2 podróż za jedną kartę

******

Inspiracja:

coś mi się wbiło do tego durnego łba i zdecydowałam, że napiszę więcej komedyjek ^^

Tak mi się jakoś ubrdało, no trudno ^^ przeżyje się ^^ Chciałam napisać coś podobnego do

"Posłańca miłości", i zdecydowałam, że połączę obie części przez postać Jonathana

[która to postać, nawiasem mówiąc, ma swój baaaardzo długi rodowód... ale to jest materiał

dla psychiatry, nie do fanficka ^^] A co do głównego tematu - to tak mi jakoś przyszły

na myśl moje perypetie z legitymacją szkolną... ^^

******

Z dedykacją dla Gabi, która zawsze przypomina mi o ważnych sprawach.

******

"PODRÓŻ ZA JEDNĄ KARTĘ"

by Gatta Shimatta

gatta_shimatta@vp.pl

******

******

Powoli zapadał zmrok. Zachodzące słońce mieniło się purpurowo - złotymi barwami i zabarwiało

krążące przy nim obłoczki na delikatny różowy kolor. Ostatnie promienie słońca pomknęły

na Ziemię i rozświetliły na złoto ulice miast, dachy domów, i...

Jonathan: KURDE!!! Że też musiałem gdzieś posiać kartę akurat w dniu zaliczenia! Cholerny świat!

* JONATHAN! Zepsułeś mi cały efekt!! >_<

Jonathan: No sorki, ale wściekły jestem! Zostawiłem ją dziś rano w kieszeni płaszcza... Jak jej

nie znajdę, będę musiał powtarzać klasę!

* Na złe ci to na pewno nie wyjdzie ^^

Jonathan: ...==``...

* No Ok, nie denerwuj się tak ^^` Przecież się nie zdematerializowała!

Jonathan: ...mam pewne wątpliwości.

* O, mam pomysł! Wiesz jak zrobimy? Ja ci pomogę szukać karty, a ty pozwolisz mi opisać

te poszukiwania! Ok? ^^

Jonathan: --` Chyba nie mam za bardzo wyjścia... przeszukałem już pół kontynentu...

* No to w drogę! Twoja karta na bank jest na drugiej połowie! ^^

Jonathan: ...oby...

******

Gatta: ...zaczynam myśleć, że miałeś rację, nigdzie jej nie ma!

Jonathan: -_-``

Gatta: Spoko, nie bądź taki zdołowany, jeszcze dużo miejsc do przeszukania! A właśnie...

Jesteś pewien, że zgubiłeś ją tutaj?

Jonathan: Tak! Wczoraj jeszcze ją miałem, a od tamtej pory... Ej, chwila, moment...

Gatta: Co?

Jonathan: Skoro ty wędrujesz ze mną, to kto narratoruje???

Gatta: Moja kumpela Sphinx ^^

+ Heya!

Jonathan: ...eee... ona też tak capslockuje jak ty?

Gatta: --``

+ Nje ^^ Robję znacznje gorsze rzeczy ^^

Jonathan: ?

Gatta: To fanka horrorów ^^

Jonathan: <gleba> I DAŁAŚ JEJ PISAĆ??? O_O``

Gatta: Przecież mówiłam ci kiedyś, że spisujący nie może ingerować w wydarzenia! Przynajmniej

nie za bardzo...

Jonathan: Ej, Sphinx, a ten Caps? Mówiłaś, że nie nadużywasz!

+ Prawda, ale darłeś się tjak, że trudno gjo było unjiknąć ^^

Jonathan: --``

Gatta: No, następne miejsce na naszej liście... hjehje... Sphinx!

+ Co?

Gatta: Nie wstawiaj w moje kwestie nadprogramowych jotów!

+ Ok, ok...

Jonathan: A czemu tak się cieszysz z tej listy? <look na kartkę> o_o ...

Gatta: Co? ^^

Jonathan: Pałac Seyruun???

Gatta: Njop... Sphinx, czy ja coś przypadkiem mówiłam?

+ Kjedy tjak ładnjej wygląda, njo! ^^

Gatta: --`` ok, zresztą pisz jak chcesz...

Jonathan: Dlatego byłaś taka chętna do pomocy! To pałac Amelii! Chcesz sobie pogadać

z państwem Greywords!

