które zmienią obowiązujące obecnie zasady, a inne kraje będą musiały dostosować się do nas - prognozuje amerykański ekspert. „...”Handel międzynarodowy jest regulowany przez przestarzałe reguły, nawet z lat 50., w rezultacie czego zasady rządzące globalizacją mają niewiele do zaoferowania w zakresie ochrony przed dumpingiem socjalnym - oceniła polityk Partii Pracy. „....”Zdaniem europosłanki, celem TTIP powinno być np. budowanie struktur gwarantujących obronę interesu publicznego. Państwa europejskie mogłyby także efektywniej wyrażać swoje stanowisko w innych kwestiach, takich jak przeciwdziałanie zmianom klimatycznym czy nacisk na kwestię globalnego postępu społecznego. - W TTIP nie chodzi o walkę o władzę znaną z XX wieku, tylko o wpływ na kształtowanie globalizacji w XXI wieku - zaznaczyła. „...”Damian Wnukowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ocenił, że umowa przyczyni się do odnowienia wpływów politycznych i gospodarczych USA oraz Europy w światowej polityce, a także będzie "wyraźnym znakiem danym całemu światu, że sojusz transatlantycki jest wciąż żywy". „..”Jednocześnie, z uwagi na wciąż ogromne znacznie USA i UE w globalnej gospodarce i silne powiązania handlowe z innymi krajami, przyjęcie TTIP może wpłynąć na negocjacje handlowe w innych częściach świata, a nawet na wielostronne rozmowy w WTO w ramach tzw. rundy Doha - zauważył ekspert w rozmowie z Onetem. - Trzeba pamiętać, że UE i USA odpowiadają za ponad 40 proc. światowego PKB, a łącznie przypada na nie około 30 proc. obrotów handlowych na świecie - dodał, odnosząc się do potencjału inicjatywy. „..”Ostatnia szansa na wzmocnienie pozycji Zachodu. Rośnie presja na Europę i USA „...”TTIP będzie mieć także skutki geopolityczne służące umocnieniu pozycji UE i USA, co umożliwi im wyznaczanie standardów w handlu światowym, a potem być może także pewnych standardów politycznych. Rosnąca konkurencja ze strony "wzrastających gospodarek" takich jak Chiny, Indie czy Brazylia powoduje nie tylko konieczność obrony globalnej pozycji państw zachodnich, ale również konieczność reform wewnętrznych. „...”Z kolei niemiecki eurodeputowany Christian Ehler wskazał, że globalna pozycja Europy zależy od jej zdolności eksportowych. - Jeśli nie zawrzemy takiej umowy jak TTIP, to zrobią to państwa Azji. Jestem przekonany, że kluczowe dla całej umowy są zmiany w zakresie standaryzacji. Jeśli Stany Zjednoczone i Unia Europejska nie poprawią jakości swojej współpracy na tym polu, to kraje BRICS rzucą nam poważne wyzwanie w kwestii wyznaczania standardów „...”Umowa z USA to "ostatni dzwonek" dla Europy na polepszenie jej globalnej pozycji. - Pod tym względem TTIP jest dla nas pierwszorzędną okazją, ponieważ decyzje podjęte w ramach tego porozumienia będą mogły służyć za model w całym handlu światowym. Ale istnieje ryzyko, że inne regionalne bloki handlowe lub inne kraje pokonają nas i narzucą nam swoje własne reguły i zasady - w wymiarze globalnym - ostrzegła ze swojej strony Jude Kirton-Darling. „...”W takim scenariuszu konieczne będzie zwiększenie zdolności wojskowych państw europejskich oraz zwiększenie interoperacyjności na polu walki pomiędzy siłami zbrojnymi USA, Kanady i państw europejskich. Konieczne byłoby jednak wsparcie Europy przez Waszyngton w dziedzinie inwestycji, transferu technologii i know-how, co perspektywicznie, umożliwiłoby podejmowanie wspólnych działań zbrojnych np. w Afryce, w celu "wygaszania" konfliktów. Ale, jak na razie, jest to jednak kwestia zbyt "wrażliwa" - z politycznego i wojskowego punktu widzenia. „....”Wess Mitchell, dyrektor Centrum Analiz Polityki Europejskiej, zaakcentował wagę TTIP dla państw Zachodu w aspekcie polityczno-kulturowym, m.in. z uwagi na agresywną politykę Rosji. Jego zdaniem, Zachód musi zmobilizować potencjał ekonomiczny, ideologiczny i wojskowy i "postawić szlaban, by powstrzymać rewizjonistów w XXI wieku". - Moskwa dokonała już (...) wyboru. Po 20 latach nieudanych prób musimy przyznać, że Rosja Władimira Putina nie jest, i nie będzie, częścią świata Zachodu „...”Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że w wyłaniającym się świecie wielobiegunowym Zachodowi przybywa konkurencji w postaci przynajmniej kilku ośrodków politycznych, gospodarczych i kulturowych. Stanowi to znaczącą zmianę w kontekście dominacji USA w światowej polityce i gospodarce po zakończeniu zimnej wojny - zaznaczył Wnukowski. - Obecnie, mimo wciąż dużej atrakcyjności gospodarczego "modelu zachodniego", formę przeciwwagi dla niego stanowi np. polityka Chin, która może zachęcić państwa rozwijające się do odchodzenia od założeń liberalnego „konsensusu waszyngtońskiego" „...(więcej )
Eliza Olczyk rozmawia z Jadwigą Staniszkis „ W Polsce rozpoczęto proces demontażu społecznego. Rozciąga się definicję rodziny, podważa zasadę, że godność ludzka jest niezbywalna. A to może doprowadzić do zniszczenia społeczeństwa „...”W debacie publicznej pojawiła się kwestia związków kazirodczych – jednego z najgłębiej zakorzenionych społecznych tabu. Jak pani sądzi, komu potrzebna jest dyskusja na ten temat? Nikomu. To jest testowanie społeczeństwa, ile zmian jest w stanie zaakceptować. Ludzie obojętnie przechodzą obok takich delikatnych kwestii jak rozciąganie definicji rodziny, ze wszystkimi konsekwencjami tego procesu, czy podważanie zasady, że godność ludzka jest niezbywalna, choć w dzisiejszym świecie jest to jedyne zabezpieczenie ładu społecznego.”...”Ludzie jednak tego nie rozumieją. Reagują na kłótnie polityków, ale na zamach na najważniejsze instytucje już nie. Poważnym zagrożeniem dla tych wartości jest Ewa Kopacz, która – być może nieświadomie – jest gotowa naruszać najgłębszą warstwę społeczną „...”Gdzie pani widzi tę gotowość? Chociażby w forsowaniu konwencji o zwalczaniu przemocy. Ten dokument ma kluczowe znaczenie, bo jest wehikułem demontażu rodziny. Skoro konwencja dotyczy przemocy wobec kobiet i w rodzinie, a wprowadza się do niej definicję płci jako kategorii społecznej i kulturowej, to w ten sposób zmienia się charakter rodziny.Nie trzeba już być w rodzinie kobietą i mężczyzną, a przypomnę, że taka definicja jest w naszej konstytucji. Wystarczy czuć się kobietą lub mężczyzną albo odgrywać takie role społeczne i już możemy mówić o rodzinie. Taka sama sytuacja dotyczy związków partnerskich. Gdyby zostało dokładnie sprecyzowane, że w takich związkach chodzi o prawo do dziedziczenia czy podejmowania decyzji dotyczących zdrowia, to taka ustawa mogłaby być przyjęta. Ale środowiska homoseksualne nie chcą na tym poprzestać. Wolą krzyczeć, że są dyskryminowane, żeby uzyskać więcej. To jest strategia demontażu, w którą pani premier Kopacz się wpisuje.”....”Być może akceptuje aborcję eugeniczną, bo głosowała przeciwko zakazowi przerywania ciąży ze względu na występowanie wad u dziecka. A nie ma w ustawie wyznaczonych granic niepełnosprawności.Na dodatek ma wokół siebie takie osoby jak Małgorzata Fuszara, które pod pozorem niewinnej walki z przemocą w rzeczywistości przemycają coś, co ma poważne konsekwencje społeczne. To są sprawy fundamentalne. Dramat polega na tym, że takie manipulacje są możliwe, bo społeczeństwo reaguje na symbole, a nie na niuanse prawne. To pokazuje, jak łatwo można dokonać faktycznej rewolucji, jeżeli umie się operować terminami. A społeczeństwo zajęte przetrwaniem jest nieuważne.”...”Znaleźliśmy się w ogromnie niebezpiecznym momencie. Mamy do czynienia z cichą rewolucją na wielu poziomach, która jest możliwa do przeprowadzenia przy obojętności społeczeństwa. „...”Rozumiem, że jeden z tych poziomów to rewolucja społeczna? Tak. To jest rozluźnienie standardów i stworzenie pola do różnych interpretacji. Na razie wszystko jest możliwe. Możemy pójść albo w jedną, albo w drugą stronę. Ale gdy kierunek zostanie wytyczony, to nie będzie już odwrotu.”...”Ten proces demontażu społecznego rozpoczął jeszcze Donald Tusk. Jeżeli pójdziemy w tym kierunku, to wejdziemy na ruchome piaski, i to w sytuacji, gdy tożsamość narodowa stała się decydującym czynnikiem geopolitycznym. Podważenie fundamentu może doprowadzić do zniszczenia polskiego społeczeństwa. „...”Swobodny przepływ handlu usług i technologii, ale przy okazji przywileje dla wielkiego kapitału. Zawsze to jest sprzedaż wiązana. „...”Nawet wojna jest płynna, bo mówi się o wojnie hybrydowej. A więc teoretycznie jest to inna wojna niż ta, której okrutny obraz mamy głęboko zakodowany w głowie. „...”Tak samo jest z podziałem na klasy społeczne. W niektórych krajach rozpoczął się proces degradacji klasy średniej, bo po pierwsze, ten typ mieszczańskości, który ona reprezentuje, nie jest już potrzebny, a po drugie, w sytuacji, gdy rewolucja technologiczna poszła bardzo daleko, nie ma zapotrzebowania na tak wiele rąk do pracy. Dokonuje się więc przegrupowanie, za które zapłacą takie kraje jak Włochy, Grecja czy Polska. Im pokaże się miejsce w szeregu, przekonując, że nie są zdolne do uczestniczenia w rewolucji technologicznej, a więc mogą być wyłącznie rezerwuarem taniej siły roboczej. „...”Ale Polska, jeżeli chce przetrwać w tych zmieniających się warunkach, musi zachować podstawowe instytucje – rodzinę, godność osoby ludzkiej. Za 15 lat możemy się obudzić w świecie, w którym jednych ludzi trzeba klonować, bo mamy kryzys demograficzny i potrzeba rąk do najprostszych prac fizycznych, a do naturalnych relacji będą wybierani ludzie z elit. Geny będzie się brało od pięknych, zdolnych, przebojowych, energicznych. „..”Jedyną obroną przed takim rozwojem sytuacji jest Kościół katolicki, który broni niezbywalnej godności jednostki ludzkiej. Niestety, poziom Kościoła też nie jest za wysoki. Kościół stał się znużonym bastionem. Jego hierarchowie nie potrafią ludziom wytłumaczyć, co jest sprawą fundamentalną. Ograniczają się do postawy „nie, bo nie". To jest poniżej wyzwań i procesów, w których uczestniczymy. „..”Dlatego powtarzam, że Polska, która nie ma szans na bycie w awangardzie, musi zachować fundament społeczny. Tymczasem jego destrukcja odbywa się od niechcenia, przez nieuwagę, jako uboczny produkt bezmyślnego oportunizmu. I to jest moment zwrotny w naszej historii. „...”Bo to my w dużym stopniu wepchnęliśmy Ukrainę w konfrontację z Rosją. Momentem, w którym to się stało, była wizyta trzech szefów MSZ na Majdanie.Radosław Sikorski wepchnął Ukrainę na ścieżkę konfrontacji, a Zachód mu na to pozwolił, sądząc, że wie on lepiej, jak wyglądają relacje na Wschodzie. Niestety, to była czysta improwizacja, za którą Ukraina zapłaci wysoką cenę utraty części terytorium. Bo jedyną szansą dla tego kraju była depolityzacja procesu przesuwania się na Zachód. Tworzenie strefy wolnego handlu z UE, a równocześnie uczestniczenie w unii celnej z Rosją. Polska bardzo wiele zrobiła, żeby nie dać czasu Ukrainie na ewolucję. I gdy teraz mówimy, że najważniejsze jest nasze własne bezpieczeństwo, że nie będziemy wychodzić przed szereg, to jest to po prostu nieprzyzwoite. Ukraina nam tego nie zapomni. Tak jak nie zapomniała, że Józef Piłsudski zdecydował się na obronę kraju przed Rosją bolszewicką dopiero na linii Wisły. I tak jak z kolei Gruzja pamięta Lechowi Kaczyńskiemu pozytywne zaangażowanie w jej sprawy” ….(więcej )
Profesor Andrzej Zoll „ Konwencja ds. przemocy to zamach na naszą cywilizację.”....”Istnieje podejrzenie, że Konwencja przeciw przemocy wobec kobiet i przemocy domowej jest w istocie zamachem na naszą cywilizację „..”Na przykład: stwierdza się, że płeć społeczno-kulturowa oznacza „społecznie skonstruowane role zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn”. Nie bardzo rozumiem po co w ogóle ta definicja została umieszczona i co ona ma oznaczać i to budzi wątpliwości. W innym artykule wymienia się płeć biologiczną obok płci społeczno-kulturowej, co sugeruje, że są to pojęcia rozłączne. Zaczyna mnie to niepokoić, więc pytam, co ma być treścią definicji płci społeczno-kulturowej? Moje poważne wątpliwości budzi też przepis z art. 12, który stwierdza, że „strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian, wzorców społecznych i kulturowych, dotyczących zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk, opartych na idei niższości kobiet, na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn”. Uważam, że to jest przepis najbardziej kontrowersyjny, bo wprowadza on zobowiązanie stron do wykorzenienia tradycji. Rozumiem, że może chodzić tu o tradycję, w oparciu o którą występuje idea niższości kobiet albo stereotypowy model roli kobiet i mężczyzn. Ale jeśli zestawi się to z definicją płci społeczno-kulturowej, to zauważymy, że mówi ona o tym, że chodzi tu o role, które społeczeństwo przypisuje kobietom i mężczyznom, a więc i tradycję tego społeczeństwa, które buduje pewne stereotypy ról kobiety o mężczyzny. Osobiście nie nazywałbym tego stereotypami, bo chodzi o pewne funkcje. Równouprawnienie kobiet i mężczyzn to kanon dzisiejszego porządku prawnego, ale nie oznacza to tożsamości funkcji społecznych, bo już tak jesteśmy skonstruowani, że pełnimy różne funkcje społeczne. Boję się, że pójdziemy w tym kierunku interpretacji, iż należy wyplenić to wszystko, co wiąże się ze wszystkimi funkcjami społecznymi, spełnianymi przez kobietę i mężczyznę. Konwencja jest więc projektem bardzo gruntownej przebudowy naszego społeczeństwa…Całej naszej cywilizacji. Rodzi się podejrzenie, że jest to zamach na naszą cywilizację. Widzę to niebezpieczeństwo.”....”A tu strony przyjmują na siebie obowiązek, sformułowany w punkcie 5 art. 12: „Strony gwarantują, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja, tzw. honor nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy, objętych zakresem niniejszej Konwencji”. Trzeba mocno podkreślić, że w naszej kulturze ustawianie religii chrześcijańskiej na równi z innymi czynnikami, np. tzw. „honorem” jako wspomagające przemoc, jest nadużyciem. „....”W efekcie będzie zakwestionowane chrześcijaństwo…I o to chodzi. Dorobek chrześcijański nie wiąże się z przemocą, Kościół prowadzi najwięcej placówek, pomagających ofiarom przemocy i kobietom w trudnej sytuacji życiowej. Zaś jednym z najcenniejszych owoców chrześcijaństwa jest uznanie niezbywalnej godności człowieka jako istoty, którą stworzył i odkupił Bóg.”. ...(więcej )
Marzena Nykiel „.”W krótkim czasie zręczna i bystra kampania medialna może przemienić wspólnotę gejowską w matkę chrzestną cywilizacji zachodniej— pisał Marshall Kirk w 1987 r. na łamach gejowskiego pisma „Guide Magazine”. Swoje abecadło homopropagandy rozwinął w wydanej dwa lata później książce „Po balu. Jak w latach 90. Ameryka pokona swój strach i nienawiść wobec gejów”. ...”Aby skutecznie przebić się z przekazem, trzeba dotrzeć do najbardziej konserwatywnych struktur za pomocą mediów i „pożytecznych idiotów”. Jak to zrobić? Bardzo prosto:„wykorzystać film i telewizję, atakować Kościoły”.Przepisy szczegółowe mówią o tym, by wplatać wszędzie wątki homoseksualne, zwłaszcza w filmach, reklamach, literaturze, programach telewizyjnych, pismach kolorowych. Przy rozmiękczaniu przekazu medialnego, należy budować front walki z Kościołem – ośmieszać, pomawiać, kompromitować, lekceważyć, mówić o zacofaniu i zaściankowości. Gdy już uda się osłabić jego autorytet, oddawać głos pseudo-katolikom, którzy będą mówić o tolerancji, zgodności też tu nieustanną walkę z Kościołem katolickim. Lobby homoseksualne podkopuje jego autorytet, wyciąga na wierzch bolesne, ale jednostkowe skandale i rozdmuchuje je do monstrualnych rozmiarów, przedstawia Kościół jako średniowieczny zaścianek, który nie nadąża za nowoczesną psychologią. „...(więcej )
„Podczas wizyty w Wolsztynie prezydent złożył kwiaty przed pomnikiem Powstańca Wielkopolskiego. Komorowski dziękował zgromadzonym na rynku za obecność i mówił, że traktuje ją jako „poparcie programu, który zakłada jeszcze mocniejsze zakorzenienie Polski w świecie zachodnim, w świecie Unii Europejskiej”. Przecież wszyscy czujemy, że im mniej jest bezpiecznie na Wschodzie, tym bardziej chcemy być cząstką świata bezpiecznego, zamożnego, świata Unii Europejskiej, świata wielkiego, silnego Zachodu, bo to jest kwestia naszego bezpieczeństwa i naszej przyszłości”...”Dzisiaj znowu są głośni wrogowie Unii, przeciwnicy polskiego członkostwa w Unii Europejskiej. Dziś znowu gwiżdżą ci, którzy chcieliby, żeby Polska stała w miejscu, a nie rozwijała się w oparciu o fundusze europejskie. Mogą sobie gwizdać, mogą sobie krzyczeć i protestować. Tu w Wolsztynie, w Wielkopolsce, w całej Polsce widać, że to my mieliśmy rację i wiedzieliśmy, co jest dobre dla Polski, że dobre jest zakorzenienie w Unii, w świecie Zachodu „...”Od tego, jak wykorzystamy środki finansowe z UE, także w obszarze rolnictwa, będzie zależało to, czy w przyszłości będziemy sobie lepiej radzić w świecie skazanym na konkurencję; także rolnictwa wewnątrz UE „...(źródło )
Po latach dyskusji o gender w oficjalnym Słowniku Szwedzkiej Akademii (SAOL) pojawił się zaimek "hen". Jest neutralną płciowo alternatywą dla słów określających "jego" i "ją". ….”Debata nad nowym zaimkiem rozgorzała w 2012 roku, gdy autor popularnych książek dla dzieci "Kiwi i pies potwór" używał w swoich publikacjach tylko nowego zaimka. Od tego momentu presja wywierana na Szwedzkiej Akademii rosła. „...(źródło )
Posłom popierającym in vitro abp Hoser grozi ekskomuniką. Tak mocne ostrzeżenie dla polityków, którzy opowiedzą się za metodą sztucznego zapłodnienia, jeszcze ze strony Kościoła nie padło”…” Abp Henryk Hoser, szef Zespołu Ekspertów Episkopatu ds. Bioetycznych, na pytanie dziennikarza PAP, czy posłowie, którzy publicznie deklarują się jako katolicy, a popierają in vitro (z mrożeniem zarodków), "muszą się liczyć z ekskomuniką", odparł: - Jeżeli są świadomi tego, co robią, i chcą, by taka sytuacja zaistniała, jeżeli nie działają w kierunku ograniczenia szkodliwości takiej ustawy, to moim zdaniem automatycznie są poza wspólnotą Kościoła.Abp Hoser miał na myśli to, że politycy sami wykluczają się z Kościoła, popierając in vitro. Tak działa ekskomunika - potwierdzenie ze strony Kościoła nie jest potrzebne.” ...(więcej )
Chiny „Australia – wbrew stanowisku USA – dołączyła do nowego chińskiego banku”....”„Sydney Morning Herald” poinformował we wtorek, że australijski rząd właśnie zmienił stanowisko w sprawie nowo tworzonego banku inwestycyjnego w Azji – konkurencji m.in. dla Banku Światowego oraz MFW - i że zamierza dołączyć, wbrew stanowisku Waszyngtonu, do grona państw członkowskich. Bank AIIB startuje z kapitałem zakładowym 100 mld dolarów. Połowę środków wyłoży Pekin. Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) wsparły – poza krajami azjatyckimi i bliskowschodnimi – także Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Włochy. Nad przystąpieniem do banku zastanawiają się Szwajcarzy i Luksemburczycy oraz Koreańczycy z Korei Południowej.”...”O powołanie nowego banku inwestycyjnego zabiega Pekin, sfrustrowany dominacją na świecie trzech głównych instytucji finansowych: Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Azjatyckiego Banku Rozwoju, w którym dominuje kapitał japoński. „...”Chiny zainteresowane są tworzeniem nowych organizacji finansowych, które byłyby konkurencją dla systemu amerykańsko-europejsko-japońskiego. Stąd m.in. wspierają Nowy Bank Rozwoju powołany przez tak zwane kraje BRIC, do których należą Rosja, Indie, Brazylia i Republika Południowej Afryki. „...”Z nowym bankiem chce współpracować Azjatycki Bank Rozwoju. Szef ADB Takehiko Nakao powiedział agencji AP, że tworzony przez Chińczyków bank może być potencjalnym partnerem, a nie rywalem. „...(źródło )
Chiny przyjęły narodowy plan rozwoju nowego drogowego i morskiego Szlaku Jedwabnego, informuje chińska agencja Xinhua. „...”Przypomina ona, że projekt reaktywowania Szlaku Jedwabnego, łączącego kraje Azji, Europy i Afryki, zaproponował prezydent Xi Jinping w 2013 roku. „...”Zgodnie z przyjętym dokumentem, kraje leżące wzdłuż tych szlaków powinny rozszerzyć zakres i skalę walutowych operacji typu swap, rozliczeń oraz otworzyć i rozwijać azjatycki rynek obligacji. Zakłada się, że „należy zwiększyć wysiłki” w celu powołania Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), Nowego Banku Rozwoju (NDB) krajów BRICS oraz ustanowienia Organizacji Współpracy Szanghajskiej (SCO). „...”Jak informuje Shanghai.Daily.com, w odpowiedzi na rządowy plan Izba Handlowa Eksportowo-Importowa (SCCII) utworzyła alians handlowy Jedwabnego Szlaku, z udziałem 92 podmiotów krajowych i zagranicznych „..”Jak oświadczył prezydent Xi Jinping, reaktywacja Jedwabnego Szlaku może przyczynić się w ciągu dekady do wzrostu handlu krajów leżących wzdłuż niego do 2,5 bilionów dolarów.Dla porównania, wymiana handlowa Chin z krajami Unii Europejskiej w 2013 r. wyniosła 428,1 mld euro (466.1 mld USD). „....„Projekt ten obejmuje rozbudowę i budowę sieci linii kolejowych, autostrad, rurociągów naftowych i gazowych, sieci energetycznych i Internetu oraz infrastruktury morskiej w Azji Środkowej, Zachodniej i Południowej, w kierunku do Rosji, Grecji i Omanu. „...(źródło )
„Podczas swej wizyty w Chinach premier Kazachstanu podpisał umowy handlowe, które łącznie opiewają na kwotę 23,6 mld USD.Podpisane przez premierów umowy handlowe zakładają wymianę handlową oraz inwestycje w dziedzinie metalurgii, produkcji szkła, rafinacji ropy naftowej, energii wodnej oraz produkcji samochodów. Kazachski premier uważa, że podpisanie umów to "dobry start" na przyszłość współpracy pomiędzy obydwoma państwami.
