In the end, część 1
Nie ciesz się spokojem...
Karczma na przedmieściach małego miasta Tarian dawno nie była tak zatłoczona.
Kelnerki ledwo nadążały z zamówieiami, co powodowało ciągłe krzyki niezado-
wolonych klientów. Nikt z obsługi nie zwracał na nie uwagi, bo w karczmie przebywał gość specjalny. Ktoś, kto zamiast krzyknąć spali cały budynek. Lina Inverse.
* * *
Większość właścicieli wszelkiego rodzaju jadłodajni wiedziała, co oznacza wizyta rudej czarodziejki. Dlatego w okolicach często przez nia odwiedzanych karczmarze wysyłali do siebie gońców z wiadomością o kierunku podróży czarodziejki. Było to tańsze niż kolejna renowacja budynku, a z pewnością o wiele tańsze niż płacenie odszkodowań za zniszczone pobliskie domy. Tym razem karczmarz był ostrzeżony-trzy dni temu dostał
wiadomość o zbliżającej się pannie Inverse. Zatrudnił więc kilka dodatkowych kelnerek i zamówił trzy razy więcej zapasów.
* * *
-Szybciej! Ile mam czekać! Zamawiałam tego kurczaka pięć minut temu!!
-Już, proszę pani! Już idę! Proszę się nie denerwować!!
Nowa porcja jedzenia trochę uspokoiła Linę. No, w końcu jeżeli coś zamawia, to znaczy, że to ma być szybko, dużo i smacznie. Już miała się zabrać z pierwszego z trzech kurczaków, kiedy zauważyła, że są tylko dwa.
-Gourry, co ty wyprawiasz! To moje kurczaki! Zjadłeś już 15 porcji!
-No wiesz, Lino! Ja też jestem głodny, nie moge tak po prostu nie jeść!
-Ale nie musisz jeść mojego kurczaka!!!!
-A co mam zjeść? Wszysko inne już zjadłaś...
-No dobra...KELNER!!!!
Jedna z kelnerek z prędkościa godną podziwu podbiegła do stolika. Wyglądała na mocno wystraszoną. Plotki o temperamencie czarodziejki krążyły po wszystkich okolicznych barach i restauracjach.
-Zamawiam jeszcze 10 porcji! I deser...no, 10 porcji deseru! Tylko szybko!
-Lina, zapomniałaś o piciu.
-I coś do picia! Tylko dużo!
* * *
Karczmarz mógł byc z siebie zadowolony. W połowie wizyty Liny Inverse jego karczma była cała, goście w stanie nienaruszonym, a czarodziejka i jej kompan pili spokojnie herbatę.Było już późno, więc nie spodziewał się żadnych nowych gości. A zawsze, kiedy się czegoś nie spodziewasz...
* * *
-Dobry wieczór!!!
Karczmarz obejrzał się w stronę wejścia. Stała w nim niska, młoda dziewczyna w stroju podróżnym. Kiedy podeszła bliżej, zobaczył że ma kolejnego bardzo wyjątkowego gościa. Przed nim stała księżniczka Ameia Will Tesla Seyrunn. Na pewno zaraz poprosi o stolik. Rozejrzał się. Jedyny wolny stolik był obok Liny Inverse. Nie mógł odmówic księżniczce, ale sadzanie jej obok czarodziejki może spowodować kataklizm.
Gdyby poprosił Line o wyjście na pewno nie będzie ucieszona...
-Panie karczmarzu, czy mogę zamówic herbatę i kawałek ciasta?
-Oczywiście, wasza wysokośc...Aileen zaprowadzi waszą wysokość do stlika.
Aileen okazała się jedną z kelnerek. Ukłoniła się i chciała poprowadzić księżniczkę do stolika, kiedy...
-AMELIA!!!!
Te słowa padły z ust Liny Inverse. Nie mógł się nadziwić temu, co słyszy. Jeżeli księżniczka Amelia zna Linę Inverse, to może posadzenie jej niedaleko nie jest aż tak ryzykowne...
-Panna Lina!! Pan Gourry!!!
-Chodź do nas, Amelio!!!
-Już nie będę potrzebowała stolika, proszę pana.
I poszła do stolika zajmowanego przez czarodziejkę. Karczmarz nie mógł wierzyć we własne szczęście.
* * *
-Amelia, co ty tu robisz? Bez służących?
-Wie panienka, życie w zamku jest bardzo nużące. Kiedy tatuś opowiedział mi o tym pięknym mieście, to musiałam tu przyjechać.
-A co jest to takiego pięknego?-Lina po obejrzeniu miasta nie zauważyła w nim nic wartego uwagi.
-W tym mieście znajduje się najstarsza biblioteka z księgami zaklęć na świecie, więc pomyślałam, że..-Amelia zrobiła się bardzo czerwona i nagle zaczęła się jąkać-no ..w..wi... wie panienka, może tu będzie lekarstwo...
-I co? Jest?
-Nie wiem, jeszcze nie tam nie byłam, ale na pewno! Sprawiedliwość musi zatriumfować!!
-....-Linę zatkało.
-A panienka co robi w tych stronach?
-Podróżujemy z Gourrym... A ostatnio słyszałam, że gdzieś w tych okolicach zamieszkała Filia. Co nie, Gourry?
W tym momencie Gourry wyjątkowo głośno zachrapał. Zajęte rozmową dziewczyny nie zwracały na niego uwagi i nie zauważyły, że od kilkunastu minut śpi.
-GOURRY!!! Jak możesz teraz spać!!!
Nawet wrzaski Liny nie mogły go obudzić, co jeszcze bardziej ją zdenerwowało. Próbowała go szarpać, co odniosło podobny skutek. Była w zbyt dobrym humorze na traktowanie biednego Gourrego Fireballem, więc po prostu razem z Amelią zaniosły go do pokoju. Same także postanowiły iść spać.
* * *
Pokój Liny był najbardziej standardowym pokojem jaki można sobie wyobrazić. Było w nim łóżko, szafka, stół i krzesło. Z jedynego okna można było podziwiać kawałek miasta. Oświetlone tylko kilkoma latarniami wyglądało wyjątkowo ładnie-nie było widać brudnych ulic i zniszczonych domów, jakie straszą podróżnych za dnia.
Kiedy patrzyła przez okno, w mieście zaczęło się coś dziać. Dokładnie w centrum pojawił się wielki wybuch, jak po potężnym zaklęciu. Potem pojawiły się mniejsze i ziemią zaczęła się trząść.
-------------------------------------------------------------
Jak to czytasz, to znaczy, że właśnie przeczytałeś mojego pierwszego fika ^^
Albo zaczynasz czytanie od dołu, co jest wyjątkowo dziwne ^^
Wiem, że długość jest żałosna...^^""
W każdym razie dziękuję za uwagę, czekam na opinie ^^ wolę pochwały ^^
Sal
salanna@wp.pl