+ ...eee... muszę was njestety rozczarować, onji jeszcze nje sją małżeństwem ^^``

Jonathan: JAK TO??? Przecież w ostatnim ficku się pobrali!

+ Tjak, ale tjo jest już njowy fjick... Jak mówjiłaŚ, gATTA...

gATTA/jONATHAN: sPHINX, cAPS lOCK!!!

+ oPS... wcjisło mji się njechcący ^^``

Gatta: Nie szkodzi, znam to dobrze ^^ Złośliwa klawiatura, ta technika uwielbia robić na złość...

+ Njo... ostatnjo jak pjisałam fjicka, tjo mji nje chcjało wyśwjetlać polskjich ljiter...

Gatta: A mi kiedyś zaczęła wyświetlać tylko polskie, to było dopiero... Musiałam się bawić

z kablami, rozłączać, przełączać...

+ Njo, a jak kjedyś u mnje...

Jonathan: EKHM!!! Przypominam, że mieliśmy szukać mojej karty!

+ Okey, Jonek ^^ ...nja czym tjo stanęło? Aha, jak mówjiłaś Gatta, ljiteratura rządzji się

swojimi prawamji... czas w ljiteraturze też ^^ Tjak wjęc, skoro tjo nowy fjick, tjo Zeluś

i Amelka nje sją jeszcze razem... a szkoda...

Jonathan: Jeju, kolejna fanka Z/A??

+ Njop... Ja zarazjiłam Gattę Slayersami, a ona mnje Z/A ^^ Lubję też L/G ^^ Tjo była moja

pjerwsza ulubjona parka... F/X też lubję...

Gatta: Czy możemy już iść do Seyruun?

Jonathan: Jeju, ależ ona jest nadgorliwa... --`

Gatta: Zel i Amelia nie są razem, to poważny błąd, który trzeba naprawić!

Jonathan: ...aha --``...

+ Njo! I tjo mji się podoba! ^^

Jonathan: ...dobrały się, kurczę... --``

******

Po pewnym czasie Gatta i Jonathan dotarli do Seyruun. Gatta, jak to Gatta, cieszyła się

na spotkanie z jedną ze swoich ulubionych postaci... a Jonathan cieszył się, bo tutaj

mogła znajdować się jego przepustka do następnej klasy...

Gatta: A że zobaczy Amelkę, to się cham nie cieszy! >_<

Jonathan: A skąd wiesz, że nie?

+ Spokojnie, nje kłoćcje się... ^^``

Jonathan: A właśnie, panie ekspertki od literatury... Czy Amelka będzie nas pamiętać?

Gatta: Raczej nie...

+ Njo ^^` Ale pamjętajcie: nje wjadomo, w jakjej akcji i momencje się znajdziecje...

Może się zdarzyć, że Amelka będzje właśnje ucjekać z domu...

Gatta: CJO? ... tfu, znaczy... co?

+ Tjo był tylko przykład ^^ Mji też tjo nje pasji djo Amelki ^^

Gatta: Aha... --``

Strażnik: Stać! Kim państwo są?

Gatta: Eee... znajomymi księżniczki Amelii ^^

Strażnik: Proszę mi podać nazwiska, zapytam jej wysokości, czy zna takie osoby...

Jonathan: Nic panu nie powie, ona zna nas z innego fanficka ^^

Strażnik: Słucham?

Gatta: To jest... my... jesteśmy z innego wymiaru, nie mogliśmy jej podać nazwisk! ^^``

Strażnik: ...no dobrze... wpuszczę państwa w drodze wyjątku.

Gatta/Jonathan: Dziękujemy!! ^^

******

Za bramą...

Gatta: Ty cepie totalny! >_< Przecież oni nie wiedzą, co to jest fanfick!

Jonathan: Ale nas w końcu wpuścił, nie? ^^

Gatta: Jakimś cudem --`

+ Hej, ludzjiska, Amelka nja horyzoncje!

Rzeczywiście, nasi bohaterowie szli teraz przez ogród zamkowy, a pod jednym z drzew siedziała

Amelka. Miała dosyć smutną minę...

Jonathan: Sphinx, ty barbarzyńco!