Podpisanie umowy z Kazachstanem umacnia wpływy Chin w regionie Azji Centralnej, która kiedyś była wyłączną domeną wpływów politycznych oraz gospodarczych Federacji Rosyjskiej.”..(źródło )
Sądownictwo „ Wśród obywateli panuje przekonanie, że wyroki sądowe mają niewiele wspólnego ze sprawiedliwością i, jak pokazują badania , 63% Polaków nie wierzy w niezawisłość sędziów, a tylko 14% ma zaufanie do polskich sądów (CBOS 2013). „...(źródło )
„Połowa mieszkańców Tajwanu uważa, że praca w Chinach da im lepsze możliwości rozwoju kariery i wyższe wynagrodzenie.W grupie wiekowej 20-29 lat 34% osób deklaruje chęć pracy w Chinach, jeżeli nie znajdzie satysfakcjonującego miejsca zatrudnienia na Formozie. W grupie 30-39 lat odsetek ten wynosi 32%, a wśród osób w wieku 40-49 lat 22%.Zdecydowanie ponad połowa osób z każdej grupy wiekowej przyznaje jednak, że Chiny dają możliwość osiągnięcia lepszych zarobków i szerszych ścieżek rozwoju kariery zawodowej.”...(źródło )
„Produkcja gospodarcza w USA była w 2014 r. aż o 1 bln USD niższa niż prezydent Barak Obama obiecywał w lutym 2010 r. w swoim planie finansowym.To jakieś 3 tys. USD mniej na każdego mężczyznę, kobietę i dziecko w USA. Portal dailycaller.com wskazuje, że dane te ilustrują olbrzymią różnicę między prezydenckimi obietnicami związanymi z pochwałami dot. postępowych i lewicowych działań gospodarczych mających stymulować ekonomię a ciężkim życiem codziennym w Ameryce.Porażka Obamonomiki została też wykazana 28 marca, gdy rząd federalny przyznał, iż w 2014 r. wzrost gospodarczy w USA wyniósł 2,2%.”...(źródło )
Ważne Ideolog Palikota profesor Hartman „Musimy się przygotować na takie społeczeństwo, w którym wolność prokreacji będzie ograniczona(...)Będzie uważane za coś niemoralnego i niewłaściwego zdawać się na przypadek. W prokreacji ustali się taki etyczny standard, że powinna ona przebiegać pod kontrolą genetyczną. nie ma żadnej oczywistości na rzecz przewagi moralnej którejkolwiek strony alternatywy: z jednej strony prokreacja całkowicie dowolna i zdana na przypadek i prokreacja ograniczona i kierowana.(...) Taka eugenika prewencyjna stanie się za jakiś czas standardem. (...)To przestanie być uważane za niewłaściwe i niestosowne i będzie przybywać ludzi udoskonalonych genetycznie.Nadal jeszcze ludzi.. może w przyszłości już także istot które będą bardziej zmanipulowane genetycznie i nie będą podpadały pod gatunek człowieka. „....(więcej)
Wikipedia „Delegitymizacja władzy - utrata aprobaty społecznej (legitymizacji) przez władzę. Polega na różnie motywowanym, fragmentarycznym lub całkowitym, krótkookresowym lub trwałym wycofaniu akceptacji różnych kręgów społeczeństwa dla systemu politycznego i podmiotów władzy; jest to spadek zdolności systemu do zaspokajania potrzeb społecznych; źródłem delegitymizacji jest niezadowolenie wynikające z tego, że system polityczny traci swoją sprawność zaspokajania żądań kierowanych pod jego adresem. Odwrotną do delegitymizacji jest legitymizacja systemu politycznego. „...”delegitymizacja całościowa - taka, która prowadzi do pełnej zmiany systemu społecznego w wymiarze politycznym i gospodarczym, strukturalnym i proceduralnym, najczęściej ma przebieg rewolucyjny; „ ...(więcej )
Mój komentarz Komorowski to lewak , nie jest katolikiem . To człowiek, który idzie na sznurku fanatyków politycznej poprawności i gender. I tutaj warto wrócić do słów Wolniewicza ,że Komorowski to zdrajca sprawy polskiej. Komorowski , być może w swej bezmyślności wyniszcza Polskę i Polaków . Wyobraźmy sobie że Komorowski jest prezydentem następne dwadzieścia , trzydzieści lat a Kopacz w tym czasie premierem. I załóżmy że to co planuje Kopacz i lewactwo koło niej zostaje zrealizowane. Z Polski nie zostanie kamień na kamieniu. Komorowski wspiera najbardziej antypolskie trendy i kierunki polityczne, etyczne i gospodarcze. Pierwszy to homoseksualizacja i pedofilizacja Polski, czego przykładem jest konwencja przemocowa oraz seksualizacja dzieci w szkołach . Walka z kościołem Drugi trend to utrzymywanie socjalistycznego ustroju Konsensusu Waszyngtońskiego . Co doprowadza do zniszczenia gospodarczego i i społecznego Polski. Trzecie to przekształcanie Polski w nową Generalną Gubernie Marek Mojsiewicz
Jazgoty na tle milczenia W miarę zbliżania się terminu wyborów tubylczego prezydenta, nasila się wojna na górze, niczym walka klasowa w miarę postępów socjalizmu. Jeszcze nie został rozstrzygnięty fundamentalny spór o różnicę łajdactwa, a już okazało się, że Polakom grozi straszliwe niebezpieczeństwo w postaci wciągnięcia naszego nieszczęśliwego kraju do unii walutowej. To wciągnięcie zostało co prawda przesądzone w traktacie akcesyjnym, który Polska – w odróżnieniu od Wielkiej Brytanii, czy Szwecji, które przystąpienia do unii walutowej odmówiły – przyjęła bez żadnych zastrzeżeń, za aprobatą wszystkich ugrupowań parlamentarnych – również tych, które dzisiaj dostrzegają w tym wielkie niebezpieczeństwo – ale skoro jest rozkaz, żeby „pięknie się różnić”, to nie ma rady – jakieś różnice trzeba wymyślić, choćby i na poczekaniu. Na szczęście do wojny na górze zostały wciągnięte również niezawisłe sądy. Które dokazują, aż miło popatrzeć, dzięki czemu pojawiły się nowe wątki polemiczne, które pozwolą na podtrzymanie emocjonalnego napięcia elektoratu bez konieczności poruszania jakichkolwiek ważnych problemów państwowych, z którymi przecież i tak nikt nie wie, co zrobić, zwłaszcza bez pozwolenia wicekróla. Tedy spokojni o dalszy rozwój dialogu na tubylczej scenie politycznej, możemy podnieść nieco głowy i rozejrzeć się po świecie, gdzie dzieją się rzeczy znacznie ciekawsze nawet od fundamentalnego sporu o różnicę łajdactwa, który wydaje się zresztą daleki od rozstrzygnięcia, a nawet – od powracającego sporu o przyczynę katastrofy smoleńskiej. Nawiasem mówiąc, tajny współpracownik ostatnio mi doniósł, że podczas najbliższych obchodów miał paść najwyższy rozkaz zakończenia tego sporu. Skoro jednak okazało się, że z rewelacjami wystąpiła strona niemiecka, rozkazy zostały odwołane i nic nie stanie na przeszkodzie, by ta katastrofa nadal była wykorzystywana w walce politycznej, być może nawet do 2027 roku. Okazuje się, że bez tajnych współpracowników byłoby znacznie trudniej i dlatego ja też chętnie korzystam z ich usług, zwłaszcza, że w Polsce nie było lustracji, więc co będę sobie żałował? Ci tajni współpracownicy na moją prośbę śledzą izraelskie media, z których można dowiedzieć się znacznie więcej również na temat przyszłości naszego nieszczęśliwego kraju, niż z tubylczych niezależnych mediów głównego nurtu, gdzie resortowa „Stokrotka” czerpie ze skarbnicy pana generała Marka Dukaczewskiego, który najlepiej wie nie tylko jak jest, ale przede wszystkim – jak będzie. Otóż kiedy nasi Umiłowani Przywódcy prześcigają się w obmyślaniu coraz to nowych sposobów spacyfikowania Rosji, albo przynajmniej – złego Putina, w Lozannie prowadzone są rozmowy sześciu państw poważnych z przedstawicielami Teheranu na temat irańskiego programu nuklearnego. Z jednej strony bierze w nich udział złowrogi Iran, a z drugiej – Stany Zjednoczone, Rosja, Francja, Wielka Brytania, Niemcy i Chiny. Okazuje się, że Rosja nie przestając być wrogiem, znowu jest sojusznikiem naszych sojuszników – przynajmniej w kwestii złowrogiego Iranu. No dobrze – ale dlaczego właściwie w Lozannie tak się cackają z tym Iranem, zamiast zwyczajnie go zbombardować – jak proponował izraelski premier Beniamin Netanjahu? Najprawdopodobniej dlatego, żeby złowrogi Iran przyłączył się na dobre do antyislamskiej koalicji. Złowrogi Iran tego nie wyklucza, ale chciałby wiedzieć, co za to dostanie – no i właśnie o tym rozmawia się w Lozannie. Na razie uradzono, by pozwolić Iranowi na 6 tysięcy wirówek, ale wszystko rozbija się o niezgodę Teheranu, by irański uran magazynowany był w Rosji. No proszę! To Stany Zjednoczone nie miałyby nic przeciwko temu, by zimny ruski czekista Putin został strażnikiem irańskiego uranu? Nie mają nic przeciwko temu, by lis pilnował kurnika? Jestem pewien, że pan poseł Paweł Kowal nigdy by na coś takiego nie pozwolił – no ale właśnie dlatego może on tylko groźnie kiwać palcem w bucie w studio u resortowej „Stokrotki”, przesadzonej na tubylczy grunt przez samego Iwana Miczurina. Tymczasem u nas o Lozannie cyt! Najwyraźniej poprzebierani za dziennikarzy konfidenci jeszcze nie dostali rozkazu, co i jak nawijać – a przecież te liryki lozańskie mogą mieć pierwszorzędne znaczenie nie tylko dla przyszłości Ukrainy, ale i dla naszego nieszczęśliwego kraju. Żeby to lepiej zrozumieć, warto przypomnieć zdumiewającą w swej szczerości deklarację izraelskiego ministra Silvana Szaloma z 4 października 2013 roku. Zauważył on, że „kiedy Iran będzie miał własną bombę atomową, wtedy Turcja, Egipt i Arabia Saudyjska będą chciały własnych bomb i cały region całkowicie się zmieni. W takiej sytuacji, gdy nasi sąsiedzi będą posiadać broń jądrową wycelowaną w miasta Izraela, kto będzie chciał mieszkać w Izraelu?” Dopiero w świetle tej deklaracji lepiej rozumiemy zarówno przyczyny politycznego przewrotu na Ukrainie, jak i obecną ofertę słynnego grandziarza finansowego Jerzego Sorosa, że gotów jest zainwestować tam co najmniej miliard dolarów, jak i oświadczenie izraelskiego prezydenta, Reuwena Rivlina, który w przeddzień przyjazdu do Warszawy na uroczystość otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich powiedział Polskiej Agencji prasowej, że „pamięta” o roszczeniach majątkowych wobec Polski oraz o „złożonych obietnicach i podpisanych umowach”. Zgodnie z zasadą Murphy’ego, jeśli coś złego może się stać, to na pewno się stanie, toteż każdy rozumie, że skoro wielka szóstka namawia się w Lozannie ze złowrogim Iranem, to nic dziwnego, że i Izrael rozgląda się za alternatywną, bezpieczniejszą lokalizacją. A ponieważ naszym Umiłowanym Przywódcom w tak ważnej sprawie nie wolno nawet groźnie kiwnąć palcem w bucie, to milczą, jak zaklęci – bo i cóż mogliby powiedzieć? Stanisław Michalkiewicz
3 kwietnia 2015 Prokuratura odważyła się jednak wszcząć śledztwo w sprawie prywatyzacji CIECH S.A.
1. Jak poinformował zastępca szefa Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie prokurator Waldemar Tyl, prokuratura ta wszczęła śledztwo w sprawie prywatyzacji pakietu większościowego spółki CIECH S.A. Prowadzone śledztwo dotyczy niedopełnienia obowiązków i nadużycia udzielonych uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez osoby zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi Skarbu Państwa w związku do zbycia akcji CIECH S.A. Chodzi prawdopodobnie między innymi o podsekretarza stanu w resorcie Skarbu Państwa, który nadzorował tę prywatyzację.
2. Przypomnijmy tylko, że po ujawnieniu w połowie marca przez szefa CBA, że przekazał tej prokuraturze kolejne 11 nagrań z podsłuchanymi rozmowami polityków i biznesmenów, a także w związku z opublikowaniem przez TV Republika w połowie lutego treści meldunków operacyjnych składanych przez osobowe źródła informacji agentom tego Biura, do akcji wkroczyła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. Zażądała ona od Prokuratury Okręgowej materiałów dotyczących prywatyzacji CIECH S.A. na rzecz firmy Jana Kulczyka, w tym w szczególności treści rozmowy pomiędzy wiceministrem Skarbu Państwa Rafałem Baniakiem a lobbystą i przyjacielem wielu prominentnych polityków Platformy, Piotrem Wawrzynowiczem. Wcześniej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przy prywatyzacji CIECH S.A. złożyli do prokuratury przewodniczący Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro i poseł Patryk Jaki.
3. Przypomnijmy także, że tuż przed wybuchem afery taśmowej na początku czerwca 2014 roku resort skarbu wyraził dosyć nagle zgodę na odsprzedanie będącego w jego posiadaniu pakietu kontrolnego akcji CIECH S.A. (około 38%) po cenie 32,13 zł za jedną akcję na rzecz jednej ze spółek Holdingu Jana Kulczyka, KI Chemistry (sumarycznie Skarb Państwa uzyskał z tej transakcji 619 mln zł od inwestora i 22,5 mln zł wcześniej wypłaconej dywidendy). Transakcja odbyła się w wyniku ogłoszonego przez tę spółkę w marcu 2014 roku wezwania do sprzedaży blisko 34,8 mln akcji CIECH S.A. (66% wszystkich akcji) po 29,5 zł za jedną akcję Przedstawiciele resortu skarbu wielokrotnie publicznie twierdzili, że oferowana cena jest za niska i już przed finalizacją transakcji, inwestor zdecydował się podwyższyć cenę o 2,5 zł za akcję i zakup doszedł do skutku. Z materiałów CBA ponoć wynika, że to symboliczne podniesienie ceny zakupu akcji przez inwestora było przeprowadzone po to aby „zamydlić oczy” przyszłym kontrolerom tej transakcji i przy okazji opinii publicznej, a przedstawiciele resortu skarbu za swoją uległość wobec inwestora, zostali sowicie „wynagrodzeni pod stołem”. Zdaniem ekspertów Skarb Państwa stracił na tej transakcji przynajmniej kilkaset milionów złotych, wszak pozbył się pakietu kontrolnego jednego z liderów europejskiego rynku chemicznego, koncernu w którego składzie znajduje się 30 spółek krajowych i zagranicznych o przychodach ponad 4 mld zł rocznie.
4. Do tej pory tzw. afera taśmowa, a dokładnie zawartość podsłuchanych rozmów pomiędzy wieloma politykami Platformy (często ministrami), innymi wysokimi urzędnikami państwowymi (między innymi prezesem NBP), prezesami ważnych spółek Skarbu Państwa i różnej maści lobbystami, niespecjalnie interesowała prokuraturę. Dopiero kolejne informacje na ten temat prezentowane w niezależnych mediach (między innymi w TV Republika), zdopingowały Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie do przejęcia materiałów dotyczących wątku prywatyzacji CIECH S.A. z Prokuratury Okręgowej. Miejmy nadzieję, że będzie to śledztwo intensywne. Kuzmiuk
Ukraina na równi pochyłej?
*Za złodziejami – rzeźnicy *Wyczytane u Tuwima: kto komu głowy nie urwie...
*Priorytety ambasadora Pyatta * Polska lewica w rozsypce, ale jest PO
„Praecedent fures, sequantur carnifices” – „Pierwsi niech idą złodzieje, za nimi niech postępują rzeźnicy” – taką podobno kolejność okolicznościowego pochodu ludności Rzymu ustanowił jeden z cesarzy. Prezydent Putin i jego ludzie nieco zmodyfikowali tę formułę: pierwsi idą zatwardziali, niepokorni złodzieje, którym następują na pięty rzeźnicy z KGB, a za rzeźnikami idą sobie spokojnie złodzieje skruszeni, posłuszni, już uświadomieni, skąd wyrastają ich fortuny.
Chodorowskiego, „geniusza finansowego”, jak pisała o nim prasa żydowska, geniusz opuścił natychmiast po tym gdy nadto rozdokazywał się politycznie i zimny czekista Putin przypomniał mu, skąd wyrasta jego majątek. Zaraz „z patrona zrobił się kondel”. Teraz cicho siedzi za granicą, zobowiązawszy się trzymać mordę w kubeł. Mniej pokory przejawił inny żydowski grandziarz, też geniusz, a jakże, Borys Berezowski: nie tylko z dalekiego Londynu urągał Putinowi, ale ośmielił się nawet za plecami rządu angielskiego (który litościwie udzielił mu azylu) proponować Putinowi powrót na jego łono, oferując „na przeprosiny” wiedzę, pozyskaną w Londynie... Nic też dziwnego, że bez swej wiedzy i zgody powiesił się w strzeżonej jak twierdza kamienicy w Londynie. Ciekawe to wszystko tym bardziej, że finansowe kariery żydowskich „geniuszów” w Rosji i poza nie byłyby możliwe bez przynajmniej wstępnego finansowego wsparcia agentów Mosadu za pośrednictwem rozmaitych „finansistów” i „filantropów”, których Jerzy Soros jest dobitnym przykładem. Co nie udawało się tym grandziarzom w Rosji – szło lepiej w Ukrainie, gdzie woda bardziej mętna, stosunki miedzy służbami rosyjskimi, ukraińskimi, amerykańskimi, izraelskimi, niemieckimi bardziej skomplikowane. Tu powyrastali zatem i „piękna Julia” (zaczynała od handlu porno-kasetami, ale mąż był w KGB) i Igor z Kołomyi – stąd Kołomyjski, i Arsen Jaceniuk, obecny premier (tak genialny, że w wieku ledwo dwudziestu lat został dyrektorem wielkiego banku!), i inni „geniusze”, jak Pińczuk ( u którego robi teraz Kwaśniewski), i Poroszenko, sam prezydent. Wszystko szło dobrze, dopóki Barak Obama nie zechciał zrewanżować się Putinowi za powstrzymanie „arabskiej wiosny” w Syrii i nie przygotował Majdanu, z poduszczenia - jak się wydaje – swych żydowskich doradców w Białym Domu. Z tą chwilą trzeba się było zdeklarować: za Moskwą i Berlinem - czy za Waszyngtonem, więc „terytorium okupowanym przez Izrael”, jak to okresie Pat Buchanan? Od tej chwili na „dzikich polach” Ukrainy rozpoczęła się wielka dintojra, która – wiele na to wskazuje – jest dopiero w fazie wstępnej. Teraz się zacznie! Co tu dużo mówić: trup pada gęsto. Już od stycznia seryjny samobójca odwiedził kolejno deputowanych, gubernatorów i bezpieczniaków w osobach Michaiła Czeczotowa, Stanisława Melnyka, Ołeksandra Pekłoszenko, Mykoły Serhijenko, Serhija Waltera i Ołeksandra Bordiuka... Wewnętrzna dintojra miedzy „oligarchami” przybiera nieoczekiwane zwroty akcji: jeszcze w lipcu ubiegłego roku Igor Kołomyjski, nazwany przez Putina „złodziejem i wyjątkowym łotrem”, postawiony został przez Sąd Rejonowy w Moskwie pod śledztwem, a prokuratura rosyjska rozpoczęła jego ściganie międzynarodowym listem gończym, pod zarzutem organizowania zabójstw. Wydawało się, że ten grandziarz na trwałe przylgnął do kijowskiego Majdanu. Aliści – nie wiadomo: właśnie zdymisjonowany został przez identycznie ukorzenionego kolegę-oligrachę, bo samego prezydenta Poroszenko z funkcji gubernatora obwodu dniepropetrowskiego, i to w świetle kamer. Podobno ludzie Kołomyjskiego zabili kapitana Ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa, gdy ten chciał skonfiskować tira pełnego przemycanej z Rosji wódki... Niektórzy powiadają, że Kołomyjskiego jednak krzywda nie spotka, bo, jak to pisał nie kto inny, a Julian Tuwim: „...każdy gbur wie, głowy nie urwał, żydowskiej k... żydowska k....”(„Semi-Eros” w „Jarmarku Rymów”, Czytelnik, 1958). Prognozę tę potwierdzałby fakt, że zanim Kołomyjski został zdymisjonowany sam ambasador Stanów Zjednoczonych w Ukrainie, Geoffrey Pyatt „przeprowadził z nim rozmowę”. Uś, ja idę ja sobie wyobrazić:
- Panie Kołomyjski, wszystko można ale bez ostentacji. Po co zaraz trup?...
- Aj, aj, panie Pyatt! Czy jeden trup to zaraz ostentacja?...
Ten ambasador Pyatt, ledwo złożył swe listy uwierzytelniające w Kijowie, w sierpniu 2013 roku, już w październiku organizował tam... Międzynarodową Konferencje Walki z Antysemityzmem! Widać od razu, jakie są amerykańskie „priorytety” i amerykańskie „zaplecze” w Ukrainie. Słychać, że dymisja Kołomyjskiego to typowa „pokazucha”: przestajesz być gubernatorem, zachowujesz swe „nagrabliennoje”. Ten Kołomyjski ufundował synagogę a jego kumpel, też „geniusz”, ma się rozumieć, Wadim Rabinowicz ma nawet obywatelstwo Izraela. Czy Kołomyjski skończy jak Chodorkowski, czy jak Borys Berezowski? Czy może jak Soros zostanie wielkim filantropem? Jedno zdaje się pewne: dopiero teraz w Ukrainie zacznie się taka „transformacja ustrojowa”, że głowa mała. Nowa zmowa oligarchów skończyć się może jednak narodową ruchawką i „wzrostem nastrojów antysemickich” (co dawałoby pretekst dla międzynarodowej pacyfikacji Ukrainy) – a wojna na górze obfitować może w liczne i gęste pif-paf. Powołano właśnie polsko-litewsko-ukraińską formację wojskową: Rosjanom to ona krzywdy nie wyrządzi, ale „ukraińskim antysemitom” - w razie czego – może pokazać „ruski miesiąc”... Ukraina to łakomy kąsek... Z perspektywy wydaje się, że przepędzony prezydent Janukowycz, wierny uczeń Putina, naśladować chciał swego mistrza i przypomnieć także ukraińskim oligarchom, skąd wyrastają ich miliardowe biznesy. Wzbudziło to opór „ukorzenionych”, którzy przy pomocy Ameryki i lobby żydowskiego zorganizowali kijowski majdan. Teraz jednak – gdy konsekwencje przewrotu okazały się znacznie większe, niż przypuszczano – rozpoczęły się dintojry wewnętrzne o wielki szmal, w których mediować musi nawet ambasador Ameryki w Ukrainie! Będzie gorąco, nawet jeśli wcześniej czy później oligarchowie znajdą wreszcie jakiś zadawalający kompromis. Że dokona się to kosztem ukraińskiej ludności – to nie ulega wątpliwości, bo o prywatyzacji na Ukrainie ani słowa.. W Polsce zaś jak gdyby rozpada się lewica: Ogórkowa na prezydenta... Napieralski wlecze Millera do sądu... Palikot na wykończeniu, chociaż ciągle w pretensjach: ostatnia nadzieja Michnika?... Ale nie ma się z czego cieszyć, bo Platforma Obywatelska wchodzi w buty lewicy. Jeszcze jej trochę nie pasują, tu i tam uwierają, jeszcze musi je lepiej „rozchodzić” (ogłoszenie do gazety: „Rozchodzę tanio nowe buty” – w sam raz na kryzys!) – ale kierunek jest wyraźny: strzeże spodstolnej siuchty, jak socjalizmu. To znaczy – jak kapitalizmu, ale kompradorskiego: tylko dla swoich. Marian Miszalski
Powoli człapał konik skrajem szosy...
*Śmierć ks.Popieluszki i Niemcowa: analogie * Strefy wpływów dzisiaj
*Putin jest bardzo zajęty...Ba! *Eurosiły zbrojne, czyli niemieckie gwarancje?