+ Njo co? Pjiszę, co wjidzę ^^``

Jonathan: ==``...Wiesz co, Gatta... już chyba wolę twoje Caps Locki od tych jotów...

Gatta: Merci, Jonuś *^^* Hej, Amelio!

Księżniczka podniosła głowę i spojrzała na przybyszy.

Amelia: Kim jesteście?

Jonathan: Spotkaliśmy się kiedyś w innym fa... wymiarze! ^^

Gatta: --``... Tak. Jestem Gatta Shimatta, a to Jonathan... eee, Jon, jak ty masz na nazwisko?

Jonathan: --``... Anioły nie mają nazwisk.

Amelia: Jesteś aniołem?

Jonathan: No ^^

Amelia: Ty też?

Jonathan: Nie, Gatta nie [tego by tylko brakowało...], ona jest tylko... yyy, pisarką ^^``

Amelia: A co piszesz?

Gatta: Eee... fanficki, o tobie i twoich kolegach.

Amelia: Znasz nas?

Gatta: No... w moim świecie jesteście bardzo znani ^^

Amelia: Wiecie co? Zapraszam was na zamek, ciekawa jestem, co o nas mówią w innych światach...

Gatta/Jonathan: Dzięki! ^^

******

Amelia: A więc to wszystko zostało opisane?

Gatta: Tak ^^ Macie u nas wielu fanów ^^

Amelia: To wszystko stało się już jakiś czas temu, tak ze 2 lata... Nie macie żadnych

późniejszych zapisów?

Jonathan: Nie, później są już tylko wolne interpretacje ^^

Amelia: Aha... a właśnie, Jon, mówiłeś coś o karcie zaliczeń?

Jonathan: Tak, wszędzie jej szukam... może tu ją przywiało?

Amelia: Poszukamy, zobaczymy ^^ Zostaniecie do przyszłego tygodnia? Będzie przyjęcie z okazji

moich osiemnastych urodzin...

Gatta: I nic nie mówisz? To fantastycznie! ^^ Gratulacje!

Amelia: ...no, nie wiem, czy tak fantastycznie...

Gatta/Jonathan: Dlaczego?

Amelia: ...ojciec powiedział mi, że na przyjęciu ogłosi oficjalne... zaręczyny... moje i jakiegoś

księcia, którego w ogóle nie znam... JA NIE CHCĘ ZA NIEGO WYCHODZIĆ!! BUUUUUUUUUUUU...

Gatta: o_o`` ale bigos... Ojej, Amelka, nie płacz! Porozmawiamy z nim, zmieni zdanie, zobaczysz!

Amelia: Chlip... Dzięki za dobre chęci... ale nic nie zdziałacie, próbowałam już z nim rozmawiać

i nic z tego...

Gatta: Skoro nie posłuchał ciebie, to nas tym bardziej nie...

Jonathan: Cóż, Amelko, pozostaje ci wprowadzić w życie propozycję Sphinx...

Amelia: Jakiej Sphinx?

Gatta: Jaka propozycja?

+ Właśnje, sama się zastanawjam...

Jonathan: Ucieczka z domu!

Amelia: COOOO? Ale jak to? Ja nie mogę uciec z domu, jestem księżniczką!

Gatta: No i co z tego? To znaczy że jesteś gorsza?

Amelia: Nie...

Gatta: Właśnie! A skoro jesteś księżniczką, to nie powinnaś być zmuszana do robienia czegoś,

czego nie chcesz! Zrób strajk i zwiej z domu!

Amelia: Ale... jak to będzie wyglądało?

Jonathan: Normalnie! A co, wolisz wyjść za tego barana?

Amelia: NIGDY!!!

Gatta: No więc nie masz na co czekać.

Amelia: ...dajcie mi to przemyśleć, dobra?

Gatta: Ok, przemyśl i rozważ... my w tym czasie poszukamy karty Jonathana.

******

Gatta: Na dziedzińcu, w ogrodzie ani w komnatach na parterze jej nie ma.

Jonathan: W koszu na śmieci, pod dywanem i w kominku też nie.

Gatta: Toś się wysilił... --``

Jonathan: No ^^ Nieźle się nagoniłem!

Gatta: ... ==`` To był sarkazm, ty ośle!

Jonathan: Ok, nie wnikam...

+ Wjecje co, mam takje dzjiwne wrażenje, że tej karty nje ma w pałacu...

Gatta: Ja też.

Jonathan: Ale ja muszę ją znaleźć!!

Gatta: Spokojnie, Jon, mamy jeszcze mnóstwo miejsc do przeszukania!

Jonathan: ...jakoś nie natchnęło mnie to optymizmem --```...

Amelia: O, tu jesteście! W końcu was znalazłam...

Gatta: I co, przemyślałaś?

Amelia: Tak... i uznałam, że macie rację.

Gatta: Brawo! Pokaż im, że nie dasz się wtrącać w swoje życie!

Jonathan: Ha! Teraz odpada mi jeden problem!

Amelia/Gatta: Jaki?

Jonathan: No bo wiesz, Amelio... gdybyś się nie zgodziła, Gatta na pewno chciałaby tu zostać,

a tak pójdziesz sobie z nami i będzie więcej osób do szukania mojej karty!

<łup>

Jonathan: Aaau! Co ty, w Filię się bawisz?

Gatta: Dziewczyna przeżywa dramat życiowy, a tobie tylko ta głupia karta w głowie! >_<

Amelia: ...spokojnie, nic takiego się nie dzieje... ^^``

Gatta: Dziejeeeee!!!

Jonathan: O Jezus, ale nerwówa... No dobra, sorry Amelia, wiem że masz ciężką sytuację, ALE JA

MUSZĘ ZNALEŹĆ TĘ KARTĘ, DO CHOLERY!!

Gatta: To dopiero jest nerwówa... --``

Amelia: Eee, nie chciałabym przeszkadzać... ale... mój ojciec wyjechał w jakiejś ważnej sprawie,

wraca dopiero wieczorem...

Jonathan: No i co z tego?

Gatta: Jon, ty tumanie, to przecież idealna okazja! Zbierajcie się, wybywamy!

Amelia: Jestem już spakowana ^^

Gatta: No to w drogę!

******

Later on the road, that perhaps leads to nowhere...

Jonathan: Sphinx, na litość boską! >_<

+ What? Have you got any problem?

Jonathan: ... -_-``...

Gatta: Sphinx, wyluzuj, ja mogłabym jechać po francusku i tego nie robię!

Jonathan: Dzięki za wsparcie ^^

Gatta: Nie ma za co ^^

Amelia: Eee, słuchajcie...

Jonathan/Gatta: TaK?

aMELIA: z MAPY WYNIKA, ŻE...

jONATHAN/gATTA: cZEKAJ MOMENCIK, oK?

aMELIA: oK...

jONATHAN/gATTA: sPHINX, cAPS lOCK!!!

+ SO...ekhm, sorry ^^

Gatta: No! Więc co wynika z mapy, pani geolog? ^~

Amelia: ^^ Że karta jest najprawdopodobniej w tym małym miasteczku na północ stąd...

Jonathan: Skąd wiesz, że akurat tam?

Amelia: Bo tylko tam nie szukaliście ^^

Jonathan: Aha... --`` To faktycznie musi być tam...

Gatta: No to w drogę!

+ Pozostawjam wjas nja chwjilkę i opjiszę, co się dzjeje w tjym mjasteczku ^^

******

Tymczasem w owym małym miasteczku...

Lina: Heh, Amelia się zdziwi... Pewnie myślała, że jak nam nie przyśle zaproszeń, to zapomnimy

o jej urodzinach...

Zel: Bez przesady, ja bym nie zapomniał.

Lina: Ojejku, Zeluś... cóż za wyznanie... ^^

Zel: O co ci chodzi? Ja tylko powiedziałem, że pamiętam o urodzinach Amelki!

Lina: Amelki?? ^^

Zel: NIE ŁAP MNIE ZA SŁOWA!

Lina: Ok, Zeluś, ja tam swoje wiem...

Zel: Jasne... --``

Lina: No dobra, jutro rano wyruszamy! Przyjęcia na zamku zawsze zaczynają się o 18, mamy

mnóstwo czasu! A stąd do zamku podobno idzie się 2 godziny...

******

Następnego dnia rano...

Lina: Cześć, chłopaki!

Gourry: O, już wstałaś?

Lina: No ^^ Jemy śniadanie i ruszamy do Seyruun!