Zabójstwo Niemcowa nie wygląda na „zemstę Putina”, prędzej już wygląda na rozgrywkę wewnątrz rosyjskich tajnych służb. Analogie z zabójstwem ks.Jerzego Popiełuszki w Polsce są uderzające: wyjątkowa pewność siebie sprawców i wyjątkowo szybkie ich schwytanie, plus rola „partnerki” Niemcowa, Durickiej, jakby analogiczna do roli kierowcy ks. Popiełuszki, albo owej „Inki”, obecnej przy zabójstwie Dębskiego... Krótko mówiąc: tak jakby sprawcy sądzili, że działają za zgodą lub przyzwoleniem władz i wszystko ujdzie bezkarnie, a tymczasem inna władza kontrolowała ich akcję od początku do końca. Jeśli ta hipoteza jest prawdziwa, to za czas jakiś powinny nastąpić zmiany w obsadzie rosyjskich tajnych służb, ktoś powinien polecieć na pysk, ktoś inny - awansować. Między jakimi służbami jest to rozgrywka, o jaką stawkę idzie - ja, oczywiście, nie wiem, bo nie pracuję w Instytucie Wschodnim; mam nadzieję, że tam coś wiedzą? A może i nie wiedzą? W trudnych politycznie momentach zwykle „wojskówka” rywalizuje z „cywilami”, ale przy tak rozbudowanych służbach tajnych, jak rosyjskie, możliwe są i inne wewnętrzne rywalizacje. Dziwnym trafem ten rzucający się w oczy motyw zabójstwa w ogóle nie był rozważany ani komentowany w polskich mainstreamowych mediach: w domach wisielców nie mówi się o stryczkach?... W rosyjskich tajnych służbach muszą występować poważne kontrowersje w związku z sytuacją, jaka powstała po próbie wyjścia Ukrainy – jak chcą jedni - lub wyrwania jej – jak twierdzą inni - z rosyjskiej strefy wpływów. Bo przecież nie ulega wątpliwości, że po amerykańsko-rosyjskich rozmowach, w latach 80-ych, w Rejkiawiku, Helsinkach, Waszyngtonie, na Malcie i po zjednoczeniu Niemiec zrewidowano jałtański podział stref wpływów w Europie: Rosjanie wycofali się z Europy środkowo-wschodniej i „pribałtiki” (aczkolwiek nie wiemy, czy obie umawiające się strony nie dokonały i tam „dealu” co do wpływów w poszczególnych sektorach gospodarki...); Ukrainę zaś (Białoruś, czy Gruzję i Mołdawię także?) pozostawiono w strefie wpływów rosyjskich. Oczywiście – politycy amerykańscy będą wypierać się tego nowego, pojałtańskiego podziału stref wpływów – ale przecież i „postanowienia jałtańskie” też długo ukrywano przed tzw. światową opinią publiczną... Nic też dziwnego, że próba naruszenia nowych postanowień względem europejskich stref wpływów w Europie musi budzić różne reakcje w rosyjskich służbach tajnych, rządzących niepodzielnie Rosją. Zapewne kontrowersje te dotyczą m.in. problemu: dokąd prowadzić mogą tego rodzaju próby naruszania rosyjskiej strefy wpływów, ustalonej bez wątpienia z Amerykanami w latach 80 i 90? Czy są to próby incydentalne, ot, osobisty rewanż Obamy za rosyjskie „veto” w sprawie Syrii, czy też mogą przerodzić się w trwałą praktykę polityki amerykańskiej względem Rosji? Jak przeciwdziałać tego rodzaju próbom? Jak daleko można posunąć się w takim przeciwdziałaniu? Wystarczająco poważne dylematy, by na ich tle wystąpiły w kierownictwach tajnych służb rosyjskich co najmniej poważne „kontrowersje”... Jeśli więc teraz dowiadujemy się, że Putin odwołuje kolejne międzynarodowe spotkania i wizyty bo „jest chory na raka trzustki”... - wszystko to, oczywiście, być może, ale jeszcze bardziej może być i to, że po „prowokacji w prowokacji”, jaką było zabójstwo Niemcowa (który - podobnie jak ks.Jerzy Popiełuszko nie stanowił żadnego zagrożenia dla władzy Jaruzelskiego i Kiszczaka - nie stanowił żadnego zagrożenia dla władz kremlowskich!) ma teraz Putin problemy z „czyszczeniem” własnych służb. Ks.Popiełuszko i Niemcow zabici zostali nie dlatego, że stanowili jakiekolwiek zagrożenie dla władzy, ale dlatego, że stali się pewnymi symbolami. Niszczenie symboli nadaje się świetnie do prowokacji... Nie tkwię dostatecznie głęboko w problematyce rosyjskich tajnych służb by wyrokować, kto tam i z kim, i na jakim konkretnie tle, wziął się za łby, ale że wkrótce „łby polecą” – to wydaje mi się dość oczywiste. Czyje to będą łby? –o, to właśnie będzie wskazówką, o co poszło... Miejmy nadzieję, że nasze tajne służby przynajmniej tego się dowiedzą, chociaż słaba to nadzieja. Ba! Czy w ogóle mamy jeszcze jakieś „nasze” służby tajne? Czy całe to towarzystwo już przewerbowało się na inne strony?... Ucieczka Tuska do Brukseli po „aferze podsłuchowej” wskazuje raczej na tę drugą ewentualność. Po zabójstwie ks.Jerzego Popiełuszki w 1984 roku zaraz poleciały łby w bezpiece cywilnej, a generał Milewski ze swoją bezpieczniacką koterią dostał kopa w d... Odtąd bezpieka wojskowa „od Kiszczka” zdominowała już całkowicie bezpiekę cywilną, więc SB. Jak to teraz będzie w Rosji? Odwrotnie? Tak samo? Podobnie?...
Administracja Putina wyjaśnia jego dłuższą nieobecność w miejscach publicznych tym, że „prezydent jest bardzo zajęty”. Chyba nie kłamią: gdy w bezpiece trwa tak ważna rozgrywka – prezydent Putin musi być niebywale zajęty! A przynajmniej musi go to zajmować bardziej, niż co innego... Tymczasem Parlament Europejski przebudził się z ręką w nocniku: w specjalnej uchwale „zażądał” międzynarodowego śledztwa w sprawie zabójstwa Niemcowa, ale żeby nadać więcej powagi swej uchwale – domaga się „przy okazji” także „wydania Polsce wraku prezydenckiego tupolewa i czarnych skrzynek”. Doprawdy, żałośni są ci zasrańcy z Brukseli! Coraz bardziej groteskowi. Gdy w okolicznościach w niemal w 100 procentach wskazujących na zamach zginęła pod Smoleńskiem prawie 100-osobowa delegacja polska – zasrańcy brukselscy milczeli koniunkturalnie. Teraz koniunkturalnie wrzeszczą... Jak długo jeszcze podatnik polski będzie płacić na ten brukselski szalet dla luksusowych politycznych dziwek? Jak można się było spodziewać – nawet z tak złożonej sytuacji, jaka wytworzyła się po nieudanej próbie naruszenia rosyjskiej strefy wpływów w Ukrainie, Niemcy próbują wyciągnąć własne korzyści. Proponują zatem ponownie i mocniej powołanie Europejskich Sił Zbrojnych, niezależnych od NATO. W ten sposób niemiecka armia – a przynajmniej jej poważna część – wyjęta zostałaby spod dotychczasowej NATO-wskiej kontroli. Moment ku temu wydaje się sposobny. Forsowanie takich „eurosił zbrojnych”, o dziwo, nie spotyka się z żadnymi oficjalnymi protestami Rosji, w przeciwieństwie chociażby do pomysłu „tarczy obronnej” czy „dozbrojenia” Ukrainy: tu Rosja twardo powtarza „niet, niet”... Także w samych Niemczech (sic!) dyskusja o „eurosiłach zbrojnych” jest jakby tonowana: ich wrzaskliwe domaganie się pozostawiono agenturze w Polsce i gdzie indziej?... Wygląda na to, że sami mamy prosić o „niemieckie gwarancje”, których Niemcy łaskawie udzielą, nie zrywając, rzecz jasna, osi Berlin-Moskwa. Tak już było: przed rozbiorami. Cóż, ba, mocium panie, cóż ba, Gerwazeńku, Protazeńku: po zjednoczeniu Niemiec polityka europejska wraca powoli i uparcie w stare koleiny...
Marian Miszalski
Biurwy kampanii Kampania wyborcza, w której ostatni miesiąc wchodzimy, po prostu obraża przeciętnego Polaka. Jesteśmy przez głównych kandydatów i ich sztaby traktowani jak debile i analfabeci, którym można wcisnąć każdą brednię, więcej nawet - których tylko za pomocą bredni można wyprowadzić ze stanu otępienia i skłonić do oddania głosu na wskazanego kandydata. Niby to nic nowego, ale aż tak głupio i prymitywnie, jak w tych wyborach, jeszcze nie było... Przy czym zdecydowanie głupsza i bardziej prymitywna jest kampania prowadzona przez szeroko pojęty obóz władzy, choć, być może, tylko dlatego, że w ogóle jest ona bardziej intensywna. Wynika to choćby z obfitości narzędzi: na trwanie betonowanego od ośmiu lat układu gra cała administracja, cała kasta urzędnicza, establiszmęty zawodowe i korporacyjne, oraz, szczególnie, tzw. wiodące media. Całe korowody redaktorów i "autorytetów" ożywiane są staraniem o to, aby system - zapewniający pasożytniczym "elitom" przywileje, a ogłupionej przez nie masie ciepełko "małej stabilizacji" - nie stracił swego gwaranta. Coraz częściej zresztą, jak głośny w minionym tygodniu sędzia, popadają w tym w nadgorliwość, która ich usiłowania niweczy. Opozycja jest w stanie temu przeciwstawić objeżdżanie kraju i spotkania "w terenie" oraz swoje media - jedno i drugie z natury służy głównie przekonywaniu przekonanych. No i występy w medialnych "okienkach" przekaziorów władzy, gdzie wybrani przez dysponentów tychże przekaziorów pisowcy prezentowani są w odpowiednim kontekście i z odpowiednim komentarzem jako przykładowe egzemplarze, mające dowodzić słuszności generalnego dyskursu - że, mianowicie, to straszni wariaci i w żadnym wypadku nie wolno ich dopuścić, choćby było nie wiedzieć ile i jak poważnych powodów, do dokonania w Polsce jakiejś zmiany. Okienka te czasem udaje się opozycji wykorzystać po swojemu, ale najczęściej tylko do przelicytowania władzy z robieniu z wyborców debili. Rzecz w tym, że po ćwierćwieczu demokracji w Polsce nikt już nie wierzy w żadną "mądrość ludu", jaka się śniła u zarania intelektualistom i ideowym bojowcom. Tak jak media z roku na rok przekonywały się, że im program głupszy, bardziej chamski, niesmaczny, prymitywny, tym większa oglądalność i kasa, odwrotnie zaś, wszelkie próby znalezienia bardziej wymagającego i inteligentniejszego widza wiodą do bankructwa - tak samo politycy przekonywali się z wyborów na wybory, że tylko uruchomienie najbardziej prymitywnych odruchów nienawiści, pogardy i strachu prowadzi do sukcesu. "Pogarda dla widza zawsze owocuje wzrostem oglądalności" - miał mawiać sławny amerykański magnat telewizyjny. Pogarda dla umysłowego i moralnego poziomu wyborcy zawsze wiedzie do zdobycia jego poparcia - mogliby to sparafrazować politycy, gdyby nie byli zbyt załgani, by bodaj sami przed sobą przyznać się, w czym naprawdę robią. Można jeszcze do tego dodać pochwałę chciwości (na przykład cytując kwestię "greed is good!" etc. wypowiadaną w sławnym filmie "Wall Street" przez symbolicznego rekina finansjery) i to już w zasadzie komplet imponderabiliów współczesnej liberalnej demokracji. Tylko na Zachodzie wciąż jeszcze zachowuje ona pewne pozory i pobłyskuje lakierem, a u nas te same zasady realizowane są na sposób cebulacko-siermiężny. Podsumowując, z kronikarskiego obowiązku - trzy główne tematy seansu nienawiści realizowanego przez władzę w ramach kampanii to: unurzanie opozycji w aferze SKOK-ów, sprowokowanie do wojny ideologicznej o in vitro oraz "konwencję antyprzemocową" i zepchnięcie w niej do narożnika "katolicki fundamentalizm, sprzeczny z normami unijnymi", a wreszcie odgrzanie sprawy Smoleńska, celem przypomnienia, że ci straszni umoczeni fundamentaliści jeszcze na dodatek chcą wypowiedzieć wojnę Ruskim. Opozycja kontratakuje na dwóch polach. Po pierwsze, podchwyciła to, co jest w wizerunku obozu władzy najsilniejsze i od zwycięstwa w 2007 stanowiło jej najsilniejszy atut - jej ocierającą się o włazi..., hm, włazitylność, powiedzmy, "prounijność" i gotowość spełniania "europejskich" oczekiwań. Choćby się nie wiem jak ta władza dystansowała od planów jak najszybszego wyzbycia się złotego i przyjęcia euro, wszyscy wiedzą, że na pewno jest ona bardziej za euro niż PiS, a wspólna waluta po kryzysie greckim przestała być przez Polaków postrzegana jako coś atrakcyjnego. Po drugie, opozycja podchwyciła sprawę SKOK, wykorzystując ją - via SKOK Wołomin - do przypomnienia o związkach Bronisława Komorowskiego z WSI, a przez WSI - z Putinem. W kwestiach ideologicznych i smoleńskich musi PiS utrzymywać okopane pozycje, ale stara się to robić na tyle dyskretnie, aby przeciwnikowi nie udało się ściągnąć na ten odcinek starcia uwagi masowego wyborcy. O tym, że "afera w SKOK-ach" jest, generalnie, wystrugana z banana, pisałem już tydzień temu. Ale też propagandystom Platformy nie chodziło o dokopanie się tu do jakichś konkretów, tylko o, jak to dosadnie nazywają Amerykanie, wrzucenie gie w wentylator. Jużci, wentylator rozrzuci je po całości i w efekcie wszyscy będą piegowaci - ale władza już i tak ma opinię bandy złodziei, co jej zresztą dotąd nie szkodziło, zgodnie z cwaniacką zasadą, że lepsze mafia od sekty. Tu idzie jej tylko o to, by, nawet kosztem obryzgania siebie samej, umocnić przekonanie, że kradną WSZYSCY. Wszyscy, a więc te prawicowe świętoszki też nie są wcale lepsze od nas, jak to się wam od lat starają wmówić... Mówiąc nawiasem, myślałem w pierwszej chwili, że koledzy, którzy to opisali, żartują, ale faktycznie, w społecznym odbiorze na najszerszą skalę afera SKOK skojarzona została przez dużą część opinii publicznej nie z PiS i nie z WSI, tylko z "liberałami". Bo przeciętny Polak w życiu nie słyszał o żadnym senatorze Biereckim (o WSI też zresztą nie), a o Bieleckim, byłym premierze, coś tam, coś tam - i że podobno poszedł on z polityki na prezesa banku, i że kumpluje się z Tuskiem. Narracja, że ten Bielecki od Tuska zajumał jakąś kasę ze swojego banku i wywiózł za granicę, skleiła się więc sama. Takim to "głuchym telefonem" jest tak zwana "masowa komunikacja" w kraju pańszczyźnianym i postkolonialnym. Co do in vitro i genderu, są to oczywiste tematy zastępcze. Drugi temat Polacy mają w ogóle głęboko, choć oczywiście sprzedawanie ideologicznego kitu jako rzekomej walki z przemocą zmusza ich do deklarowania, że są za. Pierwszy natomiast dali sobie wcisnąć jako troskę władzy o ludzi, którzy by chcieli mieć dzieci, a nie mogą. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego opozycja brnie w spór ideologiczny, nie próbując nawet odbić ataku pokazaniem, że jest to klasyczny "temat zastępczy". I na dodatek zwykła "kiełbasa wyborcza", kolejna obiecanka bez pokrycia (ha, cóż za kalambur mi wyszedł, w tym kontekście!), bo procedura sztucznego zapładniania jest szalenie droga i nawet jeśli dziurawy NFZ zdoła wysupłać jakąś mamonę na jej refundowanie (kosztem uśmiercenia jakichś ciężko chorych), to wystarczy tego dla wsparcia najwyżej kilku spokrewnionych właścicielsko z Partią prywatnych klinik - w państwowych się tego zabiegu raczej nie robi - i wątpliwe, by na dyskusyjne dobrodziejstwo załapał się tam ktokolwiek poza szwagrem i szwagierką kogoś ustawionego. Sprawa Smoleńska jest sterowana wajchami znajdującymi się poza Polską. Jak wielokrotnie pisałem, dzięki tchórzostwu, głupocie i kunktatorstwu Tuska Rosjanie mogą nią grać, jak chcą, wypuszczać dowody zamachu i je dyskredytować, nie mówiąc o grozie, jaką budzą w kręgach miejscowej władzy posiadane przez Moskwę dowody wspólnej z PO gry przeciwko Kaczyńskiemu, która się tą tragedią skończyła. Ale przecież inne wywiady też mają wiedzę, a przynajmniej jej wiarygodne znamiona, i jeśli będą chciały Polską potrząsnąć, to czemu nie. Zdaje się, że z jakiegoś powodu postanowił właśnie co nieco z tej wiedzy wypuścić wywiad niemiecki. Poczekajmy, jak się wkurzą na obecny układ Amerykanie, których satelity musiały wszak wszystko dokładnie nagrać. W każdym razie, sprawa wróci, kiedy tam będą chcieli, a nie wskutek konferencji jakiejś tam naszej prokuratury wojskowej, która sama nie wie, co ma w aktach. Wspólna waluta mogłaby być ważnym i znaczącym przedmiotem sporu, gdyby nie fakt, że PiS wrzucił ją w sposób z punktu lokujący ten spór na poziomie debilnym - czyli bronkomarketem i rzekomymi podwyżkami cen. Oczywiście, każdy, kto ma pojęcie, wie, że to bzdet, że ceny mogą wzrosnąć albo nie i w ogóle nie o to chodzi, nie to jest dla Polski zagrożeniem, że jaja pójdą w górę o pół złotego albo kiełbasa o trzy, tylko że nasza gospodarka będzie bardziej jeszcze drenowana niż dotąd i straci szansę na konkurencyjność. Ale kampanijni stratedzy z punktu uznali, że z tym do debili nie ma co startować, bo raz, że nie skumają, a dwa, że własna kieszeń coś ich tam jeszcze obchodzi, a Polska to dla tutejszych mas, delikatnie mówiąc, abstrakcja. Co najgorsze, prawdopodobnie uznali słusznie. Takie są reguły współczesnej demokracji: byle głośno, byle na chama, byle głupio. Tylko wyborca postraszony albo podjudzony ruszy tyłek i pofatyguje się do urny. I nikt się nigdy przeciwko traktowaniu jak półmózg i analfabeta nie zbuntuje - a jeśli, to jakieś nieistotne statystycznie jednostki, takie jak "spacerowicz" z jednego z moich ulubionych opowiadań Raya Bradbury’ego - bo każdy chętnie wierzy, że, cóż, debile i matoły to ci inni, a ja popieram moją partię, bo się z nią zgadzam, bo mam to wszystko przemyślane, a jakże! Oczywiście, że nasi grają na niskich instynktach, głupocie i naiwności, no bo tamtych, tę ciemnotę, trzeba jakość wziąć na hak - ale ja to co innego, mną nikt nie manipuluje! Jasne. A czy ktoś pytany, dlaczego kupił ten a nie inny proszek do prania, powie: bo na bilbordach była fajna blondyna z dużym cycem, bo melodyjka z reklamy mi wlazła w pamięć etc.? Oczywiście, powie: bo ten jest dobry. Choć niby wie, że proszki różnią się tylko opakowaniami. Uświadomienie sobie tego całego propagandowego judzenia wymagałoby odrobiny pokory w stosunku do samych siebie i własnych, wzbudzonych przez media emocji. A że pokora to najbardziej deficytowa rzecz na świecie, biurwy kampanii mogą być spokojne.
Rafał Ziemkiewicz
Marian Piłka. Kopacz dąży do przegranej Komorowskiego Polska w dłuższej perspektywie, dla swojego bezpieczeństwa powinna zrobić to co Izrael w 1967 zajmując Synaj. Zająć obwód kaliningradzki - napisał na Twitterze Cezary Gmyz. „...(źródło )
Michał Żuławiński „ Islandia odbierze bankom władzę nad pieniądzem?”...”Islandia zastanawia się nad odebraniem bankom komercyjnym ich największego przywileju – możliwości kreacji pieniądza. Przygotowany przez ekspertów raport proponuje alternatywy dla współczesnego systemu finansowego. „...”Na ponad 100 stronach raportu przygotowanego na zlecenie premiera Islandii zawarto miażdżącą krytykę istniejącego współcześnie systemu kreacji pieniądza. „...”Od 1970 r. kryzysy bankowe wydarzyły się 147 razy w 114 krajach, co spowodowało poważne zahamowanie wzrostu i wzrost długów. Mimo tak częstych klęsk, system bankowy pozostał praktycznie nietknięty i homogeniczny w skali świata – zauważa we wstępie do raportu Frosti Sigurjonsson, polityk rządzącej Partii Postępowej. „...(źródło )
Marian Piłka „ Projekty rządowe ratyfikacji genderowej konwencji o tzw. "przemocy, projekt in vitro, projekt penalizacji krytyki homoseksualizmu, czy pomysły legalizacji związków homoseksualnych forsowane przez rząd Kopacz uderzają w kampanię Komorowskiego, bo zmuszają go do akceptowania skrajnie lewackich projektów rządowych, gdy walczy o reelekcję. To nie przypadkiem mamy do czynienia z cała serią lewackich pomysłów rządowych w czasie kampanii prezydenckiej. W PO trwa ukryta walka o przywództwo w tym obozie. Osłabienie szans Komorowskiego, oznacza bowiem wzmocnienie pozycji Ewy Kopacz i utrzymanie jej przywództwa po wyborach parlamentarnych. .( źródło )
Rafał Ziemkiewicz „ Pomoc unijna, z której tak bardzo się w oficjalnym dyskursie wszyscy cieszą, wyrządziła nam więcej szkody niż pożytku. Parę kawałków autostrad i rozmaite infrastrukturalne rzeczy nie były warte tego, że ogromne pieniądze, które wpłynęły do Polski, posłużyły zakonserwowaniu zupełnie nieracjonalnej struktury państwowej, a nawet jej rozrostowi – przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes dziennikarz Rafał A. Ziemkiewicz. „...”Obawiam się, że w takiej sytuacji impulsem do modernizacji będzie jakieś gwałtowne wydarzenia. Nie myślę tu o wojnach czy rewoltach ulicznych, chociaż mogą się zdarzyć jakieś bunty społeczne. Musi jednak dojść do gwałtownego załamania systemu, żeby zaczął on być nie tyle przebudowywany, ile wręcz budowany od nowa. Dziś jest on krańcowo nieracjonalny „...” Wszędzie panuje ogólna niemożność wszystkiego. Ministerstwo nie jest w stanie napisać projektu ustawy, piszą ją lobbyści. Potem się okazuje, że w samym rządzie ten projekt nie może przejść przez ustalenia międzyresortowe. Jak już przejdzie, to nie może przejść przez parlament. Jak już przejdzie przez parlament, to Trybunał Konstytucyjny zobaczy, że to jest sprzeczne, bo tyle żeśmy nabudowali idiotyzmów – punktuje Ziemkiewicz. „...(źródło )
Jadwiga Staniszkis „ Kaczyński ma wokół siebie roboty „....”Skoro jesteśmy przy tym, to czy kampania Andrzeja Dudy dostała zadyszki, jak uważa część komentatorów? Sprawa in vitro pociągnie w dół kandydata PiS na prezydenta? Ta kampania jest bardzo mało merytoryczna, również w wykonaniu Andrzeja Dudy. Kandydaci mają za mało polotu. Za mało jest mowy o mechanizmach rządzących światem. A przecież sytuacja zagraniczna jest bardzo złożona. W Polsce też widoczne są niepokojące procesy, np. oddawania rynku obcym firmom. Przez ostatnie 25 lat w naszym kraju doszło do wielu niekorzystnych zjawisk. Najpierw było uwłaszczenie się nomenklatury na majątku państwowym, później przechwytywanie środków publicznych przez rozmaite agencje i fundusze. Na kolejnych etapach obserwowaliśmy klientelizmy w zamówieniach publicznych, czyli ukierunkowane przetargi, wreszcie przechwytywanie środków unijnych. „...”Wróćmy do Dudy i jego kampanii. Kandydat na prezydenta nie może kluczyć w ważnych sprawach, np. wysyłania wojsk na Ukrainę czy w sprawie in vitro. Duda powinien patrzeć bardziej wnikliwie na sprawy, zamiast mechanicznie powtarzać zasłyszane formuły. Weźmy sprawę in vitro – Duda nie powinien kryć się za formułą, że jest przeciwny regulacjom w tym zakresie, bo popiera życie. Ten problem jest znacznie bardziej skomplikowany, dlatego nie można go w ten sposób potraktować. Gdy miałam wykład na uczelni w Łomży, dosiadł się do mnie jeden z pionierów in vitro z Białegostoku i w rozmowie przyznał, że przy tej metodzie pojawiają się dosyć często wady genetyczne. I to nie jest wina samej metody tylko biologii. Bo gdy ktoś nie może mieć dzieci, to często jest tego konkretna przyczyna, na przykład błędy w materiale genetycznym. Dlatego ludzie, którzy chcą mieć dzieci z in vitro, muszą wiedzieć o ryzyku wad genetycznych. Na pewno nie powinno się też zezwalać na tę formę zapłodnienia parom nieżyjącym w małżeństwie, bo jeżeli dziecko urodzi się z ciężką wadą, to dla rodziców jest to obciążenie na całe życie. W takiej sytuacji małżeństwo lepiej zabezpiecza interes dziecka niż związek nieformalny. No i należy wprowadzić ochronę zarodków, a nie pozwalać, by w Polsce zabiegi in vitro były ciągle wolno- amerykanką. Tego problemu nie da się załatwić prostym stwierdzeniem, że jest się za życiem. Będę głosowała na Dudę, ale wkurza mnie ta jego powierzchowność.”...” Konflikt na wschodzie, cichy rozpad UE, rewolucja światopoglądowa – wszystko to wymaga poważnych i myślących polityków. Od Dudy można oczekiwać więcej niż to, co prezentuje. „...”A jak pani odebrała list prof. Andrzeja Nowaka, który sugerował, że Jarosław Kaczyński powinien zrezygnować z przewodniczenia partii?
Byłam zdziwiona, bo wybrał najgorszy moment i miejsce na tego typu dywagacje. Poza tym po prostu się z nim nie zgadzam. Kaczyński jest co prawda zakleszczony w swojej formacji, czuć jego wewnętrzny brak przekonania do dalszej działalności, ale też jest inteligentniejszy niż jego partia. Musi tylko wyjść z tego kokonu, którym został otoczony, co wymaga energii i zdrowia. Ale jest młodszy ode mnie, więc musi mu się chcieć. Tyle poświęcił dla polityki, że nie może teraz wszystkiego porzucić. Bardzo też cenię w PiS Antoniego Macierewicza, bo wziął się do czegoś, do czego w ogóle nie był przygotowany. Mam na myśli wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej.”..rozmawiała Eliza Olczyk, .(źródło )
Profesor Andrzej Nowak „Arystoteles pisał, ze wspólnota polityczna istnieje tylko wtedy, gdy jest wspólnotą rozróżniania dobra i zła. Jeśli ludzie zaczynają kompletnie różnić się w tym zakresie, przestają tworzyć wspólnotę. Otóż mam wrażenie, że już z okresu komunizmu wyszliśmy bardzo niepogodzeni co do tego, co jest dobrem, a co złem „...”Albo chce się uciekać, albo jest się patriotą. Pogodzić tych dwóch rozwiązań się nie da. Tu jest wybór. Zasadniczy. „Patriotyzm ucieczki” po prostu nie ma prawa bytu. Patriotyzm z zasady opiera się na poczuciu posiadania wspólnego domu, który w sytuacji zagrożenia musi być broniony. Wcześniej podobne postawy, jak Olechowski, demonstrowali przeróżni celebryci, ale oni nie mają obowiązku być patriotami, bo ich autorytet opiera się na robieniu z siebie małpy w mediach. Co innego politycy „...(źródło )
Michał Żuławiński „ Islandia odbierze bankom władzę nad pieniądzem?”...”Islandia zastanawia się nad odebraniem bankom komercyjnym ich największego przywileju – możliwości kreacji pieniądza. Przygotowany przez ekspertów raport proponuje alternatywy dla współczesnego systemu finansowego. „...”Na ponad 100 stronach raportu przygotowanego na zlecenie premiera Islandii zawarto miażdżącą krytykę istniejącego współcześnie systemu kreacji pieniądza. „...”Od 1970 r. kryzysy bankowe wydarzyły się 147 razy w 114 krajach, co spowodowało poważne zahamowanie wzrostu i wzrost długów. Mimo tak częstych klęsk, system bankowy pozostał praktycznie nietknięty i homogeniczny w skali świata – zauważa we wstępie do raportu Frosti Sigurjonsson, polityk rządzącej Partii Postępowej. „...(źródło )
„Podczas wizyty w Wolsztynie prezydent złożył kwiaty przed pomnikiem Powstańca Wielkopolskiego. Komorowski dziękował zgromadzonym na rynku za obecność i mówił, że traktuje ją jako „poparcie programu, który zakłada jeszcze mocniejsze zakorzenienie Polski w świecie zachodnim, w świecie Unii Europejskiej”. Przecież wszyscy czujemy, że im mniej jest bezpiecznie na Wschodzie, tym bardziej chcemy być cząstką świata bezpiecznego, zamożnego, świata Unii Europejskiej, świata wielkiego, silnego Zachodu, bo to jest kwestia naszego bezpieczeństwa i naszej przyszłości”...”Dzisiaj znowu są głośni wrogowie Unii, przeciwnicy polskiego członkostwa w Unii Europejskiej. Dziś znowu gwiżdżą ci, którzy chcieliby, żeby Polska stała w miejscu, a nie rozwijała się w oparciu o fundusze europejskie. Mogą sobie gwizdać, mogą sobie krzyczeć i protestować. Tu w Wolsztynie, w Wielkopolsce, w całej Polsce widać, że to my mieliśmy rację i wiedzieliśmy, co jest dobre dla Polski, że dobre jest zakorzenienie w Unii, w świecie Zachodu „...”Od tego, jak wykorzystamy środki finansowe z UE, także w obszarze rolnictwa, będzie zależało to, czy w przyszłości będziemy sobie lepiej radzić w świecie skazanym na konkurencję; także rolnictwa wewnątrz UE „...(źródło )
Stewart Dompe, Adam C. Smith Tłumaczenie: Marta Skoneczna „Joseph Stiglitz, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii w 2001 roku, pragnieożywić politykę przemysłową poprzez zwiększenie udziału władz w popieraniu wybranych technologii kosztem innych. Stiglitz słusznie zauważa wpływ, jaki nauka i postęp technologiczny wywierają na rozwój gospodarczy. Powołując się na takich luminarzy jak Joseph Schumpeter czy kolejny noblista Robert Solow, Stiglitz broni swego stanowiska w sprawie polityki przemysłowej jako skutecznego narzędzia do wzmacniania krajów rozwiniętych i rozwijających się. „...”Nacisk, jaki Stiglitz kładzie na rozwój poprzez innowacyjność i postęp technologiczny, jest godny uwagi choćby z tego powodu, że pokazuje zmiany, jakie zachodzą w ekonomii głównego nurtu. Wreszcie odchodzi się od archaicznych wzorców rozwoju, w których środkiem pomocy krajom rozwijającym się był zastrzyk kapitału dla gospodarki i oczekiwanie, aż efekt doganiania podźwignie je z ubóstwa „...” Profesor Stiglitz mówi: Celem polityki przemysłowej wcale nie jest popieranie czołowych sektorów. Skuteczna polityka przemysłowa potrafi raczej wskazać źródła pozytywnych efektów zewnętrznych, czyli sektory, w których kształcenie może przynieść korzyści innym obszarom gospodarki. „...”A zatem głównym filarem proponowanego przez Stiglitza modelu polityki przemysłowej jest uprzywilejowany dostęp do pożyczek i kredytów preferencyjnych. Jeśli rząd nie jest w stanie wygenerować środków w kraju, być może instytucja taka jak Bank Światowy (w latach 1997–2000 Stiglitz zajmował tam stanowisko głównego ekonomisty) mogłaby przyznać kredyty najbardziej opłacalnym przedsięwzięciom. „...”Wreszcie, z dozą sceptycyzmu należy postrzegać udział polityki przemysłowej w rozwoju międzynarodowym. Trzeba pamiętać, że wiele krajów boryka się z nieudolnym funkcjonowaniem instytucji publicznych i korupcją. Gdyby nawet udało im się prawidłowo wskazać pozytywne efekty zewnętrzne, zimna kalkulacja polityczna mogłaby doprowadzić do przekierowania potrzebnych funduszy do kieszeni kolesiów i popleczników. Biedne społeczeństwa potrzebują wolnych i otwartych rynków, które przyciągną zagranicznych inwestorów, a nie większej kontroli ze strony kleptokratów robiących prywatne interesy za publiczne pieniądze. Nadawanie pozorów szacowności okradaniu skarbu państwa może raczej zwiększyć korzyści szwajcarskich bankierów niż możliwości pomocy ubogim. „...(źródło )
Chiny przyjęły narodowy plan rozwoju nowego drogowego i morskiego Szlaku Jedwabnego, informuje chińska agencja Xinhua. „...”Przypomina ona, że projekt reaktywowania Szlaku Jedwabnego, łączącego kraje Azji, Europy i Afryki, zaproponował prezydent Xi Jinping w 2013 roku. „...”Zgodnie z przyjętym dokumentem, kraje leżące wzdłuż tych szlaków powinny rozszerzyć zakres i skalę walutowych operacji typu swap, rozliczeń oraz otworzyć i rozwijać azjatycki rynek obligacji. Zakłada się, że „należy zwiększyć wysiłki” w celu powołania Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), Nowego Banku Rozwoju (NDB) krajów BRICS oraz ustanowienia Organizacji Współpracy Szanghajskiej (SCO). „...”Jak informuje Shanghai.Daily.com, w odpowiedzi na rządowy plan Izba Handlowa Eksportowo-Importowa (SCCII) utworzyła alians handlowy Jedwabnego Szlaku, z udziałem 92 podmiotów krajowych i zagranicznych „..”Jak oświadczył prezydent Xi Jinping, reaktywacja Jedwabnego Szlaku może przyczynić się w ciągu dekady do wzrostu handlu krajów leżących wzdłuż niego do 2,5 bilionów dolarów.Dla porównania, wymiana handlowa Chin z krajami Unii Europejskiej w 2013 r. wyniosła 428,1 mld euro (466.1 mld USD). „....„Projekt ten obejmuje rozbudowę i budowę sieci linii kolejowych, autostrad, rurociągów naftowych i gazowych, sieci energetycznych i Internetu oraz infrastruktury morskiej w Azji Środkowej, Zachodniej i Południowej, w kierunku do Rosji, Grecji i Omanu. „...(źródło )
„Według analizy dokonanej przez Hyundai Research Institute, PKB Korei Północnej może wzrosnąć w tym roku aż o 7%.”...(źródło )
„NFO: Chińskie władze zapowiedziały blokowanie w serwisie WeChat treści o charakterze erotycznym i pornograficznym. Dotyczy to zarówno filmów i zdjęć, jak i tekstów, a także reklam produktów dla dorosłych. Jeżeli któryś z użytkowników złamie ograniczenia, jego konto zostanie zablokowane na tydzień. Jeżeli zrobi to po raz 4, oznaczać to będzie jego całkowite usunięcie.Z WeChata korzysta obecnie ok. 440 mln osób, z tego 80% to mieszkańcy Chin.'..(źródło )
„Badacze z niemieckiego Instytutu Meteorologii Maksa Plancka twierdzą, że emisja gazów cieplarnianych nie ma takiego wpływu na ocieplenie klimatu, jak sugeruje większość modeli klimatycznych. „...(źródło )
„Białoruś nigdy nie stanie się częścią Rosji - oświadczył prezydent Aleksander Łukaszenka. Fragmenty jego wywiadu dla agencji prasowej Bloomberg opublikowała białoruska „Biełta” „..(źródło )
Ważne
Marian Piłka „ Projekty rządowe ratyfikacji genderowej konwencji o tzw. "przemocy, projekt in vitro, projekt penalizacji krytyki homoseksualizmu, czy pomysły legalizacji związków homoseksualnych forsowane przez rząd Kopacz uderzają w kampanię Komorowskiego, bo zmuszają go do akceptowania skrajnie lewackich projektów rządowych, gdy walczy o reelekcję. To nie przypadkiem mamy do czynienia z cała serią lewackich pomysłów rządowych w czasie kampanii prezydenckiej. W PO trwa ukryta walka o przywództwo w tym obozie. Osłabienie szans Komorowskiego, oznacza bowiem wzmocnienie pozycji Ewy Kopacz i utrzymanie jej przywództwa po wyborach parlamentarnych. ( źródło )
Rafał A. Ziemkiewicz. „...”Obawiam się, że w takiej sytuacji impulsem do modernizacji będzie jakieś gwałtowne wydarzenia. Nie myślę tu o wojnach czy rewoltach ulicznych, chociaż mogą się zdarzyć jakieś bunty społeczne. Musi jednak dojść do gwałtownego załamania systemu, żeby zaczął on być nie tyle przebudowywany, ile wręcz budowany od nowa. Dziś jest on krańcowo nieracjonalny
Mój komentarz Socjalistyczny ustrój , który panuje w Polsce jest skrajnie niewydolny, zdycha, a wraz z nim zdychają Polacy. Rozgrywki pomiędzy Komorowskim , Tuskiem, Kopacz i Schetyną przypominają intrygi eunuchów w haremie sułtana. Są jeśli chodzi o sprawy ważne , państwowe są nic nie znaczące . Sułtan, czyli Kanclerz Niemiec , czy prezydent USA pozwala na nie . Niech się szarpią niech na siebie donoszą .Oczywiście dopóki by nie zechcieli zmienić systemu. Ale jak widzimy nierząd rządu i administracji drugiej Generalnej Guberni się pogłębia . GG się wyludnia . Czyli eunuchy mogą dalej walczyć między sobą . Pod jeszcze jednym warunkiem . Że będą trzymać Polaków za mordę Ziemkiewicz liczy na gwałtowne załamanie się systemu ,być może połączone z buntem społecznym Na Zachodzi mamy już etap wzbierającej , cichej wojny domowej pomiędzy dołami , które wypełniają a klasą urzędniczą. Bo zwykłego zdemoralizowanego obywatela Zachodu , wyznawcy politycznej poprawności , nic już nie obchodzi. Jeśli reżim Komorowskiego , Platformy dalej będzie niszczył polskie firmy , zmuszał Polaków do niewolniczej pracy dla obcych koncernów , fałszował wybory to gdzieś może iskra ,która roznieci bunt na które reżim odpowie brutalną siłą i wysokimi wyrokami . A do czego reżim jest zdolny najlepiej świadczy wyrok więzienia dla Mariusza Kamińskiego . A to tylko nakręci spiralę przemocy . Kluczowa sprawa jest szybkie załamanie systemu , bo ludzie nie dostrzegają procesów społecznych które trwają dwadzieścia, czy trzydzieści lat . Przywykają do nędzy, do nędznych płac, do „ robót przymusowych „ za granicą , do zniszczenia rodziny , do wyludnienia ., do korupcji, do bandytyzmu podatkowego państwa , do homoseksualizacji społeczeństwa , a nawet pedofilizacji szkół . Lewactwo na przykład Michnik cały czas podkreślają że dla nich najważniejszy jest czas , bo wszystko się układa po myśli Michnika . wszystko idzie w kierunku stworzenia z Polaków społeczeństwa niewolników bez prawa do Boga, do posiadani rodziny i posiadania własności .
Marek Mojsiewicz
Polska wbrew USA zgłosiła się do chińskiego Banku Światowego Józef Darski „Kłamacz jest tak bezdennie głupia, a wręcz ograniczona umysłowo, że niczego nie rozumie, więc pisanie o jej dążeniach jest bezcelowe. Ona nie dąży do niczego. „...(źródło )
„Viktor Orban jest zwolennikiem likwidacji podatku dochodowego. Według węgierskiego Ministra Gospodarki pomysł likwidacji PIT jest jak na razie zbyt ambitny, ale należy dążyć do zmniejszenia stawki podatku liniowego z 16% do 9%. „...”Pomysł premiera na likwidację podatku dochodowego jest ambitnym celem, ale jego wprowadzenie jest mało prawdopodobne w najbliższych latach, powiedział minister gospodarki Mihály Varga. W odpowiedzi na komentarz Orbana, że „w idealnym przypadku powinna być zerowa” ...(więcej )
Tak źle dawno nie było. Aż o 80 proc. wzrosła liczba upadłości kujawsko-pomorskich przedsiębiorstw. „...(źródło )
Chiny wychodzą z propozycją podniesienia kwoty wolnej od podatku. Chiński deputowany proponuje podniesienie progu tej miesięcznej kwoty z 3500 juanów (2100 zł) do 5000 juanów (3000 zł), albo i powyżej tej kwoty, aby zrównoważyć rosnące koszty życia. Rocznie dałoby to kwotę 60 tys. juanów (36 tys. zł). Chiny ostatnio podnosiły tę kwotę w 2011 r.Dong Mingzhu, prezes Gree Electric Appliances Inc., w wywiadzie udzielonym dla „Bussines View” powiedziała, że kwota wolna od podatku powinna być podniesiona przynajmniej do kwoty 5000 juanów miesięcznie z powodu rosnących cen surowców. Jednak według niej, rząd powinien podnieść kwotę wolną od podatku do poziomu 10 tys. juanów na miesiąc (120 tys. juanów,72 tys. zł rocznie).”. „..(więcej )
Polska wyraziła intencję przystąpienia do grona członków założycieli Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) - poinformował w czwartek PAP wiceminister finansów Artur Radziwiłł. „...”Powstający z inicjatywy Chin AIIB ma zostać utworzony do końca roku. Jego siedziba będzie znajdowała się w Pekinie, a kapitał początkowy wyniesie 50 mld dolarów. Bank ma w zamyśle stwarzać bodźce dla wzrostu inwestycji na terenie Azji - w transporcie, energetyce, telekomunikacji i innych dziedzinach infrastruktury. AIIB planuje zainwestowanie 100 mld dolarów w infrastrukturalne projekty w krajach azjatyckich. Połowa kwoty na ten cel już została przewidziana w chińskim budżecie. „...(źródło )
„Minister spraw zagranicznych Chin Wang Yi oświadczył o potrzebie powstania chińsko-mongolsko-rosyjskiego korytarza gospodarczego. Transeuroazjatycka ścieżka zostanie wytyczona przez dwie drogi - Europa i Chiny będą połączone poprzez Rosję i Azję Środkową. I to jest nie gospodarka, a czysta geopolityka. „...”W miejsce „Stany Zjednoczone plus Europa i Japonia” powstaje euroazjatycki jednolity obszar — Chiny z Azją Południowo-Wschodnią, Rosja z Unią Euroazjatycką i Unia Europejska. Do tej trójki ciągną również i Indie, i Bliski Wschód, i Afryka. Zachodni geopolitycy zawsze obawiali się powstania osi Europa kontynentalna — Rosja — Azja. „...”„Nowy Jedwabny Szlak”, którego oficjalna nazwa brzmi „Jeden pas — Jedna droga” ma akurat na celu zapewnienie powiązań Chin i Europy — zarówno poprzez Azję Środkową, jak i poprzez Rosję. Do niedawna oficjalnie nie rozmawiano o rosyjskiej trasie — mowa była tylko o Azji Środkowej. „Jedwabny Szlak” będzie podążać trzema trasami — dwoma naziemnymi i jedną morską (nie licząc jeszcze potencjalnej arktycznej, którą omawiają Rosja i Chiny). Najważniejszą z tych trzech będzie oczywiście trasa środkowoazjatycka. Ona również dotyczy Rosji, ponieważ wraz z utworzeniem Unii Euroazjatyckiej co najmniej dwa państwa Azji Środkowej już znajdą się w jednym obszarze z Rosją.”..”Cała długość drogi wyniesie około 6500 km, z czego 4000 przypadną na terytorium Chin. Następnie droga podąża do Kazachstanu, do republik Azji Środkowej, do Iranu, przez Irak i Syrię uchodzi do Turcji i Europy. Tam ona przechodzi przez Bułgarię, Rumunię, Czechy i Niemcy. Ponadto od drogi będą odgałęzienia „....”Ogólnie jest to ogromna inwestycja — setki miliardów dolarów. „...(źródło )
Chiny „Australia – wbrew stanowisku USA – dołączyła do nowego chińskiego banku”....”„Sydney Morning Herald” poinformował we wtorek, że australijski rząd właśnie zmienił stanowisko w sprawie nowo tworzonego banku inwestycyjnego w Azji – konkurencji m.in. dla Banku Światowego oraz MFW - i że zamierza dołączyć, wbrew stanowisku Waszyngtonu, do grona państw członkowskich. Bank AIIB startuje z kapitałem zakładowym 100 mld dolarów. Połowę środków wyłoży Pekin. Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) wsparły – poza krajami azjatyckimi i bliskowschodnimi – także Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Włochy. Nad przystąpieniem do banku zastanawiają się Szwajcarzy i Luksemburczycy oraz Koreańczycy z Korei Południowej.”...”O powołanie nowego banku inwestycyjnego zabiega Pekin, sfrustrowany dominacją na świecie trzech głównych instytucji finansowych: Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Azjatyckiego Banku Rozwoju, w którym dominuje kapitał japoński. „...”Chiny zainteresowane są tworzeniem nowych organizacji finansowych, które byłyby konkurencją dla systemu amerykańsko-europejsko-japońskiego. Stąd m.in. wspierają Nowy Bank Rozwoju powołany przez tak zwane kraje BRIC, do których należą Rosja, Indie, Brazylia i Republika Południowej Afryki. „...”Z nowym bankiem chce współpracować Azjatycki Bank Rozwoju. Szef ADB Takehiko Nakao powiedział agencji AP, że tworzony przez Chińczyków bank może być potencjalnym partnerem, a nie rywalem. „....(więcej )
Chiny przyjęły narodowy plan rozwoju nowego drogowego i morskiego Szlaku Jedwabnego, informuje chińska agencja Xinhua. „...”Przypomina ona, że projekt reaktywowania Szlaku Jedwabnego, łączącego kraje Azji, Europy i Afryki, zaproponował prezydent Xi Jinping w 2013 roku. „...”Zgodnie z przyjętym dokumentem, kraje leżące wzdłuż tych szlaków powinny rozszerzyć zakres i skalę walutowych operacji typu swap, rozliczeń oraz otworzyć i rozwijać azjatycki rynek obligacji. Zakłada się, że „należy zwiększyć wysiłki” w celu powołania Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), Nowego Banku Rozwoju (NDB) krajów BRICS oraz ustanowienia Organizacji Współpracy Szanghajskiej (SCO). „...”Jak informuje Shanghai.Daily.com, w odpowiedzi na rządowy plan Izba Handlowa Eksportowo-Importowa (SCCII) utworzyła alians handlowy Jedwabnego Szlaku, z udziałem 92 podmiotów krajowych i zagranicznych „..”Jak oświadczył prezydent Xi Jinping, reaktywacja Jedwabnego Szlaku może przyczynić się w ciągu dekady do wzrostu handlu krajów leżących wzdłuż niego do 2,5 bilionów dolarów.Dla porównania, wymiana handlowa Chin z krajami Unii Europejskiej w 2013 r. wyniosła 428,1 mld euro (466.1 mld USD). „....„Projekt ten obejmuje rozbudowę i budowę sieci linii kolejowych, autostrad, rurociągów naftowych i gazowych, sieci energetycznych i Internetu oraz infrastruktury morskiej w Azji Środkowej, Zachodniej i Południowej, w kierunku do Rosji, Grecji i Omanu. (więcej )
„Podczas swej wizyty w Chinach premier Kazachstanu podpisał umowy handlowe, które łącznie opiewają na kwotę 23,6 mld USD.Podpisane przez premierów umowy handlowe zakładają wymianę handlową oraz inwestycje w dziedzinie metalurgii, produkcji szkła, rafinacji ropy naftowej, energii wodnej oraz produkcji samochodów. Kazachski premier uważa, że podpisanie umów to "dobry start" na przyszłość współpracy pomiędzy obydwoma państwami.
Podpisanie umowy z Kazachstanem umacnia wpływy Chin w regionie Azji Centralnej, która kiedyś była wyłączną domeną wpływów politycznych oraz gospodarczych Federacji Rosyjskiej.” ...(więcej )
Chińska firma CITIC ConstructionCo dostarczy Ukrainie pożyczkę o wartości 15 mld USD na sfinansowanie budowy tanich mieszkań, informuje portal ukrinform.ua.”...”Memorandum w tej sprawie zostało podpisane w Kijowie w czwartek przez upoważnionych przedstawicieli chińskiej firmy i Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, Budownictwa i Mieszkalnictwa. „...”CITIC będzie występować jako generalny wykonawca i klient w realizacji tych projektów.Memorandum przewiduje rozwój polityki mieszkalnictwa, tanich mieszkań, tworzenie mieszkań socjalnych, udzielanie kredytów mieszkaniowych młodzieży oraz realizację projektów infrastrukturalnych.”...(więcej )
„Chińczycy przejmują włoskie Pirelli”...”Chińska firma China National Chemical Corp, zwana w skrócie ChemChina, za 7,1 mld euro kupuje piątego co do wielkości na świecie producenta opon, włoski koncern Pirelli. „...”Dla Chińczyków transakcja będzie okazją do zapoznania się z najnowszą technologią produkcji opon. Atrakcyjne dla nowych właścicieli jest także to, że dzięki zakupowi Pirelli chińska spółka będzie miała dostęp do technologii produkcji dużych opon. Transakcja może być także korzystna dla Pirelli, bo spółka będzie miała lepszy dostęp do ogromnego rynku chińskiego”...”China National Chemical Corporation została założona w 2004 roku. Firma oprócz produkcji kauczuku i przerobu go produkuje także środki ochrony roślin i chemikalia bazowe. „...(więcej )
Radosław Pyffel „ 16 grudnia 2014 r. odbył się w Belgradzie trzeci już szczyt Chiny-Europa Środkowa (tzw. 16+1) „...”Wziął w nim udział premier Chin Li Keqiang oraz premierzy wszystkich zaproszonych krajów Europy Środkowej poza Ewą Kopacz, którą zastępował wicepremier Tomasz Siemoniak.Nieobecność polskiej premier na szczycie to rzecz zdumiewająca. Polska, największy kraj Europy Środkowej, została uznana przez Chiny za nieformalnego lidera tego projektu, którego powstanie ogłoszono wraz z programem tzw. 12 kroków Wen Jiabao w kwietniu 2012 roku na Zamku Królewskim w Warszawie (z tego powodu jest nazywane także inicjatywa warszawską). Także gospodarzem pierwszego szczytu Chiny-Europa Środkowa (16+1) była Polska.”...”Najbliżej nam oczywiście do krajów Wyszehradu (Czechy, Słowacja, Węgry) i krajów bałtyckich (Litwa, Łotwa, Estonia), sporo na łączy także z Rumunią, Bułgarią, Słowenią, Chorwacją, które są krajami UE. Ale w 16+1 znalazły się także kraje b. Jugosławii: Serbia, Czarnogóra, Macedonia, Bośnia i dodatkowo Albania.Z perspektywy Pekinu koncepcja 16+1 z Polską, największym krajem regionu, jako liderem może się wydawać logiczna i spójna. Jednak w Polsce została ona odebrana jako co najmniej dziwna, by nie powiedzieć dziwaczna, zwłaszcza ze względu na umieszczenie w niej nieunijnych krajów bałkańskich, których nie znamy i z którymi przynajmniej w ostatnich 25 latach mieliśmy niewiele wspólnego i w wielu kwestiach bardzo się różnimy.”...”Osobną kwestią jest odrzucenie przez Polskę polskiego „przywództwa” (cokolwiek więcej miałoby ono oznaczać niż oficjalne przemówienia premiera Polski otwierające kolejne szczyty), które jest przez Warszawę odrzucane a priori od początku rządów Platformy Obywatelskiej, czyli od 2007 roku, choć przyznajmy, że kwestia jego akceptacji przez pozostałe 15 krajów byłaby również bardzo wątpliwa. Nawet w koncepcji PiS-u, według której Polska powinna aspirować do przywództwa w regionie, to, co zaproponował Pekin nie do końca pokrywa się z obszarem zainteresowania śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Jak pamiętamy, według jego wizji nazywanej polityką jagiellońską miał być to sojusz państw regionu wymierzony nie tyle przeciw Moskwie, by użyć bliskiej Chinom niekonfrontacyjnej retoryki, co widzący w niej zagrożenie i próbujący się przed nią obronić. W koncepcji jagiellońskiej, podobnie jak i w chińskiej Europie Środkowej, miałyby się w niej znaleźć kraje bałtyckie, mogłyby kraje wyszehradzkie (choć to mało prawdopodobne, bo wiele z nich utrzymuje obecnie z Rosją bardzo dobre stosunki), ale przede wszystkim Ukraina, najlepiej z Białorusią i gdyby to było możliwe inne republiki poradzieckie (Gruzja?).