Zel: O, popatrzcie co ona wyprawia!

Lina i Gourry wyjrzeli przez okno, by zobaczyć o czym mówił Zel. Zobaczyli dziewczynę.

Miała brązowe włosy sięgające nieco za ramiona, ukośną grzywkę, piwne oczy, a na nosie

prostokątne okulary. Grzebała zawzięcie w ulotkach na tablicy ogłoszeń.

Gatta: Nie ma! No, mówi się trudno...

Okrzyk z oddali: JAKIE MÓWI SIĘ TRUDNO, GATTA?? JA MUSZĘ MIEĆ TĘ KARTĘ! - w polu widzenia

pojawił się chłopak o ciemnozielonych włosach, związanych w kucyk.

Gatta: Jonathan, czy musisz się tak wydzierać?

Jonathan: TAAAAK!

Gatta: ... aha ^^`` Ty i Amelia też nic nie znaleźliście?

Zel: Ej, moment, czy ona mówi o mo... tego, naszej Amelii?

Lina: Czyżbyś chciał powiedzieć "mojej", Zeluś? ^^

Zel: *^^* NIE!

Lina: Jaasne... ^^

Jonathan: Hej, jesteś już, Amelko!

Lina: Zeluś, patrz i się ciesz!

Zel: Odczep się, Lina!

Amelia: Pusto. Jesteś pewny, że ta karta nie mogła sama zniknąć?

Jonathan: Nie mogła, niby jak?

Lina: HEEJ, AMELIOOOO!!

Jonathan: Ale tych capsów ostatnio, nie? ^^

Gatta: <gleba>

Amelia: O, pani Lina! Co za niespodzianka! Co pani tu robi? ^^

Lina: Chcieliśmy odwiedzić cię w zamku, ale najwyraźniej nas ubiegłaś... Czemu nie jesteś

w Seyruun?

Amelia: ...ekhm... ^^``... A właśnie, przedstawię was... To jest Gatta Shimatta, pisarka...

Gatta: Hej! ^^

Amelia: A to Jonathan, anioł.

Jonathan: Cześć ^^

Amelia: W drugą stronę nie muszę przedstawiać ^^

Gatta: Yhm.

Lina: Jestem aż tak znana? ^^ hehe... Dobrze, że się spotkaliśmy, bo Zel zaczynał już wariować

z tęsknoty...

Zel: Wcale nie!

Lina/Gatta: Hehe... akurat...

Lina: ? ...hej, Gatta, nie kradnij moich kwestii! --`

Gatta: Bzdura.

Lina: ŻE JAAAAK?

Jonathan: Spokojnie, moje panie, spokojnie... ^^``

Gourry: Lina nie jest twoja!

Lina: *^^*

Jonathan: ... --`... O matko, to było takie powiedzenie!

Gourry: ...aha.

Zel: A właściwie, co tutaj robisz Amelio? Przecież masz dziś urodziny, powinnaś świętować

w zamku! Skoro się już spotkaliśmy, to chodźmy tam razem!

Amelia: ^^``...eee... taki piękny dzień... Chodźmy lepiej na spacer!

Lina: Ej, Amelia, o co chodzi?

Amelia: O nic! ^^`` Chcę iść na spacer, to wszystko!

Lina: ... może wy mi powiecie, o co chodzi?

Gatta/Jonathan: Eeee... Co powiecie na spacer? ^^``

Lina: -_-``

Zel: Ej, mam pytanko: dlaczego ona ma na nazwisko "cholera"?

Jonathan: To dobrze oddaje jej naturę ^^

Gatta: >_< ...

Jonathan: No, co miałem powiedzieć? --`` Że wzięłaś takie, bo było śmieszne i do rymu?

Gatta: Brzmi lepiej niż poprzednia teza --`

Lina: Mam pomysł... Chodźmy na jakieś śniadanie! ^^

Zel: Przecież przed chwilą jadłaś...

Lina: Dobrego śniadania nigdy za wiele! Kierunek - karczma!

Gourry: Idę z tobą! ^^

Zel: --``

Jonathan: O nie, ja szukam mojej karty! Wy się świetnie bawicie, a ja cierpię! Gatta, chodź

i pomóż mi tro... Gatta?