Tymczasem Chiny zaproponowały raczej neutralną wobec Rosji platformę szesnastu krajów środkowoeuropejskich, a więc całkowicie nieatrakcyjną ani dla nieprzerwanie pozostającej u władzy Platformy Obywatelskiej, ani dla głównej partii opozycyjnej, czyli PiS-u. Abstrahując od tego, że przedstawiciele głównych sił politycznych w Polsce w ogóle nie wiedzą o platformie 16+1, to nawet gdyby się dowiedzieli, ciężko byłoby znaleźć wśród nich jej gorących entuzjastów. Powód drugi, dla którego premier Kopacz uznała tę propozycję za mało atrakcyjną i po prostu nie poleciała do Belgradu, ma również związek z niechęcią do zaakceptowania przywództwa. Wzbudza ono, jak i sama inicjatywa 16+1, ogromne emocje w Brukseli, gdzie nawet mówi się o budowie „nowego Muru Berlińskiego” dzielącego kontynent na dwie części i tworzeniu nowej „żelaznej kurtyny„. W tej sytuacji kalkulacja okazała się prosta – chińska propozycja jest mało atrakcyjna, a jej akceptacja może dodatkowo wiązać się z niechęcią ze strony UE czy partnerów zachodnioeuropejskich, a kierunek zachodni i Unia wciąż pozostaje dla Polski priorytetem. „....” środowiska związane z PiS i sama partia w niewielkim stopniu interesują się polityka międzynarodową (o czym będzie jeszcze poniżej), a jeśli tak, to raz, że nie uważają Chin za istotnego gracza, a dwa, że za najważniejszego partnera (i gwaranta polskiego bezpieczeństwa) wciąż postrzegają USA. Taka perspektywa sprawia, że Państwo Środka nie jest brane pod uwagę jako istotny strategiczny partner. „...”oba ugrupowania w sondażach praktycznie remisują, co oznacza, że żadne z nich nie jest wystarczająco silne, aby skonsolidować władzę w Polsce. A dopiero konsolidacja władzy w Polsce otworzyłaby drogę do bardziej ambitnej polityki, która swoim zasięgiem byłaby w stanie objąć nawet daleką Azję, z Japonią i Chinami, światowym mocarstwem numer dwa włącznie. Dopóki tak się nie stanie i władza nie zostanie skonsolidowana, niezależnie od tego, czy premierem pozostanie Ewa Kopacz, czy będzie nim Jarosław Kaczyński lub Grzegorz Schetyna, to niepokoje i chaos w polityce wewnętrznej będą trwały w najlepsze i będą sprawiały, że znacznie częściej niż z premierem Chin Li Keqiangiem w Pekinie, czy choćby w Belgradzie, polski premier – ktokolwiek nim będzie – będzie rozmawiał z górnikami na Śląsku czy lekarzami w Zielonej Górze. „..”Jedynym azjatyckim akcentem była głośna swego czasu deklaracja prezesa Kaczyńskiego o Polsce, która powinna i „mogłaby być drugimi Chinami”. Jednak ta myśl prezesa PiS afirmująca sukces chińskiej modernizacji i same Chiny, nie została jakoś podchwycona ani przez polityków PiS-u, ani przez niepokornych publicystów (z wyjątkiem prof. Dudka, który w 2008 roku proroczo przewidział strategiczne partnerstwo Polski i Chin, „...”Chiny będą w XXI wieku kształtować świat i to fakt w tej opowieści bezsporny. Wzrost znaczenia Chin (The Rise of China) to proces coraz bardziej widoczny na wszystkich kontynentach. Gospodarka chińska ma ogromny wpływ na gospodarkę światową, a za tym idą w coraz większym stopniu wpływy polityczne i gospodarcze w Afryce, Australii, a nawet Ameryce Łacińskiej, które będą się jeszcze bardziej zwiększały. Chiny w coraz większym stopniu zaczynają być obecne także w naszym regionie. Inicjatywa 16+1 to próba kształtowania nowego ładu w Europie Środkowej przez drugą gospodarkę świata. Nowy początek. „...”Możliwe scenariusze Po absencji premier Kopacz strona chińska zawiesiła wszystkie spotkania dwustronne między Polską a Chinami. Co dalej? Scenariusz pierwszy to rezygnacja Chin z polskiego przywództwa. Nie zostanie ono zastąpione zapewne przywództwem węgierskim (za mały potencjał tego kraju, a także zbyt wiele kontrowersji, jakie wzbudza on w EU), jak chciałby tego Viktor Orban, ale na czoło wysunie się zapewne kilka innych krajów. Właśnie Węgry, ale także Rumunia i być może tradycyjnie bliska Chinom Bułgaria i Serbia. Po zgodzie Chin na abdykację Polski 16+1 stanie się więc grupą bez formalnego przywódcy. Scenariusz drugi to podjęcie w Pekinie decyzji o zmianie formuły i stopniowej dekompozycji 16+1 (być może o to chodzi stronie polskiej?). Wówczas zastąpiłoby je forum, w skład którego wejdą kraje najbardziej zainteresowane współpracą z Chinami, co będzie oznaczało prawdopodobne przesunięcie akcentu z Wyszehradu na Węgry i Bałkany. Z czasem i Chiny wyciągną z tego wnioski i zaproponują (pro)unijnej części Europy Środkowej inną formułę, a 16+1 powoli zakończy swoje istnienie w obecnej formule. Scenariusz trzeci jest mało prawdopodobny – to trudne dzisiaj do przewidzenia zmiany, które spowodują, iż Polska aktywnie podejmie temat rozwoju współpracy z Chinami w ramach 16+1. Już dziś przedsiębiorcy biorący udział w spotkaniach, które organizowaliśmy lub współorganizowaliśmy w 2014 roku jako CSPA, przyznawali, że dziś przyszłością są rynki pozaeuropejskie. Podkreślał to w swoim exposé także minister Schetyna, mówiąc o globalizacji polskiej polityki zagranicznej. Ale czy zaistnieje koniunktura dla tego typu polityki? Scenariusz czwarty - równie mało prawdopodobny. Chiny niezrażone postawą Polski utrzymają koncepcję Polski jako lidera Europy Środkowej. Podejmują wysiłki na rzecz budowy Jedwabnego Szlaku 2.0 z Polską jako istotnego jego elementu i Łodzią jako hubem na Europę Środkową. Pomogą polskiemu Ministerstwu Rolnictwa w złożeniu wniosku o dopuszczenie do sprzedaży na rynku chińskim polskich jabłek, a także posłużą pomocą w wytypowaniu innych polskich towarów spożywczych, stopniowo dopuszczając je do rynku. Chyba zbyt piękne, aby okazało się prawdziwe… ( więcej )
W Grecji Chińczycy wykupili wielki port w Pireusie. ...
http://naszeblogi.pl/46968-chiny-rozpoczely-budowe-faktorii-i-kolonizacje-europy
„W trakcie wizyty, którą złożył w Grecji premier Chin Li Keqiang, oba kraje podpisały porozumienia biznesowe o wartości około 5 mld dolarów w sferze m.in. eksportu oraz budowy okrętów - podał portal BBC News. „....”remier Grecji Antonis Samaras wyjaśnił, że Chiny są zainteresowane lotniskami greckimi i wyraził nadzieję, że Grecja "stanie się węzłem tranzytowym w transporcie lotniczym". Z kolei Li opisał port w Pireusie, gdzie działa już chińska firma, jako "perłę Morza Śródziemnego" i ocenił, że mógłby to być "jeden z najbardziej konkurencyjnych portów na świecie".Chińska firma żeglugowa chciałaby zainwestować 310 mln dolarów w rozbudowę portu w Pireusie - największego portu w Grecji; porozumienie to - jak podaje BBC - wymagałoby zgody Unii Europejskiej. Chiny są zainteresowane w Grecji także kupnem kolei oraz budową lotniska na Krecie.BBC ocenia podpisane porozumienia jako korzystne dla obu krajów, bo Grecji potrzebne są inwestycje, a Chiny chcą otworzyć sobie drogę do Europy w dogodnej dla nich cenie. Podczas wizyty Samarasa w Chinach w maju zeszłego roku Li wyraził nadzieję, że do 2015 roku Chiny i Grecja dwukrotnie zwiększą wymianę handlową.”.. (więcej )
„Od przejęcia części historycznego greckiego portu w Pireusie przez chińską firmę Cosco obroty wzrosły tam dwukrotnie tylko w czasie ostatniego roku. „Grecka” część portu przygląda się temu ze sceptycyzmem i być może także zazdrością, pisze New York Times.„...”Możliwości przeładunkowe „chińskiej” części portu wzrosły przez ostatni rok ponad dwukrotnie, do 1,05 miliona kontenerów. Chociaż poziom zyskowności nie imponuje – firma zarobiła 4,98 miliona euro przy obrotach 72,5 miliona euro – jest tak głównie dlatego, że lwią część zysków Chińczycy reinwestują. Kosztująca łącznie 299 milionów euro modernizacja ma w przyszłym roku zwiększyć zdolność przeładunkową do 3,7 miliona kontenerów rocznie i uczynić Pireus jednym z dziesięciu największych portów świata. Wznoszone są również fundamenty pod nowe nabrzeże w części zarządzanej przez Cosco. „...”Po drugiej stronie ogrodzenia oddzielającego chińską i grecką część portu kapitan Fu mówi, że chciałby, żeby Cosco zarządzało całym Pireusem, gdyby rząd w Atenach wystawił port na sprzedaż. Taka ekspansja ugruntowałaby chińską dominację w miejscu będącym jedną z głównych strategicznych „bram wjazdowych” do południowej Europy i na Bałkany. „...(więcej
Pekin kusi miliardami – Jesteśmy przekonani, że Grecja powróci na drogę stabilnego wzrostu – mówił w Atenach Zhang Dejiang. Chińczycy nie żałują pieniędzy na wykupienie Grecji, którą przed bankructwem uratowała jedynie finansowa pomoc innych państw UE. Zawarli kontrakty z armatorami na sumę 0,5 mld euro – do tamtejszych firm należy 15 proc. światowej floty kontenerowców i tankowców. Za wsparcie Grecy będą kupować nowe statki nie w Korei czy Japonii, ale w chińskich stoczniach. Pekin jest zainteresowany rynkiem telefonii komórkowej, a w zamian w swojej inwestycyjnej dobroci jest gotowy odnowić zaniedbaną, historyczną część Pireusu i kupić kolej OSE, która nie jest sama w stanie zarobić nawet na połowę pensji swoich pracowników. – Pekin od dłuższego czasu przygotowywał się do ekspansji, bo dzięki temu otwiera sobie drogę do Europy – powiedział „DGP” Mui Pong Goh z brytyjskiego Chatham House. To dlatego firma Cosco Group już w ubiegłym roku kupiła za 3,4 mld dol. prawo do zarządzania przez 35 lat dwoma terminalami kontenerowymi w Pireusie, jednym z największych portów Starego Kontynentu. Jeszcze w tym roku ma podpisać umowę na stworzenie niedaleko Aten hubu transportowego, z którego chińskie towary – właśnie poprzez Pireus – będą trafiały na Bałkany. Cosco kusi również grecki rząd wizją zbudowania wielkiego lotniska na południu Krety. Inwestycja ma być warta 3 mld dol.”. ...(więcej )
Chiński koń trojański w Europie . Grecja „...”W ważny europejski przyczółek Chin przekształca się Grecja - uważa Eva Anastasiadou z Royal United Services Institute (RUSI) „....” Grecja zostanie wykorzystana w charakterze konia trojańskiego do stopniowego zwiększania strategicznego wpływu Pekinu na starym kontynencie - napisała Anastasiadou w biuletynie tego ośrodka analitycznego.Jej zdaniem Pekin w swej polityce rozwojowej kładzie nacisk na ekspansję handlu i koncentruje uwagę na globalnej infrastrukturze portowej ułatwiającej dystrybucję chińskich towarów i podnoszącej rangę Chin w światowym handlu.”......”Częściowe przejęcie kontroli nad jednym z najważniejszych portów w południowo-wschodniej Europie i inwestycje w liczne projekty infrastrukturalne w innych rejonach Grecji mogą być początkiem politycznego i gospodarczego uzależnienia Aten i podporządkowania ich sobie przez Chiny - obawia się analityczka ośrodka RUSI. ...(więcej )
„Czerwony Kanał „...”Atlantyk i Pacyfik połączyć ma niebawem droga wodna od Rio Brito do ujścia rzeki Punta Gorda na wybrzeżu karaibskim. Choć jej budowa ma rozpocząć się już w przyszłym miesiącu i kosztować 50 miliardów dolarów, dziwnie niewiele wiadomo wciąż na temat szczegółów tego chińskiego megaprojektu. „...”Za pięć lat przez Rio Brito ma popłynąć pierwszy statek, rzeka stanie się częścią nowego wodnego szlaku. Kanał Nikaraguański ma liczyć 278 kilometrów długości, 230 metrów szerokości i do 30 metrów głębokości. Tym samym będzie znacznie większy niż Kanał Panamski. Po obu jego stronach planowane są 500-metrowe strefy bezpieczeństwa. Potężne statki tak zwanej klasy Post-Panamax, które mogą przetransportować ponad 18 tysięcy kontenerów, mają tędy przecinać kontynent. „ ...(więcej)
Na naukę i rozwój technologii Chiny wydały w 2012 roku 1,98 proc. swojego rocznego produktu krajowego (PKB). I prześcignęły pogrążoną w kryzysie Unię Europejską, gdzie w tym samym roku 28 krajów członkowskich przeznaczyło na ten cel tylko 1,97 proc. PKB. Tak wynika z najnowszych danych OECD.”....”Dystans będzie się zwiększać - ostrzega OECD. Bo Chiny y przyśpieszają - w 2012 r. wydały na badania o 7,6 proc. więcej niż rok wcześniej, a tnąca koszty UE - tylko o 1 proc. więcej w porównaniu z 2011 r. Wynika z tego jasno, że UE przegrywa obecnie wyścig o przyszłość z Chinami. Chiński plan pięcioletni przewiduje, że do 2015 r. Państwo Środka przeznaczy na badania 2,2 procent PKB Europa, gdzie trwa stagnacja, takich ambicji nie ma. W 2013 r. jej wzrost był zerowy, a w 2014 r. może wynieść do 1,4 proc. PKB - w”wynika z danych Eurostatu.”...”Zła wiadomość dla UE to przenoszenie ośrodków badawczych największych koncernów europejskich do Chin, bo tam jest taniej. W 2008 r. Peugeot otworzył swoje centrum rozwoju technologii w Szanghaju, a rok potem to samo zrobiło BMW.”...”W 2012 r. 28 krajów członkowskich przeznaczyło łącznie na ten cel 339,1 mld dol., Chiny tylko 243,4 mld dol. Pod tym względem Chiny są trzecie na świecie p USA i UE.Stany Zjednoczone wydają na badania aż 2,8 proc. swego PKB, ale i tak bije je Japonia, która przeznacza na ten cel 3,3 proc. i absolutna rekordzistka Korea Południowa, która wydaje 4,4 proc. produktu krajowego brutto „....(więcej )
„Chiński miliarder zainwestuje miliardy w niszczejące londyńskie doki. Chce tam stworzyć ultranowoczesny businesspark dla azjatyckich firm. Xu Weiping, miliarder i deweloper, kupił 15 hektarów Royal Albert Dock we wschodniej części Londynu. Teraz zamierza zainwestować w niej 1,23 mld euro.”....”Weiping powiedział brytyjskim mediom, że zainteresowanie powierzchniami biurowymi w planowanej inwestycji jest ogromne - zwłaszcza ze strony azjatyckich firm „...”Dwa lata temu malezyjskie konsorcjum kupiło Battersea Power Station - zrujnowaną, dawną elektrownię. Zapłaciło za nią 400 mln funtów (494 mln euro) i przebudowuje ją na luksusowy kompleks mieszkalny.Latem zeszłego roku chiński Ping An Insurance Group kupił londyński biurowiec Lloyd'sa za 260 mln funtów (388 mln dolarów)”. ...(więcej )
Paweł Rożyński „ Drugie wejście Smoka” …...” Kilka dni temuChińczycy kupili za około 300 mln zł zakłady łożysk tocznych w Kraśniku „....”Bo inwestycja w Kraśniku to tylko element nowego zjawiska, jakim jestprzyspieszenie chińskich inwestycji nad Wisłą „....”Dotychczas największą inwestycją Chin było przejęcie w ubiegłym roku przezLiuGong Machinery cywilnej części huty Stalowa Wola, produkującejmaszyny budowlane i dla górnictwa „....”Beijing West Industries i PCM kupiły od Delphi fabryki części samochodowych w Gliwicach, Tychach i Krośnie. „....”W Łodzi zainwestowały takie firmy jak Yuncheng i Dong Yun, które wytwarzają urządzenia dla branży poligraficznej, czy koncern Victory Technology produkujący części do telewizorów LCD „....”W grudniu 2011 roku do Chin udał się prezydentBronisław Komorowski. Podczas pierwszej wizyty polskiej głowy państwa od 14 latmówił o „partnerstwie strategicznym”. Z kolei w kwietniu 2012 roku premier Wen Jiabao jako pierwszy od 25 lat premier Chin przybył z wizytą do Polski. Spotkał się z liderami 11 państw Europy Środkowej i Wschodniej. Przedstawił12-punktowy program promowania przyjaznej współpracy z tą częścią Starego Kontynentu, m.in. przyznanie specjalnej linii kredytowej dla chińskich inwestorów o wartości 10 mld dol. „.....”W ubiegłym roku swoje przedstawicielstwa otworzyły w Polsce dwa największe chińskie banki: Bank of China (BoC) oraz Industrial and Commercial Bank of China (ICBC). Mają zapewnić finansowanie kapitałowi zza Wielkiego Muru.. Na początku tego roku Państwowa Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ) prowadziła 13 „chińskich projektów”, co dawało Państwu Środka trzecie miejsce wśród potencjalnych inwestorów zainteresowanych Polską. „....”według waszyngtońskiej Fundacji Heritage zagraniczne inwestycje Państwa Środka sięgają już72,7 mld dolarów rocznie. „.....”W GrecjiChińczycy wykupili wielki port w Pireusie. „....”W 2010 roku koncern motoryzacyjny Geely przejął od Forda za 1,3 mld dolarów szwedzkie Volvo. Przed dwoma laty Lenovo przejęło niemieckiego producenta sprzętu komputerowego i drukarek Medion, stając się trzecim co do wielkości graczem na niemieckim rynku komputerów „.....” Zdaniem amerykańskiej firmy doradczej Rhodium do 2020 r. łączna wartość chińskich inwestycji w Europie mogłaby osiągnąć 500 mld euro. „....”Jak pisał „Financial Times”, „chiński flirt z państwami naszego regionu może stanowić próbę podkopania europejskiej jedności w kwestii wzajemnych stosunków z Chinami”. ...(więcej )
Rosja stopniowo coraz bardziej staje się politycznym wasalem Chin i ich zapleczem surowcowym. Niechętnie to akceptuje, by móc opierać się Zachodowi - ocenia dr Michał Lubina z Uniwersytetu Jagiellońskiego. „..”Jak mówi w rozmowie z PAP, Rosja i Chiny startowały z podobnego pułapu w 1991 r., po upadku ZSRR.„Minęły 23 lata i dobrze widać, jak wykorzystały ten czas. Rosja to mocarstwo regionalne, desperacko walczące o pozostanie w gronie najważniejszych państw świata. Państwo kierujące się w swojej polityce rewanżyzmem wielkomocarstwowym, z trudem modernizujące się i mające kiepskie widoki na przyszłość” - podkreślił.„Chiny to obecnie drugie supermocarstwo świata, globalny bankier, wkrótce główna gospodarka świata, mogące w ciągu najbliższych dekad zakończyć hegemonię amerykańską. Chiny osiągnęły to nie tylko dzięki lepszym zasobom, ale przede wszystkim dzięki lepszej polityce” - powiedział ekspert.”...”„Od 2008 r. widać jednak wyraźną - i pogłębiającą się - dominację chińską. Chiny coraz skuteczniej czynią z Rosji własne zaplecze surowcowe. Zaś Rosja, która próbowała do tego nie dopuścić od początku XXI w., obecnie zdaje się być z tym pogodzona” - ocenił.„Rosja zajęta konfrontacją wokół Ukrainy - i szerzej - reintegracją obszaru postradzieckiego - musi mieć zabezpieczone tyły od wschodu, czyli od Chin. By móc opierać się Zachodowi, Rosja akceptuje, choć niechętnie, dominację chińską. Uważa, że jest to cena, jaką musi zapłacić za marzenia o odzyskaniu imperium. Rosyjski niedźwiedź jest teraz w wyraźnym cieniu chińskiego smoka” „...”„Rosja się jednak na to zgadza, bo wie, że Chiny nie ingerują w rosyjskie sprawy wewnętrzne, nie chcą obalić reżimu i dominacja chińska daje jej więcej możliwości politycznych niż amerykańska” ...”„W przypadku Rosji oznacza to, że może realizować swoje projekty reintegracji obszaru postradzieckiego - co w skrajnym wypadku może dotyczyć i Polski - pod warunkiem uznania prymatu chińskiego. To powoduje, że Chiny i Rosja są rewizjonistami obecnego ładu światowego. Chcą zrewidować dominację amerykańską, która Polsce służy. Gdyby więc Rosja rzeczywiście nadal szła tą drogą, którą obecnie zmierza - do stania się wasalem chińskim - dla świata oznacza to możliwość końca hegemonii amerykańskiej”.....(więcej )
wybitny chiński politolog, wiceprezes Towarzystwa Międzynarodowych Badań Strategicznych w Szanghaju profesor Feng Shaolei:Wydaje się, że BRICS to nie tylko nowy format dla reformy międzynarodowego systemu finansowego, ale także w szerszym znaczeniu - platforma do omówienia możliwych obszarów współpracy w nowej sytuacji gospodarczej. Jest to również baza polityczna dla budowy nowego ładu międzynarodowego.”...”Niektóre kraje BRICS, jak na przykład Rosja i Chiny, mają dobre stosunki dwustronne. Jednak, nie są one jednym organizmem gospodarczym. Dana umowa umożliwia jego powstanie.Ściśle mówiąc, decyzja o utworzeniu Banku Rozwoju BRICS posiada wymiar nie tylko ekonomiczny, ale także polityczny. Po upadku koncepcji tak zwanego „konsensusu waszyngtońskiego” na bazie wspólnych wartości (idea, której celem było zbudowanie jednobiegunowego świata z centrum w Stanach Zjednoczonych), świat potrzebuje nowych rozwiązań. BRICS proponuje własną wersję „połączenia różnic” - koncepcję policentrycznego i multicywilizacyjnego systemu międzynarodowego. '.....(więcej
„Analitycy przewidują, że w 2015 r. łączne wydatki na wojsko Rosji i Chin będą wyższe niż wszystkich krajów UE razem wziętych. Tylko same Stany Zjednoczone w ciągu ostatnich pięciu lat zredukowały swój budżet wojskowy o 53 mld dolarów. „....”W tym samym czasie Chiny zwiększyły swoje wydatki na obronność o 60 mld dolarów, Rosja o 21 mld dolarów, a Arabia Saudyjska o 16 mld dolarów. Kraje te należą do grupy szesnastu państw spośród TOP 50, które wydają na wojsko więcej niż 3 proc. swojego PKB. „....”ak prognozują eksperci Deloitte przyszłoroczny budżet wojskowy Chin będzie wyższy niż łącznie niemiecki, francuski oraz brytyjski. Z kolei łączne wydatki Chin i Rosji będą wyższe niż wszystkich krajów unijnych. Nawet biorąc pod uwagę wszystkie kraje Azji i Pacyfiku (bez Chin), w ciągu kolejnych dwóch lat, region ten przeznaczy na wojsko więcej niż cała Europa Zachodnia. „ ...(więcej )