Gatta: Popatrz na te cudne świecidełka!! ^^ Jestem akurat przy forsie, lecę shopping! ^^

Jonathan: Eeej! No niee... Idę sam szukać mojej karty --``

...

Amelia: Cóż, Zelgadis-san, wygląda na to, że zostaliśmy sami.

Zel: o_o O co ci chodzi??

Amelia: O nic... A o czym pan pomyślał? ^^

Zel: *^^*... o niczym...

Amelia: ^^

Zel: ...To może jednak pójdziemy na ten spacer?

Amelia: Bardzo chętnie, Zelgadis-san ^^

Zel: ^^

******

Tymczasem Gatta biegała po stoiskach w poszukiwaniu ładnej biżuterii, bo chwilowo była przy

forsie... Rzadko jej się to zdarza ^^ O, jaka piękna czerwona branso...

Gatta: SPHINX, ty młocie bagienny! Nie narratoruj mnie, tylko Zela i Amelię!!!

+ o_o... po co tje nerwy... Myślałam, że tjen fjick ma być śmjeszny!

Gatta: Nie musi! Ma być Z/A, to moje jedyne kryterium!

+ Njo, skoro tjak, tjo nje muszę pjisać o tobje... Myślałam, że mja być śmjeszne, a cjebje

jakby żywcem wyjęlji z kabaretu...

Gatta: --`... aha, dzięki...

+ Njo tjo wracam djo naszej ulubjonej parki... ^^ A tjy sobje spokojnje rób shoppjing ^^

Tylko mji coś potem pożycz!

Gatta: Masz jak w banku... o ile napiszesz coś ładnego.

+ Czytaj: o ile napjiszesz Z/A ^^

Gatta: Yhm... ^^

+ Njo tjo back djo Zelusia i Amelki.

******

Zel i Amelia spacerowali po łące położonej nieco za miastem. Wspominali dawne czasy

i opowiadali sobie, co się mniej więcej z nimi działo przez ostatnie 2 lata. Okazało się,

że Filia i Xellos pobrali się i zamieszkali gdzieś na innym kontynencie, a Zel przez ostatni rok

podróżował razem z Liną i Gourrym. Amelia zaś odpracowywała w pałacu zwyczajową papierkową

robotę. W końcu Zel i Amelia doszli do rosnącej na łące samotnej brzozy...

# Nie chcę nic mówić, ale to chyba wierzba płacząca ^^

+ JONATHAN! Co ty robjisz w pokoju Gatty? O_O

# Już tu raz byłem i pisałem ^^ A to naprawdę jest wierzba płacząca, możesz mi wierzyć.

+ Wjem, że wierzba, ale wierzba płacząca tjo strasznje smutna nazwa! A poza tym ja bardzo lubję

brzozy! Njikt by się nje dowjedział, a tjy mji zepsułeś koncept! >_<

# Ok, sorry... pisz zresztą jak chcesz, przyszedłem się tylko zapytać...

+ O co?

# ...Czy to ty gwizdnęłaś moją kartę, żeby mieć pretekst do pisania tego ficka zamiast Gatty?

+ Jak śmjesz mnje o coś takjego oskarżać? Wredny cep... >_<

# Jezus, no, ja już nie wiem, gdzie ona może być! Chwytam się każdej możliwości...

+ Bjedactwo... A nje wysmarkałeś się w nją przypadkiem? Gatta się tjak pozbywa kartek od

higjenistki...

# ... --``... A co ja, Gatta jestem? Zresztą to ważny dokument, nie jakaś durna szczepionka!

+ --`` Ok Jonek, popytaj jeszcze w bjurze rzeczy znalezjonych, nja pewno się znajdzje,

a teraz DAJ MJI PJISAĆ Z ŁASKJI SWOJEJ!

# Dobra, po co te nerwy... ^^```

+ Njo, teraz gdy pozbyłam się Jonathana, mogę w spokoju kontynu...

# A gdzie jest to biuro?

+ ...grrrr... >_<

# ...dobra, zapytam się Gatty ^^```

+ Njo! Jak już mówjiłam, mogę w spokoju kontynuować...

******

Nasza parka usiadła pod ową wierzbą płaczącą, przy której Jonuś tak się uparł ^^ Przez chwilkę

milczeli. W końcu Zel zdecydował się przerwać ciszę.

Zel: No to jak, Amelio, powiesz mi, co się stało?

Amelia: Ależ nic się nie stało, Zelgadis-san...

Zel: Daj spokój, mnie nie oszukasz... Przecież widzę, że coś ci jest... O co chodzi?

Amelia: To długa historia.

Zel: Nigdzie mi się nie śpieszy.

Amelia: ...

Zel: Spokojnie, jeśli nie chcesz, nikomu nie powiem... Ani Linie, ani Gourry`emu, ani tym

twoim znajomym...

Amelia: Oni wiedzą.

Zel: Im powiedziałaś, a mnie nie chcesz?

Amelia: Nie, to nie tak! Po prostu to oni mi wtedy pomogli... ale... ale teraz nie wiem co mam

dalej zrobić...

Zel: Nie martw się, Amelko, coś wymyślimy - objął ją lekko.

Amelia: A... Amelko?

Zel: Ups... to znaczy, tak mi się jakoś powiedziało... *^^*

Amelia: Nic nie szkodzi ^^

Zel: ^^ No to powiesz mi, o co chodzi? Czemu nie jesteś w pałacu?

Amelia: No bo... tydzień temu tata powiedział mi, że na przyjęciu urodzinowym ogłosi...

moje... zaręczyny...

Zel: CO?

Amelia: ...i ja... nie wiedziałam, co robić, próbowałam z nim rozmawiać, ale nie zmienił

zdania... Potem pojawili się Jonathan i Gatta, i doradzili mi, żebym uciekła z domu...

Zel: I zrobiłaś to? Dlatego nie chciałaś, żebyśmy poszli do Seyruun?

Amelia: Tak... ja... ja nie chcę za niego wychodzić! - zaczęła płakać w ramię Zela. - Zelgadis-

san... pomóż mi... proszę...

Zel: Spokojnie... - objął ją mocniej. - Nie pozwolę cię zmusić do czegoś, czego nie chcesz...

obiecuję. - uniósł lekko jej twarz i spojrzał w oczy.

Amelia: Nie zostawiaj mnie...

Zel: Nie zostawię... - pocałował ją delikatnie. - Już nigdy cię nie zostawię.

Amelia: Dziękuję... Zelu. - przytuliła się do niego.

******

+ Chljip... Jakjeż to pjęęękne... Muszę częściej współpracować z Gattą...

* Hej, Sphinx! Wpadłam na chwilkę pokazać ci moje zakupy...

+ Pamjętaj, objecałaś, że pożyczycz, jak napjiszę coś ładnego... Zja TO powjinnaś mji

je sprezentować! ^^

* <czyta> ... Sphinx...

+ Tjaak? ^^

* To... jest... genialne, urocze, słodkie, piękne, i jeszcze nie wiem jakie!

+ Warte tej czerwonej bransoletkji? ^^

* Wyzyskiwaczka --` ... No Ok, weź sobie, zasłużyłaś.

+ Dzjękiiiiiiiii!! ^^

* Proszę bardzo ^^

******

Wieczorem tego samego dnia...

Jonathan: I w końcu nie znalazłem mojej karty... ja się zabiję, będę powtarzał klasę!

Gatta: Spokojnie, może ci uwzględnią... ^^``

Jonathan: Taa, jasne... --`` nie znasz ich...

Gatta: Tymczasowo możesz się opiekować Zelem i Amelką ^^ bo jej ojciec chyba nie będzie

zbyt szczęśliwy... Może się nawet nieźle wkurzyć...

Amelia: Będzie nas musiał najpierw znaleźć ^^

Gatta: ? Jak to?

Zel: Ja i Amelka mamy zamiar zamieszkać gdzieś z dala od pałacu i głupich przymusów.

Gatta: No to życzę szczęścia na nowej drodze życia ^^

Jonathan: Ja również... Amelio, jesteś pewna, że nie będzie ci brakować pałacu?

Amelia: Pewna. Wystarczy mi Zel. ^^

Zel: *^^*

Gatta: Moje marzenia się spełniły... ^__^

Jonathan: Przynajmniej do następnego ficka... Jak pomyślę, że znowu nie będziecie nas pamiętać...

BUUUUHUUUUUUU! <SMARK>

Amelia: Dlaczego miałabym was nie pamiętać?