Anna Raźny pod koniec lutego cytowana przez rosyjskie media Agencja Reutera - ambasador chiński w Belgii Qu Xing poddał krytyce zachodnie sankcje wobec Rosji i towarzyszącą im „mentalność zero-jedynkową”, budowaną na założeniu: „my albo oni”. Mentalność ta nie pozwala uznać obaw Rosji o jej bezpieczeństwo w sytuacji, gdy rozbudowywane są pozycje NATO w jej pobliżu i jest eskalowana interwencja Zachodu na Ukrainie. „...”Pekin głosi wprawdzie jej jedność terytorialną – pozostawiając na boku sprawę Krymu - i domaga się zaprzestania działań wojennych w Donbasie, „...”Nie bez znaczenia jest tu również fakt, iż Chiny stały się cichym sprzymierzeńcem Rosji znacznie wcześniej – na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Syrii i Iranu. Także po przyłączeniu Krymu do Rosji oraz jej zaangażowaniu w obronę powstańczego Donbasu blokowały na tym forum niekorzystne dla niej propozycje rezolucji. „...”Zadeklarowanemu poparciu politycznemu Chin dla Rosji towarzyszy deklaracja kolejnego zacieśnienia stosunków między tymi dwoma państwami, złożona 8 marca b.r. na konferencji prasowej w chińskim parlamencie przez ministra spraw zagranicznych Chin - Wang Yi. Minister Yi zapowiedział współpracę w budowie szybkich kolei, produkcji chińsko-rosyjskich samolotów, budowie rurociągów, energetyki jądrowej czy wreszcie – co jest szczególnie ważne – w dziedzinie finansów. Współpraca w zakresie finansów ma na celu wypromowanie juana jako waluty światowej, zastępującej dolara. Warto podkreślić, że już obecnie juan zajmuje drugie miejsce w handlu światowym – przed euro – i wciąż zwiększa się ilość państw gromadzących swoje rezerwy walutowe nie tylko w dolarze, ale również w chińskiej walucie. Równie ważne w wypowiedzi ministra Wang Yi było potwierdzenie budowy nowego Jedwabnego Szlaku, którego jednym z większych udziałowców ma być Rosja. Szlak ten to sieć połączeń kolejowych Chin z Europą, finansowanych w głównej mierze przez Azjatycki Infrastrukturalny Bank Inwestycyjny, powołany – mimo sprzeciwu Ameryki – pod koniec 2014 roku przez państwa Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC). Warto zauważyć, że sam bank jest -podobnie jak działania wymienionych formatów współpracy - świadectwem rugowania wpływów USA z Azji Wschodniej. Jedwabny Szlak jest taką samą próbą w odniesieniu do Azji Środkowej. Dla Europy natomiast szlak ten stanowi poważną alternatywę wobec TTIP - Transatlantyckiego Partnerstwa Handlu i Inwestycji - obszaru wolnego handlu między Ameryką Północną i UE, znajdującego się w ostatniej fazie negocjacji. „...”powtarzanych od roku przez Waszyngton i Brukselę decyzji o sankcjach wobec Rosji. Ich celem jest bowiem zniszczenie jej potencjału gospodarczego, katastrofa systemu finansowego i destabilizacja struktur państwowych „...”Zadeklarowana przez chińskiego ministra spraw zagranicznych współpraca między Pekinem i Moskwą w sferze światowego pokoju i bezpieczeństwa jest świadectwem największego strategicznego manewru na globalnej szachownicy, jaki został zapoczątkowany w ramach APEC jesienią 2014 roku, kiedy Chiny wylansowały formułę „marzenia azjatyckiego” oznaczającego próbę wyparcia USA z tego formatu współpracy gospodarczej. W owym marzeniu zawarte jest bowiem wezwanie Azjatów, aby sami zajęli się sprawami Azji. Być może trzeba byłoby jeszcze czekać na tego typu oświadczenie skierowane przeciwko USA, gdyby nie skokowy wzrost nakładów Chin na dozbrojenie oraz coraz bardziej widoczny w gospodarce chińskiej udział przemysłu zbrojeniowego. Według sztokholmskiego instytutu SIPRI (Międzynarodowy Instytut Badań nad pokojem) Chiny wyrosły na trzeciego eksportera broni w skali światowej, wyprzedzając Niemcy i Francję[4]. Co więcej, prowadzą ostatnio pertraktacje z Turcją w sprawie zakupu chińskiego uzbrojenia dla jej armii, co jest ewenementem, gdyż Ankara należy do NATO. „...”. Co więcej, kierunek wyznaczany przez BRICS nie narzuca światu zgubnych dla ludzkości ideologii w rodzaju genderyzmu, politycznej poprawności czy skrajnego liberalizmu. Daje możliwości rozwoju chrześcijaństwa i odwołania do wartości chrześcijańskich w kulturze i życiu społecznym, o czym świadczy przykład Rosji. W zestawieniu z nią Europa jest negatywnym przykładem oddziaływania zgubnych ideologii narzucanych członkom „wspólnoty transatlantyckiej” przez jej ośrodki władzy. Obiektywna analiza kulturoznawcza kondycji Europy w ramach tej wspólnoty daje podstawy, aby stwierdzić, iż pod protektoratem USA stary kontynent utracił swoją tożsamość. Europa odcięła się bowiem od cywilizacji łacińskiej i od będących jej fundamentem wartości chrześcijańskich „...(więcej )
2009 rok profesor Dudek” „Otóż Chińczycy od dawna nieufnie patrzą na wszelkie przejawy ocieplenia relacji między Rosją i UE. Trudno zaś znaleźć w Unii kraj, który w minionych latach bardziej od nas stał na drodze do tego zbliżenia.” …Perspektywa zacieśnienia słabiutkich dziś więzi polsko-chińskich może się obecnie wydawać egzotyczna i nierealistyczna. Nie ulega wszakże wątpliwości, że w zmieniającym się coraz szybciej międzynarodowym układzie sił Polska ma szanse utrzymać dotychczasowy poziom niezależności, tylko grając na wielu fortepianach. Ten euroatlantycki powinien pozostać najważniejszym, ale nie może być jedynym. W przeciwnym razie możemy się w przyszłości stać jedną z ofiarnowej architektury europejskiej, której tworzenie zaproponował ostatnio „wielkim narodom” Władimir Putin.: .. Dlatego Ziemkiewicz ma sporo racji, kreśląc wizję coraz silniejszego uzależnienia Polski od zachodniego sąsiada….Po wtóre wspomniany proces mógłby ulec zahamowaniu, gdyby udało nam się znaleźć partnera skłonnego bodaj częściowo zrównoważyć wpływy niemieckie, a zwłaszcza upiorną wizję powtórki z historii, czyli Polski jako swoistego kondominium Berlina i Moskwy” „...(więcej )
„Wiceprezydent kompanii Rosyjskie Koleje (RŻD) Aleksander Miszarin oświadczył, że chińscy partnerzy przedstawili swoje propozycje w zakresie inwestowania w superszybką magistralę. „...”RŻD otrzymały propozycję od chinskich partnerów w zakresie inwestowania w budowę superszybkiej magistrali Moskwa-Kazań”....”„Chińscy partnerzy przedstawili swoje propozycje odnośnie inwestowania w superszybką magistralę. Magistrala będzie budowana odcinkami, ale równolegle” powiedział dodając, że chińscy partnerzy proponują nie przeprowadzać oddzielnych przetargów na każdy odcinek, ale zrobić jeden przetarg. „...”Długość superszybkiej magistrali Moskwa-Kazań wyniesie 770 kilometrów „...”Czas podróży z Moskwy do Kazania wyniósłby 3,5 godziny „...(źródło )
Przemysła Henzel „ Podpisanie umowy TTIP doprowadzi do utworzenia najpotężniejszego sojuszu w XXI wieku. Dzięki niej Europa oraz Stany Zjednoczone obronią swoją globalną pozycję, odnosząc znaczne korzyści gospodarcze i geopolityczne. Nowym aspektem jest także wydźwięk "kulturowo-cywilizacyjny" TTIP, który jeszcze bardziej zbliży do siebie partnerów z obu stron Atlantyku. - USA i Europa dadzą wyraźny sygnał całemu światu, że ich sojusz jest żywy, tym bardziej że Zachodowi przybywa konkurencji - stwierdził Damian Wnukowski z PISM. „..”Ale umowa, która ma charakter gospodarczy, będzie miała także skutki polityczne, ponieważ jej stronami będą uczestnicy relacji transatlantyckich, podzielający generalnie wspólne interesy i cele na forum światowym. Zacieśnienie współpracy Europy i USA, opartej na demokratycznych wartościach, będzie mieć także wydźwięk kulturowy, choć ten wątek nie jest zbyt mocno eksponowany przez polityków po obu stronach Atlantyku. „...”W przypadku pomyślnego zakończenia negocjacji nad TTIP powstanie najpotężniejszy sojusz ekonomiczno-polityczny XXI wieku, biorąc pod uwagę choćby potencjał gospodarczy czy militarny. Jak podkreśla Damon Wilson z Atlantic Council, umowa ta jest "projektem geostrategicznym", który zbliży do siebie nie tylko dwie największe gospodarki świata, ale także partnerów w sensie politycznym. - Jeśli uda nam się wypracować wspólne normy, to powstaną standardy, które zmienią obowiązujące obecnie zasady, a inne kraje będą musiały dostosować się do nas - prognozuje amerykański ekspert. „...”Handel międzynarodowy jest regulowany przez przestarzałe reguły, nawet z lat 50., w rezultacie czego zasady rządzące globalizacją mają niewiele do zaoferowania w zakresie ochrony przed dumpingiem socjalnym - oceniła polityk Partii Pracy. „....”Zdaniem europosłanki, celem TTIP powinno być np. budowanie struktur gwarantujących obronę interesu publicznego. Państwa europejskie mogłyby także efektywniej wyrażać swoje stanowisko w innych kwestiach, takich jak przeciwdziałanie zmianom klimatycznym czy nacisk na kwestię globalnego postępu społecznego. - W TTIP nie chodzi o walkę o władzę znaną z XX wieku, tylko o wpływ na kształtowanie globalizacji w XXI wieku - zaznaczyła. „...”Damian Wnukowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ocenił, że umowa przyczyni się do odnowienia wpływów politycznych i gospodarczych USA oraz Europy w światowej polityce, a także będzie "wyraźnym znakiem danym całemu światu, że sojusz transatlantycki jest wciąż żywy". „..”Jednocześnie, z uwagi na wciąż ogromne znacznie USA i UE w globalnej gospodarce i silne powiązania handlowe z innymi krajami, przyjęcie TTIP może wpłynąć na negocjacje handlowe w innych częściach świata, a nawet na wielostronne rozmowy w WTO w ramach tzw. rundy Doha - zauważył ekspert w rozmowie z Onetem. - Trzeba pamiętać, że UE i USA odpowiadają za ponad 40 proc. światowego PKB, a łącznie przypada na nie około 30 proc. obrotów handlowych na świecie - dodał, odnosząc się do potencjału inicjatywy. „..”Ostatnia szansa na wzmocnienie pozycji Zachodu. Rośnie presja na Europę i USA „...”TTIP będzie mieć także skutki geopolityczne służące umocnieniu pozycji UE i USA, co umożliwi im wyznaczanie standardów w handlu światowym, a potem być może także pewnych standardów politycznych. Rosnąca konkurencja ze strony "wzrastających gospodarek" takich jak Chiny, Indie czy Brazylia powoduje nie tylko konieczność obrony globalnej pozycji państw zachodnich, ale również konieczność reform wewnętrznych. „...”Z kolei niemiecki eurodeputowany Christian Ehler wskazał, że globalna pozycja Europy zależy od jej zdolności eksportowych. - Jeśli nie zawrzemy takiej umowy jak TTIP, to zrobią to państwa Azji. Jestem przekonany, że kluczowe dla całej umowy są zmiany w zakresie standaryzacji. Jeśli Stany Zjednoczone i Unia Europejska nie poprawią jakości swojej współpracy na tym polu, to kraje BRICS rzucą nam poważne wyzwanie w kwestii wyznaczania standardów „...”Umowa z USA to "ostatni dzwonek" dla Europy na polepszenie jej globalnej pozycji. - Pod tym względem TTIP jest dla nas pierwszorzędną okazją, ponieważ decyzje podjęte w ramach tego porozumienia będą mogły służyć za model w całym handlu światowym. Ale istnieje ryzyko, że inne regionalne bloki handlowe lub inne kraje pokonają nas i narzucą nam swoje własne reguły i zasady - w wymiarze globalnym - ostrzegła ze swojej strony Jude Kirton-Darling. „...”W takim scenariuszu konieczne będzie zwiększenie zdolności wojskowych państw europejskich oraz zwiększenie interoperacyjności na polu walki pomiędzy siłami zbrojnymi USA, Kanady i państw europejskich. Konieczne byłoby jednak wsparcie Europy przez Waszyngton w dziedzinie inwestycji, transferu technologii i know-how, co perspektywicznie, umożliwiłoby podejmowanie wspólnych działań zbrojnych np. w Afryce, w celu "wygaszania" konfliktów. Ale, jak na razie, jest to jednak kwestia zbyt "wrażliwa" - z politycznego i wojskowego punktu widzenia. „....”Wess Mitchell, dyrektor Centrum Analiz Polityki Europejskiej, zaakcentował wagę TTIP dla państw Zachodu w aspekcie polityczno-kulturowym, m.in. z uwagi na agresywną politykę Rosji. Jego zdaniem, Zachód musi zmobilizować potencjał ekonomiczny, ideologiczny i wojskowy i "postawić szlaban, by powstrzymać rewizjonistów w XXI wieku". - Moskwa dokonała już (...) wyboru. Po 20 latach nieudanych prób musimy przyznać, że Rosja Władimira Putina nie jest, i nie będzie, częścią świata Zachodu „...”Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że w wyłaniającym się świecie wielobiegunowym Zachodowi przybywa konkurencji w postaci przynajmniej kilku ośrodków politycznych, gospodarczych i kulturowych. Stanowi to znaczącą zmianę w kontekście dominacji USA w światowej polityce i gospodarce po zakończeniu zimnej wojny - zaznaczył Wnukowski. - Obecnie, mimo wciąż dużej atrakcyjności gospodarczego "modelu zachodniego", formę przeciwwagi dla niego stanowi np. polityka Chin, która może zachęcić państwa rozwijające się do odchodzenia od założeń liberalnego „konsensusu waszyngtońskiego" „...(więcej )
Siergiej Karaganow "Dwie fale rozszerzenia NATO Rosja przełknęła" ….'"Unia Europejska próbowała rozszerzyć swoją miękką kontrolę na terytoria, które Rosja uznawała za strefę swoich interesów" „...”"Ekspansji UE towarzyszyła ofensywa NATO. A ta organizacja jednoznacznie była postrzegana jako potencjalnie wroga, szczególnie po trzymiesięcznych bombardowaniach Jugosławii w 1999 roku, które wstrząsnęły nawet rosyjskimi zapadnikami (zwolennikami zbliżenia z Zachodem – red.)" …..”Politolog przekonuje, że w Rosji rozszerzenie NATO postrzegano jako otwarte naruszenie jawnych i niejawnych umów wypracowanych w czasach, gdy ZSRR zaprzestał polityki konfrontacji, wycofał wojska z krajów Układu Warszawskiego i zgodził się na zjednoczenie Niemiec. "Dwie fale rozszerzenia NATO Rosja przełknęła (być może to był błąd), ale rozprzestrzenianie tego paktu na Ukrainę, które stworzyłoby niezabezpieczoną granicę z blokiem o długości 2 tys. km, było nie do przyjęcia, (...) było postrzegane jako potencjalna przyczyna dla wielkiej wojny" ….”Karaganow uważa, że na tym tle poparcie Zachodu dla Majdanu w Kijowie i obalenie Janukowycza doprowadziło do tego, że tym razem Rosja zadała "wyprzedzający cios". "Dla Moskwy przyłączenie Krymu, poparcie powstańców w Donbasie to działania nakierowane na zapobieżenie znacznie większej katastrofie" …..”ego zdaniem Europa, "wygrawszy zimną wojnę, teraz - po jej zakończeniu - być może przegrywa pokój i wkracza w kolejną fazę stosunków międzynarodowych osłabiona i podzielona, stojąc na krawędzi konfrontacji, a może nawet wielkiej wojny". …..”"Europa może ponownie próbować schronić się pod skrzydłami USA, a Rosja zawrzeć de facto strategiczny sojusz z Chinami, to oba te rozwiązania będą "końcem nadziei na zjednoczoną Europę" - przekonuje Karaganow. „...Ekspert zarzuca elitom Zachodu, że zamiast poważnej rozmowy z Rosją wybrały "walkę o spadek posowiecki", czemu towarzyszyła "próba geopolitycznego dociśnięcia Rosji, która skończyła się najpierw wojną o Osetię Południową, a teraz bratobójczą wojną na Ukrainie". Co więcej - zdaniem Karaganowa - Zachód w relacjach z Rosją ograniczał się albo do "pouczeń, albo bardzo powierzchownych zapewnień o wspólnej przyszłości". ….”"Rosję, której główną ideą narodową przez całą historię była obrona suwerenności, traktowano z góry, czasem nawet próbując dyktować skład rady ministrów (tego nie robili Europejczycy)" – pisze. Zachód - zdaniem analityka – systematycznie poddawał Rosję presji, traktując ją jak kraj pokonany i mieszając się do "sfer jej interesów ekonomicznych, politycznych i wojskowych". Tymczasem – pisze ekspert – Rosjanie wcale nie uważali się za pokonanych. „....”Karaganow pisze też, że w dobie kryzysu w relacjach UE z Rosją, ta ostatnia ma ekonomiczną alternatywę w postaci Azji, która jest coraz mocniejsza.”..”Ekspert zarzuca elitom Zachodu, że zamiast poważnej rozmowy z Rosją wybrały "walkę o spadek posowiecki", czemu towarzyszyła "próba geopolitycznego dociśnięcia Rosji, która skończyła się najpierw wojną o Osetię Południową, a teraz bratobójczą wojną na Ukrainie". Co więcej - zdaniem Karaganowa - Zachód w relacjach z Rosją ograniczał się albo do "pouczeń, albo bardzo powierzchownych zapewnień o wspólnej przyszłości". ...”"Rosję, której główną ideą narodową przez całą historię była obrona suwerenności, traktowano z góry, czasem nawet próbując dyktować skład rady ministrów (tego nie robili Europejczycy)" – pisze. Zachód - zdaniem analityka – systematycznie poddawał Rosję presji, traktując ją jak kraj pokonany i mieszając się do "sfer jej interesów ekonomicznych, politycznych i wojskowych". Tymczasem – pisze ekspert – Rosjanie wcale nie uważali się za pokonanych. „....”"Wbrew iluzorycznym nadziejom żywionym na początku lat 90., Rosja i Europa wewnątrz UE, rozwijały się z różną prędkością i w różnych kierunkach. Te procesy nosiły w wielu aspektach charakter obiektywny, ale prawie nie toczono o tym dyskusji, co jest błędem wszystkich europejskich elit. One nie chciały i nie zdołały zobaczyć prawdy. I dlatego obecny kryzys spadł na nie jak grom z jasnego nieba i jedni gorączkowo próbują demonizować Putina, a inni oskarżają »zdrajczynię Merkel«"”...”Wskazuje też na to, że nadzieje na wprowadzenie demokracji na wzór europejski w Rosji się nie ziściły. Jak pisze, "odbywało się to pod hasłem forsownej prywatyzacji", którą "zdecydowana większość Rosjan uznała za akt złodziejstwa". Wtedy, jak pisze Karaganow, "pojawił się jeden z najbardziej szpetnych wariantów oligarchicznego kwasikapitalizmu", który poskutkował tym, że do dzisiaj w Rosji "wielka własność prywatna do dziś jest postrzegana w Rosji jako moralnie wątpliwa".....”Innymi słowy, pisze Karaganow, "to, co Zachód brał za pozory europeizacji", doprowadziło do krachu państwa. Własność nie była chroniona przez prawo, "trzymanie aktywów w Rosji i inwestycje były ryzykowane, a elit nie wyróżniał patriotyzm". Wskazuje też na błędy popełnione w swoim kraju. Pierwszy – wprowadzano demokrację "odgórnie" poprzez wybieranie parlamentów, gubernatorów, merów. "Nie zatroszczono się o najważniejsze – wychowywanie odpowiedzialnego obywatela, podstawowego kapitału każdego narodu" – zaznacza, podkreślając, że dopiero niedawno w Rosji wzięto się za tworzenia samorządu terytorialnego. „...” "Do 1999 roku kraj faktycznie przekształcił się w państwo upadłe i gdyby doszło wtedy do maleńkiego Majdanu w Moskwie, to Rosja by się ostatecznie posypała" – podkreśla. I przypomina, że lata 90. większości Rosjan kojarzą się z biedą i upokorzeniem. Dlatego – pisze Karaganow - "rosyjska elita dokonała niezbyt miłego, ale nieuchronnego zwrotu ku demokracji sterowanej".....”Zdaniem Karaganowa "Rosja odbudowywała suwerenność i państwowość, a UE próbowała przezwyciężyć suwerenność, państwowy nacjonalizm i zbudować ponadnarodową wspólnotę". Analityk wskazuje też, że "większość Rosjan dążyła do odbudowania zniszczonej za czasów komunizmu tradycyjnej moralności, ciągnęło ich do wcześniej zakazanego chrześcijaństwa". „.....”"W społeczeństwie pojawiło się zapotrzebowanie: na państwowy patriotyzm, niezbudowany na komunistycznym mesjanizmie; na nową tożsamość narodową; konserwatyzm jako antytezę idei rewolucyjnych, który przyniosły narodowi tyle wstrząsów i tragedii w XX wieku. Przy tym uważało się, że w ten sposób Rosja wraca nie tylko do siebie, ale także do Europy, od której odeszła w 1917 roku. Tymczasem europejska elita była już przesycona tymi wartościami, coraz bardziej uważała je za przebrzmiałe, a nawet reakcyjne. Stary Świat postawił sobie za cel przezwyciężyć nacjonalizm, a nawet narodowy patriotyzm, odrzucał wiele tradycyjnych wartości moralnych i coraz bardziej odchodził od chrześcijaństwa" …..”"Dążenie Kremla do wzięcia na sztandary tradycyjnych wartości wywołuje u elit rządzących Europy niechęć i obawy. Przecież one wiedzą, że tym wartościom hołduje większość ich ludności" ….”"Większość społeczeństw i kręgów rządzących krajów Zachodu dawno zapomniała o swoich rewolucjach. Rosyjska wierchuszka panicznie boi się powtórzenia fatalnych wstrząsów – demokratycznego lutego 1917 roku, po którym przyszedł koszmar bolszewizmu i nawet demokratycznej rewolucji 1991 roku, która na razie koszmarem się nie zakończyła, ale o mały włos nie doprowadziła do upadku państwa" …..”Analityk wskazuje, że europejscy politycy sądzili, że jednoczyć się i współdziałać należy w oparciu o wspólne wartości, tymczasem "takie podejście u swoich podstaw przeczyło europejskiej tradycji politycznej, gdy kraje, ich przywódcy i społeczeństwa bardzo często jednoczyły się według interesów". ….”w pierwszym dziesięcioleciu XXI w. UE "wkroczyła w długi systemowy kryzys". "A tymczasem zaczęła się seria wstydliwych i upokarzających porażek Zachodu, UE i szczególnie okrętu flagowego w postaci USA" „.....”Przekonuje, że UE zaczęła podskórnie szukać impulsu do mocniejszego zjednoczenia i wroga zewnętrznego, tym bardziej że dołączyły do niego "kraje z prawie że genetyczną potrzebą zemszczenia się za klęski i upokorzenia poprzednich wieków". W efekcie - pisze ekspert - "w latach 2011-2012 z Rosji zaczęli rzeźbić wroga" ….”Natomiast elity w Rosji "nie chciały albo nie mogły uznać swoich błędów z przeszłości i zacząć nowej tury reform". Stąd – "usprawiedliwianie ślepej uliczki, w której znalazł się kraj, chęć wyjścia z niej poprzez tradycyjne szukanie wroga zewnętrznego i wzmaganie konfrontacji, aby przynajmniej uciszyć niezadowolonych i zjednoczonych społeczeństwo". ...”"W Berlinie sądzą, że rosyjska polityka w stosunku do Krymu i Ukrainy jest podyktowana prawie wyłącznie przesłankami utrzymania się przy władzy przez obecny reżim. A Niemcy powinny przywrócić status quo ante, aby zabezpieczyć porządek i pokój w Europie, za którego gwaranta się uznają.W Rosji, kraju z bardziej szerokim aniżeli europejski horyzontem, sądzą, że głupota i bezprawie w Jugosławii, Iraku, Libii, poparcie przez Zachód samobójczej arabskiej wiosny zniszczyły ład międzynarodowy i jego zasady: trzeba go więc albo odbudowywać, albo grać według zasad »prawa dżungli”...”"Jaka będzie Europa po tym starciu, nawet jeśli Rosja nie wyjdzie z niego zwycięsko, nie chcę nawet myśleć. Wszystkie dążenia Europejczyków do stworzenia pokojowego kontynentu po II wojnie światowej obrócą się w pył" – przestrzega, wskazując, że Chiny i "cały coraz mocniejszy świat niezachodni raczej sympatyzują z Moskwą". Siergiej Karaganow - rosyjski politolog i analityk stosunków międzynarodowych, dziekan wydziału Polityki Międzynarodowej i Gospodarczej Wyższej Szkoły Ekonomii w Moskwie. Od 1991 roku członek Rady Polityki Zagranicznej przy rosyjskim MSZ; w latach 2001-2013 doradzał Administracji Prezydenta Rosji; twórca i przewodniczący Rady Redakcyjnej prestiżowego czasopisma "Rosja w globalnej polityce". W latach 2004-2013 przewodniczący międzynarodowego klubu dyskusyjnego "Wałdaj". Karaganow uchodzi za analityka, którego głos jest uważnie słuchany na Kremlu. Cieszy się też dużym poważaniem na Zachodzie. Kilka tam temu w rankingu "Foregin Policy" i "The Prospect" znalazł się na liście 100 najbardziej wpływowych intelektualistów świata... (więcej )
Chińczycy mierzą wysoko : chcą zdobyć Księżyc”....”Krótko po dwóch porażkach amerykańskiego programu kosmicznego w chińskim stepie wylądował niewielki próbnik, który obleciał Księżyc. Chiny są trzecim państwem - po USA i Rosji - któremu udało się dokonać takiego wyczynu. I nie zamierzają na tym poprzestać.”....”Wystrzelono go 23 października na czubku rakiety Długi Marsz 3C, jego lot trwał osiem dni. W tym czasie przemierzył 840 tys. km - doleciał do Srebrnego Globu, okrążył go i powrócił na Ziemię. W sobotę nad ranem bez problemu wylądował na spadochronie w stepie 500 km od Pekin”....”Chiny są trzecim państwem – po USA Rosji - któremu udało się dokonać takiego wyczynu.”...”Xiaofei testował techniki, dzięki którym Chińczycy chcą w 2017 roku sprowadzić z Księżyca próbki gruntu - ok. 2 kg księżycowych skał. To byłby pierwszy od ponad 40 lat księżycowy materiał sprowadzony na Ziemię. Ostatnie takie próbki dotarły na Ziemię w czasach amerykańskich misji Apollo i radzieckich Łun.”..."Co dalej? Czerwona flaga na Srebrnym GlobieChiny od dekady realizują wielki program badania Księżyca. Pierwsza faza polegała na wysłaniu orbiterów - Chang'e 1 (w 2007 r.) oraz Chang'e 2 (2010) - które z wysokości orbity fotografowały powierzchnię Srebrnego Globu.”...”W grudniu 2013 roku próbnik Chang'e 3 miękko wylądował na powierzchni satelity, powtarzając wyczyn statków amerykańskich i rosyjskich sprzed blisko pół wieku. Z platformy lądownika zjechał także niewielki łazik Yutu (Nefrytowy Królik), któremu udało się przejechać kilkadziesiąt metrów, zanim unieruchomiła go awaria. Mimo tego potknięcia Chińczycy są bardzo dumni z pierwszego od 1976 roku udanego lądowania na Księżycu”...”Prawdopodobnie w przyszłym roku poleci tam Chang'e 4, który powtórzy lądowanie Chang'e 3, tyle że w innym miejscu, być może na jednym z biegunów, czego jeszcze nikomu nie udało się dokonać. ….(więcej )
2012 rok „ X-37 B „. Czy Pentagon szykuje wojnę w Kosmosie „...”Od ponad roku krąży po orbicie i jedynie wybrani amerykańscy wojskowi wiedzą co dokładnie tam robi. Bezzałogowy wahadłowiec Pentagonu X-37B jest otoczony szczelną tajemnicą, zza której Pentagon zapewnia o jego pokojowym i naukowym przeznaczeniu. Jednak jak twierdzi "The Washington Times" powołując się na anonimowego informatora, X-37B ma odegrać kluczową rolę w potencjalnym konflikcie z Chinami. Oznaczałoby to, że wahadłowiec ma zastosowanie militarne i USA szykują się na wojnę w kosmosie. „...”Drugi egzemplarz nazywany OTV-2, został wysłany na orbitę w marcu 2011 roku i do dzisiaj nie wrócił na Ziemię. „....”Zapewnienia o niewojskowym charakterze X-37B są powtarzane wielokrotnie, ponieważ mają duże znaczenie w kontekście prawa międzynarodowego i zobowiązań USA. Zgodnie z Traktatem o Przestrzeni Kosmicznej z 1967 roku, na orbicie, Księżycu i innych ciałach niebieskich nie można umieszczać broni masowego rażenia. Księżyc i inne ciała niebieskie mają być też wykorzystywane wyłącznie do celów pokojowych. Układy nie zakazują jednak umieszczania w kosmosie broni konwencjonalnej. Jednak pomiędzy mocarstwami panuje niepisany konsensus, z powodu którego żadne z nich nie prowadzi militaryzacji kosmosu. Nie jest to czynione z umiłowania pokoju, ale raczej z powodu obawy przed nakręceniem bardzo kosztownego wyścigu kosmicznych zbrojeń. W 2008 roku Chiny i Rosja w Genewie na forum ONZ-owskiej Konferencji Rozbrojeniowej przedłożyli projekt układu o zakazie zbrojeń w kosmosie, jednak USA podeszły do tej kwestii sceptycznie i temat "umarł". Waszyngton obawiał się, że Pekin i Moskwa chcą jedynie ograniczyć możliwości USA i zyskać na czasie, aby móc dogonić je w dziedzinie technologii kosmicznych”...”Szef Dowództwa Kosmicznego USAF gen. William L. Shelton „...”W jego ocenie X-37B dysponuje możliwościami "zmieniającym zasady gry", czyli w języku wojskowych może być tym czynnikiem, który decyduje o wygranej bądź klęsce w potencjalnym konflikcie. „....”Jeszcze więcej miał powiedzieć anonimowy przedstawiciel Pentagonu. Jak podaje "WT" wojskowy oświadczył, iż X-37B jest kluczowym elementem nowego planu wojska USA, który ma umożliwić zwalczanie najnowszych i najbardziej groźnych możliwości wojska Chin. Konkretnie X-37B ma "wyłączyć z użytku" chińskie satelity, które dostarczają dane niezbędne do celowania niezwykle ważnych rakiet DF-21D. „....”Zdaniem tych nowoczesnych chińskich rakiet balistycznych jest atakowanie zbliżających się do Chin amerykańskich lotniskowców. Jeśli DF-21D mają takie możliwości jakie deklarują Chiny, to one również są bronią "zmieniającą zasady gry", ponieważ zmuszą US Navy do trzymania swoich potężnych lotniskowców z daleka od Tajwanu i kontynentu. Ich brak w rejonie działań znacząco utrudniłby Amerykanom pomoc sojusznikowi i mógłby oznaczać przegraną. „...”Jeśli zgodnie z zapewnieniami Pentagonu X-37B może pokojowo manipulować przy amerykańskich satelitach, to równie dobrze może to robić z tymi noszącymi oznaczenie CHRL. Zaobserwowane przez amatorów znaczne zmiany orbity OTV-1 udowadniają, że wojskowe wahadłowce mogą "podlatywać" do kolejnych satelitów krążących dookoła Ziemi po innych trasach. Żaden inny dotychczasowy statek kosmiczny nie miał takiej możliwości. „ ...(więcej )
X 2014 USA oficjalnie: szykujemy się do III Wojny Światowej „...”Stany Zjednoczone szykują się do globalnego konfliktu, w którym jedynymi wygranymi mają być Amerykanie. Armia USA przygotowała już ofensywną doktrynę wojenną na lata 2020-2040, którą streszczono w specjalnym dokumencie pt. „The U.S. Army Operating Concept”. Dokument pojawił się kilka dni temu w sieci. W skrócie: uzasadnia prowadzenie wojen prewencyjnych przez USA i angażowanie się Amerykanów w konflikty we wszelkich regionach świata, które są ogniskami zapalnymi. Wszystko po to, by zdobyć możliwie jak najwięcej przyczółków i tym samym uczynić armię amerykańską bardziej mobilną.”...”Dokument „The U.S. Army Operating Concept (AOC)” jest sygnowany podpisami: gen. Raymonda T. Odierno, czyli głównodowodzącego armią lądową Stanów Zjednoczonych oraz gen. Davida G. Perkinsa, który odpowiada w armii USA za taktykę i szkolenia. Tytuł dokumentu jest wymowny: „Win in a Complex World” (Wygraj w skomplikowanym świecie). Amerykanie zakładają bowiem, że w latach 2020–2040 muszą utrzymać pozycję supermocarstwa. Chcą nie tyle moderować, co budować na narzuconych przez USA zasadach geopolityczny kształt świata. Jeśli niezbędny będzie ku temu konflikt globalny, Amerykanie nie wystraszą się konsekwencji. Generałowie wprost piszą o rozpoczynaniu konfliktów prewencyjnych mających na celu utrzymanie wpływów Stanów Zjednoczonych w poszczególnych regionach świata (głównie w Azji i Europie).”...”Dokument precyzuje, kim są potencjalni wrogowie mogący zagrażać hegemonii USA w świecie: to Rosjanie i Chińczycy. Autorzy strategii piszą o zablokowaniu chińskiej ekspansji wszelkimi możliwymi środkami. Rosja z kolei już teraz jest na celowniku amerykańskiej armii. Tworzone są dyplomatyczne scenariusze rozwiązywania konfliktu ukraińskiego na wypadek eskalacji działań wojennych orazplany militarne dotyczące powstrzymania mocarstwowych apetytów Rosji (jak można mniemać w regionie Europy Środkowo-Wschodniej). „...”Bill Van Auken, amerykański lewicowy polityk i kandydat na prezydenta USA w 2004 roku, ostrzegł, że dokument ten to zapowiedź strasznych planów możnych tego świata. Stwierdził, że to dowód na to, iż Stany Zjednoczone szykują się do III wojny światowej.” ...(więcej )
„Wieści z Kosmosu Krzysztof Kowalski „ Górnicy Kosmosu „....”Gorączka złota lada chwila znowu wybuchnie. Ale tym razem
na miarę XXI wieku – na żadnym z kontynentów, lecz w przestrzeni pozaziemskiej. „...”Według obliczeń dokonanych w Massachusetts Institute of Technology planetoida zbudowana z niklu i żelaza może mieć wartość rzędu 20 bilionów dolarów. „...”Deep Space Industries zamierza już w 2015 roku wysyłać małe sondy typu Fireflies, ważące 25 kg, których zadaniem będzie określanie, które asteroidy mogą być źródłem surowców. „...”Niewyobrażalne zasobyAstrofizycy z Uniwersytetu Wisconsin-Madison odkryli, że na Saturnie padają diamentowe deszcze, w jego atmosferze formują się diamenty średnicy jednego centymetra. Podobnie dzieje się na Jowiszu.Symulacja komputerowa dokonana przez specjalistów z California Speciality Engineering wskazuje, że także Neptun i Uran rodzą diamenty.”....”Takie są perspektywy kosmicznego górnictwa. Specjaliści z NASA studiują możliwość sprowadzenia „surowcowej" asteroidy na orbitę księżycową. Przewidują, że poradzą sobie z obiektem średnicy 7 metrów ważącym 500 ton. Manipulowanie asteroidą odbyłoby się za pomocą sondy wystrzelonej rakietą Atlas.Plan przewiduje włożenie asteroidy w pojemnik średnicy 10–15 metrów, połączenie go linami z sondą i holowanie w stronę Srebrnego Globu.Niewykluczone, że projekt tego rodzaju, szybciej i na większą skalę, zrealizują prywatne firmy. Do tego celu powołano Planetary Ressources”....”– Kosmiczne górnictwo nastawione będzie na pierwiastki niezbędne dla zaawansowanych technologii. Zapotrzebowanie na pierwiastek dysproz wzrośnie o 2600 proc., a na neodym o 700 proc. Ziemskie zasoby nie zaspokoją go, ratunkiem będzie kosmiczne górnictwo – wyjaśnia Peter Diamandis, współzałożyciel Planetary Ressources. „...”Druga amerykańska firma powołana do eksploatacji bogactw kosmosu to Deep Space Industries. „...”W 2016 roku rozpocznie się wysyłanie sond 32-kilogramowych. Będą zdolne do pobierania próbek i dostarczania ich na Ziemię. Trzeci etap to holowanie wybranych asteroid na orbitę Księżyca, tam pozyskiwanie z nich cennych surowców i dostarczanie ich do baz księżycowych, stacji kosmicznych, ziemskich fabryk.Według niezależnej prognozy opracowanej w Keck Institute for Space Studies technika i technologia niezbędne do takiej eksploatacji będą w pełni dostępne za 10 lat.”....(więcej )
„Czy Księżyc stanie się wielką kopalnią uranu? Najnowsze badania naukowe nie pozostawiają żadnych wątpliwości.„....”Naukowcy między innymi z Japonii, Stanów Zjednoczonych i Indii dokładnie skanują powierzchnię iwnętrzeKsiężyca za pomocą swoich sond. Celem jest oczywiście znalezienie pierwiastków chemicznych, które pozwolą eksploatować naszego naturalnego satelitę, kiedy ich zapasy skończą się na Ziemi.Jednym z głównych pierwiastków jest uran,”...”Potwierdzenie istnienia uranu w księżycowym gruncie otrzymaliśmy od Japończyków, a dokładniej od zarządzanej przez nich sondy Kaguya. „....”Naukowcy za pomocą niego tworzą szczegółowe mapy Księżyca pod kątem występujących tam cennych dla ludzkości minerałów. Dowiedzieliśmy, że występują tam m.in. magnez, potas, żelazo i tytan. Chociaż eksploatowanie Księżyca budzi wśród Ziemian wiele kontrowersji, to jednak pewne jest, że prędzej czy później człowiek zacznie wydobycie na dużą skalę, a wtedy nic nie będzie go w stanie powstrzymać. „ ...(więcej )
Krzysztof Urbański „Przed podróżą na Marsa NASA chce przyholować skałę na orbitę Księżyca i wysłać tam astronautów.Projekt pod nazwą Asteroid Redirect Mission przewiduje uchwycenie przez automatycznego satelitę stosunkowo małej asteroidy w specjalny worek. Następnie sonda przeciągnęłaby „ładunek" w pobliże Księżyca i umieściła na orbicie Srebrnego Globu. Plany NASA przewidują, że astronauci przygotowujący się do marsjańskiej wyprawy odwiedzą asteroidę już w 2025 roku.”...”Inżynierowie z NASA zaprojektują robota, który zbliży się do kawałka kosmicznej skały, wielkości ok. 10 metrów i złapie, owijając wokół niego torbę z supermocnego, elastycznego materiału. Następnym krokiem będzie dostarczenie torby wraz z zawartością na orbitę w pobliżu Księżyca. „...(więcej )
„Pierwsze odkrycie chińskiego łazika . Księżyc ma inny kolor niż ten ze zdjęć NASA „....”Na pierwszych zdjęciach przesłanych z powierzchni naszego naturalnego satelity widać wyraźnie, że jej kolor jest szarobrązowy. Jest to na tyle zaskakujące, że na wcześniejszych zdjęciach wyglądało na to, że powierzchnia jest po prostu w różnych odcieniach szarości. Trudno się, zatem dziwić, że coraz więcej specjalistów spogląda na te obrazy z niedowierzaniem stwierdzając, że ktoś tu oszukuje społeczeństwo. „....”Aż trudno w to uwierzyć, że sonda Chang'e 3, która przywiozła na Księżyc łazik Yutu to pierwsze urządzenie wykonane przez człowieka, które dokonało miękkiego lądowania na tym globie od grudnia 1972 roku. Wtedy wylądowali tam Amerykanie, Eugene Cernan i Harrison Schmitt. Wszystko odbyło się w ramach misji Apollo 17. „...”Sugestia, że kolor Księżyca na oficjalnie udostępnionych fotografiach z NASA jest inny od rzeczywistego znana jest od kilku lat. Niektórzy badacze wprost oskarżali Amerykanów o to, że z niewiadomych powodów celowo retuszują zdjęcia, czego rezultatem jest to, że wszystkie przedstawiają powierzchnię naszego satelity w odcieniach szarości. „...”Okazuje się, że już astronauci uczestniczący w misji kosmicznej Apollo-10 zwracali uwagę na to, że kolory naszego satelity mienią się jak to określono "we wszystkich odcieniach czekolady". Tak przynajmniej wynikało z oficjalnych raportów, ale nie wiadomo dlaczego informacje te nie zostały upublicznione. „. ...(więcej )
Parę lat temu „A w Chinach wzrost nakładów na badania w dziedzinie High Tech skoczył do poziomu Japonii liczony bezwzględne , poziomu Europy / Europa i Chiny przeznaczają po 1 procencie PKB. Jak skokowo wzrastają nakłady na tajny Chiński program podboju Księżyca można na sobie tylko wyobrazić. W każdym razie są naukowo i technicznie daleko przed Europą w tej dziedzinie „...(więcej )
Badania kosmosu ciągle kojarzą się nam z nauką, nie z biznesem, ale prędzej czy później to będzie biznes. Istotnym krokiem na drodze w tym kierunku może być misja, którą ogłosiły dwie prywatne firmy - International Lunar Observatory Association (ILOA) oraz Moon Express, Inc.Misja ma być naukowa i komercyjna zarazem. Jej celem jest dostarczenie na południowy biegun Księżyca urządzenia International Lunar Observatory (ILO), które umożliwi ciągłe obserwacje kosmosu z tego dogodnego punktu i będzie podstawą komercyjnych księżycowych systemów komunikacji dla badaczy zawodowych i amatorów. Urządzenie ILO zostanie umieszczone na biegunie przez robotyczny lądownik od Moon Express. „......”Biegun południowy Księżyca jest obszarem niezbadanym. Moon Express ma zamiar wykorzystać misję, aby zbadać ten obszar pod kątem dostępności zasobów mineralnych i wody. „ ...(więcej )
Piotr Kościelniak „Podczas gdy NASA wciąż tylko planuje załogowe wyprawy, komercyjne firmy przygotowują budowanie stałych baz na Srebrnym Globie. „....”Do największych prywatnych graczy na tym rynku należą firmy SpaceX, Sierra Nevada Corp. i Boeing przygotowujące pojazdy kosmiczne. Shackleton Energy Company i Moon Express zamierza wydobywać surowce na Księżycu. Planetary Resources (inwestorami są tam m.in. Larry Page i Eric Schmidt z Google czy reżyser James Cameron) oraz Deep Space Industries przygotowują urządzenia do pobierania surowców z asteroidów. Plany mówią o testowych lotach już w 2015–2016 roku. Golden Spike w 2020 roku (czyli na długo przed misją NASA na asteroidę) chce wysyłać dwuosobowe wycieczki na Księżyc i z powrotem. Prawie gotowa jest Virgin Galactic – pierwszy lot komercyjny zapowiadany jest już na przyszły rok. Bilet kosztuje 250 tys. dolarów. Zapłaciło już 550 osób. „.....”Jest wreszcie sama firma Bigelow Aerospace, specjalizująca się w elastycznych, rozkładanych modułach, z których można złożyć stację orbitalną. A właściwie orbitalny hotel,”...” Zanim jednak stworzy kosmiczny hotel, technologia rozkładanych modułów zostanie przetestowana na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.A w planach Bigelow ma budowę własnej bazy księżycowej. – Taka stacja byłaby główną nagrodą. Być może zbudujemy ją w porozumieniu z innymi firmami, może nawet zagranicznymi „..( więcej )
Kosmos surowce naturalne „Amerykańska prywatna firma chce wysłać w kosmos plejadę satelitów, które zajmą się poszukiwaniem cennych minerałów. „.....”Przedstawiciele Deep Space Industries twierdzą, że mają patent na trójwymiarowe drukarki, które wykorzystują lasery do nakładania niklu w zerowej grawitacji. „...”Deep Space Industries jest drugą instytucją, która chce poszukiwać minerałów na asteroidach. W zeszłym roku powstała firma Planetary Resources z siedzibą w Bellevue w stanie Waszyngton, powołana przez znanych inwestorów. Są wśród nich członkowie kierownictwa firmy Google: Larry Page i Eric Schmidt, oraz m.in. reżyser i eksplorator James Cameron. Firma chce wysyłać w kosmos małe teleskopy do poszukiwania bogatych w minerały asteroid. „... (więcej )
Marek Magierowski „ Chiny na nowo rozbudziły kosmiczną gorączkę. Czy czeka nas militarny wyścig wśród gwiazd? „.....”W czerwcu 1959 r. najwyżsi urzędnicy Pentagonu zapoznali się z raportem na temat „Projektu Horyzont", przygotowanym przez amerykańską Wojskową Agencję Pocisków Balistycznych (ABMA). Zawierał on plany stworzenia stałej bazy militarnej na Księżycu. Miała zostać uruchomiona już w roku 1966 i obsadzona oddziałem 12 żołnierzy.Notabene, dyrektorem technicznym ABMA był wówczas słynny projektant niemieckich rakiet V-2, były sturmbannführer SS Wernher von Braun, a osobą odpowiedzialną za „Projekt Horyzont" jeden z jego podwładnych – ekspilot Luftwaffe Heinz-Hermann Koelle. Baza miała służyć „ochronie interesów Stanów Zjednoczonych" oraz „badaniom powierzchni i zasobów mineralnych Księżyca". Transport materiałów potrzebnych do budowy ośrodka miał się odbywać przy pomocy rakiet Saturn A – w tym celu zaplanowano w sumie 147 lotów.Baza miała być zasilana w energię przez dwa reaktory atomowe. Zakładano również wyposażenie załogi w broń – m.in. mobilne wyrzutnie pocisków jądrowych małej mocy oraz zmodyfikowane miny typu Claymore. Tak, by żołnierze mogli odeprzeć ewentualny atak Sowietów.”.....”Wybrano już nawet trzy konkretne miejsca na konstrukcję, ale projekt nigdy nie wyszedł poza sferę opisów i rysunków. „.....”25 maja 1961 roku prezydent John F. Kennedy wyznaczył nowy cel: załogową podróż na Księżyc. Tak jak generał Medaris, myślał, że „prostaccy" Rosjanie nigdy nie wystrzelą w kosmos satelity, tak Rosjanie nie wierzyli, że amerykański astronauta postawi kiedykolwiek nogę na powierzchni Księżyca. „...”NASA posadziła na Marsie łazik „Curiosity", John Holdren, profesor Massachusetts Institute of Technology i doradca prezydenta Obamy ds. nauki i techniki, stwierdził: „Jeśli ktoś jeszcze miał wątpliwości co do amerykańskiej dominacji w kosmosie, proszę spojrzeć na ten owoc amerykańskiego geniuszu, na to jednotonowe cacko wielkości samochodu, które właśnie wylądowało na Marsie". „....”Podbijanie kosmosu przestało podniecać ludzkość. Po co komu księżycowe bazy czy podróże międzyplanetarne, skoro w powszechnym odczuciu jedynymi namacalnymi korzyściani wynikającymi z naszej obecności w przestrzeni kosmicznej jest nawigacja, dokładniejsza prognoza pogody, telewizja satelitarna i Google Earth. Wielkie ambicje zostały sprowadzone do rzeczy trywialnych, choć nader praktycznych.Tak było do niedawna. Dopóki, dopóty na scenę nie wkroczył jeszcze jeden potężny gracz, który na nowo wzbudził kosmiczną gorączkę.”.....”Ta misja była pełna trudnych wyzwań, ale efekt jest wspaniały. Czuję się dumny z mojego kraju" – mówił we wrześniu 2008 roku Zhai Zhigang, pierwszy chiński taikonauta, który odbył kosmiczny spacer „....”Kiedy na początku minionej dekady chiński program kosmiczny nabierał rozpędu, niektórzy amerykańscy politycy i publicyści wpadli w popłoch. Sekretarz obrony Donald Rumsfeld roztaczał wizję „kosmicznego Pearl Harbor", a Robert Walker, szef Komisji ds. Nauki Izby Reprezentantów, przekonywał, iż najpóźniej w 2010 r. Chińczycy wylądują na Księżycu i zbudują tam stałą bazę. Al Neuharth, założyciel najpoczytniejszej amerykańskiej gazety „USA Today", pisał w jednym z komentarzy: „Jeśli Chiny zrealizują swoje plany, czeka nas szok podobny do tego, jaki przeżyliśmy w 1957 roku". „....”Cztery lata później Amerykanie otrzymali kolejny cios. 11 stycznia 2007 r. Chińczycy zestrzelili specjalnym kinetycznym pociskiem własnego, przestarzałego satelitę meteorologicznego. „.....”W 2008 roku sekretarz stanu Condoleezza Rice ostrzegała Chińczyków: „Każda ingerencja w amerykańską obecność w kosmosie zostanie uznana za naruszenie praw USA i próbę eskalacji konfliktu. Stany Zjednoczone będą się bronić przy pomocy wszelkich środków, dyplomatycznych i wojskowych". …..”Amerykanie utrzymują embargo na eksport do Państwa Środka jakiegokolwiek sprzętu i jakiejkolwiek technologii, która mogłaby pomóc chińskim komunistom w urzeczywistnieniu ich gwiezdnych planów.Podczas czerwcowego szczytu Obama–Xi Jinping w kalifornijskim Sunnylands podpisano kilka dwustronnych umów, ale żadna z nich nie dotyczyła badań kosmicznych. Chiny chcą zbudować własną stację orbitalną, zorganizować wyprawę na Księżyc (obecnie obowiązująca data to 2024–2025 rok) oraz rozciągnąć na cały świat sieć Beidou, odpowiednik amerykańskiego GPS. Mają odpowiednie zaplecze techniczne, dużo czasu i dużo pieniędzy”..... (więcej )