Gatta: Literatura rządzi się swoimi prawami, Amelio... nawet ja do końca ich nie rozumiem.

Jonathan: Trzymajcie kciuki, żeby mi nie urwali głowy za zgubienie karty... Boże...

Ja się boję! Nie chcę powtarzać klasy! Ratujcie mnieee!!

Gatta: Spokojnie, może nie będzie aż tak źle...

Rain: Jonathan, tu jesteś! Wszędzie cię szukam, a ty znowu siedzisz w jakimś fanficku! --`

Jonathan: Rain... hej...

Rain: Mam dla ciebie niespodziankę! ^^ Zostawiłeś swoją kartę w płaszczu, zabrałam ją, żebyś

jej gdzieś nie posiał! Cieszysz się?

Jonathan: @_@```` Ty... miałaś ją... przez... cały... czas? Moją... kartę?

Rain: Tak! ^^ Masz, cała i zdrowa! Powinieneś mi podziękować ^^ Gdyby nie ja, pewnie byś

zapomniał, że miałeś ją w płaszczu, gdzieś zgubił i potem wszędzie latał i szukał...

Jonathan: ... >_< !!!

Gatta: O, to będzie łomot... ^^````

Jonathan: Ja ********, ***** ***, to nie mogłaś, ***** powiedzieć! Ja **********!

Ja jej wszędzie, ***** szukałem, a tyś ją miała cały ten ***** czas! *******! Ja cię *****

za to, *****, zabiję chyba, ***** ***** ******!

Gatta/Zel/Amelia: O_O```````

+ Skąd on mja takje barwne słownjictwo... 74 gwjazdkji wstawjiłam...

Gatta: Liczyłaś? ^^``

+ Njo, post factum... ale nje wjem, czy się nje pomyljiłam...

Gatta: Nieważne, nie trudź się ^^``

Jonathan: Moja karta... cała i zdrowa... dzięki niebiosom za to... ^^

Gatta: <look around> Gdzie Rain?

Jonathan: Zwiała, jak zacząłem rzucać klątwami ^^

Zel/Amelia: Nie dziwię się... --``

Jonathan: No co? Wy też rzucacie klątwami!

Amelia: ==``... To co innego...

Jonathan: Ale nazywa się tak samo ^^

Gatta: Dobra, na tym chyba zakończymy tego fanficka..... --`` bo ktoś tu chyba zaczyna głupieć...

Jonathan: Spoko, nikomu nie powiem, że to ty! ^^

Gatta: -_-```

******

+ Napjisy końcowe: Amelka i Zeluś zamjeszkali gdzjeś daleko od zamku Seyruun, i, jak można się

domyśljić, żyli długo i szczęśljiwje ^^ I bardzo dobrze ^^

Wystąpjili:

Role pjerwszoplanowe:

Anjoł Jonathan,

Gatta Shimatta,

Amelia Wil Tesla Seyruun,

Zelgadis Graywords.

Role drugoplanowe:

Lina Inverse,

Gourry Gabriev,

Anjeljica Rain,

Karta Jonathana.

Korekta: Gatta (jak już wrócjiła z fjicka)

!!!WSZYSTKJE PRAWA ZASTRZEŻONE!!!

Konjec.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Podróż za granicę
edagogika przedszkolna za jedną z podstawowych zasad wychowania uznaje stymulowanie aktywności własn
Adam Bahdaj Podróż Za Jeden Uśmiech
Anne Barbour Na jedną kartę
Podróż za Jeden Uśmiech Adam Bahdaj
Williams Cathy Wszystko za jedną noc (2015) Dio&Lucy
Adam Bahdaj (1964) Podroz za jeden usmiech
Drew Jennifer Podróż za jeden pocałunek
Dlaczego zasada pomocniczości została uznana w UE za jedną z podstaw organizacji państwa demokratycz
Anne Barbour Na jedna kartę
Barbour Anne Na jedną kartę
Bahdaj Adam Podroz za jeden usmiech
Drew Jennifer Podróż za jeden pocałunek
747 Drew Jennifer Podróż za jeden pocałunek Miłość i Uśmiech3
Podróż za granicę Aleksander Mańkowski ebook

więcej podobnych podstron