„ Już dzisiaj dowolne maszyny produkowane w Chinach są tańsze o 2/3 od analogicznych maszyn produkowanych na świecie. Co więcej, ogromna ilość producentów maszyn przeniosła produkcje do Chin. I stamtąd wysyła je do klientów na całym świecie umieszczając odpowiednie tabliczki informacyjne, na których zamiast „Made in….” widnieją tylko: „Japan”, „Germany”, „Italy”, etc. Leszek Ślązyk „ Chiny poszukują innowacji. To hasło klucz do rozlicznych funduszy państwowych mających na celu stymulowanie słabnącej gospodarki. Jakie maszyny są najbardziej innowacyjne, innowacyjne bezdyskusyjnie, innowacyjne w tak oczywisty sposób, że nawet nierozgarnięty urzędnik jest to w stanie ogarnąć? Rzecz jasna: roboty! Od 2013 roku trwa w Chinach cichy wyścig pomiędzy niektórymi prowincjami do zajęcia pozycji niekwestionowanego lidera w produkcji robotów. Wśród faworytów znajduje się Chongqing, liczy się Pekin, Szangahj, Shenzhen. Pchają się też inni. Pekin uznał niedawno, że automatyzacja produkcji pozwoli zwiększyć konkurencyjność chińskich firm. W efekcie wiadomo już, że w 2017 roku Chiny będą dysponować największą na świecie ilością tych maszyn, głównie wykorzystywanych w przemyśle motoryzacyjnym. Oczywistym jest, że branża motoryzacyjna, nawet tak dynamicznie rozwijająca się jak w Państwie Środka to za mało dla chińskich producentów robotów, którzy dopiero się rozkręcają. Zgodnie z informacją agencji Xinhua w ChRL działa dzisiaj 420 firm specjalizujących się w produkcji robotów, stworzono już też ponad 30 parków przemysłowych, takich jak w Chongqing, których celem jest tworzenie całych struktur pozwalających produkować automaty i roboty od fazy projektu po produkt finalny. Tych firm i parków będzie więcej. Tak jak w wielu wcześniejszych przypadkach, tak i tu rozwój branży producentów robotów pozostaje poza czyjąkolwiek kontrolą. Pekin rzucił hasło i daje pieniądze. To co się dzieje później, to po prostu żywioł. Chongqing zakłada, że do roku 2020 produkować będzie ponad 1 milion robotów różnego rodzaju rocznie. A jeśli pozostałe ośrodki będą miały te same ambicje, plany i możliwości Chny będą w stanie wyprodukować 30 milionów robotów rocznie. Jakie to będą roboty? Być może jakościowo gorsze od niemieckich, japońskich, czy amerykańskich, ale będą od tamtych zdecydowanie tańsze. A bazować będą na technologiach rozwijanych przez firmy niemieckie, japońskie, czy amerykańskie, technologiach kupionych, jak również „podpatrzonych”, lub po prostu skradzionych. Jeśli na drogach pojawi się autonomiczna ciężarówka Mercedes, to w bardzo krótkim czasie pojawią się jej chińskie odpowiedniki. Dramatycznie tańsze. To samo stanie się z autami osobowymi, dronami. Jednak dla ogromnej ilości chińskich producentów będzie to wciąż za mało. Zacznie się kombinowanie p.t.: „gdzie wcisnąć robota”. I okaże się, że można go wcisnąć w zasadzie wszędzie.Liderzy z Pekinu mogąc utrzymać dzięki produkcji maszyn i robotów wzrost swojego PKB na poziomie nie niższym od 5% będą zadowoleni. Zachód uspokojony pomyślnymi prognozami z Chin będzie nabywać chińskie automaty i roboty, bo nie dość, że tanie, to przekładające się na wzrost efektywności produkcji własnej. Co w tym złego?”..(źródło )
Ważne Józef Darski „Kłamacz jest tak bezdennie głupia, a wręcz ograniczona umysłowo, że niczego nie rozumie, więc pisanie o jej dążeniach jest bezcelowe. Ona nie dąży do niczego. „...(źródło )
„Viktor Orban jest zwolennikiem likwidacji podatku dochodowego. Według węgierskiego Ministra Gospodarki pomysł likwidacji PIT jest jak na razie zbyt ambitny, ale należy dążyć do zmniejszenia stawki podatku liniowego z 16% do 9%. „...”Pomysł premiera na likwidację podatku dochodowego jest ambitnym celem, ale jego wprowadzenie jest mało prawdopodobne w najbliższych latach, powiedział minister gospodarki Mihály Varga. W odpowiedzi na komentarz Orbana, że „w idealnym przypadku powinna być zerowa” ...(więcej )
Polska jest jedynym krajem w Europie, w którym państwo ściąga podatek od osób zarabiających poniżej minimum egzystencjalnego”.....” W Tanzanii kwota wolna wynosi 7408 zł, w Botswanie - 12384 zł, a w Namibii - 14250 zł. „...” Polska jest jedynym krajem w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, w którym nie wprowadzono dotychczas podatku linioweg „...”Przyczyną jest dramatycznie niska kwota wolna od podatku, „...”Co do zasady, kwotę wolną wprowadza się do systemu podatkowego po to, aby chronić osoby najuboższe przed nadmiernym uszczupleniem, i tak już niskich dochodów, przez państwo. „...”W ten sposób unika się opodatkowania dochodów w wysokości minimum socjalnego, a tym bardziej dochodów poniżej minimum egzystencjalnego. „...”W krajach Unii Europejskiej stosujących kwotę wolną, kwota ta ustalana jest często na poziomie między 30 tys. zł a 70 tys. zł rocznie „...”Co istotne, wysokość kwoty wolnej wszędzie jest corocznie waloryzowana. Przykładowo, w Wielkiej Brytanii, kwota wolna tylko w ciągu jednego roku wzrosła o prawie 20% i wynosi obecnie ok. 50 tys. zł. „...”Otóż we wszystkich takich krajach (Litwa, Czechy, Węgry, Rumunia, Bułgaria) obowiązuje podatek liniowy z jednolitą stawką podatkową wynoszącą, w zależności od kraju, 10%, 12%, 15% lub 16%. Tak niskie stawki podatkowe powodują drastyczne obniżenie poziomu danin należnych państwu. „...” Kwota wolna o wartości 3091 zł jest zdecydowanie najniższą wartością spośród wszystkich krajów europejskich stosujących progresję podatkową. Tak niska kwota wolna może jednak zadziwić nie tylko mieszkańców Europy Zachodniej, ale również obywateli niektórych krajów afrykańskich. W Tanzanii kwota wolna wynosi 7408 zł, w Botswanie - 12384 zł, a w Namibii - 14250 zł. ….(więcej )
Mój komentarz Czyżby kobieta o talentach i umysłowości kierownika dawnego PGR niejaka premierka Polski Kopacz poszła po rozum do głowy? Nie wiadomo . W każdym razie rząd Polski razem z Rosja i Niemcami pod przywództwem Chin stanęła do walki ekonomicznej z ...USA . Kto by się się tego spodziewał ? Geopolityka przyspieszyła . Unia się prawdopodobnie szybko rozpadnie bo USA są finansowo i gospodarczo za słabe aby wspomóc Niemcy w utrzymaniu przy życiu socjalistycznej IV Rzeszy. A Chiny te zrobią wszystko, aby nie powstała Niemiecka Europa. Europa zdycha w okowach socjalizmu. Model ekonomiczny tak zwanej gospodarki lichwiarskiej , który panuje nam w całej Europie, USA, Ameryce Łacińskiej najzwyczajniej , niczym komunistyczne rosyjskie imperium Związku Radzieckiego załamał się. I co teraz . Czy te kilkadziesiąt rodzin lichwiarzy i oligarchów , które kontrolują cały świat Zachodu odda dobrowolnie władzę , pozwoli , aby to państwo kontrolowało bank centralny, emisje pieniądza,koncerny , zasoby naturalne, bezpieczeństwo energetyczne, ideologiczne, bezpieczeństwo surowcowe i aby to państwo zniszczyło ich monopol medialny. Wszyscy widzą ,że socjalizm ukręcił stryczek na szyję Zachodu, Polski ,Polaków. Istotnym pytaniem jest , czy rody lichwiarzy i oligarchów w USA. Europie wywłaszczy się pokojowo z majątku , którego wielkość stanowi polityczne zagrożeni dla istnienia państwa i wolności obywatelskich, czy też najpierw będzie musiało dojść do przewrotów wojskowych i dopiero wtedy utnie łeb hydrze. Tutaj oczywiście do tych prawdziwych oligarchów nie zaliczam polskich nędzarzy takich jak Kulczyk , czy Solorz . Sama rodzina Rothschildów według profesora Fergusona powołującego się na akademika chińskiego Hong Songbina posiadała majątek w chyba 2008 roku w wysokości 60 bilionów dolarów ,czyli jakieś 10 tysięcy ( dziesięć tysięcy razy więcej ) niż połączone majątki Solorza i Kulczyka Powstał strategiczny asymetryczny sojusz rosyjsko chiński . Gracja i Węgry już szykują się do zrzucenia jarzma lichwiarzy, którzy wymusili na poprzednich rządach obłąkane zadłużenie państwa i wprowadzenie prymitywnego ustroju kolonialnego zwanego Konsensusem Waszyngtońskim. Wydaje mi się ,że należy we wszystkich rozważaniach politycznych i geopolitycznych uwzględnić dynamikę wzrostu Chin , Indii i całej Azji , bo za chwile również takie kraje jak ponad 250 milionowa Indonezja zaczną wpływać na to co się dzieje w Europie. Polacy aby przetrwać jako naród i aby posiadać własne państwo muszą obalić w Polsce socjalizm , muszą wyrwać się za zacofania ustrojowego W tym zlikwidować takie prymitywizmy jak przymusowy ZUS, podatek dochodowy i vat dla Polaków i ich firm . W XXI wieku państwo ma inne , nowoczesne podatkowe instrumenty takie jak opodatkowanie korporacji , kontrola banku centralnego , podatek transakcyjny, opodatkowanie energii . I to w zupełności wystarczy. Musimy zdać sobie sprawę ,że jedynym powodem utrzymania ZUS, podatku dochodowego i VAT dla zwykłych ludzi jest utopijna chęć stworzenia ustroju niewolniczego.
Marek Mojsiewicz
Wielkosubotnik Subotnik Ziemkiewicza Ja tylko na chwilę, w przerwie między przygotowywaniem kraszanek i sałatki. Zasadniczo nie jest to dzień odpowiedni na zajmowanie się sprawami, którymi się zwykle tu zajmuję. Podatki, wymiar sprawiedliwości, kampania wyborcza i ogólnie coraz marniejszą kondycję demokracji i wolnego rynku w Polsce zostawiam na po świętach. W ogóle miałem zamiar dzisiaj pisanie odpuścić, ale w przerwie… już pisałem, w czym, zajrzałem do korespondencji z ostatnich dni. Miło mi, że dwa moje ostatnie artykuliki wzbudziły wielkie Państwa zainteresowanie. Co do świątecznych uwag o whisky, powiem tylko, że czuję się zachęcony do drążenia tematu, ale kiedy, w jakiej formie, trudno mi na razie przewidywać. Natomiast komentarze do „Alfabetu Ludzi Upadłych” przywodzą mi na myśl pewną refleksję, która, jak sądzę, jest trochę w duchu nadchodzącego Święta. Podajecie Państwo długą listę typów, których Wam na tej liście zabrakło. A dlaczego nie ma Michnika? To akurat powiem, bo napisałem o nim wszystko, co było do napisania i powtarzanie tego byłoby nudne, tym bardziej że już od dłuższego czasu Michnik to tylko wydmuszka po sobie samym. A skoro nie Michnik, to przynajmniej Borusewicz powinien być odnotowany jako egzemplum solidarnościowego losu analogicznego do bohaterów Insurekcji, Legionów Dąbrowskiego i wojen napoleońskich, którzy na starość pourządzali się jako dygnitarze Kongresówki i ze świńską zajadłością tępili niepodległościowe dążenia młodszego pokolenia. A dlaczego nie ma Giertycha? A dlaczego nie ma Sikorskiego? A gdzie Pitera, Kluzica i inni byli „prawicowcy”, co się zaprzedali rządzącej mafii? I, nie ograniczając się do polityków – dlaczego na przykład nie wspomniałem o Elizie Michalik, byłej redaktorce „Gazety Polskiej” i „Gościa Niedzielnego”, dziś opętanej feministyczno-antyklerykalnymi obsesjami, albo o Stanisławie Tymie, który z wielkim Bareją współtworzył najlepsze jego filmy, a dziś sprawia wrażenie, że tak jak Bela Lugocsi, który przesadził z wcieleniem się w rolę Draculi i do tego stopnia poczuł się wampirem, że aż trafił do wariatkowa, tak wspomniany Tym nasiąkł bez reszty mentalnością i przekonaniami prezesa Ochódzkiego? Mili Państwo – dlatego, że numer nie jest z gumy, i dlatego, że nie do wszystkich upadków potrafię znaleźć psychologiczny klucz. Podałem tylko kilka przykładów, żeby zwrócić Państwa uwagę na fakt, że człowiek to nie szachowy pion, który jest jaki jest, czarny albo biały, przeznaczony do gry na jednej, określonej pozycji. Człowiek się zmienia, upada, ale i – o czym w tym samym numerze piszą koledzy – podnosi się. Bardzo bym chciał kiedyś napisać analogiczny alfabet tych, którzy się z upadku podnieśli (choć nie uznam oczywiście za takowe podniesienie sytuacji, gdy po zmianie władzy nagle, jak to już zresztą bywało, komórka zacznie mi pękać od telefonów i esemesów ludzi, którzy po latach przypomnieli sobie nagle, ze w głębi duszy zawsze sprzyjali prawicy, zawsze mieli katolicki światopogląd, a mnie osobiście niezwykle wysoko cenili, i czystym przypadkiem przechodząc obok z tragarzami zapragnęli mi o tym właśnie teraz przypomnieć. Żadnych „grubych kresek”, to na pewno, pięć katechizmowych warunków rozgrzeszenia – rachunek sumienia, żal za grzechy, wyznanie win, szczera poprawa i zadośćuczynienie – jest ponadczasowe i obowiązkowe). „Grzechu trzeba nienawidzić, ale grzeszników kochać” – powiada mądry biskup Ademar z Puy w jednej z ulubionych książek mojego dzieciństwa. To banał, ale trzeba go sobie przypominać. Na wojnie, którą polska cwaniaczków i awansu wypowiedziała patriotyzmowi, tradycji, wierze i innym wartościom poddani zawsze jesteśmy pokusie, by zachowywać się tak, jak przeciwnik – starać się ich zniszczyć. Subtelna różnica, ale chodzi jednak o zniszczenia zła, któremu oni służą, a nie ich samych. Największym zwycięstwem byłoby, gdyby ludzie dojący i niszczący nasz kraj i wysługujący się im doznali łaski nawrócenia i przystąpili do szczerej pokuty. Marna na to nadzieja, zgoda, ale zawsze trzeba to mieć w tyle głowy i nie dorzynać, chyba że będzie to naprawdę konieczne. Może to słabość, ale dzięki tej słabości Kościół Zmartwychwstałego przetrwał już dwa tysiące lat i przetrwa, ile jeszcze będzie trzeba. Tak mi się wydaje. Radosnych Świąt, wracam do kuchni Rafał A. Ziemkiewicz
Ostatnia szansa Ach, jaka szkoda, że prezes Jarosław Kaczyński nie poświęcił się dla Polski, nie poślubił Julii Tymoszenko i nie założył dynastii, pod której berłem Polska znowu rozciągnęłaby się od morza do morza! Wspominałem o tym już ponad rok temu, ale oczywiście głuche milczenie było mi odpowiedzią. Przez ten rok wiele na Ukrainie się zmieniło, jednak nie aż tyle, żeby ta okazja została utracona na zawsze. Przeciwnie – właśnie teraz ta możliwość ponownie nabiera rumieńców, z uwagi choćby na rozpoczynającą się na Ukrainie dintojrę między tamtejszymi grandziarza... to znaczy, pardon – jakimi tam znowu „grandziarzami”; nie żadnymi „grandziarzami”, tylko naszą najukochańszą duszeńką, panem prezydentem Piotrem Poroszenką, a grandziarzem, to znaczy – też nie wiadomo jeszcze czy „grandziarzem”, czy nadal naszą duszeńką, może nie najukochańszą, bo najukochańszą duszeńką jest oczywiście pan prezydent Poroszenko, potem – premier Arszenik Jaceniuk, później baptystowski kaznodzieja w Służbie Bezpieki, czyli Aleksander Tuczynow i dopiero potem – Igor Kołomyjski, do niedawna gubernator Dnieporopietrowska, w swoim czasie wypuszczonego mu w arendę przez premiera Arszenika. Pierwszym zwiastunem dintojry było aresztowanie pod śmiesznym na Ukrainie zarzutem korupcji ministra do sytuacji nadzwyczajnych Sergiusza Boczkowskiego i jego zastępcy Bazylego Stojeckiego. Zarzutem śmiesznym, bo korupcja nie jest tam – podobnie zresztą, jak i u nas – jakimś patologicznym marginesem, tylko centralną zasadą rządzenia. W tej sytuacji jedyny zarzut, jaki można komuś postawić, to ten, że „nie po czinu bieriosz!”, co się wykłada, że nie bierzesz według rangi. Od razu widać, że nie o żadną korupcję tu chodzi, tym bardziej, że zarzut dotyczy nawet nie broni, czy amunicji, tylko jakiejś benzyny, a więc rzeczy bez znaczenia. Prawdziwą przyczyną może być to, że kiedy wojna we wschodnich obwodach ucichła, coraz wyraźniej słychać szemrania, kto odpowiada za utratę Krymu i częściowy rozbiór kraju. W tej sytuacji nic dziwnego, że kijowski triumwirat, który nie bez przyczyny może w tej sprawie odczuwać rozmaite niepokoje, zaczyna wyrzucać na pożarcie krokodylom murzyńskich chłopców z rządowej pirogi. Ale chłopcy, to jeszcze nic – bo prawdziwe niebezpieczeństwo pojawiło się z całkiem innej strony – właśnie ze strony Igora Kołomyjskiego, który z tego powodu może zostać zdegradowany z naszej duszeńki na ohydnego grandziarza, wroga ludu pracującego miast i wsi, no i oczywiście – tajnego agenta złowrogiego Putina, których niestrudzenie demaskuje poświęcony portal „Fronda” - oczywiście w przerwach między rozważaniami nad naturą i właściwościami Szatana. Nawiasem mówiąc, Szatanem zajmował się też Stanisław Przybyszewski i na odczycie w Krakowie opisywał nawet szatańskiego phallusa; wyposażony jest mianowicie w haczyki w kształcie harpunów, no i jest zimny, jak lód. Otóż Kołomyjski przejechał do Kijowa na czele sławnych „cyborgów” z ochotniczych batalionów – na razie tylko gwoli zablokowania siedzib dwóch paliwowych spółek, które wcześniej przedstawiciele innych oligarchów w Najwyższym Sowiecie postanowili mu odebrać w tak zwanym „majestacie prawa”. Dla prezydenta Poroszenki, czy Arszenika Jaceniuka to był ostatni dzwonek, by porozganiać te wszystkie patriotyczne formacje, a przynajmniej – wcielić je do niezwyciężonej armii i w ten sposób rozciągnąć nad nimi kontrolę, bo wiadomo: strzeżonego Pan Bóg strzeże. W przeciwnym razie któż może zagwarantować, że Kołomyjski nie rozgoni tego całego Najwyższego Sowietu, a prezydenta Poroszenkę i premiera Arszenika nie zacznie uczyć, jak należy „kochać Ukrainę”? Bo sławne „cyborgi” z ochotniczych batalionów zwerbowanych i opłacanych przez Kołomyjskiego oddawały się właśnie takim czynnościom pedagogicznym. Wywoziły mianowicie osoby co do których miały wątpliwości, czy należycie kochają Ukrainę do lasu i tam dawały im pro memoria. Czy ktoś przetrwał ten naukowy eksperyment – nie wiadomo, chociaż bojownikom UPA zdarzało się niekiedy takich uczniów zostawiać przy życiu – oczywiście po uprzednim obcięciu im rąk i nóg. Myślę, że „cyborgi” miały obcykaną i tę metodę, więc nic dziwnego, że prezydent Poroszenko i premier Arszenik mógł „uczuć w sercu trwogę” Oczywiście to dopiero początek ukraińskiej dintojry tym bardziej, że Amerykanie najwyraźniej zdecydowani są toczyć swoją grę z Moskalami aż do ostatniego Ukraińca. I to jest właśnie szansa dla naszej biednej ojczyzny – oczywiście pod warunkiem, że prezes Jarosław Kaczyński tym razem porzuciłby wątpliwości („albo starosta, albo kapucyn”) i nie tylko wysłał pana Andrzeja Dudę z panem profesorem Glińskim do Julii Tymoszenko w charakterze dziewosłębów, ale również kogoś zaufanego do Departamentu Stanu w Waszyngtonie, żeby położyli lachę na tego całego bezsensownego prezydenta Poroszenkę, któremu – tylko patrzeć – jak zaczną wyciągać rozmaite wstydliwe zakątki, czy tego całego Arszenika, a wszelkie aktywa polityczne i finansowe zainwestowali w piękna Julię, to znaczy – w małżeństwo pana prezesa Kaczyńskiego z piękną Julią. W ten sposób każdy miałby to, na czym mu najbardziej zależy. Amerykanie mogliby bez najmniejszych obaw kontynuować swoją rozgrywkę z Moskalikami aż do ostatniego Ukraińca. Julia Tymoszenko nie tylko powróciłaby w glorii do władzy, ale zapisałaby się złotymi zgłoskami w historii obydwu, a może nawet (bo czegóż to ludzie nie gadają!) trojga narodów jako „matka królów” na podobieństwo królowej Zofii Holszańskiej. Prezes Kaczyński założyłby dynastię, przez co unieśmiertelniłby się na wiele pokoleń. Polska znowu rozciągnęłaby się od morza do morza, może już nie jako „Polska”, bo musiałaby zostać nazwana chyba jakoś inaczej, ale cóż to znaczy w porównaniu z awansem do rangi europejskiego mocarstwa początkowo regionalnego, a potem – kto wie? Przeciwnicy Rosji mieliby satysfakcję ze stworzenia skutecznej zapory, monarchiści – z zainstalowania dynastii. No i wreszcie trzeba zauważyć słonia w menażerii, to znaczy – Wojskowe Służby Informacyjne. Na razie ich faworytem jest Bronisław Komorowski, ale gdyby na skutek zaaprobowanego przez Departament Stanu mariażu prezesa Kaczyńskiego z Julią Tymoszenko otworzyłyby się nowe możliwości na Ukrainie, to jestem pewien, że WSI puściłoby tego całego pana prezydenta Komorowskiego w trąbę i poparły pana Dudę tym bardziej, że i on ma Żydówkę żonę. A możliwości mogłyby otworzyć się fantastyczne właśnie pod pretekstem walki z korupcją. Walcząc z korupcją można by poodbierać nagrabliennoje oligarchom jakimś takim nie naszym i przekazać naszym – bo cóż w końcu nagradzać, jeśli nie wierność zasadom i patriotyzm? Tempus fugit, a czas ucieka, więc trzeba chwytać okazję, bo w przeciwnym razie schwyci ją ktoś inny. Jeszcze nigdy tak wiele nie zależało od jednostki, a właściwie – od Jednostki – bo pan prezes Kaczyński nie jest przecież zwyczajną jednostką. Stanisław Michalkiewicz